• Nie Znaleziono Wyników

W sprawie oświeceniowej części "Nowego Korbuta"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "W sprawie oświeceniowej części "Nowego Korbuta""

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Mieczysław Klimowicz

W sprawie oświeceniowej części

"Nowego Korbuta"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 59/3, 241-248

(2)

W SPRAW IE OŚW IECENIOW EJ CZĘŚCI „NOWEGO KO RBUTA”

N o w y K orbut, jed n a z n ajpow ażniejszych im prez naukow ych i w y ­

daw niczych, posiadająca jako podręczne kom pendium istotne znaczenie zarów no dla bad ań n ad lite ra tu rą polską, jak i dla d y d a k ty k i u n iw er­ syteck iej, w szedł obecnie w fazę pełnej realizacji. U kazują się kolejne tom y, n astęp n e zapow iadają w ydaw cy w najbliższym czasie. W r. 1966 m iała m iejsce in te resu jąc a dysku sja n ad trzem a staropolskim i w olu­ m inam i, opublikow ana w k ró tce potem w dziale recenzji „P am iętn ik a L iterackiego” (1967, z. 1). W ydobyła ona w szystkie pozytyw y tej m onu­ m en taln ej edycji, w skazała m ank am en ty , w ysu w ając liczne p o stu laty k o re k tu r i suplem entów . D yskusję nad częścią oświeceniową Nowego

K orbuta rozpoczęto dość w cześnie, bo po ukazaniu się zaledw ie p ier­

wszego spośród 3 w olum inów te j serii. W łaściwie, zgodnie z obyczajam i p an u jący m i w p rak ty c e naukow ej, należałoby podjąć polem ikę, zaini­ cjow aną przez Stan isław a Stupkiew icza a rty k u łem „Oświecenie” (cz. I)

w „N o w y m Korbucie” 1, kied y całość stanie na półkach księgarskich, ze

w zględu jed n a k na sp raw y poruszane przez auto ra tej oceny, dotyczące podstaw ow ych założeń edycji, oraz sposób argum entacji, nie sp otykany n a ogół w rozpraw ach naukow ych, w a rto już obecnie w ziąć pod roz­ w agę n iektó re tezy w spom nianego w yżej arty k u łu .

Sw oją w ypow iedź pragnę ograniczyć do kilku problem ów , k tó re n a ­ su w ają najw ięcej w ątpliw ości. W pierw szym rzędzie — d y sk u sji nie­ w ątp liw ie w y m agają p roporcje m iędzy hasłam i ogólnym i, rzeczow ym i i osobowymi. N o w y K orbut k o n ty n u u ją c tra d y c je swego pierw ow zoru podjął ten układ, p rzy czym zm odernizow ał oraz uzupełnił znacznie dział ogólny i rzeczowy. Złożyły się na to dw a powody. P rzed e w szyst­ kim sta n badań, k tó ry n a ra stają c w ciągu trzy d ziestu kilku lat dopro­ w adził do pow ażnych zm ian poglądów n a rolę poszczególnych in sty tu cji, środow isk i zjaw isk literackich, spowodow ał naw et pow stan ie now ych

1 „ P rz e g lą d H u m a n is ty c z n y ” 1967, n r 6. D o te j p u b lik a c ji o d s y ła ją s tro n ic e p o d a w a n e w k la m r z e p r z y c y ta ta c h .

