• Nie Znaleziono Wyników

Wiadomości Diecezjalne Lubelskie. R. 13, nr 5 (1931)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wiadomości Diecezjalne Lubelskie. R. 13, nr 5 (1931)"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

Wiailiiśu Dietezjalie

L U B E L S K I E

Akta Stolicy Apostolskiej.

List «I. Ś. Piusa XI do «I. E. Ks. Eljasza dalia Costa, Biskupa Padwy, w siedem-

setną rocznicę śmierci i kanonizacji św. Antoniego Padewskiego.

A n to n ja ń s k ie uroczysto ści, które w ty m r o k u o d p raw iać się będą, j a k o w s ie d e m s e tn ą rocznicę śmierci C u d o t w ó r c y P a d e w ­ skie go oraz w s ie d e m s e tn ą rocznicę J e g o kanonizacji, s p o d z ie ­ w am y się, że dodatn io w p ł y n ą na w zm o żen ie pobożności i d o ­ s t a r c z ą du szo m z baw iennego pokarm u. W i e m y , że w stolicy twojej zaw ią za ły się dw a k o m ite ty , aż e b y uroczystości religijne i św ie ckie s ta te c zn ie zostały p r z y g o t o w a n e i doskonale zrealiz o­

wane. Do k o m i t e t ó w tych n ale żą niety lk o w y b itn i z rodziny Asyskiego, którzy czczą kw iat i ozdobę s w e g o Z a k o n u , ale r ó w ­ nież w ład ze m iasta i p rz e d s ta w ic ie le organizacyj w szlachetnej emulacji ofiarują s w ą pracę. W i e m y także, że w y d a łe ś list do B is kupów świata, by wzięli udział w tych u roczysto ściach i je zorganizowali w swoich diecezjach.

Jeżeli j e s t w s k a z a n e m , b y w s z ę d z ie odbyły się uroczystości, to bardziej jest to p o ż ą d a n e, aż e b y szczególne znaki radości i pobożności b yły o k a z a n e w P adw ie , a p r z e d e w s z y s t k i e m w Liz­

bonie, stolicy P o rtu g a lji, s k ą d nasz Ś w i ę t y pochodzi. Z tej to racji z radościa p rz y ję liśm y n a sz e g o u k o c h a n e g o syna, P a tria rc h ę Li -Dońskiego, k tó r y u tw o r z y ł k o m i t e t z prz edstaw icieli w szystkich sta nów , celem zo rg a n izo w a n ia uro czy sto ści ku czci św. A n t o n i e ­ go. Następnie radości Nam p r z y s p o r z y ł N uncju sz Nasz, d o n o ­ sząc, że doszło do s k u t k u p o ro z u m ie n ie, na mocy k tó re g o d ele ­ gaci z Pa dwy u d a d z ą się na uroczysto ści anto njańskie do stolicy Portugalji, Lizbony, a stąd delegaci do Pad w y , by reprezentow ali P o r t u g a l c z y k ó w . W o b e c tego, czyż m o ż e m y się nie spodziewać, że Antoni, w e z w a n y do p om ocy przez wspóln ą modlitwę, ożywi w iarę i miłość w duszach, a czcicieli swoich o d erw ie od rzeczy ziemskich i p rzen ies ie do nie b ie sk ic h ? Dlaczegóż nie wierzyć,

(2)

że z ty ch uró czysto ści w y n ik n ą korzyści nietylko dla poszczegól­

nych je d n o ste k , ale dla całych s p o ł e c z e ń s t w ? A lb o w ie m jak s w o ją epokę burzliwą, w obyczajach zepsutą, ch rześ cijań sk ą oświe­

cił m ądrością i p rzeniknął cnotą słodyczy, ta k sp odzie w ać się należy, że p rz y z w an y temi u ro czy sto ściam i do u m y s łó w wielu i serc, ró wnież nasz wiek, k t ó r y często zapom in a o szczęśliwości wiecznej, a m io tan y j e s t przez żądze i chęć n i e u m ia rk o w an ą pa­

n ow ania człowieka, ten wiek nasz p rz y k ła d e m sw y m pobudzi i pociągnie do rzeczy w ię k s z y c h i szlachetniejszych, do których stworzeni jesteśmy.

Je dnakże, by nadziei i Naszym ż yczeniom o dpow iedział w y­

nik, potrzeba, ażeby C u d o tw ó rc y P a d e w s k i e m u oddawać nietylko z ew nętrz ne ho n o ry i cześć, ale, żeby w szyscy, i to jaknajusilniej, w p a t r y w a l i się w piękno cnót Ś w i ę t e g o i po sta nowili G o naśla­

dować. U p o m in a nas i św. A u g u s t y n : „Miłość gdzieby nie była winna czynić; w ia r a b o w ie m działa przez u m i ł o w a n i e " 1).

W i a d o m ą jest rzeczą, Czcig odny Bracie, że pra w ie wszyscy z ludu chrześcijańsk iego ja k im ś k u lte m g m in n y m otaczają św. A n toniego i wiele m odlitw do niego zanoszą, ale czyż nie czynią tego, p rz e d ew s z y s tk ie m z tej racji, by od niego wyprosić d o b ra doczesne, nieraz w p r o s t zawrotn e, tak, że często nic nie w ied zą o jego wielkiej świętości, a tylko w id zą w nim potężnego

C u d o tw ó r c ę ?

P o w o d o w a n i więc apostolskim ob o w ią z k ie m : któ ry z pole­

cenia bo żeg o spełniamy, u w a ż a liśm y za sto sow ne nakreślić obraz jego cnót heroicznych, czyniąc Naszem to zdanie i upomnienie z Litu rgji: „Imitari non p i g e a t quod c e le b ra r e d e l e c t a t " 2). Do ciebie zaś, C zcig odny Bracie, ja k i innych, a zw ła szcza tych sług, któ rzy specjalnie p o d ą ż a ją za Antonim, należy, ażebyście to, co My ogólnie w niniejs zym liście po daje m y, w y rozw ażyli, innym wyjaśnili i j a k o p r z y k ł a d podali, o d p o w ie d n io do ich stanu.

Życiorys „ W ś r ó d m ę ż ó w c h w alebnych, mówi ś.p. LeonXIII, Św iętego. k tó rzy cnotą i czynami stali się o z d o b ą Portugalji,

słusznie Antoni, zw any P a d e w s k i m od miejsca sw ej śmierci, u w a ż a n y j e s t za p ie rw s z e g o . R o zg ło s jego cudów p r z e d o s t a ł się do w sz y stk ic h n aro d ó w , wszędzie sławiąc imię P ortu g a lc z y k a, a w p i e r w s z y m rzędzie sy n a Lizbony, któ ra jest szczęśliw a zaliczać męża tak św ię te g o do g ro n a s w y c h obyw a­

teli" 3).

T a m nasz Św ię ty, ze s z la c h etn e g o rodu pochodzący, obda­

rzony zdolnościami, bogactwami i d o s to jn o ś c ią łaski, m ógł tak sobie ułożyć życie, iż nicby m u nie b r a k o w a ło ani z przyjem no­

ści, ani z chwały ludzkiej. T y m c z a s e m inaczej p o s tę p u je , bo oto d obra ojcowskie, znaki pomyślności i przyjemności ziemskiej, w zaraniu s w e g o życia w eso ło i wspaniało myślnie pozostawia

‘) In Psal. 31, 6.

*) Lect. IV ad Commune plurim. Martyrum.

3) Epist. ad Cardi Patr. Ulissip., II Mai i 1895.

