Aniela Dylus
Profetyczne aspekty encykliki
"Centesimus annus" : poza granice
socjalizmu i liberalizmu
Studia Theologica Varsaviensia 30/2, 27-41
Studia Theol. Vars. 30 (1992) nr 2
A N IE L A D Y L U S
PROFETYCZNE ASPEKTY ENCYKLIKI CENTESIM US ANNUS.
POZA GRANICE SOCJALIZMU I LIBERALIZMU
1 m aja 1991 ro k u , w 100-lecie p ro k lam ow an ia Wielkiej
K a r t y społecznego n au czan ia Kościoła, tj. Rerum novarum
L eona X III, została ogłoszona en cy klik a J a n a P aw ła II — Cen
tesimus annus (CA). Po Laborem exercens i Sollicitudo rei socialis m am y trzecią z kolei en cy k lik ę społeczną obecnego
p o n ty fik a tu . Zgodnie z tra d y c ją tego ro d zaju dokum entów , jest ona adresow ana do całego Kościoła pow szechnego i do w szystkich ludzi d o b rej woli. J e j p rzesłanie dotyczy w ięc ta k że, a może n a w e t w szczególny sposób, społeczeństw a po l skiego.
O czyw istym jed n a k w a ru n k ie m jakiegokolw iek stosunku, n a w e t k rytycznego, do zaw arty ch w encyklice treści jest jej znajom ość. T ylko wówczas może stać się zaczynem , drogo w skazem naszych tru d n y c h rozstrzygnięć: in d yw id ualnych, lo k alny ch, ogólnonarodow ych i ponadnarodow ych, jeśli jej treść zostanie dokładnie zgłębiona i w y dyskutow ana. N iech będzie n a w e t przedm iotem sporów , k o n tro w ersji i polem ik — byle nie obojętnego przem ilczenia. T ym czasem po przeszło ro k u od je j uk azan ia się m ożna stw ierdzić w Polsce b ardzo n ik ły sto pień jej recepcji. Owszem , p rasa codzienna i szereg tygo d ników odnotow ały ogłoszenie CA. P rzy taczan o w y jątk i, k om en tarze, także p rasy zachodniej. W m iesięcznikach „Z n ak ” (438) i „W ięź” (295) zam ieszczono obszerną, ciekaw ą dy sk u sję re d a k cyjną, w k tó re j zestaw iono pro blem y społeczne w spółczesnej Polski z nauczaniem papieskim . N iew ątpliw ie też te m a ty k a ta n ie b y ła zupełnie nieobecna w pro g ram ach K IK -ów , różnych stow arzyszeń katolickich, Tygodni Społecznych czy p a ra fia l n y c h g ru p dysk usyjn y ch . Ogólnie jed n a k encyklika sp otkała się z u m iark o w an y m zaintereso w an iem polskich środow isk k a tolickich, i to zarów no k leru , jak i la ik a tu , rów nież tego n a j
28 A N IE L A D Y L U S
[2] b a rd z iej aktyw nego. Nie ty lk o nie pod jęto na serio tru d u po znania je j treści, ale p rzed e w szystkim — „przełożenia” n a stęp n ie te j treści na polskie „ tu i te ra z ”, w spółkształtow ania w jej św ietle rzeczyw istości społecznej.
J a k każdy do k u m en t społecznego nauczania Kościoła, a k c en tu je CA ciągłość tego nauczania. J e j a u to r naw iązu je do n a u k i poprzedników i potw ierd za ją. N ie jest to p rz y ty m ty lk o k u rtu a z y jn y ukłon w stro n ę Leona X III; ukłon, k tó ry w tego ro d zaju „rocznicow ym ” dokum encie b y łb y zupełnie zrozu m iały. N apraw d ę zdum iew a bow iem przenikliw ość tego w ie l kiego orędow nika „kw estii ro b o tn iczej” tym b a rd z iej po w iel kich dośw iadczeniach „roku 1989”. Ju ż 100 la t tem u, zauw aża J a n P aw eł II, Leon X III p o tra fił „przewidzieć całe zło, jakie
miało przynieść rozwiązanie, które pod pozorem odwrócenia sytuacji ubogich i bogatych w rzeczywistości działało na szko dę tych, k tó rym obiecywało pomoc. Lekarstwo miało się w ten sposób okazać gorsze od samej choroby”. (12) Leon owa k r y
ty k a socjalizm u jest ty m b ard ziej godna uw agi, że m iała m ie j sce wówczas, „kiedy nie w y s tęp o w a ł on jeszcze, jak to nastą
piło później, w kształcie silnego mocarstwa, dysponującego wszelkiego rodzaju środkami”. (12) N apraw d ę m ożna było so
bie darow ać ogrom nych cierpień i szkód zw iązanych z w ielkim eksp ery m en tem społecznym w postaci „socjalizm u realn eg o ” , gdyby uw ażn iej słuchano wówczas głosu Kościoła. J a k nap isał J a n P aw eł II, zaw arte w Rerum novarum „profetyczne orędzie
nie zostało w całości p r z y ję te przez ludzi tam tych czasów i to właśnie stało się p rzyczyną wielkich nieszczęść”. (16)
N auczanie społeczne K ościoła cechuje jed n ak nie ty lk o ciąg łość, ale i k o n ty n u ac ja, rozw ój. O dw ołująca się do tego n au cza nia kato lick a n a u k a społeczna jest o k reślana w zw iązku z tym „system em zdań o tw a rty c h ”. Również CA nie jest przede w szystkim celeb racją rocznicy, ale listem dokładnie d ato w a nym . J a k to dosadnie określa ty tu ł rozdziału II, k ieru je się ona K u „rzeczom n o w y m ” naszych czasów.
P ró b u ją c uporządkow ać od stro n y fo rm a ln e j z a w arte w encyklice treści, o d n a jd u je m y w n iej, podobnie jak w innych dok u m en tach nauczan ia społecznego Kościoła, kilk a w arstw . J e s t w n iej n a jp ie rw opis sytuacji: obszerna analiza w spół czesnego społecznego „ sta tu s q u o” , pró b a U stalenia, gdzie się z n a jd u jem y — w yrażona zdaniam i orzekającym i. Ma on ch a r a k te r n iejak o p rotokołu w y d arzeń o sta tn ic h lat. M imo iż — jak każda in n a encyklika — k iero w an a jest do całego Kościoła powszechnego, k o n c e n tru je się na spraw ach, k tó re w iążą się
z „nieoczekiwanymi i wielce obiecującymi wydarzeniam i ostat
nich lat”, k tó ry c h „punktem k ulm inacyjnym (...) b y ły (...) w y darzenia roku 1989 w krajach Europy środkowej i wschodniej”.