(3)

2 4 2 M IE C Z Y S Ł A W K L IM O W IC Z

dyscyplin, co zrodziło konieczność w e ry fik a c ji założeń p rzy ję ty c h w ,,sta ry m K o rb u cie” . W iąże się to z poglądam i, coraz częściej u ja w ­ nian ym i w w ypow iedziach w y b itn y ch uczonych, o konieczności u jm o ­ w ania p rac bibliog raficzn ych w cyklach problem ow ych, m onograficz­ nych, czasam i n aw et odzy w ają się głosy k w estio nu jące sens i p rz y d a t­ ność u k ład u K o rb u ta jako zbioru sylw etek pisarzy, o p a rty c h na niepełnej lub przy p ad ko w ej d o k u m en tacji 2. W iem y jednak, że m onografii biblio­ graficznych istn ieje w Polsce bardzo niew iele i że nieprędko dojdzie do stan u idealnego, k ied y to większość podstaw ow ych zagadnień i w y ­ b itn iejszy ch au to ró w o trzy m a takie opracow ania, jak im i są: L udw ika Bernaekiego Teatr, dram at i m u z y k a za Stanisława A ugusta, K azim ierza P iekarskiego Bibliografia dzieł Jana Kochanowskiego, Jad w ig i R udnic­ kiej Bibliografia powieści polskiej, 1601— 1800. W tej sy tu a c ji N o w y

K orb ut będzie m usiał jeszcze przez długi czas spełniać zastępczo zadania

nie istn ieją cy c h m onografii bibliograficznych. O czywiście pod w a ru n ­ kiem , że zaw arte w nim h asła opracow ane zostaną przez specjalistów , a in fo rm acje tam podane, nie zawsze p re te n d u ją c do kom pletności, będą op arte na jakościow ej selekcji elim in u jącej m ate ria ły i prace nie w no­ szące żadnych isto tn y ch elem entów do sta n u badań.

A k tu aln e po trzeb y n a u k i o lite ra tu rz e O św iecenia pozw alałyby zatem w ysunąć pod adresem Nowego K orbuta p o stu lat pow ażnego zw iększenia działu haseł ogólnych i rzeczow ych, obok już istn iejący ch pow inny zostać w te n sposób opracow ane w szystkie w ażniejsze problem y lite ra ­ tu ry i k u ltu ry polskiej X V III w ieku. O p rzyd atno ści tak ich rozw iązań dla p racy naukow ej, a zw łaszcza dla d y d a k ty k i u n iw ersyteckiej, nie trzeb a nikogo przekonyw ać, kto zetk n ął się osobiście z ty m i zagadnie­ niam i.

S tan isław S tupkiew icz w swej w ypow iedzi polem icznej kw estionuje sens takiego postępow ania, zalecając zgodnie z p ra k ty k ą „starego K o r­ b u ta ” pozostaw ienie w dziale rzeczow ym jed y n ie in sty tu c ji, gru p lite­ rackich i ośrodków tw órczych. Szczególną jego aw ersję budzi hasło „F o lk lo ry sty k a ” . Pisze w sposób wysoce p ro te k c jo n a ln y i apodyktyczny:

A ż ża l a u to r a te g o h a s ła , że się n ie p o trz e b n ie b ie d z ił, a ż e b y n a d w u i pół s tro n ic a c h d r u k u p e tite m ja k o ś p o w ią z a ć K a n c jo n a ł z r o k u 1721 z P a s to r a łk a m i z r o k u 1843 [...]. [s. 125]

Być może, a u to r tej w ypow iedzi posiada in te resu jąc e arg um en ty , które przeczą istn ien iu zw iązków m iędzy K an cjonałem z r. 1721 a Pa­

storałkami z r. 1843, nie zechciał ich jed n a k u jaw n ić w d ru k u. T ym ­

czasem w kołach h isto ryk ó w lite ra tu ry zajm u ją c y c h się polskim w ie­ kiem X V III p a n u ją in n e poglądy. O statnie p race z zakresu folklo ry sty k i

(4)

od k ry ły nową, niezw ykle w ażną perspektyw ę, w pły w ającą w sposób istotny na k sz ta łt przyszłej syntezy epoki Oświecenia, w prow adziły do świadom ości badaczy dyscyplinę o dużych konsekw encjach dla s tu ­ diów history czn o literack ich n a terenie nie tylko XV III, ale i X IX w ieku. Z anim więc efek ty ty ch bad ań zostaną w y k orzystane w przygotow yw a­ nych przez różne ośrodki polonistyczne podręcznikach, w ydało się ko­ nieczne w prow adzenie hasła „F o lk lo ry sty k a” do Nowego Korbuta, po­ dobnie jak w ym agałyby opracow ania w dziale ogólnym i rzeczow ym n astęp ujące problem y: prow incjonalne ośrodki literackie, zagadnienia cenzury, lite ra tu ra m ieszczańska, rokoko, sentym entalizm etc., gdyby stan b adań pozw alał na ich przygotow anie.

