• Nie Znaleziono Wyników

Pod Znakiem Marji. R. 7, nr 9 (1927)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Pod Znakiem Marji. R. 7, nr 9 (1927)"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

□ □ WRRSSRWa KRRKÓW P02HHŃ □ □

MIESIĘCZNIK SWIH2KU SODRUCUJ MBRJHN.

tZ3Ue2HJÓW S2KÓŁ ŚREDNICH W P O L S C E . O

H D R E S RED. l B O M 1 N 1 S T R . K S . 3 0 3 E F WI NKOWSKI

2 H K 0 P H N G X M A Ł O P O L S K A X Ł U K R S S Ó W K a .

CZERWIEC 1927

(2)

W AŻNE!

Warunki prenumeraty miesięcznika „Pod znakiem Marji" (9 numerów rocznie) na rok szkolny 1926/7

z przesyłką pocztową.

C ało ro cz n ie:

-&''ssII i\ 77(1 ;| ni

kategorii w Polsce: ^ **U “ *• w Polsce: L l U 11. H jrin iU . ł L I . P ojedynczy n u m e r:

£ r 30i r.

Nr konta P. K. 0 . 406.680 albo 149 932

TREŚĆ NUMERUt

str.

Idzie ku w akacjom — W . ... 200 Venl Creator — Z. H o ffm a n n ... 210 Bądź czystym ! — X. J. W i n k o w s k i ... 211 I. Zjazd prowlncj. Związku prow. lwowskiej (sprawozd.) . . 212 Błogosławieństwo g a ł g a n i a r z a ... 215 Wiadomości katolickie — Z kraju — ze św iata . . . . 2 1 6 Trzecie miejsce w ś w i e c l e ! ...217 Przynieś-no m u n d u r ! ... 218 Sprawozdanie z rekol. sodalisów maturz. w r. 1926 . . . . 218 O d e z w a ... 220 Nowe książki I wydawnictwa (X, Cieszyński — Pol Przewodnik

Katol. — Biuletyn Zw iąż. sod. akad. — X. Morawski — X . B zow ­ sk i — Dzierzbicka — Godziszewski — X. M aklowicz — Wlod- kówna — Domańska — P isuliński — Junosza — Groele — X. C h l o n d o w s k i) ...220 XIII. Posledienie Wydziału Wykon, (sprawozd.) . . . . 223 II. Zjazd prowincjonalny Związku prow. krakowskiej . . . 224 U rzędowy Komunikat Prezydjum Nr 9 ...225 Od W y d a w n i c t w a ... 226 Nasze sprawozdania (Krotoszyn I. — Pabjanice — Zakopane) . 227 I. Zjazd archidlecez. g n le in poznań. w G nieźnie . . . . 228 I. Zjazd dlecez. podlaski w Siedlcach . . . . na okładce IX. Wykaz darów I w k ł a d e k ... na okładce

Najwyższy- czas

wyrównać wszystkie zaległości kasowe 1 1 1

Okładkę projektow ał prof. K. Kłossowski w Zakopanem

(3)

N a stę p n y n u m e r (1-szy VIII-go rocznika) w y jd zie d n ia 1 -g o

p a źd ziern ik a .

Idzie ku wakacjom...

O pustoszeją m ury szkolne, ucichną i zam rą, jak człek, z k tórego uszło życie... W yciągnięte zw ykle w długie szeregi ław y spiętrzą się w barykady, by odsłonić deski podłogi pod szczotki i m iotły... Zni­

k n ą obrazy ze ścian... w ypchane ptaki i zw ierzęta w rócą do szklannych szaf gabinetów ... W kipiących gw arem przestrzeniach rozłoży się ci­

sza, ta głucha, gorąca, zatęchła cisza w akacyjna, przepojona odorem rozpalonych pokostów ze szkolnych sprzętów, nietknięta w szechw ładnym

— dziś bezw ładnym już dzw onkiem , który — napróżno — zda się — zachciałyby zastąpić swym brzękiem biedne, chude, aż tutaj zabłąkane szkolne m uchy — m ądrale...

S m utna jest szkoła czasów wakacyj... M ało kto z W as w tedy do niej zaglądał, więc nie odczuł m oże nigdy tej cichej tragedji w io­

nącej ze wszystkich kątów, tragedji i żalu i sm utku m atki, której dzieci n a długo, na długo uleciały hen w dal... do dom ów rodzin­

nych, do w iosek zielonych, do lasów i gór niebosiężnych polskiej Ojczyzny...

I życie sodalicyjne stanie za życiem szkolnem . Ani nabożeństw , ani zebrań.,, ni cichych adoracyj, ni w spólnych z Jezusem K om unij...

S zara brać sodalicyjna rozpierzchła się i wróci nieprędko...

A jak a w róci?

Jak spędzi te długie letnie w akacje? Siła dobrego czy| może.., m oże złego ze sobą przyniesie???

D obrego z pew nością wszelką, jeśli tylko każdy z tej braci pa­

m iętać będzie, pam iętać zechce, że i na w akacjach jest sodalisem , że i na w akacjach wiąże go U staw a, której w ierność ślubow ał, b io ­ rąc dyplom i m edal, w ierność na zawsze...

Pierw szy więc i głów ny obow iązek sodalisa na w akacjach — to żyć w edle Ustawy. To czytać U staw ę, rozw ażać i do życia no­

w ego stosow ać.

O księdzu pam iętać i słów kilka napisać. O m iesięcznej Kom u- nji św. za nic nie zapom nieć, a m iasto zebrań — złączyć się z soda- lisam i swojej czy innej sodalicji, by pom ówić, pochodzić razem, roz­

grzać się w spólnotą m yśli i uczuć sodalicyjnych, z odległem i braćm i choć list jeden, drugi w ym ienić, jeśli w okolicy odw iedzić ich się nie da. I książkę wziąć do ręki uczciwą, katolicką, by ducha zagrzać i serce w w ierności utrzym ać...

Już z tego będzie, będzie naprawdę siła dobrego., _ _ _ _ _ _ _ A potem unikać nudów, bezczynu, niepewnych towarzystw, a zato rękę przyłożyć w e wsi czy w m ieście d o zbożnego dzieła, w y ­ siłku czy pracy innych, zwłaszcza w związku, w Stowarzyszeniu mło­

dzieży polskiej, bratniej, choć z roli czy warsztatu ku nam idącej...,

(4)

210 P O D ZNAKIEM MARJI Nr 9 I jeszcze jed n o !

Z naszych tysięcy sodalicyjnych iluż zostanie w wielkich, u p al­

nych m iastach, w ciasnych izbach wiejskich, w pow ietrzu duszącem pyłem ulic i parującą wodą m iejskich sikaw ek...

Nie zapom inajcie o wielkiej potrzebie m iłości sodalicyjnej, o n a­

szych k olonjach letnich..

Bronki pod Lwowem już... już m ają otw orzyć podw oje... Rodzą się inne projekty... Trzeba o nich r yśleć, mówić, trzeba je będzie popierać... Da Bóg, m oże ziści się kiedyś — dziś jeszcze w w yobra­

źni jeno istniejący — obraz letniej kolonji Związku...

O bszerny dom w iejski z kaplicą... O braz w niej C zęstochow ­ skiej P ani, a codzień N. Ofiara i w spólne m odły w ieczorne... i pifeśni nasze cudow ne i owe „B łękitne rozw ińm y sztandary"...

A oneż dopiero z m oderatorem „letn im “ wycieczki i rozhowory, a oneż braterskie opow ieści z całej O jczyzny i tylu, tylu gniazd so d a ­ licyjnych zniesione... w ym iany myśli, tysiącznych projektów , u n ie­

sień, zapałów ...

A nad kolonją b iało-błękitny sztandar łopoce z Jej inicjałem srebrzystym i złoci si^ w słońcu krzyżyk kapliczki... bucha radosny gw ar głosów m łodzieńczych i pieśni serdecznych... O jakże cudnie, ja k radośnie m ieszkać braci społem ...

Raczże to tedy ziścić U kochana M atko nasza 1

W .

ZYG M U N T H O FFM AN N S. M.

Gniezno.

Veni Creator !

