• Nie Znaleziono Wyników

^Wieści smutne. POD tytułem Jaki los spotka. Cena 10 zł (wiąz z cegiełki}, na Dom Słowa Polskiego)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "^Wieści smutne. POD tytułem Jaki los spotka. Cena 10 zł (wiąz z cegiełki}, na Dom Słowa Polskiego)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Cena 10 zł

(wiąz z cegiełki}, na Dom Słowa Polskiego)

WYDAJEMY W KATOWICACH, WROCŁAWIU I S Z C Z E C I N I E SZEŚĆDZIESIĄTY PIĄTY NUMER TYGODNIKA LITERACKO-SPOŁECZ- NEGO „ O D R A "

Dnia 23 lutego 1947.

Rok wydawnictwa trzeci.

Duch kresowości zachodniej CL r

N ie ty lk o dlatego, że n a Zachodzie zawsze będziem y sąsiadywać z N iem cam i, potrzebny jest now y typ P o la k a n a Z iem iach O dzy­

skanych. N ie ty lk o dlatego, że m usim y tu być trz e ź w i i odw ażni. — Z ie m ie O dzyskane w in n y być tea tre m w ielkiego eksperym entu n a ­ rodowego, dążącego do przebudow y a gdzie trzeba będzie, także i do p rzem ian o w an ia psychiki n arodow ej. Z tego też p u n ktu w i ­ dzenia Z ie m ie O dzyskane stają się w a ż k im pro blem em w y c h o w a w ­ czym, naczelnym w geografii naszej p o lity k i w ycho w aw czej. Są­

siedztwo z N iem ca m i i osobliwość polityczna, ja k ą długo jeszcze w oczach N iem có w będą nasze Z ie m ie O dzyskane, to pierw sze zatem m o m enty w a ru n k u ją c e pow stanie tu ta j nowego typ u P o ­ la k a . Do dalszych m om entów zaś zaliczym y ową szczególną sytuację

Z ie m O dzyskanych w ogólnym obrazie P o ls ki ja k o ziem i now ej, dziew iczej, k tó rą w yp ełn ić m ożem y swobodnie treścią now ą, m n ie j zdolną do p rzyję cia się na terenach dostatecznie ju ż treścią n aro ­ dową od setek la t zabudow yw anych.

Niech zachodniość nasza będzie rom antyczniejsza ponad w szelki

„N iech zachodniość nasza będzie rom antyczniejsza ponad w szelki w roga. Niech będzie samą p o lity k ą , w b oju i w czas pokoju, ale i samą poezją, gdy przem aw iać będzie do b rac i w około.“ T e słowa głosił kiedyś Z w ią z e k P o la kó w w Niem czech (r. 1938) w jed n ym ze swoich pism, a dziś śm iało je można p rzy ją ć za m otto do n a ­ szego a rty k u łu .

Z A L A N I E W Y C H O W A W C Z E S p ra w a Z ie m O d z y s k a n y c h — to p ro b le m n ie t y lk o h is to ry c z n y , p o lity c z n y , a d m in is tra c y jn y , e k o ­ n o m ic z n y , k u lt u r a ln y czy n a w e t e ty c z n y , ale w ró w n ie d o n io s łe j m ie rz e p ro b le m w y c h o w a w c z y . P ro b le m , ja k d o tąd, w c a łe j s w e j p o ję c io w e j ro z p ię to ś c i i h is to ry c z ­ n ie id e o w e j g łę b i, a w ię c w sw e j n a jis to tn ie js z e j osnow ie, bo da jże n ie s fo rm u ło w a n y jeszcze.

N a le ż y z m ie js c a p rze strze c p rz e d n ie p o ro z u m ie n ie m . P ro w a ­ dzo n a p rze z p a ń s tw o na szeroką, nie zn a n ą d o tą d w naszej h is to r ii s k a lę a k c ja re p o lo n iz a c ji Z ie m O d z y s k a n y c h je s t co n a jw y ż e j w s tę p n y m , m a te ria ln y m fra g m e n ­ tem tego zagadnienia. M a na celu s zyb kie , d y k to w a n e n a jż y w o tn ie j­

