• Nie Znaleziono Wyników

"Maurycy Mochnacki : studium romantycznej świadomości", Stanisław Pieróg, Warszawa 1982 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Maurycy Mochnacki : studium romantycznej świadomości", Stanisław Pieróg, Warszawa 1982 : [recenzja]"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Jacek Kubiak

"Maurycy Mochnacki : studium

romantycznej świadomości",

Stanisław Pieróg, Warszawa 1982 :

[recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 77/2, 344-359

(2)

344

R E C E N Z J E

Jeszcze parę słów o samej książce: wydana starannie nakładem autora, ilustro­ w ana różnorodnym i urozmaiconym materiałem (portrety, rękopisy, w iniety, kata­ logi, budowle rzymskie, mapa ówczesnego Rzymu), stanowi przykład wykwintnej sztuki edytorskiej. Można tu jedynie postulować rozw inięcie niektórych skrótów słownych.

Książka Józefa W arszawskiego rozstrzygając biograficzną zagadkę „dramatu rzym skiego” stanowi w istocie swej przede w szystkim obraz miejsca Macieja Ka­ zimierza Sarbiew skiego w poetyckiej rzeczywistości europejskiej XVII wieku.

Irena Kadulska

S t a n i s ł a w P i e r ó g , MAURYCY MOCHNACKI. STUDIUM ROMANTYCZ­ NEJ ŚWIADOMOŚCI. Warszawa 1982. Państw ow y Instytut W ydawniczy, ss. 288.

Książka Stanisława Pieroga — po pracach Jerzego Szackiego, Ireny K itowiczo- w ej, Krystyny Krzemień-Ojak, Bronisława Łagowskiego, poświęconych Maurycemu M ochnackiem u1 — przynosi ujęcie podstawowych aspektów jego myśli. Przed­ m iotem rozważań stały się: „Światopogląd Mochnackiego, jego wew nętrzna budowa i ew olucja w czasie” (s. 6). Podkreślm y na w stępie doniosłość płaszczyzny proble­ mowej zaproponowanej przez badacza, scalającej różnorodne elem enty w ielow ątko­ wej działalności krytyka, publicysty i działacza politycznego. Dotąd raczej obserwo­ w aliśm y tendencję do rozszczepiania dzieła Mochnackiego na dwa zakresy: este- tyczno-literacki i polityczny. Pieróg, sprowadzając te rozm aite w ątki do w spólnego m ianownika treści filozoficznych i funkcji światopoglądowych, wybiera perspektyw ę historii idei. Wybór ten uzasadnić by dodatkowo można tak silnym u M ochnackiego aksjologicznym nacechowaniem wypowiedzi oraz w pływ em jego poglądów na kry­ stalizację i rozwój polskiego romantyzmu. Podjęcie tej ostatniej k w estii zapowiada już przedmowa: „Właśnie z tym »paradygmatem światopoglądowym« w iążem y dziś wyobrażenia »typu« i »stylu« romantycznego m yślenia, co sprawia, że przedsięw zię­ cie rekonstruowania św iatopoglądu Mochnackiego musi być zarazem badaniem ro­ m antycznej świadom ości” (s. 6).

P r z e ł o m r o m a n t y c z n y

Analizę w ypowiedzi Mochnackiego poprzedza autor (cz. I: Rom antycznośćt rozdz. 1: Klasyczność czy romantyczność?) lapidarnym om ówieniem schyłkow ej fazy polskiego Oświecenia jako podstawowego, „negatywnego układu odniesienia dla pierwszego pokolenia rom antyków” (s. 8). Otrzymujemy przekonującą rekonstrukcję stopniowej dezintegracji oświeceniowego światopoglądu. Eksplodujące nagle w w y ­ miarze historycznym zło (rozbiory Rzeczypospolitej) ustanow iło graniczną próbę dla ośw ieceniowej m etafizyki ładu fizyczno-m oralnego i historiozofii postępu. Suges­ tyw n ie przedstawia Pieróg objawy „procesu irracjonalizacji i psucia się spójności ośw ieceniowego światopoglądu” (s. 14) na przykładzie prób rew izji filozoficznych

1 J. S z a c k i : Ojczyzna, naród, rewolucja. P roble m aty ka narodowa w polskiej

m y śli szlacheckorewolucyjnej. Warszawa 1962; M aurycy Mochnacki. W zbiorze: Pol­ ska m yśl filozoficzna i społeczna. T. 1. Warszawa 1973. — K. K r z e m i e ń - O j a k , Maurycy Mochnacki. Program kulturalny i m y śl kry tycznoliteracka. Warszawa

1975. — I. K i t o w i c z o w a , Studia nad k r y ty k ą literacką Maurycego Mochnackie­

go. Lublin 1977. (Maszynopis pracy doktorskiej. IBL PAN, sygn. 1452). — B. Ł a ­

(3)

R E C E N Z J E

345

podejm ow anych przez Hugona Kołłątaja i Józefa K alasantego Szaniawskiego. N ow a sytuacja w yzw oliła rom antyczną reakcję, „w następstw ie której powstanie n ow a m etafizyka, skoncentrowana już nie na porządku natury i prawach natury, lecz na historii i prawach historii, i tłum acząca naturę na podstawie praw historii, a nie historię na podstaw ie praw natury” (s. 16). Rok 1795 sygnuje fundam entalny, a le nie jedyny czynnik genetyczny przełomu rom antycznego w Polsce, albow iem in n e upatryw ać należy nie w partykularnej, lecz w europejskiej perspektyw ie przemian św iadom ości (np. znaczenie Rewolucji Francuskiej). Można też dla uzupełnienia do­ dać, że opis autorski, być może, nazbyt ujednolica bogactwo m yślowych w ątk ów filozofii ośw ieceniow ej. Wśród nich, już w epilogu formacji, warto podkreślić n a · silenie w ątk ów prowidencjalistycznych (ważnego ogniwa łączącego z romantyzmem)· i, z drugiej strony, wzrost nastaw ienia em pirycznego i pragmatycznego. Jak się bo­ wiem wydaje, oświeceniowa rezygnacja z refleksji o charakterze m etafizycznym zostaw iła w olne pole dla ekspansji romantycznej.

N ależy w pełni zgodzić się z autorem, że konieczne jest rozumienie przełomu rom antycznego jako „zjawiska ogóinokulturowego” (s. 23), a nie tylko historyczno­ literackiego. Tak czyni się obecnie, również czytając Mochnackiego. Dość przypo­ m nieć książkę K rystyny Krzemień-Ojak. Wydaje się, że eksponowanie przez Pieroga dawniejszej tendencji badaczy do zam ykania przełomu w ramach estetyczn o-literac- kiego sporu rom antyków z klasykam i deformuje nieco obraz współczesnej w ied zy na ten temat. W ogóle gdy chodzi o usytuow anie omawianej rozprawy wobec do­ robku poprzedników, trzeba stwierdzić zaskakująco dużą ilość ekskursów polem icz­ nych w obec dawnych, po części już nieaktualnych prac*. Po publikacjach Szackiego, Krzemień-Ojak czy Łagowskiego nie wym aga już batalii przezwyciężenie sądu P io­ tra Bańkowskiego, jakoby dzieło O literaturze polskiej w w ieku d z ie w ię tn a sty m było tylko zlepkiem w cześniejszych artykułów (zob. s. 96), lub obalenie powierz­ chownej opinii Juliana K rzyżanowskiego o koncepcji literatury narodowej Moch­ nackiego 8 (s. 143—144, 38, 277).

Mimo tych w szystkich zastrzeżeń powiedzieć trzeba, że światopoglądowe podłoże w ystąpień Kazimierza Brodzińskiego (O klasyczności i romantyczności, 1818), pole­ miki Franciszka Wężyka ze Śniadeckim (1819) oraz stanowiska Franciszka Salezego D m ochowskiego (Uwagi nad stanem, duchem i dążnością poezji polskiej, 1825) n a­ św ietla badacz w nikliw ie i przekonywająco. Przy czym rozważania te dały mu asum pt do podjęcia problemu polskiego „preromantyzmu”. Akcentując zwłaszcza szczególne m iejsce Brodzińskiego, Pieróg — dla oznaczenia zespołu tendencji n ow a­ torskich w płaszczyźnie estetyczno-literackiej (zerwanie z norm atywną doktryną klasycystyczną), uwikłanych jednak jeszcze pod względem światopoglądowym w tra­ dycjach Oświecenia — proponuje form ułę rom antyzmu „średniej drogi” (s. 53). Jak wiadomo, Teresa Kostkiewiczowa potraktowała ten zespół idei, opartych na sensu - alistycznej kategorii czucia, natury i serca, jako „komponent sentym entalizm u” 4. Postawę Brodzińskiego cechuje pragnienie przezwyciężenia antynomii ośw iecen io- wo-rom antycznych, dualizmu „serca” i „rozumu”, a później mesjanizmu i

organicz-2 Np. P. B a ń k o w s k i , Maurycy Mochnacki jako te oretyk i k r y ty k rom an ­

ty zm u polskiego. Kraków 1913. — A. Ł u c k i , Ewolucja pojęcia literatury narodo­ w e j u Mochnackiego. „Pamiętnik Literacki” 1931, z. 3. I odbitka. — H. Ż y c z y ń -

s к i, w stęp w: M. M o c h n a c k i , O literaturze polskiej w w iek u dzie wię tn asty m . Kraków 1923. BN I 56.

