W. P. J a j l e n k o , A rch aiczeskaja G recija i B liźn ij W ostok, Izda- tielstw o „Nauka”, Moskwa 1990, s. 271.
Lata ostatnie przynoszą w yraźne ożyw ienie badań historycznych nad okresem archaicznym dziejów Grecji. Przybyw a znaczących studiów i monografii, a ten roz k w it badań historyk zawdzięcza bez w ątpienia przede w szystkim archeologii. Tylko dzięki wykopaliskom przybywa bowiem nowych źródeł pozw alających lepiej poznać i zrozumieć ten n iew ątpliw ie najw ażniejszy okres historii greckiej, epokę „cudu greckiego” czyli pow stania polis i w spaniałego rozwoju kultury, która określiła na długo charakter cyw ilizacji europejskiej.
Autor prezentowanej tu książki jest znanym badaczem o w artościowym , liczą cym się w nauce dorobku. W w ydanej w 1983 r. pracy zbiorowej „Anticznaja Gre cija” zam ieścił obszerny rozdział (t. I, s. 128—193) o Grecji archaicznej stanowiący w istocie niew ielką monografię, w pew nym sensie pierw szy szkic obecnej książki. Z tym też okresem i z tą samą problem atyką w iązała się i poprzednia jego książka („Grieczeskaja kołonizacija”, Moskwa 1982) zawierająca obszerny wybór inskrypcji związanych z kolonizacją i dowodzącą jego kom petencji jako epigrafika.
Omawiana praca ukazuje się w momencie, gdy w nauce radzieckiej, przynaj m niej jeśli idzie o studia nad historią Grecji, zarysowują się w yraźnie różnice sta now isk powodowane innym i założeniam i teoretycznym i i m etodologicznym i. Te dwa różne podejścia widać najlepiej, gdy porówna się prace w łaśnie J a j l e n k i i J. W. A n d r e j e w a (szczególnie „Ranniegrieczeskij polis”, Leningrad 1976) z niedawno opublikowaną książką E. D. F r o ł o w a „Rożdienie grieczeskogo polisa” (Lenin grad 1988). Ten ostatni poddaje zresztą tezy wspom nianych dwóch badaczy suro w ej krytyce (s. 35—36) w iążąc ich badania z nurtem, który nazywa „podejściem scep tycznym ” i zarzuca im uleganie autorytetom nauki zachodniej. Sam Frołow w y chodzi z założeń dość ortodoksyjnie traktowanego marksizmu i w yjaśnienia zjawisk okresu archaicznego szuka w w alce społecznej i rozwoju n iew olnictw a uważając po w stanie polis greckiej za w ynik ukształtow ania się społeczeństwa niewolniczego. Punktem w yjścia są tu podstaw ow e stwierdzenia marksizmu zaw arte tak w „Ideo logii n iem ieckiej” Karola M a r k s a , jak i w słynnej pracy Fryderyka E n g e l s a „Pochodzenie rodziny, w łasności prywatnej i państw a”.
Zupełnie inne są pozycje w yjściow e Jajlenki, który podkreśla stopniowy, wolny rozwój niew olnictw a w Grecji z dominacją w okresie archaicznym innych form za leżności lub n aw et w olnej pracy najem nej (s. 48—49), Idzie tu w gruncie rzeczy o dawny spór prym ityw istów z m odernistam i datujący się od czasów M e y e r a , ale Jajlenko przestrzega rów nież przed przyw iązyw aniem nadm iernej w agi do zagad nienia w alki klas i w ogóle napięć społecznych jako czynników determ inujących jakoby rozwój Grecji epoki archaicznej. Jego stanowisko, jak i w ielu innych bada czy, można by określić jako em piryczne, przeciwstaw iające się zdecydowanie w szel kim schem atycznym czy teoretycznym ujęciom nie liczącym się z danymi źródło wym i. Stosunek autora do źródeł najlepiej ilustruje stwierdzenie, że prymat w ba daniu okresu archaicznego muszą mieć źródła bezpośrednie, a w ięc w wypadku źródeł pisanych stosunkowo dobrze datow ane św iadectw a Hezjoda i liryków przy odrzuceniu danych Homera (s. 6—7).
