• Nie Znaleziono Wyników

Jak rozumieć Heksaemeron?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Jak rozumieć Heksaemeron?"

Copied!
43
0
0

Pełen tekst

(1)

Juliusz St. Synowiec

Jak rozumieć Heksaemeron?

Collectanea Theologica 52/1, 5-46

(2)

A

R

T

Y

K

U

Ł

Y

Collectanea Theologica 52(1982) fasc. I

o. JULIUSZ ST. SYNOWIEC OFMConv., KRAKÓW

JAK ROZUMIEĆ HEKSAEMERON?

W Rdz 1, 1— 2, 4a, a więc na pierw szych stronicach S tarego T estam en tu , z n a jd u je się opow iadanie, k tó re z grecka nazw ano H eksaem eronem , czyli u tw o rem o sześciu dniach stw orzenia, po­ niew aż w edług niego Bóg stw o rzy ł św iat w ciągu sześciu dni. P o ­ w stało ono m niej w ięcej w V w. przed Chr. i należy do tzw . pism kap łań sk ich (P), k tó re zostały opracow ane w środow isku k a p ła ­ nów S tarego P rz y m ie rz a i stanow ią najm łodszą w arstw ę litera c k ą Pięcioksięgu.

W św ietle now oczesnych odkryć naukow ych okazało się, że obok wciąż a k tu a ln y c h i cennych idei relig ijn y ch w H eksaem ero­ nie znalazły odbicie poglądy i w yobrażenia przyrodnicze, k tó re są n iew ątp liw ie p rze starz ałe i błędne. I chociaż w środow iskach teo­ logów od d aw n a w iadom o, że te poglądy i w yobrażenia nie stan o ­ w ią zagrożenia dla żadnego z dogm atów ch rześcijań stw a, to je d ­ n a k ludzie w ierzący często są nim i zaniepokojeni, a niew ierzący d o p a tru ją się w n ich u sp raw ied liw ien ia sw ojej niew iary . S tąd też w y d aje się, że n in iejszy a rty k u ł nie będzie przedsięw zięciem bez­ użytecznym . P ra g n ie on bow iem w oparciu o p rac e biblistów i n a u ­ kę K ościoła pokazać, ja k należy rozum ieć H eksaem eron i ja k się u stosunkow ać do ty c h jego treści, k tó re w św ietle nau k i są p rze­ starzałe i błędne.

P ierw sza część a rty k u łu pośw ięcona będzie analizie treści Rdz 1, 1— 2, 4a celem m ożliw ie dokładnego uśw iadom ienia sobie poglądów i w yobrażeń pisarza biblijnego.

W d ru g iej części sp ró b u jem y n a jp ie rw p rzed staw ić w artości na u k i teologicznej tego u tw o ru na tle w ierzeń relig ijn y ch sąsia­ dów Izraela. N astępn ie p rzyg ląd n iem y się bliżej poglądom p rz y ­ rodniczym a u to ra i uw zględn iając c h a ra k te r litera c k i H eksaem e­ ro nu oraz in ne te k s ty bib lijn e, zw iązane z nim tem atyczn ie, sp ró ­ b u jem y w ykazać, że Pism o Św ięte nie w ym aga od swoich czy tel­ ników , by poglądy te uw ażali za p raw d y w iary.

(3)

I. Analiza tekstu

TYTUŁ

1,1. Na początku Bóg stworzy! niebo i ziemią.

W yrażenie „na p o czątk u ” oznacza czas, w k tó ry m pow stał obecny św iat i p rzed k tó ry m obecna rzeczyw istość nie istniała.

Słowo „Bóg” odpow iada h e b ra jsk ie m u rzeczow nikow i ’Elo­

hîm , k tó ry je s t liczbą m nogą od rzeczow nika ’Elóah i w yw odzi

się najpraw d o po d o b n iej od czasow nika ’w l — „być p o tężn y m ”, „być pierw szy m ” к Je że li ta etym ologia jest słuszna, w sam ym im ieniu Boga zaw iera się idea, iż je s t on isto tą potężną. Nie ulega w każdym razie w ątpliw ości, że za takiego uw aża go a u to r H ek­ saem eronu. Bóg je s t dla niego isto tą, k tó ra istn ia ła zanim pow stał św iat i od k tó re j św iat zależy w sw ym istn ieniu .

Chociaż pod w zględem m orfologicznym rzeczow nik ’E lohîm jest w liczbie m nogiej, nie ulega w ątpliw ości, że oznacza on jed ­ nego Boga, a nie bogów. W szystkie fo rm y czasow ników o rzek ają­ cych o ’E lohîm są bow iem w liczbie pojedynczej.

Z astanaw ia, dlaczego na określenie jednego Boga H eksaem e­ ro n, podobnie zresztą ja k in n e te k s ty S tarego T estam en tu , używ a rzeczow nika w liczbie m nogiej. N iek tó rzy sądzili, że m am y tu do czynienia z pozostałością po liteisty czn y ch w ierzeń przodków Izrae­ la, dalekim ich śladem . P ogląd te n jest najp raw d op od ob niej nie do przyjęcia. P isarze b ib lijn i zw alczali politeizm i tru d n o p rz y p u ­ szczać, b y uw ażali za stosow ne oznaczać Boga rzeczow nikiem w li­ czbie m nogiej, gdyby m iał on jak ik o lw iek w ydźw ięk politeistyczny. Dużo św iatła rzu ciły na to zagadnienie now oczesne odkrycia a r ­ cheologiczne. Z tek stó w klinow ych, k tó re znaleziono w Boghazköi koło A nkary , w m iejscu daw nej stolicy p ań stw a H ety tów , w ynika m ianow icie, że istn iał zw yczaj o kreślania jednego k ró la rzeczow ­ nikiem „bogow ie” . W listach z E l-A m arn a fara o n o trzy m u je m ia­ no „moi bogow ie” 2. W ty m o statn im w y p ad k u k an a n ejsk i w asal farao n a, k ieru jąc się pochlebstw em , chce najp raw do po do bn iej w y ­ razić m yśl, że uw aża swego zw ierzchnika za w cielenie doskonało­ ści w łaściw ych bogom. W zw iązku z ty m n asu w a się w niosek, że S ta ry T estam en t oznaczał jednego Boga rzeczow nikiem liczby m nogiej, b y zaznaczyć, że posiada O n w szelkie doskonałości i za­ stę p u je Izraelow i liczne bóstw a, czczone przez n aro d y p o g a ń s k ie 3. 1 Por. W. H. S c h m i d t , ël, w: Theologisches H andwörterbuch zum A l­

ten Testam ent, red. E. J e n n i C. W e s t e r m a n n , M ünchen 1971, 142.

2 L iteraturę dotyczącą tekstów hetyckich i z El-A m arna zob. E. T e s t a ,

Genesi, T o rin o 2 1977, 252.

3 Por. W. E i c h r o d t , Theologie des A lten Testam ents, t. 1, Göttingen* 1959, 116.

(4)

J A K R O Z U M IE Ć H E K S A E M E R O N ?

7

W arto p rzy ty m podkreślić, że zw yczaj o k reślan ia pojedynczych bóstw rzeczow nikiem w liczbie m nogiej stw ierdzono także poza Izraelem . T ak więc w legendzie o D anelu, o d k ry te j w Ras Szam ra, ty tu ł ilm , czyli „bogow ie”, nosi bóstw o zw ane tak że „P anem Egip­ t u ” . W ty c h sam ych tek sta ch bóg śm ierci M ot, u w ażan y za sy na

’Ela, n azy w an y je s t „M otem , synem bogów ”. F en icjan ie zaś n a ­ dali ty tu ł elim , czyli „bogow ie”, bogu N e rg a lo w i4.

Czasow nik „stw o rz y ł” oddaje h e b ra jsk ie słow o bärä’. W fo r­ m ie qal, k tó rą m am y w tekście, słowo to je s t używ ane zawsze na oznaczenie czynności Boga, w w y n ik u k tó ry c h p o w staje coś no­ wego i nadzw yczajnego 5. Sam o w sobie nie zaw iera ono idei stw o ­ rzen ia z niczego, k tó ra w sposób ja sn y została w yrażona dopiero w 2 M ch 7, 28, gdzie m atk a m ęczenników m ach abejsk ich ta k m ó­ w i do jednego ze sw oich synów : „S po jrzy j na niebo i na ziem ię, a m ając na oku w szystko, co się na nich z n a jd u je, zauw aż, że Bóg stw orzył je z niczego”.

Słow a „niebo i ziem ia” odpow iadają greckiem u rzeczow niko­ w i kosm os i podobnie jak w Rdz 2, 1. 4; 14, 19.22 oznaczają w szechśw iat ukończony w edług a u to ra w szóstym dniu stw o rze­ nia. S tw ierdzając, że Bóg stw o rzy ł niebo i ziem ię w. 1 w yraża za­ tem m yśl, że cały św ia t w idzialny je s t dziełem Boga. Stanow i on ty tu ł całego H eksaem eronu, u jm u ją c y zw ięźle najisto tn iejsze t r e ­ ści tego u tw o ru . M ożna go przy rów n ać do te z y w daw n ych pod­ ręcznikach scholastycznych, po k tó re j n astępow ało uzasadnienie.

PIERWOTNY CHAOS

1, 2. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem, ciemność panowała nad odm ętem i tchnienie Boga unosiło się nad wodami.

