• Nie Znaleziono Wyników

Ziarneczka Eucharystyczne. R. 2, nr 7 (1908)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ziarneczka Eucharystyczne. R. 2, nr 7 (1908)"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

g « w n i i m n n m m i m n n i i n n i n i i i n i n n u n n n i i n i n n i m m i i i i » i n n i i n i n i n i n i n i n n n i n m i i n n i m m i 11 m m m m m ii

... n n n i i n n i n i i n n n n i i n n n m i n n n n n i m m n m n i n n i n i n n n i n n i n i n i n m n i

R o k II. L ip ie c 19 0 8 . N r . 7 . U\

ZIARNECZKA E U C H A R Y S T Y C Z N E

DO U Ż Y TK U

A d o r a to r ó w Pr ze na jś w . S a k r a m e n tu .

B E T A N I A .

P o z w a la m y d ru k o w a ć . W e L w ow ie to . C zerw ca 1908.

f W ładysław

B is k u p .

L W Ó W .

N a k ła d e m P P . F r a n c is z k a n e k N a jś w . S a k r a m e n tu Z d r u k a r n i i lit. P ille r a , N e u m a n n a i Sp.

1908.

I

- J im i m u n i u iii n u h iii m i i n i n i m i n m u i i n n i i n m im m m i i n u iii im n i iin in n i in iiB ni

I N

liii

i n m n t n m i n n n n m m iiiiiii m n m i m i m i n n m i m n n n i i t n m m m n m i n i i u m n i n i n m » t n u m i n i i i i i n n t ~

■«•<§><'<i/9'c

Xiol_____________________________________________________<S?c>_____________________s>>______

(2)
(3)

Betania.

1. Uwielbienie.

» M ary a s ie d z ą c 11 n ó g P a ń s k ic h , s łu c h a ła sło w a Jeg o « (Ł u k . X . 39;.

»Oto w nieprawości jestem poczęty, a

•w grzechach poczęła mię matka moja«...

“Grzesznik z natury, grzesznik ze złej i sła- bśj woli mojej, przychodzę do Ciebie, o Jezu, Święty Świętych, a zarazem Ojcze wszełkie- .go miłosierdzia i litości. Jakaż to dla mnie pociecha znaleść u stóp Twoich ukorzoną, skruszoną „grzesznicę", wielką grzesznicę, i wiedzieć, że Serce Twoje Boskie w jej kor- nem uwielbieniu znajduje prawdziwą rozkosz i w esele!

Sfońoe chyliło się już ku zachodowi.

-Jezus znużony całodzienną pielgrzymką i na­

uczaniem cisnących się doń tłumów, szukał

(4)

spoczynku. Kroki swe zwrócił ku Betanii, tam w domu przyjaciela czekały n a ń serca życzliwe, szczerze otwarte dla Niego. I wszedł w gościnne progi, a u wrót domu witał Go Łazarz, wierny przyjaciel, i Marta, której ser­

ce pełne poświęcenia i czynnej miłości bliźnie­

go, tak chętnie Bożego Gościa w dom swój przyjmowało. Lecz Jezus szukał wzrokiem je ­ szcze kogoś... — Nieśmiało, z oczyma spu- szczonemi, z tw arzą zarumienioną wstydem, zbliżyła się Marya, daw na grzesznica, dziś cud miłosierdzia i arcydzieło łaski Bożej, a upadł­

szy do nóg Pana, witała Go milczeniem. Ona czuła się tak winną, tak grzeszną, że ust o- tworzyć nie śmiała. Sercem tylko, duszą wiel­

biła Mistrza. — W ierzyła, że pod tą postacią człowieka kryje się Bóg Stwórca, którego da­

ry ona niegodziwie poniewierała i deptała nie­

wdzięcznie. Wielbiła Go, Świętość nieskończo­

ną, w obec której grzechy jej, jakże były wstrętne ! W ielbiła Jego dobroć i miłosierdzie, które litując się nad biedną grzesznicą, w chwili właśnie, gdy ona duszę swą tarzała w bru- dnem błocie występków, zbaw czą dłoń jej po­

dawało. W ielbiła w Jezusie Ojca najlepszego, który sam wyszedł na spotkanie m arnotra­

wnego dziecka ze słowem przebaczenia i ła­

ski... A przywitawszy tak Bożego Gościa i P a ­

(5)

8

na swego, usiadła u nóg Mistrza, wsłuchując się w słowa Jego.