T rzeba zresztą stw ierdzić, że i S. Stupkiew icz nie jest kon sekw entn y w sw ojej w alce o zachow anie „czy stej” linii kom pozycyjnej w Korbucie, skoro żąda np. przeniesienia haseł pośw ięconych poezji b arskiej i tzw. politycznej lat 1773— 1795 z działu ogólnego do rzeczowego. Przecież to ani in sty tu cje , ani g ru p y literackie, ani ośrodki twórcze. J e st więc rzeczą oczyw istą, że w tego rod zaju naukow ej im prezie nie m ożna sto ­ sować ryg ory sty czn ie założeń, o który ch słuszności nie są przekonani specjaliści, zwłaszcza gdy zm ieniający się z biegiem czasu stan badań narzuca nowe p ersp ek ty w y i rozw iązania. O statecznie Korbuta nie można trakto w ać jak książkę telefoniczną, każde jego w znow ienie m usi się liczyć z rozw ojem nauki, co w pływ a nie tylko na w zrost lite ra tu ry przedm iotu, ale i na decyzje k onstrukcyjne.

Z arzu t o „pom ieszaniu pojęcia haseł ogólnych i rzeczow ych” zgło­ szony przez S. Stupkiew icza jest dość zask ak u jący u red a k to ra II w ersji m aszynopisu Korbuta oświeceniowego. Przecież każdy, kto w sposób naw et doryw czy uczestniczył w przygotow aniu tego dzieła i o rien tu je się w sy tu acji p an u ją c e j w litera tu rz e przedm iotu, zdaje sobie spraw ę, dlaczego np. poezja barsk a i polityczna lat 1773— 1795 znalazła się w dziale ogólnym z k ró tk ą ch a ra k te ry sty k ą w stępną oraz dlaczego „Poezję legionów ” usunięto z gru p y haseł rzeczowych. W pierw szym p rzypad ku przeszkodą głów ną był brak nowoczesnej m onografii oraz edycji tekstów (oprócz może poezji barskiej), k tó ra m ogłaby stanow ić podstaw ę a rty k u łu w Korbucie, istniejące zaś prace i pu blik acje fra g ­ m entów utw orów , przew ażnie przestarzałe, nieraz z licznym i błędam i, nie pozw alają na odpowiedzialne zredagow anie syntetycznego zarysu tej poezji, obejm ującej tak bogaty okres jak lata 1773— 1795. Również badania nad lite ra tu rą legionową w łaściw ie nie posunęły się naprzód od książki S m o la rsk ie g o 3, tru d n o byłoby więc dziś pow tarzać sta re kom unały oparte n a analizie nielicznych tekstów , podczas gdy w iem y,

(5)

244 M IE C Z Y S Ł A W K L IM O W IC Z

iż rękopisy z końca X V III i początku X IX w. k ry ją w sobie całe bo­ gactw o liry k i u lotn ej i w ierszy okolicznościowych, przez nikogo dotąd nie sp enetrow ane. W y starczy powiedzieć, że dopiero w yn iki ostatnich b ad ań n ad K a rp iń sk im u jaw n iły m. in. ścisły zw iązek Żalów S arm a ty z poezją legionow ą ro k u 1801 4. W tej sy tu a c ji w ydało się w yjściem n a j­ słuszniejszym zam iast ogólnikow ej i fałszyw ej in fo rm acji o całym ze­ spole tej tw órczości um ieścić hasło pośw ięcone M azu rk o w i Dąbrowskiego, którego p ro b le m aty k a filologiczna i dzieje p osiadają ju ż dobre opra­ cowania, a o znaczeniu tego te k stu w h istorii i k u ltu rz e polskiej nie trzeb a chyba nikogo przekonyw ać. T rudno też zrozum ieć zarzut S. S tu p ­ kiew icza o rzekom o a b su rd a ln y m w y rw a n iu M azurka Dąbrowskiego

