• Nie Znaleziono Wyników

Żółta Mucha Tse-Tse. R. 4, nr 39 (24 sierpnia 1932)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Żółta Mucha Tse-Tse. R. 4, nr 39 (24 sierpnia 1932)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

i

Rok !V

MUCHA łv p ^ a « = ‘?

NA Z A K O N C Z E N IE W A K A C Y J

P an M arszalek, ja k 'Wieść niesie, łow i raki,: siedzi w lesie, sil nabieruodjw cy.yw a, rów nież... palcem w bucie kiwa.., ' ' i i ' " v (W y w iad „Tse-Tse“ z P ikiliszek ),

(2)

2 Ż Ó Ł T A M U C H A

K O N I E C W A K A C Y J

Z wakacjami szlus, kropka! ostatnie podrygi! ' W polityce też powrót, kończą się wakacje, Rozrywek i prze-grywek dziś m ija ju ż czas,

Mąż z żoną po powrocie ro

2

Jmawia na migi Z powodu opróżnionych wakacjami kas.

Mężowie po powrocie są wściekli tembardziej, Że w kieszeniach ju ż pustka, bryndza, klapa, kurz, Z nich każdy by zastawił swą żonę w lombardzie, By zdobyć trochę grosza, a tak chyba... nóż?

Krynica, Zakopane, rozrywkowy festyn, Po kuracji pozostał i skutek i ślad,

Pięć czeków bez pokrycia i cztery protesty, A toś się wykurował, a toś człeku wpadł!!

U K Ł U C I A

Zdaniem największych znawców obecnej sytua­

cji politycznej i ekonomicznej, na świecie kierun­

kiem, który posiada przyszłość, jest nudyzm. Przy obecnym bowiem żywiołowym rozwoju wszechświa­

towego kryzysu niedługo wszyscy przymusowo czcić będziemy „Kult nagości".

X

Jedno z pism zagranicznych, podając wyniki wyborów do parlamentu Niemiec, napisało w ten sposób: Na Hitlerowców oddało głosów 43 proc. Re­

szta odniosła ranv.

X

Podobno dużo kupców w roku bieżącym nie wyjechało nad morze, gdyż wszystkie te przyjem­

ności m ą ją w domu: ciągły odpływ z kieszeni, słone podatki i kary za zwłokę, nieustanny przypływ pro­

testowanych weksli-

Zdaniem Polonji amerykańskiej błędem nie do X wybaczenia było niezapisanie się Pławczyka do Be Be. przez co stracił on wszelkie szanse ną mistrza w skoku wzwyż-

X

Poniew;aż w bieżącym roku — na szczęście — nie było wielkich wylewów rzek, — humoryści mó­

wią, że u nas ju ż jest tak źle, że nawet powPdzi się nie powodzi.::

X

Jedynym zawodem, w jakim człowiek może się dziś wybić bez protekcji — to boks.

■' X

Rzeczoznawcy twierdzą, że nasza drużyna olim- nijska dlatego źle się prezentuje i nie ma rodzimego fasonu, gdyż brak je j chociaż jedynego pułkownika.

X

Po przeprowadzeniu pierwszych nocnych zajęć i sekwestrów, okazało się, że gdyby nawet przez ca­

łe noce sekwestratorzy i komornicy nie wychodzili

W racają ju ż walety do asów i dam, A że .,wyklimaciło“ coś naszą sanację,

To powstać z tego może i bez Shawa „kratai".

Dobre były wakacje, moralne rozrywki, Maleńkie odciążenie funduszów i kont.

Jak manna z nieba płyną dodatki, obrywki, W ten sposób się urabiał polityczny front-

Obecnie wejdzie w życie kurs powakacyjny, Kurs nowej polityki, sanowanej wjkrąg,

Pierwsze skrzypce, ja k zwykle... duet fam ilijny, A resztę... co najbliżsi, samych czystych rąkL .

z mieszkań swoich ofiar, to i tak, poza żywym, ludz­

kim inwentarzem, niczego więcej niema, bo nie' było.

X !

W Chicago powstał cmentarz, na-którym składane są staje i niezdatne do użytku Opony, Sar mochody, maszyny i t. p. Natomiast w Warszawtó na zamierzonym tego rodzaju Cmentarzu składałoby się kasy, kasetki, portmonetki i t. p. bezużyteczne przedmioty.-.

" . 1 ? x

Obiegają pogłoski, że braciszek Jan, celem lep­

szego zrozumienia naszej stratosfery, zamierza ra­

zem z prof. Piccardem odlecieć w górę, by zawczasu poznać prawdziwą próżnię.

X

Dowiadujemy się, że Polski Komitet O lim pij­

ski, celem poprawienia naszej punktacji, zamierza wprowadzić na Igrzyskach nową konkurencję wio­

ślarską, mianowicie — jedynkę ze sternikiem, a wte­

dy nasze zwycięstwo byłoby — bezapelacyjne.

. ' ' . X

W ’ osiemnastą rocznicę wybuchu wojnv światn- ' wej, Boliwja i ' Paragwaj przesłały pozdrowienia

pacyfistycznej Lidze Narodów.

X

Z nieokłamaną radością wielu m ążów święciło uroczysty dzień „Święta morza". B yli'to mężowie, których żony wyjechały, nad mórze.

X

| ZeT/wowa donoszą nam, że na skutek powsta­

łego ostatnio silnego konfliktu w małopolskich stra­

żach pożarnych, wvwołane>go przez czynniki sana­

cyjne, radca Wójcikiewiez w ybrał ju ż odpowiednie miejsce ńa Wałach Hetmańskieh, gdzie się ^odzień bedżie „ustawiać" do otrzymywania „pocałunków od sanacyjnych naganiaczy.

