Katarzyna Rosner
Gramatyki tekstowe a proces twórczy
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 2 (38), 119-124
1978
Roztrząsania
i rozbiory
Gramatyki tekstowe a proces twórczy
Jeżeli spojrzeć na dorobek gen eraty w istó w tek stow y ch — na prace A. J. G reim asa, C. Brem onda, T. v an D ijka i in ny ch — z p u n k tu w idzenia jego znaczenia dla ogólnej teorii k u ltu ry , to, jak się zdaje, w y suw ają się na czoło dw a w ątk i. Po pierw sze, z generaty w izm u w y n ik a postulat, zgodnie z k tó ry m teo ria k u ltu ry pow inna zaw ierać w sobie rozw ażania dotyczące u n i- w ersaliów k u ltu ro w y ch , tj. w spólnych rysów dotyczących w szy st kich k u ltu r ludzkich. Jeżeli p rogram tw orzenia sem iotycznych g ra m aty k teksto w ych u zn aje się za zasadny, postulat ten nab ierze b ardziej k o n k re tn e j treści: z pro g ram u tego w ynika bowiem p o trze ba ścisłej w spółpracy m iędzy teorią k u ltu ry a epistem ologią oraz w skazów ka, że owe niezm ienniki (uniw ersalia) w y k ry ć m ożna także lub przede w szystkim w s tru k tu rz e sam ych tekstów k u ltu ry , w a n a lizie jej poziom ów głębokich. O m ówienie tego zagadnienia w y m a gałoby odrębnego a rty k u łu , w skazującego na u n iw ersalistyczn e uk ieru n k o w an ie badań generaty w istów tekstow ych, n a ich p o k re w ieństw a z a rc h e ty p a ln ą koncepcją k u ltu ry , a tak że na w pływ , jak i w y w a rły one na w spółczesną refleksję kulturoznaw czą, a zw ła szcza na radziecką sem iotykę k u ltu ry . W pływ ten zaznaczył się m iędzy inn ym i w łączeniem do kręgu podejm ow anych przez szkołę radziecką zagadnień p ro b lem aty ki uniw ersaliów .
D rugą kw estię, k tó rą chcem y się tu ta j zająć, m ożna sform ułow ać w sposób n astęp u jący : jakie w nioski teoretyczne p łyną z prób kon stru o w an ia g ra m a ty k tek stu aln y ch dla tej części teorii k u ltu ry i estetyki, k tó ra dotyczy twórczości arty sty czn ej.
P od kreślm y , że nasze p y tan ie odnosi się do g ra m a ty k tekstow ych, a nie do g en eraty w izm u w ogóle. Chociaż bowiem prog ram k o n stru ow ania ty ch g ram a ty k stał się m ożliw y dopiero po przełom ie do
R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z BIO R Y 120
k o n an y m w lingw istyce przez N oam a C hom sky’ego, to przecież je go g ra m a ty k a ró żn i się od g ra m a ty k tek stu a ln y c h . D la naszych roz w ażań różnica ta m a znaczenie istotne.
P rzy p o m n ijm y więc: dla C hom sky’ego podstaw ow ym fak tem języ kow ym jest zdanie, a język d efin iu je się jako zbiór zdań. Jego g ra m a ty k a g e n e ru je zdania odpow iedniego języka n atu raln eg o , nie zaś tek sty . N atom iast dla g e n eraty w istó w te k stu a ln y c h podstaw o w ym fak te m językow ym jest tek st. Co w ięcej, o p eru ją oni nie lingw istycznym — ja k C hom sky — lecz sem iotycznym ro zum ie niem pojęcia te k stu . T ak ro zu m ian y „ te k s t” m oże się m anifestow ać (tj. m oże być zrealizow any i kom unikow any) w dow olnym sy ste m ie znaków , a sposób, w jak i tek st się m an ifestu je, jest spraw ą n ieisto tn ą dla jego analizy, jeśli dotyczy ona głębszych poziomów. Ogólna g ra m a ty k a tek sto w a jest więc id ealnym m odelem ludzkiej ko m p eten cji (zdolności) do w y tw a rz an ia w szelkich kom un ikató w w y rażo n y ch w dow olnym system ie sem iotycznym , każda z jej pod- g ra m a ty k zaś (np. g ra m a ty k a n a rra c y jn a ) stanow i m odel kom pe ten c ji do w y tw a rz a n ia pew nego podzbioru ta k rozum ian y ch tekstów . Języ kiem , którego teorię stanow i ta k rozu m ian a g ram a ty k a tek sto wa, jest w ięc k u ltu r a d efiniow ana jako zbiór tek stó w (rzeczyw istych lub m ożliw ych), k tó re człow iek zdolny jest w ytw orzyć, bądź — odpow iednio — pew ien fra g m e n t k u ltu ry , pew ien podzbiór jej tekstów .
