• Nie Znaleziono Wyników

Żółta Mucha Tse-Tse. R. 1, nr 39 (25 grudnia 1929)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Żółta Mucha Tse-Tse. R. 1, nr 39 (25 grudnia 1929)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

WARSZAWA, DNIA 25 GRUDNIA 1929 ROKU. Gana numeru 2 0 gros

N p . 3 9

MUCHA

Rok I

N U M E R „ Ś W IĄ T E C Z N Y ”

W e s o ły c h Ś w ią t!!

W świątyni dniu ugody i miłości Życzymy Wam „Wesołych Świąt'*/

Święto choinek i radości!!!..

Zabawki stare id ą w kąt...

Święty M ikołaj wśród nas gości...

Nowe zabawki... nowy rząd...

N ikt na nikogo się nie złości, Że uwagami karcił... błąd...

N aw et Cenzurze... gorliwości, K tórą poskram iał nieraz sąd, D ziś „Żółta Mucha", nie zazdrości...

„ Wesołych Św iąt, Wesołych Świąt"!!.

G W I A Z D K A 1929 poku

(2)

Ż Ó Ł T A M U C H A

4)

i J3 ,5 a

JG

*

« s

•N O

a

>o

► >

us <fl o

•ST

■5 8 ►>

£3 o

‘i? a

‘ O Ł.*

Jd ta

‘ O £

a 3 +a rt bo u ► >

N M

ł £ —

g

N 3 S>

u >>

5

o b«

o u

ta U

J "O N i! ^ “3 -& N

«J O N C N <U

>> rJ .w .£ «) £ 3 C (8 M u C -55

S J 3

(8 3 0 N _Q <8 - O - M

E c

J E }3

O - a

Tf<

CM

<

CO >

00

os

00

-a o

g e

W ’ E

< « Si S :

< £

OZ *

o d c h o i n k ą

S k e tc h w ig ilijn y w je d n e j o d s ło n ie S cen a p r z e d s ta w ia 3 -ci niósł ŚW. MIKOŁAJ (sam ).

Zwą mnie wszyscy dziaduniem, choć nie jestem [Dziadkiem, Co rok schodzę na ziemię tej nocy zimowej,—

Roznoszę upominki, dzielę się opłatkiem...

Blaskiem świec choinkowych poprzedzam rok nowy.

N U T A : W śró d no cn ej c is z y g lo s się r o z c h o d z i...

W śród nocnej ciszy głos się rozchodzi, Spieszcie Bebeki, dziadek nadchodzi,—

Brygadami się zbierajcie, Koło żłobu ustawiajcie, — Gwiazdkę niosą wam.

Choćby najgorszy pomajowy kwieć, Spełnienie życzeń może dzisiaj mieć, — Prędzej, prędzej drodzy goście,

Czekam was na t r z e c i m moście, Moc prezentów mam.

G O ŚĆ I-y (w chodząc)

Święty Mikołaju, wybacz, taka ciemność...

Czym się aby nie spóźnił?

ŚW . MIKOŁAJ A z kim mam przyjemność?

G O ŚĆ . N U T A z T a b a k ie r a k r ó la S ta s ia . Jam jest król czerwonej prasy,

Obyw atel pierwszej klasy,

Co z „Expressu" krzyczy co dnia: —

,/1’rup w koszyku"! — „Straszna zbrodnia!..."

A w południe znów z „Kurjerka":

„Miłość kuchty — pysk i ścierka!"

W reszcie z „Dobrym" już „W ieczorem":

„Panie Miglanc, — źle z honorem!"

Zbrodnie, brudy, czy szantaże,—

Wszystko ślicznie się rozmaże, Głupstwo, że to są pomyje,—

Z pomyj — także... człowiek żyje!

ŚW. MIKOŁAJ

Istotnie... to idea niezmiernie... głęboka — Czegóz pragnie osoba, co żyje... z rynsztoka?

GO ŚĆ N U T A z S z u m ią j o d ł y n a g ó r szczy c ie ...

Choć tak pilnie ciągle liżę... — Jeden order mam,

No i czy to sprawiedliwie, Powiedz dziadku sam!

Uderzałem wszystkie nuty!

Aż dopiero, za te... buty — Dali, — lecz nie oficerski — K a w a l e r s k i krzyż.

Inni moc orderów mają, W stążek barwnych wąż...

A czyż, jak ja, się starają, Czyż tak w ł a ż ą wciąż?

Jest przyczyna, bez przyczyny, Z piaskiem i... bez waseliny...

Nawet... z głową, daję słowo, — Jak to zrobię... ja!?...