P a trz otośmy serc naszych ukwiecili wnętrza 1 dusze ozdobili w cnót mnogich św itanie Na godne i przeczyste dla Ciebie mieszkanie D uchu ! Trzecia Osobo Trójcy Przenajświętsza I

S p ły ń ! i niechże nad nam i Twa łaska s i( spiętrza, Byśm y, gdy dusz zagubą g ro tą nam otchłanie — Z puklerzem fw ym bezpiecznie dążyli w przystanie, Kędy pieśń szczęśliwości trw a wciąż najgorętsza D uchu ! Władną wichurą, św iatłem Wieczernika i|

R ozśw iellij w nętrza w szystkich ! Niech w szystkichjprzenika]

lw a mądrość i miłości płom yki ogniste....

Spragnione^natchnień Twoich spraw w nas te r ca czyste W zwycięską nieustraizeń zbrojne tarcz bojową,...

Bo sza ta n 'sieć na dusze zapuszcza na nowo....

(5)

N r 9 P O D ZNAKIEM MARJI 211 Ks. J Ó Z E F W IN K O W SK I.

Badź czystym!

C iekawa rzecz!

Zjazd lwowski na konferencji X X . M oderatorów zastanawiał się na w niosek prezesa nad hasłem i naczelną ideą pracy wewnętrznej w naszych sodalicjach związkow ych w przyszłym roku szkolnym. P otrze­

b ę takiego hasła, takiej linji wytycznej uznaliśmy w Związku już d o ść dawno. G orący wyraz dał jej ostatni ogóln y (VIII) Zjazd Związku w lipcu 1926 w W ilnie, rzucając id eę sam oobrony moralnej m łodzieży polskiej w o b ec w sp ółczesn ego zepsucia. T o też X X . M oderatorzy podnieśli kilka, ich zdaniem najbardziej palących kwestyj i złożyw szy je w rę"e prezesa polecili przedstaw ić na posiedzeniu W ydziału W y ­

konaw czego w W arszawie.

Na posiedzeniu tej w ładzy związkowej okazała się również pew na rozbieżność zdań wśród X X M oderatorów. N ajlepszy to d ow ód, jak w iele spraw nagłych a niezmiernie poważnych czeka na naszą pracę, na naszą uw agę, na naszą troskę serdeczną Jak w iele bolączek doma g a się usunięcia, jak wiele chorób naszej m łodzieży polskiej w ygląda lekarstwa. A któż te braki, te cierpienia lepiej i głęb iej o d naszych księży odczuw a ?

K iedy zaś sprawę idei przedstaw iono naszym drogim prezesom prowincjonalnym, sodalisem — oni wyczuwając niemal instynktow nie z punktu widzenia m łodzieży samej największą jej potrzebę duchow a w dniu dzisiejszym — j e d n o g ł o ś n i e ośw iadczyli się za hasłem zrodzonem jeszcze w W ilnie, d.dekiem jednak jeszcze od urzeczywist nienia, ale ujętem bardziej konkretnie i lapidarnie, — i z wielu p r o ­ jektow anych wybrali nakaz krótki, żołnierski i silny : B Ą D Ź CZY STY M I Zgoda na ten nakaz stała się ogóln ą. Przyjął g o cały W ydział W ykonaw czy Związku.

I ten nakaz, to ta s ło bojow e w w alce ze sobą i otoczen iem , w w alce z pokusą i zepsuciem rzuca dz'ś władza związkowa tysiącom swej sodalicyjnej rrłcazie y na rok pracy 1927/28, jako hasło przez samą m łodzież wybrane.

Sodalisie bądź c z y sty m !

Bądź czystym w Twych najtajniejszych myślach, uczuciach, pra­

gnieniach, tak, aby d o g łęb n e przeźrocze Twej duszy m ógł badać

— z Twym pełnym spokojem — wzrok B oży i ludzki.

Bądź czystym w T w ych słow ach, żartach w esołych, op ow ieściach, aby ich zawsze słuchać m ogła Twoja matka i Twoja mała siostrzyczka ! Bądź czystym w Twym wzroku, aby oczy T w e — ta ew a n g e­

liczna św ie c a c ia ła Twego — zawcze odbijały lazur czy steg o nieba i nie plamiły się błotem ulicy.

Bądź czystym w Tw ych czynach, w poszanowaniu T w eg o m ło­

d e g o c ia ła — co rośnie, rozwija się, buduje się w drogocenną D ucha B o ­

(6)

212 P O D ZNAKIEM MARJI Nr. 9 ż e g o św iątynię. D ucha m ieszkającego w T o b ie przez wiarę i łaskę...

Szanuj je, ale karz i podbijaj w niewolę, by ono snać rozpieszczone, niem ęskie, niehartow ne nie w yp ow ied ziało Ci służby, nie rzuciło s ię na Tw ą duszę nieśm iertelną, czyniąc z niej, — królowej, nędzną n ie ­ w oln icę złych chuci, rozkiełznanych nam iętności!

B ądź takim, a w ted y czystość b ęd zie z C ieb ie prom ieniow ać, jak cie p ło i św iatło promieniują z ogniska... Sam b ęd ą c czystym , in ­ nych pociągniesz, podźw igniesz, zachęcisz — wskazując własnym przy­

k ładem , iż w brew wszystkim podszeptom , pokusom i żądzom — m oż­

na b yć czystym w m łodości i można — miast dźw igać kajdany —•

p o królew sku panow ać!I

N iechaj wakacyj czas zdarzy W am p od dźw ięk tej pobudki rzeź- kiej, m łodzieńczej zgrom adzić siły ducha i ciała d o walki, która W as c z e k a !

N ie bronić się tylko W am trzeba, ale iść z sodalicyjnem hasłem rozgłośn em w życie i atakow ać w roga 1

Iść zdobyw ać na nim i wydzierać mu z paszczy zatrutej najdroższe skarby dusz m łodych i narodu c a łeg o , które okrutnie pożera i miaż­

dży — nieskalaność, niew inność i czystość...

Iść dusze m łode ratow ać z toni, topieli oh yd y i zatracenia. T o W a sz czyn, to W asz trud na cały now y rok, na zaw sze!

A zatem Sodalisie U kochany — B Ą D Ź C Z Y S T Y M ! *)

I. Zjazd Prowincjonalny Związki sod. m. m A Sr. i Polsce

Prowincji kościelnej lwowskiej

we Lwowie w dniach 20 i 21 kwietnia 1927.

Pierw szy Zjazd Prowincjonalny Związku, zw ołany na podstaw ie nowej U staw y, uważan.y za fakt w dziejach pracy naszej na terenie szk ół średnich tak d oniosły, iż nie wahamy się sprawozdaniu zjazdo­

wem u udzielić jed n ego z naczelnych miejsc w miesięczniku związkowym.

N a Zjazd przybyli: p rezes Związku X . J. W inkow ski z Zakopa­

n eg o , w szyscy X X . M oderatorzy D iecezjalni prowincji k ość. lwowskiej, a zatem X. D r K. Thullie (Lw ów ), X . Dr J. Jałow y (R zeszów , diec.

przem yska), X. Pref. W izytator A . Jarosiew icz (K ow el, diec. łucka).

Przybyli reprezentanci w szystkich 24 sodalicyj zw iązkowych na terenie prowincji kościelnej lw ow skiej istniejących, a to z 14 sodalicyj przybył zarów no X . M oderator jak i d elegat: A rchid. L w o w s k a : Lwów I.

*) Już na pierwszem zebraniu po wakacjach Konsulty sodalicyj naszych zastano­

wią się nad praktycznem przeprowadzeniem tego hasła w sodalicjach i w szkołach.

Przyjmiemy chętnie na ten tem at uwagi, spostrzeżenia, projekty i będziemy się niemi, dzielić z naszymi D rogim i Czytelnikami na łam ach pisma.

(7)

Nr. 9 P O D ZNAKIEM M A R JI 213 Lwów 111., Lwów IV., Lwów VI., Lwów VII. D iec. P r z e m y s k a : Brzozów, Chyrów, K rosno, Leżajsk, N isko, R zeszów III., aam bor I.

