• Nie Znaleziono Wyników

Racjonalistyczne interpretacje apostolatu nowotestamentalnego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Racjonalistyczne interpretacje apostolatu nowotestamentalnego"

Copied!
26
0
0

Pełen tekst

(1)

Kazimierz Hoła

Racjonalistyczne interpretacje

apostolatu nowotestamentalnego

Studia Theologica Varsaviensia 14/1, 43-67

(2)

14 (1976) nr 1

K A Z IM IER Z HO ŁA

RACJONALISTYCZNE INTERPRETACJE APOSTOLATU NOWOTESTAMENTALNEGO

T r e ś ć : W stęp; I. H. S. R eim arus: k on cep cja esch atologiczn a ap o­ sto la tu ; I. F. D. S ch leierm ach er: 1. P ro b lem a ty k a litera ck o -h isto r y czn a zagad n ien ia apostolatu; 2. P ro b lem a ty k a im p lik u ją ca a sp ek ty teo lo g icz­ n e zagad n ien ia ap ostalatu ; III. D. F. Strauss: 1. C zęściow a opozycja w ob ec tez S ch leierm ach era; 2. Z astosow an ie teo rii m itó w do za g a d n ie­ nia a p ostolatu ; Z akończenie.

W STĘP

Z agadnienie ap o sto latu w N. Testam encie wiąże się zarów no z pro b lem aty k ą chrystologiczną, jak i eklezjologiczną. O k re­ ślenie bow iem znaczenia i roli apostołów zależy od odpowie- dzii, kim b y ł Jezus C h rystus, z kolei zaś pojęcie' apostolatu no ­ w otestam entaln eg o rz u tu je na obraz Kościoła.

A naliza odnośnych tekstów N. T estam en tu nasuw a szereg problem ów egzegetycznych, k tó re w y n ik ają z fa k tu niejed no ­ liteg o ujm ow ania ap ostolatu przez autorów natchnionych. W szczególności zary so w u ją się dwie odm ienne koncepcje: Ł u k a- szowa i Paw łow a. W edług pierw szej z nich k rąg apostołów zdaje się być zacieśniony do D w unastu. W edług d ru g iej n ato ­ m iast k rąg te n jest szerszy: ob ejm u je oprócz D w unastu przy ­ najm n iej jeszcze P aw ła, a praw dopodobnie także i innych ucz­ niów. W zw iązku z ty m rodzą się pytan ia: 1) skąd pochodzi pojęcie chrześcijańskiego apostolatu, 2) w jakim stosunku po­ zostaje apostolat d w u n astu uczniów Jezusa do apostolatu P a ­ wła, 3) ja k liczny b y ł k rąg apostołów za czasów P aw ła i czy, mogło nastąp ić rozszerzenie pierw otnego ich kręg u, czy też zaw ężenie go do D w unastu.

Pom im o odm iennie zarysow anych obrazów apostoła w P i­ sm ach Ł ukasza i P aw ła w y tw o rzy ło się w Kościele katolickim dość jednoznacznie o kreślone pojęcie now otestam entaln ego

(3)

apo-44 K A Z IM IE R Z H O Ł A [2]

sto latu . Sprow adza się ono do czterech zasadniczych tw ie r­ dzeń: apostołow ie zostali ustanow ieni przez sam ego Jezusa C hrystusa; z tego w zględu stanow ili zam k n iętą grupę; z Jego upow ażnienia posiadali w ładzę rządzenia i uśw ięcania w K o­ ściele; n iek tó re spośród darów zw iązanych z urzęd em apostol­ skim zostały dane nie ty lko dla sam ych apostołów, lecz są p rzekazy w aln e i de facto są przek azy w ane w Kościele drogą sukcesji.

R eform acja zw róciła się p rzede w szystkim przeciw ko p ry ­ m atow i papieża, nie zakw estionow ała jed n a k w zasadzie k a - tilickiej koncepcji apostolatu. U czynili to dopiero auto rzy p ro ­ testan ccy głów nie X IX i X X w ieku, w yw ołując żywą, trw a ­ jącą p o dziś dzień dyskusję, do k tó re j w łączyli się z cza­ sem rów nież uczeni katoliccy. W to k u d y sk u sji w y su n ięto w ie­ le teorii , często w zajem n ie sprzecznych, k tó ry c h ko n fro n tacja przybliżyła rozw iązanie postaw ionych problem ów . W naszych czasach u k azu ją się n ad al zarów no pow ażne p race m onografi­ czne, jak i d robniejsze rozp raw y i a rty k u ły pośw ięcone tem u zagadnieniu. D aje się jed n a k odczuć b ra k publik acji, re fe ru ją ­ cych w yczerpująco sam przebieg dyskusji, oraz poddających analizie i ocenie stanow iska w niej rep rezen tow an e. Dotyczy to szczególnie pierw szej jej fazy, tj. okresu niem ieckiego ra ­ cjonalizm u *. B rakow i tem u usiłu je w p ew n ej m ierze zaradzić niniejszy a rty k u ł.

N a w stęp ie w y p ad a poczynić kilka uw ag n a te m a t sposobu ujęcia pro b lem aty ki, z jak ą w p rac y n iniejszej m ieć będziem y do czynienia. W opracow aniach zagadnienia n o w o te sta m en ta l- nego ap o sto latu w yróżnić m ożna trz y zasadnicze płaszczyzny: literack ą, histo ry czn ą i teologiczną. P ierw sza z nich sprow adza się do literack iej analizy w ypow iedzi b ib lijn y ch dotyczących apostołów Jezu sa i zm ierza d o w yk ry cia sensu owych w ypo­ wiedzi. Poprzedza ona ujm ow anie zagadnienia na płaszczyźnie historycznej i teologicznej. Na płaszczyźnie h istorycznej roz­ p a tru je się p y tan ia zw iązane z w y d arzen iam i z życia aposto­ łów. W reszcie na płaszczyźnie teologicznej bada się, jaka jest w łaściw a n a u k a P ism a św., czyli objaw ien ia Bożego o

apo-1 K rótk i zarys p rzeb iegu tej d y sk u sji daje je d y n ie artyk u ł: E. K r e - d e l , Der A p o s t e l b e g r i f f in d e r n e u e r e n E x e g e se , ZK Th 78 (1956) s. 170— 193. Ze w zg lęd u na ch arak ter i rozm iary tej p u b lik a c ji n ie m o­ że ona w p row ad zać g łęb iej w o m aw ian ą p ro b lem a ty k ę. Bardzo p o ­ b ieżn ie został p o tra k to w a n y m. in. okres n iem ieck ieg o racjonalizm u X IX w. — ta k np. o D. F. S t r a u s s i e m am y ty lk o w zm ia n k ę w k il­ ku sło w a ch — co sta n o w i d od atk ow ą ra cję, b y k ie r u n e k ten b ard ziej rzeczow o i ob szern iej opracow ać.

(4)

stołach. P rzed e w szystkim więc dąży się do u stalenia, co w św ietle objaw ienia stanow i isto tę n o w otestam entaln ego apo­ stolatu, oraz jak ie są p rzy m io ty i p rero g a ty w y apostołów. T rzeba jed n ak nadm ienić że odpowiedzi na te i ty m podobne py tan ia szukać m ożna rów nież bez odw oływ ania się do n ad ­ przyrodzonego objaw ienia i tak postępow ali cizęsto rac jo n ali­ styczni autorzy. W ty m p rzy p ad k u ujęcie zagadnienia aposto­ la tu w yłącza oczywiście płaszczyznę teologiczną ograniczając się do rozw ażań o ch ara k te rz e filozoficznym .

O graniczone ram y objętościow e a rty k u łu zm uszają do pew ­ nego zaw ężenia zasięgu jego treści. Uw idoczni się to przede w szystkim w liczbie om aw ianych autorów . P ierw szym k tó ry rozpoczął d y sk u sję nad n o w o testam en taln ym apostolatem , był H. S. R e i m a r u s , dlatego też nieodzow ną rzeczą będzie n a j­ p ierw poświęcić m u nieco uwagi. W łaściw ą dy sku sję na tem at ap o sto latu prow adzili jed n ak dopiero niem ieccy racjolaliści X IX w.; toteż ich dorobek będzie stanow ił głów ny przedm iot naszych dociekań. O graniczym y się p rzy ty m do dw óch n ajw aż­ niejszych p rzedstaw icieli tego k ieru n k u , tj. do F. D. S c h 1 e- i e r m a c h e r a i D. F. S t r a u s s a , bow iem konieczność zaw ężenia ram objętościow ych a rty k u łu nie dozw ala omówić poglądów innych autorów ; nie przyniesie to w iększego uszczer­ b k u dla całości zagadnienia, gdyż w ym ienieni dw aj autorzy ro zw ijają w sw ych dziełach w szystkie isto tn e p ro blem y zw ią­ zane z apostolatem , jak ie w ty m okresie zostały dostrzeżone.

I. H. S. R EIM A R U S: K O NC EPC JA ESC H A TO L O G IC ZN A A PO STO L A T U

H. S. R eim arus w yprzedził o k ilkadziesiąt la t w łaściw ą dy­ skusję na tem a t n ow otestam entalnego apostolatu. Był on, jak w iadom o, p rzedstaw icielem racjonalistycznej m etody tłum acze­ nia religii, jednakże w y b itne jego uzdolnienia i zaintereso w a­ nia historyczne pozw alają uznać go tak że za p rek u rso ra hi- storycyzm u. W sw ych pierw szych dziełach, w k tó ry c h zazna­ cza się w pływ Ch. W o l f a i angielskiego deizm u, usiłow ał R eim arus uzasadnić rozum ow o najw ażniejsze p raw d y tzw. re ­ ligii n a tu ra ln e j. Głów ne jego dzieło nosi znam ienny ty tu ł: Apologie der S c h u tzsc h rift fü r die v e m ü n fig e r V erehrers G ot­ tes i skierow ane jest przeciw ko biblicyzm ow i i ortodoksji. Dzieło to nie zostało nigdy ogłoszone dru k iem ; na pedstaw ie odpisów i to nie pochodzących z pierw szej ręk i opublikow ał

(5)

G. E. L e s s i n g 7 frag m en tó w pt. F ragm ente eines W o lfen- büttelsch en U ngenannten (Berlin 1774— 1778), z k tó ry ch o s ta t­ ni p t. Von d em Z w ec k e Jesu und seiner J ü n g e r 2 stanow i pierw szą próbę trw ają cy c h po dzień dzisiejszy bad ań k ry ty c z ­ nych n a d dziejam i J e z u s a 3. W nim też z n ajd u jem y po raz pierw szy w dziejach teologii odm ienny od trad y cy jn eg o pogląd na rolę apostołów N. T estam entu, rozpoczynający dyskusję w okół tego zagadnienia.

