• Nie Znaleziono Wyników

Różne wymiary ludzkiej wolności.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Różne wymiary ludzkiej wolności."

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

--- .--- ~

Różne wymiary ludzkiej wolności

Andrzej Szostek MIC

Przeciętnemu czytelnikowi najnow­

szej encykliki największe trudności sprawia zapewne rozdział drugi. Pod­

jęto w nim bowiem krytyczną analizę niektórych poglądów teologicznych, ich zaś przedstawienie wymaga wprowa­

dzenia kluczowych dla tych poglądów pojęć, które bądź to nie są potocznie znane, bądź też rozumiane inaczej, niż je pojmują fachowcy. Jednym z takich pojęć jest «wybór podstawowy** (opcja fundamentalna), o którym mowa głów­

nie w nn. 65-70. Termin ten wiąże się z pewną interesującą, choć w niektórych punktach kontrowersyjną koncepcją wolności, warto więc zatrzymać uwagę zarówno na niej, jak i na refleksji kryty­

cznej, jaką w związku z nią znajdujemy w encyklice.

1. Zacznijmy od banalnego stwier­

dzenia, że akty wolnego wyboru, jakich nieprzeliczoną ilość dokonujemy w cią­

gu całego życia, są różnej rangi. Wybór odpowiedniego dania w restauracji może być kłopotliwy, zwłaszcza gdy nie znamy smaku wielu potraw ofero­

wanych w bogatym menu, jest to jed­

nak wybór błahy; ryzykujemy co najwy­

żej, że wybierzemy zestaw dań nie­

smacznych, ale za to drogich. Wybór kierunku studiów jest sprawą bez po­

równania poważniejszą. Tu pomyłka kosztować może niewłaściwe ukierun­

kowanie całego przyszłego życia, zmarnowanie posiadanych talentów i początek licznych niepowodzeń. De­

cyzje poważniejsze głębiej angażują człowieka, odciskają wyraźniejsze pięt­

no na jego osobowości, pociągają też za sobą szereg wyborów «wtórnych».

Kto się już na studia zdecydował, ten tym samym zgodził się poddać rygo­

rom z nimi związanym: uczestniczenia w zajęciach, zdawania egzaminów itp.

Zgodził się, choć będzie musiał wielo­

krotnie swą zasadniczą decyzję po­

twierdzać. Praktyka pokazuje, że kon­

sekwentna realizacja raz powziętych zamiarów nie jest mocną stroną wszystkich studentów — i nie tylko stu­

dentów, rzecz jasna.

Wybór kierunku studiów, choć wa­

żny, nie jest przecież w życiu najwa­

żniejszy. Zazwyczaj wynika on z je­

szcze głębszych motywów. Rzecz jed­

nak znamienna: im głębiej penetruje­

my owe motywy, tym trudniej wskazać i jasno określić cel, do którego «tak na­

prawdę” zmierzamy. Chodzi nie tylko o to, że na ogół wiele czynników popy­

cha nas do jakiegoś czynu lub też od niego odpycha. Kłopot polega raczej na tym, że nie potrafimy wyraźnie na­

zwać, niejako zobiektywizować owego celu. Jeśli nawet powiemy, że chcemy żyć dla Boga, że sensem naszego ży­

cia jest miłość, że w umiłowaniu Boga i bliźniego odnajdujemy (lub mamy na­

dzieję odnaleźć) szczęście — to wszystkie te kluczowe pojęcia: Bóg, bliźni, miłość, szczęście — mają inny, jakby mniej «uchwytny» charakter niż ukończenie jakiegoś kierunku studiów.

Tak oto przybliżyliśmy się do idei podstawowego wyboru czy raczej:

podstawowej decyzji (opcji fundamen­

talnej), która różni się od wszystkich innych, wtórnych aktów wyboru nie tyl­

ko tym, że leży u ich podłoża, ale także swym niejako mniej uchwytnym cha­

rakterem. Nietrudno zauważyć, że właściwe rozumienie relacji pomiędzy obu tymi poziomami wolności i aktów wyboru ma kluczowe znaczenie w ety­

ce. Zrozumiałe więc, że relacja ta stała się przedmiotem wnikliwych analiz szeregu filozofów i teologów moralnoś­

ci, zrozumiałe też, że encyklika prze­

strzega przed taką interpretacją, która rozmija się z chrześcijańską doktryną moralną. O jaką interpretację tu cho­

dzi?

2. Pierwsze dwa jej założenia są zarazem ważne i niewątpliwie praw­

dziwe. Po pierwsze, człowiek jest istotą wolną. Bóg, który «jest Miłością», we­

zwał go do odpowiedzi na Jego stwór­

czą miłość — ale musi to być odpo­

wiedź własna i wolna, jedyna i niepo­

wtarzalna na miarę jedyności i niepo­

wtarzalności każdej ludzkiej osoby. Po drugie zaś, człowiek jest istotą ducho- wo-cielesną, która żyje i wzrasta we wspólnocie ludzi, toteż miłość do ludzi stanowi niezbędny element i spraw­

dzian miłości do Boga. Wolna odpo­

wiedź miłości na Bożą miłość, do jakiej wezwany jest każdy człowiek, musi więc wyrazić się poprzez ciało, musi też przebiegać przez miłowanie bli­

źniego.

