PIOTR BOGDANOWICZ
CO MOŻNA WYDEDUKOWAĆ Z KRONIKI THIETMARA?
Ważny fragm ent z dziejów panowania Bolesława Chrobrego
Znajdujem y w Kronice biskupa m erseburskiego Thietm ara pewne inform acje, których treść jest bezprzecznie tru dn ą do pojęcia i do pogodzenia z ty m wszystkim, co tak z tejże K ro
niki, jak i z innych źródeł wiemy, o zdarzeniach i stosunkach politycznych w owym okresie. Mamy na myśli te przekazy, w których donosi nam autor o pew nych faktach, zaszłych po śmierci cesarza O ttona III w stosunkach między Bolesławem Chrobrym, Słowiańszczyzną Połabską, H enrykiem II i je go poddanymi, a które zaw arte są w rozdziałach 9, 10, 18 i 31, księgi piątej Kroniki. F akty te noszą paradoksalny charakter i nie dają się w naśw ietleniu dotychczasowym ani politycznie, ani psychologicznie uzasadnić i w ytłum aczyć. Autor niniejszej rozprawy postawił sobie za zadanie przeanalizować na nowo ustępy wymienione i uwzględniwszy całokształt tak ówczes
nej sytuacji, ja k i psychologii politycznej ludów między sobą, dojść do możliwie najprawdopodobniejszego rozwiązania tkw ią
cych, w owych inform acjach, zagadek i trudności. Rzecz cie
kawa, że teza, do której autor dochodzi jest w gruncie rzeczy nie nową, gdyż już najstarszy, z pracujących nowoczesnymi Metodami, polskich historyków — Adam Naruszewicz do po
dobnego doszedł rezultatu. (Historia Narodu Polskiego od po
czątku chrześcijaństwa, t. II, s. 108/9 i 310/11 w ydanie T. Mo
stowskiego, 1803). Również i Antoni Małecki był bliski owego
72 PIOTR BOGDANOWICZ [2]
poglądu (Rozgląd w dziejach w ew nętrznych pierw otnej Polski.
»Przewodnik Naukowy i Literacki«, R. III 1875, s. 207/8).
Thietm ar 1 opowiada, że natychm iast po śmierci E kkehar- 1 V, 9. — „Interim Bolizlavus, Miseconis filius patri*longe interior, de m orte la e ta tu r comitis E kkyhardi; moxque collecto exercitu omnem Geronis m archam comitis citra A lbim iacentem deindeąue prem issis obsidibus Budusin civitatem cum omnibus appertinenciis com prehen- dens, statim Strielam urbem invasit, M isnenses pecunia corrum pere clam tem ptans. Qui novis sem per gaudentes in una dierum , cum p re- sidii m axim am m ultitudinem ob acąuirendam eąuorum annonam exisse conperirent, portam , quae orientem respicit, in ea p arte, qua satellites h abitant dicti Sclavonice Vethenici, Cukesburgiens[i] Guncelino ad hoc duce, irru u n t Bececonemąue, H erim anni comitis satellitem , prim o occi- dentes ad cam inatam eiusdem omnes arm ati conveniunt, fenestram la- pidibus im pugnant grandibus, dom inum u rb is Ozerum nomine sibi ad occidendum reddi vociferantes. Sed T hietm arus miles ex cubiculi sola m unitione: „Q uare sic1’, infit „agitis? Quis fu ro r vos ita seduxit, ut obliti beneficiorum comitis E kkihardi spontaneaeąue invitationis sic as- surgitis in perniciem filii? Si causam ta n ti facinoris seu publice seu clam cuiąuam nostrum vultis aperire, commissi em endacionem vobis com placitam fu tu rią u e tim oris vestrim et securitatem ex mei senioris nostrorum ąue omnium p a rte firm iter, qualitercum que vultis, prom itto.
Hunc, quem in m ortem vobis dari inclem enter exposcitis, nobis viventi- bus non accipitis. Pauci sumus; aut com m uniter m ori a u t incolumes urbe hac nos exire pro certo sciatis.” Tunc illi auditis serm onibus his col- lo ąu u n tu r abeundiąue licenciam hiis p restantes ducem Bolizlavum p e r internuncios in v itan t portisąue eundem suscipint apertis; com- p letu rąu e, quod scriptum est: L etan tu r, cum m ałe fecerint, ac e x u lta n t in rebus pessimis; et iterum : S u n t principia eorum u t m el et novis- sim a quasi abscinthium .” V, 10. — „Hac elatu s p rosperitate B olizlavus omnes regionis illius term inos usque ad E lstram fluvium p r e o c c u p a v i t
presidiisque suim et m unit...” Z ustępu przytoczonego w ynika co n astę
puje: 1) T hietm ar nie mógł się pow strzym ać od im pertynencji („patri longe in terio r”) i kłam liw ych osobistych insynuacyj („de m orte la e ta tu r comitis E kkyhardi”) pod adresem Bolesława Chrobrego (zauważył to Z. W o j c i e c h o w s k i w art. pt. Bolesław Chrobry a k ry zy s stosun
ków polsko-niem ieckich, «Przegląd Zachodni* 1948 t. 2 s. 380) 2) Cały k ra j w ym ieniony dostał się pod panow anie Bolesława w łaściwie bez w alki (może były jakie kró tk o trw ałe pod Budziszynem), byłby bowiem T hietm ar nie omieszkał o nich wspomnieć, a przecież obie m a r c h i e
były z pewnością obsadzone załogami, a także tu i ówdzie osadnika**
„niem ieckim i”. W arto zwrócić uw agę, że Saska M archia W s c h o d n i a tj.
(31 CO MOŻNA WYDEDUKOWAĆ Z KRONIKI THIETMARA? 73
da I, Bolesław Chrobry zebrawszy wojsko zajął całą m archię Gerona I I 2 „cita A lbim iacentem ”, ziemię Milczan, a zaproszo
ny przez mieszkańców Miśni (notabene raczej nie-Słowian) do jej zajęcia, także cały pozostały kraj aż po rzekę Białą Elsterę.
Nie wspom niał kronikarz o żadnej w alce w obronie kraju, poza wycofaniem się z bronią w ręk u załogi saskiej z Miśni i ew en
tualnej może krótkotrw ałej próbie obrony Budziszyna.
„Congregantibus se tunc unanim iter — mówi bezpośrednio
Łużyce podlegały wówczas pasierbow i E kkeharda I, nie tylko w ięc k ra j podległy Ekkehardow i I nie staw iał oporu, ale także i k ra j podległy sy
nowi z pierwszego m ałżeństw a jego żony. 3) Ludność, k tó ra oddala n a j
poważniejszy i najw ażniejszy dla panow ania saskiego na wschodzie gród — M iśnię Chrobrem u nie była słow iańską (chyba w mniejszej części), gdyż a) Słowian nie potrzebow ałby zapewne Bolesław pozyski
wać pieniądzm i, b) jest u T hietm ara stale p rzy jętą ta k ty k ą sukcesy Chrobrego wśród jego rodaków tłum aczyć przekupstw em , (V. 10, 18, VI, 22, 69, 79, VII. 12), c) nie potrzebow ałby kronikarz w yjaśniać życzli
wości ich dla w ładcy polskiego zam iłowaniem do nowości, gdyż u Sło
wian w ystarczałoby oczywiście um iłow anie wolności i chęć pozbycia się najeźdźcy, d) przem aw iający do zbuntowanych M iśnian rycerz saski Thietmar w yraźnie powołuje się na fakt, że oni (Miśnianie) zaprosili niegdyś E kkeharda I do objęcia w ładzy (musiało to być prawdopodobnie w okresie usuw ania załóg Bolesława II ok. r. 986), a Słowianie nie mieliby chyba powodu tego czynić, e) przemówienie tegoż rycerza 'Thietmara do oblęgających nie m a ch arak teru przem ów ienia do lu d
ności podbitej, f) grupa ludności słow iańskiej tzw. Vethenici, (wiciądze lub wietnicy), k tó ra prawdopodobnie ułatw iła zbuntow anym w targ n ię
cie do grodu, została odrębnie w ym ieniona, g) nie m iałby powodu k ro nikarz daw ać w yrazu swojej goryczy (aż słowami z Pisma Świętego), gdyby bunt dotyczył ujarzm ionych Słowian, h) jest nieprawdopodobne, by brat E kkeharda I — G uncelin staw ał na czele samych Słow ian prze
ciwko saskiej załodze, i) je st jeszcze bardziej nieprawdopodobne, by Guncelin wypędziwszy załogę saską z Miśni na czele zbuntowanych Słowian, mógł później bezkarnie pojaw ić się na dworze królew skim '| °trzymać z rą k H enryka II stanowisko m argrabiego miśnieńskiego 'Thietmar, V. 18).