J a k w spom niano we w stępie, p ro b lem aty k a n o w o testam en tal­ nego ap o sto latu zw iązana jest ściśle z tezą chrystologiczną. Po­ w iązanie to d aje się dostrzec już w eschatologicznej koncepcji R eim arusa, w edług k tó re j stanow isko apostołów uzależnio­ ne je s t od m esjań skiej roli Jezusa. D la uchw ycenia tego po­ w iązania w a rto przeanalizow ać n a jp ie rw w ypow iedzi R eim a­ ru sa dotyczące ro li Jezusa-M esjasza, a n astęp nie u w ydatnić konsekw encje jak ie stąd w y n ik n ęły dla u jęcia stanow iska apo­ stołów.

R eim arus sądzi, że Jezus uw ażał się za M esjasza w sensie politycznym — ta k ja k pojm ow ała tę rolę w iększość ówczes­ nych Żydów. N ie w y jaśniał, czym jest lu b na czym m a pole­ gać głoszone przezeń k ró lestw o B o ż e 4, a nauczając o nim w przypow ieściach, odw oływ ał się do pan u jący ch pow szechnie w yobrażeń i p rzekon ań żydow skich 5. G dy ted y sam lub przez sw ych uczniów głosił że królestw o Boże je s t blisko, to Żydzi rozum ieli tę w ypow iedź w ty m sensie, iż zgodnie z przepow ie­ dniam i proroków zjaw i się w k ró tce Pom azaniec czyli M esjasz, tj. K ról, k tó ry uw olni naród izraelski od w szelkich ucisków i zb u d u je w nim sw e w spaniałe królestw o. N aród ten od cza­ su niew oli z tęsk n o tą na to c z e k a ł6.

Sprow adzenie przez R eim aru sa ro li Jezusa do roli przyw ód­ cy politycznego w płynęło siłą rzeczy n a przy pisanie tak że in ­ nego znaczenia apostołom . R eim arus każe apostołom pełnić je ­ dynie ro lę heroldów Jeg o kró lestw a 7. U w aża ponadto, że J e ­ zus obiecuje im w sw ym przyszłym k ró lestw ie sędziow ską go­ dność i w ładzę n ad d w u n a stu p o k o le n ia m i8.

4 6 K A Z IM IE R Z H O Ł A [ 4 ]

2 y on d e m Z w e c k e J e s u u n d seiner Jünger. N och ein F r a g m e n t des

W o l f e n b ii tt e ls c h e n U n g e n a n n te n . H erausg. v o n G. E. L e s s i n g , B r a ­

u n sch w eig 1778.

8 Por. F. M u s s n e r , R eim a ru s. W: L T hK 8 (2 1963) kol. 1137 n. 4 H. R e i m a r u s , dz. cyt., s. 112. ,

5 T am że, s. 108 n. 8 T am że, s. 111. 7 T am że, s. 114. 8 T am że, s. 145.

(6)

Słuchacze ham b urskieg o profesora filozofii i teologii, sły ­ sząc tego ro d zaju w yw ody na tem a t roli Jezu sa i Jego aposto­ łów, m usieli chyba zauważyć, że to co zostało im przedstaw io ­ ne niezbyt zgadza się z opisam i Ew angelii, zwłaszcza dotyczą­ cym i ekspiacyjnej śm ierci Jezusa i Jego zm artw ychw stania oraz roli apostołów, jako św iadków tego w ydarzenia. P ro feso r jed n ak w sw oisty sposób tak iej trudności zaradził: sk o n stru o ­ w ał m ianow icie hipotezę o św iadom ym oszustwie, dokonanym przez apostołów. W edług tej hipotezy, Jezus w m om encie są­ du skazującego Go na śm ierć, a ty m bard ziej Jego uczniowie, zaw iedli się w sw ych nadziejach 9. Po śm ierci Jezusa aposto­ łowie stra c ili do reszty nadzieję, jak ą żyw ili do niego jako ziem skiego w ybaw iciela n aro d u żydowskiego; w ym yślili p rze­ to d o k try n ę o duchow ym , cierpiącym Zbaw icielu ro d zaju ludz­ kiego 10.

H ipoteza R eim arusa naw iązu jąca zresztą do hipotezy m i- tomaniii św iadom ej w y su n iętej już przez san hendryn istów , n ie w ym aga tu ta j bliższej analizy i oceny. Z b y t g ru b y m i nićm i zo­ sta ła ona uszyta, by m ogła m ieć choć pozory praw dy . J e st ona raczej dow olną k o n stru k c ją m yślow ą, niż p racą o p a rtą o źród­ ła. Również poruszony p rzy te j okazji problem apostolatu przedstaw ia się u uczonego ham burskiego niezw ykle ubogo i jak b y w k rzyw ym zw ierciadle, p rzy czym samo zagadnienie ro zp atry w an e jest jed yn ie na płaszczyźnie h istorycznej. Toteż nie w idzim y potrzeby, by koncepcji R eim arusa poświęcać w ię­ cej uwagi. Zauw ażyć jed n ak trzeba, że w koncepcji tej spoty ­ kam y się po raz pierw szy z eschatologizm em , k tó ry w yw arł później d u ży w pły w n a kształtow anie się poglądów tak ich au ­ torów protestan ck ich , ja k J . W e i s s , A. S c h w e i t z e r , A. K a t t e n b u s c h , A. F r i d r i c h s e n , O. C u l l m a n n . W reszcie za słuszne w system ie R eim arusa uznać należy to, że przyznał on d w u n astu u przyw ilejow anym uczniom Jezusa szczególne stanow isko, k tó re otrzym ali ty lk o dzięki Jego au to ­ ry te to w i11.

II. F. D. SC HLEIERM ACH ER

M iędzy o statnim i latam i działalności R eim arusa, p rzyp ada­ jącym i na schyłek XV III w., a początkiem w łaściw ej dyskusji n ad apostolatem u k o nsekw entnych racjo n alistó w niem ieckich

9 T am że, s. 154. 10 T am że, s. 117.

(7)

X IX w. upłynęło kilkadziesiąt lat. O kres te n stanow i pierw szą fazę racjonalizm u, k tó rą m ożna by nazw ać sem iracjonaliz- m em , w y rażenie bow iem „starszy racjo n alizm ” jak iej się nie­ kiedy używ a 12, jest n ietrafn e , gdyż k ieru n e k ten m iał w ielu zw olenników i później zarów no w okresie konsekw entnego r a ­ cjonalizm u ja k też p rzy jego schyłku, a n a w e t po nim . W y­ m ieniony k ieru n ek stanow i szczególnego ro d zaju połączenie o r­ todoksji z racjonalizm em . Po raz pierw szy w dziejach historii teologii p rzejaw ia się potrzeb a pisania żyw otów Jezusa. Sem i- racjonalizm realizu je to w te n sposób, że pozostaw ia niena­ ruszoną sferę pojęć dogm atycznych o Jezusie, a u siłu je jedynie bliżej w yjaśnić Jeg o ziem skie ludzkie życie 13. Do zagadnienia ap o sto la tu n ie w niósł te n k ieru n e k nic nowego, nie będziem y się więc bliżej nad nim rozwodzić; należało jed n ak w spom nieć 0 nim , by w skazać na pew ien rozw ój, jak iem u racjonalizm podlegał poczynając od swego p rek u rso ra.

Pierw szym konsek w en tym racjon alistą, k tó ry pośw ięcił w ie­ le uw agi zagadnieniu apostołów Jezusa, był F. D. S chleierm a­ c h e r. Swe poglądy na te n tem a t szkicuje k ró tk o ju ż w ro zp ra­ w ie U eber die S c h rifte n L u ka s 14, n astęp n ie zaś k o n ty n u u je je 1 rozw ija szerzej w dziele Das L eb en J e s u 15. S chleierm acher jako pierw szy spośród teologów prow adził n a Ew angelickim F aku ltecie Teologcznym w H alle w y k łady pośw ięcone życiu Jezu sa już w r. 1819, chociaż dzieło będące owocem tych w y­ kładów ukazało się dopiero po jego śm ierci w r. 1864. W pły­ nęły na to n a jp ie rw trudności zw iązane z re k o n stru k c ją dzieła w oparciu o n o tatk i u n iw ersy teck ie profesora i jego uczniów, a następnie okoliczność, że pod koniec sw ojej działalności zo­ s ta ł on usu n ięty w cień przez D. F. S trau ssa, a u to ra głośnego dzieła Das L eb en Jesu kritisch bearbeitet, w y danego po raz pierw szy w r. 1835 16.

4 8 K A Z IM IE R Z H O Ł A [ 6 ]

12 Zob. A. S c h w e i t z e r , G esch ich te d e r L e b e n -J e s u - F o r s c h u n g ,

M ü n ch en 1966 s. 69. 13 T am że, s. 69 n.

14 F S c h l e i e r m a c h e r , U b er die S c h r i f t e n L u k a s. Ein k r i t i ­ sc her V ersu ch , B erlin 1817. D zieło to cy to w a n e b ęd zie d alej w g w y d a -

Л1а: F ried r ich S c h l e i e r m a c h e r ’s s ä m tl ic h e W e r k e , cz. 1. Z u r T h e o lo ­

gie, t. 2, B erlin 1836.