X

Automatyzacja zatacza coraz szersze kręgi, za­

stępując ludzi we wszystkich

tuż

niemal dziedzinach

Niedługo dojdzie do tego, że będziemy mieli nietyl-

ko automaty, ale i auto'm atki.

(3)

KRAKOW IACZKI E R i EMA.

W ystąpić ju ż Niemcy chcą z Ligi Narodów, by iść w polityce

bez dalszych zawodów. , Z tego jednak widać, że z tą całą Ligą Prusak ób&tępuje, jak z zw y c z a jn ą figą.

Paragwaj z Boliw ją tłucze sobie kości i wylewa w boju narodowe złości.

A u nas Sanacja, ten „głuptasek m iły“, walczy stale z sobą, wątpiąc w swoje siły.

Gdy ju ż nikt nie czyta

„Kurjerek krakowski14 — dobrze jeszcze sprzedać chce go pan Dąbrowski.

I buja Szwajcarów, że jest perspektywa, kupić jeszcze także jego „Detektywa".

LOGIKA.

Doktór, przepisując choremu lekarstwo: „Przez trzy dni pac­

jent winien zachować całkowita (fjetę, a to lekarstwo należy brać po łyżce stołowej trzy ra­

zy dziennie: po śniadaniu, po ppiedzie i p o kolacji.

ZDARZENIE W ALE JA C H . B ył szwabsko Rintihtin, Taki zwykły Niemiec syn, A mieszkał w Alei.

Że Polacy „dziki“ lud, Obcy im kultury cud, Myślał, że jest w kniei- W tryum falny imorza dzień U jrzał polskiej flagi cień, Co mu padł na duszę

I potmyślał sobie wnet: — ,,Ja tę flagę zrzucę — het,

Ja ją zciągnąć muszę!!

No i zrzucił, i nie raz, Nie pohańbił jednak nas, Choć krzyczano wiele,

Bo pokazał jego czyn, Że krzyżaków dumny syn Mądiry jest j a k ....

A. Mariani.

CHOLERYK.

Zgryźlewicz wchodzi do Loursa. Jakieś dwie nawet szy­

kowne i przystojne kwestarfci zwM cają się do niego z propo­

zycją złożenia datku na podu­

padła dziewczęta!

— •'Co, woła oburzony Zgryz­

ie więź, ja mam coś dać podu­

padłym dziewczętom?! Mogę ilm conajwyżej zbić skórę za

karę!!

Poco upadały!!!

ROZRYW KI Wakacyjne.

Pan marszałek łowi raki, Je- hanna wciąż chodzi w krzaki, Sławek robi nowy „klajster"., Prystor to, co każe majster, Sławoj tworzy nowe zera, Koc oklaski w A drji zbiera, Jasio buja w strątosferze, Bartel ma­

rzy o „premjerze", wciąż „za­

wiany" jest Wieniawa, Car u- kłada nowe prawa, Milrad no­

we robi kanty, z sanacji drwi wciąż Korfanty. Ko­

stek pisze znów o djable, Wenda rzuca się zajadle, Tgnaś się jak omlet, smaży, PAT. nas wciąż bujdam i darzy, „Iskra"

kłamstwa wkrąg roznieca, C zuj' namiętnie się zaleca, cenzor ro­

bi konfiskaty, a sanacja stale straty! Wszyscy razem jedno prawią: — Tak się dziś ludziska bawią!

OSTROŻNY.

— Jutro, kochany papciu, żenię się z Justynką. Więc mo­

że ju ż dziś mógłby m i papcio kapnąć i cośkolwiek na poczet przyobiecanego posagu.

— Tak dobrze niema: —• naj- sampierw, drogi zięciu, obowią­

zek, a potem przyjemność: ożeń się, a dopiero dostaniesz posag-

Z MOJEJ ANTENY

H a l i o! h a l l o ! Tu Radjo-TscJse Warsza­

wa. Rozpoczynamy transmisję programu kowego

G . i 2

— Sygnał czasu, ja k zwykle, spóźniony, G. 1 2 — i 5. Lekcja języka parlamentarnego w Opracowaniu belwederskiem — wygłosi nadworny

profesor Dr. Serdel.

G- 13 — Autosugestja n a nsługach wielkich ludzi, opowiedzą z własnego doświadczenia znani wściekli rzykanci... o bajecznych karjerach

G. 1 4 — Program'rządowy na nowy, twótczy sezon polityczny, odczyta p. min. Beck.

G. 15 — Traninisja koncertu rozrywkowego. W programie wolne numery wolnyeb- ministrów iCks- ministrów. Ostatnie przeboje kursu rządowego.

Clou upaństwowionej ery.

Płk. Matuszewski na mel- „Pan Jenerał".

„Głos stołecznych kolmorników, organ twór­

czych, pułkowników, kurs rządowy, kryzysowy, Roz­

rywkowy, w to nam graj!

Ideałów pół stronicy, reszta sami komornicy, stare klisze H iż opisze jednem tylko słów:kiem „m aj"

P y ł k. S ł a e k na mel. „Pod sąmPfioarem":

.

„ J ą rozrywkowy nowy kurs wprowadzę, bo od nozrywek tylko jestem ja. Rozrywki, zgrywki na Wyrywki, to tło jesiennej jest rozgrywki, w macaniu kości jam opatrznościowy i rozrywkowy, ja k w o­

jenna gra".

G e n . S ł a w o j na mel. „Mówiłem ci przy agreście":

„Gdzie jest Sławoj, tam dwa zera, tam jest mo­

ja bycza atmosfera, rozrywkowa, porządkowa, na­

sza twórcza era nowa. Gdzie Sanojca, tam są Bójki, a gdzie jam jest, są „sławojki" higienicznie i prak­

tycznie ach! faktycznie ja k to ślicznie".

