• Nie Znaleziono Wyników

Tomasz WoźniakPolska Akademia Nauk

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Tomasz WoźniakPolska Akademia Nauk"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

Tomasz Woźniak

Polska Akademia Nauk

PROBLEM MOŻLIWOŚCI LIMITOWANIA WZROSTU GOSPODARCZEGO I ROZWOJU NAUKOWO−TECHNICZNEGO

W SOCJALIZMIE

Postępuje obecnie w skali globu szybka dewastacja środowiska naturalnego, rabunkowa eksploatacja zasobów naturalnych i narastanie zagrożeń technolo−

gicznych. Przeciwdziałanie tym procesom nie wydaje się możliwe bez kontrolo−

wanego hamowania wzrostu gospodarczego i rozwoju naukowo−technicznego.

W niniejszym artykule analizuję problem możliwości limitowania wzrostu w so−

cjalizmie, rozumianym jako system, w którym własność prywatna pełni niewiel−

ką rolę i gospodarka sterowana jest głównie w sposób nakazowo−rozdzielczy.

Omawiam kolejno czynniki niesprzyjające hamowaniu wzrostu w socjalizmie, znaczenie trudności z centralną koordynacją gospodarki w tym systemie w obli−

czu granic wzrostu oraz kwestię okoliczności sprzyjających limitowaniu wzrostu w tym rodzaju ładu społecznego. Dokonuję też zestawienia czynników sprzyjają−

cych i niesprzyjających kontrolowanemu hamowaniu wzrostu w socjalizmie i ka−

pitalizmie, stwierdzając, że prowadzenie takiej polityki w pierwszym z tych syste−

mów zdaje się bardziej realne.

W ostatnim paragrafie artykułu uzasadniam tezę mówiącą, że można przed−

stawić silne argumenty przemawiające na rzecz tezy, że powrót socjalizmu jest realny: a) narastanie zagrożeń cywilizacyjnych popycha państwo do ekspansji;

b) kapitalizm jest destabilizowany przez narastanie nierówności w skali global−

nej, a zwłaszcza w krajach bogatych; c) coraz bardziej prawdopodobne staje się załamanie gospodarcze Stanów Zjednoczonych (a tym samym i światowe) na skutek narastania zadłużenia zagranicznego USA; co spowodowałoby dele−

gitymizację kapitalizmu. Wielką niewiadomą jest to, czy socjalizm zdąży zastą−

pić kapitalizm. Wyczerpanie zasobów naturalnych, dewastacja środowiska na−

Instytut Filozofii i Socjologii PAN, ul. Nowy Świat 72, 00–330 Warszawa, e−mail: woztom@

poczta.onet.pl

(2)

turalnego i narastanie zagrożeń technologicznych postępują tak szybko, że być może już za kilka dziesięcioleci nie będzie można utrzymać względnie rozbudo−

wanego systemu przemysłowego, będącego warunkiem istnienia socjalizmu i dojdzie do powstania jakichś form ładu społecznego zbliżonych do przedindu−

strialnych.

Główne pojęcia: socjalizm, kapitalizm, limitowanie wzrostu gospodarczego i rozwoju naukowo−technicznego.

Wprowadzenie

Zasadniczym celem, który stawiam sobie w tym artykule, jest analiza czyn−

ników sprzyjających i niesprzyjających limitowaniu wzrostu gospodarczego i rozwoju naukowego w socjalizmie. Tezę mówiącą, że prowadzenie rozważań nad socjalizmem ma sens, uzasadniam za pomocą następujących argumentów:

Po pierwsze, jest to jeden z możliwych modeli organizacji społeczeństwa. War−

to byłoby go analizować nawet wtedy, gdyby nie odpowiadał mu żaden byt re−

alny – bo w innym momencie historycznym taki byt może się pojawić. Po dru−

gie, można przedstawić dobre racje na rzecz tezy, że socjalizm będzie ekspan−

dował. Krótkie ich omówienie znajduje się na końcu niniejszego tekstu. Po trze−

cie, system społeczno−ekonomiczny Chin ma sporo cech wspólnych z socjali−

zmem radzieckim. Warto starać się jak najlepiej zrozumieć sposób funkcjono−

wania socjalizmu realnego z tego względu, że to ułatwia zrozumienie Państwa Środka. Po czwarte, moja analiza socjalizmu może zapewne okazać się przydat−

na historiografom i adeptom socjologii historycznej.

Stwierdzenie zawarte w ostatnim punkcie warto opatrzyć komentarzem. Otóż nie od wczoraj adepci socjologii poświęcają sporo uwagi nieistniejącym formom ładu społecznego. Chodzi zwykle nie tylko o ich zrozumienie, ale także o wycią−

gnięcie z analizy ich sposobu funkcjonowania jakichś wniosków, które byłyby przydatne dla opisu społeczeństw współczesnych. Do szczególnie głośnych prac z zakresu tak rozumianej socjologii historycznej należy z pewnością zaliczyć The Nation−state and Violence Anthony’ego Giddensa (1985); The Sources of Social Power Michaela Manna (1986); Coercion, Capital, and European States, AD 990–1992 Charlesa Tilly’ego (1992). Poświęcanie uwagi ładom społecznym, które przeminęły, jest łatwo uzasadnić poprzez wskazanie na fakt, że nauki spo−

łeczne w bardzo niewielkim zakresie mogą korzystać z metod eksperymental−

nych. Częstokroć jedynym sposobem na uniknięcie czystej spekulacji jest opie−

ranie wywodów na wnioskach płynących z rozbioru systemów, które kiedyś ist−

niały. W niniejszym artykule analiza realnego socjalizmu posłuży do rozważenia części problematyki nasuwanej przez pytanie, czego należy się spodziewać w ob−

liczu granic wzrostu gospodarczego.

(3)

Przechodzę do przedstawienia struktury niniejszej rozprawy. Następny para−

graf poświecę na krótkie wyjaśnienie, co rozumiem przez „granice wzrostu”

i „socjalizm”. Analizę socjalizmu rozpocznę od omówienia czynników popy−

chających system do forsowania wzrostu gospodarczego i rozwoju naukowo−

−technicznego. W pierwszej kolejności skoncentruję uwagę na tych czynnikach, które zdają się być silnie uwarunkowane naturą systemu. Następnie omówię te, które zdawały się tkwić raczej w uwarunkowaniach geopolitycznych, w których realny socjalizm istniał. W dalszej kolejności podejmę kwestię trudności z ko−

ordynacją gospodarki w systemie nakazowo−rozdzielczym. Zagadnienie to wchodzi w zakres problematyki niniejszego tekstu, bo przecież zasadnicze py−

tanie rozprawy dotyczy możliwości kontrolowanego hamowania wzrostu, a nie prób zakończonych chaosem społecznym. Następnie omówię czynniki sprzyja−

jące limitowaniu wzrostu gospodarczego i naukowo−technicznego w systemie, o który chodzi. W dalszej kolejności przedstawię zestawienie czynników sprzy−

jających i niesprzyjających limitowaniu wzrostu w socjalizmie i kapitalizmie.

W ostatnim paragrafie niniejszej rozprawy poruszę kwestię możliwości powro−

tu socjalizmu.

Kwestie definicji oraz wyboru tradycji badawczej

Przechodzę do krótkiego wyjaśnienia, co rozumiem przez „granice wzrostu”.

Liczba ludzi na Ziemi wzrasta, równocześnie rośnie też aktywność gospodarcza i naukowo−techniczna wielu krajów. Procesy te najwyraźniej nie dadzą się utrzy−

mać w nieskończoność. Ilość nieodnawialnych zasobów naturalnych jest ograni−

czona. Dewastacja środowiska naturalnego jest dopuszczalna tylko do pewnego stopnia. Rozwój naukowo−techniczny jest możliwy tylko do pewnych granic;

uniknięcie chaosu społecznego staje się czymś nieprawdopodobnym po: a) prze−

kroczeniu pewnego tempa rozwoju (najprostszy przykład: dyplomacja nienadą−

żająca z regulowaniem wyścigu zbrojeń); b) po wytworzeniu technologii szcze−

gólnie dużej mocy (najprostszy przykład: groźba miniaturyzacji broni masowego rażenia). Wiele wskazuje na to, że od dotarcia do „granic wzrostu” w zarysowa−

nym powyżej sensie nie jesteśmy odlegli: ludzkość zużywa ogromne i szybko ro−

snące ilości energii oraz metali. Ma miejsce ocieplenie klimatu, postępuje zatru−

cie środowiska naturalnego i jego degradacja (w tym erozja gleb, wylesienie i pu−

stynnienie). Ma miejsce szybki zanik różnorodności biologicznej. Postępuje pro−

liferacja broni masowego rażenia oraz użycie niezwykle ryzykownych biotech−

nologii. W tym artykule nie ma miejsca na prezentację szczegółowych danych dotyczących zagrożeń cywilizacyjnych. Informacje dotyczące stanu środowiska naturalnego oraz wielkości i tempa wyczerpywania zasobów naturalnych znaj−

dzie Czytelnik w Internecie na stronach instytucji zbierających się wytwarzaniem

(4)

i gromadzeniem odpowiednich danych. Mam na myśli między innymi Energy In−

formation Agency, Food and Agriculture Organization, World Resources Institute, International Union for the Conservation of Nature, United Nations Environment Program, Europejską Agencję Środowiska, Organization for Economic Co−ope−

ration and Development; ministerstwa ochrony środowiska poszczególnych kra−

jów, Central Intelligency Agency, US Bureau of Mines. Zbiorczy obraz katastro−

fy ekologicznej i stanu rezerw zasobów naturalnych można znaleźć między inny−

mi w publikacjach World Resources Institute, Klubu Rzymskiego i Worldwatch Institute (por. np. Matthews i in. 2000; Meadows i in. 2004, Brown i in. 2000).

