• Nie Znaleziono Wyników

"Archeologia : Rocznik Towarzystwa Archeologicznego we Wrocławiu, poświęcony historii sztuki i kultury materialnej", r. 1, 1947 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Archeologia : Rocznik Towarzystwa Archeologicznego we Wrocławiu, poświęcony historii sztuki i kultury materialnej", r. 1, 1947 : [recenzja]"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

ROZBIORY I SPRAWOZDANIA

A R C H E O L O G I A . Rocznik Towarzystwa Archeologicznego we Wrocławiu, poświę-cony historii sztuki i kultury materialnej. Redaktor: Kazimierz Majewski. Rocznik I, 1947.

Archeologowie polscy, pominąwszy prehistoryków, nie posiadali do tej pory własnego organu. Oczywiście znajdowali oni zawsze bez trudu gościnę u tych ostatnich albo też u historyków czy historyków sztuki, a nawet u filologów, niemniej jednak powstanie własnego organu i to debiutującego w tak poważnej szacie powitaliśmy wszyscy ze szczerą -radością. Nie ulega wątpliwości, że archeologia Morza Śródziemnego, a w szczególności klasyczna, zajmie w nowym czasopiśmie miejsce przodujące i choć Redaktor daje pierwszeństwo pracom przedstawionym n a posiedzeniach Towarzystwa Archeologicznego we Wrocławiu, a również wyklucza zasadniczo „ b a d a n i a typologiczne zabytków kul-tury materialnej" i „najsubtelniejsze analizy dzieł sztuki, o ile by one miały być celem samym w sobie"", w praktyce z pewnością znajdzie się dosyć miejsca dla każdej wartościowej pracy. Obok rozpraw program wydawniczy przewiduje przegląd najnowszych pubłikacyj, bibliografię, kronikę oraz sprawozdania z wykopalisk i b a d a ń archeologicznych w kraju i za granicą, dzięki czemu „Archeologia" powinna stać się również ogniwem łączącym archeologów polskich między sobą i z sze-rokim światem.

Rocznik otwiera artykuł informacyjny seniora polskich archeolo- . gów klasycznych prof. E d m u n d a Bulandy pt. Archeologia klasyczna (str. 7—42). Autor omawia w n i m nazwę, metodę, cele i zadania tej nauki, jak również kreśli jej historię, przy czym omawia osobno działal-ność zbieraczy polskich X V I I I i X I X w. Starannie wybrana biblio-grafia dopełnia artykułu, dobrze wprowadzającego czytelnika w od-nośne zagadnienia, jakkolwiek szczupłe jego ramy nie pozwoliły autorowi rozprowadzić szerzej różnych kwestyj, jak np. pojęcia „przemysłu artystycznego5'' (str. 1 3). Z tych samych zapewne powodów historia archeologii klasycznej kończy się n a Winckelmannie. Archeo-logia polska znalazła obecnie pełniejsze opracowanie w monografii prof. S. J . Gąsiorowskiego pt. Badania polskie nad- sztuką starożytną, wy-d a n e j w r. 1948 przez PAU.

W związku z omawianymi zagadnieniami pozwalam sobie po-ruszyć kilka szczegółów. Niemiecki Instytut Archeologiczny w Rzymie

(str. 8) przestał już istnieć jako taki, lecz wraz z trzema innymi insty-tutami poniemieckimi we Włoszech znajduje się obecnie pod zarządem Unii Międzynarodowej w Rzymie, do której należy również Polska przez rzymską Stację Naukową PAU. W najbliższych miesiącach:

(3)

5 1 0 К. EULAS

wszystkie te instytuty p r z e j d ą n a własność Państwa Włoskiego, posia-d a c z e m zaś ich stanie się n a okres 99 lat w s p o m n i a n a U n i a j a k o całko-wicie a u t o n o m i c z n a o s o b a - p r a w n a . .— Nazwisk p r z e k a z a n y c h artystów starożytnych znaniy j e d n a k znacznie, więcej niż kilkadziesiąt (str. 13), gdyż j u ż p r a c a B r u n n a zawiera kilkaset nazwisk samych rzeźbiarzy i malarzy, nie mówiąc o architektach, m a l a r z a c h naczyniowych itd. M a m również p o w a ż n e wątpliwości co do tego, czy starożytne b a d a n i a n a d sztuką „ o d p o w i a d a ł y n a ogół naszym dzisiejszym'''' (str. 14), zwłaszcza jeżeli uwzględnimy ich rozwój w X X stuleciu. ·— N a str. 30 omyłka d r u k u zniekształciła nazwisko Cola di Rienzo n a „ R i e n z i " . N a przeoczeniu polega też niewątpliwie termin „ k r a j e helladzkie" (str. 10), gdyż autor z pewnością nie miał w tym związku n a myśli samego tylko k o n t y n e n t u greckiego.