G e n . Gó r ec k i na mel- „Skrwawione serce":

.,Skrwawione serce zgubionć w tłumie, Dziadek powiedział, że nic nie umiem, a więc nie czekam, stoję zdaleka, bo idzie taki czas, co zrezerwuje wszy"

stkich nas. Pechowy idzie czas!*'

G. 1 8 — Kącik dla praktykantów politycznych:

J a k j się dostać do „prystor ji" i kręcić się w chwale glorji. Wypoci zawodowy praktykant, jeden z kandydatów do teki ministerjalnej.

G. 1 9 — Pogadanka na :migi, czyli praktyczny kurs przysposobienia większości sejtmowej do no*

wych twórczych zasad parlamentarnych, wygłosi pułk. Sławek.

G. 2 0 — Odczyt z cyklu grafoman ji p. t. Prasa ułtra-pro-rządowa, etyka pióra, a ślabowane portki", wygłosi nadworny rzeczoznawca i garderobiany, red- Budkiewicz.

G. 21 — Tranmisja z Druskienik: Parę słów do słuchu p. t. „Głos zdaleka" wygłosi p. Marszałek.

G. 2 2 — Kwadrans naukowy. Uświadamianie młodzieży przy pomocy „Tajnego Detektywa" w y­

głosi pos. z B. B. W. R., czyli bezczelny redaktor i wydawca M. Dąbrowski.

G. 2 3 — Audycja międzynarodowa. Muzyka ciężka z Europy. Grać będzie zespół aflmat ciężkie­

go kalibru w takt ostatniej konferencji rozbrojenio- iwej.

G. 2 4 — Powrotny koniec bałaganu rozrywko­

wego.

S N

? ? -

• « O

^ S2.

n » f Q O >

o > g -» a ”

U ^ 3

*■%

I a. * n a o 1 Ł O ? s » ■

o >

o* 2. n

•<

2. md * * cr

»

< o

4 T J.5 B

•O 0 • •< « 9 3 M

n 9* a *<

<

& W? •

0 f* C8

ę On

1 W * tu

(4)

Ż Ó Ł T A M U C H A

o

o <D "

XI r"

z s <

~® ó u <t

13*

r C/3 a

N'. 5

0 ^ o

0.0

« < s

» Q

-Ili U

-OS *8 a * o c

N

; s#

X o i

3 * O*

g *N

W I _ a - J :

0

■N

>

.

w.

>

1 Elf h “

0

Y

W ROKU CIĘŻKICH BURZ I PIORUNÓW

— Wiesz, myślę, że tegoroczna klęska burz w yw ołaną być musi przez zmniejszone spożycie elek­

tryczności i bojkot niektórych elek­

trow ni: — n adm iar riiezużytej ener­

g ii w ten sposób się w yładow uje.

O F IA R Y .

— Moja żona to taka wiedź­

ma, że nie pozwoli mi dojść do słowa: — nie zdążę jeszcze cze­

goś powiedzieć, a mus?,ę już.

jak spojrzy na imnie, lvkaś sie­

wa.

— No to jeszcze nic straszne­

go! Ja mam dużo gorzej, bo.

muszę stale łykać, to, co mi moja .żona ugotuje.

... m ŚW IET N A PAM IĘĆ.

. — Słuchaj, Karolu, czy pa- jniętasż, żem ci. pożyczył przed miesiącem, sto złotych na dwa dni.

— Owszei-i, do śmierci tego nie zapomnę.

W Y P E Ł N IE N IE T E S T A M E N T U .

Słowacki nas zaklinał w śwóim testamencie) byśmy w bojach kolejno szli mężnie na szaniec, "■

a w pokoju nad ludem pracowali święcie, wnosząc do chat wieśniaczych oświaty kaganiec

;

Sanacja spełnia wolą i dóść jej- sią szczęści,

lecz że środki w kryzysie niezbyt ma bogate, więc „kaganiec oświaty" rozbił u na części:

'

osobno ma k a g a n ie c o s o b n o oświatą.

Alp.

N A JN O W S Z E . W Y D A W N IC T W A . ■ G u c i o - m i n i s t e r .,

kar [one

F a r1//", fa­

chowy przewodnik . dla kuracjuszów z'cykłtf ,;0- szczędzajmy!“

D r . D z i a d o s z —

„Pasjanse mego

j

Jziadka‘‘> )

(w nowym układzie)'.

P u ł k . P r y s t o r —

,;Pi'em j&rowi dobrze,, alei pułkownik ma lepie i".

j

.

komedja nakłńd- S-ki

autorskiej Be Be<

J a’ n t a - P o ł e z y ń s k i —

krainie ra“

wspomnienia z kryzysowej podróży.

P o s . C a r —

„Rok 1950''

czyli ojDis-ciadów) nad urną, wydany w rocznicę wyborów- Wstęp p. jgjpw Składkowskiego.

U S T M AŁEG O TADZIA DO W U JK A

Kochany wójkó. fótro po­

wracamy do Warszawy, jak ta­

tóś dzisiaj psziijedzię i nas \r>y- kópi, bo inaczej gospęklaże, co to dostarcza jo nam mleko

,

ja ­

jek, kartofli i teger fszyslkiega,

co

w Warszawie tżeba jcópić za gotufkę, nie wypószczo nas, a im się jeszcze i za śfiźę ‘pojmie trze Halerzy, bo tatóś dal. im tylko'akontego. Ja myślę rze z tego nici bendo,. bo skoni tatóś weźmie floty, kiedy jósz na>

nierfszegó była bryndza. Mama hce wracać, bo. to jósz czas jias szykować do szkoły, ale mi ląm nie pilno znuf m ka jetach ro­

bić kupy■ (błehdufj i slóhac za to bór i)- Nic roz umie, poco te szkoły dla fszi/stkich, kiedy i bez nich morzna brać ziole me­

dale. na olimpjfadzie, ę wiado­

mo, sport., i nauka, w paże ni4 hodzom. Dlatego- tesż .dobże by vanomie pólkonyiiki zrobiłyy rzeby skasowali. szkoły, to'- się- durzo oszczędzi, i dzióry w bó- dzecie zatka- i więcej lodzi puj-!

