• Nie Znaleziono Wyników

"Palimpsestes la littérature au second degré", Gérard Genette, Paris 1982 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Palimpsestes la littérature au second degré", Gérard Genette, Paris 1982 : [recenzja]"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Erazm Kuźma

"Palimpsestes la littérature au second

degré", Gérard Genette, Paris 1982 :

[recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 78/2, 392-399

(2)

p ew n e od m ian y p artn era (literatu rozn aw stw a) p o zw a la ły na id en ty fik a cję, po k tó ­ rej h yb ryd yczn ość b yła jak b y le g a ln a ” (s. 42).

G łow ala w ię c , n ie cy tu ją c zdań P oto ck ieg o (n iem ożliw y do sp ełn ien ia postu lat k o m p letn o ści źródeł!), zap ow iad a — a p otem w szczegółach p rzed staw ia — „iden­ ty fik a c ję łą czą c ą ”, czy li n a k ład an ie się zadań h istorii litera tu r y i k r y ty k i lite r a ­ ckiej w m eta k ry ty ce m łod op olsk iej. Oba u k a zy w a n e p rzyk ład y (spraw a im p resjo ­ n izm u i m o ty w u d elim ita cy jn eg o ) p otw ierd zają k o m p eten cje G łow ali w b u d ow a­ n iu sy n te z y m eta k ry ty czn ej ok resu 1890— 1914. Jest to rzecz isto tn a dla tych n a ­ stęp ców G łow ali, k tórzy podejm ą p odobne p race na m a teria le m eta k ry ty k i innych epok litera ck ich , chociaż tak że n ie sp ełn ią — za p ew n e — p ostu latu k om p letn ości źródeł. D la czy teln ik a MWM p rzyk ład ze stro n icy 42 jest p ew n eg o rodzaju w y z w a ­ niem : jak u w a żn ie trzeb a czytać i śled zić w y w o d y autora — uczyć się jego j ę ­ zyka! — by zrozu m ieć tek st tom u m eta m eta k ry ty czn eg o . Ileż tu w ła śn ie d ystyn k cji m etod ologicznych, n a w ro tó w n arracyjn ych , o d w o ły w a ń się i p rzy w o ły w a ń , rozszcze­ p iania „ w łó k ien k a ” tek sto w eg o na czw oro! S ądzę, że m ało k to z 500 n a b y w có w MWM p otrafi sp ok ojn ie i cier p liw ie rozk oszow ać się tak n a sy co n y m i „n ab itym ” fa k ta m i tek stem . T ek stem , w k tó ry m n ajp rzystęp n iej brzm i tytu ł, przyw od zący na p am ięć tom zb iorow y pod red ak cją M arii P o d ra zy -K w ia tk o w sk iej M ł o d o p o lsk i

ś w i a t w y o b r a ź n i (1977).

M ło d o p o ls k a w y o b r a ź n i a m e t a k r y t y c z n a jako dzieło z serii „now ej g en era cji”

prac m eta m eta k ry ty czn y ch jest n ie ła tw a w lek tu rze 10, a jej czy teln ik iem p ow in ien być m e ta -m eta m eta k ry ty k , którym , n ie ste ty , n ie jest niżej podpisany.

J e r z y P a s z e k

G é r a r d G e n e t t e , P A L IM P SE ST E S. L A L IT TÉR A T U R E A U SECOND DEGRÉ. P aris 1982, S eu il, ss. 427. C ollection „ P o étiq u e”. >

G érard G en ette (rocznik 1930) jest zn an y c zy teln ik o w i p o lsk iem u raczej z p ierw ­ szych stu d ió w zgrom ad zon ych w trzech k o lejn y ch tom ach jed n ak ow o za ty tu ło w a ­ n ych F i g u r e s 1. P o n ich n a stą p iły dalsze, ro zw ija ją ce p o m y sły w yrażon e w cześn iej, ale już za ty tu ło w a n e inaczej: M im o lo g iq u e s. V o y a g e en C r a t y l i e (Paris 1976) 2,

I n t r o d u c ti o n à l’a r c h i t e x t e (Paris 1979), w reszcie k siążk a, którą tu się zajm ę — P a li m p s e s te s . Z ap ew n e w k ró tce u każą się n a stęp n e p race, bo w P a li m p s e s ta c h

autor je zapow iada; będą one dow od em n ie ty lk o jego p ra co w ito ści, ale i w y ją t­ k o w ej eru d y cji, d om agającej się u sta w iczn ie n o w y ch syn tez, bo n ow e fa k ty i n o ­ w e teorie sp raw iają, że m a teria litera ck a jest w cią g ły m ru ch u 8.

T ytu ł o statn iej k sią żk i w ie r n ie p rzed staw ia jej tem at: chodzi o p a lim p sesto - w o ść litera tu r y , o to, że ż y w i się ona sobą sam ą, że przez u tw ór p óźn iejszy p rze­

10 P rześlep ion o w k sią żce k ilk a pom yłek : w ty tu le tom u B a d a n ia n a d k r y t y k ą

li te r a c k ą zam iast „ k ry ty k ą ” w y d ru k o w a n o „ k sią żk ą ” (s. 16, p rzypis 14); g d y m ow a

o „śladach do lite r a c k ie j id e n ty fik a c ji”, p rzy m io tn ik p o w in ien być n a p isa n y łą c z ­ nie: „ d o litera ck iej” (s. 28, w. 2 od góry); k ilk a razy w y stę p u je b łędne „zadanie o ce­ n ia ją c e ” zam iast „zdania o cen ia ją ceg o ” (s. 138, w . 10 od dołu, s. 139, w . 14 od góry); „w ła sn o ść ca łek k r y ty k i” n ie m a tu n ic w sp ó ln eg o z całkam i, bo m iało być „całej k r y ty k i” (s. 183, w . 20 od góry). ^

1 N iek tó re rozp raw y z t. 1 F ig u re s (1966) b y ły tłu m a czo n e w „P am iętn ik u L i­ tera ck im ”: S t r u k t u r a l i z m a k r y t y k a li ter a ck a , 1974, z. 3, P r z e s t r z e ń i j ę z y k , 1976, z. 1, F ig ury, 1977, z. 2.