(22) J e s t to swego ro d zaju c h a ra k te ry s ty k a „k ra jo b ra z u po b itw ie ” w raz z p rób ą u stalen ia przyczyn i k onsekw encji tego, co się dokonało. Od inych, licznych już w te j chw ili, n aw et bardzo w artościow ych i rz e teln y c h opracow ań socjologicznych czy politologicznych n a ten tem a t, np. znan ej u nas analizy R alfa D ah ren d o rfa Rozważania nad rewolucją w E u ro p ie 1, różni się encyk lik a głębią sp o jrzen ia i w ogóle in n ą p e rsp e k ty w ą p a trz e n ia n a dokonujące się przem ian y . J e s t to p e rsp e k ty w a an tro p o cen try czn a — p ersonalistyczna. Sięgając do n a j głębszych źródeł tego, co się stało, P apież stw ierdza, że „pod staw ow y błąd socjalizmu ma charakter antropologiczny”. (13) J e s t to bodaj najczęściej cytow ane zdanie encykliki. Z tego p u n k tu w idzenia nieco inaczej też ro zk ła d ają się ak cen ty przy analizie przyczyn u p ad k u system ów ucisku. P apież w ym ienia kolejno: pogw ałcenie p ra w p racy (23), n iespraw ność system u gospodarczego i p u stk ę duchow ą w ytw orzoną przez ateizm (24). Tę o statn ią sp raw ę u zn aje jed n ak za n ajw ażniejszą. P o zosta w ione bez drogow skazów m łode pokolenie zaczęło bow iem szu kać w łasn ej tożsam ości i sensu życia, zaczęło odkryw ać „reli
gijne korzenie kultu ry sw ych Narodów oraz samą osobą C h ry stusa”. (24)
J a k w idać, opisowa w arstw a encykliki ściśle łączy się z oce n ą sy tu acji, i to nie ty lk o z u ch w y tn ą n arzędziam i socjolo gicznym i oceną przyczynow o-skutkow ą. J e s t to ocena w św ie tle w artości, a nie n e u tra ln e aksjologicznie opracow anie czysto em piryczne. Owa aksjologiczna w arstw a encykliki jest ró w no w ażna n o rm a ty w n e j. Je śli pozytyw nie coś ocenia, np. dążenie do obrony p raw ludzi p rac y i ochrony ich podm iotow ości, to jednocześnie w skazuje n a pow inność danego działania: „Należy
umożliwić pracownikom uczestniczenie w sposób bardziej p e ł n y i godny w życiu Narodu”. (35) Z n eg aty w n ą oceną m o raln ą
wiąże się zaś przypom nienie „nie pow inieneś”. Np. n eg aty w n ej ocenie poniżania ludzi w p rzedsiębiorstw ie i obrażania ich god ności tow arzyszy m ocne zdanie n o rm aty w n e: „Jest to (..) m o
ralnie niedopuszczalne”. (35)
D okum enty nauczan ia społecznego Kościoła nie m ają ch a r a k te ru ro zpraw etycznych. D latego też oceny i no rm y w nich z a w arte nie pełn ią w yłącznie fu n k cji in fo rm a ty w n e j. Owszem,
j-gj • E N C Y K L IK A „ C E N T I S IM U S A N N U S ” 2 9
z całą m ocą stw ierd zają: to i to je s t m o raln ie dobre, albo złe, m o raln ie słuszne, albo niesłuszne, m o raln ie pow inne, albo n ie dopuszczalne, ale jednocześnie owe sądy m a ją k ształto w ać s u m ienia, form ow ać postaw y, w zyw ać do p rzem iany, m obilizo w ać do działania i w ogóle — pobudzać ogólną w rażliw ość m o raln ą. Kościół jest „M ater e t M ag istra” także w sp raw ach społecznych, jego n a u k a jest więc n a-uczaniem , po-uczaniem . P ełn i fu n k cje w ychow aw czo-form acyjne. Z ależnie od s y tu a cji — m a c h a ra k te r ew okatyw ny, ap elaty w n y , p a re n e ty c z n y czy upom inający.
A d resatem ow ych upo m n ień i apeli jest sum ienie chrześci janina. P ouczenia K ościoła są tu pom ocą dla in dyw idualnych , tru d n y c h rozstrzygnięć, czasem k o n k re ty z u ją w ym ag ania m o raln e. Są także św iatłem w jego jednostkow ych lu b podejm o w an ych w spólnie z in n y m i zm aganiach społecznych. Poniew aż 0 kształcie rozw iązań społecznych ro zstrzy g ają dziś zw ykle g re m ia ponadjednostkow e: w spólnoty lokalne, różne g ru p y po średnie, organizacje, stow arzyszenia, w spólnoty polityczne, n a ród, państw o, ciała ponadnarodow e i ponadpaństw ow e, ponie w aż p rzy słu g u je im pew ien stopień podm iotow ości m o raln ej — 1 one w in n y być o tw a rte n a pouczający głos Kościoła.
O p arte n a rzeteln y m , em p iry czny m rozeznaniu sy tu a c ji spo łecznej sądy m o ralne z a w arte w encyklikach: oceny i n o rm y są w ery fik o w aln e reg u łam i rozu m u , ale „oświeconego w ia rą ” . Ich uzasadnienie, odw ołujące się do antropologii ch rześcijań skiej, do biblijnego o brazu człow ieka i społeczeństw a, m a ch a r a k te r teologiczny. I w ty m aspekcie n au czający głos Kościoła, głos sk łan iający n a stęp n ie w ie rn y c h oraz w szystkich ludzi do b re j w oli do p rzysw ojenia ty ch sądów i do zgodnego z nim i postępow ania, jest głosem profetycznym .