D iec. L u c k a : D ubno, Łuck; z 8 so d a licy j: A rchid. L w o w s k a : Lwów II., Lwów V . D ie c. P r z e m y s k a : Jarosław I., Jarosław II., R zeszów I., R zeszów II., Strzyżów. D iec. Ł u c k a : .barny, przybył tylko d elegat, X. M oderator nadesłał usprawiedliwienie n ieob ecn ości i ży cze­

nia dla Zjazdu, wkońcu z 2 sodalicyj (Buczacz, Przem yśl) przybył ty l­

ko X . M oderator. Możemy przeto o b e s ł a n i e Z j a z d u u w a ż a ć z a z n a k o m i t e , co świadczy oczyw iście o w ysokiem poczuciu organi- zacyjnem i związkowem sodalicyj naszych na terenie tej całej, rozle­

głej prowincji.

W charakterze g o ści przybyli: X . R ektor Dihm , O . Tyrankie- w icz, X . Isakowicz (Lwów), X. Kulinowski (Stryj), X. G órecki (Ł ańcut), X. Lewalski (Sokal), X. K ośm ider (Przemyślany), X. W itkow ski (T łu ­ macz), nadto alumni najwyższych lat Semin. D aah. lw ow skiego.

Obrady Zjazdu otw orzył w e środę, dnia 20 kwietnia o trodz.

1 1 3 0 rano sam N ajprzew ielebniejszy A rcypasterz J. E. X. A r c y b i ­ s k u p M e t r o p o l i t a dr B o l e s ł a w T w a r d o w s k i , dziękując X X . M oderatorom i m łodzieży za tak liczne przybycie i życząc najow ocniej­

szych obrad Zjazdowi. D ostojn y Mówca zaznaczył, że w ob ec rezulta­

tów , jakie dziś już przyniosła sodalicja m łodzieży powinny ustąpić d a ­ w ne uprzedzenia. Jednem z zebrań sodalicyj gńmn. lw ow skich b y ł w prost zachwycony. Zdumienie G o ogarnęło, g d y ż nigdy nie p rzy­

puszczał, że możliwą jest rzeczą tak doskonale w pływ ać na m łodzież przez sodalicję marjańską, takie skutki w tej pracy osiągać. Bardzo przeto cieszy się Zjazdem i z serca mu b łogosław i. P o krótkiem p o ­ witaniu przez X. Mod. archid. lw ow. X . dra Thullie, który objął prze­

w odnictw o Zjazdu i pow ołał członków prezydjum, prezes Związku przedstawił krótkie spraw ozdanie z działalności prezydjum Związku i Rady Naczelnej za czas od 15 czerwca 1926 do 15 kwietnia 1927.

Poczem Zjazd uchwalił jed n ogłośn ie następującą rezolucję : I. Zjazd Prowincjonalny Związku s. m. u. szk. śr. w Polsce zebrany z prowincji kościelnej lwowskiej we Lwowie dnia 20 kwietnia 1927 roku przyjmuje do zatwierdzającej wiadomości sprawozdanie prezydjum Związ­

ku za czas od 16 czerwca 1926 do 15 kwietnia 1927. W szczególności zaś zatwierdza przedstawione przez prezesa Związku sprawozdanie k aso ­ we, o ile uzyska ono ze strony Komisji rewizyjnej wniosek o absolutorjum oraz przyjęcie tego wniosku przez II. Zjazd Prowincjonalny w Krakowie stosownie do § 16 Ustawy Związku.

R ów nież w łączności ze sprawozdaniem prezesa uchw alono jedno­

głośn ie dalszy w niosek prezydjum:

Zjazd prowincjonalny poleca usilnie wszystkim sodalicjom związko­

wym popieranie miesięcznika „Pod znakiem Marji", który prenumerować winien bezwzględnie k aż d y członek sodalicji, oraz wydawnictw Składnicy;

w szczególności uznając, że roczne, drukowane Sprawozdanie Związku ma niezmiernie doniosłe znaczenie organizacyjne, wyraża przekonanie, że każda sodalicja związkowa powinna nabyć przynajmniej 3 jego egzemplarze.

W końcu sprawozdania diecezjalne podali X X . M oderatorzy d ie­

cezjalni l w o w s k i , p r z e m y s k i , ł u c k i . Zebranie zakończono o g o ­ dzinie l s z e j .

(8)

214 .P O D ZNAKIEM MARJ1" Nr. 9 P opołudniu m łodzież zw iedzała p od kierownictwem X. M odera­

tora Thullie miasto i panoramę racławicką, która w yw ołała szczere zachw yty w idzów , poczem o god zin ie 17-tej o d b y ło sie II. zebranie plenarne Zjazdu, z referatem X. Józefa W inkow skiego p. t.: „ Z a s a d ­ n i c z y k i e r u n e k s o d a l i c j i u c z n i o w s k i e j“. W ożywionej dyskusji zabierali g ło s X X . M oderatorzy: Jałow y, Bzowski (Chy- rów ), S ok ołow sk i (Lw ów ), T hullie, M isiąg (K rosno), oraz d e le g a ­ ci i s o d a lis i: Św ieżaw ski (Lwów akad.), Leidler (Lw ów 1.), Malko (L w ów , akad. prezes). Kuprowski (Sam bor I.), M acieliński (Lw ów IV.), Fritze (L w ów 1), W iśniew ski (Lwów VI.).

D ragi dzień Zjazdu, czw artek 21 kw ietnia.

W czesnym rankiem zgrom adzili się d elegaci w miłej kaplicy Ma­

łe g o Seminarjum, aby przystąpić do św. Spow iedzi, po której w ysłu­

chali Mszy św. odprawionej przez prezesa Związku; po Ewangelji cele­

brans przem ów ił krótko, w s'/azujac sodalisom na w ielkie zadania inte­

ligen cji katolickiej w P o lsce i na don iosłe zadanie sodalicyj szk ół śred­

nich w przygotow aniu jej licznych, w yborow ych zastępów . W czasie M szy św. przystąpili w szyscy d eleg a ci do św. Komunji,

Już o godz. 9 tej zebrali się w szyscy uczestnicy na III. Zebranie plenarne. N a w stępie w śród oklasków uchw alono w ysłanie telegra­

m ów hołdow niczych dla A rcypasterzy diecezyj prowincji lw ow skiej t. j.

d o J.E. X . A rcybiskupa T w ardow skiego w e Lwowie, J. E . X . Biskupa N ow aka w Przemyślu i J. E. X . Biskupa Szelążka w Łucku. A rcypa- sterz przem yski raczył oso b iście na drugi dzień p odziękow ać prezesowi Związku, Ks. Biskup Łucki zaś nadesłał następujący telegram : „Łuck 21 kwietnia 1927. Życzę Zjazdowi najobfitszych ow o có w pracy, pełne-

f

ro b łogosław ień stw a B o że g o Biskup S zelążek“. N astęp n ie X. dr Thul- ie w y g ło sił g łę b o k o ujęty i niezm iernie praktycznie opracow any refe- r a t p .t . „ J a k u r z ą d z a ć z e b r a n i e s o d a l i c y j n e ? “. W zbudził on ogrom ne zainteresow anie w śród m łodzieży, która też poprow adziła nad nim gorącą i długą dyskusję, wykazującą n aogół w ysoki poziom soda- licy jn eg o i organizacyjnego uświadomienia u delegatów . Przem awiało o g ó łem 11 reówców zabierając g ło s 22 razy. (W ierzyński (Chyrów), Żukrowski (Lw ów III.), Skibniew ski (Lw ów VII ), Leidler, M acieliński, Fritze, Kunicki (Sarny), K uprowski, Folcik (Lwów V .) XX. Thullie i W inkowski. Po dyskusji uchw alono jeszcze rezolucję zgłoszon ą przez p rezesa Z w iązk u :

Zjazd prowincji lwowskiej w ita z całem uznaniem pierwsze reko­

lekcje zamknięte dla sodalisów-m aturzystów prowincji kościelnej lwow­

skiej w C hyrow iew roku 1927, jak najusilniej poleca udziił w nich matu­

rzystom wszystkich sodalicyj związkowych w archidiecezji lwowskiej, diecezji przemyskiej i łuckiej, a Przew. O O Jezuitom , w szczególności zaś Przew. O. Prowincjałowi Jankiewiczowi akłada serdeczne podzięko­

wanie za przyrzeczone kierownictwo rekolekcyj i bezinteresowne przyjęcie rekolektantów".