Co to jednak dokładnie znaczy: «wy- razić się poprzez ciało» i «przebiegać przez miłowanie innych ludzi»? Tu za­

czynają się trudności i spory. Niektórzy moraliści — filozofowie i teologowie — skłonni są traktować cielesność jako swoisty «materiał” , który został czło­

wiekowi dany i zadany, żeby z niego

«ulepił» taki kształt swego człowieczeń­

stwa, jaki najlepiej odpowiada jego wizji siebie samego, jego wolnemu

«autoprojektowi». Musi my liczyć się ze specyfiką tego «materiału»: prawidło­

wościami rządzącymi naszym ograni­

czonym zasobem sił biologicznych i

psychicznych oraz innymi uwarunko­

waniami. Musimy też brać pod uwagę

«autoprojekty» innych ludzi, z którymi żyjemy w jednej społeczności, którzy współtworzą wraz z nami świat kultury i których winniśmy miłować. Ale jeśli ciało ludzkie ma ze swej istoty charak­

ter «plastyczny», to «wyrażenie po­

przez ciało» fundamentalnej opcji mo­

że wyglądać różnie — albo odwrotnie:

te same czyny mogą być wyrazem róż­

nych opcji. Gdy się jeszcze weźmie pod uwagę niepowtarzalną specyfikę każdego konkretnego czynu, to okaże się, że nie ma podstawy, na której by można oprzeć jego moralną ocenę.

Trudno kogoś zachęcać do samobój­

stwa, ale trudno też powiedzieć, czego ono w danym przypadku jest wyrazem:

tchórzostwa, rozpaczy czy heroicznej miłości, którą w taki właśnie sposób chce okazać samobójca. Nie pochwa­

lamy zazwyczaj homoseksualizmu, ale nie bardzo wiadomo, w imię czego protestować przeciw tym, którzy taki rodzaj miłości sobie wybrali. Wzdryga- my się przed zabijaniem niewinnych;

czy jednak akt eutanazji nie może być wyrazem własnego wyboru ciężko cho­

rego człowieka, a także jego najbliż­

szych?

Przykłady te — a można je mnożyć

— nie są sztucznie wymyślone; czytel­

nik się już zapewne z taką argumenta­

cją spotkał. U jej podstaw leży «rozer- wanie» tej jedności psychofizycznej, ja­

ką ludzka istota stanowi. Konsekwen­

cją tego jest zaś podważenie znacze­

nia Bożych przykazań, te bowiem «za- trzymują się» na poziomie konkretnych uczynków, a nie uwzględniają ich związku z fundamentalną opcją, która może — wedle referowanego ujęcia — zmienić ich moralną wartość.

Co więcej: podkreślanie wspomnia­

nego wcześniej mniej uchwytnego cha­

rakteru tej opcji prowadzi niektórych autorów do przekonania, że nawet sam podmiot nie jest w stanie jej sobie wy­

raźnie uświadomić. Raczej obecna jest w nim ona nie wprost, «a-tematycznie»

— w odróżnieniu od nabudowanych na niej, konkretnych i “ tematycznie uchwytnych” aktów wyboru. W tej sy­

tuacji poddane zostało rewizji tradycyj­

ne rozumienie grzechu śmiertelnego.

Uznając, iż polega on na radykalnym opowiedzeniu się człowieka przeciw Bogu, sytuuje się ten grzech na pozio­

mie opcji fundamentalnej. Ale skoro nawet podmiot nie może jej sobie wy­

raźnie uświadomić, a konkretne postę­

powanie oceniane być winno właśnie

56 N um er 1/1994

(2)

YERITATIS SPLENDOR

w świetle tej opcji — to cała rzeczywi­

stość grzechu śmiertelnego traci

«uchwytny» charakter. Nie przeczy się wprawdzie samemu faktowi grzechu, podważa się jednak jego poznawal- ność.

3. W odpowiedzi na te poglądy Pa­

pież przypomina katolicką naukę o grzechu (n. 70). Nie sądzę, by trzeba było ją tu streszczać. Warto natomiast zdać sobie sprawę, o co toczy się tu zasadniczy spór. Otóż dotyczy on, jak sądzę, dwóch przede wszystkim spraw: rozumienia człowieka jako isto­

ty duchowo-cielesnej oraz rozumienia samej jego rozumności, rzec można:

rozumienia samego rozumienia.

Pierwszej z tych spraw encyklika do­

tyka wcześniej, w kontekście analizy relacji pomiędzy wolnością i prawem (por. zwł. nn. 46-50). «Osoba ludzka — pisze Papież — nie może być sprowa­

dzana jedynie do samoprojektującej się wolności, ale posiada określoną strukturę duchową i cielesną» (n. 48).

