• Nie Znaleziono Wyników

Makowska Irena

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Makowska Irena"

Copied!
176
0
0

Pełen tekst

(1)

1

(2)

S P I S Z A W A R T O Ś C I l - C Z K I • K f t l i O U J ^ P l

/ ... T , W Q b r

1/1. Relacja V

I/2. Dokumenty (sensu stricto) dotyczące osoby relatora

I/3. Inne materiały dokumentacyjne dotyczące osoby relatora t /

II. Materiały uzupełniające relację

\J

k '2. . . '

111/1 - Materiały dotyczące rodziny relatora —

III/2 - Materiały dotyczące ogólnie okresu sprzed 1939 r.—

III/3 - Materiały dotyczące ogólnie okresu okupacji (1939-1945) —

III/ 4 - Materiały dotyczące ogólnie okresu po 1945 r. —

III/ 5 - inne \J

I V . Korespondencja \ / _ IQ r

V . Nazwiskowe karty informacyjne

V I . F o to g ra fie / l--^ '

v / ^

2

(3)

3

(4)

Relacja ze służby wojennej Wpłyn«lo ini« -i£ i L _

Lfa £ock?

Makowska Irena Maria ps.Emilia Skała

Urodzona 25 kwietnia 1923 roku w Pruszkowie.

Córka Józefa i Marii z d.Kaczmarska małżonków Wiśniewskich.

Rodzice moi - właściciele domu czynszowego i ziemi rolnej, którą odziedziczyła moja matka po swym dziadku.

Dom o tradycjach patriotycznych i katolickich.

Warunki materialne dostateczne na kształcenie córek w prywatnym gimnazjum w W-wie. Mama zajmowała się domem (z pomocą) i naszym wychowaniem, naszą nauką.

Dla ojca wzorem był marszałek Józef Piłsudski.Wiem, że ojciec uczęszczał na jakieś spotkania koleżeńskie, ale szczegółów nie mogę już podać, do żadnej partii politycznej nie należał.

Obecny adres : 00-336 Warszawa,ul.Kopernika nr 28 m 67 tel 827-36-11.

Dc wybuchu wojny skończyłam 3 klasy gimnazjalne i w czasie wojny na kompletach 1-ną klasę gimnazjalną i 2 lata liceum. Otrzymałam świa­

dectwo maturalne, zweryfikowane po wojnie, co umożliwiło mi studio­

wanie na U.W. na Wydziale Prawa i uzyskanie stopnia magistra.

Rozpoczęłam studia doktoranckie, ale musiałam przerwać, by wykonywać pracę adwokata i zapewnić 2 synom egzystencję i możliwość studiów.

Przed wojnąjnie należałam do żadnej organizacji.

W kampanii wrześniowej nie brałam żadnego udziału.

Po kapitulacji Warszawy, przy cmentarzu w Żbikowie przez kilka dni był przejściowy obóz dla żołnierzy Polskich, którzy opuszczali War­

szawę i kierowani byli do obozów jenieckich. Niemcy nie zapewniali żołnierzom żadnego pożywienia. Rodzice moi z własnych zapasów, a później i ze zbiórki dowozili żołnierzom - pieczony w domu chleb, kawę zupy. Brałam w tym czynny udział razem z moją młodszą o 2 lata siostrą. Przemycaliśmy w granicach możliwości cywilne ubrania dla tych, którzy z jakiś przyczyn chcieli opuścić obóz. Dziś trudno po­

wiedzieć ilu osobom dostarczyliśmy ubrania - końmi kierował - starszy mężczyzna - kulejący bardzo widocznie na jedną nogę,a my z siostrą rozdawałyśmy jedzenie. Niemcy nas tolerowali. Trwało to zaledwie kilka dni - dokładnie nie mogę powiedzieć. Bogaci rolnicy z sąsiedz­

twa cmentarza też starali się coś podawać do jedzenia żołnierzom.

W 1939 roku mieszkałam z rodzicami w Pruszkowie,ul.Promyka 23*

Maturę zdałam w czerwcu 1942 roku. Zweryfikowana 12.02.1946 r.nr 623*

W styczniu 1941 roku - a może w lutym, dokładnie nie pamiętam złoży­

łam przysięgę przed moją nauczycielką polskiego i w gimnazjum i w liceum oraz wychowawczynią - p.Janiną Płcską ps.Urszula Rakieta. Po złożeniu przysięgi zostałam skierowana dc szkolenia sanitarnego na oddziale chirurgicznym w Pruszkowie,w szpitalu. Komplety odbywały się najczęściej w godzinach około południowych lub później. Rano byłam w szpitalu i kolejką EKD dojeżdżałam do V/arszawy. Trwało to do wiosny

1942 roku. W tym okresie głównie przewoziłam prasę z Warszawy do Pruszkowa lub na terenie Warszawy - zlecenia otrzymywałam od p.Płos- Kiej, p.Anieli Kuksz, później od p.Alicji Szebeko. Na wiosnę 1942 r.

- może to był maj zostałam oskarżona przez lokatorkę z demu moich rodziców i w domu odbyła się rewizja - nic nie znaleziono, mnie nie było w domu.Domownicy szczęśliwie ocaleli. Do domu nie mogłam już wrócić i zamieszkałam na ul.Trębackiej w mieszkaniu p.Janiny Płoskiej-

4

(5)

gdzie byli także Jej rodzice wysiedleni z Płocka i Jej młodsza siostra Irena Płoska, obecnie Łosiowa - mieszka w Brazylii.

Ponieważ druga Irka Płoska, też musiała opuścić Warszawę - Przyjaciele załatwili dla nas pobyt w Julinie, gdzie oficjalnie za zezwoleniem niemców była prowadzona szkoła hodowli drobiu, gdzie praktycznie był program I-go roku SGGW. Pracowałyśmy tam ciężko fizycznie- była tam

też z nami Irena Rowecka. W ogóle było nas tam o ile pamiętam około 30-tu - wszystkie "przymusowo" sytuacją. Prawnie opiekowała się nami Izba Rolnicza w Warszawie. Odwiedzali nas tam różni Panowie - m.in.

Kazimierz Sieroszewski s.Wacława, jego szwagier p.Mylc - imienia już nie pamiętam, pan Jan Kellus, duchową opiekę sprawował nad nami śp.

ksiądz Piotrowski. Kilka razy byłam przywołana do Warszawy,przywoziłam jakieś paczki,po które zgłaszali się umówieni ludzie. Co było nie

widziałam - czASfiM MIAŁAM JAKąś eskortę.

Po otrzymaniu świadectwa wszystkie dostałyśmy "ausweisy" - Izby Rol­

niczej z notatką, że pracujemy dla potrzeby Rzeszy. To dawało nam moż­

liwość swobodniejszego poruszania się po całym województwie.

Czy wszystkie tak jak ja miały swoje zadania nie wiem - nigdy z żadną na ten temat nie rozmawiałam i nie spotkałam przy mojej pracy.

Po powrocie do Warszawy w czerwcu 1943 roku prawie nie bywałam w domu, tylko mieszkałam u p.Płoskiej.

Po rocznym stażu na chirurgii w szpitalu w Pruszkowie zdawałam egza­

min, oświadczono mi, że pomyślnie, ale żadnego pisma nie dostałam.

0 moim wyniku wiedziała p.Płoska.

Od czerwca 1943 roku - uczęszczałam na kurs drużynowych - jako przy­

gotowanie do funkcji drużynowej w Plutonie Wartowniczym.