ŚW. MIKOŁAJ

O to brudna koszula, skarpetka dziurawa, Stary pasek i para spodni, pełna... treści. — Jeżeli pan to w swoim „Kurjerku" zamieści,

Nowego wyróżnienia spadnie na cię sława.

G O ŚĆ

Dzięki ci! Ja to będę drukować... stopniowo; — Za każdą fotografję... wezmę korzyść nową!

W ychodzi. W c h o d z i G O ŚĆ Ii-i ŚW . MIKOŁAJ.

— Pan Kazimierz?... Dzień dobry!.. Witamy, witamy, Cóż to Kaziu, cóż taką smutną minę mamy?

G O ŚĆ Ii-i N U T A z P r o s iłe m ją p r z y a g re śc ie ...

— Choć mówiłem tak uprzejmie, Słuchać mnie nie chcieli w sejmie, — Nie klaskali, wyśmiewali,

Potem votum nieufności dali, W reszcie liścik napisali, I „przysłali" mi.

Ich to prasa rży z ironji: —

„Mów pan lepiej... w Filharmonji, Śpiew łabędzi... Tłum się spędzi...

Rozkaz!.. — Sala głośno klaskać będzie...

Sami „swoi" ludzie wszędzie...

Brawa dadzą ci!"

ŚW . MIKOŁAJ

— A więc mówże, na zdrowie, co to komu szkodzi, Nie pojmuję, o co ci się, Kaziu, rozchodzi?

G O ŚĆ

— To, że klaszczą na rozkaz, ta świadomość boli, Jabym chciał, żeby oni przyszli z dobrej woli.

ŚW . MIKOŁAJ

— Z dobrej woli? Czyż to serjo Kaziu miły?

Słuchać cię tak bez końca? To nad ludzkie siły!

G O ŚĆ

— W ięc nie?

ŚW. MIKOŁAJ

Masz salę, wygłaszaj tyrady,

Zapewniam ci dyżurne stale... pół brygady.—

(3)

Ż Ó Ł T A M U C H A 3 Gdy wszystkie przesłuchają, zaczną od początku,

Choćby twe mowy były z wątkiem, lub bez wątkul GOŚĆ

— Niechcą słuchać? W „Gazecie Polskiej" przeczytająl ŚW. MIKOŁAJ

— Tak, „tam" ją studjują, nim... wodę spuszczają.

Wychodzi. Wchodzi GOŚĆ Ill-i. Śpiewa.

NUTA-. Pokoik ta k i m a ły ..

— Podkopik taki mały, 2 metry wrzesz, 5 wzdłuż, Filary dwa w nim stały, Szpicbródka przy nich tuż.

Bor, kilof, kosz do ziemi, 2 szpadle przy łopacie, Z lampkami wór ślepemi, Ot wszystkie sprzęty maciel Serce uspokój, myśli uspokój,

Marzeniom zwiewnym wolę daj! — W podłym hotelu dziś skromny pokój, To jest miniony dla mnie maj...

Serce, spowite w grubej żałobie, Sni ciągle utracony raj...

O spraw, bym znowu mógł być przy żłobie, By dla mnie znów zakwitnął maj!

ŚW. MIKOŁAJ

— Naczelniku kochany, nie trać miny chłopie!

Przez podkop się skończyłeś, — wstaniesz na podkopie;

Porozum się z Szpicbródką, on zna ten proceder.

GOŚĆ

— Mam „wykryć" nowy podkop?... lecz gdzie?...

sW. MIKOŁAJ

— Pod Belweder GOŚĆ

— Aaa... rozumiem... Czuję życie nowe!

Skończą się dni suche...

ŚW. MIKOŁAJ

— Wrócą... suchenkowe Wychodzi. Wchodzi GOŚĆ IV-y

ŚW. MIKOŁAJ

— Kogóż widzę?... Książę panie!..

Czem usłużyć jestem w stanie?

Oh, je suis enchante,

Mon prince, — tout ce que vous voulez!...

GOŚĆ

— Śmieją się ze mnie, nie biorą poważnie, Nie pomną, żem jest krewny Majestatu z Doorn, Byle Róg mi z trybuny wymyśla odważnie...

Taki prosty R óg, żeby to chociaż v o n H orn!

ŚW. MIKOŁAJ

— Mam ja Mości Książę na to lek gotowy, Potrzeba go tylko zastosować ninie:

Krzyż I-ej brygady i I-ej Kadrowej, Oraz posła posadę w kochanym Berlinie.

GOŚĆ

— Merci bien, mon bon saint, oh vous etes charmeur.

ŚW. MIKOŁAJ

— Mon prince, je ne suis, que votre serviteur.

Wychodzi. Wchodzi GOŚĆ V-y. Śpiewa.

