• Nie Znaleziono Wyników

Rozważania po sprawie Moskiewskiego Sądu Obwodowego o zabójstwo

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rozważania po sprawie Moskiewskiego Sądu Obwodowego o zabójstwo"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Uwagi wprowadzaj¹ce do dyskusji Sprawê o trzy zabójstwa – w tym Polaka Jerzego P. – warto Czytelni-kowi przybli¿yæ, poniewa¿ weryfikuje ona stanowisko, ¿e lepiej i wiêcej zrobi prokurator czy policjant, nie za-mykaj¹c siê w krêgu w³asnych do-œwiadczeñ. Jednoczeœnie nawet spektakularne obce doœwiadczenie nie mo¿e byæ przyjmowane bezkry-tycznie. Sedno zagadnienia le¿y w ustawicznym porównywaniu do-robku jednostek i gremiów oraz na-bywaniu zdolnoœci rozpoznawania, co jest faktem, a co mitem. Poza tym zdrowy rozs¹dek zawsze musi iœæ w parze z przejawianiem inicjatywy w ka¿dej sytuacji.

Wynika to ze swoistoœci poszcze-gólnych przestêpstw, co determinuje odpowiedni¹ indywidualizacjê ich wykrywania. Nowe œwiaty, a wiêc tak¿e rzeczywistoœæ konkretnego za-bójstwa, poznaje siê w dzia³aniu z domieszk¹ intuicji. Problemy dowo-dowe natomiast rozwi¹zuje siê g³ów-nie za pomoc¹ logiki, wiedzy, nauki, bieg³oœci.

Nastêpnie w procesie karnym prawdy nie odkrywa siê idealnie, lecz z pewnym stopniem przybli¿e-nia. Przesz³oœci danej zbrodni nie mo¿na zrekonstruowaæ bez pozo-stawienia bodaj jednej bia³ej plamy1. Poniek¹d bierze siê to st¹d, ¿e w po-stêpowaniu wykrywczym i œciœle do-wodowym rzeczywistoœæ odtwarza siê na podstawie wyjaœnieñ oskar¿o-nego i zeznañ œwiadków. Oni zaœ siê myl¹ lub mog¹ siê myliæ, a nierzad-ko wrêcz k³ami¹. Acznierzad-kolwiek

spora-dycznie, to samo odnosi siê do opi-nii eksperckich. Wreszcie pewne u³omnoœci dotykaj¹ nawet oglêdzi-now¹ dokumentacjê. Wszak wszyst-ko, co siê ustala w protokole, szkicu, fotografii czy filmie, jest kwesti¹ wy-boru dokonywanego przez organ procesowy oraz przybranych do da-nej czynnoœci specjalistów i bie-g³ych. Decyduj¹ o tym ich osobnicze umiejêtnoœci i postawy. Ich zalety i wady to tak¿e efekt wyczucia, co w okreœlonej sprawie mo¿e byæ istot-ne i powinno byæ zapisaistot-ne „z mo¿li-w¹ doskona³oœci¹” (verba art. 148 § 2 k.p.k.). Jeœli siê zwa¿y, ¿e badane wydarzenia s¹ z zasady pogmatwa-ne i wielowarstwowe, to czasem nie-³atwo a priori orzec, co w przysz³oœci bêdzie mia³o wp³yw na poznanie prawdy. W zainicjowanej dyskusji powy¿sze uwagi nie mog¹ byæ pomi-jane.

Pierwsza informacja o zbrodni Du¿o zale¿y od treœci i czasu uzy-skania pierwszej informacji o dokona-niu zabójstwa. Szanse œledztwa ro-sn¹, jeœli dane zawiadomienia s¹ bo-gatsze i mo¿liwie najœwie¿sze2. W dyskutowanym przypadku pierw-sza wiadomoœæ by³a spóŸniona w po-równaniu z chwil¹ pope³nienia zbrod-ni. Polska ambasada w Moskwie po-wiadomi³a Ministerstwo Spraw Za-granicznych clarisem 12 grudnia 1989 r., ¿e poprzedniego dnia po po-³udniu w mieszkaniu w Dubnej znale-ziono zw³oki Jerzego P. pracownika naukowego w tamtejszym Instytucie Wysokich Energii.