Jednocześnie kontrolowałam pracę sekcyjnych - otrzymując doraźne zlecenia w różnych punktach Warszawy. W ten sposób poznałam sekcyjne z innych drużyn z całego Plutonu.

Kurs obejmował - obchodzenie się z bronią, zadania taktyczne.

Egzamin zdałam pomyślnie na wiosnę 1944 roku.

W międzyczasie musiałam spełniać swą pracę "zawodową" - jeździłam po całym województwie - po prawej stronie lisły - Radzymin i okolice - odwiedzając przeważnie majątki ziemskie i gospodarzy,którzy prowadzi­

li hodowlę drobiu. Chłopcy też jeździli, ale oni zajmowali się "zawo- dowo"hoaowlą bydła i trzody chlewnej i o ile pamiętam owiec.

Dla Izby robiliśmy różne "sprawozdania" przeznaczone dla niemców o fan­

tastycznych dostawach żywności dla Rzeszy - to upoważniało do wydania kuponów na różne atrakcyjne rzeczy. Wiem, że "dochody" z tego poza rolnikami, którzy dostarczali faktyczne ilości - szły do kasy AK.

My już nie mieliśmy z tym doczynienia. Oddawaliśmy "sprawozdania"

naszemu kochanemu szefowi panu Potemkowskiemu - człowiekowi niezwyk­

łej szlachetności, który przekazywał to dalej.

W czasie odwiedzin różnych ludzi po województwie przewoziłam prasę, jakieś paczki - nie wiem co tam było i listy. Jeździłam głównie

kolejką do Radzymina, a stamtąd ktoś ?febierał mnie końmi - wszystko było umówione wcześniej. Raz na tydzień musiałam meldować się Kreis- landwirtowi w Radzyminie, który traktował mnie uprzejmie (syn zginął pod Stalingradem i był w moim wieku) i raz, a czasem rzadziej

u p.Potemkowskiego i czasem Kreislandwirt - nas instruktorów chciał widzieć. Mnie i innych traktował uprzejmie. Naogół był zadowolony z naszych "osiągnięć hodowlanych", które wykazywaliśmy.

Czasem byłam b.zmęczona i najczęściej niewyspana, bo musiałam także w Warszawie spełniać swoje obowiązki i uczyć się na kursie - bywałam w mieszkaniu pani Alicji Szebeko i w innych miejscach na odprawach.

Z 3"łapanek" uratował mnie ausweiss.

Nie byłam aresztowana, nie byłam w obozie. W czasie okupacji nie brałam bezpośredniego udziału w jakiejś akcji, nie byłam odznaczona.

Moja matka i młodsza siostra nie brały udziału w konspiracji. Ojciec nie informował mnie o swoich sprawach. Wiem, że miał jakieś kontakty, ale po wojnie nie ujawniał się i nie należał do żadnej organizacji.

Bardzo chorował i zmarł w kwietniu 1966 roku.

5

(6)

Po wyjściu z Warszawy w październiku 1944 roku razem z 4-tą Kompanią kpt^Zmudzina - zgrupowanie Bartkiewicza w czasie drogi do obozu w Oża­

rowie razem z koleżankami z mojej drużyny już wieczorem - uciekłyśmy z kolumny, noc spędziłyśmy w przyjaznym domu, rano ktoś z sąsiedztwa za wynagrodzeniem powiadomił moich rodziców o moim i koleżanek pobycie.

Ojciec skorzystał z pomocy policjanta polskiego, który przyjechał z ojcem końmi zaprzężonymi do wozu, na którym bocznymi drogami prze­

wieziono nas do domu moich rodziców w Pruszkowie. Udawałyśmy robotnice jadące do pracy w polu. Bagaże (mizerne) przewieziono pój|niej. Kole­

żanki powoli rozjechały się w dalszą drogę. W styczniu^-ojska radziec­

kie zajęły część naszego domu. Ja z siostrą prawie nie opuszczałyśmy swego pokoju, uprzedził mego ojca lekarz wojskowy, który miał u nas kwaterę, abyśmy były "nie widoczne". Trwało to około 2 tygodni, 2 maja

1945 roku późnym wieczorem ojciec mój został uprzedzony przez nieznaną osobę, że powinnam najszybciej opuścić dom,gdyż grozi mi aresztowanie.

Niezwłocznie wyszłam z domu, następnego dnia rano wyjechałam dc Płocka, gdyż miałam tam oparcie w rodzinie pp Płoskich. Pani Janina Płoska, żona rejenta Płoskiego z Płocka (pan Eugeniusz Płoski został zamordo­

wany w podziemiach Teatru Wielkiego w sierpniu 1944 r. a pani Janina Płoska po wyprowadzeniu ludności cywilnej zamieszkała w domu moich rodziców $■©. prawie^Kcńca kwietnia 1945 roku, poczym udała się do córki Hanny Bojanowskiej, która z mężem i dziećmi przetrwała całą okupację w Trzebiatowie pod Płockiem. 2Tam spotkałam się z p.Tadeuszem Makowskim, który wrócił z oflagu w Woldenbergu i otrzymał-ssi przydział do pracy

jako notariusz w Płocku. Pełni optymizmu po przyjeźazie premiera Sta­

nisława Mikołajczyka zaangażowaliśmy się w pracach PSL. Niestety, w październiku 1946 roku, gdy miał się odbyć zjazd PSL i poświęcenie sztandaru PSL Stanisława Mikołajczyka UB zatrzymali w drodze do Płocka, uczestników rozpędzono pałkami i kijami. Na tym wiechu byłam z wózkiem z maleńkim synkiem Markiem i udało mi się w wózku wywieźć sztandar (oczywiście bez drzewca). Sztandar ten rodzina moja i przyjaciele prze­

chowywali do 1988 roku. W dniu 11 listopada 1988 roku sztandar wręczy­

łam panu gen.brygady Franciszkowi Kamińskiemu - otrzymałam osobiście napisane przez Niego podziękowanie.

Na marginesie dodam, że 3 maja 1945 roku rano przybyli do domu moich Rodziców - dziwni cywile - i zaczęli się wypytywać o mnie, bo chcą dowiedzieć się o swych kolegach, którzy byli ze mną w AK. Ojciec powie­

dział, że nigdy nie słyszał bym miała doczynienia z AK, że poprzedniego dnia pojechałam do Warszawy i nie wróciłam do domui że jest bardzo nie­

spokojny. Byli jeszcze kilka razy, zawsze pytając o mnie. Dom był na- pewno pod obserwacją dłuższy czas.

W Płocku występowałam już jako Makowska, więc narazie nić się rwała.

Po zajściach w październiku mąż mój został zatrzymany na ulicy i dopro­

wadzony do UB, gdzie gen.Dcbieszak oświadczył Mu, że ma natychmiast opuścić Płock i Ministerstwo jest już powiadomione. W ciągu kilku dni zdał kancelarię następcy i wróciliśmy dc W-wy nie mając mieszkania.

Dzięki pomocy mej rodziny odbudowaliśmy mieszkanie na Nowym Świecie 38.

Mąż został sędzią w Warszawie, ja wykonywałam prace zlecone w zakresie księgowości. W 1948 roku urodziłam drugiego syna. Cały czas pracując na pracach zleconych i kierując małą spółdzielnią budowlaną, w której odbudowaliśmy mieszkanie. W 1Q52 roku zabrano nam połowę mieszkania na Zespół Adwokacki nr 7. Gehenna trwała do 1958 roku. Na jesieni

1954 roku rozpoczęłam studia na Uniwersytecie Warszawskim na Wydziale Prawa. W dniu 4 grudnia 1959 roku obroniłam pracę magisterską i po egzaminie kwalifikacyjnym w Warszawskiej Izbie Adwokackiej rozpoczęłam aplikację adwokacką, zakończoną pozytywnym egzaminem.