P o zamknięciu zebrania przez przew odniczącego X. M od. Thullie rozp oczęła sw oje obrady K onferencja XX. Moderatorów. Tem atem jej b yły następujące spraw y: Jaką id eę naczelną postaw ić sodalicjom związkowym w przyszłym roku szkolnym ? Jak pobudzać ofiarność dla

(9)

N r 9 P O D ZNAKIEM MARJI 215 sodalicji z czasu, pracy, rozrywek ? A nkieta o w sp ółczesn ych niebez­

pieczeństw ach dla relig-ji (X. Jałowy), A nkieta jakie tem aty w ybierać na posiedzenia (X. Bzow ski), Pom oc koleż. przez lekcje zdolniejszych sodalisów (X . Cjałęzowski, Łuck), N acisk kłaść na w yrobienie siebie sam ego, nie reformowanie społeczeństw a (X . Misiąg, K rosno), Nacisk głów ny na ideę obowiązku (X. Thullie). W yjaśnień udzielał stale prezes Związku.

P o wyczerpaniu tem atów przew odniczący X. dr Thullie p od zię­

k ow ał serdecznie X X . M oderatorom za przybycie i zamknął m odlitwą obrady i Zjazd o godz. 12'50.

Błogosławieństwo gałganiarza...

(z francuskiego) W iecie, kto jest g a łg a n ia rz ? ?

To ten nędzarz, co zdobyw a kaw ałek chleba, grzebiąc w śm iet­

niskach w ielkiego m iasta i szukając w nich jeszcze coś — m ającego w artość choć paru groszy, aby to sprzedać podobnym sobie nędza­

rzom...

Taki śm ieciarz, w yczerpany biedą i wiekiem , um ierał raz w P a ­

ryżu... 1

I wezwał do siebie kapłana Boga N ajw yższego, aby go przygo­

tow ał na śm ierć i wyspow iadał, jak należy. A potem jeszcze prosił go, by jutro... w niedzielę przyniósł mu P an a Jezusa w świętym W iatyku.

Kapłan obiecał, ale serce ściskało m u się na widok teg o lochu, brudu, nędzy, do której m iał przynieść P ana nad Pany... Praw dziw a to była jaskinia, w strętna obrzydła...

W racając tedy do dom u, zwierzył się z swą troską przezacnej pani b o g ateg o pałacu, żarliwie pobożnej, szlachetnej...

— Niech ksiądz będzie spokojny. Z aglądnę tam z synkiem . On mi jakoś pom oże. To lepiej, jak brać służbę. Przecież to usługa miłości.

Niech chłopiec zobaczy nędzę z bliska, niech jej ulży. To mu przy­

niesie kiedyś szczęście i błogosław ieństw o Boże... W szak tyle od Boga potrzebuje.

— A leż P a n i ! Ten człowiek jest ciężko chory. Nie m oże czekać.

Jutro wczas rano zaniosę mu Kom unję świętą...

— Niech się już Ksiądz nie kłopocze. My tam będziem y jeszcze wcześniej.

Na drugi dzień, w św ięty poranek niedzielny kapłan zjawia się w progu wczorajszej jaskini i staje zdum iony. N ora zwierzęca zm ieni­

ła się w kaplicę... A stary nędzarz czysty, um yty, w świeżej pościeli i bieliźnie czekał niecierpliw ie przyjścia sw ego Zbaw iciela.

M atka i syn padli na kolana i odm aw iali w skupieniu Spow iedź pow szechną...

(10)

216 P O D ZNAKIEM MARJ1 N r 9 Ksiądz chciał jeszcze w paru słow ach przypom nieć starem u n a­

ukę o Najśw iętszym S akram encie, ale ten w strzym ał go ruchem prze­

czącym i s z e p n ą ł:

— Nie trzeba, nie trz e b a ! Ta pani, co klęczy, w szystko mi już pow iedziała i kazała się m odlić z tym chłopczykiem razem do P an a Jezusa... Och jakiż jestem szczęśliw y !

Św ięty W iatyk przyjął ze w zruszającą pobożnością. A ledw o kapłan ukończył św ięte czynności, szlachetna dam a pow staw szy z klę­

czek, rękę starca położyła sobie na głow ie, d ru g ą na głów ce sw ego synka i rz e k ła :

— No o jc z e ! Teraz jesteś przyjacielem Bożym, przyjąłeś P an a J e ­ zusa do serca, udzielże nam sw ego b łogosław ieństw a!

— Och P a n i ! rzecze w zruszony biedak — cóż to znow u m ó w ic ie ! J a nędzny człowiek i grzeszny... gdzież m nie tam błogosław ić... Ale ja bardzo proszę Boga, by O n sam błogosław ił W as, W as oboje, za to, coście mi uczynili. Bo wy jesteście A niołam i Bożym i... C hyba anioł tylko m oże być tak dobry, jak wy... byliście dla m nie. B óg i Jeg o łaska z W ami... na zaw sze...

Wiadomości Katolickie

Z KRAJU.

NOWI BISKUPI. 3 kwietnia odbyła się w katedrze warszawskiej konsekracja ks.

biskupa dra Tomczaka, sufrajrana łódzkiego.

O jciec św. mianował ks. d ra Radońskiego z Poznania biskupem tytularnym Berissy i sufraganem poznańskim. K onsekracja odbyła się 29 kwietnia.

Ks. d r S t. Rospond, dotychczasowy rektor seminarium duch. krakowskiego został przez O jca św. mianowany sufraganem krakow skim i biskupem tytularnym Dardany.

Dnia 1 maja odbył się uroczysty ingres biskupa O koniew skiego w katedrze w Pelplinie.

KORONACJA OBRAZU MATKI BOSKIEJ OSTROBRAMSKIEJ odbędzie się w lipcu. O braz jest restaurow any przez prof. Rutkowskiego.

ZJAZD XX. PREFEKTÓW odbył się w W arszawie w dniach 22, 23 i 24 kwietnia.

Z ebrani stwierdzili obniżenie poziomu moralnego w śród młodzieży naskutek rozluźnie- niajtwęzłów rodzinnych, oraz wpływu nieodpow iednch rozrywek i złej lektury. Księża prefekci dla zaradzenia złu polecili pewne środki wychowawcze, wzywając również odpowiednie czynniki, aby z programów i bibljotek szkolnych, a także z poleconej lektury usunięto książki przeciwne w irrze i moralności.

GOŚCIE Z ANGLJ1. Dn. 7 maja przybył do Polski J. E. prym as Anglji, arcyb.

W estm insteru kardynał Bourne.

Dn. 28 kwietnia przyjechał do Polski na 5 tygodni katolicki pisar? angielski S. K. Chesterton. W ybitnego pisarza przyjmowały po miastach kluby literackie i przed­

stawiciele społeczeństwa katolickiego. C hesterton nawrócił się z anglikanizmu na kato­

licyzm w r. 1922.

ZE ŚWIATA.

W ROSJI SOWIECKIEJ nastała nowa fala ares.to w ań księży katolickich, prze­

ważnie Polaków pod zarzutem szpiegostwa (1).

(11)

Nr 9 P O D ZNAKIEM MARJI 217 Z MEKSYKU. Rząd Callesa skazał na banicję i deportował jednego arcybiskupa i pięciu biskupów.

Do wojsk powstańczych przyłączyło się 6-u generałów, nazywając w odezwie do narodu Callesa „despotycznym żydem*.

PRZECIW FALI WIDOWISK NIEMORALNYCH. Kino jest dzisiaj chyba najważ­

niejszym masowo działającym czynnikiem wychowawczo-oświatowym w złem i dobrem znaczeniu. Zrozumieli to bolszewicy, monopolizując w Rosji kino dla niszczycielskiej ro ­ boty. Z drugiej strony zrozumiały to zagranicą sfery, którym dobro moralne leży na sercu. We Fraacji podejmują wysiłki w kierunku dobrego filmu. Lecz nie wystarczy pie­

niądz i dobra w o la : w filmie zależy wszystko od reżysera. „La vie cathoIique“ podaje nazwiska pięciu takich reżyserów w dobrym stylu, ludzi młodych i pełnych zapału.