(3)

i o trż ą sa się z nich jakby niewdzięcznego ciężaru, k t ó r y m ó g łb y z a trzy m ać j e g o p o chód do p r o g ó w niebieskich. P ro s i pokornie o habit Kongregacji Kanoników św. A u g u sty n a , ażeby potem, p r a g n ą c większej doskonałości, w stą p ić z zapałem do p o w s t a j ą ­ cego zakonu św. F ra n c is z k a z Asyżu. W życiu t e m zakonnem sta le p o s tę p u je i do s z c z y tu cnoty p rz y ś p ie s z o n y m krokie m z d a ­ wał się zdążać. Najb ardziej zaś, co w ty ch ozdobach ś w ią to b li­

wości ja śniało, a o co się starał całym w ysiłkiem duszy, to blask a bsolu tn ej czystości, z racji któ rej, ja k b y anioł w ciele ludzk iem p rzeb y w ający , był podziwiany p rz e z wszystkich. A posia dał ją nie ja k o b y nie o dczuw ał niewłaściwych niepożądliwości lub też był w oln y od p o ru s z e ń z m y s łó w i ducha, które, j a k w szyscy w ie dzą, r o d z ą się z u p ad łej przez g rzech p i e r w o r o d n y n a tu ry , nam w d z ie d z ictw ie przekazanej, i d o ty k a ją cały rodzaj ludzki, owszem, j a k św ia dectw a mówią, w w ieku m ło dzieńczym bardzo o dczuw ał inny zakon w członkach swoich, sprzeciw iający się zakonowi umysłu, n a d czem ju ż był u b o le w a ł n ie g d y ś Apostoł, N a r o d ó w 4). J e d n a k ż e ta k energicznie walczył, t a k pilnie, że op an o w aw szy n ie u m ia rk o w an e odruchy n a t u r y upadłej, zachował nieskalanie śnie żny kw iat skromności. I „ k t ó ż m ógłby słowami wyrazić te górne radości, z racji odnie sio nego zwycięstwa, k tó re wyp ełn iły całą d u s z ą czyste go m ło d z ie ń c a? N iety lk o j e d n a k r a ­ dości niebieskie otrzym ał A n to n i, jako zapłatę n a d e r p o żądaną za w z g a rd zo n e i u jarzm io n e złudy zmysłowe, lecz zasłużył sobie nadto na oglą danie i rozkoszow anie się T y m , k tó ry się „pasie m ię d z y liljami"5). Albowiem, jak podanie niesie, kiedy nasz Ś w i ę t y p r z e b y w a ł w u s t r o n n e m mie jsc u i życie u k r y t e p r o w a ­ dził, modląc się g o r ą c o i pracując, p e w n e g o dnia, nagle, z g ó r ­ nych sfer schodzi D zieciątk o Jezus, otoczone bla skie m , łagodnie doń uśmiechnięte, dało się m u niety lk o oglądać, lecz r ą c z k ą sw ą objęło j e g o szyję i darzyło go uściskami i pocałunkami. Z tej to racji, na p a m ią tk ę t e g o zdarzenia, o b r a z y P a d e w s k i e g o ta k s ą malowane, że t e g o świę te go mło dzieńca F ra n c isz k a ń sk ieg o p r z e d ­ stawiają z lilją w je dnej ręce, jako znakiem je g o niewinności, w drugiej zaś z b o sk ie m Dzieciątkiem, tu lącem się do łona.

Środki dosko- D latego u w a ż a m y za s t o s o w n e zbadać, mia- nałości. nowicie w ty m celu, aż e b y w szyscy r o z w a ż a ją c y

rzecz, mogli coś wziąć dla siebie, ja kie m i s p o s o ­ bami, za p o m o c ą jakich ś r o d k ó w Antoni d o sz e d ł do całkowitej czystości i osiągnął sz czyt św ię to ści.

Pokora. W s p r a w ie tej posłu g iw ał się nasz Ś w i ę t y p r z e d e w s z y s t k i e m p o k o r ą i p o d d a n ie m swej woli

—innej, bez k tó re j to cnoty, ponie waż j e s t fu ndam entem dla in­

nych, nikt nie może wejś ć na d r o g ę doskonałości, ani też jej osiągnąć. J a k k o lw ie k bowiem by ł p o d z iw e m dla wsz ystkich, a przez Serafickiego Ojca i Nauczyciela nazwany by ł „bisk upem",

4) Rom. 7, 23.

5) Cant. II, 16.

(4)

n ig dy jednak nie pożądał godności i do stoje ństw, owśzerii p r a g ­ nął niższych zajęć i św ię te zacisze, uw ażając się za nieużytecz­

n eg o sługę. J e d n a k ż e te g o stanu nie można uw a ż a ć w naszym Ś w i ę t y m za słabość, w y n ik a ją c ą z jego c h a r a k te r u , jak to n ie ­ którzy z dzisiejszych zwolenników ludzkiej siły błędnie mniemają, mówią c lekceważąco o bohaterach naszego Kościoła Katolickiego.

A lb o w ie m nie je d e n raz, jeżeli tego rzeczy się d om agały, Antoni okazał sw e g o ducha bo hatersk ieg o, naprzykład, kiedy stanął przez E zelinem a Romano, okrutn ym w ład cą P a d w y i sąsiednich miast, a którego stro fował w imię spraw ie dliw ości i miłości, prosząc je dnocześnie o pokój dla walczących ludów, o wolność dla wielu uwięzionych obywateli, ł. tego ja sno wynika, że posiadanie po­

k o ry chrześcijańskiej nie zmniejsza siły i godności du cha ludz­

kiego, ale je wzmacnia i to jaknajb ardzie j.

W y rz ec z en ie się Lecz i inne s ą sposoby, z p o m o c ą których bo g actw i mo- A nto ni zachow ał sw ą w s t y d l i w o ś ć i zajaśniał dlitwa. św ię to ścią obyczajów. Mianowicie w y r z e k ł się bogactw i o dsuw ał od nich ducha swego, podąża- jac w ślady za Asy skim , któ ry wziął ślub z u b ó stw em ewange- licznem, na stę p n ie porzucił wszelkie w y g o d y życiowe, nietylko przez odsuw anie się od sp raw ziemskich, ale i przez zapomina­

nie o sobie, byleby tylko B o g u lepiej służyć; a dalej z u m a r tw ie ­ niem zm y s łó w łączył ucieczkę od pokus, a nie ufając zbytnio

w ła s n y m siłom, modlił się g o r ą c o w e dnie i w nocy, ta k iż moż­

na powiedzieć, że całe je g o życie było nie ustanną m odlitwą do Boga. W ied ział bo wiem doskonale, że p o tr z e b u je m y nieustannie pomocy Bożej, g d y ż „nie je s t e ś m y zdatni p o m y ś le ć co sami z siebie, j a k o z siebie, bo zdatn ość nasza z Boga j e s t " 6). I tak ja k ziemia, pozbaw io na światła i ciepła sło necznego, niezdatną się staje do u p r a w y i ja ło w ą , pod obnie i dusz a ludzka, jeżeli jej nie oświeca i nie ożywia ła sk a Boża, w y p ro s z o n a modłami, nie oprze się niewłaściwym poruszeniom zmysłow ości, nie potrafi pie lę gnow ać w ia ry i miłości, ani się wznie sie na one wyżyny szlachetnych dążeń i celów.

Zachow anie się Chociaż, stosow nie do napom nie nia : „Trzeba Antoniego p rzed zaw sze się modlić a nie u s t a w a ć " 7) nie ustawał

śmiercią. nasz Ś w i ę t y w o k a z y w a n iu swej miłości Bogu przez modlitwę, to je d n a k g d y poczuł, że zbliża się śmierć, nic tak nie p r a g n ą ł i nie z d o b y w a ł usilnie, j a k całko­

w ite go odsunięcia się od otoczenia ludzkiego i rzeczy znikomych, by po z o sta w a ć w ścisłem obcowaniu z Bogiem i te m tylko się cieszyć. O pow ia dają, że w pobliżu klasztoru Campi Sancti Petri, w miejscu zacisznem i lesistem, g d y ujrzał rozło żyste i zd rowe drzewo, zapragnął, by z budow ano mu ta m wiszącą celę, w której m ó g łb y się oddać Bogu z całego se rca i duszy i tak re s z tę czasu szczęśliw ie przepędzić. Prośbie je g o stało się za­

6) II Cor. III, 3.

7) Luc. 18, 1.

(5)

dość, a g d y w szedł do prz y g o to w a n ej mu celi, to ju ż raczej aniel- sk iem niż lu d z k ie m życiem żył; a modląc się, rozmyślając, za­

grzewając się w miłości Bożej, p rzeczuł i osiągnął szczęśliwość wieczną.

