H istoria w iedzy je st św iadkiem róż
nego pojm ow ania filozofii, a czasy obecne szczególnie o b fitu ją w n a j
rozm aitszego ro d zaju koncepcje filozo
ficzne. I może to w łaśnie stanow i dla w ielu, nie obeznanych z m echanizm em filozofow ania, powód lekcew ażenia fi
lozofii w ogóle, lub — co jest jeszcze gorsze — u p raw ia n ia tzw. „filozofii”
n a w łasną rękę, dla w łasnych, zwykle dorywczych potrzeb — słowem filo
zofowania nieodpowiedzialnie.
Tymczasem w łaśnie filozofia ^należy do n ajstarszych dziedzin racjonalnego poznania. U podstaw,, w sensie histo- r-yczno-genetycznym, naukowego poz
n an ia leżała filozofia, z której rozw i
nęły się w szystkie nauki, jako jej po
siew; lub jej p artykularyzacja. Rów
nież* u podstaw naukow ego poznania w sensie metodologicznym leży filozo
fia, k tó ra zarazem je st w szystkich n auk zwieńczeniem, pojm ow anym niekonie
cznie jako ich uogólnienie (co w ydaje się nieporozum ieniem ), ale zwieńcze
niem pojm ow anym jako ty p osądzają
cego poznania, k tóry w praw dzie nie dostarcza now ych treści poznawczych
— to bowiem jest zadaniem nauk szczegółowych — ale k tó ry uczy r o z u m i e n i a św iata, dając człowieko
w i głębsze w y jaśniające spojrzenie n a to, co nazyw am y rzeczywistością.
* #
Poznanie typu naukow ego zrodziło się we w schodnim basenie Morza Śródziem nego w VII w ieku p. n. e. w jońskim Milecie jako p róba przezw y
ciężenia tylko m itologicznego w y jaś
n ian ia św iata, jako zarazem ty p poz
n an ia bezinteresow nego, nie służącego uprzyw ilejow anej kaście kapłańskiej (zalążki poznania naukow ego były do
tą d pielęgnow ane w kręgach św iątyni jako narzędzie władzy) i osobom p a nującym , jako szukanie w zorganizo
w any sposób odpowiedzi n a postaw io
ne pytanie.
Te w łaśnie m om enty zaistniały, gdy W ielki A naksym ander, T alesa uczeń, kolega i współzałożyciel szkoły w Mi
lecie, po ra z pierw szy postaw ił py
ta n ie o arche św iata, pytanie, które zrodziło odkrycie kosmosu. W pytaniu , tym chodziło o ukazanie czy też dojrze
nie takiego jakiegoś m om entu, zasady, czy elem entu, już z „tego św ia ta”, k tó ry b y w spółm iernie do zjaw isk w yjaśnił ten w łaśnie św iat zjaw isk i miejsce człowieka w tym świecie, gdzie wszy
stko ukazyw ało się w zajem nie poza- zębiane.
Tak postaw ione pytanie jak i d a
w ana nań pierw otnie odpowiedź były
„na w yrost”, gdyż nie od razu o p ra cowano m etodę poznania i sam ą kon
cepcję nauki. Z chw ilą zaś, gdy zaczę
to coraz bardziej precyzować m etodę poznania i dostosowywać do uściślonej m etody przedm iot czy aspekt pozna
nia, pow staw ały coraz to nowe gałęzie nauk, k tóre początkowo były in te g ral
ną częścią filozofii. Owa p arty k u lary zacja pierw otnych dziedzin filozoficz
nego poznania z biegiem stuleci po
szła ta k daleko, że w X IX i n a po
czątku X X stulecia bardzo w ielu są dziło, iż z sam ej filozofii już nic nie pozostało. Był to n apraw dę głęboki kryzys filozofii, zapoczątkowany przez
czesnej nauki, ale także zrozum ieniem roli filozofii w kształtow aniu tw órczej in tuicji i w yobraźni dla ludzi z w yż
szym w ykształceniem , jej fu nkcji łą czącej rozdrobnione przez nau k i te re ny rzeczywistości oraz jej fu nkcji ści
śle hum anistycznej, wzbogacającej sa mego człowieka. Bogate dzieje filozo
fii, różnorodność jej ujęć i in te rp re ta cji poszerzają — jakże bardzo — hory
zonty m yśli tych, którzy m ają się s t a ć ' twórczo pracującym i specjalistam i.