W A njlji bill filmowy ogranicza potop obrazów kinowych. Z drugiej strony tworzy się kom itet dobrego filmu, do którego przystąpili między innymi wybitni pisa­

rze katoliccy.

O naszej produkcji filmowej, choć wogóle jest bardzo słaba, trudno powiedzieć, aby wzgląd dobra moralnego miała na oku. Pokazywany zagranicą film illustrujący kongres eucharystyczny w Chicago do nas jeszcze nie doszedł.

W BELG jl pod protektoratem arcybiskupa z Malines odbył się zjazd chrześcijań­

skich artystów dramatycznych, zgrupowanych w związkach flamandzkich i francuskich.

Najwybitniejsza jest trupa św . L am berta przedstaw iająca sztuki na tem aty religijne.

KATOLICCY STUDENCI W JAPONJI. W Tokjo powstał związek studentów katolików pcd protektoratem świeżo nawróconego profesora cesarskiego uniwersytetu, nazwiskiem Tanaka. W zarządzie związku są m. in. księża Iwaskita i Tolsuka, wycho- wańcy wszechnic japońskich.

PRZEŚLADOWANIE KOŚCIOŁA W CHILE. Rząd chilijski chce iść widocznie w ślady za meksykańskim. Dąży on do oddzielenia Kościoła od państwa. W tym celu już usunął religję ze szkół.

CHINY. Ruch rewolucyjny w Chinach jest nietylko skierowany przeciw cudzo­

ziemcom. Gdzie tylko dosięgła agitacja bolszewicka, tam lud pod wodzą komunistycz­

nych studentów chińskich uderza na misje i duchowieństwo wogóle, nietylko obce ale i chińskie. Bolszewicka agitacja zwraca się również przeciw przedstawicielom pogańskiej religji w Chinach.

Trzecie mieisce w świecie!

W roku 1926 agregow ano do „Prima Primaria" w Rzymie ogółem 974 now ych sodalicyj marjańskich. W liczbie tej Polska zajmuje d r u ­ g i e m i e j s c e wśród narodów E u r o p y , a t r z e c i e n a c a ł e j k u l i z i e m s k i e j ! R adosna to dla nas nowina. Statystyka podana przez organ sodalicyj m łodzieży włoskiej „Stella Matutina" w Rzym ie w yka­

zuje, iż pierw sze m iejsce na św iecie zajmują sodalicję niem ieckie z 179 nowem i agregacjam i, zaraz potem idą Stany Z jednoczone z 167 a d o nich Polska z 81. lane państwa zostają m ocno (blisko o 5 0 % ) w tyle n. p. W łoch y 46, Jugosław ia 45, A rgentyna 45, W ęgry 35, Holan- dja 34, Austrja 33, Francja 33, Hiszpanja 31, A nglja 28 i t. d. W in­

nych częściach świata też mamy now e bratnie sodalicję i tak w A fry­

ce now ych 8, w Azji 24, z te g o 17 w samych Indjach, w A ustralji 11, w A m eryce 273. 1 jeszcze jeden sz czeg ó ł radosny! O to sodalicję te w ogrom nei w iększości obejmują młodzież, bo na 974 now o aregow a- nych aż 852 jest sodalicyj m łodzieży! W P olsce samej zaś na 81 no­

wych jest aż 68 młodzieńczych.

(12)

Idziemy w ięc niemal na cze le św iatow ego ruchu sodalicyjnego z Niemcam i i A m eryką pospołu. O b yż w szystkie p olskie sodalicje i doborem członków i w artością pracy i ża.em m iłości N iepokalanej szły zaw sze na czele. Jakże sło d k o w ytężyć w szystkie siły ducha i ciała, by tak było naprawdę!

S od alisi ukochani! Zaw sze naprzód i zaw sze w zw yż!

218 P O D ZNAKIEM MARJI N r 9

Przynieś-no mundur!

G enerał francuski S alignac-F enelon, który um arł jako kom en­

dant m iasta Tuluzy, m iał stały zwyczaj reg ularnego odm aw iania na klęczkach sw ego w ieczornego pacierza. C zynił to z prawdziwie żoł­

nierską pobożnością i punktualnością.

Pew nego razu położywszy się już do łóżka, nagle przypom niał sobie, że zapom niał odm ów ić pacierza.

Dzwoni natychm iast na ordynansa.

Żołnierz przybiega posłusznie.

P rzynieś-no mi mój m undur, bo zapom niałem dziś zm ówić p a­

cierza.

W staje, ubiera się i klęka-...

Stary żołnierz nie chciał mówić d o Sw ego B oskiego W odza in a­

czej jak w pełnym uniform ie. Tak każe przecież żołnierski regulam in...

A Ty — Rycerzu z pod b łęk itn eg o znaku N ie p o k a la n e j...? ?

Sprawozdanie 2 rekilekryj soiisónłurzystów w roku 1 6 .

(D okończenie)

R ekolekcje dla sod alisów sem inarjów nauczycielskich od b yły się, p od ob n ie jak w roku ubiegłym , w Czerwonej wsi pod K ościa­

nem, w gościnnym domu JW P. A . Hr. C hłapow skiej. Z tvch sk r o ­ mnych rekolekcyj, — zgrom adziły zp.ledwo 20 uczestników , — których przysłały sodalicje K rotoszyn II. i W olsztyn, otrzym aliśm y aż dwa w yczerpujące i bardzo piękne sprawozdania, a to o d sod. J. C ich eg o i sod . F. Św iątka z K rotoszyna II. Żałujemy niezmiernie, iż z braku miejsca nie możem y ich um ieścić w naszym organie. S o d . C ichy wyra­

ża głęb ok ą w dzięczność dla Związku sodalicyj, iż w chwili przełom o­

wej życia m łodzieży seminarjalnej idzie jej z pom ocą, organizując tak d on iosłe w skutkach na całą przyszłość rekolekcje zamknięte. R ek o ­ lekcje i tutaj prow adził niezm ordowany X . Prob. Graszyński, jako te mat Dauk swych wybierając „Zadanie nauczyciela jako w ychow aw cy i niebezpieczeństw a grożące dziś m łodzieży". W przeddzień rozjazdu

(13)

Nr 9 P O D ZNAKIEM MARJI 219 o d b yło cię w śliczn j sali bibljoteki zamkowej zebranie sodalicyjne.

Po przemówieniu X . Kierownika wywiązała się ożyw iona dyskusja ze ­ branych, w której wy czerpu ąco o n ó w io n o sprawy nauczycielskie w odniesieniu do przyszłości rekolektantów. Na prośby ich X. Graszyń- ski, nie szczędząc sw eg o trudu i sił, przeprowadził wzorową kateche­

zę dla dzieci szkolnych o VI tern przykazaniu, jako tem acie najtrudniej­

szym dla nauczyciela, gd y mu przyjdzie uczyć religji.

N ie możemy się powstrzym ać, by na tem miejscu raz jeszcze niestrudzonemu X. Kierownikowi oraz tak gościnnym Hr. Kurnatow­

skim i Hr. Chłapowskiej nie złożyć imieniem c a łeg o Związku najser­

deczniejszych wyrazów naszej gorącej w dzięczności.

Rekolekcje zam knięte dla m aturzystów diecezji tarnowskiej od b yły się w klasztorze O O . R edem ptorystów w T uchow ie. Jakkol w iek organizacja ich stała się sp raw ą diecezji tarnowskiej i jej władz kościelnych, poświęcam y im tut j krótką wz.niankę, g d y i wśród ucze­

stników była spora grom adka naszych sodalisów . R ekolekcje odbyły się w dn. 2 0 —22 lipca p od kierownictwem O. Rektora Strausa. U c z e ­ stników było 66, wyłącznie maturzystów gimnazjalnych. Przybyli oni — r z e c z c h a r a k t e r y s t y c z n a — w y ł ą c z n i e z t y c h z a k ł a d ó w w k t ó r y c h i s t n i e j ą s o d a l i c j e n a s z e . (Bochnia, Brzesko, D ę b i­

ca, M ielec, N ow y Sącz, Tarnów). N iestety sprawa zgłoszeń , które oczyw iście nie przechodziły przez naszą centralę, tu przedstawia się najgorzej. W ed łu g sprawozdania zam ieszczonego bezim iennie w sty­

czniowym nrze „Przeglądu H om iletycznego" (str. 56) zgłosiło się do Tuchowa 112, przybyło zaś z a le d v o 66 uczestników . B yłoby niezmier­

nie ciekawą rzeczą określić ściśle, którzy maturzyści — sodalisi czy niesodalisi — okazali tu więcej poczucia obowiązku i honoru. N iestety nie jest to możliwem. N a zakończenie rekolekcyj przybył J. E. X. Bi­

skup tarnowski W ałęga, w ygłosił konferencję i udzielił rekolektantom Komunji św. Przyjmując bezpiecznie, iż na 66 uczestników conajmniej po'ow a była z naszych sodalicyj związkowych diecezji tarnowskiej, otrzymalibyśmy na rekoleKcjach tuchowskich ok oło 30 so d a lisó w -m a ­ turzystów.

