• Nie Znaleziono Wyników

Zdobycie Zamoscia w roku 1809 - Biblioteka UMCS

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Zdobycie Zamoscia w roku 1809 - Biblioteka UMCS"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Bibljołeszka „Kroniki Powiatu Zamojskiego" 24.

A ugustyn Cichowicz

ZDOBYCIE ZRMOŚCIR w roku 1809

Z A M O Ś Ć

ZYGMUNT POMARAŃSKI I SPÓŁKA

(2)
(3)

w w .

1

A u g u s ty n C ic h o w ic z

ZDOBYCIE ZRMOŚCIR w roku 1809

Bolesław Bar

Z A M O Ś Ć

ZYGMUNT POMARAŃSKI i SPÓŁKA

(4)

4^-

K, %2>9|^pi85

Odbito w 200 egzemplarzach.

Złożono czcionkam i tło czn i ..S A T U R N ” w W arszaw ie, nrzy u lic y M arszałkow skiej N° 91. ~ II 1920.

(5)

Kampanja polsko-austrjacka w r. 1809,*) zrodzona z rachub politycznych, pomyślana jako przemarsz zbrojny, mający „unieszko­

dliwić" polaków, jako epizod na drodze do pozyskania Prus i Rosji, do stworzenia prze- ciwnapoleońskiej koalicji, przez Napoleona lekceważonacalkowicie, kampanja ta, od chwili opuszczenia Warszawy po bitwie raszyńskiej, była w swym charakterze strategicznym wal­

ką o Wisłę.

Opanowanie przez austrjaków prawego brzegu W isły środkowej w jakimkolwiek punkcie, pozwalającym na przerzucenie zna­

czniejszej ilości wojsk, zadecydowały o losie armji po‘lskiej, • stojącej w ostatnich dniach kw ietnia na linji Narwi między Serockiem a Modlinem.

___________ \

*) Epizod ten najdokładniej przedstawiony u Sołtyka: R elation deś operations p ed a n t ta campagne

(Paryż 1841). Pozatcm w Dzienniku Lite­

rackim z r. 1864 artykuł p. t. Z dobycie Zam ościa u- ro­

k u 1 8 0 9 i R y s historyczny ka m panii 1809 (Poznań

(6)

4

Stąd lekkomyślna wyprawa gen. Mohra na zdobycie Pragi, zakończona porażką gro­

chowską w dniu 26 kwietnia, oraz również niefortunna impreza gen. Schaurotha pod Górą Kalwarją.

Naodwrót, owładnięcie ze strony pol­

skiej lewym brzegiem Wisły górnej wraz z jej przeprawą pod Sandomierzem, groziło przerwaniem komunikacji arcyxięcia z Galicją i odcięciem armji anstrjackiej od podstawy operacyjnej.

Przesłanka ta stanowiła podkład do roz­

ważań, jak ie nasuwały się dowództwu pol­

skiemu w dniach wahań i planów modliń­

skich, była sensem strategicznym polskiej ofensywy na Galicję, a miała swego bez- wględnego propagatora, dążącego do wyzy­

skania jej jaknajznpełniej,— w generale Mi­

chale Sokolnickim.

1869. i Kraków 1905). Prócz tego ustęp ze Wspomnień Ambrożego Grabowskiego (Kraków 1913). Z nowszych opracowań ppólk. Dr. Marjan Kukieł: Dzieje liojska polskiego w dobie napoleońskiej.. Tom 1 (Warszawa 1918). Gustaw Ochwicz: Hok ifi(H> (Poznań 1918).

Dr. Emil Kipa: 7W Zamościem ir luku w Tece Zamojskie) (N? 3,1919) i osobno (Zamość 1919),

(7)

u

Rychło jednak, bo już po zdobyciu Sandomierza, wchodzące w swe prawa względy innej natury zwichnąć musiały dalsze jego marzenia o rozwinięciu tego sukcesu, o zni­

szczeniu wroga.

Dwulicowa rola Rosji, niepewności po­

lityczne dni najbliższych, niejasność zacho­

wania się, dowodzącego arinją austrjacką, arcyxięcia Ferdynanda, wreszcie czysto mili­

tarne niebezpieczeństwo ze strony garnizo­

nów austrjackich w fialicji Wschodniej — wszystko to domagało się szybkiego zabezpie­

czenia i umocnienia stanowiska na zdobytych obszarach, hamując swobodny rozwój zamiarów czysto wojskowych, odsuwając w dal plany So- kolnickiego, przedstawione xięciu Józefowi nazajutrz po wzięciu Sandomierza.