Aplikację rozpoczęłam w dniu 1 września 1960 roku. Egzamin adwokacki zdałam 14 października 1963 roku.

Na wcześniejszą emeryturę przeszłam w 1978 roku.

6

(7)

- 4

Do chwili obecnej jako inwalidka II grupy pracuję we własnej kance­

larii w coraz mniejszym zakresie z uwagi na stan zdrowia.

Starszy mój syn Marek Makowski skończył Wydział Elektroniki na Poli­

technice Warszawskiej i obronił doktorat w Polskiej Akademii Nauk - Instytut Badań Systemowych. Obecnie jest na kontrakcie w H A S A

w Laxenburgu w Austrii. Dwaj jego synowie studiują - każdy na 2 Wy­

działach Politechniki i Uniwersytetu w Wiedniu.

Młodszy syn Tadeusz Makowski skończył Wydział Prawa na Uniwersytecie Warszawskim i aktualnie prowadzi własną firmę, 12-letnia córka jest w gimnazjum, 8-letni syn w szkole podstawowej.

Obaj synowie otrzymali maturę w Gimnazjum i Liceum Jana Zamoyskiego.

W tym czasie dużo czasu poświęciłam w pracach w komitecie rodziciel­

skim i t.zw.trójce klasowej.

Po 1956 roku na polecenie p.Heleny Kaniewskiej - zastępczyni naszej poległej w Powstaniu komendantki pani Alicji Szebeko wstąpiłam do ZBOWID-u. Tak postąpiło wiele naszych koleżanek. Przez pewien okres czasu byłam jednym z zastępców rzecznika dyscyplinarnego na okręg

warszawski. Po pewnym czasie - po około 3 lat do władz ZBOWID-u wszedł jeden z prokuratorów ówczesnej Prokuratury Generalnej i zaczął mi

dawać "polecenia" jak mam "ukierunkować" posiadane materiały.

Początkowo grzecznie zwróciłam mu uwagę, że nie ma prawa wydawać mi takie^polecenia i będę postępować zgodnie ze swoim sumieniem, prawem i przedstawiać prawdziwe i rzeczowe materiały.

Gdy naciski zaczęły się powtarzać - oświadczyłam głównemu rzecznikowi, sędziemu sądu wojskowego i prezesowi okręgu warszawskiego ZBOWiD, że nikt mnie nie może zmuszać do nieuczciwości - zrzekłam się mandatu -

i więcej nie poszłam do zarządu. Legitymację oddałam w oddziale na Powiślu, gdzie też spotkała mnie arogancja.

Marzenie pani Heleny Kaniewskiej, że AK opanuje ZBOWiD i moje wątpli­

wości, że nic nie osiągniemy, a skompromitujemy się przynależnością do tej organizacji - niestety okazały się prawdziwe.

Dodam, że jestem najgłębiej przekonana o najlepszych zamiarach pani Heleny Kaniewskiej i do dziś darzę Ją największym szacunkiem.

(/Brałam udział w pracach organizacyjnych Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej i w pierwszych latach działalności na terenie okręgu warszawskiego i mego zgrupowania mjife „Bartkiewicza!

Nie mogłam zgodzić się jednak na pewne sytuacje wynikające z postępo­

wania niektórych członków organizacji i władz.

Nie byłam odosobniona w tych ocenach.

Jednak nie chciałam wdawać się w dyskusje na szerszym forum. Nie wierzyłam i nie wierzę w powodzenie takiej akcji. Wycofałam się więc z realnej działalności. Jestem jedną z czterech osób, które rozpoczęły wydawać nowy "Biuletyn Informacyjny" - wydaliśmy wspólnie 3 pierwsze numery. Zorganizowaliśmy pierwszy Zj&zd - tu oczywiście w szerszym gronie. Na potwierdzenie tej informacji posiadam pisemne podziękowanie

^wczesnych władz SZŻAK.

Od 1956 roku spotykamy się, wspólnie obchodzimy uroczystości,rocznice, odwiedzamy cmentarze w gronie - niestety coraz mniejszym - Plutonu Wartowniczego. Pomagamy sobie wzajemnie we wszystkich kłopotach, cieszymy się wspólnie z radości i sukcesów każdej^z nas ...

'■/Wspólnie z Zofią Cydzikową - drużynową,Anną Sosna opracowałyśmy życio­

rys naszego dowódcy z okresu Powstania Warszawskiego majora Bolesława Kontryma - "Żmudzina" i monografię naszego plutonu Wartowniczego.

Jeszcze zbieramy materiały, by uzupełnić podane wyżej opracowania.

Zbieram materiały i oddaję je panu Maciejowi Kledzikowi do opracowa­

nia i wydania monografii Zgrupowania majora Bartkiewicza.

Wspólnie z kol.Zbfią Cydzikową - "Anną Sosna” - drużynową z naszego Plutonu Wartowniczego opraćowałyśmyt życiorys majora Żmudzina — Bolesława Kontryma i monografię naszego Plutonu Wartowniczego,

którego dowódcą była Alicja z Tyszkiewiczów Szebeko - "Teresa Strzała".

Wydane zostało na prawach rękopisu dzięki pomocy mego syna Tadeusza Rakowskiego. Jego pracownicy odbili po 60 egzemplarzy na komputerze

1 oprawili.Materiały sfinansował syn. 7

(8)

Relacja ze służby wojennej Makowska Iren® Maria ps.Emilia Skała.

Urodzona 25 kwietnia 1923 roku w Pruszkowie,

Górka Józefa i Marii ma z d.Kaczmarska małżonków Wiśniewskich, Rodzice moi — właściciele domu czynszowego i ziemi rolnej, którą

odziedziczyła moja matka po swym dziadku.

Dom o tradycjach patriotycznych i katolickich.

Warunki materialne dostateczne do kształcenia córek w prywatnym gimnazjum w W~wie. Mama zajmowała się domem /z pomocą/ i naszym wychowaniem, naszą nauką.

Dla ojca wzorem był marszałej Józef Piłsudski. Wiem,że ojciec uczęszczał na jakieś spotkania koleżeńskie, ale szczegółów nie mogę już podać, ale do żadnej partii politycznej nie należał.

Obecny adres: 00-336 Warszawa,ul.Kopernika nr 28 m 67 tel.827-36-11.

Do wybuchu wojny skończyłam 3 klasy gimnazjalnei i w czasie wojny na komietach 1-ną klasę gimnazjalną i 2 lata liceum. Otrzymałam świadectwo matorałne, zeryfikowane po wojnie, co umożliwiło mi

studjowanie na U»W. na wydziale Prawa i uzyskanie stopnia magistra.

Rozpoczęłam studia dokoranckie, ale musiałam przerwać, by wykonywać pracę adwokata i zapewnić 2 synom egzystencję i możliwość studjów.

Przed wojną nie należałam do żadnej organizacji.

W kampanii wrześniowej nie brałam żadnego udziału.