Gorliwość J a k k o lw ie k już wyłożyliśmy jakiemi cnotami apostolska. ja śniał Antoni, to j e d n a k należy jeszcze w s p o m ­

nieć i o tej czesze świętości, mianowicie g o rliw o ­ ści apostolskiej, j a k ą się odznaczał, tej gorliwości, która polega na w e w n ę tr z n e m udoskonale niu duszy, jako fundamencie, ? k tó ­ r e g o pły nęła o w a moc d u ch a apostolskiego.

P rag n ien ie W p r a w d z i e od pie rw szych la t swego życia m ęczeństw a. zakonnego, a zwłaszcza, g d y u jr z a ł pierwszych

m ę c z e n n ik ó w z r o d z in y F ranciszkańskiej, k t ó r z y w Maurytanji, niosąc ludom tam b a r b a r z y ń s k im światło religji katolickiej, przelali k r e w s w o j ą za C hrystusa, p rag n ął życia a p o ­ sto lskiego i m ęczeństw a, a jednocześnie usilnie s ta r a ł się, ażeby było m u wolno wziąć udział w świętej w ypraw ie, b y s w o ją p r a ­ cą a n a w e t i krwią, o ile byłaby t e g o potrzeba, tw o rz y ć i s ze­

rzyć k ró le s tw o Jezu sa C hrystu sa. Rzeczywiście, g d y o trz y m a ł pozwolenie, zaraz udał się do Afryki, je d n a k ż e złożony chorobą, b ie do m usi pow ra c ać do ojczyzny. O kręt, k tó ry szedł

*Zy. ycie 0 do P ortu galji, p rzez wiatry p rzeciw n e j e s t zanie- a]i i p rac e s joriy do b r z e g ó w Italji; Italji, mówimy, któ ra przez m isyjne. te g o now ego apostoła miłości i rzecznika słowa B o ­ żego, z w y r o k ó w Opatrzności, j e s t schodzona i uszlachetniona.

T u ta j b o w ie m zajaśniała w całej pełni jego moc i żarliwość apostolska, tutaj p o d jęte są n ajw ięk sze prace, a w wielu p r o w in ­ cjach Francji, o b e jm o w a ł s w e m apo sto lstw em P o r tu g a lc z y k ó w swoich, A fry k a ń cz y k ó w , W ł o c h ó w i Francuzów, słowem w s z y s t ­ kich, bez różnicy narodowości, jeżeli rozumiał, że p o tr z e b u ją p r a w d y katolickiej. A i nad h e re ty k am i p racow ał, jak A lbigen- sami, K a ta r a m i i Pata rin am i, którzy w owych czasach sw oją nauką zaciemniali światło p ra w d y katolickiej, a ta k szczęśliwie z nimi się potykał, że go nazwano „młotem h e r e t y k ó w " . W y m o ­ wa zaś je go, ja k k o lw ie k pełn a b y ła w y r z u t ó w i siły dla herezji wszelk iego ro d z a ju i złych obyczajów, to j e d n a k b y ła ł a g o d n ą i ojcowsk ą dla wszystkich zaślepionych, ale p rag n ący ch światła Ewangelji, dla zbłąkanych, k tó rz y dążyli do ścieżki praw dy, w re sz cie dla s y n ó w m arnotraw nych, k tó rzy pragnęli przebaczenia i uścisku O jc a niebieskiego.

W przepowiadaniu zaś nie gonił za pok lask am i ludu, ani za uznaniem bogatych, nie s t a r a ł się o próżną ch w ałę i pochlebstwa, ani też nie d ą ż y ł do błyszczenia sw o ją nauką, ja k to czynią nie ­ k tó rzy na w z ó r przekupnió w , ale objaśniał tę b o s k ą m ą d ro ść , k tó r ą by ł w yssał z dłu gie go czytania Pism a świętego.

Nic też dziwnego, że p o p rzed n ik Nasz ś. p. G r z e g o rz IX nazwał go tem zaszczytnem m ia n e m „Arca T e s t a m e n t i " , nic też dziw nego że całe m n ó s tw o ludzi błądzących zaprow adził do r z e ­ czy dob rych, a oboję tnych w wierze i miłości swoim głosem

(6)

i p rz y k ła d e m pobudził do ukochania cnoty. Chociaż, j a k p o w i e ­ dzieliśmy nie szukał chwały u ludzi, ale ta k podbił dusz e s w o ­ ich słuchaczy, że często ci sami, niepomni na swoje zajęcia, słu ­ chali go d łu g o i ta k byli przebici i poruszeni j e g o słowem, że p rzestraszali się swych w y s t ę p k ó w i z całą siłą zwracali się do dó br niebieskich. Z rozszerzeniem się sła w y tak cudownego przepowiadania, schodzili się doń g rom adnie niety lko z bliskich okolic, ale i z dalekich miast, miasteczek i wsi i w takiej ilości, że najsilniejszy głos m ó w cy zaledwie mógłby dotrzeć do ostatnich sz eregów . W id zieć m ożna było, j a k żołnierze zostawiali s w ą broń, choć na krótki czas, rolnicy pola, kupcy skle py, rzemieślnicy w a rs z ta ty , aż e b y go słuchać prze m aw ia ją c e g o , a g d y powracali do siebie n ietylko czuli się być powołanymi do w y ż s z e g o życia, ale w p r o s t wabieni. A przep o w iad an iu tego a p o sto lsk ie g o kazno­

dziei nie brakow ało i tych dziw nych zn ak ó w i zjawisk, jakiemi Bóg, zwłaszcza podczas wielkich burz, p o d tr z y m u je Kościół swój, a naukę swoich w ysłańców pieczętuje i wzmacnia. Z pomocą tych znaków udawało mu się zwyciężać i zmuszać do poddania nie ty lk o h e re ty k ó w , wrogich prawdzie katolickiej, ale też łago­

dzić i uspakaja ć nienawiści i waśni obyw ate li. D la te g o tenże Nasz p o p r z e d n i k ś. p. G r z e g o rz IX w dekrecie, wynoszącym Anto n ieg o P a d e w sk ie g o na o łta r z e ? te ma s ł o w a : Ż e . . . B ó g cu­

downie okazuje sw ą moc, miłosiernie d o k o n u je naszego zbawie­

nia, w iern y ch swoich, któ rych zawsz e n a g r a d z a w niebie, często w y ró żn ia też i na ziemi, czyniąc dla nich cuda, z po mocą któ­

rych złość h e r e ty c k a j e s t zaw stydzona, w ia r a katolicka się wzmacnia, wierni, o tr z ą s n ą w s z y się. z oziębłości, p o b u d z a ją się do dobrego, h e re ty cy zaś odrzuciw szy m g łę ślepoty, z bezdroży p o w ra c ają na w ła ś c iw ą drogę, żydzi i poganie, poznawszy praw­

dziw e światło, biegną do C hrystusa, światła, drogi, prawdy i ż y c i a " 8).

Antoni—w zorem . Na to więc światło świętości, którem się chlubi Kościół Katolicki, niech spojrzą wszyscy biorący udział w uroczystościach, niech się s t a r a j ą uło żyć swe życie odpow ie dnio do j e g o c z y n ó w i cnót. Niech się nauczą młodżieńcy, zwłaszcza ci, którzy się znajdują w s zereg ach Akcji Katolickiej, unikać ponęt te g o św iata a podnosić s w e g o ducha c z y s te g o i pobożnego do rzeczy szlachetnych; niech uczą się od niego Misjonarze mocy ducha w przeciw ie ństw ach, po k o ry w po­

w odzeniu i nieustannej gorliwości apostolsk ie j; niech kaznodzieje uczą się od niego czerpać mądrości z P is m a św ię te g o i zgodnie z nakazami i p rzykła dam i Chrystu so wemi, p rz y s p o s a b ia ć ducha swego do wielkiego dzieła kaznodziejstwa. A n a d e w s z y s tk o pra­

gniemy, ażeby ci, któ rzy życiu zakonnem u poświęcili się, a w pierw szym rzędzie ci, z zacnego Z akonu Asyskiego, ażeby ci . wszyscy, w szla chetn ym wyścigu, naśladowali wspaniałe za­

sługi i pochwały tej ozdoby rodzin y F rancis zkańskiej.

8) Litt. Decr, „Cum dicat Dominus" III Junii 1232.