Jest bardzo ważne, by zrozumieć, dlaczego głoszony przez wielu pogląd, że postęp technologiczny pozwoli oddalać w nieskończoność granice wzrostu, jest oparty na słabych podstawach. Jest tak z następujących powodów: 1. Skala za−

grożeń czyni to czymś skrajnie nieprawdopodobnym. Najprawdopodobniej w przeciągu kilku dziesięcioleci wyczerpana zostanie duża część złóż ropy i ga−

zu; a także wielu metali, w związku z czym w znalezienie ich substytutów w od−

powiednim czasie nie należy wierzyć. 2. Nawet bogate kraje odnotowały bardzo umiarkowane sukcesy w zmniejszaniu poziomu konsumpcji zasobów natural−

nych oraz dewastacji środowiska naturalnego na dolara PKB; krajom ubogim bę−

dzie to jeszcze trudniej uzyskać (Burns i in. 1997). 3. Rozwój technologiczny nie tylko pomaga unikać niektórych zagrożeń, ale stwarza nowe; prawdopodobnie niektórym nie da się skutecznie przeciwdziałać. Nie można zmienić faktu, że za−

wodność systemów rośnie wraz z ich komplikacją; niemożliwe też zdaje się być zbudowanie takiego ładu społecznego, który by nie pozostawiał swobody działa−

nia szaleńcom i złoczyńcom, co w obliczu upowszechniania się dostępu do po−

tężnych technologii okazuje się warunkiem przetrwania (o zagrożeniach techno−

logicznych por. np. Bratspies 2004, 2005; Friedman i Friedman 1996; Joh 2005;

Lem 1989, 1996; Roe 2002; Skolnikoff 1993).

Wygląda na to, że należy się wkrótce spodziewać licznych katastrof ekolo−

gicznych i – w krajach względnie bogatych – gwałtownego obniżenia material−

nego standardu życia. Prawdopodobny jest też chaos społeczny, w tym stechni−

cyzowana wojna o resztki kluczowych zasobów i o względne bezpieczeństwo ekologiczne. Świadome wejście przez społeczeństwa w fazę limitowania wzro−

stu być może pozwoliłoby ograniczyć niektóre negatywne zjawiska, których zaj−

ścia należy się spodziewać; wydłużyłoby też czas, jaki ludzkość ma na przysto−

sowanie się do nowych, trudniejszych warunków.

W tym miejscu poczynić muszę pewną uwagę terminologiczną. Otóż głównie z powodów stylistycznych zamiennie z pojęciem „limitowanie wzrostu” będę używał pojęcia „hamowanie wzrostu”. Ten drugi termin sugeruje mylnie, że cho−

dzi o blokowanie aktywności gospodarczej i poznawczej, które w ogóle nie jest selektywne. Na rzecz używania tego terminu przemawia jednak fakt, że w isto−

cie zadaniem stojącym przed ludzkością nie jest zablokowanie takich czy innych

(5)

inicjatyw gospodarczych lub naukowych, ale zmniejszenie tempa rozwoju na−

ukowo−technicznego i ilości przepływów w gospodarce.

Problematyka „granic wzrostu” została wprowadzona do dyskursu publiczne−

go już co najmniej kilkadziesiąt lat temu (Heilbroner 1976; Meadows i in. 1973;

Lem 1989). Nie tylko nie doszło jednak do porzucenia polityki nastawionej na maksymalne przyspieszanie wzrostu gospodarczego i rozwoju naukowo−tech−

nicznego, ale nawet nie zrobiono wiele dla rozpoznania możliwości dokonania takiego zwrotu. Opublikowano sporo prac diagnozujących narastanie zagrożeń;

wydano wielką ilość książek i artykułów zawierających apele i prezentujące po−

bożne życzenia dotyczące bardziej gospodarnego używania zasobów. Pojawiały się też prace zawierające cząstkowe analizy możliwości reakcji. Trudno byłoby jednak bronić poglądu, że pojawiały się rozprawy, w których by ujmowano pro−

blem całościowo, starając się w jak największym stopniu uczynić zadość postu−

latowi holizmu metodologicznego, co w trakcie analizy tej tematyki jest w oczy−

wisty sposób konieczne. Wciąż najbardziej systematyczna analiza możliwości re−

akcji społeczeństwa na docieranie do granic wzrostu zawarta jest w książkach Roberta L. Heilbronera (1988, 1994, 1996), który był jednym z pierwszych auto−

rów podejmujących problem.

Uważam, że kluczowa dla analizy możliwości reakcji na narastanie zagrożeń cywilizacyjnych jest problematyka systemów społeczno−ekonomicznych. Otóż jak wiadomo, zarówno wzrost gospodarczy, jak i rozwój naukowo−techniczny są sto−

sunkowo nowymi zjawiskami. Przed XIX wiekiem procesy te zachodziły bardzo powoli. Wynika z tego oczywiście, że ich źródeł nie należy się dopatrywać w ce−

chach jakkolwiek pojętej natury ludzkiej, ale w sposobach organizacji społe−

czeństw. Kluczowe zdają się być nie różnice kulturowe (religijne, narodowe itp.), ale ekonomiczne – świadczy o tym fakt, że dynamiczny wzrost ma miejsce w kra−

jach o bardzo różnych kulturach. W tej sytuacji za szczególnie obiecującą należy uznać analizę w kategoriach systemów społeczno−ekonomicznych. Przez „system społeczno−ekonomiczny” rozumiem złożoną całość społeczną, której kośćcem są stosunki własności. System ekonomiczny, rozumiany jako kompleks organizacji, gospodarstw domowych oraz jednostek działających według określonych zasad i bodźców w zakresie produkcji, podziału, wymiany, konsumpcji dóbr i usług (Ko−

walik 2000: 12) jest częścią składową systemu społeczno−ekonomicznego (o po−

równawczej analizie systemów ekonomicznych por. Kowalik 2000: 9–29). Położe−

nie nacisku na rozbiór systemów społeczno−ekonomicznych, w tym zwłaszcza sto−

sunków produkcji, traktuję przede wszystkim jako realizację postulatów metodolo−

gicznych, wskazujących na właściwy sposób uchwycenia zależności między róż−

nymi sferami życia społecznego i uniknięcia powierzchownego opisu społeczeń−

stwa, opierającego się wyłącznie na badaniu świadomości społecznej.

Przyjmuję, że w społeczeństwach przemysłowych możliwe są dwa zasadni−

czo odmienne systemy społeczno−ekonomiczne: kapitalizm, w którym środki

(6)

produkcji są w rękach prywatnych i socjalizm, w którym są w ręku państwa (względnie są dzierżawione od państwa). Wskazana różnica rozwiązań własno−

ściowych jest kluczowa w tym sensie, że determinuje wiele wymiarów życia spo−

łecznego (np. gdy nie istnieje własność prywatna bardzo mało prawdopodobny jest szybki rozwój naukowo−techniczny i trwała demokracja parlamentarna).

W węższym sensie „systemami społeczno−ekonomicznymi” bywają też nazywa−

ne różne odmiany kapitalizmu, a nawet systemy instytucjonalne poszczególnych krajów. Nie będę wprowadzał odrębnych terminów na określenie tych obiektów, bo prawdopodobieństwo powstania zamieszania terminologicznego uważam za niewielkie.

Przez „socjalizm” będę w niniejszym artykule rozumiał system, w którym własność państwowa zdecydowanie dominuje nad prywatną, a duża część gospo−

darki jest sterowana centralnie. W żadnym razie tematem niniejszego tekstu nie jest kapitalizm, w którym ma miejsce szeroko zakrojona redystrybucja państwo−

wa (jak w Szwecji) ani też jakiekolwiek wizje socjalizmu demokratycznego.

W gospodarce centralnie sterowanej możliwe jest do pewnego stopnia wykorzy−

stywanie rynku jako mechanizmu alokacji zasobów. Rolę własności prywatnej pełnić może w takim systemie instytucja wynajmu środków produkcji od pań−

stwa (jest tak obecnie w Chinach).

Przedstawiona powyżej definicja socjalizmu jest bogatsza treściowo, niżby można sądzić na pierwszy rzut oka, bowiem system, w którym własność pry−

watna nie dominuje, a duża część gospodarki jest centralnie sterowana, musi mieć z wielkim prawdopodobieństwem wiele innych trwałych cech. Można też wskazać na szereg ważnych właściwości, których system ten mieć raczej nie może. Poniżej wyliczę tylko kilka najważniejszych cech, które socjalizm naj−

prawdopodobniej musi mieć oraz takich, których najprawdopodobniej nie mo−

że posiadać.

1. Pogodzenie z socjalizmem pluralizmu politycznego i demokracji parlamen−

tarnej jest nieprawdopodobne ze względu na to, że sterując całością gospodarki państwo ma w swych rękach wszelkie środki, które byłyby potrzebne do prowa−

dzenia działalności opozycyjnej. Aby odrzucić ten argument, trzeba by chyba przyjąć mało realistyczne założenie, że możliwa jest niemal powszechna akcep−

tacja dla zasadniczych cech tego systemu oraz że grupy sprawujące władzę w so−

cjalizmie mogą być skłonne do dobrowolnej rezygnacji ze sprawowania rządów.

2. W sytuacji wielkiej koncentracji władzy oraz potrzeby wysokiego poziomu posłuszeństwa ze strony społeczeństwa (którego wymaga centralne sterowanie gospodarką), wielce prawdopodobna jest ideologiczna zamkniętość systemu.

Pluralizm ideologiczny w mediach destabilizowałby system, zwłaszcza przy obiektywnych trudnościach centralną koordynacją gospodarki. Ponadto trudno przyjmować, że grupy panujące mogłyby nie ulegać pokusie wykorzysty−

wania swej wielkiej władzy dla kontrolowania dyskursu publicznego.

(7)

3. Po trzecie, przy dużej roli państwa w koordynacji całego życia gospodar−

czego nieprawdopodobna jest duża aktywność oddolna na płaszczyźnie politycz−

nej i obywatelskiej.

Na podstawie powyższych uwag Czytelnik już zapewne domyśla się, do ja−

kich tradycji teoretycznych nawiązuję. Warto jednak napisać o tym wprost.