694
Omawiana książka składa się z dwóch, mniej w ięcej rów nych objętościowo części. Pierwsza z nich (s. 9— 119) zawiera analizę stosunków społeczno-politycznych okresu archaicznego (nie idzie tu o historię w ydarzeniowo-polityczną, lecz o zjaw is ka polityczne i ustrojowe zw iązane z kształtowaniem się instytucji polis), druga poświęcona jest związkom Grecji ze Wschodem w tej epoce (s. 119—209). Krótkie zakończenie (s. 210—227) w syntetycznym ujęciu daje podsum owanie rozważań autora i przegląd w szystkich w ażniejszych problemów epoki, po czym następują jeszcze trzy aneksy (s. 227—231), a w łaściw ie zw ięzłe uwagi poświęcone trzem kwestiom szczegółowym poruszanym także w cześniej na kartach książki (wojna lelantyńska, etym ologia imienia Tezeusza, chronologia kolonizacji Sycylii). Szkoda w ielka, że w książce brak indeksów (co, niestety, jest częstą praktyką w pracach radzieckich) i bibliografii, chociaż obszerne przypisy pozwalają dobrze śledzić stosunek autora do stanu badań.
Pew nym novu m w ujęciu autora jest już proponowana chronologia okresu ar chaicznego. Zwykle w idzi się początek tej epoki w VIII w. p.n.e., a nawet ściślej około połow y tego stulecia w związku z powstaniem pierwszych kolonii greckich na Zachodzie, zaś jej koniec przypada w ujęciu w iększości autorów na okres wojen perskich. Natom iast Jajlenko słusznie podkreśla, że początek istotnych zjawisk okre ślających całość om awianego okresu ma m iejsce już w XI—X w . p.n.e., o czym św iadczy najlepiej pojaw ienie się ceram iki protogeometrycznej. Ostatecznie stw ier dza autor, że pojęcie epoki archaicznej trzeba stosować do w iek ów X —VI w. p.n.e., a dzieli ją na dwa podokresy: wczesnoarchaiczny (wieki X —VIII) i archaiczny w łaś ciw y (VIII—VI w. p.n.e.). Wskazuje przy tym, że w iek VIII jest typow ym okresem przejściow ym łączącym się tak z epoką w cześniejszą jak i późniejszą (s. 4—5). Nie idzie tu tylko o zagadnienie periodyzacji, lecz o datowanie istotnych zjawisk kultu ralnych i politycznych oraz powiązanie ich z życiem gospodarczym Grecji w e w czes nej epoce jej dziejów. Autor opowiada się tu po stronie tych badaczy, którzy od jakiegoś już czasu kwestionują ciągle stosowane w literaturze przedmiotu pojęcie „Wieków ciem nych” (Dark A ges) oznaczające zwykle okres od upadku kultury m y- keńskiej do mniej w ięcej początków W ielkiej Kolonizacji w w iek u VIII p.n.e. Za tym określeniem kryły się na ogół przekonania, że była to epoka regresu lub przy najm niej stagnacji Grecji, tym czasem dane archeologiczne w skazują, że w łaśnie już od X w. p.n.e. m am y do czynienia z rozwojem społecznym i ekonomicznym, jest to m om ent podjęcia stosunków ze Wschodem, okres rozwoju kultury i sztuki, początek nowego układu stosunków społecznych, umiarkowanego może, ale istotnego po wodzenia materialnego. Przeniesienie początków epoki archaicznej na schyłek X w. p ostulow ał już w 1977 r. w ybitn y znawca kultury m aterialnej tego okresu, J. N. C o l d s t r e a m („Geometrie Greece”, praca, niestety, n ie cytowana przez Jajlenkę), o niesłuszności określenia D ark A ges pisał wielokrotnie w licznych swych pracach inny znany badacz angielski, A. S n o d g r a s s .