Wiąże ona tak głęboko i wewnętrznie oba wymiary ludzkiej istoty, że je d y ­ nie przez odniesienie do tego, czym jest ludzka osoba jako 'integralna jed­

ność’, to znaczy jako 'dusza, która wy­

raża się poprzez ciało i ciało formowa­

ne przez nieśmiertelnego ducha’, mo­

żna odczytać ów szczególny ludzki sens ciała» (n. 50). A jeśli tak, to sens

pewnych zachowań i ich moralna war­

tość nie zależą głównie, ani tym bar­

dziej wyłącznie, od decyzji samego podmiotu. Nie przypadkiem przytacza się w tym kontekście przede wszystkim czyny związane z V i VI przykazaniem, ponieważ te właśnie przykazania od­

wołują się do zasadniczego i «opor- nego» wobec naszych autoprojektów znaczenia życia człowieka i jego płcio- wości.

O «rozumieniu rozumienia» mówi encyklika wprost w związku z opcją fundamentalną, ale w nawiązaniu do wspomnianego obiektywnego sensu ludzkich zachowań. Skoro człowiek zdolny jest poznać ów sens, to musi się z nim liczyć w aktach swego wolne­

go wyboru. Gdy więc świadomie i do­

browolnie wybiera czyn, o którym wie, że stanowi poważne naruszenie po­

rządku Bożej miłości, to w gruncie rze­

czy odrzuca Boga i Jego miłość — i jest tego świadom. Oczywiście, istnieje szereg czynników ograniczających na­

szą świadomość i wolność. Co więcej:

człowiek stanowi sam dla siebie tak niezgłębioną tajemnicę, że nikt z nas nie może o sobie z całą pewnością po­

wiedzieć, czy jest w stanie łaski, czy nie. Chodzi jednak o to, że «nastawie- nie podstawowe może (...) ulec zasad­

niczej zmianie przez poszczególne akty» (n. 70), ponieważ człowiek zdol­

ny jest ich sens i moralną rangę

poznać i z tą świadomością dokonać aktu radykalnego opowiedzenia się za lub przeciw Bogu samemu.

4. Na koniec ważna uwaga: krytyka pewnych ujęć problematyki opcji fun­

damentalnej nie oznacza odrzucenia leżącej u jej podstaw idei odróżnienia dwóch zasadniczo różnych «pięter»

naszej wolności. Podobnie jak w przy­

padku innych pojęć i teorii, encyklika dokonuje rozróżnień, których nie nale­

ży ignorować ani upraszczać. Nie przy­

padkiem Papież zaczyna od podkreśle­

nia cennych intuicji związanych z tym kierunkiem analizy ludzkiej wolności (n. 65), jakby zachęcając filozofów i teologów do dalszego ich pogłębiania.

Jeśli aprobata owych intuicji jest dość zwięzła i zaraz po niej następuje kryty­

ka ujęć niezgodnych z nauką katolicką, to dlatego, że w całej encyklice chodzi o "przypomnienie niektórych funda­

mentalnych prawd doktryny katolickiej w kontekście współczesnych prób ich podważenia lub zniekształcenia» (n. 4).

Zrozumiałe w związku z tym zatrzyma­

nie uwagi na tym, co z katolicką nauką niezgodne, nie pomniejsza znaczenia zasadniczej zachęty do dalszego po­

głębienia rozumienia ludzkiej wolnoś­

ci, także w nawiązaniu do idei opcji fundamentalnej.

Andrzej Szostek MIC

5 X 1993 r. — Prezentacja encykliki Jana Pawła II «Veritatis splendor»

w Biurze Prasowym Stolicy Apostolskiej (pierwszy od prawej ks. prof. Andrzej Szostek)

L’OSSERVATORE ROMANO 57

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wybrałem Drogę do zniewolenia Friedricha Hayeka, rezygnując z Badań nad naturą i przyczynami bogactwa narodów Adama Smitha, za- wsze bowiem byłem bardzo nieufny wobec bliskich

Załącznik nr 2 – schemat dla nauczyciela – Czym bracia Lwie Serce zasłużyli sobie na miano człowieka. walczą o

• Pami¦tajmy, dªugo±¢ stringu to jest ilo±¢ jego znaków, a rozmiar stringu (jako tablicy) jest zawsze o 1 wi¦kszy.... • Je»eli string inicjalizujemy od razu w momencie

lekarz podstawowej opieki zdrowotnej nie ma dostępu do aktualnej dokumentacji szpitalnej pacjenta, a szpital lub lekarz specjalista wiedzę na temat stanu zdrowia pacjenta czerpie

Szkolenia, spotkania, a także prezentacje bizneso- we odbywają się już od kilku lat w Urzędzie Dziel- nicy Targówek w ramach inicjatyw takich jak Forum Przedsiębiorców na

Nie sposób więc traktować rozma ­ itych koncepcji i systemów teologicznych inaczej, jak tylko jako nieopartych na niczym, czczych spekulacji, zwłaszcza gdy zważyć, że da

Pewnym dramatem Schaffa okazało się to, że on postawił na budowę czegoś pozytywnego, ale budowę w ramach systemu, który miał w sobie, niestety, zako ­ dowane

RYSOWANIE GRUBUCH LINII Stosowanie piórka przy użyciu maski jak przy wypełnianiu bez wielokrotnej konwersji wierszowej2.