Wed³ug dyplomaty w brzuchu de-nata tkwi³ nó¿ z przyczepion¹ doñ kartk¹ z odrêcznie wykonanym napi-sem gra¿dank¹ „Za Lenina w Krako-wie”. Nie³ad w mieszkaniu nasuwa³ przypuszczenia, ¿e mord mo¿e mieæ pod³o¿e rabunkowe. Znajomi denata widzieli go ostatni raz 6 grudnia 1989 r. wieczorem w sklepie, gdzie robi³ zakupy. Przed³u¿aj¹ca siê nieobec-noœæ Jerzego P. w pracy, znanego z obowi¹zkowoœci, sta³a siê asump-tem do wys³ania do jego mieszkania przedstawicieli polskiej kolonii w Dubnej. Tak dosz³o do ujawnienia brutalnej i zagadkowej zbrodni.

Jak widaæ, œmieræ P. mia³a miejsce w czasie przemian ustrojowych w Polsce, przy czym musia³a zasta-nawiaæ deklaracja, jakoby by³a to ze-msta za „Lenina w Krakowie”, czyli za niedawne uszkodzenia pomnika w Nowej Hucie. W tym stanie rzeczy na miejsce zdarzenia delegowano prokuratora w celu zapoznania siê ze spraw¹ i wziêcia udzia³u w czynno-œciach œledczych, stosownie do umo-wy o pomocy prawnej.

Wybrane aspekty œledztwa prokuratora w Dubnej

Wzgl¹d na praktyczn¹ u¿ytecz-noœæ czynionych spostrze¿eñ wyty-cza granice poni¿szej analizy. Prak-seologiczne kryterium wyboru jej za-kresu i kierunku powoduje, ¿e uwaga bêdzie skupiona na problematyce:

a) oglêdzin miejsca pope³nienia zbrodni,

b) badania zw³ok.

Józef Gurgul

Rozwa¿ania po sprawie

Moskiewskiego S¹du Obwodowego

o zabójstwo

(2)

Bli¿sze przyjrzenie siê rzeczy pro-wadzi³o do wniosku g³ównego, ¿e oglêdziny realizowano bez koniecz-nej wyobraŸni, dziêki której przewidu-je siê, co w przysz³oœci mo¿e stano-wiæ problem, jakie mog¹ byæ potrzeby œledztwa. Tê czynnoœæ prawid³owo wykonuje organ procesowy anga¿u-j¹cy w ni¹ osobist¹ oraz ekspertów (specjalistów) twórcz¹ inwencjê, wo-lê, przywi¹zanie do prawdy. Do niej dochodzi siê przez wyodrêbnianie od samego pocz¹tku wszelkich nieja-snoœci i dwuznacznoœci. Tego, czego prokurator czy policjant tylko trochê siê domyœlaj¹. Postawienie kropki nad i w protokole donios³ej czynnoœci kryminalistyczno-procesowej powin-no byæ poprzedzone wahaniem z po-wodu przypuszczenia, ¿e dokumen-towane szczegó³y maj¹ moc tymcza-sow¹ wskutek narastania wiedzy o tym, co siê faktycznie zdarzy³o.

Naocznie mo¿na siê by³o przeko-naæ, jak okropny ba³agan sprawcy zrobili w mieszkaniu denata. Z szaf, szuflad, pawlaczy, z zakamarków i schowków wyrzucili i wymieszali ubrania, bieliznê, papiery, dokumen-ty, przeró¿ne drobiazgi. W ich stercie znajdowa³y siê rachunki, karty gwa-rancyjne, dowody zakupu (w celach handlowych) sprzêtu rtv, grzejników, sto³owych nakryæ, kosmetyków etc.

Oznaki wszechobecnego pl¹dro-wania mog³y oznaczaæ zawziêtoœæ zabójców poszukuj¹cych jakiegoœ sezamu, którego spodziewali siê u cudzoziemca pracuj¹cego w presti-¿owym instytucie i ubocznie handlu-j¹cego. Prima faciae trudno by³o ciec, czy i co konkretnie uby³o z do-bytku Jerzego P. Ta niepewnoœæ komplikowa³a te¿ kwestiê motywów czynu. Wobec wielu niejasnoœci wy-magaj¹cych usuniêcia ju¿ we wstêp-nej fazie œledztwa delegowany proku-rator zaproponowa³, co nastêpuje:

1) uzupe³nienie oglêdzin miejsca zabójstwa; wa¿n¹ inspiracj¹ do tego wnioskowania sta³a siê informacja, ¿e nies³ychanie przezorny pokrzyw-dzony mia³ oszczêdnoœci w

pieni¹-dzach i wyrobach ze z³ota, a wci¹¿ obawiaj¹c siê kradzie¿y, najprawdo-podobniej wiêc trzyma³ je w schow-kach, na przyk³ad w œcianie. W poko-ju, w którym rozegra³a siê tragedia, zwraca³a uwagê obszerna szafa, po-³¹czona ze œcian¹ rzucaj¹cymi siê w oczy pajêczynami. Po opukaniu œciany wykryto w zakamuflowanym schowku dziewiêæ wyrobów ze z³ota, trzydzieœci jeden tysiêcy z³otych oraz dwa tysi¹ce rubli;