! Gero II, mgr. Saskiej M archii Wschodniej (993—1015) był synem
^Jfctm ara I, mgr. k ra ju Serim unt i Niżyc (965—979), a od r. 976 także jj>lt^ S^ urSa i Miśni, i Sw anhildy (córki H erm ana Billunga), II voto żony
e arda I., czyli był pasierbem tego ostatniego.
74 PIOTR BOGDANOWICZ [4]
potem T h ie tm a r3 — ad haec prohibenda nostris dolosus ille legatum obviam m isit, qui se protestaretur cum gratia H ein- j rici ducis ac licencia haec incepisse; in nullo se incolis noci- tu rum et, si ąuando is in regno vigeret, voluntati eiusdem in , omnibus assensurum; sin autem , quod his tu m placeret, liben- ter facturum . Hoc anim advertentes nostri verbis credidere pha- j leratis et, inhoneste quasi ad dom inum ad eundem profecti, j honorem innatum supplicatione et iniusta servitute m uta- j bant”. — Ustęp przytoczony wym aga już bardziej szczegóło- I wego rozpatrzenia.
Skonstatujm y przede wszystkim, że z wiadomości iż „no- I stri” się zebrali, by przeszkodzić zajęciu kraju przez władcę | Polski — w ynika już w yraźnie, że poprzednio oporu właści- wie nie stawiano, a zatem, że kraj bez w alki i obrony ze stro- I ny napływow ej ludności „niem ieckiej” dostał się we w łada- 1 nie Chrobrego. Można następnie żywić poważne wątpliwości I na tem at, czy „nostri” — „unanim iter” się zebrali, by prze- I szkodzić C hrobrem u w definityw nym opanowaniu kraju. Zwa- ] żywszy, że załogi grodów, a nadto rycerze osiadli na ziemi I i zdolni do broni podgrodzianie nie uw ażali za swój obowiązek , przeszkodzić Chrobrem u w zajęciu k raju (może tylko przez j jakiś czas, ja k wspomnieliśmy, broniła się załoga Budziszyna), f jest mało prawdopodobne, by ci sami ludzie chcieli i mogli*
(Bolesław k raj okupował) zmienić błyskawicznie swoje stano- . wisko, porozumieć się co do m iejsca koncentracji i bez prze
szkód ze strony okupującego zebrać się celem staw ienia oporu. I Jeżeli zatem doszło w ogóle do próby koncentracji zdolnej do broni napływowej ludności „niem ieckiej”, to w każdym razie wykluczyć należy, by stało się to „unanim iter”, jak to pragnie sugerować czytelnikowi kronikarz. W ydaje się również nie
prawdopodobne, by Bolesław m ający pozycję suwerennego mo
narchy, który b ył bezw ątpienia4 zwolennikiem kandydatury Ekkeharda I do korony wschodnio-frankońskiej i który musiał
3 V. 10.
4 S praw ą tą zajął się autor w pracy pt. Zjazd gnieźnieński u: r. IOWm w now ym oświetleniu.
[51 CO MOŻNA WYDEDUKOWAĆ Z KRONIKI THIETMARA? 75
zdawać sobie sprawę, że w łaśnie H enryk IV baw arski jest kan
dydatem do tejże korony ze strony obozu opozycji do polityki Ottona III, — nie doznawszy żadnego właściwie oporu ze strony mieszkańców zajmowanego kraju, nagle zgodził się podać za m andatariusza tegoż H enryka (tego rodzaju oświad
czenie wzmacniało naw et szansy polityczne kandydata), mimo, że ów nie był jeszcze królem , ani nie m iał żadnej władzy, ani kom petencji wobec krajów nie będących jego lennem.
Bolesław, w ładca potężnego, suwerennego państw a, od zjazdu gnieźnieńskiego „cooperator” Im perium „Romanum”, przyja
ciel i najgorliw szy sojusznik Ottona III, zajm ujący bez zazna
nia oporu duży obszar ziemi słowiańskiej, a równocześnie za
pewniający o swoim przyszłym posłuszeństwie akuratnie tego kandydata do korony, który był głową obozu pomawianego o moralne wspólnictwo w zam ordowaniu Ekkeharda I (a może także i O ttona III) i w ogóle uważanego za zdecydowanego przeciwnika polityki ostatniego cesarza, — to brzm i zgoła nie
prawdopodobnie, ta k jak nieprawdopodobne jest, by tenże sam Bolesław zobowiązywał się do w ypełnienia życzeń „Niemców”
zamieszkałych w zajętych przez niego krajach słowiańskich.
(Dlaczego nie zwraca się o „pozwolenie” zajęcia południowej Słowiańszczyzny połabskiej do innych kandydatów do korony, np. do H erm ana II ks. szwabskiego?) Bolesław bowiem nie mógł mieć najm niejszej pewności, że powoławszy się na rze
komy, czy faktyczny m andat wzgl. „pozwolenie” H enryka IV bawarskiego (form alnie zresztą jeszcze niekompetentnego) spa- cyfikuje rzekomo zbierające się, by z nim walczyć rycerstw o ..niemieckie”, skoro duża część tego rycerstw a parę tygodni przedtem podlegała Ekkehardowi I i była z pewnością raczej Po stronie tego ostatniego, jako kandydata do korony *, a bę
dąc pod bezpośrednim w rażeniem wieści o m orderstw ie doko
w y m na ich zwierzchniku wzgi. panu feudalnym , musiała Pałać podejrzliwą niechęcią do kontrkandydatów , a zwłaszcza J ^ H enryka IV bawarskiego. (Graf Zygfryd z N ortheim i jego tu ^ 11 * e t m a r, V. 7: „Comites vero orientales paucis tan tu m excep-
regnumque in spe h ab u it”.
76 PIOTR BOGDANOWICZ [61
synowie, z których jeden, rów nież Zygfryd, osobiście zamordo
w ał mgr. E kkeharda I, należeli do stronników H enryka IV bawarskiego) ®. Jest zatem zgoła nieprawdopodobne, b y Bole
sław polecił swojem u posłowi (jeżeli w ogóle do zgromadzenia rycerstw a „niemieckiego” doszło) użyć takich argum entów wobec „Niemców” zajętego k raju . Zresztą Thietm ar chwycił się we w łasne sieci, gdyż jeżeli rycerstw o „niemieckie” k raju zajętego uznało Chrobrego za swego pana, ponieważ ów powo
łał się na upoważnienie H enryka IV bawarskiego, to w takim razie postępowanie tego rycerstw a nie zasługiwałoby na okre
ślenie „inhoneste” 7. Podobnie, gdyby Chrobry rzeczywiście z upoważnienia tegoż H enryka b ył zajął kraj, to hołd wzgl.
przysięga wierności złożona m andatariuszow i królewskiem u nie daw ałaby podstaw y do tw ierdzenia, że: „honorem innatum supplicatione et iniusta serritute m utabant” 7. — Jedno jest w każdym razie pewne, że rycerstw o wzgl. ludność napływowa
„niemiecka”, będąca zresztą wobec miejscowej ludności sło
wiańskiej znikomą mniejszością, bez oporu uznała władzę Bo
lesława Chrobrego i zaprzysięgła mu wierność. Jeżeli zaś tak się stało, to widocznie były ku tem u przyczyny. Jeżeli społe
czeństwo „niemieckie” nie stawiło oporu naw et odruchowego, to dlatego, że było ono na objęcie w ładzy przez Bolesława Chrobrego widocznie przygotowane. N astępujący, bezpośrednio po opisie w ydarzenia, w ykrzyknik retoryczny Thietmara:
„Quam iniąue comparandi sunt antecessores nostri et contem- porales!” 7 nie pozostawią już żadnych wątpliwości czytelnikowi na tem at stanow iska zajętego przez ludność „niemiecką” wobec anektującego k raj w ładcy P o lsk i8.