s z y m i in te re s a m i n a ro d o w y m i, p a ń s tw o w y m i i p o lity c z n y m i w y ­ p e łn ie n ie i o ż y w ie n ie ż y w ą , im ­ p o rto w a n ą i lo k a ln ą p o lsko ścią o lb r z y m ie j p u s ty n i n a ro d o w e j, w y tw o rz o n e j n a o d rz a ń s k ic h zie ­ m ia c h p rze z siedem w ie k ó w t r a ­ g ic z n e j n ie w o li. T o — ż y w io ło w y im p o r t tw ó rc z e j k r w i p o ls k ie j na w y p a lo n e o g n ie m n ie n a w iś c i r a ­ s o w e j te re n y , to m is y jn a , e k s p lo ­ ra c y jn a w y p ra w a , w y g rz e b u ją c a w ra z z m a te r ia ln y m i ś la d a m i i p o m n ik a m i p o ls k ie j przeszłości ka ż d ą z a c h o w a n ą p r z y ż y c iu p o l­

ską duszę te i z ie m i. A le p rz e rz u ­ con y n a zach ód r e p a tr ia n t i o d ­ z y s k a n y d la p o ls k ie g o zachodu a u to c h to n n ie w y c z e rp u ią jeszcze pe łn ego p o ję c ia P o la k a Z ie m O d ­ z y s k a n y c h . P o la k a ta k ie g o jeszcze n ie m a ! T rz e b a d o p ie ro s k o n ­

s tru o w a ć za p o m ocą m ózg u i se r­

ca je g o id e a ł, trz e b a n a k re ś lić w z a ry s ie i szczegółach je g o k s z ta łt d u c h o w y i, ja k o n o w y , w z b o g a ­ c a ją c y , do ż y c ia o b y w a te ls k ie g o n ie z b ę d n y e le m e n t s k ła d o w y , w c ie lić w p o ls k ą p s y c h ik ę i w p o ls k ie c ia ło . A to w c h o d z i w za­

k re s d z ie d z in — w y c h o w a n ia . D la te g o b ó j o P o la k a Z ie m O d ­ z y s k a n y c h m u s i p o to c z y ć się ło ­ ż y s k ie m pro cesu w y c h o w a w c z e g o K łó c i się z d u c h e m w y c h o w a w ­ czego d z ia ła n ia m ilit a r n y , n ie s p o ­ k o jn y t e r m in — b ó j . . . U ż y ć go tu je d n a k w y p a d a ś w ia d o m ie , b y r a z ił s w y m g o rą c y m dysonansem , b y w ideę c e lu w n o s ił zaczyn n ie ­ zbę dn ych, h is to ry c z n ie k o n ie c z ­ n y c h osiągnięć.

N ig d y m oże p rz e d te m p o ls k a m y ś l pe da go giczn a n ie s ta ła w o b lic z u ró w n ie o s o b liw e g o i p o ­ d o b n ie na glącego sw ą k o n ie c z n o ­ ścią i w a g ą d z ie jo w ą zadania.

W y c h o w a n ie s p la ta się z h is to ­ r ią na p rz e s trz e n i c a ły c h w ie k ó w . M ię d z y je go d ro g a m i, p o s tu la ta ­ m i i ich re a liz a c ją a d z ie ja m i i s p o łe c z n o -id e o lo g ic z n ą e w o lu c ją n a ro d u is tn ie je ś c is ły i g łę b o k i s to s u n e k zależności. P o ls k i id e a ł w y c h o w a n ia r y c e r s k o - p a tr io ty c z - nego z c a ły m s p lo te m s w y c h za­

le t i u ło m n o ś c i w y r ó s ł z d z ie jo ­ w e g o p o d ło ża P o ls k i s z la c h e c k ie j.

W ie k O ś w ie c e n ia p rz y n ió s ł r e f o r ­ m ę K o m is ji E d u k a c ji N a ro d o w e j,

z a ry s o w u ją c id eę w y c h o w a n ia o - b y w a te ls k ie g o . O k re s z a b o ró w i W ie lk ie j E m ig r a c ji s ta ł się k o le b ­ k ą ro m a n ty c z n y c h id e a łó w i h a ­ seł n ie p o d le g ło ś c io w y c h , k tó r e po klęsce s ty c z n io w e j i b a n k r u c tw ie m e s ja n is ty c z n y c h z łu d i u n ie s ie ń u to ro w a ły , p ra w e m a n ty te z y , d r o ­ gę p o ls k ie m u re a liz m o w i z p o z y ­ ty w iz m e m u je d n e g o i k o n s e rw a ­ ty z m e m g a lic y js k im u d ru g ie g o s k rz y d ła p o lity c z n e j i w y c h o w a w czej m y ś li w sp ó łcze sn e j. U r e a l­

n io n a id ea n ie p o d le g ło ś c io w a w w y c h o w a n iu o d ż y ła p o n o w n ie na p rz e ło m ie X X w ie k u w id e o lo g ji p o ls k ie g o s o c ja liz m u i p o ls k ie g o ru c h u na ro d o w e g o , b y w re szcie w 'caiń ach n ie z a w is łe g o i o d ra d z a ­ ją cego się ju ż p a ń s tw a s k ie ro w a ć c a ły p e d a g o g ic z n y w y s iłe k k u w y c h o w a n iu o b y w a te ls k o -p a ń s t- w o w e m u .

