Rok IV. Toruń, piątek 1 kwietnia 1932 Nr. 75
Precz z „flccpzjamł“ hr. Granity !
Proniemiecka polityka „neutralnego“ komisarza ligi Narodów
Polska twardo bronić będzie swych słusznych praw w Odahsku
Decyzją prowizoryczną z dn. 29 marca Wysoki Komisarz Ligi Narodów w Gdań sku hr. Gravina uznał kontrolę towarów, pochodzących z obrotu uszlachetniającego gdańskiego jako skierowaną specjalnie przeciwko Gdańskowi i za akcję directe ze strony Polski, jakkolwiek w tej mierze sto sowaue były przepisy ogóhfe obowiązują ce w Polsce. Powyższa decyzja prowizory czna nie przesądza zasadniczego sporu co do dopuszczalności obrotu, jaki uprawia Gdańsk „obrotu uszlachetniającego bierne to*' a nie uznawanego jako taki przez rząd polsk’. Zasadniczo ten spór toczy się obec nie na podstawie skargi polskiej z dn. 15 września 1931 r. przed instancjami Ligi Na rodów. W tym stanie sprawy DECYZJA WYSOKIEGO KOMISARZA, WYDANA BEZ UPRZEDNIEGO ZBADANIA CAŁO KSZTAŁTU STOSUNKÓW CELNYCH MU SI WYWOŁAĆ ¿DZIWIENIE I NIE MOŻE SIĘ DODATNIO PRZYCZYNIĆ DO OSTA TECZNEGO ZAŁATWIENIA CAŁO KSZTAŁTU SPRAWY.
Z ustosunkowania się Wysokiego Korni sarza Ligi Narodów w Gdańsku hr. Gravi- ny do zażalenia gdańskiego wynika przede wszyslklem, iż uważa on za potrzebne dla polepszenia stosunków gdańskich ułrzyma nia gdańskiej luki celnej, przez którą sta la przemyca się towar niemieclc do Pol
ski, narażając na poważne straty skarb państwa polskiego. Hr. Gravina uważa naj wldocrniej za niedopuczczalne, aby Polska
^broniła się przeciwko takiemu stanowi rzeczy. Polska zdaniem hr. Graviny powin na z założonemi rękami przypatrywać się, jak Gdańsk popełnia niezliczone nadużycia w tej dziedzinie. POLSKIE SFERY MIA
RODAJNE ZDECYDOWANE SĄ BRONIĆ OBJEKTYWNOŚCI UMÓW I SWYCH PRAW.
Tyle Polska Agencja Telegraficzna. 0 pimja polska ze swej strony zapytuje Wy
sokiego Komisarza Ligi Narodów, czy uwa źa za konieczne istnienie w polskim orga- nrźmle celnym gdańskiej luki przez którą odbyw i się stałe przemycanie do Polski to warów niem., ze szkodą dla polsk. przemy
słu polskiego kupiectwa i polskich finan
sów? Zapytujemy się dalej czy Wysoki Ko misarz Ligi Narodów tiema jednak wraże nia, że w ten sposób stosunki polsko"gdań skie w każdym razie się nie polepszą?
Mamy wrażenie, że nie zaszkodziłoby reputacji Wysokiego Komisarza Lig; Naro dów, gdyby się raz jeszcze nad tern* spra
wami gruntownie zastanowił. W:emy jed
nak zgóry, że tak się nie stanie. Opmja pu blięma : to nietylko polska zna jego inki’
nacje i sympatje polityczne. Nie przypusz-
Na mn&u pracy
Warszawa, 31. 3. (PAT). Liczba bezro
botnych, zarejestrowanych w Pańsw. Urzę dzie Pośredar. Pracy w dn. 26 marca wyno siła 355.970 osób. c»o stanowi wzros* w sto uroku do tygodnia poprzedniego o 1.048.
Poważna choroba min.
Sokala
(o) Genewa, 31. 3. (T. wl.) Z Genewy na»
deszla wiadomość, że stały delegat polski przy Lidze Narodów tnin. Sokal zachorował poważ
ni« na gruźlicę nerek. >
czano jednak: by ktoś do tego stopnia mógł okazać jednostronność swoich uczuć to w kwestjach natury gospodarcz której jedna strona brom się zupełnie słusznie przeciwko nadużywaniu i wykorzystywa
niu jej dobro duszność i przez drugich.
Nawet w niezależnej op'nji i u łudzi patrzących realnie na możliwość' poli
tyczne na terenie W. M. Gdańska Pol
ski przeważa przekonanie, że Polska nie może przyglądać się spokojnie naduży
Przed rewizją umowy warszawskiet
(o) Warszawa, 31. 3. (Teł, wł.). Nn tle sprzecznej interpretacji postanowień umowy warszawskiej, zawartej między Polską a Gdańskiem, oraz w związku z ostatniemi notami rządu polskiego do Wysokiego Komisarza Ligi Narodów w Gdańsku, hr. Graviny, zarówno RZĄD POLSKI JAK I SENAT GDAŃSKI DO SZŁY DO P-RZEKCNANIA, ŻE UMO
WA TA WYMAGA REWIZJI . Zdaniem przedstawiciela Izby Handlowej w Gdań-
Wiznia Tardieu w Londynie
budzi powaine obawy Niemców
Berlin, 31 .3. (PAT) Zapowied ziany wy jazd ministra Tardieu do Londynu wywo
łał W’ prasie niemieckiej wielkie z an'epoko jenie. Organy prawicowe upatrują w doj
ściu do skutku konferencji m ędzy mini
strami Francji i AnglijJ zwycięstwa dyplo
macji francuskiej, żywiąc przytem obawy, że Tardieu pozyska rząd angielski dla pla
nu francuskiego.
