• Nie Znaleziono Wyników

"Życie seksualne", Paul Chauchard, Warszawa 1972 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Życie seksualne", Paul Chauchard, Warszawa 1972 : [recenzja]"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Stefan Kornas

"Życie seksualne", Paul Chauchard,

Warszawa 1972 : [recenzja]

Studia Theologica Varsaviensia 12/1, 326-329

(2)

zbudow ania ety k i norm atyw nej, bądź opierają ją na n iew ła ściw y ch dla ety k i podstaw ach, bądź uciekają się do in n ych źródeł poznania, przede w szystkim intuicji. W y k a za w szy ich n iew ystarczaln ość przystępuje do za­ rysow an ia w łasn ej koncepcji. W jej centrum znajduje się przeżycie pow in­ n ości jako elem entarnego —■ zdaniem autora — d atu m morale. C harakte­ ryzuje się ono realnym , konkretnym ,koniecznościow ym i — co n ajw ażniej­ sze ■—■ osobow ym kształtem . Jest to „bezw zględnie pow inne... przez kogoś, a zarazem w obec kogoś" (s. 139), innym i sło w y , przedstaw ia się jako „bez­ w zględ n ie pow inne osob ie przez osobę" (s. 142). Przeżycie to up ow szech n io­ ne m ocą in telek tu aln ego w glądu w przedmiot przybiera postać norm y p ow ­ szechnej, przy czym, jak autor w yjaśnia, dzieje się na zasadzie „przekształ­ cenia konkretnego stosunku m oralnego — na wzór funkcji sem iotyczn ych — w ed le w arunków p od yk tow an ych w ym aganiam i realizm u i w ła ściw eg o tej dziedzinie em piryzm u oraz w ym aganiam i n ieodzow nym i dla teorii uniw er­ saln ego traktow ania jej przedm iotu” (s. 163). O stateczną zaś rację „nieod­ w o ła ln ie ukonieczniającą p od staw ow e tezy etyczne" (s. 184) upatruje w Bo­ gu jako w B ycie koniecznym i osobow ym . W ychodząc w ięc z d ośw iad cze­ nia dochodzi autor w końcu do antropologii i m etafizyki, gd yż tylko na tym terenie m ożliw e jest zn alezien ie zasad, które w zięte za podstaw ę etyk i zdolne są przekształcić ją w naukę apodyktyczną i o g ó ln ie ważną.

Praca ks. Stycznia, jak teg o dow odzi n aw et ogóln ik ow e zreferow anie jej treści, ma charakter przede w szystkim badaw czo-odkryw czy. U m ożliwia on czy teln ik o w i zorientow anie się (mimo p ew n ych luk w naszkicow anym przez autora obrazie), jak się przedstaw ia aktualny stan p ogląd ów na za­ gadnienia m etod ologicznych podstaw ety k i norm atyw nej. Ponadto przed­ kłada propozycję rozw iązania, k tórego p oszczególn e elem en ty m ogą stać się punktem w y jścia do d alszych dyskusji i analiz.

T adeusz Ślipko

Paul C h a u c h a r d , Z ycie seksualn e, W arszaw a 1972, Pax, ss. 158.

Ta od daw na zapow iadana pozycja rozeszła się, mimo stosunkow o du­ żego nakładu, natychm iast po ukazaniu się na półkach księgarskich. Przy­ czyn ą pow odzenia b y ł zapew ne n ie tylk o jej tem at, ale rów nież, a m oże przede w szystkim , nazw isko autora. Chauchard jest znanym francuskim psychofizjologiem i autorem w ielu prac z zakresu biologii, p sych ologii i m o­ ralności. Polskim czytelnikom znany jest z uprzednio w ydanej (w 1966 r.) przez Instytut W y d a w n iczy Pax książki Biologia i moralność. Trzeba jed ­ nak podkreślić, że i sam o zagadnienie odpow iada w ciąż zapotrzebow aniom intelektualnym czyteln ik ów . W szy stk ie publikacje d otyczące problem atyki sek su ologiczn ej, n iezależn ie od w y so k o ści nakładu, n igd y n ie są zdolne zaspokoić n aszego rynku k sięgarsk iego.

