• Nie Znaleziono Wyników

"Żywioł wyzwolony : studium o poezji Tadeusza Micińskiego", Jan Prokop, Kraków 1978 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Żywioł wyzwolony : studium o poezji Tadeusza Micińskiego", Jan Prokop, Kraków 1978 : [recenzja]"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Wojciech Gutowski, Jan Prokop

"Żywioł wyzwolony : studium o

poezji Tadeusza Micińskiego", Jan

Prokop, Kraków 1978 : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 70/2, 362-373

(2)

w ażań Z aw ialsk iej, k tó ra w cy to w an y m powyżej arty k u le p osłużyła się rów nież arg u m en tam i p o ró w n aw czoliterack im i (pow iązania tem aty czn e p oetyck iej i felieto­ now ej tw órczości K onopnickiej). B ad aczk a od notow ała istn ien ie 252 p ozycji biblio­ graficzn y ch „Ś w itu ”, k tó re w yszły spod pióra K onop nickiej, a zarazem zasu g ero­ w ała m ożliw ość zaliczenia na, konto au to rsk ie red ak to rk i — w w yn ik u szczegółow ej an alizy stylu i słow n ictw a p oetk i — tak że in nych an on im ow ych arty k u łó w ty ­ godnika. O parłszy się na n ajn ow szych m etodach p rasozn aw czych (p om iary w cm 2 i stosun ek p rocen tow y) Z aw ialsk a sporządza tab ele ilu stru ją ce w ielk o ść w kładu au torsk iego K onopnickiej n a tle cało ści pow ierzch ni druku ciągu w ydaw niczego „Ś w itu ” (n ajw ięcej w 1884 r. — 25,4% ) oraz p rocen tow y stosun ek poszczególnych rod zajó w u tw orów K onopnickiej do ogółu jej w ypow iedzi w e w szystk ich roczn i­ k ach pism a. Można przyp u szczać, że sporządzenie tego typ u obliczeń w odniesieniu do in nych w spółpracow n ik ów „Ś w itu ” (jak np. W . M arren é) w w ięk szym stopniu u plastyczniłoby w ielkość w kładu p isarsk iego K onopnickiej w jej tygodniku.

A neks zaw iera uporząd kow ane tem aty czn ie frag m en ty d ru k o w an y ch an on i­ m ow o w „Ś w icie” arty k u łó w w stęp n ych p ióra K onopnickiej. Podobnie p róbki św i­ tow y ch felietonów K onopnickiej prezen tow ała Z aw ialsk a w a rty k u le o R a ch u n ­

ka ch . W sy tu acji ograniczonego dostępu do ocalałych roczn ik ów „Ś w itu ” należało­

by postulow ać — zgodnie z w y rażo n ą przed la ty sugestią Z aw ialsk iej — aby całość św itow ej p ub licystyki K onop nickiej w eszła do ed ycji jej P ism z e b ra n y ch pod re d a k cją A liny B rod zkiej.

K siążk a Zaw ialsk iej jako p ozycja prasozn aw cza zasługuje n a szczególne w y ­ różnien ie ze względu n a k on sek w encję m etodologiczną (zachow ana została n ależyta p ro p o rcja dwóch k ręgów zain tereso w ań a u to rk i: zagadnień p rasozn aw czych oraz ideow ej tre ści pism a), w ysoki poziom m ery to ry czn y w yw odów i w nikliw ość b a ­ d aw czą, odk ryw czość m ateriało w ą oraz b ogactw o u staleń rzeczow y ch (np. ok reśle­ nie w ysokości n akład u „Ś w itu ”, d aty pow stania K o m itetu R ed ak cyjn ego). Pew ne zaś pow tórzenia fak tog raficzn e w p ra c y Z aw ialsk iej, u ła tw ia ją ce śledzenie jej toku m yślow ego (np. o red agow an iu „M ody” przez K onop nicką — s. 19, 24, 50; o od­ dzieleniu „D odatku” pośw ięconego m odzie — s. 43, 94; d w u k ro tn e cytow an ie listu K onopnickiej do L en arto w icza — s. 64, 105), m ożna by w yelim in ow ać poprzez częstsze, niż to czyni au to rk a, użycie w ew n ętrzn y ch odnośników.

S form u łow an e powyżej p rop ozy cje badaw cze i in te rp re ta cy jn e nie p ozostają w sprzeczności z zasadniczym tok iem rozw ażań au to rk i m onografii, są n atom iast p rób ą bardziej obiektyw nego spojrzen ia na działalność re d a k to rsk ą Konopnickiej i rolę „Ś w itu ” na tle c a ł o ś c i ów czesnego życia politycznego, społecznego, ekono­ m icznego oraz ru ch u w ydaw niczego w K rólestw ie.

W obec op racow an ia w yd aw n iczego książki należy w ysu n ąć k ry ty czn e uw agi d oty czące niedbałej k orek ty (częste błędy w zak resie łącznej i rozdzielnej pisowni, u sterk i in terp u n k cyjn e), n iedopatrzeń w p rzyp isach (np. p o w tarzan ie pełnej ad no­ ta c ji bibliograficznej arty k u łu Czapczyńskiego), niekonsekw entnego zapisu nazw isk czeskich p isarzy i m ało w yraźn ej rep ro d u k cji w in iety „Ś w itu ” (por. ilu strację w c y ­ tow an ej k siążce K m iecika).

Z b ign iew P rzy by ła

J a n P r o k o p , Ż Y W IO Ł W Y Z W O L O N Y . STU D IU M O P O E Z JI T A D EU SZ A M IC IŃ SK IEG O . K rak ó w 1978. W yd aw n ictw o L iterack ie, ss. 304.

„Tadeusz M iciński budzi coraz w iększe zain teresow an ie zarów no w śród b ad a­ czy, ja k i w śród czyteln ik ów ” (s. 5) — stw ierd za Ja n P rok op w e w stępie do nowTej książki pośw ięconej poezji a u to ra N ietoty. N ie s ta ra ją c się w y jaśn ić przyczyn tak

(3)

szczególnej „m ody” na M icińskiego trzeb a przyznać, iż od k ilkunastu la t p o ja­ w iają się w b adan iach literack ich u p orczyw e próby rozpoznania ro zm aity ch asp ek ­ tów tej tw órczości. N iespójny, obciążony n ad m iarem pobieżnie i niekonsekw en tn ie op racow an ych źródeł zary s b iograficzny p ióra Jerzeg o T yneckiego, w n ikliw e stud ia T eresy W róblew skiej o d ram atach , ro zp raw a Elżbiety Rzew uskiej — p ierw sza sy n ­ teza całego dorobku d ram aty czn ego , rek o n stru k cja św iatopoglądu w k siążce H aliny Flory ń sk iej o m od ern istyczn ych k on ty n u acjach filozofii S ło w a ck ie g o 1 — to n a j­ w ażniejsze pozycje la t ostatn ich .

W tak u rozm aiconym k on tekście książk a P rok op a zw raca szczególną uw agę. Studium Ż yw ioł w yzw olony ty m różni się od w yżej w spom nianych pozycji, iż rep rezen tu je, ledw o m ask ow an y fo rm ą naukow ej ro zp raw y, punkt w idzenia k r y ­ tyk a i p isarza, ap ro b u jący bez zastrzeżeń k ieru nek przem ian w lite ra tu rz e X X w. i w tej p ersp ek tyw ie o cen iający n iezw ykłe zjaw isko z jego początków . Ju ż na w stępie au to r dokonuje arb itraln eg o w yboru. P rzek on an y , iż z całego dorobku M icińskiego tylko poezja w y trzy m ała próbę czasu, rezy gn u je z opisu pow ieści i d ram atu , poniew aż „w obu tych dziedzinach tw órczo ść M icińskiego nie d o ró w ­ nuje w spaniałym w ierszom , strzęp i się i rozpada na frag m en ty , o ciera o kicz, zbliża do in fan tyln ych fan tazm ató w ” (s. 5). T ak ap rioryczn e rozstrzygn ięcie nie prow adzi b yn ajm n iej do sub iektyw nych ocen , choć trzeb a p rzyzn ać, iż sw obodny, eseizujący język ro zp raw y — ta k rzad k a zaleta p ra c h isto ry czn o literack ich — jest ku tem u n iejedn ok rotnie pokusą.