Ziem ia, o k tó re j tu m ow a, nie je s t obecną ziem ią, gdyż w edług w. 3— 10 obecna ziem ia ukazała się dopiero w trzecim dniu stw o­ rzenia. P oniew aż o pierw szym akcie S tw ó rcy m ów i dopiero w. 3, w y d aje się oczyw iste, że w. 2 chce pow iedzieć, iż p rze d p rzy stą p ie ­ n iem Boga do dzieła stw orzenia w m iejscu obecnej ziem i istn iała inn a rzeczyw istość. Zaw ieszając sąd na te m a t pochodzenia te j p ie r­ w otnej rzeczyw istości pisarz n a tch n io n y określa ją w yrażeniem „bezład i p u stk o w ie ”, k tó re po h e b ra jsk u brzm i: to h û wabohû. Słowo tohû było uży w an e na oznaczenie okolicy p u sty n n e j (P w t 32, 10; P s 107, 40; J b 6, 18; 12, 24). W Iz 32, 11 rzeczow niki to h û

4 Lit. zob. E. T e s t a , dz. cyt., 251.

5 Por. P. H u m b e r t , Emploi et portée du verbe „bara” (créer) dans

l’Ancien Testam ent, Theologische Z eitschrift 3(1947) 401—422. Zob. także

(5)

i bohû ok reślają spustoszenie i chaos, w jak ich po ogrom nej m a­ sakrze m a być p ogrążony k ra j Edom itów . J r 4, 23 używ a słowo

to h û m yśląc o spustoszeniu i chaosie jak o sk u tk a c h niszczyciel­

skiej w ojny. W św ietle ty ch spostrzeżeń o kazuje się, że w edług w. 2 rzeczyw istość, k tó ra istn iała przed p rzy stąp ien iem Boga do dzieła stw orzenia w m iejscu obecnej ziem i, b y ła m ate rią pogrą­ żoną w chaosie. T ak też m u siał rozum ieć w. 2 a u to r K sięgi M ą­ drości, gd y n aw iązu jąc do niego napisał: „Bóg stw o rzy ł św iat z m ate rii b ezk ształtn ej (11, 17) 6.

Poniew aż w n iek tó ry ch tek sta ch (1 S m 12, 21; Iz 40, 17. 23; 41, 29) słowo to h û zbliża się znaczeniow o do słow a „n ic”, w ysu­ nięto pogląd, że w w y rażen iu to h û w âb o hû z a w a rta je s t idea n i­ cości a b s o lu tn e j7. T ru d n o się zgodzić z ty m stanow iskiem , jeżeli się zw aży, że pisarz b ib lijn y d aje do zrozum ienia, iż „bezład i p u st­ kow ie” stan o w iły wody. J a k rea ln ie pojm ow ał on te w ody, dowo­ dzi fakt, że na ich oznaczenie użył słowa t ehóm , k tó ry m określano p rzepaściste w ody m orza (np. W j 15, 5; P s 107, 24. 26) i k tó rem u w naszym języ k u chyba n ajlep iej odpow iada rzeczow nik „od­ m ę t” 8.

P rócz ogrom u w ód do m ate rii pierw otnego chaosu zalicza a u ­ to r H eksaem eronu tak że „ciem ność” , k tó rą — ja k należy w niosko­ wać na podstaw ie J b 38, 19 — rozum ie nie jak o b ra k św iatła, ale jako coś przeciw nego św ia tłu i istniejącego sam odzielnie.

Na szczególną uw agę zasługuje stw ierdzen ie, że n ad w odam i pierw otnego chaosu unosiło się tch n ien ie Boga — rûah ’Elohîm . Rzeczow nik rûah b y ł u żyw an y na oznaczenie oddechu, tch nien ia, pow iew u, w ia tru (Ps 135, 17; J b 9, 18; 17). W tek sta ch odnoszą­ cych się do Boga oznacza on moc, k tó rą Bóg pow ołał św iat do ist­ nienia i dzięki k tó re j żyją ludzie i zw ierzęta (Ps 33, 6; 104, 30; J b 27, 3; 33, 3). Toteż obraz tch n ien ia Bożego, unoszącego się nad w odam i, najpraw d o p o do b niej zaw iera m yśl, że p ra m a te ria była podporządkow ana m ocy Boga, k tó ra n astęp n ie m iała ją w yp ro w a­ dzić z bezładu.

Nie ulega w ątpliw ości, że w świadom ości sta ro ż y tn y c h Izrae­ litó w tchn ien ie Ja h w e kojarzyło się z w iatrem . B y się o ty m p rze­ konać, w y starczy przeczytać W j 14, 21, gdzie je s t m ow a, że w ia tr zesłany przez J a h w e osuszył dno m orza przed Izraelitam i ucieka­

• W yrażenie „m ateria bezkształtna” jest zapożyczone z filozofii greckiej. Por. C. L a r c h e r , Etudes sur le Livre de la Sagesse, P aris 1969, 217, 229.

7 Так H. R e n с k e n s, La Bible et les origines du monde, T ournai 1964, 61. Podobnie L i p i ń s k i (art. cyt., 182—186), którego zdaniem chaos przed­ staw iony w Rdz 1, 2 jest obrazem nicości.

8 Tym też rzeczownikiem oddaje t ehóm A. S a n d a u e r , Bóg, szatan,

(6)

J A K R O Z U M IE Ć H E K S A E M E R O N ?

9

jącym i z E giptu, o raz W j 15, 8.12, gdzie te n sam w ia tr nazw any jest poetycko tchn ien iem nozdrzy Ja h w e (por. 2 S m 22, 16 = P s 18, 16; Iz 11, 15; 27, 8; 30, 28; 40, 7). W zw iązku z ty m w yd aje się, że a u to r H ek saem ero n u pojm ow ał tch n ien ie Boga jako w ia tr w iejący n a d w odam i pierw otnego chaosu. Za słusznością tego s ta ­ now iska p rzem aw ia także im iesłów m era h ejet, k tó re m u w naszym przekładzie o dpow iadają słowa „unosiło się”. Czasow nik rhf, od którego im iesłów te n pochodzi, w edług w szelkiego praw dopodo­ bieństw a w y ra ż ał nie ty lk o ideę unoszenia się, ale także ideę d rg a ­ nia i trzęsien ia się. W form ie piel b y ł on m ianow icie używ any, gdy m ówiono o p ta k u , k tó ry trzepocąc sk rzy d łam i unosi się n ad gniazdem sw oich piskląt. Znaczenie to je s t p otw ierdzone w P w t 32, 11,- a tak że częściowo w tek sta ch u g ary ckich , k tó re p o sługują się ty m czasow nikiem m ówiąc o unoszeniu się o rła lub s ę p a 9. W form ie q al r h f w y stę p u je w J r 23, 9, gdzie znaczy „d rżeć” ,

„trząść się” ja k człow iek z n a jd u jąc y się pod silnym działaniem w ypitego w ina. Chociaż tek st te n dowodzi, że treści czasow nika

r h f nie b y ły isto tn ie zw iązane z w yobrażeniem latającego p tak a,

słusznym w y d a je się pogląd, że tch n ien ie Boże, unoszące się nad w odam i, a u to r H eksaem eronu w yo b rażał sobie na wzór olbrzy­ m iego p tak a z ro zp o starty m i skrzydłam i. Z 2 Sm 22, 11 i z m e- zopotam skiego m itu o A d a p ie 10 w y n ik a bow iem , że na B liskim W schodzie istn iało przekonanie, iż w ia tr posiada s k r z y d ła 11.

N iek tó rzy są zdania, że w yrażenie „tch n ien ie Boga” należy tłum aczyć „potężny w ia tr” , podobnie jak w y rażen ia „góra Boga” , „srebro Boga” , k tó re w języku h e b ra jsk im odpow iadają stopniow i najw yższem u przy m io tn ik ó w i znaczą „góra bardzo w ysoka”, „sre­ bro w yb o row e” 12. W tak im w y p ad k u tch n ie n ie Boga nie byłoby a try b u te m S tw órcy, ja k w yżej p rzy jęliśm y, ale jed n y m z elem en ­ tów pierw otnego chaosu. Trzeba p rzyznać, że p rze k ład „potężny w ia tr” teo rety czn ie jest m ożliw y. Nie m am y jed n a k w S ta ry m Testam encie an i jednego tek stu , z k tórego by w ynikało, że w y ra ­ żenie „tchn ien ie B oga” kiedykolw iek rozum iano jako stopień n a j­ wyższy. Co w ięcej, P s 33, 6 zdaje się tak ie rozum ienie tego w y ra ­ żenia niedw uznacznie w ykluczać, stw ierd zając poetycko, że w szy­ stkie zastęp y nieba zostały stw orzone tch n ien iem u st Jah w e, a ty m sam ym p rzy p isu ją c tch n ien iu Boga rolę, jak ą m u w edług p rz y ję ­ tej w yżej in te rp re ta c ji n ad aje Rdz 1, 2.

9 Por. C. H. G o r d o n , Ugaritic Handbook. III. Comprehensive Glossary, Roma 1974, 270.

10 Por. J. B. P r i t c h a r d , A ncient Near Eastern T exts relating to the

Old Testam ent. P rin c e to n 3 1969, 101.

11 T. H. G a s t e r , Cosmogony, w: The Interpreter’s Dictionary oj the

Bible, t. 1, New York 1962, 704.

(7)

W ty m m iejscu w y pad a zaznaczyć, że szereg egzegetów sądzi, iż form a bereśit bärä’ w w. 1 jest błędem . Ich zdaniem w połącze­ niu z bärä beresît pow inno m ieć ro d zajnik . D latego też tw ierdzą, że p ierw otn ie pierw sze słowa H eksaem eronu b rzm iały te re slt t e ­

ro’. Dzięki te j nieznacznej zm ianie w okalizacji te k s tu m asoreckie-

go w. 1 sta je się zdaniem zależnym od w. 3, w. 2 n ato m iast — zdaniem w trą c o n y m 13. W p rzekładzie polskim w ygląda to n a stę ­ pująco: „G dy Bóg zaczął stw arzać niebo i ziem ię — 2. ziem ia zaś b y ła wówczas bezładem i pustkow iem , ciem ności zalegały n a d od­ m ętem , a tch nien ie Boga unosiło się n ad w odam i — 3. w te d y Bóg pow iedział: Niech się stanie św iatłość!”

