• Nie Znaleziono Wyników

Widok Wizyta posła Stanisława Stommy w RFN w 1958 roku

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Widok Wizyta posła Stanisława Stommy w RFN w 1958 roku"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Wanda Jarząbek

WIZYTA POSŁA STANISŁAWA STOMMY

W RFN W 1958 ROKU

Postać Stanisława Stommy i jego rola w poszukiwaniu zbliżenia między Polakami i Niemcami znajdowała już odzwierciedlenie w litera-turze naukowej. Jednym z elementów aktywności S. Stommy było zaan-gażowanie się w próbę poprawienia relacji państwowych między PRL a RFN w końcu lat pięćdziesiątych XX wieku.

Po śmierci Stalina następowała stopniowa odwilż w stosunkach Wschód–Zachód. Po 1956 roku zwiększyło się pole manewru władz PRL, także jeśli chodzi o możliwość prowadzenia aktywniejszej polityki zagranicznej. Kwestia niemiecka – obok prób ułożenia na zmienionych warunkach relacji z ZSRR – była najważniejszym tematem, którym się zajmowały polskie władze, jeśli chodzi o politykę zagraniczną1. Prob-lematyka niemiecka była ważną częścią stosunków ze Stanami Zjedno-czonymi, Wielką Brytania, Francją; pojawiły się też możliwości dwu-stronnych kontaktów PRL–RFN2. Ze strony niemieckiej podejmowane były pewne próby nawiązania kontaktów z władzami PRL, m.in. z

pra-1 W. Jarząbek: „W sprawach niemieckich nasz głos musi mieć swą wagę...” Problem

nie-miecki w polskiej polityce zagranicznej w latach 1956–1958”, „Dzieje Najnowsze” 2001, nr 2, s. 103 i n. Tam po raz pierwszy omówiłam niektóre aspekty prezentowanego epizodu ze stosunków dwustronnych.

2 M. Pasztor: Między Paryżem, Warszawą i Moskwą. Stosunki polsko-francuskie w latach

1954–1969, Toruń 2003; K. Ruchniewicz: Warszawa–Berlin–Bonn. Stosunki polityczne 1949–

–1958, Wrocław 2003; J. Tebinka: Nadzieje i rozczarowania. Polityka Wielkiej Brytanii wobec

Polski 1956–1970, Warszawa 2005; J. Tyszkiewicz: Otwarte okno w „żelaznej kurtynie”.

Poli-tyka administracji prezydenta wobec Polski (październik 1956 – styczeń 1961), Wrocław 2003, Na temat stosunków polsko niemieckich.

(2)

cownikami Polskiej Misji Wojskowej w Berlinie, ale emisariuszami stro-ny niemieckiej byli na ogół dziennikarze, czasem mniej aktywni polity-cy – w tym z partii opozypolity-cyjnych do rządząpolity-cych CDU i CSU. Warszawa była zaś zainteresowana kontaktami o charakterze dyplomatycznym oraz politycznym – z osobami z kręgów rządzących. Dużą rolę w zbli-żeniu polsko-niemieckim odegrały środowiska katolickie.

W październiku 1957 roku na kongres dziennikarzy katolickich do Wiednia wybrał się Stanisław Stomma. Był on w tym czasie nie tyl-ko działaczem katolickim, ale także posłem na Sejm. W styczniu 1957 na fali odwilży popaździernikowej, władze umożliwiły działaczom ka-tolickim posiadanie reprezentacji parlamentarnej, aczkolwiek skromnej liczebnie. Jednym z posłów koła „Znak” był Stanisłwa Stomma, który pełnił funkcję wiceprzewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu. Wyjeżdżający do Wiednia poseł otrzymał zgodę na podjęcie kon-taktów z dyplomatami zachodnioniemieckimi. W trakcie wizyty spotkał się z ambasadorem niemieckim Carlem Hermannem Muellerem-Graa-fem, który starał się o to spotkanie na polecenie Heinricha von Bren-tano3. Ambasador niemiecki przekazał, że RFN byłaby skłonna podjąć „decydujący krok w stosunkach z Polską”. Stomma zaś miał mówił, że od 1956 roku polska polityka zagraniczna jest samodzielna i popiera-ją popiera-ją też katolicy, jak wynika z omówienia raportu, który sam po powro-cie przekazał ministrowi Adamowi Rapackiemu4.

Duże zainteresowanie wśród historyków wzbudzała wizyta Stanisła-wa Stommy w RFN. Nie tylko jej geneza, ale także przebieg, w tym roz-mówcy Stommy, były różnie przedstawiane. Niemiecki historyk Hans--Peter Schwarz w swojej pracy Adenauer. Der Staatsmann, pisze, że doszło do spotkania Konrada Adenauera ze Stommą, ale sam Stanisław Stom-ma temu zaprzeczał5. Nic nie wskazuje na to, że doszło do takiej roz-mowy. W Archiwum MSZ zachowała się notatka, sporządzona po po-dróży, sprawozdanie dla ministra Rapackiego, która jest poniżej publi-kowana.

3

W. Pailer: Na przekór fatalizmowi wrogości. Stanisław Stomma i stosunki

polsko-nie-mieckie, Warszawa 1998, s. 68–69.

4

AAN, KC PZPR XI A/49, notatka wiceministra M. Naszkowskiego dla W. Gomuł-ki, 15 października 1957.

5

(3)

Wynika z niej, że do złożenia wizyty zaprosił Stanisława Stommę dyrektor Katolische Nachrichten Agentur Karl Bringmann. Stomma podkreślał, że spotkał się z trzema osobistościami „rządowymi”: mini-strem spraw zagranicznych Heinrichem von Brentano, z szefem depar-tamentu ds. polskich Reinholdem von Ungern-Sternbergiem i szefem kancelarii Adenauera, dr. Hansem Globke. Rozmawiał też z ministrem budownictwa Paulem Lücke.

