JCcanika miesięczna
„ D a r P o m o rza“ odbywa nowy, ćwiczebny rejs. D n ia 18 w rz e ś n ia o p u ś c ił G dynię, ż e g n a n y h y m n e m n a ro d o w y m s ta te k s z k o ln y „ D a r P o m o rz a “ , u d a ją c się w re js s z k o ln y .
N a p o k ła d z ie szkolne go ż a g lo w ca z n a jd u je się 111 lu d z i. 11 o f i
ce ró w i in s tr u k to r ó w z k o m e n d a n te m s ta tk u , k a p ita n e m K o n s ta n ty m M a c ie je w ic z e m , 56 ucz
n ió w , 11 ju n g ó w , z a ło g a zaw od o
w a i t. d.
P ożegnanie s ta tk u m ia ło c ha
r a k t e r u ro c z y s ty . W im ie n iu rz ą du i s po łe czeństw a u d z ia ł b r a li:
M in is te r P rz e m y s łu i H a n d lu A n to n i R om an, d y r e k to r d e p a rta m e n tu m o rs k ie g o M in is te r s tw a P rz e m y s łu i H a n d lu L . M ożdżeń- s k i, n a c z e ln ik w y d z ia łu ż e g lu g o w ego T . O c io s z y ń s k i, w ic e -k o m i- s a rz R z ą d u w G d y n i in ż. S za
n ia w s k i, do w ódca o b ro n y w y b rz e ża k m d r. d y p l. F ra n k o w s k i, d y r e k t o r S z k o ły M o r s k ie j k p t. St.
K o s k o , k o m a n d o r p ilo tó w p o r tu g d a ń s k ie g o Z ió łk o w s k i i in n i.
Z g ro m a d z iło się ró w n ie ż lic z n e g ro n o ro d z in , k re w n y c h i p r z y ja c ió ł o d p ły w a ją c y c h u c z n ió w i z a ło g i.
Po m s z y ś w ię te j, k t ó r a o d p ra w io n a z o s ta ła n a p o k ła d z ie s t a t k u , M in is te r P rz e m y s łu i H a n d lu p. A n to n i R o m a n w y g ło s ił do u c z n ió w o k o lic z n o ś c io w e p rz e m ó w ie nie. S zczególnie c h a r a k te r y s ty c z ne b y ły o s ta tn ie s ło w a p rz e m ó w ie n ia .
„ F lo ta nasza będzie się szeroko ro zra sta ła — m ó w ił p. m in is te r A . R om an. — W ch w ili obecnej ziwiększa się ona n a skutek no
w ych zam ów ień o sto proc. swe
go tonażu — nie zab rakn ie więc p ra c y d la W as w szystkich. Cho
d zi ty lk o o to, b y ka żd y z W as, w każdej o k a z ji i n a ka żd y m s ta now isku pracą swą i sw oim i w y siłk a m i ja k najsum ienniej s ta ra ł się o to, b y godnie reprezentow ać banderę polską i p rzyczynić się (Jo dalszego pomyślnego je j ro z
w o ju “.
P u n k tu a ln ie o godz. 11-ej s ta te k o d c u m o w a ł od nabrzeża. N a p o k ła d z ie o d je c h a ł ró w n ie ż P an M in is te r R o m a n z D y re k to re m D e p a rta m e n tu M o rs k ie g o L . M o ż - d że ńskim , b y n a tra s ie G d y n ia — B o rn h o lm odbyć in s p e k c ję s ta tk u i zapoznać się, w j a k i sposób od
b y w a się w y s z k o le n ie u c z n ió w n a s ta tk u s z k o ln y m .
T e g o ro c z n a tra s a re js u s z k o l
nego je s t n a s tę p u ją c a : G d y n ia — C a s a b la n k a — P a ra (u jś c ie A m a z o n k i) — M a r t y n ik a — P o r t o f P rin c e n a H a it i — H a w a n a (C u- b a ) — G d y n ia ).
W p ra w d z ie te g o ro c z n a podróż
„ D a r u P o m o rz a “ n ie p o s ia d a ty c h p ro p a g a n d o w y c h d la p o ls k ie j b a n
d e ry a k c e n tó w co 2 o s ta tn ie — n ie m n ie j je d n a k s ta te k z w ie d z i p o rty , do k tó r y c h d o tą d nie z a w i
ja ł, a co n a jw a ż n ie js z e — p o s ia dać będzie doskon ałe w a r u n k i szkolen iow e.
K o m e n d a n to w i s ta tk u k p t. K . M a c ie je w ic z o w i, w s z y s tk im o fic e ro m , u c z n io m — ż y c z y m y : p o m y ś ln y c h w ia tr ó w !
* # *
S p raw y gdańskie. S ta ło się to ju ż t a k im s m u tn y m z w y c z a je m , że r o k ro c z n ie w s to s u n k a c h W o l
nego M ia s ta G da ńska z R zeczpo
s p o litą P o ls k ą — m u s i za d źw ię - czyć ja k iś pełen d y s h a rm o n ii i z g r z y tu ton .
Znane są o s ta tn ie w y p a d k i p rz y m u s o w e g o d o p ro w a d z a n ia dz ie c i p o ls k ic h do s z k ó ł n ie m ie c k ic h i re p re s je w s to s u n k u do r o dziców , p o s y ła ją c y c h d z ie c i do p o ls k ic h szkół, ja k ró w n ie ż w y soce n ie z ro z u m ia łe i n a p ra w d ę p ro w o k u ją c e a re s z to w a n ie p o l
s k ic h lis to n o s z ó w , s p e łn ia ją c y c h w im ie n iu R z e c z y p o s p o lite j sw ą s łu ż b o w ą po w in no ść.
O p in ia p o ls k a z b y t często je s t in fo rm o w a n a o teg o ro d z a ju p o s tę p o w a n iu w ła d z g d a ń s k ic h i k ilk a k r o t n ie ju ż s p re c y z o w a ła w po d o b n ych w y p a d k a c h sw o je s ta n o w is k o .
T o te ż n ie z ro z u m ia łe je s t p o stę p o w a n ia o fic ja ln y c h c z y n n ik ó w W o ln e g o M ia s ta , że z n a ją c o p in ię społe czeństw a p o ls k ie g o w s p ra w ie G dańska, z a p o m in a ją , że p rz e c ią g a ć s tr u n y nie w o ln o . B o nie n a le ż y w c h w ili obecnej sądzić, a b y to b y ły a k t y p ro w o k a c y jn e . Są to ra c z e j o b ja w y pew nego r o d z a ju de spe racji... N ie lu d n o ś c i — lecz w ła d z n a ro d o w o -s o c ja lis ty c z - n y c h , g ło s z ą c y c h swe p o s ła n n ic tw o u u jś c ia W is ły .
# # #
W ie lk ie m an ew ry n a Pomorzu.
G dy n a d E u ro p ą i ś w ia te m c a ły m s p ię trz a się w id m o n ie p o k o ju , g d y ro sn ą p l ik i p rz e ró ż n y c h a k t, bę
d ą c y c h w y n ik ie m p rz e ró ż n y c h k o n fe re n c y j n a te m a t s y tu a c ji m ię d z y n a ro d o w e j, g d y w re szcie w ła d z e n a ro d o w o -s o c ja lis ty c z n e w G da ńsku z a tr z y m u ją d z ie c i p o l
s k ie idące do s z k ó ł i a re s z tu ją l i stonoszów , a P an W y s o k i K o m i
s a rz s k ła d a w G enew ie ra p o r t, że s y tu a c ja w G d a ń sku „ je s t n o r m a ln a i z a d a w a la ją c a “ — w ła śnie w ta k ie j c h w ili na u lic a c h B y d g o s z c z y w obecności n ie z lic z o n y c h tłu m ó w o d b y ła się przed M a rs z a łk ie m E d w a rd e m S m i- g ły m -R y d z e m w ie lk a re w ia s ił z b ro jn y c h .
W ła ś c iw ie nieścisłe b y ło b y m ó w ić t y lk o o r e w ii a r m ii p o ls k ie j w B y d g o s z c z y — b y ł to b o w ie m dzień pe łe n w z ru s z e ń serdecznych d la a r m ii i d la lu d n o ś c i c y w iln e j.
W ty c h o k rz y k a c h n a cześć W o
dza N aczeln eg o i w o js k a , w ty c h n a p ra w d ę rz a d k o s p o ty k a n y c h o b ja w a c h m asow ego e n tu z ja z m u P o m o rz a n — w y c z u ć m ożn a b y ło ła tw o w s p ó ln y r y tm , ja k i w y tw o r z y ł się m ię d z y spo łe czeństw e m a a rm ią .