®J. K r z y ż a n o w s k i , w stęp w: Polska k r y ty k a literacka (1800—1918). Ma­

teriały. Т. 1. Warszawa 1959, s. 16.

4 T. K o s t k i e w i c z o w a , K la s y c y z m — sentym entalizm — rokoko. Szkice-

(4)

■34G

R E C E N Z J E

n ik ow stw a 5. Stosując kryteria funkcjonalno-genetyczne, z pewnością nie można jego krytyce z lat dwudziestych odmówić istotnych cech „preromanytczności”. Przekonują rów nież o tym opinie w spółczesnych (Mochnacki, Grabowski, Mickiewicz) dotyczące „śpiew aka W iesław a”. Uznając jednak niecelowość wyodrębnienia okresu preroman- tyzm u ·, proponujemy — jak się zdaje, w zgodzie z linią w yw odów badacza — trak­ tować ten zespół zjawisk jako odrębny nurt, ważki w całej epoce polskiego roman­ tyzmu. „Warto chyba także widzieć w preromantyzmie romantyzm, jaki m ó g ł być, jaki się zapowiadał w swojej genezie historycznej w łonie Oświecenia” — stw ierdzał w 1965 r. Stanisław Pietraszko 7. Zaryzykować wolno twierdzenie, że taki nurt faktycznie zaistniał, stanow iąc pewien syndrom m.in. cech sentymentalizmu ■oraz recepcji niektórych idei Herdera i Schillera, nurt racjonalistyczny i media- tyzujący dysharmoniczną w izję św iata i człowieka. Ów „sentymentalizm uroman- tyczniony” lub „romantyzm usentym entalniony”, reprezentowany zrazu najwyraziś- ciej przez Brodzińskiego, Korzeniowskiego i Zaleskiego, później, jak zwracał uwagę Czesław Zgorzelski, „kształtuje w iele utworów [...] Pola, Syrokomli, Lenarto­ w icza” 8.

Pieróg zauważa też trafnie, że początkowo autor rozprawy O duchu i źródłach

poezji w Polszczę nie sform ułował filozoficznych uzasadnień całościowej krytyki

Oświecenia. Irracjonalistyczne przesłanki nie objęły początkowo tej części kultury, która w w izji oświeceniowej była „cyw ilizacją”. W polemice ze Śniadeckim Moch­ nacki uznaje — w „sferze w idzialnych rzeczy” — „wartość doświadczenia, rozsądku i nauki, przyznaje im uniwersalność i zdolność do ciągłego postępu” (s. 65). Punkt w yjścia refleksji Mochnackiego stanow iła epistemologiczna i ontologiczna teza o du­ alizm ie rzeczywistości, o m etafizycznym wymiarze istnienia świata i człowieka,

skąd z kolei w ynikały poglądy krytyka na rewelatorską funkcję wyobraźni i po­ ezji. Można dodać, że w ówczesnej m yśli estetycznej i twórczości literackiej pierw­ szego pokolenia rom antyków w idać także w pływ czynnika artystycznego — fascy­ nacji otwartą nagle perspektywą rozumienia i uprawiania sztuki jako żywiołu n ie­ skrępow anej fantazji, poetyckości i baśniowości. Stąd zapewne pochodzi znamienny dla „wczesnego” Mochnackiego kult „wesołej gry im aginacji”, „uroku naiwnych i poetyckich czasów ” (O duchu i źródłach poezji w Polszczę).

R o m a n t y z m M o c h n a c k i e g o i „ m i l c z e n i e ” k r y t y k a

Książka Pieroga jest w ięc, jak widać, również książką o polskim romantyzmie w ogóle. Dlatego wypada żałować, że autor nie sform ułował, choćby lapidarnej, nad­ rzędnej hipotezy romantyzmu. Brak takiego idealnego modelu teoretycznego jako układu odniesienia sprawia, że rola Mochnackiego w kształtowaniu założeń prądu w epoce przedpowstaniowej staje się, jak wolno mniemać, przedmiotem daleko idą­ cej absolutyzacji. Wskutek tego tezy o Mochnackim kształtują obraz całości, zw łasz­ cza lat 1825—1830, przy czym jednak skądinąd warta rozważenia supozycja typo- w ości i reprezentatywności poglądów autora Myśli o literaturze polskiej nie

z.naj-5 Zob. I. B i t t n e r , Brodziński — historiozoj. Wrocław 1981.

e Zob. M. P e c k h a m , O koncepcję romantyzm u. Przełożył M. O r k a n - Ł ę c k i . „Pamiętnik Literacki” 1978, z. 1, s. 249. Zob. też Z. S i n к o, rec. zbioru: Histoire

com parée des littératures de langues européennes. Vol. 3. Budapest 1982. Jw., 1984,

z. 3, s. 384т—385.

7 S. P i e t r a s z k o , w ypow iedź w dyskusji nad referatem M. J a n i o n Ś w ia ­

topogląd polskiego romantyzmu. W zbiorze: Proces historyczny w literaturze i sztu ­ ce. Materiały Konjerencji N a u k o w e j, m aj 1965. Warszawa 1967, s. 195—196.

(5)

R E C E N Z J E

347

d uje rozw inięcia (s. 6). Co w ięcej, prowadzi to do nadmiernego ujednolicenia „para­ dygm atu św iatopoglądow ego” tego okresu, utrudniając wydobycie jego w ielow arian­ tow ości i cech alternatyw nych. O tym, że rozwiązania Mochnackiego nie posiadają cech tak rozległej reprezentatywności, zdają się świadczyć kontrowersje m iędzy nim a Janem Ludw ikiem Żukowskim czy M ichałem Podczaszyńskim, również wybitnym i członkam i obozu rom antyków w arszaw skich 9. Można by też przypomnieć tu dystans M ickiewicza, ujaw niony w rozprawie O k ry tykac h i recenzentach w a r s z a w s k i c h 10. Szczególnie w zakresie twórczości literackiej stwierdzić można światopoglądową „polifoniczność” romantyzmu przedlistopadowego w układzie: M alczewski — Za­ leski — M ickiew icz n .

Teza Pieroga najbardziej przekonuje w odniesieniu do pierwszego okresu kry­ ty k i M ochnackiego (1825— 1827), zwłaszcza gdy dotyczy tekstów z „Dziennika War­ szaw skiego” (O duchu i źródłach poezji w Polszczę, Niektóre uwagi nad poezją ro­

mantyczną [...]). Tutaj istotnie uderzające jest podobieństwo koncepcji poezji ro­

mantycznej do światopoglądowych im plikacji utworów M ickiewicza (Ballady i ro­

manse, Dziady kow ieńsko-w ileńskie). W obu przypadkach dominuje w ątek episte-

m ologiczny i antropologiczny, w którym posługując się kategoriami natchnienia i w yobraźni rozbito ośw ieceniową koncepcję poznania, usankcjonowano nowy, m e­ tafizyczny w ym iar rzeczywistości. Zbieżności te podkreślił niedawno Ryszard Przy­ bylski 12. Nb. chronologia publikacji świadczy o „pierwszeństw ie” Mickiewicza, inaczej niż sugeruje to Pieróg. N iektóre sform ułowania polemiki M ochnackiego ze Śniadeckim uznać można w ręcz za komentarz filozoficzny do Ballad i romansów, zwłaszcza do Romantyczności.

Część II, Od romantyczności do filozofii uznania się narodu w sw o im jestestw ie, daje obraz ew olucji poglądów Mochnackiego z lat 1828— 1830, od Myśli o literaturze

polskiej do dzieła O literaturze polskiej w wieku dzie wię tn asty m . Jak stwierdza

badacz, „rozwój m yślow y Mochnackiego [...] przebiega jakby w dwu kierunkach: Mochnacki pogłębia teorię romantycznej poezji, poszukując dla niej metafizycznych uzasadnień, ale zarazem teorię tę stopniow o rozszerza [...]. Koncepcja poezji [...] staje się teorią literatury narodowej, co znaczy raczej: filozofią narodowej kultury” (s. 126). Finalny rezultat ufilozoficznienia stanowi rozwinięta na kartach O literatu­

rze polskiej w w iek u d zie w ię tn asty m teoria sam oświadom ości narodowej, w izja sy­

stemu kultury narodowej opartego na dwóch podstawowych wątkach: „idei narodu jako sam oistnego podmiotu i idei literatury jako przejawu sam oświadom ości tego podmiotu” (s. 155). Warszawski romantyk, włączając literaturę artystyczną w obszar różnorodnych piśm ienniczych form wyrażania ducha narodowego (historiografia, filozofia, nauki przyrodnicze), przechodzi od zagadnień estetycznych do refleksji kulturologicznej. W odniesieniu do dzieła O literaturze polskiej w w iek u d z i e w i ę ć

9 Zob. np. K r z e m i e ń - O j a k , op. cit., s. 13—16, 123—139.

10 Zob. A. W i t k o w s k a , Mickiewicz. Sło wo i czyn. Warszawa 1983, s. 59—60. 11 Zob. zwłaszcza M. Ż m i g r o d z k a , Dwa oblicza wczesnego ro m antyzm u.