W przypadku tej wizyty, podobnie jak i innych wizyt zagranicznych, Stomma kontaktował się z MSZ w sprawie swoich ewentualnych roz-mówców. Jak pisze: „Przed wyjazdem moim sugerowano mi w Mini-sterstwie, aby unikać rozmów z osobistościami zbyt ofi cjalnymi i poli-tycznie znanymi [...] Zasady tej trzymałem się i starałem uniknąć tego rodzaju kontaktów. To też stwierdzić muszę, że żadna z rozmów z przedstawicielami rządu nie odbyła się z mojej inicjatywy”6.

Kontakty z korpusem dyplomatycznym PRL miały miejsce w czasie wizyty posła we Francji w lutym 1958, kiedy to spotkał się, jak poinfor-mował o tym depeszą ambasador Gajewski, m.in. z Robertem Schuma-nem i politykami MRP [Ruch Republikańsko-Ludowy], których miał próbować „zainteresować polską inicjatywą” [Plan Rapackiego – W.J.]7. Ponadto odbył też rozmowę z dyrektorem departamentu wschodniego Jean’em Laloy, w którego gestii leżały sprawy polskie. Także pierwsze informacje o wynikach rozmów w Niemczech w maju 1958 roku prze-słano do Warszawy kanałami dyplomatycznymi, przez polską amba-sadę w Paryżu. Wizyta Stommy w RFN była podzielona na dwie czę-ści. W dniach 24–30 kwietnia przebywał w Bonn i Kolonii, a następnie w dniach 5–12 maja we Frankfurcie i Monachium. W międzyczasie przebywał w Paryżu i korzystał z systemu łączności ambasady. W de-peszy Stomma przekazał m.in., że von Brentano „podżyrował Carlo Schmida” jako polityka, z którym warto rozmawiać oraz w związku z tym, iż Globke prosił o dalsze adresy Stommy w czasie podróży, gdyż być może „będzie mógł coś ciekawego mu zakomunikować” i pytał, czy miałby skorzystać z zaproszenia od Globkego8. Odpowiedź miała

6 AMSZ, z. 10, t. 107, w. 13. Notatka Stommy dla Rapackiego. 7

AMSZ, Zespół Depesze, 6/77, t. 827, w. 59, Gajewski do Ogrodzińskiego 23 lutego 1958.

8 AMSZ, Zespół Depesze, 6/77, t. 827, w. 59, Paryż – przychodzące, Gajewski do

(4)

być udzielona telefonicznie i zapewne MSZ się zgodził, bo do rozmo-wy doszło.

Wprawdzie przebieg rozmów jest znany dzięki źródłom i opracowa-niom niemieckim oraz wydanym wspomnieopracowa-niom Stommy9, ale druko-wana informacja o wizycie i notatka przechowydruko-wana w archiwum MSZ różnią się od siebie. W dużym stopniu odmiennie przedstawiona zosta-ła atmosfera i treść rozmowy z Hansem Globke. Według relacji zamiesz-czonej we wspomnieniach, rozmowa zaczęła się nieprzyjemnie. Globke zakomunikował, że jego zdaniem rząd RFN nie powinien nawiązywać stosunków dyplomatycznych z Polską, a stosunki gospodarcze wyma-gają uzgodnienia z ZSRR. Pomoc ekonomiczna dla Polski jest zaś nie-możliwa, bo nie można popierać komunizmu. Uważał też, że ocieplenie stosunków z rządem komunistycznym nie podobałoby się na pewno polskim katolikom10.

W sprawozdaniu przesłanym Rapackiemu czytamy zaś: „P. Glob-ke wyraził się w sposób dość zdecydowany, że nawiązanie stosunków z Polską jest sprawą pewną, a chodzi jedynie o termin”11. W prezento-wanym dokumencie także dalszy przebieg rozmowy przedstawiony zo-stał w łagodniejszej tonacji.

Jeśli przyjęlibyśmy, że prawdziwa jest wersja drukowana, a pracując nad książką S. Stomma zapewne korzystał z notatek, które sporządzał w czasie wizyty w RFN, zaś notatka sprawozdawcza wysłana do MSZ nie odzwierciedla rzeczywistego przebiegu tej rozmowy, a może także innych aspektów, można by przyjąć, że Stomma chciał wpływać na kon-takty polsko-niemieckie i raczej zachęcać niż zniechęcać dyplomację peerelowską do utrzymywania kontaktów z politykami i dyplomatami niemieckimi.

Stomma wprawdzie do pewnego stopnia współpracował z aparatem MSZ, uznając zapewne, że przysługuje się polskiej racji stanu, pracując na rzecz normalizacji stosunków z RFN, ale nie zawsze budziło to en-tuzjazm pracowników MSZ, obawiających się być może, że poseł może przekazywać błędne informacje albo starać się zbytnio wpłynąć na

roz-9

S. Stomma: Pościg a nadzieja, Paryż 1991, s. 174 i n.; W. Pailer, op. cit.

10 S. Stomma: op. cit, s. 178. 11

(5)

wój stosunków, albo też będzie wkraczał w kompetencje zawodowych dyplomatów oraz, szerzej, rządu. Opisując rozmowę z Ungern-Stenber-giem, Stanisław Stomma zacytował swoją odpowiedź na pytanie tego pierwszego, dlaczego rząd polski nigdy nie wystąpił z propozycją na-wiązania stosunków dwustronnych. Poseł miał odpowiedzieć: „prawdo-podobnie przyczyną tego jest niejasne stanowisko rządu niemieckiego i obawa, że rząd niemiecki jest pod tym względem zdecydowany. [tzn. negatywnie – W.J.]. A no właśnie – powiedział mój rozmówca – i my też mamy podobne obawy”. Ten fragment został opatrzony uwagą – Maria-na Naszkowskiego: „odpowiedź Maria-na którą przy okazji warto mu zwrócić uwagę!”.