N a s t ę p n a z kolei r o z p r a w a J . Kulczyckiego p t . ' Praformy mebli

na obszarze Europy (str. 43—91 i 89 rycin n a 13 tablicach) interesuje

raczej etnografów, niemniej j e d n a k p o z w a l a m sobie zauważyć, że zrobiła n a m n i e wrażenie pracy wartościowej i starannie przemyślanej. A u t o r o w i chodzi o odtworzenie pierwotnych f o r m mebli n a obszarze E u r o p y od czasów najdawniejszych, przy czym posługuje się w pierw-s z y m rzędzie m a t e r i a ł e m etnograficznym, u z u p e ł n i a j ą c go zabytkami

archeologicznymi oraz analizą form historycznych celem, ustalenia ich genezy. O m a w i a więc z j e d n e j strony tzw. meble samorodne, czyli powstałe z n a t u r a l n y c h rozgałęzień drzewa, k o n a r ó w albo korzeni (stołek) względnie z p n i a (krzesło, stół, skrzynia), a z drugiej strony meble o konstrukcji stolarskiej. Pierwsze są szczególnie z n a m i e n n e d l a obszarów lesistych E u r o p y i zachowały się do dzisiaj w materiale e t n o g r a f i c z n y m , drugie występują zwłaszcza n a Bliskim Wschodzie, u b o g i m w lasy. Ustalone przez siebie zasadnicze typy prehistoryczne a u t o r zbiera n a osobnej tablicy, dzieląc j e n a p r a f o r m y i n a pierwotne f o r m y stolarskie, wywodzące się często z odpowiednich p r a f o r m . O p r a c o -w a n a -w ten sposób systematyka o b e j m u j e całą E u r o p ę i częścio-wo Bliski Wschód, szczególnie zaś bogatego m a t e r i a ł u dostarczyła t u t a j S k a n d y n a w i a , k r a j e bałtyckie i obszary górskie: K a r p a t y , Pireneje, A l b a n i a , K a u k a z . N a wszystkich wymienionych obszarach zaznacza się silny konserwatyzm w zakresie zasadniczych f o r m mebli.

Przeprowadzenie szczegółowej krytyki 'Wywodów a u t o r a nie leży w m o j e j kompetencji, nie mogę się j e d n a k zgodzić n p . n a takie sformuło-wanie, że „ścisły związek egejskiego meblarstwa ze środkowo- i północno-•europejskim" dowodzi „europejskiego''·' c h a r a k t e r u kultury egejskiej

(str. 86). Wszak Egea przed okresem mykeńskim nie stanowi j e d n o -litego obszaru kulturalnego i a u t o r nie zdoła nikogo przekonać, że n p . k u l t u r a minojska była „ e u r o p e j s k ą " . Zresztą co m a . oznaczać t e n t e r m i n ? Bo jeżeli n a w e t p r z y j m i e m y tezę G o r d o n Ghilde^a o wspólnym p o c h o d z e n i u azjatyckim ludności Egei i k r a j ó w n a d d u n a j s k i c h , to t r u d n o mówić o charakterze „ e u r o p e j s k i m " kultury egejskiej; jeżeli zaś wciągniemy t u t a j jeszcze E u r o p ę p ó ł n o c n ą , j a k to czyni autor, w t e d y m u s i m y się zapytać, o j a k i okres chodzi autorowi? — R z e k o m e „wgłębienie n a p o d u s z k ę " (str. 53) c h y b a należy u w a ż a ć za dostoso-w a n i e siedzenia do kształtódostoso-w ciała ludzkiego, co zresztą i dzisiaj jest

(4)

ROZBIORY I SPRAWOZDANIA 511 p r a k t y k o w a n e . S a m a u t o r p r z y z n a , że n a takim krześle siedzi się wy-godniej, a poduszkę kładzie się d l a wygody raczej n a zupełnie płaskim siedzeniu. T a k i e same zagłębienia spotykamy n p . n a Krecie, gdzie były czasem dostosowane do kształtu pośladków i to zależnie od płci: dla mężczyzn były węższe i głębsze, dla kobiet szersze i płytsze — N i e w y d a j e mi się, żeby konstrukcja nóg łoża greckiego przedstawionego n a ryc. 55 o d p o w i a d a ł a konstrukcji n ó g stołu skandynawskiego n a ryc. 62. Podstawki n ó g wspomnianego łoża greckiego nie są przedsta-wionymi „ p r o f f l o w o " belkami poprzecznymi (str. 76), lecz p o prostu są widoczne z p r z o d u i m o g ą r ó w n i e dobrze być umieszczone oddzielnie p o d k a ż d ą n o g ą , j a k z d a j e się w większości w y p a d k ó w u łóżek grec-kich i zupełnie wyjątkowo u krzeseł. — N a str. 67 względnie n a tabl. V I I I chochlik drukarski poprzestawiał oznaczenie rycin : faktycznie difros jest przedstawiony n a ryc. 49, a klisia (z oparciem, częściej n a z y w a n a

klismós) n a ryc. 47. Dlaczego autor spolszczył ten ostatni wyraz n a klizija? Czy wobec tego m a m y pisać „ A z i j a " zamiast Azja?

