• Nie Znaleziono Wyników

Almanach Literacki Oddziału Wiejskiego Związku Zawodowego Literatów Polskich, 1948

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Almanach Literacki Oddziału Wiejskiego Związku Zawodowego Literatów Polskich, 1948"

Copied!
246
0
0

Pełen tekst

(1)

A L M A N A C H

L I T E R A C K I

(2)
(3)

A L M A N A C H L I T E R A C K I

O D D Z IA Ł U W IE J S K IE G O Z W IĄ Z K U ZAW Ó DO W EG O L IT E R A T Ó W P O L S K I C H

_ _______ Kraków 1948

Biblioteka Oddziału Wiejskiego Zw. Zaw. Literatów Polskich

(4)

W YD A N O Z ZA S IŁK U C E N T R A L N E G O IN S T Y T U T U K U LTU R Y

<

Odbito w Drukarni Związkowej w Krakow.e, ul. Mtkolajska 13 - Składał ^ ^ n d e r Kle łamał Stanisław Krupa - tłoczył Teodor Cywa - okładką pro,ektował Jerzj- Bandura z K *fc technicznie dozorował Józef Andrzej Frasik - D ruk ks.ązk, uko„czono dnia 15 marc=^194.

Nakład 3.500 egzemplarzy - Format 70x100 - Papier V II klasy - 80 gramowy. M 20

(5)

\

O D W Y D A W N I C T W A

„A lm a n a c h lite r a c k i O d d zia łu W ie js k ie g o “ n ie je s t a n to ­ logią. N ie chodziło na m b o w ie m p rz y jego u k ła d a n iu o zare- p re z e n to w a n ie c z y te ln ik o w i w s z y s t k i c h tw o rz ą c y c h obec­

n ie p is a rz y ch ło p skich , a n i n a w e t o pokazanie w s z y s tk ic h r o ­ d z a jó w tego p is a rs tw a . C elem b y ło d la nas s k o n fro n to w a n ie d o ro b k u w spółczesnej tw ó rc z o ś c i c h ło p s k ie j z n o w ą rz e c z y w i­

stością p o lską pod k ą te m w id z e n ia przede w s z y s tk im s p o ­ ł e c z n e j i k u l t u r a l n e j doniosłości te j lite r a tu r y .

Do tra g ic z n e j je s ie n i 1939 ro k u tw órczość a rty s ty c z n a lu d u w ie js k ie g o tra k to w a n a b y ła z re g u ły ja k o z ja w is k o m a rg in e ­ sowe w k u ltu r a ln y m ż y c iu n a rodu, ja k o p ro d u k t za m kn ię te g o k rę g u społecznego, n a d a ją c y się co n a jw y ż e j na m a te ria ł, na s u ro w ie c a rty s ty c z n y d la tw ó rc ó w o znaczeniu o g ó lno narodo­

w y m . Z c h w ilą g d y p rze ła m a n e z o s ta ły b a rie ry społeczne, dzielące n a ró d na szereg obcych sobie — a n a w e t często w r o ­ g ic h — g ru p , tw órczość lu d o w a p o w in n a w y jś ć poza s w ó j d a w n y k rą g , stać się w s p ó łd z ia ła ją c y m c z y n n ik ie m w budo- u m n iu n o w e j k u lt u r y n a ro d o w e j.

O w y p u k le n ie tego k u ltu ro tw ó rc z e g o d y n a m iz m u lite r a tu r y c h ło p s k ie j, ch o d ziło n a m w p ie rw s z y m rzędzie i dlatego w ła - Enie p o m in ę liś m y np. p o lity c z n ą p u b lic y s ty k ę chłopską, ja k o z }jy t ściśle zw iązaną z d o ra ź n y m i p o trz e b a m i c h w ili bieżącej, d latego w ie le m ie jsca p o ś w ię c iliś m y tw ó rc z o ś c i m ło d y c h p ro ­ z a ik ó w i po e tó w ch ło p skich . N ie chodzi n a m w ty m w y p a d k u

o samo ty lk o sp o p u la ry z o w a n ie n a z w is k m ło d y c h p is a rz y , ale p iz e d e w s z y s tk im o pokazan ie ro z le g łe j s k a li te m a tó w , zagad­

n ie ń i fo rm a rty s ty c z n e g o w y ra z u , k tó rą okre śla tw órczość ty c h pisarzy.

(6)

6

D ru g ą spraw ą, k tó rą należało p o d k re ś lić , je s t w e w n ę trz n e zró ż n ic o w a n ie k u ltu r a ln e śro d o w iska p is a rz y ch ło p skich . Ja k o m a te ria łu dośw iadczalnego u ż y to w ty m w y p a d k u p o e z ji, a to z tego w zg lę d u , że w tw ó rc z o ś c i m ło d y c h k u ltu r a ln ie kla s (a n a w e t społeczeństw ) poezja je s t zawsze ilo ś c io w o n a jb o ­ gatsza i n a jle p ie j p o zw a la u c h w y c ić ró żn ice w o p a n o w a n iu te c h n ik i p is a rs k ie j, w s to p n iu d o jrz a ło ś c i in te le k tu a ln e j i k u l ­ tu r a ln e j p is a rz y , c h a ra k te r ic h z w ią z k ó w z tra d y c y jn ą k u ltu r ą śro d o w iska . W y o d rę b n io n o tu tr z y g ru p y : poe tó w k o n ty n u u ją ­ cych tra d y c y jn e fo r m y p ie ś n ia rs tw a lu d o w e g o ; następn ie a u to ­ ró w p o s łu g u ją c y c h się ju ż n a rz ę d z ia m i w y ra z u p rz e ję ty m i z lit e r a t u r y n a ro d o w e j, re p re z e n tu ją c y c h d ź w ig a n ie się m asy c h ło p s k ie j na w y ż s z y szczebel ro z w o ju k u ltu ra ln e g o , re p re z e n ­ ta n tó w „ w s i piszą ce j“ w ś c is ły m tego słow a znaczeniu. Ja k o g ru p ę trz e c ią w y o d rę b n io n o p o e tó w pochodzenia chłopskieg o, k tó rz y ju ż ja k o l i t e r a c i o p a n o w a li fo r m y w y ra z u c h a ra k ­ te ry s ty c z n e d la w spółczesnej lit e r a t u r y n a ro d o w e j i k tó r y c h z w ią z k i ze ś ro d o w is k ie m w ie js k im są ra cze j id e olog iczne n iż genetyczne (genetyczne — w sensie bezpośredniego k o n ty n u o ­ w a n ia tr a d y c ji p is a rs k ic h i k u ltu r a ln y c h po lskie g o chło p stw a ).

„ A lm a n a c h “ p o m y ś la n y je s t ja k o w y d a w n ic tw o stałe: ja k o ro c z n ik O d d z ia łu W ie js k ie g o Z. Z. L . P. M a m y w ię c n a d z ie ję , że w ro k u p rz y s z ły m , k o rz y s ta ją c z o p in ii k r y t y k i i c z y te l­

n ik ó w , z d o ła m y usunąć te b łę d y i w a d y w y d a w n ic tw a , k tó ­ r y c h n ie z d o ła liś m y u n ik n ą ć w naszej p ie rw s z e j tego ro d z a ju p u b lik a c ji.

(7)

S T E F A N U C H A Ń S K I

D Z IE Ń D Z IS IE J S Z Y C H Ł O P S K IE J L IT E R A T U R Y C elem tego a r ty k u łu je s t z o rie n to w a n ie c z y te ln ik a w s y tu a ­ c ji i p ro b le m a ty c e m łodego p is a rs tw a chłopskieg o i w yznacze­

n ie p e w n y c h p u n k tó w o rie n ta c y jn y c h , p o d ch w yce n ie p e w n y c h w p is a rs k ie j p ra k ty c e u ja w n ia ją c y c h się „n a p ię ć k ie ru n k o ­ w y c h “ i te n d e n c ji, a n ie sp orządzan ie re m a n e n tu d o tych cza ­ so w ych osiągnięć i p re lim in a rz a p ro je k tó w na przyszłość.

Pisząc n in ie js z y szkic, m a m na uw adze przede w s z y s tk im c z y te ln ik a , k t ó r y chce o trz y m a ć o g ó ln ie in fo rm u ją c e o b ja śn ie ­ n ia , a n ie zn a w có w p rz e d m io tu i k r y t y k ó w lite ra c k ic h .

P U N K T Z W R O T N Y

1. S p o jrz e n ie w stecz

Is tn ie n ie c h a ra k te ry s ty c z n y c h ró ż n ic w tw ó rczo ści a r t y ­ s ty c z n e j ró ż n y c h śro d o w is k społecznych i re g io n a ln y c h je s t z ja w is k ie m zu p e łn ie n a tu ra ln y m . O drębności te m ogą w p e w ­ n y c h w y p a d k a c h zaznaczać się bardzo w y ra ź n ie , a m im o to n ie p ow odo w ać w y o b c o w y w a n ia się z c a ło k s z ta łtu k u lt u r y n a ro d o w e j poszczególnych " k u ltu r śro d o w is k o w y c h .

Z a k łó c e n ia ta k ie (tu w yo b c o w a n ia ) zachodzą t y lk o w w y ­ p a d k u z a c h w ia n ia ró w n o w a g i społecznej (zdobycie p rz e w a g i s o c ja ln o -p o lity c z n e j przez je d n ą z g ru p społecznych, w y z n a ­ n io w y c h itp .) lu b w w y p a d k u k o n flik tó w n a ro d o w o ścio w ych , je ż e li p a ń s tw o o b e jm u je w s w y c h g ra n ic a c h ró żn o ro d n e g ru p y etniczne. Nas obchodzić w p ie rw s z y m rzędzie będą procesy rozszczepiania się je d n o lite g o n u r tu k u lt u r y n a ro d o w e j będące w y n ik ie m m ię d z y k la s o w e j ry w a liz a c ji o w ła d z ę w p a ń stw ie .

T ra g ic z n y m o m e n t za ła m a n ia się ró w n o w a g i społecznej

(8)

8

w Polsce ła tw o oznaczyć: je s t n im r o k 966, r o k p rz y ję c ia ch rze ­ ś c ija ń stw a . C hrzest P o ls k i w y tr ą c ił poza ra m y je d n o lite g o i m a ło zróżnicow anego dotychczas w e w n ę trz n ie społeczeństw a w y z n a w c ó w d a w n e j r e lig ii. O n i to s ta li się p ie rw s z ą g ru p ą o b y w a te li ,.d ru g ie j k la s y “ , g ru p ą so c ja ln ie upośledzoną.