W ie lk ie m a n e w ry p o m o rs k ie w y k a z a ły spra w n ość b o jo w ą p o l
sk ie g o ż o łn ie rz a — i je g o w a rto ś ć o b y w a te ls k ą , o ra z w a rto ś ć społe
c zeń stw a p o m o rs k ie g o , ściśle ze
spolonego serce m z a rm ią . I je szcze jedno. M a n e w ry p o m o rs k ie s ta n o w iły p o k o jo w ą m a n ife s ta c ję s ił z b ro jn y c h P o ls k i.
* # *
„Z a w is z a C z a rn y “ Z szeregu re js ó w je sie n n ych , ja k ie o d b y w a ją ja c h t y p o ls k ie , n a le ż y w y m ie n ić po dró ż s z k o ln ą „Z a w is z y C z a rn e g o “ , k t ó r y w d n iu 21 w rz e ś n ia w y r u s z y ł w „n ie z n a n e “ , t. zn., że tra s a będzie u s ta la n a w drodze w zależności od w a ru n k ó w a tm o s fe ry c z n y c h .
N a p o k ła d z ie s ta tk u z n a jd u je się 15 h a rc e rz y i 30 o fic e ró w w o js k p o ls k ic h s łu ż b y c z y n n e j k ilk u n a s tu p u łk ó w a r t y le r ii i p ie c h o ty z c a łe j P o ls k i.
P rz e d od ejściem w p o d ró ż de
le g a c ja o fic e ró w o d d a ła h o łd p a m ię c i gen. G u s ta w a O rlic z -D re - szera, s k ła d a ją c n a Jego g ro b ie n a O k s y w iu w ie n ie c ze w s tę g a m i o b a rw a c h a r t y le r ii i p ie c h o ty .
Gmach giełdy baw ełnianej.
W G d y n i no w e g m a c h y w y r a s ta ją ja k g r z y b y po deszczu — n i
k o g o te ż nie d z iw i te n szere g r u s z to w a ń n a k a ż d e j p ra w ie u lic y . N a w e t ta p lą ta n in a ru s z to w a ń m a w ła ś n ie w G d y n i s w o is ty w y ra z .
Lecz b u d o w a p e w n y c h g m a c h ó w g d y ń s k ic h m a w h is to ry c z n y m w z ra s ta n iu G d y n i spe cja lne a k c e n ty . D o teg o r o d z a ju g m a c h ó w n a le ż y n ie w ą tp liw ie b u d o w a rz e ź n i m ie js k ie j: i ta r g o w is k a o ra z św ieżo rozp oczę ta b u d o w a S ta c ji m o rs k ie j n a m o lo P o łu d n io w y m i g m a c h u g ie łd y b a w e łn ia n e j na p la c u p r z y u lic y D e rd o w s k ie g o i Żerom skiego.
T e n duży, s z e ś c io p ię tro w y g m a c h będzie m ie ś c ił p ie rw s z ą w Polsce g ie łd ę b a w e łn ia n ą i sąd a r b itr a ż o w y d la spra w , z w ią z a n y c h z h a n d le m baw ełną.
G dy p rz y p o m n im y sobie, że ta k n ie d a w n o jeszcze c a ły im p o r t b a w e łn y szedł p rz e z B rem ę , g d y z w a ż y m y , że f a k t te n m a do n io słe znaczenie d la p o ls k ie g o im p o r t u i h a n d lu b a w e łn ą , że G d y n ia s ta n ie się bazą, p o śred niczą cą w h a n d lu b a w e łn ą k r a jó w b a łty c k ic h i śro d k o w o e u ro p e js k ic h — to o g a rn ą ć musi, ra d o ś ć n a w e t z t a k p ro s te g o z d a w a ło b y się z ja w i
ska, ja k im je s t ro z p o c z y n a n ie b u d o w y n o w e go g m a c h u w G dyn i.
C E N A 60 G R O S Z Y
7 la macqineúe pczuaataioaaia młodzieży.
do «handlu
Sprawa przygotowania młodzieży do pra
cy przy wykorzystaniu naszego dostępu do morza, poruszana w szeregu artykułów*) przez p. Red. Zadrożnego, Dr. J. Borowika i innych, jest tak ważnym zagadnieniem, że należałoby oświetlić ją wszechstronnie, a przede wszystkim w tych rozważaniach wy
łączyć zupełnie czynnik emocjonalny i spoj
rzeć prawdzie w oczy.
Handel morski, jako in stytucja niezależ
na w obrocie towarowym z zagranicą, nie da się wydzielić z całokształtu nauki o handlu.
Każdy obrót towarowy staje się handlem morskim, przy zastosowaniu w przewozie to
warów, transportu morskiego. Specyficzny charakter tego rodzaju przewozu wpływa i niewątpliwie na sposób wykonania takiej tranzakcji. Transport morski narzuca (daw- j niej daleko więcej — obecnie zaś mniej) każ- ; demu kupcowi cały szereg zwyczajowych, jak i prawnych obowiązków i form.
Tym nie mniej kupno lub sprzedaż towa
ru za granicą może normalnie odbywać się i i wymiana towarowa wzrastać między kraja
mi i światami na podstawie tych samych wa- : ranków ogólno - gospodarczych, względnie, i ja k to ma miejsce obecnie, w granicach tej ; polityki handlowej i zarządzeń administra- 1 cyjnych, jakie są stosowane do całości tej wymiany przez państwo, bez względu na ro
dzaj transportu towarów, czy będzie on ko
lejowym, morskim, a nawet w przyszłości —
powietrznym. j
Z powyższych względów uważam, że słu- : sznie p. Ocioszyński w artykule swoim „L u dzie morza i ich praca“ , „Morze“ , kwiecień 1937, ujmuje tę rzecz konkretnie, że chodzi o wyrobienie specjalnego zastępu młodzieży, ■ która by przygotowywała się do poznania techniki przewozu morskiego, a mianowicie:
* ) P a tr z „ S z k w a ł“ N r 1, 3, 4, 5, i 7 1937 r.
mocskieyo”
przeładunku towarów w porcie, w admini
stracji portu, ekspedycji morskiej, maklerki okrętowej i samej administracji i eksploata
c ji żeglugi morskiej. Tego rodzaju wiadomo
ści są nieodzowne dla każdego kupca, jak i nieodzowna była dla niego znajomość tech
niki międzynarodowego przewozu kolejo
wego.
Nasze wyższe szkoły handlowe w progra
mie swoim uwzględniały technikę przewozu kolejowego wraz ze spedycją, a nawet wia
domościami z zakresu ta ry f kolejowych —- krajowych i międzynarodowych.
Obecnie więc będą musiały również wpro
wadzić i naukę o „Technice i organizacji transportu morskiego“ . W Głównej Szkole Handlowej w Warszawie tego rodzaju kate
dra istnieje już od roku.
Czy samo poznanie teoretyczne tych wia
domości wystarczy? — bardzo wątpię, gdyż transport morski, szczególnie niektóre jego czynności, ja k maklerka, ekspedycja mor
ska — wymagają długoletniej praktyki i po
znania rynku przewozowego, zmiennego sta
le, gdzie dopiero osobiste kontakty i znajo
mości, nieraz stale zmiennych warunków, mogą wyrobić i nauczyć tego fachu.
W moim przekonaniu, na zasadzie osobi
stych spostrzeżeń i kilkunastoletniej prakty
ki w Gdańsku — wiadomości te można jedy
nie posiąść dobrze przez długoletnią p ra k ty kę i to nie tylko w naszych portach, a prze
de wszystkim w obcych i w obcych towarzy
stwach żeglugowych.
Tym nie mniej jednak od każdego kupca, któ ry przygotowuje się w specjalnych uczel
niach do swego fachu, powinno się wymagać bardzo gruntownej znajomości teoretycznej techniki i organizacji transportu morskiego, jak się wymagało od niego znajomości tran
sportu kolejowego, niewspółmiernie łatw iej
szego do poznania, aniżeli transport mor
ski.
