Nie wypłacone odszkodowanie
drzwiami,na podłodze przedpokoju, leża ło metalowe okucie,tzw. blaszkaoporowa z drewnianąpodkładką i czterema wysta
jącymiwkrętami oraz gwoździem. Okucie to stanowiło gniazdo dla rygla górnego zamka drzwi (ryc 24).
Wewnątrz mieszkaniapanowałnieład.
Pootwierane drzwi od mebli oraz poroz
rzucana po podłodze zawartość półek z szaf i kredensów stwarzały wrażenie dokładnego przeszukania całego miesz kania. Jego właścicielka, po sprawdzeniu miejsc przechowywania różnych wartoś ciowychprzedmiotów., stwierdziła, że po niesione straty znacznie przekraczają te.
o których mówiła, zgłaszając o dokona
nym przestępstwie. Oprócz trzydziestu wyrobów ze złota, z którychczęść zdobio na była brylancikami, łupem padło także sześć wartościowych wyrobów ze srebra, w tym komplet nakryćstołowych,świecz nik itp.Ponadto z szafy skradzionofutro karakułowe.
Prowadzący oględzinyszczególnąuwa go zwrócili .jednak na zamki drzwi wejś
ciowych, głównie zaś na metalowe okucia gniazd ich rygli w futrynie. Charakter i rodzaj ichuszkodzeń, a także stan, w ja
kim je zastanopodczas oględzin,jak rów
nież brak odpowiednich śladów na drzwiach sugerował,żemają doczynienia z upozorowanym włamaniem. Po wyko
naniu zdjęć szczegółowych zabezpieczono wszystkie częściobydwu zamków do dal szychbadań.
Właścicielka mieszkania, mimo rozmia ru poniesionych strat, nie wyglądała na zmartwioną,a zapytanawprost odpowie działa, żejakby wiedziona przeczuciem w dniu 16 maja 1986 roku, awięccztery Omawiana sprawa zaczęła się dość ty
powo, bo od zgłoszenia o włamaniu do mieszkania. W dniu 20 maja 1986 roku o godz, 18,30do dyżurnegoRUSWw Rze szowie zgłosiła się Krystyna M., która poinformowała go, że do samotniezajmo
wanego przez mą mieszkania dokonano włamania. ,,Po powrocie z pracyogodz.
18,25 włożyłam klucz do zamka drzwi wejściowych, które samoczynnie się otworzyły do wewnątrz, zanim zdążyłam przekręcić klucz. Widząc, że mieszkanie jest splądrowane — mówiła poszkodowa na— podbiegłam donarożnika, w którym przechowywałam swoja biżuterię wartoś ci3 min ziotych, lecz jej nieznalazłam”.
Jak na lokalne warunki i ówczesny okres podana suma strat mogłaby się wydawaćzbytniowygórowana, lecz dyżu rny znał osobiście poszkodowaną i ze względu na jej stanowisko kierowniczki
„Jubilera” wiedział, że jest to możliwe.
Natychmiastzorganizowana grupa ope- racyjno-dochodzeniowa, z inspektorem techniki kryminalistycznej, udałasięz po
szkodowaną pod wskazany adres, w celu przeprowadzenia oględzin.
Stwierdzono, że jest to mieszkanie usy tuowane na IV piętrze, z drzwiami wejś
ciowymi typu pełnego, zamykanymi na dwazamki — podklamkowy typu „Yeti” oraz górny typu „Fana” (ryc.20). Rygle obydwu zamków były w pozycji „zam knięte”, natomiast okucia stanowiące ich gniazda wydarte (ryc. 21,22, 23). Ponadto drzwi miały podwójną blokadęwywaze- niową, bez zabezpieczenia wpustowego.
Przed drzwiamiodstrony korytarza zna leziono odpryski jasnego lakieru. Za
100
Z CAŁEGO KRAJURyc. 20. Zamki drzwi wejściowych (widok od zewnątrz)
E CAŁEGO KRAJU
\
' . i
LJ ’ .
--- Ryc. 21. Uszkodzone okucia gniazd rygli zamków
102
Z CAŁEGO KRAJUb •
powierzchni okucia gniazd rygli zamków
do 40% kwoty ubezpieczenia, pozostał przy zadeklarowanych 8 min złotych.