2) zabezpieczanie i dok³adne do-kumentowanie kart gwarancyjnych, dowodów zakupu, zapisków adresów oraz telefonów. Fabryczne numery, marki i inne dane z owych kart i kwi-tów mog³yby u³atwiæ bowiem identyfi-kacjê skradzionych przedmiotów, gdyby siê je kiedykolwiek gdzieœ od-nalaz³o. Adresy i numery telefonów natomiast pozwalaj¹, co oczywiste, obmyœlaæ wersje osobowe i nie tylko osobowe.

Mutatis mutandis uda³o siê w koñ-cu stwierdziæ prawie na pewno, ¿e bandyci zrabowali ko¿uch, garnitur z dodatkow¹ par¹ spodni, walizkê ze sztucznej skóry, kosmetyki, alkohol i trudn¹ do okreœlenia sumê pieniê-dzy. By³y to konstatacje istotne dla ukierunkowania ewentualnych prze-szukañ u podejrzanych osób i dla wyboru szczegó³ów taktyki przes³u-chañ.

Gdy chodzi o zewnêtrzne oglêdzi-ny i sekcjê zw³ok, na ich efekty nale-¿y spojrzeæ przez pryzmat czasu (6 dni), jaki up³yn¹³ od chwili zgonu Je-rzego P.3. Zanik wczesnych znamion œmierci nie u³atwi³ zdefiniowania mo-mentu jej nast¹pienia. Zw³aszcza w tym kontekœcie dobrze prezento-wa³o siê postanowienie prokuratora z Dubnej o powo³aniu zespo³u eks-pertów do przeprowadzenia sekcji zw³ok. Profesjonalne zredagowanie siedemnastu szczegó³owych pytañ mobilizowa³o wysi³ki badawcze bie-g³ych. Pytania te dotyczy³y w zasa-dzie ogó³u niejasnoœci, ale wspó³-okreœla³y równie¿ metody postêpo-wania eksperckiego4.

Biegli jednak niezupe³nie dostro-ili siê do potrzeb œledztwa zaryso-wanych w odnoœnej decyzji. Bada-nie sekcyjne Bada-niedopuszczalBada-nie za-cieœnili. Chyba pod wp³ywem pew-nych przyczyn zgonu, za jakie uzli – obiektywnie nie bez racji – na-stêpstwa siedmiu ran k³utych. By³y one rozmieszczone od wyrostka mieczykowatego a¿ po rejon fa³du pachwinowego5. Sekcji Ÿle zrobio-nej nie da siê naprawiæ, a utraco-nych z tej przyczyny informacji – od-zyskaæ. Mimo rozpowszechnienia tego stanowiska sekcjê wykonano tylko czêœciowo. Z protoko³u wyni-ka, ¿e zaniechano otwarcia jamy czaszki, nie badano miêœni twarzy, pleców i koñczyn. Chocia¿ ujawnio-no z³amanie koœci gnykowej, tylko czêœciowo preparowano miêœnie szyi. Protokó³ sekcji nie mówi, czy, i ewentualnie jaki, materia³ biolo-giczny zosta³ zabezpieczony do ba-dañ laboratoryjnych. Szkoda, gdy¿ wskutek tych uchybieñ w sztuce s¹-dowo-lekarskiej mog³o dojœæ do utraty danych charakteryzuj¹cych modus operandi i osobowoœæ sprawcy (sprawców) zabójstwa oraz uprawdopodobniaj¹cych zachowa-nie ofiary, na przyk³ad czy podjê³a obronê i czy mog³a zadaæ napastni-kowi obra¿enia. Wykrywcza i œciœle procesowa rola takich ustaleñ jest tak bezsporna, ¿e nie sposób bli¿ej j¹ analizowaæ. Mo¿na siê jedynie domyœlaæ, ¿e nierespektowanie nie-których kanonów nauk s¹dowych opóŸni³o os¹dzenie sprawy zabój-stwa Jerzego P.

Zagadnienia wersji, typowania, wykrywania

Okolicznoœci i odleg³y czas ustala-nia, kto zabi³ Jerzego P., nasuwaj¹ uzasadnione podejrzenia o nazbyt swobodne podejœcie do zasad opra-cowywania, modyfikowania (w miarê potrzeb) i sprawdzania kryminali-stycznych wersji jako odpowiedników tzw. siedmiu z³otych pytañ6.

