TURYSTA POLSKI.
„Turysta polski” wychodzi raz na miesiąc w pot. każdego miesiąca.
Prenumerata wynosi 2 rb. rocznie.
Cena ogłoszeń: wiersz nonpar.30kop.
Cena zesz. 15 k.
Rok III.
Adres redakcyi I admlnlstracyl:
Warszawa, Zgoda 1 róg Chmielne]
Wydawnictwo Akc. Tow. „św iat” .
Redaktor odpowiedzialny A. Breza.
Ogólny widok Przemyśla
Przemyśl dzisiejszy.
Są pewne miasta, w których ży
cie, to pełne, w tysiącznych przeja
wach do nas przemawiające, stresz
cza się jakby w nazwie samej; są in
ne, zaciszne, wpatrzone w siebie i wsłu
chane we własny rytm ; są i takie, którym na zegarze dziejowym wybi
ła godzina zaniku — 'śnią teraz sny dawnej chwały i rozkwitu... I ró
żnorodne znaleźć by można jeszcze typy, które w wewnętrznej swojpj budowie, w całokształcie przejawów, wykazują pewną postaciowość. Ale są także miasta, w których nurt ży cia płynie głęboko skryty, niedopa- trzony — dla których rubryką roz
woju jest dzień w znaczeniu dosło- wnem, które żyją. a właściwie nie żyją. Są to owe bezpostaciowe mia
sta i miasteczka, szare, brudne, naj
częściej nędzne; w Polsce jest tych miast i miasteczek wiele, a jednem z nich jest Przemyśl, „trzecie mia-.
sto“ Galicyi.
Spiętrzone terasowato wzgórza spływają łagodnie ku brzegom Sanu, rozpościerając latem kobierce łąk i po
lan; w dali, na widnokręgu, biegnie koronka lasów, misternie rozwiana, złocona w zachody słoneczne purpu
rą blasków... Malowniczy pejzaż, sie
lanka widoków, teren dla osady o- grodowej, iak mówił mi kiedyś zna
ny polski ogrodnik, dr. Władysław Kubik. Zstępują stopniowo domy, je
den rząd za drugim, gubiąc się w wązkich, krętych, nieregularnie ła
manych ulicach; gdzieniegdzie w y
strzeli szczytem swoim kościelna wieża — i raz wraz linia się łamie, spiesznie pobiegnie śródmieściem, by na drugim brzegu znowu nadą
żać ku górze, ku górze... I zdawa
łoby się, że linia owa falista bę
dzie wykresem życia Przemysławo- wego grodu, że w takt ten wysił
ki potęgować się będą, że spotkamy tu twórcza wole i twórcza energie zbiorowa, lub grupową conajmniej, której ekspansyę poznać byśmy mogli w prący,
A tymczasem —
A tymczasem, patrząc na owe pięćdziesiąt tysięcy ludzi, którzy przewijają sie przed oczyma, kro
kiem jakby niepewnym, nie dojrzysz w tym ruchu logiki; gdy myśl sku
pisz i wnioski snuć się poczną. wy
krywasz bezcelowość i bezkierunko- wość. Bo do życia celowego po
trzebna jest odpowiednia atmosfera, na którei nowstanie składają się nie
kiedy wiefti, a którą znowu łatwo może zachwiać bezduszność tego lub innego pokolenia, tego lub inne
go czasokresu. I w tern właśnie tkwi dla rozwoju Przem yśla dzisiejszego węzeł gordyjski: brak bowiem owej podniosłej, twórczej atmosfery, by życie bujniei i dostojniej rozwinąć się mogło. Nie iest to zjawisko wy
łącznie przemyskie prawie wszy
stkie miasta galicyjskie znane są ze
swej patyny dobro - czy zadusz- ności, z pominięciem jedynie Kra
kowa, który stanowi unikat miast Królestwa, Galicyi i Lodomeryi.