Po kapitulacji Warszawy, przy cmentarzu w Żbikowie przez kilka dni był przejściowy obóz dla żołnierzy Polskich, którzy opuszczali

Warszawę i kierowani byli do obozów jenieckich. Niemy nie zapewniali żołnierzom żadnego pożywienia. Rodzice moi z własnych zapasów, a

później i ze zbiórki dowoź iii żołnierzom - pieczony w domu chleb, kawę i zupy. Brałam w tym czynny udział razem z mogą młodszą o

2 lata siostrą. Przemycaliśmy w granicach możliwości cywilne ubrania dla tych, którzy z jakiś przyczyn chcieli opuścić obóz. Dziś trudno powiedzieć ile osobom dostarczyliśmy ubrania - końmi kierował - starszy mężczyzna - kulejący bardzo widocznie ne jedną nogę, a my z siostrą rozdawałyśmy jedzenie. Niemcy nas tolerowali. Trwało to zaledwie kilka dni - dokładnie nie mogę powiedzieć. Bogaci rolnicy z-sąsiedztwa

cmentarza też starali się coś podawać do jedzenia żołnierzom,

W 1939 roku mieszkałam z rodzicami w Pruszkowie, ul.Promyka nr 23.

Maturę zdałam w czerwcu 1942 roku.Zweryfikowana 12.2.l946r nr 623.

W styczniu 1941 roku - a może w lutym,dokładnie nie pamiętam złożyłam przysięgę przed moją nauczycielką posłdego i w gimnazjum i w Liceum -

oraz wychowawczynią - panią Janiną Płoską ps,Urszula Rakieta, Po złożeniu przysięgi zostałam skierowana do szkolenia sanitarnego na oddziale chirurgicznym w Pruszkowie, w szpitalu, Kompelty toabywały się najczęściej w godzinach około południowych lub później. Rano byłam w szpitalu i kolejką SKD dojeżdżałam do Warszawy. Trwało to do

wiosny 194 2oku. W tym okresie głównie przewoziłam prasę z Warszawy do Pruszkowa lub fia terenie Warszawy - zlecenia otrzymywałam od p.Płoskiej, p.Anieli Kuksz, później od p.Alicji S2ebeko. Na wiosn£ 1942 roku

- może to był maj zostałam oskarżona przez loicaxorkę z domu moich rodzicow i w domu odbyła się rewizja - nic nie zaniesiono, mnie nie było w domu.Domownicy szczęśliwie ocaleli. Do domu nie mogłam juz

wrócić i zamieszkałam na ul,Trębackiej w miesz&aniu p,daniny Płoskiej- gdzie byli także Jej rodzice wysiedleni z Płocka i Jej młodsza

siostra - Irena Płoska. obecnie Łosiowa - mieszka w Brazylii.

8

(9)

Ponieważ^druga Irka Płoska, też musiała opuścić Warszawę - Przyjaciele załatwili dla nas pobytu w Julinie, gdzie oficjalnie za sezwoleniem niemców była prowadzona k® szkoła hodowli drobiu, gdzie praktycznie był program I-go roku S.G,G„1* Pracowałyśmy tam ciężko fizycznie - była tam też znami Irena Rowecka. Wogóle było nas tam o ile pamiętam około 30-tu - wszystkie "przymusowo** sytuacją. Prawnie opiekowała się nami Izba Rolnicza w Warszawie. Odwiedzali nas tam różni Panowie - m,in,Kazimierz Sieroszewski s.Wacława, jego szwagier p.Mylo - imienia

już nie pamiętam, pan Jan Kellus, duchową opiekę sprawował nad nami ŚP ksiądz Piotrowski, Kilka razy byłam przywołana do Warszawy, przyw- ziłam jakieś paczki, po które zgłaszali się umówieni ludzie. Go było nie widziałam - czasem maiałam jakąś eskortę.

Po otrz ymaniu świadectwa wszystkie dostałyśmy "ausweisy" - z Izby Rol­

niczej z notatką |;że pracujemy dla potrzeby Rzeszy, TO dawało nam możliwość swobodniejszego poruszania się po całym województwie.

Gzy wszystkie tak jak ja miały swoje zadania nie wiem - nigdy z żadną na ten temat nie rozmawiałam i nie spotkałam przy mojej pracy,

Po powrocie do Warszawy w czerwcu 1943 roku prawie nie bywałam w domu, tylko mieszkałam u p.Płoskiej.

Po rocznym stażu na chirurgii w szpitalu w Pruszkowie zdawałam egzamin, oświadczono mi, że pomyślnie, ale żadnego pisma nie dostałam, 0 moim wyniku wiedziała p.Płoska.

Od czerwca 1943 roku - uczęszczałam na kurs dla drużynowych - jako przygotowanie do funkcji drużynowej w Plutonie hartowniczym.

Jednocześnie kontrolowałam pracę sekcyjnych - otrzymując doraźne zlecenia w różnych punktach Warszawy. W ten sposób poznałam sekcyjne z innych drużyn z całego Plutonu.

Kurs obejmował - obchodzenie się z bronią, zadania taktyczne.Egzamin zdałam pomyślnie na na wiosnę 1944 roku,

W międzyczasie musiałam spełniać swą pracę x "zawodową" - jeździłam po całym wojewódzwtie - po prawej stronie Wisły - Radzymin i okolice- odwiedzając przeważnie majątki ziemskie i gospodarzy, którzy prowadzili hodowlę drobiu. Chłopcy - też jeźdzuli, ale oni zajmowali się "zawodowo"

hodowlą bydła i trzody chlewnej i o ile pamiętam owiec.

Dla Izby robiliśmy różne "sprawozdania" przeznaczone dla niemców o fantastycznych dostawach żywności dla fizeszy - to upoważniało do

wydania kuponów na różne atrakcyjne rzeczy. Wiem*, że "dochody" z tego poza rolnikami, którzy dostarczali faktyczen ilo.ci - szły do kasy AK, My już nie mieliśmy z tym doczynienia. Oddawaliśmy "sprawozdania"

naszemu kochanemu szefowi panu Potemkowskiemu - człowiekowi niezwykłej szlachetności, który przekazywał to dalej.

W czasie odwiedzin rósrżnych ludzi po wojewódzwteie przewoziłam prasę, jakieś paczki - nie wiem co tam było i listy. Jeździłam głównie

kolejką do Radzymina? a stamtąd ktoś zabierał mnie końmi - wszystko było umówione wcześniej. Raz na tydzień musiałam meldować się

Kreislandwirtowi w Radzyminie, który traktował mnie uprzejmie /syn zginął mu pod Stalingradem i był w moim wieku/ i raz , a czasem

rzadziej u p.Potemkowskiegó i czasem Kreislandwirt - nas instyruktorów chciał widzieć. Mnie i inych też traktował uprzejmie. Naogół był

zadowolony z naszych "osiągnięć hodowianych”które wykazywaliśmy.

Czasem byłam b,zmęczona i najczęściej niewyspana, bo musiałam także w Warszawie spełniać swoje obowiązki i uczyć się na kursie - bywałam w mieszkaniu pani Alicji Szebeko i w innych miejscach na odprawach.

Z 3 "łapanek" uratował mnie ausweiss.

Nie byłam aresztowana,nie byłam w obowzie,W czasieokupacji nie brałam bezpośredniego udziału w jakiejś akcji, nie byłam odznaczona. Moja matka i mdłodsza siostra nie brały udziału w konspiracji. Ojciec nie informował mnie o swoich sprawach. Wiem, że miał jakieś kontakty, ale po wojnie nie ujawniał się i nie należał do żadnej organizacji.

Bardzo chorował i zmarł w kwietniu 1966 roku.