2 R ecen zo w a ła tę k sią ż k ę Z. M i t o s e k („P am iętn ik L ite r a c k i” 1983, z. 4). 8 P o P a li m p s e s ta c h uk azała się n astęp n a praca, N o u v e a u dis cours du récit (Paris 1983), ale jest ona n a w ią za n iem do t. 3 F ig ures, a n ie do P a l i m p s e s t ó w .

(3)

św iecają, przebijają — jak w p alim p seście — in n e utw ory, starsze. O kreślenie z a ­ w a rte w p odtytule: „literatura drugiego stop n ia”, nie m a znaczenia ujem n ego, bo litera tu ra p ierw szego stopnia, którą autor n a zw ie później h ip otek stem , też m a sw o je h ip o tek sty — ty lk o ich n ie znam y, a poza tym często b yw a tak, że „ litera­ tura drugiego sto p n ia ” sw y m i arcyd ziełam i zu p ełn ie zaćm iew a p ierw ow zory. Jak z tego w yn ik a, praca G en ette’a m ieści się w ogóln iejszej prob lem atyce in tertek s- tu alizm u , m ięd zytek stow ości. D zisiaj p roblem atyka ta — w dużej m ierze o ży w io ­ na p a lim p sesto w o ścią w sp ó łczesn ej literatu ry — skupia na sobie coraz baczn iejszą uw agę. P arę słó w o tym .

D aw n iej zw iązk am i m ięd zy tek sto w y m i zajm ow ała się w p ły w o lo g ia i k o m p a - ratystyk a, ale w p ew n y m m om en cie te d yscyp lin y uznano za k ło p o tliw e d zied zic­ tw o m etod ologii p o zy ty w isty czn y ch . Czy słu szn ie? J eśli przyjrzeć się d okładnie sy stem o m k om p a ra ty sty k i p rojek tow an ym ostatn io np. przez D ion ÿza D urisina, A ntona P op ovica, H en ryk a M arkiew icza, okaże się, że ob ejm u ją one w ięk szo ść zagad n ień in teresu ją cy ch G en ette’a 4. M ożna w ięc uznać, że jego sy stem tra n stek s- tu alizm u (później go objaśnię) jest ostatnim aw atarem kom p aratystyk i, podobnie jak w sp ó łczesn a tem atologia jest aw atarem p o zy ty w isty czn ej S t o f f - u n d M o t i v ­

gesc hichte . A le i now e, a n ty p o zy ty w isty czn e teorie n ie m o g ły p rzeoczyć o c z y w i­

stego zw iązk u dzieła litera ck ieg o z in n ym d ziełem . W ielką rolę odegrała w ty m w yp ad k u rosyjsk a szkoła „form alna, jej za in tereso w a n ie stylizacją, traw estacją, p astiszem , parodią (zob. np.: J. T yn ian ow , D o s to j e w s k i i Gogol, 1921, W. S z k ło w - ski, O te o r ii p r o z y , 1929). A le n ajw ażn iejsze dla now ego pod ejścia b yło stan ow isk o M ichaiła B ach tin a w yrażon e w pracy P r o b l e m y p o e t y k i D o s to j e w s k ie g o . Ż eby ogra­ niczyć się do sy tu a cji w litera tu r o zn a w stw ie francuskim : oparłszy się na za ło że­ niach B ach tin ow sk ich J u lia K ristev a w drugiej p ołow ie la t sześćd ziesią ty ch w p ro ­ w adziła term in i p ojęcie in te r te k stu a ln o śc i5, rozum ianej przede w sz y stk im jako zd erzenie w u tw orze p rzeciw sta w n y ch k od ów w za jem n ie się u n icestw ia ją cy ch , co m iało p row adzić do zn iesien ia p od m iotow ości tek stu i lo g ik i a ry sto teleso w sk iej. Od sam ego początku term in ologia była chw iejna: K risteva dla ozn aczan ia podob­ n y ch z ja w isk stosow ała też in n e nazw y: „dialogizm ”, „paragram atyzm ”, czy m e­ taforyczn e określenia: „pobranie próbki” („p r é l è v e m e n t ” — w w y p a d k u cytatu ukrytego, bez zazn aczen ia źródła). P óźniej zrezygn ow ała z term in u „ in tertek stu a - liz m ”, bo — jej zd an iem — rozum iano go opacznie jako za ch ętę do „k rytyk i źró­ d e ł”, i zaproponow ała n ow y: „transpozycja” e.

Te sam e in sp iracje sp raw iły, że i T zvetan Todorov w łą c z y ł k o n cep cję in ter - tek stu a lizm u do sw y ch teorii. Całą literaturę, jego zdaniem , m ożna trak tow ać jako jed en tek st, jedną k sią żk ę — i jest to zb ieżne z p ogląd am i G en ette’a. Idzie n aw et dalej: w ed łu g n iego literatura jest urządzeniem sam ogen eru jącym się. W lek tu rze u ja w n ia się to jako n ak ład an ie {„superposition'’) i figu racja na dw óch poziom ach: in tra tek stu a ln y m i in tertek stu a ln y m 7.

4 T em in „ w p ły w ” dzisiaj coraz częściej zastęp o w a n y jest term in em „recepcja” czy „ o d d zia ły w a n ie”, co przenosi k om p aratystyk ę w sferę socjologii literatury, w ią ­ że z teorią życia literack iego, k u ltu ry literack iej. J eśli n a w et m ów i się o „ w p ły w ie”, to nie o g en ety zm chodzi, lecz o sem a n ty k ę od w ołan ia do innego tek stu (zob. np. E. K o p p e n , H a t d ie V erg leich en d e L it e r a tu r w i s s e n s c h a f t eine eigene Theorie? W zbiorze: Z u r T h eorie d er V e rg le ic h e n d e n L it e r a tu r w i s s e n s c h a f t. Hrsg. H. R ü ­ d i g e r . B erlin — N ew Y ork 1971, s. 56.

5 J. K r i s t e v a : S e m e io tik é . R ech erch es p o u r un e s é m a n a ly se . P aris 1969;

Le T e x t e du ro m a n . A p p r o c h e sé m io lo g iq u e d ’un e s t r u c tu r e d is c u r s i v e tr a n s f o r m a - tionelle. T he H agu e 1970.