D ru g ie z m a rtw y c h w s ta n ie s ta ­ w ia P o ls k ę w o b lic z u d o n io s ły c h p rz e o b ra ż e ń h is to ry c z n y c h , z a ró ­ w n o m a te r ia ln y c h ja k i id e o w y c h . W d z ie d z in ie w y c h o w a n ia i e d u ­ k a c ji n a ro d o w e j p rz e ło m te n m u s i w y w o ła ć g łę b o k ie na stę p stw a . R e w in d y k a c ja Z ie m Zachodnich n ie w yczerp u je swą przeobraże­

n io w ą treścią polskiego problem u wychowawczego doby obecnej, ale stanow i jego n ie z w y k le istot­

n ą cześć. W ła ś c iw e , k o n s e k w e n t­

ne i zgodne z du ch e m d z ie jo w e j p rz e m ia n y ro z w ią z a n ie tego p r o ­ b le m u w in n o w n ie ś ć w d o ro b e k p o ls k ie j m y ś li i t r a d y c ji w y c h o ­ w a w c z e j n o w e ,tr w a łe i cenne p ie r w ia s tk i.

P

O D ty tu łe m „ J a k i los spotka Łużyce“ ka to lick a czeska

„ L id o va D em o kracie“ z 14 stycznia br. umieszcza interesu­

ją c y a rty k u ł, z k tó ry m w a rto się zapoznać:

„N ad Ł u ży ca m i unosi się znak niepewności. N a g ru dn iow ym sło­

w iańskim zjeździe w B elgradzie nie padło an i słowo o Łużycach.

Do zjazdu nie b y li n aw et dopusz­

czeni przedstaw iciele tego n a j­

mniejszego słowiańskiego narodu.

Delegacja w ysłana przez Łużycką Radę N arodow ą n ie b yła dopusz­

czona do udziału w zjeździe pod pretekstem , że ty lk o „D om ovina“

m a p raw o do udziału w zjeździe, a delegacja „D o m o vin y“ ze w zg lę­

dów technicznych nie m ogła zdą­

żyć. I ta k p i e r w s z y p o w o ­ j e n n y z j a z d s ł o w i a ń s k i n i e w z i ą ł w o g ó l e p o d u w a g ę i s t n i e n i a n a r o d u ł u ż y c k i e g o . Z ro zum iałe, że decydow ały tu pew ne powody po­

lityczne. Zresztą zjazd belgradzki b ył raczej zjazdem pań stw niż narodów . Łużyce nie są państw em i dlatego jest moc niejasności w ich przyszłych losach.

D zisiejsza sytuacja Ł użyc jest nieprzychylna. Łużyce należą do strefy o ku pacyjn ej sow ieckiej.

J a k zau w aży ł polski publicysta W . K ochański w „P rzeglądzie Z a -

T E O R IA M Ó Z G O W A I P R A K T Y K A S E R C A Z w ią z e k z ie m i z c z ło w ie k ie m i z n a ro d e m n ie da się m ie rz y ć m ia r ą w y łą c z n ie m a te r ia ln y c h w ię z ó w i d o s trz e g a ln y c h , ż y ją ­ c y c h i ż y w y c h k o n k re tó w . W w y ­ n ik u w ie k o w y c h pro cesó w n is z ­ czeje, p rz e m ie n ia ją c się s to p n io ­ w o w p ro c h i w p y ł, i w s ią k a p o ­ w o li w a b s tra k c ję . W y ra s ta w r e ­ szcie p o k o le n ie , o d d zie lo n e od w ła s n e j z ie m i rz e c z y w is to ś c ią za­