z „tła legionow ego” , skoro to „tło ” nie zostało dotąd w łaściw ie zaryso­

w ane, a rep re z en ta ty w n o ść Pieśni legionów dla tej g ru p y poezji nie pow inna chyba budzić żadnych w ątpliw ości.

S. S tupkiew icz po ru sza rów nież w sposób polem iczny jeden z istot­ n y ch problem ów w b ad an iach n ad poezją p atrio ty czn ą i polityczną w. X V III, m ianow icie sp raw ę cezur oddzielających poszczególne okresy. Pisze m. in.:

N ie ro z u m ie m , n a ja k ie j p o d s ta w ie p o e z ja o k o lic z n o śc io w a z w ią z a n a z p ie r w s z y m r o z b io re m m o że b y ć o d d z ie lo n a od p o e z ji b a r s k ie j (1766 [sic] — 1772), a d o d a n a do z u p e łn ie in n e j w id e o lo g ii i fo r m ie p o e z ji ja k o b iń s k ie j z la t k o n f e d e r a c ji ta r g o w ic k ie j i p o w s ta n ia k o śc iu sz k o w sk ie g o , [s. 125]

Podziw iam odw agę i jasność m yśli w fero w aniu poglądów auto ra polem iki n a tem a t sk om plikow anych zagadnień periodyzacji poezji u lo tn ej w Polsce X V III w ieku, ale m uszę, niestety, stw ierdzić, że nik t z posiad ających jak ą ta k ą o rien tację w lite ra tu rz e O św iecenia, nie po­ staw iłb y w te n sposób tego problem u. Otóż zgodnie z obecnym stanem b adań w y d a je się słuszne ujęcie poezji barsk iej w osobną grupę, ponie­ w aż k o n ty n u u je ona bezpośrednio barokow e postaw y i form y literackie. N atom iast w okresie sejm u delegacyjnego, m im o iż w y k o rzy stu je się w w ielu w ypad k ach , ja k zresztą do końca w ieku, staropolskie g atu n k i liryczne i saty ry czn e, p o w stają now e w artości, w zorce osobowe, a przede w szystkim m odel poezji p atrio ty czn ej, n o b ilitu jącej akcesoria niew oli, w łaściw y dla n aro d u n ie w pełni niepodległego. M ożna tu w ym ienić jako p rz y k ła d y H y m n do miłości o jc z y z n y K rasickiego (1774), p a trio ­ tyczne m ow y sejm ow e O raczew skiego, k tó re posłużyły W ęgierskiem u za kanw ę do w iersza pt. O b yw atel p r a w y (1774). P ierw szy rozbiór Polski, p ojaw ienie się te m a ty k i niepodległościow ej oraz atm o sfera Ko­ m isji E d u k acji N arodow ej, im p rezy w pełni ośw ieceniow ej, uznanej za deskę ra tu n k u po niepow odzeniach ak cji refo rm y z lat 1765— 1767 —