Otóż najbliższy jest mi sposób myślenia o socjalizmie, który podkreśla znacze−

nie braku własności prywatnej w tym systemie. Brak ten wymusza opieranie się w gospodarowaniu na mechanizmie nakazowo−rozdzielczym lub quasi−rynku bez własności prywatnej w pełnym tego słowa znaczeniu, co stanowi o funda−

mentalnej odmienności tego systemu względem kapitalizmu. Analizowanie go−

spodarki socjalistycznej pozwala zrozumieć wiele cech systemu jako całości, a właściwie jest nawet warunkiem uniknięcia wielu złudzeń co do socjalizmu, która to teza chyba najlepiej została uzasadniona w pracach Jadwigi Staniszkis (1989, 1991, 1999, 2001, 2003; por. Woźniak 2001). Do powszechnie znanych autorów prezentujących ten styl myślenia należy też z pewnością Janos Kornai (Kornai 1980, 1991, 1993, 2000, 2001, 2005; Kornai i Daniel 1990; Kornai i in.

2002). Wprowadzone przez niego pojęcie „miękkiego budżetu”, służące wyja−

śnieniu szeregu trudności ze sterowaniem gospodarką socjalistyczną stało się niezwykle popularne i bywa nawet czasami używane jak wszystko wyjaśniają−

cy wytrych.

Zbieżny ze stylem myślenia podkreślającym ontologiczną odrębność socjali−

zmu jest z pewnością sposób ujmowania socjalizmu przez Andrew Waldera, któ−

ry w analizie gospodarki chińskiej kładzie nacisk na bodźce ekonomiczne i spe−

cyficzny sposób organizacji gospodarki tego kraju, rozpatrując szczegółowo zwłaszcza pozytywne bodźce skłaniające obywateli do akceptacji systemu (Wal−

der 1988, 1995, 1997, 2003). Z pewnością kompatybilne podejście z tradycją analizy socjalizmu, do której nawiązuję, prezentują rozprawy autorów kładących silny nacisk na specyfikę instytucjonalną socjalizmu, a mianowicie Davida La−

ne’a (por. np. 1992, 1996), Winicjusza Narojka (por. np. 1982, 1991) i Edmunda Mokrzyckiego (2001). Z pewnością ważną lukę w analizie socjalizmu wypełnia praca Marii Łoś i Andrzeja Zybertowicza, dotycząca roli służb specjalnych w tym systemie i w procesie transformacji postsocjalistycznej (Łoś i Zybertowicz 2000). Styl myślenia prezentowany przez tych autorów jest bliski sposobowi teo−

retyzowania przywoływanej przez nich Jadwigi Staniszkis.

Czynniki wzrostu w socjalizmie

Nie ulega wątpliwości, że wzrost był priorytetem władz socjalistycznych. Do−

tyczy to zarówno ZSRR, jak i ChRL. Trzeba też stwierdzić, że państwa socjali−

styczne uzyskiwały dynamiczny wzrost gospodarczy. Według szacunków CIA (oficjalne dane ZSRR uchodzą za mało wiarygodne) jeszcze na początku lat osiemdziesiątych, PKB Związku Radzieckiego rósł o 1,9%; tj. więcej niż które−

(8)

gokolwiek kraju OECD poza Irlandią w tym okresie, Republika Federalna Nie−

miec dla przykładu osiągała 1,3% (Lane 1992: 9).

Podstawowy powód, dla którego uzyskanie wzrostu gospodarczego jest prio−

rytetem władz w socjalizmie, jest rzecz jasna taki sam, jak w kapitalizmie: pod−

noszenie materialnego standardu życia jest najprostszym sposobem łagodzenia konfliktów wokół podziału zasobów, a zatem i uzyskiwania przez władze legity−

mizacji. Na wzroście gospodarczym prawie wszyscy zdają się zyskiwać, a pra−

wie nikt nie traci (przynajmniej do momentu wystąpienia bardzo poważnych trudności ekologicznych i zagrożeń technologicznych, bądź wyczerpania kluczo−

wych zasobów). Społeczeństwo żąda zatem podnoszenia poziomu konsumpcji, a władza stara się mu to zapewnić, bo jest to dla niej najprostszy sposób na unik−

nięcie problemów politycznych. Dosyć dobrym świadectwem koncentracji władz państw socjalistycznych na wzroście gospodarczym jest proporcja zasobów prze−

kazywanych na inwestycje, a ta była (i jest) w krajach socjalistycznych bardzo wysoka. Ze względu na niezbyt dużą opłacalność tych wydatków można mówić o tendencji do przeinwestowywania w analizowanym systemie (o czym nieco szerzej w dalszej części artykułu).

Raz uruchomiony wzrost gospodarczy wywołuje procesy, które wzmacniają go na zasadzie sprzężenia zwrotnego. Przede wszystkim – poniekąd z definicji – uprzemysłowienie oznacza zwiększenie liczebności grup bezpośrednio zainte−

resowanych w tym, by wzrost gospodarczy był traktowany jako priorytet, tzn. na−

ukowców i inżynierów. Z drugiej strony osłabia strukturalne blokady wzrostu go−

spodarczego i rozwoju naukowo−technicznego, zmniejszając liczbę ludności pra−

cującej na roli i ograniczającej wielkość najbardziej konserwatywnej klasy, któ−

rą jest chłopstwo. Mobilność społeczna sprzyja otwartości światopoglądowej, a zatem i rozwojowi naukowo−technicznemu, gdyż oznacza rozbicie nisz spo−

łecznych tradycjonalizmu (por. Mannheim 1992). Istotnymi aspektami tej mobil−

ności są m.in. urbanizacja oraz częściowe skruszenie patriarchatu, następujące na skutek powszechnego zatrudnienia kobiet w pełnym wymiarze godzin.

Warto przytoczyć w tym miejscu podstawowe dane dotyczące przemian struktury społecznej ZSRR. Udział ludności miejskiej w ZSRR wzrósł z 17,9%

w 1917 do 66% w 1989 roku (Narchoz 1988, za: Lane: 1992: 151). W liczbach bezwzględnych między rokiem 1950 a 1989 liczba ludzi żyjących w miastach wzrosła z 94,2 miliona do 217,9 miliona (Lane 1992: 158). Nastąpił spadek od−

setka ludności zatrudnionej w rolnictwie z 54% w 1940 do 19% w roku 1987;

wzrost odsetka ludności zatrudnionej w przemyśle i budownictwie z 23% w ro−

ku 1940 do 38% w 1987; wzrost odsetka ludności zatrudnionej w usługach i transporcie z 23% w 1940 do 43% w 1987 roku (Narchoz 1988, za: Lane 1992:

152). Wyższe wykształcenie w 1959 miało 8,3 miliona osób, a w 1987 roku 20,8 miliona; do tego w 1987 roku 3,5 miliona osób miało wykształcenie niepełne wyższe; liczba ludzi posiadających wykształcenie średnie zawodowe wzrosła

(9)

z 7,9 miliona w roku 1959 do 30,9 miliona w 1987 (Lane 1992: 163). Specyfika krajów socjalistycznych kryje się w pewnej sprzeczności zachodzącej między dużym wysiłkiem edukacyjnym władz, motywowanym m.in. ideologicznie (za−

powiedź awansu społecznego szerokich rzesz ludności była kluczową obietnicą marksizmu), a pewnymi obiektywnymi tendencjami systemu. Mam na myśli fakt, że korelacja wykształcenia i gratyfikacji finansowej była względnie słaba – co umniejszało motywację obywateli do zdobywania wykształcenia.

Kilka czynników skłaniających władze państw socjalistycznych do uznawa−

nia wzrostu gospodarczego za swój główny cel zdaje się tkwić w naturze socja−

lizmu. Jeden z nich to fakt, że w omawianym systemie istnieją poważne trudno−

ści z negocjowaniem interesów zbiorowych. Występowanie tych trudności za−

chęca władze do uznawania wzrostu gospodarczego za priorytet – sukcesy na tym polu pomagają unikać problemów, co do których z góry wiadomo, że nie będą łatwe do rozwiązania. Trudności z rozstrzyganiem konfliktów biorą się w socjalizmie z kilku powodów: 1. Każde podkreślenie sprzeczności interesów grupowych podważa praktykę centralnego planowania, bowiem rodzi wątpli−

wość, czy planiści mogą w jednakowym stopniu realizować interesy wszystkich głównych grup społecznych. 2. Nie ma jasno określonych kanałów i procedur rozwiązywania konfliktów (nie ma pluralizmu politycznego, instytucji prawdzi−

wie wolnych wyborów, podział władz jest w dużej mierze pozorny i inne). 3. Ofi−

cjalna propaganda podkreśla wciąż bezkonfliktowość społeczeństwa socjali−

stycznego, co jest uwarunkowane zarówno obiektywnymi potrzebami funkcjo−

nalnymi (uprawomocnienie centralnego sterowania gospodarką), jak i tradycją dominującej ideologii (zniesienie klas jako jeden z głównych celów marksizmu).

W tej sytuacji każde otwarte konstatowanie istnienia sprzeczności interesów jest dla władz nie tylko niewygodne politycznie, ale i może być łatwo interpretowa−

ne jako atak na system jako całość, zwłaszcza jeśli jest uzupełniane o żądanie zwiększenia zakresu wolności myśli. Powyższe okoliczności wyjaśniają, dlacze−

go w razie strajku do protestujących zakładów z reguły szybko przyjeżdżali przedstawiciele najwyższych władz państwowych (co przecież w żadnym razie nie jest regułą w kapitalizmie).