Zamkowe wzgórza Przem yśla mó
wią o chwalebnej tradycyi jasnych, słonecznych dni. Ale te należą do przeszłości dawno zapomnianej, któ
ra jedynie kilku budynkami, a prze- dewszystkiem wieżycami zamkowe- mi, narzuca się. Chwile dzisiejsze biegną, ledwie coś znacząc na m ar
ginesach życia. A życie wymaga spółwysiłków sharmonizowanych, a spółwysiłki jednoczyć winien chara
kter wewnętrzny i zewnętrzny, a si
lę i wartość nadawać im winna wła
sna tężyzna duchowa. A tu... sekta Litanii Lemańskiego:
„Jadalność. nijalność, spalność
„I innych dóbr używalność ..To idealna realność,
bezcharakterność (nie w etycznem znaczeniu), bezpostaciowość — za
miast jednego węzła sto węzełków;
zamiast życia gromadzkiego kwile
nie podwórkowe — ---
Nic piszę karykatury życia prze
myskiego, zarysowuję jedynie linie konturowe takie, jakie są, a w któ
re ująć mogę niemal wszystkie tu Tow arzystw a (jest ich, wedle staty
styki jednego z miejscowych pism, stokilkadziesiąt), Tow. oświatowe, narodowe, społeczne i inne cele ma
jące w statutach — całą inteligencyę z podnóżkiem kilku (5) pism miej
scowych — krzykliwe sztandary ró
żnych partyi, stoliki zielone klubów i klubików — i t. d„ i t. d. Dziwny to stan, tern dziwniejszy, że P rze
myśl ma do spełnienia szereg zobo
wiązań narodowo-kulturalnych. ja
ko miasto pod względem składu lu
dności mieszane (rusini i żydzi two
rzą połowę prawie mieszkańców).
I patrząc na poszczególne wysiłki, dążące do celów nader wzniosłych, że wymienię tylko Towarzystwo
Przemyśl. Widok z wybrzeża nad Sanem.
19
Ulica Mickiewicza w Przemyślu. Fragment rynku w Przemyślu.
Szkoły Ludowej. Towarzystwo P rz y jaciół Nauk, dobra wolą nacecho
wane — kiedy się widzi zerowe skutki, znowu natarczywie narzuca się ów brak zdrowia publicznego, brak atmosfery, przewinienia prze
szłości (tej bezpośrednio przed dniem dzisiejszym).
A światła? Są. Są latarnie ol
brzymie światła elektrycznego nad kawiarniami w nocy. W nocy P rze
myśl żyć pragnie, żyć za wszelką cenę, choćby nawet — najdroższych szampanów. A kapele różnorodne serpentynami dźwięków utulają du
sze i w półsennem rozmarzeniu po
czyna się fango ducha i ciała... I śmieją się ludzie — śmieją się w no
cy...
Kiedy zaś dzień nowy nadcho
dzi i raduje się myśl, że linię jakąś życiu naszemu nadać będziemy mo
gli, że stworzy się czyn, który skupi wolę wszystkich — ogłasza ktoś m a
nifest przeciw zaczętemu dziełu.
Z za węgła „grupy" niewidnei w y
chodzi manifestant i sztyletem zawi
ści godzi w twórcę czy spółtworzą- cych. I rozpierzcha się gromada, a „opinia" wychodzi, jako hyena, na żer. na smutny żer... I długo potem
po brudnym przemyskim bruku wa
łęsa się śmiech tryumfatorów...
To jest emocya obok inercyi.
Katedra łacińska w Przemyślu.
W ypada mi rejestrować typy.
Znane są i powszechne w galicyj
skich miastach: urzędnik, adwokat, kupiec — to jest suma intelektu i duszy każdej miejscowości. Ludzie pracy i inieyatywy są; wspólne za
mierzenia są; rezultatów niema. Dzi
wne równanie, a jednak najlepszy matematyk społeczny nie doszedł
by do innego wyniku. Przyczyny starałem się ugrupować, znajdżmy punkt ciężkości. Tkwi on w atmo
sferze koteryi. A ta powoduje bier
ność. Bierność ta życiowa cieszy się nadzwyczajnem zaufaniem w Przemyślu, grodzie, któremu histo- rya zostawiła obronne szańce pol
skiego charakteru na tym rozstaj
nym punkcie ziem polsko-ruskich.
