• Nie Znaleziono Wyników

Sen na Kniaziach i inne historie osobiste - Robert Gmiterek - epub, mobi, pdf – Ibuk.pl

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Sen na Kniaziach i inne historie osobiste - Robert Gmiterek - epub, mobi, pdf – Ibuk.pl"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Wersja Demonstracyjna

(3)

Robert Gmiterek

„Sen na Kniaziach i inne historie osobiste”

Copyright © by Robert Gmiterek, 2019

Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o., 2019

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana

w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.

Redaktor prowadząca:

Renata Grześkowiak Korekta:

Joanna Barbara Gębicka, Bożena Sigismund

Skład:

Joanna Barbara Gębicka Projekt okładki:

Jakub Kleczkowski

ISBN: 978-83-8119-412-9

Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.

ul. Spółdzielców 3/325, 62-510 Konin tel. 63 242 02 02

www.psychoskok.pl

e-mail: wydawnictwo@psychoskok.pl

(4)

To co po nas zostanie przy drodze, którą idziemy...

Czerwone krople krwi głogu i łzy niebieskiej tarniny.

A gdybyśmy wrócili, gdybyśmy żyli znowu?

Tylko niebieskie łzy tarniny i krople krwi czerwonej – głogu.

(5)

4

Sen na Kniaziach

Kto usnął snem opartym o kamień przydrożny? Kto na kamiennym ra- mieniu długie lata wsparty, śni maliny w gęstwinie poplątanej ciszy?

Kto położył rozległość okolicznych krain przed ślepe oczy Edypa? Kto otworzył świątynię na jesienne deszcze? Kto na drodze snu senne po- stawił upiory budzące się w uśpionych i splątanych ścieżkach. Sen na Kniaziach jest długi. Nie oszczędza czasu. Tutaj możemy go dotknąć.

Możemy wybaczyć pośpiech chowania zmarłych w ich zamkniętych

oczach. Tutaj malin jest dosyć dla żywych i śpiących. Tutaj wszyst-

ko jest jedno. Jeden sen, jeden kamień, jedna kropla maliny na zielonej

plamie ciszy. Kropla maliny, która drąży sen.

(6)

4

(7)

6

Tylko wzgórza

Tylko wzgórza o świeżym zapachu tarniny potrafią płynąć i nie zni-

kać z oczu. I tylko one potrafią nie tęsknić za swoim odejściem. Tylko

cień wzgórz zna swój początek i kres. Tam gdzie wiatr niesie kurz. Sie-

je po okolicznych siołach niedokończone aleje. Sieje dla siebie. Będzie

w nich wiał i trwał niepowstrzymanie, bo taka jest miara wiatru i wia-

tru nieznane. Dziś tylko wzgórza płyną przez morza Żurawiec, przez

oceany Korhyń. Przez nasz czas płyną ogromne wieloryby. Połykają

nasz zdrowy rozsądek, nasze ostre widzenie, znajomość rzeczy i po-

rządek praw. Wypluwają nas, niczym Jonasza, ze swych sieci i sadzają

w dziecięcym zachwycie na skraju Roztocza. Tam tylko patrzeć moż-

na. Nie sądzić, nie liczyć. Nie przebierać w widzeniach, nie licytować

w latach. Tam gdzie siedzimy, płyną pierwsze dni stworzenia świata.

(8)

6

(9)

8

Księżyce schwytane w pełni

Są miejsca, gdzie na ścianach zawisły w pełni schwytane księżyce.

Gdzie sarna uchodzi przed łowem brzegiem mglistego strumienia.

Gdzie post na krawędzi jest drogą do nigdzie więcej. Gdzie trawy, osty i drzewa to wszystko co było i będzie. Gdzie mglistość jest treścią wie- lu. Gdzie stare gorzelnie stalowe słupy wbijają w dno smolistej rzeki.