(6)

zaciążyły w sposób zasadniczy na całym okresie 1773— 1795, stą d w nio­ sek prosty, że istn ieją istotne związki m iędzy poezją sejm u delegacyj- nego i W ielkiego, a n aw et in su re k c ji kościuszkow skiej. Z resztą S. S tu p ­ kiew icz w form ułow aniu swego zarzu tu popełnia pow ażny błąd, p ły n ący z całkow itej niew iedzy w zakresie lite ra tu ry O św iecenia. W a rty k u le korbutow ym nie m a bowiem m ow y o bezpośredniej łączności ty ch dw u grup poezji, o bejm uje on la ta 1773— 1795, a więc i nie zbad any d o tąd całkow icie, a dość bogaty w p rod u k cję literack ą tego ro dzaju okres zam k nięty datam i 1775— 1787, którego opracow anie w ypełniłoby istn ie­ jącą lukę w dziejach u lo tn ej poezji politycznej i p atrio ty czn ej X V III w ieku. Cała więc polem ika w głów nych jej p u n k tach jest op arta n a „dziw nych” nieporozum ieniach.

D y sk usji w ym aga rów nież inny problem poruszony przez S. S tu p ­ kiew icza, m ianow icie c h a ra k te r nowych haseł osobowych w prow adzonych w Korbucie oświeceniowym , poniew aż a u to r u jm u je rzecz ty lko od stro n y nieisto tny ch szczegółów, nie bardzo n aw et czasem wiadom o, o co m u chodzi. Tym czasem w b adaniach n ad lite ra tu rą polskiego Ośw iecenia, zwłaszcza w obec konieczności opracow ania nowoczesnej sy n tezy tego okresu, spraw a p isarzy drugorzędnych n a b ie ra dużego znaczenia. T rzeba na w stępie stw ierdzić, że dotychczasow e podręczniki uniw ersy teckie opierały swoje koncepcje, poza może p u b licy styk ą i powieścią, w zasa­ dzie na analizach dzieł w y b itn y ch lub w y b itn iejszy ch autorów . Było to w ynikiem b rak u p rac na ten tem at, b rak u edy cji poetów m in o r u m

g e n tiu m — obok istn ien ia olbrzym iej ilości utw orów anonim ow ych,

problem ów spornych au torstw , w y stęp u jący ch naw et p rzy tw órczości lu m inarzy epoki. O tym , że i dzisiaj sy tu a c ja nie uległa pow ażniejszej popraw ie, mogą św iadczyć d y sk u sje n ad przygotow yw anym przez różne ośrodki podręcznikiem lite ra tu ry oświeceniowej. D la przyk ładu: a n a li­ zując sen ty m en talizm w poezji polskiej na podstaw ie obecnego stan u badań, trzeba się w istocie rzeczy ograniczyć do nazw isk n a jw y b itn ie j­ szych — K arpińskiego i K niaźnina po ro k u 1783. P ew ne w y raźn e ele­ m en ty tego k ieru n k u dostrzegam y w późniejszej twórczości Szym anow ­ skiego czy w n iek tóry ch w czesnych w ierszach Niem cewicza (Dumy).

I to jest p raw ie w szystko. Nie znam y w ielu auto rów drugo rzęd ­ nych, naśladow ców tego m odelu poezji, naw et w kręgu puław skim . M oglibyśm y coś niecoś pow iedzieć o W alentym G urskim czy Józefie K oblańskim , ale twórczość ostatniego z nich spoczyw a przew ażnie n ad ał w śród rękopisów lub, co należy przypuszczać, w anonim ow ych druczkach ulotnych, podobnie jak większość utw orów poetów tej rangi.

Iden tyczn a sy tu a c ja p an u je w grupie poetów rokokow ych. Poza Szy­ m anow skim , K niaźninem z wczesnego okresu, częściowo T rem beckim oraz w y dobytym ostatnio A lbertem M ierem — tru d n o jest w skazać w tej

(7)

246 M IE C Z Y S Ł A W K L IM O W IC Z

chw ili z p ełną odpow iedzialnością innych, n a pewno licznych, p rzed sta­ wicieli tego k ieru n k u . Nie w a rto już przypom inać, że niezw ykle in te re ­ su ją c y blok poezji tzw . po litycznej, m im o pionierskich prac Ju liu sza N ow aka-D łużew skiego, nie doczekał się do tąd naukow ej edycji, a b ad a­ n ia n ad au to rstw em n aw et w y b itn y ch poetów p a ra jąc y c h się pisaniem u lo tny ch u tw orów p a trio ty czn y ch i politycznych, przede w szystkim Zabłockiego, niew iele posun ęły się naprzód.