Powyższe moje uwagi miały na celu pod
kreślenie, że nie bagatelizuję zupełnie przy
gotowania młodzieży do wykorzystania na
szego dostępu do morza. Chciałem jednak równocześnie zwrócić uwagę na możliwości naszego t. zw. „handlu morskiego“ , a to dla
tego, że są narody, które całe obecne bo
gactwo zawdzięczają handlowi, t. j. pośred
nictwu w wymianie między państwami. Są państwa, które swój bilans dodatni, płatni
czy, zawdzięczają przewozowi morskiemu i w których duży odsetek ludności znajduje w tym swój zarobek.
Czy Polska ma naturalne warunki, aby pośrednictwo w wymianie towarowej lub przewozie morskim mogło się u nas tak da
lece rozwinąć, aby z tego czerpać dochody — niezależnie od własnej wymiany towarowej lub przewozu statkami własnych produktów?
Obecnie napewno nie. Musimy pokonać prze
de wszystkim trudności, aby chociaż naszą własną wymianę towarową i nasze własne przewozy, choć w 50%, odebrać innym, o wiele od nas gospodarczo zdolniejszym*’*).
Trudności, jakie mamy do pokonania —
* * ) W obecnej c h w ili p rz e w o z im y pod naszą, b a n d e rą k o ło 10%.
S/p. „P u ła s k i“ w A m eryce Południowej
leżą przede wszystkim w naszej strukturze gospodarczej i społecznej.
Mówić o „handlu morskim“ wtedy, gdy w kraju handel wewnętrzny jest kopciu
szkiem ledwie tolerowanym, gdzie kupiec jest nieraz synonimem gorszego gatunku lu
dzi, gdzie tego fachu ima się każdy niepo
wołany, gdy wszystko inne go zawiedzie, gdzie nie ma ani tradycji handlu, ani do nie
go zamiłowania, a inna mentalność dotych
czasowego stanu kupieckiego, jest dla nas ob
ca duchem i b. często wypaczona — jęst bar
dzo trudno.
Młodzież nasza nie może 'przeskoczyć Od razu do „ handlu morskiego“ , pozostawiając stan kupiecki i stan naszego handlu we
wnętrznego w tym stanie — ja k i obecnie w kraju panuje.
Nie łudźmy się, że można stać się naro
dem aktywnym w handlu światowym, mając taki „p rym ityw “ , częstokroć wypaczony, ja ki w dziedzinie handlu u nas istnieje.
Wiele, wiele na to złożyło się przyczyn — nie o usprawiedliwienie stanu obecnego mi chodzi, jedno jest jednak pewne, że nie po
wstanie w Polsce handel światowy (morski również), gdy z gruntu nie przeorganizujemy naszej psychiki w tym kierunku, nie wyrobi
my w społeczeństwie uznania dla te j dziedzi
ny pracy gospodarczej i nie postawimy go na należnym mu w strukturze gospodarczej kraju — poziomie.
Dlatego pozwoliłem sobie zwrócić na to uwagę, że młodzież nasza, kształcona w tym fachu, nie może znaleźć dość silnych korzeni dla rozwoju handlu światowego, jeżeli naj
pierw nie przyczyni się do uzdrowienia sa
m ej in s ty tu c ji handlu wewnętrznego kraju.
Mylą się ci, którzy myślą, że zagadnienie han
dlu światowego (i morskiego) można tra kto wać samodzielnie. Handel światowy danego państwa musi czerpać swe siły ze stru ktu ry gospodarczej swego kraju.
Widzimy z przykładu naszego sąsiada ze wschodu, że ta funkcja gospodarki narodo
wej nie dała się zlikwidować, że rozprowa
dzenie wyprodukowanych dóbr w czasie i przestrzeni, nawet w zamkniętych granicach państwa, jest zagadnieniem nie m niej waż
nym, ja k sama ich produkcja, bez względu na to, kto jest właścicielem zakładów pro
dukcyjnych i samych dóbr.
Te moje uwagi mają jedynie na celu o- szczędzenie wielu rozczarowań, gdy nasze w ysiłki w rozwoju i unarodowieniu naszego handlu morskiego — nie wydadzą upragnio
nych owoców. A nie wydadzą, póki nie będą miały odpowiednika w strukturze gospodar
czej i społecznej naszego państwa.
Prof. D r F. Hilchen
N r 10,1937
N r 10/1937
Jłott i statki —
Właściwie to już niejednokrotnie porusza
na była sprawa wychowania kupca polskie
go.
Lecz kiedykolwiek była o tym mowa — to tak ogólnikowo, lub w tak zamkniętych ramach, że zagadnienie to nie przedostało się nigdy w dość zrozumiałej formie do świado
mości opinii publicznej, nie nadano tej spra
wie właściwej wagi, nie uczyniono z niej po
tężnego środka,, któ ry pozwoliłby rozwiązać niejeden problem społeczny i gospodarczy.
A sprawa ta staje się już najbardziej za
sadniczą, gdy ogarniemy myślą ogrom moż
liwości, które niesie w sobie rytm nieustan
nej pracy, jaka odbywa się w polskich por
tach i w całym tym labiryncie spraw morza.
Oczywiście na sylwetkę kupca w znaczeniu światowym składa się zespół zupełnie róż
nych zalet i wartości — niż kupca krajo
wego.
W blasku wspaniałej tradycji narodów morskich, w długich okresach wzrastania morskich potęg — postać kupca zajmuje miejsce naczelne, wokół którego ogniskuje się cały korowód innych zjawisk. On to w u- stawicznym kalkulowaniu, zdobywaniu, w nieustannej trosce o dobro swego interesu—
powiększał jednocześnie bogactwo narodu.
Najbardziej wierną i istotną historię po
tęgi angielskiej czytać można ze starych ksiąg handlowych kupców angielskich. Każ
da nowa pozycja dochodu — ma swój odpo
wiednik w jakimś nowym sukcesie zdobyw
czym, a każde saldo dodatnie tych ksiąg co
raz mocniej żłobi kształt tej morskiej potęgi.
Jest wprawdzie olbrzymia przepaść w wa
runkach i możliwościach geograficznych i go
spodarczych, w jakich pracował kupiec an
gielski, a w jakich musi pracować i uczyć się jednocześnie kupiec polski.
To są zresztą sprawy znane. Nie o to jed
nak chodzi, lecz o właściwy stosunek wszyst
kich czynników, regulujących rozwój życia morskiego w Polsce do problemu wychowa
nia kadr kupców w skali światowej.
I przyznać trzeba, że w tej mierze nie wiele dotąd posunęliśmy się naprzód, że, jeśli spoj
rzeć w perspektywę lat nadchodzących, to sytuacja jest raczej w chwili obecnej pełna cech niepokojących.
A jesteśmy przecież w okresie imponujące
go okresu osiągnięć w pracy morskiej, dzień, każdy dorzuca do mnożących się kolumn cy
frowych — nowe wartości; zwiększamy tak konieczny tonaż handlowy, kupujemy i bu
dujemy nowe statki szkolne dla mas młodzie
ży, która z pokładów i przez pracę żeglar
ską — ma się uczyć pewnych spraw morza, ma otrzymywać wychowanie morskie.
Czy przeto nie należałoby już w sposób
to nie wszystko!
równie żywiołowy, równie powszechny — uczynić z tej sprawy wychowywania kupca polskiego — wielkiego problemu, lub mó
wiąc językiem różnych manifestacyj — wiel
kiego hasła?
Mam wrażenie, że tak! I to byłoby hasło niebylejakie, najbardziej harmonizujące z tym rozmachem pracy już rozpoczętej, gło
szące ufność w sercach, gdzie lęgnie się nie
pokój i troska o wielkość i potęgę narodu.
Nie jest to takie łatwe, tym bardziej, że w psychice Polaka, lądowca, trudno jest wy
krzesać te cechy, które są już właściwością innych narodów. Lecz nie jest to niemożliwe, należy tylko podjąć tę akcję i nadać je j po
zory wielkiej konieczności, postawić ją w rzę
dzie najbardziej ważnych i istotnych spraw, jakie kojarzą się z, przyszłością narodu i pań
stwa, wyolbrzymić ją do rozmiarów wielkie
go zagadnienia.
Gdy z wielką troską o tych sprawach my
śleć wypadnie — to mimowoli uwaga cała skupia się na młodzieży, która wypełnia uczelnie średnie i wyższe, która stanowi ten nerw zasadniczy przyszłości, a która, wresz
cie w niedługim czasie, jako dojrzała do u- działu w sprawach publicznych, spełniać bę
dzie tę czy inną rolę w życiu społecznym czy politycznym.