Na tern tle ścierających się dwóch p rą­

dów, odradzających dawny antagonizm mię­

dzy Sokolnickim a Poniatowskim, znaczenie Zamościa było jakby wyrównaniem sprzecz­

ności.

Twierdza zamojska, osiadła na skrzy­

żowaniu wielkich traktów, przecinająca drogi z nad Wisły i Sanu po Bug, oraz arterję, wiodącą z Lublina i Chełma na Żółkiew

(8)

6

i Lwów, podwójną grała role, liaz jako zagrożenie skrzydła grupy polskiej, idące w górę Wisły, na Sandomierz, powtórejako zapora na drodze do wnętrza Galicji Wschod­

niej i jej stolicy. Co do akcji na Zamość nie mogło być dwóch zdań. Żądać je j musiat zarówno, idący drogą interesów ściśle woj­

skowych, strategik, jak, uwzględniający cało­

kształt skomplikowanego położenia, wódz naczelny.

Więc już 14 maja wysiany został z Lu­

blina generał Kamiński z 2 szwadronami 3-go i pólkiem 6-ym ułanów, celem blokowania twierdzy i opanowania śluz, by uniemożliwić sztuczny zalew, przedpola.

Otrzymawszy bliższe wiadomości od g e­

neralnego intendenta dóbr Zamojskich Domań­

skiego, odłączył Poniatowski 17 maja w Ja ­ nowie półk 2 p., dwie kompanje woltyżerów pólku 3 p., 1 komp. pólku 6 p. wraz z dwo­

ma działami i czterema granatnikami Rudnic­

kiego i Sołtyka, w sile ogólnej 2000 Judzi pod generałem Pelletierem , z zadaniem wzięcia Zamościa, o ile to możliwre „par uu coup de main.“

(9)

7

Pelletier stanął dnia 18-go rano pod Zamościem, gdzie Kamiński zajął już śluzy i od trzech dni toczył drobne utarczki z au- strjackiemi strażami przednieini, niepokoił wroga skutecznym ogniem, osaczał go coraz szczelniej.

Warownia, osadzona na wschodnim brze­

gu Topornicy i Łabuńki, tworzących wówczas rozległe stawy i bagna, posiadała w nich w y­

borne zabezpieczenie frontu zachodniego i po­

łudniowego. Odcinki północny i wschodni miedzy drogami do Krasnostawu i Tomaszowa miały przed sobą, jako glacis płaszczyznę, przechodzącą zwolna w lekko falisty teren wzgórz, nad którą panowała na daleki dy­

stans artyle rja forteczna. Potężne mury, choć miejscami zębem czasu zryte, opasywały Za­

mość, tworząc siedm bastionowych frontów.

Od czterech tygodni umacniano je pod kie­

runkiem dowódcy fortecy, półkownika Pnl- szky’ego, oficera z dużym doświadczeniem wojennym, ongiś towarzysza broni x. Józefa w wojnie tureckiej 1788 roku.

W ostatnich dniach założyli austrjacy jeszcze fleszę przed bram ą szczebrzeszyńską i gotowali się gorączkowo do- obrony, na-

(10)

*W >

PLAN ATAKU WOJSK POLSKICH NA TWIERDZĄ ZAMOŚĆ.

(11)

10

prawiając parapety wałów, zataczając działa, podpalając przedmieście lwowskie w celu stworzenia otwartego terenu dla artylerji.

Spędziła nawet placówki Kamińskiego z za­

jętych śluz, aż dopiero łańcuch piechoty, otaczający twierdzę, ważne te punkty odebrał z powrotem.

„Mani zaszczyt zapewnić..., że Zamościa nie dostaniesz Pan od Pulszkv'ego, odpowie­

dział austrjacki dowódca na wezwanie do ka­

pitulacji, wysłane przez Kamińskiego 15-go maja z kwatery w Kossobudach.

Twierdza nie dała się zaskoczyć, pozo­

stawało wzięcie jej szturmem. A podjąć szturm, znaczyło wystąpić do walki z 3000-ną blisko załogą, mającą kilkadziesiąt dział obfite zapasy amunicji, znaczyło to porywać się na wielką twierdzę prawie bez artyleryjskiego przygotowania, gdyż sześć arm at polskich było zabawką wobec ciężkich dział fortecz- nych, znaczyło narażać się nawet, w razie odparcia ataku, na wycieczkę przemaga- jącego liczbą wroga, na zaatakowanie i klę­

skę w otwarłem polu.

Szturm Zamościa był mieczem obosiecz­

nym, zdolnym podnieść i złamać w zarodku

(12)

11

hart bojowy polskiego żołnierza, był jedną próbą więcej, mającą wykazać, ile hartu tego w nim się znajowało, ile siły do decyzji, ile siły do czynu w polskiem dowództwie.