I bierność ta. która wyciska na cha
rakterach jednostek długo nie dają
ce się usunąć ślady, przejawia się w życiu narodowem, społecznem i kul- turalnem. Straty, poniesione w dwu pierwszych kierunkach powetować ma organizacya ruchu narodowego w Przemyślu, wszczęta planowo w o- statnich czasach, której wysiłki będą musiały iść po linii największych o- porów.
Na punkcie kulturalnych zaga-
ł
dnień Przem yśl grzeszył zwykle szczególna neofobią. Dla zaakcento
wania mojego twierdzenia wezmę pod rozwagę sprawę stałego teatru pol
skiego w Przemyślu. Myśli o takiej placówce żywego słowa były już i da
wniej ; urzeczywistniło je w roku ubie
głym Tow. „Teatr Polski", organi
zując doborowy zespół aktorski.
Po pięciu miesiącach teatr stanął na rozdrożu. Przyczyna — wstydzę się światu wyjawić - bojkot. Kuźnicę piękna, szkołę najwznioślejszych m y
śli dla młodzieży —■ Przem yśl boj
kotuje! Piękno, sztuka, kultura e- stetyczna, to są jeszcze zawsze dla przemyślan „rzeczy nieprodukty
wne".
Chocholski śmiech tłucze się wśród tysiącznych zduszonych do
mostw... nędznych, szarych...
Jest w Przemyślu, znana na bruku, postać żydka ułomnego, kup
czącego zapałkami. Biedny, nędznie odziany żydziak, sparaliżowany czę
ściowo, chadza od rana do nocy w deszcz lub śnieg, pogodę lub słotę i w oła:
—• Kupcie zapałki...
Tak mi się ta postać na myśl na
sunęła, gdym ostatnie kłaść miał sło
wo o życiu w Pzemyślu. Dziwna po
stać. A może symbol?...
Przemyśl. Stefan Rowid.
Podróże zbiorowe.
W ycieczka do Rzymu i W ło c h południow ych.
Cieszące się za granicą tak znacz- nem powodzeniem zbiorowe podróże i wy
cieczki w okolice bliższe i dalsze u nas na
leżą wprost do rzadkości. Za granicą ist
nieją ogromne organizacye, zajmujące się stale ich organizowaniem, by wymienić choćby Towarzystwo Lloyda lub Kompa
nią Cooka — u nas zrzadka tylko, mo- żnaby niemal powiedzieć: przypadkowo, zorganizuje podróż podobną jakieś sto
warzyszenie lub osoba prywatna.
A szkoda. Odzywają się czasem wpra
wdzie zarzuty przeciw podróżom zbioro
wym, przeciw płynącej z nich konieczno
ści dążenia dalej, chociażby chciał je
szcze podróżny posiedzieć chętnie dłużej
:o
W jakiejś miejscowości po drodze. Zape
wne, miło jest być panem samemu sobie, niczem nie skrępowanym. Ale potrzeba na to dużo czasu i pieniędzy. Kto zaś nie posiada zawiele czasu, kto nie może rozporządzać do zbytku pieniędzmi, a jednak praśnie zwiedzić kawałek świata, zobaczyć nowe kraje i ludzi, ten musi się uciec do pomocy podróży zbiorowych.
Bo podróż, odbywana w ten sposób, ko
sztuje względnie najmniej, uwalnia od wszystkich kłopotów i trosk wędrowni- czych, ułatwia oryentacyę w istotnie cen
nych zabytkach i miejscowościach, go
dnych widzenia. Odpada trud nabywania biletów kolejowych czy okrętowych, trud wyszukiwania hoteli czy restaura
cji, przewodnik towarzyszący wycieczce zbiorowej nietylko prowadzi, ale i obja
śnia wszystko fachowo.