U j e m n ą stronę rozprawy stanowi dziwaczny miejscami i, nie-g r a m a t y c z n y język, do czenie-go przyłącza się nieraz zupełnie niezrozu-m i a ł a i n t e r p u n k c j a . Przytoczę tylko kilka przykładów: „ . . . u s i ł o w a n i e niezrozu-m a b y rozwiązać p r o b l e m . . . " (str. 67); „ . . . p i ę k n ą i charakterystyczną kliziję u w a ż a ć m o ż n a j a k o klasyczne techniczne rozwiązanie tej lek-kiej konstrukcyjnej z a s a d y " (str. 68); „ . . . a n i pośrednich spekulatyw-n y c h a r g u m e spekulatyw-n t ó w spekulatyw-nie m a , spekulatyw-n a j a k i c h wspierając się m o ż spekulatyw-n a by przypuścić u ż y w a n i e takiego składanego s t o ł k a . . . " (str. 69); „ . . . m o ż e m y stwierdzić z a b y t k a m i rozwój tego t y p u . . . " (str. 70); „Belek taki (rodzaj męski)! m o ż n a u w a ż a ć za ślad, że' ongiś nogi łoża były p a l a m i . . . " (str.73); „ . . . f o r m a mogła powstać z . . . konstrukcyjnej z a l e t y . . . " (str. 77). T a k i e przykłady m o ż n a m n o ż y ć bez końca. Poza tym autor u n i k a zaimka „ k t ó r y " , zastępując go z reguły zaimkiem „ j a k i " , co w większości w y p a d k ó w b r z m i b a r d z o n i e p r z y j e m n i e , n p . „...stoły, j a k i c h p o d ł u ż n a płyta wspiera się n a . . . n o g a c h " . Dziwacznie b r z m i ą też takie wyrazy j a k „siedzisko", „ c z w o r o n o ż n y " w zastosowaniu do m e b l a lub „sekcja",

g d y idzie o zwykłe k r a j a n i e zarżniętego zwierzęcia ( „ M o ż e to być s a k r a l n a sekcja, . . . a l e raczej m o ż n a przypuścić r o d z a j o w ą scenę uty-litarnej r z e ź n i " ) . Z wielu przykładów k a p r y ś n e j interpunkcji, która nieraz oddziela wyrazy najściślej należące do siebie, p o d a j ę tylko j e d e n : „ . . . t a k i e stoły, m a j ą często, omówiony przeze m n i e wyżej, c h a r a k t e r y s t y c z n y . . . (str. 76). Poruszam te sprawy nie dlatego, żeby obniżyć wartość pracy, lecz z troski o poziom językowy czasopisma, które m a być o r g a n e m polskich archeologów. N a d poprawnością j ę z y k a musi czuwać redaktor, choćby n a w e t m i a ł a przez to ucierpieć

miłość własna autorów.

S t r o n y od 93-—138 z a j m u j e artykuł K . Majewskiego pt. Studia

nad kulturą trypilską. C h o d z i t u o z n a n ą k u l t u r ę neolityczną Tripolje,

k t ó r ą w o l a ł b y m n a z y w a ć n a d a l tym imieniem, powszechnie p r z y j ę t y m w literaturze n a u k o w e j , również zagranicznej, jakkolwiek f o r m a ukraiń-ska jest całkowicie u z a s a d n i o n a . P r a c a r o z p a d a się n a dwie części:

(5)

512 К . BULAS

pierwsza zawiera przegląd dotychczasowych b a d a ń w dorzeczu gór-nego Dniestru i Prutu, który to obszar był autorowi szczególnie bliski, druga zaś jest poświęcona zagadnieniu genezy tej kultury. Część re-trospektywna przynosi stwierdzenie, że podobnie jak prace wykopa-liskowe, tak samo publikowanie ich wyników miały dotychczas cha-rakter dorywczy, przypadkowy i bardzo niekompletny z wyjątkiem pracy O. Kandyby o Szypienicach (1937). Tenże autor przynosi n a j -cenniejszy wkład do studium ceramiki dorzecza górnego Dniestru i Prutu, podczas gdy ceramikę z obszarów wschodnich opracowała T. S. Passek (1935). Próbę opracowania syntetycznego plastyki glinia-n e j obszaru zachodglinia-niego podjęła Heleglinia-na Cehak (1931), a dużo glinia-nowych elementów wniosły też studia samego autora w ostatnich latach przed-wojennych i podczas wojny. W całości jednak wyniki b a d a ń n a d kul-turą dorzecza górnego Dniestru i Prutu są bardzo skromne, a zasad-niczym postulatem pozostaje nadal przeprowadzenie planowych i sy-stematycznych wykopalisk. M a p k a stanowisk tej kultury, dwie tablice chronologiczne, zestawienie najważniejszej literatury oraz opis archeo-logów-kopaczy uzupełniają ten bardzo cenny przegląd.

Go się tyczy genezy kultury Tripolje, autor jest skłonny przyjąć prawie niezależne powstawanie kultur z ceramiką malowaną, nie-mniej jednak dopatruje się bliskich związków z innymi obszarami, przede wszystkim zaś z Azją Przednią. Opiera się przy tym n a na-stępujących zjawiskach: występowanie miedzi, malowanie ceramiki, sylwetowa ornamentyka figuralna, kompozycja spiraloidalna w deracji ceramicznej, styl naturalistyczny w plastyce figuralnej, typy ko-biety siedzącej, otyłej i steatopygicznej oraz postać wojownika. Autor nie tylko przyjmuje jako pewnik, że wyroby miedziane, zresztą bardzo nieliczne, znalezione n a obszarze kultury Tripolje, stanowią import z Azji Przedniej (str. 121 i nast.), ale nawet przypuszcza, że za wyro-bami miedzianymi i samym kruszcem poszły inne przedmioty, czy też umiejętności techniczne, a może również wyroby artystyczne, wierze-nia i praktyki kultowe. Miały one przenikać nie do „masy plemiennej-'·', lecz do „ g r u p rodowych, kontaktujących się z wędrownymi kupcami", przy czym cały ten proces nie odbywał się bezpośrednio, lecz za po-średnictwem sąsiadów. Równocześnie autor stwierdza wyraźnie na str. 129, że „ n a terenie kultury trypilskiej nie znachodzimy żadnych przedmiotów, które by świadczyły o tym, że zostały one bezpośrednio przywiezione z Azji Przedniej. Możemy raczej przypuszczać, że za-równo przedmioty importowane z miedzi jak i inne wpływy prze-dostały się z Mezopotamii za pośrednictwem innych kultur". Ponieważ dla rozwoju danej kultury jest obojętne, czy przedmioty importowane dostają się bezpośrednio z kraju ich pochodzenia, czy też przez po-średników, dlatego odnoszę wrażenie, że autor m a w tym sformułowaniu n a myśli jedynie wpływy pośrednie, a to pozostawałoby w sprzeczności z tym, co powiedział o importach n a str. 121 i nast.