W tej postaci początek H eksaem eronu m a s tru k tu rę analogi­ czną do początku opow iadania o p ierw szych rodzicach w Rdz 2, 4b— 7 oraz do pierw szy ch słów opow iadania o stw o rzen iu św iata w m ezopotam skim poem acie E num a elisz 14. Ja śn ie j niż w w okali­ zacji m asoreckiej w yraża on m yśl, iż św iat został stw o rzony z p ie r­ w otnego chaosu, k tó ry istn iał p rze d p rzy stąp ien iem Boga do dzie­ ła stw orzenia. T rzeb a też przyznać, że je s t on łatw ie jsz y do zro­ zum ienia. P ozw ala m ianow icie od razu zauw ażyć, że w w. 2 jest m ow a o ziem i pogrążonej jeszcze w w odach pierw otnego chaosu, podczas gdy czy tając tek st w brzm ien iu m asoreckim początkow o odnosi się w rażenie, że w. 2 zakłada ju ż istn ien ie obecnej ziem i i dopiero po zapoznaniu się z treścią w. 9— 10 m ożna się przekonać, że ukazanie się obecnej ziem i um iejscow ił a u to r dopiero w trzecim dniu stw orzenia.

Mimo to w y d aje się, że nie należy odstępow ać od w okalizacji m asoreckiej. Z n a jd u je ona bow iem p otw ierdzenie w staro ży tn y ch p rzek ładach greckich, sy ry jsk ic h i ła c iń s k ic h lä. Z daniem dobrych znaw ców g ram a ty k i h e b ra jsk ie j popraw ność w y rażenia tere slt bärä, nie budzi z a strz e ż e ń 16. Poza ty m słusznie zauw ażono, że a u to r Rdz 1, 1— 2, 4a posług u je się praw ie w yłącznie zw ięzłym i zdan ia­ m i i stą d jest m ało praw dopodobne, b y na początku swego opow ia­ dania um ieścił okres ta k długi i skom plikow any ja k ten , k tó ry po w staje po zm ianie w o k a liz a c ji17.

13 Tak np. S. H e r r m a n n , Die Naturlehre des Schöpfungsberichtes, Theologische L iteraturzeitung 86(1961) 415; E. A. S p e i s e r , Genesis, G arden City 1964, 3, 5, 12 n.

14 Przekład tego poem atu zob. J. В. P r i t c h a r d , dz. cyt., 61. 15 Por. S. Ł a c h , Księga Rodzaju, Poznań 1962, 182.

le Por. P. J o ü o n, Grammaire de l’hébreu biblique, Rome 1923, 424. 17 Por. W. H a m p, Die zw ei ersten Verse der Bibel, w: L u x tua veritas

(Festschrift H. Junker), T rier 1961, 113; W. T r i l l i n g , Schöpfung und Fall nach Gen. 1—3, L eipzig4 1973, 214. Cytowana tu taj i na dalszych stronach

książka T r i 11 i n g a ukazała się niedawno w języku polskim pt. Stw orzenie

(8)

J A K R O Z U M IE Ć H E K S A E M E R O N ?

11 PIERWSZY DZIEŃ: STWORZENIE ŚWIATŁA

1, 3. W tedy Bóg powiedział: „Niech się stanie światłość!” I stała się światłość. 4. I ujrzał Bóg, że światłość jest dobra, i oddzielił Bóg światłość od ciemności. 5. Św iatłość nazwał Bóg dniem, a cie­ mność nazwał nocą. I m inął wieczór, m inął też ranek: dzień pier­ wszy.

U ry w ek te n p rzed staw ia pierw sze dzieło S tw ó rcy w y p ro w a­ dzającego św iat z pierw otn ego chaosu. P o tę żn y Bóg p rzy stą p ił do swego zadania inaczej niż to czyni człow iek. Nie przekształcał m a ­ te rii p rzy pom ocy środków technicznych, ale m ocą swojego słowa. W yobrażenie to łączy się z pojęciem słow a, jak ie było rozpow szech­ nione w śród ludów starożytnego W schodu. O ile dla nas słowo je s t zjaw iskiem fizycznym , dzięki k tó re m u m ożem y się w zajem nie porozum iew ać, to dla nich było ono także rzeczyw istością, k tó ra po w yjściu z u st m ówiącego nie p rzem ijała, ale posiadała siłę i sk u ­ tecznie d z ia ła ła 18. Podobną skuteczność przypisyw ano w łaśnie słow u Boga, k tó re pojm ow ano jako w y raz Jego woli realizującej się bezw zględnie dzięki Jego niezrów nanej potędze (np. J r 1, 10; Iz 40, 6—8; 55, 10— 11; Ps 107, 20; 147, 15— 18; M dr 18, 14— 1 6 )19. W edług 1, 3— 5 pierw szym sk u tkiem p o rząd k u jącej działalno­ ści Boga było p o jaw ien ie się św iatłości. Z n am ien n ą jest rzeczą, że jej stw orzenie pisarz b ib lijn y u m iejscaw ia przed stw orzeniem słońca, księżyca i gw iazd. U S em itów tak ie w yobrażenie było m o­ żliw e, poniew aż u w ażali oni, że św iatłość i ciem ność istn ieją nie­ zależnie od słońca, księżyca i gw iazd w jak ich ś niebieskich po­ m ieszczeniach, z k tó ry c h w y d o stają się z początkiem dnia i nocy. W yraźnym dow odem tego prześw iadczenia jest zdanie z Jb 38, 19: „Gdzież jest droga do siedziby św iatła? A ciem ność w jak im m ie j­ scu p rzeb y w a?” U m ieszczając stw orzenie św iatłości na początku dzieł Boga a u to r w ychodzi przypuszczalnie z założenia, że istnienie św iatła było nieodzow nym w aru n k iem w ypro w adzen ia m aterii z pierw otnego chaosu.

Zdanie: „I u jrz a ł Bóg, że św iatłość jest d o b ra ” zaw iera m yśl, że pierw sze dzieło S tw ó rcy było doskonałe. Podobne zdania za­ m ieszcza a u to r także po p rzed staw ien iu dalszych dzieł stw orzenia. T ru dn o stw ierdzić, czy czyniąc to prag n ie przeciw staw ić się d u a

-18 Szczegółowsze inform acje na ten tem at zob. R. J. T o u r n a y, La paro­

le divine dans la littérature babylonienne, w: Dictionnaire de la Bible, Sup- lêm ent, t. 5, Paris 1957, 426; A. В a r c u q, La parole divine dans la littérature égyptienne, tamże, 434; H. R i n g g r e n, Word and W isdom. Studies in the Hypostatisation of Divine Qualities and Functions in the A ncient Near East,

Lund 1947.

19 Obszerniej na tem at tych tekstów por. J. S y n o w i e c , Hipostaza sło­

(9)

listycznem u poglądow i na św iat, w m yśl k tórego m ate ria jest czym ś złym . Nie ulega w ątpliw ości, że p o w tarzające się w H eksaem ero- nie stw ierdzenie dobroci stw o rzeń Bożych w yklucza z religii o bja­ w ionej pesym istyczne spojrzenie na m aterię.

Słowa: ,,i oddzielił Bóg św iatłość od ciem ności” na pierw szy rz u t oka zdają się zakładać, że po stw o rzen iu św iatłość została w y­ m ieszana z ciem nością. Stw ierdzen ie, że po stw o rzen iu św iatłości Bóg u jrz a ł, iż b y ła ona dobra, chyba w yklucza m ożliwość takiego ich rozum ienia. W ydaje się, że a u to r chciał w nich pow iedzieć, iż S tw órca postanow ił, b y m iędzy św iatłością a ciem nością istn iała granica jako m iędzy dw om a odrębnym i rzeczyw istościam i, któ re będą po sobie kolejno następow ać jako dzień i noc. D latego zam iast „oddzielił” może słuszniej byłoby tłum aczyć „u stan ow ił p rzed ział”, „ustanow ił g ran icę” .

Zdanie: „Św iatłość n azw ał Bóg dniem , a ciem ność nazw ał no­ cą” podkreśla, że dzień i noc są pod rozkazam i Boga. W S ta ry m T estam encie bow iem ten , kto nad aw ał im ię ja k ie jś osobie lub rze ­ czy, rów nocześnie po d k reślał sw oją w ładzę n a d nią, sw oje praw o dysponow ania nią w edług w łasn ej w oli (por. np. 2 K ri 24, 17).

„D zień” w o statn im zdaniu w. 5, a tak że w późniejszych w ier­ szach, oznacza dobę, czyli dw adzieścia c z te ry godziny. P isarz b i­ b lijn y n a jw y raźn iej um iejscaw iał dobę m iędzy dw om a najbliższy­ m i porankam i. P ierw sza doba u p ły n ęła w edług niego m iędzy stw o­ rzeniem św iatła, czyli p ierw szym porankiem , a ran e m następnego dnia s tw o rz e n ia 20. T en sposób pojm ow ania doby u w ażany jest za w cześniejszy od sposobu stosow anego w tek sta ch litu rg iczn y ch S ta ­ rego T estam en tu , k tó re ją m ieszczą m iędzy dw om a najbliższym i za­ chodam i słońca (Wj 12, 18; K p ł 23, 32) 21.

DRUGI DZIEŃ: STWORZENIE SKLEPIENIA NIEBIESKIEGO

1, 6. W tedy Bóg powiedział: „Niech się stanie sklepienie pośrodku wód, i niech oddzieli jedne wody od drugich”. Tak się też stało. 7. Uczynił Bóg sklepienie i oddzielił wody, które są pod sklepie­ niem, od wód, które są nad sklepieniem. 8. Sklepienie nazwał Bóg niebem. I m inął wieczór, m inął też ranek: dzień drugi.

R zeczow nikiem „sklepien ie” tłu m aczy h e b ra jsk ie słowo râqîa, k tó re w yw odzi się ze źródłosłow u w yrażającego ideę „ d ep tać” i oz­ nacza tw a rd ą p ły tę. Zgodnie ze złudzeniem , jak ie m u ulega lu dz­ kie oko, Izraelici, podobnie zresztą ja k inni m ieszkańcy sta ro ż y t­ 20 Por. św. A u g u s t y n , De Gen. contra Man., I, 16; J. В. B a u e r , Die

literarische Form des Heptaemeron, Biblische Zeitschrift 1(1957) 275 n.