® J. K r i s t e v a , L a R é v o lu t io n du language poétiqu e. P aris 1974, s. 60 n. 7 T. T o d o r o v , P o é ti q u e de la prose. P a ris 1971, s. 248 n.

(4)

N a p rzeło m ie lat sied em d ziesią ty c h i o siem d ziesią ty ch in tertek stu a lizm , m ożna p ow ied zieć, sta ł się m od n y. Z now u ogran iczając się tylk o do F ran cji — w y m ien ić trzeba p race A. C om pagnona, M. R iffa te r r e ’a, no i R. G en ette’a. A w arto w sp o ­ m nieć, że i u nas sp ra w a rela c ji m ięd zy tek sto w y ch zaczyn a budzić coraz w ięk sze za in tereso w a n ie. J eśli K onrad G órski pisząc w r. 1961 rozp raw ę A l u z j a liter acka.

(Isto ta z j a w i s k a i je go ty p o l o g ia ) („T w órczość” 1961, nr 8) b y ł dosyć od osobniony,

to teraz zn a czn ie w ię c e j bad aczy zajm u je się m ięd zy tek stem . K ilk a rozpraw p o ­ św ię c iła tej p ro b lem a ty ce T eresa C ieślik ow sk a, in tertek stu a ln o ścią L eopolda B u cz­ k ow sk iego za jm o w a ł się R yszard N ycz, próbę n ow ego u jęcia alu zji litera ck iej przed staw ił J erzy P aszek , a na k o n feren cji nt. „N ow e p rob lem y w sp ó łczesn eg o lite r a tu r o z n a w stw a ”, która m iała m iejsce w k w ie tn iu 1986, M ichał G łow iń sk i w y ­ g łosił r efera t o in tertek stu a lizm ie, co jak b y o sta teczn ie sa n k cjo n u je tę p ro b lem a ­ tyk ę w n a szy ch b adaniach.

P e w n e fo rm y g en o lo g iczn e in tertek stu a lizm u b yły w sza k że p rzed m iotem z a in ­ tereso w a n ia n ieza leżn ie od n arastającej m ody — m yślę o p racach H en ryk a M ar­ k iew icza i Jerzego Z iom k a p o św ięco n y ch parodii. Tu w arto w sp om n ieć, że a n g ie l­ sk a w ersja rozp raw y M ark iew icza 8 to jed y n e p o lo n i c u m w k siążce G e n e tte ’a (bar­ dzo fr a n k o - czy też ro m a n ocen tryczn ej); zalicza ją do n a jlep szy ch tra k tu ją cy ch o tej m aterii.

W róćm y do G en ette’a. Jego P a l i m p s e s t y u zn ać m ożna za n atu raln ą k o n se k w e n ­ cję w cześn iej u ja w n io n y ch p ogląd ów . Ju ż w t. 1 Figures (1966) sk łon n y b y ł tr a k ­ to w a ć całą litera tu r ę jako jed n ość w za jem n ie się p rzen ik ających elem en tó w . W ie l­ k ą fa scy n a cją G en ette’a b ył i jest B orges, od g ry w a ją cy w a żn ą rolę ta k że w k sią ż ­ ce ostatn iej. T ak jak B orges — in te r te k stu a lista p raktyk — sk łon n y jest w id zieć ś w ia t jak o w ie lk ą b ib lio tek ę (zob. jego u tw ór B ib l io t e k a Babel), podobnie G en ette w id zi lite r a tu r ę jako jed n ą k sią żk ę. B orges w jed n y m z w y w ia d ó w p ow ied ział: „żyłem m ało, czy ta łem w ie le ”. N ie w iem , jak ż y je G enette, ale czyta r ó w n ie dużo, zd u m iew ająco dużo. J ego eru d ycja jest oszałam iająca. O cen iając p ierw szą k siążk ę G en ette’a (Figures, t. 1) T odorov p isał, że w cen tru m jego w izji k ry ty czn ej jest w ie lk a ab stra k cy jn a p rzestrzeń litera tu r y , którą k a w a łek po k a w a łk u trzeba w y ­ pełnić: „stoi on z a fa scy n o w a n y przed ty m olb rzym im obrazem , w k tórym u k ryte sy m etrie czek a ją n iep oru szen ie, by u w ażn e sp ojrzen ie je w y k r y ło ” fl. Teraz, po k il­ k u n a stu la ta ch , ten obraz w P a l i m p s e s t a c h jest o w ie le p ełn iejszy , ale cią g le n a ­ rasta i autor zap ow iad a dalsze e lem en ty u k ład an k i — i d alsze regu ły. W k ażd ym razie ta ch a ra k tery sty k a T odorova w y d a je się trafna: G en ette ry su je jak ąś „tab li­ cę M e n d e le je w a ” lite r a tu r y i po k o le i za p ełn ia w sz y stk ie p u ste jeszcze m iejsca. J e śli b rak u je m u p rzy k ła d ó w — sam je stw arza: o m aw iając jedną z form p a lim p se- sto w o ści — tra n sm etry za cję — przerabia 10-zgłosk ow iec V a lé r y ’ego na alek san d ryn ; g d y rozw aża in n ą form ę: tra n sm o d a liza cję in term od aln ą, m ia n o w icie tr a n sfo k a li- zację (o tej d ziw aczn ej term in o lo g ii i jej zn a czen iu p o w iem p óźniej), daje przepis, jak n a leża ło b y tra n sfo k a lizo w a ć P a n ią B o v a r y — skoro n ik t tego jeszcze dotąd n ie zrobił.