p o m n ie n ia i fa łs z u , — . i p le m ie n ­ nego z w ią z k u z tą z ie m ią ju ż n ie odczuw a. W o b lic z u zaś o d z y s k a ­ nego n a ra z d z ie d z ic tw a s ta je o - szołom :one i sercem nie czu łe , ja k syn p rz e d n ig d y n ie w id z ia n y m o jcem . N asz u c z u c io w y stosu nek do zie m o d rz a ń s k ic h p rz e ła m a ła o k r u tn y m cię żare m obcości sie - d e m s e tle tn ia przeszłość. M ożn a ją p rz e b y ć ła tw o w ja k im ś c u ­ d o w n y m , n a tc h n io n v m , ch yb a z p o s ie w u k r w i p rz o d k ó w p ro m ie ­ n iu ją c y m o lś n ie n iu , w ja k im ś a ta ­ w is ty c z n y m p o w id o k u , w ja k im ś o b ja w ia ją c y m p ra w d ę odczucia s k ró c ie p s y c h ic z n y m . A le to k r ó t ­ k i m o m e n t ty lk o , k t ó r y w y s ta r ­ cza je d y n ie , b y ro z u m s k ie ro w a ć k u w ła ś c iw e j, h is to ry c z n e j k o n ­ k lu z ji. B y w y p e łn ić tę przeszłość n ie t y lk o o d k ry w c z y m rozu m em , lecz ż y w y m u c z u c ie m ją zalać, na p ró ż n o b y szukać w sobie t a k ;ej s iły . B r a k n a m ja k b y ja k ie g o ś z m y s łu psych iczn ego , a zdolność odczucia naszego odziedziczonego z w ią z k u z tą p rze szło ścią n ie m ie -

chodnim “ w ła d ze sowieckie nie m ia ły żadnych w skazów ek co do postępowania wobec Łużyczan.

Ł u ży ck i problem d la nich urzędo­

wo nie egzystuje, a Łużyce tr a k ­ tow ane są w ed łu g tych samych przepisów ja k inne części strefy

^Wieści

sm utne

o kupacyjnej. To w yk o rzysta li w n e t Niem cy, k tó rzy Ł użyczan p rzed staw iają ja k o faszystów, gdy sami u b ierają się w togi d em o kra­

tów, antyfaszystów i w ro gó w H i ­ tle ra . S ytuację im u ła tw ia to, że m a ją w sw ym rę k u większość sta­

now isk w ad m in istracji.

O tym ja k b y ły przeprow adzone w zeszłym ro ku w yb o ry na Ł u ż y ­ cach w spom ina w „Słoyanskym P rehłedzie“ p ro f. F rin ta . Z w rac a on uwagę n a to, że n i e d o p u ­ s z c z o n o d o w y s t a w i e n i a o d r ę b n e j l i s t y ł u ż y c k i e j i Ł użyczanie m ie li do w yb oru m iędzy d w iem a listam i n iem iec­

k im i, z któ rych p a rtia chrześci-

ści się w naszej o k a le c z o n e j p s y ­ chice. K o n fr o n ta c ja z rad osn ą p ra w d ą u k ła d a się n ie w d ź w ię ­ k i, co sercem szarp ią , lecz w teK .it h is to ry c z n e g o k o m u n ik a tu , k t ó r y w c is k a się do m ózg u te o rią :

Z ad an iem w ycho w ania narodo­

wego będzie w yp ełnić tę siedm io- w ie ko w ą pustkę i nieobecność Z ie m Zachodnich w polskiej d u ­ szy nie ty lk o teo rią mózgową, ale równocześnie i przede w szystkim p ra k ty k ą serca, w ita ln ą mocą od­

czucia historycznej spójni z tą przeszłością.

D U C H K R E S O W O Ś C I Z A C H O D N IE J

Z a d a n ie to d y k tu je w s w o im e fe k c ie — postulat re ko n s tru kc ji psychiki polskiej, w łączenie w n ią zagubionych lub n ie ro zw in ic - tych w tragicznym niedorozw oju naszej h is to rii p ie rw ia s tk ó w du ­ chowych, wszczepienie w k re w i ciało P o la ka d u c h a p r a w d z i ­ w e j k r e s o w o ś c i z a c h o d ­ n i e j . J e s t to p ro b le m w y c h o ­ w a w c z y i p s y c h o lo g ic z n y zarazem , s ta w ia ją c y r e a liz a c ji n ie z w y k le w ie lk ie w y m a g a n ia , k tó ry m p o ­ do ła ć może je d y n ie g łę b o k o ś w ia ­ dom a, p la n o w a i w y tr w a ła , o b e j­

m u ją c a c a ły n a ró d p ra c a w y c h o ­ w a w c z a szeregu la t, b y ć m oże p o ­ ko le ń . T ę pra cę trz e b a p o d ją ć n a ty c h m ia s t. W y d rą ż o n ą przez d łu g ie s tu le c ia p u s tk ę z ach od nią w du szy p o ls k ie j trz e b a s ta ra n ­ nie i bez re s z ty z a p lo m b o w a ć p o l­

skością n ie z g ip s u i z fa sa d y, lecz

jań sko-d em okratyczn a obiecyw a­

ła Łużyczanom pew ne p raw a mniejszościowe, aczko lw iek je j przyw ódca K a is er na zjeździe w Zgorzelcu zaprzeczył istnieniu j a ­ k ie jk o lw ie k mniejszości łu ży ck ie j w Niemczech, a jednostkom p rz y - znającym się do te j narodowości ra d ził przesiedlić się do Polski lub Czechosłowacji!!). Podczas ag ita ­ c ji przedw yborczej uw idoczniła się różnica zdań m iędzy D o m o vi- ną a Ł użycką Radą Narodow ą.