Inny czynnik skłaniający władze w socjalizmie do traktowania wzrostu gospo−

darczego i rozwoju naukowo−technicznego jako priorytetu tkwi w tym, że przed−

siębiorstwa w omawianym systemie nie mogą być rozliczane z efektywności dzia−

łania, bo efektywność gospodarowania jest w socjalizmie bardzo trudna do zmie−

rzenia, zwłaszcza na poziomie odcinkowym. Jest tak na skutek braku informacji w postaci cen rynkowych oraz tego, że w istocie przedsiębiorstwa nie są niezależ−

ne od państwa. Jest bardzo trudno określić efektywność określonych przedsię−

biorstw czy inwestycji, gdy państwo w znacznej mierze dowolnie określa ceny środków produkcji oraz przerzuca zyski i koszty między różnymi działami gospo−

darki. W tych warunkach powstaje tendencja do rozliczania przedsiębiorstw wy−

(10)

łącznie z tego, co jest w miarę uchwytne, czyli wielkości produkcji; przy ignoro−

waniu jej jakości oraz kwestii oszczędności procesu wytwórczego. To jednak oznacza, że przedsiębiorstwa mają bezpośredni interes w żądaniu zwiększania na−

kładów, gdyż wzrost nakładów jest najprostszym sposobem zwiększenia produk−

cji. Nie bez znaczenia jest okoliczność, że znajdowanie się w fazie inwestycji jest bardzo wygodną wymówką dla firm, bo dodatkowo utrudnia ocenę ich pracy. Po−

zwala kierownictwu twierdzić, że „nasze wyniki nie są dobre, bo jeszcze nie uru−

chomiliśmy pełnych mocy produkcyjnych”. Ponieważ ocena efektywności po−

szczególnych przedsiębiorstw jest bardzo trudna, gdy żądają one przekazania do−

datkowych zasobów, władzom jest trudno odmówić spełnienia tych postulatów.

Czynnikiem wzmacniającym skłonność władz w socjalizmie do przeznacza−

nia dużej części zasobów na inwestycje jest to, że permanentnie zbyt optymi−

stycznie oceniają one swoje możliwości działania. Złudzenie to bierze się z fak−

tu, że aparat monopartii kontroluje całość życia gospodarczego, a mając kłopoty z oszacowaniem efektywności gospodarki może łatwo „wytłumaczyć” wiele swoich gospodarczych niepowodzeń, tzn. uznać, że mają źródła w przejściowych trudnościach bądź drobnych błędach, które można łatwo naprawić. Ujmując rzecz z drugiej strony: władzom tak uwarunkowanym trudno jest zaakceptować obiektywne przeszkody stojące przed polityką przyspieszania wzrostu i świado−

mie ograniczać inwestycje do rozsądnego, tj. względnie efektywnego poziomu.

Ważnym źródłem nadmiernego optymizmu władz w krajach socjalistycznych był fakt, że w fazach rozwoju ekstensywnego (odbudowy po zniszczeniach wojen−

nych) kraje te uzyskiwały rzeczywiście niezłe wyniki gospodarcze.

Istotny motyw skłaniający władze socjalistyczne do przyspieszania wzrostu tkwi w chęci utrzymania przez nie maksymalnej kontroli nad przepływami zaso−

bów. Otóż inwestycje są w analizowanym systemie wydatkami na sferę życia społecznego najściślej kontrolowaną przez państwo. Stąd przyspieszanie wzrostu gospodarczego jest zarazem działaniem sprzyjającym utrzymaniu wysokiego po−

ziomu kontroli nad życiem społecznym w krótkiej perspektywie czasowej.

Jednym z powodów, z których kraje socjalistyczne dużą część zasobów prze−

znaczały na inwestycje tkwi w tym, że branże wytwarzające środki produkcji mia−

ły szczególnie dużą moc przetargową. To z kolei brało się dwu okoliczności.

Po pierwsze, ze znaczenia militarnego przedsiębiorstw wytwarzających środki pro−

dukcji, które przecież wytwarzały materiały przydatne wojsku bądź na taką pro−

dukcję można byłoby je szybko przestawić. Po drugie, z faktu, że przedsiębiorstwa wytwarzające środki produkcji stanowiły miejsce koncentracji siły roboczej (np.

huty, kopalnie, zakłady przemysłu maszynowego), przez co pacyfikowanie robot−

ników w nich zatrudnionych czyniło niezwykle ważnym zadaniem politycznym.

Za istotną trudność na drodze do hamowania wzrostu w socjalizmie należy uznać fakt, że narzucającą się metodą łagodzenia konfliktów w tym systemie jest głoszenie idei postępu. Charakterystyczne dla systemu trudności z koordynacją

(11)

gospodarki i rozstrzyganiem konfliktów społecznych (o których nieco szerzej w dalszej części niniejszego artykułu) muszą skutkować problemami legitymiza−

cyjnymi władzy. Głoszenie idei postępu, tzn. żądanie wyrzeczeń w chwili obec−

nej w imię lepszego jutra, jest narzucającym się sposobem zyskiwania akceptacji społecznej. Władze w socjalizmie mają powody do obawiania się podsycania roszczeń konsumpcyjnych (bo grozi to wzrostem trudności ze sterowaniem go−

spodarką), jednak obiecywanie poprawy w bliżej nieokreślonej przyszłości zda−

je się być względnie bezpieczne, przynajmniej dopóki trwa odczuwalny wzrost gospodarczy. Głoszenie wiary w lepszą przyszłość jest też metodą rozładowywa−

nia konfliktów, która zwykle pozostaje pod ręką nawet wtedy, gdy innych nie można zastosować.

Część powodów, dla których władze krajów socjalistycznych traktowały wzrost gospodarczy za swój priorytet, miała związek nie tyle z cechami socjali−

zmu, ile raczej z konkretnymi okolicznościami historycznymi, w których ta for−

ma ładu społecznego istniała. Trzeba się przy nich chwilę zatrzymać, jako że sil−

nie wpływały na sposób działania systemu; ponadto jest wątpliwe, czy możliwa jest sytuacja, gdy kraje socjalistyczne znajdą się w położeniu, w którym uwarun−

kowania te w ogóle nie będą występować.

Jednym z podstawowych czynników zmuszających władze do traktowania wzrostu gospodarczego była konkurencja międzynarodowa. Czynnik ten miał tym większe znaczenie, że socjalizm powstawał w krajach ubogich, na dokładkę zruj−

nowanych przez działania wojenne. Kraje te tylko z dużym trudem mogły jako ta−

ko dotrzymać kroku państwom bogatym w militarnym i gospodarczym wyścigu.

W 1989 roku Michaił Gorbaczow przyznawał, że wydatki zbrojeniowe stanowiły 15,6% całego produktu krajowego brutto ZSRR (Lane 1992: 9). Według Stoc−

kholm International Peace Research Institute (www.sipri.org) w 1988 roku wydat−

ki zbrojeniowe ZSRR stanowiły 15,8% PKB tego kraju, a w roku 1989 – 14,2%;

dla porównania, według tego samego źródła wydatki USA stanowiły w tych la−

tach 5,7% i 5,5% PKB kraju. Stały personel armii ZSRR wynosił w 1987 roku 5,2 miliona; armii Chin – 3,3 miliona, dla porównania armia USA liczyła 2,1 miliona ludzi (Lane 1992: 36). Jest to jeden z głównych powodów dosyć brutalnego wy−

ciskania z ludności krajów socjalistycznych środków na inwestycje.

Innym czynnikiem, o którym trzeba w tym miejscu wspomnieć, była słaba le−

gitymizacja ideologiczna władzy komunistycznej. Dotyczy to zwłaszcza wielu ob−

szarów ZSRR niezamieszkanych przez Rosjan oraz krajów Europy Środkowej.

Niektóre motywy oporu wobec socjalizmu nie miały silnego związku z naturą te−

go systemu. Miały korzenie w różnorakich uwarunkowaniach historycznych, ta−

kich, jak różnice etniczne i religijne, trudne do pogodzenia tradycje państwowe (np.

wielu Polaków widziało w ZSRR spadkobiercę jednego z mocarstw zaborczych – Rosji). Wobec trudności uzyskania poparcia na płaszczyźnie ideologicznej, legi−

tymizowanie się wzrostem gospodarczym jawiło się jako tym bardziej potrzebne.

(12)

Podstawowe źródła trudności z koordynacją życia gospodarczego w socjalizmie oraz ich znaczenie w obliczu granic wzrostu

Przechodzę do omówienia podstawowych trudności z centralnym koordyno−

waniem gospodarki. Zapewne powinienem zacząć od stwierdzenia, że o gospo−

darkach państw socjalistycznych trudno mówić jako o „planowych”, ponieważ rozstrzał między zamierzeniami władz centralnych a uzyskiwanymi efektami był zawsze duży, lepiej zatem mówić o „gospodarkach nakazowo−rozdzielczych”.

Faktycznie zarządzanie gospodarką w krajach socjalistycznych przebiegało po pętli: formułowanie planów przez władze – niepełna realizacja tychże zaleceń – korygowanie zadań. Trudności z koordynacją można by uznać za okoliczność sprzyjającą hamowaniu wzrostu w socjalizmie, przecież w końcu utrudniały one krajom socjalistycznym „dogonienie” i „przegonienie” krajów Zachodu. Byłoby to jednak ujęcie powierzchowne. Interesującym nas problemem jest przecież kontrolowane limitowanie wzrostu, a nie próby hamowania, które skończyłyby się szybko chaosem społecznym, a w dalszej konsekwencji i ekologicznym.

W tym sensie trudności z centralnym sterowaniem gospodarką są zarazem trud−

nościami, przed którymi stanęłyby także próby hamowania wzrostu w socjali−

zmie.

Jednym z najoczywistszych źródeł trudności ze sterowaniem wielkimi syste−

mami społecznymi jest ogromna ilość informacji, którą trzeba przetwarzać.

W praktyce obróbka ta musi się odbywać zespołowo, etapowo i w systemie hie−

rarchicznym, co już samo w sobie jest źródłem błędów i straty czasu. Oczywiście w systemach centralnie sterowanych problem ten musi ostrzej dawać o sobie niż w zdecentralizowanych ze względu na większą ilość przetwarzanych centralnie informacji i mniejsze możliwości oddolnego samo−przystosowania się społe−

czeństwa (Lem 1984). Wystarczającą ilustracją tej tezy jest ogromną ilość cen ustalanych przez władze centralne w ZSRR – około 200 milionów, co roku do−

chodziło około 200 tys. nowych (Lane 1992: 29).