(7)

Zakończenie. Już nic nie pozostaje, Czcigodny Bracie, ja k tylko, ażebyście dokonali je d n e po drugich z tych rzeczy, k tó re z racji w ie k o w y c h uroczysto ści zamierzyliście, a o spełnienie czego Boga p ro s im y i tego w a m życzymy.

A w życzeniach zaś Naszych i upo mnieniach p rz e d ew s z y s tk ie m o b e jm u je m y myślą, te liczne pielgrzym ki wiernych, k t ó r e w ty m i p r z y s z ł y m ro k u p r z y b ę d ą do g r o b u św. Anto nie go, j a k również dw a zjazdy, mające się odbyć w miesiącu wrześniu: jeden m i s y j ­ ny, drugi społeczny, oraz K o n g r e s Eucharysty czny, k tó ry uroczy­

stościom A n to n ja ń s k im n a d a godne zakończenie.

Nie chże więc spraw i Bóg, za przyczyną i w sta w ie n n ic tw em św. A nto n ieg o , a ż e b y to, co w tym liście do Ciebie napisaliśmy, stało się własnością i u m y s łó w wiernych i to tak, ażeby jaknaj- więcej zastosow ali dla siebie.

N ie b ie sk ic h zaś d a ró w zjedawczynią, ja k i św iadkiem Naszej ojcowskiej życzliwości niech będzie b ło g o s ła w ie ń s tw o apostolskie, k tó re w Panu u d z ie la m y tobie, C zcigodny Bracie, j a k również i tym w s z y s tk im , k tó rzy z racji tych uroczystości p r z y b ę d ą do P a d w y , a zwłaszcza ukochanej rodzinie P a t r i a r c h y Serafickiego i g o rliw y m stró ż o m Bazyliki i św ię ty c h relikwji Cudotwórcy.

D a n w Rzymie, u św. Piotra, dnia 1 marca 1931 roku, a dzie­

siątego N aszego Pontyfikatu.

Pius XI Papież.

(A. A. S. j . I I I 1931).

Instrukcja Św. Kongregacji de Sacramen­

tis do 1.1. E. E. Księży Biskupów o badaniu alumnów przed święceniami.

I.

O obowiązku Ordynarjuszów ścisłego badania moralności kandydatów przed św ięceniam i.

1. Nie je st ta je m n ą r z e cz ą dla nikogo, j a k w ie lk ą szkodę Kościołowi i zbawieniu dusz w y rz ą d za ją ci, którzy, pozbaw ie ni

b o s k ie g o powołania, ośmielili się przyjąć kapłaństwo, w z b u d z a j ą ­ ce obawę p rz e z s w o ją wielkość n a w e t w aniołach. Z tej to racji ci, których Duch św. p o s ta n o w ił rządzić Kościołem Boga, by o d ­ wrocie to liczne i og ro m n e zło od Kościoła i wiernych, winni okazać jak n ajw ięk szą troskę, ażeby dostęp do tak wielkiej g o d ­ ności nie był ł a t w y dla tych, do k tórych z braku powoła nia m o ­ gą być zastosow ane te słowa C h ry s tu s a P a n a : „Z apraw dę, za­

p ra w d ę mówię wam: kto nie wchodzi przez drzwi do ow czarni

□ wiec, ale wchodzi inędy, ten j e s t złodziej i zbójca" (Jan 101).

I rzeczywiście ta Ś w i ę t a Kongregacja, która na po d sta w ie kanonu 249, § 3 zajmuje się spra wami nieważności św ięceń i o b o ­ w iązków z niemi związanemi, badają c te sp raw y , zauważyła, że

(8)

kapłani, w y stę p u ją c y o nieważność święceń, nie m o g ą udowodnić, j a k o b y byli zmuszeni siłą lub g r o ź b ą do ich przyjęcia, natomiast z tych akt wynika, że zostali n ie o p a trzn ie zaliczeni do sz e re g ó w kapła ńskic h t. j. ich pow oła nie nie b yło dostatecznie zbadane, a ich wolna i nie p rz y m u sz o n a wola nie była poznana. Dlatego, ażeby u s u n ą ć tę wielk ą niewłaściwość wspom niana Kongregacja usilnie p rzypom ina, co b y ł ju ż zalecał św. Pawał, pisząc do T y ­ m o te u sz a : „Ręki na nikogo nie wkładaj rychło, ani bądź uczest­

nikiem g rz e ch ó w cudzych" (Tym. 523), a które to s ł o w a przytoczone są i obszerniej w yja śnio ne w K odeksie p ra w a kanonicznego:

„Biskup nikom u nie udzieli święceń, chyba, że n a p o d s t a w i e po­

zy ty w n y c h racyj ma m oraln ą p e w n o ś ć o zdatności kanonicznej d a n e g o osobnika, inaczej nietylko że ciężko grzeszy, ale naraża się na n ie b e z p iec z e ń stw o udziału w cudzych grzechach" (Can.

973, § 3).

2. P r z e d e w s z y s t k i e m więc Bis kup zda w a ć sobie winien sp raw ę z tego, co postanawia p ra w o o S e m in a rja c h i wogóle p r z e p is y w ty m względzie, w y d a n e do ty chczas przez św. Kongre­

gację S e m in a rjó w i U n i w e r s y t e t ó w . A ż ą d a ją one, b y alumni Serainarjum byli ozdobieni takiemi cnotami, któ re dzisiaj są nie­

odzowne, ażeby godnie, święcie i owocnie spełnić sw e posłanni­

ctwo kapłańskie. Nadto trz eba zw racać u w a g ę i na to, co doty­

czy, oprócz irreg u lari tates, p r z e sz k ó d w p r z y jm o w a n iu święceń kapłańskich, zaznaczonych w kanonach 983-987 i w kanonie 973, mówią cym o podm io cie święceń.

3. A ż e b y p o w y ższe dobrze b yły spełnione, Biskup czyli O rd y n a rju s z w badaniu moralności k a n d y d a tó w , pragnących za­

ciągnąć się do s z e r e g ó w świętych, potr zeba, aż e b y miał przed oczyma, że ci, któ rzy się niezdolni do spełnienia ministerju m ka­

pła ńsk ie go lub nie się powołani przez B oga m o g ą być odrazu usunięci, albo niedopuszczeni do to n s u r y i św ięceń mniejszych.

T em b ard ziej, że święcenia p o d łu g praw a kanonicznego udzielane są pod koniec s tu d jó w , a przecież „trudniej j e s t wyrzucić, niż nie przyjąć gościa—tu rp iu s eiicitur, q u am non a d m ittitu r hospes:*

mianowicie każdemu j e s t wiadomo, j a k to tru d n o i ciężko jest, ażeby młodzieniec opuścił zakład, któ ry już kończy s tu d ja teolo­

giczne, a to . przez wzgląd na wiek posunięty, że już nie łatwo będzie się m ógł dosta ć do innego zakładu, a potem w zglę dy ludz­

kie zwłaszcza krewnych i przyjaciół, któ rzy zmianę te g o rodzaju w życiu u w ażają za b łą d lub le kko m y śln o ść c harakteru i uży­

w a j ą wszelkich śro d k ó w , ażeby szedł do końca, po nieważ już tyle szedł.

4. Nadto, j a k wynik a z p rocesów w tejże Św . Kongregacji o nieważność święceń kapłańskich lub w sprawie obowiązków z niemi związanemi, badają cy winni zwrócić uwagę na te rzeczy, n a które w y stę p u ją c y najczęściej się powołują, mianowicie, że nie mieli prawdziwej woli p rzyjm ow ania święceń, albo przynajmniej nie mieli zamiaru poddawać się o b o w ią z k o m ze ś w ięceń p łyną­

cych. P ow odam i zaś w ew nętr znem i, dla k tó ry c h przyjmowali

(9)

święcenia była chęć w y g o d n ie js z e g o życia—ja k to j e s t p o w s z e c h ­ ne mniemanie, sw o b o d n iejsze zachowanie się, zdobycie zaszczy­

tów, nagrom adzenie bogactw , uniknięcie pra cy ręcznej, by nie p r a c o w a ć na roli z rodzicami i braćmi, albo coś p o d o b n e g o ; da­

lej k orzystanie z p rzy w ilejó w stan u duchow nego, zwłaszcza z w o l­

nienia od służby w o jsk o w e j, odpowiedzialności świeckiej lub też otrzymania w y ż s z e g o stopnia w to w arzystw ie . Z e w n ę tr z n ą racją, j a k b y klasyczną w tych sprawach, j e s t w s k a z y w a n ie na p rzym us i boj aźń absolutną lub w zględną, j a k ą j e s t np. metu s rev eren tia- lis, a k tó re to rodzaje bojaźni przez w ie d z ę p ra w n ą doskonale są wyjaśnione.