W nikając w sens profetycznego a sp ek tu nauczan ia Kościoła, w a rto n a jp ie rw ustalić, kim jest prorok. P ró b a odpowiedzi na p y tan ia „kim na pew no nie je st? ” , „co c h a ra k te ry z u je proroka fałszyw ego?” , pozwoli n astęp n ie pozytyw nie określić osobę p ro ro k a oraz isto tę jego m isji. W obec ogrom nego pow odzenia, także w Polsce, różnego ro d zaju sekt, przepow iedni i cudow ności — p y ta n ia te nie są bez znaczenia.
— Otóż przepow iedni praw dziw ego p ro ro k a nie należy m ylić z futuro log iczn o-p esy m isty czn ym i w izjam i, to ta ln ie p o tę p ia ją cym i całą cyw ilizację współczesną. Do tego często sprow adza się ideologia ró żn y ch rad y k a ln y ch „zielonych” ru ch ó w społecz nych, m o dnych zwłaszcza n a Zachodzie w k ręg a c h ty leż szla chetnych, co n aiw n ych in te le k tu a listó w i m łodzieży.
€51 E N C Y K L IK A „ C E N T I S I M U S A N N U S ” 31 — P ro rö k p raw d ziw y nie w ypow iada pospiesznie uproszczo n y ch sądów. N ie m a re c e p t n a w szystkie bolączki i problem y. Nie zna do k ład n ej d a ty końca św iata, an i w y g ra n y c h n u m eró w T oto-L otka.
— P ro ro k p raw d ziw y nie stoi n a czele ig n o ru ją ce j w szelką wiedzę sek ty , nie zaleca udziw nionych, ta je m n y c h p ra k ty k , u n ik a irracjo n alizm u , nie jest sz arlata n em relig ijny m .
— I w reszcie, m isja p ro ro k a praw dziw ego jest zazw yczaj n ie w ygodna. P ro ro k n araża się. Nie p ły n ie z p rąd e m a k tu a ln y c h m ód in te le k tu a ln y c h , te n d e n c ji czy z „duchem czasu”. Nie m ów i tego, czego większość, a zwłaszcza w ielcy tego św iata, oczekują od niego.
Je śli a u to ra CA u zn am y za p ro ro k a praw dziw ego i jeśli „tu i te ra z ” p ró b u jem y w n iknąć w to, co m a n a m — jako p ro ro k — do pow iedzenia, w a rto naw iązać do re fle k sji ks. p ry m asa Józefa G lem pa n a zakończenie ubiegłorocznej p ielg rzy m ki p ap iesk iej w Polsce. P ro fety czn e p rzesłan ie z a w arte w ta m ty c h k atech ezach J a n a P aw ła II sk o n cen tro w an y ch w okół D e kalogu oraz w CA P o lacy w inn i chyba tra k to w a ć łącznie. Otóż ks. P ry m a s p o ró w n ał w ów czas „naszą pozycję z sytuacją owego
ludu Bożego, k tó ry znalazł się po drugiej stronie Morza C zer wonego, a przed pustynią, którą winni p rzeb y ć ” s. N aród już
został w yzw olony z niew oli egipskiej, ale dalek a jeszcze p rzed nim droga do Ziem i O biecanej. Ten n a ró d p o trz e b u je p roroka. Bez niego zabłądzi n a p u sty n i. P ro ro k zna drogę i p o tra fi po prow adzić. Mówi praw dę, czasem tw a rd ą praw dę. Z na w szy st kie w ady tego naro d u : jego niestałość i niecierpliw ość, m ało duszne m arzen ia o p e łn e j m isce „w dom u n iew o li”, odzyw a jącą się tęsk n o tę za „ sta ry m i bożkam i” . W te j sy tu a c ji „ p rz e j ścia” („tran sfo rm a cji u stro jo w y c h ” — ja k się tera z m ówi) p ro ro k po p ro stu staw ia p rzed oczym a k am ien n e tab lice D ek a logu.
P o w racając do py tan ia: kim jest praw d ziw y p rorok?, m ożna te ra z w yróżnić 3 n a jisto tn ie jsze cechy c h a ra k te ry z u ją c e jego osobę:
— jest p osłany od Boga, leg ity m u je się boskim m and atem , — jest p o słany do ludzi żyjących „ tu i te ra z ”,
— jest p osłany z określoną m isją, m a k o n k re tn e posłanie do w ypełnienia.
2 J. G l e m p , C z w a r ta p ie lg r z y m k a p o w s ta ła z w o li d z ię k o w a n ia B o g u , w : C z w a r ta p ie lg r z y m k a J a n a P a w ła I I d o o jc z y z n y 1991, „ C u r
Np. prorokowi Jerem iaszowi Jahwe rzekł: „Oto kładę moje
słowa w tw o je usta. Spójrz, daję ci dzisiaj władzę nad naro dami i nad królestwami, byś w y r y w a ł i obalał, byś niszczył i burzył, byś budował i sadził”. (Jer 4, 9b— 10)
Ten tekst wyraźnie wskazuje na dwa aspekty profetycznej misji. Prorok ma
— w pierwszej kolejności: w yryw ać, obalać, niszczyć, burzyć — a następnie: budować i sadzić.
Jego misja polega więc najpierw na pełnieniu funkcji rady kalnie krytycznej, aby potem wnieść pozytyw ny wkład do budowy „nowego”.
Właśnie te dwa aspekty profetycznego posłania odnajduje m y również w CA. W encyklice zawiera się więc najpierw zdecydowane „nie”
— po pierwsze: dla socjalizmu,
— po drugie: dla skrajnego liberalizmu.
Ten m otyw radykalnej krytyki dwóch krańcowych system ów doktrynalno-ideologicżnych nie jest zresztą niczym nowym w nauczaniu społecznym Kościoła. Ma już długą historię i bogatą tradycję.