Powróćmy jednak do oględzin miejsca zdarzenia. Zakończyły się one sporządze
niem wymaganych dokumentów proceso
wych i pomocniczych, zabezpieczeniem śladów linii papilarnych, wspomnianych już części zamków i okuć, a także różnych narzędzi znajdujących się w mieszkaniu (ryc. 25, 26, 27, 28).
Swoje podejrzenia o upozorowanym włamaniu inspektor techniki kryminalis
tycznej sformułował w specjalnie sporzą-
i
■ ;
Ryc. 22 i 23. Ślady mechanoskopijne na
■ ’’ ■
dni wcześniej, za pośrednictwem swojego dobrego znajomego Zbigniewa J. ubezpie
czyła swoje mieszkanie na 8 min złotych.
Była to jak na warunki Rzeszowszczyzny kwota tak unikalna, że sam inspektor PZU odradzał pośrednikowi ubezpiecze
nie na tak wysoką kwotę, z powodu konie
czności zapłacenia ponad 50 tysięcy zło
tych składki. Pośrednik po dokładnym zapoznaniu się z warunkami zawartej u- mowy i stwierdziwszy, że w przypadku powstania szkody właścicielka mieszka
nia otrzyma odszkodowanie w wysokości
103
Z CAŁEGO KRAJU
.'Z.:—
ę-—
lny mirz.t/dz.i .nudesianyęh do '::
Ryc. 24. Blaszka oporowa z drewnianą podkładką oraz czterema wkrętami mocującymi, leżąca na podłodze przedpokoju
mieszkaniu, stanowiące materiał porównawczy do ekspertyzy
U !
a s
Ryc. 25. Narzędzia zabezpieczone w
i. j ?——r:
r-\
- ' ■ ■ ;■/
/
3.04
Z CAŁEGO KRAJUA
Ryc. 26. Fragment szczypiec uniwersalnych, w ramce — blaszka lakieru
;
- ■ ć'
' ' '^/
... v
dobrze przeprowadzone oględziny miejs
ca zdarzenia, badania mechanoskopijne potwierdzone ewentualnie dodatkowo wizją lokalną lub eksperymentem. Nie wdając się w szczegóły można stwierdzić, że do sposobu i wyników przeprowadzo
nych oględzin można by mieć wiele za
strzeżeń, ale nie taki jest cel tej publikacji, tym bardziej, że generalnie spełniły one swoje zadanie.
Zarządzono więc przeprowadzenie ba
dań mechanoskopijnych zabezpieczo
nych zamków i ich części oraz okuć wyr
wanych z futryny, a także narzędzi i dwóch kompletów kluczy brzeszczoto- dzonej w tym celu oddzielnej notatce
urzędowej, sugerując motyw — wyłudze
nia odszkodowania z PZU.
Warto tu podkreślić, że zważywszy na stanowisko poszkodowanej (kierownika sklepu „Jubiler”) nie było większych tru
dności z wyceną przedmiotów skradzio
nych po włamaniu. Straty oceniono na 3 min 103 tys. złotych, a maksymalne odszkodowanie z tytułu ubezpieczenia mieszkania wynosiło 3 min 200 tys. zło
tych.
Doświadczeni dochodzeniowcy wiedzą, że pewność co do wersji upozorowania włamania jest możliwa głównie poprzez
205
Z CAŁEGO KRAJU
Ryc, 27. Fragment blaszki czołowej zamka wpuszczonego, w ramce — blaszka lakieru
<j '
wych. Ekspertowi postawiono wiele py
tań, wśród których — oprócz takich jak;
czy zamki są technicznie sprawne i czy wewnętrzne mechanizmy wkładek obyd
wu zamków noszą ślady otwierania ich dopasowanymi kluczami lub innymi na
rzędziami — były również typowe dla danej sprawy, a odpowiedź na nie przesą
dzała o kierunku jej prowadzenia. Pytano więc: czy rygle zamka drzwiowego i skrzynki nakładanej marki „Fana” no
szą ślady, jakie mogłyby powstać podczas wyważania drzwi, czy ślady te korelują ze śladami na blaszce gniazdkowej z futryny, czy na ryglu i zatrzasku zamka drzwiowe
go wpuszczanego występują ślady świad
czące o wypchnięciu ich siłą poprzez bla
szkę gniazdkową, a także czy siady wystę
pujące na blaszce gniazdka zamka, wy
montowanej z futryny drzwi wejścio
wych, pochodzą od któregoś z ośmiu na
rzędzi ślusarskich, zabezpieczonych w mieszkaniu poszkodowanej i stanowią
cych materiał porównawczy.