-,Börsen Ztg." podkreśla, iż kanclerz Bruening prawdopodobnie nie będzie mógł wyjechać do Londynu.
W zastępie jego przedstawicielem Nie m ec ną konferencji będzie sekretarz sta
nu von Bülow. Powodem pozostania Brue- ninga w Niemczech ma być według tw er- dzema prasy niemieckiej rozpoczynająca
Polska a blok i&addimaiski
Wywiad z p. Romanem, radcą ckonomiczy m H.S.2.
Paryż — 31. 3, (PAT). Bawiący w Paryżu p. Roman, radca ekonomiczny w ministerstwie spraw zagr. udzielił kore
spondentowi PAT. następującego wywia
du: Wszelkie dążenia do polepszenia go
spodarczej sytuacji państw, położonych na południe od Polski t. zw. państw nad- dunajskich interesują niezmiernie Polskę, która chętnie takim dążeniom dopomo
że, uważając, iż leży to nie tylko w inte
resie całej Europy, ale również i w jej własnym. Polska dala już liczne dowody tego, że los tych państw nie jest jej obo
jętny i że jednem z ważniejszych jej za
dań gospodarczych na terenie międzyna
rodowym jest poparcie słusznych intere
sów tych państw. Jako dowód tego może służyć chociażby nasza intensywna współ praca przv ^tw^^zenin i działalności t
ciom na jej szkodę w dziedzinie „obrotu uszlachetniającego’‘ i przepisów- ogólno"
celnych. Finanse polskie poniosły przecież skutkiem tej polityki przemytniczej władz Wolnego Miasta olbrzymie straty, przekra czajce 50 miljonów zł. Kupiectwo polskie poniosło również niemniejsze szkody.
Polrka musi się bronić przeciwko tego rodzaju gospodarczemu wykorzystywaniu Gdańska dla przejrzystych celów międzyua rodowych.
4-
sku rewizja taka powinna być już dawno rozpatrzona.
Nie należy się łudzić, że poglądy obu stron nie będą mogły być uwzględnione, zwłaszcza wobec nielojalnego stanowiska w sprawie uregulowania kwestyj celnych
^olsko.gdańskich przez miarodajne czyn
niki gdańskie. Należy jednak oczekiwać, że w niedługim czasie obie strony wystą.
pią z propozycją o zmianę umowy.
się kampanja wyborcza w Niemczech.
Paryż, 31. 3. (PAT). Francuskie mini
sterstwo spraw zagr. ogłasza komunikat, określający biczej okoliczności, w jakich od była się wymiana zdań między rządami francuskim i angielskim w sprawie podróży ministrów francuskich do Londynu oraz projektowanej konferencji czterech mo
carstw.
Premjer Tardieu —- głosi komunikat — opuści Paryż w niedzielę po południu i u- da się do Londynu, odpowiadając w ten spo sób na zaproszenie rządu angielskiego, o- Łrzymane w początkach marca. Premjero wi Tardieu towarzyszyć będzie w podróży minister Flandin. Co się tyczy konferencji czterech wielkich mocarstw, które mają
zw. bloku rolnego. Zrozumiałem jest za
tem, że POLSKA PRZYCHYLNIE OD
NOSI SIĘ DO OSTATNIEGO PLANU RZĄDU FRANCUSKIEGO W SPRA
WIE STWORZENIA ŚCISŁEJ UNJI NADDUNAJSKIEJ, która przez zapro
wadzenie stałości w stosunkach gospo
darczych wewnątrz tych krajów oraz w szeregu ułatwień w obrotach towarowych niewątpliwie przyczyni się w znacznej mierze do podniesienia siły nabywczej tej grupy państw. Musimy jednakże mieć na uwadze, że TAKIE ZBLIŻENIE, ACZ- KOLWIEK BARDZO DLA NAS PO
ŻĄDANE NAJEŻONE JEST SZERE
GIEM BEZPOŚREDNICH NIEBEZ
PIECZEŃSTW dla naszego własnego obrotu towarowego z temi państwami, którego utrzymanie i dalszv rozwój jest
Narada gospodarcza
4 premierów z p.
Prezydentem Rzpltiei
(o) Warszawa, 31. 3. (T. wł.) U p Prezydenta Rzplitej w Spalę odbyła się narada w sprawach gospodarz czych. W naradzie wzięli udział pre?
mjer Prystor. b. premjer Bartel, b premjer Sławek ib. premjerŚwitalski.
Jak się dowiadujemy, premjer&ry*
stor prosił p. Prezydenta RzplitShO przeprowadzenie co pewien czas roz?
mów w tern samem gronie jako w gro nie ludzi, których p. Prezydent obda»
rżał swem zaufaniem, powierzając im kolejno szefostwo rządu.
II trumny ks. biskupa pińskiego
Brześć nad Bugiem, 31. 3. (PAT). Wieczo
rem dnia 29 b. m. nastąpiło w Pińsku przenieś sienie zwłok ks. biskupa Łozińskiego z sali malinowej seminarium ruchownego do miej
scowej katedry. Po odprawieniu uroczystej ceremonji według obrządku rzymsko-katolic»
kiego i wschodnio-slowiańskiego. zwłoki umie
szczono w trumnie miedzianej i wystawiono w presbiterjum katedry.
Następnego dnia rano egzekwie według ob
rządku wschodnio-słowiańskiego odprawił ks.
biskup Czerwiński w asyście unickich księży, poczem arcybiskup Jałbrzykowski w obecności arcybiskupa Roppa i księży biskupów z Prze
myśla, Lwowa, Wilna i Łomży odprawił uroczy ste modły. W uroczystościach wzięli udział przedstawiciele rządu p. wojewoda poleski Krahelski, przedstawiciele wojskowości, ciał ustawodawczych, sądownictwa i t. d. Wokół katedry zgromadziły się wielotysięczne tłumy wiernych. Stosownie do życzenia zmarłego, na trumnie nie składano wieńców ani nie wygła
szano przemówień, odczytano jedynie list, na
pisany przez ś. p. ks. biskupa Łozińskiego z r.