CA dostarcza jednak pogłębionej diagnozy upadku „socja lizmu realnego”. Polski czytelnik tych fragm entów encykliki skwapliwie przyklaskuje tu papieżowi. Zdaje się myśleć: nam, Polakom, można w iele zarzucić, ale na pewno nie tęsknotę za socjalizmem. A jednak ... Takie powszechne dziś postawy jak: roszczeniowość, bierność, brak kultury politycznej, nie- poszanowanie prawa i własności, wrogość wobec państwa po w inny skłaniać do większej czujności w tym względzie. Prze cież przeciętny polski „hom o-sovieticus” błądząc po pustyni do dalekiej jeszcze i niepewnej Ziemi Obiecanej tęskni po cichu za egipską stabilizacją. Było tam wprawdzie marnie, ale względnie bezpiecznie. Jeśli socjalizm to nie tylko pewne struktury społeczne, których przebudowa — ze zrozumiałych względów — jeszcze trochę potrwa, ale i określony ethos, owa osławiona „moralność socjalistyczna” — to jego granice wcale nie zostały jeszcze przekroczone i dużo pozostało pracy dla prorockiego „wyrywania, obalania, niszczenia, burzenia”.
Natom iast jeśli chodzi o rozwiązania system owe, socjalizm oznaczał wszechobejmującą obecność państwa w gospodarce: dominację własności państwowej, system nakazowo-rozdziel czy, planowanie centralne. Był, według określenia z CA, „kapi
talizm em p a ń s tw o w y m ” (35), który m. in. ze względu na swą
nieefektyw ność i niesprawność m usiał upaść. Poszukując dziś
alternatywy, m usim y się strzec w szelkich system ów pod tym względem „socjalizmo-podobnych”, tzn. nadmiernie poszerza jących zakres interwencji państwa, „ze szkodą dla wolności
tak gospodarczej jak i o byw a telsk iej”. (48) Wobec rozpowszech
nionych dziś w dalszym ciągu w Polsce roszczeń kierowanych w stronę państwa, wobec oczekiwania bezpośrednich interw en cji i wszelakich zabezpieczeń (skądinąd — po okresie ubez własnowolnienia obywateli — zrozumiałych) warto zaakcen tować to zdecydowane „nie” Papieża dla koncepcji „państwa opiekuńczego”. Nieprzestrzeganie w tym typie państwa zasady pomocniczości nie tylko jest nieefektyw ne, ale ograniczając zakres odpowiedzialności poszczególnych osób — godzi wprost w ich godność osobową. I tak też argum entuje Papież k ryty kując ten typ państwa: „Interweniując bezpośrednio i pozba
wiając społeczeństwo odpowiedzialności, Państwo opiekuńcze powoduje utratę ludzkich energii i przesadny w zro st publicz nych struktur, w których — p rzy ogromnych kosztach — ra czej dominuje logika biurokratyczna, aniżeli troska o to, b y służyć korzysta jącym z nich ludziom ”. (48)
Bardzo uważnie trzeba się w czytyw ać w papieską krytykę drugiego niem ożliwego do przyjęcia krańca rozwiązań doktry- nalno-ideologicznych, tj. skrajnego liberalizmu i opartego na nim system u gospodarczego w postaci kapitalizmu. Wyważone stanowisko jest tu tym bardziej pożądane, że także ludzie związani z kręgami kościelnym i grzeszą niekiedy — niestety — pospiesznymi, uproszczonymi, schem atycznym i sądami potępia jącymi wszystko, co kojarzy się z liberalizm em i kapitalizmem. Poza tym skłonni jesteśm y patrzeć czasem na kapitalizm albo okularami proletariackimi, albo też z pewną dozą rom antycz nej wyższości wobec tego, co wiąże się z pieniądzem, zyskiem, działalnością gospodarczą. Elem entem świadomości zbiorowej zdaje się być przekonanie, że jeśli „Geschäfty” — to na pewno brudne, a profity — podejrzane. W prasie katolickiej mnożą się artykuły pod znam iennym i tytułam i „Czy kapitalizm jest
m oralny?” 3. Niechęć wobec tego system u wzmacnia nasza
duma narodowa, pewien anty-okcydentalizm , a w kręgach inte
ligenckich ■— pięknoduchostwo intelektualne. Pod tym w zglę
dem nasz rodzimy inteligent przypomina czasem sfrustrowa nych intelektualistów Zachodu. Ci — czerpiąc oburącz z do robku kapitalizmu — byli programowo „przeciw” temu syste
E N C Y K L I K A „ C E N T I S I M U S A N N U S ” 3 3
s P o r . S . W a r z e s z a k , C zy k a p ita lizm je s t m oralny?, „ P r z e g l ą d K a t o l i c k i ” 1 6 / 2 3 3 . 0 8 . 1 9 9 2 n r 1 7 ( 3 8 4 ) , s . 1 0 .
mowi i jeszcze do niedawna z daleka usilnie popierali różne „socjalizmy z ludzką twarzą” czy koncepcje „Kościoła w socja lizm ie”. Zachwycali się też chińską rewolucją kulturalną i m il czeli w okresie obłędnych zbrodni w Kambodży. Teraz zaś czują się oszukani, bo upadła utopia, do której z oddali tę sknili 4. Zanim w łączym y się w ten chór — może nie tyle zachwytów dla socjalizmu — ale potępień liberalizmu i kapi talizmu, warto posłuchać proroka. Podejmując wraz z Papie żem pytanie, „czy (...) klęska kom unizm u oznacza z w y c ię stw o
kapitalizmu jako system u społecznego"? (42), można uczyć się
od niego ostrożności. Unika on pospiesznych sądów i łatw ych oskarżeń. Wie, że rzeczywistość społeczno-gospodarcza jest zwykle bardzo skomplikowana, że oceniając — trzeba roz różniać płaszczyzny i wyszczególniać aspekty. Po takim po stawieniu pytania pisze bowiem: „Odpowiedź jest oczywiście
złożona” (42), a następnie wskazuje, w jakim sensie można go
przyjąć, a w jakim — należy odrzucić.
Otóż rzeczywiście nie do przyjęcia jest kapitalizm wówczas, jeśli rozumie się go jako „system, w k tó ry m wolność gospo
darcza nie jest ujęta w ra m y system u prawnego, wprzęgają- cego ją w służbę integralnej wolności ludzkiej”. (42) Innymi
słow y — jeśli absolutyzuje się wolność gospodarczą zapomi nając, że jest to tylko jeden wym iar wolności człowieka, obok wymiaru etycznego i religijnego.