Pierw sze rozdziały (A rtysta na ry n k u , Od re to ry k i n a d m ia ru do k o m u n ik a c ji

bez słów) m ożna cz y ta ć jako psychosocjologiczny aneks do p orząd k u jących syn tez

Młodej Polski. P rok op rozw ija n iek tó re sugestie za w a rte wT studium M arii P o d ra - zy-K w iatkow sk iej B ó g , ofiara, clow n czy psychopata oraz w k siążce R o m an a Z i- m anda „D ek a d en ty zm ” w a rsz a w sk i2 w celu ok reślen ia p rzyczyn , k tó re zad ecydo­ w ały o ukształtow aniu się w ostatn im dziesięcioleciu X I X w. d om in u jącego, jak stw ierdza badacz, w zo rca a rty sty -k a p ła n a . Ź ródeł pow yższej postaw y d o p atru je się Prokop w zbiorow ym kom pleksie społecznego n iedow artościow ania ro li a rty sty . Ekskluzyw ność, a n aw et, co au to r szczególnie ak cen tu je, p rog ram ow y d é s in té re s s e ­

m en t wobec potrzeb odbiorcy, „nieznośna h iperbolizacja i o v ersta tem e n t” (s. 41),

przełożenie ekspresji skierow anej w erty k aln ie, ku A bsolutow i, nad k om u n ik atyw n y i p artn erski dialog z czyteln ik iem — te cech y m iały rek om pen sow ać i m ask ow ać „poczucie porażki na ak tu aln ym ry n k u literack im . O dw rót od h istorii jest znakiem nieprzystosow ania do establishm entu. K o n tak t z A bsolutem m a d ow arto ściow ać tych, k tórym ów czesna społeczność odm ów iła oczekiw anego p o p arcia” (s. 55).

M odernistom , zdaniem P rok op a, nie tyle przypadło w udziale a rty sty cz n e ro z ­ poznanie kryzysu k u ltu ry p ostpozytyw istycznej, ile raczej sam i padli jego o fiarą, zam iast bowiem poprzez św iadom ą sty m u lację gustów czyteln iczych w y d rzeć „rząd

1 J. T y n e с к i, In icja cje m istyka. R zecz o T a d eu sz u M icińskim . Łód ź 1976. Zob. recenzję w „P am iętn ik u L ite ra c k im ” 1977, z. 1. — T. W r ó b l e w s k a : „K n iaź

P atiom kin” i a n ty n o m ie rew o lu cji. „D ialog” 1968, n r 3; P rz ed p ra p re m ie rą „B azy - lissy T eo fa n u ”. „D ialog 1967, n r 7. — E. R z e w u s к a, O d ra m a tu rgii T a d eu sza M i­ cińskiego. W ro cław 1977. — H. F l o r y ń s k a , S p a d k o b ie rc y K ró la -D u ch a . O r e ­ cep cji filozofii Sło w a ck iego w św iatopoglądzie po lsk iego m o d ern iz m u . W ro cław

1976.

2 M. P o d r a z a - K w i a t k o w s k a , B ó g, ofiara, clow n czy psycho pa ta? O roli

artysty na p rzeło m ie X I X г X X . w iek u . W : M łodopolskie h a rm o n ie i dy so na nse.

W arszaw a 1969. P rz e d ru k w : Sy m bo lizm i sym bolika w p o ezji M ło d ej Polski. T eo ria

i praktyka. K rak ó w 1975. — R. Z i m a n d, „D ek a d en ty zm ” w arszaw ski. W arszaw a

(4)

dusz” z rą k sw ych głów nych przeciw n ik ów : „gw iazd orów ” (Sienkiew icz) i an on i­ m ow ych „żu rn alistów ” (s. 24— 26) rodzącej się w ów czas k u ltu ry m asow ej, p rzyjęli p ostaw ę obronną lub stosow ali uniki: k ierow ali sk argi i złorzeczen ia pod adresem publiczności i w yd aw ców oraz p róbow ali p rz},'stosow ać do w łasn y ch p otrzeb , w sy ­ tu acji już zupełnie odm iennej, ro m an tyczn y w zór poety — ch ary zm aty czn eg o w o­ dza. U znanie d ram atu a rty s ty — w ydziedziczonego p rzyw ódcy, za ry s głów ny jego ów czesnej roli społecznej pozwoliło Prok op ow i szczególnie dobitnie zaak cen tow ać cezurę dzielącą M łodą P olskę od w spółczesności oraz zd em askow ać... pełne d em a­ gogicznych chw ytów u zu rp atorstw o m odernistów (s. 29).

P rok op sytu u je pokolenie M łodej Polski w szczególnym p row izoriu m k u ltu ro­ w ym . S ta ją c po raz p ierw szy tw a rz ą w tw arz z bezlitosnym i p raw am i ry n k u , w edle k tó ry ch w arto ści dotąd uznane za naczeln e p rzegryw ały w k on k u ren cji z konsum p­ cyjn ym i potrzebam i filistra, w sy tu acji gdy żaden m ecen at, an i daw ny in dyw idu al­ ny, ary sto k raty czn y , an i X X -w ie c z n y , zin stytu cjon alizow an y, nie ch ron ił arty sty przed flu k tu acją popytu i podaży, nade w szystko zaś ży jąc w h isto ryczn ym a n tra k ­ cie, kiedy u trw alon e już kody społecznego przekazu zn aczeń uległy d estru k cji, a now e jeszcze nie zostały u trw alo n e — m łodopolski p oeta u legał złudzeniu „m ó­ w ien ia w p rost”, w ierzy ł w „definityw ną d esem an ty zację rzeczy p rzed staw ion y ch ”, w „porzucenie konw encji, um ow ności, »fałszu« n a rzecz P ra w d y , n a rzecz Ż y cia” (s. 35). W iara ta prow adziła w „pułapkę utopii pozakodow ej k om u n ik acji” (s. 41), pozw alała m n iem ać, iż tw ó rca ek sp loatu jąc regiony Ż ycia, N atu ry , A bsolutu nie iest ograniczony żadnym i fo rm am i in tersu b iektyw nego porozum ienia, żad nym „języ­ k iem ”, lecz staje się niezaw odnym „m edium ” (n u d a vo x) au ten ty czn ej, „czystej” rzeczyw istości, nie przesłoniętej konw encjam i. To utop ijne prześw iad czenie d ecy­ duje, zdaniem b adacza, o an ach ro n iczn o ści (chociaż u m otyw ow an ej s y tu a cją spo­ łeczną) m łodopolskich poglądów estety czn y ch w zestaw ieniu z późniejszym i k on­ cep cjam i aw an gard ow ym i. K ap łan a zastępu je ho m o fa b e r, re w e la to ra k on struk tor, „przygody duszy w k rólestw ie w ieczn ości” u stęp ują „p rzezw yciężaniu oporów języ­ k a” (s. 33), a u to ry ta ty w n a d ek laratyw n ość tra c i w agę na rzecz dialektyczn ej gry z czyteln ik iem — te su b sty tu cje w skazu ją głów ny k ieru n ek przem ian. Skoro m o­ d ern iści, tak w rażliw i n a społeczny k lim at d ew alu acji w arto ści, lek cew ażyli zupeł­ nie k on w encje języka, spotkała ich k ara najdotkliw sza — sam i siebie w trącili do „czyśćca h istoryczn oliterack iego lek cew ażen ia” (s. 42), a d ążąc do pa ro le a u ten ty cz­ nej z pom inięciem re in te rp re ta cji la n gu e budow ali jedynie ste re o ty p : „S zuk ając jed yn ości, [Młoda Poiska] zw ykle kończyła pow ielanym b an ałem ” (s. 42).

Z a ry s epoki, w k tóry m b adacz podkreśla sw ą an im ozję w obec zdew aluow anej liry czn ej „tan d ety”, naw iązuje w yraźn ie do oceny M łodej Polski sform ułow anej w ok resie aw an gard ow ego „ S tu rm u n d D ra n g ” la t dw ud ziestych oraz zaw iera

im p licite polem ikę z n ajnow szym i próbam i k ryty czn ej re h ab ilitacji dorobku p oe­

tyck iego tego okresu, p od jętym i chociażby w k siążce M arii P o d ra z y -K w ia tk o w - skiej S y m b o lizm i sym b olika w po ezji M łodej P o ls k i3. P ersp ek ty w a p rzy jęta przez P o d razę-K w iatk o w sk ą pozw ala d ostrzec genezę now oczesnej ek w iw alen tyzacji w y ­ pow iedzi literack iej, pokazuje sym bolistyczne zapowiedzi późniejszych poglądów , p o d k reślających znaczenie au toteliczn ego aspektu poezji. P rok op u zn aje w praw dzie, nie p od legający już dzisiaj dyskusji, w p ływ M allarm égo i jego szkoły na poglądy X X -w ie c z n e j aw an gard y, lecz tę odm ianę sym bolizm u sep aru je zupełnie od d o ­ św iad czeń polskich m od ern istów (s. 270), odm aw ia m odernistom rów nież zdolności przedm iotow ego tran sponow ania uczuć.