Po wyjściu z Warszawy w październiku 1944 roku razem z 4-tą Kompanią kpt Żmudzina - zgrupowanie Bartkiewicza w czasie drogi do obozu w Ożarowie razem z w koleżankami z mojej drużyny już wieczorem -

- * -

9

(10)

Starszy mój syn Marek Makowski skończył Wydział SsłitKKkKxkx Elektro­

niki na Politechnice Warszawskiej i ob^rrnił doktorat w Polskiej

Akademii Nauk - Instytut Badań Systemowych. Obecnie jest na kontrakcie w IIASA w Laxenburgu w Austrii. Dwaj tJego synowie studjują -każdy na

2 Wydziałach Politechniki i Uniwersytetu w Wimdniu.

Młodszy syn Tadeusz Makowski skończył Wydział Prawa na Uniwersytecie Warszawskimm i aktualnie prowadzi własną firmę.12-letnia córka jest w Gimnazjum, 8-letni syn w szkole podstawowej.

Obaj synowie akM&sgtii otrzymali maturę w Gimnazjum i Lceurn Jana Zamoyskiego.W tym czasie dużo czasu poświęcałam w pracach w komitecie rodzicielskim i t.zw.trójce klasowej.

Po 1956 roku na polecenie p.Heleny Kaniewskiej - zastępczyni naszej poległej w Powstaniu komendantki pani Alicji Szebeko wstąpiłam do ZBOWiD-u. Tak postąpiło wiele naszych koleżanek. Przez pewien okres czasu byłam jednym z zastpców rzecznika dyscyplinarnego na okręg warszawski. Po pewnym czasie - po około 3 lat do władz ZBOWiDu

wszedł jeden z prokuratorów ówczesnej Prokuratury Generalnej i zaczął mi dawać "polecenia" jak mam ’*ukierunkować" posiadane materiały.

Początkowo grzecznie zwróciłam mu uwagę} że nie ma prawa wydawać mi takie polecenia i będę postępować zgodnie ze swoim sumieniem,prawem i przedstawiać prawdziwe i rzeczowe materiały.

Gdy naciski zaczęły się powtarzać - oświadczyłam głównemu rzecznikowi sędziemu sądu wojskowego i prezesowi okręgu warszawskiego ZBOWiD, że nikt mnie nie może zmuszać do nieuczwiwości - zrzekłam się mandatu - i więcej nie poszłam do zarządu. Legitymację oddałam w oddziale na Powiślu, gdzie też spotkała mnie arogacja.

Marzenia pani Heleny Kaniewskiej, że Ak opanuje ZBOWid i moje wątpliwość że nic nie osiągniemy, a skompromitujemy się przynależnością do tej

organizacji - niestety okazały się prawdziwe.

Dodam, że jestem najgłębiej przekonana o najlepszych zamiarach pani Heleny Kaniewskiej i do dziś darzą Ją największym szacunkiem.

Brałam udział w pracach organizacyjnych Światowego Związku

Żołnierzy Armii Krajowej i w pierwszych latach działalności na terenie okręgu warszawskiego i mego zgrupowania mja Bartkiewicza.

Nie mogłam zgodzić się jednak na pewne sytuacje wynikające z postępo­

wania niektórych członków organizacji i władz.

Nie byłam odosobniona w tych ocenach.

Jednak nie chciałam wdawać się w dyskusje na szerszym fonom. Nie wierzy­

łam i nie wierzę w powodzenie takiej akcji. Wyaofałam się więc z realnej działalności. Jestem jedną z szteresh osób, które rozpoczęły wydawać nowy "Biuletyn Informacyjny" - wydaliśmy wspólnie 3' pierwsze numery. Zorganizowaliśmy pierwszy Zjazd - tu oczywiście w szerszym gronie. gHsiaśsaa Ha potwierdzenie tej informacji posiadam pisemnie podziękowanie ówczesnych władz SZŻAK.

Od 1956 roku spotykamy się,wspólnie obchodzimy uroczystości, rocznice, odwiedzamy cmentarze w gronie - niestety coraz mniejszym Plutonu

Wartowniczego. Pomagamy sobie wzajemnie we wszystkich kłopotach, cieszymy się wspólnie z radości i sukcesów każdej z nas ...

Wspólnie z Zofia Cydzikową - drużynową Anną Sosna opracowałyśmy życiorys naszego dowody z okresu Powstania Warszewskiego majora Bolesława Kontryma - "Żmudzina" i monografię naszego plutonu

Wartowniczego. Jeszcze zbieramy materiały, by uzupełnić podane wyżej opraćowania.

Zbieram materiały i oddaję je panu Maciejowi Kledzikowi do opracowania i wydania monografii Zgrupowania majora Bartkiewicza.

10

(11)

11

(12)

12

(13)

13

(14)

14

(15)

15

(16)

16

(17)

17

(18)

18

(19)

19

(20)

20

(21)

21

(22)

22

(23)

23

(24)

24

(25)

25

(26)

26

(27)

27

(28)

28

(29)

29

(30)

30

(31)

31

(32)

32

(33)

33

(34)

34

(35)

35

(36)

36

(37)

37

(38)

- - . /' - - - ; ± I Z \ <

Prezydium Zarządu Warszawa,dnia 23 stycznia 1990 r,

Okręgu Warszawskiego ,

Stowarzyszenia Żołnierzy

ARMII KRAJOWEJ- - '

Y/ar szawa

Komisja Informacyjno Wydawnicza SŻAK

w W a r s z a w i e

P O D Z I Ę K O W A N I E

dla Zespołu w składzie: Remigiusz Sielski Irena Makowska Jerzy Butwiłło Andrzej Nasierowski

Prezydium Zarządu Okręgu Warszawskiego Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej pragnie wyrazić gorąoe podziękowanie zespołowi z Komi­

sji Informacyjno Wydawniczej za opracowanie pierwszego numeru Biulety­

nu Informacyjnego oraz zorganizowanie Mszy Ś w . w dniu 9 stycznia 1990 Serdeczne i staranne przygotowanie uroczystości dostarczyło wiele wzruszeń, rozgrzało wiele serc, przywróciło wiele zagubionych przyjaź­

ni . I

Za te przeżycia jesteśmy upoważnieni podziękować Zespołowi równie w imieniu Zarządu Głównego, który podjął w tej sprawie specjalną uchwa

y c . X V *

38

(39)

39

(40)

40

(41)

1 U > i . rb 't yH O

\A .fiQ .lO Q UMOWA DAROWIZNY - , „

zawarta dnia.... . & . < « . KI

w Warszawie pomiędzy Panią Ireną Makowską zamieszkałą w Warszawie ul. Kopernika 28 m 67 reprezentowanym przez j.w.

zwanym dalej w treści umowy „Darczyńcą”

a Muzeum Niepodległości w Warszawie, al. Solidarności 62

reprezentowanym przez dyrektora dra Andrzeja Stawarza, zwanym dalej w treści umowy

„Obdarowanym”.

§1 Darczyńca przekazuje do zbiorów obdarowanego;

1. fotografia majora Bolesława Kontryma „Żmudzina” z mundurze

2. fotografia majora Bolesława Kontryma „Żmudzina” w płaszczu, z fajką

i tym samym rezygnuje ze wszelkich praw do w/w dóbr kultury.

§2

Darczyńca oświadcza, że wymienione w § 1 niniejszej umowy dobra kultury;

1) stanowią własność darczyńcy,

2) są wolne od wad prawnych i praw osób trzecich oraz nie są przedmiotem żadnego postępowania,

3) nie stanowią przedmiotu zabezpieczenia roszczeń osób trzecich.