(3)

Materia-³u wyjœciowego do ich obmyœlania by-³o w³aœciwie bez liku.

G³êbsze rozwa¿anie problemu bli-skiego ka¿demu praktykowi œledcze-mu nie ma sensu. Dla osi¹gniêcia ce-lów niniejszej publikacji wystarczy poruszenie kilku szczegó³ów najbar-dziej go obchodz¹cych. Z tego punk-tu widzenia zaciekawia zespó³ mo¿li-wych hipotez dotycz¹cych liczby, mo-tywów, osobowoœci i sposobu dzia³a-nia sprawców. Znacz¹ce by³o nakry-cie sto³u na trzy osoby. Trzy talerzyki z resztkami kie³basy i przysma¿onej cebuli, tyle samo lampek wina i jeden kieliszek po wódce. Napoje by³y nie-szczególnej jakoœci, co ze wzglêdu na kulturê osobist¹ denata mia³o pewn¹ wymowê. Na szklanych na-czyniach znajdowa³y siê œlady linii papilarnych.

Widocznie przybysze zaaran¿o-wali taki zestaw alkoholi i zak¹sek, dlatego ¿e pokrzywdzony uchodzi³ za cz³owieka wybrednego, stroni¹cego od napojów wyskokowych, zw³asz-cza kiepskich marek, ceni¹cego este-tyczn¹ stronê jedzenia i picia. Tym je-go upodobaniom przeczy³ obskurny wygl¹d sto³u. Ale jednoczeœnie doœæ wyraŸnie uprawdopodobni³ on tezê, ¿e goœcie byli niejako zadomowieni u Jerzego P., a i tym razem sporo czasu u niego spêdzili, zanim go za-atakowali. Bez w¹tpienia by³o ich dwóch, o czym mo¿na s¹dziæ na pod-stawie oceny uszkodzeñ cia³a P. Za-dano mu przecie¿ siedem ran k³utych no¿em z brzeszczotem mierz¹cym oko³o 10 cm, a ponadto z³amano róg koœci gnykowej. W rachubê zatem wchodz¹ dwa narzêdzia: nó¿ i rêka, wywieraj¹ca ucisk na górny odcinek dróg oddechowych. Z w³asnych ba-dañ i autopsji wynika, ¿e w akcji prze-stêpca nie zmienia narzêdzia. Reali-zuje zamiar raz obranym narzê-dziem7. Poza tym pos³uguj¹cy siê no¿em napastnik mia³by k³opoty z równoczesnym uciskaniem szyi de-nata, chocia¿by dlatego ¿e ten by³ mê¿czyzn¹ okaza³ym i sprawnym fi-zycznie.

W teorii i praktyce panuje zgoda, ¿e poznanie motywu sprzyja typowa-niu, wykrywaniu i udowodnieniu winy sprawcy czynu kryminalnego8. Przy czym szczególnie w przypadku za-bójstw wystêpuje z zasady zjawisko polimotywacji. Przestêpca realizuje szereg celów, jednak jeden z moty-wów mo¿e mieæ znaczenie szczegól-ne. Pierwszoplanowym zadaniem sta³o siê przeto poszukiwanie odpo-wiedzi na pytanie, dlaczego Jerzy P. zosta³ zabity. W Dubnej fama nios³a, ¿e jest on osob¹ majêtn¹, co dla nie-jednego mog³o stanowiæ pokusê do targniêcia siê na jego ¿ycie, ¿eby po-si¹œæ spodziewane dobra materialne. Z przyczyn ju¿ wczeœniej omówio-nych wersja motywu rabunkowego by³a wiêc doœæ oczywista, ale nieje-dyna, jak sugerowali miejscowi decy-denci (tylko rabunek). Takie stanowi-sko zosta³o zajête w toku rozmów w Dubnej i Moskwie oraz w pisem-nym sprawozdaniu z delegacji.

Nale¿a³o sformu³owaæ i zweryfiko-waæ hipotezê, ¿e zabójcy kierowali siê te¿ pobudkami politycznymi, ideolo-gicznymi itp. Co prawda, by³a ona mniej prawdopodobna ni¿ rabunko-wa, wymaga³a tego jednak zwyczajna ostro¿noœæ i doœwiadczenie zawodo-we. Wszak typowanie zwyk³ego rabu-sia nie wydawa³o siê wystarczaj¹ce w przypadku pisz¹cego przy zw³o-kach Jerzego P.: „Za Lenina w Krako-wie. Tak zdie³ajem so wsiemi!”.