1928 w czasie rekolekcyj biskupich, dołączony przez zmarłego do testamentu celem odczyta»
nia go na pogrzebie.
opracować zaproszenie do pięciu krajów Europy środkowej w sprawie poprawy ich stosunków gospodarczych, sytuacja przed
stawia się jak następuje; Konferencja ta jest w zasadzie przyjęta jednomyślnie, lecz dotychczas nie można było ustalić daty wskutek niepewności co do istotnej możli wości rządów i ministrów, jacy mają się na niej spotkać.
nie tylko naszym* żywotnym interesem, ale również interesem wspomnianej gru
py państw. Wobec tego musimy być w stałym kontakcie ze wszystkiemi poczy
naniami, zdąźającemi do realizacji pro
jektów, poczynionych zarówno na tere
nie odnośnych rządów, jak również i po
szczególnych ugrupowań gospodarczych, które zaczynają się żywo interesować tą sprawą. Wszelkie nowe koncepcje, chcą ce osiągnąć zamierzony cel nie mogą być w wyraźnej sprzeczności z już ustalone mi, wzgl. ustalająccmi się stosunkami, jak np. eksport naszych produktów hodo
wlanych, węgla i produktów naftowych lub też artykułów przemysłowych do gru
py rolnej państw naddunajskich.
■MM
PIĄTEK, DNIA 1-GO KWIETNIA 1932 R.
Punki zwroinu
w sgiuacji kupicciwa
Spojrzawszy na gospodarkę państwo
wą w latach 1918—1926, można wśród wielu innyph ujemnych zjawisk stwier
dzić również jedno niezwykle charaktery
styczne: — zupełne niedocenianie roli handlu w całokształcie polskiego życia gospodarczego. Na handel zapatrywano się jako na „zbyteczne pośrednictwo“, podrażające ceny wszystkich produktów,
— w najlepszym zaś razie nie uważano go za oddzielny czynnik gospodarczy.
To pomijanie interesów zawodowej wymiany dóbr fatdlnie odbiło się na sprę
żystości i rozwoju polskiego aparatu han
dlowego. Rok 1926 zastał handel i ku-- piectwo stanie nad wyraz opłakanym.
Po też kiedy po roku 1926 rządy poma- jowe wysunęły na pierwszy plan swego działania szereg podstawowych kwestyj państwowo-gospodarczego życia, __ u- znały za swój obowiązek zająć się rów
nież i tą, przez poprzednie rządy partyj
nie zaniedbaną dziedziną. Unormowaw
szy przedewszystkiem sprawę stabiliza
cji waluty i równowagi budżetowej, na.
stępnie w ogólnym zarysie warunki pra
cy produkcji rolniczej i przemysłowej, — mógł rząd wedle logiki kolejności progra
mowego działania przystąpić do uregu
lowania warunków pracy handlu, jako równie podstawowej dziedziny obrotu wewnętrznego.
Nie było to zadaniem łatwem. Poza bowiem zachodniemi ziemiami Rzplitej, społeczeństwo polskie, mając w pamięci specyficzne formy niezawsze uczciwego
„handlu“ lub raczej „handlarstwa“ z cza
sów wojennych i z pierwszego okresu po wojnie, — naogół niezbyt życzliwie usto
sunkowało się tak do samego zagadnienia handlu, jak i do warstwy społecznej, za
wodowo pracującej w tej gałęzi gospo
darczej t. j. do kupiectwa. Nawet w ko
łach gospodarczych spotkać się można było niejednokrotnie z poglądem, że ży- ćie gospodarcze kraju „potrafi się obyć"
bez „pasożyta“ w postaci zawodowego kupiectwa. Co gorsza zaś, — wedle takie
go właśnie poglądu usiłowano niejedno
krotnie stwarzać w Polsce nowy system aparatu handlowego, opartego na samej tylko spółdzielczości lub też na socjaliza
cji. To nastawienie psychiczne zaś obja
wiało się niekiedy aż tak silnie, że nawet sfery prawicowo-nacjonalistyczne, rzeko
mo „broniące“ interesów handlu, popie
rały np. w całym szeregu wypadków tworzenie komunalnych organizacyj han
dlowych, opartych na doktrynie socjali
stycznej. Nie trzeba zaś dodawać, ile szkody dla kup tetwa polskiego wyrzą
dziło tego rodzaj ustosunkowanie się do handlu — i jak wielką jczęść tej szkody zawiniły względem kupiectwa właśnie te partyjne czynniki nacjonalistyczne, które go podobno tak „bronią“.
Doniosłość handlu jako odrębnej gałę
zi gospodarstwa narodowego podkreślił w całej pełni dopiero okres ogólnego kry
zysu. AArykązał on bowiem dobitnie, że bez pomocy handlu — opanowanie ryn
ku wewnętrznego artykułami polskiej produkcji byłoby niemożliwe. Również trudności eksportowe wykazały, że reali
zacja polskiego handlu zagranicznego za- pomocą samego tylko przemysłu byłaby zbyt sztywną, o ile dla zwiększenia zbytu polskich towarów na rynkach zagranicz
nych nie zostanie stworzony i należycie użyty — sprawny aparat handlowy.
