• Nie Znaleziono Wyników

Ikar Hiobem

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ikar Hiobem"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Krzysztof Dybciak

Ikar Hiobem

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4 (10), 111-118

(2)

Ikar Hiobem

(...) Nie ufaj ża d n ym nadziejom:

do innych stron nie ma drogi, [nie ma dla ciebie okrętu. Tak, ja k tu życie roztrwoniłeś,

[ w ty m zakątk u małym, roztrw oniłeś je po całej ziemi,

[po w s zystk ich morzach.

K onstantinos Kawafis: Miasto.

Dużą część polskiej lite r a tu r y tra w i dziś choroba „dościgania dzisiejszej rzeczy­ wistości” . P isarze z lękiem n asłu ch u ją, czy aby ich głos nie w y ła m u je się z c h ó ru w spółczesności. Zapo­ m inają, że tylk o w szczęśliw ych — ale i rzad k ich — m om entach to w spółbrzm ienie w ychodzi na dobre lite ra tu rz e i — p atety czn ie m ów iąc — spraw ie czło­ wieka. Z d ają się też nie widzieć, że w aru n k iem u- m ożliw iającym pow stanie w ielkiego dzieła je st w y­ tw orzenie św iadom ości a rty sty c z n e j zdolnej p ro w a­ dzić ró w n o rzęd n y dialog z rzeczyw istością pozalite- racką. P rz y p o m n ijm y w ięc p raw d ę nienow ą: nie b y ­ łoby zakochanych, gdyby poeci nie pisali o miłości, bo przeżycia lu d zk ie trzeb a o d k ry ć i nazw ać, aby m ożna je było w życiu naśladow ać. W ielka lite r a tu ­ ra ju ż n iera z n arzu cała społeczeństw u swój styl, a w łasne p ro b le m y czyniła pow szechnym i.

Gdyby nie poeci nie byłoby zakochanych

(3)

K R Z Y S Z T O F D Y B C IA K 1 1 2 Proza lat sześćdzie­ siątych Wyprzedził współczesność

A le w ielka lite ra tu ra sobie, a w Polsce każde n a s tę p ­ n e m łode pokolenie w y stę p u je pod hasłam i zbliżenia do teraźn iejszej rzeczyw istości. N a ty m tle dylogia J a n a Jó zefa Szczepańskiego je st krzepiący m p rz y ­ kładem , ja k m ożna napisać powieść w y przed zającą współczesność, nie zw ażając na a k tu a ln ie p an u jące ten d en cje literack ie i pozailiterackie. C ykl pow ieści o A ntonim Berezow skim n iew iele m a cech w spól­ nych z n ajży w o tniejszy m i w latach sześćdziesiątych n u rta m i pro zy polskiej: od n u r tu poetyckiego (T. No­ wak, M. Białoszewski) ró żn i się chłodną, tra d y c y jn ie epicką n a rra c ją , p recy zy jn ym , m ak sy m aln ie p rze ­ zroczystym językiem , do kładną re k o n stru k c ją w y d a ­ rzeń epoki, o k tó rej pisze; od n u r tu pro zy eseizu ją- cej (K. B randys, H. M alew ska) odróżnia się n a to ­ m iast rozbudow aną fab u łą i w szech stron n ą analizą psychologiczną postaci; au to tem aty zm (W. Mach) nie pozostaw ia tu chyba żadnych śladów, a od m ałego realizm u je s t najd alszy dzięki w ielkiej p ro b le m a ty ­ ce m oralnej i historiozoficznej oraz k o n stru k c ji losu b o h a te ra zn ajdującego się w granicznych sy tu acjach egzystenc j alnych.

A jednocześnie te osam otnione n a literack iej m apie dw ie powieści Szczepańskiego tk w iły n ajg łębiej we w spółczesności. P ro b lem y p o d jęte w Ikarze i W yspie po k ró tk im czasie sta ły się c e n traln y m i sp raw am i naszego czasu. N a k ilk a la t p rzed falą k o n testacji m łodzieżow ych, b o h a te rem pow ieści je st m łody b u n ­ tow nik —■ szlach etn y i szalony, nam iętn ie prag n ący zm ienić losy św iata i trag iczn ie śm ieszny w swej m łodzieńczej nieporadności. A uto r d okonuje psycho­ logicznej i socjologicznej analizy czynu rew o lu cy j­ nego, w k tó ry m szczególnie ory g inaln ą zbitkę tw o­ rz ą m oty w acje erotyczne z politycznym i. Na kilka la t p rzed ożyw ieniem ak cji terro ry sty cz n y c h (apo­ geum widow iskow ości i p opularności osiągnęły pod­ czas Igrzy sk O lim pijskich 1972 w M onachium ), cen ­ tra ln y m w yd arzen iem Ikara, uczynił zam ach na w ładcę rosyjskiego im perium .