Wci¹¿ traktuj¹c drug¹ wersjê mo-tywu zbrodni jako drugoplanow¹, nie mo¿na siê oprzeæ wra¿eniu, ¿e pod pewnymi wzglêdami by³a ona cie-kawsza ni¿ rabunkowa, a przy tym pobudza³a wyobraŸniê i wp³ywa³a na uatrakcyjnienie pracy œledczej jako takiej. Poniek¹d decyduje o tym na-znaczona swoistym fatum biografia pokrzywdzonego, urodzonego w 1932 r. w B. na Kresach Wschodnich II RP. Tam¿e jego ojciec by³ adwoka-tem, a przed wojn¹ nadto starost¹. Aresztowany przez NKWD w 1940 r. przepad³ bez wieœci. Tymczasem Je-rzy P. by³ depozytariuszem rodowej

tajemnicy mówi¹cej, ¿e zapobiegliwi rodzice ukryli jakiœ skarb (z³oto, pie-ni¹dze?). ¯y³ on wiêc nadziej¹, ¿e odzyska ów skarb. Problem tylko: jak tego dokonaæ, gdy miasteczko B. le-¿a³o nadal w granicach ZSRR? Nor-malna droga prowadzi³aby donik¹d. Zastanawiaj¹ce, ¿e pokrzywdzony dwukrotnie wyje¿d¿a³ z Dubnej niby to do Polski, jednak pañstwowej gra-nicy nie przekracza³9. Urlop spêdzi³ przeto w ZSRR, lecz gdzie przebywa³ i co w tym czasie robi³, z kim siê spo-tyka³, tego nie wiadomo. Kolejna kwestia to czy pokrzywdzony nie per-traktowa³ z kimœ obrotnym, lecz nie-uczciwym, w sprawie wspólnej eska-pady do rodzinnego B. po swój skarb. Byæ mo¿e w tym nurcie myœlenia mieœci siê jakaœ cz¹stka prawdy o wydarzeniach z 6 grudnia 1989 r. w mieszkaniu Jerzego P. To tylko znaki zapytania, w œledztwie jednak one licz¹ siê najbardziej.

Wreszcie inny temat. Si³¹ napêdo-w¹ postêpowania przygotowawczego powinny byæ równie¿ czynnoœci dyk-towane zabezpieczeniem œladów linii papilarnych. Nieco do myœlenia daj¹ wszak¿e enigmatyczne wyjaœnienia udzielane delegowanemu prokurato-rowi. Otó¿ prokurator z Dubnej infor-mowa³, ¿e przedmiotowe œlady wy-krywano z u¿yciem „jakiegoœ prosz-ku, argentoratu lub grafitu”, prokura-tor z Moskwy natomiast mówi³ o za-stosowaniu techniki laserowej. Nie dramatyzuj¹c owych rozbie¿noœci, mo¿na pomyœleæ o ich znaczeniu. I ró¿nie je oceniæ.

W dyskusji wokó³ zadañ œledztwa poruszano te¿ wskazania, w myœl których nale¿y typizowaæ i wykrywaæ sprawców zabójstwa w oparciu o wy-niki badania relacji:

a) sprawca – miejsce czynu, b) sprawca – ofiara.

Za celowoœci¹ uruchomienia tego kierunku dowodzenia przemawia³o doœwiadczenie zawodowe10oraz na bie¿¹co gromadzone informacje w Dubnej oraz w drodze pomocy prawnej – w Polsce. Istotne

(4)

elemen-ty do charakteryselemen-tyki domniemanych przestêpców wnosi³y ustalenia, ¿e Jerzy P. by³ cz³owiekiem pedantycz-nym, rozwa¿pedantycz-nym, z dobrymi manie-rami, doœæ nieufnym, zachowuj¹cym „bezpieczny” dystans wobec ludzi nieznanych lub ma³o mu znanych. Szczególnie w porze wieczorowej móg³ wiêc przyj¹æ w mieszkaniu tylko znajomych i zasi¹œæ do wspól-nego sto³u ze sta³ymi goœæmi. Ich bli¿sze dookreœlenie umo¿liwia³y zgodne zeznania polskich i rosyj-skich œwiadków na temat handlowa-nia przez pokrzywdzonego towarami polskimi w Dubnej (ewentualnie w Moskwie) i vice versa. By³ to han-del transgraniczny w obie strony. Zdarza³ siê te¿ skup dolarów. W sy-gnalizowanej wymianie dóbr uczest-niczyli ró¿ni ludzie, w tym powi¹zani z milicj¹ i innymi organami w³adzy w Dubnej. Jerzego P. móg³ zatem za-biæ ten, kto s¹dzi³, ¿e zarabia on kro-cie w instytukro-cie, a do tego jeszcze pok¹tnie dorabia.

