• Nie Znaleziono Wyników

RECENZJE Rzecz o ethosie i terapii w nauce

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "RECENZJE Rzecz o ethosie i terapii w nauce"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

RECENZJE

Rzecz o ethosie i terapii w nauce

JA N U S Z G O Ć K O W SK I: Uniwersytet i tradycja w nauce. W ydawnictwo i D ru ­ karn ia Secesja, K raków , 1999, 412 s.

K tóż inny, jeśli nie sami uczeni, decydować m a o kształcie życia naukow e­

go? Jakim i kierują się przy tym kryteriam i, w jakich w arunkach podejm ują decyzje, m ające wpływ n a owo życie naukowe, a także ja k współczesny teatr życia naukowego utrzym uje związek z ethosem nauki, to kwestie podstaw owe dla tej książki. A uto r, znany z esejów i książek na tem at patologii życia naukowego, przyjm uje tu - podobnie ja k we wcześniejszych pracach - rolę terapeuty; przedstaw iona w książce analiza prow adzona jest właśnie z perspek­

tywy terapeutycznej, k tó ra uzasadnia utrzym anie narracji w form ie oceny odchyleń od norm atyw nie określonego wzorca. M ożna tak ą perspektywę interpretow ać ja k o kostium /m askę n arrato ra, a nawet jak o m anierę. Jeżeli jednak czytelnik nie d a się zwieść kostium owi m entora-terapeuty, znajdzie pod tą powierzchnią tekst, będący syntezą wieloletnich doświadczeń i wnikliwych obserwaq'i, a zarazem skondensow anym zestawieniem dotychczasowych zain­

teresow ań badawczych autora.

P raca składa się z czterech podstaw ow ych części, podzielonych n a rozdzia­

ły, poprzedzonych „W prow adzeniem ” i kończy się „Zam knięciem ” . W e wstę­

pie a u to r przeprow adza rozróżnienie między sposobam i sam ookreślania się ludzi nauki·, z jednej strony sytuuje „wykwalifikowanych wykonawców zadań wyznaczonych przez hierarchów biurokracji czy technokracji” (s. 8), z drugiej strony znajdują się uczeni, którzy są zdolni do samodzielnego tworzenia swojej tradycji-orientacji (s. 9). W tym dwubiegunowym układzie przebiega k o n ­ strukcja sytuacji normalnej w nauce, czemu poświęcone zostało „W prow a­

dzenie” . K oncepcja sytuacji normalnej zakłada szerokie, inspirowane ideami F lo riana Znanieckiego, pojm ow anie uwikłania uczonego - aktora teatru życia

(2)

naukowego - w działania związane z rolą zawodową. W jej zakres wchodzą:

kształt m odelu nauki, dostarczającego dyrektyw norm atywnych, w arianty stylu odgrywania roli profesjonalnej, stosunek do granic dyscyplin naukowych, zestaw uważanych za pożądane cech osobowości poznawczej, a także procedu­

ry w prow adzania zm ian w konfiguracje wartości poznawczych (s. 15). Opozy­

cją wobec normalnego życia naukow ego jest tu „antynauka” , k tó ra „im ituje/

symuluje” naukę (s. 20). W jej obszarze a u to r zawarł długą listę zjawisk, które z perspektywy koncepcji nauki normalnej zyskują status zjawisk patologicznych i wym agających terapii.

L ektura „W prow adzenia” nasuw a już na wstępie · dwie refleksje: po pierwsze, że rozw ijana przez Goćkowskiego koncepcja nauki normalnej zdradza wyraźne pow inow actw a z H aberm asow ską ideą dyskursu, w którym kom unikacji nie blokują żadne zakłócenia kom unikacyjne, wnoszone przez aktorów , sytuację czy szerszy kontekst; i po drugie, że w opisie tego, co au tor ujmuje p od w spólną etykietą patologii, znajdujemy rzetelną pracę opisową o niewątpliwie socjologicznym charakterze. Praktycznie rzecz biorąc, w książ­

ce tej ukryw ają się dwie narracje. Pierwsza jest narracją zorientow aną norm atyw nie, miejscami wręcz m entorską - jej zadaniem jest oznaczanie powinności uczonych, wskazywanie oddaleń od wzorca, jak również wy­

znaczanie cech owego wzorca. W tym planie książka stanowi deklarację św iatopoglądow ą autora, z k tó rą m ożna polemizować, bądź się zgodzić. Plan ten jest jedn ak ustawicznie przenikany przez narrację drugą - żywą, krytyczną obserwację, przecinającą wiele warstw relacji między osobam i i ideami za pom ocą wycyzelowanych we wcześniejszych pracach narzędzi analizy socjo­

logicznej.