6 Zob. M. Z. J e d 1 i c k i, kom entarz do tłum aczenia K roniki T h i e t- , m a r a , Poznań 1953, s. 253, uw. 30.
7 T h i e t m a r , V, 10.
8 W literatu rze przedm iotu przekaz T hietm ara o powołaniu się przez Bolesława Chrobrego n a zgodę H enryka IV baw arskiego cieszył się raczej całkow itą w iarą. N atom iast nie zwrócono dostatecznej uwagi na to, co się da wydedukować ze słów T hietm ara o zachowaniu się i nowisku napływowej ludności „niem ieckiej” wobec anektującego w ładcy Polski. Zob. St. Z a k r z e w s k i , Bolesław Chrobry W i e l k i , I^H
[71 CO MOŻNA WYDEDUKOWAĆ Z KRONIKI THIETMARA?
77 Po przytoczonym w y k rzy k n ik u podał T h ie tm ar in fo rm ację o rzekom ym niegdyś zachow aniu się M ieszka I wobec m gr.
H o d o n a ", zakończoną sły n n ą skargą: „Deus indulgeat impera- tori (Ottonow i III), q uod tributarium faciens dom inum ...” 10 — s. 175/6; R. G r ó d e c k i , Dzieje Polski do r. 1194, [w:] Dziejach Polski Średniowiecznej, 1926, t. I, s. 65; R. H o 11 z m a n n, Geschichte der sdchsischen Kaiserzeit, 1943, s. 389; K. T y m i e n i e c k i , Dzieje N ie
miec do początku ery now ożytnej, 1948, s. 269,70; Fr. D v o r n i k, The m aking of C entral and E astem Europę, 1949, s. 190; M. Z. J e d 1 i c k i. — kom entarz do tłum aczenia K roniki T h i e t m a r a , 1953, s. 262. uw. 63.
» V, 10: „Quam iniąue com parandi sunt antecessores nostri et contemporales! Vivente egregio Hodone p a te r istius Miseco domum, qua eum esse sciebat, crusinatus in tra re vel eo assurgente num ąuam presum psit sedere.” — Pierw sze zdanie świadczy o niebyw ałym obu
rzeniu i upokorzeniu jakie zniósł k ronikarz na wspomnienie owych w y
padków. Chcąc jednak w rodakach obudzić ambicję, cofa się w p rze
szłość, k tóra oczywiście musi dla efektu w yglądać w ybitnie kontrastow o bez względu na praw dę. Hodo był od r. 965 m argrabią na cząstce te ry torium, w ładanego niegdyś przez Gerona I (tyljco k raj Selpuli i Łu- życe) i tenże Hodo poniósł w r. 972 srom otną klęskę od Mieszka pod Cedzyną. — („Actum est bellum cum Polanis, dux eorum Missico arte vicit, hum iliata Theutonum m agnanim itas te rra m lam bit, Hodo pugnax marchio laceris vexilis terga v e rtit” — z Zywotu B r u n o n a o św.
Wojciechu. M. P. I. 194.) — Mieszko zaś od roku 967 był „amicus im pe- ratoris”, w ładcą najrozleglejszego państw a słowiańskiego (Ibrahim Ibn Jakub, MP. Ser. N. t. I, s. 50). Nie je st takie pewne, że Mieszko m iał sposobność, a zwłaszcza potrzebę stykać się osobiście z Hodonem (chyba Przy przemarszach z posiłkami dla Teofano i O ttona III), a już zupeł
nie nieprawdopodobne, by w ładca z którym poważnie się liczyli k ró lowie wzgl. cesarze (Otto I., O tto II., Teofano) zachowywał się uniżenie wobec adm inistratora (malutkiego) tery to riu m nadgranicznego, chyba, zę właściwa Słowianom gościnność i uprzejm ość dla gości wzgl. prze- P*sy słowiańskiego «savoir vivre» — w dyplomatycznych stosunkach Potraktowano za dowód słabości.
0 V, 10: — „Deus indulgeat im peratori, quod trib u tariu m faciens n“ num ad hoc um ąuam elevavit, ut, oblita sui genitoris reguła, sem- m Slt3* re POsitos auderet in subiectionem paulatim detrahere vilissi- detii pecun*e tran seu n tis inescatos amo in serv itu tis libertatisąu e tyj r^mentum capere”. — L ite ra tu rę do zagadnienia tru b u tu podał tłum J e ^ 1 * c k i (notabene nie bez niedociągnięć) w kom entarzu do teg0^Czenia K roniki T h i e t m a r a ... s. 89—91, uw. 137. Rozpatrzeniu S ?PU autor niniejszej pracy ma zam iar poświęcić osobny artykuł.
78 PIOTR BOGDANOWICZ [8]
Zdradziwszy się, że w Gnieźnie była mowa nie tylko o sp ra
wach kościelnych, — a przecież, tak w łaśnie Thietm ar przed
staw ił przebieg tam tejszego zjazdu — i że zaszły tam niem ałej Na razie poprzestańm y na krótkim przypom nieniu: 1. T ytuł try b u ta riu -
sza opiera się jedynie na inform acji zaw artej wyłącznie u samego T hietm ara („Interea Hodo, venerabilis m archio, Miseconem inperatori fidelem trib u tu m ąu e usąue in V u rta fluvium solventem exercitu peti*
vit collecto”. II. 29), a wiadomo jak niepew ne są inform acje T hietm ara dotyczące relacyj między Polską (i jej Kościołem) a K rólestw em Wscho- dnio-frankońskim (i niemiecką h ierarchią kościelną), jeżeli z opisu tych relacyj mogłyby dać się w ydedukow ać zbyt korzystne dla Polski wnio
ski. Z ajął się tą spraw ą „try b u tariu sza” m. in. H. Ł o w m i a ń s k i w art. pt. Im ię chrzestne M ieszka I. («Slavia Occidentalis* t. 19, 1948, s. 298), który w zm iankę T hietm ara, nie odznaczającego się jego zdaniem ścisłością, „quod trib u tariu m faciens dom inum ” określił jako rem iniscen
cję w zm ianki z ks. II. c. 29 w yw ołaną nieżyczliwym nastaw ieniem auto
ra do osoby Chrobrego, źródłowo osam otnioną i „zgoła bałam utną” przy czym zauważył, że ze słów tych w cale nie w ynika „że Bolesław uiszczał I daninę aż do r. 1000; wystarczyło, że płacił ją jego przodek, a już przy
domek try b u tariu sza mógł doń przylgnąć jako oznaczenie stanowiska społecznego analogicznie do w yrażenia „chłop”, tak pospolitego w daw
nej dyplom acji, gdy w ytykała panującym strony przeciw nej, że są
„chłopami”, tzn. pochodzą z niskiego stan u ”. — Również K. T y m i e n i e c k i (zob. «Roczniki Historyczne* t. X I 1935, s. 263) w ątpi w w ar
tość źródłową tej wiadomości. — 2. Ustęp ten jest niezbitym dowodem, gdyż przyznaniem się samego autora, ja k stronniczym, tendencyjnym i usiłującym ukryć praw dę objektyw ną je st kronikarz m erseburski, j e
żeli chodzi o spraw y styku polsko-„niemieckiego”, w tym wypadku w spraw ie przebiegu zjazdu gnieźnieńskiego. — 3. Mieszko I i Bolesław Chrobry byli już poprzednio „domini” tj. suw erennym i w ładcam i i jest całkowicie sprzeczne z faktam i sugerowanie, że Bolesław sobie podpo
rządkow yw ał „sem per sibi prepositos”. (Zob. M. Z. J e d l i c k i , Stosu-9 nek praw ny Polski do Cesarstwa do r. 1000, 1939 s. 119—138; K. T y- m i e n i e c k i , Dzieje Niemiec..., s. 124, 206, 218—221, 233—34). — Źródła bowiem nie dają, poza jedyną bardzo niejasną i niezbyt z a s ł u g u j ą c ą
na zaufanie w zm ianką u T hietm ara (II, 29) żadnej najm niejszej nawę*
podstaw y do określeń tego rodzaju, a już w każdym razie z a p r z y s i ? "
gające w ierność Bolesławowi rycerstw o „niem ieckie” nie było, nigd^j
„prepositi” naszych władców. 4. Niesłusznie powołał się k r o n i k a r z n *
rzekome zasady postępowania Mieszka I., („oblita sui genitoris r e g u ł a )> : szukając k ontrastu między postępowaniem Chrobrego, a postępowania ^ Mieszka I, gdyż Chrobry do roku 1002 kontynuow ał tylko politykę s W *
19]
CO MOŻNA WYDEDUKOWAĆ Z KROMKI THIETMARA?