(4)

K o nflik t p e rsp e k ty w su b iek ty w n ej i ob iek ty w nej o raz dążeń osobowości i p ra w h isto rii org anizu je rzeczyw istość dylogii Szczepańskiego. Życie B ere­ zowskiego rozłam ane zostało na dw ie części i dwie role: niecierpliw ego Ik ara i cierpiącego Hioba. B iografię A ntoniego m ożna p rzed staw ić jako ró w ­ nanie: po jed n e j stron ie — zam ach n a cara, po d ru ­ giej — cała reszta życia. T en u k ład o p iera się n a za­ sadniczej opozycji w artości i ilości. Pod w zględem

w artości „o b iek ty w n ej” czyn w p ro w ad zający w św iat histo rii i cena, jak ą zapłacił, rów now ażą się; w po­ rząd k u społecznym a k t te rro ry sty c z n y .i jego ko n­ sekw en cje stanow ią u k ład h a rm o n ijn y i zam knięty. Lecz z p u n k tu w idzenia osoby ró w n an ie to zostaje rozsadzone. Ja k że m ogą być rów now ażne — decyzja zabicia cara i k ilk ad ziesiąt la t zesłania, k ró tk a ek sta ­ za lotu i nie kończąca się agonia? J a k p am iętam y z m itologii — Ik ar, syn D edala, żył n a obcej w yspie, p otem uciekł z n iej, a za zbyt śm ia ły lot został u k a ­ ra n y śm iercią. P olski Ik ar n a jp ie rw zerw ał się do lotu, a le po u p a d k u odebrano m u łaskę szybkiej śm ierci i zam ieniony w Hioba m u siał um ierać k ilk a ­ dziesiąt la t n a N ow ej K aledonii.

J a k ie m o ty w acje kiero w ały m łodym zam achow cem ? D e te rm in a n ty zam achu b y ły liczne i pow ikłane, ty l­ ko n ie k tó re uśw iad am iał sobie Berezow ski. Szcze­ pań sk i sto su je tu in te re su ją c y c h w y t — p rez e n ta c ja p rocesów m yślow ych, w spom nień, snów, dzieciń­ s tw a A ntoniego sp raw iają, iż odbiorca dzieła w ięcej w ie o m o ty w ach działań b o h a te ra niż on sam . B ere­ zow ski w ierzy, że do zabó jstw a im p e rato ra R osji s k ła n ia ją go ra c je p atrio ty c z n e i m oralne. P a trio ­ tyczne, gdyż zam ach n a cara, w jego m niem aniu, je s t dalszym ciągiem w alk i o wolność ojczyzny, sp ra w ie d liw y m a k te m zem sty za krw aw e stłu m ien ie p o w stan ia. N akaz m o raln y dokonania w ielkiego czy­ n u o b ja w ia m u się z nieo dw o łaln ą m ocą n a dzień p rz e d re w ią w L ask u Bulońiskim, k ied y w sw ej m an ­ sard zie na ru e M arcad et czyta tom ik o „w ystrzęp

io-Biografia równaniem

M otywacje zamacnu

(5)

K R Z Y S Z T O F D Y B C IA K 1 1 4 „Trofeami św iata są ofiary” Bardziej przydatni Freud i Fromm

nych stro n icach ” a n ieja sn e dotąd przeczucia p rz e ­ k rac z a ją próg świadomości:

„«Trofeami św iata są ofiary». Zadrżał od nagłego przypływ u podniecenia. Na to, aby złożyć ofiarę, nie trzeba być uczonym (...) Lecz jeśli miłość ma «rządzić plem ieniem człowieczem»... Miłość, a nie nienawiść? Tak, w ów czas musi usunąć zło, po­ w alić starego nieprzyjaciela Boga. Zamknął książkę, odłożył na łóżko. Leżał z zam kniętym i oczyma. Dlaczego otworzyła się na tej strofie? — m yślał. Przypom niał sobie babkę Hry- niewiczową. W chwilach trudnych decyzji brała Pism o św ięte i otwierała na los szczęścia. «Boże! — przeraził się. — Boże, czy naprawdę przem ówiłeś do mnie?»”.