P a l i m p s e s t y bezpośrednio w ią żą się z k siążk ą przedostatnią: I n tro d u c tio n à l ’a r - c h it e x te . T am G en ette dow odził, że p rzed m io tem p o ety k i n ie jest p o jed y n czy

u tw ó r, lecz a rch itek st, przez co rozu m iał zbiór k ategorii ogóln ych , ja k rodzaj w y p o w ied zi, g a tu n ek litera ck i, sty l — w szy stk o , od czego zależy i z czego p o w sta ­ je k o n k retn y u tw ór, a le co jest w ob ec n iego tra n scen d en tn e. W P a li m p s e s ta c h zap rop on ow ał szerszą p e r sp e k ty w ę i zm ia n y term in ologiczn e: a rch itek stu a ln o ść jest

8 On th e D efin itio n o f th e L i t e r a r y P a r o d y . W zbiorze: To Honor R. Jakobson. M outon 1967.

(5)

tylk o jed n ą z form tran stek stu aln ości. Teraz sy stem w y g lą d a tak: tra n stek stu a l- ność („t r a n s t e x t u a l i t é ”), czy li cały k om pleks r ela c ji m iędzy tek stam i, d zieli się na 1) in tertek stu a ln o ść („i n t e r t e x t u a l i t é ”), która je s t relacją te k stu z in n y m tek stem poprzez alu zję, cytat, plagiat; 2) p aratek stu aln ość („p a r a t e x t u a l i t é ”) — rela c ję tekstu z tytu łem , p od tytu łem , śródtytułem , n otam i, m ottam i, ep igrafam i, ilu str a ­ cjam i, n ap isam i na opaskach, ob w olu tach , bez w zględ u na to, czy te p aratek sty są au tograficzn e czy allograficzn e; 3) m etatek stu aln ość („m e t a t e x t u a l i t é ”) — r e ­ lację, w k tórej jed en tek st odnosi się całościow o do innego, przy czym tek st p rzy­ w o ła n y n ie m u si być u ja w n io n y w prost; p rzyw ołan ie m a n ajczęściej charakter k rytyczn y; 4) h ip ertek stu aln ość („h y p e r t e x t u a l i t é ”) — relację, która łą czy tek st B, n azw an y h ip ertek stem („ h y p e r t e x t e ”), z w cześn iejszy m tek stem A , h ip otek stem („h y p o t e x t e ”); 5) arch itek stu aln ość („a r c h i te x t u a li té ”), k tórej zn aczen ie om ów iłem w yżej.

U kład 5 ty p ó w tra n stek stu a ln o ści p o m yślan y jest jako sto p n io w e p rzejście od typ u najbardziej k o n k retn ego, p u n k tow o od w ołu jącego się do in n ego tek stu (in­ tertek stu aln ość) — po n ajbardziej ab strak cyjn y, g en era lizu ją cy i im p lik u ją cy in n y tek st (architekstualność). G enette trak tu je jednak sw e prop ozycje bez śm ierteln ej p ow agi. Z astrzega się, że w p row ad zon e rozgraniczenia m ają raczej ch arak ter te o ­ retyczn y. W praw dzie k ażd y utw ór jest w w ięk szy m czy m n iejszy m sto p n iu tra n s- tek stu a ln y , ale żaden z ty p ó w tra n stek stu a ln o ści n ie w y stę p u je w sta n ie czystym . N o i ta term in ologia, której p rzyk ład y dałem już poprzednio; G en ette p rzyznaje, że nie jest ona ani p iękna, ani jednoznaczna. Ż artob liw ie dodaje, że pora p o w o ­ łać K om isarza R ep u b lik i L iterack iej, który narzuci spójne i jed n ozn aczn e n a z e w ­ n ictw o. N ie m a też złudzeń, że jego propozycje zostaną p o w szech n ie uznane (np. s. 34, 238) 10.

W P a li m p s e s ta c h in teresu je G en ette’a ty lk o jeden ty p tra n stek stu a ln o ści — h ip ertek stu aln ość; jej p ośw ięcon a jest cała k siążk a. W szystk ie p ra k ty k i h ip er- tek stu a ln e u jm u je w poniższej ta b eli (s. 37):

p o r z ą d e k \ \ (r é g i m e ) z a b a w o w y ! s a t y r y c z n y ! p o w a ż n y z w i ą z e k (l u d i q u e )

J

(satirique) j (s érieux) (re la tio n ) [ 1 [1

p r z e t w a r z a n i e PARODIA ! TRAW ESTACJA PRZEMIESZCZENIE

(tran sform ation ) (P a r o d ie ) i (T r a v e s tis s e m e n t ) (T ranspositio n)

N p . B o ile a u , R o n s a r d N p . P . S c a r r o n , V é r - N p . T h . M a n n , D o k to r

i in ., C hapela in d é - i g il e t r a v e s t i Faustus

co iffé

n a ś l a d o w n i c t w o PA ST ISZ KARYKATURA OSZUSTWO

(imita tio n) (Pastiche) (Charge) (Forgerie)

N p . M . P r o u s t , L ’A f ­N p . P . R e b o u x , C h . N p . K w i n t u s z e S m y r ­

fa ire Le m oine M u lle r , A la m a n i è ­ n y , D a ls z y ciąg H o ­ re de... m e r a

10 Z asadną k ry ty k ę tej k la sy fik a cji, w szczególn ości o d d zielen ia in te r te k stu a l- ności od h ip ertek stu a ln o ści, przeprow adził M. G łow iń sk i w e w sp o m n ia n y m r e fe ­ racie, a le jest to praca darem na, bo G enette cią g le zm ien ia sw e p o g lą d y (i te r m i­ nologię). W In t r o d u c ti o n à V architexte k la sy fik a c ja b yła czterostopniow a: in ter­ tek stu aln ość, m etatek stu aln ość, paratek stu aln ość i a rch itek stu aln ość, przy czym p a ra ­ tek stu a ln o ść oznaczała to, co w n ow ym sy stem ie oznacza h ip ertek stu aln ość. T eraz

(6)

Oto jak ta tab ela jest objaśniana. Z w iązek h ip ertek stu z h ip o tek stem może; polegać na tym , że alb o h ip otek st u leg a p rzetw orzen iu , albo jest naślad ow an y. To jest jed y n y w y ra źn y podział, przy k tórym G en ette ob staje. I to jest okazja do jeszcze jed n ej zab aw y term in ologiczn ej: autor za stan aw ia się, jak jeszcze inaczej m ożna n azw ać n a śla d o w n ictw o . T erm in „m im ologizm ” już został u ży ty w k sią żce

M im o lo g ią u e s na o zn aczen ie czegoś innego, w ię c odpada. M oże w ięc „id iotyzm ”?

W szak n a śla d o w n ictw o p olega na podrabianiu cudzego id iolek tu . W k o ń cu zado­ w a la się term in em „ m im ety zm ”, a te k sty n a śla d o w cze n a zy w a m im o tek sta m i (s. 87— 88).