Autor utrzymuje, że „analiza porównawcza wyrobów miedzia-nych z kręgu kultury trypilskiej, kultur naddunajskich, Azji Mniejszej i Mezopotamii doprowadza do wyników zgodnych z rezultatami b a d a ń Forrera, a mianowicie, że wyroby miedziane i umiejętność posługiwania

ROZBIOKY I SPRAWOZDANIA 513

się w produkcji tym metalem przyszły n a obszar kultury trypilskiej, podobnie jak w ogóle do całej Europy — z Azji Przedniej, ale analizy tej nie przeprowadza. Nas interesowałaby przede wszystkim analiza form wyrobów miedzianych z obszaru kultury Tripolje, choć przy znikomej ich ilości nie może ona dać poważniejszych wyników. Nie-wątpliwie wynalazcami obróbki miedzi byli Sumerowie, a w każdym razie wprowadzili jej użytek w skali rewolucyjnej, ale czy dlatego wszystkie wyroby miedziane muszą pochodzić wyłącznie z Azji Przed-niej? Nie należy zapominać o bogatych złożach rudy miedzianej w Siedmiogrodzie, w południowej części Banatu, n a południowej Sło-waczyźnie, w Alpach Wschodnich.

„Szlak dla infiltracji tych elementów kulturowych torowała miedź; za nią poszły malowane naczynia...". Autor nie rozstrzyga pytania, czy garncarze przejęli z Azji Przedniej samą umiejętność malowania, czy również pewne formy naczyń, kompozycję ornamen-talną lub poszczególne elementy dekoracyjne, ale przynajmniej jest skłonny dopuścić wpływ sylwetowej ornamentyki figuralnej. W każdym razie używając zwrotu: za miedzią „poszły naczynia malowane",_ autor przyjmuje import naczyń glinianych z Azji Przedniej, co wydaje się zupełnie nieprawdopodobne w tych czasach. Nie widzę też „łańcucha współzależności" między Anatołią, Tessalią, Siedmiogrodem i Ukrainą. Ceramika zachodniej Anatolii I I I tysiąclecia (tylko Troja, Thermi i Yortan są lepiej zbadane) zna jedynie naczynia z dekoracją rytą i monochromatyczne i odcina się wyraźnie od środkowo- i wschodnio-anatolijskiej ceramiki malowanej, która stanowi tylko ostatnie prze-dłużenie podobnej ceramiki ocl Chin i I n d y j aż po. Syrię. Wnosi ona bardzo skromny wkład do historii najwcześniejszego malarstwa naczy-niowego, nawet w Alisar, a tylko w Álaca Höjük posiada swoiste cechy i pewną wartość artystyczną. Oczywiście ceramika neolityczna Tessalii wykazuje analogie z ceramiką Siedmiogrodu, Mołdawii i Ukrainy, ale prowadzą nas one na północ, a nie n a południe lub n a wschód. Resztki malowanej ceramiki neolitycznej n a Krecie są zupełnie bez znaczenia. Schuchhardt 2 widzi uderzające związki pomiędzy ceramiką całego obszaru od Macedonii poprzez południową Rosję. Anau aż do Suzy i w głąb Persji, ale tłumaczy j e ruchami etnicznymi, które, wy-chodząc z południowej Rosji, przeszły przez Kaukaz i następnie roz-przestrzeniły się n a południe od morza Kaspijskiego. Jeszcze bliższa poglądom autora jest teza Schrołlera3, którego wywodów autor za-pewne nie zna, gdyż go nie cytuje, a mianowicie, że malowanie dostało się na obszar naddunajski pod wpływem zasięgu kulturalnego przednio-azjatyckiego, przy czym pośrednikiem było Sesklo, będące wysuniętą na zachód forpecztą . obszaru Suza-EkUbeid z jego „ornamentyką tekstylną". O wiele ostrożniejszy jest Gordon Childe 4, który ńie wy-klucza możliwości istnienia n a Ukrainie wtórnego lub nawet trzecio-rzędnego ogniska kultury wschodniej, ale równocześnie stwierdza brak

2 Alt-Europa, Berlin 1941, str. 209 i nast.

3 Mitt. d. Anthrop. Ges. in Wien, 57, 1927, str. 153 i nast.

4 The Danube in Prehistory, 1929, str. 109 i nast.

(6)

ROZBIORY I SPRAWOZDANIA 5 1 3

się w produkcji tym metalem przyszły n a obszar kultury trypilskiej, podobnie jak w ogóle do całej Europy — z Azji Przedniej, ale analizy tej nie przeprowadza. Nas interesowałaby przede wszystkim analiza form wyrobów miedzianych z obszaru kultury Tripolje, choć przy znikomej ich ilości nie może ona dać poważniejszych wyników. Nie-wątpliwie wynalazcami obróbki miedzi byli Sumerowie, a w każdym razie wprowadzili jej użytek w skali rewolucyjnej, ale czy dlatego wszystkie wyroby miedziane muszą pochodzić wyłącznie z Azji Przed-niej? Nie należy zapominać o bogatych złożach rudy miedzianej w Siedmiogrodzie, w południowej części Banatu, n a południowej Sło-waczyźnie, w Alpach Wschodnich.