79 wagi d la B olesław a i K ró lestw a W schodnio-frankońskiego p o ciągnięcia polityczne, z żółcią na u sta c h p ró b u je pocieszyć sie
bie i rodaków p ró b ą poniżenia B olesław a sugerow aniem czy
telnikow i, że „N iem cy” b y li „semper prepositi” polskich m o
narchów i że zaszedł p rzy zajm ow aniu południow ej S łow iań
szczyzny połabskiej w y p a d e k p rze k u p stw a ze stro n y polskiego władcy. A b stra h u ją c od w szystkich nieścisłości i usiłow ań ubliżenia d y n a stii polskiej " , zw rócim y uw agę n a je d e n w y raz, k tóry m oże rzucić nieco św ia tła n a om aw iane zagadnienia, a m ianow icie: „paulatim”. B olesław m iałby, zdaniem T h ietm a
ra, „semper sibi prepositos auderet in subiectionem paulatim detrahere”. Dlaczego „paulatim”? Zajęcie odbyło się p rze c ie ż ' błyskaw icznie, nie n apotkaw szy bow iem oporu B olesław do
ta rł zapew ne do B iałej E lste ry z szybkością na ja k ą pozw alały jego ojca, w yw alczając sobie w oparciu o przyjazną politykę wobec cesarzowej Teofano i jej syna m iejsce w ówczesnym „koncernie” euro
pejskim. Z resztą wiedział to i rozum iał i sam Thietm ar, czego dowodem jest skarga w ypowiedziana w ks. V III, c. 2: „Omne hoc, quod p a te r suus et iste nobis in coniugio ac fam iliaritate magna copulati sunt, plus dam ni subseąuentis ąuam boni precedentis a ttu lit ac in futuro infert.” Roz. 9 i 10 ks. V. K roniki świadczą o olbrzymiej pysze i am bicji
„narodowej” T hietm ara (a także o swoistej jego etyce), k tó ry system a
tyczne podbijanie i zam ienianie w niewolników wolnych od wieków Słowan uważał za rzecz oczywistą i chw alebną (V, 7), a fa k t podporząd
kowania się Bolesławowi rozsianego tu i ówdzie w k rajach przez niego zajętych napływowego rycerstw a „niemieckiego” uw ażał za „supplica- wo”, „iniusta serv itu s”, „subiectio” i „detrim entum lib ertatis”. — P rze
kupstwo, którem u zdaniem T hietm ara zdaje się ulegać rycerstw o „nie- • mieckie” na ziemiach zajętych, je st chyba zbyt generalnym zarzutem, bo Przecież wszyscy „Niemcy” zamieszkujący k ra j opanowany nie otrzy
mali od Bolesława wynagrodzenia, przekroczyłoby to bowiem jego mo
żliwości finasowe. Z resztą zarzut ten pozostaje w sprzeczności z po
przednio podaną przez niego inform acją o „nabraniu” „naszych” powo- aniem się przez Bolesława na rzekome pozwolenie H enryka IV b aw ar- ego. Jeżeli, powoławszy się n a pozwolenie H enryka, uzyskał zgodę ichIeniC°'V”’ P° jeszcze ich przekupyw ać, jeżeli zaś mógł i miał t e ^do skontrolowania.prze^uPić, po cóż składał oświadczenia polityczne niekorzystne i ła-
Mowa je st o nich w przypisie 10.
80 PIOTR BOGDANOWICZ [1 0 ]
ówczesne środki i szlaki kom unikacyjne. Jeżeli autor um ie
ścił w tym zdaniu w yraz „paulalim ”, to oznacza, że ten ustęp był rozum iany z punktu widzenia chwili, w której był podyk
towany tj. w r. 101312. Sześcioletnia (1007— 1013) okupacja Łużyc i ziemi Milczan zamieniła się w pokoju z r. 1013 w in
korporację form alną do państw a polskiego, a nie słyszymy I zgoła, by osiedleni na terenie tych krajów „Niemcy” u tru d niali Bolesławowi rządy względnie obronę. Skoro Thietm ar tak bardzo się skarży i oskarża, to widocznie stanowisko na
pływowej ludności „niem ieckiej” w tych krajach musiało być ; Bolesławowi notorycznie nader życzliwe i pomocne. Nie m u- j siało zatem rycerstw o „niemieckie” i w ogóle ludność „nie- i miecka” uważać swego stanu za niewolę i uszczerbek na wol- j ności skoro w iernie służyli B olesław ow i13.
Pozostaje jeszcze sprawa, czy ew entualnie Bolesław rze- I czywiście nie porozumiał się z H enrykiem IV baw arskim i czy j za jego zgodą nie opanował Łużyc, ziemi Milczan oraz kraju po Białą E ls te rę 14. Ponieważ śm ierć Ekkeharda nastąpiła 30 kw ietnia 1002 r., a zajęcie południowej Słowiańszczyzny po- J łabskiej już w m aju tego roku (w każdym razie przed po- 1 w rotem Sw anhildy i H erm ana do Miśni (Zob. Th. V. 8)) i do
tarciem na wschód wiadomości o koronacji H enryka II w Mo
guncji, nie w ydaje się możliwe, by przy ówczesnych sposo-B bach komunikowania się, mógł Bolesław mieć w ogóle czas , na porozumienie się z H enrykiem (Thietm ar w yraźnie mówi, I
12 R. H o 11 z m a n n, E inleitung do w ydania K roniki T h i e t m a r a (MHG N. S. t . IX, s. XXIX).
15 Rządy Bolesława w zajętych prow incjach m usiały być nader li
beralne, skoro Sw anhilda wdowa po Ekkehardzie I i jej syn H e r m a n
w 30 dni po śmierci męża i ojca udali się w łaśnie do Miśni, choć była ona już okupow ana przez Polaków (T h. V, 8). Również zasługuje na uwagę, że Bolesław pozwolił biskupom Miśni i Żytyc (Idziemu, 992—
1015 i Hugonowi, 990—1003) być obecnymi n a zjeździe w M e r s e b u r g u
(T h. V, 15).
14 Tak np. sądzi St. Z a k r z e w s k i, op. cit., s. 176; F r. D v o r n i k ® op. cit., s. 190, a ostatnio M. Z. J e d l i c k i w kom entarzu do tłu m a '®
czenia K roniki T h i e t m a r a , s. 262 uw. 63.
[1 1 ] CO MOŻNA W YDEDUKOWAĆ Z KRONIKI THIETMARA? 81
że Bolesław natychm iast „mox” po śmierci Ekkeharda zebraw szy wojsko kraje zajął) znajdującym się wówczas w n ieustan
nych rozjazdach na Zachodzie. Zresztą nie jest zgoła praw do
podobne, by jako zwolennik k and ydatury Ekkeharda I, a po
tem raczej H erm ana II ks. S zw ab ii15 mógł Bolesław zwracać się do H enryka IV bawarskiego (czytelnik wybaczy, że nie
które argum enty się powtórzą) ponieważ:
1 — wym ieniony H enryk b y ł kandydatem obozu zdecydo
wanie wrogiego polityce O ttona III, a zatem i wrogiem poli
tycznym Bolesława i w ogóle Polski;
2 — nie można było przewidzieć, kto zwycięży przy ubie
ganiu się o koronę w K rólestw ie W schodnio-frankońskim;
3 — takim samym, a raczej o w iele większym tytu łem mógł się zwrócić do H erm ana II ks. Szwabii, a o takim po
ciągnięciu nie ma nigdzie najm niejszej wzmianki;
4 — samo zwrócenie się Bolesława Chrobrego do H enryka IV bawarskiego, byłoby pociągnięciem w zmacniającym pozycję Henryka jako kandydata i je st n ader w ątpliwe, by Bolesław nie rozumiał całej niepolityczności takiego kroku;
5 — po oburzającym niew ątpliw ie opinię publiczną krw a
wym usunięciu Ekkeharda I, zw racanie się do głowy obozu mającego prawdopodobnie w opinii publicznej to morderstwo na sumieniu, mogło do głębi oburzyć i zrazić dotychczasowych zwolenników Ekkeharda I i w ogóle sojuszników i przyjaciół Bolesława w śród „Niemców” ;
6 — powoływanie się na H enryka IV bawarskiego wobec wasali i podwładnych Ekkeharda I wzgl. jego pasierba Ge- rona II, a zatem najprawdopodobniej zwolenników kandyda
tury Ekkeharda I do korony — mogło być zgoła nieprzeko
nywującym i bezcelowym;
7 — jest zgoła nieprawdopodobne, by H enryk IV baw arski, liczący w momencie kandydow ania na głosy przeciwników po
lityki Ottona III w łaśnie wówczas mógł swojej zgody na to udzielić;
ka * ^ T y m i e n i e c k i , op. cit., s. 264, — uw aża za właściwego n Jdata do korony ze strony p artii O ttona III H erm ana II ks. Szwabii.