Po wstępnych oględzinach materiałów nadesłanych do badań, ekspert mechano- skopii Wydziału Kryminalistyki WUSW w Rzeszowie, któremu zlecono przepro
wadzenie tych badań, za najistotniejsze uznał przeprowadzenie wizji lokalnej
106 ZCAŁEGOKRAJU
I
Ryc. 28. Zgodność krawędzi odłamań obu blaszek lakieru
pokoju, w okolicy zamków nie mogły powstać przy drzwiach zamkniętych.
Interesujących wyników dostarczył tak
że eksperyment z blaszką oporową dla górnego zamka drzwi wejściowych, znale
zioną na podłodze w przedpokoju. Stwier
dzono bowiem i potwierdzono licznymi próbami, że blaszkę tę oddzielono od fut
ryny drewnianej drzwi nie przez wyrwa
nie siłowe, lecz przez odkręcenie czterech mocujących ją wkrętów. W otworach po wkrętach zachował się gwint, który po eksperymentalnym wkręceniu wkręta i siłowym jego wyrwaniu uległ całkowite
mu zniszczeniu. Tak więc blaszkę oporo
wą odkręcono od wewnątrz mieszkania.
Wprawdzie przez badanie mechanosko- pijne nie udało się ustalić czy ślady na futrynie i okuciach gniazd obydwu zam
ków powstały od któregoś z nadesłanych narzędzi, ale dały one inny nieoczekiwany rezultat. Otóż, podczas dokładnych oglę
dzin szczypiec uniwersalnych nadesła
nych do badań stwierdzono na zewnętrz
nej powierzchni ich szczęk płytkę lakieru kolorem podobnego do tego, jakim poma
lowane były drzwi i blaszka gniazdkowa.
i eksperymentów na miejscu włamania, oczywiście z jego udziałem.
Nie wdając się w szczegóły podam tyl
ko, że wyniki wizji i przeprowadzonych eksperymentów, które udokumentowano zarówno w protokole, jak i na zdjęciach fotograficznych, potwierdziły dotychcza
sowe przypuszczenia.
Stwierdzono bowiem, że:
1) liczne ślady wgnieceń, naruszające strukturę futryny na całej długości blasz
ki gniazdkowej, powstały od narzędzia działającego w formie dźwigni, ale brak śladów korespondujących na krawędzi płyty drzwiowej, ich charakter i umiejsco
wienie wskazują na ich powstanie przy drzwiach otwartych,
2) ślady na boku blaszki gniazdkowej nie mogły powstać w chwili, gdy rygiel zamka był wysunięty w położenie ,,zamknięte”, a więc przy drzwiach zamkniętych na ten zamek, tym bardziej że gniazdko rygla zamka sugerowało siłowe jego wysunięcie z tego gniazda,
3) podobne ślady otarć lakieru, występu
jące na listwie maskującej, przymocowa
nej do futryny i boazerii wewnątrz przed-
107
ZCAŁEGOKRAJE
przymocowana do ościeżnicy drzwi wejś
ciowych do mieszkania. Na podstawie charakterystycznej krawędzi płytki lakie
ru ze szczypiec, przez tzw. badanie na całość, stwierdzono, ze pochodzi ona od fragmentu powierzchni lakieru, jaki za
chował się na wspomnianej blaszce gniaz
dkowej.
Na podstawie wyników oględzin, wizji lokalnej, eksperymentów śledczych oraz badań mechanoskopijnych ekspert wydał jednoznaczną opinię, że włamanie to zos
tało upozorowane.
Ponadto ustalono, że pośredniczący w ubezpieczeniu mieszkania Zbigniew J.
jest dobrym znajomym i częstym gościem Krystyny M. i że przebywał w tym miesz
kaniu również pod jej nieobecność, co umożliwiało mu posiadanie zapasowych kluczy. Ten 32-letni mężczyzna urodzony w Głuchołazach, czasowo zameldowany w Rzeszowie, sporadycznie zatrudniany, karany, handlujący biżuterią, był też podejrzany o włamania i kradzieże biżute
rii w swoim rodzinnym mieście.