„Szlak dla infiltracji tych elementów kulturowych torowała miedź; za nią poszły malowane naczynia...". Autor nic rozstrzyga pytania, czy garncarze przejęli z Azji Przedniej samą umiejętność malowania, czy również pewne formy naczyń, kompozycję ornamen-talną lub poszczególne elementy dekoracyjne, ale przynajmniej jest skłonny dopuścić wpływ sylwetowej ornamentyki figuralnej. W każdym razie używając zwrotu: za miedzią „poszły naczynia malowane",_ autor przyjmuje import naczyń glinianych z Azji Przedniej, co wydaje się zupełnie nieprawdopodobne w tych czasach. Nie widzę też „łańcucha współzależności" między Anatolią, Tessalią, Siedmiogrodem i Ukrainą. Ceramika zachodniej Anatólii I I I tysiąclecia (tylko Troja, Thermi i Yortan są lepiej zbadane) zna jedynie naczynia z dekoracją rytą i monochromatyczne i odcina się wyraźnie od środkowo- i wschodnio-anatolijskicj ceramiki malowanej, która stanowi tylko ostatnie prze-dłużenie podobnej ceramiki od Chin i I n d y j aż po Syrię. Wnosi ona bardzo skromny wkład do historii najwcześniejszego malarstwa naczy-niowego, nawet w Alisar, a tylko w Alaca Höjük posiada swoiste cechy i pewną wartość artystyczną. Oczywiście ceramika neolityczna Tessalii wykazuje analogie z ceramiką Siedmiogrodu, Mołdawii i Ukrainy, ale prowadzą nas one na północ, a nie na południe lub na wschód. Resztki malowanej ceramiki neolitycznej n a Krecie są zupełnie bez znaczenia. Schuchhardt 2 widzi uderzające związki pomiędzy ceramiką całego obszaru od Macedonii poprzez południową Rosję. Anau aż do Suzy i w głąb Persji, ale tłumaczy je ruchami etnicznymi, które, wy-chodząc z południowej Rosji, przeszły przez Kaukaz i następnie roz-przestrzeniły się n a południe od morza Kaspijskiego. Jeszcze bliższa poglądom autora jest teza Schrollera3, którego wywodów autor za-pewne nie zna, gdyż go nie cytuje, a mianowicie, że malowanie dostało się na obszar naddunajski pod wpływem zasięgu kulturalnego przednio-azjatyckiego, przy czym pośrednikiem było Sesklo, będące wysuniętą na zachód forpecztą . obszaru Suza-EPUbeid z jego „ornamentyką tekstylną". O wiele ostrożniejszy jest Gordon Childe 4, który nie wy-klucza możliwości istnienia n a Ukrainie wtórnego lub nawet trzecio-rzędnego ogniska kultury wschodniej, ale równocześnie stwierdza brak

2 Alt-Europa, Berlin 1941, str. 209 i nast.

3 M i t t . d. A n t h r o p . Ges. in Wien, 57, 1927, str. 153 i nast. 4 The Danube in Prehistory, 1929, str. 109 i nast.

(7)

5 1 4 Κ . BUL A S

wielu członów pośrednich i jest raczej skłonny przyjąć wpływ ceramiki malowanej tessalskiej n a ukraińską poprzez ceramikę malowaną nad-dunajską I I okresu z wykluczeniem wpływów wschodnich w tej ostat-niej w tym czasie. Tak czy owak ceramikę malowaną kultury Tripolje należy traktować w ścisłej łączności z takąż ceramiką obszarów nad-dunajskich. Jeżeli natomiast chodzi o ewentualne związki z Azją Przednią, to trzeba ich szukać na drodze poprzez Kaukaz i Morze Kaspijskie, a nie poprzez Anatołię, Cypr czy Syrię, jak to czyni autor. Sam pomysł dekoracji połichromicznej mógł zupełnie dobrze przyjść n a Ukrainę z Tessalii, oczywiście poprzez obszar naddunajski.

Co się tyczy idoli to trudno nie zgodzić się z autorem, że typ przedstawiający kobietę siedzącą pochodzi z Azji Przedniej. Zresztą n a całym obszarze od Ukrainy po Śląsk, a n a południe po Bułgarię i Bośnię żaznacza się w zakresie drobnej plastyki związek z Azją Przednią i Egeą. Nawet dla ukraińskich wypustek czy kikutów zamiast ramion znajdziemy analogie np. na Cyprze 5 lub w Alaca Höjük 6. Związków tych pomiędzy Ukrainą i zasięgiem naddunajskim z jednej strony, a Azją Przednią i Egeą z drugiej nie można zacieśniać do siedzących figurek kobiecych i to głównie dlatego, że „prawie wszystkie posiadają ramiona ujęte naturalistycznie". Co się tyczy figurek rzekomych wo-jowników to pozwolę sobie zauważyć, że sztyletu nie noszono i nie nosi

się nigdy n a pasie przewieszonym przez ramię, co już samo wyklucza taką interpretację, a poza tym trudno mi uwierzyć, żeby schematyzacja miała doprowadzić aż do opuszczenia zasadniczego atrybutu.