6 ~ N asza P rz e sz ło ść
82 PIOTR BOGDANOWICZ [ 1 2 ]
8 — nie słyszym y później, by Bolesław na zjeździe w M er- seburgu na tak ą zgodę w jakiejkolw iek mierze się powoływał, wreszcie
9 — Thietm ar wcale nie tw ierdził, że Bolesław faktycznie się zw racał do H enryka IV baw arskiego o zgodę na zajęcie tych krajów i że taką zgodę uzyskał.
Możemy zatem, jak się zdaje, z całą pewnością odrzucić i przenieść do lam usa historiograficznych pom yłek domysły 0 rzekom ym porozumiewaniu się Bolesława Chrobrego z H en
rykiem IV baw arskim przed zajęciem krajów po Białą Elsterę, a przekaz Thietm ara o powoływaniu się Bolesława Chrobrego na zgodę H enryka IV bawarskiego poczytać za jeszcze jedno typow e dla kronikarza merseburskicgo pociągnięcie publicy
styczne, m ające poniżyć władcę Polski w oczach „Niemców”
1 społeczeństwa na Zachodzie, a równocześnie zakryć w ła
ściwą przyczynę tego pierwszego w dziejach polsko-niemiec
kich podporządkowania się dobrowolnego całej (a zatem i ry cerstw a) napływowej ludności niemieckiej na ziemi słowiań
skiej, w ładcy polskiemu.
Opanowanie przez Bolesława Chrobrego krajów aż po Bia
łą E lsterę znalazło swój ciąg dalszy w końcu lipca 1002 roku na zjeździe w M erseburgu. Opowiada Thietm ar, że zjaw ił się tam również i nasz Bolesław, k tóry „Misnensem urbem tan- tum m odo innum erabili pecunia acąuirere satagebat et, quia oportunitas regni non erat, apud regem optinere non valebat, v ix im petrans, ut hec jratri suo Guncelino daretur, red d itis sibi Luidizi et Miltizieni regionibus” 16. — Zdanie to brzm i nie-
16 V, 18. — Ustęp przytoczony nasuw a następujące myśli: 1. J e ż e l i
Bolesław ofiarow yw ał za odstąpienie Miśni pieniądze, widocznie można było tą drogą u „Niemców” niejedno uzyskać, 2. Jeżeli ofiarowywał — to widocznie dysponował odpowiednimi środkam i, 3. Godnym podkreśle
nia jest, że T hietm ar określa sum y ofiarow yw ane jako „ i n n u m e r a b i l i s
pecunia”, 4. Widocznie przy zagadnieniu jedynie Miśni pojaw iły si?
trudności, które Bolesław próbow ał pokonać pieniądzm i, 5. O Ł u ż y c e
i ziemię Milczan nie potrzebował, jak w ynika, „użerać” się ani n i k o g o
przekupyw ać, i w ogóle ich spraw a poszła o wiele łatw iej jeżeli tu9 zupełnie łatw o, 6. Ze zdania „redditis sibi Luidizi et M iltizieni r e g i o n i '
[13] CO MOŻNA W YDEDUKOWAĆ Z KRONIKI THIETMARA?
83 wątpliw ie intrygująco. Państw o Piastów, pozostające od kilku
nastu lat w sojuszu i to nader zażyłym z K rólestw em Wscho- dnio-frankońskim , w ykorzystało m om ent bezkrólewia w tym królestw ie i zajęło bardzo znaczny obszar jego teryto rium na wschodzie. Wówczas to przecież stanęli wojowie piastowscy nad Solawą (S alą)17, niedaleko od w rót M erseburga. Chcąc załatwić form alnie sprawę z nowoobranym królem wschodnio- frankońskim, przybył do M erseburga i sam spraw ca owego naruszenia sojuszu i strat poniesionych — Bolesław Chrobry.
Thietm ar opowiada, że rycerze towarzyszący Chrobrem u wszedłszy z bronią w ręku do dw oru królewskiego nie chcieli zeń w yjść na żądanie gospodarzy. Spór, jak łatwo się domy
ślić, dotyczył spraw y z dziedziny protokolarno-dyplom atycznej, a jednak zdołał ta k oburzyć naszego kronikarza, że dopatrzył się w postępowaniu rycerzy polskich uspraw iedliwienia n a
padu przy wyjeździe na nich dokonanego 18. Nie czytam y na
tomiast u niego ani słowa świadczącego o oburzeniu i w yrzu
tach H enryka II i panów „niem ieckich” z powodu naruszenia sojuszu i okupacji dużej prow incji. Ze wzmianki Thietm ara odnosi się wrażenie, że postąpienia Bolesława nie potraktow ano w oficjalnych rokowaniach jako czynu wrogiego i nielojalnego, wprost przeciwnie, przy pożegnaniu został on obdarowany i to obficie („bene m u neratum ”) a całe oburzenie i chęć gw ałto
wnego przeciwdziałania i ukarania w ystąpiła z ukrycia, z nie- nacka, anonimowo, dopiero po zakończeniu oficjalnych roz- bus” — można w ysnuć przypuszczenie, że Thietm arow i w yrw ało się odruchowo przyznanie, iż k raje te były zabrane Słowianom i że teraz powróciły do „Sclauinii” tj. K rólestw a Słowiańskiego. L ite ra tu rę na temat różnego sposobu pojm ow ania znaczenia tego zdania podał R.
H o l t z m a n n w kom entarzu do swego w ydania Kroniki T h i e t m a r a . (MGH. N. S. t. IX, s. 240 uw. 6).
17 Wszystko zależy od tego, jak będziemy interpretow ać określenie letm ara (V, 9): „omnem Geronis m archam comitis citra Albim iacen- m —■ com prehendens”. „C itra” z p u n k tu w idzenia M erseburga ozna
cza niew ątpliw ie lewy brzeg Łaby.
V, 18: >(Hji (rycerze Chrobrego) nam ąue curiam regiam arm ati rantes et de hac exire iussi nolentes, culpa sua tale periculum me- rUo su stinuerunt”.