Z tego też powodu Papież w ystępuje przeciw niczym nie ograniczonemu m echanizm owi wolnej konkurencji. Wie, że nie wszystko, co potrzebne człowiekowi można kupić i sprzedać, chociażby zdrowe środowisko naturalne i środowisko ludzkie, dlatego przestrzega przed niebezpieczeństwem „przyjęcia w o
bec rynku p o sta w y bałwochwalczej”. (40)
Prorok zdaje sobie sprawę, że droga do uporządkowanej go spodarczo „Ziemi Obiecanej” nie wiedzie na skróty. Mojżesz prowadził tam przecież swój naród 40 lat! Piętnuje więc „bez
3 4 A N I E L A D Y L U S J g J 4 O p o w s z e c h n o ś c i n a s t a w i e n i a a n t y k a p i t a l i s t y c z n e g o w p e w n y c h k r ę g a c h z a c h o d n i c h i n t e l e k t u a l i s t ó w ś w i a d c z y p r z e d s i ę w z i ę c i e w y d a w n i c z e W i e h e r n — V e r l a g . J u ż p o u p a d k u s y s t e m u „ r e a l n e g o s o c j a l i z m u ” w y d a w n i c t w o t o p o p r o s i ł o k i l k a d z i e s i ą t z n a n y c h o s o b i s t o ś c i E u r o p y Z a c h o d n i e j z e ś w i a t a p o l i t y k i , n a u k i , k u l t u r y , s z t u k i o w y p o w i e d z i n a t e m a t s o c j a l i z m u . N a p a l c a c h j e d n e j r ę k i m o ż n a b y ł o p o l i c z y ć o d p o w i e d z i z d e c y d o w a n i e k r y t y c z n e . W o b e c t e g o w y d a w n i c t w o z m u s z o n e b y ł o o p a t r z y ć t e n z b i ó r z n a m i e n n y m t y t u ł e m : „ S e n j e d n a k t r w a . . . ” P o r . D er
Traum, aber bleibt. S o zia lism u s u n d ch ristlich e H o ffn u n g . E ine Z w i schenbilanz, h r s g . v o n N . S o m m e r , B e r l i n 1 9 9 2 .
litosny” kapitalizm, w którym „w y s tęp u ją najbardziej ponure
zjawiska pierw szej fa zy industrializacji”. (33) Wprawdzie ten
fragm ent encykliki dotyczy sytuacji Trzeciego Świata, ale być może i na m arginesie polskiego życia gospodarczego dałoby się zestawić dość pokaźny katalog takich „ponurych zjaw isk”. Czy na surową ocenę „bezlitosnego” nie zasługuje np. zachowanie pracodawcy, który wykorzystując przymusową sytuację m ło dych bezrobotnych proponuje im zatrudnienie — ale pod w a runkiem, że wyrażą zgodę na rezygnację z przysługującego im prawa do ubezpieczeń społecznych? N iew ątpliw ie „ponu rym ” jest też zjawisko zatrudniania „na czarno” obcokrajow ców, zwłaszcza Rosjan, w zamian za śm iesznie niskie wynagro dzenie i w warunkach socjalnych urągających godności czło wieka.
Dlatego z bezwzględnym odrzuceniem spotyka się w ency klice kapitalistyczny ustrój gospodarczy rozumiany „jako s y
stem zabezpieczający absolutną dominację kapitału oraz w łas ności narzędzi produkcji i ziemi nad podmiotowością i w o l nością pracy człowieka”. (35) K onsekwencją tej dominacji bę
dzie bowiem alienacja w sferze pracy, „kiedy je j organizacja
jest nastawiona tylk o na m aksym alizację produkcji i z y sk u ”
z zapoznaniem samorealizacji człowieka (41), a także trakto wanie zysku jako jedynego wskaźnika dobrego funkcjonowa nia przedsiębiorstwa — naw et za cenę poniżenia człowieka i obrażania jego godności. (Por. 35) Jednak starannie uporząd kowana gospodarka powinna sobie wówczas niejako sama po radzić. Jak bowiem czytam y, taka sytuacja „na dłuższą m etę
musi też negatyw nie odbić się na gospodarczej skuteczności przedsiębiorstwa”. (35)
I wreszcie w encyklice, podobnie jak w całym społecznym nauczaniu Kościoła, spotykam y dogłębną krytykę konsum pcyj nego „społeczeństwa dobrobytu” i w szystkich związanych z nim negatyw nych zjawisk: stylu życia nastawionego w y łącznie na przeżywanie i posiadanie (36), „gdy człowiek wikła
się w sieć fałszyw ych i powierzchownych satysfakcji” (41),
nadmierne i nieuporządkowane zużywanie zasobów, niszczenie
„środowiska ludzkiego" itp. (por. 37, 38, 39) Znamienne jest
jednak podsumowanie tego fragm entu encykliki: „ K r y ty k i te
są skierowane nie ty le przeciwko konkretnem u sy ste m o w i go spodarczemu, co przeciw p ew nem u s y ste m o w i etyczno-kulturo- w e m u ”. (39)
W obec takiego w yraźnego w yszczególnienia k ry ty k o w an eg o asp ek tu liberalizm u, tj. jako „system u ety czn o -k u ltu ro w eg o ” ,
3*
generalna dyskredytacja liberalizmu i kapitalizmu okazuje się nieuzasadniona i niesprawiedliwa.
Granice, których nie wolno przekraczać budując now y ład społeczno-gospodarczy zostały więc jasno określone. Podjęte przez proroka zadanie „wyrywania, obalania, niszczenia, bu rzenia” tego, co w dalszym ciągu posiada cechy socjalizmu, względnie krańcowego liberalizmu — należy teraz cierpliwie i uparcie wprowadzać w czyn.
Misji prorockiej nie wyczerpuje funkcja krytyczna. Prorok ma przecież także „budować i sadzić”. W łaściwe w ypełnienie tej m isji w dziedzinie społeczno-gospodarczej okazuje się jed nak niezw ykle delikatne i nie pozbawione pułapek. Naprawdę potrzeba tu prorockiej mądrości, aby prawidłowo poruszać się m iędzy Scyllą ogólnikowości i Charybdą niekompetencji, która grozi „prorokowi fałszyw em u”, posiadającemu na wszystko gotowe recepty.