Dlatego też zwołanie obecnie przez p. ministra przemysłu i handlu konferen
cji kupiectwa jest dla polskiego życia go
spodarczego faktem o pierwszorzędnem znaczeniu. Przez konferencję tę rząd za
dokumentował, że całkowicie docenia rolę gospodarczą handlu, stawiając zagadnie
nia i potrzeby kupiectwa na równorzęd
nej płaszczyźnie z zagadnieniami i po
trzebami dwu innych wielkich gałęzi ży
cia gospodarczego t. j. przemysłu i rolni
ctwa.
Cieszyć się należy, że organizacje ku
pieckie zrozumiały i oceniły doniosłość inicjatywy rządowej, odnosząc się do niej z żywęm zainteresowaniem i uznaniem.
Opinja, wyrażona przez szereg facho- wych publikacyj kupiectwa, iż konferen
cja ta jest zwrotnym punktem w dziejach handlu polskiego, .•♦taję się dziś opinja ca
łego ogółu kupców w Polsce.
Dla realizacji jednak każdego wielkie
go zamierzenia nieodzownym jest jeden zasadniczy warunek: — współpraca wszystkich zainteresowanych czynników.
Rząd podjął inicjatywę ułożenia pU -v.
pomoc}7 kupiectwu. Jeśli zaś podjął ją do piero teraz, — to kupiectwo samo siebie powinno się zapytać, czy niema w tern winy samych organizacyj kupieckich.
Współpraca bowiem sfer gospodarczych z rządem nie może iść po linji oczekiwa
nia inicjatywy tylko zawsze od strony rządu, — ale przeciwnie: — powinna wy
pływać z konkretnej inicjatywy samych odnośnych grup życia gospodarczego.
Organizacje handlowe nie wykazywały zaś poprzednio żywszej dążności w kie
runku nawiązania bezpośredniej łączności z rządem na drodze opracowanych przez
Przekleństwo złego ezgnu
Czg wybór Hindenburga będzie istotnie porażka Hitlera?
warunkach odmiennych, niż wybory prezy
dialne.
Czy ponowny wybór prezydenta Hin’
denburga będzie istotnie porażką Hitlera?
Przed rok.em, gdy w obozie hitlerowców powstał rozłam i nleiktórzy dowódcy bojó
wek wypowied/deli posłuszeństwo swemu naczelnemu szefowi, postępowa prasa nie
miecka przepowiadała tak jak i dzisiaj bli
ski zmierzch hiitleryzmu“.
Hitler jednak potrafił porwać z sobą ma sy, a zasięg jego wpływów rósł nieustsnri’e i wbrew wszelkiej logice rośnie dalej. W przeciągu półtora roku podwoił on liczbę swych zwolenników. Znalazł podatny dla siebie grunt tam, gdz-e od w eków gnieź
dziła się najczarniejsza reakcja Niemiec — Korespondent berliffski „Gazety Pol
skiej" zamieszcza na łamach tego pisma obszerny artykuł w sprawie obecnych sto
sunków politycznych w Niemczech, z któ
rego podajemy poniższe wyjątki:
„Feldmarszałek Hindenburg zwyciężył 13-go marca. Jeśli nie nastąpią okoliczno
ści nieprzewidziane, utrzyma on swe zwy
cięstwo 10 kwietnia — w drugiem głoso
waniu na prezydenta Rzeszy. Ale po dniu tym „blok Hindenburga" ro z pa dnie się.
Czar legendy bohaterskiej, związanej z je
go nazwiskiem, straci swój wpływ sztucz*
nie jednoczący rozbieżności i kontrasty, wówczas, gdy walka toczyć się będzie nfe o osoby, lecz o programy. Wybory do sej
mu pruskiego 24-go kwietnia odbędą się w
T
„Hindenburg iak nie posiąpiłbg”
Wywiad dziennikarza francuskiego z przg- wddeą narodowych socjalistów
0
Korespondent dziennika paryskiego „L‘
Oeuvre“ opisuje swoje wrażenia po wywia?
dzie prasowym z Hitlerem.
„Hitlera trudno złapać. Wymyka się on dziennikarzom. Jeden z naszych kolegów — zrozpaczony, zadaje wreszcie pytanie dr. Ilanf«
staenglowi, szefowi hitlerowskiego oddziału prasowego:
— Co mogłoby mi się wydarzyć, gdybym w hallu hotelowym dopadl Hitlera, uzbrojony w ołówek i notes?
— Coby się wydarzyło Powalonoby pa«
na na ziemię i skrępowano, zanimby pan zdo«
lal wyrzec choć jedno słówko. Hitler, pro«
szę mi wierzyć, jest dobrze strzeżony.
Hitler, o ile się orjentuję, boi się nade«
wszystko kompromitacji politycznej. Zacho«
dziłem często do hotelu w Berlinie, gdzie mie«
szka Hitler. Nie mogłem nigdy zastać go.
albo spal, albo się ubierał. Człowiek, który pragnie wskrzesić stare Prusy, nie ma w so«
bie nic z prawdziwego Prusaka.
Nareszcie pewnego dnia otrzymuję telefon, abym się stawił o oznaczonej godzinie w ho»
telu, gdzie dostąpię zaszczytu przyjrzenia się zbliska wodzowi t. zw. Nazi.
Zebrało się nas kilka osób, sami dzienni»
karze trzech Amerykanów i dwóch Szwedów’.
Zaprowadzono nas do pokoju nr. 422. Siedzi»
my tu i czekamy z pół godziny.
Punktualność, cnota Prusaków, nie należy widocznie do cnot Hitlera. Przystojna Ame»
rykanka, dziennikarka, nie pozostająca wido*
cznie pod wpływem „mistycyzmu“ Hitlera — zwróciła się do Brueckncra z ostrą ręprymen»
dą: „Hindenburg by tak nie postąpi!“, a żc se»
kretrz w odpowiedzi uczynił beznadziejny gest ręką, dodała: „Powinniście nauczyć w’aszego wodza lepszych manier“.