§3

Obdarowany oświadcza, że przyjmuje darowiznę i zobowiązuje się przekazać darczyńcy kopię karty ewidencyjnej dóbr kultury - po jej założeniu.

§ 4

Do spraw w umowie nieuregulowanych mają zastosowanie przepisy kodeksu cywilnego.

§ 5

Umowę sporządzono w 2 jednobrzmiących egzemplarzach, po jednym każdej ze stron

Darczyńca Obdąlfy^hy

o y m -

K T O R

PODLEGŁOŚCI

'/'Stawarz"

MUftufó Kit.PODLEGŁOŚCI

Oo4-40^AR°Iza2W A

41

(42)

42

(43)

Odeszli od nas Dnia 14 VI 2014 w W arszaw ie zm arła Irena

M akow ska z d. W iśn iew ska, żołnierz Arm ii K rajo w ej ps. „Em ilia Skała", łączniczka w Po­

w staniu W arszaw skim w oddziale mjr. Bolesła­

wa Kontrym a ps. „Ż m udzin".

U rodziła się 2 5 I V 1923 r. w Pruszkow ie jako córka Józefa i M arii Kaczm arskiej. Pochodziła z rodziny o tradycjach patriotycznych. Dla ojca w zorem był m arszałek Józef Piłsudski.

W 1939 r. m ieszkała z rodzicam i w Prusz­

kowie. M aturę zdała w czerw cu 1942 r. (zw ery­

fikowana 1 2 I I 1946 r.). W styczniu 1941 r. zosta­

ła zaprzysiężona do ZW Z przed nauczycielką języka polskiego w liceum Janiną Płoską ps. „U rszula R akieta". Po złożeniu przysięgi skierow ano ją do szkolenia sanitarnego na oddziale chirurgicznym w szpitalu w Prusz­

kowie. Rów nocześnie przew oziła prasę konspiracyjną z W arszaw y do Pruszkow a. Trw ało to do w iosny 1942 r. Zlecenia otrzym yw ała od Janiny Płoskiej, A nieli K uksz i A licji Szebeko. W m aju 1942 r. została zadenun- cjow ana przez lokatorkę z domu rodziców . N a szczęście podczas rew izji nic nie znaleziono. Do domu jednak nie m ogła już w rócić i zam ieszkała w m ieszkaniu J. Płoskiej na ul. Trębackiej. D la bezpieczeństw a obie opuś­

ciły W arszaw ę i zam ieszkały w Julinie, gdzie oficjalnie za zezw oleniem N iem ców prow adzona była szkoła hodow li drobiu, w której ciężko, fi­

zycznie pracow ała Irena. Było tam około 30 dziewcząt, m.in. Irena Row e- cka. W szystkie dostały ausw eisy Izby Rolniczej z notatką, że pracują na potrzeby Rzeszy. To daw ało m ożliw ość sw obodniejszego poruszania się po całym w ojew ództw ie.

Po pow rocie do W arszaw y od czerw ca 1943 r. uczęszczała na kurs r drużynowych, przygotow ując się do objęcia tej funkcji w plutonie w ar­

towniczym . Jednocześnie kontrolow ała pracę sekcyjnych, otrzym ując doraźne zlecenia w różnych punktach W arszaw y. Kurs obejm ow ał ob­

chodzenie się z bronią i zadania taktyczne. Egzam in zdała pom yślnie wiosną 1944 r. W tym czasie jeździła po terenie w ojew ództw a po prawej stronie W isły, przew ożąc różne paczki żyw nościow e, listy, prasę do Ra­

dzymina i okolic. Byw ała na odpraw ach w m ieszkaniu A licji Szebeko.

Z trzech „łapanek" uratow ał ją ausw eis. W czasie okupacji nie brała bez­

pośredniego udziału w jakiejś akcji. W czasie Pow stania W arszaw skie­

go pełniła funkcję łączniczki. Po w yjściu z W arszaw y w październiku 1944 r. razem z 4. kom panią kpt. Żm udzina - zgrupow anie Bartkiew icza - w czasie drogi do obozu w O żarow ie udało jej się w ieczorem razem z koleżankam i uciec z kolum ny. Do 2 V 1945 r. ukryw ała się w dom u ro­

dziców. O puściła go, gdyż groziło jej aresztow anie. W yjechała do Płocka,

Biuletyn R. XXVI: 2014 (64) 69

43

(44)

Odeszli od nas

do rodziny Janiny Płoskiej. W Płoc­

ku poznała przyszłego m ęża, Ta­

deusza M akow skiego, który wrócił z oflagu w W oldenbergu i otrzym ał przydział pracy jako notariusz. Tam też urodziła pierw szego syna. Po pow rocie do W arszaw y m ąż został sędzią. W 1948 r. urodziła drugiego syna. W 1954 r. rozpoczęła studia na U niw ersytecie W arszaw skim na W ydziale Praw a. W dniu 4 XII 1959 r. obroniła pracę m agisterską i rozpoczęła aplikację adwokacką.

Egzam in adw okacki zdała 14 X 1963 r. Pracow ała jako m ecenas we w łasnej kancelarii. N a w cześniejszą em eryturę przeszła w 1978 r. Brała udział w pracach organizacyjnych Św iatow ego Zw iązku Żołnierzy AK na terenie okręgu w arszaw skiego.

W spólnie z Zofią Cydzikow ą, dru­

żynow ą, ps. „Anna Sosn a", opracow ała życiorys ich dow ódcy z okresu Pow stania W arszaw skiego mjr. Bolesław a K ontrym a „Ż m udzina" i m o­

nografię plutonu w artow niczego (w ydana została na praw ach rękopisu dzięki pom ocy syna Tadeusza M akow skiego).

M ecenas Irena M akow ska uczestniczyła w V I sesji popularnonau­

kow ej w listopadzie 1996 r., zorganizow anej przez Fundację w Toruniu.

Była jedną z pierw szych członkiń M em oriału G enerał M arii W ittek. Jako przedstaw icielka M em oriału na M iasto W arszaw ę aktyw nie uczestni­

czyła w kolejnych sesjach Fundacji. D ostarczała do Fundacji m ateriały archiw alne na tem at kobiet-żołnierzy, głów nie z okręgu R adom -K ielce.

Była oddaną w spółpracow niczką gen. prof. Elżbiety Zaw ackiej. Skutecz­

nie zabiegała o godne m iejsca na pom niki ufundow ane przez gen. prof.

Elżbietę Zawacką: pierwszej kobiety-generała, M arii W ittek na terenie M uzeum W ojska Polskiego (odsłonięty w iosną 2007 r.) oraz „Polkom w alczącym na frontach II wojny św iatow ej" (odsłonięty jesienią 2007) na terenie M uzeum Pow stania W arszaw skiego.

Została odznaczona m .in. Krzyżem K aw alerskim O rderu O drodze­

nia Polski, Krzyżem Pow stania W arszaw skiego. Pochow ano ją w grobie rodzinnym w Pruszkow ie.

Anna Rojewska Irena Makowska, Toruń 1999 r.

(fot. M. Ojczyk, zb. FGEZ)

70 Biuletyn R. XXVI: 2014 (64)

44

(45)

45

(46)

46

(47)

47

(48)

48

(49)

49

(50)

50

(51)

51

(52)

52

(53)

53

(54)

54

(55)

55

(56)

56

(57)

57

(58)

58

(59)

59

(60)

60

(61)

61

(62)

62

(63)

63

(64)

M EM ORIAŁ

Generat Marii Wittek Toruń 1.II. 1999 r.