Do tradycji kościelnego nauczania społecznego należy dekla racja, którą znajdujem y również w CA: „Kościół nie propo
nuje żadnych m odeli”. (43) Już dawno wyzbył się ambicji
wytyczania „trzeciej drogi”. Nie da się bowiem w ym yślić ja kiegoś jedynego, idealnego modelu, właściw ego zawsze i w szę dzie. Model „tu i teraz” najlepszy jest zawsze wypadkową różnych historycznych sytuacji. Jego koncepcja — jak pisze Papież — musi być rezultatem „wysiłku tych wszystkich,
k tó r z y w sposób odpowiedzialny podejm ują konkretne proble m y w e wszystkich ich aspektach społecznych, gospodarczych, politycznych i kulturalnych, zazębiających się ze sobą”. (43)
Na czym więc polega pozytywna funkcja proroka? W CA czytam y, że wspomnianemu w ysiłkow i Kościół ofiarowuje
„ideę przewodnią”, w postaci swojej nauki społecznej. (43)
P ew ne światło na pozytywną funkcję tej nauki może rzucić przywoływany już wielokrotnie obraz proroka wiodącego lud ku Ziemi Obiecanej. Znamienne, że Mojżesz sam nie wszedł do Ziemi Obiecanej. Doprowadził tylko lud do pagórka, z któ rego już było widać — jeszcze nie całkiem dokładnie — jej zarysy. Prorok rysuje wizje, pokazuje strategiczne cele, ale nie wskazuje drogi „in concreto” — bo też do celu można dochodzić na różne sposoby. Dlatego naw et drogowskazy mamy sobie ustawiać sami.
Próbując w yczytać z CA owe profetyczne „idee przewodnie”,, które zostały nam ofiarowane jako pomoc w zmaganiach wokół kształtu nowego ładu społeczno-gospodarczego, znajdujem y jednak wyraźne punkty orientacyjne.
Jest w encyklice najpierw uznanie pozytywnego charakteru wolnego rynku, jako „najbardziej skutecznego narzędzia w y
korzystania zasobów i zaspokajania p o trzeb”. (34; 43) Jest
także pochwała korzyści m echanizmów rynkowych, które nie tylko „ułatwiają w ym ian ę p r o d u k tó w ”, ale „w centrum za
interesowania umieszczają wolę i upodobania osoby ludzkiej, umożliwiając je j w chwili zawierania kontraktu spotkanie z wolą i upodobaniami innej osoby”. (40)
Znajdujem y w niej dalej naw et akceptację „kapitalizmu”, jeśli tym mianem określi się „system ekonomiczny, k tó ry uzna
je zasadniczą i p o z y ty w n ą rolę przedsiębiorstwa, rynku, w łas ności p r y w a tn e j i w ynikającej z niej odpowiedzialności za środki produkcji, oraz wolnej ludzkiej in ic ja ty w y w dziedzinie gospodarczej”. (42) N iew ątpliw ie jednak Papież zdecydowanie
nie lubi słowa „kapitalizm” (rzeczywiście — wieloznacznego i wielorako obciążonego), proponując wzamian inne wyrażenia:
„ekonomia przedsiębiorczości”, „ekonomia ry n k u ”, „wolna eko nomia”. (42)
W generalnej akceptacji kapitalistycznego system u ekono micznego musiała się i zmieścić akceptacja prawa do własności prywatnej, ale — z tradycyjnym w katolickiej nauce społecz nej zastrzeżeniem o „społecznej hipotece” ciążącej na w łas ności i o pierw szeństwie powszechnego przeznaczenia dóbr przed prywatnym ich posiadaniem. (Por. 31) Warto w tym miejscu odnotować podkreślone przez Papieża ogromne dziś znacżenie specyficznej form y własności: własności wiedzy, techniki i um iejętności. (Por. 32)
P ozytyw ne wskazania encykliki co do kształtu nowego ładu jedynie o tyle można nazwać „modelem alternatyw nym ” w stosunku do dwóch odrzuconych rozwiązań krańcowych, o ile jest to projekt na płaszczyźnie wartości. Ma nim być bowiem „społeczeństwo, w którym istnieją: wolność pracy, przedsię biorczość i uczestnictw o” (35).
Jeśli już jakiś konkretny model gospodarczy został w ency klice wyróżniony, to jest nim — jak się w ydaje — model spo łecznej gospodarki rynkowej, realizowany najpierw w N iem czech Zachodnich, a potem — w innych państwach Europy Zachodniej. N ie spotykam y wprawdzie w tekście wyrażenia „społeczna gospodarka rynkowa”, ale wyróżnione cechy akcep towanego porządku społeczno-gospodarczego pozwalają roz poznać właśnie ten system . W encyklice w ym ieniono następu
jące cechy charakterystyczne dla niego: — utrzym anie m echanizmów wolnego rynku,
— zapewnienie warunków stałego rozwoju gospodarczego, a więc bezpiecznych perspektyw dla siebie i sw ych dzieci — przez stabilność pieniądza i pewność stosunków społecz nych,
— poddanie mechanizm ów rynkowych kontroli społecznej — by urzeczywistnić zasadę powszechnego przeznaczenia dóbr, — liczne możliwości pracy,
— solidny system ubezpieczeń społecznych i przysposobienia zawodowego,
— wolność zrzeszania się i skuteczna działalność związków zawodowych,
— zabezpieczenie w przypadku bezrobocia,
— zapewnienie demokratycznego udziału w życiu społecznym tak, że praca przestaje być „towarem” i jest godnie w y konywana. (Por. 19)
W CA określono także rolę państwa w dziedzinie gospo darki. Ma ono przede wszystkim gwarantować poczucie bez pieczeństwa w zakresie indywidualnej wolności i własności, a także stabilność pieniądza i sprawne służby publiczne. Ma tworzyć dla działalności gospodarczej odpowiednie ramy in stytucjonalne, prawne i polityczne. Ma dalej czuwać nad realizacja praw ludzkich w dziedzinie gospodarki, choć nie jest w stanie bezpośrednio zapewnić prawa do pracy w szyst kim, bez jednoczesnego naruszenia praw wolnościowych. Ma popierać działalność przedsiębiorstw, udzielać pomocy w chw i lach kryzysu, dostarczać bodźców do tworzenia warunków za pewniających możliwości pracy. Ma interweniować w sytua cjach szczególnych, np. gdy istnienie monopolu hamuje rozwój. Jednym słowem: ma harmonizować rozwój i kierować nim. Jedynie w sytuacjach wyjątkow ych ma samo podejmować funkcje zastępcze i bezpośrednie interwencje gospodarcze. (Por. 48) Jak widać, taka koncepcja gospodarczej roli państwa nie ma nic wspólnego z tzw. interwencjonizm em państwowym, za którym odzywają się u nas liczne głosy.