(Mickiewicz — Malczewski). „Pamiętnik Literacki” 1970, z. 1. — B. S t e l m a s z -

c z y k - S w i o n t e k : Wokół programu poetyckiego Bohdana Zaleskiego. „Ruch Li­ teracki” 1979, z. '5; O poezji Bohdana Zaleskiego z lat emigracji. T radycja se n ty ­

mentalna w rom an tyzm ie polskim. „Pamiętnik Literacki” 1981, z. 3.

12 R. P r z y b y l s k i , Klasycyzm , czyli P r a w d z iw y koniec K rólestw a Polskiego. Warszawa 1983, rozdz. R om antyzm jako przepaść klasyka, zwłaszcza s. 358, 365. Zob. też T. K o s t k i e w i c z o w a , Poezja i czułe serce. Szkic o sensach „czucia"

w świadomości poetyc kiej Oświecenia i Mickiewicza. W zbiorze: Studia romantyczne.

(6)

3-18

R E C E N Z J E

n a s ty m czytam y: „chce Mochnacki powiedzieć w łaśn ie coś o całokształcie kultury

narodowej, o przejawiającym się w tej kulturze »umyśle narodowym« i na podsta­ w ie analizy tego um ysłu w nosić o w łaściw ościach i m ożliwościach »zbiorowego pod­ m iotu«, którego um ysł został poddany badaniu. [...] analiza poezji romantycznej jest dla niego tylko środkiem um ożliwiającym realizację tego zadania — poezja jest m ianow icie jednym z w ielu przejawów świadom ości narodowej [...]” (s. 157). W tym m om encie znaczenie poezji romantycznej było dla Mochnackiego już niejako „wa­ ru n kow e”, podporządkowane idei sam orealizacji podmiotu narodowego w historii. Jak stw ierdza Pieróg, autor rozprawy O literaturze polskiej w w iek u dzie w ię t­

n a s ty m poświęca tak w iele miejsca poezji romantycznej „nie dlatego, by była ona

najw ażniejszą częścią literatury polskiej, ale dlatego, że upatruje w niej jedyny i s t n i e j ą c y już przejaw »uznania się« narodu polskiego” (s. 164). Tak w ięc ufilo- zoficznienie (i dalej: upolitycznienie) stanowiska prowadziło do wypierania wątków literackich ze świadom ości romantycznej najw ybitniejszego krytyka doby przed- listopadow ej. Jak w iem y, droga ta — w skutek absolutyzacji polityki — zawiedzie pisarza do generalnego zakw estionowania filozofii i literatury rom antycznej (O re ­

w olucji w Niemczech, 1833).

„M ilczenie” Mochnackiego jako krytyka literackiego po r. 1830 (a chciałoby się choć kilku zdań o Dziadach drezdeńskich lub Kordianie'.) skłania do zastanowienia. Można przypuszczać, że o „anihilacji” literatury w jego m yśleniu zadecydowały dwa m om enty: filozoficzne przesłanki „naturalistycznej” form uły kultury narodowej, w ram ach której literatura romantyczna „zrealizowała się” w m yśl teleologii poli­ tycznej, oraz ciśnienie sytuacji historycznej, atmosfera czynu rewolucyjnego.

Sumarycznie rzecz traktując, można się zgodzić z zaproponowanym przez P ie­ roga m odelow ym schematem ew olucji światopoglądowej Mochnackiego — „od

poezji do estetyki i filozofii, od estetyki i filozofii do polityki, do »czynu« i do »re­ wolucji«” (s. 172). Jednak chronologię takiego rozwoju zakłócają przecież przejawy w czesnej refleksji politycznej u autora Powstania narodu polskiego w roku 1830

i 1831, zupełnie zlekceważone i pom inięte przez badacza, tzn. „memoriał karm elicki”

(Łagowski sądzi, iż młody w ięzień dał w nim „dowód, że poważnie przem yślał pro­ blem stosunków między filozofią i polityką” lł), om ówienia książek pisane podczas pracy w ce n z u r ze14 (materiał do choćby pośrednich wnioskowań) i w reszcie Głos

ob yw a te la z Poznańskiego. Ponadto z tezą o niejako „naturalnej” transform acji m y­

śli estetyczno-literackiej w polityczną słabo harmonizuje żywa praktyka krytyczna z r. 1830, aktyw ność recenzencka.

P ow iedzm y zresztą ogólniej: zarysowanem u w pracy klarownemu schem atow i kolejnych transform acji towarzyszy nieodłącznie przeświadczenie autora o całkow i­ tej spójności i „wewnętrznej logice” (zob. np. s. 172) światopoglądowego rozwoju M ochnackiego, przeświadczenie narzucające się badaczowi z taką oczyw istością być może dlatego, że jego w yw ody w ykazują skłonność do redukowania znaczenia kon­ tekstów biograficznych i historycznych.

Nie sposób już dłużej uniknąć pytania o metodę i o centralne w rozważaniach pojęcie „św iatopoglądu”.

18 Ł a g o w s к i, op. cit., s. 47. Odnotujmy tutaj, że zajmującą nas k w estię zam ilknięcia Mochnackiego jako krytyka literackiego podjął swego czasu w in te­ resujący sposób M. G u m k o w s k i (Mochnacki: m ię d zy literaturą a c z y n e m zb r o j­

n ym . „Teksty” 1972, nr 5).

14 Omówienia te publikowane były przez A. K r a u s h a r a (Poglądy p olityc zn e

Maurycego Mochnackiego. W: Obrazy i w izerunki historyczne. Warszawa 1906) oraz

(7)

R E C E N Z J E 3 4 9

J a k o p i s a ć ś w i a t o p o g l ą d M o c h n a c k i e g o ?

Intencją badacza jest „zrozum ienie” dzieła Mochnackiego (s. 5). I rzeczyw iście, zarów no w deklaracjach, jak i w procedurach analitycznych i interpretacyjnych znajdujem y przejawy respektowania najogólniejszych zasad hum anistyki rozum ie­ jącej, postaw y herm eneutycznego objaśniania i tłum aczenia tekstów. Pieróg propo­ nuje czytelnikow i współczesną l e k t u r ę twórczości Mochnackiego, widzianej w zw iązkach z filozofią i literaturą epoki.

Ta strategia badawcza jednak budzi niekiedy w ątpliw ości co do interpretacyj­ nej efektyw n ości niektórych analiz. Zwraca uwagę m ianow icie dominujące w w y ­ kładzie autorskim streszczająco-kom entatorskie traktowanie w ypow iedzi Mochna­ ckiego. N ie twierdzim y, że badacz ogranicza się wyłącznie do parafrazowania i przekładu m yśli krytyka na współczesny język pojęć filozoficznych. Chodzi o to, że mimo w szystko, jako interpretator, zajm uje on często postawę dość bierną, koncentrując się na m aksym alnie w iernym odtworzeniu m otyw acji i treści św ia­ topoglądu m anifestow anego w kolejnych tekstach z lat 1825— 1834. Czytamy wręcz: „Zbadanie w ewnętrznej struktury w ypow iedzi, a także sytuacji, w której m ają one m iejsce, dostarczają — jak się zdaje — dostatecznych punktów oparcia dla ich zinterpretow ania” (s. 55). Podejście to w iedzie do nadmiaru analiz im m anent- nych. Można powiedzieć, że w skutek zm niejszenia „epistem ologicznego dystansu do badanego d zieła” 15 pow staje niebezpieczeństwo popadnięcia w herm eneutyczne „błędne k oło”. N iekiedy odnosi się w ręcz wrażenie, że romantyczny św iatopogląd Mochnackiego prezentowany jest z perspektywy tegoż światopoglądu, w edług ka­ tegoryzacji i sposobu m yślenia jego autora. Uwidocznia się to, gdy przybliżenie dyskursu interpretacyjnego do kategorii pojęciow ych m ateriału doprowadza do sw o­ istej językow o-stylistycznej konwergencji, gdy trudno jest rozstrzygnąć, czy zda­ n ie jest jeszcze quasi-cytatem , czy już konkluzją badacza (zob. np. zakończenie tez. III, s. 215—216).