P rzed ziały m ięd zy p orządkam i satyryczn ym , zab aw ow ym i pow ażn ym są p ły n ­ ne i dlatego za sto so w a n a została m ięd zy nim i lin ia przeryw an a. Są one też uprosz­ czone, bo p e łn y rejestr p o w in ien też ob ejm ow ać porządek h u m orystyczn y, p o le­ m iczny i iro n iczn y (s. 39).

Na ty m k oń czy s ię w zasad zie n a m y sł teo rety czn y G en ette’a: na 472 stron ice k siążk i p o św ię c ił m u m n iej n iż 40 stronic, na 80 (!) rozd ziałów — 7. B o G enette lu b i p rzede w sz y stk im k o n k retn e u tw ory, z za m iło w a n iem opow iada o nich, o p i­ su je je, streszcza, cy tu je. I d zięk i tem u jego k siążk a jest tak ciek aw a, m iejsca m i bardzo zabaw na, a przy tym p ou czająca. G en ette po p rostu k ocha litera tu r ę i p o ­ trafi się nią baw ić, co w c a le n ie jest tak p o w szech n e w śród litera tu ro zn a w có w . P rzed sta w ia ją c p la n sw e j k sią żk i z ża lem stw ierd za: „przyjdzie czas jej zak oń cze­ nia, złożenia n aszych narzędzi, bo noce są ch łod n e o tej p o rze” (s. 40). I w ła śc iw ie k siążk a n ie je st zam k n ięta, p rzyn ajm n iej sk ład n iow o. Oto osta tn ie p ółtora (!) zd a­ nia: „H ip ertek stu aln ość jest ty lk o n azw ą tego n ieu sta n n eg o k rążen ia tek stó w , b ez k tórego litera tu r a n ie b y ła b y w arta an i ch w ili trudu. I k ie d y stw ierd zę w p ew n ej ch w ili...” N ie d o w iem y się, co autor m ia ł na m y śli, ale m ożem y być p ew n i, że na now o rozłoży sw e n arzęd zia i n ap isze n o w e k sią żk i, za p o w ied zia n e z r e s z t ą n .

M ó w iłem ju ż o fa s c y n a c ji B orgesem . A utor P a l i m p s e s t ó w d zieli z n im te sam e ob sesje. W p e w n y m m iejscu zw raca się n a w et z u sp ra w ied liw ien iem do c zy teln i­ ka: „K olej na m n ie w y zn a ć, co n iejed en sam daw no już odkrył: ta książk a, którą, m n iem am , n iestru d zo n y C zyteln ik u , trzym asz jeszcze w sw y ch dłoniach — n ie jest niczym in n ym , jak p ra w d ziw y m zap isem n ie m niej p raw d ziw ego k oszm aru — w y n ik łeg o z p osp ieszn ej lek tu ry , ob aw iam się, p ełn ej lu k , i z p odejrzanego blasku k ilk u stron ic B orgesa — k oszm aru ja k ieg o ś S ło w n ik a D zieł W szystk ich C zasów i W szystk ich K ra jó w ” (s. 446). N a k o n ie c jeszcze raz w ra ca do B orgesa: przez tra n stek stu a lizm „sp ełn ia się B orgesow sk a u top ia L iteratu ry jako w ieczn ej tra n s­ fu zji (albo p erfu zji tra n stek stu a ln ej), L itera tu ry ciągle teraźn iejszej dla sieb ie w sw ej ca ło ści i jako C ałość, k tó rej w sz y sc y au torzy są jed n y m A utorem , a w sz y st­ k ie k sią żk i są jedną w ie lk ą K sięgą, jed y n ą bezgran iczną K sięg ą ” (s. 453). Ta p ły n ­ ność i b ezgran iczność odbije się tak że w k sz ta łc ie k sią żk i G en ette’a: sk ład a się ona z 80 rozd ziałów różn ej w ie lk o śc i (od 2 do k ilk u d ziesięciu stronic), a przy tym k la sy fik a c ja je s t p ięcio sto p n io w a , a le autor zaznacza, że ta k i je s t stan jego p o g lą ­ d ów dzisiaj, p od aje n a w e t dokładną datę: 13 X II 1981 (s. 8), co su geru je, że w k a ż ­ dej ch w ili jest g o tó w do zm ian y.

11 N ap isze zresztą tak że, g d y n ie zap ow ie, albo n a w e t g d y zap rzeczy m o żli­

w o ści d alszego ciągu. I n t r o d u c ti o n à V a rch itex te k oń czy się n ib y -p la to ń sk im d ia lo ­ giem , w k tó ry m autor p ow iad a, że b u d u je sw o ją teorię po to ty lk o , b y stw orzyć jak ąś „ d y scy p lin ę” (w cu d zysłow ie!), k tóra p o zw o liła b y „zbadać tra n scen d en cję ar- ch itek stu a ln ą czy arch itek stu raln ą. A lb o skrom niej: by po n iej pożeglow ać. A lbo jeszcze sk rom n iej: by w niej się p op ław ić, w tym , co jest poza te k s te m ”. G dy partner dialogu, F ryd eryk , ostrzega, że tak n iep ew n a „d ok tryn a” nie d aje szansy: „P anie teo rety k u , p an n iefo rtu n n ie rusza w d rogę!” — autor odpow iada: „A czyż p o w ied zia łem , k o ch a n y F ry d ery k u , że w ogóle w y ru szę w drogę?” A przecież w y ­ ru szył, p o p ły n ą ł w P a li m p s e s ta c h l

(7)

p ozb aw ion e są one ty tu łó w . Brak też w ła ściw ie spisu rzeczy. W praw dzie na końcu pojaw ia się coś w tym rodzaju, ale to coś opatrzone jest uw agą: „są to ty lk o punkty o rien tacyjn e dla tych, którzy się bez n ich nie m ogą obyć, w szak że n ie .znajdą tu w ie le do zorientow an ia s ię ” 12.

E ntuzjaści h ip ertek stu alizm u n arażeni są co najm niej na jedno n ieb ezp ieczeń ­ stw o, z którego G enette zdaje sobie spraw ę: w szystk o m oże im s ię k ojarzyć ze w szy stk im (grzech d aw nych w p ły w o lo g ó w i k om paratystów ). Do p o m y ślen ia są w ięc stu d ia trak tu jące M oloya B eck etta jako p astisz m in im aln y C orn eille’a i L a

Jalo usie R ob b e-G rilleta jako tran sform ację m ak sym aln ą Pie śn i o R ola ndzie.