A le na ty m proces ró ż n ic z k o w a n ia się społecznego b y n a j­

m n ie j się n ie s k o ń czył — p rz e c iw n ie — do p ie ro począł się on ro z w ija ć .

Z z a g ra n ic z n y m d u c h o w ie ń s tw e m , k tó re p rz y b y ło do P o ls k i szerzyć ch rze ścija ń stw o , p rz y w ę d ro w a ły idee w yro d zo n e g o fe u - d a liz m u i k o s m o p o lity c z n e j c y w iliz a c ji ś re d n io w ie czn e j w ra z z je j ję z y k ie m — ła c in ą . B a rd z ie j czynne e le m e n ty społeczeń­

s tw a polskiego p rz y s w a ja ją n a js z y b c ie j n o w y św ia to p o g lą d , e u ro p e iz u ją się i w y p rz e d z a ją w p rz y s to s o w a n iu się do n o w y c h fo r m ż y cia państw ow e go i społecznego e le m e n ty b a rd z ie j t r ą ­ dy c jo n a lis ty c z n ie n a staw ion e, m n ie j czynne i s ła b ie j w y k s z ta ł- calne. T en proces e u ro p e iz a c ji (czy też: la ty n iz a c ji) z n a jd u je p o p a rcie u d u c h o w ie ń s tw a k a to lic k ie g o , k tó re dąży do ja k n a jry c h le js z e g o i n a jbezw zg lędniejszego z lik w id o w a n ia w ż y c iu i w u rn ysło w o ści naszego n a ro d u w s z e lk ic h śladów pogaństw a.

R e z u lta te m ty c h przeobraże ń je s t zn iw eczenie n ie m a l do­

szczętne d a w n e j p o g a ń skie j t r a d y c ji k u ltu r a ln e j i z w ró ce n ie się ówczesnej „ g ó r y “ społecznej k u w z o ro m za ch o d n io -e u ro p e j­

s k im , w e jście je j w zasięg k o s m o p o lity c z n e j ła c iń s k ie j k u lt u r y średniow iecza , k tó ra b y ła ju ż niedostę pna d la mas lu d o w y c h , zw łaszcza że dostępu do n ie j — poza w s z y s tk im in n y m — .b ro n iły ju ż coraz m o c n ie j w z ra sta ją ce w społeczeństw o coraz g o r liw ie j w n ie w szczepiańe — n a ło g i m y ś le n ia feudalnego.

S ta n w ło ś c ia ń s k i sta je się ju ż ty lk o z b io rn ik ie m s ił d la ro z ­ w ija ją c y c h się coraz b a rd z ie j i coraz donioślejszą ro lę o d g ry ­ w a ją c y c h sta n ó w n o w y c h , ry c e rs tw a i d u ch o w ie ń stw a . W m ia rę

ro z ro s tu i u trw a le n ia się syste m u fe udaln ego ro la p a ń s tw o w a sta n u w ło ścia ń skie g o m a le je coraz b a rd z ie j.

Z a czasów p ia s to w s k ic h w a lk a o przew agę p o lity c z n ą , toczy się m ię d z y dom em k ró le w s k im a w ie lm o ż a m i. Jako trz e c i p a rtn e r — ju ż od czasów L u d w ik a W ę g ie rskie g o re p re z e n tu ­ ją c y siłę n a d e r pow ażną — w y s tę p u je w te j ro z g ry w c e szlachta.

Czasy J a g ie llo n ó w — są okresem, bezustannego w z ro s tu zna­

czenia szla ch ty, w z ro s tu osiąganego przez rów noczesne o g ra ­

(9)

9 n ic z a n ie w ła d z y k ró la i lik w id a c ję p ra w o b y w a te ls k ic h i sam o­

d z ie ln o ś c i gospodarczej sta n u w łościańskiego.

P j.zy a n a liz ie tego d łu g o trw a łe g o procesu h isto ryczn e g o , przeobraża jącego P olskę ze ś re d n io w ie c z n e j m o n a rc h ii P ia s tó w v szlachecką R zeczpospolitą, uderza nieobecność sta n u c h ło p ­ skiego ja k o c z y n n ik a a kty w n e g o , ja k o w s p ó ła k to ra dziejow eg o

d ra m a tu . Jest ty m b a rd z ie j znam ienne, że stosunkow o daleko m n ie j lic z n e m ieszczaństw o p o tr a fiło w okre sie ro z b ic ia d z ie l­

n ico w e g o p a ro k ro tn ie odegrać ro lę ję z yczka u w a g i i zdecy­

dow ać o obsadzeniu tro n u kra k o w s k ie g o .

Zniszczenie d a w n e j s ło w ia ń s k ie j k u lt u r y przez d u c h o w ie ń ­ s tw o c h rze ścija ń skie i ty p o w a d la śre d n io w ie cza dw ujęzyczno ść (z u p rz y w ile jo w a n ie m ła c in y ja k o ję z y k a urzędow ego i k o ś c ie l­

nego) ro zszcze p iły je d n o litą w czasach p rze d c h rz e ś c ija ń s k ic h k u lt u r ę p o lską na d w a n u r ty , upośledzając jednocześnie w sposób zd e cyd o w a n y je j n u r t lu d o w y . M o żliw o ść w zboga­

ce n ia się przez łączność ze ś ro d o w is k a m i o b c y m i i ro z w o ju w e w n ę trz n e g o , k tó re g o szanse s tw a rz a ło w s p ó łu c z e s tn ic tw o w ż y c iu p a ń s tw o w y m , — zm onopolizo w ane z o sta ły d la k u lt u r y

„g ó rn e j > »P ańskiej . K u lt u r a lu d o w a stała się k u ltu r a k rę g u społecznego zam kniętego , pozbaw ionego szans aw ansu z b io ­ row ego, choć in d y w id u a ln e m o ż liw o ś c i „ w y b ic ia się“ p o sia d a li c h ło p i jeszcze n ie m a l do s c h y łk u X V s tu le c ia .

S y tu a c ja k u lt u r y lu d o w e j n ie u le g a ła ż a d n ym zasadni­

czym zm ia n o m aż do X I X w ie k u , k ie d y rozpad P o ls k i szla­

c h e ckie j i w y s tą p ie n ie na arenę d z ie jo w ą n o w y c h id e i pozo- s ta ją c y c h w z w ią z k u z ro z w o je m c y w iliz a c ji p rz e m y s ło w e j i w a lk ą m ieszczaństw a o hegem onię p o lity c zn o -sp o łe czn ą z b u ­ r z y ły c h iń s k i m u r o d g ra d za ją cy w ie ś od c a ło k s z ta łtu ż y cia narodow ego.

2. S y tu a c ja dzisiejsza.

D la w ie lu to ro z p a try w a n ie h is to r ii może się w y d a ć n ie ­ p o trz e b n y m zaczynanie m od A d a m a i E w y . T a k je d n a k n ie je s t. W te d y w ła śn ie , w o w y c h z a m ie rz c h ły c h czasach u k s z ta ł-

o w a ła się tra d y c ja k u ltu r a ln a lu d u polskiego , w obec k tó r e j s to im y dziś.

T a ka k u ltu r a z a m k n ię ta n ie m u s i b y n a jm n ie j zagrzęznąć

(10)

10

w okresie p r y m ity w u . I ta k ie k u lt u r y bogacą się w e w n ę trz n ie , w ik ła ją , w c h ła n ia ją w siebie (ale ty lk o d o ryw czo ) w p ły w y obce (boć przecie ścisła iz o la c ja k u ltu r a ln a je s t n ie p ra w d o p o d o b n a ), m a ją sw o je o k re s y w z n ie s ie ń i u p a d kó w , ale w s z y s tk im im w ła ś c iw a je s t je d n a w a d a zasadnicza: n ie są zdolne w y tw o ­ rz y ć sa m odzielnie ru c h u ideow ego, k t ó r y b y łb y w sta n ie p rz e ­ k s z ta łc ić is tn ie ją c y u k ła d stosunków .

Są społecznie sta tyczn e (n ie ru ch a w e ), tr w a ją poza h is to rią N ie g ro z i im w ty m s to p n iu , co k u ltu r o m s tw a rz a n y m przez g ru p y so c ja ln ie czynne, niebezpieczeństw o w e w n ę trz n y c h k r y ­ zysów i k a ta s tro f, ale też n ie m a ją one szans p rz e tw a rz a n ia się, odm ładzan ia, je d y n y m ic h n a tu ra ln y m kresem je s t z a m a r­

cie ze starości.

Co z tego w y n ik a ? Że tra d y c ja k u ltu r a ln a w s i, w obec k tó r e j s to im y , m u s i b y ć przez nas tra k to w a n a n ie ja k o g o ły fa k t, n ie ja k o z b ió r „d a n y c h “ , k tó r y m ożna bez zastrzeżeń p rz y ją ć za fu n d a m e n t dalszej d zia ła ln o ści, ale ja k o zagadnienie, ja k o p ro b le m w s tę p n y , z k tó r y m trz e b a się u p o ra ć p rze d s fo rm u ­ ło w a n ie m w łasnego p ro g ra m u d z ia ła ln o ś c i k u ltu ro tw ó rc z e j.

M ó w i się obecnie, że n adcho dzi zm ie rz c h lit e r a t u r y lu d o w e j, ze p rz e s ta je ona b y ć ż y w a i po trze b n a , że coraz w y ra ź n ie j staje się h is to ry c z n y m z a b y tk ie m . Z d a je się, że z b y t w cześnie za­

czyna się śpiew ać egzekw ie nad lite r a tu r ą lu d o w ą .

O drębność lit e r a t u r y lu d o w e j je s t re z u lta te m k ry z y s u ro z ­ b ija ją c e g o p ie rw o tn ą n a ro d o w ą w sp ó ln o tę p o lską na zró żn icz­

ko w a n e s o c ja ln ie społeczeństw o średniow iecza. Jest ona p ro ­ d u k te m procesu h isto ryczn e g o , a n ie z ja w is k ie m pozaczasow ym i sa m o istn ym . C y k l h is to ry c z n y , k tó re g o p rz e b ie g i w a ru n k o ­ w a ły konieczność je j b y tu i odrębność, za m k n ą ł się w naszych oczach. L ik w id a c ja z ie m ia ń s tw a i s tw o rz e n ie p o d w a lin pod d e m o k ra c ję lu d o w ą , o p a rtą o m asy pra cu ją ce , zn iszczyło spo­

łeczne u w a ru n k o w a n ie is tn ie n ia lit e r a t u r y i k u lt u r y lu d o w e j ja k o z ja w is k społecznych o d rę b n y c h i w sto s u n k u do k u lt u r y i lit e r a t u r y og ó ln o n a ro d o w e j d ru g o rzę d n ych .