N U T A : R az w ciem ną noc, do pew nej wsi\

— Przyjęcia, papierosy, no i ..

1 rożne zapomogi.

Czyż kogóż więc obchodzić to Powinno, — Boże drogi!?...

Wszak to wydatki przecież są, Te... reprezentacyjne...

W momencie pewnym słowo szło Hm... bez-a-pe-la-cyj-ne.

— Ze Boguś biedny, to nie wstyd, Wszak urząd nie bogaci!

Ja za tę noc ci wydam kwit, A fundusz to zapłaci!

A jeślim zrobił jakiś błąd, Toć sąd „obywatelski"

Postara się, bym wyszedł stąd Czyściutki i anielski.

Lecz stokroć gorsze grozi zło,—

Tern jestem przerażony...

Wykryło się z budową tą...

Na cztery coś miljony.

— T.& to mój krewny, to nie wstyd, Ze przy mnie się bogacił,

Lecz ja m dał na dostawy kwit..., A teraz k t o zapłaci!?...

ŚW. MIKOŁAJ

— Już będzie dobrze, nie bój się pan nie, Cztery miljony — drobiazg, — każdy wie.

Zetrzyj Bogusiu bladość z twych lic, Bo w sprawie tej, nie dojdzie... nikt... nic

(Gość wychodzi) MIKOŁAJ ( m «J Chodźcie tu sławy i s ła w k i, I wojewody i Biocie, —

Znam wasze wszyściutkie sprawki, Mam dobrych rad całe krocie.

Pójdźcie zwierzątka, d a n i e l e , S t p i c z a k i , ś m i g l e d r e s ż e ry , Prezentów mam dla was wiele, Schodźcie się Bebewuery!

Robaczki — świetliki, w e n d y , C° śnicie z a g ó r s k i e noce, — Wszystkie wy, i wszystkie wszędy Przestańcie kryć się pod k o c e m .—

Pójdźcie najmilsi goście, — Pójdźcie sanacji dzieci!

Gwiazdkę rozdaję na moście,

Na w a s z y m moście, na tr z e c im !

Ch c w o Z k f r ;2e crZ cią ć „W A R S Z A W S K I K U R JE R S Y L W E S T R O W Y ”

U K fi 2 E S I Ę W N I E D Z I E L Ę 2 9 G R U D N I A R . B . C e n a 2 9 g ro s z y

(4)

4 Ż Ó Ł T A M U C H A (Z) ffl

-C s O ► »

"rt a

’3 N O 0) -*-» 3 cn 3

<«1 K-r'

G

'O -cz>

O G 3,-

>>

3 <•

ca _G

""O o ea >»

*5 a

~Ś N N u O itr CM O

fil a N a.

.S *3 <D

‘O 3 (0 S3

G s JS '"3 <rj N e G

>.

O cr

*5* bo r*w 3 y> «0 <

tsJ

’ i i i rt d rt

n

bo j- ct

~ © ^ ° . N <5 o _ >>

„ .fi a * S —. 2 <D U-, «N £ u l ? Ji 3

o

4 IZ GZ na N ar O s

c o

G

GZ o

G

o 3 cx □

£

■*-* o GZ O

CO

C O H

ca— < tzi

&

- c/J

w

o 4-» o u

h

<D w o o

5 C =

J3 O

Q

Ś w ię ty J ó z e f

n ie s ie dai*y d la „ g r z e c z n y c h ’ ’ d z ie c i.

Z ogłoszeń przedśw iątecznych

G w ia z d k a p. M in.

S ła w ó j-S k ła d k o w s k iego

Wiecznie świeża B I E D A U R Z Ę D N I C Z A za darmo do odstąpienią za pośredni­

ctwem pana Ministra Skarbu.

D L A D Z I E C I na nadchodzącą G w i a z d k ę pole­

camy duży wybór z a b a w e k , jak to fortece, pierdołki, hocki-klocki, faj-

danki, gry wojenne i t. p.

Cały komplet, zapakowany w kupie, o 50% taniej

„ZABAWPOL"

Sp. z nieogr. odpow.

Od R e d a k c ji

K .‘>misarjat Rrządu na m. st. Warszawę, Wvd z'»ł Bezpieczeństwa Publicznego dn.

11 gr.udnia 1929 r. Nr. BP. VII 971/29. 1 .Do pana R edaktora Ludwika P o k le u fskiego - Koziełły w/m. Zło­

ta 40.

Komisarjat Rządu na m. st. Warszawę na zasadzie art. 73 Rozporządzenia Prezy­

denta Rzeczypospolitą z dnia 10 maja 1927r.

o prawie pras’owem (dz. Ust. Nr. 45 poz.