W części pierwszej znajdujem y rozbudow aną refleksję na tem at idei i ins­

tytucji uniwersytetu. P odporządkow ana ona została analizie fenom enu trw ało­

ści zapotrzebow ania na specjalny sposób myślenia i twórczości, zogniskowany n a specyficznej kom binacji perspektyw y świata i p ra ktyki społecznej (s. 44), jak ą zapewnia - pom im o zmian, jakim podlegał m odel nauki - jedynie ugruntow any w tradycji kultury europejskiej uniwersytet. F orm a, jak ą instytucja ta wy­

pracow ała w szeroko pojm ow anym średniowieczu, do dziś pozostaje w swoich zasadniczych cechach niezm ieniona, wyznaczając standardy norm dotyczących upraw iania zaw odu i reguł krytycyzmu naukowego, a także przewidując istnienie i działanie badacza-teoretyka, dla którego poza uniwersytetem nie m a miejsca w świecie instytucjonalnym . O becna postać uniwersytetu - pom im o wielu gorzkich uw ag krytycznych, związanych ze zjawiskami odbiegającymi od ethosu uczonego - jest, zdaniem A uto ra, rezultatem pomyślnego przejścia

„testu długiego trw ania” (rozdz. 2). Uniwersytet spraw dza się zarów no jak o instytucja stojąca n a straży spraw ważnych dla kultury narodow ej, ja k i - do czego jest pow ołany - jak o miejsce wytwarzania i kultyw owania wartości poznawczych (s. 61).

(3)

Tym , co d la uniw ersytetu konstytutywne, są uczeni, a tym, co stanowi jedyną rację istnienia uczonych, jest gra o prawdę naukową (s. 64). Pogląd ten, którem u a u to r daw ał wyraz w licznych wcześniejszych pracach, zostaje tu konsekwentnie podtrzym any. K onsekwencja Goćkowskiego uwidacznia się również wtedy, gdy obstaje - wbrew zwątpieniom ponowoczesności - przy tezie, iż praw da naukow a m usi być praw dą obiektywną, ze wszystkimi płynący­

m i stąd konsekwencjami. Obiektywność, d o której odwołuje się Goćkowski, staje się mniej sporna, jeśli zinterpretow ać ten term in jak o rodzaj epistemicz- nego ideału - z natury rzeczy nieosiągalnego, ale organizującego wysiłki uczestników gry o prawdę. L ektura wręcz nasuw a tak ą interpretaq'ę: „gra 0 praw dę naukow ą jest upraw iana perm anentnie, czyli jest procesem nie m ającym końca. [...] jest grą kooperacyjną i polifoniczną” (s. 109). O tw arta 1 płynna organizacja form alna uniwersytetu pozostaje funkcją poszukiwania, które stanowi rację istnienia organizacji. Tyle tylko, że czytelnik znów nie m a tu pewności, o jakim stanie pisze au to r - o tym, ja k jest, czy też o tym, ja k być powinno...

Po to, aby uniwersytet był w stanie wypełniać praw idłowo swoje funkcje, niezbędna jest ta k a organizacja otoczenia, w którym ani względy finansowe, ani polityczno-praw ne nie będą ingerować w rolę uczonego. Stanowisko takie (rozdz. 4) nie jest bynajmniej oryginalne, ale doświadczenie uczy, że nigdy dość upom inania się o wolność nauki akademickiej. A utor przeprow adza roz­

różnienie m iędzy wolnością ogłoszoną i wolnością zapewnioną, konstruując surowy spraw dzian stopnia tej ostatniej: jest to „wolność, której naruszenie n araża n a karę naruszającego, nie zaś tego, kto naruszającego ujaw nia i oskar­

ża” (s. 101-102). D rug ą stron ą zagadnienia wolności akademickiej jest swoboda wewnętrzna — zdolność do m yślenia alternatywnego, poza ograniczeniami poszczególnych szkół, nurtów i stylów myślowych - k tó ra w arunkuje zdolność do udziału w dyskusji - podstawowej formie, w jakiej realizuje się poszukiwanie praw dy naukowej.