W ogólnem zestaw ieniu stwierdzamy zatam, iż na rekolekcjach związkowych w ich 4 serjach (Bielany, Kalwarja, G ościeszyn, C zerw o­

na wieś) uczestniczyło w tym roku 155 sodalisów , w Tuchowie około 30zrazem zatem 185 uczestników . D a B óg, że lic?ba ta wzrastając p ow o­

li roku na rok, obejm ow ać będzie coraz szersze koła naszych uko- ch anych maturzystów, z wzm ocnioną wiarą, z rozpalonemi jasno idea­

łami Bożemi i narodowem i wstępujących w życie now e po ukończeniu szkoły średniej. O b y kiedyś objęła wszystkich bez wyjątku sodalisów zdających egzamin dojrzałości. O drodzenie duchow e inteligencji poi skiej raźnym krokiem ruszyłoby naprzód i sprowadziło b ło g o sła w ień ­ stw o na całą naszą O jczyznę.*)

X. J. Winkowski.

*) S prostow anie. W sprawozdaniu z rekolekcyj maturz. prow. gnieźn. - pozn.

pominął autor sodal. gimn. w Wejherowie, skąd przybyło na rekolekcje 4 maturzystów.

(14)

Odezwa

do sodalicyj m łodzieży szkół średnich.

P od koniec września b. r. (2 8 /9 do 1/10) od b ęd zie się w Pozna niu m iędzynarodow y zjazd akademicki m isyjny.

N a tym zjeździe od będzie się osob n e

zebranie sekcji sodalicyjnej.

N a to zebranie zapraszamy członków sodalicyj gimnaz., o ile w a­

runki na to pozwolą.

W szystkie zaś sodalicje, które w jakikolwiek sp osób dotąd na rzecz misyj lub uświadom ienia m isyjnego pracowały, prosimy gorąco o sprawozdania, statystyki lub krótką wzmiankę.

T e sprawozdania i t. p. prosimy nadesłać do 15 lipca b. r. pod a d resem : WW. 0 0 . Jezu ici — P oznań.

Każda sodalicja będzie publicznie w yszczególniona.

Przewodniczący sekcji sodalicyjnej.

22Ó P O D ZNAKIEM MARJI Nr. 9

Nowe książki i wydawnictwa.

X. Nikodem Lud. C ieszyński: R oczniki k ato lick ie n a r. 1927 (rok V.) Po­

znań 1927, str. 611, cena 12 zł. I znowu z pod pióra utalentow anego pisarza kato­

lickiego w ychodzi, z roku na rok coraz grubszy — tom Roczników. W XXIX rozdzia­

łach przebiega w nich autor bogatą kronikę w p a d k o u i cenną galerję portretów z ubiegłego roku Pańskiego Oprócz W atykanu zatem czytamy ze szczerem zajęciem o Ameryce połud. i półn., o Anglji, Belgji, Czechach, Francji, Hiszpanji, Jugosławji, Litwie, Niemczech, Polsce (1. 0 str.), Rosji i Rumunji. Po^atem osobne ustępy poświę­

cono Lidze Narodów, Masonerji i Misjom. Jak z;m s;e' najżywiej wyszły rozdziały oparte na osobistych spostrzeżeniach autora, choć i wiele innych zdum iewa plastyką barw i życia. Co do Polski, tym razem może zanad! > wyłącznie rozdziały jej pośw ię­

cone w ypełniają obszerne nekrologi i biografje. Iraw da, że rok 1926 "w niebywały sposób dostarczył do nich m aterjału, ale chętnie c z tM ijy ś m y coś z m aterjalu staty ­ stycznego w zakresie życia i ruchu katolicko-organizacjjnego w Ojczyźnie. W całości książka ta, jak jej poprzedniczki, niezm iernie ciekawa i naprawdę piękna i pożyte­

czna. Bije z niej dziwna pogoda i spokój i ten szlachetny umiar słowa, którego dziś tak brak w publicystyce. Strona typograficzna staranna, lustracje dobrane i wykonane bez zarzutu, tu i ów dzie w idać braki w korekcie, które tłom aciy pośpiech w w yda­

niu książki. Wcale bogaty dział bibljograficzny zamyka dzieło, do bibijotek sodalicyj- nych bardzo przez nas zalecone,

P o lsk i Przew odnik K atolicki, rocznik I. tiod rLd. A L. Szymańskiego, Warsza wa 1927, nakł. Księg. „Kroniki Rodz.“ str. 469-)-XL. W siedmiu bogatych rozdziałach Ujmuje ta, pierwsza tego. rodzaju próba, całokształt spraw katplickich w dzisiejszej Polsce. Oto ich tytuły : Życie kościelne, Akcja charytatywna, Życie społeczne, Ruch umysłowy, Sztuka kościelna, Sprawy gospodarcze, Uzupełnienia. Wśród wielu autorów w idzimy nazwiska X. dyr. A r;hutow skicgo, posła Bryły, X. Prał. Choromańskiego, X. Prał. Fajęckiego, X. G fidyńskiego, Inż. Haukego, X. Szmigielskiego, X. Prof. Szy- delskiego, X. W iśniew skiego i innych. Całość ozdobiona 40 portretam i Episkopatu

(15)

N r 9 „P O D ZNAKIEM M ARJI“ 221 polskiego przedstawia się jako wydawnictwo poważne i wysoce zajm ujące. Zdaje się nam jednak, iż na przyszłość należałoby koniecznie wprowadzić tablice statystyczne i wykresy, które dz ś tak się rozpowszechniły i pozwalają jednym rzutem oka objąć rozciągłość dużego pola akcji i jej stan obecny w porównaniu z przeszłością. Tego bardzo w .Przew odniku* brakuje. N astępnie należałoby chyba osobno traktować spra­

w y szkoły i wychowania, a nie łączyć ich w jednym rozdziale ze sprawam i społe- cznemi, wkońcu radzilibyśmy dodać na końcu dokładny skorowidz instytucyj i osób oraz krótkie zestawienie treści w języku francuskim dla zagranicy. Z najw iększem zainteresowaniem — rzecz jasna — czytaliśmy artykuł X. W iśniewskiego o sodali- cjach. Nie wiemy tylko, dlaczego autor w książce w ydanej w r. 1927 posługiwał się naszem sprawozdaniem z r. 1924/5 a nie ostatniem z r. 1925/6. Podobnie statystyka sodalicyj już jest przestarzała, mamy nowsze. Pozatem związek sodalicyj żeńs. szkół średnich jest osobno wymieniony (str. 176) brak zaś miejsca dla szkól męskich średn.;

niewiadom o dlaczego natom iast wymienione luźno aż 4 (!) sodalicje gim nazjalne (należące do naszego Związku) na str. 169 i 170 Wogóle uważamy ujęcie sprawy sodalicyj i bractw za błędne, gdyż w takim ogólnym „Przew odniku" powinny się znaleźć tylko z e s t a w i e n i a , a n i e s z c z e g ó ł y o kołach lokalnych, (jak przy bractwach) bo daje to tylko znikomy obraz cząstki pracy, a nie całości. Tu dane po­

winny pochodzić albo od związków albo z urzędowych publikacyj Kuryj Biskupich.

Takich n. p. Żywych Różańców są w Polsce tysiące, a '-zytamy tylko o kołach w Bydgoszczy i kilkunastu innych. Znaczy to, że te miejscowości dały odpowiedź, inne nie dały, ich wina oczyw iście; ale też dla całości obrazu należy źródeł szukać inną drogą, by nie otrzymać drobnych fragmentów miast w spaniałego całokształtu akcji katolickiej w Polsce!