15 F. S c h l e i e r m a c h e r , Das L e b e n Jesu. V o r le s u n g e n an der U n i v e r s i t ä t z u B e r li n i m J a h r 1832 geh a lten . A u s S c h le i e r m a c h e r ’s h a n d s c h r ift li c h e n N a ch la ss e u n d N a c h s c h r i fte n s e i n e r Z u h ö r e r herausg. v o n K. A. R u te n i k , B erlin 1864.

(8)

1. P r o b l e m a t y k a l i t e r a c k o h i s t o r y c z n a z a g a d n i e n i a a p o s t o l a t u

S chleierm acher jako pierw szy z obozu racjo n alistó w zakw e­ stionow ał au tenty czn o ść uroczystego pow ołania apostołów przez Jezusa 17. F a k t ten był krokiem niesłychanej w agi. P o p ierw ­ sze, stanow ił on negację jednego z podstaw ow ych tw ierd zeń n au k i kato lick iej o apostołach, uznaw anego do tego m o m en tu także i przez teologię p ro testan ck ą. Po w tó re w y w a rł w ielki w pływ na k ształto w an ie się poglądów późniejszych autorów protestanckich, spośród k tó ry ch w ielu odrzuca po dzień dzi­ siejszy historyczność pow ołania apostołów przez Jezusa, co sta ­ je się wciąż przyczyną licznych sporów polem ik. N asuw a się pytanie, jak ą w arto ść posiada tw ierdzenie S chleierm achera. W ty m celu należy przeanalizow ać tok rozum ow ań a u to ra od stro ­ n y m etodologicznej, co pozwoli ustalić, czy w yprow adzony z nich w niosek jest słuszny.

Podstaw ę do tw ierd zen ia o niehistoryczności pow ołania apo­ stołów przez Jezu sa stanow i dla S chleierm achera analiza li­ terack a w prow adzenia do kazania na górze w E w angelii Ł u ­ kasza (Łk 6,12— 17). Zdaniem jego, nieuzasadniony je s t po­ gląd tych, k tórzy w prow adzenie do kazania na górze tra k tu ją jako w iary g o dny opis w ydarzeń, gdyż rodzaj litera c k i tegoż w prow adzenia nie upow ażnia b ynajm niej do tego. Oto tekst w tłum aczeniu polskim , stanow iący isto tn y zrąb w nioskow a­ nia naszego au to ra.

S ło w a e k l e k s a m e n o s a p ’a u t o n d o d e k a , h o u s k a t a p o s t o l o u s o n o -

m a s e n — w y b r a ł s p o ś r ó d n i c h d w u n a s t u , k t ó r y c h t e ż n a z w a ł a p o ­ s t o ł a m i — n ie u p o w a ż n ia ją b y n a j m n ie j d o te g o (tj. do u z n a n ia ic h

za opis h istoryczn ego w ydarzenia). W yrażenie e k l e k s a s t h a i — w y ­

b r a ć m u s i o tr z y m a ć s w e b liż s z e o k r e ś l e n ie d o p ie r o z k o n te k s tu . K o n t e k s t n ie s p r z y j a j e d n a k te m u p o g lą d o w i, g d y ż e k l e k s a m e ­ n o s — w y b r a ł — o d d z ie lo n e je s t p r z e z k o n t e k s t o d o n o m a s e n — n a z w a ł — a to o s t a t n ie u s y t u o w a n e j e s t w c a łk ie m in n y m m o ­ m e n c ie c z a s o w y m , ta k ż e m o ż n a b y p r z e ło ż y ć t e n z w r o t p r z e z k t ó ­ r y c h n a z w a ł O n r ó w n i e ż p r z e d t e m a p o s t o ł a m i lu b k t ó r y c h n a z w a ł O n r ó w n i e ż p ó ź n i e j a p o s t o ł a m i . J e ś l i je d n o i d r u g ie m i a ło s ię d o ­

konać razem , to m u siałob y być p ow ied zian e: e k l e k s a m e n o s d o d e k a

k a i o n o m a s a s a u t o n a p o s t o l o u s — w y b r a ł d w u n a s t u i n a z w a ł i c h a p o s t o ł a m i . Z a m ia s t t e g o e k l e k s a m e n o s — w y b r a ł — je s t ta k ś c i­

ś le z w ią z a n e z k a t a b a s — z s z e d ł s z y (w . 17) o r a z w łą c z o n e m ię d z y 17 F. S c h l e i e r m a c h e r , U e b e r die S c h r i f te n des L u k a s , s. 62.

(9)

p r o s e p h o n e se — p r z y w o ł a ł (w. 12) a e s t e — s t a n ą ł — (w. 17), że

n ie m o ż liw e je s t, b y w y r a ż a ło w ie lk i, u r o c z y s t y i z n a c z n e j w a g i a k t w y b o r u a p o s t o łó w 1S.

P rzytoczony te k s t jest jasny i nie w ym aga bliższego kom en­ tarza. D ostrzegam y w nim w prow adzenie słusznego w zasadzie i nieodzow nego w dociekaniach egzegezy b iblijn ej rozróżnie­ nia m iędzy płaszczyzną literack ą a historyczną. P o w staje jed ­ nak pytanie, czy rozróżnienie to zostało przeprow adzone przez S ch leierm achera w sposób ko n sekw entny i zadow alający oraz czy u p raw n ion y był w niosek uczonego. P rzyznać należy, że S chleierm ach er m iał rację, gdy zakw estionow ał pogląd tych, k tó rzy w stęp do kazania na górze w E w angelii Ł ukasza uznali za w iary g od n y opis w ydarzeń, m im o że jego rodzaj literacki do takiego sądu nie upow ażnia. Dzisiejsza k ry ty k a literack a E w angelii potw ierdza, że spostrzeżenie S ch leierm ach era było trafn e, nie ulega bow iem w ątpliw ości, że w ym ienione w prow a­ dzenie jest rez u lta tem zabiegów red a k cy jn y ch Ł ukasza 19. Ści­ słe jed n ak określenie granic płaszczyzny litera c k ie j i histo­ rycznej nie powiodło się autorow i, k tó ry nie dostrzegł, że na pod staw ie redakcy jn ego c h a ra k te ru opisu pow ołania dw u n astu apostołów u Ł ukasza m ożna nie uznać za h istoryczne jedynie pew nych szczegółów tego ak tu , tj. danych topologicznych i chronologicznych oraz fa k tu pow ołania przez Jezusa w je d ­ nym m om encie D w unastu. W ty m niedopatrzeniu, będącym zresztą rez u lta tem niedostatecznej w ow ych czasach znajo­ mości m etod n aukow ej egzegezy b ib lijn ej, leży też źródło dal­ szego błędnego rozum ow ania Schleierm achera. D latego .jego wniosek, odrzucający sam fa k t pow ołania D w unastu szczegól­ n y m ak tem w oli Jezusa, pośw iadczony przez w szystkich sy­ noptyków i św. P aw ła, jest nieuzasadniony.

Nie ra tu je tezy halleńskiego profesora d o datkow y argu m ent, jak i przy tacza on na poparcie swego stanow iska, a m ianowicie, że przeciw ko jego rozum ow aniu,' k w estionującem u au te n ty cz ­ ność w yb o ru d w u n astu apostołów przez Jezusa, m ożna w ysu­ nąć z arzu t w oparciu o E w angelię M arka, w k tó re j jest mowa o ustanow ieniu D w unastu. E w angelista ten w 3, 13 donosi, jak się w ydaje, o ty m sam ym , co Łukasz w sw ym w prow adzeniu do kazania na górze. W edług S ch leierm achera relacja M arka jest p rze jęta z przek azu Łukaszowego, a więc M arek jest

5 0 K A Z I M IE R Z H O Ł A [ 8 ]

18 Tam że.

19 Por. J. D u p o n t, L e n o m d ’a p ô tr e s a - t - i l é t é don n é a u x Douze

(10)

praw dopodobnie pierw szym , k tó ry odnośny u s tę p . z E w angelii Ł ukasza tak niew łaściw ie z ro z u m ia ł20. Aby uniknąć w szelkie­ go nieporozum ienia S chleierm acher dodaje, że nie chce tw ie r­ dzić, jakoby M arek p rzy redagow aniu sw ej E w angelii m iał całą Ew angelię Ł ukasza przed sobą; uw aża jed n ak, że a u to r drug iej Ew angelii k o rzy stał ze zbioru, k tó ry zaw ierał kazanie na górze 21.

W przytoczonym argum encie S chleierm acher odw ołuje się do teorii, jak ą głosił odnośnie do p roblem u synoptycznego. Te­ oria ta, uznająca istn ien ie presynoptycznych jedno stek lite ra c ­ kich, zw anych diegeseis, i u siłująca w zachow anym do dzisiaj tekście Ew angelii M arka odróżnić w łaściw ą E w angelię od uzu­ pełnień późniejszego „ re d a k to ra ” , była, jak w iadom o, jedną z pierw szych prób rozw iązania problem u synoptycznego. Póź­ niej okazało się jed n ak , że nie przed staw ia ona w iększej w a r­ tości naukow ej. D latego została porzucona i zastąpiona teo ria ­ m i bardziej uzasadnionym i, w śród k tó ry ch najw iększą rolę odegrała tzw. teoria dw óch źródeł . W oparciu o w nikliw e, trw ają ce w iele dziesiątków la t badania nad problem em synop­ tycznym , uznaje się dzisiaj pow szechnie tezę przeciw ną do tej, jak ą przyjm ow ał Schleierm acher, m ianow icie że Ew angelia Ł ukasza zależna jest od E w angelii M a rk a 22; w szczególności widoczne jest rów nież, że Ł ukasz korzystał z E w angelii M ar­ ka przy redagow aniu sceny pow ołania D w unastu, a nie na od­ w ró t 23. Tak więc i do datkow y arg um en t, jakim S chleierm a­ cher usiłow ał wzm ocnić swą tezę o niehistoryczności pow oła­ nia dw u n astu apostołów szczególnym ak tem w oli Jezusa, s tr a ­ cił w szelką w artość.