Podsumowując swoje wrażenia Stomma napisał: „Nie wydaje mi się, aby obecna polityka niemiecka rokowała jakieś nadzieje zmian w sen-sie większego uelastycznienia. Wydaje mi się, że w sprawach Wschodu, a więc też Polski jest i pozostanie nadal bardzo sztywna”. Za konieczne zaś uznał intensyfi kowanie kontaktów ze społeczeństwem niemieckim. Był to ciekawy element, świadczący o tym, że Stanisław Stomma pa-trzył na stosunki polsko-niemieckie w szerokiej perspektywie i uważał, że w dłuższym czasie kontakty społeczne mogą przyczynić się do zmia-ny wzajemzmia-nych stosunków. Władze nie były jednak zainteresowane sze-rokimi kontaktami społecznymi. Byłyby one trudne do kontrolowania i sterowania, co – biorąc pod uwagę komunistyczny charakter państwa w tym czasie – było całkowicie nieakceptowalne.

Prezentowana notatka może być ciekawym uzupełnieniem wiedzy na temat wizyty Stanisława Stommy w Bonn.

(6)

Notatka

12

Dr Stanisław Stomma Kraków, dnia 17 maja 1958 r. Poseł na Sejm

Wielce Szanowny Panie Ministrze!

Uważam za swój obowiązek podać Panu Ministrowi do wiadomości niektóre fragmenty mojej podróży po Niemieckiej Republice Federalnej, posiadające charakter polityczny.

W Niemczech Zachodnich bawiłem od 24 do 30 kwietnia /Bonn – Kolonia/ oraz od 5 do 12 maja /Frankfurt-Monachium/. Wyjechałem na zaproszenie katolików niemieckich /formalnie Katholische Nachrich-ten Agentur/. Wyjazd był uzgodniony z naszym Ministerstwem Spraw Zagranicznych, z tym oczywiście, że jadę w charakterze całkowicie pry-watnym. W czasie mego pobytu w Niemczech, Katholische Nachrich-ten Agentur wydała komunikat stwierdzający, że w Republice Federal-nej bawi, na zaproszenie katolików niemieckich, deputowany Sejmu Polskiego oraz współredaktor „Tygodnika Powszechnego” Stanisław Stomma i że podróż jego ma charakter informacyjny. Tezy tej przez cały czas mocno się trzymałem, podkreślając, że przybyłem do Niemiec dla nawiązania kontaktu z katolikami niemieckimi oraz poznania Niemiec i zwłaszcza katolicyzmu niemieckiego. Muszę stwierdzić, że na ogół ze strony niemieckiej ten charakter mojej podróży był respektowany i prasa niemiecka zachowała się dyskretnie. Nie mniej w dyskretnej for-mie starano się nadać wizycie ton polityczny.

W Wiedniu na dworcu witali mnie przedstawiciele prasy austriac-kiej a także a ache ambasady NRF w Wiedniu p. Kempnich. W Bonn sfery polityczne interesowały się moim pobytem oraz otrzymywałem liczne zaproszenia do rozmowy.

12

Tytuł dodany. Na dokumencie dopiski ręczne: „D [Departament] IV 221/298/IV 58 Tow. Min. Naszkowski” [podpis nieczytelny urzędnika MSZ], 23 V 58. „Tow. Łobodycz warto to uważnie przestudjować” [sygnowane przez wiceministra Mariana Naszkow-skiego]. W dokumencie zachowujemy pisownię oryginału, podkreślenia w tekście oraz podkreślenia na marginesie dokumentu.

(7)

W rezultacie rozmawiałem z trzema osobistościami rządowymi a mianowicie: z baronem Ungern Sternberg, szefem departamentu do spraw polskich w niemieckim Ministerstwie Spraw Zagranicznych, z ministrem von Brentano oraz z szefem kancelarii Adenauera dr Glob-ke. Pozatym naturalnie z deputowanymi z CDU oraz licznymi dzienni-karzami i działaczami niemieckimi. Przed wyjazdem moim sugerowano mi w Ministerstwie, aby unikać rozmów z osobistościami zbyt ofi cjalny-mi i politycznie znanycjalny-mi. P. Łobodycz zaznaczył, że spotkanie z Adenau-erem byłoby niewskazane. Zasady tej trzymałem się i starałem uniknąć tego rodzaju kontaktów. To też stwierdzić muszę, że żadna z rozmów z przedstawicielami rządu nie odbyła się z mojej inicjatywy. Ministra Brentano spotkałem na raucie, który rząd niemiecki wydał na cześć Kon-gresu Katolickich Organizacji Międzynarodowych (OIC), który odby-wał się w Godesbergu i w którym uczestniczyłem na zaproszenie mo-ich gospodarzy. Na raucie rozmawiałem z Min. Brentano parę chwil, zaraz jednak otrzymałem zaproszenie kontynuowania zaczętej rozmowy w mieszkaniu prywatnym p. Ministra. Wydawało mi się, że odmowa z mojej strony nie byłaby taktowana. Wyglądałoby na obawę spotkania i mogłoby rodzić podejrzenia, że skrępowany jestem jakimiś zakazami.

Chronologicznie pierwszą była rozmowa z baronem Ungern-Stern-bergiem.