(3)

P rezentow ana książka jest popularnonaukow ym w ykładem m oralności seksualnej opartej na przesłankach naturalnych. Jej c e l dobrze w yraża m y śl P. T e i l h a r d a d e C h a r d i n , którą autor przytacza na początku książki — chce przedstaw ić „now ą postać m iłości odpow iadającą now ej erze na ziemi". Chauchard odcina się zarów no od purytańskiego idealizm u jak i lib ertyń sk iego m echanicyzm u określając obie p ostaw y jako p sy ch o ­ logiczn ie i sp ołeczn ie szkodliw e. K ładzie natom iast nacisk na potrzebę i k o ­ n ieczność hum anizow ania życia p łcio w eg o człow ieka i nadania aktow i sek ­ sualnem u działania praw dziw ie ludzkiego, tzn. m iędzyosob ow ego spotka­ nia. Idzie w ięc o zw alczen ie traktow ania ciała partnera na sposób rzeczy, by każda z obu stron m ogła się stać podm iotem św iadom ie i dobrow olnie kierującym sw oim popędem .

C iekaw a i oryginalna jest droga, jaką autor postępuje chcąc aktom p łcio ­ w ym człow ieka nadać charakter d uchow ego jed n ocześn ie zesp olen ia osób, które obdarzają się praw dziw ą m iłością. W form ie p ogłęb ion ej, jednak na m iarę zam ierzenia, analizuje anatom ię i fizjo lo g ię narządów i organów c ie ­ lesnych, prawo dimorfizmu p łciow ego oraz prawo biom orfozy, a naw et e w o ­ lucję p ojęcia fizjologii p łciow ej. Pozw ala to czyteln ik ow i zrozum ieć, że ży cie p łcio w e człow ieka jest istotn ie zależne od jeg o św iadom ości i w oli. Brak nad nim kontroli jest znakiem stanu patologicznego. Ż ycie p łciow e istot nierozum nych jest zaw sze norm ow ane prawem instynktu i cech u je je autom atyzm kierow any celo w o ku zapłodnieniu i przekazaniu życia. N a­ tom iast u ludzi stosunek p łcio w y n ie p ow in ien być zw yk łym autom atycz­ nym procesem biologicznym , lecz aktem m ięd zyosob ow ego spotkania. W i­ n ien opierać się na m iłości i przyjaźni jako na form ach w ięzi w łaściw ych człow iekow i. A kt sek su aln y człow ieka jest przeżyciem najintym niejszym , bo „jest zlaniem się dwu istot w stopniu, k tórego nic n ie jest w stanie prze­ w yższyć, ch yb a to, co w ierzący n azyw ają zjednoczeniem m istyczn ym ” (s. 120). D roga do tak iego zjednoczenia prow adzi przez rozw ój praw dziw ej m iłości, która w yraża się w um iejętn ości panow ania nad zm ysłow ością i instynktam i oraz w szacunku, jakim obie o sob y w zajem nie się obdarzają. M iłość u jaw niająca się w zesp olen iu seksualnym nie jest środkiem e goistyczn ej przyjem ności, ale istotnym czynnikiem hum anizacji osób i um ożliw ia im p ełn iejsze uczestn ictw o w życiu ludzkości przez c e l nata- listyczn y.

Sekret praw dziw ej m iłości, w ed łu g autora, nie tk w i w żadnej m niej czy bardziej precyzyjn ej tech n ice w zajem nego obcow ania, ale w w ychow aniu m ającym nauczyć człow ieka opanow ania sw oich odruchów p łciow ych i adaptacji aktu do celu, jaki chce się osiągnąć: zapłodnienia i zjed n ocze­ nia. A uten tyczn e w y ch o w a n ie sek su aln e w inno p olegać na traktow aniu płci jako sw o isteg o p ow ołania i doprow adzeniu do zrów now ażenia p łciow ego. W rezultacie tych analiz czyteln ik otrzym uje rzetelną inform ację na tem at aktu p łcio w eg o człow ieka — cielesn o-d u ch ow ego zjednoczenia osób praw ­ d ziw ie się k ochających.

Dużo jest w tej k siążce ciek a w y ch m yśli i sform ułow ań. W arto przynaj­ mniej na niektóre zw rócić uw agę, tym bardziej, że w w ielu publikacjach nie w ystęp u ją z taką w yrazistością jak u Chaucharda. Przede w szystkim słusznie autor podkreśla, że akt sek su aln y w in ien być traktow any jako

(4)

stosunek m iędzyosobow y, w którym każdy pozostając w pełni sobą jest podm iotem dla drugiego podm iotu. Stanow i to istotn y elem ent personali­ zacji człow ieka i, przeciw nie, każdy przejaw patologii w zakresie życia p łciow ego przyczynia się do depersonalizacji.