B iu lety n Zw iązku sodalicyj akadem ików w Polsce, marzec 1927, nr. 1. Z ca- em uznaniem i z całą radiścią witamy ten pierwszy num er .B iuletynu". Dowodzi o n w ewnętrznej konsolidacji Związku sodslicyj akademickich, a treścią swą, mimo skrom nych rozmiarów, zapowiada bardzo wiele na przyszłość. Przede wszy stkiem przy­

nosi nam wreszcie deklarację ideową sodjlicji akademikóv/, do którtj wrócimy jeszcze po wakacjach, potem praktyczny regulamin przyjmowania kandydatów, w końcu o b ­ szerną kronikę z życia sodalicyj akad w Polsce, z fotografjami, na których z ra­

dością widzimy naszych dobrych znajomych, b sodalisów gim nazjalnych. Serdecznie życzym y „Biuletynowi* jak najczęstszego ukazywania się i znacznigo pow iększenia rozmiarów.

Ks. M ichał M o ra w sk i: Ks. Stanisław Zdzitowiecki, bisk. wlocł., Włocławek 1927, str. 24. Piórem szczerego wielbiciela tego wielkiego Biskupa skreślona pięknie jego sylweta duchowa, obraz życia i prac znojnie dokonanych. Na ich tle w ystępuje żyw o i prom iennie postać arcypasterza kujawskiego, którego zgon opłakiwaliśmy przed kilku miesiącami. Broszurkę zdobią liczne, szkoda, że niedość udatnie wykonane, ryciny.

Ks. Teofil B zo w ski: Bł A ndrzej Bobola, Chyrów, T wo P. Skargi, 1927, str.

100, C. 50 g r , do nabycia u nas. Gorącem piórem napisana książeczka, która p rzy ­ pom ina nam postać wielkiego sługi Bożego, męczennika a rodaka naszego. Już to praw dą jest, że Polacy naogół bardzo mało wiedzą o swoich św iętych i dziwna obo­

jętność otacza ze strony rodaków i:h życie i postacie. Książeczka X Bzowskiego jest hołdem dla BI. Andrzeja, jest zbawiennem przypom nieniem dla nas, a ponadto — oby skutecznym — przyczynkiem do rozszerzenia jego czci i uzyskania tak upragnio­

nej kanonizacji.

Wanda Dzierzbicka: O u zd olnieniach zawodowych nauczyciela-w ychow aw cy, na podstawie ankiety, Lwów, Książnica-Atlas, str. 75. Zwracamy uw agę XX. Prefek­

tów zarówno jak naszych starszych sem inarzystów na tę ciekawą pracę, w której a u ­ torka za pomocą zręcznie skonstruowanych pytań ankiety próbuje w niknąć w duszę nauczyciela wychowawcy i doprowadzić go do całego uświadomienia sobie zagadnień, mających pierwszorzędne znaczenie pedagogiczne.

Włodzimierz G odziszew ski: D la Polski, Miejsce Piastow e, str. 62. Maleńka książeczka łączy w sobie gorący apel autora do modlitw za O jczyznę, zwłaszcza do Komunji św. na jej intencję z kilkoma modlitwami kościelnemi i prześlicznemi a ma ło znanem i modlitwam i oety ■ sodalisa Lucjana Rydla M jże w ię; służyć za miły modlitewnik i dostarczyć tem atu do głębokiego rozważania o potrzebach Ojczyzny 1 obowiązku modlitwy za nią. Sodalisom bardzo polecamy. Czynią to zresztą sam i XX. Biskupi w pięknych słowach umieszczonych na w stępie.

(16)

Ks. J ó z e f M a k ło w ic z: M ały m o dlitew nik dla m łodzieży, Lwów, 1914, str. 64, $ C ena 30 gr. W powyższym m odlitew niczku znajdują się najpotrzebniejsze dla m ł o - J dzieży modlitwy i nabożeństwa. Autor zastosował w nim metodę .S zk o ły pracy", w nietylko budząc uczucia religijne, ale hartując także wolę ku w ykształceniu silnego charakteru.

B ro n isła w a W ło d k ó w n a: C ierpienie i radość, powieść, księg. św . W ojciecha, str. 130. Sam tytuł taki prosty i bez pretensji, zapowiada bardzo prostą opow ieść.

1 rzeczywiście, powieść W łodkównej, choć ujęta jako psychologiczna, pociąga tą sw o­

ją serdeczną prostotą w parze z wysokim poziomem moralnym, przez co odbija tak dodatnio od dzisiejszej literatury beletrystycznej. Przy lekturze jej nasuw a się silne podobieństw o tendencji i ujęcia postaci bohaterki z .Zatrzym anym zagarem " Miła- szewskiej. Dziękować Bogu, że są w Polsce autorki, które sam e takie szlachetne ma­

ją poglądy i, w szatę piękną przyodziane, starają się je szerzyć w polskm świecie kobiecym, który dziś tak bardzo potrzebuje zdrowego moralnie pokarmu. Książkę mo­

żem y polecić starszym sodaliskom . Mogłaby ona naw et dać tem at do pow ażnego re- referatu, o istocie szczęścia w życiu, czy o wartości ofiary z siebie dla najśw iętszych zasad chrześcijańskiej moralności.

A ntonina D o m a ń s k a: K rzyż w Probołowicach, księg. św. Woje. Poznań, str.

42. U talentow ana autorka umiała w tej opowieści połączyć i spleść w jedno trzy piękne, cudowne zdarzenia i ukryć w nich delikatnie myśl apologetyczną odnośnie do cudów. Szkcda tylko, że o sam ych Probołowicach ani w dopisku nic nie czytamy.

A n to n i P isu liń s k i: S zlakiem sło n ia a fry k a ń sk ie g o , Lwów, K siążnica-A tlas, str. 2 l7. Opis podróży po Afryce centralnej i pogoni łowieckiej za słoniami, zajm ie z pewnością młodych czytelników, tem więcej, że wyszedł z pod pióra polskiego m y­

śliw ego i wędrowca. Autor ma bezw ątpienia duży talent pisarski, w dziedzinie ło­

wieckiej, a i obrazy przyrody um ie kreślić pięknie i pociągająco. Szkoda, że m isjona­

rze, z którymi zetknął się w Blantyre, to członkowie szkockiego .F re e Church".

O lbrzym ie środki pieniężne, których tak brak katolickim misjonarzom, pozw alają im na życie wygodne i na budowę wspaniałych świątyń. Fot grafja tej w Blantyre budzi napraw dę podziw, gdyż to prawdziwa katedra. O katolickich misjonarzach wyraża się p. P. ze szczerą sym patją, n ie s t:ty z książki jego nic można nic wnosić o jego reli­

gijności. N igdzie ani jednem słowem nie wspomina o Bogu, Stwórcy cudów, które ogląda; wielki to brak w jego opowiadaniu, zwłaszcza jeśli ma być dla młodzieży przeznaczone. Bardzo ciekawy jest opis tańca murzyńskiego (str. 130), obserw ow anego przez podróżnika w osadzie K atungi, gdyż widać zeń jasno i wyraźnie, że dzisiejsze

„m odne" tańce żywcem stam tąd pochodzą. Niemały to zaszczyt dla „rodzonych" mu­

rzynów , ale dla n a s ? ? Książka może być polecona młodym czytelnikom .

K lem ens J u n o s z a: A d ju ta n t P an a M acieja, Św. Wojciech, str. 105. O czyw iś­

cie znowu nieodstępny żyd pachciarz na polskim dworze w iejskim 1 jego tragiko­

miczne przygody. Taka sobie niefrasobliwa facecja Imci Pana Klemensa. Ciekawe są i znakomicie podpatrzone psychiki chłopa i ży d a-h an d larza. Książeczka może być m iłą i wesołą rozrywką w wolnej chwili. Dobrzeby byio, gdyby jednak czytelnikowi mogła nasunąć i poważniejszą na kw estję żydowską u nas refleksję.