Ale żeby odsłonić p e łn ą m oty w ację czynu d w u dzie­ stoletnieg o em ig ranta, bardziej niż M ickiew icz p rz y d a tn i są F re u d i From m . W p lanie psycholo ­ gicznym czyn A ntoniego m a znaczenie a k tu a u to a fir- m acji, poprzez k tó ry chce udow odnić sobie i innym sensow ność w łasnego istnien ia. B erezow ski tra w io n y am b icją i p rag n ien iem zem sty żyje w P a ry ż u w n ę­ dzy i krań co w y m odosobnieniu. Szczególnie dotkliw a okazuje się sam otność erotyczn a — p ró b y n aw iąza­ n ia k o n tak tó w z kob ietam i o kazu ją się n ieskuteczne, bo kochając nie w zbudza m iłości w zajem nej, a św ia­ domość, że m iłość jego je s t bezsilna, czyni go n ie­ szczęśliwym .

B erezow ski z n ajd u je się też w tru d n e j sy tu a c ji soc- jopsychicznej. W y rw an y z tra d y c y jn e j społeczności — zinteg ro w an ej sp ontanicznym i w ięziam i, o u s ta ­ bilizow anej h iera rc h ii w artości — czuje się w sto ­ licy F ra n c ji całkow icie obcy, now a cyw ilizacja, w ielkom iejska zam yka się szczelnie p rzed uchodźcą ze W schodniej E uropy. N ieu dany zam ach n a cara uczyni go b o h aterem dnia, podbije na k ró tk o w rogie m iasto i — nareszcie! — w yodrębni się z anonim o­ wego tłum u.

L ot Ik ara kończy się skazaniem n a dożyw otnie g ale­ r y i o d tąd trw o n i dni i la ta na w yspie cierpienia. T ru d no u n ik n ąć teraz porów nania z H iobem , gdyż sp o ty k a ją go sam e nieszczęścia i życie jego sta je się n ieu sta n n y m pasm em udręki: stra c o n a ojczyzna i ro

(6)

-dżina, o d ebrana młodość, pog łęb iająca się choroba um ysłow a, poczucie ab su rd aln o ści w łasnego istn ie ­ nia, a obok cierpień duszy — rozliczne to rtu ry ciała. N aw et na tle zesłańców (zbiorowość nieszczęsnych lub podłych osobników) w y ró żn ia się los polskiego w ięźnia — najnieszczęśliw szy z nieszczęśliw ydh. Szczepański, w b rew popytow i dzisiejszego ry n k u k u ltu ra ln e g o n a p rzed staw ien ia lud zkich słabości i o k ru cieństw a oraz n a postaci p o szu k ujące p raw d y egzystencjalnej w a k ta c h ag resy w n ych , k re u je bo­ h a te ra czystego m oralnie, bo B erezow ski m im o w szystkich u tra p ie ń nie daje pokonać się złu, nie chce popraw ić sw ego rozpaczliw ego losu kosztem w spółw ięźniów . W w a ru n k a c h zbliżonych do obozu ko ncentracyjneg o , b o h a te r W y s p y ocala postaw ę w artościow ą etycznie. A u to r k o n stru u ją c tę postać z m istrzow skim w yczuciem psydhologii człow ieka poddanego naciskom te rro ru , nie popada w se n ty ­ m entalizm an i m o ralizato rstw o i w sum ie p rze p ro ­ w adza je d n ą z n iew ielu u d a n y ch litera c k ic h polem ik z B orow skim .

S praw ą, k tó ra głów nie p ochłania m y śli w ięźnia, je s t ocena życia, zaciekłe doszukiw anie się znaczenia dotychczasow ych w y d arzeń. P ro b lem y , dotyczące początkow o jed n ostk i, rozszerzają zasięg i A ntoni staw ia p y ta n ia o sens św iata, gdzie istn ieją isto ty ta k n iep o trzeb n e ja k on:

„Może m ylił się dotychczas umieszczając Boga gdzieś w za­ sięgu serca, jak czułego, choć trochę roztargnionego opieku­ na, którem u trzeba przypominać jego obowiązki. Może był On niedosięgłą, przeraźliw ie doskonałą pełnią, w której cierpienia ludzi stanow ią tylko m ikroskopijny fragm ent har­ monii, potrzebny porządkowi innego i niepojętego rzędu, a doraźnie i osobno obojętny jak bzyczenie komara nad bagnem. Może jedyny sens w szystkiego sprowadzał się do sam ego istnienia rzeczy — takich, jakim i są. A w tedy czło­ w iekow i nie pozostaw ało nic innego, jak milczące, najpokor­ niejsze TAK. A le sprawiedliwość? Skąd brała się w takim razie tęsknota do niej, poczucie obowiązku walczenia o nią?”