I doprawdy nie będzie tu żadnej przesady, ani nadmiernego pesymizmu — jeśli stwier
dzimy, że w rzeczywistości znajdzie się bar
dzo znikoma ilość ludzi — mowa oczywiście o dyplomowanych i rutynowanych handlow
cach, którzy odpowiadają właściwościom ekspansywności kupieckiej, którzy przygoto-
S ta te k przed załadunkiem
4
wani będą do walki o nowe rynki zbytu, o na
leżyte wykorzystanie dla zdobyczy gospo
darczych narodu potężnego w te j chwili środ
ka, jakim jest zorganizowany transport mor
ski.
Należy raczej bez przesady przypuszczać, że sposród młodzieży, wychowanej w nastro
jach pauperyzacji, wchodzących w życie z kompleksem niezaradności, stawiających, jako ideał posadę urzędnika — ze stopniem magistra czy doktora, trzaskającego liczy
dłami w urzędzie państwowym — wydaje się, że nie wielu znaleźć będzie można takich, którzy bilansem własnych zdobyczy handlo
wych -— pisać będą naszą historię ekspansji morskiej w międzynarodowym życiu gospo
darczym.
Dlatego też sprawa ta znaleźć powinna rozwiązanie przez, odpowiednią reorganiza
cję wychowywania w szkołach powszechnych i średnich — z uwzględnieniem wszelkich środków, które będą mogły prowadzić do celu.
Niedawno jeden z dzienników stołecznych zamieścił wywiad z Ministrem Pełnomocnym Danii p. Schou, któ ry oświadczył że bogac
two, jakie posiada w tej chwili jego kraj, osiągnięte zostało przez odpowiedni system wychowawczy i oświatowy, któ ry opierał się nie na naukach humanistycznych, lecz. tech
nicznych i ekonomicznych.
Lecz nie tutaj, jest miejsce na precyzowa
nie tego czy innego systemu nauczania, na stwierdzanie, ja k i rodzaj nauk jest bardziej, odpowiadający potrzebom wychowawczym;
jest to przedmiot władz oświatowych, nasze uwagi są tylko apelem, wypływającym z głę
bokiej troski o typ polskiego kupca - zdo
bywcy.
Jeśli zaś mówić o teraźniejszości — to wydaje się słuszne, że jest to wdzięcz
ny teren pracy dla wszelkich organiza- cyj handlowych, które zmobilizować mogą potencjał entuzjazmu i zapału młodzieży, garnącej się do spraw morskich, zrzeszonej w kołach szkolnych LMK, w Akademickim Związku Morskim, w Harcerstwie.
Będzie to jednoczesnym wypełnieniem lu
ki w t. zw. wychowaniu morskim młodzieży, które zwiększając kadry wyszkolonych że
glarzy, spełnia tylko rolę propagandową mo
rza, przysparzając raczej społeczeństwu wąt
pliwych entuzjastów morza, niż ludzi wpraw
dzie bez romantycznego poloru, lecz rozumie
jących morze, jako potężny środek bogace
nia się.
Raduje każdego niezmiernie fakt, że w Gdyni rozpoczęta zostanie wkrótce budowa reprezentacyjnego, wspaniałego Domu Że
glarza, lecz jednocześnie smuci inny fakt, że prawie nie mówi się o szkołach handlu mor
skiego, a istniejące liceum handlu morskie
go w Gdyni, mieści się w jednym niewielkim gmachu wespół z kilku innymi szkołami.
Istnieję w ogólnym układzie sił, które wprawiają w ruch całe nasze morskie ży
cie — brak proporcji. Gdy stwarza się potęż
ny instrument transportu morskiego w po
staci rozbudowy portów, zwiększania tonażu i stwarzania całego szeregu przeróżnych ko
mórek życia portowego — to jakoś dziwnie wydaje się, że pozostawia się jednocześnie odłogiem sprawę wychowania kupców, któ
rzy zdolni byliby w pełni ten zorganizowany środek transportu wykorzystać.
Ta niewątpliwie trudna sprawa wychowa
nia typu kupca - zdobywcy, który stanowić ma istotną siłę zdobywczą narodu — jest równie ważna, jak każde nowe posunięcie w kierunku usprawnienia poszczególnych ele
mentów transportu morskiego.
Wymaga ona wiele wysiłku i to wysiłku systematycznego, skoordynowanego, gdyż nie łatwo jest przekształcić powszechny spo
sób myślenia, zamykającego się częstokroć w ciasnych, pozbawionych szerszych hory
zontów ramach — na taki, który byłby b li
ski ideału.
Port i statki handlowe żyją już pełną ska
lą życia, skupiają na sobie uwagę przedsię
biorczości i inicjatyw y narodu.
Ale port i statki—to jeszcze nie wszystko.
S tanisław Zadrożny
S-amatnaść J,dze(.a Caitcada
P ra w d o p o d o b n ie żaden z a u to ró w d w ud ziesteg o s tu le c ia nie w z b u d z ił ta k ie g o z a in te re s o w a n ia s w o ją osobą i żaden n ie b y ł p rz e d m io te m t a k sprz e c z n y c h o p in ij z a ró w n o co do sw o jej' tw ó rc z o ś c i, ja k i sw o
je j osoby, co J ó z e f K o n ra d K o rz e n io w s k i. Siedem c z y osiem k s ią ż e k o K o n ra d z ie w ję z y k u a n g ie ls k im , obszerne s tu d iu m p ro f. U je js k ie g o w p o ls k im , p o w ó d ź a r t y k u łó w w p u b lik a c ja c h całego, ś w ia ta — p o ch le b n ych , e n tu z ja s ty c z n y c h , p o c h w a ln y c h , a n ie rz a d k o i a n ta g o n is ty c z n y e h , p e łn y c h z a r z u tó w — od
s tę p s tw a i ,,za p rz e d a n ia s ię “ —r o to p lo n głosów , ś w ia d c z ą c y c h o ty m , że n a w e t w trz y n a ś c ie la t po je g o ś m ie rc i z a in te re s o w a n ie K o n ra d e m nie sła bn ie w c a le ; p rz e c iw n ie w z m a g a się; szczególnie te ra z , g d y n a u k a o lu d z k ie j psyche c z y n i co ra z w ię k s z e p o
s tę p y i z a czyn a z a lic z a ć się do szeregu n a u k p o w a ż nych.
N ie u jm u ją c n ic je g o tw ó rc z o ś c i i ta le n to w i, m o ż n a ś m ia ło po w ie d zie ć, że K o n ra d in te re s u je k r y t y k ó w i b io g ra fó w przede w s z y s tk im ja k o s k o m p lik o w a na , fa s c y n u ją c a osobowość, ja k o m e d iu m do b a da ń p s y c h o lo g ic z n y c h , a d o p ie ro p ó ź n ie j ja k o tw ó rc a .
T u d n o w p ra w d z ie w k r y ty c e lite r a c k ie j oddzie
lić osobę a u to ra od je g o tw ó rc z o ś c i, le cz w s tu d ia c h o K o n ra d z ie a n a liz a je g o osobow ości z a jm u je zaw sze n a jw ię c e j m ie jsca .
T a k z re s z tą i b yć p o w in n o , gdy, w g rę w c h o d z i fe n o n e m lite r a c k i; w d a n y m zaś w y p a d k u , ze w s z y s tk ic h fe n o m e n ó w lite r a c k ic h , n a jw ię k s z y bez
N r 10,1937 5
sprzecznie, n a jb a rd z ie j ta je m n ic z y i n a jm n ie j z ro z u m ia ły .
R. C u rie , je de n z b io g ra fó w K o n ra d a , o m a w ia ją c ta je m n ic z ą s tro n ę je g o osobowości, w p ra c y sw o
je j „ L a s t T w e lv e Y e a rs o f Joseph C o n ra d “ , pisze:
„C z ę s to tru d n o b y ło z ro z u m ie ć je g o m y ś li... ta k tru d n o , że... c z ło w ie k m ó g ł ła tw o d o jść do zu p e łn ie m y ln y c h w n io s k ó w . Z c h w ilą je d n a k , g d y p o zna ło go się b liż e j, c z ło w ie k ja k p rz e z g ę s tw in ę la s u w id z ia ł p ro m ie ń jego, w ie rn o ś c i d la id ea łu, t e j w e w n ę trz n e j trz e ź w o ś c i, o k t ó r e j t a k często pisze w s w o ic h d z ie ła c h “ .