Nasi Szwedzi pogrążyli się tymczasem w odmętach zawiłej dyskusji na temat tytułowa»
nia Hitlera: Czy mówić doń „panie radco“, czy „panie radco rządu*, czy też „panie“ tout court.
Wreszcie wprowadzono nas do drugiego pokoju. Tu Brueckner odsunął firanki, prze«
stawił parę krzeseł i zamknął drzwi za nami na klucz. Wtem otworzyły się drzwi i oto .
stanął przed nami Hitler. Uścisnął nam ręce, | do tłumu do mas ludzkich“, czyniąc przytem tak głęboki ukłon, jaki potrą» ■... .
siebie konkretnych wniosków. Opraco
wanie przez Naczelną Radę Zrzeszeń Ku
pieckich planu niesienia pomocy kupiec
twu jest dopiero pierwszym, realnym krokiem w tym kierunku, — krokiem, który powitać należy z zadowoleniem i uznaniem, — ale też jest jednocześnie krokiem, po którym winny nastąpić dal
sze, tak samo konkretne i tak samo zmie
rzające do współpracy.
AA całej pełni życzliwe ustosunkowa
nie się rządu do postulatów kupiectwa, czemu dobitny wyraz dał w swem prze
mówieniu p. minister Zarzycki, — winno teraz zachęcić organizacje kupieckie do zdwojenia wysiłków wspólnej pracy nad poprawą ciężkiej sytuacji, którą pokonać i przezwyciężyć można tylko tą drogą.
fią złożyć tylko Austrjacy. Zaczął mówić a wzrok jego błądził przytem po suficie, po po»
dlodze, po sprzętach, nie zatrzymując się na nas.
Widać było, że wódz Nazi nie czuje się do«
brze w tem otoczeniu. Nie można wszak głoś no krzyczeć i wyjawiać niezbitych dowodów prawdy dziesięciu osobom, które znajdują się w odległości pół metra od mówcy. Hitler czu»
je się dobrze tylko wtedy, gdy ma przed so»
hą tłum kilkutysięczny w wielkiej sali; cercie prywatny w pokoju krępuje go i onieśmiela.
Recepcja trwała ponad dwadzieścia minut i widać- było, że humor Hitlera stawał się co«
raz gorszy.
— Nic mam zwyczaju, odpowiedział na moje pytanie, prostować wszystkich falszy«
wych pogłosek i plotek, które puszczają w obieg moi przeciwnicy. Uważam natomiast za swój obowiązek odpowiedzieć natychmiast, o ile plotki te i fałsze szkodzą interesom na«
rodu niemieckiego. Mówiono: „Hitler to woj«
na“. Stwierdzam, że moje przyjście do wła«
dzy (było to przed wyborami w dn. 13 mar«
ca rb.) nie wpłynie, mojem zdaniem, na zmia«
nc w stosunkach z zagranicą. Nie, nasze zwy«
cięstwo nie będzie groźbą dla pokoju w Eu«
ropie.
— Wojna nie była nigdy ostatecznym re«
gulatorem stosunków między narodami. Jeśli nie kończyła się zniszczeniem kompletnem je«
dnego z przeciwników, trzeba było znowu za«
czynać odnowa. Powtarzam: pokoju w Euro«
pie nie naruszymy, chyba że będzie do tego dążyła „inna strona“.
Na tem zakończył Hitler swoją orację. — Następnego dnia widziałem Hitlera znowu — przemawiającego do tłumu chyba z 20.000 osób.
Tu był on sobą, tu imponował werwą, pasją, uniesieniem, gestem, rozmachem. Tu mógł już sobie pozwolić na rzucanie w tłum .,obja«
wień“: „Gdy nasi przeciwnicy pytają nas, coś«
my dali ludowi niemięckiemu, odpowiadamy im: „nową wiarę, nową odwagę!*
Zrozumiałem teraz, widząc Hitlera na try<
bunie, oko w oko z tłumem wiecowym, żc czło wiek ten zachorowałby ciężko, gdyby mu nie dano przynajrpniej raz na tydzień zbliżyć się
Ku czci Handna
genialnego kompozytora Wiedeńskiego t ok»
zji 200:tnej rocznicy jego urodzin umie szczot no powyższą plakietę bronzową na domu jego
urodzin w Rohren (iv dolnej Austrji)
wśród agrarjuszów i junkrów pruskich, któ
rzy zdradzili Hindenburga,
To przesunięcie bazy Hitlera przed wy
borami do sejmu pruskiego jest zjawiskiem najbardziej niepokojąc eni stronnictwa daw nej „koalicji weimarskiej".
Czy Hitler dojdzie do władzy w Pru- sack po wyborach kwietniowych? W dro
dze legalnej nie uda mu się to, ale może sięgnąć po władzę pnzez zamach stanu.
Władze pruskie wykryły niedawno szcze
gółowy plan mobliŁiizacyjny, opracowany w głównymi sztabie Hitlera, oraz instrukcje dla opanowania składów broni i amunicji Reichswehry, wśród której, jik wiadomo, ma on wielu sympatyków« Liczba Ich zna
cznie sdę powiększyła, a dzięki poparciu gen. Groenem, dostęp do jej szeregów uzy' skali niedawno nawet partyjni hitlerowcy.
Wiele przyczyn złożyło się na dziwacz
ny fenomen socjalny, jakim jest ruch hitle
rowski. Przegrana wojva, bezrobocie, nę
dza, kryzys powszechny, itd. — wszystko to zazwyczaj przytaczane jest dla wytłuma
czenia jego narodzin. Lecz niewątpliwie je*
dną z przyczyn najgłówniejszych powodze
nia Hitlera jest ta, o której postępowa pra
sa ¡niemiecka mówi niechętnie. Jego wiel
kość wykosiła na małości republiki wejmar*
sklej, na tchórzliwości jej obrońców, goto
wych zawsze do wszelkich ustępstw i locnh promisów na rzecz reakcji. Ich błędy i grzechy mszczą się nielitoóciwie. Śc.ga ich owa „Fluch der boesen Tal", przekleństwo złego czyn, który tylko złe rodzić może.