21 Por. J. N e 1 i s, Tag, w: Bibel-Lexikon, red. H. H a a g , E insiedein2 1968, к ol. 1698 n.

(10)

J A K R O Z U M IE Ć H E K S A E M E R O N ?

1 3

nego Bliskiego W schodu, w yobrażali sobie, że n a d ziem ią z n a jd u ­ je się ogrom na p ły ta (por. Ps 19, 2; J b 37, 18), dźw igająca na sobie tzw. w ody górne, k tó re — po o tw arciu w niej odpow iednich zaw o­ rów — sp ad ają na ziem ię w postaci deszczu (por. Rdz 7, 11 n). A u to r H eksaem eronu je s t prześw iadczony, że p ły ta ta pow stała z rozkazu Bożego w w odach praocean u , a n a stęp n ie razem z w oda­ mi, k tó re się nad nią znajdow ały, uniosła się w górę pozostaw iając na dole w ody, k tó re b y ły pod nią.

TRZECI DZIEŃ: STWORZENIE SUCHEGO LĄDU I ROŚLINNOŚCI

I, 9. W tedy Bóg powiedział: „Niech wody, które są pod sklepie­ niem, zbiorą się w jedno m iejsce i niech się pokaże suchy ląd”. Tak się też stało. 10. Suchy ląd nazwał Bóg ziemią, a zbiorowisko wód nazwał morzem. I ujrzał Bóg, że to było dobre.

II. Wtedy Bóg powiedział: „Niech się ziemia zazieleni zielenią: roślinami w ydającym i nasiona i drzewami owocow ym i rodzącymi w edług sw ych gatunków owoce, które na ziem i mają w sobie na­ siona”. Tak się też stało. 12. Ziemia wypuściła zieleń: rośliny w y ­ dające nasiona według swych gatunków i drzewa owocowe, które mają w sobie nasiona według sw ych gatunków. I ujrzał Bóg, że to było dobre. 13. I m inął wieczór, minął też ranek: dzień trzeci.

W trzecim dniu um iejscaw ia a u to r dw a dzieła Boże: stw o rze­ nie suchego ląd u i roślinności.

S uchy lą d p o jaw ił się w edług niego, gdy w ody, k tó re po stw o­ rzen iu sklepienia niebieskiego znalazły się w dolnej części p o w sta­ jącego św iata, zeb rały się na rozkaz Boży w jedn o m iejsce i u tw o ­ rz y ły m orze. Słow a: „N iech się pokaże su c h y ląd,, zak ładają, że ziem ia ju ż w cześniej istn ia ła w w odach pierw otn ego chaosu. Źe ta k należy je rozum ieć, dow odzi P s 104, 6— 9, gdzie p o eta b ib lijn y tak m ówi do Boga o Jego działaniu, w w y n ik u którego z w ód w yłoniła się ziemia:

„O dm ęt ją o k ry w ał jak o b y ubranie. W ody sta ły n a d górami!

G dy im zagroziłeś, rzu ciły się do ucieczki, na Tw ój głos g rzm iący p ierzchn ęły w popłochu. U niosły się góry, zniżyły się doliny

z ajm u jąc m iejsce, k tó reś im w yznaczył.

U stanow iłeś (wodom) granicę, k tó re j nie przekroczą. Ju ż nigdy nie w rócę, by znow u okryć ziem ię”.

N ietru d n o te ra z zauw ażyć, że w Rdz 1, 6— 9 znalazło odbicie p rzekonanie, iż Bóg stw o rzy ł niebo i ziem ię dzieląc na dw ie częś­ ci m aterię pierw otnego chaosu.

(11)

Roślinność jest w edług H eksaem eronu pierw szym tw orem , k tó ­ r y pojaw ił się na ziem i w yłonionej z w ód praoceanu. Bezpośrednią przyczynę jej p o jaw ienia w idzi pisarz b ib lijn y w sam ej ziem i, k tó ­ ra na rozkaz S tw ó rcy „w y p u ściła” ro ślin y n asienne i drzew a owo­ cowe. O in n y ch ty p ac h roślinności nie m a tu m ow y, przypuszczal­ nie dlatego, że a u to r in tereso w ał się p rzed e w szystkim roślin no ­ ścią potrzeb n ą do odżyw iania zw ierząt i ludzi (por. w. 29).

N ależy zaznaczyć, że p rzytoczony w yżej p rze k ład w. 11 i 12 został sporządzony w oparciu o lekcję S e p tu a g in ty i W ulgaty. Tekst m asorecki p rzek azu je te n sam u k ład słów , ale znaki odpow iadające naszym przecinkom rozm ieszcza w te n sposób, że w iersze te m ów ią nie o dwóch, ale o trz e c h g atu n k a c h roślin. W tłu m aczen iu w ygląda to n astęp ująco: „11. W ted y Bóg pow iedział: «Niech się ziem ia zazieleni tra w ą , roślinam i w y d ający m i nasiona i drzew am i owocowymi, k tó re na ziem i m ają w sobie nasiona». T ak się też stało. 12. Ziem ia w ypuściła tra w ę , ro ślin y w y dające nasiona w e­ dług ich g a tu n k ó w i drzew a owocowe, k tó re m ają w sobie nasiona w edług ich g a tu n k ó w ”. Liczni egzegeci sądzą, że ta lek cja jest pierw otna. W odróżnieniu tra w y od ro ślin nasienn ych i d rzew do­ p a tru ją się oni śladu prześw iadczenia sta ro ż y tn y c h Izraelitów , iż tra w a zielona nie rodzi nasion, ale sam o rzu tn ie w y ra sta z ziemi, a ty m sam ym stanow i odrębną g ru p ę w św iecie ro ślin (por. 2 Sm 23, 4; Jb 38, 27).

W ydaje się, że lekcja, k tó rą p rzy jęliśm y , je s t bardziej u za­ sadniona, poniew aż w w. 29 n, m ów iąc o roślinności przeznaczonej do odżyw iania ludzi i zw ierząt, a u to r w spom ina ty lk o ro ślin y n a­ sienne i drzew a owocowe 22.

CZWARTY DZIEŃ: STWORZENIE SŁOŃCA, KSIĘŻYCA I GWIAZD

1, 14. W tedy Bóg powiedział: „Niech się staną światła na skle­ pieniu nieba, by oddzielały dzień od nocy i słu żyły za znaki świąt, dni i lat. 15. Niech te światła będą na sklepieniu nieba, by świecić nad ziem ią”. Tak się też stało. 16. Uczynił Bóg dwa w ielkie św ia­ tła: światło większe, by panowało nad dniem, i światło m niejsze, by panowało nad nocą, a także gwiazdy. 17. I um ieścił je Bóg na sklepieniu nieba, by św ieciły nad ziemią. 18. Panow ały nad dniem i nocą oraz oddzielały światłość od ciemności. I ujrzał Bóg, że to było dobre. 19. I m inął wieczór, m inął też ranek: dzień czwarty.

P rzez „św iatło w iększe” i „św iatło m n iejsze” pisarz b ib lijn y rozum ie oczywiście słońce i księżyc. N ie w y p ow iadając się na te ­ m at procesu, w w y n ik u którego te św iatła oraz gw iazdy pow stały, ogranicza się on do stw ierd zen ia, że p o jaw iły się one w w yniku

(12)

J A K R O Z U M I E Ć H E K S A E M E R O N ?

1 5

rozkazu Boga i przez Niego zostały um ieszczone na sklepieniu nie­ bieskim , by św iecąc n a d ziem ią u ła tw ia ły u sta le n ie term in ó w św iąt oraz o k reślały długość dni, nocy i lat.

Na pierw szy rz u t oka zdaje się zachodzić niekonsekw encja m iędzy w. 3— 5, w edług k tó ry c h św iatłość została stw orzona w p ie rw ­ szy dzień stw o rzen ia i oddzielona od ciem ności, a w. 14— 19, k tó re stw orzenie źródeł św iatła dziennego i nocnego um ieszczają w czw ar­ ty m dniu stw órczego działania Boga. W logice pisarza biblijnego nie było m iejsca na tę niekonsekw encję, poniew aż — ja k w spo­ m nieliśm y p rzy om aw ianiu w. 3— 5 — sądził on, że św iatłość i ciem ­ ność istn ie ją niezależnie od słońca. P ierw szo rzęd n ą rolę słońca, księżyca i gw iazd w idzi on zresztą n ie w tym , że są one źródłam i św iatła na dzień i noc, ale w tym , że ich ru c h y po sk lep ien iu nieb a pozw alają n a dokonyw anie obliczeń dotyczących k alen d arza li­ turgicznego i cyw ilnego.

PIĄTY DZIEŃ: STWORZENIE ZWIERZĄT MORSKICH I LATAJĄCYCH

1, 20. W tedy Bóg powiedział: „Niech się wody zaroją rojem istot żyw ych, a nad ziemią, pod sklepieniem nieba, niech zaczną latać istoty latające”. 21. Stw orzył więc Bóg w ielkie potwory morskie i w szelkie istoty żyw e, którym i zaroiły się wody, w edług ich ga­ tunku, a także istoty latające na skrzydłach według ich gatunków. I ujrzał Bóg, że to było dobre. 22. Potem pobłogosławił je Bóg mówiąc: „Rozradzajcie się i rozmnażajcie, napełniajcie wody w morzach, a istoty latające niech się rozmnażają na ziem i”. 23. I m inął wieczór, m inął też ranek: dzień piąty.