Na płaszczyźnie literack o -h istory czn ej ro zp a tru je S chleier­ m acher także trudność pogodzenia różnic w katalogach aposto­ łów oraz zw iązany z ty m problem stałości apostolskiego k rę ­ gu. Zauw aża, że n iek tó rzy spośród D w unastu m ają odm ienne im iona w różnych w ykazach. W zw iązku z ty m staw ia pytanie: czy posiadane przez nas opisy są zgodne m iędzy sobą tak, iż upow ażniają do tw ierdzenia, że D w unastu byli zawsze jed n y ­ m i i ty m i sam ym i osobami, czy też raczej istnieje możliwość, że w ym ienieni apostołow ie nie byli tym i sam ym i osobam i oraż że w ykazy ich pochodzą z różnych czasów. Rozwiązanie tej trudności widzi a u to r w przyjęciu praw dopodobnej — w e­

20 F. S c h l e i e r m a c h e r , dz. cyt., s. 62. 21 Tam że, s. 63.

22 Por. J. G n i l k a , S y n o p t i k e r . W: L ThK 9 (2 1964) kol. 1241.

(11)

dług niego — tezy o niestałości apostolskiego kręgu. Uw aża więc, że m ożliw a jest d ru g a z w ym ienionych w yżej ew en tu al­ ności. Jeśli rzecz się ta k przedstaw ia, nie m a — zdaniem jego — potrzeby uciekania się do tłum aczenia, że jakiś apo­ stoł odpadł od Jezusa; jest nato m iast m ożliw e, że obowiązki rodzinne i szczególne okoliczności m ogły n iek tó ry ch zmusić do porzucenia stałego tow arzyszenia Jezusow i: w te d y m iejsce tych, k tó rzy odchodzili, m ogli zająć i n n i 24.

T rzeba przyznać, że problem różnic m iędzy poszczególnym i w ykazam i im ion apostołów stanow i rzeczyw istą trudność. Róż­ nice t e dostrzeżono zresztą już w starożytności chrześcijań­ skiej, lecz m im o ponaw ianych w ciągu w ieków w ysiłków nie znaleziono do dziś zadow alającego całkow icie w yjaśnienia. Ja k ą zatem w artość p rzed staw ia próba rozw iązania ow ej trudności przez S chleierm achera? Zanim będziem y m ogli dać odpowiedź na to pytanie, m usim y zdać sobie spraw ę z tego, jak się przed ­ staw iają w szczegółach owe zagadkow e różnice.

W N. T estam encie, jak wiadomo, m am y aż 4 w ykazy imion apostołów, tj. M t 10, 2— 4; Mk 3, 16— 19; Ł k 6, 14— 16; Dz 1, 13. Im iona dw óch pierw szych w ykazów tj. M ateusza i M arka, z w y ją tk ie m drugiego im ienia, tzn. przydom ka, znajdującego się na jed en asty m m iejscu Szym ona, są jednakow e. Różnica n ato m iast w y stę p u je m iędzy im ieniem w ym ienionym na dzie­ siąty m m iejscu w w ykazach M ateusza i M arka, a im ieniem podanym na jed en asty m m iejscu w d w u k ro tn y m w ykazie Ł u ­ kasza, m ianow icie zam iast T adeusza z w ykazu M ateusza i M ar­ ka w ym ieniony je s t u Ł ukasza Ju d a Jakubow y. Oprócz tego n iek tó re m an u sk ry p ty M ateusza i M arka o k reślają Tadeusza im ieniem Lebbeusz. P o n ad to zachodzi jeszcze w ątpliw ość co do im ienia Lewiego, w E w angelii M ateusza bow iem osoba nosząca im ię L ew i utożsam iona jest z M ateuszem , n ato m iast M k 2; 14 m ówi o L ew im synu A lfeuszow ym , a więc nasuw a się p rzy ­ puszczenie, że osobę tę utożsam ia on z Ja k u b em A lfeuszow ym : w takim jed n ak razie im ię Lew i oznaczałoby w w ykazach Ma­ teusza i M arka dw ie różne osoby.

Spośród w ielu podejm ow anych dotychczas prób rozw iązyw a­ nia tego prob lem u na uw agę zasługują usiłow ania w yjaśnienia n iek tó ry ch różnic przez odw ołanie się do red a k cy jn y ch zabie­ gów ew angelistów . Tak np. E. H i r s c h uw aża, że M arek m iał przed sobą w ykaz d w u n astu im ion apostolskich i jedno z nich, m ianow icie im ię Ju d y , w ym ienione w znanych nam

5 2 K A Z IM IE R Z H O Ł A [ 1 0 ]

(12)

w ykazach Łukasza, utożsam ił z im ieniem Ju d asza Iskario ty 25. H ipoteza ta jed nak sp raw ia w rażen ie zupełnie nieprzekon y w a- jącej, tru d n o bow iem sobie w yobrazić, że M arek, którego cechuje zawsze w ielka tro sk a o w iern e oddanie w sw ej E w an­ gelii trad y cji, m ógł ulec ta k fata ln e j pom yłce, iż utożsam ił apostoła Ju d ę ze zd rajcą Judaszem , w pro w adzając jednocze­ śnie na m iejsce pierw szego z nich in n ą osobę, tj. Tadeusza. Jeszcze bardziej niezadow alające jest rozw iązanie podane przez S chleierm achera, gdyż nie widać dostatecznych podstaw do kw estionow ania stałości apostolskiego kręgu, tak że cała ta teo ria robi w rażen ie dow olnej k o n stru k cji m yślow ej. W szyst­ ko zatem zdaje się przem aw iać za słusznością trad y cy jn eg o po­ glądu, k tó ry — op ierając się na pośw iadczonym zgodnie przez tra d y c ję ew angeliczną fakcie istnienia d w u n astu apostołów J e ­ zusa — tłum aczy różnice m iędzy w ykazam i ich im ion tym , że niek tó rzy spośród nich nosili dw a imiona. P rz y ty m założeniu jest więc możliwe, że w ykazy M ateusza i M arka p o sługują się innym i im ionam i niż w ykazy Łukasza, lecz w obu p rzy p a d ­ kach chodziłoby o jedn e i te sam e osoby.

2. P r o b l e m a t y k a i m p l i k u j ą c a a s p e k t y t e o l o g i c z n e z a g a d n i e n i a a p o s t o l a t u

W dociekaniach S chleierm achera pośw ięconych zagadnieniu apostołów z n ajd u jem y problem y, k tó re chociaż roztrząsane są p rzez niego na płaszczyźnie literacko -history cznej, to jednak im p lik u ją asp ek ty teologiczne. P ro blem y te z rac ji ich złożo­ ności, a p rze d e w szystkim ze w zględu na ich w agę dla całości zagadnienia n ow o testam entalnego apostolatu, zasługują na szczególniejszą uwagę.

S chleierm acher w ysuw a przede w szystkim spraw ę odniesie­ nia d w u n astu apostołów d o dw u n astu pokoleń izraelskich. J e ­ śli, jego zdaniem , w eźm ie się pod uw agę u stęp zaw ierający w ypow iedź Jezusa o zasiadaniu d w un astu apostołów na d w u ­ n a stu tron ach , to nasu w a się w praw dzie m yśl o odniesieniu dw u n astu apostołów do d w u n astu pokoleń, ale gdyby tak było w rzeczyw istości, to należałoby też uznać, że Jezus p o jął k ró ­ lestw o Boże jako ograniczone do d w u n astu pokoleń, a więc 25 Zob. E. H i r s c h , F rü h g esch ich te des E v a n g e li u m s , cz. 1. Das

W e r d e n des M a r k u s e v a n g e li u m s , T ü b in gen *1951 s. 21 n. H ip otezę tę

u w aża za praw dopodobną ró w n ież k a to lick i autor W. B u r g e r s ; zob. jeg o artyk u ł: De in s tellin g v a n de T w a a l f in h et E v a n g e li e v a n M ar- -cus, EThL 36 (1960) s. 625— 654.

(13)

do izraelskiej w spólnoty. W ówczas w spólnota ta byłaby zaląż­ kiem w spólnoty chrześcijańskiej, a tym sam ym poganie m u ­ sieliby n a jp ie rw w stąpić do żydow skiej w spólnoty, a dopiero potem zostać chrześcijanam i. Ponadto, jak zauw aża dalej Schle­ ierm acher, m usim y b rać pod uw agę fak t, że za czasów Jezusa 12 pokoleń już nie istniało, wobec tego odniesienie dw u n astu apostołów do d w u n astu pokoleń nie m iałoby żadnego sensu 26, ty m i zatem , k tó rzy przy k ład ali w agę do liczby 12, byli osta­ tecznie sam i apostołow ie 27.

Można zauważyć, że przytoczone rozum ow anie stanow i p ew ­ ną form ę w nioskow ania dedukcyjnego, chociaż przedstaw ione jest w postaci skróconej, tzn. u k ry ta czyli dom yślna jest w nim jedna z przesłanek, a nadto w niosek nie jest w y rażo ny jasno. P rzesłanka w ypow iedziana w y raża się w zdaniu, że gdyby 12 apostołów pozostaw ało w odniesieniu do d w u n astu pokoleń izraelskich, to Jezu s rozum iałby królestw o Boże jako ograniczo­ ne do żydow skiej w spólnoty; przesłanka u k ry ta sprow adza się do tw ierdzenia, że Jezu s nie pojm ow ał k ró lestw a Bożego jako ograniczonego do żydow skiej w spólnoty. W niosek więc brzm i, że d w un astu apostołów nie pozostaw ało w odniesieniu do dw u­ n a stu pokoleń izraelskich. W niosek ten im p lik u je z kolei tezę, że Jezus nie mógł w ypow iedzieć zdania o zasiadaniu d w u n astu apo­

stołów na d w u n astu tro n ach w celu sądzenia d w u n astu poko­ leń izraelskich, gdyż zakładałoby to w spom niane odniesienie apostołów do pokoleń Izraela. In ny m i słowy, w niosek ten im ­ p lik u je odrzucenie autentyczności logionu o d w u n astu tronach. Tak też należy odczytać w ypow iedź S chleierm achera, że tym i, k tó rzy p rzy k ład ali w agę do liczby 12, byli sam i apostołowie.