Przechodząc z kolei do omówienia spirali w kulturze Tripolje, autor wysuwa kompromisową tezę o jej powstaniu i rozwoju wedle odrębnych zasad syntaktycznych w trzech ośrodkach : w Elamie, Egipcie i n a Morawach. Teza ta, którą autor obiecuje uzasadnić osobno w najbliższej przyszłości, wydaje się słuszną, chodzi tylko o to, w or-bicie których z tych ośrodków znalazły się inne obszary, a w szczegól-ności Tripolje. Autor przyłącza się do poglądu, że ornamentyka spiralna przyszła n a Ukrainę z Moraw i to wraz ze współtwórcami tej kultury (zob. niżej). Natomiast styl naturalistyczny otyłych figurek kobiecych, często w połączeniu ze steatopygią, autor wyprowadza z Tessalii, co jest zupełnie możliwe, zwłaszcza że wpływ ten poszedł z Tessalii i na południe. Za to, w przeciwieństwie do autora, nie widzę możliwości łączenia tych idoli tessalskich z Kretą. Niewiadomo zresztą, w jakim stopniu zaznaczyły się tutaj związki z Azją Przednią, a w jakim stopniu m a m y tu do czynienia z przeżytkami paleolitycznymi. W poruszone w zakończeniu rozprawy zagadnienia etniczne nie mogę wchodzić, gdyż z konieczności obracają się one w sferze przypuszczeń i domysłów.

Wnioski końcowe autora wyglądają następująco. Twórcami kul-tury Tripolje są myśliwskie plemiona nieindoeuropejskie wraz z przy-byszami pratrackimi, którzy wnieśli do niej wkład w postaci ornamen-tyki spiraloidalnej. W ciągu I I I tysiąclecia twórcy tej kultury zapożyczają z Azji Przedniej miedź, umiejętność malowania naczyń, typ kobiety

6 Swedish Cyprus Exp., I , pl. X X , 2 ( t e r a k o t a n e o l i t y c z n a z L a p i t h o s ) . 6. B o s s e r t , Altanatolien, ryc, 2 9 0 ( m e t a l ) .

(8)

Е И В Ю Е Т I SPRAWOZ DANIA 5 1 5

siedzącej oraz postać wojownika, zaś z południa, za pośrednictwem Tessalii, styl naturalistyczny i typy kobiecych figurek otyłych i steato-pygicznych. Proces zapożyczania dokonywał się jednak n'a drodze pośredniej, przez, sąsiadów a mianowicie na domniemanej drodze handlu cyną czeską, biegnącej przez Siedmiogród, odbywał się import miedzi, naczyń malowanych i figurek glinianych z Azji Przedniej, ludność zaś ukraińska wywoziła do krajów ościennych zboże, bydło, skóry, a może też pośredniczyła w handlu bursztynem znad Bałtyku.. Równocześnie jednak autor stwierdza, że eksport z Ukrainy musiał być bardzo nieznaczny, „zaś infiltracja obcych kultur n a teren kultury trypilskiej ograniczała się do wpływów za pośrednictwem najbliższych sąsiadów". J e d n a k wszelkie „wpływy" zakładają jakieś stosunki han-dlowe, w przeciwnym razie trzeba przyjąć związki etniczne z danymi obszarami. Toteż muszę wyznać, że wywody autora nie trafiają mi do przekonania, gdyż widzę w nich wewnętrzne sprzeczności, a zarazem schematyczne upraszczanie procesów z pewnością o wiele bardziej skomplikowanych. Nie znaczy to jednak, żebym nie uznawał wysiłku autora, zmierzającego do dania syntezy, niestety jeszcze przedwczesnej, a w krytyce swojej starałem się jedynie uczynić zadość postulatowi wy-rażonemu przez autora w tymże tomie „Archeologii" n a str. 220: „Niestety z krytyką naukową u nas jest w ogóle bardzo źle, a o krytyce archeologicznej trudno jeszcze mówić. Bo chyba nie można za taką uważać publicystyczne sprawozdania lub grzecznościowe panegiryki". В. Biliński drukuje pierwszą część swego, doskonale udokumento-wanego, studium o kontaktach ziem polskich ze światem starożytnym pt. Drogi świata starożytnego ku ziemiom słowiańskim w świetle starożytnych świadectw literackich (str. 138—16b). Druga część ukazała się poprzednio w ostatnim zeszycie „Eosu", a całość m a stanowić wstęp do przygoto-wywanego wydania tekstów greckich i łacińskich, odnoszących się do ziem słowiańskich.