L.dz.: |W^|99

- k o p

Pani Irena Makowska ul. Kopernika 28 m 67 00-336 Warszawa

Szanowna Pani !

W imieniu p.prof. Elżbiety Zawackiej bardzo dziękujemy wszystkim Paniom z Plutonu Wartowniczego za tak miłe życzenia świąteczne i noworoczne.

W grudniu ur. otrzymaliśmy też list od p. Zofii Cydzik, od której spodziewamy się relacji o jej służbie wojennej. Liczymy również, że i Pani zechce przysłać swoją relację, napisaną według załączonego schematu, do naszego Archiwum.

Załączamy Komunikaty Memoriału Generał Marii Wittek oraz Informację o IX Sesji, na którą serdecznie zapraszamy.

Z wyrazami szacunku

Dokumentalistka Archiwum WSK przy Fundacji „Archiwum Pomorskie AK

zał.:

1/ Schemat relacji

2/ Komunikaty Memoriału Generał Marii Wittek (nr 1, 5-6) 3/ Informacja o IX Sesji

64

(65)

r-

Irena Makowska

ul.Kopernika nr 28 m 67 00-336 Warszawa

W płynęło dnia ____„

i i i 3

(rpjt cAa t'ŁT^'yA AO . C& ij l / uĄ. w i fó-ii

Ldz. Jd&ŁŁ.lt/£Ł. J 2 M

Fundacja Archiwum Pomorskie Armii Krajowej w Toruniu.

A *

Uprzejmie proszę o umożliwienie mi uczestniczenia

v/ IX sesji naukowej Fundacji w dniach 6 i 7 listopada rb.

Przepraszam za spóźnione zgłoszenie. Dopiero obecnie mam pewność, że będę mogła brać udział w tych obradach.

Będę mieszkać u mojej przyjaciółki w Toruniu.

Z pewnym zażenowaniem, ale na prośbę mych Przyjaciół AK-owców z Gór Swiętokrzystkich pozwalam sobie na wysuniecie propozycji porozmawiania na tej sesji o n\Pl sprawie "Marcysi". To bardzo smutna i skomplikowana

■f r , u

sprawa, ale Jej zasługi dla Polski są tPk oczywiste ...

w y

Ja osobiście nie mogłabym Referentowi nic pomóc, bo mam minimalne wiadomości, ale i mój stosunek uczuciowy do Jej dramatu na końcu życia nie pozwalałby na zabranie głosu.

To mogłaby podjąć Osoba posiadająca przede wszystkim

niekwestjonowany autorytet, wiedzę i takt w przedstawieniu tak trudnej sprawy w sposób epdny dla pamięci "Marcysi”.

Jeszcze raz przepraszam za śmiałość w przedstawieniu tej sprawy.

n/ W 1996 roku złożyłam opracowanie dotyczące Plutonu Wartowniczego - dowódca "Teresa Strzała" - Alicja z

' f G ' lyszkiewi czów Szebeko. Opracowanie to zostało poprawione i t \ • uzupełnione i pragnęłabym stary egzeplarz wcofać i złożyć 1,1 nowy. Jeśli będę mosła uczestniczyć w sesji w listopadzie

przywiozę nowy i będą mogła nabyć nowe wydawnictwa Fundacji.

65

(66)

Bpdę wdzięczna za odpowiedź.

Łączę wyrazy szacunku.

Załączam:znaczki pocztowe.

66

(67)

67

(68)

68

(69)

69

(70)

70

(71)

Toruń, dnia . . 02. 2 0 0 0 r.

Archiwum u\.\N.Garbary

Pani Irena Makowska ul. Kopernika 28/67 0 0-336 Warszawa l.d z.0 3 2 7 /W S K /2 0 0 0

Szanow na, D roga Pani,

B io rą c pod uwagę Pani czynną w spółpracę z n aszą F u n d acją zw racam się do Pani z uprzejm ą p ro śb ą aby zech ciała Pani napisać relację ze sw ojej służby w ojennej. W idząc Pani zaangażow anie w sprawy M em oriału w iem , że nie muszę Pani m ów ić, ja k je s t to dla nas ważne, aby relacja Pani znalazła m iejsce teczce osobow ej w naszym archiwum. Z resztą teczkę ju ż założyłam (nr inw.

1806/W SK ), je s t w niej jed n ak na razie tylko korespondencja. W iem , że trudno Pani znaleźć choć chw ilę w olnego czasu, ale czuję się trochę ,ja k szew c bez butów” prosząc o relację kobiety nie należące do m em oriału, podczas gdy je g o członkinie - kom batantki, tych relacji nie złożyły. D latego proszę w ybaczyć mi mój upór, ale naprawdę zależy mi, aby Pani relacja była w naszych zbiorach.

Z pow ażaniem i prośbą o odpowiedź

Dokumentalistka Archiwum WSK przy Fundacji „Archiwum Pomorskie AK'

zał.:

1/ Schem at relacji W S K

71

(72)

72

(73)

H

1 .dz.;

M E M O R I A Ł

General Marii Wittek

1 .... i K[

Szanowna Droga Pani,

Toruń 24 VII 2001 r.

Pani Irena Makowska ul. Kopernika 28/67 00-336 Warszawa

Dziękuję za przekazanie do Archiwum kolejnej partii materiałów. Dopiero niedawno skończyłam je opracowywać. Załączam listę.. Osoby, których adresy były podane zostały zawiadomione o założeniu teczki. W sprawie książki „Sylwetki Członków Koła KG AK ŚZŻ AK” informuję, że posiadamy ją w jswojej bibliotece - przekazała w darze p. Halina Koziołowa.

Załączam serdeczne

ii,li

pozdrowienia i czekam na następne materiały.

ii ii:'

1 1

Z wyrazami szacunku

Dorota Kromp f Dokumentalistka Archiwum WSK

li li

U.Ua..

° h

73

(74)

M E M O R IA Ł

General Marii Wittek

Lista przekazanych materiałów:

Chętniko Chętniko1 Cichosze Dalczyńs

wa

va Jadwiga Zofi vska

T: 27 la z Klitko w

9/WSK skich - T : Wanda - T: 2756/WSK

!)7 [ ''I I

;ka Janina - T: 661/WSK Dziekońska Jadwiga - T: 2200/WSK Orlikowska Celestyna - T: 2618/WSK Płoska Janina - T: 279/WSK

Stokowska Wiktoria - karta infirmacyjna Wisłocka Maria Józefa - T: 377/WSK

- ' i Lista materiałów ze SZZ Mv Środo

... i l i i ...

le­wic:

Fręchowi

Bartnicka Janina - T: 2

iii Krystyna z c P a p 747/WSK

oclca - T : is I 27.

skoBatalionu „Kiliński”

icz Władysława Z d Bartniczek

Gradowska Gabriela z d. Mystek - T: 2750/WSK Hatt Maria z d. Raczkiewicz - T: 2751/WSK Kostawrska Alicja z d. Madziar - T: 2748/WSK Kwiatkowska Halina - T: 2746/WSK

Ledwoń Zofia z d. Krawiecka - T: 2747/WSK

■9/WSK P

T:,2745/WSK

Ruszkowska Lucyna z d. Wojtas

; Tuszyńsl^a-Tuszyn Alicja z d. ,W'

zczenanik or

Zapałowska Barbara z d. S?