398) zarządził zajęcie Nr. 37 z datą , 18 grudnia 1929 r. czasopisma p. n. “Żółta Mucha" za wiersz p. t. “Dyktator Sem- Pfuj “wraz z tytułem. Komisarz Rządu m.

st. Warszawy H. Szyszyłowicz.

Do sprzedania GABINET

urządzony filharmonijnie, oraz 13 t e k z gotowemi mowami wewnątrz.

Wiadomości w „Gazecie Polskiej"

N o w y s ło w n ik wymysłów i ordy­

narnych wyrażeń dla prasy rynszto­

kowej oraz bezczelnych polityków, wydany przez znakomitych specjalis­

tów: pp. ERENBERGA i BUDKIE­

WICZA, na składzie w „K urjerze Porannym ” i „Prasie Czerw onej".

„ Ż ó ł t a M u c h a ” ż y c z y :

P o lsce — zgodnego rządu i sejmu.

M in . Ś w iła ls k ie tn u — Filharmonji na własność.

M in . S k ła d k o w s k ie m ti — nowych spodni.

M in . M a tu s z e w s k ie m u — nowych rekordów.

M in is tr o w i Z a le sk ie m u ... dużo triumfów dy­

plomatycznych, albo... przynajmniej jednego...

B . m in . M ie d z iń s k ie m u — Trybunału Stanu.

M a g is tr a to w i m. st. W a rsza w y ... szczęśliwego przegłosowania podatku od choirfek.

L i d z e N a ro d ó w ... aby... do wiosny...

T e a tro m M ie jsk im ... tej kasy z baru pod Setką.

P o lity k o m (wszystkim bez wyjątku)... nowych okularów (Broń Boże w edług recepty marszałka Szy­

mańskiego)

P ro h ib ic jo n isto m ... powodzenia w Komendzie Miasta.

Bogaczom ... parę złotych... na Święta...

A r c y b is k u p o w i K o w a ls k ie m u ... wiecznej mło­

dości.

P . B oyow i... dochodów swych „Pań swywolnych"

i „Dziewic Konsystorskich".

M a k u s z y ń s k ie m u — nowej „Pani".

P r a s ie (opozycyjnej i prorządowej) — zmiany ról.

Jak się dowiadujemy, niewyczer­

pany w swych służalczych pomy­

słach redaktor Czerwoniaka, zamie­

rza, na skutek znanej'dernostrancji przez pana Ministra Spraw W ew­

nętrznych i swej dolnej części £ gar­

deroby w_ Sejmie, zaofiarować mu na Gwiazdkę piękne, nowiutkie spod­

nie, w których panu Ministrowi, jak zapewnia 'red. Butkiewicz, b ę ­ dzie bardzo do twarzy.

Do R e d a k c ji

Decyzją Sądu O kręgow ego, W ydz. VIII. K.

z dnia 5 grudnia r. b. (Nr. sprawy VIII. 4. Z. K. 864/29) zostało uchylone zajęcie Nr. 33 „Żółtej Muchy" za rysunek, wyobrażający b. ministra Miedzińskiego w O azie, oraz,* wierszyk p. t. „Dziadek". Obydwie zwolnione z konfiskaty rzeczy podajemy w numerze niniejszym.

Natom iast zwolnioną z mocy decyzji Sądu O k rę ­ gowego (posiedzenie niejawne) z dnia 10 grudnia Nr.

sprawy VIII. Z. K. 877/29 konfiskatę sketch’u p. t.

„Radosna twórczość" (oprócz końcowego ustępu), pióra St. Harveya, podamy w następnym, Noworocz­

nym numerze, zamieniając oczywiścię końcowy ustęp na inny, bardziej „prawomyślny".

C ze rw o n ta k o m — nieszczęścia ludzkiego, na którem żerują, a którego znów wszystkim naszym bliźnim nie życzymy.

C enzorow i — rychłego wytchnienia.

M o n a rc h is to m ... przyjemnych marzeń.

S a u a to ro m — wyeliminowania ze swego grona różnych Miedzińskich, Stpiczyńskich, Olpińskich et tutti quanti, — czy dobrowolnej likwidacji.

N a s z y m A rabom ... Jakiegoś Mesjasza, któryby nas wybawił.

C zy te ln ik o m „Żółtej Muchy" — pociechy z nas.

(5)

Ż Ó Ł T A M U C H A 5

Z a w s z e „ g o I o n y ”

Zanim urzędnik państwowy doczekał się obiecywanej „Gwiazdki", mógł za nią kupić już tylko pozostałe, a nierozsprzedane kosteczki.

Choinka ligowa Dziadek*)

Tu traktacik, tam papierek I dwie duże figi,—

Dużo myśli małych zerek—

O to — dziecko Ligi.

