Kazimierz Cysewski
W związku z p. Stanisławem
Dąbrowskim
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 76/2, 383-384
VI. D Y S K U S J E — K O R E S P O N D E N C J A
P a m ię t n ik L ite r a c k i L X X V I , 1985, z. 2 P L I S S N 0031-0514
W ZW IĄ ZK U Z P. ST A N ISŁ A W E M D Ą BR O W SK IM
D opiero teraz (listopad 1984) p rzyp ad k ow o n a tk n ą łem się na w y p o w ied ź p. D ą b ro w sk ieg o („P am iętn ik L ite r a c k i” 1984, z. 2, s. 408— 409) p o św ięco n ą m ojem u arty k u ło w i o in terp reta cja ch p o ró w n a w czy ch n au k i i k ry ty k i („Ruch L ite r a c k i” 1981, nr 2). Z a sta n a w ia łem się, czy k o n ieczn a jest m oja odpow iedź, z w a ży w szy k o n tek st, w k tórym „ w y stą p iłe m ” (polem ika: p. S ta n isła w D ąb row sk i — p. K rzy szto f K ra- suski). M oże jed n ak le p ie j w y ja śn ić. W ięc a u d ia t u r e t altera pars.
Znam p ierw szą, szerszą w e r sję zarzu tów p. D ąb row sk iego, przesłan ą do „Ru chu L itera c k ieg o ”. O d p ow ied ziałem , w y ja śn iłe m (m im o w szy stk o u p rzejm ie). T ek sty n ie u k a za ły się — w id a ć R edakcja uznała, że cała rzecz n ie jest w arta dym u. C hyba słu szn ie — a z p ew n o ścią t a k i e g o dym u! To, co p rzeczytałem teraz, u w ażam — zu p ełn ie p o w a żn ie — za p o zy ty w n y p rzeja w częścio w eg o opam iętania, co zdaje się rodzić p ew n e n a d zieje na p rzyszłość (gd yb y tak jeszcze trochę poczekać, m oże zo stałb ym p o tra k to w a n y lep iej n iż obecnie!). W yciszen ie a n a n k a s ty c z n e j1 p a sji p o ciągn ęło za sobą — ku m ojej radości — zm ian ę k w a lifik a c ji i ch arak teru zarzutów (n iestety, ty lk o częściow ą). B y ło b y n ap raw d ę w sp a n ia le, gdyby p. S ta n isła w D ąb row sk i zech ciał u p rzejm ie rozw ażyć n a stęp u ją ce u w a g i i p ropozycje, jestem b o w iem przekonany, że m ogą się one p rzyczyn ić do dalszego d osk on alen ia w a r sz ta tu po lem icznego:
1. N i e n a l e ż y z a k ł a d a ć t o t a l n e j i g n o r a n c j i o b i e k t u a t a k o w a n e g o . J eżeli ju ż p rzyjąć, że sam n iczeg o n ie ch ciałem się nauczyć, to jed nak trzeba założyć, że elem en ta rn y ch rzeczy nauczono m n ie na stu d iach , choćby pod przym usem . W zw iązk u z ty m — n ap raw d ę — o zu p ełn ie p o d sta w o w ej k w e stii d otyczącej Ingardena n ie m u szę d o w ia d y w a ć się z książk i M arii G o ła szew sk iej, k a m u flu jąc w dodatku to źródło w ied zy . P od ob n ie do p ew n eg o m in im u m w y k sz ta ł cen ia p olon istyczn ego n a leży choćby slo g a n o w a w ied za o K o n sta n ty m T roczyń sk im . G dyby n ie u legła zm ia n ie om aw ian a m etoda, n ie zd ziw ię się, jeżeli p ew n eg o dnia p rzeczytam , że o tym , iż M ick iew icz w K o n r a d z i e W a l le n r o d z ie zaw arł obraz tra g iczn ego u w ik ła n ia c zło w ie k a w ok reślon ej sy tu a cji h istoryczn ej, d o w ied zia łem się od X , s. 58.
2. E k s p o n o w a n i e s t a n u t o t a l n e g o p o d e j r z e n i a w z g l ę d e m w y ż e j w y m i e n i o n e g o o b i e k t u j e s t e t y c z n i e n a g a n n e , a p o z n a w c z o f a ł s z u j e o b r a z . M etoda jest tu prosta: jeżeli stw ierd za się to i to, to chyba, p raw dopodobnie raczej, z p ew n o ścią — i tu, i tu, i jeszcze tam coś jest nie w porządku (in terp retacja k orzystna dla „ ob iek tu ” n ie w chodzi w rachubę). (Na m arginesie: a g resy w n o ść połączona z god n ym szacu n k u p erfek cjon izm em p rzy k ła danym do w łasn ego ży cia i pracy — to ciek a w a k om pozycja!)
1 W razie potrzeb y słu żę d ok ład n iejszą in terp reta cją i a d resem b ib lio g ra ficz nym , m y ślę jednak, że jest to niepotrzebne, b o w iem zn aczen ie term in u sp op u lary zow ał A. K ę p i ń s k i .
3 8 4 D Y S K U S J E — K O R E S P O N D E N C J A
3. I n w e k t y w y w y k r a c z a j ą p o z a d o b r e o b y c z a j e , zv ła szcza j e ż e li są oparte na jed n ostron n ej in terp reta cji i pod ejrzen iach .