I d a le j —
„ I to od czucie je go p o d w ó jn e j osobow ości w z m a g a ło się jeszcze b a rd z ie j, g d y c z ło w ie k w y c z u w a ł, że u m y s ł je g o s k ła d a ł się ja k b y z szeregu o d m ie n n y c h p o z io m ó w i że m ó g ł o n z ła tw o ś c ią zeskoczyć z każdego z n ic h i p rz e rz u c ić się n a in n y “ .
C. J. J u n g w s w o je j d o s k o n a łe j ksią żce p. t. „ T y p y p s y c h o lo g ic z n e '“ , k la s y fik u je t a k i ro d z a j u m y s ło - w o ś c i ja k o ty p in tu ic y jn y . W e d łu g J u n g a ty p in t u i
c y jn y po siada n ie z w y k łą ła tw o ś ć u to ż s a m ia n ia sie
bie z. in n ą po s ta c ią , szczególnie zaś z ta k ą , k tó r a p rz e m a w ia do je g o w y o b ra ź n i. T y p t a k i n ie p o sia d a s ta łe j osobow ości in n y c h ty p ó w , le cz często w c ie la się, cho ćby n a k r ó t k i czas t y lk o , w in n ą po stać, p o te m p rz e rz u c a się znow u. W s z y s c y c h ło p c y w w ie k u od 7 do 15 la t p rz e c h o d z ą przez, „ in tu ic y jn ą f a z ę " i p ra w d o p o d o b n ie k a ż d y z nas, c o fn ą w s z y się m y ś lą w s te c z do la t chło p ię c y c h , p rz y p o m n i sobie ja k s ta w ia ł siebie n ie ra z w r o li p o d ró ż n ik a , o d k r y w c y lu b dowódcj)’ s tu ty s ię c z n e j a rm ii.
O in tu ic y jn e j n a tu rz e K o n ra d a , lu b je g o ro m a n ty z m ie , k t ó r y cechuje n a tu r y in tu ic y jn e , ś w ia d c z ą lis t y w u ja je g o T adeusza. B o b ro w s k ie g o , w k tó r y c h często o s trz e g a sw ego s io s trz e ń c a prze d z b y tn im p o d d a w a n ie m się u łu d z ie i d o ra d z a m u, ab y s ta r a ł się k u lty w o w a ć w sobie ż y c io w y re a liz m .
W liś c ie z d n ia 20 w rz e ś n ia 1869 r. B o b ro w s k i ta k pisze do swego s io s trz e ń c a : -
.... k ie r u je m y tw o im w y k s z ta łc e n ie m i d a m y ci w s z y s tk o , co będziesz p o trz e b o w a ł. T y , ze s w e j s tr o n y , m u s is z p ra c o w a ć i dbać i z d ro w ie . M im o , że to o s ta tn ie s p o c z y w a w rę k a c h B o g a , w ie rz ę , iż o d z y s ka sz je c a łk o w ic ie , je ś li będziesz stoso w ać się do ra d s ta rs z y c h i je ś li nie będziesz poddawać się uczu
ciom i myślom, k tó r e nie są n a tu ra ln e w tw o im w ie k u " .
W „ L a s t E s s a y s " sam K o n ra d z d ra d z a in tu ic y j- ność s w o je j n a tu r y , pisząc, ja k ie w ra ż e n ie w y w o ły w a ła n a ń lite r a t u r a p o d ró ż n ic z a :
„M o je serce i m ó j g o rą c y w s p ó łu d z ia ł p rz e rz u c a ły się ze s tr e fy p o la rn e j do s tr e fy p o d z w ro tn ik o w e j, pod u ro k ie m p ro b le m ó w je d n e j i d ru g ie j, a jeszcze b a rd z ie j pod u ro k ie m lu d z i, z k tó r y c h k a ż d y , n i- czem m is tr z w ie lk ie j s z tu k i, p ra c o w a ł s to so w n ie do swego usp oso bie nia i swego te m p e ra m e n tu n a d u z u p e łn ie n ie m o b ra z u na szej z ie m i. W la ta c h u c z n io w s k ic h p ra w ie codzień p o ś w ię c a łe m go dzinę ic h t o w a rz y s tw u . I n a w e t dziś sądzę jeszcze, że b y ło to to w a rz y s tw o p rz y je m n e “ .
I n t u ic y jn a n a tu r a K o n ra d a tłu m a c z y ró w n ie ż d la czego w ię k s z o ś ć m ę s k ic h p o s ta c i w je g o po w ie ś c ia c h je s t t a k z b liż o n a do ż y c ia , w ó w czas, g d y inne, a szczególnie kobiece, są n ie w y ra ź n e , m g lis te , ja k b y p o ru s z a ją c e się z a zasłoną. O in tu ic y jn o ś c i K o n ra d a ś w ia d c z y ró w n ie ż s z e ro k i zasięg je g o u m y s łu , jego re ce p cyjn o ść i d a r lin g w in is ty c z n y .
K o n ra d od n a jm ło d s z y c h la t b y ł z a p a lo n y m c z y te ln ik ie m lit e r a t u r y p o d ró ż n ic z e j, k tó r a n a ży c ie je go w y w a r ła o lb r z y m i w p ły w .
W a r ty k u le „T a le s o f th e Sea", k t ó r y u k a z a ł się w r. 1898, a n a s tę p n ie z o s ta ł p rz e d ru k o w a n y w „N o te s on L if e and L e tte r s " , p iszą c , o Cooperze i M a rry a c ie , dw óch je g o u lu b io n y c h a u to ra c h , K o n r a d p o w ia d a :
„S ądzę, że w c a łe j b e le try s ty c e n ie m a dw óch a u to ró w , k t ó r z y b y w ró w n e j m ie rz e w p ły n ę li na
ty le żyć i p c h n ę li ty le is t o t n a dro gę do z a s z c z y tn e j i p o ż y te c z n e j k a r ie r y . Z o d d a li czasu i p rz e s trz e n i ty c h d w óch lu d z i in n e j ra s y n a k re ś liło ró w n ie ż b ieg ż y c ia a u to ra n in ie js z e g o o p o w ia d a n ia .“
Z a is te d z iw n ie i n ie z w y k le u ło ż y ło się to życie.
To, co d la m ilio n ó w c h ło p c ó w n a zaw sze pozostało w sfe rze n ie z is z c z a ln y c h m arze ń, K o n ra d w c ie lił w życie, m a ją c la t siedem naście. Jego z a m ia ry , m y ś li, m a rz e n ia — w s z y s tk o o b le k ło się w re a ln ą fo rm ę , g d y w r o k u 1873, ja k o m ło d y p o s z u k iw a c z p rz y g ó d , w y s ia d ł z w a g o n u ekspressu w iede ńskieg o n a d w o rc u m a rs y ls k im , w s tę p u ją c od ra z u w n o w y z a c z a ro w a n y ś w ia t. P rz y g o d y ? M ia ł ic h p o d d o s ta tk ie m p o d czas p ie rw sze g o r o k u s w e j m o rs k ie j k a r ie r y . P od róż n a s ta tk u fr a n c u s k im do C e n tra ln e j A m e r y k i z ła d u n k ie m k o n tra b a n d y , p o w ró t do F r a n c ji, s z m u g ie l b r o n i do H is z p a n ii podczas p o w s ta n ia k a r lis tó w , po
je d y n e k i a w a ria — je ś li o p rz y g o d y chodzi, w y s ta r c z y ło b y m u ic h n a całe życie. Jednakże w p o w ie ścia ch je go i w y z n a n ia c h w y c z u w a się ro z c z a ro w a nie, ja k ie g o d o z n a ł ju ż w k r ó t k im czasie p o o b ra n iu za w o d u m a ry n a rz a . A n i m o rze nie b y ło t a k p ię k ne, a n i p rz y g o d y t a k fa s c y n u ją c e , ja k o ty m c z y ta ł w k s ią ż k a c h . J e ś li ta k , cóż w ię c s ta ło n a drodze p o w r o tu do K ra k o w a ?
T ru d n o od po w ie dzieć n a to p y ta n ie . M oże K o n ra d a c ią g n ę ła chęć p o z n a n ia dalszego ś w ia ta , może b y ła to m iło ś ć d la nieznanego ż y w io łu , k t ó r y p o z n a ł (a c z k o lw ie k to prz y p u s z c z e n ie w y d a je się m a ło p ra w d o p o d o b n e ), o może b y ła to po p ro s tu a m b ic ja , m ło d z ie ń c z y u p ó r, niechęć p o w ro tu do k re w n y c h , k tó r z y , s p rz e c iw ia ją c się je g o w y ja z d o w i do M a rs y lii, m u s ie li n ie ra z d r w ić z je go m ło d z ie ń c z y c h z a m ie rzeń.