Mimo ty ch różnic dotyczących przed m io tu badań p ro g ram badaw czy fo rm u ło w an y je s t w obu ty p ac h analiz g en eraty w isty czn y ch analo gicznie. G łów nym obecnie zadaniem m niej zaaw ansow anych badań te k stu a ln y c h jest o k reślen ie tek sto w y ch ekw iw alentó w dw u w yróż nionych przez C hom sk y ’ego poziom ów analizy lingw istycznej zda nia: głębokiego i pow ierzchniow ego oraz reg u ł pozw alających przejść od pierw szego poziom u do drugiego. Ich cel o stateczny stanow ić ma sk on struo w an ie g ra m a ty k i (bądź g ram a ty k ) g en eru jącej nieskończo n y zbiór m ożliw ych tek stó w k u ltu ry . Jeżeli g e n e ra ty w isty k a C hom sk y ’ego zaw iera w sobie ogólną teorię języka, to g e n e ra ty w isty k a tek stow a b y łab y sw oistą teo rią k u ltu ry , sw oistą, bo ograniczającą się do k o n stru o w a n ia alg o ry tm iczn ych m odeli generow ania jej w y tw orów .
Z w ielu powodów, k tó ry c h om aw iać tu nie m ożem y, p ro g ram b u dow ania sem iotycznych g ra m a ty k tek stow ych okazuje się znacznie tru d n ie jsz y do zrealizow ania, a dotychczasow e w y n ik i sem iotyków g e n e ra ty w n y c h budzą znacznie w ięcej w ątpliw ości niż w y n ik g ene ra ty w istó w w lingw istyce. Jeżeli jed n ak uznam y za poznawczo za sadne ich podstaw ow e zastrzeżenie w obec g ra m a ty k zdaniow ych, k tó re głosi, iż k o m u n ik u jąc się — tak w języku n a tu ra ln y m , jak p rzy użyciu in n y ch system ów sem iotycznych — w y tw a rz am y nie zdania, lecz złożone w ypow iedzi (teksty), wów czas sam o dążenie do tw orzenia g ra m a ty k tek stow y ch jako m odeli ludzkiej zdolności do ich w y tw a rz an ia okaże się uzasadnione. W arto w ięc także w y ek sp
li-121 R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R T
kow ać pogląd n a twórczość k u ltu ro w ą, k tó ry — jak sądzę — k ry je się za program em tw orzenia g ram a ty k tekstow ych.
Z auw ażm y przede w szystkim , że g ram atycy tekstow i nie czynią róż n icy m iędzy sposobem generow ania tekstów arty sty czn y ch i w szel kich innych. W praw dzie niektó rzy z nich, ja k choćby v an D ijk, po stu lu ją g ram a ty k ę literack ą jako jedną z pod g ram aty k ogólnej g ra m aty k i tekstow ej, jednakże i w ty m przy p ad k u nie zakłada się żadnej szczególnej odm ienności m iędzy procesem w y tw arzan ia ste row any m przez tę g ram aty k ę a w szelkim i innym i gram aty k am i ge n e ru ją cy m i te k sty n ieliterackie. G ram aty ka lite ra tu ry zaw ierałaby
jed y n ie pew ne reg u ły specyficzne; to samo jed n ak da się powiedzieć 0 każdej z pozostałych p o d gram atyk ogólnej g ram a ty k i tekstów . Je d n ak że znacznie częściej spotykam y w śród gen eraty w istó w s ta now isko k w estio n u jące istnienie g ram atycznych w yróżników te k stów arty sty czn y ch . Stanow isko tak ie zajm u ją np. z reg u ły tw ó rcy g ram a ty k n a rra c y jn y c h . P rz y jm u ją oni, jak np. G reim as, że p y ta nie, czy d an y te k st rep re z en tu je określony „gram aty cznie” g a tu n ek tekstów , np. récit i pytanie, czy jest on w y tw orem a rty sty c z n y m — to dw ie k w estie od siebie niezależne. W pierw szym p rzy p a d k u py tam y , czy tek st spełnia pew ien m odel w y tw a rz an ia te k stów , w d ru g im zaś o zm iany w czasie, u w arun ko w any h istorycznie 1 społecznie sposób funkcjonow ania danego tekstu.