N a kontekst, a zarazem ram y owej swobody wewnętrznej składają się:

autorytet i tradyq’a, elementy nierozłącznie związane z działalnością naukow ą, bez których działania takie nie byłyby w ogóle możliwe (autor pisze tu 0 utopijności zamysłu takiej nauki (s. 115)). Dialektyce urzeczywistniania 1 kw estionow ania w skazań tradycji i autorytetów poświęcona została część drug a książki. Praktyka społeczna typu naukowego przedstaw iona tu została w term inach ustawicznego balansow ania między dwiema sprzecznościami:

kontynuacją i dyskontynuacją tradycji; ujęcie takie jest możliwe dzięki koncep­

cji tradycji wielowarstwowej, skonstruowanej w taki sposób, iż kontynuacja tradycji w jednej warstwie autom atycznie oznacza jej przerwanie w innej (s.121). Rozszerzone tym sposobem pole tradycji pozwala autorow i zinter­

pretow ać dw a przeciwstawne m odele nauki: polifoniczny i homofoniczny jako form y praktyki naukowej mieszczące się w społecznej przestrzeni respektow a­

(4)

nia tradycji. R óżne są jed n ak rezultaty zastosow ania każdej z tych form; i tak z m odelem homofonicznym wiąże się tu ekspansywność destrukcyjna, podczas gdy m odel polifoniczny pociąga za sobą ekspansywność konstrukcyjną wobec tradyq'i naukow ej (s. 131).

Przestrzeń respektow ania tradycji dzieli się n a grupowe mikrotradycje, pokryw ające się ze strukturalnym i czynnikami solidarności profesjonalnej;

wym aga to od uczestników życia naukowego wiedzy o podm iotach akceptacji - kręgach, w yodrębnianych ze względu n a dyscyplinę, w ybraną orientację badawczą (stru k tu ra opcji), stanowisko związane z funkcją badań (struktura eksploracji) oraz n a specyfikę instytuq'i naukowej (struktura instytucjonalna) (s. 139). R olą takich mikrotradycji z jednej strony jest wymuszanie konform iz­

m u, z drugiej strony - inspirowanie do podejm ow ania wyzwań badawczych.

Dw oistość oddziaływ ania tradycji w życiu naukowym przekłada się n a dialek- tykę m yślenia alternatyw nego i niealternatywnego, charakteryzującego dwa typy idealne roli uczonego, które au to r przywołuje za Leszkiem K ołakowskim - „k ap łan a” i „b łazn a” . W zajem na niesprowadzalność tych idealizacji unaocz­

nia dylem aty roli uczonego, poruszającego się w „świecie trzecim ” oraz w ew nętrzną dwoistość tegoż świata.

W części trzeciej a u to r rozwija stosow aną uprzednio m etaforykę teatralną, poddając pogłębionej analizie w ybrane fragm enty teatru życia naukowego.

W zarysowanym n a kształt archipelagu kręgów kom petencji merytorycznej teatrze uczestnicy - aktorzy - różnicują swe role p od presją konieczności dokonyw ania w yborów m iędzy przeświadczeniami i wyobrażeniami, wypełnia­

jącym i ram y współistniejących tradycji naukow ych (rozdz.l) oraz pod nacis­

kiem n a przestrzeganie etykiety. Etykiecie właśnie przypisuje Goćkow ski rolę szczególną: to „wzajem na grzeczność” um ożliwia prowadzenie dyskusji (stano­

wiącej - przypom nijm y - najistotniejszy sposób, w jaki przebiega życie naukow e) w w arunkach nieograniczonej ilości kwestii spornych, jakie generuje przestrzeganie wym ogu m yślenia alternatywnego. Instrum entarium pojęciowe, wywiedzione z analizy dram aturgicznej prowadzi au to ra k u wyróżnieniu typowych form (spektakli), w jakich realizowane są zachow ania aktorów (rozdz. 4). Przestrzenią, w jakiej m ają one miejsce, jest styk życia codziennego i zawodowego; jest to przestrzeń dla spektakli naukowych, rytualnych, nauczy­

cielskich, administracyjnych, czy naw et prywatnych, autopromocyjnych i obywa­

telskich. Składają się one n a pulę możliwych zachow ań adaptacyjnych, jakie wypełniają pierwszy plan doświadczenia adeptów nauki. W tym miejscu au to r nawiązuje do koncepcji socjologii nauki jak o wiedzy, k tó ra pozw ala uczest­

nikom skutecznie uczestniczyć w życiu naukow ym bez omyłkowego stosow ania reguł nieadekw atnych do poszczególnych spektakli oraz - co ważniejsze - nie tracąc z oczu priorytetów , wynikających z ethosu nauki i uczonego (rozdz. 5).