B erezo w sk i n ie zn ajdzie odpow iedzi n a dręczące go p y ta n ia , n a w e t n iep e w n y będzie czy słusznie k iedyś

A nty--Borowski

(7)

K R Z Y S Z T O F D Y B C IA K 1 1 6 W łasna prawda — dopiero z zewnątrz „Pokazać św iatu swoją prawdę...”

p ostąp ił strz e la ją c w L ask u B ulońskim . W łasna praw d a z a k ry ta jest p rze d spraw cą, dopiero zew nę­ trzn i o b serw ato rzy m ogą m u w ym ierzy ć s p ra w ie ­ dliwość.

W obozie n a Nowej K aledon ii odw iedził go in ży n ier Cichocki, em igrant, ale skłócony z ojczyzną, nie a n ­ gażu jący się w w alk ę o niepodległość. W zgodzie z w y zn aw an ą p rzez siebie teorią, że m iejsce u ro d zen ia jest przypadkow e, dow olnie w y b ie ra ł sobie role społeczne i m iejsca działania. W spom nienia P olski oraz sp o ty k an i ro dacy iry tu ją go. I oto ten człow iek z dysrtansem i k ry ty c z n ie odnoszący się do zb ro jn y c h ak cji rew o lu cyjny ch, oddaje hołd zesłańcow i. P rz y ­ pom ina, k ied y dow iedział się o zam achu, „pom yślał: du reń, ale n a chw ilę zabrakło m u tc h u od nagłego uniesienia, jak ie rodzi doznanie czystości. Bo to m u ­ siało być czyste i p raw dziw e. Rozpacz i siln iejsza niż w szystkie w y rach o w ania żądza pokazania św ia tu sw o­ jej p raw d y, a potem zapłacenia za to życiem ” . Z kolei kom unardzi, z duży m ta le n te m psy ch o an a­ litycznym , u ja w n ia ją m u głów ny b łąd jego stra te g ii życiow ej: odcięcie od św ia ta i od ludzi. Cóż, k ied y słuszne rozpoznanie n astąp iło za późno i B erezow ­ ski nie m a ju ż możliwości, sił — a m oże i chęci — do naw iązania k o n tak tó w z zew n ętrzn ą rzeczyw istoś­ cią. N ajbliższą p ra w d y ocenę życia b o h a te ra pow ieś­ ci dokona je d n a k czytelnik, k tó re m u n a rr a to r ukaże, w k ilk u fra g m en ta ch W y s p y pośrednio zw iązanych z h isto rią Berezow skiego, ja k ow ocują w h isto rii czy­ ny, k tó re n ie osiągnęły swego doraźnego celu. W praw dzie A n to ni strz e la ł niecelnie, ale: a) b o jow ­ nicy K o m u ny P a ry sk ie j p am iętali o zam achu z 6 czerw ca 1867 ro ku — b ył on jed n y m z elem entó w tra d y c ji rew o lu cy jn ej, b) akcja te rro ry sty c z n a N a- ro d n ej W oli p rzyn io sła pow odzenie i A le k san d e r II zginął 1 m arca 1881 roku; bom bę rzucał Ig nacy H ry - niew icki, c) Polska odzy skała niepodległość w k ilk a

(8)

T ak więc h isto ria skorygow ała n azb y t surow ą a u to - ocenę A ntoniego. Ale h isto ria nie je s t ab solutem i sam a podlega ocenom. Je śli „dopiero n a sam ym szczycie życia objętego przez h isto rię zjaw iłoby się w reszcie na stosach kości w szystkich, k tó rz y p rz e d ­ tem żyli, pokolenie ludzi szczęśliw ych” (M. B ie r­ diajew ), jeśli cele sw e osiąga kosztem zbyt w yso­ kim — nie m oże być ostateczn y m try b u n a łe m są­ dzącym życie ludzkie. P ro blem m o ra ln y dylogii Szczepańskiego ry su je się w yraźnie: czy dla godne­ go ludzi istn ien ia jak ie jś g ru p y m ożna poświęcić życie innego człow ieka? J e s t to zagadnienie c e n tra l­ ne dla w szelkich działań historycznych, a szczególną wagę uzyskało dla m yśli i ru ch ó w rew o lu cy jn y ch o statnich 200 lat. M ożliwe do p rzy jęcia rozw iązanie je s t chyba takie: w spólnota nie może w ym agać od jed n o stk i pośw ięcenia życia, ale indyw iduum może — czasem pow inno — ofiarow ać siebie wspólnocie. B erezow ski decy d u jąc się n a zam ach rozum ow ał za­ sadniczo w k a te g o ria c h etycznych, w szak zgodził się z m yślą, że „tro fea m i św iata są o fia ry ” . Na zesłaniu nie m ógł udźw ignąć ciężaru konsekw encji, ale w szystko, co dalej nastąpiło, n a w e t zw ątpienie, pod ­ k reśla o fiarn iczy c h a ra k te r życia Berezow skiego. Nie m a ją w ięc ra c ji k ry ty c y piszący o bezsensow ­ ności c ierp ien ia b o h a te ra W y sp y , uzasadniając to