W swoim czasie zastanawiano się nad pytaniem, jak to się stało, że w jednej chwili, bez śladu oporu, bez walk wewnę
trznych, monarchja Hohenzollernów prze
obraziła się nagle w republikę. Nawet zgni ły doszczętnie carat bronił krwawo swego honoru, a epigoni jego pod różnetni szyl
dami przez dwa lata prowadzili wojnę do
mową z bolszewikami.
Republika wejmarska wyłoniła się z próżni, powstałej po bezprzykładnem za
łamaniu się psychicznem na szczytach da
wnej monarchji. Nie walczono o nią. Spa
dła ona, jakby z nieba, na naród h’em-ecki.
Wśród demokratycznych publicystów pdzielone są zdania, czy w Niemczech była i ewolucja w r. 1918. Trudno znaleźć ścisłe o-kreślenie dla wypadków, jakie na
stąpiły 'po zawieszeniu broni. Są tacy, co tw erdzą, że nowy porządek rzeczy pow
stał w wyniku zamachu stanu. Trudno się z tern zgodzić, bo nie było dlań objektu.
Władza leżała na ziemi. Inni utrzymują, że republika przyszła, jako konieczność histo
ryczna, i że w tern tkwi jej sła, a jednoczę śnie i słabość. Albowiem to, co się łjutwo zdobywa, również łatwo się traci. Ktoś z republikanów dał ironiczną radę, by we wszystkich urzędach niemieckich wywie- szono napis: „Pamiętajcie, że była rewolu
cja". Napis ten niewiele by pomógł. Dziś mści się to, ¿ż Bastylja reakcji niem.eckiej nie została zdobyta i zburzona. A nie zbu
rzą jej uapewno ci, co w strachu przed Hi
tlerem schowali się za płaszcz starego feld marszałka cesarskiego, jako obrońcy re
publiki.
> li
1
*>
I
i
I.
r ( O czem prasa polska musi
W międzynarodowej dyskusji o Porno- rso, która w ostatnich latach pod wpływem wzmożonej propagandy niemieckiej, stała
<ią bardzo ożywiona, zasługuje na uwagę ńboceny, ale charakterystyczny objaw ewo
lucji, jak’ej ulega posługiwanie się nazwa
ni dla ocenaczenia Pomorza polskiego.
W adomo, że od samego początku wysu wącia rewizji granic Niemcy wprowadzili do dyskusji termin „korytarz“ dla zasuge"
rowarna opłnji publicznej przejściowego charakteru Pomorza, odzielającego Prusy Wschodnie od Rzeszy. Narzucona augestja
była tak silną, że nawet był okres, gdy i praca polaka posługiwała się nim przy oma wianiu zagadnienia pomorskiego.
O ile termin „korytarz" został przyjęty w prasie zagranicznej, o tyle ewolucji za-
caąła ulegać jego przydawka. Początkowo bowiem Pomorze nazywano „korytarzem
polskim“. Wkrótce jednak Niemcy, oba
wiając się, by określeń e „polski“ nie wy
wołało w opiniji zagranicznej korzystnego dla Polski wrażenia, zaczęli w dyskusji for sować określenie „korytarz gdański“, lub
„korytarz zachodniopruski”. Gdy w r. 1925 rozpoczął się nowy okres ofensywy niemie dkiej przeciw Pofece, naczelna nieœuecka publikacja z tego okresu (1926 r.) „Der Kampf um dfe Weichscl“i wydana pod re
dakcją E. Keysera, uzasadniała konecz- ność posługiwania się na oznaczenie Po
morza terminem „korytarz wiślany”
(Weichselkorridor). Karna nauka i publi
cystyka niem ecka zastosowała się do te
go nakazu i termin „Weichsellcórridor" u- zyiskał prawo obywatelstwa w Niemczech.
Zagranicą jednak ®ię nie przyjął.
Zagranicą w literaturze anglosaskiej po
»ostał w użyciu termin „korytarz" z naj
częstszą przydawką „polski". Augur w swej książce „Eagles, white and black („Biały i czamy orweł“), posługuje się w tekście an- głełsidm polską nazsvą „Pomorze“.
We Francji początkowo posługiwano
•ię nazwą „corridor“ lub „couloir polo' uads“. W ostatnich jednak latach coraz częściej spotyka się nazwę „Pomeranie Po łonaise”. Ostatnio nawet Charles Lalle
mand (w „Revue Meuc* z października . 1931) wystąpił stanowczo przeciw używa- . niu nazwy „korytarz“ , gdyż Pomorze nie rest żadną „enklawą**. Enklawą są tylko Prusy Wschodnie.
Nowy tenmin wprowadza Jean Gounelle w niedawno wydanej książce ,,Le problème de la Basse Vistule" (Strass-bourg 1931).
Przyjmując także termin ,,le corridor polo
nais", twierdzi, że zawarte w tem określe
niu zagadnienie nie wyczerpuje całości pro blemu, który obejmuje także kwestfję Gdań
I
ska i Prus Wschodnicli; Dlatego cały ten problem nazywa „problemem dolnej Wi
sły" (le probleme de la Basse Vistule"), Dr. R. Lutman).
♦ • ♦
Obowiązkiem prasy polskiej (co pismo na
sze podnosiło już z naciskiem niejednokro
tnie) jest jak najenergiczniejsze przeciw
stawienie * się wszystkim „korytarzom",
„corr.dorom" i ,/kuluarom" wiślanym, gdań skim, polskim, piuskim i innym.