D la te g o taż Ś w i ę t a Kongregacja, a ż e b y Biskupi łatwiej m o ­ gli spełnić p rzep isy św ię ty c h kanonów, podaje n a s t ę p u j ą c e n o r ­ my, u w zglę dniające s p o s ó b badania i w s k a z u je źródła, z któ ry ch m ożnaby było zaczerpnąć p ra w d y . J e d n a k ż e nie j e s t myślą św.

Kongregacji, ażeby w s z y s tk ie i p o szczeg ó ln e ba dania b y ły a b s o ­ lutnie s to s o w a n e w poszczególnych w y p ad k ach , tem bardzie j, że n iektóre z nich, w p e w nych okolicznościach m o g ą się okazać zbędnem i lub w p r o s t niemożliwemi, lecz n ale ży z e b r a ć te w ia d o ­ mości o obyczajach k a n d y d a tó w do święceń, k t ó r e powinny być poznane i zbadane, zanim się ich dopuści do święceń.

5. Akta , k tó re p o w s t a j ą z b a d a ń teg o rodzaju, przecho­

w a n e b ę d ą w archiw um s e k r e t n e m Kurji.

II.

0 badaniu przed pierwszą tonsurą i mniejszemi święceniam i.

1. G d y czas pierw szej to n s u r y i mniejszych święceń n a d ­ chodzi, kandydaci, przynajmniej na d w a m ie sią c e p rzed tem, przedsta w iają Kie rownik owi S e m in a r ju m p r o ś b ę własnoręcznie napisaną i p r z e z nich p odpisaną, a w której szczerze niech zaz­

naczą, że z wolnej i nie przym uszonej woli p r o s z ą o to n s u rę 1 mniejsze święcenia.

2. T e g o rodzaju pro śb a, do której dołącza się św ia dectw o C h r z t u i B ierzm ow ania, p r z e s ła n a będzie p r z e z tegoż Kierownika Sem in arju m , wraz z j e g o o sobis te m i informacjami o zdatności pro sz ą c eg o do sta nu duchownego, do Ks. B is kupa, który, za c h o ­ wując norm y niżej podane, odrzuci p ro ś b ę z miejsca, chyba, że informacje dane przez K ie row nika a i inne p ew ne wiadomości do­

magają się innej decyzji.

3. Co się tyczy alumnów sem in arjó w reg jo n aln y ch i kole- g j ó w kościelnych tak włoskich, ja k zagranicznych, a zwłaszcza p rz e b y w ają c y c h w Rzymie, to ich Kierownik, chyba, że z racji odległości, ma od Biskupa alumnów delegację p rz e p ro w a d z e n ia b a d a ń w e d łu g norm wskazanych, winien p r o ś b ę p o d a n ą przez alumnów, z dołą czenie m w ła snych in formacyj, przesłać właści­

w e m u Biskupowi.

(10)

4. Biskup, w o b y d w u c h w y padkach, jak tego rzecz się do- maga, p ro śb ę odeśle Kierownikowi z poleceniem, by podczas ca­

łego p o b y tu kleryka w Semin arjum, p r z e p r o w a d z a ł jeg o imieniem i w ła d z ą badania nad zdatn ością i przym io ta m i prosz ąceg o.

Jeżeli zaś K ierow nika S em in a rju m niema, a j e g o obowiązki pełni zastępca, albo, gdy Kierownik Sem inarjum j e s t niezdolny do p rz e p ro w a d z e n ia badania, Biskup m a n d a t badania zleci innej osobie.

5. Kierownik S e m in a r ju m będzie się s ta ra ł j a k n a js k r u p u la t­

niej zebrać o k a n d y d a ta c h wiadomości od p re fe k tó w alumnów, zwłaszcza gdy są kapłanami, ja k rów nie ż od p ro fe s o ró w , nietylko każdego z osobna, ale r a z e m [zebranych w y s łu c h a o poszczegól­

nych znakach powołania, ja kiem i są pobożność, skromność, czy­

stość, pociąg do św ię ty c h funkcji, p o s tę p w naukach, dobre oby­

czaje. W pracy tej o d d a d z ą usługi k w e s tjo n a r ju s z e w e wzorze d ru g im i trzecim podane.

Po nie waż w S em in arja ch diecezjalnych winni być delegaci do s p r a w w y c h o w a n ia i nauki w myśl kanonu 1359, w ię c i ich należy zapytać, o ile znają kandydató w .

G d y K ierow nik Sem inarjum o alumnach zeb ran e wiadomości przeszłe Biskupowi, nie omieszka do nich d ołączyć i własnej opinji czyli s ą d u o moralności i zdolnościach kandydata . A sąd tego rodzaju będzie wielkiego znaczenia, gdyż przypusz cza się, że Kierownik, nad innych, o alumnach w y d a sąd słuszny.

6. A ż e b y rzecz w poszczególnych w ypadkach lepiej zbadać, B isk u p poleci ks. Proboszczowi alu m nów i ich rodziców skrupu­

latnie zbadać nietylko znaki powołania, ich cnoty, pobożność, lecz też uprzednie i obecne życie, a p r z e d e w s z y s tk ie m , ja k się zachowywali podczas wakacji, czy nie okazywali lekkomyślności, czy nie pozwalali sobie na rzeczy świeckie, jaka j e s t opinja co do ich pow ołania ( W z ó r II). Nadto czy rodzice ka n d y d a tó w cie­

sz ą się d o b r ą opinja, jakie są stosunki rodzinne, czy chęć zysku lub w y d o b y c ie się z biedy nie j e s t racją, że k a n d y d a tó w zmusza się do święceń nierozumnemi radami, groźbami, prośbam i lub w inny sposób, a zawsze p o d wrażeniem, że cofnięcie się kandy­

data od św ięceń będzie szkodą dla rodziny. Jeżeli p o b u d k i nie­

słuszne tego rodzaju się okażą, lub u spraw iedliw ione podejrzenie co do ich istnienia, Biskup u ży je w szystkich sił i p o w s t r z y m a ich od dzieła rozpoczętego, a jeżeli rzecz te go dom agałaby się, zagrozi e k s k o m u n ik ą ipso facto, w jak ą wpadają ci, którzy zmu­

szają k o g o ś do przyjęcia święceń (kan. 2352).

7. Jeżeli proboszcz j e s t spokrew niony z k a n d y d a te m do ś w i ę ­ ceń, Biskup postara się o wiadomości o nim od innego proboszcza lub kapłana tam przebywają cego, a zwłaszcza, gdy to j e s t przed ogło szeniem zapowiedzi lub d y s p e n s ą od nich na p o d s t a w i e ka­

nonu 998, jeżeli kan d y d at ma przyjąć w yższe święcenia. N a s t ę p ­ nie dużo może pomóc w uniknięciu zła, które zwykle w y p ły w a z lek k o m y śln eg o prz y jm o w a n ia święceń, zbadanie, czy coś cho­

robliw ego z rodziców nie przesz ło na k a n d y d a ta lub czy niema

(11)

słusznych ob aw p o d ty m wzglę dem , a zw łaszcza Czy s t r u k t u r a organiz mu nie j e s t s k ło n n a do lubieżności, co z a k r a w a ło b y na atawizm (wzór II). T a k i e badanie każdy B is kup niech p r z e p r o ­ wadzi odnośnie do sw y c h poddanych.

8. Oprócz te g o B is kup po w y s łu c h a n iu K ie ro w n ik a S e m i- n a r ju m i je g o Z a s tę p c ę, co m yślą o kandydata ch, o ile to możli­

we, p o s t a r a się o wiadomości p o z a z dobytem i na j e g o zlecenie przez Kierow nika.