Ethos ten jest bowiem ustawicznie i z wielu stron jednocześnie zagrożony;

w części czwartej znajdujem y długą listę czynników cywilizacyjnych i historycz­

(5)

nych, których splot prow adzi do korozji ethosu ludzi nauki. Bardzo niebez­

pieczna jest ingerencja polityczna państw a - jej skutki ilustruje au to r w postaci dwóch biegunów opozycji: z jednej strony porządku obyczajów (nauki sam o­

rządnej), a z drugiej strony przeciwstawia m u porządek edyktów (bezpośrednie kierowanie życiem naukowym przez instytucje polityczne). D om inacja drugie­

go z wymienionych porządków - tu przedstaw iona na przykładach historycz­

nych, bogato ilustrow ana cytatam i z dokum entów urzędowych - prow adzi do rozm ycia się tożsam ości profesjonalnej uczonych, wręcz do „przekreślenia [ich]

sposobu obecności w kulturze” (s. 296). Jeszcze łatwiej, aczkolwiek pośrednio, kruszy się ethos uczonego wówczas, kiedy dwie „gry” : o tożsam ość profesjo­

naln ą i o w arunki życia wym agają zasadniczo różnych praktyk i umiejętności.

W obec takiej schizofrenicznej sytuacji świat nauki postaw iony był w okresie powojennym, co zaowocowało rozlicznymi patologiam i życia naukowego.

Spadkiem p o m inionym okresie - diagnozuje au to r - jest zagubienie tożsamości przez dzisiejsze k adry naukowe, działające w w arunkach pom ieszania języków i tradycji (s. 358). Tym , co łączy dzisiejszych ludzi nauki, okazuje się przede wszystkim szyld uniwersytetu, a nie wspólne odniesienie do wartości ethosu.

Nie jest jed n ak Goćkow ski skłonny przypisywać wszystkich dzisiejszych patologii okolicznościom historycznym. Przeciwnie - obserwuje wyłanianie się nowych zachow ań adaptacyjnych, równie odległych od idealnego ethosu, jak dotychczasowe. D ziałania takie upraw om ocnia kontekst polityczny, generują­

cy sobie właściwą nowom owę, której głównym pojęciem jest transformacja (s. 359). Problem ten sygnalizowany jest dopiero w ostatnim rozdziale, jakby pole problem ow e związane z „patologiam i nauki okresu transform acji” było w trakcie konstruow ania.

A utor niniejszej pozycji od wielu lat prowadzi swą działalność merytorycz­

n ą w socjologii nauki, k tó rą pojm uje jak o socjologię patologii nauki. T u też potw ierdza w całej rozciągłości takie samookreślenie (s. 343), a prace nauko- znawcze dzieli n a „oficjalne deklamacje zgodne z oczekiwaniami i życzeniami polityków ” oraz n a „naukoznaw stw o krytyczne” (s. 377). U praw iając krytykę patologii nauki, w ypracow ał Goćkow ski swoistą aparaturę pojęciową, k tó ra stanowi w yróżnik jego prac. Jest to język hermetyczny, nasycony neologizma­

m i, zmuszającymi do sięgania do wcześniejszych pozycji tego autora, w znacznej m ierze niejasny dla tych czytelników, których ominęła przyjemność uczestniczenia w dyskusjach seminaryjnych. Tekst skrzy się erudycyjnymi odwołaniam i do dokum entów historycznych i literatury pięknej, emabluje archaizującym słownictwem; styl jest bardzo gęsty i obrazowy, miejscami ironiczny bądź otwarcie polemiczny. Pod m askam i ironisty, erudyty, polemisty, historyka idei i socjologa, jakim i ustawicznie operuje autor, kryje się bezkom ­ prom isowy krytyk współczesnych działań adaptacyjnych środow iska naukow e­

go do otoczenia społecznego oraz rekonstruktor typu idealnego uczonego i nauki. I choćby dlatego jest to książka godna polecenia każdem u dzisiejszemu

(6)

pracownikowi naukowemu - m ożna z nią polemizować, m ożna z ideami autora się nie zgadzać, a naw et posądzać go o naiwny idealizm. Nie m ożna jednak stracić z pola widzenia tego, co stanowi o sensie naszej pracy i o czym książka ta przypom ina, niczym K ato n o K artaginie - ethosu, bez którego stajemy się urzędnikam i w urzędzie, który tylko przypadkiem nosi nazwę uniwersytetu.