tym , żę nieszczęścia „nie b u d u ją w nim żadnej no­ w ej przykrości, służyło w sum ie rozw ojow i czło- w łaśnie! Cóż b y łab y to za ofiara, gdyby nieszczęście było d rogą do szczęścia, a cierpienie, m im o chw ilo­ w ej przykro ści, służyło w sum ie rozw ojow i czło­ wieka? W św iadom ości eu ro p ejskiej istn ieją dw a w zory cierpienia: jak o proces a u to k re a c ji w ielkości je d n o stk i (tra d y cja ro m an ty czn a i nietzscheańska) i cierp ien ia niszczącego człow ieka, ale będącego ceną jakiegoś d o bra ofiarow anego in n y m (chrześcijań­ stw o). A u to r W y s p y każe w y brać sw ojem u b o h a te ­ row i d ru g i w zór, bow iem poprzez doszczętne znisz­

Hütoria nie jest absolutem

Dwa wzory cierpienia

(9)

K R Z Y S Z T O F D Y B C IA K

1 1 8

Kontaminacja gatunków

czenie życia sk ład a rzeczyw istą ofiarę, w iększą „niż w szystkie w y rach o w an ia” .

Gdzie tkw i zagadka n o w a to rstw a dylogii Szczepań­ skiego polegająca n a tym , że m im o realizow ania w ielu tra d y c y jn y c h ko n w encji je s t zarazem dziełem bez w ątp ien ia oryginalnym ? C zy paradoksalność te ­ go zjaw iska nie polega n a u m ie ję tn e j ko n tam in acji p a ru kodów gatunkow ych? W iele elem entów zbliża om aw ian y cykl do pow ieściow ej biografii i m iał rację Tom asz B u rek k ied y pisał, iż je s t to jed n a z n a jp ię k ­ n iejszych h isto rii opow iedzianych w polskiej lite r a ­ tu rz e po w ojnie. A le Ik a r i W ysp a to także czołowe osiągnięcie pow ieści psychologicznej la t sześćdzie­ sią ty c h — śm iała pró b a p rzed staw ien ia człow ieka j a ­ ko niezależnej całości duchow ej. Inny, k o n s ty tu ­ u jąc y sw oistość dzieła Szczepańskiego, szereg opozy­ c ji tw orzą e le m en ty historiozoficzne zestaw iane z seg m en tam i n iem al rep o rtażo w y m i i w ie rn ą faktom re la c ją h istoryczną. N aw iązania do ró żnych kon­ w en cji g atu n k o w y ch nie rozbiły k o h eren cji s ty li­ stycznej i m yślow ej, a rozm aitość m a te ria łu i je ­ dnolitość całości czynią z cy k lu powieści o A ntonim B erezow skim zn ako m ity p rzy k ła d skutecznego a r ty ­ stycznie w y k o rzy stan ia obecnej sy tu acji h isto ry cz­ no literack iej, w k tó re j istn ieje jeszcze świadom ość pow ieściow ych n o rm g atunkow ych, a nie obow iązuje ju ż ich ry g o ry sty czn e przestrzegan ie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zawieyski ROZDROŻE MIŁOŚCI 1954 P.. Claudel ZWIASTOWANIE

Miejska Biblioteka Publicz- na w Lublinie i Urząd Miasta zapraszają od 1 do 4 czerwca na Dni Wolności, które będą się odbywać na placu przed CK

Rozwijające się życie polityczne w wolnym kraju prowokuje do czerpania z jego twórczości jako księgi cytatów.. Rodzi to pewne nadzieje, ale także

sującej nas epoce byli już w mniejszości, lecz ciągle jeszcze dominowali w starszych osiedlach nadmorskich i w Fila- delfii, największym ówczesnym mieście

Do łańcucha karpackiego należą najwyższe góry w Polsce: Tatry, ciągnące się około 60 kilometrów wzdłuż od zachodu na wschód, a w szerz liczą około 20

[r]

13 września 2012 roku zmarł w wieku 83 lat profesor Griffith Edwards, założy- ciel National Addiction Centre – jednego z najlepszych na świecie ośrodków badań nad

zawarła ze swoją siostrą Natalią S. umowę, na mocy której zezwoliła jej na nieodpłatne używanie należącego do Marioli S. W tym czasie wyjeżdżała bowiem na wakacje i