O znacz¹ce rysy portrety pamiê-ciowe wzbogaci³a ¿ona jednego z polskich pracowników instytutu w Dubnej. Danuta C. zezna³a, ¿e na pocz¹tku grudnia 1989 r. P. zwierza³ siê jej, ¿e z dwoma mê¿czyznami rozmawia³ o wymianie dewiz. Z pew-n¹ doz¹ fascynacji podkreœla³, ¿e: „przyjechali eleganckim samocho-dem na niedubnieñskich numerach”, przy czym jeden liczy³ ok. 19 lat, a drugi – ok. 30 lat. Relacje Danuty C. wypada³oby kojarzyæ z wiedz¹ œwiadka Tadeusza P. Mówi³ on o handlowaniu dolarami przez po-krzywdzonego w jednym z moskiew-skich hoteli. Nabywcami lub sprze-dawcami dolarów USA mia³o byæ dwóch mê¿czyzn, ocieraj¹cych siê – co warte zapamiêtania – o miasto Di-mitrow. Miasto, które kojarzy siê tak jak Pruszków czy Wo³omin. Kojarze-nie tym bardziej sensowne, ¿e w podrêcznym osobistym kalenda-rzyku Jerzy P. zanotowa³ „Dimitrow” pod koniec listopada i dok³adnie 3 grudnia 1989 r. Jakby szed³ na

spotkanie œmierci. LuŸne zapiski i zeznania ró¿nych osób potwierdza-³y utrzymywanie przezeñ nieoficjal-nych interesów w Dimitrowie, Dub-nej, Gatczynie k. Leningradu, Kim-rze, Leningradzie, Moskwie…

Gdy siê do tego doda, ¿e oprócz powy¿szych danych prowadz¹cy œledztwo dysponowali równie¿ zesta-wem œladów linii papilarnych, mo¿na by oczekiwaæ prêdkiego sukcesu wy-krywczego. Tak siê nie sta³o. Bez od-powiedzi musz¹ zostaæ pytania, dla-czego fina³ kazusu Jerzego P. by³ ta-ki, jaki by³. Godzi siê tylko nadmieniæ, ¿e dobry pomys³ œledczy bywa czê-sto dzie³em przypadku11.

Ujêcie sprawcy i wyrok

Aleksander Wiktorowicz Do-mnuszkin urodzony w 1970 r. posia-daj¹cy œrednie wykszta³cenie, ¿ona-ty, ojciec dwojga dzieci – ju¿ jako sie-demnastoletni ch³opak by³ karany za przestêpstwa kryminalne. Mo¿na ra-cjonalnie za³o¿yæ, ¿e wtedy pobrano od niego odciski linii papilarnych. On i Wadim Aleksandrowicz Nowikow wieczorem 5 grudnia 1989 r. przyszli z poczêstunkiem do Jerzego P. w ce-lach niby-handlowych. W trakcie go-œciny, dzia³aj¹c pod wp³ywem alkoho-lu, zaatakowali i zamordowali gospo-darza. Domnuszkin u¿ywa³ no¿a. Do-konali równie¿ kradzie¿y.

Praktyk œledczy zapewne zauwa-¿y³ ju¿, ¿e wówczas Domnuszkin li-czy³ dok³adnie 19 lat, a Nowikow – co mo¿na wyczytaæ z akt sprawy – 30 lat. Uderza, ¿e identycznie na oko ocenia³ ich wiek Jerzy P. i postronny œwiadek. To ciekawe doœwiadczenie z praktyki, z którego trzeba wyci¹-gn¹æ jakieœ wnioski, gdy¿ w teorii doœæ sceptycznie okreœla siê ustale-nie wieku osoby na podstawie ze-znañ (wyjaœnieñ). Rozs¹dnie zatem postêpuje prokurator lub policjant na co dzieñ ho³duj¹cy zasadzie contra-ria sunt complementa (przeciwieñ-stwa siê uzupe³niaj¹).