3 A u to rk a w yraźn ie tw ierd zi (Sy m bo lizm i sy m b olika M łodej Polski, s. 336), iż jed n y m z zadań jej książki było zm ienić „k rzyw d zące m n iem an ie”, p olegające na utożsam ieniu całej poezji M łodej Polski z „n astro jo w o ścią” i „w ielosłow iem ”.

(5)

Z an im odpow iem na p ytan ie, co zyskuje czyteln ik , p en etru jąc przy pom ocy ty ch d rogow skazów tw órczo ść M icińskiego, w a rto zasygnalizow ać głów ną w ątp li­ w ość. P ro k o p stanow czo p rzecen ia zn aczenie k apłań sk iego kostium u a rty sty m łodo­ polskiego, n atom iast nie d ocenia poznaw czej fu n k cji ów czesnej tw órczości. Z dzi­ siejszej zaś p ersp ek tyw y bezkom prom isow ość poznaw cza, pew nego rodzaju ryzyk o w y k o rzy stan ia „n arzęd zi” poznania irracjo n aln eg o (snu, szaleństw a), są n ajbardziej w ażką zapow iedzią lite ra ck ich ek sp loracji n ow ych, nieznanych regionów , ró w n o ­ cześnie p ozw alają odróżnić in ten cje m odernistów od an alogiczn ych p ragn ień r o ­ m an tyk ów .

U p raszczając — m ożna pow iedzieć, iż dla ro m an tyk ów ak t arty sty czn ej ek sp re­ sji był ty le sp o ntan iczn ą re w e la c ją tajem n ic w łasn ego „ ja”, co uw ażną lek tu rą „księgi K osm osu ”, a p raw id ło w ą tra n s k ry p cję gw aran to w ała in tuicyjn ie odczuw ana (lub p o p arta sa n k cją O patrzności) jed ność m iędzy ludzkim m ikrokosm osem a N a­ tu rą. N atom iast m o d ern ista u p a try w a ł w e w łasnej ek sp resji jedynie ak t „poszuki­ w an ia A bsolu tu ”, p rób ę p ozw alającą m u tylk o n a m om en t rozpoznać rzeczyw istość „in ną”, „głębszą” ; lecz b yn ajm n iej nie A bsolu t jak iejś religii (czy analogiczny), skoro zain tereso w an ia relig ijn e prow ad ziły n ajczęściej do h eterodoksyjnej syn tezy; nie p en etrow ał też „czystej N a tu ry ”, ra cz e j id ąc za w zorem S ch op en hau era od n aj­ dyw ał w niej zan trop om orfizow an ą p ostać w łasn ych niepokojów albo n aślad u jąc N ietzschego szukał m ity czn ych m asek (N adczłow iek, Dionizos) dla obiektyw izacji in stynk tów . M odernistom szło o u kazan ie przygód poszukującego indyw iduum , k tórego jed n ak nie tra k to w a li jak o b iern e m edium A bsolutu, bo ten nie był dany w żad nym jednoznacznie u znan ym p arad y g m acie religijnym , tylko w dośw iadcze­ niu tw órczy m , k tó re go w spółtw orzyło i m odyfikow ało oraz pozw alało za głos A bsolutu u znać syn tezę w ysiłków p oznaw czych za w a rty ch w dziele.

Te d ążenia do in tensyw n iejszego, wzm ożonego poznania nie tyle p od kreślają podporządkow anie „m alu czk ich ” k ap łan o w i-A rty ście, ile raczej ak cen tu ją n iepod ­ w ażaln ą swobodę in dyw idu alnej, a nie społecznie u schem atyzow anej, drogi do p raw d y. Ś w iadczą o ty m choćby p ro g ram y P rzyb yszew skiego, w k tóry ch posługuje się on ch ary zm aty czn y m k ostium em (P rok op widzi w nim zn aczący sens, a nie zew n ętrzn y znak), aby nieco złagodzić pogląd o trag iczn ej ro li a rty sty , bez ogródek w yłożony w cześniej w Z u r P sy ch o lo gie d es In d y w id u u m s. P rzyb yszew ski, podobnie jak nieco później W a cła w N ałkow ski w F o rp o czta ch , w skazyw ał na psychologiczne raczej niż m etafizyczne u w aru n k ow an ia k on dycji arty sty . Jed n o stk a tw órcza w y ­ posażona som atyczn ie i p sych iczn ie w cech y w y ró żn iające ze społecznej p rzecięt­ ności, a p otęgu jące n ad w rażliw ość fizyczną i duchow ą, ze sw ej istoty popadała w konflikt ze zb iorow ością i, podobnie jak nie przystosow an e zw ierzę, ginęła w w alce o byt. L e cz tym ró żn iła się od zw ierzęcia, iż w y ra ż a ją c sw ą osobliw ą egzysten cję w dziele, p rop on ow ała ludzkości now e w arto ści, uczestniczyła w ięc dialektycznie w postępie.

P o eta m o dernistyczn y nie p reten d ow ał oczyw iście do roli aw an gard ow ego „rze- m ieśln ik a-słow iarza”, lecz m ask ę „k apłan a” przyw dziew ał n ajczęściej w tym celu, aby w opinii odbiorców zm n iejszyć ryzyk o rozpoznania tego, co nieśw iadom e, ro z ­ bijania skostniałych stereotypów . P rok op słusznie podkreśla, iż zd um iew ające „ubóstwo św iadom ości lin gw istyczn ej pokolenia” n ajczęściej szło w p arze z lek ce­ ważeniem oporów język a, prow adziło do „ignorow ania jego nieprzepuszczalności, do n iew yk orzystyw ania jego gęstości dla celów a rty sty cz n y ch ” (s. 40). N ależy w szakże dodać, iż choć p roces pok on yw an ia k on w encji nie odbyw ał się w lab o rato riu m lingw istycznym (jak w A w angard zie), to jed nak rów nież w m odernizm ie zachodził, tyle że na innym poziom ie sem ioty czn ym ; p olegał na indyw idu alnych re in te rp re - tacjach m itów , sym boli, toposów i m otyw ów . W y starczy pow ołać się na tak ró żn e utw ory, jak rap sod y P rzyb yszew skiego, d ra m a ty W yspiańskiego (N oc listopadow a,

(6)

A kropolis), O zim ina B eren ta, ale też W m ro k u gw iazd, N ietota czy X ią d z Faus-t

M icińs kiego.

Je ś li n aw et „pokolenie Młodej P olsk i tęskniło do ab solutn ej p rzejrzy sto ści, tj. lik w id acji kodu” (s. 41) na płaszczyźnie lin gw istyczn ej, to ró w n ie silnie odczuw ano potrzeb ę odśw ieżenia (a nie lik w id acji) w ielkich w zorów k u ltu ry . W sy tu acji, g d y ulubiony przez sym bolistów C arly le obw ieszczał d esem an ty zację dotąd czyteln ych znaków („p rzew lekają sw ój żyw ot [...] św ięte Godła w k ształcie czczych P a r a d ”) 4, za sym p tom atyczn e na gru n cie polskim m ożna u znać ro zw ażan ia C ezarego Je lle n ty , k tó ry podkreślał n ieuchron ną ew olu cję i h isto ryczn ą re in te rp re ta c ję w szelkich „form sym b oliczn ych ”: „Inne już bogi od b ierają ludziom w ładzę [...], inne zak aziły d ucha społeczeństw w ystęp kiem , inne zazdroszczą im w esela i pogody”. D latego „otch łan n a i zarazem p rom ienista jaźń człow ieka i głębina p rzep astn a ducha dom aga się p rzew cielen ia w m ityczn e posągi”. N ależy stw o rzy ć obiektyw ny, społecznie uznany ek w iw alen t „tajem n iczeg o” : „w idzialny całym grodom i siołom znak p rzy m ierza m iędzy niebem a ziem ią” 5.

K on flik t znaczeń, k tó ry P rzyb oś d ostrzegał w „m iędzysłow iu”, m oderniści sytu o­ w ali w „m iędzym icie”, w polu gry m iędzy osobow ością tw ó rcy a różnoku ltu row ym zasobem znaków .

Nie ulega w ątp liw ości, iż w lite ra tu rz e M łodej P olski, niezależnie od zasięgu i oryginaln ości re in te rp re ta c ji m itów , opozycje ek sp resja— znak, p arole—langue ro z­ w ijały się w sposób znacznie b ard ziej skom plikow any, aniżeli to przed staw ia P r o ­ kop. N iek tó re cech y spotyk anej tu sym p lifik acji w y n ik ają z nieostrego ro z ró ż n ię - nia, w ręcz zam azania g ran ic m iędzy tak im i term in am i, jak : pokolenie M łodej P olski, sym bolizm , ekspresjonizm itp. Czytelnikow i niejednokrotnie tru d no się zorien to w ać, kto odpow iada za głów ny grzech ów czesnej lite ra tu ry — p atety czn o - -sa k ra ln y ton i zm ierzające do banału w ielosłow ie. Czy jest to d om in an ta całej epoki, czy zasada n astrojow ego sym bolizm u, czy ak cy d en taln a cech a ek sp resjon iz- m u. T a d ezorien tacja została, jak sądzę, celow o w prow adzona, ab y nie ek sp on u jąc w y jątk o w y ch , czysto im m an en tn ych w arto ści liry k i M icińskiego, zreh ab ilitow ać ją w k on tekście arty sty cz n y ch m ożliw ości (a ściślej — niem ożliw ości, ograniczeń) lite ra tu ry przełom u w ieków .