Rzeczą n a jw a ż n ie js z ą je s t d la nas w te j c h w ili pogodzenie tr a d y c ji z re w o lu c ją , ro z s trz y g n ię c ie p ra k ty c z n e p ro b le m u u je d n o lic e n ia k u lt u r y n a ro d o w e j bez ró w n a n ia w d ó ł i bez w y rz e k a n ia się zdo b yczy k u lt u r y lu d o w e j. N ad z a g a d n ie n ia m i t y m i za sta n ó w m y się p o n iże j.

(11)

13

G R O Ź B A O D W R O T U

1. C h ło p s k i k o n s e rw a ty z m .

Istnieje; w p e w n y m o d ła m ie ru c h u lu d o w e g o skłonność do b e z k ry ty c z n e g o p rz y jm o w a n ia o w e j zastanej tr a d y c ji. Czoło­

w y m re p re z e n ta n te m tego k o n s e rw a ty z m u chłopskieg o je s t Józef N iecko.

D la N ie c k i i jego z w o le n n ik ó w h is to ria P o ls k i, od p rz y ję c ia ch rz e ś c ija ń s tw a poczynając, je s t je d n y m , w ie lk im ła ń cu ch e m tra g ic z n y c h p o m y łe k . Ic h zdaniem ch rze ścija ń stw o , n iw ecząc k u ltu r ę d a w n y c h S ło w ia n , n a rz u c iło na m w p ły w y k u ltu r a ln e obce, s tłu m iło ro d z im ą tw órczość i p rz e rw a ło n a tu ra ln y ro z w ó j n a rodu. C a ły doro b e k k u lt u r a ln y w a rs tw g ó rn y c h je s t skażony cudzoziem szczyzną i w g ru n c ie rzeczy obcy tz w . d u c h o w i n a ­ ro d u . Ś la d y rd z e n n ie s ło w ia ń s k ie j k u lt u r y p rz e c h o w a ły się t y lk o w tr a d y c ji k u ltu r a ln e j, a rty s ty c z n e j i o b ycza jo w e j lu d u , toteż ja k o b y p o w in n iś m y teraz, skoro za sp ra w ą N ie c k i i je g o w s p ó łp ra c o w n ik ó w o tw o rz y ły się na m oczy na is to tn y stan rzeczy, w ró c ić do o w y c h p rz e ch o w a n ych do dziś z a w ią z k ó w ro d z im e j k u lt u r y s ło w ia ń s k ie j i w o p a rc iu o nie, p o d ją ć pracę nad u z d ro w ie n ie m ż y cia duchow ego narodu.

C h a ra k te ry s ty c z n e to, że N ie c k o n ie ro z u m ie a b so lu tn ie sensu h isto ryczn e g o o w y c h przeobraże ń społecznych, k tó re ze p ch n ę ły w a rs tw ę chłopską na sam d ó ł h ie r a r c h ii. społecznej i z a d e c y d o w a ły o w zro ście w p ły w ó w w Polsce k u lt u r y za­

ch o d n ie j.

A p o s to łó w (N iecko i jego u czn io w ie ) „ro d z im o ś c i“ i „ p r a - sło w ia ń s k o ś c i“ , n ie obchodzi ta okoliczność, że P o ls k a __do czasów M ieszka I k r a ik zgoła p ro w in c jo n a ln y i na Z achodzie n ie m a l że n ie z n a n y — ju ż w k ró tc e po p rz y ję c iu ch rz e ś c ija ń ­ stw a s ta je się pow ażną siłą p o lity c z n ą i m ilita r n ą , o k tó r e j po zyska n ie u b ie g a ją się w okresie w a lk o in w e s ty tu rę d w ie n a jw ię k s z e p o tę g i ta m ty c h czasów: papież i cesarz n ie m ie c k i.

F ilo z o fia k u lt u r y , do ja k ie j u s iłu je nas prze ko n a ć N iecko, je s t a h is to ry c z n a i n a tu ra lis ły c z n a . U p o d sta w je j ló ż y w ia ra W i ak iś n ie z m ie n n y , przez w a r u n k i p rz y ro d n ic z e raz na zawsze u s ta lo n y c h a ra k te r n a ro d o w y , z k tó re g o ja k z m o tk a w in n y SI<" 102w iją c d z ie je n a rodu. N ie w o ln o je d n a k zapom inać o ty m ,

(12)

12

że tz w . „c h a ra k te r n a ro d o w y “ to ty lk o s k ró t p o ję c io w y , że n ie is tn ie je żaden c h a ra k te r n a ro d o w y ja k o coś ciągłego i sta­

łego, a ty lk o tr w a proces h is to ry c z n y , w k tó r y m n a ro d y jed n e cechy i w ła ś c iw o ś c i p rz y s w a ja ją sobie, in n e tracą. O k s z ta łto ­ w a n iu się zaś n o w y c h cech i w ła ściw o ści, a o z a n ik u s ta ry c h d e c y d u ją przede w s z y s tk im f a k ty h is to ry c z n e . R ola c z y n n ik ó w p o z a h u m a n is ty c z n y c h je s t w ty m w y p a d k u zdecydow a nie drugorzęd na.

T w o rz y ć te o rię c h a ra k te ru narodow ego — znaczy w y z n a ­ czać pew ne fo r m y d z ia ła n ia i m y ś le n ia zbiorow ego , to tw o rz y ć cel, do k tó re g o z re a liz o w a n ia n a ró d p o w in ie n dążyć. J e d n y m sło w e m zawsze m a m y tu p ro je k to w a n ie przyszło ści, n a w e t w te d y , gdy id e a ł sw ój o d n a jd z ie m y rzekom o w czasach m i­

n io n y c h .

Ja kie ż to w ię c fo r m y d z ia ła n ia i m y ś le n ia p ro je k tu je N ie c ­ ko? Z a s ta n ó w m y się nad jego p o s tu la te m n a w ią z a n ia do ro ­ d z im e j, p rz e d c h rz e ś c ija ń s k ie j t r a d y c ji k u ltu r a ln e j. P o m iń m y t u z a rz u t o d w ro tu . W I r la n d ii np. ta k i „ o d w r ó t okazał się w s k u tk a c h bardzo postępo w y, gdyż ro z b u d z ił za m ie ra ją ce życie duch o w e n a ro d u i s ta ł się za czą tkie m o drodzen ia nie t y lk o k u ltu ra ln e g o , ale i p o lityczn e g o .

W ażniejsze je s t w te j c h w ili p y ta n ie : do czegóż to w ła ś c iw ie m a m y naw ią zyw a ć? W ła ś c iw a in tu ic jo n is to m (w y c z u w a ją c y m ) spod zn a ku N ie c k i pogarda d la w s z e lk ie j „ in te le k tu a ln e j d łu ­ b a n in y “ c z y n i ic h ś le p y m i na fa k t, że n ie m a m y d o sło w n ie a n i jednego w ą tk u podaniow ego, czy p o e tyckie g o , a n i jednego m o ty w u a rtystyczn e g o , czy m uzycznego w d o ro b k u s z tu k i lu ­ d o w e j, co do k tó re g o m o g lib y ś m y m ieć a b so lu tn ą pewność, że je s t on ściśle „ r o d z im y “ , że n ie p rz y w ę d ro w a ł z z a g ra n ic y lu b n ie p rz e s ią k ł na w ie ś z d w o ru czy m iasta. P ozostały ty lk o p e w n e fo r m y obrzędów , k tó re zd a ją się w y w o d z ić z czasów P o ls k i p rz e d c h rz e ś c ija ń s k ie j (sobótki, dyndus, zaduszki, do­

ż y n k i itp .) . A le to są w te j c h w ili nagie schem aty, k tó re w y ­ p e łn ia ju ż treść now a, to są dziś albo obchod y ch rze ścija ń skie , albo z w y k łe zabaw y, ic h tre ś c i d a w n e j m ożem y się ty lk o dom yślać.

Irla n d c z y k o m ta k i p o w ró t w daw ność w y s z e d ł na z d ro w ie , bo o d n a le ź li w n ie j o lb rz y m i ska rb ie c k u ltu r a ln y i a rty s ty c z n y . M y m ożem y do naszej „g o n ty n n e j“ , „le c h ic k ie j przeszłości

(13)

13 n a w ią z y w a ć t y lk o „n a n ib y “ , w y o b ra ż a ją c sobie to i ow o,

„ in t u ic ją “ (a ściśle j: z u p e łn ie d o w o ln ie ), u z u p e łn ia ją c dane, ja k ic h dostarcza na m w ie d za o ta m ty c h czasach.

Z re sztą sam f a k t k o m p le tn e g o z a ta rc ia się śla d ó w d a w n e j k u lt u r y św ia d czy o ty m , że n ie m og ła b y ć ona, a n i z b y t bogata, a n i m ocno u trw a lo n a . P o rz u c ić w ię c is tn ie ją c y d o ro b e k ty sią ca la t, b y cofnąć się do ja k ie g o ś p r y m ity w u , o k tó r y m p ra w ie n ic n ie w ie m y , b y ło b y k o m p le tn y m d z iw a c tw e m .

Raz jeszcze p o w ró cę do użytego p o w y ż e j p rz y k ła d u z I r la n ­ d ią : ta m e k s p e ry m e n t się u d a ł m ię d z y in n y m i i dlatego, że ch o d ziło o w y z w o le n ie się spod w p ły w ó w k u lt u r y cudzej, u nas c h o d z iło b y o w y z b y c ie się k u lt u r y w ła s n e j, a c z k o lw ie k „s k a ­ ż o n e j“ c u d z y m i w p ły w a m i.

Ściśle rzecz b io rą c p o s tu la t N ie c k i o „n a w ią z y w a n iu “ do p ra s ło w ia ń s k ie j przeszłości m u s i pozostać t y lk o u ro c z y s ty m frazesem , a p ra k ty c z n ie ow o „n a w ią z y w a n ie “ s p ro w a d zi się do b e z k ry ty c z n e g o k o n ty n u o w a n ia is tn ie ją c e j t r a d y c ji k u ltu r a ln e j.