Nicią przewodnią analiz autora w pierwszej części jest oczyw iście problematyka genezy polis. Autor bada zagadnienie w ykształcenia się jej instytucji w powią zaniu z analizą stosunków gospodarczych i osadniczych (s. 9—28). Poza danymi ar cheologicznym i rozporządza tu jednak tylko źródłami pisanym i z epok późniejszych. Z konieczności więc m usi niejako wbrew sw ym założeniom sięgać do późnej tradycji, a nie do źródeł bezpośrednich. N ie można się tu oprzeć wrażeniu, że czasem traktuje autor tę tradycję za mało krytycznie nie biorąc pod uwagę, że od IV w. p.n.e. twórcy historiografii greckiej i pisarstwa antykwarycznego znajdowali się w sytuacji n ie rzadko zbliżonej do naszej i brak źródeł nadrabiali spekulacjam i i konstrukcjam i w spartym i czasem tylko w łasnym i założeniam i i przypuszczeniam i pochodzącymi z teorii przyjętych apriorycznie. Tymczasem Jajlenko czerpie obficie nie tylko
z A rystotelesa, lecz także z danych zawartych u Strabona czy Atenajosa, które w yw odzą się w dużej m ierze z obrazu przeszłości bardziej literackiego niż nauko wego. Nierzadko przywołuje autor te dane dość wybiórczo, podobnie jak i ustale nia nowszej literatury przedmiotu. Stąd szczególne uczucie niedosytu budzą rozwa żania Jajlenki o stosunkach rodow o-plem iennych w powiązaniu z kw estią osad nictw a Greków po epoce m igracji (s. 9—17). Skrótowe potraktow anie niezw ykle skom plikowanej i dyskutowanej problem atyki doprowadziło do pewnych niejasności. Otóż fy lę uważa autor za jednostkę podziału „plem ienno-rodowego” (s. 9—12) zakła dając też podział jej na jakieś jednostki rodowe (s. 12— 16). Tylko jednak marginal nie wspom ina kw estię fratrii i rodów, a polem izując ze stanow iskiem R o u s s e l a („Tribu et cité”, Paris 1976) nie wspom ina słow em o bardzo ważnej pracy F. В o u r - r i o t a („Recherches sur la nature du génos”, Paris 1976), która w istotny sposób zakw estionow ała i grecką tradycję antyczną, i ujęcia historiografii nowożytnej w przedm iocie ustroju rodowego Greków u progu okresu archaicznego. Podobnie w y pada też korzystanie z danych tradycji greckiej i ustaleń badań nowożytnych, gdy idzie o kontakty kulturalne ze Wschodem w drugiej części książki. Autor podkreśla jąc, w dużej mierze słusznie, w p ływ y wschodnie w m yśli i kulturze greckiej, przy tacza na poły legendarne dane z późnych autorów greckich o kontaktach uczonych i filozofów ze Wschodem przyjm ując je za dobrą monetę. Tym czasem dokładniejsza analiza tych danych nierzadko prowadzi do wykrycia istotnych sprzeczności, co z k olei przem awia raczej za ich odrzuceniem. I tak przyjm uje Jajlenko (s. 190) w ersję o w schodnich kontaktach Pitagorasa i wschodnim pochodzeniu jego nauki w idząc genezę pitagoreizmu w Egipcie lub Cylicji, gdzie Pitagoras mógł mieć chal dejskiego (asyryjskiego) mistrza. B yły jednak i inne w ersje greckie łączące Pitago rasa z kręgiem syryjskim i judaizm em (por. Józef Flaw iusz, С. Ар. 1, 163 i nn.), a cała tradycja o zw iązkach filozofii greckiej z naukam i Wschodu nosi wyraźne piętno spekulacji autorów hellenistycznych, którzy pragnęli powiązać dwa system y zlewające się w całość w ich w łasnych czasach. W ydaje się, że nie należy przywią zyw ać nadm iernej w agi do tych spekulacji antycznych, bo przecież nawet podobień stw o pew nych w ątków niekoniecznie m usi świadczyć o w pływ ach i zapożyczeniach, lecz raczej o staw ianiu niezależnie od siebie tych sam ych pytań i udzielaniu często podobnych odpowiedzi.
Szczególnie cenną i interesującą partią książki jest niew ątpliw ie analiza sto sunków politycznych i społecznych w epoce Hezjoda (s. 29—62). W zupełności na leży zgodzić się z poglądem autora (s. 46— 49), że twórczość poety w cale nie mówi o kryzysie społecznym, natom iast daje dobry obraz stosunków społecznych epoki ukazując gospodarstwo średniej w ielkości i całokształt sytuacji w Beocji (zdaniem autora m am y tu do czynienia z konkretną polis, m ianowicie Thespiae, których Askra jest tylko częścią), gdzie rządzi w arstw a arystokratyczna, której pozycji poeta nie kwestionuje.
N ieco m niej przekonująco wypada analiza zagadnienia prawa i sądownictwa w św ietle poem atu Hezjoda. Tu jednak chyba niesłusznie zrezygnował autor z w łą czenia m ateriału z eposu homerowego. Sprawie kształtowania się podstaw prawa pośw ięcił zaś zaledwie kilka stron (s. 53—60) zapominając też chyba o ustaleniach bardzo ważnej książki M. G a g a r i n a („Early Greek L aw ”, 1986). Z jego końcowym w nioskiem , że Hezjod poświadcza stan obowiązywania jeszcze dowolnie interpre tow anego prawa obyczajowego i zarazem pośrednio świadczy o narastających żą daniach kodyfikacji praw, można się oczyw iście w pełni zgodzić, ale cała złożona problem atyka genezy prawa (pojęcia th em is oraz d ik e) i postępowania sądowego za nika w rozważaniach autora.