drzie kopać pitkę albo do woj-:

ska

Morze wójek dowie sie,*czy to prafda, rze Marjańek (ten od T ajńego Detektywa) hce spsze- Ąać smuj interes szwajcarórrt

bo- toby było śfiństwo, bo"

Szm&jc&żif napemnoi,tiie zehco, jak mamósia muwi;']wydąwac tego pouczajOnczego .tygodnika,

a

ja jusz zaczęłam organizować

„Sanacyjny łęl&kmartwej ren- ki“

,

a bez tego podrencznika tiie dam sobie rady. A morze M arjankow i jósz ziemia sie pa1' U pod' nogafny, i hci&łby zgar-

ać‘ fój-se i. wiać

.

Jerzeli tak:, ńieh mnie

z

sobą Weźmie, a ja wójka za protekcje ucałuje i

;ak bende dórży \ i śtafnym pół-

■--- kufhikrem, to iwójkarministrem

"■ zrobię;, czego w ójków i rzyczy kdcnająCy 'Tadzio.

ZEMSTA.

Mąż': — D opraw dy, te kobiety m a ją głowy .tyłku od parady!

Żona: — N iepraw da, d a j mi' sto złotych, a zobaczysz ja k się jesz­

cze; głowa przydać może, żeby w y ­ brać giękny kapel us£.

SPÓSÓB.

- r Kfombinafforski' wchodżi dtr Adrjr, daje portjero.wi 5 złoitych i prosi:

F Dyrektorze ja!-jtti ża dwie'^odzi- rfy przyjdę w towarzystwie 3 pań.

Proszę powiedzieć, że niema wolnego stolika.

NOW Y S TA N

Red uleje, eksmisje,’ licytacje wytworzyły no wy stall ...Koczu- j.ąjjyeh- Ę^bajfów. Alę._' jj, niedługo zginie^fepwjW ^ r z ę ^

podatkowe mają już ich w swej „ewidencji11.

(5)

P IO SEN K I' M O Ń K A B IM B E R G A

1. ? , - j

Dziś każdy wkoło o tem gada,

Że

się skończyła Olim pjada, , Że Kusoćińśki mistrzem świata,

Komunikaty głoszą Pat‘a.

Się wprost raduje moja

d u s z a .

Pięknem zwycięstwem imć ja- [nusza.

Warta się teraz zastanowić, f akim zaszczytem go ozdobić?!

:

Refrain:

Bym. go ministrem zrobił.

, 1 wiele się nie głowił,

Wszak on świat cały pobił,, TT)'!

Jaik on biegł!

. On, robi tó nogami, Co innj też z głowami Nie wymyślą latami, Choćbyś się wściekł!

2.

'tv ktoś wam powie w MSZecie Że o> nim. mówią dziś na świecie Upłynie móże parę latek, Zapomną, kim był poseł Patek,

• eśli zaś dla nagrody,

<

.Sadowią w fotel wojewody, To nie w ynika nic innego,

Jak uczcić też Kusocińskiego!

Refrain:

Bym- go ministrem i t: d. -

Marłem.

POPULARNY.

Hitler (do swego lokaja). — Praw­

da' Johari, że jestelm obecnie najpo­

pularniejszą osobistością na świecie?

Jo h a n ."— O, Itak! Jaśnie Pan jest nawet popularniejszy niż woda Eran ciszka - Józefa.

•BRAK W Y W IA D U

Wakacje cisza, niema pisać o czem, sezon ogórkom jest msządzie, tylko IKC., w natchnieniu

proroczem, przepomie czasem

,

co będzie.

Wszystkie gazety, nomości . spragnione ro okresie skwarom i. gradu, mzrok swój kierują tylko w je­

dną stronę:

W ymiadu

proszą

wy- 1r»iadu

!—

Ach, te mymiady! Tak ciekawe były.

przy tem tak jędrne, soczyste!

Duch opozycji tracił przez nie siły, ogarniał strach defetystę.

Sens ich stokrotnie był komen- tomany

,

pisano o nich tak miele!

Setki dziennikom śpiewało pea-' ny,

s „Gazetą Polską" na czełe.

Ale. Sfinks miłczy,

wokół cisza głucha, Boguś, gdzieś aniknąl bez

śladu, i próżno pisma, z niemi ..Żółta

Mucha":

— „

wywiadu

“ —

krzyczą,

wywiadu“!

Wakacje naszych parjasów

W następnym numerze rozpoczy­

namy IV turniej rozrywkowy „Żółtej Muchy“.

O n a : ■— Te nasze wspólne wywczasy Ietnde nad Wisłą pozostawią w sercu mem trwałe, niezatarte wspomnienia.

RA SA .

— Czy naprawdę pies, którego mi pan sprzedaje, jest dobrej rasy?

— Beizwzględnie: matka była u pani minisitrowej X, a ojca przeje­

chał Packard samego prezydenta.

Po kuracji odtłuszczającej Rzeczy ciekawe

Raz wędrowiec zapyta! ^ministra w Abderze.

Skąd wciąż na rozrywkowe rząd wydatki bierze:

Na przejazdy, rozjazdy, zagórskie kursale, Na galówki, wybory, luzy, rauty, bale..-.

Minister urzędową zrobił naraz minę

I rzekł: .,Phi! W yciskam y naród, jak cytrynę".

G d y znalazł się wędrowiec w państwie Wagasaki, Zdziwił się, że panował tam już zwyczaj taki, Że gdy krawiec zawinił, szewca powiesili, A czasem znów, odwrotnie, krawca obwinili.