O stre i zdecydow ane odcięcie się od w s z y s tk ic h k o n c e p c ji w s ty lu N ie c k i je s t zwłaszcza dziś koniecznością. W c h w ili k ie d y w ie ś o trz y m a ła nareszcie m o żliw o ść zb io ro w e g o aw ansu społecznego, n ie w o ln o zaszczepiać je j w ste czn e j id e o lo g ii k u ltu r a ln e j.

2. A b y d o b ry m i ch ę cia m i p ie k ło n ie b y ło b ru ko w a n e . N ie chodzi t u o lekce w a że n ie n ie w ą tp liw y c h zasług i N ie c k i i p o k o le n ia c h ło p s k ic h d ziałaczy, k tó re pod je g o w p ły w e m zaczęło szukać n o w y c h , w ła s n y c h d ró g m y ś li c h ło p s k ie j. T rze b a zawsze, m yślą c i m ó w ią c o id e o lo g ii tego p o ko le n ia , pam iętać, że tw o rz y ło ono sw o je p o m y s ły id e olog iczne pod n a c iskie m rz e c z y w is to ś c i p o lity c z n o -s p o łe c z n e j bardzo d la c h ło p ó w n ie ­ k o rz y s tn e j. W okre sie m ię d z y w o je n n y m , g d y różne g ru p y p o lity c z n e u s iło w a ły w y g ry w a ć w ie ś d la sw o ich k o rzyści, a w s z y s tk ie u w a ż a ły je j zjednocze nie się za groźne d la siebie, m it c h ło p s k ie j odrębności, p rz e c iw s ta w ia n ia w s i m ia s tu s p e łn ił p e w n ą ro lę p o z y ty w n ą : p rz y g o to w y w a ł g r u n t do scalenia c h ło ­ p ów . D z ię k i d z ia ła ln o ś c i tego p o k o le n ia m in ą ł b e z p o w ro tn ie okres, k ie d y u c z c iw y c h n a w e t m o ra ln ie posłó w ch ło p s k ic h ftiożna b y ło pozyskać k o n c e s ja m i gospo d a rczym i i o d w ró c ić

(14)

14

w te n sposób ic h uw agę od n a d rz ę d n y c h zagadnień p o lity c z n o - społecznych.

N ie w in ą , ale nieszczęściem tego u m ysło w e g o ru c h u c h ło p ­ skiego b y ło , że k s z ta łto w a ł się on pod z n a k ie m w a lk i i opo­

z y c ji, że począł się ro z w ija ć w m om encie, g d y kla sa chłopska — p ra w n ie z ró w n a n a z in n y m i — fa k ty c z n ie w yłą czo n a b y ła z ż y cia narodow ego, tr w a ła pod n a c is k ie m p o g lą d ó w u k s z ta ł­

to w a n y c h w m e n ta ln o ś c i tz w . „ s fe r w y ż s z y c h “ jesacze w o k re ­ sie pańszczyźn ia n ym . T u m ia ła sw o je ź ró d ło ta zasadnicza n ie u fn o ść w obec społeczności p o z a w ie js k ie j, w obec k u lt u r y m ia st, w obec c y w iliz a c ji te c h n iczn e j — ja k o wobec s ił w ro g ic h , d z ia ła ją c y c h u s ta w ic z n ie rzekom o n a szkodę w si.

N ie u fn o ść pozostała do dziś. Z m ia n a s y tu a c ji p o lity c z n o - społecznej, k tó ra z b u rz y ła d a w n y u k ła d s to su n kó w — n ie k o ­ rz y s tn y , ale ju ż dobrze poznan y, do k tó re g o zdołano się p rz y ­ z w ycza ić i ja ko ś ta m przysto so w a ć — n ie u fn o ś c i te j n ie z m n ie j­

szyła, p rz e c iw n ie z w ię k s z y ła ją jeszcze, g d yż na m ie jsce czegoś w y ra ź n ie określonego i w iadom ego z ja w iło się coś a b so lu tn ie now ego i nieoczekiw a nego. P rz e w ró t zachodzący w naszych stosunkach zaskoczył w ieś. W s y tu a c ji n ie p e w n e j cofa n ie się do sw o ich o statecznych re z e rw , id e o lo g ic z n y ru c h o d w ro to w y je s t zachow an iem , ró w n ie n a tu ra ln y m ja k in s ty n k to w n a ucieczka za n ie p o k o jo n y c h czym ś s tw o rz e ń do sw o ich sch ro ­ n ie ń . A le o to w ła ś n ie chodzi, że je s t to o d ru ch , a n ie ś w ia ­ domość. T en o d w ró t je s t u cieczką p rze d za g a d n ie n ia m i n o w e j rz e c z y w is to ś c i p o ls k ie j i w s k u tk a c h sw o ich m u s i b y ć ró w n ie zg u b n y ja k w s z e lk i z b io ro w y lę k .

' W te j s y tu a c ji zagadn ienie św iadom ości społecznej i n a ro ­ d o w e j sta je się n ie s ły c h a n ie ważne. L ite r a tu r a lu d o w a m u s i się prze kszta łca ć n ie w ciszy i sp o k o ju pojedyn czego d o jrz e ­ w a n ia sw o ich p rz e d s ta w ic ie li do p o d ję c ia w yższe j i b a rd z ie j z a w iłe j p ro b le m a ty k i k u ltu r a ln e j, ale w g w a rze i tru d z ie p ra c y nad p rze b u d o w ą P o ls k i, ale w chaosie i n ie p o k o ju , ja k i o g a rn ą ł śro d o w isko ch ło p skie , n ie mogące znaleźć jeszcze — ja k o ca­

łość, ja k o kla s a społeczna — d ro g i do n o w y c h czasów. L it e ­ ra tu r a lu d o w a m u s i w te j drodze rzeszom lu d o w y m to w a rz y ­ szyć, a n a w e t p rze w o d zić, gdyż inaczej n ie s p e łn i swego za­

d a n ia i sta n ie się coraz b a rd z ie j c ic h n ą c y m pogłosem m in io ­ n y c h epok.

J e d n i zdają sobie z tego spraw ę, ale nie z n a jd u ją w sobie

(15)

15 dość s iły i u m ie ję tn o ś c i, b y re a liz o w a ć now e zadania lit e r a t u r y i d z ię k i te m u p opad ają w ła tw ą a g ita cyjn o ść, in n i szukają u c ie c z k i w w y c o fy w a n iu się w fo lk lo r lu b w lir y k ę osobistą, w p ry w a tn o ś ć . Z is tn ie n ia tego k ry z y s u , k tó r y je s t k ry z y s e m id e o lo g ii społecznej i k u ltu r a ln e j p is a rz y , a n ie k ry z y s e m fo rm w y p o w ie d z i, trz e b a sobie dobrze zdaw ać spraw ę. Frazes o „ k o n ­ ty n u o w a n iu t r a d y c ji s tu le c i“ je s t u c h y la n ie m gię od rz e c z y w i­

stego zagadnienia, bo przecież o w y rz e k a n ie się tr a d y c ji n a j­

m n ie j tu chodzi, lecz o z a in te re so w a n ie w z m ia n ie r o li te j tr a d y c ji w ż y c iu i w a r s tw y c h ło p s k ie j i całego n a ro d u . D a w n ie j tw ó rczo ść a rty s ty c z n a i lite ra c k a lu d u b y ła ty m b a rd z ie j cenna im m o c n ie j p o d k re ś la ła odrębność stanow ą ch ło p stw a , a dziś — im d o n io śle jszy może m ie ć w a lo r w ż y c iu całego n a rodu.

S p ró b u jm y w y c ią g n ą ć w n io s k i z dotych cza so w ych ro z w a ­ żań.

K u lt u r a lu d u — ja k o śro d o w iska za m kn ię te g o i upośledzo­

nego pod k a ż d y m w zg lę d e m m o g ła się ro z w ija ć je d y n ie w głąb, k o m p lik o w a ć się i w y s u b te ln ia ć w e w n ę trz n ie , ale n ie b y ła zd o ln a do z a g a rn ia n ia d z ie d z in ż y cia n ie z w ią z a n y c h bezpośred­

n io ze sfe rą d z ia ła ln o ś c i c h ło p a -ro ln ik a . N ie m o g ła ona też w y p ro w a d z ić sama z siebie ja kie g o ś ru c h u re w o lu c y jn e g o czy re fo rm a to rs k ie g o zdolnego do p rz e k s z ta łc e n ia w a ru n k ó w is tn ie ­ n ia . P o trze b n a b y ła do tego in te rw e n c ja z ze w n ą trz.

In te rw e n c ja ta n a stą p iła . Ż y c ie duchow e ch ło p s tw a w y t r ą ­ cone zostało z daw nego ło żyska. W z w ią z k u z tą s y tu a c ją p o w ­ s ta je m o żliw o ść s k ie ro w a n ia n u r tu tę s k n o t k u ltu ro tw ó rc z y c h Wsi k u celom o znaczeniu o g ó in o -n a ro d o w y m , p rz y n a g le n ia go i ro zru sza n ia przez w szczepienie w e ń a m b ic ji w sp ó łu cze st­

n ic tw a w b u d o w a n iu n o w e j, pow szechnej, a n ie k la s o w e j k u l­

tu r y .

O to m o m e n t h is to ry c z n y , w ja k im w y p a d ło na m działać, 1 zadanie, ja k ie potrze b a na m podjąć.

K onieczno ścią sta je się d z is ia j d la m asy c h ło p s k ie j p r z y ­ s w o je n ie sobie p ro b le m a ty k i życia współczesnego i zn a lezien ie w łasnego s ta n o w iska w obec n a jb a rd z ie j p o d s ta w o w y c h zagad­

n ie ń naszego czasu. L ite r a tu r a lu d o w a n ie może ju ż b y ć na d a l t y lk o w y ra z ic ie lk ą swego środow iska, ale m u s i się ona stać o rg a n iz a to rk ą je g o św iadom ości z b io ro w e j. I d latego m u s i szu­

kać d ró g w ła s n y c h , n ie u fa ją c ż a d n ym s y re n im głosom , w a b ią - cy m do dalekieg o ty łu .

(16)

16

R A C H U N E K S IŁ

1. 'N a starą nu tę .