Chcąc ocenić w artość w niosku w yprow adzonego przez Schle­ ierm ach era m usim y n a jp ie rw zbadać, czy rozum ow anie jego jest zgodne z reg u łam i popraw nego w nioskow ania. Reguły te orzek ają, że w niosek jest praw dziw y, jeśli w ynika w sposób oczyw isty z p raw dziw ych przesłanek. J e s t rzeczą widoczną, że rozum ow anie S ch leierm achera nie spełnia tej zasady, albow iem fałszyw a jest p rzesłan ka pierw sza. S chleierm acher nie zbadał bliżej, jakiego ro dzaju może być odniesienie d w u n astu aposto­ łów Jezu sa do d w u n astu pokoleń izraelskich. W szczególności nie wziął pod uw agę okoliczności, że m isja Jezusa i apostołów tylko czasowo, w o k resie Jego ziem skiego życia, była ograni­ czona i to pod pew nym w zględem do n aro d u izraelskiego. W ta ­ kim razie jed n ak całe rozum ow anie S ch leierm achera jest

so-28 F. S с h 1 e i e r m а с h e r, dz. cyt., s. 371. 27 T am że, s. 272 n.

(14)

fizm atem i niczego nie dowodzi, co isto tn ie potw ierd ziła dzi­ siejsza egzegeza b iblijna. W spom niany problem był w ielokro t­ nie ro ztrząsan y od czasów Schleierm achera, a rów nież i obec­ nie w ielu egzegetów nim się zajm uje. Na podstaw ie ich prac uzasadniony je s t w niosek, że archaiczność logionu M t 19,28 i Ł k 22, 28— 30 jest gw aran cją jego historycznej w a rto ś c i2S. Jeśli zaś chodzi o treść w nim zaw artą, to m a ona tak i sens, że Jezus chciał praw dopodobnie rzeczywiście w yrazić tu myśl, iż D w unastu będzie pełniło rolę asesorów N ajw yższego Sędzie­ go, w ydającego w y rok n ad n arodem izraelskim na sądzie osta­ tecznym 29.

Pow ażniejszą tru dn o ść stanow i sp raw a pow ołania przez J e ­ zusa Judasza. S chleierm ach er ro zu m uje w sposób n a stę p u ją ­ cy. Jeśli przy jm iem y , że Jezu s w iedział w cześniej, jak Judasz postąpi i jak i będzie jego koniec, a m imo to zaliczył go w po­ czet sw ych uczniów, to czy m ożem y u trzym yw ać, że Jezus był przez to jak b y w spółuczestnikiem p ostępku Judasza? G dyby how iem Ju d asz nie został w łączony do grona apostołów , nie byłby spraw cą w yd an ia Jezusa. Nie m ożem y w szakże u trz y ­ m ywać, że Jezus nie w iedział wcześniej, jak ą drogę obierze Judasz, gdyż byłoby to niezgodne z faktem posiadania przez Jezusa doskonałej znajom ości w n ętrza człowieka. S tajem y więc przed dylem atem : albo Jezus nie w iedział, co się k ry ło w J u ­ daszu, albo też św iadom ie i dobrow olnie czyniąc go apostołem , sam popchnął go przez to na zatracenie. A przecież ani jednej, ani d rugiej możliwości nie m ożem y przyjąć. P roblem ten, jak sądzi Schleierm acher, jest zupełnie nie do rozw iązania, jeśli pow ołanie apostolskiego k ręg u pojm ie się w sposób p rzed sta­ w iony nam przez Łukasza, czyli Jezus szczególnym ak tem woli w ybrał apostołów. N atom iast trudność ta upada, jeśli się uzna, iż krąg ten pow stał inaczej, tj. że w ybór apostołów nie był całkow icie zależny od Jezusa. Stosunek niek tó ry ch uczniów do Niego, decydujący o ich pow ołaniu na apostołów, ukształtow ał się stopniowo i n iejako spontanicznie, przy czym jedni staw ali się apostołam i za zgodą Jezusa, inni zaś — z Jego przyzw ole­ niem . Jeżeli zaś chodzi o proroctw o dotyczące zdrady J u d a ­ sza, to nie jest ono w ypow iedziane w ten sposób, że faktycznie

28 Por. B. R i g a u X , Die ’’Z w ö l f ’ in G e sch ich te u n d K e r y g m a . W: H . R i s t o w K. M a t t h i a e (red), D e r h is to risc h e J e s u s u n d

dar k e r y g m a t i s c h e C h ris tu s, 21961 s. 476 n.

29 Zob. J. D u p o n t , L e L egion de D ouze T rô n e s (Mt 19, 28; Lc 22, 28—30), Bb 45 (1946) s. 385—390.

(15)

odnosi się do Isk ario ty , lecz zostało dopiero później (e x post) tak zin te rp re to w an e 30.

N asuw a się tu kilka uwag. Pro b lem pow ołania Ju dasza na apostoła stanow i rzeczyw iście pow ażną trudność, ale trudność ta w y d aje się nie do rozw iązania ty lk o w tedy, gdy całą spraw ę u jm u je się jed y n ie na płaszczyźnie n a tu ra ln o rozum ow ej, tak jak to w oparciu o swe założenia filozoficzne uczynił S chleier­ m acher. Tym czasem rozw iązania tego pro blem u może d o star­ czyć teologia, k ieru jąc a się ś ^atłem objaw ienia Bożego. W m yśl jej zasad należy uznać, że S cnleierm ach er popełnił podstaw ow y błąd, tra k tu ją c w iedzę Jezusa i sposób Jego po­ stępow ania na m odłę w iedzy i postępow ania każdego innego człowieka. W k onsekw encji popełnił k o lejn y błąd, u trzy m ując, że gdyby Jezu s sam , tj. ak tem swej woli, pow ołał Ju dasza w ie­ dząc o jego przy szłej zdradzie, to b yłb y przez to odpow iedzial­ ny za jego o stateczny los, k tó ry m — jak z w ypow iedzi Schle­ ierm achera m ożna w nioskow ać — m iało być w ieczne potępie­ nie. W św ietle jed n a k teologii k ieru jąc e j się objaw ieniem Bo­ żym tw ierd zenia S chleierm ach era przed staw iają się jako błęd­ ne, gdyż Jezu s n ie był jedynie zw ykłym człowiekiem . Stąd Jego u p rzed zającej w iedzy nie m ożna tra k to w a ć jako zw ykłej w iedzy ludzkiej u trzy m u jąc, że Jezu s k ie ru ją c się swą w ie­ dzą nie b y łb y pow ołał Jud asza w idząc jego przyszłą zdradę. W iedza bow iem Jezusa, tzn. Jego w iedza ludzka — a b stra h u ­ jąc od su b teln y ch rozróżnień teologicznych co do jej zakre­ sów — była w k ażdym razie jak ąś szczególną postacią uczest­ nictw a w w iedzy Bożej i d lateg o nosiła pew ne jej przym ioty, a zwłaszcza w niczym nie n aru szała wolności postępow ania człowieka. Jezus m ógł zatem powołać Judasza, m im o że w ie­ dział z góry o jego zdradzie i przez to b y n ajm n iej się do tej zd rad y nie p rzyczynił ani też nie był odpow iedzialny za osta­ teczny los Ju d asza, n aw et gdyby los ten był w iecznym potę­ pieniem , czego jed n a k w cale nie m ożna tw ierdzić. N adm ienić tu trzeba, że to, co zostało w yżej pow iedziane o pow ołaniu J u ­ dasza, jest jed yn ie uchyleniem nieuzasadnionych w niosków S chleierm achera, lecz nie rości sobie p re te n sji do tego, by cały problem w pełn i rozw iązać. M am y tu bow iem do czynienia z trudn o ścią nie lad a i w szelkie m ożliw e odpow iedzi nie są w stan ie całkow icie rozproszyć n asu w ających się w ątpliw ości. O statecznie bow iem zdrada Ju d asza sprow adza się do ta je m ­ nicy zła, k tó rej n ig d y bez reszty w ytłu m aczyć na ziem i nie potrafim y.

110 F. S с h 1 e i e r m а с h e r, dz. cyt., s. 369 nn.

(16)

Pozostaje w reszcie do rozpatrzenia spraw a różnic m iędzy apostołam i a in n y m i uczniam i Jezusa, k tó rz y apostołam i nie byli. Z fa k tu w y b o ru nowego apostoła, M acieja, w nioskuje Schleierm acher, że istnieli uczniowie, k tó rzy stale tow arzyszyli Jezusow i od c h rz tu w Jo rd a n ie aż do W niebow stąpienia, a jed ­ nak nie byli apostołam i. Różnica m iędzy nim i a apostołam i, zdaniem jego, sprow adza się do rozróżnienia m iędzy publicz­ nym a dom ow ym życiem. Tw ierdzi m ianowicie, że wszyscy, którzy to w arzyszyli ciągle Jezusow i w Jeg o publicznym ży­ ciu, stanow ili Jego bliski krąg i dopełnienie liczby apostołów m ogło nastąpić tylk o z tego kręgu. Tym co w yróżniało apo­ stołów od innych, była jed yn ie okoliczność, że stanow ili oni z Jezusem w spólnotę dom ow ą 31.

Również i tego rozw iązania S chleierm achera nie m ożna uznać za słuszne. P ytan ie, postaw ione przez niego co do różnic m iędzy apostołam i a in ny m i uczniam i Jezusa, należy do b a r­ dzo w ażnych i isto tn ych w zagadnieniu ap osto latu no w o testa­ m entalnego, odpow iedź jednak, jak ą dał na nie, jest n iestety a rb itra ln a d nieuzasadniona. N ikt w praw dzie nie neguje, że apostołow ie m ogli tw orzyć z Jezusem rodzaj dom owej w spól­ noty, jednakże sprow adzanie apostolatu do tak iej w spólnoty zupełnie pom ija w y raźn e w ypow iedzi E w angelii w skazujące na apostołów jako na a u ten ty czn y ch św iadków zm artw y ch ­ w stania Jezusow ego. Ten zaś fakt, że apostołow ie stanow ią upełnom ocnionych św iadków Z m artw ychw stałego, został w późniejszych bad an iach uznany jednom yślnie za n a jisto t­ niejszą cechę n o w otestam entalnego apostolatu. Wobec tego n a­ leży przyjąć, że przeznaczenie do tej roli określało istotę ich apostolatu od początku, tzn. od m om entu pow ołania przez J e ­ zusa.