84 PIOTR BOGDANOWICZ [14]
mów, pozornie, jak najlepszą zgodą. Bolesław m usiał mieć ja kieś nader ważkie argum enty dla obrony swego stanowiska, a raczej m usiał mieć jakieś widocznie praw a, które egzekwo
wał, skoro uznano, że zadowolenie się Łużycami i ziemią Mil- czan oraz zgodą na pozostawienie przez K rólestwo Wschodnio- frankońskie Miśni z zapleczem, choćby w rękach niezbyt pe
wnego lennika, zasługuje na oficjalną wdzięczność. P raw a Bo
lesława nie w ynikały również z w ystarczającej przewagi zbroj
nej, gdyż mimo widocznie m u przysługujących praw nie w a
hał się proponować za pozostawienie Miśni ogromnej sumy pieniężnej, a gdy napotkał na zdecydowany opór w tej spra
wie musiał zgodzić się na w ycofanie się z Miśni i pozosta
wienie jej w obrębie K rólestw a Wschodnio-frankońskiego. Ale widocznie praw a Bolesława były bardzo poważne, skoro H en
ryk II musiał, zgodnie z jego żądaniem, oddać ją w lenno b ratu b. współzawodnika do tro nu (Ekkeharda I) — Gunceli- nowi, tem u samemu, który parę tygodni przedtem na czele zbuntow anych Miśnian zajął gród Miśni, zmusił załogę saską do jego opuszczenia i oddał Miśnię obcemu monarsze Bolesła
wowi Chrobrem u, dzięki czemu cały kraj aż po Białą Elsterę już bez najm niejszych trudności dostał się pod panowanie Polski. Zresztą tego samego G uncelina łączyły poza ty m spe
cjalne więzy z Bolesławem C h ro b ry m ,9. (Thietm ar trzy krot
nie nazyw a G uncelina b ratem Bolesława, — V. 18, 36, VII. 54) tak, że powierzenie stanowiska m argrabiego miśnieńskiego, tego geograficznego, strategicznego i politycznego bastionu w pły
wów niemieckich na Czechy, Słowian Połabskich i Polskę — w łaśnie jem u, narażało interesy polityczne państw a wschodnio- frankońskiego na wschodzie na znaczne niebezpieczeństwa.
Można by łatw iej zrozumieć ustępliwość okazaną przez H enryka II i możnych „niemieckich” w M erseburgu w spra
wach terytorialnych, gdyby Łużyce i ziemia Milczan były od
dane Chrobrem u w charakterze lenna 20. Tymczasem z Thiet- '» L ite ra tu rę do zagadnienia węzłów pokrew ieństw a między Gun- cełinem a Bolesławem Chrobrym podał M. Z. J e d l i c k i w k o m e n t a r z u
do tłum . K roniki T h i e t m a r a , s. 274/5 uw. 99.
20 Tak pojm ują tę spraw ę m. in.: St. Z a k r z e w s k i , op. ctf"
[15] CO MOŻNA W YDEDUKOWAĆ Z KRONIKI THIETMARA? 85
m ara wcale nie wynika, że Bolesław złożył hołd H enrykowi II, w prost przeciwnie można z całą pewnością wydedukować, iż Bolesław nie został lennikiem królew skim i że Łużyce i Milsko przeszły bez zastrzeżeń pod jego panowanie. Hołd złożyli we
dług Thietm ara: „Omnes, qui priori imperatori servierant, Luidgero solo rem anente, regi m anus complicant, fidele auxi- lium per sacramenta confirm ant” a Bolesław przecież nie
„servierat” Ottonowi III, lecz by ł całkowicie suw erennym władcą 2*. Ponadto cały opis zamachu dokonanego na w yjeżdża
jącego z M erseburga Bolesława Chrobrego i jego świtę oraz konsekwencje tego zamachu świadczą mocno przeciw możli
wości, by Bolesław mógł zostać wówczas lennikiem królew skim. Po uw ażnym przeanalizowaniu przekazu Thietm ara mo
żna przyjąć niem al z całą pewnością, że zamach na Chrobrego i jego świtę w M erseburgu miał miejsce, w brew zapewnieniom kronikarza, nie bez wiedzy i woli H enryka I I 23. G dyby Bole- s. 176/7, k tó ry w przypisach do roz. VI. na s. 394 mówi w praw dzie:
„Dytmar nie mówi o złożeniu hołdu, je st on jednak praw dopodobny”
ale w tekście głównym nie w ahał się powiedzieć wręcz: „z Łużyc i M il
ska złożył Bolesław hołd H enrykow i” : potem K. T y m i e n i e c k i , op.
cit., s. 270, 274; Fr. D v o r n i k, op. cit., s. 190. Inaczej W. K ę t r z y ń s k i , Przyczynki do hist. Piastowiczów. RAU 37, s. 34.
21 V, 18.
22 Zob. ods. 10. — Jeżeli kto ma jakie wątpliwości na ten tem at do momentu zjazdu gnieźnieńskiego, to nie powinien ich mieć już abso
lutnie po zjeździe gnieźnieńskim i w yznaniu T hietm ara w ks. V, c. 10. — Można zwrócić uwagę, że u T hietm ara (V, 18) zaraz po zdaniu dono
szącym o złożeniu hołdu lennego przez dotychczasowych lenników O t
tona III — następuje zdanie mówiące o staraniach Bolesława dotyczą
cych Miśni w form ie nast.: „Bolizlaus autem Misnensem urbem ...acąui- rere satagebat...” czyli, że podczas kiedy lennicy królewscy dopełniali formalności, to Bolesław zajm ował się zgoła czymś innym, a m ianow i
cie uzyskaniem Miśni itd.
23 St. Z a k r z e w s k i, op. cit., s. 177, mówi wręcz: „Bolesław przy
pisał w inę zamachu i słusznie królow i, który chciał mu zgotować los keharda”. Podobnie uczony czeski Fr. D v o r n i k, op. cit., s. 191;
G r ó d e c k i , op. c i t , s. 65/6, i K. T y m i e n i e c k i, op. cit., nie w y
ł g a j ą tak kategorycznych wniosków. L ite ra tu ra naukow a niem iecka uważała za potrzebne kom entow ania tego m iejsca Kroniki T h i e t-
8 6 PIOTR BOCDANOWICZ [1 6 ]
sław był przybył na dw ór królew ski w celach hołdowniczych, ani Bolesław ani jego św ita nie potrzebowaliby się obawiać nie
bezpieczeństwa osobistego. Jest zgoła nieprawdopodobne, by na m a r a za w yjątkiem H. Z e i s s b e r g a , k tó ry w Die Kriege Kaiser Heinrichs 11 m it Herzog Bolesław 1 von Polen, s. 277, przypisuje, iż opi
nia ówczesna obw iniała H enryka II o inspirację zamachu. — Dotyczący ustęp z T hietm ara brzm i następująco: „Hunc (Bolesława Chrobrego) Heinricus (Henryk ze Schw einfurtu) comes, nepos meus, oppido d ili- gens, quocumque modo potuit, libenter e t am icabiliter eum adiuvabat.
Quem cum bene m uneratum et cum licencia regis abeuntem com ita- re tu r, concurrentem vidit arm atam m ultitudinem et, per Deum testor, absque regis consilio et consciencia adversus se insurgentem . Qui cum causam tan ti tum ultus investigare et, ne plus dam pni o riretu r, volu- isset compescere, vix sucurus socium, fra c ta exteriori porta, educit.
De sequentibus autem m ilitibus nonnulli a com prim enti tu rb a sunt p redati, quidam autem admodum sauciati m ortem B ernhardi ducis au- xilio evaserunt. Hii nam que curiam regiam arm ati in tran tes e t de hac exire iussi nolentes, culpa sua tale periculum m erito sustinuerunt.
Bolizlaus autem , hoc factum esse dolo m ali consilii autum ans, gravi m erore consum itur, regi, quod non prom eruit, im putando. Salutato ergo Heinrico et, si um ąuara indigeret, auxilio suo firm iter promisso, patriam celeriter revisit. Cumque pervenisset ad S trelam urbem , protinus eam incendens m agnam m ultitudinem com provincialium secum abduxit, nun- cios quoque quosdam rem ittens, quoscumque potuit, regi av ertere con- tendit. Quod mox ad aures regis postquam pervenit, suos fam iliares caritative rogavit, u t archanas Sclavi insidias p erq u ireren t et, si fieri posset, exploratores eius capere te m p taren t”. (V, 18) — Dadzą się z niego wyprowadzić nast. wnioski wzgl. spostrzeżenia: 1. Bolesław bez asysty nie chciał przebyw ać na dworze H enryka II, a Polacy również bali się o swego m onarchę i nie chcieli go samego, bezbronnego p o z o s t a w i ć ;
2. Musiało dojść do s p o r u między gospodarzami a gośćmi o p r z e b y w a n i e
z bronią na dworze królewskim , w którym to sporze Polacy na r a z i e
w ygrali; 3. T hietm ar uważa, że wspom niane zachowanie się rycerzy p o l
skich spowodowało reakcję w postaci napadu n a nich w chwili, gdy opuszczali dw ór względnie gród, oraz że skoro tak postąpili s ł u s z n i e
(„merito”) na nią zasłużyli, a zatem w łaściw ie rozgrzesza n a p a d a j ą c y c h ;
4. Bolesława Chrobrego H enryk II pożegnał z zachowaniem w s z e l k i c h
pozorów ja k najlepszych stosunków; 5. W napadzie na odjeżdżających gości wzięło udział b. w iele osób, skoro T hietm ar użył w yrazu „ m u l t i "
tudo”, a oddział polski złożony z najlepszych zapewne rycerzy, j a k i c h
Polska m iała, uszedł ledwo z życiem i to dzięki pomocy o t r z y m a n e j .