Betania... to słowo budzi w duszy dzi­

wny jakiś pokój i wesele. Chciałoby nam się należeć do szczęśliwej gromadki przyjaciół Jezusa, ofiarować Mu gościnę i dom, w któ- rymby swobodnie mógł wytchnąć, a potem usiąść u nóg Jego i napawać się słodyczą słów Jego. Betania... to imię tak niegdyś miłe było Sercu Jezusa; Betania, to dom spoczyn­

ku, schronienie świętej modlitwy i miłości, to raj ziem ski!

Ależ i my szczęśliwi mamy naszą Beta- nię. Każdy kościół, każdy przybytek Boga Jezusa, to nasza Betania eucharystyczna. Cdy wszystko dokoła huczy i szumi, gdy po uli­

cach, rynkach i placach wre gwar, a ludzie, jakby wiatrem pchani gonią, każdy za swą sprawą, w świątyni Pańskiej milczenie i po­

kój. Jezus tam spoczywa. Ciche tabernakulum lub złociste ramiona monstrancyi, to miejsce wytchnienia Jezusa. A tu u nóg Jego zebrani przyjaciele: wierni Kapłani Pańscy, gospo­

darze świętych Jego przybytków, — niby Ł a­

zarz betański — ze słowami: „To jest Ciało, to jest Krew moja“... wychodzą naprzeciw Jezusa i wprowadzają Go na Ołtarze, w te nowe gospody eucharystyczne; Marty, dusze

(6)

miłosierne, zawsze gotowe przyjść w pomoe bliźniemu, w którym widzą samego Chrystu­

s a ; one to własnemi rękami przygotowują i stroją mieszkanie Pana Zastępów w Bożej Hostyi ukrytem u; Marye wreszcie, dusze mo­

dlitwy, Adoratorki Boga miłości, nieodstępne od Niego; bo chociaż nawet ciałem oddalone, lecz dusze ich wpatrzone w Najświętszego Mistrza, wielbią Go, i nasycają się słodyczą słów:

Jego. Milczą, bo Jezus mówi do nich.

0 Boska Hostyo, Tyś jest tym samym Jezusem, — słodkim Gościem Betanii. Wie­

rzę, i wielbię... Wielbię Twoje Bóstwo i Czło­

wieczeństwo... Wielbię Twoją nieskończoną Świętość, w obec której same nawet spra­

wiedliwości nasze brudem są i błotem. W iel­

bię Twoją niepojętą dobroć i litość, która nas, biednych grzeszników znosi przed O bli­

czem i u stóp Twoich świętych, i przycią­

ga do Serca Twego, i karmi słowem, i ol­

śniewa promieniami światła i nauki Twojej.

Mów Panie, bo sługa Twój s łu c h a .. Hostya Twoja milczy, ale jakże to wymowne milcze- cz en ie! Ono mi mówi o Twojej pokorze i ci­

chości ; ta maleńka Hostya, jakiż to wzór, jaki obraz wyniszczenia, ubóstwa, posłuszeń­

stwa !...

(7)

5

Jest jeszcze inna Betania, ukochane miej­

sce spoczynku Jezusa... Czy znasz je ? ... To serce Twoje. — Odpychany od dusz, znużony nadarem nem szukaniem zbłąkanych owieczek, zbolały niewdzięcznością serc ludzkich, staję u wrót duszy twojej i pukam .. Czy mi utwo­

rzysz ?

O Jezu, wejdź, wejdź co prędzej do u- bożuchnego domku mego, do tej małej Betanii Twojej ! Ja Ci się cały oddam na usługi : ro­

zum mój, — ten Łazarz, pan domu, wyjdzie naprzeciw Ciebie, i mocną, niezachwianą wiarą pozdrowi Cię i powita u progu; wola moja, ta Warta czynna i działająca, wysilać się i praco­

wać będzie, by ci miłe przygotować mieszka­

nie ; serce moje — to Magdalena Twoja...

długo się ono błąkało, ale dziś już skruszone, upokorzone, uniżone, i takie składam je u nóg Twoich. O, daj, by ono podobne było sercu tej wielkiej grzesznicy ! — Więcej nie już po­

wiedzieć Ci nie umiem. Zamknę więc usta i milczeć będę, a milczenie moje niech będzie uwielbieniem Ciebie.

(8)

2. D ziękczynienie.

- O d p u s z c z a ją je j s ię w iele g r z e ­ ch ó w . iż w ielce u m iło w a ła . .* ( J a ii V II 47.)