Ściśle rzecz biorąc w socjalizmie władza stoi nie tylko przed problemem prze−

twarzania informacji, ale także przed brakiem bądź niedostępnością określonych danych. Mam na myśli, po pierwsze fakt, że w systemach nakazowo−rozdziel−

czych nie ma informacji, którą w kapitalizmie generuje rynek, tzn. głównie cen.

Wszystkie ceny władza musi „brać z kapelusza”, co czyni gospodarowanie słabo zobiektywizowanym, opartym na subiektywnej i przypadkowej semantyce.

W konsekwencji nie można też zbudować takich skomplikowanych wskaźników gospodarczych, jakimi są w kapitalizmie indeksy giełdowe typu Dow Jones czy NASDAQ.

Innym ważnym źródłem wspomnianego deficytu informacyjnego, wobec któ−

rego stoją socjalistyczne władze, jest niechęć społeczeństwa do przekazywania funkcjonariuszom państwa niektórych danych. Dwa aspekty problemu zdają się

(13)

szczególnie istotne. Pierwszy z nich jest natury ekonomicznej. Otóż w dobrze po−

jętym interesie firm w socjalizmie jest ukrywanie części informacji. Przede wszystkim danych dotyczących wolnych mocy produkcyjnych oraz różnego ty−

pu transakcji nieujętych przez plan, ale pozwalających plan realizować. Wobec stałego niedostatku zasobów i nieterminowości dostaw, nieujawnianie tego typu danych ma żywotne znaczenie. Ukrywanie części informacji przez podmioty go−

spodarcze utrudnia jednak i tak niełatwe ze względu na skalę działania formuło−

wanie planów gospodarczych.

Drugi aspekt problemu ma bardziej polityczny niż ekonomiczny charakter.

Ścisła kontrola ideologiczna oraz powracające fale represji powodowały niechęć do wyrażania jakichkolwiek negatywnych sądów o stanie systemu, nie tylko mo−

tywowanych chęcią dokonania jego całościowej krytyki. To jednak oznaczało brak różnego typu danych dotyczących położenia społecznego różnych grup.

Władze rozbudowywały różnego typu aparaty zajmujące się gromadzeniem in−

formacji, w tym tajne służby, co jednak prowadziło do marnotrawstwa zasobów (por. Łoś i Zybertowicz 2000).

Za ważniejsze źródło trudności z koordynowaniem gospodarki w systemie na−

kazowo−rozdzielczym niż kłopoty z obróbką informacji należy uznać problem braku pewnych bodźców, które skłaniałyby przedsiębiorstwa i obywateli do go−

spodarności. Chodzi głównie o to, że w interesie przedsiębiorstw państwowych leży negocjowanie jak najwygodniejszej relacji przyznanych zasobów do pla−

nów: np. jak najwięcej skóry na jak najmniejszą ilość butów. Z drugiej strony optymalizacja zużycia zasobów nie wydaje się ważna, jeśli przedsiębiorstwo z grubsza plan realizuje. W kapitalizmie właściciele środków produkcji są bez−

pośrednio zainteresowani w oszczędnym obchodzeniu się z czynnikami produk−

cji. Jeśli są niegospodarni – ryzykują zubożenie, a nawet bankructwo. (Oczywi−

ście w oligopolu rynkowe sankcje za niegospodarność są znacznie bardziej zapo−

średniczone i odroczone niżby było na rynku zdominowanym przez drobne fir−

my). Wspomniany mechanizm dyscyplinuje także pracobiorców (są zwalniani przez pracodawców, jeśli nie pracują efektywnie, bądź nie dbają o środki produk−

cji). W socjalizmie właścicielem środków produkcji jest państwo, na skutek cze−

go odpowiedzialność za niegospodarność jest o wiele bardziej rozmyta. Zarzą−

dzający majątkiem państwowym mogą być pociągani do odpowiedzialności przez władze wyższego szczebla, skuteczność odgórnej kontroli ograniczają jed−

nak omówione wyżej trudności ze sterowaniem systemem, w tym biorące się z braku pewnego typu informacji oraz kłopotami z obróbką tej, która jest zasad−

niczo dostępna. Dyscyplinowanie pracobiorców jest jeszcze bardziej zapośredni−

czone niż tych, którzy zarządzają środkami produkcji. Przede wszystkim dlatego, że przedsiębiorstwa zasadniczo dążą do posiadania nadwyżek siły roboczej.

Zwolnienie w tym systemie nie jest dotkliwą sankcją, bo łatwo o ponowne za−

trudnienie (co nie dotyczy rzecz jasna osób napiętnowanych jako niewygodne

(14)

politycznie). Ostro karać pracowników jest też trudno ze względu na blokady po−

lityczne: wyrzucanie z pracy itp. jest źle widziane przez władze w systemie, któ−

ry jest legitymizowany przez ideologię, podkreślającą, że celem jego istnienia jest realizacja interesu ludzi pracy.

Ważne trudności z centralnym koordynowaniem gospodarki tkwiły w mało efektywnym wykorzystaniu siły roboczej. Wydajność pracy w ZSRR była mniej−

sza niż na Zachodzie, a do tego jej wzrost z czasem tracił tempo (Lane 1992: 34).

Radzieckie zakłady przemysłowe wykorzystywały o 30−50% więcej robotników, a jeszcze więcej inżynierów, techników, personelu administracyjnego i robotni−

ków pomocniczych. Około 2% siły roboczej stale przebywało na zwolnieniach (Lane 1992: 33). Przyczyny małej mobilności siły roboczej były silnie i wielo−

stronnie uwarunkowane:

1. Małe (i malejące w historii ZSRR) zróżnicowanie zarobków. W 1932 roku menedżerowie i technicy zarabiali 263% przeciętnej pensji robotników, w 1960 – 148%, a w 1986 tylko 110,4%; pracownicy biurowi w 1932 zarabiali 150% pen−

sji robotników, w 1960 już tylko 82%, a w 1986 – 79,57% (Narchoz 1985: v 1984g:

417 i Narchoz 1987, za: Lane 1992: 168). Nawet wysocy rangą funkcjonariusze polityczni i gwiazdy sportu zarabiały względnie mało w porównaniu do podob−

nych sobie w kapitalizmie (Lane 1992: 171–172). Należy jednak pamiętać, że pra−

ca na czarno była ważnym źródłem zróżnicowania dochodów (Lane 1992: 174).

2. W skali kraju nie była rozpowszechniona praktyka reklamowania możliwo−

ści zatrudnienia, robiono to jedynie w ramach poszczególnych instytucji.

3. Przedsiębiorstwa miały tendencję do kumulowania pracowników na zapas, aby móc ich wykorzystywać w chwili, gdy będą dostępne składniki produkcji.

4. Kierownictwa przedsiębiorstw uważały, że wymiana pracowników szkodzi produkcji i karały zmieniających pracę utratą różnych uprawnień, w tym np.

wczasów.

5. Przedsiębiorstwa były odpowiedzialne za wiele usług socjalnych, a związ−

ki zawodowe starały się utrzymać robotników w miejscu.

6. Zatrudnienie dużej liczby kobiet było czynnikiem zmniejszającym mobil−

ność siły roboczej, gdyż powodowało, że często jednostką produkcyjną było mał−

żeństwo, ponadto kobiety bardziej bały się utraty korzyści wypływających z za−

trudnienia (Lane 1992: 32–33).

Kłopoty z koordynacją wynikające z powyższych uwarunkowań są wzmac−

niane przez wspomniane już wyżej trudności z regulacją konfliktów zbiorowych.

Podstawowe źródła tego problemu zostały już wypunktowane, zwrócę może jeszcze tylko uwagę na to, że werbalne odrzucenie przez elity niektórych tez ide−

ologii marksizmu−leninizmu mogło tylko w niewielkim stopniu złagodzić trud−

ności. Na przykład odrzucenie tezy o nieistnieniu konfliktów klasowych w socja−

lizmie nie mogło zmienić faktu, że koncentracja na sprzecznościach interesów utrudniała planowanie. Otwarte analizowanie motywów sterujących planowa−

(15)

niem w kategoriach konfliktu interesów tak czy owak niezwykle silnie podmy−

wałoby system.

Negatywne ekologiczne skutki kłopotów z koordynacją i przeinwestowywania zwiększa okoliczność, że w socjalizmie zdają się istnieć cykle gospodarcze i ten−

dencja do regulacji przez kryzysy, warto poświęcić zatem uwagę tej sprawie. Me−

chanizm i przebieg kryzysów często są następujące: nadmierne inwestycje powo−

dują powstawanie wąskich gardeł na skutek nadmiernego popytu na niektóre towa−

ry. Dławienie płac (w celu utrzymania wysokiej stopy inwestycji) powoduje, że po−

pyt konsumpcyjny jest ogólnie rzecz biorąc za mały i koncentruje się na sferach, które i tak są wąskimi gardłami (mięso, mieszkania). Niejaki wzrost dochodów, który ma miejsce w tej fazie cyklu, bierze się nie tyle z podwyżek płac, ile z pełne−

go zatrudnienia, dwuetatowości, dużej aktywności zawodowej kobiet i pracy w go−

dzinach nadliczbowych. Słabość popytu konsumpcyjnego dodatkowo wzmacnia pęd do inwestowania, próbuje się bowiem postępować zgodnie z zasadą: niech pro−

dukcja napędza samą siebie. Objawy kryzysu są następujące: a) gwałtowne obni−

żenie efektywności inwestycji; b) gwałtowny spadek stopy wzrostu PKB; c) wzra−

stające trudności w sferze zaopatrzenia w surowce i kooperacji między przedsię−

biorstwami; d) spadek wskaźnika produktywności środków trwałych w przemyśle;

e) rosnące napięcia na rynku dóbr konsumpcyjnych (Staniszkis 2001).