III. D. F. S T R A U SS

Duży rozgłos i w pły w y d o strzegalne n aw et u niek tó ry ch dzi­ siejszych au to ró w p ro testan ck ich zdobył założyciel szkoły m i­ tologicznej, tw órca hipotezy m itom anii nieśw iadom ej, D. F. Strauss. W jego b adaniach nad życiem Jezusa dom inuje m e­ toda filozoficzna, opierająca się na system ie panlogizm u H e- g 1 a. Sam S trau ss in fo rm u je nas, że już W. de W e t t e , J. E i c h o r n i inni w y ko rzy sty w ali teorię m itów do tłu m a ­ czenia S. T estam en tu. N atom iast do N. T estam en tu była ona

(17)

5 8 K A Z I M I E R Z H O Ł A [ 1 6 ]

stosow ana jed y n ie w odniesieniu do początków ziem skiej w ę­ d rów ki Jezusa i jej kresu, pozostaw iając nienaruszonym sam rdzeń ew angelijnej tra d y c ji od ch rztu w Jo rd an ie aż po zm ar­ tw ychw stanie. G łów na tru d n o ść szerszego zastosow ania teorii m itów do N. T estam en tu polegała, zdaniem S traussa, na tw ie r­ dzeniu, że dw ie spośród Ew angelii, tj. M ateusza i Jan a, są spraw ozdaniem naocznych świadków. Poza ty m już samo sło­ wo „ m it” odniesione do Ew angelii w yw oływ ało w ówczesnej opinii sprzeciw i zgorszenie. Tym szasem — jak sądzi założy­ ciel szkoły m itologicznej — nie da się za pom ocą zew nętrznych k ry te rió w w ykazać w odniesieniu do żadnego spośród ew an­ gelistów , że b y ł naocznym św iadkiem lu b że pozostaw ał do tak ich św iadków w stosunku, k tó ry w ykluczałby zastosow anie teorii m itó w 32. Na m iejsce dawnego, supra-naturaldstycznego i n atu ralisty czneg o sposobu trak to w an ia dziejów Jezusa, w p ro­ w adza więc S trauss nowy, „m ity czn y” sposób. U w aża, że ab­ s tra h u ją c od zw ykłego, historycznego zary su dziejów Jezusa r.a Jego osobę w Ew angeliach zostają przeniesione „m itycz­ n e ”, tj. przede w szystkim m esjańskie, w yobrażenia i podania (Sagen) S. T estam entu. W rezultacie ew angelijne opow iadania w y ra ż ają po p ro stu przeobleczenie na m odłę h istoryczną p ra- ch rześcijańskich idei, co zresztą dokonało się w nieśw iadom ym procesie tw orzenia podania. S trauss nie chce przy ty m by ­ n a jm n ie j ukazyw ać w Ew angeliach „historycznego ją d ra ”

lub — innym i słow y — historycznego Jezusa, ani też elim ino­ wać m itu, lecz przy pom ocy filozoficznej in te rp re ta c ji chce w ydobyw ać na jaw u k ry te w chrystologicznym „m icie” wiecz­ ne p raw d y 33.

1 . C z ę ś c i o w a o p o z y c j a w o b e c t e z S c h l e i e r m a c h e r a

Z agadnienie apostołów Jezu sa porusza S trau ss w sw ych oby­ dw u życiorysach Jezusa, noszących ty tu ły : Das L eben Jesu kritisc h b e a r b e ite t34 i Das L eb en Jesu fü r das deutsche V olk b e a r b e ite t35. W pierw szym z ty ch dzieł, pow ołując się na Schleierm achera, podziela n iek tó re jego poglądy co do powo­ łania apostołów. Z daniem S traussa, opisy ew an gelijn e nie dają

32 Por. A. S c h w e i t z e r , dz. cyt., s. 115 n.

33 Por. F. M u s s n e r , S tr a u ss. W: L ThK 9 (2 1964) kol. 1108 n. 34 T ü b in gen 1835. C ytow ać b ęd ziem y w ed łu g w yd an ia: T übingen 318318.

(18)

nam faktycznie żadnego poręczenia, iż w ybór ten dokonał się w jednym , uroczystym akcie. O pow iadanie bow iem Ł ukasza nie stanow i podstaw y do przyjęcia w niosku o pow ołaniu apostołów przez Jezusa tu ż p rzed kazaniem na górze. Z opisu M arka nie m ożem y się z kolei dowiedzieć, jaki był w łaściw y powód i spo­ sób ich w yboru. W reszcie M ateusz i J a n zak ład ają ty lk o w y­ bór, ale nam go nie opisują 36. W przeciw ieństw ie do S chleier­ m achera uznaje jed n a k S trau ss fa k t u stalen ia liczby d w u n a ­ stu apostołów za życia Jezusa. Św iadczą o tym , w edług niego, nie tylko Dzieje A postolskie, w k tó ry ch D w un astu w y stęp u je zaraz po w niebow stąpieniu jako określony przez tę liczbę krąg, lecz także i Paw eł, opow iadający w 1 K o r 15,5 o zjaw ieniu się Z m artw ychw stałego w obec D w unastu. S trau ss u trz y m u je też, że Jezu s ograniczył liczbę sw ych uczniów do d w u n astu ze w zględu na odniesienie do liczby pokoleń izraelskich (Mt 19,28); zdaniem jego, starożytność chrześcijańska była prześw iadczona o tak im sensie liczby d w u n astu 37.

D rugie dzieło S trau ssa poświęcone życiu Jezu sa składa się z dw óch ksiąg: pierw sza z nich poświęcona jest rzeczyw istej w jego rozum ieniu histo rii w opow iadaniach ew angelijnych, d ru g a zaś zajm u je się m itycznym i, jego zdaniem , dziejam i J e ­ zusa. W pierw szej księdze pow tarza S trau ss bez w iększych zm ian sw oje poprzednie tw ierd zen ia na tem a t apostołów, a więc uzn aje za historyczny fa k t pow ołanie ich przez Jezu sa w cza­ sie Jego ziem skiego życia, jak rów nież odniesienie ich liczby do dw u n astu pokoleń iz ra e ls k ic h 38. Zaznacza jed nak, że po­ szczególne sceny z opisów pow ołań apostołów w Ew angeliach pow stały w form ie podania (Sage) lub w w y nik u twórczości li­ terack iej (Dichtung). W przeciw ieństw ie do stanow iska zaję­ tego w pierw szym dziele w ysuw a w ątpliw ość co do history cz- ności rozesłania przez Jezusa D w unastu na m isję w czasie Jego ziem skiego życia. Za zajęciem takiego stanow iska przem aw iają, zdaniem jego, trz y arg u m en ty . Po pierw sze, d la n iezbyt odle­ głego obszaru, którego nie przekroczyli — w edług synoptycz­ nego opisu — w ysłani w te d y uczniowie, w y starczy ła osobista działalność Jezusa. Po w tóre, w yobrażenia D w unastu o k ró ­ lestw ie M esjasza b y ły — co dla Jezusa nie mogło być z a k ry ­ te — ta k całkow icie uksztatłow ane na m odłę żydow ską, że

311 D. S t r a u s s , D as L e b e n J esu k r i ti s c h b e a r b e i t e t , s. 614. 37 S t r a u s s cy tu je tu L i s t B a r n a b y 8, E w a n g e l ię E b io n i tó w u E pi-

faniusza, H aer. 30, 13; zob. D. S t r a u s s , dz. cyt., s. 614, przyp. 4.

38 D. S t r a u s s , D as L e b e n J esu für da s d e u ts c h e V o lk b e a r b e i te t ,

(19)

w razie w ysłania ich działaliby z pew nością przeciw Jego za­ m iarom . Po trzecie w reszcie, pouczenia, z jak im i Jezus m iał ich rozesłać, są ta k bardzo obliczone na późniejsze stosunki (co w idać szczególnie w tym , że część ty ch pouczeń pow raca w w ielkich prorockich przem ów ieniach o uciskach ostatnich czasów przed zburzeniem Jerozolim y: Mt 10, 17— 22; 24, 9— 13; Mk 13,9 n.; Ł k 21,12), że nasuw a to przypuszczenie o póź­ niejszym p rzy p isan iu n a jp ie rw Jezusow i zm artw ych w stałem u, a następ n ie Jezusow i ziem skiem u w ielu w ydarzeń, jakie roze­ g rały się po Jego śm ierci. W te n sposób przypisane zostało J e ­ zusowi rów nież rozesłanie apostołów, m ianow icie rozesłanie ich n a cały św iat — Jezusow i zm artw y ch w stałem u (Mt 28,19), a rozesłanie na próbę — Jezusow i ziem skiem u 39.

Poglądy S trau ssa na tem a t apostolatu w yłożone w pierw szym jego dziele są w zasadzie zgodne ze stanow iskiem katolickim . D otyczy to rów nież podstaw ow ych tw ierd zeń na ten tem at w dru gim dziele. Odbiega nato m iast od tego stanow iska pod­ dan ie w ty m dziele w w ątpliw ość rozesłania na m isję aposto­ łów przez Jezu sa w czasie Jego życia ziem skiego. Szczególny rów nież problem do ro zp atrzen ia stanow i zastosow anie teorii m itów do ew an g elijnych opow iadań, w danym w y p ad k u m itu 0 nazw aniu przez Jezusa dw óch uczniów ry b ak am i ludzi.