Zal, skrucha, nie by{v wyłącznem tylko uczuciem Maryi u stóp Tańskich. Ona była najpiękniej szem arcydziełem Jego łaski. — Z natury szlachetna, obdarzona sercem, które namiętnie kochać, ijprzedm otowi miłości odda­

wać się umiało, Marya, raz nawrócona, z całą, właściwą sobie wspaniałościa duszy, odepchnęła od siebie wszystkie ponęty stworzeń, a czując, że tylko w tej nowej miłości Boga-Gzłowieka znajdzie nasycenie i pokój — oddała się jej zupełnie, ale z jak ąż wdzięcznością, z jak po- kornem dziękow aniem ! „Siedziała u nóg P ań- skichu — a wpatrując się w Jezusa, duszą płomienną a wdzięczną, przeglądała wszystko, co dla niej uczynił. — Niedawno jeszcze, by­

ła dzieckiem gniewu Bożego... „niewiastą grze­

sznicą !...“ Jakżeż sama ta nazwa smutno od­

bija się o ucho ludzkie. — „Była w mieście n i e w i a s t a g r z e s z n i c a “... to jest isto­

ta, którą grzechy, jawne występki uczyniły sławną, — istota, której widok gorszył całe

(9)

miasto, i która zdobyła sobie sm utne prawo, by ją wszyscy nazywali „grzesznicą“ . 1 tej istocie Jezus poseła zbawczy promień Swego miłosierdzia. Dusza Maryi, do wielkich rzeczy stworzona, poniżyła się i spodliła straszliwie.

Odwróciła się od Boga, od Stwórcy, a wszyst­

kie swoje żywotne siły, wszystkie władze oddała na służbę grzechow i.. — A Jezus, ten Bóg Świętości nie odwraca się od n ie j; — szuka ją, czeka, zastawia na nią sidła Swego miłosierdzia.

Marya była bogatą, młodą i piękną. Bóg pełną dłonią wylał na nią Swe dary... umysł miała bystry, serce gorące i wspaniałomyślne;

rodzina jej cieszyła się sławą i dobrem im ie­

niem ... i z tymi wszystkimi darami stała się grzesznicą — grzesznicą p u bliczną! Przecho­

dziła przez świat obojętnie ; jedni ją chwalili, drudzy ganili, inni zazdrościli; — ona z czo­

łem wzniesionem mijała wszystkich, równie nieczuła na pogardę i szemrania, jak na po­

klaski, zajęta jedynie tem, co ją wtrącało w przepaść. Lecz przyszła chwila Bożego mi­

łosierdzia. Jezus spojrzał na nią, a to spojrze­

nie wrzuciło w jej duszę takie promienie świa­

tła, że w jednej chwili zrozumiała i wielkość i obrzydliwość swych występków, i przewi­

działa otchłań straszliwą, w jaką ją grzech

(10)

popychał, a zarazem świętość Jezusa, i nie­

skończoną dobroć, do której ona, tak sk a la n a , jeszcze z ufnością przytulić się mogła. Więc było za co dziękować.... Toż gdy Mistrz Bo­

ski spoczął w Betanii, Marya siedziała u nóg Jego, i dziękowała milczeniem, westchnieniem i łzami.

I myśmy grzesznicy, — i jam grzeszni­

kiem, tysiąckroć niewdzięcznie’szym od Be • tańskiej niewiasty. Łaski Twoje, o Boże, i dary najszlachetniejsze rzucałem w błoto gr/.&- chu. O piękności niebiańska duszy mojej, cóż się z to b ą 'sta ło ? O wiaro, o nadziejo, o m i­

łości święta, łącząca duszę moją z Bogiem, cóż z wami uczyniłem ? W yganiałem Boga z umysłu i serca, a w duszy mojej staw ia­

łem coraz nowe ołtarze dla szatana i grzechu.