O s o b y bow ie m p o s tr o n n e du c h o w n e a odzna czają ce się uczciwością i świeckie, g d y b y m ogły d ostarczyć specjalnych wia­

domości o kandydatach, wedJug trzeciego w z o ru w in ny być z a p y ­ tane, jeżeli ze w zględu na oso by i rzeczy B isk u p uważać to b ę ­ dzie za s t o s o w n e , zw łaszcza g d y j e s t w ątp liw ość co zdatności k a n d y d a ta kanonicznej i j e g o moralności.

9. A l e nie dosyć, alb owie m nastaw ienie d u c h o w e k a ż d e g o k a n d y d a ta z oso b n a w in no być zb ad an e przez w łaściw ego B i s k u ­ pa, lub, g d y on nie może, W i k a r j u s z a G eneralnego, albo, z u p o ­ w a ż n ie n ia Biskupa, przez K iero w nika S em in a rju m , lub przez tych, k tó rz y „totius S em in arii disciplinae tu t a n d a e d e p u ta n tu r " . Co się tyczy alu m n ó w p r z e b y w a j ą c y c h w S em in arja ch p o z a diecezją Biskup alu m n ó w da u p o w a ż n ie n ie do zbadania m ie jsc o w e m u O rd y n a rju s z o w i lub osobie du ch o w n ej obdarzonej godnością, albo K ie row nikow i S e m in a rju m . W b adaniach p o w y ż s z y c h n a ­ leży uw ażać, aż e b y nie dać się uwieść o p o w ia d a n io m ludzkim lub uczuciu, ale p o trzeb a, a ż e b y Biskup lub o s o b y przez niego delegow ane poznały p r a w d z iw ą w o lę k a n d y d a t ó w i p r z e k o n a ł y się czy nie p r o s z ą o święcenia pod w p ł y w e m nam owy, b ła g a ń i rad, czy nie s ą zmuszeni siłą lub bojaźnią, czy zdają sobie s p r a w ę z ciężarów ja kie p rz y jm u ją , a zw ła szcza z obowią zku celibatu, czy s ą g o t o w i z p o m o c ą łaski Bożej zachow ać go w ca­

łości i unikać n ie b e z p iec z e ń stw tak, ażeby ich zachowanie, ja k cz y ta m y w Pontyfikale R z y m sk im , było p r z y j ę t e i p rz y je m n e B o g u oraz g o d n e m p o m n o ż e n ie m sz acunku dla Kościoła. Z tej to racji bardzo w ła śc iw e m będzie, jeżeli Biskup słowa, k tó re znajdują się w Pontyfikale k a n d y d a to m odczyta, dokła dnie w y ­ jaśni, mianowicie, że przedsta w ie ni do św ięceń winni „iterum

atq u e iterum c o n s id e r a re attente", jaki ciężar na siebie biorą, że, p onie w aż p r z e d święceniami są wolni, więc sw o b o d n ie m ogą przejść do stanu ś w ie c k ie g o ; g d y zaś p r z y j m ą święcenia nie m o ­ g ą już zmieniać postanowienia, ale winni B o g u słu żyć i czystość zachować; d la te g o , póki czas jest, niech upom in a k a n d y d a tó w , ażeby zastanowili się wobec Boga, aby i sam Biskup miał p e w ­ ność, czy z a m ierzają w y tr w a ć w te m postanowieniu, czy są go­

towi spełnić w s z y s tk ie obietnice. A więc słowami n a js e rd e c z - niejszemi i z życzliwością o jc o w s k ą będzie im radził, ażeby jak- najwierniej przejrzeli ducha swego, obiecując im, w razie p o t r z e ­ by, p om oc życzliwą, by tylko mieli w olność w namyśle, by, skoro zauw ażą, że są n iep o w o łan y m i do rz eczy t a k wielkiej, mogli się cofnąć, oddać się innemu zajęciu, k tó re bardziej odpowiada ich usposobie niu .

(12)

ili.

O badaniu przed święceniam i wyższem i.

1. D o akt, p o w s ta ły c h z pow y ższy ch badań, a przechowy­

wanych w archiwum Kurji, na po d sta w ie k tó ry c h doszło się. do wniosku, że p ro s z ą c y może być dopuszczony do stu d jó w teolo­

gicznych, a nastę pnie do pie rwszej t o n s u r y i święceń mniejszych, powrócić należy znowu, g d y alumn prosi o dopuszczenie go do ś w ięceń subdja konatu . Biskup w tem badaniu zwróci u w a g ę nie­

tylk o na rzeczy już znane, lecz, zanim udzieli św ięceń subdjako­

natu, p o s t a r a się o now e wiadomości, zachow ując sposób wyżej podany. Rozum ie się i p r a w i e , z b y teczn em j e s t zaznaczać, że niema konieczności dowiadywać się znowu o pochodzeniu alum­

na, ch a rak te r i um ysło w ość j e g o rodziców, o o byczaje poprzed­

nio poznane, chyba, że j e s t uspraw ie dliw io ne podejrzenie, iż po­

przednie wiadomości nie są zgodne z prawdą. N a to m ia st nie beż korzyści b ędzie zbadać, j a k p r z e d s ta w ia ją się obyczaje i moralne alu mna wartości w życiu sem in ary jsk iem i p o stę p a c h naukowych.

P o prz eprowadzeniu tych badań, jeżeli niema żadnej racji kano­

nicznej, by go od sunąć od św ięceń su bdja konatu, alumn winien napisać wła sną r ę k ą dekla rację i stw ie rdzić j ą p r z y s ię g ą (wzór I), mianowicie, że p r z y s t ę p u j e do święceń z wolnej i nieprzymuszo­

nej woli i że dokładnie rozw ażył w szystk ie obowiązki z niemi związane. D ekla racja te go rodzaju będzie przez kandydatów p rz e d sta w io n a przed dja konate m i k a p ła ń s tw e m .

2. G d y chodzi o św ięcenia djakońskie, w y s ta rc z y mieć p r z e d oczyma pop rz e d n ie badania, chyba, że z ro d z iły się nowe okoliczności, k tó re ka żą w ątpić o szczerem postanowieniu kan­

dydata , o je g o moralnej zdatności j a k również możności spełnie­

nia obowią zków p ły n ący ch ze święceń.

Być może, że ta wątp liwość będzie usunię ta, g d y się prze­

prowadzi odpow iednie ba dania konieczne, w e d ł u g norm podanych.

Jeżeli, je d n a k okaże się, że s u b d ja k o n nie może być dopuszczony d o djakonatu, albo, że pow oła nia nigdy nie miał, albo je utracił przez złe życie* w t e d y należy znow u rzecz ja knajdokładniej zba­

dać, odpowie dnio do tego, co po wiemy, mówiąc o dopuszczeniu s u b d ja k o n a do święceń djakońskich i o udzieleniu kapłaństwa.

3. Ilekroć Biskup, zanim ktoś otrzym a św ięcenia djakońskie lub kapłańskie, na p odstaw ie zeznań sa m e g o dopuszczonego do św ięceń lub innych pew nych znaków b ędzie przekonany, że ó w k a n d y d a t niema powołania, nie omieszka zwrócić się do S to­

licy Apostolskiej, której szczerze i bez osłony przedsta w i stan rzeczy czyli a rg u m e n ty usprawiedliw iające jego wielką wątpli­

wość co do zdatności subdja kona lub djakona i co do jeg o przy­

szłego spełniania obowiązków. Rzecz j e s t bow ie m t a k wielkiego znaczenia, „ut O r d in a rio ru m conscientia graviter onerata m aneat de

(13)

hac obligatione", aż e b y od wrócić nie bezpieczeństw o i nie w ło ży ć ręki na djakona lub kapłana, k tó ry nie j e s t z d o l i ^ zachować obo­

w ią zków ze święceń płynących.