Z przychylną oceną w encyklice spotkała się decyzja tych państw, „które um iały się włączyć w ogólny sy ste m w z a je m
nych powiązań gospodarczych na poziomie m ięd zy n a ro d o w y m ”.
Natom iast te „kraje, które w y b r a ły izolację, z a trzy m a ły się
lub cofnęły w rozw oju”. (33)
Sprawnie funkcjonującego modelu, społeczno-gospodarczego nie da sie wreszcie zbudować bez odpowiedniego „zaplecza ludzkiego”. Gospodarka rynkowa m usi bazować na zdrowym ethosie pracy i ethosie przedsiębiorczości. Pożądane w tym
względzie są — zdaniem Papieża — zwłaszcza takie cnoty jak: zdolność do inicjatyw y i przedsiębiorczości, „rzetelność, praco
witość, roztropność w podejmowaniu uzasadnionego ry zyka, wiarygodność i wierność w relacjach m iędzyosobow ych, m ę stw o w e wprowadzaniu w życie decyzji trudnych i bolesnych”.
(32)
Uwzględniając tak określone „idee przewodnie” i „strate giczne cele” trzeba teraz w solidnym w ysiłku poszukiwać naj właściwszego kształtu konkretnych rozwiązań społeczno-go spodarczych. Podejmując ten w ysiłek należy jednak pamiętać, że „poza granicami” socjalizmu i skrajnego liberalizmu nie ma tylko jednego „jedynie słusznego” rozwiązania, że „strate giczne cele” są osiągalne na różne sposoby, że kilka alterna tyw nych wersji konkretnych programów polityki gospodarczej czy społecznej może w równym stopniu spełniać postulaty gwarancji podmiotowości i wolności pracy. W związku z tym na uwagę zasługują naw et te propozycje, które wysuw a się z innych niż nasza pozycji ideologicznych (choćby naw et opa trzonych przymiotnikiem „liberalna”) — byle były to propo zycje uczciwe, przedłożone przez ludzi dobrej woli. Dyskusje i spory towarzyszące rzetelnem u poszukiwaniu najlepszej alternatyw y np. konkretnego kształtu prywatyzacji i repry watyzacji, restrukturyzacji przemysłu, dotacji dla rolnictwa, kredytów preferencyjnych, kształtu system u podatkowego, utrzym ania stabilnej w aluty, radzenia sobie z bezrobociem, organizacji system u ubezpieczeń społecznych, rozwiązania pro blemu mieszkaniowego itp. — są więc jak najbardziej pożą dane. B yle tylko zw olennicy różnych rozwiązań przedkładali na rzecz swego stanowiska racjonalne argum enty, a nie em o cjonalne slogany! Byle potrafili wysłuchać racji sw ych opo nentów! W takim wyważaniu wszystkich „za i przeciw” rów nie niewskazane jest zbyt pospieszne pow oływ anie się na prin cipia nauczania społecznego Kościoła. Dziedzinie gospodarki przysługuje przecież odpowiednio szeroki zakres autonomii. Owszem, jest to „autonomia w zględna”, ale moralizujące jej naruszanie jest tyleż nieuczciwe, co podejrzane. Zawieszenie wskutek braku odpowiednich kom petencji własnego sądu i ukrycie się za autorytetem Urzędu Nauczycielskiego stanowi wygodne alibi dla .ucieczki od samodzielnego zmagania się z wieloaspektową rzeczywistością społeczno-gospodarczą. Tym czasem ani nauczanie społeczne Kościoła, ani katolicka nauka społeczna nie mogą służyć do „zatykania dziur” w wiedzy fachowej, a już tym bardziej — jako ideologiczne podpórki
40 Ä N I K L A D Y L U S
[14] dla rozgrywek partyjnych. Sama tylko etykietka „katolicka” czy „chrześcijańska” przy jakiejś wersji konkretnego modèlu społeczno-gospodarczego nie nobilituje go automatycznie. Nie należy jej więc „używać nadaremno” i w ykorzystywać instru m entalnie. P r o p h e t i s c h e A s p e k t e d e r E n z y k l i k a C e n te sim u s annus. Ü b e r d i e G r e n z e n d e s S o z i a l i s m u s u n d L i b e r a l i s m u s h i n a u s Z u s a m m e n f a s s u n g W i e j e d e s D o k u m e n t d e r k a t h o l i s c h e n S o z i a l l e h r e , s o k n ü p f t a u c h C A a n d i e f r ü h e r e n V e r l a u t b a r u n g e n d e r K i r c h e a n . E s i s t e i n e W ü r d i g u n g d e r L e h r e v o n P a p s t L e o X I I I . , a u s A n l a s s d e s 1 0 0 - j ä h r i g e n J u - b i l e u m s v o n R e ru m n o va ru m u n d g l e i c h z e i t i g e i n V e r s u c h d e r E n t w i c k l u n g d e r G e s e l l s c h a f t R e c h n u n g z u t r a g e n . A u s f o r m a l e r S i c h t b e t r a c h t e t , e n t h ä l t C A e i n e g e n a u e , e m p i r i s c h e B e s c h r e i b u n g d e r g e g e n w ä r t i g e n s o z i a l e n L a g e n a c h d e m Z e r f a l l d e s K o m m u n i s m u s u n d i h r e e t h i s c h e B e u r t e i l u n g . D i e e t h i s c h e W e r t e u n d N o r m e n d e r E n z y k l i k a h a b e n n i c h t n u r e i n e i n f o r m a t i v e F u n k t i o n , s o n d e r n a u c h e i n e a p p e l a - t i v e , e r z i e h e r i s c h e . D i e K i r c h e i s t d o c h , a u c h i m s o z i a l e n B e r e i c h , „ M a t e r e t M a g i s t r a ” . I h r e e