I ! ' ' 11

>lca Halina z d. Zych - T: 2'

T: 2753/WSK

:....rjl:..sk a . T: 275Ź/WSK 2754/WSK

55/WSK 1

74

(75)

75

(76)

76

(77)

77

(78)

78

(79)

79

(80)

80

(81)

81

(82)

M\x0

Warszawa, dnia 16 luty 2002r.

kri°o - oz

f f P» y

Miłe Panie , LJz. J k P ^OOLL.

Podaję wysłane zawiadomienia wg numerów z wykazu "zał.nr 2 do komunikatu nr 8" /taki mam ostatni wykaz członków - podaję nrnr dla ułatwienia sobie i Paniom - na tyle starczyło mi nadesłanych

zawiadomień: nr 9,11,12,14,23,35,43,49,52,57,64,67,86,91,93,121, 135, 172, 19,.

Oraz do 2 Pań, których nie ma na liście, ale to moje Przyjaciółki, które nadsyłają poważne ilości materiałów i mam nadzieję, że

przyjadą i wreszcie podpiszą deklaracje - a może już wysłały.

To pani Wiesława ^aszczkowska - zam.05-540 Zalesie Górne, ul.

Bukowa nr 5 i pani Ewa Krasnowolslca, ul. IV Poprzeczna nr 10 - 04-611 Warszawa Anin.

Dalsze komunikaty w sprawie sesji uprzejmie proszę także wysyłać do obu Pań.

82

(83)

83

(84)

84

(85)

Toruń, dnia 1 8 .0 2 .2 0 0 2 r.

Szanow na, D roga Pani Ireno,

Zgodnie z p rośbą Pani P rezes przesyłam nasz

„ro bo czy ” spis m ateriałów P W K , które przechow yw ane w naszym archiw um .

Z pozdrow ieniam i

zał.:

1/ W ykaz m ateriałów dot. P W K .

85

(86)

j r t j~ .

IfeK*. S? u

Warszawa, dnia 6 maja 2002r.

Miła Pani Kasiu,

Przesyłam Pani artykuł z Naszej Polski - dotyczy wprawdzie mężczyzny, ale jest tam wzmianka o niezwykle dzielnej dziewczyni - zakreśliłam ten fragment na czerwono.

Jeśli nie ma o Niej żadnych materiałów - to myślę, że warto założyć teczkę - może nadejdą dalsze.

Czy w naszej bibliotece są następujące książki: - wydane niedawno o harcerkach:

Druhna Oleńka - opracowanie Broniewskich wydana w 2000 roku, Ania Łączniczka o Bronisławie Zaborowskiej,

Druhna Zofia - wspomnienia o Zofii Florczak.

°eśli nie ma prześlę.

Kntrowersyjna, ale ciekawa książka opracowana przez Pietrzykową

"Region Tarnowski w okresie okupacji hitlerowskiej" Polityka okupanta i ruch oporu.

Nie mam tej książki, ale może będę miała - nie wiem tylko czy warto zabiegać. Zgłosi się z referatem na ten teamt pani

Małgorzata Koszarek z Archiwum A.K. w Krakowie - bardzo ciekawie i rzetelnie opracowała - to będzie fragment a raszej streszczenie pracy magisterskiej /200 stron/.

Łączę pozrowienie dla całego Zespołu .

Wkrótce prześlę trochę materiałów od pani Ewy Krasnowolskiej trzeba tylko zrobić ksero.

86

(87)

. d z . 2 4 2 6 EZ 2 0 0 2

Ireno Droga,

- Przesyłani scenariusz Wystawy, wskazuje on jednocześnie na jakość szukanych eksponatów dla naszego Muzeum. Myślę, że porozumiesz się z dr Krawczakiem. Dorota pewnie do niego napisze.

- Dzięki za uczestniczenie w spotkaniu CC. Byłabym rada, gdybyś została z płk.

Bałukiem w kontakcie (on się nam naraził w związku ze sprawą „Weterana”). Rozmawiałam z nim o ewentualnym wydaniu Albumu fotografii WSK.

- Czy mogłabyś przesłać swój projekt ulotki Memoriału o tworzeniu Muzeum WSP?

- Opracowaliśmy projekt legalizacji Muzeum WSP przy Fundacji o rozszerzonej nazwie Fundacja „Archiwum i Muzeum Pomorskie Armii Krajowej i Wojskowej Służby

Polek”. cA.*-K i-U^) /we, ęrti 4-tHL

- Załączam list p. Kocota do Izy w sprawie eksponatów dotyczących juzistek. Jeżeli nim mocno potrząsnąć (Iza go dobrze zna) może wydobędzie obok mundurów juzistek ich zdjęcia, zdjęci^ z Zegrza a przede wszystkim aparat Juza-Hughesa (tak zdaje się pisze) lub inne aparatury, może ieh biogramy. /^jwrU-A*

87

(88)

Toruń 7 VI 2002 r.

M E M O R I A Ł

General Marii Wittek Pani Irena Makowska ul. Kopernika 28/67 00-336 Warszawa

Szanowna Pani,

Dziękuję za przesłane materiały na temat Haliny Kłąb zam. Szwarc. Zostały dołączone do jej teczki osobowej o numerze inwentarza 515/WSK.

W odpowiedzi na Pani pytanie na temat następujących książek;

1) Druhna Oleńka - opracowanie Broniewskich, 2000 r.

2) Ania Łączniczka (o Bronisławie Zaborowskiej) 3) Druhna Zofia - wspomnienie o Zofii Florczak

4) Region Tarnowski w okresie okupacji hitlerowskiej oprać, przez Pietrzykową informuję, że nie posiadamy ich w naszej bibliotece i będziemy wdzięczni za ich przesłanie.

Załączam serdeczne pozdrowienia od wszystkich pracowników.

Z wyrazami szacunku

Dokumentalistka Archiwum WSK

88

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wskazówka dla Autorki/Autora e-maila: W razie wątpliwości dotyczących ortografii sugeruję posłużenie się Internetem, np. W razie kłopotów z poprawnym wyświetlaniem

Zbigniewa Barańskiego, tu została zatrudniona (1967) na stanowisku asystenta i tu pokonywała kolejne szczeble kariery nauko- wej — w 1975 roku obroniła pracę doktorską

Za jakiś czas [w zakładzie fotograficznym] zatrudnili też taką obcą osobę, która już wcześniej w Piaskach była.. Przywiózł ją pan Baranowski, wszystkim przekazał, że to

Także bardzo mile wspominała Piaski, że ją przyjęły w takich ciężkich chwilach i ta ludność piasecka była bardzo dobrze ustosunkowana do niej... Data i miejsce nagrania

Mimo że nie byłam jej studentką, czułam się jednak, jak większość rodzimych filmoznawców, jej uczen- nicą, choć formalnie nigdy nie należałam do elitarnej szkoły myślenia

Wtedy już odwiedzało się Panią Profesor we współlokatorskim mieszkaniu przy ulicy Chopina.. Jej pokój wypełniał regał z książkami, skromne biurko,

„Najlepiej by było - mówiła pani - jak by pan z tym poszedł do doktora, cóż, ja jestem tylko „babką”, ja mogę doradzić jedynie w najprostszych

Tam właśnie, w Grenoble, poczułyśmy się sobie bliskie i tam usłyszałam: „No, niech ja się odmłodzę, możemy sobie mówić: ty”.. Ale i tak pozostałam „małą” i