W p iąty m d n iu um ieszcza a u to r stw orzenie p o tw o rów m orskich i in n y ch zw ierząt ży jący ch w w odach, a tak że isto t latających . P rzez p o tw o ry m orskie należy rozum ieć w ielory by , rek in y , kroko­ dyle i chyba rów nież leg en d arn e sm oki (por. P s 143, 7; 74, 13; J b 2). W yrażenie „isto ty la ta ją c e ” odpow iada w pow yższym p rze k ła ­ dzie h e b ra jsk ie m u słow u óf, k tó ry m oznaczono w szelkie isto ty żywe zdolne do lata n ia , a więc nie ty lko p tak i, ale tak że ow ady i inne zw ierzęta sk rz y d la te (por. K p ł 11, 19 n). Toteż często sp o ty k any p rzek ład tego słow a za pom ocą rzeczow nika „ p ta k i” je s t nieścisły.

N iezw ykłość tego dzieła Boga po dk reśla a u to r stosując tu po raz d rug i czasow nik bärä’, k tó ry — ja k w spom nieliśm y p rzy om a­ w ianiu w. 1 — b y ł w form ie qal zarezerw ow any na oznaczenie czyn­ ności Bożych, w w y n ik u k tó ry c h p o w staje coś nowego i nadzw y­ czajnego. Isto ty , k tó re p o jaw iły się na rozkaz Boży w przestw o ­ rzach niebieskich i m orskich, rzeczyw iście b y ły czym ś doskonalszym niż w cześniejsze dzieła S tw órcy. D la a u to ra H eksaem eronu ich do­ skonałość b y ła ty m b ard ziej oczyw ista, że w edług pojęć sta ro h e - b rajsk ich ro ślin y nie n ależały do isto t żyw ych. Z w ierzęta w odne i la­

(13)

tają ce by ły więc w jego p rzek o n an iu pierw szym i isto tam i żyw ym i na ziemi. Ich wyższość w sto su n k u do ro ślin u w y d a tn ia on zresztą także przez to, że m ówi, iż otrzy m ały one od S tw ó rcy błogosła­ w ieństw o, k tó re je uzdolniło do rozm nażania się, a ty m sam ym do ko n tyn uo w ania Jego stw órczego dzieła.

Z nam ienną je s t rzeczą, że tek st nie w ypow iada się na tem a t sposobu stw orzenia zw ierząt w odnych i lata ją c y c h . Czasownik „stw o rzy ł” w y raża ty lk o m yśl, że są one dziełem Boga. Słow a „niech się z aro ją” i „niech zaczną lata ć ” m ów ią ty lk o ty le , że Bóg chciał, b y zw ierzęta w odne p o jaw iły się licznie w m orzu, a p tak i w pow ietrzu. W ygląda na to, że wodzie i p o w ietrzu a u to r nie p rzy ­ pisyw ał żadnej roli w dziele stw orzenia isto t, k tó re w nich żyją.

SZÓSTY DZIEŃ: STWORZENIE ZWIERZĄT NAZIEMNYCH I LUDZI I, 24. W tedy Bóg pow iedział: „N iech ziem ia w yda isto ty żywe w edług ich gatunków : bydło, płazy i zw ierzęta polne w edłu g ich g atu n k ó w ”. Tak się też stało. 25. U czynił Bóg zw ierzęta polne w'edlug ich gatunków , bydło w edług jego g atu n k ó w i w szelkie płazy ziem ne w edług ich g atunków . I u jrz a ł Bóg, że to było dobre.

26. W tedy Bóg pow iedział: „U czyńm y człow ieka n a nasz ob­ raz, na nasze podobieństw o. N iech p a n u je nad ry b a m i m orskim i, n ad istotam i la ta ją c y m i pod niebem , n ad bydłem , nad w szelkim i zw ierzętam i polnym i i nad w szelkim płazem , k tó ry pełza po zie­ m i”. 27. S tw orzył więc Bóg człow ieka na swTój obraz, na obraz Boga go stw orzył; stw o rzy ł go jak o m ężczyznę i jako kobietę. 28. P otem pobłogosław ił ich Bóg i pow iedział do nich: „R ozra- dzajcie się i rozm nażajcie; n ap ełn iajcie ziem ię i podbijajcie ją; p a ­ nujcie nad ry b am i m orskim i, nad istotam i lata ją c y m i pod niebem , n a d w szelkim byd łem i n ad w szelką isto tą żyw ą, k tó ra porusza się na ziem i” . 29. P ow iedział też Bóg: „Oto w am d aję w szelkie rośliny w y dające nasiona i zn ajd u jące się na p o w ierzchni całej ziem i, i w szelkie drzew a, na k tó ry c h są owoce w y d ające nasiona. To będzie w asze pożyw ienie. 30. A w szelkim zw ierzętom polnym i w szelkim istotom lata ją c y m pod niebem i w szelkim płazom na ziem i, k tó re m ają w sobie oddech życia, (daję) na pożyw ienie w szelką zieleń ro ślin ”. Tak się też stało. 31. I spojrzał Bóg na w szystko, co uczy­ nił, a oto było bardzo dobre. I m in ął w ieczór, m in ą ł też ran ek: dzień szósty.

W w. 24 i 25 jest m ow a o stw orzeniu zw ierząt lądow ych, k tó ­ re a u to r dzieli n a trz y g rupy: bydło, czyli zw ierzęta dom owe, a w ięc owce, kozy i krow y; płazy, a w edług ściślejszego p rzek ład u „isto ty p ełzające” , czyli nasze płazy i wszelkiego rod zaju drobne zw ierzątka żyjące na ziemi; oraz zw ierzęta polne, czyli d rap ieżn i­ ki i zw ierzyna płow a.

(14)

J A K R O Z U M IE Ć H E K S A E M E R O N T

1 7

P odobnie ja k p rzy opisie stw orzenia roślinności, ta k też tu ta j ziem ia przedstaw io na je s t jako bezpośrednia p rzyczyna pojaw ienia się zw ierząt lądow ych, działająca jed n a k z w oli Boga.

Z astan aw ia, że H eksaem eron nie w spom ina o udzieleniu zw ie­ rzętom lądow ym błogosław ieństw a, analogicznego do błogosław ień­ stw a, jak ie w edług w. 22 o trzy m ały od S tw ó rcy zw ierzęta wodne i latające. N ie w iadom o, czym to n ależy tłum aczyć. N iek tórzy p rzy ­ puszczają, że a u to r chciał w te n sposób podkreślić, iż Bóg nie udzie­ lił zw ierzętom lądow ym w y jątk o w ej rozrodczości, by nie u tr u ­ dniać człow iekow i po d b ijan ia z ie m i23. In n i są zdania, że pisarz b ib lijn y uw ażał, iż dla zw ierząt lądow ych błogosław ieństw o było niepotrzebne, poniew aż Bóg przek azał im siły rozrodcze za pośre­ d nictw em z ie m i24. Może najsłuszniejsze je s t przypuszczenie, że m ając zam iar napisać w w. 28 o błogosław ieństw ie dla ludzi a u to r uw ażał, iż u ry w k a o szóstym d niu stw orzenia nie należy p rzeła­ dow yw ać w zm ianką o błogosław ieństw ie dla zw ierząt lą d o w y c h 25. O ty m zaś, że i te j g ru p ie zw ierząt nie odm aw ia on błogosław ień­ stw a S tw órcy, św iadczy k ap łań sk i te k st Rdz 8, 17, w edług którego po potopie Bóg w y d ał rozkaz rozm nażania się w szystkim zw ierzę­ tom , k tó re p rz e trw a ły te n katak lizm , a więc także zw ierzętom lą ­ dowym .

Nie p rzy zn ając zw ierzętom lądow ym specjalnego błogosław ień­ stw a ze stro n y S tw ó rcy, a u to r n a tc h n io n y w idzi w nich jed n a k isto ty doskonalsze od zw ierząt w odnych i la ta ją c y c h , jako że ich stw orzenie um iejscaw ia tu ż p rze d stw o rzen iem człow ieka jako isto ty najdoskonalszej na ziemi.

N a początku opisu stw orzenia człow ieka w k łada a u to r w u sta Boga uroczyste słow a: „U czyńm y człow ieka”. J u ż te n uro czy sty ton w skazuje, że człow ieka p o jm u je pisarz b ib lijn y jako istotę przew yższającą w szystkie dotychczas opisane dzieła Boże.

Teologowie od d aw n a zastan aw iają się, dlaczego w tej w y ­ pow iedzi Bóg posłu g uje się czasow nikiem w pierw szej osobie licz­ by m nogiej.

Sw. Tom asz d o p a try w a ł się w czasow niku „u czy ńm y ” n ie ja ­ sno w yrażonej idei T ró jc y Ś w ię te j26. S tanow isko to nie było słusz­ ne. T ajem nica T ró jcy Ś w iętej została — ja k w iadom o — objaw iona dopiero w N ow ym T estam encie, a w um ysłach ludzi S tarego Tes­ ta m e n tu nie było na nią m iejsca, jako że m yśl o wielości osób

23 Tak np. A. R o 11 a, II racconto sacerdotale delle origini, w: II messa-

ggio della salvezza, t. 3, Torino 4 1977, 229.

24 E. H. M a ł y , Genesis, w: The Jerome Biblical Com m entary, London 1968, 11.

25 Tak W. Z i m m e r 1 i, Grundriss der alttestam entlichen, Theologie,

S tu ttg a rt3 1978, 27.

(15)

w Bogu m ożna b y było w ów czas zrozum ieć jak o zagrożenie dla m onoteizm u.

N iektórzy egzegeci sądzili, że „u czyńm y” je s t śladem daw nych w yobrażeń politeistycznych, w k tó ry c h obok B oga-S tw órcy istn ia ­ ły inne bóstw a 27. P o g ląd te n je s t nie do przy jęcia. A u to r H eksae­ m eronu by ł zdecydow anym m onoteistą i jako ta k i na pew no nie pozostaw iłby w sw oim dziele w y rażen ia m ającego w ydźw ięk poli- teistyczny.

Podobnie trz e b a ocenić sp o ty k a n y d aw niej pogląd, że m am y tu do czynienia z pluralis m aiestatis, a w ięc z form ą podobną do te j, k tó rą stosow ali k rólow ie i papieże, g d y w sw oich pism ach używ ali zaim ka „m y ” z czasow nikam i w pierw szej osobie liczby m nogiej. F orm a tego ro d zaju nie w y stę p u je bow iem w języ k u h e­ b ra jsk im 2S.