4. Ż e b y je d n a k rzeczy do takiego stan u nie dop rowadzać, na B iskupie i O r d y n a r ju s z a c h sp oczyw a wielki obowiązek, a co j e s t i o g r o m n e g o znaczenia, a ż e b y z miejsca usuw ać tych, k tó rzy są niegodni i niepowołani. Je dni, któ rzy weszli do san k tu arju m z namiętności ludzkiej lub woli drugich, często nie okazują, ja k o b y nie byli p o w o łan y m i p rzez Boga, a swój niegodziwy sp o só b p o stęp o w an ia s ta ra ją się ukryć i symulować. Inni zaś, k tó rzy w d o b rej w ie rz e przyjęli św ię cenia mniejs ze i większe, lecz p r z e d k a p ła ń s tw e m zauważyli, że są niezdolni do spełnienia o b o w i ą z k ó w kapłańsk ich lub też oddali się złem u życiu, albo obyczajom świeckim, ci łatwiej u k a ż ą b r a k p ow ołania: ciż sami winni prosić, a ż e b y z arad zo n o ich nie szczęśliw em u stanowi.

5. Bardzo zależy, aż e b y p o w y ż s z e n o r m y b y ły ja k n a j w i e r- niej zachow ane, zanim Biskupi dopusz czą k a n d y d a tó w do święceń, lub g d y w ty m celu sw oim podw ładnym , p r z e b y w a j ą c y m w in­

nych diecezjach, prześlą „dimissorias litteras". A lb o w ie m z tego wyniknie, że tacy i w taki sposób zaciągnięci do s z e r e g ó w d u ­ chownych s ta n ą się godnym i szafarzami tajemnic Bożych i b ę d ą bronić oraz szerzyć K r ó l e s t w o Boże na ziemi z korzyścią dla rzeczpospolitej katolickiej i świeckiej.

* * *

Dnia 19 g ru d n ia 1930 r o k u w P a ń s t w i e W a t y k a ń s k i e m , I. I. E. E. Księża K a r d y n a ło w ie na posiedzeniach ple n a rn y ch b a ­ dali p o w y ż s z ą In stru k cję i ją zaaprobowali, n astępnie Piu s XI, z Boskiej Opatrności Papież, na audjencji 26 grudnia t. r. r a c z y ł j ą uznać za odpow iednią i potw ierdzić, polecając, ażeby ta In s tr u k ­

cja dosz ła do wiadomości w szystk ic h O rd y n a rju s z ó w , i p rzez nich dokładnie była zachowana, nakazując jednocześnie, aż e b y na p o ­ czątku każdego ro k u szkoln ego w S e m in a rju m alumnom była odczytana — a o wykonaniu tych przep isó w razem ze s p r a w o z d a ­ niem o stanie diecezji Biskup pow iadom i Stolicę świętą; „contra­

riis q u ib u sc u m q u e non o b s ta n tib u s " .

Zechcą też N ajp rz ew ie le b n ie jsi Księża O r d y n a r ju s z e o o t r z y ­ m aniu tej Instrukcji zawiadom ić św. Kongregację.

Dano w Rzymie, w pałacu S w . Kongregacji de Disciplina S a c r a m e n to u m , dnia 27 g ru d n ia 1930 roku.

M. f P. t Kard. Lega, Prefekt.

D. Jorio, Sekretarz,

(14)

W Z O R Y .

I.

Declaratio propria manu sub­

scribenda a candidatis in singulis sacris Ordinibus suscipiendis, iuramento co­

ram Ordinario praestito.

„Ego s u b s ig n a tu s N.N, cum p e titio n e m Episcopo e x h i b u e r ­ im p ro recipiendo subdiacona- tus (se u diaconatus vel p r e s ­ byteratus), Ordin e, sacra in sta n­

te Ordinatione, ac diligente r r e perpensa coram D eo, i u r a ­ m ento in terposito, testificor in primis, nulla me coactione seu vi, nec ullo impelli timore in recipiendo e o d e m sacro O r d i ­ ne, sed ip sum sponte e x o p ta re , ac lena lib e ra q u e v o lu n ta te eum- dem velle, cum ex p eriar ac sentiam a D eo m e e s s e r e v e r a vocatum.

„Fateor mihi ple ne esse cognita cuncta onera c a e tera q u e ex e o d e m sacro O r d in e dima­

nantia, quae sp o n te suscipere volo ac p ro p o n o , eaque toto meae vitae curriculo, Deo opi- tulante, diligentissime s e r v a r e constituo.

„Praecipue quae caelibatus le x i m p o r te t clare me p e rc ip ere ostendo, eam que libente r e x ­ plere atq u e inte gre servare u s ­ que ad extrem um , D eo adiutore, firmiter statu o.

„Denique sincera fide sp o n ­ deo i u g ite r m e fore, ad n o rm a m ss. Canonum, o b te m p e ratu ru m obsequentis sim e iis omnibus, quae mei praecip ient Praepositi, et Ecclesiae disciplina exiget, p aratu m v ir tu tu m exem pla p r a e ­ b ere sive opere sive sermone,

«i*

1.

Deklaracja, po złożeniu przy­

sięg i przed Ordynarjuszem, p o d p is a n a własnoręcznie przez kandydatów przed przyjęciem poszczególnych

św ięceń.

J a niżej podpisany N. N., po złożeniu p r o ś b y Biskupowi celem otrzym ania święceń sub- d ja k o n a t u (d jak o n atu albo ka­

płaństwa), k tó re się zbliżają, ro z w a ż y w s z y rzecz pilnie wo­

bec B o g a i zło żyw szy przysię­

gę, w p ie rw s z y m rzędzie o- świadczam, że te święcenia przyjm uję , będąc wolnym od przym usu j a k ró w n ież i bojaź- ni, ow szem dobrow oln ie ich p ra g n ę a woln ą i nieprzymuszo­

ną wolą o nie p ro sz ę , gdyż czuję i doświadczam, że rze­

czywiście j e s t e m przez Boga do tego s t a n u p ow ołany.

O ś w ia d c z am również, że ś w ia d o m y j e s t e m wszystkich ciężarów, p ły n ą c y c h z tych świę­

ceń, k tó ry c h dobrowoln ie pra­

gnę i o k t ó r e pro szę i posta­

nawia m przez całe moje życie z p o m o c ą B ożą jaknajwierniej j e wypełnić.

P r z e d e w s z y s tk ie m dosko­

nale uśw iadam iam sobie czego żąda ode mnie p r a w o celibatu, któ ry z pom ocą B ożą chętnie i całkowicie aż do końca mego życia p o sta n a w ia m zachować.

W re s z cie ze szczerą wiarą p rz y rz ek a m , że — odpowiednio do przep isó w św iętych Kano­

nów — bę d ą zawsz e posłuszny tem u wszystk ie m u, czego ode mnie domagać się b ę d ą moi przełożeni i czego do maga się nauka Kościoła oraz b ę d ę da­

wał p rz y k ła d z siebie słowem

(15)

adeo u t de tanti officii s u s ­ ceptione r e m u n e r a r i a Deo m e ­ rear.

„Sic spondeo, sic voveo, sic iuro, sic me D e u s adiuvet et haec S a n c ta D ei Evangelia, quae manibus meis tango".

(Loco)... die... mensis... anni..*

II.

Badanie za pośrednictwem XX. Proboszczów.

P ro b o sz c z na piśmie wyrazi sw oją opinję w następ u jący ch kwestjach:

1. Czy k le r y k był pobożny i pilny w spełnianiu p r a k t y k religijnych, a mianowicie: w odb y w an iu rozmyślań, w słuchaniu Mszy św iętej, w odwiedzaniu Najświę tszego S a k r a m e n tu i w od­

ma wia niu Różańca.

2. Czy często p r z y s t ę p o w a ł do Sp o w ied zi i Kom unji św.

3. Czy p o b o ż n ie i dokładnie spełniał sw o je posługi w r z e ­ czach święty ch.

4. Czy o d d a w a ł się z zamiłowaniem nauczaniu wiary ś w ię ­ tej, o ile poza S e m in a rju m by ł do t e g o użyty*).

5. Czy okazuje t r o s k ę i gorliw ość w szerzeniu kultu b o ­ żego, o dobro dusz, czy uja w nia skłonności do spełnienia ś w ię ­ ty ch posług.

6. Jakim n a u k o m najbardziej się o d d a je i z ja k ie m umiło­

waniem.