C el p sy ch o lo g iczn y m iędzyosob ow ego zw iązku p łciow ego m ałżonków, jakim jest w zajem ne zjednoczenie, ma przew agę nad celem biologicznym — prokreacją. Jest on też zasadniczym i podstaw ow ym czynnikiem rów now agi rodziny i społeczeństw a.

Terapeutyka w ych ow aw cza pow inna uw zględniać: naturalne pożądanie dw u osobników różnych płci, praw idłow ość życia sek su aln ego w naturze ludzkiej bez izolow ania go od całości życia człow ieka lub czynienia z niego podstaw ow ego problemu, naukę opanow yw ania życia p łciow ego, troskę o jeg o harm onijny rozw ój i ukierunkow anie w ed łu g pow ołania i zadań ż y ­ ciow ych , rzetelną inform ację o szkodliw ym w p ły w ie na rozw ój m iłości w czesn ej inicjacji seksualnej oraz w artość w pełni chcianej w strzem ięźli­ w ości, znaczenie św iadom ości m oralnej dla pełnego rozw oju człow ieka. Trzeba także podkreślić, że autor akcentuje prawdę o społecznej w artości życia sek su aln ego. O dpow iedzialne odnoszenie w łasn ych czyn ów do dobra ludzkości jest m iernikiem praw dziw ie ludzkiego działania.

N ietrudno jest zauw ażyć, że analiza i ocena życia sek su aln ego dokonana przez Chaucharda w oparciu o nauki przyrodnicze jest bliska tem u, co na naszym teren ie u czyn ił w tym przedm iocie, lecz w p łaszczyźnie filozoficznej, ks. kard. W o j t y ł a w znanej książce M iło ść i o dpow iedzialn ość. W u ję­ ciu Chaucharda akt p łcio w y jest zjednoczeniem cielesn o-d u ch ow ym dw óch podm iotów m iłujących się w zajem nie. Podobnie ks. kard. W ojtyła pojm uje m iłość jako szczeg ó ln y układ istn ieją cy m iędzy ludźmi, jako sw o iste od n iesien ie m ięd zyosob ow e, w którym w y stęp u je także akt se k ­ sualny. Przeciw staw ia się użyciu osob y przez osobę, która n igd y nie m oże stać się narzędziem jedna dla drugiej, obie pozostają zaw sze podmiotami dla siebie.

O ceniając p ozytyw n ie popularnonaukow e w alory om aw ianej książki, która została nie ty lk o dobrze przetłum aczona, ale ponadto opatrzona cen ­ nym i przypisam i K. D z i ę g i e l e w s k i e j i Z. L. S t a r o w i c z a , trzeba jednak zw rócić u w agę na kilka n iejasn ych sform ułow ań i sugestii.

A utor w spom ina o przyszłej u żyteczn ości b io so cjo lo g ii człow ieka, która m oże jego zdaniem przynieść in teresu jący i naturalny w kład w zagadnie­ nie płodności (s. 93). Zagadnienie jest now e i istotnie ciek aw e. D latego też szkoda, że oprócz skrom nej w zm ianki o nim nie znajduje się w yjaśnień, ch oćb y osob istego punktu w idzenia, jak autor w yobraża sobie tę biosocjo- logiczną strukturę człow ieka i jakie w idzi sposoby jej w ypracow ania.

Chauchard z optym izm em patrzy na rozw ój eu gen ik i i zw iązaną z nią m ożność doskonalenia ludzkości przez stosow an ie selek cji (s. 108— 109). Z całą p ew n ością c e l jest god n y p ochw ały, ale m oże jednak należałoby silniej zaakcentow ać, że m etody i środki, jakie m ogą służyć jego urzeczy­ w istnieniu, napaw ają także bojaźnią. Zbiorowa praca M en schen zü ch tu ng (München 19702, V erlag С. H. Веска, s. 252), która d o ty czy problem ów g e ­ n etyczn ej m anipulacji, ukazuje pow ażne n iebezpieczeństw a, jakie czyhają

(5)

na ludzkość w skutek regulacji życia sek su aln ego p oszczególn ych jednostek drogą zew nętrznych, pozaosob ow ych w p ły w ó w i nacisków .