Grażyna Woroniecka

„Gość w dom”?

H A L IN A G R Z Y M A Ł A -M O SZ C Z Y Ń SK A i EW A NO W IC K A : Goście i gos­

podarze. Problem adaptacji kulturowej w obozach dla uchodźców oraz otacza­

jących je społecznościach lokalnych. K raków : Z akład Wydawniczy „N O M O S” , 1998,190 s.

Od czasu, gdy staliśmy się członkami N A TO , negocjacje z U E nabierają tem pa, a cudzoziemcy z naszego najbliższego otoczenia są nie tylko turystam i, ale kolegami z pracy czy sąsiadami, sporym zainteresowaniem cieszy się zagadnienie stosunku Polaków do innych oraz to, ja k inni widzą nas. Publikacji n a ten tem at jest coraz więcej, a penetrowane pole badawcze - poza problem a­

tyką swojskości i obcości, k o n tak tu kulturowego lub dystansu społecznego, bo zwykle te dom inują1 - rozszerza się o dodatkow e, takie ja k np. tożsamość narodow a a globalizacja2 czy zadum a nad miejscem Polski w E uropie3.

W konferencjach naukow ych dotyczących problem atyki kontaktów między­

kulturow ych poza badaczam i życia zbiorowego uczestniczą przedstawiciele władz i organizacji pozarządow ych4. Również na łam ach prasy poza notatkam i

1 Zob. bibliografie zamieszczone w moich artykułach: Cudzoziemcy w Polsce. Zarys problema­

tyki, w: Dylem aty tożsamości europejskich p od koniec drugiego tysiąclecia, pod. red. Janusz Muchy i Wojciecha Olszewskiego, Toruń: U M K , 1997, s. 219-243 oraz Cudzoziemcy w Polsce: Obszary wiedzy i niewiedzy, „Przegląd Polonijny” z. 3, 1998, s. 63-74.

2 Warto zapoznać się z artykułem Antoniny Kłoskowskiej, „Kultury narodowe wobec globalizacji a tożsamość jednostki” („Kultura i Społeczeństwo” nr 4, 1997, s. 3-18), który wprawdzie dotyczy konieczności otwartości kultur we współczesnym zglobalizowanym świecie w ogóle, nie jest jednak pozbawiony „wątków polskich” . Pod hasłem „globalizacja” mieści się nie tylko uniwersalizm kulturowy, a także rynek światowy lub gospodarka światowa. Jak bardzo emocjonalnie podchodzimy do spraw związanych z napływaniem obcego kapitału i „otwarciem”

polskiej gospodarki, pokazują badania kierowane przez Marię Jarosz, zob. Zagraniczni właściciele i polscy pracownicy sprywatyzowanych przedsiębiorstw, pod red. M. Jarosz, Warszawa: ISP PAN, 1997.

3 Np. Mirosława Marody, Społeczeństwo polskie w jednoczącej się Europie, „Kultura i Społe­

czeństwo” nr 4, 1997, s. 49-55.

4 Jako przykład posłużyć może konferencja „Problemy nietolerancji i ksenofobii” zorga­

nizowana w maju 1998 roku przez Europejską Komisję przeciw Rasizmowi i Nietolerancji oraz

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

Jeśli żadna orbita nie jest jednoelementowa, to rozmiar każdej jest podzielny przez p, zatem i |M| jest podzielna przez p.. Zamiast grafów można podobnie analizować

Jeśli żadna orbita nie jest jednoelementowa, to rozmiar każdej jest podzielny przez p, zatem i |M| jest podzielna przez p. Zamiast grafów można podobnie analizować

Dodawanie jest działaniem dwuargumentowym, w jednym kroku umiemy dodać tylko dwie liczby, więc aby dodać nieskończenie wiele liczb, trzeba by wykonać nieskończenie wiele kroków,

przykładem jest relacja koloru zdefiniowana na zbiorze wszystkich samochodów, gdzie dwa samochody są w tej relacji, jeśli są tego samego koloru.. Jeszcze inny przykład to

Gdy pojazd się do nas zbliża, ton syreny jest wysoki (krótsza fala), po czym zmienia się na niższy (dłuższa fala), gdy pojazd zaczyna się

podatku oraz dotacji z budżetu miasta Ruda Śląska możemy prowadzić nasze działania. Cały czas chce- my oferować mieszkańcom Rudy Śląskiej aktywne i ciekawe

A two parameter model was developed using sampling point locations, measured concentrations, demographic groups and river discharge as input.. The demographic groups considered