A przy drzewku pikelhauba, Jajko Lucyfera, —

Z mów Brianda słodka chałwa I jeszcze dwa zera.

Gdzieś tam z boku cud-zabawka, Baśń namalowana:—

Niby — Europy mapka Podług Stressemanna.

A pod drzewkiem w takt kolendy

„Deutchland iiber alles"...

— Europa, stulić gęby!

— Zaczynamy taniec!..

Ado.

B e b e J a n e k

Dziadek się mozoli Artykuł gryzmoli, Nowe wyrażenie

Będziem mieli w cenie.

Bo już weszło w życie, Ze za sprawą dziadka Wkrada się w użycie Jakaś nowa gadka.

Emek.

)B a jk a d la g rz e c z n y c h d z ie c i) i

Było sobie niegdyś w szkole Piękne bebe, — zwał się Janek, Czuł zawczasu bożą wole: — Ze starymi suszył dzbanek.

Do nauki nie miał chętki, A le przytem nie był głupi, ’ A że był to umysł giętki, W ięc od rózgi się wykupił 1 ominął również szewca.

Janek, młodzian bladolicy, Drapnął prędko do Królewca, A już stam tąd do stolicy, Kędy możny król zasiadał.

Król ten dziwny dar; posiadał;

Gdy na kogo rzucił okiem, Czy to sprosta, czy też bokiem, Zaraz poznał, kto to będzie:

Czy ministrów zwiększy grono, Lub zagada w posłów rzędzie, Czy na Kasy Chorych łono Siądzie w roli? komisarza!

Kiedy jednak Janka zoczył, Król przystanął, przetarł oczy, - - : Nie wie (w życiu poraź pierwszy),

Na co Janka by kreować: — W ojew odą zamianować?

Czy komendę dać mu miasta, Lub osadzić go na zamku?

A lbo może być ministrem?..

Spojrzał znowu okiem bystrem!

— Nic nie widać, nic i basta!

„Jak się zowiesz, mój fajdanku?"

„Bebe Janek!" — „Bjebe Janku, Co ty um iesz?" „O Dziadulu!

A ch, przepraszam , Panie Królu!

Mowy jędrne umiem składać, Nikt, jak ja, nie umie gadać!"

Król zrozumiał w tym momencie:

„Bebe Janku, w parlamencie Będziesz za mnie głosił mowy!"

D ostał Janek mundur nowy, I wnet stał się wielkim panem, Z Bebe Janka — Bebe Janem!

Lecz, że miał on dobre serce, Nie zostawił w poniewierce

Bliskich sobie dawnym stanem: — Wszystkim rozdał on urzędy.

Jednak wkrótce, tak niestety, O bciążone posad grzędy Powróciły mu budżety.

Eska.

*) Zwolniony a konfiskaty decyeją Są d u Okręgowego a dnia

5 października 1929 r.

s z

Bi $

£ • Ł cz>

S *

>

H C=

CO N a m

N

=■ CD

1 1 A Si

T Z3' o

O N

O . z r O

CO g TT o .z ; N O O CD TT r-F

“ CD - t '* —1

*<

O TT

r-t- SD

*< N- Następny numer

„ Ż Ó Ł T E J M U C H Y“

"będzie NOWOROCZNY

o

w 8 3

(6)

6 Ż O Ł T A M U C H A

•NJ •o s O cfl

>, N U 4-1 O

O "?

a K o le n d y R oku P a ń s k ie g o 1929

-a S

<

s az -iC £ -Q aj N «J

N U

o o.

_c o ar -X ca kw

o UJ 1) o r*r-« >■ « j

5? I

N £ N K-. •.

w *O

r - t

> 44

•N s

u

“O N

.2 3 O >,

"fi -fi o aj 3 C S O ._

Q £ - N

c a N G O

r*»4

r a

«XT*

H e j K o le n d a , k o l e n r i j Hej Kolenda Deska, zabił Maciek wieprzka, A Maćkowa świnię, schowała ją w skrzynię, Funda, funda, funda, tota risibunda,—

Hej kolenda, kolenda!

Nasze wielkie panny idą w kłótni tany, Ten tamtego goli, a nas wszystkich boli, Bujda, bujda, bujda,co nam wasz ten bój da,

Hej kolenda, kolenda!

Skoro się wrogowie o tem dowiedzieli, Już Polskę rozdrapać jaknajprędzej chcieli, Radzą sobie, radzą, jak nam rady dadzą,

Hej kolenda, kolenda!

Niemiec chce Pomorze, Moskal dopomoże, A Litwinek Wilno, bo mu bardzo pilno, Korzyści już liczą, a z radości krzyczą,

Hej kolenda, kolenda!