Domnuszkin ¿y³ burzliwie. Latem 1990 r. w Kraju Krasnodarskim, gdzie przebywa³ z Nowikowem i kilku inny-mi kompanainny-mi, w pijackiej zwadzie pozbawi³ ¿ycia B.A. Turuna. Dnia 1 lutego 1991 r. natomiast zabi³ Wa-dima Aleksandrowicza Nowikowa, œwiadka i zarazem uczestnika zbrod-ni w Dubnej. Domnuszkin twierdzi³, ¿e Nowikow atakowa³ go pistoletem, wiêc wyrwa³ mu z rêki broñ i jednym strza³em spowodowa³ œmiertelne zej-œcie. Ostatni wypadek nieuchronnie musia³ prowadziæ do ujêcia Do-mnuszkina. Przes¹dzi³y o tym zw³aszcza zeznania œwiadków. W dniu 3 marca 1991 r. Domnuszkina tymczasowo aresztowano. Wyrokiem z dnia 23 sierpnia 1993 r. nr akt 2-264/93 Moskiewski S¹d Obwodowy skaza³ go za ka¿de z trzech zabójstw na karê po 7 lat pozbawienia wolno-œci. S¹d orzek³ tak¿e karê ³¹czn¹ 8 lat. Nie mo¿na uznaæ tego wyroku za nadto surowy, ale trudno z nim po-lemizowaæ, jeœli nie bra³o siê udzia³u w tym, co wydarzy³o siê na sali roz-praw. Wa¿ne przecie¿ s¹ bezpoœred-nie odczucia sk³adu s¹dz¹cego. Podsumowanie dyskusji

Œledztwo jest swoist¹ sztuk¹, a dla jego entuzjastów mo¿e byæ tak¿e sposobem na ¿ycie. Sherlock Hol-mes podobno studzi³ g³owy œled-czych ostrze¿eniem, ¿e powszednia zbrodnia bywa najbardziej tajemni-cza. Rzeczywistoœæ mo¿e byæ bogat-sza od wizji wymyœlonej przez profe-sjonalistê, nawet najlepszego. Dlate-go prowadz¹cy sprawê powinien podporz¹dkowaæ swoje decyzje i czynnoœci wykrywczo-dowodowe zasadzie niezaprzepaszczania ja-kichkolwiek wskazówek i informacji, które mog¹ siê przyczyniæ do wytro-pienia przestêpcy.

Wydaje siê, ¿e w przypadku zabój-stwa Jerzego P. prowadz¹cym œledz-two przyœwieca³a zasada „jakoœ tam bêdzie”. Domnuszkin i Nowikow mo-gli byæ bowiem wykryci wczeœniej. To

(5)

za³o¿enie nie powinno byæ oceniane jako nierealne, jeœli siê pamiêta o za-bezpieczaniu œladów linii papilar-nych, „eleganckim samochodzie na niedubnieñskich numerach” czy dzie-wiêtnastolatku i trzydziestolatku, któ-rzy tym samochodem pktó-rzyjechali. Za-istnia³o przeto kilka optymistycznie rokuj¹cych punktów zaczepienia. Na-le¿a³o je konsekwentnie dr¹¿yæ i po-g³êbiaæ obraz zbrodni.

By³y to przyk³adowo ujête warunki sine qua non postawienia przed s¹-dem obu zabójców, Domnuszkina i Nowikowa. Dziêki wys³uchaniu tak-¿e Nowikowa mielibyœmy wiêcej do powiedzenia na temat prawdy Do-mnuszkina. Prawda zaœ jest funda-mentem wymiaru sprawiedliwoœci.

PRZYPISY

1 Szerzej o znaczeniu pierwszych in-formacji E. Locard: Dochodzenie przestêpstw wed³ug metod nauko-wych, Ksiêgarnia Powszechna, £ódŸ 1937, s. 2–4, prze³. R. Merson, E. Wiœniewski, Z. Czeczot; T. Toma-szewski: Kryminalistyka ogólna, Wydawnictwo Comer, Toruñ 1996, s. 30; J. Gurgul: Œledztwa w sprawach o zabójstwa, MSW, Warszawa 1977, s. 45–53; tego¿: Znaczenie pierw-szych informacji czynnoœci w spra-wach o zabójstwa z lubie¿noœci, „Problemy Kryminalistyki”, 1978, nr 133;

2 Por. E. Locard: op.cit., s. 51, gdzie wypowiedziano powszechnie znan¹ sentencjê: czas, który up³ywa, to prawda, która znika przed nami; 3 Szerzej patrz: T. Wid³a: Metodyka

ekspertyzy, [w] Ekspertyza s¹dowa, red. J. Wójcikiewicz, Kantor Wy-dawniczy Zakamycze, Kraków 2002, s. 26; E. Gruza: O b³êdach i ich przyczynach w opiniach bieg³ych, [w] Doctrina multiplex veritas una. Ksiêga Jubileuszowa ofiarowana Profesorowi Mariuszowi Kulickiemu, red. A. Bulsiewicz, A. Marek, V. Kwiatkowska-Darul, Uniwersytet

Miko³aja Kopernika, Toruñ 2004, s. 187; S. Kalinowski: Bieg³y i jego opinia, Wydawnictwo CLK KGP, Warszawa 1994, s. 46, 86–95; J. Gurgul: Studium przypadku zbrod-niczego otrucia, „Policja. Kwartalnik Kadry Kierowniczej Policji”, 2003, nr 1–2, s. 48, 49;