A ja k w ła ś n ie w te j c h w ili p rz e d s ta w ia się lite r a tu r a lu ­ dowa?

O k re ś liliś m y p o w y ż e j okoliczności, k tó re w y w io d ły ją poza w ie js k ie o p ło tk i, p o s ta w iły w obec n o w y c h m o ż liw o ś c i. S y tu a ­ c ja ta spow odo w ała k ry z y s , k tó r y albo u c z y n i z lit e r a t u r y m u z e a ln y z a b y te k przeszłości, albo też o tw o rz y p rzed n ią n o w e d ro g i ro z w o ju .

T ru d n o w te j c h w ili w y ro k o w a ć , co p rz y n ie s ie przyszłość, ale z całą pew nością s tw ie rd z ić m ożna, że zachodzą w lite r a ­ tu rz e te j z m ia n y bardzo pow ażne i is to tn e , w iążące się z coraz w ię k s z y m ró ż n ic z k o w a n ie m się w e w n ę trz n e g o ś ro d o w is k a chłopskiego.

O becnie niepod obna m ó w ić o lite r a tu r z e c h ło p s k ie j ja k o o je d n o lite j całości. W y ra ź n ie o d c in a ją się tu g ru p y będące o d p o w ie d n ik ie m o kre só w k u ltu ra ln e g o i socjalnego ro z w o ju . T rw a jeszcze da w n a lite r a tu r a chłopska, n ie zu p e łn ie słu szn ie zw ana sam orodną, re p re z e n tu ją c a tra d y c y jn ą poezję lu d o w ą , w ro ś n ię ta n a jz u p e łn ie j w k rą g w s io w y c h s p ra w i w siow ego życia. T w o rz ą ją sam oucy, często p ó ła n a lfa b e c i, co n a jw y ż e j lu d z ie z w y k s z ta łc e n ie m e le m e n ta rn y m , k tó ry c h w a r u n k i ż y ­ cio w e u w ię z iły na stałe w ś ro d o w is k u w ie js k im i w k rę g u zajęć u tru d n ia ją c y c h n ie z m ie rn ie łączność z o śro d ka m i k u lt u ­ r a ln y m i. Są to poeci ta c y ja k P io tr S topczyk, M a ria W oźna (oboje d ru k o w a li we. „ W s i“ ), poeci z Bożej ła s k i, k tó r y m w ie r ­ sze „u d a ją się“ , lu b „ n ie u d a ją “ , g d yż ta le n ty ic h n ie z n a jd u ją o p a rcia w żadnej w ie d z y te o re ty c z n e j. B r a k sa m o w ie d zy tw ó r ­ czej n ie p o zw a la ty m poetom na p o d e jm o w a n ie p ró b p o e ty c ­ k ic h na w ię kszą skalę, na planow ość p ró b p o e ty c k ic h na w ię k ­ szą skalę, na planow o ść ro b o ty a rty s ty c z n e j. P oezja ic h w y ­ bucha spontan icznie, w le w a się w p ie rw s z y lepszy k s z ta łt f o r ­ m a ln y ; w y b ó r ry m u , r y tm u , z w r o tk i — to s p ra w a p rz y p a d k u . T oteż poziom ty c h u tw o ró w je s t n a d e r ro z m a ity : n ie je d n o k ro t­

n ie osiągają one p e łn ię a rty s ty c z n e g o e fe k tu , ale często też spadają do p o zio m u n ie w ą tp liw e j g ra fo m a n ii.

Jest to. pieśń tow arzysząca p ra c y i u m ila ją c a c h w ile spo-

(17)

17 c ż y n k u ro ln ik a . Pozostanie ona to w a rzysze m tr u d u i radości chłopa, d o p ó k i s ta ły ro z w ó j te c h n ik i n ie u p o d o b n i w zupełno ści w s i do m ia sta i n ie zastąpi te j w zru sza ją ce j n a iw n e j ś p ie w k i -z la g ie re m o „z ło c is ty c h c h ry z a n te m a c h “ czy „s k rw a w io n y m se rcu ". Ważność a rty s ty c z n ą osiąga ta piosenka raczej p r z y ­ p a d ko w o n iż w w y n ik u re a liz a c ji św iadom ego z a m ie rze n ia tw órczego. Ż y w o tn o ś ć p o e z ji tego ty p u w ią że się z s y tu a c ją ekonom iczną i o ś w ia to w ą w si. Jest to k w ia t, k t ó r y k w itn ą ć może ty lk o na g le b ie — b ą d źm y szczerzy — c o k o lw ie k zanied­

banej.

I oezja tego ty p u n a w e t g d y b u n tu je się p rz e c iw is tn ie ją ­ cym w a ru n k o m , to zawsze a ta k u je ja k iś poszczególny f a k t czy poszczególną osobę. N ie je s t ona k o n s tru k ty w n a k u ltu ra ln ie . Je d yn ą je j fu n k c ją je s t w y ra ż a n ie życia w s i, o p ie w a n ie je g o u ro k ó w i bolączek.

T en ty p lit e r a t u r y lu d o w e j je s t p ro d u k te m życia du ch o ­ wego e le m e n tó w ch ło p s k ic h k u ltu r a ln ie zapóźnio nych, t k w ią ­ cych bez re s z ty w d a w n y c h nałogach m y ś lo w y c h i w d a w n y m ty p ie g o sp o d a rki ro ln e j. P oezja „ w s i zacisznej, w s i s p o k o jn e j“ , w so c ja ln y m , gospodarczym i k u ltu r a ln y m za s to ju tr w a ją c e j’

2. W ieś walcząca. ^

A te ra z „w a lczą ca . W ieś m yślą ca o postępie gospodarczym 1 społecznym , o aw ansie k u ltu r a ln y m i p o lity c z n y m . P ragnąca panow ać in n e fa c h y : te, k tó re dotychczas s ta n o w iły m o n o p o l leszczaństw a (handel, rzem iosło) lu b in te lig e n c ji (działalność św ia to w a , k u ltu ra ln o -w y c h o w a w c z a , o rg a n iza cyjn a ). T en od- am lu d n o ś c i w ie js k ie j tr a k tu je ju ż s w o ją chłopskość n ie ja k o a r czy też k a rę N ieba, ale ja k o k o n k re tn ą s y tu a c ję społeczną.

e ra tu ra z tego p o d g le b ia społecznego w y ro s ła ju ż n ie ty lk o w yraża, m a ona odw agę w a rto ś c io w a ć i p ro je k to w a ć .

d z o r jen ty p lit e r a t u r y lu d o w e j re p re z e n tu je g ru p a p is a rz y b a r - t a] „ , ^ Zna * m °g 3 ca się w y ka za ć szeregiem n ie p rz e c ię tn y c h aasot ° W’. p *sarzy ch ło p skich , k tó r z y d z ię k i z d o b y c iu w iększego k ie i V 7 ' dZy szko]nei czy też in te n s y w n ie js z e j p ra c y sam ouc- s k o w Z u 3 * WyrÓŚĆ Pona<i po zio m n a iw n y c h śp ie w a k ó w w io -

y ch i s tw o rz y ć sobie p e w n ą id e o lo g ię a rty s ty c z n ą . Twórczość ich daje najlepsze świadectwo prężności kulturo-

(18)

<

tw ó rc z e j mas c h ło p s k ic h i rosnącej w n ic h od d ru g ie j p o ło w y ubie g łe g o stu le c ia coraz s iln ie j a m b ic ji z ró w n a n ia się k u lt u ­ ra ln e g o z in n y m i w a rs tw a m i społeczeństwa.

Z ja w is k ie m o znaczeniu społecznym s ta je się ru c h c h ło p ­ s k ie j tw ó rc z o ś c i k u górze d z ię k i sw ej sile ilo ś c io w e j, gdyż w y p o w ia d a się w n im n ie ty le tz w . św iadom ość klasow a, celow o i p la n o w o w y w a lc z a ją c a n o w e p o zycje w ż y c iu n a ro ­ d o w y m , ile raczej je d n o s tk o w a a m b ic ja „ w y b ic ia się in s p i­

ro w a n a , bo n ie o m a te ria ln y „d o ro b e k “ tu chodzi. G d y b y ta k i te r m in n ie b rz m ia ł tro c h ę h u m o ry s ty c z n ie , m ożnaby m ó w ić w ty m w y p a d k u o „p o d św ia d o m o ści k la s o w e j“ .

S p o d z ie w a liś m y się, że tw ó rczo ść ta k ic h „c h ło p ó w na do­

r o b k u “ będzie ■ su ro w a , ru d y m e n ta rn a , „b a rb a rz y ń s k a “ . T y m ­ czasem o „b a rb a rz y ń c ó w “ bardzo tu tru d n o , p rz e c iw n ie : ry s e m z n a m ie n n y m te j lit e r a t u r y je s t n a w ią z y w a n ie do zastanej t r a ­ d y c ji lite r a c k ie j. M a rc in e k , a u to r o lb rz y m ie j (73.000 w ie rs z y !) epopei o ra b a c ji g a lic y js k ie j p t. „S tra s z n y r o k “ n ie m a l że n a ­ śla d u je m ic k ie w ic z o w s k ie g o „P a n a Tadeusza“ , na K u b is z u i K u b iń c u ciążą tra d y c je p o e ty c k ie M ło d e j P o ls k i, po o sta t­

n ic h u tw o ra c h Pogana w id a ć, że zd ą żył on ju ż p rzeczytać R e ym onta.

W y b ó r zaś „m is tr z ó w “ często b y w a p rz y p a d k o w y i n ie z b y t szczęśliw y. Znać na te j lite ra tu rz e , że je s t ona lite r a tu r ą p rz e ­ ło m u , w ż y c iu ch ło p stw a . T ra d y c je lite ra c k ie p rz y g n ia ta ją n ie ­ je d n o k ro tn ie p is a rz y ch ło p skich , z a c h w y t nad c u d z y m i osiąg­

n ię c ia m i osłabia a m b ic je szu ka n ia w ła s n y c h dróg, cudze fo r m y k rę p u ją i zn ie k s z ta łc a ją w ła s n ą treść. J a k w tw ó rczo ści „sa m o ­ ro d n e j“ ta k i tu osiągnięcia b y w a ją często d zie łe m szczęśliwego p rz y p a d k u raczej niż" zasługi. Toteż tw ó rczo ść ta cią g le k rą ż y na g ra n ic y p o m ię d zy lite r a tu r ą n a ro d o w ą a s p e cja ln ie c h ło p ­ ską, tw o rz y n ie p o ko ją ce pogranicze , je s t zarazem dziedziną

d o jrz e w a ją c y c h do sp e łn ie n ia m o ż liw o ś c i i w ie lk im cm e n ta ­ rze m "niedokonanych zapow ied zi, przede w s z y s tk im je s t je d n a k k rę g ie m tw ó rcze g o fe rm e n tu .