W te j sy tu a c ji n arzu ca się konieczność podjęcia na szerszą skalę edy cji tek stó w pisarzy drugorzęd n y ch , w y do b y ty ch z autografó w lub k ry ty c z n ie opracow anych w spółczesnych odpisów , k tó ry c h w iarogodność pośw iadczy analiza filologiczna. W arto dodać, że kilkutom ow y zbiór tego ty p u jest ju ż w stad iu m realizacji. Ma on ogarnąć w ielu autorów , co pozwoli określić dokładniej zasięg oddziaływ ania głów nych kierun kó w literack ich n a pisarzy m niejszego lo tu oraz rozw iązać, na co są już po­ w ażne dow ody, p ro b lem y niepew nego au to rstw a n iek tó ry ch w ierszy poetów w y b itn y ch . Św iadom ość ty ch p iln y ch potrzeb naukow ych tow a­ rzyszyła opracow ującym o statn ią w e rsję Nowego Korbuta. W ystarczy przytoczyć liczby: za czasów red ak to ro w an ia S. Stupkiew icza dołączono 23 nowe h asła osobowe w sto su n k u do „starego K o rb u ta ” (w ty m 20 p rze jęty c h z red a k c ji I), w ostatecznej zaś w ersji, p rzygotow anej pod k ieru n k iem E lżbiety A leksandrow skiej — 220. Dzięki tem u w ielu nie znan ych dotąd pisarzy drugo rzęd n y ch otrzym ało podstaw ow ą dokum en­ tację, w oparciu o nią m ożna w iązać n iek tó ry ch autorów z pew nym i k ieru n k a m i literackim i, np. z rokokiem : J a n a A ncutę, C elestyna Czapli- ca, J a n a Czyża, J a n a K ochańskiego, A ntoniego Kossakowskiego, z se n ty ­ m entalizm em : Ignacego Bykow skiego, M ikołaja Jaśkiew icza, Jó zefa Ko- blańskiego, Jó zefa K azim ierza Św iętorzeckiego, C elestyna Tyszyńskiego. W gru p ie poetów „p o lity czn y ch ” doszły nowe nazw iska: Feliks Gaw dzic- ki, K a je ta n K ościałkow ski, M ichał M ackiewicz. Są to oczywiście pisarze podani dla przy kład u .

S tan isław Stupkiew icz, n iestety , nie dostrzega zupełnie tej w ażnej p ersp ek ty w y , jak ą stw o rzy ł K o rb u t ośw ieceniow y, sprzecza się n a to ­ m iast — po p ełn iając p rzy ty m sporo błędów — o sp raw y nom inalne, o to, którego z au to ró w n ależy w łączyć do zestaw u haseł, a którego pom inąć, p rzy czym n ie zgłasza żadnych naukow ych k ry te rió w tej se­ lekcji. K w estia z całą pew nością jest d y sk u sy jn a , ale nie m ożna do niej podchodzić nie rozu m iejąc isto ty rzeczy, w yk ręcając się sform ułow aniam i bez pokrycia — o „zaśm iecaniu” ed y cji au to ram i czy szczegółam i bez w artości.