N iepom iernie donioślejsze jest zada-
ALBERT M. KRĄPIEC, OP
0 POTRZEBIE
swe narzędzia poznawcze i stosując ćoraz to bardziej skom plikow aną a p a r a tu r ę poznawczą, uściślają coraz to lepiej, zazwyczaj m alem atyzując, pro ces swego uzasadniającego sposobu m y
ślenia (w czym, rzecz jasna, znajomość logiki jest nieodzowna). Cały .je d m k proces tzw. „u zb rajan ia” m yślenia w najnow ocześniejszą ap a ratu rę, procos w yostrzania i precyzow ania go a n a
w et proces u spraw niania go przez po
sługiw anie się kom puteram i — jest ciągle i zawsze u ż y w a n i e m tego samego m yślenia-poznania. Jesteśm y dziś w paradoksalnej sytuacji, bo u - m iem y dość spraw nie posługiwać się m yślą-poznaniem , nie wiedząc przy tym , czym jest sam o poznanie i jakie są jego pierw sze i zasadnicze p rzeja
w y oraz jakie są jego pierw sze i pod
staw ow e praw a, k tó re rządzą w ielkim m yśleniem (które przecież też jest ja kim ś bytem) i to ja k n ajb ard ziej w y
specjalizowanym także; jakie są owe fund am en taln e przejaw y m yślenia, w oparciu o któ re zbudow ane są — jako
krytyczne m yślenie K anta, a swój szczytowy w yraz znalazł w neopozyty- wizmie. Kryzys ten jednak okazał się zbawczy dla sam ej filozofii, k tó ra dzię
ki tem u pogłębiła swój metodologicz
ny status, doszła, po refleksji wielu m yślicieli różnych systemów, do b a r
dziej precyzyjnego w yznaczenia aspek
tu badań i swojej odrębnej m etody.
Spraw a ta zresztą jest jeszcze dziś w toku coraz to dokładniejszego okre
ślania swego metodologicznego s ta tu su.
Jeśli, jak w skazuje h isto ria nauk, pow stały one z korzenia lub posiewu filozofii, to gruntow niejsze poznanie nauk, a ta k ie przecież pow inno doko
nyw ać się na uniw ersytecie, wym aga poznania sam ej filozofii, przynajm niej tych jej dziedzin, które się łączą ze zrozum ieniem ukonstytuow ania się po
szczególnych, odrębnych dziedzin n a u kowego poznania. Stąd przynajm niej epistem ologia (wraz z metodologią i logiką) oraz h isto ria filozofii są dla w ykształcenia uniw ersyteckiego ta k niezbędne ja k niezbędne jest sa mo rozum ienie nauki. 1 dziś je steśm y św iadkam i, jak w y b ija ją ce się uczelnie, naw et techniczne, n a Zachodzie i w A m eryce w prow a
dzają w ydziały filozoficzne w ch a rak terze k a te d r usługowych dla bardzo w yspecjalizow anych dziedzin poznania fizykalnego i technicznego. N iew ątpli
wie jest to podyktow ane nie tylko Chęcią pogłębienia podstaw historycz
nych poszczególnych dziedzin w spół-
FILOZOFII
p roduktyw na wiedza, uczy w łaśnie m y
śleć, bo uczy o sam ej myśli, o poz
naniu, jego najpicrw szych i podstaw o
wych przejaw ach i praw ach, które przenikają wszystko to, co nadal i w różnej postaci nazyw a się poznaniem i m yśleniem . T akie pytania: co to zna
czy poznawać? jaka jest stru k tu ra a k tu poznania? jakie są pierw sze prze
jaw y poznania-m yślenia? jak i ch a rak te r m a ją pierw sze praw a m yślenia:
zasada tożsamości, niesprzecznofci, r a cji bytu, celowości,, przyczynowości? — i-ozpatryw ;'ne są tylko na teren ie fi
lozofii. I każda głębsza reflek sja nad metodologicznym statusem , naw et b a r
dzo w yspecjalizow anych nauk, od r a zu staw ia przed oczyma naukow cow i te w łaśnie pytania, którym i filozofia zajm uje się od paru tysiącleci i doszła do różnych i ciekawych sform ułow ań przez jeszcze ciekawsze analizy. Z na
jomość tych w łaśnie spraw pozwala naukow cowi i każdem u, kto zastana
w ia się nad ch arak terem naukow ego poznania, o w iele precyzyjniej ustaw ić w łasną m yśl i lepiej dobrać narzędzia dla skutecznego poznania.