Nie mając własnej organizacyi po
dróży zbiorowych, posiłkujemy się obce
mu To znowu ma tę złą stronę, że od
bywamy podróż w towarzystwie ludzi obcych nam duchem i narodowością, że Przechodzimy nieświadomie obok pol
skich pamiątek na obczyźnie — bo wszak międzynarodowej organizacyi nie obcho
dzą one wcale — że wyjaśnień, udziela
nych przez przewodnika wycieczki w ob
cym języku, nie rozumiemy dokładnie, a czasem i nie rozumiemy 'wcale.
Jest więc u nas niewątpliwie miejsce na polską organizacyę podróży zbioro
wych, a choćby tylko na polski oddział jakiejś organizacyi zagranicznej. Przed
siębiorstwo tego rodzaju z pewnością ry
chło pozyskałoby sobie uznanie i rozpo
wszechnienie, a byłoby również pożyte
czne z ogólnego, szerszego punktu widze
nia. Wtedy bowiem marszruty byłyby układane z uwzględnieniem potrzeb, wspo
mnień i zamiłowań polskich, uczestnicy mieliby sposobność zobaczenia po drodze 'wszystkiego, co pozostaje w jakimkol
wiek związku z Polską, wyjaśnienia w Polskim języku byłyby rzeczywistemi, nie Problematycznemi objaśnieniami.
*
Zanim jednak powstanie stała orga- nizacya tego rodzaju, musimy posiłko
wać sic sporadycznie organizowanemi Wycieczkami. W najbliższym miesiącu uwie z nich wyruszają z Warszawy na Południe pod wodzą p. Adama Koziarskie- g0> który urządzał już wielokrotnie zbio- r°we podróże ze znacznem powodzeniem.
Plan czternastodniowej pielgrzymki no Rzymu obejmuje następujące miejsco
wości włoskie: Ankonę, Assyż, Bolonię, adwę, Loretto, Rzym, i z powrotem.
Woszt podróży w klasie III wynosi 185 rb„
w mieszanej II/III—210 rb., w klasie II—
~5 rb. (Przejazd do Rzymu, bez utrzy
mania, w klasie III, tam i z powrotem do Jranicy, obliczono na 95 rb.).
Plan 24-dniowej wycieczki turysty- j^Pej do Włoch południowych obejmuje miejscowości następujące: Abbazya, An- . °na, Assyż, Bolonia, Budapeszt, Castel- amare, Capri, Fiume, Florencjm, Lido, -oretto, Neapol (3 dni), Padwa, Pompea, wzym (tydzień), Sorrento, Tivoli, Wezu- /iusz, Wenecya i Wiedeń. Koszt podró- y w klasie 111 wynosi 325 rb., w miesza
j ą II/iii — 345, kiasje u — 3(,5’ w kla- e 1 — 395, licząc od dranicy do Gra
nicy.
. Obydwie grupy wyjadą z Warszawy Wnocześnie w dniu 14 maja z dworca Kolei Wiedeńskiej o godz. 3 min. 25 po NastCPnego dnia przed dalszą ooróżą odbędzie się Msza św. na Jasnej cin Ze’ • P°dróż odbywać się będzie po- , arn' Pośpiesznemi i kuryerskiemi dla szystkich klas, prócz 111; książeczki bi- siP°We^ ą ""ażne na przeciąg trzech mie- lęcy- Uczestnicy wycieczek nocować bę
dą w centralnych hotelach w śródmieściu, zajmując jeden pokój na 2 lub 3 osoby (za pokój oddzielny dopłata 25 rb.), ko
szty przejazdu z dworców lub portów i z powrotem ponosi organizacya wycieczek.
Bez żadnej dopłaty korzystają też ucze
stnicy z kart wstępu do muzeów, galeryi, zbiorów, wystaw, zamków, teatrów, ogro
dów i t. o. oraz z kąpieli morskich, sło
necznych i łaźni. Pomoc lekarska i du
chowna zapewniona we wszystkich mia
stach. Program zwiedzania ogłaszany będzie codziennie wieczorem; oprowa
dzać będą pomocnicy polscy lub przewo
dnik główny. Zwiedzane będą wszystkie rzeczy godne widzenia i uczęszczane przez turystów, na żądanie także fabry
ki, magazyny i sklepy. Ostatecznie usta
loną marszrutę oraz listę osób biorą- cych udział otrzymają uczestnicy podró
ży po zapisaniu się i złożeniu zadatku w sumie stu rubli. Lista uczestników za
mknięta będzie dnia 6 maja r. b.