Ponieważ w dniu, w którym upozoro
wano włamanie, jego właścicielka cały czas przebywała w miejscu pracy, to bio- rąc pod uwagę dotychczasowe ustalenia, wszczęto początkowo dochodzenie w sprawie włamania do mieszkania i kra
dzieży biżutrii i przedmiotów ze srebra na szkodę Krystyny M. Prokuratura Rejono
wa w Rzeszowie swym postanowieniem przekształciła dochodzenie w śledztwo w sprawie usiłowania wyłudzenia kwoty 3 min 126 tysięcy złotych na szkodę PZU w Rzeszowie przeciwko Zbigniewowi J., przedstawiając mu zarzut o popełnienie tego przestępstwa i równocześnie wyda
jąc postanowienie o jego tymczasowym aresztowaniu. Ten sam zarzut przedsta
wiono również Krystynie M.
W ramach prowadzonego postępowania przygotowawczego wykonano wiele róż
norodnych czynności i ekspertyz (dakty- loskopijną, mikrośladów, 3 mechanosko- pijne, na całość, odtworzenie wyglądu skradzionych przedmiotów), jednak ca
łość zgromadzonego materiału dowodo
wego nie pozwoliła na jednoznaczne stwierdzenie, że podejrzani są sprawcami upozorowanego włamania.
Już w czerwcu 1986 roku zwolniono z aresztu Zbigniewa J., natomiast pod koniec października 1986 roku umorzono
postępowanie przygotowawcze przeciw
ko obydwojgu podejrzanym, z przyczyn podanych wyżej.
To tyle odnośnie działań organów ściga
nia w tej sprawie. Postępowanie przygo
towawcze umorzono, ale jego wynik w kwestii stwierdzenia upozorowania włamania był jednoznaczny, co miało de
cydujące znaczenie dla PZU przy realiza
cji zawartej umowy. Zanim jednak do tego przejdę, chciałbym powrócić do samego momentu zawarcia umowy. Zawierający umowę inspektor PZU dokładnie pamię
tał wszystkie okoliczności, ponieważ była to umowa, jakiej ze względu na wysokość ubezpieczenia nie notowano dotychczas w rzeszowskim Inspektoracie PZU. „W tym dniu, tj. 16 maja 1986 roku przyszło do mnie dwóch mężczyzn” — mówił inspek
tor. Starszy z nich, Anatoliusz S. zamiesz
kały w Rzeszowie, ubezpieczył swoje mie
szkanie na kwotę 3 min złotych. Młod
szym był Zbigniew J. — jak się później okazało czasowo zameldowany w miesz
kaniu Anatoliusza S. — który ubezpieczył mieszkanie Krystyny M. na 8 min złotych.
Jak ustalono w toku prowadzonego po
stępowania przygotowawczego, dziw
nym zbiegiem okoliczności w dniu 20 ma
ja, tj. w dniu upozorowanego włamania do mieszkania Krystyny M., w nieznanych okolicznościach — co potwierdził Zbig
niew J. — powstał pożar w mieszkaniu Anatoliusza S., który tym samym jako jego właściciel uzyskał warunki do otrzy
mania odszkodowania z PZU.
Krystyna M., nie zważając na wyniki prowadzonego w tej sprawie dochodze
nia, wystąpiła do Inspektoratu PZU w Rzeszowie o wypłacenie —jej zdaniem należnego — odszkodowania w kwocie 3 min 120 tysięcy złotych. Spotkała się jednak ze zdecydowaną odmową, którą motywowano m.in. faktem stwierdzonym w dochodzeniu, a mianowicie, niepopeł- niem włamania, lecz tylko jego upozoro
waniem, a także niedotrzymaniem innych warunków umowy, w postaci posiadania kluczy zapasowych od ubezpieczonego mieszkania przez osoby trzecie (Zbignie
wa J.).