Inaczej m ówiąc, n ajb ard ziej rozw inięte badania z dziedziny g ra m a ty k tekstow ych, zwłaszcza tzw. narratologia, p o stulu ją now y podział p rac y w obrębie h u m a n is ty k i1. W trad y cy jn y m system ie n a u k o k u l tu rz e sfery jej w y tw o rów przydzielane poszczególnym dyscyplinom w yróżniono operu jąc bądź k ry te ria m i odw ołującym i się do w łasności ty ch przedm iotów — k tó re generatyw iści uznaliby za pow ierzchnio w e (tym sam ym m niej istotne), jak np. różnice m iędzy poszczegól n y m i ro dzajam i sztuki — bądź odw ołującym i się do fu n k cji k u ltu ro w ych ty ch w ytw orów , np. opozycja m iędzy sferą w y tw oró w a r ty sty czn y ch a niearty sty czn y ch . To ostatnie rozróżnienie jest dla n arrato logó w n ierelew an tn e; nie m a ono odpow iednika w ich sy stem ie pojęć.
G ra m a ty k a n a rra c ji może więc być inspirująca dla w ielu tra d y c y j ny ch dziedzin badań n ad k u ltu rą , jednakże z p u n k tu w idzenia w szystkich dziedzin badań, na k tó ry ch tere n w kracza, u jm u je ich przedm io ty w sposób dla nich niesw oisty, poniew aż — podobnie jak H jelm slev w swej lingw istyce — swój przedm iot b adań o k re śla w sposób czysto form alny . K o n stru u je ona w spólny m odel pro du k cji dla w szystkich récits, natom iast nie in te re su je się ani ich zaw artością, ani zróżnicow anym i funk cjam i k u ltu ro w y m i, ani też różnicam i w y n ikający m i stąd, że owe récits m an ifestu ją się w ró ż nych su b stan cjaln ie tw orzyw ach.
R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y 1 2 ί
W yd aje się, że dla filozofii k u ltu ry , zwłaszcza zaś dla estetyki, skon fro n to w an ie trad y cy jn eg o sposobu ujm ow ania a rty sty c z n y c h pro cesów tw órczych z g en eraty w isty czn y m i m odelam i w y tw a rz an ia te k stów m oże okazać się owocne. To p raw da, że prob lem ten u g ene ra ty w istó w ulega rad y k a ln em u p rzeform ułow aniu. Lecz w łaśnie za ty m p rzefo rm u ło w an iem k ry ją się pew ne założenia filozoficzne niezgodne z założeniam i p rzy jm o w an y m i w tra d y c y jn y c h analizach tzw . procesów tw órczych.
W iele koncepcji filozoficznych w przeszłości ujm ow ało np. te k sty litera c k ie jako zd eterm in ow ane pod w zględem zaw artości przez roz m aite czynniki h isto ry czne tow arzyszące ich p ow staw aniu. N a rra to - logia n a to m ia st tra k tu je o d e term in acjach dotyczących s tru k tu r czysto fo rm alny ch , i to s tr u k tu r o bardzo szerokim zasięgu, przy czym granice sw obody, jak ie zakreśla prod u k cji tekstów , m ają c h a ra k te r nie n o rm a ty w n y — jak np. w poetykach, lecz czysto logi czny. O dniesiona do w y tw a rz an ia przedm iotów a rty sty c z n y c h p rze ciw staw ia się w ięc ona głęboko zakorzenionej w naszej tra d y c ji opozycji m iędzy pracą a tw órczością, m iędzy p o w tarzaln y m proce sem p rod u k cji a całkow icie sw obodnym , n iezdeterm inow any m i jed norazo w ym działaniem geniusza czy tale n tu .
Ta w ielow iekow a tra d y c ja w iąże w artości i sw oiste fu n k cje w y tw o rów a rty sty c z n y c h z ich o ryginalnością i niepow tarzalnością w y prow adzoną często z tw ierd zen ia o nieporów nyw alności procesów tw órczych do w szelkich in n y ch procesów w y tw a rz an ia przedm iotów k u ltu ry . Co w ięcej, tw órczość u jm u je ona jako działanie jednostek, podczas gdy p raca jest działaniem społecznym w ty m sensie, że do konuje się w ram a ch w y p raco w anych przez zbiorowość technik w y tw ó rczy ch . W procesie p rac y każdy pracow nik może być za stąp io n y innym , by le odpow iednio w y kw alifikow anym . Je d y n ie p ro ces tw órczy, którego w y n ik iem jest dzieło niepow tarzalne, a w a ru n k ie m zajścia udział jed n o stk i w y jątk o w ej — nie podlega ta k ie m u uspołecznieniu.