Bo mimo początkowych wahań posta­

nowił P elletier szturm i to szturm jaknaj- rychlejszy, nie żądając posiłków, przystępu­

jąc odrazu do przygotowań.

Zeszedł na nich 19 maja.

W przeddzień, popołudniu, kpt. Sołtyk skutecznem ostrzeliwaniem od strony bramy szczebrzeszyńskiej wywołał w mieście liczne pożary, pod ogniem artylerji fortecznej, która zdemontowała mu jeden granatnik, zręcznie i wytrwale manewrując pozostałym. Mie­

szczaństwo, w obawie ruiny miasta, zwró­

ciło się do dowódcy z prośbą o poddanie;

1‘ulszky odmówił.

Nieocenione usługi oddawał rządca Do­

mański, wskazując słabe miejsca linji obronnej oraz ważne objekty wojskowe, informując o właściwościach doskonale znanego terenu.

Kilkudziesięciu kozaków ordynacji wraz z zebranymi przez niego ochotnikami sprowa­

dzało materjał do faszyn, drabin i koszów

(13)

12

ochronnych. O ósmej wieczorem przygoto­

wania były ukończone.

Nowy rozkaz z głównej kwatery wzy­

wał P elletiera do natychmiastowego natarcia.

Forsowne wzięcie Zamościa stawało się ko­

niecznością. Stosunki strategiczne nie były bynajmniej wyjaśnione luli ustalone, lada dzień mogło przyjść pod Sandomierzem do nowych zapadów, tym razem z całą armją arcyxięcia. W takich warunkach byłoby oble­

ganie twierdzy na tyłach wielką szkodą i po­

większeniem kryzysu, osłabiłoby oczywiście zapał wojska.

Pelletier przystąpił niezwłocznie do for­

mowania pięciu kolumn szturmowych. (Patrz str. 8 i 9).

Pierwsza, pod dowództwem szefa ba-ta- ljouu Hilarego Krasińskiego,-w sile pięciu kom­

panij półków 2-go i 3-go p., miała wyzna­

czone wzięcie bastjonu nr. 4, na zachód od bramy lubelskiej, szef Czyżewski na czele dwóch kompanij tychże półków szturm ab- stjonu nr. 3 przy drodze szczebrzeszyńskiej.

Trzecia kolumna, Suchodolskiego, (trzy kom- pauje półków 2-go. i 6-go p.) stanowiła opar­

cie dwóch poprzednich, utrzymując ogień ty- raljerski przeciw obrońcom.

(14)

13

Demonstrację od strony bramy lwow­

skiej podejmował szef szwadronu Brzechwa z kornpanją fizyljerów pólku 2-go p. i spie­

szonym szwadronem pólku 6-go ułanów, wspie­

rany trzema granatnikam i.

Ostatniakołumna,ppólk. Potockiego, d-cy pólku 2-go p., złożona z czterech kompanij i dwóch dział, stanęła na drodze do Lublina w celu demonstracji na północnym froncie warowni. W ten sposób skupiono uwagę nieprzyjaciela na odcinki północny i połud­

niowy, upewniając go co do frontu zachodnie­

go, krytego bagnami, słabszego zato umoc­

nieniem sztucznem, skąd nastąpić miał atak właściwy, poniesiony przez Krasińskiego, Czyżewskiego i Suchodolskiego. W rezer­

wie na drodze lubelskiej stały dwa szwadrony półków 3-go i G-go ułanów.

O jedenastej wieczorem rozpoczął Brze­

chwa kanonadę, w dwie godziny później ru­

szyły kolumny do szturmu. W miejscach decydujących, przy bastjonach 3-iin i 4-ym, oraz przy bram ie szczebrzeszyńskiej opór był słaby, żołnierze, w znacznej części rekruci polacy-galicjanie, nie czynili wysiłków celem powstrzymania atakujący cli przeciwników-

(15)

14

rodaków/ przeciwnie zdarzyły się wypadki, iż szturmujących wciągano na mury i po krótkiem starciu cofnęli się do wnętrza m ia­

sta. Upadek frontu zachodniego zaskoczył dowódcę Zamościa i zachwiał całą obroną, dając polskim kolumnom demonstracyjnym moralną przewagę. Z demonstracji przeszedł Brzechwa do gwałtownego natarcia, wybił bramę lwowską i wtargnął do miasta aż na rynek, gdzie półkownik Pulszky broni! się zaciekle z bataljonem wołochów przed debu- szującą kompanją grenadejrską kpt. Daine, który jeden z pierwszych wpadł na mury, to­

rując drogę reszcie kolumny. Sam Pulszky w krótkim pojedynku został zraniony i wzięty do niewoli.