4. T o n i e ł a d n i e w p r o w a d z a ć i m p l i c i t e i n s y n u a c ; e p r z e z m i e s z a n i e p o r z ą d k ó w . P rzecież k ry teria rozróżn iania n au k i i krytyki li t e rack iej n ie są m oim i k ryteriam i, ja je d y n ie om aw iam w c elu w ysn u cia w n io sk ó w o g ó ln iejszy ch kryteria, k tó ry m i w d ziejach badań się p o słu g iw a n o . Stąd też n ie jest to żaden m ój „ w ła sn y k a ta lo g k r y te r ió w ” i stąd też za nonsensow ną trzeb a uznać in form ację (a w gru n cie rzeczy su g e stię kradzieży), że m ogłem te k ry teria znaleźć w k sią żce H en ryk a M arkiew icza. P rof. M ark iew icz (jak z pew nością i szereg in n ych autorów ) n ie w p row ad za tam w ła sn y c h k ry terió w , le c z inform uje o sto so w a n y ch dotychczas.
Trudno m i dziś bronić artyk u łu , po k ilk u latach od jego nap isan ia, a to z dw u zasad n iczych pow odów . Po p ierw sze, sam m am już do n ieg o k r y ty c z n j stosu n ek , co ch yb a natu raln e; znajduje się on w m a ją cej się ukazać k sią ż c e znacznie zm ie n io n y i p op raw ion y, i to n ajczęściej w ty ch zak resach , k tó ry ch n ie udało się p odejrzeć p. D ąb row sk iem u (m iałem jed n a k dużo szczęścia!). P o drugie, po p ro stu n ie p am iętam już, jak ie m a n k a m en ty w a rszta tu sp o w o d o w a ły takie czy in n e jego n ied o cią g n ięcia — w id oczn e dla m n ie teraz. D alek i je ste m od tw ierdzenia, że n ied o cią g n ięć w nim brak. Już ch oćb y z sam ego fa k tu , że m o żliw e było to, co się stało, w y n ik a n ied w u zn aczn ie, że jak oś w nim zn alazły m iejsce usterki przekazu i n ied o cią g n ięcia w a rszta to w e. M uszą on e jed n a k być w id zia n e w e w łaściw ej p o staci. N ie przek on ał m n ie p. D ąb row sk i do w ła sn ej m etod y k rytyczn ej.
W gron ie zn aw ców m y śli T ro czy ń sk ieg o zn alazłem się przypadkow e. W prow a d ziłem do sw o jeg o artyk u łu p ew n ą — w y d a w a ło m i się — o czy w isto ść z nim z w ią zaną w fu n k cji ilu stracji, p rzykładu k ilk u zd a n io w eg o (w ięc bez w n ik a n ia w niuanse), p rzeciw k o k tórem u w y to c z y ł p. D ą b ro w sk i ciężką a rgu m en tację. O czyw iście, p o n oszę od p ow ied zialn ość n a w et za jedno zd anie, n iem n iej m y ślę, że cała spraw a p olega na n iep orozu m ien iu (na braku w o li zrozum ienia m ojej w y p o w ie iz i zgodnie z in ten cją lu b też na m an k am en cie przekazu). In ten cjo n a ln ie tw ierdziłem , że z dzi siejszeg o p u n k tu w id zen ia k ry ty k a w rozu m ien iu T roczyń sk iego znalazła się w ra m ach nauki. Z p om ieszan iem im ion rze c z y w iśc ie „ w sy p a ”. N ie w iem , jak to się sta ło (jakaś p ersew era cja chyba). G dyby jed n a k F ryd e b y ł tu podstaw ow ym źródłem inform acji, to przecież im ię w y stę p u je u n ieg o w p ełn ej i w ła śc iw e j postaci; zada jąc sobie ty le trudu, żeb y się n ie nap racow ać, a zak a m u flo w a ć w ła sn e nierób stw o i n ieu czciw ość, n ie zadbałem o tak p o d sta w o w y fakt! Z aiste, d ziw n y ze m nie czło w iek . A lbo z p. D ąb row sk iego. T ylk o tak u sto su n k o w a ć się m ogę dziś także do po zostałych dw u k w e stii (jakaś n ieu w a g a , n iefra so b liw o ść lub w yk orzystan ie zrobionej k ied y ś n ied ok ład n ie notatki).
T y le m am do p ow ied zen ia w k w e stii b a ta lii w y to czo n ej k ilk u zdaniom m ojego artyk u łu i form ie dw u przyp isów . O czy w iście, w y cią g n ą łem n aukę dla siebie z te go, co sta n o w i o rzeczy w istej w a rto ści w y p o w ie d z i p. D ąbrow skiego.
K a z i m i e r z C y s e w s k i
L IST DO R ED A K C JI
G dańsk, dnia 2 I 1985 r. R ed ak cja „P am iętn ik a L ite r a c k ie g o ”
P ism o n in iejsze trak tu ję jako lis t do R ed ak cji i proszę o opublikow anie go na praw ach koresp on d en cji.
R edakcja „P am iętn ik a L ite r a c k ie g o ” (pism o: L. dz. 94/A/84, z dnia 27 X II 1984) n ie w y ra ziła zgody na o p u b lik o w a n ie m o jeg o o św ia d czen ia d otyczącego tekstu K rzy sztofa K rasu sk iego („PL” 1984, z. 2), p o n ie w a ż p u b lik u je „tylk o clw ugłosj p olem