G d y nad trudną zagadką wędrowiec się sili, Dygnitarze państwowi mu wytłumaczyli: —

„Bo codzień u nas inna jest, panie, ustawa, I takie codzien inne, jak my chcemy prawa“ .

20'kiló.1

Turysta jeden, będąc w kraju Ara mętów, Zobaczył, że jest dużo tam analfabetów, Że w szkole miast teorję poznać i praktykę, Uprawia się wojskową rządu politykę,

Że się tam uspasabia młodzież idealnie,

Bo detektywistycznie, czyli kryminalnie,

Że się wszystkich tam w bagno zbrodni wciąż

wprowadza, I że na to spokojnie patrzy wyższa władza.

Wtem otrzymał opowiedz, godną dyplomaty: —

„U nas jest pan pułkownik ministrem oświaty".

(6)

NOWE PIEŚNI NA S TA R Ą NUTĘ

I.

6 _________ Ż Ó Ł T A M U C H A

(nuta „Za Niemen het precz"-

„Za

Wisłę het precz, het precz!

Dłoń ściśnij mi prawa, bądź [zdrowy Wieniawo, a w A drji

się

lecz".

„Za Wisłę

.

za Wisłę i pocóż za [Wisłę?

Tam wódka jest sabsza i piwo [zakisle, Czy brydż ci się sprzykrzył i

[poker i bak, czy milsze tam girlsy, że spie- [szysz się tak?"

„Nie spieszę na gry, na gry!

Do Wilna ja lecę, tam będą [dwa wiece, posiedzeń aż trzy".

>,Chcesz wieców, poczekaj, Sa- [nojcę tam poślę, on gadać potrafi logicznie i [wzniosie, przemówi do ludzi, pociekną

[im łzy, niech on tam wyjedzie, po co

[lecisz ty?""

„Wieniawo stój, stój

ach [stój!

Ja klnę się na duszę, że jechać [tam muszę, sanacki to znój".

*,Ha jeśli sanacki i czujesz po- [trzebę, to jedź i agituj, wysławiaj i

[tam Bebe, weź z sobą Bogusia, roztropny [to mąż

,

wymowny, jak Skarga, a chy

-

[try, jak wąż“.

„Już muszę iść precz> iść [precz!

Choó żal mi Oazy, lecz Sław- [ka rozkazy to święta jest rzecz".

„Więc żegnaj, kochanie, i zdro- [wy mi bądź, ja także mam zamiar do pra- [cy się wziąć.

Gdy w A drji bez ciebie zała- [mie się ruch,

NASZE SŁUŻĄCE.

— Marysiu, co robi ten strażak w kuchni? Widzę go codzień!

— On, proszę pani, pilnuje że­

bym się nie zapaliła, gotując pań­

stwu jedzenie

ROZWÓDKA.

— Co to? Pani sama na spacerze z synkami?

A co porabia ojczulek?

— Który? Tego starszego, Józi ocz­

ka, jest w Ameryce na Olimpjadzie, średniego, Adasia, w Wilnie, na ćwi­

czeniach. a najmłodszego, Jasia, sie­

dzi w domu, — od 1-go go zreduko­

wali.

zastąpię cię chętnie, by pić [tam za dwóch".

>,Ach gdzież jest tw ój duch?

Patrz, w oczach mi łzawo, [Wieniawo, Wieniawo, czyż tylko za dwóch

?“

„Pijałem za sześciu

to błogi [był czas, lecz teraz artretyzm gdzieś w

kości mi wlazł, Gdy wrócisz, zapomnę, że jest f jakiś ból i z tobą*, kochanie, pić będę,

/jak król!

II.

NIE TAK IN ILLO TEMPORE Nie tak to illo tempore bywało, mości Walery, zacny nasz pre-

[zesie, wbród było złota, a weksel-

[ków mało, żył człek wesoło jako szarak w

[lesie.

Dawniej radosna tróórczość [była w modzie, szampański rozmach, ka- [wior, ananasy, dziś szlachcic kaszkę zajada [na Wodzie

»

rad, gdy na kredyt zje ka- [wal kiełbasy.

.Vierny sanator, jeśli miał po- [trzebę, s^oro mógł groszy zebrać za

[jedynkę, dziś, choć posłusznym jest lu j-

[danem w BB.

wciąż tylko czeka i połyka [ślinkę.

Po kiego Ucha takie oszczęd- [ności?

Żyć w tej ciasnocie, to• ist- [na męczarnia, zrób tak, prezesie

>

endek nie- [chaj pości

,

a kto sanator, niech dolary [zgarnia•

WYNIK KURACJI.

— Gdzie byłaś tego roku?

— W Krynicy.

— Dobry masz wynik z kuracji?

— Nadzwyczajny! Jak tylko wró­

ciłam, mąż rozpoczął sprawę rozwo­

dową.

ZADOWOLONY.

— Bielizna pańska zachwyca mnie.

Kto panu tak ładnie ■pierze.

— Znalazłem wyśmienitę, niezró­

wnaną wprost praczkę. Ostatnio da­

łem jej 6 starych koszul, a ona przy­

niosła mi 8 nowych i wszystkie na mój rozmiar.

DOKTÓR ŁOKIESEK

Dziś są czasy całkiem nowe, Kulturalne, postępowe.

Tasiemkowe, Łokietkowe.

Dziś, jak wiecie, jmili moi, Test i doktór od rozboi, A wśród zbirów całych setek,

Teden zowie się Łokietek.

Zaś dla władcy cudzych kiesek Pożałował jabym kresek, Nazwałbym

go

choć.::

Łokiesek

(Bo Łokietek, to zbyt dumnie, Niech spoczywa cicho w trum­

nie), T mć Łokiesek broił długo, Ile że był możnych sługą, Przyszła kreska— na Łokieska, Bo są słuchy już na mieście, Że go sądzić chcą nareszcie, A po sądzie — paka pewna.