Niewykluczone, że owe trudności stosowania procedur herm eneutycznych są pochodną ogólniejszych kłopotów z analizą poglądów autora dzieła O literaturze

polskiej w w iek u dziew iętn astym , zmuszającą do rozwiązywania w ażnych i skom ­

plikowanych k w estii interpretacyjnych, które w ynikają z różnorodności języka i pragmatyki jego tekstów, ich przedmiotowej wielozakresow ości (biografia — k ry­ tyka — polityka), z konieczności godzenia ujęcia procesualnego (czynniki sprawcze, ew olucja) i system ow ego (wewnętrzna struktura). Samo pojęcie światopoglądu nie posiada zresztą, jak wiadomo, waloru semantycznej oczyw istości w zastosow aniu naukowym. Badacz jednak nie odsłania teoretycznych fundam entów swej pracy, lecz od razu przechodzi ad rem. Trudno bowiem za definicję sensu stricto uznać następujące określenie światopoglądu: „Jest on czymś, co m anifestując się w róż­

nych dziełach, a także działaniach, pozwala ew entualnie m ówić o w ew nętrznej jedności na rozm aite sposoby w ypowiadanych poglądów [...], o jedności czyjejś biografii, o ujaw niającej się w niej indyw idualności czy osobowości”, (s. 5). Z ana­ liz zawartych w książce w ynika, że termin „światopogląd” oznacza dla Pieroga skonceptualizow any system przekonań Mochnackiego, jego wizję świata zbudowaną 'na przesłankach filozoficznych. Stanowi strukturę teoretyczną widzianą w diachro- n ii procesu historycznego i zawiera system m otyw acji dla sfery praktycznej — postaw i działań podmiotu.

Tak czy owak, uchylenie się od próby zbudowania teoretycznego m odelu poję­ cia jest dość ryzykow ne, zwłaszcza wobec deklaracji badacza, że udzieli odpowiedzi

16 Zob. rec. książki Pieroga ogłoszoną przez W. J a w o r s k i e g o w „Życiu L i­ terackim ” (1983, nr 13).

(8)

350

R E C E N Z J E

na „pytanie o istotę, strukturę i jedność św iatopoglądu” M ochnackiego (s. 5—6). Można stwierdzić, że w toku interpretacji posłużono się przyczynowo-skutkowym m odelem światopoglądu jako zhierarchizowanego układu treści, od najogólniejszych przekonań filozoficznych do sfery życiowej praxis, im plikującym inkryminowane już tu przeświadczenie o rozwojowej ciągłości i wew nętrznej koherencji m yślow e­ go system u Mochnackiego.

Badacz milcząco przyjmuje też założenie o jednokierunkowej relacji między sferą św iadom ościową a sferą obiektywizacji osobowości w toku biografii. Kon­ centruje się, co zrozumiałe, na analizie „świadomości rom antycznej”. Mniej oczy­ w ista za to jest implikacja o system ow ej spójności „tekstu” biograficznego i poglą­ dów redaktora „Kuriera Polskiego”, polityka i m yśliciela. Tym bardziej, że w n ie­ znacznym tylko stopniu podjęta zostaje w łaśnie kwestia obiektywizacji światopoglą­ du w biografii autora Powstania. Wydaje się, że analizę „czystej” świadomości kry­ tyka należałoby uzupełnić o eksplikacje w płaszczyźnie osobowościowej. Wszak m a­ m y do czynienia z różnoraką m anifestacją i ekspresją nie abstrakcyjnej form acji duchowej, lecz konkretnego, psychofizycznego podmiotu! Jerzy Szacki stw ierdził niegdyś, że „w oderwaniu od niej [tj. biografii Mochnackiego] jego ewolucja in ­ telektualna w ydaje się w ogóle niezrozumiała. Potrafim y uchwycić jej nić przewod­ nią dopiero w tedy, gdy będziemy m ieli przed sobą postać młodego człowieka z tam ­ tej niespokojnej epoki, który gorączkowo szuka form uły pozwalającej mu od­ naleźć się w narodzie i narodowi w św iecie” ,e.

Sądzimy, że pominięcie czynników osobowościowych i biograficznych oraz ogra­ niczenie tła historycznego prowadzi w książce Pieroga do daleko idącej autonom i­ zacji twórczości Mochnackiego, zwłaszcza zaś jej intelektualnych momentów. Do­ dajm y nawiasem, że kwestię tę staw ia w całej ostrości w spom niany już „memoriał karm elicki”. Funkcjonalno-genetyczne ujm owanie struktur osobowości i świadom o­ ści nie jest, co prawda, w przypadku autora owego budzącego w sw oim czasie tak w iele zgorszenia dokumentu zadaniem łatwym, zw ażywszy tradycję niefortunnych biografistycznych interpretacji jego dorobku, ale że w ogóle jest m ożliwe i celowe, w ykazał w prekursorski sposób Bronisław Baczko 17.

Przy tej okazji zwróćmy uwagę na inną jeszcze m ożliwość teoretycznego ujęcia relacji biografii i świadomości w badaniach nad Mochnackim. Oba zakresy przed­ m iotow e można potraktować jako dwa rodzaje t e k s t ó w , w zajem nie sprzężonych i wchodzących w interakcję. Dzieło Mochnackiego frapuje nas do dzisiaj m.in. z po­ wodu szczególnego układu napięć m iędzy planem życiowych (politycznych) zachowań Mochnackiego a jego twórczością pisarską, z powodu wzajem nej kontekstualności obu tych szeregów semiotycznych. Tu bodaj tkw i główne źródło legendy Moch­ nackiego, która zawdzięcza przecież swą żywotność nie zdarzeniowem u bogactwu lub sensacyjności (pod tym względem ustępuje ona w ielu mniej znanym czy zgoła zapomnianym), lecz m.in. także i bardzo wyrazistej sem antyce jego zachowań, ko- notującej sensy filozoficzne, etyczne, polityczne. Zauważmy liczne przejawy a u - tokreacji, próby reinterpretacji w łasnych zachowań (np. w Powstaniu narodu pol­

skiego), rozmaite gesty stylizacyjne. W skazywali już na to h isto ry cy 18, a Irena

Kitowiczowa ukazała 19, jak szeroką gamą środków perswazji dysponował autor pracy

ie S z a c k i , Maurycy Mochnacki, s. 14.

17 B. B a c z k o , Rousseau: Samotność i wspólnota. Warszawa 1964.

18 Zob. m.in. W. Z a j e w s k i , W oczach historyka. „Teksty” 1972, nr 5. — S. K i e n i e w i c z , Przedmowa w y d a w c y . W: M. M o c h n a c k i , Powstanie narodu

polskiego w roku 1830 i 1831. T. 1. Warszawa 1984, s. 16— 18.

19 I. K i t o w i c z o w a , Pamięć Maurycego Mochnackiego o odbiorcy. W zbiorze:

(9)

R E C E N Z J E

351

O literaturze polskiej w wieku dzie wię tn asty m . Jest to z jednej strony poniekąd

potw ierdzenie tezy Jurija Lotmana o semiotycznym charakterze romantycznej trans­ form acji życia w dzieło sztuki *°, a z drugiej ważna wskazów ka dla badacza poglą­ dów historiografa insurekcji.

„ R o z u m n e b r e d n i e ” M o c h n a c k i e g o

Jeśli w ięc Pieróg przyjmuje tezę o wewnętrznej jedności św iatopoglądu Moch­ nackiego oraz o ciągłości jego ew olucji, a plan biograficzny traktuje jedynie jako praktyczną ilustrację światopoglądowych przesłanek — jest to założenie apriorycz­ ne, w ypływ ające po części ze wskazanych tu niejasności metodologicznego stano­ w iska, po części zaś z fascynacji przedmiotem badania, która każe eksponow a6 stale oryginalność i przenikliwość intelektualną Mochnackiego. Podejście to, ak ­ centujące spójność i logikę światopoglądu oraz jego pełną koherencję z planem życiowych działań, widać szczególnie dobrze, gdy w częściach III (Szal i rozum) oraz IV (S y ste m a t rewolucji) mowa jest o politycznych poglądach i aktyw ności autora Powstania. Ten styl interpretacyjny, dodajmy, ma sw oje antecedencje, od Brzozowskiego poczynając, a na K ijowskim kończąc 21.

Tymczasem, jak wiadomo, polityczna droga Mochnackiego nie układała się jego w spółczesnym w zwarty, sensow ny obraz. „Zm iennik”, „głowa niepospolita, ale niepom iernie ambitna i dlatego w w ielu razach przewrotna”, „krętacz z prze­ wróconą głow ą”, człowiek „niepewny” — to sądy obiegowe w różnych odłamach opinii, którym redaktor „Pamiętnika Emigracji Polskiej” kolejno się n ara ża ł22. Nie składajm y w szystkich głosów tego rodzaju w yłącznie na karb zawiści i złej woli. N ajżyczliw szy ze świadków, Michał Podczaszyński, pisał: „Maurycy, choć bre­ dzi często, ale bredzi rozumnie, a tysiące prawd, które w ykłada, sowicie nagradzają zboczenia w ogólnych widokach”

. Przypom nijm y tytułem przykładu stosunek M ochnackiego do generała Chło- pickiego. N ajpierw histeryczna radość na w ieść o objęciu przezeń dowództwa nad w o jsk ie m 24. K ilkadziesiąt godzin potem — niezwykle ostry, ale i wyjątkowo n ie­ poradny i nieprzem yślany atak na Chłopickiego w trakcie posiedzenia Towarzystwa Patriotycznego. I wreszcie artykuł Jak rozumieć powstanie polskie? (z 18 XII 1830, w ydrukow any dopiero 3 III 1831 w „Nowej P olsce”), gdzie czytam y o dyktatorze jako o „wodzu doświadczonym i biegłym ”, który wraz z Sejmem „zrealizuje w ielką ideę naszej rew olucji”. Podobnie nacechowany sprzecznościam i był stosunek Moch­ nackiego do L u beck iego25 czy stanowisko wobec kręgów konspiracji przedlistopa- dowej, wiodące do „nieporozumień ze spiskow ym i”.

w J. Ł o t m a n, Teatr i teatralność w kształtowaniu ku ltu ry początków X I X

wieku. Przełożył A. B o g u s ł a w s k i . „Nowy Wyraz” 1974, z. 11.