Prócz wymienionych wyżej podróży, organizuje p. A. Koziarski dwutygodnio
wą pielgrzymkę do Lourdes d. 10 czerw
ca b. r. (III klasa 235 rb., II 275 rb.), oraz miesięczną wycieczkę do Ziemi świętej dn. 18 sierpnia b. r„ przez Odesę, Kon
stantynopol, Smyrnę, Bajrut, Jaffę i Je
rozolimę.
*
Administracya naszego pisma przyj
muje zgłoszenia zarówno na pielgrzym
kę do Rzymu, jak na wycieczkę turysty
czną do Włoch południowych.
Drobne wiadomości.
Nowe polskie Tow. Turystyczne powstaje w Galicyi wschodniej. Organi- zacya, której brak zarówno w turystyce górskiej, jak i w krajoznawczej bardzo dawał się odczuwać, jest zakrojona na szerszą miarę. Do komitetu organiza
cyjnego należy szereg wybitnych gali
cyjskich sportsmenów i popleczników turystyki.
Konkurs samochodowy na użycie benzyny, organizowany przez redakcyę czasopisma „Lotnik i automobilista", na
znaczony na dzień 29 marca r. b. został odroczony przez komitet organizacyjny na dzień 26 kwietnia. Do udziału zgłosi
ło się dotychczas jedenastu uczestników;
również prowineya zainteresowała się żywo konkursem.
Piękne Gorgany wschodniogalicyj- skie pozyskają w niedalekiej przyszłości nową linię komunikacyjną, łączącą je ze światem. Nowa kolej przechodzić bę
dzie przez Broszniów, Roźniatów, Ce- niawę, Kniaziówkę, Jasień i t. p. Obok znaczenia ekonomicznego posiadać bę
dzie także ważne znaczenie turystyczne, prowadzi bowiem poprzez najpiękniej
sze niemal punkty Galicyi wschodniej, dziś mało odwiedzane z powodu trudno
ści komunikacyjnych. (Wiele z tych miejscowości dzieli 30 do 50 kim. od naj
bliższej stacyi kolejowej).
Polak w Afryce Środkowej. Nakła
dem galicyjskiego Tow. Nauczycieli Szkół Wyższych pojawiła się wytwornie wydana, bogato ilustrowana książka dr.
Antoniego Jakubskiego: „W krainie słońca", zawierająca jego zapiski z po
dróży do Afryki Środkowej w latach 1909 i 1910. Autor — powiada w przed
mowie prof. Nusbaum-Hilarowicz — da- je opis swej podróży po podzwrotniko- wjrch krainach Afryki wschodniej... Nie stać nas, jak inne narody, na urządzanie zbiorowych a kosztownych bardzo wy
praw naukowych. Tylko więc jednostki wyjątkowe, o żelaznej woli i wytrwało
ści, zdolne do ponoszenia ciężkich bar
dzo ofiar materyalnych, zdobyć się mo
gą na podróże tego rodzaju. Taką też była wyprawa Jakubowskiego, którą od
był sam, bez towarzyszy,, a tylko przy pomocy sług czarnych, środkami wła
snymi, podróż najeżona trudnościami i niebezpieczeństwami, wymagająca nie
zwykłego poświęcenia i zaparcia, jak to widać z każdej stronicy książki, pomi
mo, że autor nie usiłuje tego nigdzie za
znaczyć. Książka napisana jest nader zajmująco, bardzo żywo i obrazowo, od
powiednio do żywego i wrażliwego tęt
na autora. Czytając ją, zdaje się, iż ra
zem z nim spędzamy gorączkowe chwile jego uciążliwej podróży, iż znajdujemy się w jego karawanie i widzimy jej po
chód po rozpalonych piaskach lub dzi
kich buszach afrykańskich.