A zaś w pace dola rzewna, A i tytuł po niej taki: — Doktór zbrodni oraz paki!

A. Mariani.

PRZYJACIELSKA RADA.

— Nie mogę wytrzymać z moją żoną, — muszę sie z nią koniecznie rozwieść...

— A masz dostateczny powód?

• — Oczywiście: — od pół roku żo­

na nie przemówiła do mnie ani jed­

nego słówka...

— I ty się chcesz dlatego roz­

wieść?! Przecież to istny ideał żony!

Drugiej takiej na całym świecie nie znajdziesz!!!!

PRAKTYCZNY.

— Słyszałem, że w tych ciężkich czasach zdecydował się pan na zało­

żenie nowego interesu. Wolno spytać z jakiej branży?

— Właściwie założyłem sklep z antykami, ale zmieniam go na kwia­

ciarnię.

— Dlaczego?

—■ Okazało się, że wszystkie kosze i wazony z kwiatami, jakie otrzyma­

łem od przyjaciół, z racji otworzena interesu, sprzedałem z dobrym zy­

skiem,

NASZE DAMY.

Do magazynu obuwia Dobrzyńskie­

go przyszła pewna, znana na bruku warszawskim elegan/tka. Już prawie cały magazyn został przerzucony, a parni wybredna nie mogła dobrać so­

bie odpowiedniej pary. Mimo to pan­

na sklepowa wydostaje wciąż nowe pudła. Wreszcie odzywa się właści­

ciel, który cierpliwie przez godzinę przygląda się tej zabawie: — „Panno Zosiu, poco pani wciąż szuka? My pilzecież takiego obuwia, które było­

by wewnątrz tak szerokie, a naze- wnątrz tak wązkie, jak sobie życzy ta pani, nie posiadamy.'*

Alp.

(7)

R O Z W IĄ Z A N IE R O Z R Y W E K J U B I L E U S Z O W Y C H ( Z N RU 2 0 0 . Ż Ó Ł T E J M U C H Y * )

Z naczenie: 1) O c zy są zd ra jc a m i serca, 2) C hoć droga stroma i śliska, razem m ło d zi p rzy ja c ie le ! G w a łt i słabość b ro n ią wschodu, gw ałt niech się gwałtemi .odciska, a ze s ła ­ bością łam ać uczm y się za m łodu.

3) D w uchsetny n um er „Ż ółtej M u ch y Tse-Tse“, 4) M ucha gryzie sanatorów;

Ju ż czteroletni ju b ile u s z egzystenpji ,,Ż ółtej M u ch y “, D obre rozw iązanie w szystkich za d a ń n adesłali:

George Ąbb®, Ja n A d am ski, Jan A n d ziak, A d a m B ar­

czewski, St. Blotek, K a ro l B lum , Ja k ó b Anuszewicz, Sz.

Brunner, H ila r y Brzozow ski, Zenon Brenek, Jad w iga Curuś, Zygm unt C zerw iński, Jad w iga C zyńska, M ieczysław Dakow- skii, Kazim ierz D ąbro w ski, N iko de m D ąb ro w s k i, Jan D ob ro ­ wolski, A lb in D y le w sk i Stefan D zie w ulski, M arta Dzwon- kowska, A lb ert Engel, W ac ła w E rdm an, Jan Feist, E m il F ija ł­

kowski, „G aspard", C e zary G aw ro ński, Leon G laszm idt, Józef G łów czew ski, Jerzy G rabow ski. D oro ta Herbstmanów- na, Stanisław H erm anow ski, M. Iw ańczyk , Teodor Iw iński, M arja Jakubow ska, W in c e n ty Jodkow ski, A n n a Jóźw iakow a Kazim ierz K alinow ski, H e lena Kaczyńska, Jaw n a Kowalska, Czesław Kozłow ski, N . M. 'K ozłow ski, Z o fja K ozłow ska, Se­

weryn Kazłoy& kj, N a ta lja K urow ska, Franciszek Lisowski, iadeusz Lutostański, H elena Łabędzka, J u lja n M alinow ski Stefan M ik u ls k i, Teodor M oraw ski, T. Mścisławski, A lb in Nowacki, Stanisław N eum an, P . O la k , M arjusz Olszew ski, Stefanja Olsteewska, W a n d a Paczkowska; Jan P aluch, Jan Piasecki, A l. Piesaczurykow , M a ry la z P o h u la n k i, Edw ard Pszozułkowski, M a rja Przyborow ska, L u c y n a Rechtzygiel, Maciej R o ja , K azim ierz R zew uski, W o jcie ch Sam itowski, W anda Słow iljpw na, M a r ja Sokołow ska, Józef Sokołowski, Stanisław Stańczak, J. Surm a, W ito ld Sznarow ski, Maitylda Szczurkówna, Ew aryst Szczygielski, Z. Tietz, M a rja Tomczyk, A polinary Totmczyński, G ustaw T urow ski, E w e lin a U ja zd o w ­ ska, Ewa U ngelterów na, Sew eryn U zdański, Leon W asilew ­ ski, Fr. W iśniew ski, Jan W iśniew ski, K. W iśniew ski, Janusz W róblew ski, L e o k a d ja W rzostek, M e la n ja W yszom irska, Je­

rzy Z ab ło ck irS tan isław Zakrzew ski, E lżb ie ta Zaw adzka, Leo­

pold Z ieliński, M arjusz Zw oliński, E u g e n ja Żabczyńska, Ju- Ija Źerańska, Stefan Ż u k .1

N agrody p rzy p ad ły : 1) K azim ierzow i Rzew uskiem u, 2) Teodorowi Iw ińsk iem u, 3) S te fan ji O lszew skiej, 4) A lb in o w i D ylew skiem u, 5) E w arystow i Szczygielskiem u, 6) J u lji Że- rańskiej, 7) Z. Tietzowi, 8) K. W iśniew skiem u, 9) Jaw n ie K o­

w alskiej, 10) G eorgow i Abbe.