O dm ienne od poprzedniego stanow isko S trau ssa w spraw ie w ysłania apostołów na m isję nie h arm o n izu je z jego zdecydo­ w anym opow iedzeniem się wówczas — w b rew S chleierm ache- row i — za historycznością pow ołania przez Jezusa D w unastu 1 odniesieniem ich liczby do d w u n a stu pokoleń izraelskich. Nie dał się tam zwieść d ialektycznym arg u m en to m Schleierm ache­ ra i p o tra fił zdobyć się na zajęcie k ryty czn eg o stanow iska, od­ różniającego płaszczyznę litera c k ą ew angelijnych opisów i w kład red a k c y jn y ich autorów od trad y cy jn ego , h istory czn e­ go podłoża. W d ru g im jed n a k sw ym dziele S trau ss o ty ch za­ sadach jak b y zapom niał. Bez znaczenia jest dla niego fakt, że o m isji apostołów, niezależnie od różnych ujęć literackich , m ó­ wią jednozgodnie w szyscy synoptycy. O drzucając bez żadnych racji w iarygodność ty ch św iadectw , przytacza n a poparcie sw e­ go stanow iska a rg u m en ty , k tó re w rzeczyw istości niczego nie dowodzą. W arto p rzy jrzeć się ty m arg u m en to m bliżej. P ierw ­ szy z nich sprow adza się do tw ierdzenia, że dla szczupłego ob­ szaru, na k tó ry m ieli być w y słan i na m isję apostołowie, w y ­ starczy ła osobista działalność Jezusa. Można na to

odpowie-6 0 K A Z I M I E R Z H O Ł A [ 1 8 ]

(20)

dzieć, że m im o w szystko jeden człowiek, tj. Jezus, nie był w stanie w k ró tk im czasie objąć zasięgiem swej działalności całego k raju . Może p rzy ty m chodziło rów nież o to, by przez tę pierw szą m isję zapraw ić apostołów do ich przyszłej dzia­ łalności. W każdym razie m isja ta była pożyteczna i potrzeb­ na. A rg u m en t drugi, że w yobrażenia D w u nastu o królestw ie

M esjasza były całkow icie ukształtow ane w edług pojęć żydow­ skich, a więc że apostołow ie m ogli działać przeciw ko zam ia­ rom Jezusa — jest m ocno przesadzony. Nie bierze bow iem pod uwagę, że przed w ysłaniem na m isję D w u nastu pozostawało już dosyć długo pod działaniem swego M istrza, k tó ry błędne czy w ypaczone ich w yobrażenia ciągle prostow ał. Poza tym , jeśli n aw et nie m ieli oni może zbyt dużo do pow iedzenia na tem a t k rólestw a m esjańskiego, to w ażnym było już samo za- pow iedzenie jego nadejścia, p o p arte chary zm aty czn ym działa­ niem przez u zdraw ianie chorych, w ypędzanie dem onów i in­ ne cudow ne znaki.

Pom ieszanie płaszczyzny historycznej z litera c k o -re d ak c y jn ą widoczne jest jed n ak n ajb ard ziej w argum encie trzecim . S trauss k w estio nu je w nim historyczność rozesłania apostołów na pod­ staw ie w ystępow ania — w edług relacji sy n optycznych — w od­ nośnej m owie Jezu sa m otyw ów eschatologicznych. J e s t to do­ syć typow y u racjo n alistów i teologów lib eraln y ch b łąd w ro­ zum ow aniu, w y tłu m aczaln y po części nieznajom ością m etod w łaściw ej, naukow ej k ry ty k i Ew angelii. Szczegółowa i w n ikli­ wa an aliza synoptycznych przekazów o w y słaniu przez Jezusa na m isję D w unastu, posługująca się m etodam i naukow ym i, prow adzi do w niosku, że w ysłanie to stanow i isto tn y elem ent ew an g elijn ej tra d y c ji. N iepodobna w ięc zakw estionow ać jego historycznej w artości bez generalnego odrzucenia w iarygodno­ ści Ew angelii. N iezależnie od tego w idoczne jest, że m iędzy poszczególnym i relacjam i synoptyków co do m isji galilejskiej zachodzą znaczne różnice n a tu ry literack iej. W szczególności np. m ożna przypuszczać, że M ateusz w rozdziale 10-tym swej E w angelii — w k tó ry m jest mowa o m isji galilejskiej — zgro­ m adził w szystko to, co w iedział na tem a t m isji apostolskiej w ogóle i dlatego o d n ajd u jem y tam elem enty tak różne, jak m isja galilejska, m isja w śród pogan, p ersp ek ty w a eschatolo­ giczna 40.

40 Zob. L. C e r f a u X, L a m issio n de G a lilee d a n s la tr a d i t i o n s y ­ n op tiq u e. W: R ecu eil L. C e r f a u x , t. 1, L ou vain 1954, s. 425—468. Por.

(21)

2. Z a s t o s o w a n i e t e o r i i m i t ó w d o z a g a d n i e n i a a p o s t o l a t u

W dru g iej części pracy o „m itycznych dziejach Je zu sa ”, w rozdziale pośw ięconym Jego uczniom, stosuje S trau ss p oję­ cie m itu do ew angelijnej w ypow iedzi Jezu sa skierow anej do sw ych uczniów, Szym ona i A ndrzeja, że uczyni ich rybakam i ludzi. W ypowiedź tę porów nuje do uznanego przez siebie za prorocką legendę staro testam en taln eg o opow iadania o pow oła­ niu Elizeusza (3 K ri 19,19) oraz do rzym skiej histo rii o powo­ łaniu L. C y n c y n a t a . Sądzi przy tym , że tw ierdzenie opo­ w iadania biblijnego, iż Elizeusz b y ł rolnikiem , oraz ęo w o testa- m entalnego, że Szym on i A ndrzej byli rybakam i, leżą w g ran i­ cach historycznej możliwości. Trudność leży n ato m iast gdzie indziej. Mężowie ci nie byli pow ołani tak jak C yncynat po próbie dzielności: Elizeusz zostaje p rorokiem na bezpośredni rozkaz Boży, apostołow ie-rybacy zaś na m ocy m esjańskiego ja ­ snow idzenia, dzięki k tó rem u Jezus p rzenik ał ludzi przy p ie rw ­ szym z nim i spotkaniu. M ianow anie przez se n a t C yncynata d y ­ k tato rem w chwili, gdy orał pole — chociaż zaskakujące, jest. jednak w sposób n a tu ra ln y uzasadnione. N atom iast tego uza­ sadnienia b rak jest zarów no przy pow ołaniu ucznia p ro rok a jak i apostołów, stąd — ja k w nioskuje S trau ss — now otesta- m en taln a scena b ib lijn a jest legend arny m opisem. D odaje je ­ szcze, że w ielu spośród w y b itn ych uczniów Jezu sa mogło być ryb ak am i i dlatego m ógł On później nazw ać ich ryb ak am i lu ­ dzi, czyniąc aluzję do up raw ianego w cześniej zawodu. Mogło to jed n ak m ieć m iejsce dopiero w tedy, gdy u p łyn ął pew ien okres czasu od m om entu, w k tó ry m opuścili sw e daw niejsze rzem iosło i gdy po dłuższej z nim i znajom ości Jezus uznał ich, za zdatny ch na apostolski urząd. Nie m usiała więc się rozegrać scena, o jak iej opow iadają M t 4,18—22; i M k 1,16— 22 41.

P ow staje pytanie, czy słuszne było zastosow anie przez S tra ­ ussa pojęciu m itu do ew angelijnej relacji o n azw aniu przez J e ­ zusa dw óch uczniów ry bak am i ludzi. Chcąc na nie odpow ie­ dzieć należy rozp atrzyć problem stosow alności teorii m itów do N. T estam entu. Posłużm y się w tym celu zw ięzłym lecz w nikliw ym opracow anie tego te m a tu przez H. F r i e s a 42.

M it jest określonym w yrazem i specyficzną postacią reli­ gii oraz w yn ik ającą z niej in te rp re ta c ją św iata przed lub poza

41 D. S t r a u s s , dz. cyt., t. 2 s. 46 n.

42H. F r i e s , E n tm y th o l o g is i e r u n g , III. — G r u n d s ä t z li c h e Ü b e r l e ­ g u n g e n z u r E n t m y th o l o g is i e r u n g ü b e r h a u p t . W: L ThK 3 (2 1951) kol.

901—904.

(22)

historycznym objaw ieniem . Stanow i zarazem n a jsta rsz ą tra d y ­ cję ludzkości a z teologicznego p u n k tu w idzenia jest pozosta­ łością pierw otnego objaw ienia i przy ty m oznaką rozm iaru upadku człowieka 43. M it rozum iany jako religia daje się ująć w kilk u podstaw ow ych tw ierdzeniach. W szystko, co istn ieje i co się dzieje w p rzyrodzie i historii, m a za p rzyczynę boskie moce. Z n a jd u ją się one poza św iatem , lecz u rzeczyw istniają się i jaw ią zarów no w przyrodzie jak i w historii. W te n spo­ sób kosm ogonia i teogonia w zajem nie się d opełniają, a dzieje św iata s ta ją się dziejam i bóstw. Człowiek jest o tw a rtą aren ą owego kosm icznego działania. On też przez kosmologiczne, an ­ tropologiczne, soteriologiezne i eschatologiczne fo rm y m itów skład ający ch się na m it w znaczeniu religii, może odbierać inform acje o ty m działaniu. P rzy m io tn ik „m itologiczny” z ko­ lei oznacza sposób pojm ow ania i w yrażania, w łaściw y m itom , określony przez specyficznie m ityczne w yobrażenia św iata. M i­ tologicznem u zaś sposobowi w y rażan ia się odpow iada w ielo­ znaczne, zm ienne m yślenie i m ów ienie posługujące się obraza­ m i i przypow ieściam i, św iadom e tego, że tajem nica Boża prze­ rasta w szystko, co m ożna o niej obrazowo pow iedzieć 44.