W n ie j o d b y w a ją się p ró b y o ż y w ie n ia d a w n y c h fo rm w y ­ p o w ie d z i, w n ie j k s z ta łtu ją się fo r m y będące stopem tr a d y c ji lite r a c k ie j z tw ó rczo ścią lu d o w ą , w n ie j s ty k a się g w a ra z ję z y k ie m lite ra c k im , p rz y s p a rz a ją c m u stale now ego m a te ­ r ia łu , w n ie j k s z ta łtu ją się w sposób p rz y s tę p n y szerszemu 18

(19)

19 k rę g o w i o d b io rc ó w lite ra c k ic h idee, p o m y s ły i fo r m y pocho­

dzenia n ie ra z bardzo a ry s to k ra ty c z n e g o .

P ra k ty c z n ie rzecz b io rą c sp e łn ia ta tw órczość ro lę n ie m a l id e n ty c z n ą z ro lą tzW. lit e r a t u r y d ru g o rz ę d n e j, je ż e li chodzi o płaszczyznę ogólno narodow ą. P o w ie rz c h o w n i o b s e rw a to rz y m ó w ią często i w ty m w y p a d k u o „d ru g o rz ę d n o ś c i“ , s p ro w a ­ dzając do w spólnego m ia n o w n ik a s p ra w y bardzo różne. L i ­ te ra tu ra „d ru g o rz ę d n a “ je s t d zie łe m ty c h , k tó ry c h n ie stać na „p ie rw szo rzę d n o ść“ , choć m ie li w s z y s tk ie z e w n ę trz n e szanse je j osiągnięcia. P rz y c z y n ą n ie p o w o d ze n ia je s t w ty m w y p a d k u b ra k ta le n tu , b ra k a m b ic ji lu b też s k ie ro w a n ie je j w n ie w ła ­ ś c iw y m k ie r u n k u (lite r a tu r a sensacyjna, ta n ia i zd a w ko w a a g ita c y jn o ś ć itp .). W w y p a d k u lit e r a t u r y c h ło p s k ie j chodzi o niem ożność n o rm a ln e g o s ta rtu , tu ta j o „d ru g o rz ę d n o ś c i“

d e c y d u je w ła ś n ie b ra k w a ru n k ó w z e w n ę trz n y c h , tru d n o ś c i m a te ria ln e w n a jsze rszym tego sło w a ro z u m ie n iu . Jest to je d n a k n ie lite r a tu r a m a ru d e ró w , ale w ła ś n ie p io n ie ró w , zdo­

b y w c ó w . W a ru n k i w e w n ę trz n e na „p ie rw szo rzę d n o ść“ są u p is a rz y c h ło p s k ic h n ie ra z n a jz u p e łn ie j n ie w ą tp liw e , ale eksp lo a to w a ć ty c h m o ż liw o ś c i niepodobna, czy to ze w z g lę d u na b ra k w y k s z ta łc e n ia czy na — pozostające z n im w z w ią z k u — przedw czesne z m a n ie ro w a n ie . C i pisarze to n ie lite ra c k ie n ie u ­ ż y tk i, na k tó ry c h p rz y n a jin te n s y w n ie js z e j u p ra w ie rodzą się ty lk o p a p ie ro w e k w ia tu s z k i, ale k o p a ln ie , k tó re n ie dadzą się 2 ty c h czy in n y c h w z g lę d ó w w p e łn i w ye ksp lo a to w a ć.

3. - L u d z ie z pogranicza.

A te ra z s p ra w a p is a rz y -in te lig e n tó w pochodzenia c h ło p ­ skiego. W ty m w y p a d k u chłopskość czy to w sensie w y k o r z y ­ s ty w a n ia fo r m w y ra z u u trw a lo n y c h przez tw órczość lu d o w ą czy też w sensie s p e cyficzn e j p ro b le m a ty k i n ie je s t w y n ik ie m p rz y s to s o w a n ia się do ż y cia i za in te re so w a ń n a jbliższeg o śro­

d o w iska , ale je s t re z u lta te m św iadom ego w y b o ru .

D la ty c h p is a rz y d o ro b e k lite r a c k i w s i je s t odskocznią i za­

p a so w ym ska rb ce m te m a tó w , fo rm i m a te ria łu ‘języko w e g o , be zp o śre d n i, g e n e ty c z n y zw ią z e k z tra d y c ja m i lit e r a t u r y c h ło p ­ s k ie j zostaje w ty m w y p a d k u za stą p io n y so lid a rn o ścią id e o lo ­ giczną ze śro d o w iskie m . D a w n y d o ro b e k tw ó rc z o ś c i lu d o w e j

(20)

20

n ie je s t ju ż d la ty c h p is a rz y tra d y c ją o bow iązu jącą, o b o w ią ­ zującą n a to m ia s t je s t tro s k a o przeszczepienie na te re n w ie js k i zd o b yczy a rty s ty c z n y c h i ś w ia to p o g lą d o w y c h spoza owego te ­ re n u , o rg a n izo w a n ie w ra ż liw o ś c i e ste tyczn e j i in te le k tu a ln e j o d b io rc ó w na zasadach n o w y c h , w a ż n y c h w k rę g u s p ra w k u l­

t u r y n a ro d o w e j, a n ie t y lk o śro d o w is k o w e j. P isarz, k t ó r y chce s p e łn ić sw o je zadanie na te j płaszczyźnie, m u s i b y ć ta kże d zia ­ łaczem k u ltu r a ln y m .

J e że li często k u je się z a rz u t z tego, że tw ó rczo ść P ię ta k a , Ożoga, F ra s ik a , M o rto n a n ie je s t ta k lu d o w a , ja k sobie tego życzą k r y ty c y , to n ie trz e b a się ty m b y n a jm n ie j p rze jm o w a ć.

Oznacza to po p ro s tu fa k t, że pisarze c i p rz e k ro c z y li g ra n icę , p rz e s ta li b y ć w y łą c z n ie lu d o w i, co n ie znaczy je d n a k , b y m u ­ s ie li z ry w a ć łączność z e *s w o im ś ro d o w is k ie m . O czyw iście , że ic h zadania na te re n ie w s i w y ch o d zą poza zakres s p ra w ściśle lite ra c k ic h , ale to ra cze j t y t u ł do c h w a ły .

W obecnej s y tu a c ji lit e r a t u r y c h ło p s k ie j ro la te j g ru p y p is a rz y sta je się szczególnie w ażna. Są o n i lu d ź m i z p rze łę czy, p rz e w o d n ik a m i i p rz o d o w n ik a m i — z r a c ji choćby d o ty c h ­ czasow ych sw o ich osiągnięć. C zy się z zadań sw o ich w y w ią ż ą n a le życie — to sp ra w a ju ż in n a i p ro ro k o w a ć coś na te n te m a t b y ło b y n a d e r niebezpiecznie. Rzecz w ty m , czy zd o ła ją o n i podsunąć m asom c h ło p s k im w iz ję in n e j, d y n a m ic z n e j k u lt u r y , czy zd o ła ją o ż y w ić i s k o m p lik o w a ć a u te n ty c z n ą tw órczość chłopską, na sycić j ą : n o w y m i tre ś c ia m i, czy z d o ła ją s tw o rz y ć s ty l będący w y ra z e m tw ó rczo ści lu d o w e j. N ie da się zaprze­

czyć, że c z y n n y u d z ia ł te j g ru p y w ż y c iu lite r a c k im w s i do pew nego sto p n ia k ry z y s lit e r a t u r y lu d o w e j p o tę g u je , g dyż w p ro w a d z a do n ie j w z o ry p is a rs tw a now e, tra d y c jo m t w ó r ­ czości c h ło p s k ie j obce. R e z u lta te m tego b y w a k rz e w ie n ie się w ś ró d p is a rz y -c h ło p ó w m a n ie ry lite r a c k ie j, e p ig o ń stw a i n ie ­ potrzebne go s ile n ia się na „now oczesność“ od s tro n y n a jb a r­

d z ie j z e w n ę trz n y c h fo rm w y ra z u .

In te lig e n c ja n ie m oże je d n a k dzia ła ć na in n y m p o z io m ie ro b o ty in te le k tu a ln e j i a rty s ty c z n e j, n iż n a jw y ż s z y , ja k i m o g ła osiągnąć. P ró b y p rz y s to s o w a n ia się do g u s tó w i p o zio m u od­

b io rc y kończą się z re g u ły p ro d u k o w a n ie m b e z w a rto ś c io w e j ta n d e ty . In te lig e n c ja pochodzenia chłop skie g o n ie m oże b y ć przez s w o ją w a rs tw ę społeczną o dpycha na i lekcew ażona, ale

(21)

21 n ie może narzucać te j w a rs tw ie siebie ja k o w z o ru i sw o ich p o g lą d ó w ja k o e w a n g e lii. W y k o n a n y tu m u s i zostać o b u s tro n n y w y s iłe k : in te lig e n c i pochodzenia ch łopskieg o m uszą ja k n a j­

b a rd z ie j ż y w o i po w a żn ie zainteresow a ć się p ro b le m a ty k ą w spółczesnej w s i, e lita u m y s ło w a m a sy c h ło p s k ie j m u s i starać się opanow ać ja k n a js z y b c ie j ję z y k naszej współczesności, nauczyć się w id z ie ć w ie ś n ie ja k o o d d z ie ln y i s a m o istn y f a k t społeczny i k u ltu r a ln y , ale w śc is ły m p o w ią z a n iu z życie m całego n a ro d u , Z je d n e j w ię c s tro n y uspołecznienie, z d ru g ie j u n a ro d o w ie n ie m y ś le n ia , a z obu — n a jw y ż s z y w y s iłe k w p rz y ­ s w a ja n iu sobie n o w y c h zagadnień i u n ow ocze śnieniu m e to d m y ś le n ia i d zia ła n ia .