Szczególnie jed n ak w ażne jest za
znajom ienie się z elementam} filozofii dla w ykształcenia hum anistycznego i teologicznego. H um anista bowiem zaj
m uje się n ieustannie analizą tw oru ludzkiego intelektu, ta k ą czy inną po
stacią bytu intencjonalnego. Dlatego
nie filozofii przy dostarczaniu podstaw m etodologicznych dla z a sa d n fe y c h ga
łęzi naukow ego poznania. Oczywiście nie chodzi tu o jakieś pretensje filo
zofii (filozofów) do w yznaczania róż
nym naukom , lub też różnym dziedzi
nom nauk tak przedm iotu jak i m eto
dy; każda bowiem z n a u k spraw y te rozw iązuje autonom icznie/ dokonując w tym względzie clągłyclj doprecyzo- wań. ‘
A le filozofia, zajm ująca się analizą samego poznania, dostarcz^ tym samym pierw szych podstaw dla 'b ardziej w y
specjalizowanego i „uzbrojonego” po znania, jakim dysponują poszczególne typy nauk ta k form alnych jak i re a l
nych, ta k przyrodniczych jak i hu m a
nistycznych.
O co tu chodzi? Dostrzegam y, że po
szczególne dziedziny n auk w yspecjali
zowały się bardzo daleko i w swej specjalizacji niekiedy doszły do tego, że trudno — czego przykładem są roz
liczne kongresy naukow e — naw et specjalistom w obi/ębie tej sam ej dzie
dziny nau k i nie tylko dojść do poro
zum ienia, ale naw et do zrozum ienia się. Poszczególne nauki „w yostrzają”
NA UNIWERSYTECIE
w łaśnie racjonalne — w szelkie a p a ra tu ry poznawcze, pomiarowe, usp raw niające, w yostrzające lub precyzujące i uw ielokratniające proces myślenia.
Owszem, można powiedzieć, że dla specjalisty i w yników jego pracy to w szystko nie jest ważne. Może i tak, ale chyba nie całkiem i nie dla każ
dego specjalisty, a na pew no nie dla nauki pojętej chociażby w sensie so
cjologicznym.
Tu przypom ina się stro fa z Mic
kiewicza:
„Mówisz: niech sobie ludzie nie kochają Boga Byle im cnota t Ojczyzna droga.
Głupiec mówi: niech sobie źródło w yschnie w górach, B yleby m i płynęła woda w m iejskich
rurach".
Otóż filozofia, ta niby typow o bez-
też poznanie stru k tu ry bytu intencjo
nalnego a zwłaszcza ludzkiej myśli, od któ rej w szystko (czym zajm uje się h u m anistyka) jest pochodne, dla w y
kształcenia hum anistycznego, zwłasz
cza pogłębionego, jest niem al nieod
zowne. A o tym w szystkim m ożna po
inform ować się tylko na terenie filo zofii. Można by w praw dzie zagadnienia dotyczące bytu intencjonalnego, np.
stru k tu ry języka, dzieła sztuki itp., w yizolować z filozofii i przenieść na teren n auk hum anistycznych, nie w ów czas i ta k skuteczna analiza tych za
gadnień może się dokonać tylko w ję zyku filozoficznym, ,a bez filozoficznej
analizy zagadnienia te strac ą swój istotny ch a rak te r, nie dadzą możliwoś
ci ostatecznego w yjaśnienia.
Gdy chodzi o rolę filozofii w teologii,
(Ciąg dalszy na str. 2)
(Dokończenie ze str. 1) to chyba nie trzeba na ten tem at zbyt
nio się tu ta j rozwodzić. Teologia, tak a jak a się ukształtow ała w ostatnich dwóch tysiącach lat, jest właściwie fi
lozoficzną in te rp re tac ją Objawienia. I w szelka ucieczka od filozofii w teologii jest chyba tylko nieporozum ieniem a l
bo też jeszcze nieteologią.