W alerja S za la y - G roele: Morze P olskie, bibl. wieczornicowa, Poznań 1927, Sp. „O stoja”, str. 01. Ruchliwa i zasłużona spółka wydawn. poznańska obdarza mło­

dzież polską już 23 tom ikiem bibljoteki wieczornicowej, tym razem pośw ięconym w całości idei „morza polskiego", która dziś tak bardzo jest na czasie. Książeczka obejm uje słowo w stępne, dobry i gorący wykład, cały szereg deklam acyj, chórów , żyw ych obrazów i recytacyj udram atyiow anych. Polecamy ją uwadze naszych soda- lisów, gdyby na wakacjach chcieli urządzić sami lub pomóc w urządzeniu takiej w ie­

czornicy. M aterjału starannie dobranego znajdą tu poddostatkiem dla w ypełnienia obfitego i ciekawego programu.

Ks. A n to n i C h lo n d o w sk i: D wanaście k a n ta t im ieninow ych, Warszawa, Lipowa 14, XX. Salezjanie. Plany naukowe M inisterstwa W. R. i O. P. zaprowadziły obowiąz­

kową naukę śpiewu w gim nazjach i szkołach powszechnych. Powstała potrzeba pod­

ręczników do nauki śpiewu, a także utworów chóralnych, specjalnie przystosowanych do skali głosów chłopięcych. W ostatniem pięcioleciu wszczął się żywy ru :h w tej dziedzinie. Katalogi księgarskie notują dość pokaźną liczbę i podręczników do n?ukL śpiewu i utworów chóralnych mniej lub więcej udatnych, mniej lub więcej zastosó-

222 „ P O D ZNAKIEM M ARJ I " ________ Nr 9 1

(17)

N r 9 P O D ZNAKIEM MARJI 223 wanych lak pod w zględem słów jak i melodyj do poziomu młodocianych w ykonaw ­ ców. Mimo wszystko dawał się żywo odczuwać nauczycielom śpiewu w szkołach czy też kierownikom stowarzyszeń i związków młodzieży pozaszkolnej, brak utworów okolicznościowych, celem uśw ietnienia różnych uroczystości, związanych ściśle z ży­

ciem szkoły lub tow arzystw, między innem i brak kantat imieninowych. Kierownicy chórów byli w kło p o cie; często musieli zadowalać się odpisami dość wątpliwej war­

tości utworów domorosłych kompozytorów. W ybawił w szystkich z tego kłopotu X. Dr.

A Chlondowski, autor licznych już kompozycj i kościelnych (Kolendy, Msze, Pieśni do M. B.), przewyższających swoją wartością uszystM e inne, do celów szkolnych szczególnie nadające się utwory. Ostatnio w ydał 12 kantat imieninowych. Jedne są oryginalnem i kompozycjami autora, inne zaś opracowaniami melodyj tb c y rh kom po­

zytorów. Jedne z nich napisane są na jeden głos, inne na dwa, trzy albo też i na chór m ięszany. W szystkie zalecają się m clodyjnośrią łatwą a jednak nie banalną, dobrem opracowaniem harm onicznerr, nietrudnym akom panjamentem fortepianowym.

A utor ma w szystkie dane, aby stworzyć na polu, które u nas stoi odłcgiem, a zagra­

nicą troskliwie jest uprawiane, t. j. na polu pieśni dziecięcej dużo rzeczy dobrych i pięknych. 1 „kantaty im ieninowe" i inne kompozycje autora powinny znajdować się w e w szystkich bibljotekach szkolnych i związkowych. (Prof. J . SSiclawa).

Ponadto nadesłano do Redakcji następujące książki i wydawnictwa, w których wyborze do oceny zastrzegam y sobie sw obodę:

Ks. W incenty B ogacki: M a r j a w z ó r m ł o d z i e ż y , Łomża 1927, str.

113, C. 1 zł.

Stanisław Chorzem ski: I g n i s a r d e n s w s o d a l i c j a c h , Kraków 1927, XX. Jezuici, str. 75.

T. M. N ittm a n : W c i e n i u p a l m i m i n a r e t ó w , wrażenia z po^

dróży, Poznań, św. Wcjciecb, str. 220.

VII. C o n g r e s s o S a l e s i a n o d e l S. C u o r e d i G e s u, Toriv no 1927, str. 13.

Ks. H ugo K ró l: S p r a w a m i s y j n a , Kraków 1926, str. 31.

O. P. Charles: N a d r o d z e d o p r z e w r o t u , Kraków 1927, str. 15,

1 . POSIEDZEIilE IK D ZłA tD WVKDIIJiWtZEOO ZWIĄZKU

W W I I M IN I li M E T IM 1927. W SIU IKCJI MTOlltKIEJ.

Zdejemy krótko spraw*; z Posiedzenia, które, podobnie jak Zjazd prowincji lwowskiej, będzie miało historyczne znaczenie w dziejach Związku, jako (w ołane p o r a z p i e r w s z y n a p o d s t a w i e n o w e j U s t a w y z w i ą z k o w e j . Poraź pierw­

szy uczestniczyli więc w niem przedstawiciele w s z y s t k i c h p i ę c i u p r o w i n c y j k o ś c i e l n y c h w Polsce, a chyba na szczególne podkreślenie zasługuje fakt, iż mi­

mo dw ukrotnego zwiększenia liczby członków Wydziału Wykonawczego i mimo dale­

kich podróży, które trzeba było przedsięwziąć do Warszawy n i e b r a k ł o n i k o g o . Wszyscy stawili się na zaproszenie prezesa Związku. A zatem byli obecni XX. Mode­

ratorzy prowincyj kościelnych polskich : X. Łagoda z Gniezna (gn.-pozn.), X. Prał.

de Ville z Warszawy I. (w arsz.) X. dr. K. Thullie ze Lwowa 1. (lwów.) X. Kan. L. Chom- ski z Wilna (wileń.) X. Józef Winkowski z Zakopanego (krak.) nadto Moder. dla spraw sodalicyj semin. nauczyc. X. W. Muszalski z Radomia II. Przybyli również prezesi pro­

wincyj, sodalisi: J. Thieme (Wars7awa I.) Graczyk (Gniezno) Hoszowski (Lwów I.) Bujnicki (Wilno I.) Radziwiłł (Zakopane) oraz dla spraw semin naucz. J. Derleta (Radom II.)

Pierw sze posiedzenie poranne zgromadziło tylko XX. Moderatorów prowincjo­

nalnych. Omówiono na niem regulamin Wydz. Wykon, uchwalony na Zjeździe w Wil­

nie i jego praktyczne zastosowanie, następnie sprawę rekolekcyj zamkniętych dla ma­

turzystów, sprawę zatwierdzenia Ustawy Związku przez Kurje Biskupie w Polsce, wkoń- cu stosunek kwestji sodalicyjnej do Związku Kół diec. XX. Prefektów.

D rugie posiedzenie popołudniowe o godz. 15-tej odbyło się już w pełnym skta-,.

Cytaty

Powiązane dokumenty

dnych, nieocenionemi stały się usługi naszych kierowników, tych, którzy nam drogę do osiągnięcia celu, wskazywali i ułatwiali. — Te dwa czynniki: warunki

Biorąc czynny udział w życiu akade- mickiera unikaliśmy niepotrzebnego angażowania się w walki polityczne, staraliśmy się natomiast przez naszych członków

Joanna papieżyca (Władyka VIII.). Ożywiona niejednokrotnie dyskusja przyczyniła się wielce do pogłębienia wiedzy wśród młodzieży z zakresu tak zagadnien ogólnych

ceniem, porywając nas za sobą, podjął się tego zadania, starając się wykorzenić z nas wszystkie wady a wszczepić cnoty i zalety, głównie zaś

płańskich księży Moderatorów dla naszej młodzieży. Nie wątpimy, żei tutaj przy gorącem poparciu Najpr^ewielebniejszego Episkopatu polskiego, który całkiem wyraźnie,

Takie zajmowanie się polityką jest dla młodzieży bardzo

Związek posiada na składzie drukowane deklaracje*). A może, może znajdą się w Polsce sodalicje uczniowskie, które podejmą z nami razem walkę ze szkodnikiem i

żącej mu całkiem poważnie przyszłości, niespostczeżenle, powoli... Koledzy udawali oczywiście, że nie wierzą, 1 podniecali chłopca coraz więcej swyin zwyczajem,