Pepiczek choroba zapóźno przybieżał, By się też pożywić, wszystkiego odbieżał, Pląsa, pląsa, pląsa i podkręca wąsa,

Hej kolenda, kolenda!

Tak zaczęli krzyczeć i pospołu ryczeć, Ze aż Józef stary, myślał że to mary, Już uciekać myśli, ale inni przyszli,

Hej kolenda, kolenda!

Byli bardzo mili, waśnie porzucili, 1 już od tej chwili zgodę ustalili,

Jak wróg to zobaczył, nas już nie osaczył, Hej kolenda, kolenda!

Zebyście tak dzisiaj do zgody stanęli, A naszej Ojczyźnie nareszcie krzyknęli,

Zgoda, zgoda, zgoda, nic nam kłótnia nie da, Hej kolenda, kolenda!

P rzybieżeE i

Przybieżeli raz do sejmu wojskowi, By przywitać i hołd oddać Wodzowi, A jedni wołali, a drudzy śpiewali: —

Niech żyje! Niech żyje!

Oddawali swe ukłony w pokorze, Wszystko z serca ochotnego, bo może

Każdy tu zaśpiewać, a w potrzebie „zagrać":—

Niech żyje! Niech żyje!

Daszyńskiemu zwiastowano te dziwy, Których posły nie słyszeli, jak żywi, Gdy jedni Mu grali, a drudzy wołali: —

Niech żyje! Niech żyje!

Zdziwili się po przyjrzeniu na nowo, Gdyż wojskowi wszyscy byli „służbowo", A jedni Mu grali, a drudzy wołali: —

Niech żyje! Niech żyje!

Ministrowie wszyscy Mu się kłaniają, Zaś dowódcy swe raporty składają, 1 ciągle wołają 'i tak Mu śpiewają: —

Niech żyje! Niech żyje!

Pan Ignacy Sejmu swego pilnuje, Godność swoją też wysoko piastuje, Mimo, że śpiewali i ciągle wołali:

Niech żyje! Niech żyje!

„Posiedzenia nie otworzę",—tak mówi,

„Póki Sejmu nie opuszczą wojskowi".

Za to też Mu grali i głośno wołali: — Niech żyje! Niech żyje!

Z a g r z m ia ła , r u n ę ła Zagrzmiała, runęła wiadomość dziwna, Nie było, nie było Józefa w domu.

„Kędyżeś, kędyżeś Józefie bywał?

Ach gdzieżeś, ach gdzieżeś tak się ukrywał?"

Tam byłem, tam byłem, gdzieście bywali, Bo tam się, bo tam się na mnie poznali;

Becząco, rycząco wciąż mi śpiewali, Albo też, albo też w multanki grali. —

„Pozostań, pozostań z nami nasz panie, Bez ciebie, bez ciebie dadzą nam lanie."

Inne kalendy śpiewać należy, ja k następuje-.

Wśród nocnej ciszy głos się rozchodzi, Czmychajcie bracia, bo Mars nadchodzi,

Czemprędzej się wybierajcie, nogi za pas i zmykajcie,—

Słychać ostrogi..

* * #

On nadchodzi, Sejm truchleje...

Pan z pod mostów idzie trzecich...

Ogień gaśnie, łydka mdleje, Pułkownika czapka świeci...

Wzgardzony, okryty chwałą, Śmiertelny pan nad posłami:—

„Rządziłem tu jeszcze mało, Więc zostanę, dzieci, z wami"...

* * *

W żłobie leży, któż pobieży — Konstytucji zrobić chrzest?

BeBesiaki w powijaki Skrępowali dziecko fest...

* » *

(7)

Ż Ó Ł T A M U C H A 7

Urzędnik na twarzy łzy żałosne maźe,

Kwili z zimna, bo nie dali mu trzynastej gaży, Na weksle nikt nie da, kupców gniecie bieda, Zawierucha w dziury dmucha, oj źle, psiakrew ,bieda..

* * * Pójdźmy wszyscy do stajenki, Krzyż z Józefa weźmiem ręki, Zawiesimy na pierś sobie,

Boć śpiewamy przy tym żłobie, (bis) Kto do szopki w owym czasie Do Józefa nie przepcha się, — Zrozum każdy to, bałwanie, Pewnie po krzyżu dostanie...

*

R o z m o w y pod c h o in k ą

— Że też niema sprawiedliwości na świecie!

Ministerstwo Oświecenia odmówiło mi „zapomogi" na urządzenie Gwiazdki dla moich dzieci...

— Skąd przyszła ci do głowy podobna myśl?

1 co ma „twój cel" wspólnego z zadaniem Minist.

Oświecenia?