K oncepcje g en eraty w isty czn e św iadom ie p rzeciw staw iają się tej tra d y c ji jako p ew n em u m itow i naszej k u ltu ry . G ra m a ty k i tekstow e stanow ią idealne m odele k o m peten cji k u ltu ro w e j — i jako takie m ożna je przy p isyw ać człow iekowi jako przedstaw icielow i bądź określonego g a tu n k u , bądź pew n ej k u ltu ry . J a k głosi p ro g ram gene raty w istó w , g ra m a ty k i te pow inny w przyszłości objąć w szelkie „ te k s ty ”. W p ro gram ie ty m nie m a więc m iejsca na m odelow anie procesów w y tw a rz an ia przedm iotów arty sty c z n y c h jako procesów n iep o rów n y w aln ych z in n ym i procesam i w y tw a rz an ia przedm iotów k u ltu ry . Nie będą one ani b ardziej sw obodne — są bowiem , jak w szelkie inne, zdeterm in o w an e fo rm aln ie przez odpow iedni sche m at g e n e ra ty w n y , ani też b ard ziej in d y w id u aln e — to bowiem , co je d e te rm in u je , jest w obu in te rp re ta c ja c h dorobkiem pew nej — g atu n k o w ej lub k u ltu ro w e j — zbiorowości.
1 2 3 R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y k w estio n u ją niepow tarzalność ko n kretnych, spełniających ich g ra m aty k i tekstów arty sty czny ch . Nie k w estionują oni tak że tego, że te sam e g ram a ty k i tekstow e będą generow ać tek sty arty sty czn e zarów no w artościow e, jak i bezw artościow e. Odnoszą się oni jednak do jednostkow ych, indyw id u aln y ch własności badanych tekstów (m. in. ich w artości) w tak i sposób, w jaki n au k i przyrodnicze tr a k tu ją indyw id ualne w łasności obiektów fizycznych czy organizm ów żyw ych. B adania hum anistyczne, jeśli m ają osiągnąć sta tu s nauk, m uszą tw orzyć m odele teoretyczne swych przedm iotów . W procesie k on stru o w an ia ty ch m odeli niezbędne jest abstrahow an ie od w łas ności n iepo w tarzalny ch czy unikalnych. Jeżeli dotychczasow y po dział pracy na poszczególne dyscypliny nie sp rzy ja osiągnięciu tego celu, to trzeb a spróbow ać zastąpić go innym — to w łaśnie zdają się sugerow ać badania g en eratyw istó w tekstow ych.
E stety k a filozoficzna w yodrębniła sferę przedm iotów arty styczny ch , o pierając się na założeniu swoistości fun k cji tych przedm iotów w k u ltu rze. Jeżeli ani kantow skie, ani żadne inne określenie fu n kcji estetycznej nie okazało się szczególnie płodne dla szczegółowych badań nad sztuką i nie zapew niło estetyce takiej pozycji w ram ach ty ch badań, do jakiej rościła i rości sobie pretensje, to nie dlatego, by były one fałszyw e, lecz dlatego, że odpowiedź^ estety k i na p y tanie: „jakie w łasności przedm iotów artystycznych sp raw iają, że m ogą one pełnić w spólną im w szystkim fun kcję estetyczn ą?”, jest m etodologicznie jałowa, choć praw dopodobnie nie pozbawiona słusz ności, zwłaszcza w odniesieniu do sztuki now ożytnej naszego k ręg u kulturow ego. Zdolność do p ełnienia funkcji estetycznej w iążą bo w iem estety cy z reg u ły z tak czy inaczej ujm ow aną oryginalnością, niepow tarzalnością przedm iotów artystycznych.
Odpow iedź ta nie m ogła prow adzić do unaukow ienia b adań n a d sztuką. Nic więc dziwnego, że estety k a pozostaje dziś n a p e ry fe ria c h badań hu m anistycznych. Znacznie bardziej płodne okazały się w y n ik i teorii sztuk poszczególnych, które na różne sposoby próbo w ały w yk ry ć w spólne w łasności w budowie w ytw orów a rty sty c z nych, nie troszcząc się o ich w arto ść artystyczną, tzn. zdolność do pełn ien ia fu n k cji estetycznej. B adania takie, zwłaszcza te, któ re po dejm ow ali form aliści i stru k tu ra liśc i, inspirow ały także w spółczesny g en eraty w izm tekstow y.