Z daniem P rok op a, poezja M icińskiego w y k racza poza istn iejące podów czas k on w encje, a rów nocześn ie w c h a ra k te ry sty cz n y sposób potw ierdza sygn alizow an y w cześniej głów ny p rob lem epoki — poczucie niższości a rty sty , k tórem u społeczeń ­ stw o odm ówiło atry b u tó w wieszcza.

Rozdziały pośw ięcone względnem u n ow atorstw u M icińskiego przynoszą w iele in teresu jący ch spostrzeżeń, niekiedy konkluzje p rzejrzy steg o w ykładu p otw ierd zają w nioski w cześn iejszych b a d a ń 6. P ro k o p osobno u m ieszcza poezję M icińskiego „w śród poetów ” i „w śród p oetyk ” ; b y ć m oże ciekaw sza, choć trudniejsza, b yłab y in te rfe re n c ja obu p erspek tyw .

P u n k ty o rien tacy jn e, p ozw alające rozpoznać osobne m iejsce W m ro k u gw iazd, w yzn acza poezja T e tm a je ra , K asp row icza i S taffa. Zb un tow an ej wobec sztyw n ych w ym ogów ideow ych pozytyw izm u, lecz w istocie pow ierzchow nej, relak sow ej (s. 68), rozbieganej po ró żn y ch te m a ta ch liry ce T e tm a je ra p rzeciw staw ia M iciński obse­ syjn ą au toan alizę. P ro k o p słusznie w sk azał na „ogran iczony in w entarz” lek sykaln y 4 T. C a r l y l e , S a rto r resartus. Z y cie i zdania pana T eu fels d rö ck h a w trzech

k sięga ch . P rzek ład S. W i ś n i e w s k i e g o . W arszaw a 1882, s. 181.

5 C. J e l l e n t a , K rasw a. Z c y k lu „M ity ”. K rak ó w 1902, s. 9, 12— 13.

6 C hoćby sam ego P r o k o p a , k tó ry już poprzednio (Z p rzem ia n w litera tu rze

p o lsk iej lat 1907— 1917. W ro cław 1970, s. 68— 71) sytu ow ał poezję M icińskiego na

(7)

tej poezji (s. 85), ale pozostaje do rozstrzygn ięcia problem bardziej w ażki: w śród jak ich „pól sem an ty czn y ch ” g raw itu je w yobraźnia M icińskiego. W yraźniej zn aczące jest p orów nan ie liry k i M icińskiego z poezją K asp row icza i S taffa. W odróżnieniu od K asp row icza, k tó ry ro zw ija p rob lem aty k ę odw iecznej, ale i m etafizycznie obiek­ tyw n ej w alk i dobra ze złem , w p rzeciw ień stw ie do S taffa, k tó ry d ra m a ty z u ją c su b iektyw ną p sych om ach ię p ragn ie osiągn ąć w efekcie harm onię osobow ości — „M iciński odpow iada p rzyzn an iem się do klęski w szelkich prób in teg racji.

W m ro k u gw iazd jest m an ifestem osobow ości ro zb itej, w ydanej na pastw ę żyw io­

łów otch łani. J e s t to ab d y k acja S u p e r - e g o , ow ładniętego przez m a re t e n e b ra r u m I d ” Cs. 75). To bardzo w ażne stw ierdzen ie stanow i sw oiste rozstrzygn ięcie sporu zap o­ czątk o w an eg o już w p ierw szych , m łodopolskich recen zjach W m ro k u gw iazd: czy św iat M icińskiego jest w jak iś sposób uporządkow any, czy też w ypełniony a m o r­ ficzn ym ch ao sem ? P rok op odpow iada: św iatem tym rząd zi chaos w yw ołany k lęsk ą bezustannie p ow tarzan ych prób in teg racji.

Pow yższe przekonanie p otw ierd za k o n fro n tacja (szkoda, iż przeprow adzona w op arciu o zbyt w yselek cjon ow an y m ateriał) a rty sty czn ej s tru k tu ry poezji M iciń ­ skiego z k oronn ym i k on w en cjam i m odernizm u. A sy m etry czn ość, n ieregu larn ość, an ty tety czn o ść w ersyfik acyjn o-sk ład n iow a, em ocjonaln e dysonanse od różniają

W m ro k u gw iazd zarów no od pozytyw istyczn ej liry k i pieśniow ej (ta k on w en cja

jest jed n ak zbyt oddalona od p rak ty k i m odernistów , stąd porów nanie obu zjaw isk w yk azu je oczyw istą rozbieżność), ja k i od nieokreślonej znaczeniow o, skierow anej ku w arto ściom eufonicznym , poezji nastrojow ego sym bolizm u, ale też od p lasty cz­ nie przedm iotow ej tw órczości p arn asistów . Szkoda, iż au to r, ry su ją c ta k p rzek o ­ n y w ający n egatyw n y plan odniesienia, p rzyw ołuje jedynie, nie w ery fik u jąc ich, znane już od daw na tra d y c je p ozytyw ne poezji M icińskiego: ostatn i okres tw ó r­ czości Słow ackiego, m istykę b arok ow ą (w tym w ypadku nie tylk o p ok rew ień stw a św iatopoglądow e, lecz rów nież w arsztatow e), d ra m a t C ald erona (s. 109). R ów nież słuszne, lecz ogólne stw ierdzenie, u m acn iające opinię o ro li M icińskiego jako łą cz ­ nika m iędzy rom an tyzm em a ekspresjonizm em , n abrałob y kon kretnej treści dopiero na tle szczegółow ych analiz. C zytelnik rad by dow iedzieć się dokładniej, w jak i sposób au to r N ietoty „kontynuuje w yb ran e elem en ty” poetyki S łow ackiego i ja k i­ mi n u rtam i „w pływ a w o tw ie ra ją ce się k rólestw a sztuki ek sp resjon istyczn ej, w i­ zy jn ej” (s. 115). Z agad n ienia nie w y czerp u je sam m itologiczn y kostium podm iotu lirycznego, w zorow any n a K ró lu -D u ch u . N a pierw szy rz u t oka w id ać doskonale, jak w ażną rolę w św iecie M icińskiego od gryw a p ry m arn a opozycja S łow ackiego: św iatło— ogień—m rok, ru ch — b ezru ch („zleniw ienie”).

O czyw iście pow yższe uw agi w skazu ją raczej na boczne (choć dla zrozum ienia tw órczości M icińskiego w cale nie m argin alne) odnogi tem atu , k tó ry ch P ro k o p w y ­ raźn ie nie m a zam iaru ro zw ijać, gdyż w yznaczony k on tekst p oetyck i służy przede w szystkim uzasadnieniu p rzekonania, iż M iciński realizu je na swój sposób dzieło o tw arte, niegotow e (s. 138 i p a ssim ), m an ifestu jące ek sp resję in statu n a scen d i, d aleką od św iadom ego op racow an ia. W arto zauw ażyć in teresu jącą p rop ozycję — P rok op w skazuje na trzy m ożliw ości istnienia tzw. dzieła o tw arteg o : po p ierw sze, w rozum ieniu U m b erta E co (zob. s. 95— 96), jako tek st w ew n ętrzn ie zdynam izow any konfliktem i n ad m iarem znaczeń, „m nogością elem entów polim orficznych, p ozosta­ jących m iędzy sobą w nieok reślon ych zw iązk ach ” 7, po drugie — dzieło p ozornie otw arte, w ypełnione „niedom iarem zn aczen ia” (s. 93), c h arak tery sty czn e dla liry k i n astrojow ej, gdzie „w yrazistość znaczeniow a rozw adnia się, tonie w po­ toku nie w yodrębnionych [...] słów -dźw ięków ” (s. 95), a polifonię zn aczeń 7 U. E c o , D zieło otw arte. F o rm a i nieo k reślo n o ść w po ety k a ch w spółczesny ch . W arszaw a 1973, s. 41 (przeł. J . G a ł u s z k a ) .