W inniejszy jestem zaprawdę od grzesznicy z Betanii. — Ona Cię zaledwie znała, a mnie mówiono o Tobie już w pierwszym poranku mego życia, ja widziałem Krew Twoją spły­

wającą z Kalwaryjskich szczytów; ona nie znała jeszcze całej przepaści miłości Twojej, a ja przyglądałem się wyniszczonej Hostyi Twojej, i własnemi oczyma patrzyłem, do ja ­ kich krańców przywodziła Cię miłość. Gdy na­

reszcie pochwyciłeś duszę moją grzeszną, nie

(11)

9

tylko przebaczyłeś jej i objąłeś uściskiem wielkiego, nieskończonego miłosierdzia, ale spraw iłeś mi Ucztę Niebiańską, zastawiłeś stół przewybornym Chlebem i Winem Ciała i Krwi Twojśj. 0 Jezu, Aniołowie Twoi, wi­

dząc mię zbliżającego się do tego świętego Stołu mogliby zaprawdę, wskazując na mnie, z miłosnym wyrzutem mówić Tobie: »0, ja ­ ka to grzesznica!...* — Cóż im na to odpo­

w iesz? — Wiem... Zapytasz ic h : „Widzicie tę duszę-grzesznicę ? - Wiele jest jej prze­

baczone, bo Ja ją wielce umiłowałem i w yla­

łem na nią obficie miłosierdzie moje !“

O Chryste mój B o ż e ! gdy się zata­

piam w tych nadmiarach dobroci i miłosier­

dzia Twego, czuję, jak serce mi rośnie, jak je rozpierają uczucia miłości, wdzięczności.

Cóż oddam ^ an u , Bogu memu za wszystko, co mi uczynił ?

ta

(12)

3. Nagradzanie.

»M arto, M arto, tro s z z c y s z s ię i fra­

s u je s z o k o ło w iela !..«

(L u k. X . 4 1 .).

Milczącą kontemplacyę Maryi przerwała Marta. Spracow ana, strudzona, stanęła: przed Panem , a spojrzawszy na siostrę spoczy­

wającą spokojnie u nóg Jezusa, rzekła z lek ■ kim w yrzutem : „Panie, niedbasz Ty, iż sio­

stra moja opuściła mię, żebym sama posłu- gow ała; rzeczże jej tedy, aby mi pomogła.“

Marta pracowała przecież dla Mistrza, w jej mniemaniu, im więcej dań na stole, i im obfitsze, tem Jezus lepiej będzie ugoszczony.

Ale Ten, którego pokarmem jest pełnić Wolę Ojca, rzekł smutno : „Marto, Marto, troszczysz się i frasujesz około wiela, a wszakże jednego tylko potrzeba.a

Przesuńmy się duszą przez świat... Je­

zus idzie przezeń. Niezmordowany Siewca rzuca na niwę dusz pełną garścią złote ziarno Swej Boskiej nauki, lecz ziarno Jego pada na ziemię opoczystą, a ciernie codziennych zajęć i trosk doczesnych zaduszają Bożą siejbę. — Idzie dalej... Na drodze, którą przechodzi,.

(13)

11

czekają nań Judasze, wychodzą naprzeciw Niemu, a złożywszy na ustach zdradziecki pocałunek, wprowadzają do serca, tej przepa­

ści grzechu, tego przybytku szatan?. — A dalej... czyhają na Jezusa niezliczone szeregi nieprzyjaciół; okrutni, d/dcy, siejący dokoła zniszczenie i śmierć, zebrani z wszystkich krajów i wszystkich czasów; jedynem uczu­

ciem ich serc jest nienawiść Jezusa, jednym celem: śmierć dusz, - jednego mają wodza:

szatana. ,Kalwarya nie nasyciła i c h ; słodką Ofiarę miłości znaleśli powtórnie w taberna­

kulum, okrytego pokornemi postaciami Hostyi, i zajadle prześladują Go na nowo. Pociski swoje kierują przeciw Boskiej Eucharystyi.

O, bo oni wiedzą że pod postacią Sakram en­

tu żyje Bóg Jezus prawdziwie, że On w tej Hostyi ukryty chce być wielbiony, uznany i miłowany, a każdy grzech, zanim stanie przed tronem sprawiedliwości Bożej, przebija wprzód Serce Jezusa w Hostyi żyjące.

Ścigany znieważony, x-aniony. gdzież pójdzie Jezus? Szuka ulgi w swoich nowych Betaniach. Tu przynajmniej otoczą. Go przyja­

ciele , a On otworzy im zbolałe Serce Swoje, pokaże krwawiące się rany, użali krzywd Swoich, i przy ich sercu znajdzie pociechę i ulgę. -r— Tak, u stóp Jego Ołtarzy staje

(14)

kilka dusz dobrych; lecz niestety, zanadto- roztargnieni, zbyt zajęci tem, co przemija, nie umieją przyjąć tajemnych zwierzeń Jezusa, a szelest spraw doczesnych zatłumia w ich uszach cichy głos skargi Boskiego Przyjaciela.