N ajw ażniejsza jednak rola filozofii jaw i się przy jej specyficznym zada
niu, jakim jest próba zrozum ienia sen
su św iata i człowieka. Je st to jej rola najstarsza i wiecznie młoda, ciągle a k tualna, jak zawsze ak tu aln y jest żywy człowiek i jego spraw y istotne. Już H eraklit zauważył cierpko, że człowiek, który tylko dużo wie, jeszcze przez to sam o nie staje się m ądry. X właśnie filozofia sam a z siebie nie m a na celu dostarczenia nam nowych wiadomości 0 świecie i człowieku. W prawdzie w ciągu w ieków dostarczyła ona de facto bardzo w ielu cennych wiadom ości na skutek swojego związku z naukam i szczegółowymi, które w jakim ś okre
sie stanow iły in tegralną część filozo
fii. Dziś jednak, po bardziej precyzyj
nym wyznaczeniu aspektu badań dla sam ej filozofii, w iadom ości o świecie 1 człowieku czerpiem y zasadniczo nie z filozofii, lecz z n auk szczegółowych, któ re czynią to na ogół dość precyzyj
nie i system atycznie. Dla nas, ludzi, obok w iadom ości o świecie jest ró w nie ważne, a niekiedy naw et w ażniej
sze samo rozum ienie sensu św iata i człowieka i otrzym anie odpowiedzi na podstawowe, ciągle żywe, egzysten
cjalne p y tania: co to znaczy być? ja kie są uniesprzeczniaiące w arunki b y tow ania w ogóle, a człowieka w szcze
gólności? po co człowiek żyje?
Oczywiście daw ane odpowiedzi m o
gą dokonywać się bardzo różnorodnie, w zależności od różnych system ów fi-
0 noważne z odkryciem podstawowej
stru k tu ry rzeczywistości — nie było trafne, lub nie całkiem trafne, lub n a w et m ylne — a ściśle mówiąc, nie ty le mylne, ile nie prowadzące do za
mierzonego w filozofii celu, jakim jest teoretyczne i ostatecznie uzasadniające poznanie św iata w aspekcie jego
„prawdziw ej bytow ości” — jak się w yraził Platon — to jednak już sa mo filozoficzne m yślenie uzasadnia
jące m a dla człowieka jako bytu ro zumnego (myślącego) chyba jedną z najw iększych w artości. P rzybliża do rozw iązania ważnych problem ów oraz lozoficznych; mogą one być pozytywne
i negatyw ne, mogą się wzajem w y
kluczać, krzyżować itp. W szystko to zależy od system u, od przyjętego as
p ektu przedm iotu filozoficznych ro z ważań. Nie o to tu ta j teraz chodzi.
Każdy człowiek zastanaw iający się nad w łasnym życiem staw ia owe egzy
stencjalne, dotyczące egzystencji ludzkiej i św iata pytania. I odpowie
dzi daw ane na te p ytania mogą doko
nyw ać się ostatecznie albo nie, facho
wo lub niefachowo. A w łaśnie filo
zofia pomaga do daw ania fachowej odpowiedzi na ta k postaw ione p y ta nia, gdyż są one uzyskiwane w opar
ciu o analizę przedm iotu, bytu i jego zasadniczych składow ych czynników.
Rzecz jasna daw anie odpowiedzi w oparciu o analizę podstawowych s tru k tu r rzeczywistości nie mogło się do
konać bez uzasadnionego w yodrębnie
nia aspektu badań filozoficznych, bez
„skonstruow ania” czy też „dojrzenia”
sam ej bytowości jako podstawowej struktury, rzeczywistości, stru k tu ry , do której, jako do ostatniej instancji r e alnej, będą apelowały wszelkie p ró by filozoficznej in te rp re tac ji św iata.
I chociażby naw et w yodrębnienie as
pektu badania — co niekiedy jest rów -
doskonali w człowieku sam o czyste m yślenie, w jakim ś stopniu czyni je w sam ym jego sednie precyzyjnym i nie dowolnym, lecz w łaśnie „racjonalnym ”, a przez to samo uspraw nia i doskonali człowieka w tym, co jest istotnie ludz
kie.
A jeśli, ponadto, filozofia potrafi niekiedy dać nam uzasadnione i spraw dzalne (przy właściw ej dla filo
zofii metodzie spraw dzalności, która jest inna od spraw dzalności technicz
nej lub fizycznej, chociaż te ostatnie, siłą rzeczy, suponują w artość sp raw
dzalnego poznania filozoficznego, bez którego w szelka spraw dzalność by ła
by tylko pustym dźwiękiem) odpowie
dzi n a takie pytania, jak np., jak i jest ostatecznie uniesprzeczniający czynnik istnienia św iata i człowieka, i postaw i przed nam i, bytem kruchym , przygod
nym, uw ikłanym w „w ew nętrzne spo
ry egzystencjalne” racjo n aln ą perspek
tyw ę A bsolutu, to filozofia okaże się bardziej przydatna dla naszego, k ró t
kiego życia aniżeli w szelkie n u k le ar
ne przem iany, w ybuchy i ich rac jo nalne opanow anie oraz w yzyskanie.