Baron zaczął od zapewnienia swego życzliwego stosunku do Polski, wyrażał radość z powodu mojego przyjazdu i życzył mi, ażebym był za-dowolony z kontaktu z katolikami niemieckimi. Zapewniał, że w Niem-czech nie ma obecnie wrogości do Polski. Mówił, że uprzedzone są tylko koła przesiedleńców ze wschodu, ale one nie mają większego znaczenia. W odpowiedzi na to zwróciłem uwage, że istnieją jednak w Niemczech przejawy propagandy antypolskiej, które mogłem osobiście skonsta-tować, pomimo mojego bardzo krótkiego pobytu w Niemczech. Wy-mieniłem książkę Wassermanna o naszych ziemiach zachodnich i inne wydawnictwa dostrzeżone w witrynach księgarskich13. Baron wyra-ził ubolewanie, że takie książki się ukazują, ale tłumaczył, że w Niem-czech jest nieograniczona wolność publikacji i prasy i rząd zasady tej

13 Charles Wassermann, Unter polnischer Verwaltung, Bertelsmann, [Gutersloh] 1957;

(8)

nie może naruszać. Z wolności tej korzystają niektóre ośrodki antypol-skie, ale nie ma to większego wpływu na społeczeństwo. Jeżeli zaś cho-dzi o Wassermanna, to jest on Żydem i obywatelem kanadyjskim, a więc społeczeństwo niemieckie nie jest za niego odpowiedzialne. Wskazałem wówczas p. Ungern-Sternbergowi mapę wiszącą w pokoju, na której nasze ziemie zachodnie, poza granica 1939, przedstawione były jako terytoria niemieckie i powiedziałem, że wszędzie w Niemczech wiszą podobne mapy, co niewątpliwie dzieje się z aprobatą czynników ofi cjal-nych. Baron odpowiedział, że jego zdaniem nie mam tutaj racji. Mapa ta wyraża stan prawny, niema dotąd aktu międzynarodowego, który-by zmieniał granice wschodnie Niemiec. Trudno wymagać od Niem-ców, aby tego rodzaju fakty uprzedzali. Po prostu granice wschodnie są nieuregulowane i dlatego na mapach uwidacznia się stan przedwo-jenny. W dalszym ciągu podkreśliłem, że zbrojenia atomowe Bundes-wery wywołały w Polsce zaniepokojenie i podsyciły nastroje wrogie Niemcom, zaznaczyłem, że w tym wypadku całe społeczeństwo pol-skie jest jednomyślne. Na marginesie poruszyłem też sprawę nadania godności krzyżackiej kanclerzowi Adenauerowi, oceniając to jako de-minstrację14 antypolską. Baron odpowiedział, że zbrojenia atomowe były dla Niemiec koniecznością, ze względu na potrzebę unifi kacji mi-litarnej z zachodem. W wypadku rozbrojenia ogólnego Niemcy się też do tego dostosują. Wyrażał też zdziwienie, że płaszcz krzyżacki Ade-nauera wywołał w Polsce tak żywe echa i tyle niezadowolenia. Gest ten – zapewniał Baron – nie miał charakteru antypolskiego i z pewnością nie miałby miejsca, gdybyśmy mogli przewidzieć reakcję opinii pol-skiej. Z kolei Baron zapytał mnie, co moim zdaniem powinny uczynić Niemcy dla uspokojenia i życzliwszego usposobienia opinii polskiej. Ba-ron przypomniał, że minister Brentano składał oświadczenie, że Niem-cy nigdy w stosunku do Polski nie uciekną się do przemoNiem-cy i zapytał, czy nie warto takiej deklaracji powtórzyć. Odpowiedziałem, że dekla-racja taka nie będzie miała większego wpływu na opinię polską, że na-tomiast dodatni wpływ mogłaby wywrzeć polityka zmierzająca jakoś do odprężenia w Europie środkowej oraz rozbudowa stosunków

go-14

demonstrację – błąd oryginału.

(9)

spodarczych. Baron opowiedział się za rozszerzeniem stosunków gospodarczych, podkreślał jednak, że Niemcy nie mają w Polsce prawie nic do nabycia.

Rozmowa przeszła na sprawę stosunków dyplomatycznych między Polską a Niemcami. Baron zapytał, czy rząd polski nawiązałby stosun-ki dyplomatyczne z NRF. Podkreśliłem z całym nacisstosun-kiem, że nie repre-zentuję ani rządu ani sfer rządzących i mogę mówić tylko we własnym imieniu. Otóż osobiście jestem przekonany, że rząd polski zgodziłby się nawiązać stosunki dyplomatyczne. Baron zapytał dlaczego w takim ra-zie rząd polski nigdy nie wystąpił z odnośną propozycją. Odpowiedzia-łem, że prawdopodobnie przyczyną tego jest niejasne stanowisko rządu niemieckiego i obawa, że rząd niemiecki jest pod tym względem zde-cydowany. Ano właśnie – powiedział mój rozmówca – i my też mamy podobne obawy. Chodzi więc o ten pierwszy krok. Z kolei Baron za-pytywał, czy nie wartoby narazie poprzestać na utworzeniu misji han-dlowych. Odpowiedziałem, że jest to chyba możliwe, ale, że osobiście jestem przekonany, że rząd polski nie zgodzi się na żadną formę pośred-nią i na żaden ersatz stosunków dyplomatycznych. Albo normalne sto-sunki dyplomatyczne, albo tylko misja handlowa, bez żadnych zastęp-czych funkcji politycznych lub nawet konsularnych. Baron oświadczył, że jeżeli takie jest stanowisko rządu polskiego, to on nad tym ubolewa, bo stosunki konsularne są dla obu państw bardzo pożądane. Odpo-wiedziałem, że jeżeli się pewnych anachronizmów nie likwiduje, to nie trzeba stwarzać pozorów ich likwidacji. Wobec tego musi pozostawać taki dziwoląg jak Misja Aliancka w Warszawie udzielająca wiz nie-mieckich.