W k ażd ym razie, tw ierd zi autor, daje to szanse napisania n ow ych rozpraw , a p rze­ cież św ia tem h u m a n isty k i rządzi praw o p u b lish or p erish (s. 446).

M ów iąc zaś bardziej p ow ażnie: m im o p rogram ow ego zw rotu w stronę lite r a ­ tury i dość n iefra so b liw eg o stosu n k u do teorii, co — jak w id zieliśm y i jak jeszcze zobaczym y — m a sw o je odbicie w przedziw nej term in ologii, n iek tóre p rześw ia d ­ czenia w y d a ją się sta łe i pew ne. Jedno z nich m ów i, że h ip ertek stu alizm w zb ogaca odbiór dzieła litera ck ieg o . Trzeba być jednak erudytą, by dostrzec p a lim p sesto w o ść utw oru i sm ak ow ać ją. D w u zn aczn ość hip ertek stu jest jego p ięk n em i w artością. G enette p ow iad a żartobliw ie: „jeśli p raw d ziw ie kocha się tek sty , to trzeba by so ­ b ie życzyć, by od czasu do czasu kochać (co n ajm niej) dw a na r a z” (s. 452). H i­ p ertek st — jego zd aniem — „jest n ied efin iow aln ą w szczegółach m ieszan in ą p o­ w agi, gry, (...] sp ełn ien ia in telek tu a ln eg o i ro zry w k i” (s. 453). H ip ertek st po prostu p ozw ala baw ić się literaturą, z czego G en ette n am iętn ie korzysta. Co zaś do tez n eg a ty w n y ch : autor P a l i m p s e s t ó w n ie lubi im m anentyzm u, ograniczenia badań do jed n eg o tek stu , n ie lu b i stru k tu ralizm u jako an alizy w ew n ętrzn y ch pow iązań, g o ­ dzi się n atom iast na „strukturalizm o tw a rty ”, który p ozw ala w tek ście w y czy ta ć in n y tek st, zew n ętrzn y. N ie lu b i też tem atologii i S to ffgeschichte , k tórym zarzuca n adm iar em piryzm u i len istw o dow cipu („pares se d ’e s p r i t ”). Czy m ożna go oskar­ żyć, że odryw a litera tu rę od św ia ta rzeczy (ta relacja b yła p rzedm iotem książk i

M im ologiąu es. V o y a g e en C r a ty lie , 1976)? G en ette pow iada, że zarzut tak i b yłb y

n iesłu szn y, i p rzekonyw ająco dow odzi, iż h ip ertek sty p rzetw arzające daw ne w zorce m ogą być tak sam o siln ie pow iązan e z rzeczyw istością jak d zieła B alzaca czy F la u b e r ta 18 — św ia d ectw em tego są przeróbki m itów w czasie ostatn iej w ojn y; po prostu „ludzkość od k ryw ając coraz to n o w e sen sy, n ie m oże w y n a leźć n ow ych form i m u si czasem in w esto w a ć n o w e sen sy w stare form y” (s. 453).

P a l i m p s e s t y są w ię c sw obodnym om ów ien iem setek u tw o ró w rep rezen tu jących

p o szczególn e ty p y w y od ręb n ion e w p rzedstaw ionej w y żej tab eli. I tak: rozdziały V III—X I m ów ią o parodii k lasyczn ej i w sp ółczesn ej; rozdziały X II—X III — o tra - w e sta c ji w form ie b u rlesk ow ej i,w sp ó łc z e sn e j; rozdziały X IV —X X V I — o pastiszu i k arykaturze; rozdziały X X V II—X X X IX — o fałszerstw ach m ających postać bądź to ap ok ryfów , bądź p astiszów czy kon tyn u acji; rozdziały X L —L X X X — o p rze­ m ieszczen iach (transpozycjach; ty m term inem , jak zaznaczyłem , p o słu g iw a ła się K risteva, a le G en ette n ie w sp om in a o tym , rozum ie go poza ty m inaczej). C ha­ rak tery sty czn a jest przy tym dysproporcja: przem ieszczen iom p o św ięca au tor p o ­ ło w ę rozd ziałów (40!) i p ołow ę k siążk i (od s. 237 do 253), bo u w aża je za n a j­ bardziej zn am ien n e dla w sp ółczesn ej literatury. Są to też form y n ajbardziej a m b it­ ne, dające p raw d ziw e arcydzieła, jak U lisses J. J o y ce’a czy D o k to r Faustu s

Th. M anna. '

12 D obre i to. W I n tro d u c tio n à l’a rc h i te x t e nie m a niczego, co przyp om in ałob y spis rzeczy.

is W ydaje się to słu szn e i potw ierd zon e jest badaniam i p od jętym i z zu p ełn ie innej p ersp ek ty w y . Zob. np. М. К a ć e r, Der A n ti g o n e - M y t h o s auf d er T s ch ech i­

sch en Bü h n e d er G e g e n w ą r t. W zbiorze: T e rror und Spiel. P r o b le m e d e r M y t h e n ­ rez ep tio n . Hrsg. M. F u h r m a n n . M ünchen 1971.

(8)

K ategoria tak obszerna w y m a g a w ew n ętrzn ej k la sy fik a cji, stąd znow u d zie­ siątk i term in ó w , n eologizm ów , k tó re w szak że, ja k już w sp o m n ia łem , n ie są trak to­ w a n e ze śm ierteln ą pow agą. S w o ją p ed a n terię term in ologiczn ą ob jaśn ia G enette jeszcze inaczej: chodzi m u o to, b y tra n stek stu a lizm n ie osu n ął się w tem a to lo g ię czy S t o f f - u n d M o tiv g e sc h ic h te , k tórych to m etod autor P a l i m p s e s t ó w bardzo n ie lubi.