Gdzie maszty zmurszałych statków żeglują przez czeluść. Gdzie ledwie

pojawi się światło, a już zmierzch je gasi. Gdzie na końcu w korzeniach

istnienia tkwi okno. Na świt, na światło, na kryształowo nikły, księży-

cowy krajobraz Huty Kryształowej. Na dolinę Smolinki, na brzeg Po-

demszczyzny. Na aleje lipowe, w których rosną dęby. Na okno w par-

ku podworskim na granicy świat(ł)a. Na to wszystko, co we mgle uto-

pione dawno, a teraz powraca. I choć brzmi już inaczej i inaczej słucha,

jest tym, czym było zawsze pod okiem księżyca.

(10)

8

(11)

Sen na Kniaziach ...4

Tylko wzgórza ...6

Księżyce schwytane w pełni...8

Dziurka od klucza ...10

Dzień i noc ...12

Cień ...14

Człowiek u źródeł Tanwi ...16

Miejsce krawędzi ...18

Betonowe bestie ...20

Kształt Zawałyły ...22

Miejsca Siedlisk ...24

Jasna ...26

Ulica Cicha ...28

Stary Ganek ...30

Klatka schodowa w Wierzbicy ...32

Cisza kolorów ...34

Fragment Bełżca ...36

Nadzieja Nowego Przeorska ...38

Podróż przez zapomnienie ...40

Niedaleko Grochy ...42

Trzech w Puszczy Solskiej ...44

Dolina Kadłubisk ...46

Marcówka ...48

Dahany ...50

Bajka o Bukowym Lesie ...52

Opowieść o Starej Hucie ...54

Czwarta droga na Gruszkę ...56

Kolor Mrzygłodów i Gruszki ...58

Droga przez Myców ...60

Szczebrzeszyn Katarzyny ...62

Arka Starej Huty ...64

Za Lipiem ...66

Na cześć przysiółków, których istnie- nie daleko więcej znaczy niż istnienie miasta, czyli Łozy albo tam i z powro- tem z werchrackim kadrem obowiąz- kowym, za którym rozciąga się terra incognita werchrackiego płaskowyżu ...68

Lubella ...70

Ukryte ...72

Sierpień wszystkich świętych ...74

Wzgórze Π ...76

Ostatnia tafla szkła ...78

Syhła (Sigła) ...80

Dwa miejsca ...82

Płaskowyż ...84

Stara Huta ...86

Roztoczańska procesja ...88

Osnowa oczu ...90

Portret szkolny na desce ...92

Doktor Zygmunt Klukowski patrzy na Szczebrzeszyn, który szykuje się na przyjęcie nowych mieszkańców ...94

Na poboczu wschodu ...96

Jak się sieje miasto ...98

Wszystkie domy Roztocza ...100

Drogi słów ...102

Spis treści

Koniec Wersji Demonstracyjnej

Cytaty

Powiązane dokumenty

Sytuacja w lecie 1943 roku była paradoksalna: dopalało się warszawskie getto, w całej Warszawie polowano na Żydów i ukrywających ich Polaków, a pół

Mam tylko kilka czarnobia- łych fotografii, które już wyblakły, ale moje wspomnienia o tamtych niezwykłych czasach są tak świeże, jakby to roze- grało się

Ale najbardziej niepojęta jest dla mnie walka – walka, która okazuje się łaską, zmaganie, które wiedzie na skraj wyczerpania, aż do granicy śmierci, a  ostatecznie staje

Kiedy zastanawiam się nad brakiem prawdziwej kon- templacji we współczesnym świecie (kontemplację rozu- miem jako miłującą świadomość obecności Boga), jednego z

Wydawało mu się, że dziewczyna patrzy na niego, jej wargi poruszyły się nawet kilka razy, ale był to już ostatni odruch życia. Trzęsącymi się rękami

W pewnym kraju na kształt nieudanej pizzy W kawiarni sejmowej radziły ministry Dręczyły ich bardzo myśli niespokojne Czy wysłać, czy też nie – żołnierzy

– Może nie powinienem tego mówić, jednak jednej rzeczy nie rozumiem – odezwał się Marbel?. Posługiwałeś się magią i piłeś

Święta powinny być spokojne W taki dzień wszyscy po- winni się szanować Ale niestety często jest tak, że dzieje się inaczej Do końca nie żyjemy w zgodzie i w miłości