Licznym i zw olennikam i cieszy się pogląd, że liczba m noga w in te resu jąc y m nas tekście, a także w Rdz 3, 22; 11, 7 i Iz 6, 8, odzw ierciedla w yobrażenie, iż Bóg zw raca się do isto t nadziem skich, stanow iących jego d w ó r n ie b ie s k i29. Także to stanow isko nie w y ­ d aje się słuszne. W S ta ry m T estam encie nie b ra k w praw dzie te k ­ stów m ów iących o dw orze Boga (np. 1 K ri 22, 19; J b 1, 6 nn; 2, 1 nn; 38, 7), znam ienną jed n a k je s t rzeczą, że an i H eksaem eron, ani Rdz 3, 22 i 11, 7 o dw orze J a h w e nie czynią n ajm n iejszej w zm ianki. P rz y założeniu, że te sam e te k s ty m ów ią o Bogu zw racającym się do sw oich dw orzan, to ich m ilczenie o dw orze Bożym b yłoby co n a jm n ie j dziw ne. Iz 6 w spom ina serafin y, k tó re n a pew no należą do dw oru Jah w e, ale w w. 8 p y tan ie: „K to n am pójdzie?” n a jw y ­ raźn iej zaw iera tę sam ą m yśl co w cześniejsze Jego słowa: „Kogo poślę?” W obydw u w yp ad k ach Ja h w e sk iero w u je więc p y tan ie do sam ego siebie. Podobna sy tu a c ja zachodzi w 2 Sm 24, 14, gdzie Da­ w id z m yślą o sobie raz stw ierdza: „W p ad n ijm y raczej w ręce Ja h w e ...”, a zaraz p o tem w y jaśn ia: „Ale w ręce ludzi nie chciał­ bym w paść”. W P n p 1, 11 oblubieniec w n a stę p u jąc y c h słow ach w y raża swój zam iar sporządzenia złotych plecionek dla ukochanej: „N iechże ci zrobim y plecionki zło te”.

Biorąc to w szystko pod uw agę tru d n o nie opow iedzieć się po stro n ie uczonych, w edług k tó ry c h tajem n icza liczba m noga w Rdz 1, 26 i w in n y ch podobnych w y p ad k ach — to tzw . pluralis delibera­

tionis, czyli form a sty listy czn a w y rażająca n a ra d ę z sam ym sobą,

zjaw isko psychologiczne polegające na ty m , że m ów iący niejako

27 K. B u d d e , Die biblische Urgeschichte, Giessen 1883, 484; H. G u n ­ k e l , Schöpfung und Chaos, Göttingen 1921, 10.

28 Рог. P. J о ü о n, dz. cyt., 309.

29 Так m. in. G. V ο n R a d , Das erste Buch Mose, G ö ttin g en 8 1967, 45 n; W. T r i l l i n g , dz. cyt., 62.

(16)

J A K R O Z U M IE Ć H E K S A E M E R O N ?

1 9

dzieli się duchow o na dw ie osoby, z k tó ry c h jed n a udziela drugiej ra d y lub z a c h ę ty 30.

Polsk iem u rzecznikow i „człow iek” odpow iada w tekście h e ­ b rajsk im słowo ’ädäm. Etym ologia tego słow a je s t bardzo d y sku ­ to w an a 31. W yd aje się, że n ajb ard ziej uzasadnione je s t w ty m w zglę­ dzie stanow isko Józefa F law iusza 32, k tó ry słow o ’ädäm w yp ro w a­ dza ze źródłosłow u ’d m , czyli „być czerw on y m ” , w ystępującego rów nież w rzeczow niku ’adäm äh — „ziem ia”. F law iusz sądzi, że nazw ę tę n adano człow iekow i dlatego, że ziem ia, z k tó re j w edług przeko n ań ta m ty c h czasów został on ulepion y (por. Rdz 2, 7), m iew a czerw ony k olor, a tak że dlatego, że skó ra lu dzka p rzy b ie ra tę w ła­ śnie barw ę.

W S ta ry m T estam encie rzeczow nik ’ädäm b y ł u żyw any na oznaczenie zarów no jed n o stek , ja k też g a tu n k u ludzkiego. W n a ­ szym w y p ad k u w y stę p u je on jed n a k w ty m dru g im znaczeniu, gdyż czasow nik h e b ra jsk i, k tó re m u w naszym przek ład zie odpow iadają słow a „niech p a n u je ” , m a końców kę liczby m nogiej, a w ięc dosło­ w nie znaczy „niech p a n u ją ”. A u to r m ów i z atem n ajw y ra ź n ie j nie 0 jed n y m człow ieku, ale o ludziach, co zresztą z n a jd u je p o tw ier­ dzenie także w w. 27, k tó ry stw ierd za, że Bóg stw o rzy ł człow ieka „jako m ężczyznę i jak o k o b ietę” , czyli jak o istotę, k tó rą re p re z e n ­ tu ją ta k m ężczyźni, ja k też kobiety.

W ypow iedź o stw o rzen iu pierw szych ludzi je st sform ułow ana w ta k i sposób, że z sam ego jej b rzm ien ia nie m ożna w nioskow ać, czy a u to r w y p ro w ad ził ludzkość od jed n e j, czy też od w ielu p ie r­ w otny ch p ar. Z in n y ch tek stó w dzieła kapłańskiego w ynika jed n a k w yraźn ie, że w środow isku kapłańskim , do którego on należał, ca­ łą ludzkość w yprow adzono od A dam a i uw ażano ją za w ielką r o ­ dzinę jednoczącą w szy stk ie ra s y i n a ro d y (por. R dz 5, 1— 28. 30— 32; 9, 1 nn; 10, ln . 2— 7. 20. 22. 31 n). D latego też w y d a je się, że w Rdz 1, 26— 28 w rzeczyw istości jest m ow a o jed n ej ty lk o parze ludzkiej.

A u to r nie pisze, w ja k i sposób Bóg stw o rzył człow ieka. Z a­ znacza on jed n a k , że pochodzenie lu d zi je s t in n e niż pochodzenie zw ierząt lądow ych. Te o statn ie w y d ała bow iem w edług niego zie­ m ia, podczas g d y ludzie są osobnym dziełem S tw ó rcy , a ty m sam ym istotam i wyższego rzę d u niż zw ierzęta.

Te sam ą m y śl o wyższości człow ieka w sto su n k u do zw ierząt 1 do całej w cześniej stw orzonej rzeczyw istości p isarz b ib lijn y w y ­ raża p o w tarzając w w. 26 i 27 trz y ra z y m yśl, że człow iek został stw orzony na obraz Boga.

30 Tak m. in. J. M. L a g r a n g e , L ’Hexaémeron, Revue Biblique 5(1896) 387; C. W e s t e r m a n n , dz. cyt., 200.

31 Przegląd różnych poglądów zob. P. M a a s s, ’dm, w: Theologisches

W örterbuch zu m A lten Testam ent, wyd. J. B o t t e r w e c k — H. R i n g -

g r e n, t. 1, S tu ttg a rt 1973, 84 n. 32 A ntiq I, 1, 2.

(17)

Od daw n a istn ieje zagadnienie, w jak im celu po słow ach „na nasz obraz” w w. 26 um ieszczone zostało w yrażenie „na nasze po­ dobieństw o”. Chcąc ustosunkow ać się do tego zagadnienia, trzeb a n a jp ie rw przypom nieć znaczenie rzeczow ników selem i dem û t, k tó ­ ry m w polskich p rzek ład ach odpow iadają w y ra z y „obraz” i „podo­ b ień stw o”. Otóż rzeczow nik selem na in n y ch m iejscach S tarego Te­ sta m e n tu oznacza posągi bó stw (2 K ri 11, 18; L b 5, 26), podobizny w rzodów i m yszy (1 Sm 6, 5. 11), a także praw dopodobnie sym bole falliczne (Ez 16, 17). Rzeczow nik d em û t w 2 K ri 16, 10 oznacza m o­ del ołtarza, k tó ry k ró l A chab kazał sobie zrobić n a w zór ołtarza, ja k i w idział w D am aszku. Ezechiel określa nim oglądane w swoich w izjach podobieństw a zw ierząt i ludzi (1, 5), tw a rz y ludzkich i zw ie­ rzęcych (1, 10; 10, 22), sk lepienia niebieskiego (1, 22), tro n u (1, 26) i m a je sta tu Ja h w e (1, 28). N ietru d n o zauw ażyć, że fu n k cje znacze­ niow e obydw u rzeczow ników są do siebie w y raźn ie zbliżone. Bez obaw y o w iększą p om yłkę niożna n aw et stw ierdzić, że ich treści b y ły m niej w ięcej ta k ie sam e 33. Ez 23, 14. 15 posługuje się nim i bow iem zam iennie na oznaczenie w y ry ty c h na ścianie postaci Ba- bilończyków . B iorąc to w szystko pod uw agę w y d aje się, że w y ra ­ żenia „na nasz o b raz” i „na nasze podobieństw o” należy uw ażać za synonim y, k tó re pisarz b ib lijn y zestaw ił obok siebie, by z tym w iększym naciskiem p odkreślać, iż człow iek jest obrazem Boga. T ym sam ym o kazuje się, że raczej nie m ożna się zgodzić z często sp oty kany m p o g lą d e m 34, w m yśl którego w yrażenie „na nasze po­ dobieństw o” zw raca uw agę, że w y rażen ia „na nasz o b raz” nie n ale­ ży rozum ieć zby t k o n k r e tn ie 35.

Bardzo zróżnicow ane są poglądy n a te m a t sensu n au k i H eksa- em eronu o człow ieku jak o obrazie Boga 3e.

Szereg badaczy sądziło, że w edług Rdz 1, 26— 27 człow iek jest obrazem Boga, poniew aż p rzy p o m ina Boga sw ym w yglądem , k sz ta ł­

33 Za „w zasadzie jednoznaczne” uważa interesujące nas rzeczowniki C. J a k u b i e c , Pradzieje biblijne. Genesis 1—11, Poznań 1969, 23.