Działania podejmowane w czasie kryzysu dają na ogół tylko przejściową po−

prawę sytuacji, bo uruchamiają tendencje przeciwstawne. Podniesienia płac nie są planowe, ale wymuszane przez protesty społeczne. Ponadto kryzys sprzyja po−

lityzacji gospodarki (tzn. kierowania nią na drodze nadzwyczajnych regulacji na drodze bezpośrednich nakazów wydawanych przez władze centralne), chociaż jego jednym z najważniejszych źródeł jest właśnie daleko idąca polityzacja go−

spodarki i chaos decyzyjny.

Cykliczność zwiększa problemy ekologiczne i surowcowe. Regulacja przez kryzysy jest bardzo marnotrawna, bo cięcia wykonywane w bardzo trudnej sytu−

acji, są często przeprowadzane w sposób mechaniczny, nie tylko tam, gdzie in−

westycje są ewidentnie nieopłacalne. W sytuacji szeroko zakrojonych odgórnych cięć jeszcze bardziej utrudniona jest ocena efektywności firm, bo trudno jest określić, czy wina za nieefektywne wykorzystanie zasobów leży po stronie przedsiębiorstwa, czy ogólnej dezorganizacji gospodarki, w tym na skutek nie−

spodziewanych decyzji oszczędnościowych władz.

Co sprzyja limitowaniu wzrostu w socjalizmie

Socjalizm ma kilka cech, które można uznać za sprzyjające prowadzeniu po−

lityki limitowania wzrostu. Pierwszą, o której chciałbym wspomnieć, jest to, że bardzo duża część istotnych decyzji gospodarczych jest podejmowana w tym

(16)

systemie przez władze centralne – przynajmniej potencjalnie istnieje zatem pod−

miot, który mógłby starać się względnie skutecznie hamować wzrost. W kapita−

lizmie taki podmiot trudno byłoby wskazać, bowiem państwo kapitalistyczne jest najwyraźniej za słabe względem koncernów, których warunkiem istnienia jest przecież osiąganie zysku, czemu służy zwiększanie produkcji i wdrażanie no−

wych technologii.

Drugim istotnym powodem, z którego prowadzenie polityki hamowania wzrostu w socjalizmie nie wydaje się całkiem nierealne, jest to, że w systemie tym działa mało bodźców zachęcających do innowacji naukowo−technicznych.

Duże wydatki na badania i rozwój ponoszone przez ZSRR nie zrównoważyły tej cechy gospodarki nakazowo−rozdzielczej. Dotychczas traktowano wspomnianą cechę socjalizmu jako oczywistą wadę, w kontekście narastania zagrożeń techno−

logicznych wypadałoby jednak zmienić sposób jej wartościowania.

Najważniejszym chyba źródłem małej innowacyjności technologicznej socja−

lizmu jest to, że w interesie przedsiębiorstw leży raczej uzyskanie wygodnej pro−

porcji przyznawanych przez władze centralne zasobów do zadań niż zwiększanie i unowocześnianie produkcji. W tej sytuacji firmy nie mają motywacji do podej−

mowania ryzykownych przedsięwzięć naukowych i technologicznych. Nawet je−

śli jakieś innowacje technologiczne zostaną wymyślone, to mają małe szanse na wdrożenie. Właściwie można nawet powiedzieć, że w socjalizmie zakłady pracy nie tylko nie dążą do innowacji, ale nawet mają poważne powody, aby ich unikać (Berliner 1993):

– Innowacje zwykle spowalniają tempo produkcji, bo wymagają przeprowa−

dzenia szeregu przekształceń organizacyjnych i przeszkolenia siły roboczej, stąd groziły trudnościami z realizacją zadań wyznaczonych w obrębie planu.

– W gospodarce permanentnych braków odbiorca często musi się godzić na niską jakość surowców i półfabrykatów. Współpracując z dostawcami przez czas dłuższy ma jednak szansę na to, że wynegocjuje akceptowalną ich jakość.

Innowacje są unikane, bo wymuszają rozpoczynanie od nowa procesu negocjo−

wania czy wymuszania godziwej jakości dostaw.

– W socjalizmie najwięcej się zarabiało na typach produktów istniejących od względnie dawna. Na wprowadzaniu nowych rodzajów towarów zwykle się początkowo traciło. Było tak między innymi z tego powodu, że zmiana struktu−

ry cen w gospodarce nakazowo−rozdzielczej jest zwykle dosyć trudnym przedsię−

wzięciem. Istniała tendencja do utrzymywania tych samych cen na produkty przez wiele lat. Aby zachęcić do nowatorstwa, władze dawały wyższe ceny dla nowych rodzajów towarów. To jednak otwierało furtkę dla nadużycia, polegają−

cego na prezentowaniu jako nowości starych w istocie rodzajów produktów, któ−

re tylko powierzchownie zostały zmienione.

– W socjalizmie zaznacza się tendencja do kumulowania nowego typu zaso−

bów w magazynach, bo nie działa w tym systemie reklama i marketing.

(17)

Ważną okolicznością jest to, że w kapitalizmie, jeśli żadne z istniejących przedsiębiorstw nie chce wykorzystać nowinki technologicznej, to można zało−

żyć nową firmę. Natomiast w socjalizmie ta możliwość nie istnieje. Opisanej po−

wyżej niechęci przedsiębiorstw do innowacji nie ma zatem jak obejść.

Z pewnością bardzo ważnym źródłem małej innowacyjności technologicznej socjalizmu w porównaniu z kapitalizmem jest to, że inaczej rozłożone są w tym systemie koszty „twórczej destrukcji”. W kapitalizmie koncern, który zwycięża w walce o rynek, nie musi się przejmować stratami konkurentów, w tym zmar−

nowanymi przez nich nakładami inwestycyjnymi. W socjalizmie koszty „twór−

czej destrukcji” ponosi państwo, a zatem władze niechętnie zastępują wszelkie względnie dobrze sprawdzające się technologie i procedury.

Jednym z ważnych źródeł trudności z przyspieszaniem rozwoju naukowo−

−technicznego w socjalizmie była silna centralizacja działalności badawczej w niewielu instytutach. Była ona motywowana między innymi chęcią maksymal−

nego kumulowania zasobów na realizację wybranych przedsięwzięć oraz unik−

nięcia charakterystycznych dla kapitalizmu strat wynikających z dążenia do tych samych celów przez ośrodki badawcze różnych koncernów. Centralizacja powo−

dowała jednak, że ilość równolegle prowadzonych projektów badawczych była bardzo mała i wiele dobrych koncepcji było odrzucanych w procesie wstępnej oceny przeprowadzanej przez biurokrację. Centralizacja najwyraźniej zwiększa prawdopodobieństwo dokonania fałszywych decyzji, a następnie „trzymania się”

mało obiecujących technologii dla amortyzacji nakładów. Wymownym przykła−

dem jest oparcie informatyki w ZSRR na technologii lampowej i trzymanie się jej jeszcze w czasie, gdy stało się oczywiste, że nie daje obiecujących możliwo−

ści. Sytuację pogarsza fakt, że procedury biurokratyczne zajmują dużo czasu, co opóźnia realizację projektów. W ZSRR około 25% projektów była przyjmowana do realizacji po 10–20 latach od ich sformułowania. Powolność procedur biuro−

kratycznych brała się również z tego, że przez szczegółowość analizy usiłowano zrównoważyć wspomniane wcześniej duże prawdopodobieństwo wyboru nie−

zbyt obiecujących technologii (Quian i Xu 1993: 186–188).

Innym problemem związanym z centralizacją było to, że gdy projekty zosta−

ły uznane za zakończone, to instytuty przestawały się interesować zagadnienia−

mi technicznymi z nimi związanymi. Jeśli zakład wykorzystujący technologie wpadał w kłopoty, to ośrodek badawczy pracował już nad innym projektem.

Trudno też było instytut oskarżyć o winę za problemy w produkcji, bo wina mo−

gła znajdować się po stronie zakładu źle wykorzystującego innowacje. Rząd Le−

onida Breżniewa przeprowadził reformę polegającą na połączeniu instytutów ba−

dawczych z grupami zakładów pracy. Badania i implementacja innowacji zosta−

ły zatem połączone w obrębie pojedynczych struktur instytucjonalnych i nowa bardziej zdecentralizowana struktura nieco bardziej przypominała organizację badań w kapitalizmie. Ocena skutków reformy jest trudna do przeprowadzenia,

(18)

bo być może jej pozytywne efekty zostały zrównoważone przez wiele innych czynników blokujących rozwój naukowo−techniczny w socjalizmie (Berliner 1993). Ogólnie rzecz biorąc jest jasne, że jeśli to, jaka jest optymalna forma or−

ganizacji, zależy od typu technologii, która ma być stosowana, to funkcjonalne mogą się okazać bardzo różne typy rozwiązań. Władze socjalistyczne z wielkim prawdopodobieństwem muszą mieć kłopoty z wykazaniem odpowiedniej giętko−

ści organizacyjnej.

Kolejnym ważnym argumentem przemawiającym za tym, że prowadzenie po−

lityki hamowania wzrostu jest w socjalizmie realne, jest fakt, że w systemie tym nie istnieją reklama i marketing, które by wytwarzały postawy konsumpcyjne.

Władze nie mają interesu w stymulowaniu konsumpcjonizmu w sytuacji, gdy i tak mają na ogół poważne problemy z koordynowaniem gospodarki i zaspoko−

jeniem podstawowych potrzeb ludności. Wytwarzanie nowych potrzeb, zwłasz−

cza popytu na towary, których produkcja wymaga zastosowania skomplikowa−

nych technologii, oznaczałoby poważne utrudnienie koordynowania gospodarką.

Co prawda trzeba stwierdzić, że wobec ciągłych trudności legitymizacyjnych (których źródła omówione zostały we wcześniejszej części artykułu) władze są poddane pokusie ciągłego propagowania idei postępu i zapowiadania zwiększe−

nia konsumpcji w bliżej nieokreślonej przyszłości.