W arto by w ięc postaw ić p y tan ie, po co p o dejm u je się polem ikę z a r­ tykułem , k tó ry nie m a nic w spólnego z pro b lem aty k ą naukow ą. Mój głos został w yw ołany w łaściw ie sp raw ą poruszoną przez S. Stupkiew icza

(8)

w końcow ej p a rtii jego w ystąpienia. W ytoczono tam pod adresem Dy­ rek cji IBL i d r Elżbiety A leksandrow skiej zarzut n a tu ry m oralnej. S tu p - kiew icz tw ierdzi, iż w yrządzono krzyw dę w łaściw em u autorow i Nowego

Korbuta oświeceniowego, zm arłem u w r. 1958 prof. Tadeuszow i M ikul­

skiem u, poprzez usunięcie jego nazw iska z k a rty tytu łow ej i pozostaw ie­ nie go tylko w notatce d edy k acy jn ej oraz we w stępnej inform acji, w y ­ jaśn iającej histo rię edycji. Nie w dając się w dyskusję, czy P rofesor był autorem , czy też red ak to rem części X V III-w iecznej Korbuta (chociaż w II w ersji m aszynopisu dzieła, przygotow anej pod opieką Stupkiew icza, w idnieje nie budzący tych w ątpliw ości zapis: „R edaktorzy tom u: T a­ deusz M ikulski i S tanisław S tupkiew icz” ), prag nę w yjaśnić mój po­ gląd n a tę spraw ę — jako uczeń P rofesora i jego w spółpracow nik, k tó­ rem u droga jest pam ięć M istrza, a zarazem jako recenzent w ew n ętrzn y w ersji III m aszynopisu, opracow anej przez E. A leksandrow ską, pogląd zatem kogoś, kto m iał okazję dokładnego porów nania obu red a k c ji dzieła.

W edług mego rozeznania, opartego n a analizie sytu acji, histo ria „po­ w sta w a n ia ” części oświeceniowej Nowego Korbuta przed staw ia się n a stę ­ pująco: prof. M ikulski, in sp irato r tej ed y cji i a u to r pierw szej jego kon­ cepcji, rozpoczął w raz z zespołem sw oich uczniów, wówczas jeszcze studentów , opracow yw anie m ateriałó w do tej w ielkiej im prezy w y daw ­ niczej. W trak cie choroby Profesora, k tó ry m niej więcej od r. 1955 nie w łączał się ta k ak tyw n ie ja k daw niej do spraw korbutow ych, usiłow ał z tru d e m podołać, w brew zaleceniom lekarzy, sw oim licznym obowiąz­ kom dy dak ty czn y m i naukow ym , w ysuw ając na pierw szy plan ukończe­ nie w łasn ych p rac — opiekę nad zespołem ośw ieceniow ym objął sek re­ tarz red ak cji, S. Stupkiew icz, stając się już w ted y fakty czn ym red a k to ­ rem tom u, a po śm ierci P rofesora w r. 1958 zaczął spraw ow ać tę fu nk cję w sposób form alny.

W ro k u 1959 przed staw ił w ydaw nictw u ostateczną (tj. drugą) w ersję m aszynopisu, k tó ra została odrzucona i przez w ydaw nictw o, i przez D yrek cję IBL, jako nie n a d a ją c a się do dru k u . Z obowiązku rezencenta p rzy jrza łem się jej dokładnie. Obok licznych błędów rzeczow ych w bio­ grafiach, problem ach au torstw a, litera tu rz e przedm iotu — rzu cał się w oczy brak o rien tacji u ówczesnego naczelnego red a k to ra tom u w stanie badań i potrzebach lite ra tu ry polskiego Oświecenia. W spółpraca ze spe­ cjalistam i dotyczyła pew nych, w y b ran y ch przez re d a k to ra problem ów i autorów , m iała c h a ra k te r doraźny, bez śladów szczególniejszego zaan­ gażow ania się z ich strony. Istn iały pow ażne luki w dokum entacji ręk o ­ piśm iennej i d rukow anej, w stanie źródeł i tekstów zachow anych w a r­ chiw ach oraz bibliotekach polskich i zagranicznych. W idać było, że red ak to r, nie będący specjalistą od tego okresu, nie posiada należytej persp ek ty w y w ocenie zasadniczych elem entów dzieła, nie zawsze

(9)

rozu-2 4 8 M IE C Z Y S Ł A W K L IM O W IC Z

m ie ich cel i fu n k cję. Mogę z p ełn ą odpow iedzialnością stw ierdzić, iż g dyby w e rsja ta u k azała się wów czas drukiem , obciążyłaby niezasłużoną w iną pam ięć zm arłego in ic ja to ra edycji, w ybitnego uczonego, którego nazw iskiem posłużono się do firm o w an ia te j im prezy.