Rozmowa z Ministrem Brentano miała miejsce w dniu 29 kwietnia o godz. 16 w prywatnej willi ministra.

Minister zaczął od dłuższego monologu na temat stosunków pol-sko-niemieckich w przeszłości. Powiedział, że wszyscy Niemcy mają w stosunku do Polski poczucie winy i wstydu, bo przecież wszystkie okrucieństwa hitlerowskie popełnione były w imię narodu niemieckie-go. Kończąc swój monolog minister zapytał, czy można liczyć na to, że w Polsce nastąpią w stosunku do Niemców jakieś zmiany na lepsze. Odpowiedziałem, że niewątpliwie czas pracuje na rzecz złagodzenia

(10)

wrogości, że jednak wciąż zachodzą nowe fakty, które podsycają niechęć i nieufność. Wymieniłem niektóre przykłady propagandy antypolskiej w Niemczech. Rozmowa przeszła na książki antypolskie i rewizjoni-styczne, przy czym zatrzymaliśmy się dłużej nad książką feldmarszałka Guderiana.

Minister w słowach bardzo ostrych potępił publikacje byłych dyg-nitarzy hitlerowskich, a także bardzo negatywnie wyraził się o Gude-rianie, który po zamachu 20.VII.1944 umożliwił Hitlerowi dalsze pro-wadzenie wojny. U nas – mówił minister – obowiązuje zasada wolności publikacji i prasy i zasady tej nie możemy poświęcić, ale oczywiście publikacje byłych hitlerowskich dygnitarzy są nadużyciem tej wolno-ści. Ja tych książek nie czytam – powiedział Minister – „nicht nur weil ich keine Zeit habe, aber weil ich keine Lust dazu habe”.

Poruszyłem znów sprawę map, na których tereny polskie są przed-stawione jako należące do Niemiec. Minister dał odpowiedź zupełnie taką samą jak baron Ungern-Sternberg, poczem zaczął dłuższy mono-log na temat naszych ziem zachodnich. Była to dla mnie najciekawsza i najbardziej zaskakująca część rozmowy, z Ministrem. Minister nie po-wiedział formalnie, że sprawa granic jest przesądzona na naszą korzyść, ale faktycznie stwierdzał to między wierszami. Mówił, że są w polityce problemy, które stopniowo wymierają, do nich należy też problem na-szych ziem zachodnich. Wysiedleńcy są uczuciowo przywiązani do swej dawnej ojczyzny, ale są oni coraz bardziej wchłaniani w życie Niemiec Zachodnich. I coraz mniejsza jest liczba tych, którzy chcieliby powró-cić. Dziś wróciłoby może trzydzieści procent, a za dziesięć lat będzie jeszcze mniej amatorów. Sprawa ziem zachodnich nie stanie się nigdy powodem walki między Niemcami a Polską. Samo życie ją ureguluje. Dziś natomiast musimy się liczyć z uczuciami dużej części ludności nie-mieckiej. Minister zapewniał, że w ogromnej większości społeczeństwa niemieckiego nie ma wrogości do Polski i wyrażał przekonanie, że będę mógł się sam o tym przekonać.

Odpowiedziałem, że przybyłem do Niemiec dla nawiązania kontak-tu z katolikami niemieckimi, że chcę szukać z nimi porozumienia, aby wspólnie pracować na rzecz przezwyciężenia fatalnej przeszłości histo-rycznej między naszymi krajami.

(11)

Minister: Napewno spotka się Pan u nas z pełnym zrozumieniem i sympatią, życzę Panu, aby misja Pańska zakończyła się u nas powodze-niem. A jak oceniona została w Polsce wizyta Carlo Schmida, czy spot-kał się on ze zrozumieniem i życzliwym przyjęciem? On był zadowo-lony ze swojej podróży. Carlo Schmid to bardzo wybitna osobistość. Oczywiście ja się nie zawsze z nim zgadzam, bo on należy do opozycji, ale cieszy się u nas dużym szacunkiem, bo to człowiek mądry i odpo-wiedzialny.

Odpowiedziałem, że osobiście nie zetknąłem się w Polsce z Carlo Schmidem, ale mam wrażenie, że w kołach politycznych wizyta ta była pozytywnie oceniana. Mówiłem dalej, że życzę bardzo gorąco dobrych stosunków polsko-niemieckich i jeśli chodzi o dalszą przyszłość, jestem optymistą, ale w tej chwili istnieją duże trudności. Uchwała o zbroje-niach atomowych wywołała w całym społeczeństwie polskim żywe „Ressentiment”.

Minister: Plan Rapackiego osłabiłby naszą jedność z zachodem i dla-tego nie mógł być przyjęty.

St. Stomma: Niezależnie od tego stosunki polsko-niemieckie przed-stawiają wiele do życzenia.

Minister: Czy myśli Pan, że rząd polski chce nawiązać z nami sto-sunki dyplomatyczne?

St. Stomma: Uważam, że rząd polski nawiązałby stosunki dyploma-tyczne. Oczywiście, formułuję tylko moją własną opinię.

Minister: Nie potrzebuje się Pan zastrzegać. Zdaje sobie sprawę z prywatnego charakteru naszej rozmowy. Pytam o Pańskie zdanie: Dla-czego rząd polski chce nawiązania stosunków dyplomatycznych?