Podobnie, jak konsumpcjonizm, tak i scjentyzm ma w socjalizmie znacznie płytsze korzenie niż w kapitalizmie. Owszem, naukowcy i inżynierowie mają w socjalizmie interesy grupowe podobne, co w kapitalizmie. Także w tym syste−

mie obiektywnym interesem tych kategorii społecznych jest to, by nauka cieszy−

ła się wysokim prestiżem, technologia była podziwiana, a instytucje naukowe hojnie finansowane. Ale interesy naukowców i inżynierów w socjalizmie w pew−

nym sensie „wiszą w próżni”, a to ze względu na wspomniany już fakt, że gospo−

darka prawie w ogóle nie zgłasza zapotrzebowania na konkretne innowacje.

Z pewnością do gloryfikowania nauki mogą się przyczyniać scjentystyczne nur−

ty filozofii, jednak scjentyzm filozoficzny poza kontekstem charakterystycznego dla kapitalizmu dynamicznego rozwoju technologicznego nie wydaje się być groźny. Ponadto w socjalizmie władze mają duże możliwości administracyjnego zwalczania scjentyzmu, jako że sprawują ścisłą kontrolę nad systemem edukacyj−

nym i instytucjami akademickimi.

Warto uprzedzić kontrargument mówiący, że marksizm był doktryną scjenty−

styczną (w tym sensie, że hołubił naukę), co silnie przemawia przeciw możliwo−

ści hamowania wzrostu w socjalizmie. Na ile marksizm musi uznawać za priory−

tetowy rozwój naukowo−techniczny, to częściowo kwestia definicyjna. Odpo−

wiedź na to pytanie w znacznej mierze zależy od tego, co się uzna za kluczowe założenia marksizmu. Jeśli uzna się za takie założenie ideę koniecznego wzrostu sił produkcyjnych, to odrzucenie scjentyzmu i apologii wzrostu gospodarczego bez porzucenia marksizmu jest z definicji niemożliwe. W rdzeniu marksizmu

(19)

tkwi jednak raczej egalitaryzm oraz idea racjonalnej organizacji życia społeczne−

go, a nie wiara w konieczność ciągłego wzrostu gospodarczego. Na rzecz propo−

nowanej tu interpretacji przemawia też istnienie silnego nurtu antyscjentystycz−

nego w myśli identyfikowanej jako marksistowska bądź bliska marksizmowi.

Kwestia stosunku marksizmu do scjentyzmu nie wydaje się jednak kluczowa.

Socjalizm może być uprawomocniany przez inne ideologie niż marksizm. Wo−

bec małej popularności marksizmu oraz nie całkiem chlubnej przeszłości krajów, w których był ideologią państwową, nie wydaje się prawdopodobne, by socjalizm przyszłości był legitymizowany przez marksizm. Ideologia uprawomocniająca centralne sterowanie gospodarką najprawdopodobniej musi być racjonalistyczna, natomiast nie widać powodów, czemu miałaby hołubić aktywizm technologiczny.

Może za priorytet uznawać homeostazę, w sensie utrzymywania takiego stanu społeczeństwa, który nie grozi załamaniem ekologicznym i społecznym.

Na koniec wyliczenia powodów, z których hamowanie wzrostu w socjalizmie zdaje się być realne, chciałbym wymienić pewną okoliczność zmniejszającą trud−

ności z centralnym sterowaniem gospodarką, a mianowicie rozwój informatyki.

Możliwość wykorzystania komputerów może nieco zmniejszyć trudności z ob−

róbką dużej ilości informacji. Powszechna komputeryzacja prawdopodobnie nie da się utrzymać ze względów ekologicznych oraz surowcowych, jednak z pew−

nością można utrzymać przez długi czas ograniczoną ilość komputerów na po−

trzeby administracji państwowej.

Zestawienie czynników sprzyjających i niesprzyjających limitowaniu wzrostu w socjalizmie i kapitalizmie

Logicznym uzupełnieniem przedstawionych powyżej wywodów jest zesta−

wienie czynników sprzyjających i niesprzyjających limitowaniu wzrostu w so−

cjalizmie i kapitalizmie. Oto najważniejsze – moim zdaniem – powody, z których skuteczne działanie w kierunku limitowania wzrostu gospodarczego i rozwoju naukowo−technicznego w kapitalizmie jest bardzo trudne:

1. Podstawową cechą systemu jest znaczna autonomia gospodarki i nauki. Jest ona chroniona przez właścicieli środków produkcji, naukowców i inżynierów, ja−

ko grupy czerpiące z niej najbardziej bezpośrednie korzyści. W konsekwencji w kapitalizmie ograniczanie swobody gospodarowania i badań jest bardzo trud−

ne nawet wtedy, gdy przemawiają za tym oczywiste względy ekologiczne i spo−

łeczne.

2. Racją bytu przedsiębiorstw jest zapewnianie sobie zysku, a głównymi jego źródłami są korzyści skali i innowacje technologiczne. Próba limitowania wzro−

stu gospodarczego i rozwoju naukowo−technicznego musi oznaczać utrudnianie firmom korzystania z głównych źródeł zysku.

(20)

3. System zmaga się z barierą popytu, tzn. stale grozi w nim to, że wyprodu−

kowane towary nie zostaną sprzedane. Bierze się to z tego, że w interesie przed−

siębiorstw jest minimalizowanie wydatków, w tym na płace. Reklama i marke−

ting oraz innowacje technologiczne są ważne między innymi dlatego, że umożli−

wiają oddalanie bariery popytu.

4. W gospodarce rynkowej przedsiębiorstwa mogą unikać internalizacji nie−

których kosztów produkcji (w tym ekologicznych). Otóż chodzi o to, że część kosztów produkcji obciąża raczej większe zbiorowości, a nie tylko samych pro−

ducentów. Producenci mogliby ich nie ponosić, gdyby nie zmuszało ich do tego państwo. Ważnym aspektem problemu jest to, że ceny rynkowe zdają się w ogó−

le nie odzwierciedlać faktu, iż zasoby naturalne ulegają wyczerpaniu. Natomiast podnoszenie cen surowców przez państwo jest trudne do realizacji, między inny−

mi z tego względu, że pogarsza koniunkturę gospodarczą.

5. Jedną z najbardziej podstawowych prawidłowości w życiu społecznym jest to, że ten, kto ma dużo kapitału (pieniędzy, znajomości, wysoko cenionych umie−

jętności), ma znaczną przewagę nad tym, kto ma go mało i może wykorzystywać tę uprzywilejowaną pozycję do powiększenia swej przewagi (użyłem pojęcia

„kapitał” w szerokim sensie zbliżonym do tego, który spopularyzował Pierre Bo−

urdieu [1984]). Rynek jest mechanizmem przyspieszającym obieg różnego typu zasobów. W konsekwencji zjawisko kumulacji kapitałów jest w kapitalizmie szczególnie trudno powstrzymywać. Z kolei duże nierówności społeczne utrud−

niają racjonalne pod względem ekologicznym gospodarowanie: bogaci konsu−

mują demonstracyjnie, by zaznaczyć swój status, a nędza skłania ubogich do du−

żej dzietności (jako formy ubezpieczenia na życie), co jest głównym źródłem eksplozji demograficznej w krajach ubogich. Ważnym skutkiem kumulacji kapi−

tałów jest to, że w gospodarce dominują wielkie koncerny, wobec których pań−

stwo często okazuje się za słabe, by wymusić respektowanie regulacji służących ochronie środowiska naturalnego.

6. Duże znaczenie korzyści skali i innowacji technologicznych w systemie przejawia się dużym znaczeniem reklamy i marketingu, legitymizującym niepo−

hamowaną aktywność gospodarczą i poznawczą poprzez szerzenie scjentyzmu i konsumpcjonizmu.

7. Ideologią stabilizującą system jest liberalizm. W tradycji tej ideologii leży zachwalanie wzrostu gospodarczego, a także wychwalanie rynku za rzekomą prawdę, którą odsłania o gospodarce w postaci cen – chociaż rynek słabo uwzględnia ekologiczne koszty produkcji.

8. W niektórych krajach na źródła trudności ekologicznych tkwiących w ka−

pitalizmie nakładają się trudności regulacyjne typowe dla demokracji. Mam na myśli to, że w demokracji działa szczególnie silna presja oddolna skłaniająca władze do przyspieszania wzrostu gospodarczego jako sposobu na podnoszenie materialnego standardu życia szerokich rzesz społecznych; a także to, że elity

(21)

skłonne są myśleć o zagadnieniach społecznych w krótkiej perspektywie czaso−

wej: od wyborów do wyborów.

Najważniejsze specyficzne dla socjalizmu czynniki wzrostu można właściwie ująć w trzech punktach:

1. Chęć utrzymania kontroli nad życiem społecznym skłania władze do prze−

znaczania dużej ilości zasobów na inwestycje, gdyż gospodarka jest tą sferą ży−

cia społecznego, którą władza najlepiej kontroluje.

2. Trudności z koordynacją gospodarki oraz z precyzyjną oceną jej stanu, skłaniają władze do przeinwestowywania.

3. Skłaniają do tego władze także branże wytwarzające środki produkcji, ma−

jące w socjalizmie zwykle dużą polityczną siłę przebicia.

Proponuję teraz ująć problem od drugiej strony, tzn. od strony okoliczności sprzyjających limitowaniu wzrostu w obu systemach. Otóż w kapitalizmie moż−

na wskazać następujące czynniki sprzyjające hamowaniu wzrostu:

1. Otwartość informacyjna demokracji sprzyja rozwojowi świadomości nara−

stania zagrożeń cywilizacyjnych. Niestety nie należy wysoko oceniać znaczenia tej okoliczności, ze względu na to, że także w krajach demokratycznych obieg in−

formacji kontrolowany jest przez wielkie korporacje oraz przez aparat państwa uwikłanego w konkurencję międzynarodową (zresztą nie wszystkie kraje kapita−

listyczne są demokratyczne).

2. Mobilność i względnie wysokie wykształcenie społeczeństwa sprzyja sze−

rzeniu świadomości ekologicznej. Niestety działanie tego czynnika jest osłabia−

ne przez okoliczność, że grupy o wysokim kapitale symbolicznym są beneficjen−

tami kapitalizmu, poza tym grupy te nie mają kompetencji poznawczych potrzeb−

nych do krytyki systemu.