t h i s c h e n U r t e i l e , o b w o h l a u f d e r V e r n u n f t b a s i e r e n d , w e r d e n a b e r d o c h i m L i c h t d e s G l a u b e n s g e f a s s t . D i e B e g r ü n d u n g d i e s e r U r t e i l e b e r u f t s i c h a u f d i e c h r i s t l i c h e A n t r o p o l o g i e , a u f d a s b i b l i s c h e M e n s c h e n - u n d G e s e l l s c h a f t s b i l d . I n s o w e i t w i e s i e t h e o l o g i s c h b e g r ü n d e t s i n d , h a b e n s i e a u c h e i n e n p r o p h e t i s c h e n C h a r a k t e r . „ P r o p h e t i s c h ” — n i c h t i m S i n n e i n e s f a l s c h e n P r o p h e t s , d e r n u r g e s e l l s c h a f t s k r i t i s c h a l l e s v e r u r t e i l t , d e r f ü r a l l e s e i n e R e z e p t - L ö s u n g e n h ä t t e , o d e r e i n s e k t e n ä h n l i c h e s G e h e i m w i s s e n b e s ä s s e . D e r w a h r e P r o p h e t f ü h r t s e i n V o l k , w i e M o s e , d u r c h d i e W ü s t e u n d z e i g t i h m d i e S t e i n t a f e l n d e r G e b o t e . E r i s t v o n G o t t z u „ h i e r u n d j e t z t ” l e b e n d e n M e n s c h e n g e s c h i c k t m i t e i n e r b e s t i m m t e n S e n d u n g . D i e s e S e n d u n g h a t z w e i A s p e k t e : e i n r a d i k a l e s k r i t i s c h e s u n d e i n p o s i t i v e s . D e r e r s t e A s p e k t i n C A i s t d i e A b l e h n u n g d e s S o z i a l i s m u s u n d e x t r e m e n L i b e r a l i s m u s . D i e z e r s t ö r e r i s c h e n K o n s e q u e n z e n d e s „ a n t r o p o l o g i s c h e n F e h l e r s ” d e s S o z i a l i s m u s s p ü r t m a n b i s j e t z t i m E t h o s d e r G e s e l l s c h a f t . I m W i r t s c h a f t s b e r e i c h s i n d a b e r a u c h n i c h t a n n e h m b a r a l l e s o z i a l i s m u s ä h n l i c h e n S t r u k t u r e n , z . B . d e r V e r s o r g u n g s s t a a t . D i e K r i t i k d e s L i b e r a l i s m u s u n d K a p i t a l i s m u s i s t i n C A s e h r a u s g e w o g e n . N i c h t z u b e j a h e n i s t d i e A b s o l u t i s i e r u n g d e r W i r t s c h a f t s f r e i h e i t u n d
[15] E N C Y K L I K A „ C E N T I S I M U S A N N U S ” 41 d e s W e t t b e w e r b s m e c h a n i s m u s , w i e a u c h d e r V o r r a n g d e s K a p i t a l s v o r d e r A r b e i t . K r i t i s c h w i r d d i e K o n s u m - u n d W o h l f a h r t s g e s e l l s c h a f t b e h a n d e l t , d i e d i e G ü t e r d e r E r d e o h n e R ü c k s i c h t a u f d i e U m w e l t v e r w e n d e t . I n d e r K r i t i k g e h t e s n i c h t u m e i n k o n k r e t e s W i r t s c h a f t s s y s t e m , s o n d e r n u m e i n e t h i s c h - k u l t u r e l l e s S y s t e m . W e n n e s u m d e n p o s i t i v e n I n h a l t d e r p r o p h e t i s c h e n B o t s c h a f t g e h t , m u s s s i c h d e r P r o p h e t z w i s c h e n A l l g e m e i n u r t e i l e n u n d U n k o m p e t e n z b e w e g e n . E r z e i g t n u r e i n i g e I d e e n , d i e a l s O r i e n t i e r u n g b e i m B a u e i n e r n e u e n G e s e l l s c h a f t s - u n d W i r t s c h a f t s o r d n u n g d i e n e n k ö n n t e n . I n C A s i n d d a s : v o l l e A k z e p t a n z d e r f r e i e n M a r k t w i r t s c h a f t m i t s o z i a l e m A u s g l e i c h ( e i g e n t l i c h : „ d i e s o z i a l e M a r k t w i r t s c h a f t ” , o b w o h l d i e s e s W o r t i m T e x t v o n C A n i c h t v o r k o m m t ) , d e r U n t e r n e h m e r ö k o n o m i e , d e s P r i v a t e i g e n t u m s . D e r S t a a t s o l l t e f ü r d i e W i r t s c h a f t g ü n s t i g e r e c h t l i c h e u n d p o l i t i s c h e R a h m e n b e d i n g u n g e n s c h a f f e n u n d n i c h t a l l z u s c h n e l l i n t e r v e n i e r e n . M a n k a n n a u c h k e i n e M a r k t w i r t s c h f t b e t r e i b e n o h n e e i n „ H u m a n k a p i t a l ” , o h n e b e s t i m m t e e t h i s c h e H a l t u n g e n u n d E i n s t e l l u n g e n , w i e z . B . : U n t e r n e h m e r g e i s t , R e d l i c h k e i t , E h r l i c h k e i t , W a h r h a f t i g k e i t . D i e i n C A k l a r a u f g e s t e l l t e Z i e l e b e n e s o l l t e m i t e r s c h i e d e n e n M i t t e l u n d H a n d l u n g s w e i s e n e r w i r k l i c h t w e r d e n . D e r b e s t e W e g s o l l t e v o n F a c h l e u t e n j e n a c h k o n k r e t e n U m s t ä n d e n g e f u n d e n w e r d e n u n d u m n i c h t z u r I d e o l o g i e z u w e r d e n m u s s d i e k i r c h l i c h e L e h r e e i n e V i e l f a l t d e r W e g e a k z e p t i e r e n . A . D y lu s