Niema żadnyoh „korytarzy" w cudzy
słowach czy bez cudzysłowów.
JEST TYLKO POMORZE!
Obszarujwizywany tą nomenklaturą o- bejmuje wszakże czyste i rdzenne nasze Pomorze. Nie Pomorze jest „korytarzem“
lecz Prusy Książęce są wyspą pikielhauby w morzu polskości. Nie Pomorze zostało
pamiętać!
„wydarte" Niemcom, lecz Prusy
wyrwano niegdyś z ciała Rzeczypospolitej, podobnie jak i Gdańsk, z którego nie zo
stała dotąd zmyta straszliwa hańba wy
mordowania 10.000 mieszkańców polskich przez krzyżaków. Nie Niemcy zostali „po"
krzywdzeni“, lecz Polska, która zbyt była jeszcze słabą w chwil: podpisywania trak
tatu wersalskiego, by się upominać o słu
szne, odwieczne swe prawa.
Państwo nasze słoi na gruncie pełnego poszanowania zobowiązań i traktatów. Nie mniej jednak winniśmy nazywać rzeczy po imieniu.
To też przedewszystkiem na łamach poi skiej prasy powin-en zniknąć zaszczepiony przez propagandę niemiecką obyczaj na
zywania Pomorza inaczej, niż Pomo
rzem.
ul. Sobieskiego Yjr Niniejszem mam zaszczyt zawia- domie Szanowną Klientelę, że od dnia ąw 1 kwietnia br. zaangażowałem dp rno- jy jego lokalu zespól qitar hawajskich z oryginalnemipiosenkami hawajskieml, romansami cygańskiemi, ukraińskiemi 'W i rosyjskiemi, oraz najnowszemi prze- bojami operetek warszawskich, 3C
Obficie zaopatrzony bufet. JF Obiady, kolacje, wyborowe trunki,
2502 Ceny przystępne. aa
i? ?
f
*xxxxxxxxxxxxxxx Pogrzeb Sp. ks. biskupa
Łozihsktego
Uroczysta pontyfikalna msza św. żałobna za duszę śp. ks. biskupa Zygmunta Łozińskie*
go odbędzie się w środę dnia 30 bm. o jodz.
10 rano w katedrze pińskiej, poczem po ca»
strum doloris nastąpi pogrzeb.
Gdsj w kościele Heluanu zawisł sztandar Rzeczypospolitej Polskiej...
Imlening Pana marszałka pod
Korespondent jednego z pism stołecz
nych nadsyła poniższy barwny op:s dnia 19 marca w Heluanie:
Heluan, 19 marca, Spokojnie płynie życie w Heluanie. Se
zon ma się ku końcowi. Za parę tygodni pozostaną tu tylko stali mieszkańcy i cęź- ko chonzy nerkowcy.
Wyczarowana oaza ciepła będzie tylko przytułkiem dla uciekających w gorące miesiące z rozpalonych murów Kairu.
Spokój i cisza panuje na Szar. (ulica) Sziri-Pasza wokół zajmowanej przez Pana Marszałka will’, dawnej siedziby paszy.
Wzdłuż misternych „muszarabiji", chro
niących ongiś harem książęcy przed wzro-
kiom ciekawych, przechadza się wolno po licjant, uzbrojony w olbrzymiego kal bru je dnostrzałowy karabin.
Z należącego do zabudowań wilk me
czetu słychać monotonną pieśń, przypomi
nającą, że czas złożyć pokłon Allahowi.
Mocno zaintrygowani’ byli dziś spieszą
cy na modlitwę współwyznawcy wielk:ego proroka, gdy na płaskim dachu willi zoba
czyli dwie powierzające flagi: biało-czer
woną i zielona z półksiężycem i trzema gwiazdami.
Z podziwem patrzył: obecni na mszy w kościele katolickim na piękny polski sztan dar, który proboszcz zawiesić kazał nad ołtarzem.
Z pobytu Marszałka Piłsudskiego w Egipcie
Posąg Chrystusa na szczycie Mont Blanc
Z Paryża donoszą, że na jednym ze szczy
tów Mont Blanc (Sommet des Houches) nad
□hamonix ma być wzniesiony dwudziestokiL kometrowy posąg Chrystusa-Króla. W pod?
stawie tego posągu ma być pomieszczona ka»
plica z tablicą wspominającą, że Pius XI, je*
szcze jako ksiądz Achiles Ratti, wspinał się na szczyt tej góry. Biskup z Annecy projekt już akceptował. Posąg wykona rzeźbiarz Sers raz a budowę całego pomnika zajmie się archi»
tekt Barbier.
Piramidami
Go to za św ęto 19 marca?
Dopiero urzędnicy telegrafu, ocierając spocone czoła, rozwiązali zagadkę.
Święto .¿pohsk ego Marszałka".
Długo pamiętać będą ten dzień. Jesz
cze nigdy w ciągu jednej doby nie przyjęli takiej ilości depesz.
Sam pan naczelnik poczty siadał na ro
wer ’ co godzinę odwoził stos blankietów, zawierających żyazenda ze wszystkich za' kątków świata.
Sejm, Senat, rząd, wojsko, wszystkie poselstwa ’ konsulaty polskie etc., etc,
Do obiadu było ich już przeszło pięć
set. A wśród nich jedna najważniejsza, pod p sarra: Ola, Wanda, Jagódka.
Tę depeszę Pan Marszałek schował do kieszeni swej kurtki strzeleckiej,
W rozkładzie dnia Pana Marszałka imieniny nie wprowadziły zamętu.