P ró b y kon stru o w an ia g ram a ty k w ytw orów k u ltu ro w y c h (tekstów ) w y d a ją się więc in te resu jąc e dla teorii k u ltu ry w łaśnie dlatego, że kw estion ują płodność k ry terió w , któ re służą do w yodrębnienia sfery dzieł sztuki w szeroko rozum ianej k u ltu rz e i dotychczasow ą klasy fi kację w ytw orów k u ltu ry pró b ują zastąpić inną, o p artą n a k r y te ria c h bardziej jednolitych: wychodzącą od schem atów ich w y tw a rzania. T rudno dzisiaj przew idzieć, czy p rog ram te n spełni p o k ła dane w nim przez jego tw órców nadzieje. Na razie m ożna s tw ie r dzić, że g ram a ty k a n a rra c y jn a — jed y n a g ram a ty k a tekstow a, k tó ra jest dziś czym ś w ięcej niż postu latem — rozw ija się dynam icznie.
R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y 124
Mimo w szystkich zastrzeżeń, k tó re m oże ona budzić, pozostaje fa k tem , że jej k ateg o rie są dzisiaj stosow ane w rozm aitych dziedzinach b ad ań n a d w y tw o ra m i k u ltu ro w y m i. G dyby zaś w iązane z tym i b ad an iam i n adzieje spełn iły się choć w części, g en eraty w izm tek sto w y m ógłby stać się zaczątkiem „now ej h u m a n isty k i” , jak pow iada A. J. G reim as, tzn. now ej teo rii k u ltu r y w olnej od głęboko zakorze n ionych w k u ltu rz e eu ro p ejsk iej i w um ysłach w ielu badaczy m isty fik u jący ch założeń i opozycji, k tó re — jak sądzę — stanow ią dzisiaj isto tn ą przeszkodę w rozw oju b adań hum anistycznych, w tym zw łaszcza estety k i, k tó ra k ry zy s w łasny ch pojęć skłonna jest opi syw ać jako k ry zy s bądź też „śm ierć” sztuki.
K atarzyna Rosner
Sztuka a fotografia. Przyczynek
do rozważań o dziele sztuki w dobie
technicznej reprodukcji
F ak t, że n a długo przed pow staniem dzisiej szego fo to realizm u arty ści posługiw ali się w sw ej tw órczości foto grafią, b y ł co p ra w d a znany, ale nie przyw iązyw ano doń dosta tecznego znaczenia, nie doceniano też roli, jak ą spełniała w m ala r stw ie, nim w ynaleziono a p a ra t fotograficzny, k a m e ra obskura.
N a jp ry m ity w n ie jsz a k am e ra obsk u ra to, jak m ów i sam a nazw a, ciem ne pom ieszczenie z m ały m o tw orem w ścianie lu b w okien ni cy, p rzez k tó ry p ada n a p rzeciw ległą ścianę bądź na jasn y ekran odw rócony obraz rozpościerającego się n a zew n ątrz k rajo b razu . Z ja w isko to zaobserw ow ano w k ra ja c h południow ych, gdzie przez w ięk szość d n ia pom ieszczenia są zaciem nione, zapew ne na długo p rzed tem , zanim jego opty czn ą zasadę sform ułow ał w IV w. p.n.e. A ry stoteles. Z au w aży ł on podczas częściowego zaćm ienia słońca, że jego cień o kształcie sierpu , p a d a ją c y przez sito i listow ie p łata n a, odci n ał się n a ziemi ty m ostrzej, im m niejszy b ył otw ór.
Ten dobrze zn an y uczonym arab sk im fenom en w yk o rzy sty w an o w średniow ieczu w łaśn ie do o bserw ow ania zaćm ień słońca. P ierw szy ry su n e k k a m e ry o b sk u ry u k azał się w 1545 r. w księdze h o len d e r skiego lek arza i m a te m a ty k a R ein era G em m y Frisiu sa De radio
astronom ico et geom etrico liber. O przyrządzie ty m w spom ina uczeń
L eonard a, C esare Cesarino, w sw oim w y d an iu W itruw iu sza De
architectu ra , ogłoszonym d ru k ie m w 1521 r., jego m istrz zaś w y
m ienia k a m e rę o b sk u rę około 1500 r. d w u k ro tn ie w swoich dzien ni k ach — opublikow an y ch jed nak że dopiero w 1797 r.
N ajd o k ład n iejszy opis k a m e ry o b sk u ry zaw iera dzieło G iovanniego B a ttisty della P o rta Magiae N a tu ra lis (1558), k tó ry też po raz p ierw