Oto w ew n ętrzn a k la sy fik a c ja p rzem ieszczeń , porząd k u jąca zja w isk a w ed łu g stopnia in g eren cji w h ip otek st. W szystk ie one m ogą b yć albo form aln e, albo t e ­ m a tyczn e. In g eren cje fo rm a ln e to: tłu m a czen ia z obcych język ów , w ersy fik o w a n ie (przerabianie h ip o tek stu prozaicznego n a w ierszow an y), p ro zy fik o w a n ie (proceder odw rotny), tra n sm etry za cja (zm iana sy stem u w e r sy fik a c y jn e g o hipotek stu ), tra n s- sty liza cja (tu za b a w n y przykład: n ieja k i G odchat p rzerab iał ciem n e w iersze V a - lé r y ’ego na p roste i zrozum iałe), p rzek szta łcen ia ilo ścio w e (u su n ięcie, skrót, k o n d ęn - sacja, digest, streszczen ie, p oszerzen ie, ek sp an sja, a m p lifik a cja — k ażd em u h asłu p o św ięco n y je st co n a jm n iej jed en rozd ział i k ilk a p rzyk ład ów z literatury!), tra n s- m od alizacja in term o d a ln a (np. przeróbka prozy n a dram at), tran sm od alizacja in tra - m odalna (np. tran sfok alizacja, czy li p rzen iesien ie n arrracyjn ego punktu w id zen ia z jed n ej p ostaci na in n ą), tra n sw o k a liza cja (np. p rzejście z n arracji p ierw szo o so ­ bow ej na trzecioosob ow ą).

In g eren cje tem a ty czn e w h ip otek st są sk la sy fik o w a n e w dw óch grupach. Jedną sta n o w ią tra n sp o zy cje d ieg ety czn e (zm iana czasop rzestrzen i h ip otek stu , co jeszcze ład n iej, jak za p ew n ia G en ette, m ożna n azw ać tran sd iegetyzacją). D rugą grupę tw orzą tra n sp o zy cje p ra g m a ty czn e (zm iana a k cji h ip otek stu ). W p ierw szej grupie w y m ie n ia G en ette tra n sp o zy cje h o m o d ieg ety czn e (np. A m f i t r i o n G iraudoux) i h e te - ro d ieg ety czn e (np. U lis ses J o y c e ’a), tra n ssek su a cje (gdy zm ia n ie u lega p łeć b oh ate­ ra, np. G irau d ou x w S u sa n n e e t le P a c ifiq u e rob in son em u czy n ił k obietę), p rzyb li­ żen ie („pro x i m a t i o n ” — gd y np. p rzen osi się a k cję do sw ego kraju). W śród tra n s­ p ozycji p ra g m a ty czn y ch w y m ien ia G en ette tra n sm o ty w a cję (gdy h ip ertek st z m ie ­ nia m o ty w a cję p o stęp o w a n ia p ostaci), tra n sw a lo ry za cję (gdy h ip ertek st inaczej o c e ­ n ia p ostacie), su p le m e n ty (gdy do h ip o tek stu dodaje się ek stra p o la cje ud ające in terp olacje, czego p rzyk ład em jest np. Faust V a lé r y ’ego w ob ec Fausta G oethego) itd.

W sp om in ałem o tym , że n ie z w y k ła erudycja G en ette’a m oże się układać w jeszcze in n e k o n fig u ra cje, że zaproponow ana przez n ieg o „tablica M e n d elejew a ” litera tu r y m a jeszcze p u ste m iejsca d om agające się zap ełn ien ia. Są tego zapow iedzi. Istn ieje p rzecież sw o is ty zw iązek m ięd zy tek sta m i jed n ego autora, jego p óźn iejsze te k sty od sy ła ją do te k s tó w w cześn iejszy ch . J e st to p ew n a form a in tertek stu alizm u , którą na razie G en ette n a zy w a au to tek stu a ln o śo ią albo in tra tek stu a ln o ścią ; być m oże, trzeb a będ zie ty m się zająć, p ow iad a, ale „nie m a p o śp iech u ” (s. 231; p oru ­ szał to zagad n ien ie T odorov, w p ro w a d ził n a w et term in, a le G en ette o tym n ie w sp om in a). W in n y m m iejscu autor P a l i m p s e s t ó w spostrzega, że istotą ak ty w n o ści h ip ertek stu a ln ej jest d w u zn aczn a k o m p lem en ta rn o ść czytan ia i p isan ia i też o b ie ­ cuje, że do tej sp ra w y pow róci, „jeśli b ęd zie trzeb a ” (s. 296). Z apow iada także, iż zajm ie się p a ra tek stu a ln o ścią . M ożem y w ięc sp o d ziew a ć się n o w y ch k siążek .

N a k o n ie c p o w ró ćm y jeszcze do w stęp n eg o stw ierd zen ia: w sp ó łczesn y w zrost za in tereso w a n ia tra n stek stu a ln o ścią (by p ozostać przy term in ie G en ette’a) d yk to­ w a n y jest p rzez sam ą litera tu r ę, która tak często p rzetw arza te k sty daw n e, k la ­ syczn e. G en ette w y m ie n ia n a jw ięk szy ch w sp ó łczesn y ch h ip ertek stu a listó w : P rousta, J o y c e ’a, Th. M anna, B orgesa, N abokova, C alvino, Q uenau, B artha. M y m oglib yśm y dorzucić sw oich : W itkacego, G om brow icza, M iłosza, H erberta. N iek tórzy w y cią g a ją stąd p esy m isty czn e w n io sk i: litera tu r a n ie m a ju ż nic do p ow ied zen ia, zaczyna zjadać sw ój w ła sn y ogon. N ie tak m y śli G en ette. P o p ierw sze tra n stek stu a liza cja w tak im n a sile n iu n ie jest czym ś n ad zw yczajn ym : p ierw sza jej k u lm in a cja p rzy­

(9)

padła na n a jśw ietn iejszy okres litera tu ry fran cu sk iej — na k lasycyzm . Teraz jest druga. P o w tóre — pow rót do przeszłości m oże b yć postępem ; G en ette z u podoba­ n iem pow tarza paradoks V erdiego: „Torniamo alVantico, sarà un p rogresso [Po­ w róćm y do antyk u , b ęd zie to p ostęp ]”. T ranstekstualizacja to nie ob jaw ob u m iera­ nia literatu ry, lecz jej życia, zdolności do sam orództw a. P e w n ie zgodziłby się też na ów obraz litera tu r y jako w ęża zjadającego sw ój w ła sn y ogon: b y ł to p rzecież N ietzsch eań sk i sym b ol P ierśc ien ia W iecznego Pow rotu.