Z A K O Ń C Z E N IE

A le — p o w ie cie n apew n o — dlaczego w a r ty k u le o k r y - 2ysxe lit e r a t u r y lu d o w e j ta k m a ło m ó w i się o sam ej lite ra tu rz e ? Z p rz y c z y n y bardzo p ro s te j: k ry z y s te n je s t przede w s z y s tk im k ry z y s e m ś w ia to p o g lą d o w y m w a rs tw y c h ło p s k ie j. T u w ła ś n ie le ż y sedno zagadnienia, a n ie w sam ym fa kcie , że kto ś w z o ru je się na P o lu i A s n y k u , a in n y na P ię ta k u i Ożogu. N ie p rz e c iw sam em u n a ś la d o w a n iu K o n o p n ic k ie j trz e b a p ro te sto w a ć, ale P rz e c iw k o tk w ie n iu w p ro b le m a ty c e z czasów K o n o p n ic k ie j.

jA e w z o ro w a n ie się np. na C zu ch n o w skim i P rz y b o s iu je s t konieczne, ale w e jście w te n k rą g zagadnień, w k tó r y m ro z ­ b i ja ła się i d o jrz e w a ła tw órczość ty c h poetów .

Czy je d n a k przez w e jś c ie w p ro b le m a ty k ę nowoczesną, b chaos s p ra w n o w y c h , w zaga d n ie n ia życia ogólno n a ro d o w e g o ’

^ le >'odlu d o w i‘! się poezja lu d o w a i n ie z a tra c i swego c h a ra k ­ te ru ? O dpow ied ź na to p y ta n ie może b y ć ty lk o je d n a : zależy

0 w y łą c z n ie od p is a rz y -c h ło p ó w . Je że li zd o ła ją o n i, za ch o w u ­ ją c w p e łn i św iadom ość p rz yn a le żn o ści do swego śro d o w iska i w y k o rz y s tu ją c d o ro b e k lu d o w e j tr a d y c ji k u ltu r a ln e j, tw o rz y ć

’ y tw órczość ic h w n o s iła do ska rb ca lit e r a t u r y n a ro d o w e j w a rto ś c i now e i niezaprzecza lne — s p ra w a ic h będzie w y - rana. N ie z a p o m in a jm y b o w ie m , że lite r a tu r a lu d o w a stała i , le d yś bo czn ym odgałę zieniem lit e r a t u r y n a ro d o w e j i że ie ys do tego w spólnego n u r tu m u s i p o w ró cić. C hodzi je d n a k

°, y p o w ra c a ła ta m ja k s tru m ie ń z a s ila ją c y ó w n u r t g łó w n y ,

(22)

22

i s ta ra ła się ta k rozrosnąć i okrzepnąć, żeby do tego z je d n o ­ lic e n ia do jrze ć, żeby s p ro w o k o w a ć ró w n ie ż z d ru g ie j s tro n y te n d e n c ję do a s y m ila c ji.

W in n y m w y p a d k u m u s i lit e r a tu r a lu d o w a zam rzeć ja k o w y ra z ic ie lk a z a n ik a ją c y c h fo r m ż ycia społecznego i gospodar­

czego. Z re sztą — ja k w y k a z a łe m to ju ż w y ż e j pisząc o „ w s i w a lc z ą c e j“ — proces u n a ra d a w ia n ia się te j lit e r a t u r y tr w a i p o w s trz y m a ć go ju ż niepodobna. T rze b a go n a to m ia s t p o d ­ k re ś lić , u ś w ia d o m ić ch ło p o m -p isa rzo m , że są ju ż (często n ie ­ św ia d o m ie ) jego re p re z e n ta n ta m i. N ie poto, żeby się w y r z e k li s w o je j chłopskości, ale poto, żeby u m ie li ją w sobie p rz e tw o ­ rz y ć na w a rto ś ć ogólno narodow ą, spotęgow ać i w y k r y s ta liz o ­ w a ć w ś w ia d o m ie p o s ta w io n y i ro z w ią z y w a n y p ro b le m .

Te w ła ś n ie p rz y c z y n y s k ło n iły m n ie do tego, żeby zagad­

n ie n ie obecnego k ry z y s u lit e r a t u r y lu d o w e j rozw ażać od s tro n y h is to ry c z n e j i socjologiczn ej, a p is a rz y c h ło p s k ic h (narażając się może n a w e t na ic h g n ie w ) tra k to w a ć w y łą c z n ie ja k o re ­ p re z e n ta n tó w i w y r a z ic ie li św iadom ości s o c ja ln e j poszczegól­

n y c h g ru p ch ło p skich . P o m in ą łe m o czyw iście p ro b le m w e ­ w n ę trz n y c h zakłóceń w ty c h g ru p a c h (g ru p a re p re z e n ta n tó w

„ w s i w a lc z ą c e j“ może posiadać w s w o ic h szeregach i p rz e d ­ s ta w ic ie li postępow ego c h ło p s tw a i p rz e d s ta w ic ie li sobków dążących do in d y w id u a ln e g o d o ra b ia n ia się), ale c h c ia łe m za­

ryso w a ć w y łą c z n ie n a jb a rd z ie j zasadnicze lin ie ro z w ija ją c e g o się p rze d n a s z y m i oczam i procesu.

(23)

J A N A L E K S A N D E R K R Ó L

U C Z O Ł A P O S T Ę P U (G aw ę da w ig ilijn a p isa rza ).

Z a czyn a m tę „g a w ę d ę w ig ilijn ą “ ta k ja k b y ś m y rz e c z y w i­

ście b y li razem , d ro d z y pisarze i c z y te ln ic y . Po le w e j ręce le ż y na b iu r k u k o m p le t „ W s i“ ', po p ra w e j p ię trz y się teczka lis tó w . Jestem z W a m i i pośród Was. B ra k tu może ty lk o n a j­

m łodszych, d zie ci p ło w o -w ło s y c h — naszej n a d z ie i i w ia r y w p rzyszłość w si. Od n ic h w ię c może — p ro p o n u ję — zacz­

n ijm y .

B y ło to w p ie rw s z y c h la ta c h o k u p a c ji w ta jn y m g im n a z ju m nad N id ą , n ie d a le ko W is ły .

O ty c h d w u n a s to -c z te rn a s to -le tn ic h chcę m ó w ić dziew czę­

tach i chłopcach.

Jakże o p is a ły dzie ci w je d n y m z p ie rw s z y c h zadań n ie ­ dzielę? W yo b ra źcie sobie tę czułość, pow agę i na p ię cie ro d z i­

ców rz u c a ją c y c h d zieci w k o n s p ira c y jn e g im n a z ju m . W y o b ra ź - Cle sobie tę g ro m a d kę u w o ln io n ą od p ra c d o m o w ych , z o p ła - c°n ą n a u k ą i le p ie j w yposażoną, n iż stać na to b y ło w ie ś przed Wojną. Co się stało z e n e rg ią duch o w ą d zie ci w y z w o lo n y c h 2 tra d y c y jn y c h w ię z ó w p ra c o w n ic z y c h nędznego i zacofanego gospodarstwa? J a k się ona w y ra z iła w n o w e j s y tu a c ji? I na ezy m ta n o w a s y tu a c ja polegała? O to d zie ci p rz e s ta ły p a trze ć 2a ogonem p iln o w a n e j k ro w y , za p łu g ie m , g ę sia m i i k o b ia łk ą "

n a ko p a n ych k a r to fli. P o p a trz y ły te ra z na całą n id z ia ń s k ą do­

lin ę . To je s t ta sama, k tó rą zn a ł D y g a s iń s k i i k tó r e j w y m o w a sceniczna je s t ta k w ie lk a , że w jego p o w ieściach lu d z ie i z w ie -

^zgta p o ru sza ją się ja k b y z a k lę c i je j p ra w a m i. P rześliczne

^obierce łą k . W ie lk a p e rs p e k ty w a łagodnego zbocza, gdzie

° m y , p ło ty i d rze w a r y s u ją się ja k w y c in a n k i u k ła d a n e je d n e

(24)

24

nad d ru g im i. A d zie ci w szkole z o s ta ły zobow iązane do w y ­ ra ża n ia sw o ich w ra że ń i spostrzeżeń. W ię c k ie d y p rz y s z ło do o pisania „N ie d z ie li“ , pokazało się, że w ie lk a scena d o lin y opa­

n o w a ła ic h w y o b ra ź n ię . N ie k o ś c ió ł i nabożeństw o — b y ły d la n ic h w y d a rz e n ia m i, a przechadzka. P is a ły : „ b y ć w w ie lu m ie j­

scach“ , „p rz e m ie rz a ć duże p rz e s trz e n ie “ . Z ja w ia ją się p u n k ty etapow e o e ste ty c z n y m d la w ę d ró w e k znaczeniu: m o st (stać na m oście!), na w zgórzach C z a rk o w s k i p a rk (6 km ) i J u rk o w s k i (2 km ). Św iadom ość m o n u m e n ta ln e g o , a zarazem sielankow e go w y m ia r u te j sceny b y ła uderzająca. Z a d a n ia o z d o b iły r y s u n k i k re d k o w e — zielone łą k i, czerw one d o m k i m iasteczka na w zg ó ­ rz u i b łę k itn e niebo. Po ta k ie j scenie „g ro m a d ą , t y lk o g ro m a ­ d ą “ . „O d d a łb y m całą n ie d z ie lę d la je d n e j ty lk o p rz y je m n o ś c i p rz e b y w a n ia z k o le g a m i i k o le ż a n k a m i“ . P ośród ła g o d n e j o ko ­ lic y ta m ło d zie ż id z ie k o ro w o d o w y m ry tm e m „ ja k orszak k r ó ­ le w s k i“ . C h ło p cy i d ziew częta w z ią w s z y się za ręce. P o m iń m y banalność p o ró w n a ń , a z w ró ć m y uw agę na w ra ż liw o ś ć ty c h dzieci, na k o lo r y i fo rm y . P is a ły : „z ło c is te ła n y zbóż“ , „ r u m ie - n ie ją c e sady“ , „ró ż o w e p o w ie trz e “ , a o dziew czętach : w ja s n y c h s u k ie n k a c h „ z r y w a ją k w ia t y “ , „g o n ią m o ty le “ .