Wystawa miast iv Lugdunie. W ma
ju b. r. odbędzie się w Lugdunie, w połu
dniowej Francyi, wielka międzynarodo
wa wystawa miast. Austrya bierze ró
wnież udział w wystawie, a w Wiedniu zawiązał sie już specyalny komitet wy
stawowy Wobec tego Liga pomocy przemysłowej we Lwowie rzuciła myśl, by również polskie miasta, zwłaszcza Lwów i Kraków, zgłosiły swój udział.
Nowy tunel podmorski. Wzmożony ruch podróżniczy i transportowy, oraz trudności, na jakie ruch ten napotyka w miejscach, gdzie kolej dobiega do brze
gów morza, a podróżni i towary muszą część drogi odbywać okrętem, stały się główną podnietą do projektów budowy tunelu pod kanałem La Manche. Zanim jeszcze budowa jego została ostatecznie zdecydowana, rodzi się już projekt nowy tunelu podmorskiego, mającego połączyć Danię ze Szwecyą. Na duńskiem wybrze
żu punktem wyjścia tunelu byłaby miej
scowość Bigersler pod Kopenhagą, stąd tunel biegłby na wyspę Salt-Holin, a po
tem, zanurzywszy się znowu pod dno morskie, kończyłby się wreszcie w Mal- moe w Szwecyi. Koszt wykonania pro
jektu, którego twórcami są inżynierowie Ouitsgaard i Ortli, obliczono na sto mi
lionów koron duńskich.
T reść Ne 15 „Ś w ia ta ".
„Z ie lo n y E rin ” . D r. Zygmunt Stejańsla.
Z salonu F R ychlinga. i Z j U . ) />.
D o ro b e k S z k o ły P o ls k ie j. 'Z r i i/.l W. Z.
W yw ie szki. < z ) il.) Maryan Olszewski. . . C h ry s tu s w p o e zyi p o ls k ie ). W iktor Gomiihcki.
Domy p rz y s z ło ś c i (Z s i l ) SI i.
„R e w o lu c y a ” w d z ie n n ik a rs tw ie londyńskiem . (Z 1 il.) M. G - r .
M uzycy p o ls c y w W iedniu. IZ 7 « ./ Henryk Iniender.
N ow e muzeum lo n d yń skie . (Z 4 i l )■ SI. G F a ła t o Warsz- S zko le S ztu k Pięknych-
<Z 1 il.) Jul. Pałał.
D ziki c z ło w ie k . Młodywdł.
N ow y system w ych o w a w czy. iZ 4 u.) T e a try w a rsza w skie (Z 2 il.J A. Ii. Betttolt b.
t P a w e ł H e yse fZ 1 tl.)
Ś m ie rte ln y p o je d y n e k p o la kó w . < z 2 tl.) Z k ro n ik i to w a rz y s k ie j z z -• U )
NalwaZnieJsze w yp a d ki m inionego ty g o d n ia . K a ta s tro fa sa m o ch o d o w a . (_r >7.'
ś. p. P a w e ł C h rzan o w ski 'Z 1 U.) Ś. P- M arya T om acka. (Z / i7J D o d a te k p rze m ysło w y. fZ 8 tl.) kr.
Ż a ło b n a k a rta tZ 3 il.)
TURYSTA PO LSKI.
P rzem yśl d z is ie js z y . iZ 3 i/.l Stefan Rowid.
P o d ró ż e z b io ro w e . D ro bn e w ia d o m o ści.
ROM ANS I POW IEŚĆ.
P ieniądz. Powieść A n d r ze j S tr u g . W sDom nienie. Adam Stodor
Dana od Boga. Powieść. (Z 1 il. l H a ll Came.
W ia d o m o ści lite ra c k ie
O D D ZIELN E ILUSTRACYE- Z w ysta w y K o ła A rt. W ie lko p . w Poznaniu.
Ze sce n y i e s tra d y . 13 il.l.
N asi a rty ś c i za a ra n ic ą
Z k a te d ry o d c z y to w e ! w W arszaw ie. (3 »■>
Zgon w ie lk ie a o a rty s ty . Na w id o w n i—z tyg o d n ia .
G rem ia ln y Jubileusz z ło ty c h g odów .
; i