St. Stomma: Przede wszystkim rząd polski jest zasadniczo za stabi-lizacją i normastabi-lizacją stosunków. Nawiązanie stosunków między Pol-ską a NRF byłoby likwidacją jeszcze jednego anachronizmu wojen-nego. Jadąc tutaj prosiłem o wizę niemiecka w Wiedniu, bo z zasady nie chciałem jechać do Niemiec z wizą jakiejś misji alianckiej. To prze-cież anachronizm. Pozatym opinia polska wita z uznaniem każdy fakt zacieśniający nasze stosunki z zachodem. Wreszcie rząd polski po paź-dzierniku 1956 stara się być czynnikiem pacyfi kacji i czynnikiem

(12)

media-cyjnym15. Bylibyśmy w bloku wschodnim drugim państwem, mającym normalne stosunki z Niemcami Zachodnimi.

Minister: A więc Pan by chciał, abyśmy nawiązali stosunki z Polską, ale nie z innymi państwami satelickimi?

St. Stomma: Nie, tak nie rozumiałem, po prostu od dłuższego cza-su jest w Niemczech rozważana sporawa stocza-sunków dyplomatycznych z Polską i do tego nawiązałem.

W tym miejscu minister zamyślił się i zaczął na wpół do siebie mo-nolog na temat stosunków z Polską. Były to zdania ogólne bez konkret-niejszej treści np. w polityce droga najprostsza nie koniecznie jest dro-gą najkrótszą itd. W pewnej chwili Minister powiedział „Man kann16 nicht über seinen Scha en springen” [Nie można przeskoczyć własnego cienia]. Widocznie porównanie to dobrze odpowiadało jego myślom, bo Minister je parokrotnie powtórzył.

Krótko tylko mówiliśmy o stosunkach gospodarczych. Mini-ster zaznaczył, że rozwij ają się one pomyślnie, i że interwencja rzą-du nie wydaje mu się potrzebna. Następnie Minister zaczął obszerniej mówić o potrzebie rozbudowy stosunków kulturalnych, podkreślając na tym tle wagę mojej obecnej wizyty i nawiązania stosunków z katoli-kami niemieckimi.

St. Stomma: Panie ministrze, musze zaznaczyć, że nie mogę być optymistą. Jeżeli w stosunkach politycznych polsko-niemieckich nie będzie się zaznaczała poprawa i stosunki gospodarcze nie będą roz-budowane, stosunki kulturalne nie mogą się pomyślnie rozwij ać w oder-waniu od podłoża. Także i misja moja nie będzie mogła dać większych rezultatów, bo stosunki między katolikami obu naszych krajów zależ-ne są w dużej mierze od całokształtu stosunków polsko-niemieckich. Sytuacja nasza jest trudna. W Niemczech rządzi stronnictwo uznawa-ne za katolickie i decyzje polityczuznawa-ne katolików niemieckich dają cza-sem okazję do stawiania zarzutów także pod naszym adrecza-sem. Dlatego istotna poprawa stosunków między katolikami polskimi i niemieckimi nie daje się wyizolować.

15 Nad słowem dopisany ręcznie znak zapytania osoby czytającej dokument. 16

(13)

Minister zapewnił, że rozumie trudną sytuację katolików polskich i z wielkim zainteresowaniem śledzi prace Koła Posłów Katolickich „Znak”. Zapewnił też, że pomimo różnic ideologicznych i politycznych ma głęboki szacunek dla Władysława Gomułki i obecnego rządu pol-skiego. Zdaniem Ministra zmiany polityczne zainicjowane przez obecny rząd polski mogą w dalszej konsekwencji przyczynić się do zmniejsze-nia napięcia w Europie.

W dalszym jednak ciągu Minister mówił o pogorszeniu sytuacji politycznej i wyrażał ubolewanie, że przyjazd Mikojana nie spełnił na-dziei na jej poprawę. Jednakże, gdy chodzi o dalszą przyszłość, Minister jest optymistą. Wojna w obecnych warunkach technicznych byłaby sza-leństwem i zagładą cywilizacji. Minister sądzi, że społeczeństwa chcą pokoju i oddolne ciśnienie społeczne zmusi rządy do porozumienia. Ciśnienie to oddziaływuje także na dyktatorskie rządy i one także będą musiały mu ulec, a wtedy znajdzie się możliwość kompromisu.

Gdyby Minister nie był optymistą, ani dnia nie pozostawałby na swoim obecnym stanowisku.

Na zakończenie Minister życzył mi raz jeszcze pomyślnej podróży i powodzenia w pracy na rzecz porozumienia między katolickim społe-czeństwem polskim i niemieckim.

Bezpośrednio po wizycie u min. Brentano udałem się do Sekretarza stanu p. Globke, również do jego willi prywatnej.

p. Globke zaczął od wspomnień swoich z pobytu w Polsce w roku 1938 na jakimś zjeździe prawniczym. Zapytywał o losy prof. Zolla i Rappaporta. Zapytał dalej, czy min. Brentano mówił ze mną na temat nawiązania stosunków dyplomatycznych. P. Globke wyraził się w spo-sób dość zdecydowany, że nawiązanie stosunków z Polską jest spra-wa pewną, a chodzi jedynie o termin. Rząd musi to zrobić w oparciu o parlament. Obecnie sprawę tę rozważa Komisja Zagraniczna CDU. Chodzi o to, by krok ten zrobić we właściwym momencie. Gdy chodzi o nawiązanie stosunków dyplomatycznych z Polską, w Niemczech wi-dziano dwie ważne przeszkody. Pierwsza z nich to obawa, że krok taki byłby bardzo negatywnie oceniony przez Związek Radziecki, a w kon-sekwencji mógłby się okazać szkodliwy dla Polski. Obawa ta zosta-ła rozproszona po wizycie Mikojana w Bonn. Na pytanie polityków

(14)

niemieckich Mikojan miał oświadczyć, że nie ma przeszkód, aby rząd NRF nawiązał stosunki dyplomatyczne z krajami demokracji ludo-wych. Przeszkodą drugą, wciąż aktualną, jest obawa, aby w ten sposób nie popierać rządów komunistycznych. Czy nie uważa Pan – ciągnął Staatssekretar Globke – że nawiązanie przez nas stosunków z rządem polskim przyczyniałoby się do wzmocnienia tego rządu, a przeto ka-tolicy polscy mogliby postawić nam zarzut, że umacniamy władzę ko-munistów.