W ro k u 1961 D y re k c ja IBL, zaniepokojona sy tu a c ją pow stałą na tere n ie Now ego K orb uta oświeceniowego, zaproponow ała niżej podpisa­ nem u g ru n to w n ą przeró b k ę i skorygow anie m aszynopisu. Z dając sobie spraw ę, iż w y m ag ałoby to w ielo letn iej, żm udnej p rac y oraz zarzucenia w łasn y ch planów n au k o w ych n a długi okres czasu, nie p rzy jąłem tej propozycji. P o d jęła się tego zad an ia d r E lżbieta A leksandrow ska, któ rej rzeteln em u w ysiłkow i i pośw ięceniu zaw dzięczam y obecny k sz ta łt dzieła, z pew nością n ie w olnego od p om yłek i m oże dyskusyjn ego co do pew ­ ny ch rozw iązań, ale dającego obraz tru d u sp ecjalisty panującego dosko­ nale n ad całością p ro b lem aty k i O św iecenia, dzieła, k tó re już obecnie, m im o iż nie je st całkow icie ukończone, oddaje nieocenione usługi w p ra ­ cy naukow ej i d y d ak ty ce u n iw ersyteck iej.

Na zakończenie n asu w a się re fle k sja n a tu ry ogólniejszej. P rzek azy ­ w anie zadań n au k o w y ch przez m istrzów sw oim uczniom m iało w naszych czasach c h a ra k te r n ieraz d ram aty czn y , było w ynikiem tragiczn ych dzie­ jów k ilku pokoleń polskich, w y trąco n y ch przez dośw iadczenia historii z norm alnego procesu rozw ojow ego. J e st objaw em wysoce niepokojącym , że sy tu ację tę u siłu je się w ykorzy stać do rozgryw ek nie m ających nic w spólnego z dobrem n a u k i w naszym k ra ju .

Cytaty

Powiązane dokumenty

odbył się w Warszawie w Bibliotece Adwokatury, mieszczącej się w siedzibie Warszawskiej Rady Adwokackiej przy Al.. Ujazdow­ skich 49, trzeci już Zjazd

Już wcześniej Sąd Najwyższy stwier­ dził, iż nie wyczerpuje modelu związ­ kowej kontroli rozwiązywania stosun­ ku pracy zawiadomienie rady oddzia­ łowej.*

Okazuje się, że dla skuteczności działania praw a ważny jest nie tylko stopień poinformowania społe­ czeństwa o praw ie i jego celach, ale także zakres

Przepis ten w yraźnie pozwala na orzeczenie k ar dodatkowych i środków zabezpieczają­ cych na podstawie innych zbiegających się przepisów, a nic tylko przez

Wybory do nowej Rady według obecnie obowiązującej ustaw y miały się odbyć już w miesią­ cu kwietniu br., ale wobec wprowadze­ nia stanu wojennego i wniesienia

Henszke, kierownik Zespołu Adwokackiego Nr 1 w Białymstoku, podkreślił, że spraw a stosowania no­ w ej taksy była omawiana na ostatnim zebraniu Zespołu, gdzie'

W izytacje będą m iały charakter kompleksowy, a wy­ niki tych wizytacji będą om awiane bez­ pośrednio przez wizytatorów w czasie zebrania członków zespołu

Być może koordynatorem tych działań, a także ich pomysłodawcą, jak również niezbędnym organem zbierania wszechstronnych tradycji adwokatury (historycz­ nych,