3. Zapewne najpoważniejszym argumentem na rzecz możliwości limitowania wzrostu w kapitalizmie jest autonomia państwa. Co prawda hamowanie wzrostu nie jest w interesie żadnych konkretnych grup społecznych, zdaje się jednak, że państwo jest zdolne do realizacji nawet wielce abstrakcyjnego interesu społecz−

nego i to nawet przy znacznym oporze społecznym (por. politykę populacyjną Chin). Ten argument jednak trudno jest uznać za mocny, jeśli się weźmie pod uwagę względną słabość państwa kapitalistycznego wobec wielkich korpo−

racji oraz wspomniane wyżej trudności regulacyjne typowe dla demokracji.

Limitowaniu wzrostu w socjalizmie sprzyja natomiast to, że:

1. Autonomia gospodarki jest ograniczona, państwo ma znaczne potencjalnie możliwości hamowania wzrostu.

2. W interesie przedsiębiorstw w gruncie rzeczy nie leży ekspansja, a jedynie w uzyskiwanie znacznej ilości zasobów na wykonanie zadań planowych.

3. Reklama i marketing nie podsycają konsumpcjonizmu i scjentyzmu.

4, Scjentyzm ma płytkie korzenie w socjalizmie ze względu na to, że nie ist−

nieje w nim rynkowe zapotrzebowanie na nowe technologie. Nie wydaje się, by

(22)

ideologia uprawomocniająca socjalizm musiała być scjentystyczna, choć zapew−

ne musi być racjonalistyczna. Wobec płytkich korzeni scjentyzmu i konsumpcjo−

nizmu w socjalizmie trzeba uznać, że w socjalizmie łatwiej o odrzucenie tzw.

kultury wzrostu niż w kapitalizmie.

Ogólnie rzecz biorąc wygląda na to, że hamowanie wzrostu winno być ła−

twiejsze w socjalizmie niż w kapitalizmie. Jednak pewna otwartość informacyj−

na (demokratycznego) kapitalizmu i względna autonomia państwa w tym syste−

mie niewiele ważą w porównaniu z małą autonomią gospodarki w socjalizmie oraz słabością bodźców proinnowacyjnych, które ten typ gospodarki wytwarza.

Ujmując rzecz z drugiej strony: działanie czynników utrudniających hamowanie wzrostu w socjalizmie wygląda na łatwiejsze do osłabienia niż tych, które popy−

chają w tym kierunku system kapitalistyczny. Mimo wszystko po władzach państw łatwiej się spodziewać rezygnacji z ekspansji gospodarczej niż po wła−

dzach koncernów, a to z tego względu, że po tych pierwszych łatwiej się spodzie−

wać uwzględniania interesów społeczeństwa jako całości. O ile ekspansja gospo−

darcza jest racją bytu wielkich korporacji, to państwo ma też inne ważne źródła władzy i prawomocności niż wzrost gospodarczy. Trzeba też zauważyć, że jed−

nym z głównych bodźców skłaniających państwa socjalistyczne do traktowania wzrostu gospodarczego za priorytet, była konkurencja ze strony potężniejszego bloku państw kapitalistycznych. Jeśli w obliczu granic wzrostu kapitalizm wy−

gląda na niemożliwy do utrzymania, to wynika z tego, że gdyby w przyszłości zatriumfował socjalizm, to nie byłby poddany działaniu wspomnianego czynni−

ka, tj. konieczności konkurowania z alternatywnym, niezwykle ekspansywnym systemem.

Jaka przyszłość przed socjalizmem?

Pytanie o przyszłość socjalizmu może się wydawać pozbawione praktyczne−

go znaczenia. Ten system niedawno upadł. Dosyć powszechnie uznano, że skom−

promitował się tym, że nie gwarantował swobód obywatelskich i miał kłopoty z koordynacją gospodarki. Na pierwszy rzut oka nie widać też potężnych sił spo−

łecznych, które powrót socjalizmu mogłyby urzeczywistnić. W bogatych krajach kapitalistycznych nie ma znaczących ruchów rewolucyjnych, a socjaldemokracja porzuciła program stopniowego przekształcania kapitalizmu w socjalizm. Nawet znaczenie związków zawodowych zmalało. Budowę socjalizmu utrudnia konku−

rencja międzynarodowa: zniechęca do eksperymentowania z systemem, który da−

je mniejsze możliwości utrzymania szybkiego wzrostu gospodarczego niż kapi−

talizm (za wyjątkiem początkowych etapów industrializacji). Stany Zjednoczone zajmują hegemoniczną pozycję i wykorzystują ją do propagowania deregulacji gospodarki światowej. Nie istnieje kusząca socjalistyczna alternatywa w sensie

(23)

państwa, którego ład społeczny postrzegany by mógł być jako atrakcyjny. Chiny są państwem ubogim i obcym kulturowo krajom Zachodu. Przeciw prawdopodo−

bieństwu upadku kapitalizmu w krajach bogatych przemawia też fakt, że dla wszystkich jest oczywiste, iż koszta zmiany systemu – zwłaszcza na drodze re−

wolucyjnej – byłyby bardzo wysokie.

Wymienione okoliczności nie przesądzają jednak tego, że powrót socjalizmu jest nierealny; można bowiem wskazać na potężne czynniki destabilizujące kapi−

talizm i sprzyjające ekspansji państwa. Najważniejszym jest narastanie zagrożeń ekologicznych i technologicznych (por. Foster 2002; Kovel 2002; Kumar 1989;

Mejbaum 1985; Mejbaum i Żukrowska 1985; Meszaros 2001; O’Connor 1998;

Wallerstein 2002: 52–54; 2004: 107–118). Rozumowanie prowadzące do wnio−

sku, że narastanie zagrożeń ekologicznych oraz technologicznych zmusi państwo do ekspansji, prowadząc w ostatecznym rozrachunku do globalnej dominacji so−

cjalizmu, zostało najjaśniej i w najbardziej rozbudowany sposób przedstawione przez Roberta L. Heilbronera (1988, por. też 1994, 1996). Trzeba będzie admini−

stracyjnymi środkami zmniejszać aktywność gospodarczą oraz blokować rozwój i użycie niebezpiecznych technologii. Ponieważ hamowanie wzrostu wymaga głębokiej ingerencji w proces gospodarowania, można uznać, że z wielkim praw−

dopodobieństwem będzie mogło to zadanie wypełniać tylko państwo socjali−

styczne, tzn. sterujące centralnie podstawowymi gałęziami gospodarki. Przema−

wia na rzecz tej tezy także fakt, że hamowanie wzrostu jako działanie odbijające się negatywnie na poziomie konsumpcji nie może liczyć na dużą popularność.

Rzecz jasna Heilbroner nie sformułował w swych pracach gwarancji, że socja−

lizm zatriumfuje; twierdził jedynie, że stanie się tak przy optymistycznym, opar−

tym na słabych podstawach założeniu, że ludzkość przetrwa.

Jednym z najpoważniejszych kontrargumentów, jakie można przedstawić wo−

bec powyższego rozumowania jest stwierdzenie faktu, że potrzeba limitowania wzrostu słabo „przekłada się” na interesy konkretnych grup społecznych. Z tego właśnie powodu radykalne ruchy ekologiczne mają kłopoty ze znalezieniem sze−

rokiej bazy społecznej. Dotychczasowe dzieje ochrony środowiska naturalnego wskazują jednak na to, że w końcu konieczności ekologiczne odzwierciedlają się stopniowo w polityce państw. Obecne regulacje ekologiczne świadczą o tym, że presja zagrożeń cywilizacyjnych wymusza na państwie i zarazem umożliwia mu działanie we właściwym kierunku mimo tego, że nie wytwarza silnych podmio−

tów zbiorowych, w których bezpośrednim interesie by taka polityka leżała. Roz−

wój świadomości ekologicznej, który zdaje się być nieuchronną konsekwencją narastania uciążliwości zagrożeń, będzie działał przeciw kapitalizmowi jako sys−

temowi, w którym zejście ze ścieżki gwałtownego wzrostu wygląda na nierealne.

Silnym czynnikiem destabilizującym kapitalizm jest narastanie nierówności spo−

łecznych. Proces ten zachodzi szybko zarówno w skali globalnej, jak i w bogatych państwach kapitalistycznych, w tym zwłaszcza w USA (McMahon 2004: 1–32)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jeśli więc ograniczymy ją do zbiorów, które spełniają względem niej warunek Carathéodory’ego, dostaniemy miarę nazywaną dwuwymiarową miarą Lebesgue’a – i to jest

Dodawanie jest działaniem dwuargumentowym, w jednym kroku umiemy dodać tylko dwie liczby, więc aby dodać nieskończenie wiele liczb, trzeba by wykonać nieskończenie wiele kroków,

przykładem jest relacja koloru zdefiniowana na zbiorze wszystkich samochodów, gdzie dwa samochody są w tej relacji, jeśli są tego samego koloru.. Jeszcze inny przykład to

Spoglądając z różnych stron na przykład na boisko piłkarskie, możemy stwierdzić, że raz wydaje nam się bliżej nieokreślonym czworokątem, raz trapezem, a z lotu ptaka

nierozsądnie jest ustawić się dziobem żaglówki w stronę wiatru – wtedy na pewno nie popłyniemy we właściwą stronę – ale jak pokazuje teoria (i praktyka), rozwiązaniem

W przestrzeni dyskretnej w szczególności każdy jednopunktowy podzbiór jest otwarty – dla każdego punktu możemy więc znaleźć taką kulę, że nie ma w niej punktów innych niż

też inne parametry algorytmu, często zamiast liczby wykonywanych operacji rozważa się rozmiar pamięci, której używa dany algorytm. Wówczas mówimy o złożoności pamięciowej;

„Kwantechizm, czyli klatka na ludzi”, mimo że poświęcona jest głównie teorii względności i mechanice kwantowej, nie jest kolejnym wcieleniem standardowych opowieści o