696
K E C E N Z J EW tym w zlgędzie na analizie autora zaciążyło przyjęcie określonej perspektywy. M ianowicie na sprawę pow staw ania polis tak jako organizmu urbanistycznego, jak i przede w szystkim ustrojowo-społecznego patrzy autor od strony problem atyki osad niczej wspom agając dane archeologiczne św iadectw am i źródeł pisanych. Znowu zresztą idzie w tym w ypadku głów nie o źródła późne (synojkizm A ttyki poświad czony u Tukidydesa i Plutarcha, teoria A rystotelesa o powstaniu polis na podsta w ie istniejących w cześniej kom ai, dane Strabona o genezie i w czesnych dziejach róż nych m iast greckich). W konsekw encji zmierza autor do zaproponowania pewnego m odelu — z pierwszych osad plem iennych typu кот е poprzez połączenie (synthesis lu b synoikism os) powstaje organizm typu wczesnej polis. Ma autor na pewno ra cję, gdy idzie o charakter wczesnej organizacji kilku analizow anych przez niego konkretnych poleis: Ateny, Sparta, Korynt czy Megara. Można jednak m ieć w ąt pliwości, czy model taki ma w alor uniwersalny; nie w ydaje się, aby wszędzie u pod staw polis leżało łączenie się kom ai (osad w iejskich, w edług Jajlenki terenów osad niczych poszczególnych fyl). Przypom nijm y, że w literaturze przedm iotu w skazy w ano wielekroć na rolę punktu obronnego typu burg dla powstania osady i na stępnie polis (tak choćby Andrej ew w e wspom nianej w yżej pracy). Podstaw y rozu m owania autora (rola ph yle jako pierwotnej jednostki terytorialnej) są dość słabe wobec w ysuniętych przez D. Rousella zastrzeżeń co do charakteru podziału tyło w ego. Autor odrzuca poglądy tego ostatniego, ale nie przeprowadza wyczerpującej
dyskusji. ! ,
Zbyt skrótowo została też potraktowana fundam entalna kw estia charakteru i znaczenia pojęcia dem os jako podstaw y stosunków w p olis (s. 105—112). Słusznie w skazuje Jajlenko, że wczesna p olis zakładała wspólnotę interesów i pew ną „rów ność m ożliwości” jej członków przy całej nierówności pozycji m aterialnej i społecz nej m iędzy grupą deiloi czy kakoi a esthloi czy agathoi. Ma też rację, że wraz z polis rodzi się i narasta stopniow o przekonanie o suwerenności całego demosu, sam jednak proces powstaw ania w spólnoty p o lita i jest naszkicowany bardzo powierz chow nie. Szkoda, że w tym punkcie n ie odwołał się autor do niezm iernie interesują cych prac Ch. M e i e r a zebranych w tomie „Die Entstehung des Politischen bei den Griechen” (Frankfurt am Main 1980).
Nie jest też zupełnie jasne, co sądzi autor o grupie basileusów w e wczesnej
polis. Z jednej strony w skazuje, że zgodnie z danymi z Hezjoda jest to w łaśnie ja
kaś grupa arystokratyczna, z drugiej zaś — wielokrotnie pisze o królach w epoce archaicznej i o wczesnej m onarchii greckiej najwyraźniej uważając tytu ł basileusa za określenie monarchy. Czytelnik znów chciałby wiedzieć, jaki jest stosunek autora do ustaleń R. D r e w s a („Basileus”, Y ale U niversity Press 1983), który neguje istnienie ustroju monarchicznego w państewkach greckich już od początków epoki geometrycznej.
W drugiej części książki podziw budzi erudycja autora, jego doskonała znajo mość problem atyki kolonizacji i w szystkich danych archeologicznych oraz kom pe tencje językoznawcy pozwalające mu na staranną analizę toponim ów i etnikonów, rzucającą now e św iatło na zagadnienie wczesnych kontaktów Greków ze Wschodem. Autor obficie korzysta też z dokum entów asyryjskich, babilońskich i egipskich w y kazując św ietną znajomość dziejów Wschodu Starożytnego. Istotne jest tu w ykaza nie, że w czesne kontakty Greków z Asyrią (poświadczone najwcześniej w tekście z czasów Tiglatpilesara III) w ynikały raczej z dążenia do wzajem nych korzyści, głów nie handlowych. Dotąd przy interpretacji wspom nianego dokumentu przeważał pogląd, że Grecy zapuszczali się na opanowane przez A syrię tereny w yłącznie jako piraci i ich w ypraw y nosiły charakter tylko rabunkowy. Tak w łaśnie sądzili pierwsi w ydaw cy tej pochodzącej z Nim rud tabliczki (por. „Iraq”, 1963, 25, s. 77). Jajlenko,
odw ołując się znowu także do późnej tradycji udowadnia, że kontakty ze Wschodem b yły bardzo wczesne i ogromnie zaciążyły na materialnym i duchowym rozwoju Gre ków. Również udział Greków w wydarzeniach politycznych na Wschodzie (bunt A m asisa w Egipcie, najem nicy greccy na wybrzeżu syro-fenickim i ich zastosowanie w konfliktach państw Mezopotamii z Egiptem) potrafi autor udokum entować i in terpretow ać przekonywająco i wyczerpująco.