21 S. B r z o z o w s k i , O Maurycym Mochnackim. W: Glosy wśród nocy. Lw ów 1912. — A. K i j o w s k i , L istopadow y wieczór. Warszawa 1972.

28 Zob. J. N. J a n o w s k i , Notatki autobiograficzne 1803—1853. Przygotował do druku, w stępem i przypisami zaopatrzył М. T у r o w i с z. W rocław 1950, s. 370. — K. K o ź m i a n , Pamiętniki. Przedmowę napisał A. K o p a c z , w stęp oraz kom enta­ rze napisał J. W i 11 a u m e. T. 3. Wrocław 1972, s. 351. Por. K u c h a r z e w s k i ,

op. cit., s. 309—310, 351. — A. K o w a l s k a , Mochnacki i Lelewel. Współtwórcy· życia umysłowego W arszaw y i kraju 1825— 1850. Warszawa 1971, s. 253—254.

23 List do Bazylego Mochnackiego, Metz, 27 III 1832. Cyt. za: M. M o c h n a c k i , .

Dzieła. T. 1. Poznań 1863, s. 101.

24 Zob. relację matki. W: M o c h n a c k i , Dzieła, t. 1, s. 321.

£S Zob. М. M [ o c h n a c k i ] , [Odezwa p. Panera „Obrona zasłużonego m?ża”]_ „Kurier Polski” 1830, nr 364, z 17 XII.

(10)

R E C E N Z J E

Nie chodzi nam tu o wytoczenie procesu w stylu dawnej „psychokrytyki” <„wielki talent, ale słaby charakter”), lecz o jasne uświadom ienie sobie, że w ży­ ciu i dziele Mochnackiego, zwłaszcza od wybuchu powstania, sporo jest poruszeń i m yśli chaotycznych, dyktowanych doraźną potrzebą, przejściową kalkulacją czy po prostu uległością wobec powszechnych nastrojów. Te chaotyczne poruszenia i m yśli autor Powstania mniej lub bardziej zręcznie ex post racjonalizował, praco­ w icie budując swój mit — mit nieom ylnego trybuna rew olucji — któremu, nie pierw szy zresztą, uległ i Pieróg (zob. s. 177—184, o aktyw ności Mochnackiego w pow­ staniu).

O okolicznościach tych badacz światopoglądu w in ien pamiętać, by „tysiące praw d”, które historyk insurekcji odsłaniał, nie przesłoniły wahań w „widokach ogólnych”. Szacki podkreślał, że rekonstruując filozoficzne założenia Mochnackiego, skazani jesteśm y często na tok hipotetyczny i stajem y w obec licznych trudności. „Mochnacki nie obmyślał latami systemu, lecz form ułow ał na gorąco pewne tezy, n ie zawsze troszcząc się dostatecznie o konsekwencję. Widoczne są ślady dzienni­ k arskiego pośpiechu i nie przemyślanych porządnie lektur” ы. Warto było chyba tę autorytatywną opinię przypomnieć, aby wyraźniej uświadom ić sobie szczególną kłopotliw ość, ale i atrakcyjność, jaką niesie z sobą światopogląd autora Powstania

narodu polskiego jako przedmiot badania.

W o l n o ś ć i k o n i e c z n o ś ć

Zasadnicze tezy Pieroga dotyczące poglądów politycznych Mochnackiego streścić można następująco. W okresie polistopadowym dominować zaczyna w pismach hi­ storyka insurekcji „woluntarystyczny aktywizm i wiara w zm ieniającą bieg dziejów potęgę czynu historycznego” (s. 213, zob. też s. 168—169, 273). Efektem tego jest aprowidencjalizm i indeterm inizm , „historiozofia bez sankcji moralnych, bez nad- •dziejowej opatrzności” (s. 257), dająca się określić jako sw oista „filozofia czynu” (s. 191, 260 n.), antycypująca filozofię narodową lat czterdziestych. Pieróg, nawiązu­ jąc do eseistycznej w izji Brzozowskiego, uznaje w Mochnackim samotnego kry­ tyk a romantyzmu. Badacz orzeka, że dziejopis „rewolucji 29” w ypracow ał — w oparciu o w ym ienione tu wątki historiozoficzne — nowoczesną, „realistyczną” ideo­ logię narodu w niew oli, będącą w ostrej opozycji do postaw y „utopijnej”, podsta­ w ow ego „paradygmatu” romantycznego m yślenia politycznego (zob. s. 263 n.).

Składnikam i tej ideologii, „systematu rew olucji”, jest ostre postrzeganie różnic w obozie królów („państwa narodowe” i „państw a-aglom eraty”) oraz w obozie re­ w olu cji, zainteresowanie praktyką, racjonalnym przew idywaniem , któremu tow a­ rzyszy wzrost szacunku wobec nauk pozytywnych, odw oływanie się nie do u n i­ w ersalnych ideałów w olności i braterstwa ludów, lecz do „rozsądnego egoizm u” oraz do obiektywnych praw rozwoju dziejowego (s. 226—248, 255).

Teza o „w oluntarystycznym ak tyw izm ie” ma w dokonywanej przez badacza, a tu skrótowo przypomnianej, światopoglądowej rekonstrukcji znaczenie kluczowe. Odtwórzmy ją w ięc nieco bardziej szczegółowo. Otóż autor twierdzi, że w okresie przedlistopadowym zarysowały się trzy podejścia: „naturalistyczne” (zakorzenione w Schellingiańskiej filozofii przyrody), „woluntarystyczne” (zapisane w artykule

Czas teraźniejszy) oraz — nazwijm y je tak — „pośrednie” (utrwalone w w yp ow ie­

dzi o Mnichu, gdzie historia jawi się jako gra w olności i konieczności) (zob. s. 169— 170, 116— 119). Wątki te, zdaniem Pieroga, nie dawały się uzgodnić i ostatecznie, w pismach em igracyjnych, zw yciężył woluntaryzm (zob. s. 170, 213, 273). Badacz w pisuje w ew olucję światopoglądu Mochnackiego logikę wiodącą do skrajnie in

(11)

R E C E N Z J E

determ inistycznej, aktyw istycznej i aprowidencjalnej opcji, jaskrawo kontrastują­ cej z rozpowszechnionym w epoce stylem m yślenia historycznego, zwłaszcza z po­ glądam i M ickiewicza jako redaktora „Pielgrzym a” i autora Ksiąg narodu polskiego. Tezy te brzmią nieco apodyktycznie, zwłaszcza gdy zważyć, że przeczy im m im ochodem sam badacz, m ówiąc w innym miejscu, iż w dziele o insurekcji n ie­ dawna historia jawi się na dwóch planach — jako fragm ent „historii naturalnej”, uwidoczniającej „naturalną konieczność”, oraz jako fragm ent „historii duchow ej”, w yrażającej „wolną w olę” (s. 270). Szkoda więc, że nie przyjął konsekwentnie tej w łaśn ie perspektyw y, pytając o mechanizm funkcjonalizacji i aktualizacji poszcze­ gólnych w skazanych przez siebie ujęć historiozoficznych, zamiast niekiedy chyba zbyt śpiesznego form ułowania ostatecznych w niosków . Tym bardziej że także i w rozprawie O literaturze polskiej w wieku dziew iętn astym , będącej najpełniejszym w yrazem filozoficznych poglądów autora, sąsiadują z sobą ow e rozbieżne warianty, tzn. obok rozbudowanych treści „naturfilozoficznych” dochodzą też do głosu roz­ ważania o roli Boskiej Opatrzności w dziejach 27.

Zdaje się zresztą, że Pieróg przejawy tak charakterystycznego dla Mochna­ ckiego zainteresowania praktycznymi, doraźnymi kwestiam i politycznymi potrak­ tow ał jako w yraz określonego stanowiska filozoficznego, w łaśnie aprowidencjalnego i indeterm inistycznego. Tymczasem istnieją przecież św iadectw a aktualności przed- listopadow ych ujęć w okresie emigracyjnym, m ianow icie w Drodze z M o sk w y do

In d yj Wschodnich obszerny, „determ inistyczny” w swej w ym ow ie ustęp o „maksy­

m ach” i „dogmatach” w polityce, o „drodze, którą ziem skie państwa jak ciała niebieskie opisywać m uszą”, oraz aplikacja teorii uznania się narodu w swoim „jestestw ie” w krytyce filozofów niemieckich, którą znajdujem y na kartach roz­ prawki O rewolucji w N iem cze ch 28.