4 E. Chróœcielewski, S. Raszeja: Sekcja zw³ok. Technika z uwzglêd-nieniem metodyki s¹dowo-lekarskiej i wskazówek diagnostycznych, PZWL, Warszawa 1970, passim; A. Jakliñski i wspó³autorzy: Medycy-na s¹dowa. Podrêcznik dla studen-tów medycyny, PZWL, Warszawa 1983, s. 42–55;

5 por. P. Girdwoyñ: op.cit. s. 89–99 i passim; K. Juszka: Wersja nie-prawdopodobna, [w] Nauka wobec przestêpczoœci. Ksiêga ku czci Pro-fesora Tadeusza Hanauska, red. J. B³achut, M. Szewczyk, J. Wójci-kiewicz, Wydawnictwo Instytutu Ekspertyz S¹dowych, Kraków 2001, s. 87–90; tej¿e: Wp³yw budowy wer-sji kryminalistycznej na wykrywal-noœæ sprawców przestêpstw, [w] Rozprawy z Ja³owcowej Góry. Mate-ria³y z III Zjazdu Katedr

Kryminalisty-ki, Dobczyce, 11–13 czerwca 2003, red. J. Wójcikiewicz, Wydawnictwo Instytutu Ekspertyz S¹dowych, Kra-ków 2004, s. 143–148;

6 J. Gurgul: Œledztwa w sprawach za-bójstwa, passim;

7 J.K. Gierowski: Motywacja za-bójstw, Akademia Medyczna im. Mi-ko³aja Kopernika, Kraków 1989, s. 44–68 i passim; zob. ponadto pi-œmiennictwo cytowane w pracy J. Gurgula: Zabójstwo z lubie¿noœci. Studium kryminalistyczo-procesowe, MSW, Warszawa 1981, s. 165–176; 8 Tak¹ informacjê uzyska³ autor od

rodziny zmar³ego;

9 Szerzej o tym pisze M. Szaszkie-wicz: Model opracowywania charak-terystyki psychofizycznej nieznane-go sprawcy zabójstwa, [w] Zabójcy i ich ofiary, red. J.K. Gierowski, T. Jaœkiewicz-Obydziñska, Wydaw-nictwo Instytutu Ekspertyz S¹do-wych, Kraków 2003, s. 175–228; 10 por. S. Waltoœ: Owoce zatrutego

drzewa, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1978, s. 5; Le M. Snyder: Morduntersuchung, Kriminalistik Ver-lag, Hamburg, s. 31.

Cytaty

Powiązane dokumenty

jeœli natê¿enie promieniowania jest bardzo ma³e, to bêdzie opóŸnienie w czasie pomiêdzy oœwietleniem p³ytki a wyemitowaniem ³adunków elektrycznych.. Warto dodaæ, ¿e

¿e energia promienio- wania jest proporcjonalna do jego pêdu, ¿e œrodek ma- sy nie mo¿e siê przesun¹æ, jeœli nie ma zewnêtrznych si³ dzia³aj¹cych na uk³ad oraz

Wej cie Polski do Unii Europejskiej, obrady Okr głego Stołu, zburzenie muru berli skiego, przyst pienie Polski do NATO. Przyst pienie Polski do NATO, obrady Okr głego

Zbyt du¿e w stosunku do potrzeb stany gotówki zmniejszaj¹ wprawdzie ryzyko utraty p³ynnoœci finansowej, ale ograniczaj¹ jednak zyski, jakie mog³oby osi¹gn¹æ

Przedstawiono algorytm przekszta³ceñ wizualizacji i analizy wyników okreœlaj¹cej jakoœæ interpretacji budowy oœrodka skalnego Praca ma na celu rozwój zastosowañ narzêdzi

Badania pokaza³y istotn¹ zale¿noœæ azymutu lineamentu z azymutem wektora wstrz¹sów (TVAA) po wysokoenergetycznym wstrz¹sie.. Zale¿noœæ ta mo¿e potwierdzaæ mechanizm

Polecam je do rozwi¡zania wszystkim tym, dla których ilo±¢ zada« w arkuszach obowi¡zkowych jest niewystarczaj¡ca dla opanowania danej cz¦±ci materiaªu oraz tym, którzy

W pracy doradcy mog¹ pojawiæ siê zaniedbania i nadu¿ycia, które œwiadcz¹ o nieuczciwym postêpowaniu wzglêdem osoby radz¹cej siê.. Kargul wskazuje na niektóre tego typu