Odpowiedziałem, że stanowisko takie uważam za zupełnie nie-słuszne. W warunkach polskich nie może powstać żaden nowy rząd na prawo od obecnego rządu, czyli, jak się w Niemczech mówi – od rzą-du Gomułki. Możliwy byłby tylko rząd bardziej na lewo od obecnego. Dlatego chociaż społeczeństwo katolickie nie sympatyzuje z komuni-zmem, to jednak umocnienie rządu Gomułki uważa za rzecz słuszną. Nie wiem, czy nawiązanie stosunków z Polską umacniałoby rzeczywi-ście rząd polski, ale jeżeli tak, to decyzja ta nie mogłaby być negatywnie potraktowana przez społeczeństwo katolickie w Polsce.

P. Globke: To ważne, co Pan mówi. My nie mieliśmy jasnego poglą-du na tę sprawę.

Z kolei p. Globke zaczął mówić o stosunkach gospodarczych z Pol-ską i zapytał, czy widzę jakąś możliwą formę pomocy gospodarczej Polsce. Odpowiedziałem, że w czasie moich rozmów z politykami nie-mieckimi spotkałem się z myślą przyjścia Polsce z pomocą w formie większych inwestycji włożonych w przemysł tekstylny w Łodzi, co mo-głoby się wiązać z jakimiś zakupami niemieckimi. Wydaje mi się, że ja-kaś taka forma pomocy byłaby możliwa.

Staatssekretar Globke zdziwił się, że wysuwam problem przemysłu tekstylnego i powiedział, że Niemcy nie są zainteresowane w fi nanso-waniu tego przemysłu. Odpowiedziałem, że projekt ten nie jest mój, że wysunął go jeden deputowany niemiecki i że podałem go tylko exempli modo. P. Globke podkreślił, że Niemcy nie mają prawie nic w Polsce do nabycia i na tym rozmowa na tematy gospodarcze się urwa-ła. P. Globke wrócił znów do swoich wspomnień z pobytu w Polsce.

St. Stomma: Przybyłem tu z zamiarem szukania kontaktu z katolika-mi niekatolika-mieckikatolika-mi, aby wspólnie działać na rzecz przezwyciężenia

(15)

fatal-nego dziedzictwa przeszłości. Otóż obawiam się, że nie znajdę w Niem-czech podatnego gruntu. Przecież te fakty, które działy się na ziemiach polskich i których sprawcami byli Niemcy, muszą znaleść jakieś wy-równanie. Musi nastąpić jakiś przełom, któryby narodowi polskiemu udowadniał, że Niemcy potępiają przeszłość i wchodzą na nową drogę w stosunkach polsko-niemieckich. Przełomu tego nie widzimy. Społe-czeństwo polskie nie ma przeświadczenia, aby obecna polityka niemiec-ka była życzliwa Polsce. Wydaje mi się, że jest obecnie szansa poprawie-nia stosunków polsko-niemieckich, przejednapoprawie-nia społeczeństwa polskie-go. Obawiam się, że szansa ta będzie zmarnowana.

Staatssekretar Globke słuchał bardzo uważnie, potem zapytał: Co Pan ma na myśli, co moglibyśmy uczynić?

St. Stomma: w polityce niemieckiej i w postawie społeczeństwa nie-mieckiego musiałoby się zaznaczyć wyraźnie, że stosunek do Polski jest teraz inny niż dotąd. Może się to wyrazić w rozmaity sposób. Jeden-fals musste man einen Kühnen Schri [odważny krok] machen.

P. Globke: Doradza Pan nam einen Kühnen Schri machen. Ja my-ślę, że w polityce chodzi przede wszystkim o to, by krok był rozważ-ny. Można zrobić Kuhnen Schri , który nie da zamierzonego rezultatu, a odwrotnie sprawę pogorszy. My musimy się liczyć z opinią naszego społeczeństwa. Planu Rapackiego przyjąć nie mogliśmy, bo w rezultacie dałoby to osłabienie pozycji zachodu.

St. Stomma: mówiąc „kühner Schri ” [odważny krok] nadawa-łem temu sens bardziej ogólny. Chodziło mi o takie decyzje ze strony niemieckiej, któreby wykazywały, że Niemcy przezwyciężają dawną wrogość i że dążą do porozumienia z Polską. Musimy mieć dowody, że społeczeństwo niemieckie odrzuca dawną wrogą politykę i chce po-rozumienia z nami. Czekamy na tego rodzaju przełom.

P. Globke: Pan wie, że uznaliśmy naszą winę wobec narodu żydow-skiego i może jest Panu wiadomo, jak szerokie rozmiary ma akcja zadość-uczynienia narodowi żydowskiemu. Ale z Polską sprawa ma się inaczej niż z Izraelem. W Polsce jest reżym komunistyczny, który zdyskontował-by dla siebie nasz wkład z tytułu materialnego zadośćuczynienia. Nie ne-gujemy potrzeby Wiedergutmachung [odszkodowań], ale w konkretnych warunkach jest to w stosunku do Polski trudne do przeprowadzenia.

(16)

Z kolei P. Globke zapytywał o stosunki rolne w Polsce i prosił o wy-jaśnienie, na czym polega nowa polityka rolna. Po udzieleniu przeze mnie wyjaśnień rozmowa przeszła na sprawy obojętne. Przy pożegna-niu Staatssekretar Globke powiedział, że moja wypowiedź dzisiejsza dała mu wiele do myślenia, że on się nad tym głęboko zastanowi i być może jeszcze w toku mojej podróży po Niemczech będzie chciał skon-frontować ze mną pewne swoje myśli.