6. Pewność z jak ą T hietm ar zaklina się („per Deum testor”), że Hen-
[17] CO MOŻNA W YDEDUKOWAĆ Z KRONIKI THIETMARA? 8 7
lennika królewskiego, bezpośrednio po złożeniu i odebraniu od niego przysięgi, i zaciągnięciu w zajem nych praw i obowiązków suzerena i w asala, pod sam ym bokiem króla, w obrębie grodu ryk II nie ponosi odpowiedzialności za napad na Chrobrego i jego r y cerzy, jest nader zastanaw iająca, gdyż tylko w takim w ypadku mógłby T hietm ar zapewniać o niewinności króla, gdyby znał prawdziwych w i
nowajców, tym czasem kronikarz zataił napadających pod określeniem
„m ultitudo” (choć np. zabójców E kkeharda I w ym ienił imiennie) i nigdy później najm niejszym słowem o nich nie wspom niał; 7. Z opisu zdaje się w ynikać, że stało się to na tery to riu m grodu, a zatem tuż pod bo
kiem królew skim ; 8. Można przyjąć z dużym stopniem praw dopodo
bieństw a, że dowództwo grodu na czas pobytu k róla spoczywało w ręku kogoś bliskiego królowi; 9. Skoro H enryk ze Schw einfurtu m usiał w y
łamywać dla ocalenia Chrobrego bram ę, m usiała być ona zam knięta;
10. Skoro była zam knięta w chwili oficjalnego w yjazdu gościa-m onarchy i skoro na życzenie w yjeżdżających, w chw ili tak groźnej dla ich ży
cia im jej nie otw arto, — musiały być w ydane odpowiednie dyspozycje ze strony w ładz (była to przecież jaw na zniewaga uczyniona gościom i ujaw nienie całkowicie wrogiego stosunku do tegoż monarchy); 11. Jeżeli Bernard ks. saski uratow ał w praw dzie od śm ierci towarzyszących Bo
lesławowi rycerzy, ale nie zdołał przeszkodzić ich obrabow aniu i cięż
kiemu „admodum” poranieniu to w alk a m usiała być b. ciężka i zacięta i bez zachowania rycerskich metod w alki (uderzono gromadą, znienacka i dopuszczono się rab u n k u w brew praw om gościnności); 12. Jeżeli T h iet
mar w brew zwyczajowi nie przem ilczał tej całej spraw y, tak dla auto
rytetu królewskiego niewygodnej, to stało się tak bez w ątpienia d la tego, że m usiały być rozpowszechnione zarzuty pod adresem H enryka II, a nasz kronikarz chciał podkreślić niewinność królew ską; 13. Jeżeli Bernard ks. saski stanął (zapewne nie sam) w obronie Polaków, to w i
nowajców szukać należałoby raczej wśród nie-Sasów; 14. Ponieważ w zjeździe m erseburskim brali udział prócz Sasów przypuszczalnie tylko przybyli z H enrykiem II możni i rycerze, a trudno przypuścić, by do grodu, w którym król przebyw ał, dopuszczono grom adę obcych i nie zaproszonych, — odpowiedzialność za zamach spoczywa w pierwszym rzędzie na otoczeniu króla; 15. Jeżeli Bolesław Chrobry w prost króla zarządzenie napadu posądził, m usiało się narzucać, że król maczał Ig *yni ręce (może skład napadających to ujaw nił np. Bawarowie);
• Jeżeli Bolesław głęboko odczuwszy ten zamach na swoje życie nie osk °CZ' 1 spraw y Przed królem i nikogo z podwładnych króla nie krói*rZ' ! ^C° niechybnie nastąpiłoby gdyby go coś takiego jako lennika to z a ^ kieS° ' *° P0C* bokiem królew skim spotkało) — widocznie uważał ezcelowe i nieodpowiadające jego godności; 17. Gdyby dowództwo
38 PIOTR BOGDANOWICZ [18]
gdzie król przebyw a, „pod ochroną w yjątkow ych praw , porę
czających bezpieczeństwo w miejscu pobytu króla i to na __________ /
grodu było działało na w łasną rękę, byłby król pociągnął je do odpo
wiedzialności a T hietm ar byłby z pewnością dla uniew innienia króla o tym wspom niał; 18. Thietm ar, chcący króla oczyścić z zarzutów, byłby niechybnie zapisał o niezadowoleniu królew skim z powodu pogwałcenia praw gościnności, „pokoju królewskiego", obyczajów dyplom atycznych, zwyczajów rycerskich itp. w stosunku do jego gościa, a zwłaszcza len
nika, jak również o pociągnięciu winowajców do odpowiedzialności;
19. Ponieważ poprzednio T hietm ar podkreślił (V, 14), że H enryk ze Schw einfurtu od króla się oddalił, a obecnie kazał mu ratow ać Bole
sława Chrobrego, z tego w ynika, że Bolesław mógł zawdzięczać ocale
nie nie tylko rycerskiem u i przyjaznem u stanow isku H enryka ze Schw einfurtu, ale również i jego niechęci do króla, z czego można w ysnuć wniosek, iż H enryk II był C hrobrem u notorycznie nieżyczliwym;
20. Postąpienie Chrobrego ze Strzałą świadczy, że m onarcha Polski uw a
żał zamach na siebie, za zerw anie wszelkich układów i za rodzaj w y
powiedzenia w ojny; 21. Wysłanie em isariuszy, którzy by odwodzili p a
nów „niem ieckich” od H enryka II świadczyć się zdaje, że Bolesław uw ażał dojście H enryka II do korony za niezupełnie ustabilizowane, a także i o tym , iż Bolesław m iał widocznie jakąś inną jeszcze kon
cepcję obsadzenia tronu w K rólestw ie W schodniofrankońskim; 22. Wy
słanie tego rodzaju em isarjuszy świadczy, że Bolesław m iał widocznie ludzi odpowiednich do takiej m isji; w ątpliw ym jest by do panów „nie
mieckich” mógł posłać swoich rycerzy, raczej musiał mieć „Niemców”
na swojej służbie (przede w szystkim takich „Niemców”, którzy mieli m ajętności w obu państw ach i to poważniejszych, jeżeli m ieli trafić do osób możnych); 23. Wysłanie em isariuszy świadczy również i o tym, że na terenie K rólestw a W schodnio-frankońskiego była możność oddzia
ływ ania na tam tejszych możnych, a zatem mieszania się w spraw y we
w nętrzne krajów podległych Henrykow i II; 24. Thietm ar w yraźnie m ó
wi, że król dowiedziawszy się o reakcji Bolesława zwrócił się nie do w szystkich, ale tylko „ad suos fam iliares” tj. do swoich domowników wzgl. zaufanych i ich „caritativ e” (brzmi tu ta j n u ta pew nej specjalnej zażyłości, a może i poufności) prosił, nie kazał (a zatem była to impreza o charakterze osobistym H enryka II), by potajem ne podstępy „Sclavi”
(nie tra k tu je go wcale jako w asala królewskiego, który nie d o t r z y m a ł
przysięgi, lecz tylko jako człowieka obcej krwi), mieli na oku, tzn. do
kładnie się o nich dow iadyw ali i „ s i fieri posset” usiłow ali s z p i e g ó w
jego pochwycić; 25. Jeżeli król uw ażał pochwycenie szpiegów ( „ e x p l o r a -
tores”) Bolesława za tru d n e do spełnienia („si fieri posset”), w y n ik a z tego, że m isja była specjalnie drażliw a i delikatna, tzn. że „ s z p i e g a m i
[19] CO MOŻNA W YDEDUKOWAĆ Z KRONIKI THIETMARA? 89
uroczystym państwowym zjeździe” 24, dokonano publicznie za
machu, gdyż byłoby to zbyt jaskraw ym i rażącym narusze
niem feudalnych praw i obowiązków suzerena wobec wasala i byłoby pociągnęło za sobą konsekwencje ze strony tych w a
salów królewskich, którzy byli niechętni Henrykowi II, lub którzy sprzyjali Chrobremu, a w każdym razie zmusiłoby kró
la do w ym ierzenia ostrych kar tym , którzy się dopuścili tego przestępstwa. Zresztą i Bolesław Chrobry gdyby był został lennikiem królewskim byłby w edług wszelkiego prawdopodo
bieństwa wytoczył spraw ę przed swoim suzerenem i byłby w ten sposób szukał nie tylko zadośćuczynienia, ale także i sojuszników, wśród oburzonych pogwałceniem zobowiązań feudalnych współwasali. Trzeba pamiętać, że w lipcu 1002 r.
kampania o uznanie w całym K rólestw ie W schodnio-frankoń- skim nie była zakończona i nieudzielenie przez H enryka II należytego zadośćuczynienia wasalowi korony mogło utrudnić dalszą kam panię wyborczą i narazić dotychczasowe sukcesy.