Pali zdobywców nie dało się zatrzymać.

Obronę w ulicach m iasta uniemożliwił szwa­

dron ułanów, wpadając z północy, i obsługa artylerji konnej, siejąc popłoch od strony bramy lwowskiej. Około 4-ej rano wszelki opór ustal.

Zamość był w rękach polskich. Dnia 22-go maja przybył do miasta Wódz Na­

czelny, dziękując wojskom za zdobycie tw ier­

dzy. Pulszky’emu, wizytowanemu przez Po­

niatowskiego. oddano szpadę w uznaniu

(16)

15

mężnej obrony. 2500 jeńców, 46 dział, silna twierdza z zapasami amunicji, żywności i niiljonein złotych polskich — to kon­

kretne wyniki tej akcji, zdumiewającej śmia­

łością i energją wykonania. Nastrój wiel­

kiej liczby polskich żołnierzy załogi tłumaczy po części powodzenie przedsięwzięcia, będą­

cego zawsze tryumfem polskiej broni, i nie­

zwykłej już u młodej tej armji „cnoty wojen­

nej w której nie zawsze jeszcze dosta­

teczną spoistość i dyscyplinę bojową uzupeł­

niał entuzjazm, objaw u całego narodu po­

wszechny i umożliwiał te nieprawdopodobne sukcesy. Liczebna niższość potęgowała i tu tężyznę moralną i naprężenie wszystkich sił, a wypadła w bilansie kampanji na korzyść polaków.

O twartą teraz drogą pomknęli z Za­

mościa niani Kamińskiego w stronę Lwowa, dokąd szedł od Sandomierza przez Jarosław gen. Rożniecki. Dnia 28-go maja odbywa się trymfalny wjazd Rożnieckiego i Kamiń­

skiego do Lwowa, opuszczonego przez garni­

zon Hohenlohego w panicznym pośpiechu.

W dzień później wyruszał szef szwadronu Strzyżewski na Podole galicyjskie i insu­

rekcję kresów nad Dniestrem i Zbruczem.

(17)

16

Rozkazem z głównej kw atery w Trześni usta­

nawiał x. Józef 2-go czerwca „Rząd wojskowy tymczasowy centralny pod protekcją Najja­

śniejszego Cesarza i Króla Napoleona Wiel­

kiego". Galicja po W isłokę i Karpaty zo­

stała zajęta, tryskało nowe źródło pomocy dla 1 armji Księstwa Warszawskiego, osłonione imeniem cesarza francuzów. A czas był po- temu najwyższy, bo właśnie wkraczały przez Rug dywizje rosyjskie, właśnie gotował się arcvxiąże Ferdynand do walnej z arm ją pol­

ską rozprawy,

Zaczynał się po majowych zwycięstwach nowy, ostatni okres kampanji, więcej jeszcze niż poprzednie niepewnościami przesiąknięty i to dla stron obu, więcej jeszcze od polskiej wysiłków żądający.

Zamość, tak bez trudu zdobyty, podczas tego okresu nie wszedł już w sferę działań wojennych.

W dobie krótkiego pokoju przed rokiem 1812, rozszerzając swe umocnienia, pełnił służbę warowni kresowej.

W lat cztery dopiero, wr roku 1813, po dziesięciomiesięcznej obronie, zagarnęła go powrotna fał!T, źtllllVktlltjćegLr|się nad Polską, morza potęg

U . M ' ' S . w l u s il n i®

(18)
(19)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Rok sprawozdawczy był pod tym względem rekordowy: aż 106 osób odbyło tu prak tyki wakacyjne, natomiast grup praktykujących studartów było 15... zbiorów

Są one

go 931 pozycji. Do nowych form pracy zaliczyć należy zorganizowanie 4 wystaw dorobku naukowego zasłużonych pracowników UMCS oraz opra­. cowanie i wydanie 4 bibliografii

W związku z zakończeniem w roku sprawozdawczym kadencji funkcji kierow ­ niczych, Rektor UMCS, na wniosek dyrektora Biblioteki zaopiniowany przez Radę

nie miał już ładunków dla piechoty, ani nabojów do armat sześcio i trzyfuntowych i spodziewał się nowego szturmu.“ Skarży się dalej Poniatowski na bazczynność

Z/A-Z

Im hardziej się rozwija prodnkcyja współczesna, tem większem musi być państwo, które chce zadośćuczynić jej wymaganiom. Coraz szerzej, coraz potężniej muszą

nie zarówno w łonie harmonistów, jak i u ich sąsiadów. Rapp dał się uwieść pięknym słówkom Bernarda Muel- lera, który przybył tam z orszakiem, liczącym