(8)

zastępu je n iep recy zyjn e „w szech znaczen ie” (s. 96); po trzecie, czego przykładem liry k a M icińskiego — jed n o litą k o n stru k cję u tw oru ro zb ija b ezustann a niespodzian­ ka ekspresji, k tó ra burzy w szelkie system y n u m eryczn e w iersza, p orząd ek składni (s. 103— 104), jedność gatu n kow ą (elem en ty n a rra c ji obok liry czn eg o w yznania), w e w szystkich w arstw ach tek stu zaskak uje odbiorcę „n ieob liczaln ym ”, daje w efekcie „ru in y św iata p oetyck iego” (s. 133).

O dw rócenie uw agi czyteln ik a od „gry lite ra c k ie j” (s. 131) i sk ierow an ie jej na spontaniczny ak t w ypow iedzi nie w ynika, co au to r w ielok ro tn ie zazn acza, z za­ m ysłu poety, lecz św iadczy o „p rzym usow ym ” ch a ra k te rz e dzieła, k tó re jest raczej u zew nętrznionym z n a trę tn ą koniecznością sym ptom em k on flik tów w ew n ętrzn ych aniżeli celow o zbudow anym zespołem znaczeń. P rok op niedw u znaczn ie, choć d y­ sk retn ie w skazuje na an alogie m iędzy poetyck im „u zew nętrznien iem d ręczący ch ob sesji” a tw órczo ścią um ysłow o ch o rych (s. 161— 163), k tó re tym bardziej, jego zdaniem , u zasad niają użycie a p a ra tu ry psychologii an ality czn ej dla rozśw ietlen ia tego „m ateczn ik a arch ety p ó w ” (s. 164).

P ogląd y Ju n g a zostały tu w yk orzystan e tyleż efektow nie co dyskusyjnie. B io rąc w n aw ias problem ich naukow ej w ery fik acji, a u to r u zn aje rzeczyw iste istnienie sfery arch ety p ó w w życiu p sych iczn ym jednostki, a rów nocześn ie p ozostaje p rze­ konany, iż w przypadku M icińskiego arty k u la c ja tre ści p odśw iadom ych k am u flu je b ezradność a rty s ty w społecznym procesie k om u n ikacji, ale i pozw ala dostrzec tę b ezrad ność jako fak t szczególnie doniosły. Z daniem badacza „fałszyw a św iad om ość” poezji M icińskiego w ynika z n adm iern ej hiperbolizacji, p rzy jęcia m ask i o d trąco ­ nego T y ta n a -L u c y fe ra , z ro zgryw an ia p sych om ach ii w n ajw yższych re je stra ch em ocji, w reg ion ach kosm icznych (rozdział S ztuk a i w yraz). I znów, ja k niejedn o­ k ro tn ie już m ożna było zau w ażyć, m onu m en talizacja i m ito logizacja postaci, p rze­ strzen i poetyckiej itp. stanow ią dla P rok op a znam ię realn ej słabości, sam ooszustw o łagodzące społeczną bezużyteczność.

„W yim agin ow an a tytan iczn o ść m a zastąp ić b rak społecznego uznania, spo­ łecznej ak ce p ta cji” (s. 188) — ten leitm otiv m ógłby służyć za m o tto całej książki i w g ru n cie rzeczy owa d em ask ato rsk a recep ta sp raw ia w rażen ie, jak by w ocenie P ro k o p a w szelkie działanie k u ltu ro tw ó rcze było ep ifenom enem i k ryp tog ram em podłoża h istorycznego, na k tó ry m w y rasta. P ow yższem u stanow isk u m ógłby p a tro ­ n ow ać S tan isław Brzozow ski, a tak ie stw ierdzen ia, ja k : „Dla M łodej P olski jaźń jak o psyche m ity czn a [...] p rzeciw staw ia się społecznie ok reślon ej osobow ości” (s. 187), m ożna by czy tać jak w yim ek z L e g e n d y M ło d ej P olski. Je d n a k w isto cie owo w arto ściow an ie, co n ajw yraźn iej w id ać w zakończeniu rozdziału Sztuka i w y ­

raz, a u to r uzasadnia sw oistym p rezen tyzm em i n azbyt p ub licystyczn ą h isto rio -

zofią.

W szelkie „w yp raw y na k resy duszy”, tęskn ota do „sy tu acji gran iczn ych ”, f a ­ scy n a cja „m etafizyczną k o n fro n tacją z ek strem am i egzy sten cji” (s. 189) m iały b yć dla m odernistów p row o k acją skierow an ą p rzeciw „m ieszczańskiem u zak łam an iu ” (s. 190), nam zaś, po ap ok aliptyczn ych d ośw iadczeniach w. X X , poszukiw anie f r e - nezji i grozy, n u rk ow an ie w podśw iadom ość w celu zm ierzen ia się z szatanem p rzed staw iają się jak o ob jaw n ieauten tyczności czy gołosłow ne szam aństw o, w a r ­ tością zaś nobilitow aną pozostaje „p ry w atn o ść”. Nie tu taj m iejsce n a pełne ro zw a­ żenie tego zagadnienia. B y ć m oże jednak, iż bardziej h isto ryczn ie uzasadnione jest sp ojrzen ie odw rotne. M ożliwe, iż ro m an tyczn e i m o d ern istyczn e p e n e tra cje pod­ św iadom ości, od k rycie piekieł w* ludzkich głęb in ach przez H offm an n a, Poego, S te - ven son a (D r J e k y ll i M r H y d e), D ostojew skiego, a tak że p en etrow an ie tych reg io ­ nów, ze zm iennym szczęściem , przez P rzyb yszew skiego czy M icińskiego należy od czytać jak o zapowiedź niebezpieczeństw , k tó re w ra m a ch X IX -w ie c z n e j k u ltu ry m ieszczańskiej realizo w ały się niejako intym nie, indyw idualnie, zn ajd u jąc w yraz

(9)

w obłędzie lub w m etafizyczn ej, poza w yzn an iow ej, często p erw ersyjn ej przygodzie duchow ej. W n astęp nym zaś stuleciu d estru k cy jn a dem oniczność w yszła poza g ran ice jednostkow ej p sych om ach ii, spełniła się w życiu społecznym .

O statn ie rozdziały: M agna M a ter i E d y p , p rzynoszą zapow iadaną już w cześniej an alizę kom pleksów w yobraźni, k tó re tu fu n k cjon u ją jak o p rzykłady sy m p to m a­ tyczn ego konfliktu m iędzy u rojo n y m i m ożliw ościam i młodopolskiego a rty sty a jego rzeczyw istą, zdaniem a u to ra, sy tu a cją w p ostpozytyw istycznej kulturze. K ońcow e ro zd ziały n ależą do n ajciek aw szy ch fragm en tów książki. C hociaż tu rów nież trzeb a p ostaw ić gen eraln e zastrzeżen ie: in te rp re ta cja w yobraźni, in te rp re ta cja , k tó ra m a na celu odsłonięcie p sychologicznych k am u flaży, k tó ra ch ce z gąszczu obsesji i on i- ry cz n y ch obrazów w y k laro w ać sieć „tem ató w ” i „zn aczeń ”, pow inna raczej p ostę­ pow ać d rogą in du kcyjn ą (częstotliw ość kluczow ych obrazów w yznacza ogólną r e ­ gułę) aniżeli dedu k cyjn ą (p rzyk ład y p otw ierd zają sform ułow ajiy pogląd). P rok op tylko pozornie w yb iera p ierw szą m etodę. O pisując M icińskiego „poetykę p rz e s trz e ­ n i” (s. 195) podaje długi szereg cy tató w , k tó ry ilu stru je dwie głów ne cech y w y ­ obraźni przestrzen nej, podw ójne zagrożenie b o h atera: agorafobię i klaustrofobię. R óżnice znikają w p sy ch oan alityczn y m w yjaśn ien iu : „Z arów no w ciąg ająca otch łań, jak i loch, grób czy tru m n a są przecież obrazow ym i w ersjam i groźnego u t e r u m sym bolizującego kobiecą zaborczość. A le lepiej byłoby pow iedzieć: zaborczość n a ­ tu ry tra k tu ją c e j indyw iduum w yłączn ie jako narzędzie dla gatunkow ych celów ro zro d czych ” (s. 211).