Po nagrod y n a leży się zgłaszać osobiście lu b listownie do R e dakc ji, W spóln a 6 m. 16, m ię d zy 1 i 15 w rześnia r. b.

W Y N IK I P L E B ISC Y T U JU B IL E U S Z O W E G O : 1. S atyry: oznaczone lite rą a o trzy m ała 40% oddanych głosów, na literę b p ad ło 25% głosów, a a c :— 20 % , n a d — 10% i na e — 5 % . 2.- H um o reski: A — 35 proc. oddanych głosów, B — 20 proc., D — 10 próć., E — 30 proc., F — 5 proc.

3. R y su n k i: P o rów ne j ilości głosów (25 proc.) o trzy m ały ry ­ sunki 1, II, 111 i 1Y, Zatem drogą losow ania do nagrod y za kw a ­ lifikow ano rysunek *11. 4. R o zry w k i: 1 — 10 proc., 2— 30 proc., 3 — 10 proc., 4 — 25 proc., 5 — 25 proc.

W obec powyżslzego w y n ik u autorzy satyry: p. t. „Żółtej Muslace z życzeniam i", hum oreski: „W le j- W sław ialski m ów i"

rysunku n a str. 8 oraz zagadki Nr. 2 p. t. „N ow y zam ach"

zechcą się zgłosjć po nagrod y do d n ia 1 września r. b. w go­

dzinach red akcyjnych.

N iezależnie z pośród 1722 głosujących przyznano 100 nagród. N azw iska nagrodzonych, ze w zględu n a b ra k miejsca, podaw ać będziem y w trzech k o le jn y c h num erach: 20 osób

— o trz y m u je a lb u m y pam iątkow e, 50 osób — o trzy m uje k s iążk i i 30 osób — o trzy m u je obrazy.

Z N OT ESU JUR-STESA.

Podczas obecnej k a n ik u ły dla niedzielnych gości na letniskach je d y n ą przyjem no ścią jest chłodne przyjęcie ze strony gospodarzy.

L iczni kuracjusze w G d y n i z żalem stw ierdzili, że m a m y p ię k n ą m a ry n a rk ę ale za to chodzim y bez spodni.

K u p u jc ie w yroby krajo w e ! W y je żd ża jc ie do polskich .u zd ro w isk ! (ale za co? przyp! autora).

W now ym w spaniały m basenie ciechocińskim w bród m am y b ru d n e j wody.

N ad polskiem morzem: dużo przyjezdnych bałw anów , ceny słone, a w pensjonatach m orzą głodem.

Nie należy m ieć za złe pracow nikow i Towarzystwa O- pie k i nad Zw ierzętam i, gdy b ije swego psa. W szak i je m u n a ­

leży się urlop.

Kryjzys doszedł ju ż u nas do takiego napięcia, że w obecnym sezonie ogórkow ym ludzie nie m a ją nawet na o- górki.

O D P O W IE D Z I R E D A K C JI.

P. C. T. W arszaw a: N adesłany w ierszyk z w ielu w zglę­

dów, łącznie z w zględam i na cenzurę, w ydrukow ać nie m o­

żemy. Polecam y się dalszej pam ięci.

Casus — Kielce: Za przypom nienie sobie „Ż ółtej M u ­ chy'* serdecznie d zię k uje m y . M iło n a m otrzym yw ać dowody pam ięci, szczególniej w obecnych ozasach, k ied y z rac ji cięż­

kich w a run kó w coraz w ięcej naszych sym p atyków jest bez pracy i dochodów, m y zaś staram y się ich nie opuszczać.

D latego też w zrusza nas i odw rotny stosunek, za k tó ry zaw ­ sze jesteśmjy głęboko w dzięczni.

P. M a rja Szew iakow a: ,,E lim in a tk ę“ jub ile uszo w ą nie m ożem y w ięcej w y jaśn iać, gdyż nie zachodziły widocznie zb ytnie trudności, skoro otry m aliśm y znaczną ilość trafnych rozw iązań.

P. Z. Tietz: Za życzliw ą radę przy „E lim inatce“ d z ię k u ­ je m y. P ostaram y się uw zględnić.

P. Leon G laszm idt: Z pozostałych zadań skorzystam y.

C hw ilow o odpoczyw ają w tece redaktora.

TE lk a “ : Za życfeliwe uw ag i i życzenia serdecznie dzię­

k uje m y . B łędy w zadaniach m im o starannej korekty, u tr z y ­ m y w a ły się z w in y d ruk arn i, k tó ra nie wszystkie popraw ki przeprow adzała, co w rezultacie zm usiło nas do zm iany d ru ­

k a m i.

P O LE C A M Y

F A B R Y K Ę K A P E L U S Z Y

F IL C O W Y C H

SŁOMKOWYCH I GALANTERYJNYCH

W acława SZULCA

w s p ó łp ra c o w n ik a firm

A. PERNARDIN SUCR FANFAN1 et STAG1 W PARYŻU W A R S Z A W A

C H M IE L N A 15 T E L E F O N 3 0 7 -7 6

(8)

8

Ż Ó Ł T A M U C H A 0 s -

0 W

S T (O ^ N <

2 □ S

n

o °

O £g l o .

° ! 0 r r § N lU S o z £ N K f i 01, N

> N

Z > i 5

® flj c IO .E c , p>-s >

'CT" c

©

.

a

nr

(O . a

_ 0.(0 O c

o * *

A © >

U C E

. 2 D ii

^ >» a

N n 10 **

0) ®

© . §

> >» w

> r >

O ^ i r

ao ©* n

>_

° z

3 ©

"O +- RT- CO O

(ffN N •s. ^

CSI

O

Q Z © u

P ośw ięcon y „H azardow i

Wi iki prenumeraty (wcaz z przesyłką): miesięcznie zł. 1.00 — kwartalnie 2.50 — półrocznie 4.50- rocznie

zł-

8.00.