Przychodzą czasem do Niego, ale nie dla Niego. Przedmiotem ich rozmowy są oni sa­

mi ; skarżą się tylko na krzyże, które ich gniotą, na pracę, po której ciężarem upadają, na krzywdy lub brak pomocy od drugich, — a Jezus tak spragniony serdecznej rozmowy z duszami, musi się ograniczyć na zrobieniu im wymówki: »Troszczvcie się i frasujecie około wiela !,..«

O Jezu, iakże często i ja do tych Mart należę ! Jakże często przychodzę do stóp Two­

ich nie dla Ciebie, ale tylko dla siebie sa­

mego ! Ileż razy Ty do mnie zwracać musisz wymówkę Twoją: ^Troszczysz się i frasujesz około wiela, a zaniedbujesz czerpać ze źródła łaski i szczęścia; przywiązujesz się do baga­

telki, do tego, co przemija, i temu »nic« po.

święcasz to »j e d n o p o't r z e b n e«.

— O Jezu, przebacz! Wsparty łaską, Twoją, ja się poprawię. Do stóp Ołtarza Twe­

go przyszedłszy, uspokoję wzburzone myśli, rozszalałe uczucia, rozigraną wyobraźnię, — a z Maryą pokutnicą usiadłszy u nóg Twoięh^

(15)

13

'i wpatrując się w Ciebie, słuchać będę cichej mowy Twojej. O Jezu, tak dotkliwie raniony cierniem obojętności i egoizmu naszego, zrań serce moje cierniem prawdziwego, rzewnego, tkliwego współczucia; niech się całe wylewa przed Tobą w aktach zadośćuczynienia, we łzach współczucia któreby Sercu Twojemu

•choć maleńką kropelkę pociechy przyniosły !

4. Prośba.

» M a ry a n a jle p s z ą c z ą s tk ę o b r a ła , k tó r a od n ie j o d ję ta n ie b ę d z ie U

Nadaremnie Marta żali się na siostrę, Marya jej nie słyszy, cała zatopiona w Bos­

kim przedmiocie miłości swojej. Jezus patrzy na nią z radością, a zwracając się do Mar­

ty -- m ów i: >Marya najlepszą cząstkę obrała, która od niej odjętą nie będzie. Myśl Boskie­

go Mistrza przegląda w tej chwili całe przy­

szłe życie Maryi, życie pokuty i łez, żvcie modlitwy i świętych spraw, którego końcem Niebo i miłość bez granic.

(16)

O M agdaleno! cóż się to stało ? W szak­

że do niedawna jeszcze twoją jedyną cząstką był grzech, a dziedzictwem, które Najświętsza Sprawiedliwość Boża przygotowywała tobie, było piekło. A oto teraz Jezus, Praw da wieczna, m ó w i: »Marya najlepszą cząstkę obrała...* Któż więc jest tą cząstką Twoją ? - T en, którego niebo i ziemia ogarnąć nie mogą, Ten, które­

go dłoń nie dołamie wątłej trzciny, i nie przygasi tlejącej iskierki, Ten, który Sam je­

den tylko nasycić może serce ludzkie żądne miłości, — Jezus, Bóg-Człowiek !

To cząstka nejlepsza Maryi... Ale czy tylko jej ? O Boże dobroci, czyż wględem mnie, małego Twepo robaczka, mniej byłeś wspaniałomyślnym ? Już od zarania życia me­

go oddałeś mi się c a ły ; dzieckiem jeszcze, karmiłem się już złotemi marzeniami pier­

wszego z Tobą spotkania w Komunii. I przysze­

dłeś do mnie. a odtąd dając mi się codzien­

nie jako Chleb życia, prowadziłeś mię bez­

piecznie przez wiek młodzieńczy. Świat nęcił mię i zastawiał na mnie sidła, zdradliwie kwieciem okryte. Lecz Ty niosłeś mię na rę­

ku, tuliłeś do Serca, szepcąc mi tkliw ie:

»Ja sam chcę być cząstką Twoją !* — P ó ­ źniej nadeszła twarda walka życia, i prace i krzyże, i pokusy, aleś Ty zawsze był zemną,,

(17)