Przypomnijmy: „Mochnacki nie obmyślał latam i system u”. Interesuje go bar­ dziej historia niż filozofia historii. Jest uwrażliwiony na zmiany politycznych kon­ stelacji, chce czynnie w pływać na bieg wydarzeń. W P rzedm owie do Powstania mówi, że choć „dzieła narodu po katastrofie podziału” to jedyne w nowszych cza­ sach św iadectw o „wyższej interw encji”, to jednak najw ażniejsze jest, by „dochodzić rozumem przyczyn, dla których nie zdołaliśm y pokonać naszych nieprzyjaciół” w. Przy czym wszakże historiozoficzne dylem aty znajdują choćby pośrednie odbicie w e w skazanym przez Szackiego oscylowaniu pojęcia narodu między wiecznym du­ chem a historycznością, w dialektyce „restauracji i rew olucji” czy — jak chce A lina W itkowska — w opozycji organicyzmu i r e w o lu c ji80. Pieróg, doprowadzając m yśl Mochnackiego do statycznego punktu dojścia („woluntarystyczny aktyw izm ”, „historiozofia bez naddziejowej Opatrzności”), nadm iernie schem atyzuje opis, za­ tracając zarazem w jakiejś mierze istotne cechy światopoglądu Mochnackiego: „he- teronom iczność” (Szacki), „dynamiczny transform izm ” (Witkowska), i lekceważąc interpretacyjne im plikacje przeświadczenia, które nieodłącznie autorowi Powstania towarzyszyło: „Wszystko z czymś innym w iedzie przeciwieństwo. A gra tych prze­ ciw ień stw sprawuje najw iększy fenomen — f e n o m e n ż y c i a ! ” 81

Problematykę zasygnalizowaną w tym fragm encie rozważań można by wzbo­ gacić przez wskazanie na elem enty „protom esjanistycznego” m yślenia u Mochna­

27 M o c h n a c k i , O literaturze polskiej w w iek u dziew iętn astym , s. 78—80. 28 M o c h n a c k i , Dzieła, t. 4, s. 92, 242.

29 M o c h n a c k i , Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831. 1 .1, s. 52—53. 80 A. W i t k o w s k a , R om antyczn y naród: klęska i triumf. W zbiorze: Proble­

m y polskiego roman tyzm u. Seria 1. Wrocław 1971, s. 22—24.

81 M o c h n a c k i , O literaturze polskiej w w iek u dzie wię tn asty m , s. 67.

(12)

354

R E C E N Z J E

ckiego w okresie przedlistopadowym. Przypom nieć by tu trzeba rozbudowaną w

Głosie obyw atela z Poznańskiego analogię: Polska — „nowa Jerozolima”, ale też

d artykuł o Woroniczu oraz m iejsce autora Hymnu do Boga w „architektonice ideal­ nej poezji polskiej” S2. Już samo to w yliczenie podkreśla, że nadm iernie autono- m izow any przez Pieroga światopogląd Mochnackiego — przynajmniej w punkcie w yjścia ew olucji — łączył się ściśle z obiegowym i wątkam i ideow ym i epoki. Jest to pośrednie potwierdzenie supozycji Kieniewicza, że M ochnacki nie odbiegał w sw ych wyobrażeniach od spiskowych kręgów przedpowstaniowej W arszaw y8S. Tym uważniej przyjrzyjmy się pewnemu epizodowi jego em igracyjnej drogi.

P o l e m i k a z M i c k i e w i c z e m

Powiedzm y od razu: nie chcem y podważać sform ułowań dotyczących „ideologii pow stańczej” (choć jej historiozoficzne przesłanki — jak staraliśm y się w ykazać — autor zbyt uschematyzował). Nie chodzi też o kw estionow anie istotnej w w ielu punk­ tach kontrastowości postaw M ickiewicza i Mochnackiego (choć może warto byłoby zakreślić pole porównawcze nieco szersze, niż uczynił to Pieróg — w ielokrotnie w racał do tego zagadnienia P ig o ń 84). Chodzi tylko o zasygnalizowanie, że rekon­ strukcja polemiki „Pamiętnika Em igracji” z „Pielgrzym em ”, naw et w połączeniu z charakterystyką „ideologii powstańczej”, nie jest w ystarczającą podstawą przy­ w ołanych już tu ogólniejszych tez o światopoglądzie Mochnackiego oraz przekona­ nia o „paradygmatycznej” odrębności postaw obu m yślicieli.

Konfrontacja Mochnackiego z M ickiewiczem pozwala — sądzi autor — prze­ prowadzić ostre rozróżnienie między dwoma stanowiskam i — realistycznym i utopij­

nym. Zdaniem Pieroga pisarz Powstania narodu polskiego wartość działania

m ierzy skutkami dającymi się rozumowo określić i em pirycznie uchwycić, jest w yznaw cą historiozofii bez sankcji Opatrzności, propagatorem hasła „Działajmy zawsze z entuzjazmem, rozumujmy bez nam iętności”. Redaktor „Pielgrzyma” nato­ m iast, podkreśla Pieróg, dostrzega w czynie historycznym nie tylko w artość prag­ m atyczną, lecz także — i przede wszystkim — moralną, nieuchw ytną dla rozsądku „historii em pirycznej”, ale dającą się „przeczuć sercem ”. Cierpienie i bohaterstwo — jak straceńcza w ypraw a Zaliwskiego i wyprawa szwajcarska — zyskują sens dzięki Opatrzności czuwającej nad dziejami, która inaczej widzi i ocenia, niż się rozsąd­ nym ludziom wydaje, i która prędzej czy później, ale tu, na ziemi, nagrodzi to, co na nagrodę zasługuje (zob. s. 254—259).

Takie odtworzenie stanowisk polem istów ma w w yw odach Pieroga szczególny w alor dowodowy. Jest jedyną w książce próbą głębszego osadzenia m yśli politycz­ nej Mochnackiego w kontekście epoki. Pozostałe elem enty tła ideow ego okresu przedstawione zostały w szeregu sym plifikacji. Mowa jest np., że obozy dem okra­ tyczny i arystokratyczny na emigracji ew oluow ały w kierunku ideologicznej utopii (s. 265), gdy wiadomo, że krąg Hotelu Lambert poprzez aktualizacje tradycji ośw ie­ ceniowych i nawiązania do doktryny liberalnej w ypracow ał z czasem sw oistą w er­ sję prepozytywizmu. Podobną sym plifikacją jest utożsamianie całego rom antycz­ nego paradygmatu politycznego z tak czy inaczej pojętym kw ietyzm em (s. 230, 265). Tak w ięc to w łaśnie spór o zaliwszczyków i wypraw ę szwajcarską jest głów ­

82 Ibidem, s. 87, 132.

88 K i e n i e w i c z , op. cit., s. 16— 17.

84 Przede w szystkim zob. S. P i g o ń : Mickiewicz wobec spisków galicyjskich

w dobie popowstaniowej. W: Studia literackie. Kraków 1951; w stęp do: A. M i c ­

k i e w i c z , Pisma polityczne. W: Dzieła w szystkie. Wyd. Sejm ow e. T. 6. W arszawa 1933; Jakiego Mickiewicza znamy? „Przegląd W arszawski” 1922, nr 12.

(13)

R E C E N Z J E 3 5 5

ną m ateriałową podstawą tezy o „przewartościowaniu romantyzmu” (s. 263), o pa- radygm atycznej w artości dzieła Mochnackiego (s. 259), o jego filozofii czynu, an ty­ cypującej filozofię narodową lat czterdziestych.

Tym czasem już Kucharzewski przestrzegał przed zbyt pospiesznym i ocenam i ideow ych stanow isk i podziałów w pierwszych latach emigracji M. Pigoń natom iast, dostrzegając starcie obu polemistów, podkreślał raczej izolację stanowiska M ickie­ w icza niż w yjątkow ość zapatrywań Mochnackiego na poczynania Hufca Św iętego (krytycznie przyjęte przez obóz Czartoryskiego i potępione nawet przez Namiot Świata) oraz na działania Zaliwskiego, nader dwuznacznie potraktowane przez Kom itet N arodow y Emigracji Polskiej w Odezw ie z 17 m a ja se. Dodajmy wreszcie, że historycy nie widzą w stanowisku Mochnackiego wobec próby udziału Polaków w e frankfurckiej emeucie nic osobliwego. Nie odbiega ono, ich zdaniem, od po­ staw y em igracyjnej prawicy 87.