Dla człowieka bowiem, jako dla bytu żyjącego ciągle na kraw ędzi bytu i śm ierci, stokroć w ażniejszy jest pro
blem jego trw an ia i racjonalna p e r
spektyw a życia innego — wobec Abso
lu tu — aniżeli niezm iernie w ażne sk ą d inąd i doniosłe wiadom ości o opano
w aniu i posłużeniu się nowym i, na skalę kosmiczną, źródłam i energii. Je st to bowiem dla m nie jako dla człowie
ka rów nież m ożliwa do poznania h ie ra rch ia w artości. I w artości p odsta
wowe, pozw alające ocenić i skonstruo
w ać h ierarch ię w artości i ich k ry te riów — okazuje nam w łaśnie filozo
fia. Bez niej więc ludzka k u ltu ra nie zasługiw ałaby n a m iano k u ltu ry ludz
kiej, bo brakłoby w niej zasadniczych podstaw rozum ienia św iata, siebie sa mego i naszej roli w świecie.
I jeśli człowiek z uniw ersyteckim w ykształceniem m a b y ć , w łaśnie czło
wiekiem znajdującym się w jakiejś społecznie szczytowej form acji intelek
tu a ln ej i równocześnie brakłoby m u znajomości problem atyki filozoficznej i ogólnych wiadom ości o sposobie f i
lozoficznych analiz, lub przynajm niej uczulenia na problem atykę filozoficz
ną oraz wiadom ości o źródłach, gdzie na te tem aty jest m owa (nie każdy bowiem jest pow ołany do sam odziel
nego przeprow adzania filozoficznych uzasadnień, jak nie każdy nadaje się n a m atem atyka lub muzyka), to, czy
takie w ykształcenie można by nazwać form acją in telek tu aln ą społecznie n a j
wyższą? Gdybyśm y odcięli n a u n iw er
sytecie ludziom dostęp do filozofii, to czyż nie targnęlibyśm y się na odebra
nie im samym podstaw naszej rac jo n alnej kultu ry , a przez to samo un ie
m ożliwili (a przynajm niej sta ra li się uniemożliwić) im dostęp do zrozum ie
n ia sensu św iata i sensu człowieka, sensu całego naukowego poznania?
Czyż przez ta k ie ew entualne pociąg
nięcie nie narazilibyśm y się na za
rzut, że chcem y żywego i in te le k tu a l
nie uform ow anego człowieka sprow a
dzić do rzędu bezdusznych autom atów - maszyn, kom puterów , które w praw dzie dokonują niezw ykle spraw nie i p re
cyzyjnie różnych robót i obliczeń, ale same nie wiedzą, co robią i po co?
Dobrze więc stało się dla polskiej k u ltu ry katolickiej, że episkopat nasz przed dw udziestu la ty głęboko i da
lekowzrocznie pom yślał o koniecznoś
ci zorganizow ania osobnego w ydzia
łu filozoficznego na K U L-u i polecił księdzu profesorow i Józefowi P astusz
ce, by zorganizował W ydział Filozofii Chrześcijańskiej. Pom yślne zrealizow a
nie tego oraz prace dw udziestolecia zapew niają księdzu profesorow i P a s tuszce trw ałe m iejsce w h isto rii n a szej k u ltu ry katolickiej.
Naszą zaś spraw ą, młodszych kole
gów i uczniów ks. profesora, jest dba
nie o rozwój filozofii jak najpełniej realizującej swe fu nkcje kulturow e, naw et wówczas, gdy o losach naszej filozofii nie zawsze mogą decydować sam i filozofowie.
ALBERT M. KRĄPIEC, OP
Odczyt pt. „Rola filo z o fii w działalności u n iw ersy tetu ” w y g ło sz o n y 25. X I. 1966 na po
siedzeniu W ydziału F ilozoficzn ego T ow arzy
stw a N aukow ego KUL w X X -lecie założe
nia W ydziału F ilozoficzn ego KUL.