N iew ątpliw ie w skazane tu ob razy są bardzo ch arak tery sty czn e dla w yobraźni M icińskiego, analizy zaś P rok op a w ychodzą poza w cześniejsze rek on esansy E d w ard a B alcerzan a, H aliny F lory ń sk iej czy E razm a K u ź m y 8, przynoszą w ażkie u stalen ia, są cen n ą próbą system atyzacji. L e cz ich w a rto ść obniża w yraźn a k w alifik acja p sy­ choan alityczn a, przede w szystk im zaś podane egzem plifikacje są znaczeniow o bo­ gatsze, polisem iczne, nie d ają się sprow adzić do ta k p rostej w ykładni. C ytow an e tek sty od syłają n ajczęściej do w ielu znaczeń, o k tóry ch nie w spom ina k om en tarz in te rp re ta to ra . P om ijam już tak ie szczegóły, jak p lastyczn y k ształt pejzaży w e­ w n ętrzn ych , kolorystyk a itp., lecz rów nież sam a k on stru k cja przestrzen i w yd aje się b ogatsza, bardziej złożona: góry, zam ki, podziem ia, groty , sadzaw ki, zm ienne k ie­ runki ru ch u su g eru ją tre ś ci zróżnicow ane, k tó re tru d no sprow adzić do w spólnego m ianow nika. W arto dodać, iż in teresu jący m k on tekstem dla in te rp re ta cji p rze­ strzeni „o saczającej” m ogłaby być lite ra tu ra inspirow ana ak w afo rtam i P iran esiego (m. in .: G autier, Hugo, B a u d e la ir e )9 oraz podobne te m aty u Poego (choćby w izja p rzestrzen i w opow iadaniu S tu d n ia i w ahadło).

Z m agania b oh atera liryczn ego z osaczającą go N atu rą ilu stru ją nieudany p roces in dyw iduacji, w k tórym człow iek usiłu je osiągn ąć w yższy stopień dojrzałości dzięki w yzw oleniu się spod w ładzy chtonicznego arch ety p u „M agna M a ter” i w y k ry sta li­ zowaniu we w łasnej osobowości odrębnego p ierw iastk a żeńskiego, A n im y-p rzew od - niczki (jej p ostacią w poezji M icińskiego jest uw ięziona królew na) u m ożliw iającej pełną in tegrację. Można z całą pew nością stw ierdzić, iż psychologia an ality czn a d aje doskonały klucz o tw ie ra ją cy lab iry n ty poezji M icińskiego. Pod w aru n k iem , iż zostaną na użytek k on k retn y ch b adań doprecyzow ane poszczególne term iny, k tó re sp raw iają tyle kłopotów in te rp re ta to ro m Ju n g a. Je ś li tego się nie czyni, w efek cie

8 E. B a l c e r z a n , P rze s trz e n ie T adeusza M icińskiego. W: E. B a l c e r z a n ,

O prócz głosu. W arszaw a 1971. — H. F l o r y ń s k a , L u c y fe ry c z n e sny M icińskiego.

„P oezja” 1969, nr 11. — E . K u ź m a , Poeta ok sy m oronu . Jw ., 1974, nr 5. 9 Zob. G. P o u l e t , P ira n esi i ro m a n ty czn i p o eci fra n c u s cy . W : M etam orfozy

czasu. S zk ice k ry ty czn e. W yb ór J . B ł o ń s k i e g o i M. G ł o w i ń s k i e g o . P rz e d ­

m ow a J . B ł o ń s k i e g o . W arszaw a 1977 (tłum . W . B ł o ń s k a ) .

(10)

m ożna w yw ołać w rażen ie, iż w łaściw ie każda fig u ra czy obraz znaczą to samo. „A rch ety p W ielkiej M atk i w ypow iada się w o b razach otch łan i i grob ow ca, ale tak że sm oka — fosforycznego gada, u piorą, zab ijającej w zrok iem M eduzy, sk rzy­ d latego L u cy fe ra , a n aw et n ab iera cech b oskich ” (s. 226). Je ś li L u c y fe r i Meduza,

„M agna M a ter” i s a c ru m są sub stytutam i tej sam ej rzeczyw istości, budzi się p o­

dejrzenie, iż poeta przełożył w ieloznaczność a rch ety p u na szereg ob razów syno- nim icznych, w ym ienn ych (co najw yżej zw iązan ych w p ary p ro sty ch opozycji, które św iad czą o am b iw alen tn ym ch arak terze p rzed staw ian ej rzeczyw istości, np. „pod­ zw rotnik ow a duszność i podbiegunow e lod y”, s. 232).

Podobne p odejrzenie, w stosunku do M icińskiego k rzyw d zące, m oże pow stać w ty m w ypadku rów nież dlatego, iż badacz co k rok u zup ełn iając psychologiczną dociekliw ość p od ejrzliw ością socjologiczną lek cew aży w arstw ę m itologiczną tej tw órczości. A przecież cały tom W m ro k u gw iazd zaw iera liczne p oetyck ie tra w e - s ta cje różnoku ltu row ych m itów , bardzo często d alekie od w e rsji trad y cy jn y ch , oraz rozm aite, indyw idualnie p rzetw orzon e alu zje k ultu row e. N ieb agateln e przecież, iż in icjaln y obraz całego tom u — ru in y — to K oloseum (zob. s. 193), iż zak lętej k ró ­ lew n y poszukuje L u c y fe r (zob. s. 204), G orgona k onotuje p rzed e w szystkim cechy p otw ora z g reck ich m itów (zob. s. 211), b o h ater osaczony w lab iry n cie nie jest po­ s tacią anonim ow ą, lecz Tezeuszem zm ag ający m się z M in otau rem (zob. s. 202), a p araliżu jący lęk na ro zstajn ych d rogach p rzeżyw a Żyd W ieczny Tułacz (zob. w iersz S tra ch , s. 207).

P ro k o p p rzek on yw ająco w yk azu je, iż p eryp etie b oh atera liryczn ego można od­ czy tać w kon tekście procesu in dyw idu acji, lecz rów nocześn ie na skutek zb agateli­ zow ania w arstw y m itologicznej nie w y k o rzy stu je w pełni w alo ró w m etody Ju n ga, k tó ry przecież czerp ał m a te ria ł nie tylko z p sy ch iatry czn y ch o b serw acji, lecz ró w ­ nież w zbogacał je in te rp re ta cją m itów , szczególnie zaś in tereso w ały go w ersje h ete- ro d o k syjn e i gnostyczne, a w ięc obszary pokrew ne zain teresow an iom M icińskiego. P om in ięcie p oetyck ich fo rm „m yślenia m ity czn ego” a u to ra X ięd z a F a usta w ynika oczyw iście z p rogram ow ego prześw iadczenia b adacza, iż M łoda P olska nie w y p ra co ­ w ała w łasnych techn ik ek w iw alen tyzacji em ocji, choć w łaśn ie w w ypadku M iciń­ skiego m am y do czynienia z a rty sty cz n ą h erm en eu tyk ą m itów , gdzie indyw idualna „sy g n atu ra” a rty sty fin d e s ièc le ’u. m odyfikuje odw ieczny arch ety p .

P rok op sp row ad zając różnorodne ob razy do w cielen ia W ielkiej M atki zupełnie ak cy d en taln ie tra k tu je ta k w ażny w ty m w yp ad ku a rch e ty p C ie n ia -L u cy fe ra (s. 230), (u Ju n g a — d e r S ch a tten ), uosobienie ak tyw n ego, n iszczycielsk o-tw órczego zła. Słusznie zauw aża, iż głów ną przeszkodą n a drodze in dyw idu acji jest b rak M istrza-P rzew od n ik a (Ju n gow sk i W ielki M ędrzec — osobow ość m an iczna), lecz m y ln ie sugeru je, iż ew en tualn ym przew odnikiem m ógłby b yć C h rystu s (s. 220), skoro w poetyckiej teom ach ii M icińskiego C h rystu s stanow i a lte r-e g o L u cy fe ra i dopiero w fin ale procesu indyw iduacji człow iek m oże osiągn ąć p arad ok saln ą syn ­ tezę sprzecznych hipostaz boskich. Dla M icińskiego n a etap ie W m ro k u gw iazd istn iał jedynie nie rozpoznany jeszcze, h ip otetyczn y „Bóg tajem n ic duszy” oraz groźny, ortodoksyjny sch em at „Boga pozorów ” 10. D opiero w X ię d z u F a u ście poeta ukaże realizację form uły „C h ristu s v e ru s L u c ife r u s ” lł.

E k sp ozycja naczeln ej ro li N atu ry — W ielk iej M atki, w obec k tórej b oh ater od­ g ry w a sprzeczne role pokonanego bun tow n ika i odrzuconego kochan k a, służy b ad a­ czow i do d em on stracji szczególnego ro d zaju kom pleksu Edypa. P o ety ck a a rty k u la cja kom pleksu ob razu je indyw idualną „w ersję sam ou d ręczen ia” w p rocesie p rzem ian ideow ych, ch arak tery sty czn y ch dla całego pokolenia (s. 262). W rozdziale E d y p n a ­

10 T. M i c i ń s k i , W m ro k u gw iazd. P o ezje. K rak ó w 1902, s. 144. 11 T. M i c i ń s k i , X ią d z F a u st. P ow ieść. K rak ó w 1913, s. 367.