Zagranicą

o 100% drożej. Konto w P. K. 0-. Nr. 14370.

Ceny ogłoszeń: Cała kolumna (2 szpaltowa) — 500 zł. .1^ kl.— 150 zł. zł. 1/8—40 zł. Marg., 50 zł.

Adres Redakcji poniedz. 16— 17) i Admin. (od- 10— 16 pp.. Warszawa, Wspólna 6. Tel. 9-25-16^ ' Oddział ro Poznaniu, Ogrodowa 5 m. 18. Godziny przyjęć: środa i sobota 17 — 18. .

Redaktor odpowiedzialny: Franciszek Gawroński. Wydawca: „PRASA “, Spółdzielnia tyyd&jvńież&;

Przesyłka pocztowa opłacona ryczałtem. D ru k . „N ow ogrodzka", W arszaw a, Tarczyńska 14<

W Ś R Ó D LIT ERA T ÓW .

— Jeden z m oich romansów dał mi na czysto trzy tysiące.

— Masz czem się chwalić. Jeden z romansów naszej, koleżanki dał je j dochodu dwadzieścia tysięcy, a w dodatku parę butonów po trzy k a ra ­ ty każdy...

ZN A G O .

O n :

Z p an ią tańczyłbym tak przez całe życie... Chętnie, tańcząc tak, w ysunąłbym isię gdzieś w dal, w ukrycie...

O n a (przerywa): •— A ile wynosi rachunek, — może zapłacę go za pana i nie zajdzie potrzeba „w y ta ń ­ czenia “ się z sali. .

ZA ZD R O ŚĆ.

- Powiedziałem Zuzi. że bez­

względnie zab iję każdego ryw ala!

— A ona na toP

— P oradziła m i k u p ić k arabin maszynowy.

K R Ó T K I TERM IN.

— K iedyż m i pan odda te.,pienią- dze, które pan odemnie po życzy ł.'1

— Niech pan zaczeka jeszcze tr o ­ chę.

— N ie będę d łu że j czekał, ani m i­

nuty, N ie ruszę się stąd, dopóki mi pau nie zapłaci!

—-■ W tak im razie nie długo pau będzie czekał, bo ju ż ju tro wyrzuca mnics gospodarz a mieszkania.

USPOK1Ł

— C zy Jiie możecie zawiesić parę m uchołapek w", tym z«|fcładzie. 'P rze ­ cież m uchy ła żą m i po talerzu z zu­

pą.

— N iem a się czem przejm ow ać, bo i co mc-że zjeść takie m ałe stwo­

rzenie? Nawc*t pan .nie zauważy.' W E P O C E EM ERY T Ó W . /-— A co porabia syn pański?

— Jest .na uniwersytecie:

— Jeszcze?-! Przecież ju ż p a rę lat temu ja k , skoińiezył szkolę!

-- Tak, ale on ju'ż trzeci-fakultet kończy, dw unasty rok s tu d iu ję ! ;

To.znaczy, że za trzv lata może być emerytem^ r {’.

„ALBRECHTOWI R YCER ZE11 A K T U A L N A P I O S E N K A

(śpiewa cała Polska na nutę) ..How do you do do Mister Bromn?“ )

How do you do do Mister Koc, Twe jazdy skarb kosztują moc,

Ciągłe wywiady i rłozgony, Ale nie wpływa jakoś money!

How do you do do Mister Beck ? Kiedyż do rączki dadzą czek?

Rzeknij ministrze, czy mamony Tej procent będzie bardzo słony?

How do you do do dżentlemeni;

Dostojną rolą zachwyceni.

Szef Jan wszak czeka na miliony I wciąż ociera twarz, — spocony.

O Mister Beck. o Mister Koc, Daremnych obiecanek moc,

G d y z tego — będzie, tylko glina:

Casus.

C hcesz s w e j lubej z a f u n d o w a ć Coś d o b r e g o i s m a c z n e g o , z a p r o ś

ją do. B a g a teli DO CUKIĘRNI

D A K O W S K I E G O

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zdawałoby się, że słynne „wykresy igraficzne o uczuć&#34;, jatkie kazali wykonywać dziatwie szkolnej niepoczytalni nauczyciele polskiego, należą: już wy­..

A na zakończenie mej płomiennej pochwały, zwracam się do naszego Państwowego Monopolu Spirytusowego o należne mi honorarjum za wspaniałą reklamę jego wyrobów

Świnarski — Dąbrowica: — Życzenia Pańskiego, ze względów zasadniczych (brak odpowiedniego aparatu i sił) nie możemy uwzględnić. Natomiast list Pański

kowi Połsudskiemu przez ówczesnego premjera Bartla, codzienne rachunki p. Miedzińskiego na 3000 i więcej złotych, wydawanych przez niego w Oazie, najwymowniej

Oddałbym chętnie za młodzieńcze lata Złoto Rotszyldów i sławę Woltera, Lecz dzisiaj inne jest pojęcie świata, — Nawet poeta go się nie wypiera: — Każdego pali

Że za koszty i zachody Według magistrackiej mody Doszło jeszcze cztery złote, (Trzeba uczyć wszak hołotę) To nie jego wina wcale, — Więc też działał on

— Na ten przykład, brachu, jest- to jakiś dziwny dziwoląg, jakby ci tu powiedzieć: — szkielet osła to jest nic, żaden fenoment, nasz ratusz też nie

Naj- samprzód taki dyktator o poz- woleństwo nie pyta, jeno fest wali ile wlezie, a jak się naród na własnej skórze przekona, co to jest dyktatura, to dopiero