W ażną przy ty m rzeczą jest uśw iadom ienie sobie że mowa m itologiczna jest czymś różnym od m itu. M it jako religia w y rażan y jest oczywiście przy pom ocy m itologicznej mowy; ale m ow a ta może służyć także do przedstaw ienia rzeczy, bę­ dących przeciw ieństw em m itu rozum ianego w w yżej podanym znaczeniu. Z tego podstaw ow ego rozróżnienia d a ją się w y p ro ­ w adzić zasady dla problem u stosow alności teo ri m itów do Bo­ żego objaw ienia. O bjaw ienie to, rozum iane jako dzieje zbaw ie­ nia ludzkości i św iadectw o o nim, już ze sw ej isto ty jest w pew nym sensie „zdem itologizow ane”. J e st ono św iadom ym odżegnaniem się od m itu, poniew aż zbaw ienie, o k tó ry m nam Boże objaw ienie mówi, jest „zdem itologizow ane” (am ityczne); dokonało się bow iem pod znakiem h istorii w odróżnieniu od niehistoryczności i cykliczności m itu 45.

N iezależnie jed n ak od tego w iele szczegółowych postaci m i­ tów zaw iera elem en ty praw dy, chociaż w szczątkow ej i znie­ kształconej form ie. Mogą one być odpowiednio skorygow ane przez określenie, jak i jest rzeczyw isty — w y rażający się p rze ­ de w szystkim w akcie stw orzenia i W cielenia — stosu nek Bo­ ga do św iata. N astępnie m ogą być odniesione do historycznej

43 T am że, kol. 901. 44 T am że, kol.. 901 n. 45 T am że, kol. 902.

(23)

postaci Jezu sa C h ry stu sa i dostępując n iejako godności w y ra ­ żania i p rzed staw ian ia na swój sposób Jego słów i czynów.

J e s t praw dą, że objaw ienie Boże, jak im jest Pism o św. S ta ­ rego i Nowego T estam en tu, zostało przekazane w ram ach do­ syć w y raźn ie zarysow anego m itycznego w yobrażenia św iata. M ając jed n a k n a uw adze zasadnicze rozróżnienie m iędzy m i­ tem a m itycznym obrazem św iata, należy podkreślić, że to, co w ypow iedziane było w Biblii w m itycznych form ach, nie ty l­ ko nie jest m item , rozum ianym jako religia, lecz n ad to jest jego w y raźn y m przeciw ieństw em . S to su je się tu m aksym a: fo rm a m y th ic a a n ty m y th ic a d icu n tu r — w fo rm ie m ity c zn e j w ypo w ied zia n e są a n ty m ity 46.

Dla S trau ssa m it jest w yrazem określonych koncepcji filo­ zoficznych czy teologicznych i k ry je w sobie ideę o ponad­ czasow ej treści. M imo to koncepcje te p o szukują często, jego zdaniem , uzasadnienia na tere n ie historycznym , co prow adzi do tran sp o zy cji h isto rii w sferę pozahistoryczną. Ew angelie, obok fak tó w historycznych, zaw ierają w sobie — w edług S tra ­ ussa —- rów nież tak ie transpozycje, m ów iące n am w rzeczyw i­ stości nie o ty m , kim był Jezus, ale np. z czego u tk an y był płaszcz, jaki N ań narzucono. Tego rod zaju opisy były próbą zaspokojenia w łasnych tęsk n o t d m arzeń p isz ą c eg o 47. Dla do­ konania się jed n a k tego procesu b y ł p o trzeb ny pew ien okres czasu. S trau ss sądzi więc, że E w angelie pochodzą z II w ieku po C hr. i w yznacza okres przeszło s tu le tn i na k ształto w an ie się tzw. procesu m itycznego w E w an g e lia c h 4S. Dzisiaj po przeszło sto lat trw ają cy c h b adaniach nad E w anegliam i, p rz y jm u je się jako pew nik, że E w angelie synoptyczne — na k tó ry c h się tw órca m itologicznej szkoły zasadniczo opierał — pow stały nie w II, lecz w I w ieku po C hr. n ajpraw dopodobniej przed 70 r. Tym sam y m upad a podstaw a do p rzyjm ow ania odpow iednio długie­ go okresu nieodzow nego — zdaniem S trau ssa — do tw orzenia się ew an g elijny ch m itów . F a k t ten w raz z poprzednio w yłożo­ nym i racjam i w ystarcza do uznania m itycznej koncepcji S tra ­ ussa za chybioną. Nie w idać rów nież podstaw do uznania za m it ew angelijnego w ydarzenia, jak im — w edług rela cji dwóch sy n op tyk ów — było nazw anie przez Jezusa ryb ak am i ludzi

dwóch Jego uczniów w m om encie ich pow ołania.

6 4 K A Z IM I E R Z H O Ł A [ 2 2 ]

48 T am że, kol. 903.

47 D. S t г a u s s, dz. cyt., t. 2 s. 1 a; por. E. D ą b r o w s k i , P r o ­

le g o m e n a do N o w e g o T e s t a m e n t u , P ozn ań 3 1960, s. 517 n.

48 Por. W K w i a t k o w s k i , A p o l o g e t y k a totaln a, t. 1, W arszaw a 3 1961 s. 52 n.

(24)

ZAK O Ń CZENIE

D ociekania na te m a t now otestam en taln ego apostolatu zapo­ czątkow ane przez H. S. R eim arusa, a n astęp n ie ko ntynuow ane przez głów nych przedstaw icieli niem ieckiego racjonalizm u X IX w. F. D. S chleierm ach era i D. F. S traussa, przed staw iają w artość nie ty lk o z p u n k tu w idzenia historii egzegezy. Ze w zględu bow iem na samo zagadnienie apostolatu, stojące w cen tru m dzisiejszych zainteresow ań eklezjologicznych i ek u­ m enicznych, h isto ria d y sk u sji na te n te m a t n ab iera szczegól­ nej aktualności.

Celem a rty k u łu było ustalenie, czy i w jak im sto pn iu tezy niem ieckiego racjo nalizm u X IX w. p rzyczyniły się do rozw ią­ zania podstaw ow ych problem ów , dotyczących no w otestam en­ talnego ap o sto latu oraz w jakim sto su n k u pozostają poglądy om ówionych au to ró w do trad y cy jn eg o stanow iska katolickiego. N a podstaw ie przeprow adzonej analizy rozw iązań proponow a­ nych przez poszczególnych au to ró w zestaw iono nie ty lk o n e­ gatyw ne ale i pozytyw ne w y n ik i ich rozw ażań. O kazało się, że zasługą k ry ty k i racjonalistycznej było p rzede w szystkim do­ konanie rozróżnienia m iędzy płaszczyzną litera c k ą a historycz­ ną w badaniach nad n o w o testam en taln y m apostolatem . Nie u w szystkich au to ró w rozróżnienie to zostało w y raźnie i kon­ sek w entn ie przeprow adzone. U niek tó ry ch dochodziło do po­ m ieszania obu płaszczyzn. Pom im o to sam fa k t w prow adzenia tego rozróżnienia jest pozytyw nym osiągnięciem racjonalizm u. Oznaczał bow iem odkrycie w artościow ej m etody, k tó re j dal­ sze doskonalenie doprow adziło w X X w. do sform ułow ania sły nn ych F o rm - i R edaktionsgeschichte; te zaś stosow ane w e w łaściw ych w ym iarach, okazały się bardzo pom ocne dla roz­ w iązyw ania problem ów b ib lijn ej egzegezy.

Zasięg p ro b lem aty k i, jak ą w odniesieniu do now otestam en ­ talnego apostolatu zajęli się racjonaliści, był raczej ubogi. S pro­ w adzał się w łaściw ie do problem u historyczności pow ołania D w unastu przez Jezusa. P rz y czym odpowiedzi, jak ie w tej spraw ie daw ano, w ykluczały się naw zajem . D opiero rozw ój bad ań zapoczątkow anych przez racjonalistów , objął sw oim za­ sięgiem rów nież in n e problem y.

S tosunek racjo n alisty czn y ch autorów X IX w. do tra d y c y j­ nego stanow iska katolickiego wobec ap o sto latu m ożna porów ­ nać obrazow o do w y k resu sinusoidy, ilu stru jąc e j odchylenia po­ szczególnych autorów . Je d n i z nich oddalili się od k ieru n k u katolickiego, inni znów do niego się przybliżyli. Poznanie n a

Cytaty

Powiązane dokumenty

Woda błyszczy, cieszy, żywi, bawi, pokarm i wytchnienie daje Bez niej życie roślin, zwierząt niemożliwe się wydaje … Smutna zatem jest ta prawda, że nie dbamy zbytnio o to,

W Tychach kilka lokali wyra- ziło gorące poparcie dla Bułkęsa i podobnych działań w całej Pol- sce. „Czy gdybyśmy się otwarli, przyjdziecie? ” – zapytali swoich klientów

W sobotę, 9 lipca o godzinie 19.00 na Scenie Kameralnej odbędzie się premiera spektaklu CZEGO NIE WIDAĆ Michaela Frayna w reżyserii Jana Klaty.. Przedstawienie oficjalnie

Przenoszenie zakażenia COVID-19 z matki na dziecko rzadkie Wieczna zmarzlina może zacząć uwalniać cieplarniane gazy Ćwiczenia fizyczne pomocne w leczeniu efektów długiego

Rozwiązanie to jest szczególnie praktyczne w miejscach, gdzie zmienia się sposób wykorzystania oświetlanej przestrzeni, a wraz z nim zmieniają się normy i

Co więcej, pacjenci mogą też zmieniać miejsce i rodzaj opieki paliatywnej, na przykład jeśli stan pacjenta korzystającego z poradni medycyny paliatywnej się pogarsza, to możemy

Analogia ta pokazuje, że przyjęcie skrajnie konserwatywnego stanowiska w kwestii statusu moralnego wczesnych embrionów (czyli uznanie ich za byty, które mają pełny

Zatem coraz częściej, pisze, we współczesnej historiografii podkreśla się coraz bardziej rolę pamięci i w efekcie także znaczenie przekazu ustnego jako ważnego