Poza wyżej wymienionymi dygnitarzami Republiki Federalnej, roz-mawiałem jeszcze przez czas dłuższy z ministrem budownictwa Paul Lucke. Rozmowa ta miała charakter prywatny i tylko nieznacznie po-trącała o politykę. Byłem z moją żoną na wsi w willi p.p. Lucke z wizytą o charakterze prywatnym.

Jak już zaznaczyłem, celem mojej wizyty było przede wszystkim poznanie katolickich środowisk politycznych i nawiązanie z nimi kon-taktów. Nie miałem czasu na kontakty z innymi środowiskami niemiec-kimi.

Starając się o jakieś najogólniejsze podsumowanie wniosków, mógł-bym zamknąć je w dwóch tezach.

I. Wnioski polityczne są mało optymistyczne. Nie wydaje mi się, aby obecna polityka niemiecka rokowała jakieś nadzieje zmian w sensie większego uelastycznienia. Wydaje mi się, że w sprawach wschodu a więc też i Polski jest i pozostanie nadal bardzo sztywna. Nie są-dzę też, aby w łonie CDU zanosiło się na silniejszą opozycję wobec obecnej linii polityki zagranicznej. Stwierdzić można oznaki nie-zadowolenia i krytyki, ale wydaje mi się, że jest to krytyka bardzo oględna i nie widać żadnych objawów innej, nowej koncepcji poli-tyki zagranicznej. Działacze i dziennikarze katoliccy, z którymi roz-mawiałem, nieraz snuli bardzo śmiałe pomysły, gdy chodzi o dalszą przyszłość, a nawet krytykowali politykę ofi cjalną, niemniej jednak uważali, że w chwili obecnej polityka ta jest w praktyce nie do zastą-pienia.

II. Gdy chodzi o ocenę zasadniczą stosunków polsko-niemieckich, są-dzę, że są realne podstawy do optymizmu. Niewątpliwie w łonie społeczeństwa niemieckiego dokonywuje się głęboki ferment ideo-wy. Zaznacza się to bardzo wyraźnie w katolickim społeczeństwie

(17)

niemieckim. Są już liczne środowiska, z dużą przewaga elementu młodego, które ostro i niedwuznacznie potępiają tradycyjną polity-kę antypolską i chcą naprawdę porozumienia i przyjaźni z narodem polskim.

Wszystko to wskazuje na to, że wpływ i znaczenie tych środowisk stale będzie wzrastać.

Z tego względu wydaje mi się, rzeczą słuszną, aby kontakty nasze ze społeczeństwem niemieckim uintensywniać. Myślę, że należy czyn-nie współpracować ze środowiskami czyn-niemieckimi, które opowiadają się za przyjaźnią z Polską i gotowe są w tym duchu oddziaływać na opinię w swoim kraju. Przykładowo wymienić mogę grupę skupiającą się przy miesięczniku „Die Dokumente” w Kolonii.

Na ogół, gdy chodzi o katolików niemieckich, rysują się dwa śro-dowiska o zgoła różnym charakterze. Środowisko reńsko-westfalskie o tendencjach postępowych, myślące uniwersalistycznie, przezwycięża-jące nacjonalizm niemiecki, skłonne do przezwyciężenia tradycyjnych antypolskich tendencji. Środowisko bawarskie, usposobione bardziej nacjonalistycznie, mniej intelektualne. Katolicyzm tego środowiska ma charakter bardziej tradycjonalistyczny i społecznie bardziej konser-watywny. Z naszego punktu widzenia środowisko reńsko-westfalskie przedstawia znacznie większe możliwości.

Wydaje mi się, że współpraca nasza z nim leży w interesie Polski. Na zakończenie chcę zaznaczyć, że w podróży mojej spotykałem się z życzliwym stosunkiem ofi cjalnych władz kościelnych. W Kolonii zo-stałem przyjęty przez Kardynała Fringsa, a w Monachium przez Kardy-nała Wendela. Ponadto w Wiedniu rozmawiałem z Kardynałem Fisse-rant, dziekanem Świętego Kolegium Kardynalskiego.

Zechce Pan Minister przyjąć zapewnienia głębokiego szacunku.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zakładamy jednak, że nie komunikują się oni ze sobą, zatem Bogumił nie musi się przejmować taką

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencja Wywiadu, Państwowa Straż Pożarna, Komenda Główna Policji, Biuro Ochrony Rządu, Straż Graniczna,. Prezes Urzędu Transportu

JEŚ Siostra namawia cię na zrobienie niespodzianki dla rodziców: sałatki owocowej, którą. umiecie

nie był podjęty żaden środek nadzorczy przez właściwy organ nadzoru (lub analogiczne działanie innego uprawnionego podmiotu na podstawie odrębnych ustaw) w stosunku do mnie

Trudności z „zo- baczeniem”, co się dzieje na trasie, i próbą przekazania tego obrazu kibicom na różne sposoby towarzyszyły Wyścigowi praktycznie przez cały czas jego trwa-

a number of valuable information about selection criteria of succinite among popula- tion groups dealing with its exploitation and about criteria which were followed while

Niechęć do płacenia za treści online Manuel Goyanes tłumaczy jednak nie tylko popełnieniem przez większość wydawców wspomnianego grzechu pierworodnego, ale także – szerzej

Nie wiem, jak jest ze mną, ponieważ od czasu kiedy zdecydowaliśmy się na to leczenie hipertermią, skupiam się na wychodzeniu z choroby, a nie na rozmyślaniu