7. Czy nie o d d a w a ł się czytaniu książek i g a z e t przeciw ­ nych wierze i d o b r y m obyczajom.

8. Czy podczas wakacji poza S e m in a r ju m nosił suknię.

9. Czy podczas wakacji nie o b c o w a ł z osobam i o b o jg a płci, o złej opinji, a n aw et i dobrej, ale ze zdziwieniem i z g o rsz e ­ niem wiernych, a jeżeli chodzi o oso b y płci żeńskiej, czy nie sta­

r a ł się o zbytnią poufałość i nie odwiedzał p o d ejrzan y ch miejsc.

10. Czy w mowie b y ł sta te c zn y i 'poważny.

11. Czy dał okazję, aż e b y b y ł nap iętn o w an y za swój sto ­ s u n e k do obyczajności, nauki i p rz e p is ó w Kościoła.

12. J a k się zachowuje z chłopcami, panienkami i innemi o sobam i płci żeńskiej.

13. Czy nie zdradza p ociągu do w y g ó d życiowych, n a d ­

*) Zanim k le r y k będ zie p ro m o w an y do dalszych św ięceń, winien odbyć nauczanie religji, o ile dotychczas tego zajęcia nie spełnił.

i czynem, ażeb y m przez to przyjęcie św ięceń z a s łu ż y ł s o ­ bie na n a g ro d ę u Boga.

T a k przy rz ek a m , ta k ś lu ­ buję, ta k przysięgam, ta k niech mi dopom oże B ó g i ta J e g o św ięta Ewangelja, której mo- jemi rękam i do tykam .

Lublin, dn... miesiąca... roku...

(16)

m ie rn e g o używania wina i innych trunków , oraz do świeckich rozrywek.

14. Czy odznacza się miłością, czy okazuje uległość i p o ­ słu sz e ń stw o tym, któ rzy mu przewodniczą.

15. Ja k a j e s t opinja publiczna co do j e g o powołania.

16. Czy u rodziców niema objawów jakiejś choroby, a zwłaszcza um ysłow ej i moralnej, k t ó r e b y w s k a z y w a ł y na atawizm.

17. Czy rodzice lub ktoś z rodzin y nie zm u sz a go do k a ­ płaństw a.

III.

Kwestjonarjusz przeznaczony dla uczciwych osób postronnych.

Ażeby uczciwe oso by p o s t r o n n e m o g ły łatwiej się w y p o ­ wiedzieć, o to je należy z a p y ta ć:

1. Czy kleryk w kościele lub w obcow aniu z innymi za­

c h o w y w a ł się i zachowuje pobożnie, p ow ażnie i roztropnie.

2. Czy m a jakie wątpliw ości co do jego po woła nia i na czem je opiera.

3. Czy rodzice lub ktoś z rodziny nie z m usza go do p rz y ­ jęcia święceń.

4. Czy chętnie p rzeb y w a z tymi, którzy są p o d ejrzan i co do w iary i moralności.

5. Ja ka j e s t publiczna opinja, a zwłaszcza ludzi poważnych, co do zachowania się k le ry k a pod. w z g lę d e m m oraln ym i religij­

nym, co do je g o pow oła nia do k apłaństw a.

(A. 4 ' *5- i J V . 1931)-

Z Kurji Biskupiej.

Adres hołdowniczy do «I. Ś. Piusa XI z okazji uroczystości jubileuszowych

Encykliki „Rerum Novarum".

Lublini, die / 7 mai 1931. JEGO E K S C E L E N C J A

N U N C JU S Z P A P IE S K I, W A R S Z A W A

Associationes Catholicae occasione quadragenarii J u b i ­ laei litte r a r u m encyclicarum „R eru m novarum", a S u m m o P o n ti­

fice Leone XIII editarum, ad sollemnem A cadem iam meis auspiciis

(17)

d. 17 Mai. a. c. celebranda Lublini in Polonia co n g re g ata e , d e ­ bitae voneratio nis sen sa Excellentissimo Domino^ uti Sedis Apo-.

stolicae Nuntio, e x p r im u n t ro g a n tq u e , u t B eatissim o P a tr i piis- simos rev eren tiae, amoris, obsequii filialis sen s u s earum nomine m itte r e ac benedictionem apostolicam iis i m p e tra re dignetur.

f M arjan Fu lm an,

E p is c o p u s Lublinensis.

Plan Wizytacji Kanonicznej J. E. Ks. Biskupa Lubelskiego

w dekanacie Hrubieszowskim od dn. 23 maja do 1 czerwca 1951 roku.

1. H r u b i e s z ó w przyja zd 23 maja 2. H o r o d ł o p rzez S zp ik o ło sy n 25 »

3. D u b ien k a n 26 po poł.

4. Moniatycze n 27 W po poł.

5. Uchanie przez Buśno » 28 »

6. G r a b o w ie c przez T u c z ę p y i) 29 »

7. T r z e s z c z a n y » 30 » po poł.

8. Z a w a łó w przez G d eszy n n 31 u D o Lublina d. 1 czerwca.

Ofiary na powodzian w Wileńszczyźnie.

O lbrzym ia klę sk a na wie dziła ziemie wileńską, n o w o g r o d z k ą i grodzieńską, s p o w o d o w a n a wielkiemi pow odziami. O s a d y ludz­

kie i zasiew y polne doszczętnie zniszczone, d ro g i zrujnow ane.

W w o je w ó d z tw ie wileńskiem było p oszkodow anych 2971 rodzin, w n o w o g ro d zk iem 2000 rodzin, w biało stockiem ró w n ież ba rd z o dużo. Kilka miljonów złotych p o t r z e b a na jakie ta kie n a p r a w i e ­ nie szkód i przeżycie dla bezdom nych.

Skutk ie m tego nędza zapanowała wielka, a z nią choroby i nieszczęścia rodzinne. W o b e c teg o w całej Polsce zbie ran e są ofiary na p o ra to w a n ie biedaków. Z a w ią za ł się K om itet ogólno­

krajo w y celem g ro m a d z e n ia śro d k ó w pomocy. Każde w o je w ó d z ­ tw o na sw ym teren ie czyni starania, ab y j a k najwięcej ludzi p o ­ śpieszyło z pomocą, na j a k ą k a ż d e g o stać. T o sam o czyni się i w w o jew ó d ztw ie lubelskiem. Niechaj i s to w a r z y s z e n ia m iło ­ sierdzia chrześcijańskiego w każdej parafji ro zw in ą g orliw ą d z i a ­ łalność, aby uzbierać ofiar na rzecz powodzian.

P o lecam y W ie le b n . D u c h o w ie ń stw u , aby poparło tę akcje osobiście i w e z w ało w ie rn y c h do niesienia pomocy. Z e b r a n e fu n d u s z e przez organizacje kościelne należy s k iero w ać do Kurji

Cytaty

Powiązane dokumenty

państwa. winni nietylko swoją własną korzyść, ale także dobro powszechne, wynika, jak wspomnieliśmy, już z charakteru własności indywidualnego i zarazem

Mając nadzieję i modląc się, aby danem było temu Naszemu listowi rozproszyć nieufności i podejrżenia, już niemożliwe do usprawiedliwienia i oczywiście

szyć wszystkich, by braki z tego dzieła usunąć. A to się tylkó może dokonać przez stanowczą wolę wszystkich. Boć pewną jest rzeczą, jeżeli każdy z

kowski. W kółkach rozwija się intensywnie nie tylko pracę religijną, ale i społeczno-oświatową. Żywy udział bierze również Stowarzyszenie w akcji dobroczynnej.

Zbyt łatwo też ginie owa ścisła łączność i społeczność dusz, która jak wybitnem jest znamieniem Kościoła Chrystusowego, tak chrześcijańskiego związku

Zgromadzeniu Misyjnemu Nam drogiemu, które Ojciec Za- konodawca powołał dla ratowania zbawienia dusz ubogich i p o d ­ niesienia wychowania zastępów kapłańskich,

48) Sap.. Jakkolwiek dobra tego świata wszystkim są udzielane, niezależnie od tego czy je s t dobry, czy zły, a również i na wszystkich, uczciwych i nieucziwych,

dencję i sankcję Kurji Biskupiej. Nietylko członkowskie składki, ale i większe sumy winny być przyjmowane i procent bankowy wypłacany, miarą — czy na dłuższy lub