— O^ przepraszam, Min. Oświecenia ma specjal­

ny budżet na „Ogólne Cele Oświatowe", z które­

go pokrywa wydatki na kwiaty imieninowe, nagrody strzeleckie, papierosy osobiste, bilety na bale i t. p., a moja potrzeba ma przecież więcej wspólnego z „Ogólnymi Celami Oświaty".

* * *

— Nadeszło mi na święta trochę grosza, ale wołałbym ich nie otrzymywać...

— Dla czego?

— Nie pytałbyś, gdybyś przeszedł to, co ja w ciągu 4 godzinnego wystawania w kolejce po od­

biór pieniędzy przed okienkiem 3 i 4 na poczcie głównej.

— Widocznie dbałe, jak zawsze, Ministerstwo Poczty chce w ten sposób uchronić odbierających pieniądze od nieopatrznego ich wydatkowania, coby niezawodnie nastąpiło, gdyby nie dostateczny czas na odnośną analizę, oraz podkreślenie wartości pieniądza przez utrudnienia i udręki, związane z ich odbiorem.

# * *

— Nie zazdroszczę gwiazdki naszej Sanacji.

— Sama sobie winna, była zbyt zachłanną i wchło­

nęła za dużo szumowin, a dzisiaj jest nadal niewy­

bredną i korzysta nawet z niedźwiedzich usług.

—• Przesadzasz, jak zwykle!..

— Bynajmniej, przecież sam „Przedświt" pisze, że po zwycięstwie Piłsudskiego przylgnęło do jego obozu w ie le tandety m o r a ln e j, — a jeżeli poczy­

tasz którykolwiek z brukowców czerwoniackich, to w drugą moją tezę uwierzysz. Nawet taki „Dobry Wieczór" sili się na lokajstwo i niedźwiedzie usługi;

naprz. niedawno polecił swoim czytelnikom ułożyć ze łów: antyk, upływ, siano, zanik, indyk i t. p. nazwiska

wybitnych polityków, t. j. p. p. min. Kwiatkowskie­

go i Matuszewskiego. Nie mówię już o fotogra­

fowaniu poszczególnych części odzienia pana Marszałka.

— Masz rację, korzystanie z zbytniej gorliwości nieodpowiednich sług daje tylko korzyści o wątpliwej wartości, a już zawsze ośmiesza.

* * »

— Prawda, wszystko u mnie najlepsze i najład­

niejsze, nawet ta choinka!

— Widzę, żeś się zaraził odczytami pana Świ- talskiego. A chyba znasz polskie przysłowie: „Kto siQ chwali, ten się gani!"

P r z y ja c ie ls k ie r a d y

Jeżeli, będąc bez posady, skarżysz się na ską­

pe porcje w „Opiece Społecznej", to nie pisz już o tern do gazety, bowiem możesz wzbudzić zazdrość wśród urzędników państwowych...

«

Jeżeli ktoś poprosi cię na drużbę, a ty nie mo­

żesz odmówić (bo nie wypada), jednak nie chcesz pójść (bo nie chcesz być świadkiem cudzego niesz­

częścia), — to najlepiej: — obiecaj... i nie idź. Lep­

szej rady nie mam.

• *

*

Jeżeli twoje rodzone dziecko wymawia „mama",

„baba", lala", a nie wymawia „tata", — wiedz, że swego prawdziwego tatę... zna ono... aż nazbyt dobrze.

* *

Jeżeli twój dłużnik obiecuje ci zapłacić „w tych dniach", to lepiej bierz, co ci się nawinie pod rękę (zegarek, palto i t.p.), bowiem zapłaty nie otrzymasz.

* *

«

Jeżeli, olśniewając kogoś swoją grą na skrzy­

pcach, zauważysz, że ten „ktoś" ziewa, pomyśl jakie­

go dorobiłbyś się majątku, gdybyś został... usypia- czem.

* * .•

»

Jeżeli ktoś wyzwał cię na pistolety lub na szab­

le, a ty władasz np... językiem francuskim, zapropo­

nuj (w obronie życia...) walkę powietrzną...

Od R e d a k c ji

A ls ta n i — W a rs z a w a : — Wiersze z cyklu „Warsza­

wa" będziemy drukować; rozpoczniemy od noworocznego względ­

nie następnego numeru.

P. R y b a c k ie m u , W a ra z a w a i — Nadesłany wierszyk:

„za górski kwiatek dałbym dar, nagrodzi) ich jak car“, jest do­

syć udatny, jednak nie możemy go drukować; proponujemy zao­

fiarowanie go innej Gazecie Polskiej.