Don Lusthausen wznawia dyskusję nad .słynną rączką wotywną z Myszkowa (str. 169—184) i dochodzi do wniosku, że jest to kopia ręki, stanowiącej akcesorium kultu Jowisza Dolicheńskiego lub też zwieńczenia (nie „uwieńczenia", jak mówi autor) sztandaru wojsko-wego. Autor słusznie zauważa, że n a podstawie jednego odosobnionego zabytku nie można opierać twierdzenia o pobycie wojsk rzymskich n a północ od K a r p a t i że rączka niewątpliwie zawędrowała tam z Dacji, gdzie kohorta dedykanta była stacjonowana od r. 107 i gdzie był roz-powszechniony kult Jowisza Dolicheńskiego. Niestety autor nie zna jeszcze dwu zabytków o kapitalnym znaczeniu dla interpretacji rączki

z Myszkowa. Jeden z nich to trzecia rączka tego rodzaju ze zbioru T r a u a w Wiedniu z początku I I I w., opublikowana przez R. Nolla w „Oesterr. Jahreshefte" X X X I , 1939, Beibł., str. 67 i nast. Miejsce jej znalezienia jest nieznane; wiadomo tylko, że poprzednio znajdowała się w zbiorze Formana w Londynie. Posiada ona wyprostowane wszystkie palce, n a dłoni zaś jest umieszczona postać byka kroczącego w prawo z podniesioną prawą przednią nogą. Na grzbiecie zwierzęcia zachowały się stopy, prawdopodobnie obute, postaci zwróconej do przodu. Po-stacią tą nie mógł być nikt inny jak tylko Jowisz Dolicheński, to też

(9)

5 1 6 К . B U L A S

m i m o b r a k u jakiegokolwiek napisu związek rączki z kultem tego bóstwa jest z u p e ł n i e . p e w n y . D r u g i nabytek to rączka nieznanego pochodzenia, n a b y t a przez M u z e u m N a r o d o w e w Budapeszcie jeszcze w r. 1902, ale o p u b l i k o w a n a dopiero w r. 1933 przez N. L á n g a w Károlyi Arpád

Emlékkônyvbôl, str. 325 i nast. K r ó t k a n a s a d a r a m i e n i a jest t u t a j

za-o p a t r z za-o n a tylkza-o w napis : I(za-ovij O (ptimza-o) M(aximza-o) D (za-olicheiiza-o). W świetle tych d w u nowych zabytków nie ulega j u ż ż a d n e j wątpliwości, że po-d o b n i e j a k w kulcie Sabaziosa oraz Jowisza Heliopolitańskiego, tak samo i w kulcie Jowisza Dolicheńskiego przedstawienia ręki odgrywały p e w n ą rolę. Rączki z a o p a t r z o n e w napisy d e d y k a c y j n e były oczywiście w o t a m i , zapewne ustawianymi w świątyniach n a drążkach, rączki zaś bez napisów mogły stanowić zwieńczenie bereł kapłańskich. Natomiast nie m a j ą one z pewnością nic wspólnego ze z n a k a m i wojskowymi. — Pozwolę sobie jeszcze dodać, że liczby p o d w ó j n e j „ r ę k o m a " nie m o ż n a używać w znaczeniu liczby mnogiej.

Bardzo ciekawa jest n a s t ę p n a r o z p r a w a K . Majewskiego p t .

Obszar Słowiańszczyzny zachodniej w świetle importów rzymskich (str. 184—·

2 0 2 ) , b ę d ą c a szkicem z końcowego ustępu większej pracy o i m p o r t a c h rzymskich n a ziemiach słowiańskich w pierwszych wiekach naszej ery. A u t o r r o z p a t r u j e kwestię z innego p u n k t u widzenia, aniżeli prof. S. J . Gąsiorowski w rozprawie p t . Espansione dell'arte indusiriale in Polo?iia (w „ R e -lazioni f r a PItalia e la P o l o n i a . . . " R z y m 1936), a mianowicie stara się n a podstawie rozmieszczenia p e w n y c h g a t u n k ó w i m p o r t ó w rzymskich rzucić nieco światła n a z a g a d n i e n i a etniczne odnośnych obszarów. Brak należytego p r z y g o t o w a n i a w tej dziedzinie zwalnia m n i e od dyskusji, muszę j e d n a k u z n a ć słuszność postulatu a u t o r a co d o koniecz-ności współpracy archeologów klasycznych i prehistoryków n a d wy-świetleniem tych z a g a d n i e ń . Wynikiem tej współpracy może być z m i a n a dotychczasowego p c g l ą d u , j a k o b y k r a j e słowiańskie pozostawały tylko pod b a r d z o słabymi w p ł y w a m i rzymskimi.

Po r o z p r a w a c h idą „ M i s c e l l a n e a " (str. 203—212), o b e j m u j ą c e d w a krótkie artykuły tego samego pióra. W pierwszym autor p o d d a j e krytyce dyskusję, j a k a odbyła się w r. 1940 w Moskwie n a d rozdziałem „ Ś w i a t egejski" W . · S. Siergiejewa w I I I tomie Historii powszechnej, i następnie d a j e własną p r ó b ę społeczno-politycznej periodyzacji kultury egejskiej sposobem tabelarycznym, przy czym bierze pod uwagę tylko te zabytki, które p r z e m a w i a j ą za klasowym charakterem d a n y c h spo-łeczeństw. W d r u g i m artykule autor rozprawia się ostatecznie z tzw. b r ą z a m i syro-hetyckimi i wykazuje, że również o b a okazy polskie oraz okaz londyński są fałszerstwami.