Walor dowodow y polemiki nie jest w ięc chyba tak oczywisty. Ostrość w y ­ stąpienia M ochnackiego dyktowana mogła być zresztą i pobocznymi względam i. U ważał on „Pielgrzym a” za organ inspirowany przez Lelewela, którego traktow ał u schyłku życia jako niem al osobistego wroga **. Sprzeciw Mochnackiego w ynikać m ógł raczej z dokonanej, jak można mniemać, ex post oceny zamachu frankfur­ ckiego i udziału w nim Polaków jako ruchu pozbawionego szans (co nie było zrazu, po fali rew olucyjnych zaburzeń lat 1830— 1832, wcale tak oczywiste ani dla wychodźstwa, ani dla rządów południow o-zachodnioniem ieckich89), a nie z „reali­ stycznego” odrzucenia zasady łączności sprawy polskiej z rewolucją powszechną. Opinię Mochnackiego dobrze, jak sądzić wolno, oddaje następujące stwierdzenie: „My jesteśm y sprzymierzeńcami potęg rewolucyjnych, nie rozruchów ulicznych” 40. Redaktor „Pamiętnika Em igracji” w tej polemice, i nie tylko w niej, nasta­ w ion y był w znacznej mierze na ocenę d o r a ź n y c h efektów i konsekwencji zda­ rzeń: „kiedy sami Polacy w Szwajcarii [...] naznaczają za przyczynę w yjścia sw ego z Francji prześladowania rządu, kiedy opozycyjne dzienniki francuskie (»le N a­ tional«) w tym sam ym kolorze ten w ypadek oddają [...], jedno z pism polskich fałsz temu zadaje i wyraźnie naprowadza na w nioski, które dla niechętnych nam cudzoziem ców mogą posłużyć za broń przeciw nam sam ym ” 41. Pam iętajm y, że om awiany spór przypada na okres dramatycznych debat w parlam encie francuskim o statusie emigrantów. Ta m.in. okoliczność decydowała zapewne o izolacji sta­ now iska M ickiewicza.

“ K u c h a r z e w s k i , op cit., s. 353—356.

** S. P i g o ń , Program polityczny „Pielgrzyma Polskiego”. W: Poprzez stulecia.

Studia z dziejó w literatury i kultury. Wybór i opracowanie J. M a ś l a n k a . War­

szawa 1984, s. 280.

87 Zob. A. O w s i ń s к a, Emigracja polska wobec problemu rewolucji niemiec­

kiej w latach 1832— 1833. „Przegląd Zachodni” 1957, z. 4, s. 313—318.

88 Zob. list do Bazylego Mochnackiego, Paryż, 25 XI 1832. W: M o c h n a c k i ,

Dzieła, t. 1, s. 149—150.

89 Zob. O w s i ń s k a, op. cit. — Z. G ó r a l s k i , Reakcje niemieckie w obec

emigracji polskiej w 1831—1833 r. „Roczniki H um anistyczne” 1982, nr 2.

40 J. N. U m i ń s k i , Polityka emigracji. „Pamiętnik Emigracji Polskiej” (Paryż) 1833, nr z 3 V, s. 5. Artykuł ten przypisywany jest niekiedy samemu Mochnackiemu, a przez Pieroga traktowany jako wyraz stanow iska antagonisty Mickiewicza. Cyt. za: M. D e r n a ł o w i c z , Od „Dziadów” części trzeciej do „Pana Tadeusza”. Marzec

1832 — czerwiec 1834. Kronika życia i tw órczości Mickiewicza. Pod redakcją S. P i-

g o n i ą . Warszawa 1966, s. 197—198. 41 Ibidem.

(14)

3Γ)Γ>

R E C E N Z J E

Mochnacki, choć teoretycznie wiedział, że „prawdziwa polityka w iek i całe w kalkuł w ciąga”, w praktyce podporządkowywał niejednokrotnie swą publicystykę kryterium bardzo doraźnie pojętej skuteczności (tym w końcu objaśniać można nie­ konsekw encje w jego podejściu do Chłopickiego czy Lubeckiego). Mickiewicza na­ tom iast interesuje, by tak rzec, „długie trw anie”: „Kiedy Normandowie po raz pierw­ szy w m ałych czółenkach, po kilku i kilkunastu, na brzegi Europy zaczęli zaglądać i tu lub ow dzie spaliw szy dom lub statek odpływali, któż na nich zwracał uwagę, któż się ich lękał? [···] W kilkadziesiąt lat Norm andowie przebiegali wzdłuż i wszerz Europę — duch normandzki stał się duchem czasu” 42.

W spomnijm y w reszcie o ostatniej okoliczności, którą — naszym zdaniem — w ziąć trzeba pod uwagę przy interpretacji starcia dwóch prawodawców polskiego romantyzmu. M ickiewicz w pisanym jesienią 1833 m em oriale Do przyjaciół galicyj­

skich, w yciągając, jak się zdaje, w nioski m.in. z niepowodzeń wiosennej partyzantki,

udzielił rodakom z kraju szeregu uderzająco trzeźwych rad: nie konspirować, z em i­ grantami znosić się ostrożnie, powołać tow arzystw o „obywatelskie”, które niech „nie przybiera nazwisk obcych, w kraju niezrozumiałych, rządom strasznych, na przykład karbonarów, francm asonów etc.” ** W tym sam ym mniej więcej czasie M ochnacki zbliżył się do stronnictwa Czartoryskiego — z nadzieją, że pod przy­ w ództw em księcia uda się zjednoczyć emigrację i w m ożliwie szybkim czasie „uor- ganizow ać” powstanie w P o lsc e 44 Realizm jest w ięc kategorią względną, szczegól­ nie w odniesieniu do twórcy Powstania narodu polskiego, którego realizm miał tę rzucającą się w oczy cechę, że nigdy nie zdał egzaminu życia.

Pow yższa próba relatywizacji stanowiska Mochnackiego nie ma generalnie za­ kw estionow ać eksplikacyjnych m ożliwości tkwiących w analizie sporu z M ickiewi­ czem. Ma za to podkreślić niezmienną aktualność konstatacji Łagowskiego: „Po­ równanie dróg m yślowych najpierw sobie tak bliskich, a następnie tak rozbież­ nych, obu m yślicieli wydaje mi się ważnym, prawie dotychczas nietkniętym tem atem historii filozofii polskiej” 46.

W p r y z m a c i e r e c e p c j i

Pytanie o stanowisko Mochnackiego wobec epoki niepokoiło już w ielu bada­ czy. W ariantem tego pytania jest kwestia usytuowania pisarza na mapie dokonują­ cych się już po jego śmierci ideowych transformacji m yśli polskiej. Pieróg odpowia­ da dwuczłonowo: z jednej strony stara się wzbogacić interpretacyjnie ujęcie Brzo­ zowskiego (samotny krytyk romantyzmu, „najnowocześniejszy człow iek w P olsce” (cyt. na s. 279) 4e), z drugiej zaś stawia tezę o prekursorstwie wobec filozofów na­ rodowych, choć zdaje sobie przecież sprawę z uwikłania ich m yśli w zupełnie inny kontekst, m ianow icie w recepcję heglizmu (s. 274).

Szacki natom iast m ówi o „koncepcjach parakonserwatywnych” 47. W alicki z kolei w idzi w aktyw izm ie Mochnackiego, a zwłaszcza w stosunku do filozofii niem ieckiej,

42 A. M i c k i e w i c z , Niezgody emigracji naszej. K ilk a słów o je j ruchach. W:

Dzieła. Wyd. Jubileuszowe. T. 6. Warszawa 1955, s. 140— 141.

** A. M i c k i e w i c z , Do przyjaciół galicyjskich. W: jw., s. 185—186.

44 Zob. T. K o z a n e c k i , M aurycy Mochnacki i obóz Czartoryskiego. „Prze­ gląd H istoryczny” 1956, nr 4, s. 727—730.

45 Ł a g o w s k i , op. cit., s. 193.

4® Zob. K i e n i e w i c z , op. cit., s. 31: Brzozowski „napisał esej bardzo subiek­ tyw ny, w którym stylizow ał Mochnackiego... na obraz i podobieństwo w łasn e”.

(15)

K E C E N Z J E 3 5 7

zapowiedź poglądów M ickiewicza, profesora Collège de France, i podkreśla od­ mienność aktyw istycznego w ątku łączącego obu twórców od haseł filozofii czynu z lat czterd ziestych 48. Łagowski znowu najw yraźniejszą antytezę poglądów M och­ nackiego w idzi w łaśnie w Prelekcjach w skazując jednocześnie na elem enty „skraj­ nie liberalnej filozofii społecznej”, dające się w yczytać z poglądów ekonom icznych zapisanych na kartach Powstania ®°.

Ta interpretacyjna różnorodność, w ręcz niekiedy przeciwstawność dzisiejszych ujęć ma swój odpowiednik w perypetiach recepcji. Niem al natychm iast po śm ierci pisarza rozpoczęły się między czartoryszczykami a demokratami spory o prawo do duchowej po nim sp u ścizn y51. N iew iele później, w przededniu W iosny Ludów, Julian Klaczko podjął próbę wpisania Mochnackiego — jako autora przeprowadzo­ nej na kartach Powstania obrony księcia przed atakami demokratów i jako rzecz­ nika zjednoczenia Emigracji — w tradycję poznańskich liberałów spod znaku Mar­ cinkowskiego, usiłujących m ediować m iędzy zantagonizowanym i odłamam i polskiej opinii K.