15

Ty, cząstka moja jedyna! A ufam, że gdy słońce życia mojego zachodzić będzie za czar­

ne chmury śmierci, Ty, wierny do końca m i­

łośnik duszy mojej, jeszcze raz zstąpisz do mnie, a na martwiejących ustach moich skła­

dając ostatnią Hostyę Wiatyku, jeszcze raz powtórzysz: „Najlepsza cząstkę wybrałeś, któ­

ra ci nigdy odebraną nie będzie I-4 O Boże mój, Boże, Tyś jest zaprawdę cząstką i dzie­

dzictwem mojem na w iek i! Szczęśliwy jestem, szczęśliwszy nawet cd pobożnych m ieszkań­

ców Betanii. Oni Cię mieli od czasu do czasu, Gościem chwilowym tylko. Ty mię, o Hostyo życia, miłością eucharystyczną, miłością po nad wszystkie miłości przykułeś do Ołtarza Twego na wieki. Ja Cię mam zawsze, codzień, w każ­

dej chw ili; mogę do Ciebie przychodzić, na­

sycać się Tobą, gościć Cię w duszy i tulić do serca. O Chryste mój najdroższy, Ty w tej maleńkićj niepozornej Hostyi, tak opuszczony, tak wzgardzony, tak zapomniany, Tyś jest zaprawdę jedyną miłością moją ! Niech inne dusze, olbrzymy poświęcenia i ofiary staną u stóp K rzyża Twego, i z Tobą konającym, za­

pragną ciągłego konania i śmierci. Moją cząst­

ką jest ta mała, biała Hostya, dla Niej poświę­

cę siły, talenta, wolności, i życie m oje; niech ono jak wieczna lampka nieznacznie, powoli,

(18)

po małej kropelce wysączy się całe i spłonie- n a cześć i dla miłości Twojej. O Jezu, niech­

że każda godzina spędzona u stóp Twoich bę­

dzie ponowieniem tej ofiary m o jej; niechajże w tych drogich niebiańskich chw ilach nie będę Martą tylko, — troszczącą się i frasującą około wiela, zajętą 1em, co przemija. Niechaj będę Maryą siedzącą u nóg Twoich, w patrzoną

w Ciebie, w słuchaną w słowa Twoje, M aryą, która najlepszą cząstkę obrała, a która nigdy już odebraną mi nie będzie !

R óżan iec od m aw ian y u stóp Najśw.

Sakram entu.

C zęść 3. chw alebna.

1. Z m a r t w y c h w s t a n i e . Z Mary%

Najśw. uwielbiaj Jezusa, Zwycięzcę mocy pie­

kielnych, chwalebnie wychodzącego z grobu.

Śmierć odtąd i boleść nie dotkną Go ju ż ni­

gdy. Jakażto pociecha, jakie wesele wierzyć, i w iedzieć, że w tej pokornej, małej Hostyi je st Jezus zm artwychwstały, żyjący, radosny i ch w aleb n y ! O nieśmiertelny Królu wieków,

(19)

17

przez przyczynę Twćj Matki błagamy Cię o żywą, miłosną wiarę w Twoją rzeczywistą obe­

cność w Najśw. Sakram encie.

2. W n i e b o w s t ą p i e n i e . Z Mary^

Najśw. uwielbiaj Jezusa w Majestacie chwały unoszącego się w Niebo. Uwielbiaj Go, to n a ­ sze prawdziwe Niebo, nasze szczęście jedyne, ukrytego pod osłoną Hostyi. O Jezu w Najśw.

Sakram encie, prawdziwy Przedsm aku Nieba, przez przyczynę Twej Matki Niepokalanej bła­

gamy Cię o gorące pragnienie Ciebie tu na zie­

mi w Komunii Św. a po śmierci w Niebie.

3. Z e s ł a n i e D u c h a Ś w . Z Maryą Najśw. uwielbiaj Jezusa siedzącego po prawicy Ojca, a zsełającego nam Ducha Św. Pocieszy­

ciela. Uwielbiaj Go w Eucharystyi Najśw.

przebywającego z Ojcem i z Duchem św. i zlewającego z Niej ustawicznie na dusze nasze tego Ducha światła, siły i pociechy. Proś Go przez przyczynę Maryi Najśw. tej Stolicy Mą­

drości o wierność łaskom i natchnieniom tego Ducha Bożego.