34 Por. np. J. D a n i é l o u , A u com m encem ent. Genèse 1—11, P aris 1963, 51; W. Z i m m e r l i , dz. cyt., 28.

35 Stanowisko, które można uznać za pośrednie, zajm uje w tej sprawie C. H a u r e t, Origines de l’univers et de l’homme d’après la Bible, w: Diction­

naire de la Bible, Supplém ent, t. 6, P aris 1960, 915: „II n ’a pas lieu de donner,

à la suite de certains Pères et docteurs, deux significations nettem ent distin­ ctes à ,im age’ et à .ressem blance’ (cf. Gen., V, 1—3). On peut adm ettre une re­ dondance. Dans ce cas, cette figure de style évoquerait l’idée d’une image bien réussie, ce qui, d’ailleurs, n ’im plique pas une assim ilation pu re et simple. Plus probablem ent, la seconde form ule tem père le réalism e de la prem ière par une sorte de glose explicative introduite p a r k e, particule de com paraison ou d ’approxim ation: l’Homme, icône de Dieu, ressem ble à Elohim sans se confon­ dre avec lu i”.

34 H istorię dotychczasowych badań zob. H. W i l d b e r g e r , Das Abbild

Gottes, Theologische Zeitschrift 21(1965) 245—259, 481—501; C. W e s t e r ­

(18)

J A K R O Z U M IE Ć H E K S A E M E R O N ?

2 1

tam i swego ciała 37, a zwłaszcza w y p ro sto w an ą postaw ę, k tó ra od­ różnia go od z w ie rz ą t38. P ogląd te n m a pew n e oparcie w an tro p o - m orfizm ach b ib lijn y ch , k tó re m ówią o ręk a c h Boga, Jego stopach, tw arzy , u stach , a n a w e t plecach (np. W j 33, 20— 23; P s 119, 73; 33, 6; Iz 60, 13; Za 14, 4). Nie w olno jed n a k zapom inać, że a u to r H eksaem eronu, podobnie zresztą ja k in n i a u to rz y pism k ap łań sk ich Pięcioksięgu, w yraźn ie un ik a antropom orfizm ów , co dowodzi, że jest on św iadom y, że antropom orficzne w y rażenie Boga nie u jm u je Jego istoty. Toteż tru d n o przypuszczać, b y w k sz ta łta c h ludzkiego ciała d o p a try w a ł się on podobieństw a człow ieka do Boga.

N ie inaczej należy oceniać stanow isko egzegetów , k tó rzy są­ dzą, że w edług Rdz 1, 26—27 podobieństw o człow ieka do Boga p rze jaw ia się ty lk o w duchow ej stro n ie n a tu r y lu d zk iej, czyli w ro ­ zum ie i w oli c z ło w ie k a 39. Stanow isko to nie uw zględnia bow iem w ypow iedzi p isarza kapłańskiego w Rdz 5, 1— 3. N aw iązując do R dz 1, 26—27 p isarz te n stw ierdza: „G dy Bóg stw o rzył człow ieka, uczynił go n a podobieństw o Boga. S tw o rzy ł ich jak o m ężczyznę i kobietę. I pobłogosław ił ich oraz n ad ał im im ię człow iek, gdy zo­ stali stw orzeni. G dy zaś A dam przeżył sto trzydzieści lat, spłodził potom ka na sw ój obraz, na sw oje podobieństw o 40 i n ad ał m u im ię S e t”. W św ietle ty c h słów okazuje się, że podobieństw o m iędzy człow iekiem a Bogiem w środow isku k ap łań sk im S tarego T esta­ m en tu rozum iano analogicznie do podobieństw a zachodzącego m ię­ dzy ojcem a synem . Człowiek je s t więc w edług Rdz 1, 26—27 ob­ razem i podobieństw em Boga, poniew aż w cały m sw ym jestestw ie jest sp o k rew n io ny z Bogiem, ta k ja k sy n je s t w całym sw ym jes­ testw ie sp okrew niony z ojcem 41.

A by ustalić, W czym k o n k retn ie p isarz b ib lijn y d o p atry w ał się podobieństw a człow ieka do Boga, trz e b a wziąć pod uw agę Rdz 1, 28, gdzie stw ierd za on, że pierw si rodzice o trzy m ali od S tw órcy rozkaz: „R ozradzajcie się i rozm nażajcie; n ap ełn iajcie ziem ię i pod­ bijajcie ją; p a n u jc ie n a d ry b am i m orskim i, n a d istotam i lata ją c y m i 57 Por. np. H. G u n k e l , Genesis, G öttingen* 1922, 111; P. H u m b e r t ,

E tudes sur le récit du Paradis et de la Chute dans la Genèse, Neuchâtel

1940, 158 n.

38 Na ten aspekt, naw iązując do poglądów daw niejszych pisarzy, położył nacisk głównie L. K ö h l e r , Die G rundstelle der Imago-Dei-Lehre. Genesis

l, 26, Theologische Z eitschrift 4(1948) 16—22.

39 Pogląd ten cieszy się uznaniem zwłaszcza wśród egzegetów katolickich. Por. np. J. d e F r a i n e , Bible et l’origine de l’homme, Bruges 1961, 37; E. G a l b i a t i , Genesi, w: Introduzione alia Bibbia, red. T. В a 11 a r i n i, t. 2/1, Torino 1967, 131; F. F e s t o r a z z i , La Bibbia e il problema delle ori­

gini, Brescia 2 1967, 76.

90 Na tem at tekstu zob. Biblia Hebraica Stuttgartensia, S tu ttg art 1967/ /77, 7.

41 Por. Th. С. V r i e z e n, A n Outline of Old T estam ent Theology, Ox­ ford 1958, 146.

(19)

pod niebem , n a d w szystkim b y d łem i nad w szelką isto tą żyw ą, k tó ­ r a porusza się na ziem i”. Słow a „p od b ijać” i „pan ow ać” odpo­ w iad ają h e b ra jsk im czasow nikom k b s i rdh, k tó re b y ły używ ane, g dy m ówiono o m ożnych p o d b ijający ch ludzi w niew olę (J r 34, 16; •Krn 28, 10; N e 5, 5) i k ró la c h p a n u ją c y c h n ad k ra ja m i (Ps 72, 8). T o też je s t oczyw iste, że R dz 1, 28 p rzed staw ia człow ieka jak o isto ­ t ę upow ażnioną przez Boga do pełn ien ia w ładzy k ró lew skiej n ad in n y m i stw orzeniam i.

P o tw ierd zen iem takiego rozum ienia tego te k s tu jest P s 8, 6b. 7, gdzie p o eta b ib lijn y , sław iąc Boga za stw orzenie człow ieka, pow iada: „U w ieńczyłeś go potęgą i w spaniałością; uczyniłeś go w ła ­ dcą nad dziełem Tw oich rąk ; w szystko położyłeś pod jego stop a­ m i”. T ak potęga (hebr. kâbôd), ja k też w spaniałość (hbr. hädär) są w Biblii p rzy m iotam i p rzy p isy w an y m i królow i (1 K ri 3, 13; P s 21, 6) i Bogu pojm ow anem u jako w ładca (Ps 24, 7— 10; Iz 6, 3— 5; P s 96, 8).

Nie ulega zatem w ątpliw ości, że w m yśli teologicznej S ta re ­ go T estam en tu stw orzenie człow ieka i przek azanie m u w ładzy nad in n y m i stw orzeniam i b y ły ze sobą ściśle złączone.

W ydaje się, że słuszność m ają egzegeci, k tó rz y tw ierd zą, że w te j w łaśnie godności człow ieka jako kró la stw o rzen ia pisarz b i­ b lijn y w idział jego podobieństw o do Boga jako w ładcy ś w ia ta 42. Za słusznością tego stan ow isk a przem aw ia nie ty lk o to, że o p rze ­ kazaniu człow iekow i w ładzy n a d in n y m i stw orzeniam i p isarz n a t­ chniony m ówi bezpośrednio po stw ierdzen iu , że człow iek został stw o­ rzo n y na obraz Boga. W iadom o dzisiaj, że na B liskim W schodzie rozpow szechniony b y ł zw yczaj, k tó ry polegał n a ty m , że królów nazyw ano obrazam i bóstw . T ak np. jed e n z te k stó w egipskich m ó­ w i o faraonie: „król, cielesny (syn boga Re), obraz Re, sy n Am ona, k tó ry ro zd ep tu je obcokrajow ców ” 43. W lite ra tu rz e m ezopotam skiej zachow ał się n ato m iast list, w k tó ry m ktoś ta k pisze do swojego w ładcy: „Ojciec króla, m ojego pan a, b y ł obrazem Bela, a także k ró l, m ój p an , jest obrazem B ela” 44. W św ietle ty c h i ty m podo­ b n y ch tek stó w tru d n o w ątp ić, że pisząc o człow ieku jako obrazie Boga a u to r H eksaem eronu m iał na m yśli jego rolę jako w ładcy panującego z w oli Boga nad stw orzeniam i, analogiczną do roli

42 Tak m. in. W. H. S c h m i d t, Die Schöpfungsgeschichte der Priester­

schrift, W issenschaftliche M onographien zum A lten und Neuen Testam ent

7(1964) 127—148; H. W i l d b e r g e r , selem, w: Theologisches H andwörterbuch

zu m A lten Testam ent, red. E. J e n n i — C. W e s t e r m a n n , t. 2, München

1975, 560 n; N. L o h f i n k , Bibelauslegung im W andel, F ra n k fu rt am Main 1967, 101 n.

43 Por. W. H e 1 с k, U rkunden der 18. Dynastie. Ü bersetzung zu den H eften 17—22, 1961, 176 (cyt. za H. W i l d b e r g e r , art. cyt., 561).