Dnzwi wejściowe otwarte były dla każ
dego, kto chciał się wpisać do księgi, leżą
cej wśród róż na stoliku w hallu, Dostojny Solenizant przyjął tylko personel posel
stwa. Resztę dnia spędził, jak zwykle, na werandzie i w ogrodzie pod włoską per- golą, chroniącą przed promieniami słońca.
Podczas przechadzki lubi’ Pan Marszałek odwiedzić podziemny, od góry oszklony tu' nel i patrzeć na rosnące tam rozliczne ga
tunki kaktusów.
Wieczorem Pan Marszalek zasiadł, jaik zwykle, pod włoską pergolję, słuchając smę tnego głosu muazina, który po raz ostatn
wzywał na modły:
Hej a ala es salah heja ala el ialah...
(Przybywajcie na modły, przybywajcie na zbawienie).
Aa zdjęciu nusz&m widzimy pana Marszalka Piłsudskiego opuszczającego pałac królewski po śniadaniu, wydanem na jego cześć przez króla Fuada Lgo. Obok p. Marszałka widzi»
my wielkiego szambelana królewskiego Zulfikara Paszę (pierwszy na prawo), dalej sekre tarza poselstwa R. P. w Kairze p. Malińskiego i kpt. Lepeckiego.
Nie żonglować iwiciościami!
Obchód HHIóskiego w stolicy
W roku bieżącym upływa 125 lat od czasu wręczenia sztandarów przez Kilińskiego Napo*
leonowi Wielkiemu. W związku z tą rocznicą związek rzemieślników chrześcijan organizuje w stolicy uroczysty obchód i akademję.
Organizatorzy obchodu, pragną wystawić operę Joteki do słów Or#Ot-a pt. „Kiliński**.
Niedawno donosiliśmy, że władze ko
ścielne zabroniły używania nazwy: „kato
licki” w instytucjach barokowych. Żonglo
wanie określeniem: „katodicki" przez przed siębiorstwa finansowe o celach ściśle ma
terialnych, bardzo wybitnie związanych z
„królestwem tego świata", było niezwykle rażącem naruszeniem Drugiego Przykaza
nia Bożego.
Nestety, wykorzystywanie uczuć reli
gijnych dla celów partyjnych i politycznych święci wciąż jeszcze orgje i dziwnym tra
fem — a może wskutek doskonale obmy' sianej propagandy niemieckiej w myśl ha
sła „Divi4e et impera” — daje się zauwa
żyć szczególnie na terenach, które po wiel
kiej wojnie powróciły z>e szponów niemie*
chich na łono Ojczyzny.
Niedawno podawaliśmy rozporządzenie J< E. Ks. Biskupa Rucha w Strasaburgu w związku z walkami politycznemi katol -
ków Alzacji. Rozporządzenie to grozi na- I „Katolicki" jaskrawo świadczy działalność wet susnensa ks<.eźnm łamlekzwi. lrtńrrv 1
Pod nazwą powyższą zorganizowana jest katolicka młodzież niemiecka, której patronuje „katolicka" partja centrowa. Głó wnym terenem działalności organizacyjnej
„Deutsche Jugendkraft" są katolickie czę
ści Niemiec (Śląsk, Pogranicze i Westialja).
Wszędzie tam — przedewszystkiem zaś na Śląsku i Pograniczu — organizacja ta jest najpoważniejszym konkurentem polskiej pracy organizacyjnej wśród młodzieży pol
skiej. Jakim duchem owiana jest działal
ność „Deutsche Jugendkraft", niech świad czy np, okoliczność, że w prowincji nadreń skiej młodzież z tejże organizacji śp ewa na wycieczkach piosenki w rodzaju „Sleg*
reich wollen wir Frankreich schlagen*'. Na wschodzie Rzeszy zamiast „Frankreich“, śpiewa się „Polen”.
wet suspensą księżom tamtejszym, którzy ' organizacji „Deutsche Jugendikraft"
nadużywali w celach politycznych swych wpływów religijnych.
Obecnie donoszą z Brukseli 0 analog - cznein wystąpieniu kardynała z Mallnes, ks. arcyb. Van Roy‘a, który uważa za azko*
dliwe mieszanie się duchowieństwa do po
lityki. Nietylko potępia on działalność dziennikarską księży, lecz wprost zabrania im umieszczania artykułów w prasie nie- podplsanych własinem nazwiskiem, — a i te artykuły, które zamieszczane będą z peł
nym podpisem, winny przedtem uzyskać aprobatę wyższych władz duchownych.
Warto zwrócić tu uwagę, że w Belgji właśnie leżą Eupen i Malmedy, około któ
rych pełza pożądliwość niemiecka, spodzi e wająca się je wyłowić dla siebie z zamętu separatystycznych dążeń.flamandzkich.
O nadużywaniu przez Niemców wyrazu
Warunki plac robeinikOw rolnych
Minister pracy i opieki społecznej wydal rozporządzenie w sprawie powołania nadzwy*
czajncj komisji pojednawczo;rozjemczej dla ustalenia warunków płacy i pracy robotników rolnych na obszarze województwa krakowskie go, oraz 11 powiatów województwa lwowskie*
go: Brzozów, Jarosław, Kolbuszowo, Krosno Łańcut, Nisko, Przeworsk, Rzeszów, Strzyżów oraz Tarnobrzeg.
Przewodniczącym nadzwyczajnej mianowany został zastępca głównego tora pracy, p. Jan Gnoiński. W skład wejdą trzej delegaci Związku Ziemian kowie, jeden delegat Związku Ziemian Lwowie, oraz po dwóch delegatów Związku Zaw. Robotników Rolnych R. P. w Warszawie oraz Związku Robotników Rolnych i Leśnych Ziem zachodniej Polski w Poznaniu.
Sanok, komisji inspek«
komisji w Kra»
we