A le n ie tylk o literatu ra zjada sw ój w ła sn y ogon: w ied za o litera tu r ze — także. W spom niałem na początku, że tran stek stu alizm zdaje się być a w a ta rem p o zy ty ­ w isty czn ej k om p aratystyk i, tem atologia — p o zytyw istyczn ej historii m ateriału i m o ­ tyw ów . U ogóln ion y G en ettow sk i tran stek stu alizm m ógłby być zastosow an y do b a ­ dania w ied zy o literatu rze. Czyż n ie pow raca ona rów n ie często do A ry sto telesa jak litera tu ra do H om era? B yłab y to niezła zabaw a śled zić rela cję teoretyczn ych i k ry ty czn y ch h ip ertek stó w do jaw n ych lu b ukrytych h ip otek stów . Sam G en ette byłby w d zięczn y m ob iek tem badania hipertek stu aln ości w w ersji in tratek stu aln ej: w szy stk ie jego k siążk i w y n ik a ją jedna z drugiej, on też p isze w ła śc iw ie jedną w ielk ą rozpraw ę, coraz bardziej zbliżającą się do litera tu ry sw y m sty lem , a n a w et strukturą. A w każdym razie jego książki św iad czą o zm ian ie sty lu teo rety zo w a ­ nia: sta je się ono grą, zabaw ą.

E ra zm K u ź m a

S u s a n S n i a d e r L a n s e r , THE N AR RA TIVE ACT. PO IN T OF VIEW IN PRO SE FICTION. P rinceton, N ew Jersey, 1981. P rinceton U n iv ersity P ress, ss. X , 308. T eoria punktu w id zen ia — su p on u je w sw ej k siążce S u san S n iad er L anser — n ie m oże b yć „o b iek ty w n a ”, „n eu traln a”, „niczyja”. P raw dopodobnie i tutaj spraw a p rzed staw ia się tak, jak napisała S usan S u leim a n recen zu jąc R h e to r i c of I r o n y : „»Popraw na« teoria w [...] d zied zin ie [badań nad ironią] jest tak sam o trudna do o siągn ięcia i tak sam o trudna do utrzym ania jak popraw ne czy ta n ie” (cyt. na s. 6). L anser podkreśla, że teoria p u n k tu w id zen ia m u si być sform u łow an a z jak iegoś punktu w id zen ia, sp ołeczn o-id eologiczn a rela ty w iza cja teorii jest rzeczą n ieu n ik n io ­ ną, am b icja „odkrycia n iek w estio n o w a ln y ch p ra w d ” k łóci się z su b iek ty w n ą naturą p ostrzegania i w erb a lizo w a n ia św ia ta (s. 7). „W szystko chyba sprow adza się o sta ­ teczn ie do k on ieczn ości w y b i e r a n i a jak iejś pozycji, a m aksim um , czego m o ­ żem y oczek iw ać od każdego k rytyk a, to aby w yraźn ie określał p ozycję, z jakiej p isze” — kończy sw ą m y śl S u leim a n (cyt. na s. 6).

P od ejm u jąc problem „punktu w id zen ia w prozie n a rra cy jn ej” L anser n ie z w le ­ ka w ię c z p rezentacją czyn n ik ów , które w yzn aczają jej teo rety czn o litera ck ą p er­ sp ek ty w ę. Oto dw a — zdaniem autorki — n ajw ażn iejsze: w y k szta łcen ie na form a- listy czn ej (i stru k tu raln ej) trad ycji badań oraz pozycja b ad acza-k ob iety. W yznaje ona: „Ten n iezw y k ły zw iązek w yp row ad ził m nie poza tra d y cy jn y form alizm bez uszczu p lan ia m ojego zain teresow an ia form ą” (s. 7). Czy istn ieje potrzeba sp ojrze­ n ia na litera tu r ę z tej p ersp ek tyw y? Tak, odpow iada z n acisk iem g a n se r . N ależy b ow iem przełam ać * stw orzon ą przez b a d aczy-m ężczyzn trad ycję w ied zy o lite r a ­ turze, w ied zy opartej w d ecyd u jącym stop n iu na stu d io w a n iu te k stó w n ap isan ych przez m ężczyzn. C elem , jaki staw ia sobie L anser, jest zatem „jakościow a zm iana w sp osob ie k rytyczn ego m y ślen ia o punkcie w id zen ia ”, co w m etaforyczn ej s ty li­ zacji brzm i jako „podróż w stronę now ego p arad ygm atu ” (s. 10).

Za g łó w n y rys „androcentryzm u” w bad an iach nad literaturą u w aża L anser n ied ostrzegan ie bądź k w estio n o w a n ie w p ły w u , jaki na p rzeb ieg k o m u n ik a cji l i ­ terack iej w y w iera p łeć n adaw cy. R ep rezen tatyw n e w ty m w zg lęd zie jest sta n o ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dit onderzoek richt zich voor wat betreft de planning en programmering met name op de activiteiten die betrekking hebben op het bepalen van de behoefte aan

Considering this gap in literature, this study will focus on: (1) the prod- uct-market iterations and the actions taken by entrepreneurs in their attempt to identifying a

First EAGE Eastern Africa Petroleum Geoscience Forum 17-19 November 2015, Dar es Salaam, Tanzania Courses planned and given during the first year.. are shown in the attached

Het simuleren van een liftsysteem maakt het mogelijk om onafhankelijk van het vertikale verkeerspatroon, een genuanceerde uitspraak te doen over de vervoerscapaciteit van

We have deposited aluminium oxide films by atomic layer deposition on titanium oxide nanoparticles in a fluidized bed reactor at 27 ± 3 °C and atmospheric

For the longer term Stork-Wärtsilä Diesel plans to increase the bmep-rating of the SW2&0, especiaUy in the speed range from 900 to 1000 rpm, with another 10%. This cah only be

Soms lijkt Parry de internationale ontwikkeling voor te zijn geweest, zoals met de ‘Sta/zit steun’ stoel, een soort op.. fietszadel lijkende zitting op één poot, dat Parry ontwikkelde