W „P e rs o n a l R e c o rd " K o n ra d b a rd z o w y ra ź n ie m ó w i o s p rz e c iw ie ze s tro n y ro d z in y . O to d w a w y j ą t k i z je g o w s p o m n ie ń :
„ D la w ra ż liw e g o chłop ca m ię d z y p ię tn a s ty m , a szesn astym ro k ie m ż y c ia , to p o rusze nie w je g o m a ły m ś w ia tk u w y d a w a ło się rzeczą w ie lc e n ie z w y - 1 k łą . N a t y le n ie z w y k łą , że, chociaż b r z m i to a b s u r
d a ln ie , echa ty c h w y d a rz e ń b łą k a ją się w m o im um y ś le po dziś dzień. W g o d z in a c h sa m o tn o ści i re - tro s p e k c ji, ła p ię siebie czasem n a o d p a ro w y w a n iu z a rz u tó w i a rg u m e n tó w , c z y n io n y c h m i p rz e z lu d z i, k t ó r z y u m ilk li n a zaw sze i z n a jd u ją c n a n ie odpo
w ie d z i, k tó r y c h ja k o ch ło p ie c znaleźć nie m ogłem , po p ro s tu d la te g o , że im p u ls y , k tó r e m n ą k ie r o w a ły , b y ły d la m n ie ta je m n ic z e i n ie z ro z u m ia łe .“
...„m u s ia łe m w y s łu c h iw a ć z d z iw io n y c h oburzeń, d r w in i z a rz u tó w , tr u d n y c h do zn ie s ie n ia d la p ię t
n a s to le tn ie g o c h ło p c a ; ...oska rżan o m n ie o b ra k p a tr io ty z m u , ro z u m u , w re s z c ie serca ; ...przeszedłem p rze z k a tu s z e k o n f lik t ó w w e w n ę trz n y c h i; p rz e la łe m w u k r y c iu n ie m a ło łez...“ .
Jean A u b r y po da je ja k o po w ó d je g o w y ja z d u do M a r s y lii (a w ię c t y m s a m y m może i niechęć p o w r o tu do K r a k o w a ) p rz y c z y n y n a t u r y s e n ty m e n ta l
ne j. N ie u le g a w ą tp liw o ś c i, że K o n ra d d a rz y ł g łę b s z y m uc z u c ie m d w ie d z ie w c z y n y , z k tó r y c h je d n a p o s łu ż y ła m u ja k o m od el do s tw o rz e n ia p o s ta c i A n t o n ii w „N o s tr o m o " . Le cz w d a n y m w y p a d k u , je ś li p o w o d y ta k ie is tn ia ły , b y ły one p rz y p u s z c z a ln ie w tó r n y m im p u ls e m , k t ó r y w z m ó g ł t y lk o chęć w y ró ż n ie n ia siebie w oczach w ła s n y c h i w oczach sw e
go oto czenia.
P o k ilk u la ta c h p ły w a n ia n a s ta tk a c h fr a n c u s k ic h K o n ra d z a c ią g a się n a a n g ie ls k i ż a g lo w ie c i p ły n ie n a w schód. T r a f ia z n ó w w n o w y ś w ia t — ś w ia t an glo-sasó w , ś w ia t o d k ry w c ó w , p o d ró ż n ik ó w , zd o b yw có w , lu d z i, o k tó r y c h c z y ta ł w po w ie ś c ia c h p o d ró ż n ic z y c h w la ta c h c h ło p ię cych . W p ły w , w y w a r t y d a w n ie j p rz e z lite r a t u r ę a n g ie ls k ą , a te ra z prze z oto czenie, je s t s iln y , ś ro d o w is k o , ty p y , lu d z ie , z k t ó r y m i s t y k a ł się u p rz e d n io w k s ią ż k a c h , a te ra z ob
c u je n a ja w ie , p rz e m a w ia ją do je g o w y o b ra ź n i. J e s t e m ig ra n te m , k t ó r y z n a la z ł się w szczególnych, n ie z w y k ły c h w a ru n k a c h . S a m o tn y p rze ch o d zi prze z o-
N r 10/1937
P lą ta n in a w a n t
k re s a s y m ila c ji. Proces m u s i po s tę p o w a ć s z y b k o ze w z g lę d u n a in tu ic y jn o ś ć je g o n a t u r y i ś c is ły k o n ta k t z o to c z e n ie m a n g lo s a s k im . J a k u ka żd e g o e m ig ra n ta , t a k i u nieg o n a s tę p u je p s y c h ic z n e ro z d w o je n ie — d w a ś w ia ty , d w ie m ia r y p o g lą d ó w ś c ie ra ją się z sobą, w a lc z ą w e w n ą tr z je g o ja ź n i. T r a c i ten g r u n t pod n o g a m i, ró w n o w a g ę du cho w ą, k t ó r ą d a je św iado m ość p rz y n a le ż n o ś c i do pe w n ego śro d o w is k a . N ie n a le ż y n a w e t do e m ig ra n c k ie g o ś ro d o w is k a . J e s t s a m o tn ik ie m , k o s m o p o litą , b łą k a ją c y m się po ś w ię cie w p o s z u k iw a n iu c h im e ry .
J e s t u K o n ra d a n o w e la o te z ie m g lis te j i ta je m n i
czej, ja k całe je g o życie . N a z y w a się „ U k r y t y so
ju s z n ik “ . W n o w e li t e j k a p ita n s t a t k u d a je p r z y t u łe k sw e m u s o b o w tó r o w i T r z y m a g o u sie bie w k a b in ie , w u k r y c iu prze d załogą. S o b o w tó r je g o p o s ą d z o n y o m o rd e rs tw o , u k r y w a się p rz e d w ła d z a m i.
N o w e la s ta je się z ro z u m ia ła d o p ie ro po zapoz
n a n iu się z ż y c ie m a u to ra , w ła ś c iw ie z je g o p s y c h i
k ą , z je g o n ie z w y k łą osobow ością. J e s t rzeczą z n a ną, że K o n ra d w c h w ila c h d e p re s ji u w a ż a ł siebie za re n e g a ta , z a zbiega, u k ry w a ją c e g o s ię w o b c y m ś ro d o w is k u .
O to u r y w k i z t e j n o w e li, św iadczą ce o je g o s ch y- z o f r e n ii:
„ A n i tro c h ę n ie b y ł do m n ie podobny, p o m im o to, g d y t a k s ta liś m y z g ło w a m i z b liż o n y m i i szepcąc do siebie, z u c h w a le c ja k iś , k t ó r y b y u k ra d k ie m d r z w i u- c h y lił i z e r k n ą ł do ś ro d k a , z d u m ia łb y s ię n a n ie sa m o w ity w id o k : ro z d w o jo n y k a p ita n p o ro z u m ie w a się szep tem ze s w y m d r u g im j a “ .
I d a le j:
„ N ie d o w o d z iłe m s ta tk ie m n ie p o d z ie ln ie : w k a
b in ie s ie d z ia ł prze cie ż te n obcy. P o w ie d z m y ra c z e j, że n ie n a le ż a łe m do s ta tk u c a łk o w ic ie i n ie p o d z ie ln ie . W p e w n e j m ie rz e b y łe m nieobecny. Id e a p rz e b y w a n ia n a ra z w d w ó c h m ie js c a c h d o tk n ę ła m n ie w p ro s t o rg a n ic z n ie , ja k g d y b y m p rz e s ią k ł ta je m n ic z o ś c ią do rd z e n ia d u s z y “ .
J a k ż e z ro z u m ia ły m s ta je się te n z w r o t d la k a ż dego, k to d o z n a ł p rz e k le ń s tw a e m ig ra c ji. Id e a p rz e b y w a n ia n a ra z w dw ó ch m ie js c a c h : d w a ś w ia ty , oba obce, n a w e t ten, k t ó r y się o p u ściło p rze d la t y w w ę d ró w c e za Chlebem lu b w p o g o n i za ułud ą.
K ilk a s tr o n d a le j, s o b o w tó r K o n ra d a , d r u g i na- w p ó ł z a s y m ilo w a n y K o n ra d , o d z y w a się do k a p ita n a w te s ło w a :
„S k ą d on i w ie d z ie ć m ogą, c z y w in ie n je s te m , c z y te ż nie, a ta k ż e , ja k a je s t m o ja w in a . T o m o ja rzecz.