P a n i M a r ii O. w K r a k o w ie i— Nie wolno nam psuć Świąt naszym miłym Czytelnikom przez umieszczanie nadesłanego

„Utworu Okolicznościowego",

H ip o lit L is o w s k i Ł o m ż a i — Dwa wierszyki bardzo do bre, ale... niecenzuralne. Trzeci, cenzuralny, lecz za... smutny na Święta?, j i - - '* <* •'.'..IL.tiRH. JF"'"-*- '■'$

* ! L a n c e tl — Wierszyka o Józefie z zrozumiałych ^wzglę­

dów nie damy. W okresie świątecznym zajmujemy się tylko

świętym Józefem. -S) M S

□<'J< w S t a n is ła w o w ie ! — Komplet „Żółtej Muchy"

wysyłamy.

Z

>

o

> 2

3 2 0) o

(Z

era 5’

o

n '

& n C N

Ź

<< O

MłZ) T3

O B.

O N

03 (fi (fi-

3

«S3

rc

3

O Tl

■8 O

ro T 8

*8 "I N A 3

tfł

X 30 u O

»■

TU C ! (0 N 3

!

N A

(fi

5 . 3

Ba O

ST T

O

8

(8)

8 Ż Ó Ł T A M U C H A

► > TJ 2 .2 2 £ o

** ID o .

« >s

> « u f o *«

_□ „ o 4 13 1

rt se

•N O CU w

ci

to

c

>

c o O

ó

”2 £

« -s (0

D O B R E C 'Z A S Y czyli zeszłoroczne podarunki Gwiazdkowe

o o

uj

5 co co <

o -J UJ H O X

10 o

TJ O)

c o c

(0

s? 73 00

CM •* <D

CJ <

X

E- <

co UJ O!

Ź

N <0

x *-

(0 E o

o N O V

B. minister Miedziński do swych gości w O azie:— „Bteracie. bieracie panienki. Jako szczery demo­

k ra ta zw y k l jestem dzielić sią tern, co posiadam "..

(z tnelodji Cemu drapies się po główce 1 twaz twoja tak ponura, W zmientosonej maciejówce Patsys, kiejby zmokła kura?

K rako w iaczek.

ludowych)

Tfu, bez boskiej dziś urazy Zły cas jest na gospodazy,

Ale ino pan Bóg zdazy,—

W nowej capce juz do twazy.

Kobieta!

N ie-M ickiewicza

Kobieto! Zły aniele! Ty jesteś, jak zdrowie, jle cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, Kto dziś za ciebie płaci. Bo puste kieszenie Najlepiej przemawiają o wielkiej twej cenie...

H. L.

Warunki prenumeraty (wraz z przesyłką): kwartalnie zł. 2.50, —, półrocznie zł. 4.50, rocznie zł. 8,00.

Zagranicą 100% drtżej. Konto w P. K. O. Nr. 17440. Przesyłka pocztowa opłacona ryczałtem A dres Redakcji

Administracji

w. j Złota 40, tel. 102-16.

Warszawa { Chmieina 49> tel. 94.33.

Redaktor odpowiedzialny: Ludwik Poklewski — Koziełł. Wydawca: Tow. Wyd. „SWAST"

Zakł. Graf. „Arbor“ Warszawa, Solec 50, tel. 221-92

Cytaty

Powiązane dokumenty

wiedziałby się, że z niego taki majster od bałabajek, gdyby nie Kozłowska? Zrobił się , sławny i wzięty, aż się jego zdolnościami nawet prokurator

I nawet neo— sanatorów krocie, Co zlatywały się tu już od brzasku Zbierać odpadki i kąpać się w blasku, Odkąd Olpińskich zaczęło ubywać, Po żer

Jednak nie ma Żyd ochoty Prostą drogą głosowania, Dowieść prawa do władania Opuszczoną dawno ziemią, W której mieszka inne plemię,.. Gdyż się Żydek troszczył

Pan Agapit Kołtuński zabierał się już do poobiednie) drzemki, kiedy zjawiła się pani Kunegunda, prawowierna m ał­!. żonka, od przeszło 20 lat jemu dozgonnie

Narutowicza, który swym wychowankom zaleca MASKOWANIE się i ukrywanie swych praw­.. dziwych

Sam pomysł ten od podstaw jest tak dziecinnie głupi, że wszelka dysputa na ten temat staje się niemożliwa.! Czyż moż na sobie wyobrazić, żeby minister Trzy-

Hoower niech trzeźwy wciąż będzie, (Już w Ameryce nie sucho), Hitler niech władzę zdobędzie, Polak pokaże, jak kruchą.. Spokój na Wschodzie dla Ligi,

wią, że u nas ju ż jest tak źle, że nawet powPdzi się nie powodzi.::.. Jedynym zawodem, w jakim człowiek może się dziś wybić bez protekcji —