(11)

leży podziw iać m aestrię, z ja k ą au to r rz u tu je in te rp re ta cje psychologiczne na tło h isto ryczn o-sp o łeczn e. P rzep row ad za tu in teresu jącą, choć m iejscam i dość ry z y ­ kow ną an alogię m iędzy ero tyczn y m i p ragn ien iam i b o h atera lirycznego, najczęściej nie zrealizo w an y m i lub spełnionym i sad o -m aso ch isty czn ie i dlatego n agan nym i, a k u ltu ro w y m w yobcow an iem a rty sty .

W poczuciu w iny za od rzu cenie jego w ieszczych uroszczeń przez opinię (esta b ­

lish m en t — obraz O jca) p oeta n eoro m an tyczn y p ragn ie za w szelką cenę rew in d y ­

k ow ać p raw o do społecznego uznan ia (w poezji M icińskiego sym bolem tego ak tu jest bunt, zab ójstw o ry w ala), lecz rów nocześn ie kusi g o m ożliw ość zupełnego z e r­ w an ia z O jcem , p ogrążenia się w ch tonicznych głęb iach M atk i-N atu ry , choć w ie (i p rzeciw k o M atce też się buntuje), iż w ten sposób s tra ci sw ą osobow ą odrębność.

W m niem aniu P rok op a stłu m ien ia i am b iw alen tn e pożądania erotyczne do­ strzeg an e w poezji M icińskiego są szczególnym przypadkiem zasadniczej opozycji u naocznionej przez p isarzy fin - d e - s iè c le ’u. w „ p atry sty czn ej” (dom inanta obrazu O jca) k u ltu rze zachodniej (s. 255) — m iędzy szczęściem a obow iązkiem , indyw idu­ alizm em a służbą społeczną.

Z ary so w an a w p ierw szych rozdziałach sylw etka a rty sty zagubionego w p ro ce ­ sach u m asow ien ia k u ltu ry k ry stalizu je się przy końcu książki w dw óch w ciele­ n iach p rzeciw n ych , zupełnie nie do pogodzenia. N a jednym biegunie um ieszczony został P rzyb yszew ski, o sten tacy jn ie d em o n stru jący „przeciw ro m an ty czn o -p o zy ty - w istyczn ej tra d y c ji całop alenia w szelkich p ragn ień [...] indyw iduum na ołtarzu sp raw y n aro d o w ej” (s. 255). N a an typ od ach d ostrzec m ożna „w ieszczów ideologii ofiary , ideologii ascety czn ej służby n arod ow ej głoszonej [...] przez L u tosław sk iego, Zdziechow skiego i S zczepanow skiego” (s. 255). P rzyb yszew sk i p row okacyjn ie od­ rz u ca w szelkie pow inności społeczne, jego an tagon iści w yzn aczają lite ra tu rz e rolę służebną w obec w arto ści społecznych, zadań p atrio ty czn y ch , k tó ry ch sam i m ien ią się jed yn ym i strażn ik am i i m an d atariu szam i. Otóż zdaniem P rok op a trag ed ia M i- ciń sk ieg o-p isarza polegała na tym , że nie m ógł pogodzić obu stanow isk, a w yb oru dokonyw ał n iezdecydow anie i niekonsekw entnie. „K om pleks w iny— k ary u ru ch am ia się, skoro szala p rzechyla się na stron ę szczęścia. Gdy zaś d aje się słyszeć głos obow iązku, w sercu rozpętu je się b urza uczuć, w u lk an y n am iętn ości i żądza zn i­ szczenia całego św iata, skoro staje on na przeszkodzie p ragnieniu szczęścia. Ta dynam ika niezrów now ażenia nigdy nie ulegnie w y ró w n an iu ” (s. 262).

P rz y jm u ją c powyższy punkt w idzenia P rok op od czytu je W m ro k u gw iazd jako szczęśliw y dla lite ra tu ry polskiej epizod, p ow stały w m om encie, gdy M iciński zde­ cyd ow ał się m ów ić o losie jednostki, gdy u czynił „gest solid arn ości” w obec „lite­ r a tu ry dekad en ck iej” (s. 255). N ie b acząc na w y raźn y podtekst n atu ralisty czn y u tw orów P rzyb yszew skiego, na „m etafizyk ę płci”, k tó ra u au to ra D e p ro fu n d is w ysu w a się na plan pierw szy, n ato m iast u M icińskiego jest zaledw ie cząstk ą b o­ gatszej antropologii m etafizycznej (na k tó rą sk ład ają się m. in .: lu cy fery czn o - -rew o lu cyjn y, n aw iązu jący do Słow ackiego rodow ód D ucha, N ietzscheańskie p ojęcie N adczłow ieka i B ergsonow sk i dynam izm „ew olucji tw ó rcz e j”), P rok op k on statu je: „p row okacje M icińskiego p od ejm u ją [...] w poezji to, co P rzyb yszew ski głosił w pow ieściach i d ra m a ta c h ” (s. 255). P oró w n an ie podobnie uproszczone jak hipo­ tetyczn y sąd (k tóry p rzyb iera tu p ostać ak sjo m atu , nie w ym agającego dowodów), iż cała późniejsza tw órczo ść M icińskiego to „żałosne usiłow ania, żeby się w d rap ać na w ieszczy cokół” (s. 264).

N iew ątpliw ie książka P rok op a przynosi cenn y k om en tarz do poezji M iciń ­ skiego, w yraźnie u stala poetyckie sąsied ztw a, p a ran tele i opozycje, in teresu jąco ukazu je m ożliw ości zastosow ania psychologii an ality czn ej do in terp retacji w y ­ obraźni p oetyck iej, potw ierdza w dużym stopniu d otych czasow e in tu icje k ry ty k ó w i h istoryk ów lite ra tu ry oraz otw iera now e p ersp ek tyw y badań. Do dyskusji p ro ­

(12)

w okuje jed nostron ny m odel epoki, nie zaw sze u m otyw ow an e n astaw ien ie d em ask a­ torskie, n adm iern e zau fan ie do łatw y ch op ozycji: a rty s ta — żu rn alista, szczęście— obow iązek, poezja— ideologia, k tóre służyć m a ją za u niw ersaln e klucze w y jaśn ia­ jące, a w rzeczyw istości okazują się dla tek stó w lite ra ck ich p rok ru stow ym łożem. N ato m iast zasadniczy sprzeciw m usi budzić w y ty czan ie i ocen a (bez należytej arg u m en tacji) poszczególnych etapów drogi tw órczej a u to ra K n ia zia Patiom kina. Tru d no uznać słuszność stw ierdzen ia, że W m ro k u gw iazd „w yzn acza m om ent przejściow ego załam an ia się” asp iracji w od za-id eologa (s. 264). P o p rostu w k on­ tek ście całego dorobku stanow i pozycję n ajb ard ziej jed n o litą arty sty czn ie, lecz przecież id entyczn e zespoły obrazów sym bolicznych i alego ry czn ych , m etafo r, stru k ­ tu r m ity czn ych odnaleźć m ożna i w e w cześn iejszych n ow elach oraz w późniejszych d ra m a ta ch czy pow ieściach. Nie sposób zgodzić się z poglądem , iż M iciński „ s ta r­ tu je w duchu p atriotyczn ej służby dla zbiorow ości, jego N a u czy cielk a zadow ala w szy stk ich ” (s. 77), później zaś „jego d roga jest od w rotna — od sp raw zbiorow ości do problem ów jednostki, K on rad s taje się G u staw em ” (s. 76).

„N au czy cielk a” M icińskiego nie przypom ina „siłaczk i”, p ro g ram „p racy u pod­ s ta w ” odczuw a jako k ręp u jący sch em at, nie może jed noznacznie zaak cep tow ać żad­ nej d rogi życiow ej. U tw ó r jest typow ym p rzyk ład em dzieła ideologicznie „ o tw ar­ tego”. Obok poglądów p ozytyw istyczn ych (zw ykle sform u łow an ych ex p licite) — p ojaw iają się tu tak c h arak tery sty czn e dla poezji M icińskiego o b razy „jałow ej ziem i”, „pustyni duszy”, „d u szy-g rob u ” 12 oraz ro m an ty czn o -m isty czn e przekonania o w zajem n ych an alogiach („c o rres p o n d a n c e s ”) m iędzy jed nostk ą a św iatem , an alo ­ giach, k tó re w iodą ku tran scen d en cji i p ozw alają zapom nieć o n acisku społecz­ nych stereoty p ó w 13. M otyw am b iw alentn ej M atk i-N atu ry , przez P ro k o p a od k ry w a­ ny w poezji, p ojaw ia się n ajw yraźn iej, w ręcz m odelow o, w e w czesn ym opow iada­ niu P a n te is t a 14. P ró b a syn tezy etycznie w artościow ego D obra i dem onicznego Zła została po ra z pierw szy p rzed staw ion a w d ram acie V e n i C rea to r albo W alka d u s z 15. Z atem W m ro k u gw iazd nie stanow i jakiegoś niespodziew anego ew en em en tu, lecz przyn osi p oetyck ie w e rsje tem ató w w cześniejszych. Podobnie nie m ożna pow ie­ dzieć, że późniejsze d ram aty i pow ieści zaw ierają jedynie „ek staty czn ą p u b licy­ styk ę” i en u n cjacje ideologiczne, okraszone poezją (s. 264) — są one in teresu jący m p rzyk ład em w ew n ątrztek stow ego dialogu „w izjon era” i „ideologa”. D ialog ten w p row ad za elem en ty nowe, p rzed tem nie w y stęp u jące: dystans, reflek sję a u to te m a - tyczn ą (N ietota), ironię skierow an ą zarów no pod ad resem „w yk ształcon ego filis tra ” (np. de M angro w N ietocie), jak i neorom an tycznego m arzy ciela (A riam an w ty m ­ że u tw orze). Musi zdum iew ać n egatyw n a ocena późniejszego dorobku p isarza, skoro w ów czas p o jaw iają się jak ości „ob n iżające” napięcie „w ysokiego”, h ieratyczn ego język a poezji, a w ięc cech y stan o w iące, zdaniem P rok op a, o w a rto ści lite ra tu ry w spółczesnej.