Co m ó w i P is m o ś w ię te ? „T u ła c z e m i bez p r z y t u łk u będziesz n a z ie m i“ . P ię k n ie . W ię c je s te m te ra z t u ła czem i bez p r z y tu łk u . O dejdę w n o cy, ja k w n o c y p rz y s z e d łe m .“
I t a k o to K o n ra d , w r a ż liw y i w ie c z n ie ś w ia d o m y s w e j obcości w ś ro d o w is k u anglosasów , p ły w a n a s ta tk a c h a n g ie ls k ic h p ra w ie dw a d zie ścia la t. M o rz e ju ż nie p o c ią g a go. W s z y s tk o , co dać m u m o g ło , do
ś w ia d c z y ł w c ią g u s w e j d łu g ie j i o b fite j w p rz y g o d y k a r ie r y . M a ju ż la t 37. J e s t n a s ta n o w is k u k a p i
ta n a . R e z y g n u je z m o rs k ie j s łu ż b y i o siad a c h w ilo w o w L o n d y n ie . T u te ż ro z p o c z y n a s w ą d ru g ą k a r ie r ę : p ra c u je nad „ A lm a y e r 's F o lly “ .
D e c y z ja je d n a k p o w s ta ła w cze śnie j. Ju ż n a O cea
n ie I n d y js k im podczas s w e j s łu ż b y w c h a ra k te rz e k a p ita n a , p ró b u je s w o ic h s ił ja k o lite r a t . P o n ie ja k im czasie p o z n a je n a p o k ła d z ie „ T o r r e n s “ pe w ne
go p a s a ż e ra i p o k a z u je m u s w o je prace. P asa żer te n to J o h n G a ls w o rth y . Z achę con y je g o e n tu z ja s ty c z n ą oceną, K o n ra d p o s ta n a w ia p isa ć da le j.
O d tą d ju ż n ig d y niesądzone m u b y ło zazn ać spo
k o ju . O b ra ł fa c h , k t ó r y ze w s z y s tk ic h , ja k ie t y lk o m ó g ł ob rać, b y ł n a jb a rd z ie j d la n ie g o n ie fo rtu n n y . J e s t p rz e c ie cudzoziem cem . P iszą c w ję z y k u a n g ie l
s k im m u s i t łu m ić n a tu ra ln e o d ru c h y s w o je j ra s y , p rz e is ta c z a ć s w o ją ja ź ń , n a g in a ć u m y s ł do w y m a g a ń a n g ie ls z c z y z n y . R o zd w o je n ie , k tó re g o do zna ł, p o g łę b ia się jeszcze b a rd z ie j. W tw ó rc z o ś c i s w o je j n ig d y nie je s t 100% A n g lik ie m , ale n ie je s t te ż i 100% P o la k ie m . J e s t gd zie ś p o ś ro d k u ; ja k b y z a w ie s z o n y w p ró ż n i.
Co m y ś la ł te n n ie z w y k ły , s a m o tn y c z ło w ie k , g d y siedząc w m a ły m p o k o ik u u m e b lo w a n y m p r z y P im li
co S qu are h a r o w a ł ja k w ó ł n a d „ A lm a y e r 's F o lly " . C zy p rz e w id z ia ł tru d n o ś c i, k o n f lik t y duchow e, w r e szcie z a rz u ty , n a ja k ie się n a ra z i? C zy p r z e w id z ia ł sam otność, ja k a go o to c z y ; b r a k z ro z u m ie n ia — o- b r a ł p rze cie ż d ro gę , po k t ó r e j n ie k r o c z y ł jeszcze n ik t.
K tó ż to w ie. M o ż n a je d y n ie p rz y p u s z c z a ć . P r o b le m y te j m ia r y u ja w n ia ją się d o p ie ro w te d y , g d y się ic h do ś w ia d c z y . K ażd e p o w o ła n ie n a s trę c z a s w o je z a g a d n ie n ia , le cz w y r a s ta ją one d o p ie ro podczas p ra c y . K o n ra d z a a w a n s o w a ł s ię dość d a le k o ze s w o ją w y tw ó rc z o ś c ią , g d y w y ło n iło się n a g le z a g a d n ie nie je g o p o lsko ści. J a k o p is a rz a n g ie ls k i n ie m ó g ł w o ła ć g ło ś n o : „J e s te m c u d zoziem cem ". T o je s t z ro z u m ia łe , a c z k o lw ie k to w y w o łu je n a jw ię c e j z a rz u tó w . Le cz p o s łu g iw a n ie się o b c y m ję z y k ie m , ja k o n a rz ę d z ie m w s w o je j tw ó rc z o ś c i, p o c ią g a z o b o w ią z a n ia . D la p is a rz a obcego pochodzenia, b a rd z o tr a g ic z ne zo b o w ią z a n ia . W y o b ra ź m y sobie cud zoziem ca, k t ó r y w y b iłb y się n a czoło na sze j lite r a t u r y , a p o te m p o d k re ś la łb y g łośn o swe obce pochodzenie. J a k u- s to s u n k o w a ła b y się do nie g o o p in ia ? I m y sam i.
K a ż d y z nas — n a o g ó ł t a k p o b ła ż liw i d la w s z y s tk ie go, co obce.
T a k i o to p ro b le m w y ło n ił się n a g le p rz e d K o n radem . Co ro b ić ? J a k ż e często m u s ia ł p o w ta rz a ć te s ło w a w c h w ila c h d e p re s ji. P rz e k re ś lić w s z y s tk o , c a łą pracę, z re z y g n o w a ć z tw ó rc z o ś c i, z tego, co
N r 10/1937 7
z o s ta ło zd o b y te ta k im tru d e m i n a d lu d z k im w p ro s t w y s iłk ie m ? T a k to b y ło w y jś c ie . A m oże ro z p o cząć trz e c ią k a rie rę , p is a ć w ję z y k u o jc z y s ty m ? L e cz K o n r a d m a ju ż c z te rd z ie ś c i la t. Czasu p o z o s ta ło n ie w ie le . M u s i się śpieszyć. K tó ż w re s z c ie z a rę c z y ć może, że p o t r a f i tw o r z y ć w ję z y k u p o ls k im . P o w ie ś c i je g o są o p a rte n a re m in is c e n c ja c h : z d a n ia , s ło w a , u w a g i, zasłyszan e w prz e s z ło ś c i, c is n ą się pod p ió ro w a n g ie ls k im ję z y k u . M u s ia łb y z n ó w z a c z y n a ć od p o c z ą tk u . I ile b y czasu z a ję ło o p an ow a nie ję z y k a o jc z y s te g o ? C a łą m łodość s p ę d z ił w ś ró d A n g lik ó w i m im o , że nie m y ś la ł ja k A n g lik , je d n a k ż e m y ś la ł ju ż w o b c y m ję z y k u . P ro b le m y , p ro b le m y , p ro b le m y ! N ie m oże ju ż ry z y k o w a ć . N ie m oże w r e szcie w y p r a w ia ć nie b e z p ie c z n y c h e k s p e ry m e n tó w ze s w o im ro z d w o jo n y m ja . P rz e n ie ś ć się w now e ś ro d o w is k o , to zn a c z y z n ó w p rz e c h o d z ić o k re s a s y m i
la c ji, po to , żeby o s ta te c z n ie n ie z a s y m ilo w a ć się n ig d y . J e s t p r z y p a r t y do m u ru . U w ik ła n y w sieć n ie z w y k ły c h o k o lic z n o ś c i, s a m o tn y , n ie z ro z u m ia ły p rze z n ik o g o , c o ra z częściej p o pa da w depresję.
J e s t ja k Decoud w „ N o s tr o m o “ s k a z a n y n a sa
m o tn y ż y w o t n a obcej w y s p ie . Decoud, lite r a c k ie w c ie le n ie K o n ra d a . O to , ja k pisze o n im (o sobie) K o n ra d :
„ ...ja k b y w ucieczce p rz e d s a m o tn o ś c ią p o g rą ż a ł się w m e la n c h o lii. M g lis ta św iado m ość z w ic h n ię te g o ż y c ia , pośw ięconego im p u ls o m , k tó r y c h w s p o m n ie n ie p o z o s ta w ia ło g o r z k i n ie s m a k w u sta ch , b y ło p ie rw s z y m m o ra ln y m d o z n a n ie m je g o d o jrz a ły c h l a t “ .