Hołdujący królowi „G erm anii” m onarcha „Sclauinii”, której władcy ja k wiadomo zachowali suwerenność polityczną 25 i nie
zależność kościelną 2ł, którzy na zjeździe gnieźnieńskim zostali uznani za równorzędnych królom Zachodu 27 w osobie właśnie Bolesława Chrobrego, którego Otto III „fratrem et cooperato- rem imperii constituit, et populi Romani am icum et socium appellavit” 28, którego może, gdyby był Otto III wszystkie
czyli em isariuszam i Bolesława były widocznie osoby nader możne w kraju, a może przebyw ające naw et w otoczeniu królew skim , że osoby takie m iały się specjalnie na baczności, a także, że niepokojenie ich mogło przysporzyć królowi nader wiele trudności.
24 R. G r ó d e c k i , op. cit., s. 65.
25 Zob. przypis 10.
28 Zob. P. K e h r. Das Erzbistum Magdeburg und die erste Organi-
*atton der christlichen Kirche in Polen, 1920, passim; Wł. A b r a h a m , Gniezno i Magdeburg, «Przegl. Zach.» 1949, t. II, s. 351—367; G. L a b u d a , Magdeburg i Poznań, «Rocz. Hist.» t. 14, 1938, s. 185—238.
2‘ G. L a b u d a , Studia nad początkam i państwa polskiego, 1946, s. 306—309.
28 MPH N. S„ t. II, s. 19/20.
90 PIOTR BOGDANOWICZ [20]
swoje zam iary zrealizow ał2ł, jeszcze większe zaszczyty ocze
kiwały, pow tarzam y — hołdujący m onarcha „Sclauinii” byłby zbyt cenną dla króla wschodnio-frankońskiego zdobyczą, by go, nie czekając na jego jako lennika postępowanie krwawo usu
wać, tym bardziej, że to w ytw arzało natychm iast cały szereg nowych trudności i problem ów na wschodzie, a także mogło wywołać groźne niepokoje w ew nątrz własnego państw a: obu
rzenie nie tylko zwolenników polityki Ottona III ale także i zwolenników zachowania obyczajów rycersko-feudalnych.
Zresztą sfeudalizowanie suwerennego m onarchy, czyli przejście na stanowisko hołdownicze wobec równorzędnego dotąd króla wschodnio-frankońskiego (choćby tylko na odcinku Łużyc i ziemi Milczan) byłoby zbyt w ażnym ograniczeniem stojących przed Bolesławem możliwości czy widoków, by tego rodzaju sytuację H enryk II mógł lekkom yślnym pociągnięciem usu
wać i niw eczyć30. Opanowanie w parę miesięcy później przez Bolesława Chrobrego państw a czeskiego, mająęego nieporów
nanie większe znaczenie polityczne, gospodarcze, k ulturalne i strategiczne niż Łużyce i ziemia Milczan, stanowiło o wiele dotkliwszy cios w pozycję i w pływ y K rólestw a Wschodnio- frankońskiego na wschodzie, a przede wszystkim wzmocnienie sił i znaczenia państw a Piastów, mimo to H enryk II nie wahał się zaryzykować tych wpływ ów i te j pozycji i narazić się na pow stanie ogromnej siły politycznej na wschodzie, byle skło
nić Chrobrego do złożenia m u hołdu lennego i zawiązania stosunku feudalnego między nim a Bolesławem. Rozumiał to doskonale, ja k się zdaje, Bolesław i choć korzyści z przyłącze
29 Zob. St. K ę t r z y ń s k i , P rzyczynki do historii P ia sto w ic zó w i Polski Piastow skiej, RAU Wydz. hist. fil., t. 37, s. 25—36; Z. W oj
c i e c h o w s k i , Bolesław Chrobry i kryzys stosunków p o l s k o - n i e m i e c
kich, «Przegl. Zach.» 1948, t. II, s. 378, i t e g o ż autora: P a tr y c ja t Bo
lesława Chrobrego, «Rocz. hist.» t. 18, s. 46, oraz w łasne badania autora nin. art. w rozpraw ie pt. Zjazd gnieźnieński w r. 1000 w now ym oświe
tleniu.
30 K. T y m i e n i e c k i , op. cit., s. 239, zauważa jak bardzo spra- w ie sukcesji K arola Lotaryńskiego po Ludw iku V zaszkodziło jego sfeu
dalizow anie się wobec obcego m onarchy.
[ 2 1 ] CO MOŻNA WYDEDUKOW AĆ Z KRONIKI THIETMARA? 91
nia do państw a polskiego państw a likwidowanej w ten spo
sób dynastii Przemyślidów mogły być ogromne, nie chciał się na to zgodzić 31. Dlatego możemy przyjąć, że jeżeli H enryk II ważył się na próbę gwałtownego i tak nie liczącego się z po
zorami usunięcia z żyjących Bolesława Chrobrego, to m. in.
dlatego, że Bolesław Chrobry nie był żadnym węzłem rycer- sko-feudalnym z nim związany ani mu podporządkowany i że wobec takiego stanu rzeczy zbyt duże możliwości i perspekty
wy polityczne, zwłaszcza od zjazdu gnieźnieńskiego stały przed władcą „Sclauinii”. Możliwości te i perspektyw y m usiały być zresztą nielada, skoro H enryk II uciekł się do tak bardzo, bądź co bądź, ryzykownego kroku.
Ponieważ nie korzyści płynące ze sfeudalizowania nie
zależnego dotąd władcy Polski były przyczyną tak łatwo, jak się zdaje, udzielonej zgody na odstąpienie Łużyc i ziemi Mil
czan Bolesławowi, można by przypuszczać, że istniała tak znaczna dysproporcja sił między K rólestw em W schodnio-fran- końskim a państw em Piastów, że H enryk II czuł się zmuszony do poczynienia ta k w ielkich koncesji. Nie powinno się jednak zapominać, że choć w momencie prowadzenia rokowań w M er
seburgu H enryk II m iał jeszcze zdobyć sobie uznanie w pozo
stałych księstwach Rzeszy i w szczególności pokonać konku
renta do korony H erm ana II. ks. szwabskiego, to jednak fak
tem jest, że Bolesław uznał za wskazane już z nim, nie cze
kając na ostateczne rozstrzygnięcie w alki z H erm anem szwab- skim, przeprowadzić rokowania, oraz .że nie odważył się wbrew woli H enryka II zachować dla siebie Miśni i jej przed
pola. Tak samo musim y mieć w pamięci, że w roku 1004 Bo
lesław stracił stosunkowo łatwo panowanie w Czechach oraz na Łużycach i w ziemi M ilczan32. Zresztą w ojny z Bolesła- ' ' em mógł H enryk II zaraz nie wszczynać, ale i trak tató w go- 23cych się na tak daleko idące koncesje terytorialne (Łużyce 1 ilsko) i polityczne (Guncelin w Miśni) z Bolesławem rów - ftleż natychmiast nie zawierać, jednym słowem mógł grać na
« T ^ * e * m a r . V, 31. Por. Fr. D v o r n i k, op. cit., s. 194.
T h i e t m a r , V, 10, 11, 12, 14 i 15.