T a k to k ie d y p rz e s ta ły b y ć „ o jc u poganiaczem “ , k ie d y z w o l­

n io n o je „z p a s io n k i“ , a z n a la z ły się w n o w y m u k ła d z ie na­

b y w a n ia „w ie d z y k s ią ż k o w e j“ , u ja w n iły n a ty c h m ia s t p o w ­ szechną w ra ż liw o ś ć estetyczną. Te d w a w a r u n k i z d e cyd o w a ły 0 z m ia n ie ic h sto su n ku do p rz y ro d y , do „g o sp o d a rcze j“ p r z y ­ ro d y d o ro słych . I one, d w u n a s to la tk i za le d w ie , ju ż w y k ro c z y ły poza tra d y c ję życia rodzinneg o, ju ż w y k r o c z y ły poza treść z a m k n ię te j k u lt u r y lu d o w e j. O dczucie p ię k n a b y ło p ie rw szą fo rm ą postępo w ej e ksp a n sji o w e j g ro m a d k i. I na te j to f a li m ia ły za c h w ilę ro z w in ą ć się in n e fo r m y b a rd z ie j s k u p ia ją ce 1 k o n k re ty z u ją c e je j n o w ą św iadom ość społeczną.

P rz y b y ła n o w a uczennica. Bosa d z ie w czyn ka , o ja s n y c h w ło sa ch i w ie lk ic h oczach. D z ie c i o d p is y w a ły w ła ś n ie na a n k ie tę : — dlaczego w s tą p iły do g im n a z ju m ? N a p isa ła : „p o to, a b y podnieść k u ltu r ę lu d o w ą do k u lt u r y n a ro d o w e j“ . Ten z w ro t n ie p o w s ta ł a n i z p rz e p is a n ia a n i z n a p o m kn ie ń . W je j w s i n ie b y ło K o ła , n ie b y ło też re z o n u ją c y c h sąsiadów. To b y ło o b ja w ie n ie ta le n tu w s p rz y ja ją c y c h w a ru n k a c h . To b y ł głos czasów.

(25)

A p o te m po ka za ł się p ie rw s z y re w o lw e r i pad ła na ń ta ­ je m n ic a . A p o te m ju ż i k o ło lite ra c k ie n ie w y s ta rc z a ło i po- m ię d z y p o e tó w z m ia ste czka i ze w s i pa d ło ośw iadczenie: „ m y k lu b c h ło p s k i...“

A jeszcze p ó ź n ie j trze ch z n ic h życie oddało w w a lce z o k u ­ p a n te m i trz e m dzie w czę to m N ie m c y narzeczonych u b ili.

D ro d z y pisarze i c z y te ln ic y , u c z c ijm y n a ro d z in y ta k ie j m ło d z ie ż y c h ło p s k ie j.

* * *

W śród te j g ro m a d k i c z w ó rk a zdradzała w y ra ź n ie u z d o l­

n ie n ia lite ra c k ie . D w ó c h padło, o d w o jg u jeszcze u s ły szym y.

P o m y ś lm y , że w podobnej s y tu a c ji w y c h o w a w c z e j z n a jd u ją się dziś w Polsce d z ie s ią tk i ty s ię c y d zieci ch ło p skich . I zda­

je m y sobie s p ra w ę z tego, że k ilk a d z ie s ią t la t te m u ta le n to m c h ło p s k im w in n y c h zaczynać w y p a d a ło w a ru n k a c h . Jeszcze do ro k u 1850 system c h ło p s k ie j g o sp o d a rki s ta n o w ił czyste o d w z o ro w a n ie X I I I w ie k u . M a g ry ś p ie rw s z y w śró d pośm ie­

w is k a p ró b u je u lepszen ia naw ozu. K u ra s io w i na w id o k ro z ­ ło ż o n ych ksią że k sąsiad p o w ia d a : „ to w s z y s tk o ły ż k i ż u ru n ie w a r te “ . N a zw a „g a z e c ia rz “ , k tó rą m u p rz y c z e p ia ją , m ia ła o b e lżyw e znaczenie. P isarze chłopscy ty c h la t — a p o lic z y ć ic h m ożna na palcach — są sa m o u ka m i w c z y ta n iu i p isa n iu , żaden n ie p rz e k ro c z y ł w y k s z ta łc e n ia „c z te re c h z im “ . __

I naszej m ło d z ie ż y p o trze b n a je s t pomoc. O ile ż je d n a k obszerniejsza ju ż dziś i w s to p n iu i zakresach.

Je ż e li p ra g n ie m y , aby z te j m ło d z ie ż y w y ro s ło n a jw ię c e j tę g ic h p is a rz y i ja k n a jsze rze j ro z w in ą ł się k rą g in te lig e n tn y c h c z y te ln ik ó w , n ie nasza to dziś t y lk o spraw a. I n ie nas to n a le ż y obciążać w y łą c z n ie . U m ie jm y ro z ró ż n ić : naszej m ło - ' d zie ży p o trze b n e są s z k o ły powszechne, g im n a z ja , s z k o ły r o l­

nicze ,zaw odow e, fa b ry c z n e . U n iw e rs y te ty L u d o w e i wyższe.

Tę ro b o tę m u s i z ro b ić ktoś in n y i m y na je j w y n ik i oczeku­

je m y , m y działać ju ż m u s im y w z w ią z k u z t y m i w ła ś n ie in s tr u ­ m e n ta m i, a n ie docierać poza ic h zasiąg, do zaniedb anej i je ­ szcze n ie w łą czo n e j w proces ks z ta łc e n ia m ło d zie ży.

Oa nas p is a rz y m ożna w ym agać, a b yśm y p rz e jrz e li p ro - g ia m y szkół i z a b ra li głos, a b y ś m y p o lic z y li szko ły, m ło d zie ż 1 b ili na a la rm , a b y ś m y o k r e ś lili p ro p o rc je m ię d z y ro d z a ja m i

(26)

26

szkół, ale m y dziś ju ż cofnąć się poza fa k t, że is tn ie ją d la dzie ci c h ło p s k ic h s z k o ły w s z y s tk ic h ro d z a jó w — n ie m ożem y.

W ła ś n ie ic h ro z w ó j i doniosłość o k re śla w y m ia r naszego p o ­ w o ła n ia pisarskiego.

P odobn ie nasi c z y te ln ic y m a ją p ra w o s ta w ia ć na m p y ta n ia ja k o s w o im doradcom w s p ra w a ch o ś w ia ty , ale n ie mogą żądać od nas, a b y ś m y z a s tą p ili m ło d z ie ż y szkolne w y k s z ta ł­

cenie.

Naszej m ło d z ie ż y są p o trze b n e te a tr y lu d o w e . W ie lk i In s ty ­ t u t T e a tró w L u d o w y c h m u s i się odrodzić. To on będzie m ło ­ dzież w zespoły o rg a n iz o w a ł i k s z ta łc ił bezpośrednio. M y do­

s ta rc z y m y sztu k, z a jm ie m y s ta n o w isko w obec k ie r u n k u ro z ­ w o ju s z tu k i w id o w is k o w e j, b ę d z ie m y k o n tro lo w a ć , p ro te sto w a ć, e n tu zja zm o w a ć m łodzież, ale ju ż i w te j ro b o cie w a ru n k ie m k o n ie c z n y m o b o k In s ty tu tu T e a tra ln e g o je s t is tn ie n ie In s ty ­ t u t u Socjologicznego. Bo to n ie naszym zadanie m je s t z b ie ra ­ n ie m a te ria łó w s o c jo g ra fic z n y c h , a co gorsza, pod a w a n ie ic h za lite r a tu r ę p ię kn ą . S ko ń czm y w re szcie z d y le ta n ty z m e m o b s e rw a c ji je d n o s tk o w e j i p rz y p a d k o w e j, ale skończm y i z k u l­

te m d la p a m ię tn ik ó w c h ło p s k ic h i ca łe j lit e r a t u r y d o k u m e n - ta rn e j ja k o n a jw ła ś c iw s z e j fo r m y lite r a c k ie j w tw ó rc z o ś c i ch ło p ó w . P ro f. C h a ła s iń s k i n ie po to z e b ra ł p lo n n a jw ię k s z e j na św iecie a n k ie ty w „ M ło d y m p o k o le n iu , c h ło p ó w “ , a b y po s ta re m u p o w ie ścio p isa rz czy p u b lic y s ta ra c z y ł u k ła d a ć pow ie ść o w s i albo a r t y k u ł bądź to na p o d s ta w ie w sp o m n ie ń , bądź na p o d sta w ie p rz e lo tn e j t y lk o czy .dłuższej n a w e t, ale je d n o s tk o ­ w e j o b s e rw a c ji. W ła ś n ie to z o k a z ji w s tę p o w a n ia naszej w a r ­ s tw y w k u ltu r ę n a ro d o w ą może b y ć s p e łn io n y id e a ł p o e ty k i p o s ta w io n e j n ie g d yś przez K . Irz y k o w s k ie g o , jedneg o z n a j­

w ię k s z y c h k r y t y k ó w p o ls k ic h . Ir z y k o w s k i m ó w ił o trz e c h s io p n ia c h lit e r a t u r y : 1) o lite r a tu r z e m a te ria ło w e j, 2) w a lc z ą ­ cej, 3) s p e łn ia ją ce j.

D laczego m y , chłopscy pisarze, m ie lib y ś m y zostać w ła ś n ie d z is ia j z a w ró c e n i do pierw szego sta d iu m , k tó re c h a ra k te ry z u je fo lk lo ro w ą p r y m ity w n ą k u ltu r ę lu d o w ą czy d latego ty lk o , że jeszcze w y s ta rc z a ona p o sza rp a n ym i szczą tka m i ja k w y k o p a ­ lis k o w y p rze żyte k? Podczas g d y w n o w y m ru c h u w ie ś p rze do postępu, do p rz e m ia n , do w yższe j i b a rd z ie j s k o m p lik o ­ w a n e j r o li w p a ń stw ie .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pismo Lubelskiego Oddziału Związku Literatów Polskich. Założyciele: Kazimierz Andrzej Jaworski \

Pismo Lubelskiego Oddziału Związku Literatów

Pismo Lubelskiego Oddziału Związku Literatów Polskich. Założyciele: Kazimierz Andrzej Jaworski i

Pismo Lubelskiego Oddziału Związku Literatów

Pismo Lubelskiego Oddziału Związku Literatów Polskich..

Pismo Lubelskiego Oddziału Związku Literatów Polskich.. ZYGMUNT STANISŁAW

Pismo Lubelskiego Oddziału Związku Literatów Polskich. Założyciele: Kazimierz Andrzej Jaworski i

Pismo Lubelskiego Oddziału Związku Literatów Polskich. Założyciele: Kazimierz Andrzej Jaworski i