W „ Z ło te j S trz a le “ ( „ A r r o w o f G o ld “ ) je s t t a k i u s tę p :
„W re s z c ie na d sze d ł dzień, k ie d y w s z y s tk o u su
n ę ło m i się spod r ą k . M a ły »statek, r o z b ity i z g u b io n y , n ic z y m je d y n a z a b a w k a s a m o tn eg o d z ie c k a
i sam o m orze , k tó r e go po chłonę ło , w y rz u c a ją c m nie n a b rz e g po te j a w a r ii...“ .
N a d z ie je m ło d o ś c i p r y s ły . J a k „ T r e m o lin o “ m a rz e n ia je g o p o chłonę ło m orze . N ie p o z o s ta ło n ic , o- p ró c z g o rz k ie g o za w o d u i p o c z u c ia z w ic h n ię te g o ż y c ia . J e s t z u p e łn ie o s a m o tn io n y . T o, co go drę czy, je s t obcem d la in n y c h . K r o c z y ł prze cie ż s a m o tn ą ś c ie ż k ą ; n i k t jeszcze n ie d o ś w ia d c z y ł t a k ic h p r o blem ó w . Z b ie g ie m la t n a p a d y d e p re s ji s ta ją się co
r a z b a rd z ie j g w a łto w n e . Z a r z u ty o d s tę p s tw a p o g łę b ia ją t y lk o je g o m e la n c h o lię . J e s t z u p e łn ie b e z ra d n y . J a k w y tłu m a c z y ć s y tu a c ję , w k t ó r ą t r a f i ł ? co
żaglow iec i parowiec
p o w ie d z ie ć ? p rz e c ie ż s ło w a nie w y tłu m a c z ą n ic ; trz e b a p rze żyć, a b y zrozu m ieć.
W „P e rs o n a l R e c o rd “ , w od p o w ie d zi na z a rz u ty , pisze t a k : — „ N a w e t p r z y n a jb a rd z ie j p rz y c h y ln y m u s to s u n k o w a n iu się, tru d n o je s t dać od pow iedź n a to p y ta n ie . N ie s te ty ! Czuję, że są lu d z ie o n ie z a p rze czon ej p ra w o ś c i c h a ra k te ru , g o to w i rz u c ić p o g a r d liw ie sło w o od stępstw o . I ta k w ię c p o s m a k n ie w in n e j p rz y g o d y m oże s ta ć się g o r z k i d la p o d n ie b ien ia. O c e n ia ją c po stę p o w a n ie lu d z k ie w świecie, gd zie żadne w y tłu m a c z e n ie n ie je s t ostateczne, n a le ż y uzn ać pew ne rz e c z y z a n ie w y tłu m a c z a ln e . N ie m ożn a w y p o w ia d a ć z a rz u tó w w ia r o ło m s tw a z le k k im sercem . P o z o ry te g o n ik łe g o ż y c ia są zw odnicze, ja k w s z y s tk o , co p o dp ad a pod sąd n a s z y c h n ie d o s k o n a ły c h z m y s łó w . G łos w e w n ę trz n y m oże pozostać w ie r n y w s w y c h u k r y t y c h rad ach . W ie rn o ś ć d la spe
c ja ln e j t r a d y c ji może p rz e trw a ć w y p a d k i n ie p o w ią zanego ż y w o ta , id ąc w ie rn ie d ro g ą , n a k re ś lo n ą prze z n ie w y tłu m a c z a ln y im p u ls “ .
T y le t y lk o m ó g ł p o w ie d z ie ć K o n ra d , a m oże ty le t y lk o c h c ia ł pow ie dzieć. B y ł z b y t d u m n y , a b y się tłu m a c z y ć : z a w iłe w y ja ś n ie n ia b y ły b y t y lk o ż e b ra n ie m o lito ś ć , d la ty c h , co p o t r a f ilib y g o z ro zu m ie ć.
W o s ta tn ic h la ta c h co ra z częściej o g a rn ia go chęć p o w ro tu do z ie m i, z k t ó r e j w y s z e d ł. C zu je w i
dać z b liż a ją c y się kon ie c. W je s ie n i 1924 r. u m ie ra w s w o je j p o s ia d ło ś c i w h ra b s tw ie K e n t, s a m o tn y , w o to c z e n iu s w e j n a jb liż s z e j ro d z in y i p rz y ja c ió ł, lecz ob cy im u m y s łe m i duchem .
Leonard C w alina
baku mówią, że
7 l a
N a p ra w d ę , n ie w ia d o m o , o co b a rd z ie j n a le ż a ło b y posądzać p e w ne p is m a spo śród na sze j k o c h a n e j p ra s y co d z ie n n e j: c z y o ła tw o w ie rn o ś ć , n ie lic u ją c ą z fa c h e m d z ie n n ik a rs k im , — c z y o b e z m y ś l
n o ś ć w la n s o w a n iu p lo te k , n a jz u p e łn ie j n ie s p ra w d z o n y c h , a w y s sa n ych z pa lca , — c z y w re szcie o św iadom e, k a ry g o d n e szerzenie k ła m liw y c h sensacyj, g w o li t y lk o za d o ś ć u c z y n ie n ia ła k o m s tw u c z y te ln ik ó w s p e c ja ln e g o ty p u , lu b u ją c y c h się w s z y s tk im , co t r ą c i j a k im k o lw ie k c u d z y m nieszczę
ściem .
N ie t a k daw no, bo w s ie rp n io w y m n -rz e „ S z k w a łu “ p is a liś m y , ja k to p ra s a ju ż w d n iu 12 lip c a p o d a ła n o ta tk ę o „ z n ik n ię c iu bez ś la d u “ ja c h tu A Z M - u „W o je w o d a P o m o rs k i“ , m im o , iż ja c h t te n m ia ł re js u k o ń c z y ć d o p ie ro 23 li p c a i do te g o czasu nieobecność je
go w p o rc ie b y ła n a jz u p e łn ie j z ro z u m ia ła .
A o to d ru g a ju ż w t y m sezonie ż e g la rs k im k a c z k a d z ie n n ik a rs k a teg o sam ego ty p u : W d n iu 18 w rz e ś n ia p ra s a o b w ie ś c iła (n ie k tó r e p is m a n a m ie js c a c h n a c z e l
n y c h ) o k a ta s tr o fie in ne go ja c h tu A Z M -u . „ T rag ed ia n a B a łty k u !“ „Jacht1 „ K rz y s z to f A r c i
szew ski“ zato n ął w ra z z załogą w rozpaczliw ej w alce z h u rag a
n em !“ — w s p a n ia łe , je ś li cho dzi o d z ie n n ik a rs k ą sensację, t y t u ły : is t n y ż e r d la w y o b ra ź n i s m a k o szów. P od ty tu łe m zaś in te lig e n t
n y opis tr a g e d ii: „Z ałog a do o- stjatniej c h w ili bohatersko w a l
czy ła z naw ałnicą. B u rza jednak b y ła t a k silna, że strzas kała m aszt i ro zb iła kadłub jachtu , k tó ry zailonął. Z ałog a jac h tu prawdopodobnie zatonęła. P rz y n ajm n ie j do te j pory żadnego z
* * *
je j członków nie odnaleziono.
W c zo ra j w ieczorem w idziano w okolicach V isb y n a w zburzonym m orzu złam an y m aszt oraz koło ratun ko w e z napisem „ K rz y s z to f A rciszew ski“ .
Co d z ia ło się z te le fo n a m i re d a k c y jn y m i w b iu ra c h Z a rz ą d u G ł. L M K , co w Z a rz ą d z ie Gł.
A Z M -u , tru d n o opisać. P rz e z c a ły dzień d z ie s ią tk i osób, n a jb liż e j z a in te re s o w a n y c h tra g e d ią — z g o d z in y n a godzinę, z m in u ty n a m i
n u tę głose m d rż ą c y m od serdecz
nego n ie p o k o ju , z lę k ie m ś m ie r
te ln y m w serca ch — d o p y ty w a ło się o now e w ie ś c i, o los synów , b ra c i, n a rz e c z o n y c h c z y t y lk o b l i
s k ic h k o le g ó w . T rz e b a b y ło zob a
cz y ć s p ła k a n ą t w a r z m a tk i- s ta - ru s z k i, k t ó r a b ła g a ła o ja k ie k o l
w ie k w ia d o m o ś c i, — trz e b a b y ło to w id z ie ć , b y z ro zu m ie ć, ile n ie szczęścia p ra w d z iw e g o m oże p r z y