44 Por. The Assyrian Dictionary of the Oriental In stitu te of the Univer­ sity of Chicago, Chicago 1956, 85b (cyt. z a H . W i l d b e r g e r , art. cyt., 561).

(20)

J A K R O Z U M IE Ć H E K S A E M E R O N ? 2 3

królów , k tó rz y w edług przek o nan ia ludzi Bliskiego W schodu z upo­ w ażnienia bó stw i jak o ich obrazy p e łn ili w ładzę w państw ach.

Do a try b u tó w w ład cy należy także dostojeństw o, z jak im u k a ­ z uje się on podw ładnym . D latego też w y d a je się, że także w pię­ k nie ciała człow ieka jako k ró la stw orzenia pisarz b ib lijn y w idział jakieś podobieństw o do S tw órcy, jak iś odblask Jego w spaniałości, chociaż zgodnie z ty m , co w yżej pow iedzieliśm y, zdaw ał sobie sp ra ­ wę, że antro p om o rficzne w yobrażenie Boga nie odzw ierciedla Jego isto ty , i stą d nie m ógł podobieństw a do Boga do p atry w ać się w k ształtach ludzkiego c ia ł a 45.

W w. 27 stw ierd zen ie, że człow iek został stw o rzony na obraz Boga, łączy się ze stw ierd zeniem , że Bóg „stw o rzy ł go jako m ęż­ czyznę i jako ko b ietę” , a więc jako isto tę zdolną do rozradzania się, do p rzekazy w an ia życia potom stw u. W. 28 o upow ażnieniu człow ieka do p an o w an ia n a d in n y m i stw o rzeniam i w spom ina po u p rzed niej uw adze, że p ierw si rodzice o trzy m ali rozkaz ro zradza­ nia się i rozm nażania. W spom niany zaś w yżej te k s t Rdz 5, 1— 3 n ajw y raźn iej zakłada analogię m iędzy Bogiem, k tó ry stw orzy ł czło­ w ieka na swój obraz, a A dam em , k tó re m u urodził się sy n będący jego obrazem 46. W szystko to upow ażnia do w niosku, że podobień­ stw o człow ieka do Boga a u to r H eksaem eronu rozciągał także na ludzką zdolność p rzek azy w an ia życia p o to m s tw u 47. Człowiek b ył w ięc dla niego obrazem Boga rów nież dlatego, że podobnie jak Bóg je s t daw cą życia, tak też on z woli Bożej d aje życie swoim dzie­ ciom.

Tę analogię m iędzy Bogiem -daw cą życia a człow iekiem p rze­ kazu jący m życie po to m stw u należy jed n a k rozum ieć w sensie ja k najb ard ziej ogólnym . G ru b y m nieporozum ieniem b yłoby sądzić, że pisarz b ib lijn y p rzy p isy w ał Bogu dw upłciow ość, analogiczną do dw óch płci człow ieka. Na ta k ą ideę nie było m iejsca w sta ro - testam en to w ej k oncepcji Boga. W przeciw ieństw ie do religii sąsia­ dów Izraela, k tó re p rzy p isy w ały bóstw om płeć i czciły p a ry bóstw połączonych ze sobą ja k m ałżonkow ie, relig ia jah w isty czn a u w a ­

45 W arto podkreślić, że św. A u g u s t y n (por. De Gen. contra Man., I, 28; PL 34, 186 n), ucząc, iż według Rdz 1, 26n podobieństwo do Boga prze­ jaw ia się w rozumie uzdolniającym do panow ania nad zwierzętam i, twierdził, że także budow a ciała ludzkiego to podobieństwo potw ierdza, ponieważ jest

doskonalsza od budowy ciał zwierzęcych.

44 Nowe treści do idei człowieka jako obrazu Boga dorzuciła paręset lat później Księga Mądrości. N aw iązując do Rdz 1, 26 i Rdz 2—3 stw ierdza ona m ianowicie: „Bo Bóg stworzył człowieka do nieśm iertelności i uczynił go obrazem swojej wieczności” (2, 23). Próbę ukazania rozw oju idei obrazu Bo­ żego w człowieku zob. J. W. R o s ł o n, Soteriologiczny sens obrazu Bożego

w człowieku, Collectanea Theologica 41(1971) z. 3, 5;—27. Zob. również J. C h m i e l , Człowiek obrazem Boga, Znak 29(1977) 363—370.

47 Por. H. v a n O y e n, Ethique de l’A ncien Testam ent, G enève-Paris 1974, 61 n. Zob. także M. F i l i p i a k , Biblia o człow ieku, Lublin 1979, 86.

(21)

żała Boga za isto tę ponadpłciow ą. J a h w e nie m iał żeńskiej p a rtn e r­ ki. W język u h e b ra jsk im n a w e t nie dochowało się słow o na ozna­ czenie bogini. „W in te rp re ta c ji przym ierza J a h w e w y stę p u je w p ra ­ w dzie w postaci oblubieńca i m ałżonka, ale to je s t rozum iane ale ­ gorycznie i odnosi się nie do Jego isto ty , ale do Jego działania” 4S. N ależy podkreślić, że w zdaniu: „stw o rzy ł go jak o m ężczyznę i jako kob ietę” (w. 27) z a w a rta je s t m yśl, iż k o b ieta je s t ta k samo człow iekiem jak m ężczyzna. M yśl ta m a ty m w iększą w artość, że na B liskim W schodzie k obieta do dnia dzisiejszego nie zawsze cie­ szy się całkow itym ró w n o u praw nien iem , a n aw et D ekalog zaliczył ją do rzeczy stanow iących w łasność m ęża (Wj 20, 17). P isarz bi­ b lijn y w praw dzie nie w ypow iada się na te m a t rów ności płci, ale staw ia przesłan kę, z k tó re j rów ność płci m ożna w y w n io sk o w ać 49. B łogosław ieństw o, jakiego w edług w. 28 Bóg udzielił p ie r­ w szym ludziom , nie różni się od błogosław ieństw a, k tó re otrzy ­ m ały zw ierzęta w odne i lata ją c e (por. w. 22). M iało ono na celu przekazać im zdolności rozrodcze. W edług p rzek onań sta ro te sta - m entow ych posiadanie licznego potom stw a było w ielkim zaszczy­ tem i w yrazem szczególnego błogosław ieństw a Bożego (np. Rdz 15, 5; 22, 17; 26, 4; P rz 17, 6; P s 127, 3— 5; 128, 3), podczas gdy w bezpłodności w idziano dośw iadczenie (Rdz 16, 2; 30, 2; 1 Sm 1, 5) lu b k a rę Bożą (Rdz 20, 18) oraz h ań b ę dla k o b iety (Rdz 16, 2; 30 , 3 . 9 50.

W. 29 m ówi, że n a p o k arm dla ludzi przeznaczył Bóg rośliny nasienne i drzew a owocowe, a raczej w y d aw ane przez nie ziarna i owoce, dla zw ierząt zaś — zieleń roślin. M am y tu niew ątpliw ie w yraz przek on an ia o ra jsk im okresie pokoju i harm o n ii m iędzy ludźm i i zw ierzętam i, k tó re odznaczały się łagodnością, ludzie zaś nie zabijali ich i nie żyw ili się ich m ięsem (por. Iz 11, 6— 9). W edług pism kapłań sk ich Pięcioksięgu pozw olenie na zab ijan ie zw ierząt i spo­ żyw anie ich m ięsa, ale bez k rw i, ludzkość o trzy m ała od Boga do­ piero po potopie (Rdz 9, Inn), m ając za sobą długi okres czasu, w k tó ry m bardzo oddaliła się od Stw órcy.

Z p rzekonaniem o ra jsk im okresie p o koju i h arm o n ii łączą się także słow a w. 31: „I sp o jrzał Bóg na w szystko, co uczynił, a oto było bardzo d o b re”. „W te j ogólnej pochw ale, w ypow iedzianej ze szczególnym naciskiem , zaw iera się m yśl, że Bóg zła nie uczy­

48 Por. A. D e i s s 1 e r, Gott, w: Bibeltheologisches W örterbuch, red. J. В. B a u e r , t. 1, G ra z 3 1967, 611.

49 Pogląd talm udystów i niektórych średniowiecznych uczonych żydow­ skich, że pierw szy człowiek był obojnakiem, a podział płci nastąpił dopiero później, nie ma najm niejszych podstaw w Rdz 1, 26 n. Por. A. R o 11 a, art.

cyt., 232.

50 Por. R. d e V a u x , Les institutions de l’Ancien Testam ent, t. 1, P aris 1961, 71.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Mechanizm leżący u  podstaw podwyższonego ciśnienia tętniczego u  osób z  pierwotnym chrapaniem nie jest w pełni wyjaśniony, ale może mieć związek ze zwiększoną

2 lata przy 38 to pestka… Izrael był na finiszu i to właśnie wtedy wybuch bunt, dopadł ich kryzys… tęsknota za Egiptem, za niewolą, za cebulą i czosnkiem przerosła Boże

Wybrano formułę stanowiska prezydium komisji stomato- logicznej WIL.Aby jednak nie zawracać sobie głowy zwoływaniem prezydium, ryzykiem, że się nie zbierze albo, nie daj Boże,

Maryja Królowa Polski prowadzi zawsze do wolności w Jezusie który jest Drogą, Prawdą i Życiem. Maryja nasza Matka i Kró- lowa dana przez Boga w Trójcy Jedy-

3UDFH Z GUHZQLH RUD] PRQWDĪ RGE\á\ VLĊ Z SU]\VSLHV]RQ\P WHP-

„Już dwa razy przekładałam termin, nie chcę wyczekiwać w przychodniach, prędzej zarażę się w Biedronce niż w szpitalu”, zirytowałam się.. Pięć dni później zadzwoniła

Rodzące się chrześcijaństwo stosunkowo szybko doszło do przekonania, że Jezus jest „obrazem Boga niewidzialnego” (Kol 1,15, por.. To stwierdzenie

• Poznam zachowania, które można wprowadzić w życie, aby stosować się do zasad dobrej rozmowy2. Podstawa programowa