A rb itra ln y podział na „dobrą”, godną reh ab ilitacji poezję oraz „gorsze” po­ w ieści i d ra m a ty prow adzi do zdeform ow anego obrazu organ iczn ej całości w y m a g a ­ ją ce j, jak rzad k o k tó re dzieło m odernizm u, spojrzenia globalnego, synchronicznego.

12 Zob. frag m en t liry czn y dziennika A m elii w N a u czy cielce T. M i c i ń s k i e g o (w zb iorze: N ow ele k o n k u rso w e „C zasu”. K rak ó w 1897, s. 64).

13 Np. (ib id e m , s. 43): „P a trz ę na niebo i czuję nieskończoność. P a trz ę n a skały, głogi, p tak i i na siebie, i czuję znów nieskończoność. Czyliż w ięc m oja jaźń m oże zan ik n ąć — d latego — że pow stanie p rzeciw m nie w ojn a języ k ó w ?”

14 T. M i c i ń s k i , Panteista. „Ż ycie” 1898, n r 38/39.

15 T. M i c i ń s k i , V e n i C rea to r albo W alka dusz. Bibl. N arodow a, rk p s II 7241.

(13)

M ożna od n ieść w rażen ie, iż dla udoku m en tow an ia w łasnej c h a ra k te ry sty k i epoki badacz zd ep recjo n o w ał dzieła, k tó re ak tu aln ie i ta k nie m ogą bronić się n a ry n k u czyteln iczym .

W ojciech G utow ski

W ł o d z i m i e r z B o l e c k i , H IS T O R IA I B IO G R A F IA . „O PO W IEŚC I B IO ­ G R A F IC Z N E ” W A C Ł A W A B E R E N T A . W ro cław — W arszaw a— K rak ó w — G dańsk 1978. Z ak ład N aro d o w y im ien ia Ossolińskich — W yd aw n ictw o Polskiej A kadem ii N auk, ss. 164. „Z D ziejów F o rm A rty sty cz n y ch w L ite ra tu rz e P o lsk iej”. Tom X L I X . K o m itet R e d a k cy jn y : J a n u s z S ł a w i ń s k i (red. naczeln y), E d w a r d B a l ­ c e r z a n , K a z i m i e r z B a r t o s z y ń s k i . P olska A kad em ia Nauk. In sty tu t B ad ań L ite ra ck ich .

K ied y w r. 1968 S tan isław P igoń pisał szkic o B eren to w y ch „opow ieściach b io g raficzn y ch ” z g o ry czą stw ierd zał, że przez całe ćw ierćw iecze od śm ierci p isarza u kazały się zaled w ie: „W spom nienie M arii D anilew iczow ej, szkice K azim ierza W yki i Ja n in y G arb aczow sk iej, n ajzn aczn iejsza, w ysoce cenn a ro zp raw a M arii i Jerzeg o K w iatk ow sk ich — nie w iem , czy co p on adto” I. Nie b yły to — ■ na szczęście — w szystk ie ów czesne p ra ce z zak resu b e re n to lo g ii2, ale tylko te, k tó re sędziw y uczony p rzeczy tał i zap am iętał. N iem niej jest fak tem , że „znaczniejsze” studia zaczęły się p ojaw iać od tego p rzełom ow ego ro k u 1968. N ajp ierw dwa tom y po­ szukiw ań b iograficzn y ch w yd ał W ład ysław S tud enck i (1968— 1969), a n astęp nie p ojaw iło się tłu m aczen ie p ra c y P e e ra H u ltb erg a pośw ięconej stylisty ce p oczątk o­ w ego etapu tw órczo ści B e re n ta (1969). W rok po setnej roczn icy urodzin p isarza (1873) u kazała się w R zym ie an gielsk a m onografia całok ształtu tw órczości pisarza pióra Jo a ch im a T. B a e r a ; w tym że ro k u M ichał G łow iński ogłosił znakom ity W stęp do ed ycji O zim iny w serii „B ib liotek a N arodow a”. W roku 1976 w yszła m o ja p raca o stylu p ow ieści B e re n ta (nb. w szystk ie te książki — z w y jątk iem dwu tom ów Studenckiego — b yły recen zow an e w „P am iętnik u L ite ra c k im ”), a pod koniec r. 1978 książka Zofii M ołodców ny O pow ieści b io gra ficzn e W acław a B e re n ta . Nie minęło 10 lat, a p rzyb yw a szósta z kolei książkow a p u b lik acja: studium W łodzi­ m ierza Boleckiego.

R ozpraw a B oleck iego jest „rozszerzoną w ersją p ra cy m ag istersk iej” (s. 159). O dnotow uję ten fak t, bo w yjątk ow o zdarza się w naszej dyscyplinie, by m ag iste­ riu m m iało tak w ysoki poziom , a jednocześnie te m a t na tyle szeroki, ab y m ógł zain tereso w ać nie tylko polonistów . N ajczęściej przecież jest tak, że p race m ag i­ stersk ie n ad ają się jed yn ie do p rzech o w yw an ia w n ajciem n iejszych a rch iw ach (zw iązane to jest m. in. z czteroletn im try b em studiów polonistycznych — trw a ją one, jak się przekonano, o ro k za k rótk o).

H istoria i b iogra fia dzieli się n a sześć części: cztery zasadnicze rozdziały

(1. Ja k czytano „opow ieści b io g ra ficz n e ” ( 1934— 1939), 2. N a rra c je B e re n ta , 3. M ity,

p rzestrzen ie i ro m an tyzm y , 4. B io gra fia , k u ltu ra i czas h isto ry czn y) oraz dw ie k ró t­

sze części o tw ierające i k oń czące p ra cę (Z am iast w stęp u, Zam iast zakończenia). 1 S. P i g o ń , O pow ieść p rzeła m a n a . „S to lica” 1968, n r 25. P rzed ru k w : W iązanka

histo ry czn olitera ck a. S tu d ia i szkice. W arszaw a 1969, s. 336.

2 Zob. N ow y K o rb u t, t. 13, s. 229— 233. Spośród „zn aczn iejszych ” ro zp raw Pigoń pom inął jedynie stud ia M. des L o g es’a, W. M aciąga, J . Pieszczach ow icza, M. W y k i- H ussakow skiej, J . F ico w sk iej, Z. M aśliń sk iej-N ow ak ow ej, M. G órskiej, J . L e k cz y ń - skiej, z k tóry ch w iększość pochodzi już z la t sześćdziesiątych.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podstawowym celem badań jest próba poszukiwania poprzednich modeli geoidy / quasi-geoidy i 0 pola grawitacyjnego Ziemi, według których można wywnioskować dokładność

"Groteska językowa Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego", Danuta. Buttler, "Przegląd

torki, poohodną występującej w całej powieści zasady kompromi­ tującego kontekstu, która stosowana jest również na poziomie fabuły i treśoi myślowej. Takie

Autor omawia roz­ prawy kodyfikatorów poetyki normatywnej (Euzebiusza Słowackiego, Lud­ wika Osińskiego, Kazimierza Brodzińskiego, Andrzeja Justyna Lewickie­ go, Leona

[r]

[r]

Here, we present VizBin, a cross-platform software imple- mentation of the method for the rapid and reli- able reference-independent visualization and subsequent human-augmented

Jak już nadmieniono na wstępie artykułu, zagadnienie jest uregulowane przepisami ustawy o działalności gospodarczej, a w pewnym stopniu również przepisami