4. W n i e b o w z i ę c i e . Z Maryą Najśw.

uweseloną ostatnią na tej ziemi Komunią, uwiel­

biaj Jezusa, ten nasz radosny W iatyk, z któ- rym tak bezpiecznie przechodzi się czarną bramę śmierci. O Jezu, zasiłku nasz cudowny na drogę wieczności, Zmartwychwstanie i życie''

(20)

nasze, pozwól nam, gdy na nas przyjdzie ta straszna ostatnia godzina, zasilić się Ciałem Twojem Najśw. a potem skonać radośnie w ob­

jęciach Twoich i Twojej Najsłodszej Matki.

5 U k o r o n o w a n i e M a t k i B o ż e j . Z Maryą Najśw. Królową Nieba i ziemi uwiel­

biaj Jezusa, Jej Syna, a zarazem Nagrodę Jej bardzo wielką. Pod pokorną postacią Hostyi Ołtarzy naszych kryje się ten sam Jezus, Sę­

d zia żywych i umarłych, Bóg sprawiedliwy i nagroda nasza istotna. Proś Go przez przyczy­

nę Królowej i Matki miłosierdzia o łaskę życia świętego, którem zasłużyłbyś sobie na nagrodę w wieczności.

C udowne u zd row ien ie dziecka.

„Znałem małą panienkę — tak opowiada Ks. Biskup de Segur, którą dotknięcie P. Je ­ zusa w jej pierwszej Komunii uzdrowiło z cięż­

kiego paraliżu uznanego przez lekarzy nietylko z a nieuleczalny, ale nawet za śmiertelny. Dy- oniza G. ucząc się gimnastyki, upadła tak nie­

szczęśliwie na sztabę żelazną, że ta mocno nadw erężyła jej czaszkę; skutkiem tego ciało biednego dziewczątka objął paraliż, do którego

(21)

19

przyłączyły się nadto okropne bóle. Wszyscy lekarze oświadczyli, że panienka żyć nie mo­

że. Mała Dyoniza miała jednak niezachwianą ufność w dobroci Jezusa Hostyi. Prosiła usilnie, by ją zaniesiono do kościoła i tam pozwolono przyjąć pierwszą Komunię Św. Mimo sprzeci­

wiania się lekarzy zaniesiono ją do ulubionego jej kościoła, gdzie ją na wpół żywą złożono a stóp Ołtarza. Zaledwie Przenajśw. Ciało Zba­

wiciela dolknęto jej ust, Dyoniza powstała, u - klękła o własnej sile i uczuła się nagle zupeł­

nie zdrową. Straszna choroba nie powróciła już nigdy, a na czaszce nie pozostał najmniejszy nawet ślad uderzenia. Cudowne to uzdrowienie miało miejsce w Paryżu, 20 września, ]8 6 0 r.

(22)
(23)
(24)

P ojedynczy num er kosztuje 8 hal.

Roczna pren u m erata: 1 Kor. — z przesyłką p o c z to w ą : 1 Kor. 20 hal.

Cytaty

Powiązane dokumenty

wiem raz w życiu w katolickim znajdował się kościele, Z rodziny protestanckiej, i sam protestant, młody Alfred szedł przez życie wesoło, ale poczciwie. Była

W szak Ona ogniskiem łask, Ona źródłem obfitego odkupu ( Na ziemi z cicha dzwonek zadźwięczy, a dokoła Ołtarza kornie chylą się głowy; z Nieba zstępuje

cze z radości, ojciec szczęśliwy wpatruje się w młodziana, ukochanego jedynaka swego, a ten wskazując na wiernego towarzysza drogi, z wdzięcznością wylicza

stały ryczeć, a spłaszczywszy się, pomrukując tylko z cicha, oddalały s ę od łódki ; zwój czarnych chmur rozsunął się, a na ciemnym widnokręgu pogodnej,

bliwie, gorączkowo za chw ilą, k tóra węzeł dni naszych ziem skich rozetnie, oto choroba nas w szystkich, choroba najpow szechniejsza, złe, które pow raca często,

„Uczcie się odemnie, żem jest cichy i pokornego Serca«.... Uwielbiam Ciebie, o Jezu, Mistrzu mój

Więc cała promienna, i jakby uginając się pod ciężarem tego zaszczytu i szczęścia, pochyla się ku zie­.. mi, i najczystsze uwielbienie stworzenia poseła Bogu

władnym — cała ziemia korzyła się u stóp Jego, skronie Jego wieńczył kosztowny dva- dem, szaty Jego błyszczące od drogich ka­.. mieni, złocisty tron Jego