Zam ierzeniem autora było om ów ienie w książce w szystkich problem ów okresu archaicznego, zabrakło chyba tylko wczesnej tyranii, ale i o niej pojawiają sią tu i ów dzie drobne wzm ianki, chociaż zjawiska tego autor nie analizuje. Starał sią za to om ów ić stosunki gospodarcze, k w estie ustrojowe, stratyfikacją społeczną, problema tyką prawa, rolą kolonizacji i wreszcie całość zagadnień kontaktów ze Wschodem. Z w yżej form ułowanych uwag jasno już chyba wynika, że zdaniem recenzenta autor tej interesującej i w sum ie bardzo udanej książki potraktował w iele zagadnień zbyt skrótow o i powierzchownie, co przy dyskusyjności w szystkich niem al k w estii musi b y ć pew ną wadą, przynajmniej z punktu widzenia mniej obeznanego z tem atem czytelnika. Szeroki wachlarz zagadnień i konieczność bardziej szczegółowego omó w ien ia niektórych przynajmniej danych źródłowych skłaniają do wniosku, że re cenzow ana praca przy tych zam ierzeniach winna być co najm niej podwójnej obją- tości. Może jednak chodziło autorowi głów nie o prezentacją w łasnego punktu w i d zen ia i zachątą do dyskusji. Jeśli tak, to praca z całą pewnością spełnia sw oją rolą. N ie ulega w ątpliw ości, że znajdzie ona m iejsce w literaturze naukowej i że badacze zajm ujący się okresem archaicznym będą m usieli do niej sięgać. Z pewnością też należy ona do tych prac radzieckich, które z całą ostrością dowodzą, jak błędne jest stanow isko zgodne z dawnym, gorzkim stwierdzeniem w ielkiego M. R o s t o w c e w a :
R ossica sunt, non leguntur.
W łodzim ierz Lengauer
Giulia S i s s a, Marcel D e t i e n n e , La vie quotidienne des dieu x
grecs, Hachette, Paris 1989, s. 302, ilustr.
T ytuł tej pasjonującej książki może budzić zdziwienie. Stanow i wręcz prowo kacją. Pozycja pióra dwojga historyków czy może raczej antropologów religii grec kiej ukazuje się w znanej serii „życie codzienne” zasłużonego w ydaw nictw a parys kiego. Czy jest to w ięc tylko próba dostosowania się do w ym ogów serii? Czy można m ów ić o „życiu codziennym ” bóstw olimpijskich? Autorzy w e w stępie nawiązują do ty ch w ątpliw ości przypominając koncepcje H. L e f e b v r e ’ a z jego „La vie quoti d ien n e dans le monde m oderne”. Otóż u podstaw przekonania o m ożliwości w y odrębnienia w badaniu danej społeczności „życia codziennego” leży założenie, że istn ieje także jakieś inne życie, życie „nie-codzienne”. Owa „codzienność” byłaby w ręcz, zdaniem L efebvre’a, szczególną formą alienacji, bowiem zakłada milcząco od d zielen ie sfery codziennego życia prywatnego od innych form życia społeczności alb o też, jak to ujm ow ał Lefebvre, podział na prozę życia i jego poezję. Można przy pom nieć, że podobne w ątpliw ości były udziałem także autorów innych tom ów o po dobnym tem acie dotyczącym antyku. Na przykład w w ypadku popularnej książki R. F l a c e l i è r e („Życie codzienne w Grecji za czasów Peryklesa”, Warszawa 1985) zachodziło pytanie, czy zaliczyć do sfery codzienności aktywność polityczną obyw a te li i zw iązaną z nią w alkę polityczną. Ateńczyk przecież w in ien był brać udział w obradach zgromadzenia m niej w ięcej cztery razy w m iesiącu i polityka stanow iła dla 21 P r z e g l ą d H i s t o r y c z n y Î —4/90