N iesłychana „elastyczność” interpretacyjna dzieła Mochnackiego w łaściw ie nie dziwi. Ten notoryczny „zmiennik”, „krętacz z przewróconą głow ą” szukał odpow ie­ dzi na centralne pytania epoki: czym jest naród? czym jest insurekcja? jak w skrze­ sić Polskę? A że żadna z rodzących się wówczas ideologii nie oferowała — bo historycznie było to niem ożliw e — odpowiedzi dającej się zmierzyć kryterium doraźnie pojętej skuteczności, to w iecznie niecierpliw y Mochnacki rzucał się od jednej opcji do drugiej, przebiegając niem al cały ideow y firm am ent sw oich czasów.

Wracając w ięc do tezy Pieroga o w yraźnych transformacjach w obrębie opisy­ wanego światopoglądu, o „zdumiewającym procesie przeobrażania się sztuki w po­ litykę, literatury w ideologię” (s. 175), w arto by może rozważyć, czy form uły tej nie dałoby się poszerzyć, wychodząc od dokonanego przez Meineckego rozróżnie­ nia „narodu kulturalnego” i „narodu politycznego”, a zmierzając do w niosku, że już w twórczości autora Powstania ryw alizują dwa modele refleksji nad narodem, które określiły później kształt X IX - i X X -w iecznej m yśli polskiej: model kulturow y i m«del p olityczn yM. Ujęcie takie, gdyby się dało je obronić, byłoby rozw inięciem myśli Łagowskiego: „Mochnacki doprowadził do stanu krystalizacji problem atykę polityczną Polski sw ojego czasu. Z kryształu nic nie wyrasta, ale za to w iele w nim można zobaczyć. Drobny kryształ — m ówi Mochnacki — potrafi »odbijać m asy niezmiernej w ielkości«” 54

48 A. W a l i c k i , Polska recepcja m y śli Kanta w okresie m ię d zy p o w sta n io w y m . W zbiorze: Dziedzictwo Kanta. Warszawa 1976, s. 152—158.

49 Ł a g o w s k i , op. cit., s. 192—193. 50 Ibidem, s. 76—80.

51 Zob. m.in. Diariusz podróży do czyśćca. W zbiorze: A lb u m „Pszonki”. Paryż 1845, s. 219—231 [polemika ze Zdaniem s p r a w y fundatorów Trzeciego Maja. Paryż 18421. Zob. np. H. H. H a h n , Aussenpolitik in der Emigration. Die Exildiplomatie

A dam Jerzy Czartoryskis 1830—1840. Wien 1978, s. 131—134.

52 J. K l a c z k o , Die polnische Verschwörung. „Deutsche Zeitung” 8 VIII 1847 — 27 II 1848. O Mochnackim zob. zwłaszcza odcinek z 18 VIII 1847 i por. z odcinkami o „umiarkowanych” z Poznańskiego: 14, 15, 16 i 18 I 1848.

BS Zob. J. K u r c z e w s k a , Naród w socjologii i ideologii polskiej. Analiza

porównawcza w y bran ych koncepcji z przeło mu X I X i X X wieku. W arszawa 1979,

s. 307—311. Por. A. W a l i c k i , Słowo wstępne. W zbiorze: Idee i koncepcje narodu

w polskiej myśli politycznej czasów porozbiorowych. Warszawa 1977, s. 11— 13.

(16)

358

R E C E N Z J E

U w a g i k o ń c o w e

Spora część powyższych spostrzeżeń koncentrowała się w okół pojęcia św iato­ poglądu — podstawowej kategorii om awianej pracy. Najogólniej mówiąc, sygnali­ zowane przez nas w ątpliw ości biorą się stąd, że badacz nie w ziął pod uwagę moż­ liwości strukturalizacji światopoglądu M ochnackiego jako układu opozycji, struktu­ ry napięć i problemów. Takie rozwiązanie przyjęła autorka doniosłego artykułu o globalnie rozumianym światopoglądzie polskiego rom an tyzm u №. Różnica świado­ mości zbiorowej i indywidualnej nie stanow i zapewne decydującej przeszkody, a w odniesieniu do Mochnackiego propozycja taka w ydaje się szczególnie atrakcyjna, gdy zważyć znamienną w łaściw ość jego stylu m yślenia, polegającą na. dychotomicz- nym ujm owaniu rzeczywistości („Dualizm głównym w szystkiego warunkiem na tym św iecie” 5e). Jeśliby pójść tym tropem, mogłoby się okazać, że takie przeciwsta­

wienia, jak: natura—historia, determinizm—woluntaryzm, „postęp”—„konserwa­

cja”, nie wyznaczają początkowych i końcowych punktów ewolucji, lecz układy opozycji, które poprzez transform owanie i w ypieranie jednych przez drugie okreś­ lają m yślową drogę prawodawcy polskiego romantyzmu.

N iew ątpliw ie jest jednak, że książka Pieroga stanow i interesującą próbę filo­ zoficznej m onografii Mochnackiego. Służyć może za dobry przewodnik po jego twórczości. Zawiera rzetelne i w nikliw e analizy poszczególnych tekstów , pozwala zrozumieć w iele istotnych m omentów jego życia i dzieła. Badacz osiąga n iejed­ nokrotnie istotny i angażujący czytelnika „efekt herm eneutyczny”, odczucie „ro­ zum ienia” Mochnackiego. Sądzimy, że w szystkie te w alory w połączeniu z w yła­ niającym się na kolejnych kartach diachronicznym obrazem podstawowych zagad­ nień filozoficznych pierwszych faz polskiego romantyzmu predestynują tę pracę do roli ważnej pomocy w dydaktyce uniwersyteckiej.

Uważamy też, że nasycenie niniejszej recenzji uwagam i polem icznym i dowodzi pobudzającej siły w yw odów Pieroga. Niektóre zastrzeżenia w ynikały zresztą tylko z natury monografii jako w izji całości, która może być skonstruowana na wiele sposobów. W ynikały też z intencji sprawdzenia „wytrzym ałości” m odelow ych sche­ matów interpretacyjnych, do czego Mochnacki daje szczególnie w iele okazji.

Lektura książki Pieroga skłania do jeszcze jednej refleksji. Stw ierdzić trzeba, że ciągle jeszcze nie znamy całości dorobku Mochnackiego w elem entarnym , biblio­ graficznym zakresie, a sporządzenie w spółczesnych w ydań krytycznych pozostaje nadal w sferze postulatów. Badania nad Mochnackim mają wręcz sw oistą trady­ cję hipotetycznego, często jedynie intuicyjnego przyjm owania (lub odrzucania) au­ torstwa. W yliczmy przykładowo teksty z okresu przedlistopadowego, nie przedruko­ wane w edycji Artura Śliw ińskiego, a raz po raz w skazyw ane w różnych opraco­ waniach: Niewidania. Powieść z dawniejszych dziejów polskich, P rzy piski do a r ty ­

kułu „Rzut oka na teraźniejs zy stan francuskiej literatury”, W alter Scott i jego wiek spółczesny, Makaronizmy. Dodać trzeba liczniejszą jeszcze listę recenzji lite­

rackich, teatralnych, muzycznych oraz drobnych notatek prasowych. W ielu z nich w ogóle nie „podejrzewano” o autorstwo M ochnackiego57 Do powstańczej publi­ cystyki redaktora „Kuriera Polskiego” również należy dołączyć obszerny blok artykułów z „Nowej P olski” 58. A przypomnijmy jeszcze dla przykładu, pozostając

65 J a n i o n , op. cit.

и M o c h n a c k i , O literaturze polskiej w w ieku dziew iętn astym , s. 66. 57 Zob. Z. P r z y c h o d n i a k, P ie rw szy artykuł Maurycego Mochnackiego w

prasie warszawskiej? „Pamiętnik Literacki” 1985, z. 1.

68 Zob. Z. P r z y c h o d n i a k, Nieznane arty k u ły Maurycego Mochnackiego

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ale obok niego upowszechniają się także inne formy życia rodzinnego, gdzie można wyróż- nić takie, jak: rodzina niepełna (taką tworzą matka lub ojciec z dziećmi albo same

(Przypis redakcji).. Jędrzej Śniadecki został profesorem chem ii uniw ersytetu w W ilnie i na tym stanow isku dał się poznać jako przekonany propaga­ to r nowej,

Stoeger particularly deals with three issues: understanding the laws of nature, seeking an epistemology adequate to all our knowledge and description of God's action in the world

W dalszych rozdziałach autor przedstaw ia po­ szczególne strefy m orza w zależności od ich statu su prawnego, om aw iając pro­ blem atykę praw ną dotyczącą

&#34;Tabele potrąceń podatku od wynagrodzeń oraz podstawowe. zasady

Czy skazą, którą bezskutecznie próbuje nazwać, cofając się za każdym razem przed ostatecznym wyznaniem, jest ta „inna wierność”.. Obłoki, straszne moje obłoki; Jak

This Expert Group includes standards and Fit-For-Purpose approaches in Land Administration into the Framework for Sustainable Land Administration – as part of the overall

For several regional hazard assessment analyses, research groups have extended the ID threshold method by replacing the duration of a precipitation event on the x axis with