Decyzję tę Krystyna M. za pośrednict
wem swojego pełnomocnika zaskarżyła do Sądu Wojewódzkiego w Rzeszowie, I Wydział Cywilny. Sąd na swoim kolej
nym posiedzeniu w dniu 22 lutego 1988
108
Z CAŁEGO KRAJUJan Saforemski
Nieszczęśliwy wypadek czy zabójstwo
roku, opierając się głównie na zeznaniach wezwanego na rozprawę eksperta mecha- noskopii z Wydziału Kryminalistyki, któ
ry w całości podtrzymał i raz jeszcze uzasadnił swoją opinię o upozorowaniu włamania oddalił powództwo Krystyny M. o wypłacenie przez PZU nienależnego jej odszkodowania, zarządzając od niej zwrot kosztów procesu.
Od wyroku tego pełnomocnik powódki Krystyny M. wniósł rewizję do Izby Cywi
lnej Sądu Najwyższego w Warszawie. Wy
rokiem Sądu Najwyższego, wydanym w dniu 25 kwietnia 1988 roku, sygn. akt Iv CR — 107/88, oddalono rewizję z powodu braku podstaw do jej uwzględnienia. W u- zasadnieniu wyroku SN przede wszyst
kim powołał się na ekspertyzę mechanos-
Przypadek dotyczy 31-letniego męż
czyzny (nr prot. sek. 103/84), który zmarł po czterodniowym pobycie w szpitalu z powodu urazu głowy. Z wywiadu zebra
nego od rodziny wynikało, że mężczyzna krytycznego dnia, będąc w stanie nietrzeź
wym, spadł w stodole ze sterty słomy na sieczkarnię, uderzając się o nią głową.
W trakcie oględzin zewnętrznych i sekcji zwłok oraz na podstawie zmian urazo
wych stwierdzono: prawie na szczycie czaszki dwie wąskie rany kłute, o długoś
ciach około 2,5 cm i 3 cm, ułożone w jednej linii i oddalone od siebie o kilka centymet
rów. Rany te drążyły przez sklepienie do wnętrza czaszki, tworząc dwa otwory, je
den o wymiarach 2 x 0,3 cm i drugi o wy
miarach 2,1 x 0,3 cm, z widocznymi linia
mi złamań w kościach sklepienia czaszki, biegnącymi od tych otworów (ryc. 29, 30).
Ponadto stwierdzono zranienia i roz
miękczenie mózgu w miejscach korespon
dujących z otworami, resztki krwiaka nadtwardówkowego, krwawienie podpa- jęczynówkowe i obrzęk mózgu dużego stopnia. Z innych zmian urazowych stwie
rdzono jeszcze intensywne podbiegnięcia
kopijną, stwierdzającą upozorowanie włamania, oraz na bogatą i wymowną dokumentację fotograficzną tej eksperty
zy i przeprowadzonych eksperymentów procesowych.
W ten sposób sprawa wypłacenia przez PZU nienależnego odszkodowania znala
zła swoje ostateczne zakończenie, z korzy
ścią dla interesów finansowych tej insty
tucji. Natomiast z punktu widzenia prze
prowadzonego postępowania przygoto
wawczego jest ona kolejnym potwierdze
niem znaczenia oględzin i ich wyników oraz umiejętnego wykorzystania zabez
pieczonych śladów i dowodów rzeczo
wych.
krwawe na skórze klatki piersiowej, w rzucie mostka, ułożone pionowo, o wy
miarach 14 x 6 cm.
Charakter i rozmieszczenie uszkodzeń na głowie denata sugerowały, że nie po
wstały one podczas upadku i uderzenia się głową, a raczej w następstwie uderzenia jakimś narzędziem. Lekarz obducent po
informował o swych spostrzeżeniach organa ścigania.
W początkowej fazie dochodzenia (sygn.
akt 2 Ds.803/84. Prok.Rej. w Białymstoku) najbliższa rodzina zmarłego zgodnie twier
dziła, że spadł on ze sterty słomy i naj
prawdopodobniej uderzył się głową o sieczkarnię. Później sugerowano, że męż
czyzna mógł się uderzyć o zęby motyki leżącej na klepisku. Motykę — w czasie wizji lokalnej — wszyscy ze świadków układali w ten sposób, że część metalowa znajdowała się blisko głowy rannego, zę
by motyki sterczały ku górze, a trzonek leżał na klepisku, na przedłużeniu linii pośrodkowej ciała denata, nad jego głową.
Mężczyzna miał leżeć na wznak i równole
gle do zasieku ze słomą, oddalony od niego o około 1,2 m (ryc. 31, 32).