„ O c e n y i s p r a w o z d a n i a " (str. 2,13—373) zawierają recenzje z całego szeregu książek zarówno z zakresu archeologii polskiej i innych ziem słowiańskich, j a k i archeologii klasycznej, socjologii, antropo-logii i historii starożytnej, a obok tego przegląd sporej ilości czasopism, zwłaszcza zagranicznych, wśród których -szczególne zaciekawienie b u d z ą czasopisma radzieckie. Z kolei idzie Bibliografia archeologii polskiej za lata

Ί939—1946 (str. .275·—287), zestawiona przez J . A. Wiełowiejskiego

(muszę się przy sposobności u p o m n i e ć o swój artykuł w „ D a w n e j S z t u c e " 1939 pt. Statuettes en bronze grecques et romaines au Musée Czartoryski

(10)

ROZLTOBY I SPRAWOZDAŃ[ Λ 517

de Cracovie). N a s t ę p u j e „ K r o n i k a " (str. 289—346), o b e j m u j ą c a

archeo-logię n a uniwersytetach polskich za lata 1939—1946, w towarzystwach n a u k o w y c h , n a konferencjach, z j a z d a c h i wystawach, dalej najnowsze odkrycia archeologiczne w Polsce, i n f o r m a c j e o polskich m u z e a c h archeologicznych, częściowo z uwzględnieniem strat wojennych, wreszcie p r a c e i wykopaliska n a terenie Z S R R , Czechosłowacji, krajów klasycznych i in. T o m z a m y k a j ą nekrologi (str. 347—351) oraz

streszcze-n i a frastreszcze-ncuskie r o z p r a w (str. 353—360). J a k więc widzimy, pierwszy t o m przedstawia się b a r d z o bogato i ciekawie, co jest przede wszystkim zasługą rzutkiego i niestrudzonego R e d a k t o r a , który włożył weń impo-n u j ą c y wkład osobisty. J e s t e m przekoimpo-naimpo-ny, że i dalsze roczimpo-niki czaso-pisma nie zawiodą p o k ł a d a n y c h w n i m nadziei, a ze swej strony do-r z u c a m tylko pdo-rośbę, aby do-rozpdo-rawy, mogące intedo-resować do-również za-g r a n i c z n y świat naukowy, były w całości d r u k o w a n e w języku francuskim.

Rzym, w lutym 1949. Kazimierz Bulas

R E G U L A M I N R E D A K C J I Ś W I A T O W I T A .

1) Prace, przeznaczone do d r u k u , winny być pisane n a maszynie n a j e d n e j stronie arkusza z pozostawieniem marginesu.

2) W y r a z y l u b z d a n i a , które m a j ą być d r u k o w a n e czcionkami rozstawionymi, należy podkreślić linią pojedyiiczą, ciągłą; kursywę ozna-czą się linią wężykowatą, a tzw. tłusty d r u k linią p o d w ó j n ą .

3) Do p r a c należy dołączyć tytuł i streszczenie w j ę z y k u rosyj-skim, francurosyj-skim, niemieckim l u b angielskim.

4) Rysunki winny być wykonane c z a r n y m tuszem. Fotografie, nie mniejszego f o r m a t u niż 9 x 1 2 , winny być skopiowane n a błyszczą-cym papierze. A u t o r winien oznaczyć n a o d w r o t n e j stronie nadesłanych ilustracyj miejsce pochodzenia danego obiektu, jego skalę oraz ilość p o t r z e b n e g o zmniejszenia.

5) Odpowiedzialność za treść p r a c i za p r a w o r e p r o d u k c j i ilu-stracyj ponoszą autorowie.

6) O b o w i ą z u j ą zasady pisowni P. A. U . z r. 1936.

A V I S .

Les Sociétés Scientifiques sont prévenues, q u e la R é d a c t i o n d u .„Światowit" est très volontiers prête à l ' é c h a n g e des publications.

Les Auteurs qui désirent voir leurs t r a v a u x analysés, sont priés de les adresser à la R é d a c t i o n d u „ Ś w i a t o w i t " : Pologne, W a r s z a w ą , JNfowy-Świat 72, Palais Staszic.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Spośród sprawdzanych czterech czynników ryzyka w naszej grupie pacjentów, jedynie rodzinne występowanie otępienia (rodzice, ro- dzeństwo) stwierdzane było

że liczne przy- padki, w których stwierdza się dużą liczbę BS, bez klinicznych cech demencji mogą być po prostu przypadkami przedklinicznymi, u któ- rych

To increase pilot situation awareness about flight envelope limits we investigated haptic feedback – force feedback through the control device. Our haptic interface communicates

EIsborg sugerował, że pierwotne jest poja- wienie się demencji, a spadek stężenia kobala- miny jest wynikiem degradacji umysłowej, powodującej utratę łaknienia, a

Mylnym wydaje się fakt, że wpływ telewizji jest zależny od widza, czyli odbiorcy, a nie od treści prezentowanych przez telewiz­ ję, gdyż programy telewizyjne nieraz tak silnie

W poezji Twardowskiego uwagę czytelnika zwracają przede wszystkim takie frazeologizmy, które - nienacechowane w polszczyźnie potocznej - w utworze lirycznym stają

Creationism: a Basic Guide to the. Facts in the Evolutio Debate",

bność leczyć w ostatnich czasach (gdyż nie wszystkie nadają się do tego leczenia, ja k to wyżój wspomniałem), osiągnęliśmy nadzwyczaj pomyślny w ynik,