Chauchard jako przyrodnik sądzi, że „biologia człow ieka, rozw ażanie tego, czym jest istota ludzka m yśląca i działająca w społeczeństw ie" może d ostarczyć obiektyw nej pod staw y dla stw orzenia ety k i (s. 113— 114). Te jednak su g estie mają w artość jako ratio convénientiae. D ziałanie czło w ie­ ka w dziedzinie płci jest działaniem św iadom ym i w olnym , i jako takie pod lega norm ow aniu etycznem u. Fakt różnorodności zachow ań ludzkich w zakresie życia p łciow ego, o czym św iad czy etologia, jest argumentem przeciw determ inizm ow i popędow em u w tej sferze. A rgum enty i w nioski zaczerpnięte z nauk przyrodniczych nie są jednorodne i nie dają w ystar­ czających podstaw do orzekań etyczn ych . W poszukiw aniu norm p ostęp o­ w ania ety czn eg o trzeba w y jść poza b iologię i fizjologię i w ejść na teren całościow ej w izji człow ieka, a w ięc na teren antropologii. O dnosi się w ra­ żenie, że tego w ła śn ie przejścia nie udało się autorow i w pełni dokonać. W yp ow iad ając się na tem aty etyczn e, p ozostaje nadal biologiem .

Pow ażną w ątp liw ość rodzi jeden z k o ń cow ych w n iosk ów książki. Autor w yraźn ie w yp ow iad a się na rzecz autonom ii m oralności i przeciw ingerencji K ościoła w naturalną w arstw ę ży cia m oralnego. Z punktu w idzenia biologa b yć m oże w skazana jest taka deklaracja, aby tym lepiej ukazać naturalną w artość życia sek su aln ego, niem niej pozostaje faktem, że z k o lei z teo lo ­ g iczn ego punktu w idzenia norm y m oralne sw oją treść czerpią nie z prze­ słanek przyrodniczych, lecz z O bjaw ienia. Etyka chrześcijańska, teono- m iczna i chrystocentryczna, nie jest rozw inięciem ety k i naturalnej. Mając sw e źródło w Bogu nie sprzeciw ia się ety c e naturalnej, lecz uzupełnia ją i ubogaca.

P rzytoczone trudności nie przesłaniają jednak zasadniczych w alorów k siążki Chaucharda. Jest to pozycja n iew ątp liw ie cenna i warto się z nią bliżej zapoznać.

Stelan Kornas

R. M e h l , Ethique catholique et éthique protestante, N eu ch âtel 1970, D elachaux & N iestlé, ss. 106.

K siążka M ehla przypom ina w ydaną przed kilku laty (1965) pracę F. B ö c k l e g o , Gesetz und Gewissen. Obaj autorzy dokonują porów nania ety k i katolickiej z ety k ą protestancką; obum przyśw iecał zamiar ekum e­ niczny. B öckle opatrzył sw ą publikację podtytułem Grundtragen theologi­ scher Ethik in ökumenischer Sicht. Podobnie M ehl w y ja śn ia w e w stęp ie, że jeg o studium nie jest ani kontrow ersją, ani apologią, lecz analizą porów ­ naw czą o charakterze ekum enicznym . Inne są jednak treści obu książek i odm ienne akcenty teologiczn e. Sprawia to zapew ne przede w szystkim różnica lat d zieląca ich p ow stanie. W iele w tym czasie się zm ieniło; ek u ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

przykładem jest relacja koloru zdefiniowana na zbiorze wszystkich samochodów, gdzie dwa samochody są w tej relacji, jeśli są tego samego koloru.. Jeszcze inny przykład to

nierozsądnie jest ustawić się dziobem żaglówki w stronę wiatru – wtedy na pewno nie popłyniemy we właściwą stronę – ale jak pokazuje teoria (i praktyka), rozwiązaniem

W przestrzeni dyskretnej w szczególności każdy jednopunktowy podzbiór jest otwarty – dla każdego punktu możemy więc znaleźć taką kulę, że nie ma w niej punktów innych niż

Spoglądając z różnych stron na przykład na boisko piłkarskie, możemy stwierdzić, że raz wydaje nam się bliżej nieokreślonym czworokątem, raz trapezem, a z lotu ptaka

Bywa, że każdy element zbioru A sparujemy z innym elementem zbioru B, ale być może w zbiorze B znajdują się dodatkowo elementy, które nie zostały dobrane w pary.. Jest to dobra

Następujące przestrzenie metryczne z metryką prostej euklidesowej są spójne dla dowolnych a, b ∈ R: odcinek otwarty (a, b), odcinek domknięty [a, b], domknięty jednostronnie [a,

nierozsądnie jest ustawić się dziobem żaglówki w stronę wiatru – wtedy na pewno nie popłyniemy we właściwą stronę – ale jak pokazuje teoria (i praktyka), rozwiązaniem

W przestrzeni dyskretnej w szczególności każdy jednopunktowy podzbiór jest otwarty – dla każdego punktu możemy więc znaleźć taką kulę, że nie ma w niej punktów innych niż