D om oyina ra d z iła popierać p a rtię jedności socjalistycznej (SED) podczas gdy R ada zalecała po­

w strzym anie się od głosowania.

N iem cy w ostatniej c h w ili przesu­

n ęli łużyckich kand ydatów na dalsze miejsca, m ia ła w ięc rację Rada N arodow a Łużycka, gdy do­

radzała niegłosowanie. P rze w o d ­ niczący te j R ady w y d a ł odezwę, w k tó re j m ów i, że Łużyczanie są odrębnym narodem i nie mogą uznać nad sobą żadnej w ładzy, nie u znają saskiego sejm u i d la ­ tego n ie glosują. Ł użycka Rada N arodow a w y b ra ła zdaje się słu­

szną drogę, podczas gdy D o m o y i­

na pod naciskiem politycznym zrezygnow ała z aspiracyj łu ży c­

kich. R o zterka m iędzy D o m oyiną a R adą pogarsza w ięc sytuację Łużyczan, k tó ra jest niepom yśl­

na-“ jr .

z n a js z a lc h e tn ie js z e g o m a te ria łu , po ls k o ś c ią p e łn ie js z ą , w sz e c h s tro n n ie js z ą i trw a ls z ą o d naszej d z i­

sie js z e j p o lsko ści.

N ie w o ln o się łu d z ić , że cel te n sta n ie się s a m o ro d n y m s k u tk ie m toczącego się pro cesu re p o lo n iz a - c y jn e g o . T o n ie t y lk o z a g a d n ie ­ n ie re g io n a ln e i b ie żą cy p ro b le m Z ie m O d z y s k a n y c h . T o z a g a d n ie ­ n ie o g ó ln o -n a ro d o w e i p ro b le m p o ls k ie j duszy, k t ó r y ro z p ro w a ­ dzić trz e b a w p rz e s trz e n i n a całą P o lskę , a w czasie n a przyszłość całą. T en proces w y c h o w a w c z y n ie m oże m ie ć n ic w s p ó ln e g o z im p ro w iz a c ją i doraźnością, n ie może ro z w ija ć się po d d y k ta n ­ de m p o ś p ie c h u i n a g lą c y c h , n a j­

p iln ie js z y c h p o trz e b . Jego dąże­

n ia n ie m og ą o g ra n ic z y ć się do fo rm o w a n ia d ru ż y n , ru s z a ją c y c h na p o d b ó j a d m in is tra c y jn y , e k o ­ n o m ic z n y i k u lt u r a ln y zie m n o ­ w y c h , do tw o rz e n ia p io n ie rs k ic h e k ip , u z b ro jo n y c h w p ra k ty c z n y k a te c h iz m po s tę p o w a n ia , k t ó r y po trosze B a e d e c k e ra p rz y p o m in a lu b p rz e w o d n ik po g ó rach . Ś ro d ­ k ó w re a liz a c y jn y c h tego procesu w y c h o w a w c z e g o n ie za stą p ią n a j­

po żyteczniejsze n a w e t k u rs y , z ja ­ zdy, p u b lik a c je czy re p o rta ż e p r a ­ sowe. Nasz d z ie jo w y p o w r ó t n a d O d rę i N ysę n ie m oże m ie ć b j- w ie m n ic w s p ó ln e g o z h o d o w lą p a m ię tn y c h „ k u ltu r tr a g e r ó w “ . k tó r z y z w y u c z o n y m r e g u la m i­

ne m s z li n a s w ó j zaszczvtny

„o s te in s a tz “ .

T e re n y o d zyska n e m uszą sta-, n o w ić d ru g ie tw o rz y w o tego d w u ­ k ie ru n k o w e g o procesu. P rz e jm o ­ w a ć d u c h o w o tę z ie m ię i u ro c z y ­ ście ją w sie b ie w c h ła n ia ć , p rz e ­ tw a rz a ć w s w e j p s y c h ic e 'je -j los i n ie w y p e łn io n e je j p o s ła n n ic tw o w ie k ó w — po to, b y po nasyce­

n iu się je j u ś p io n ą d y n a m ik ą po lsko ści p rz e p o ić ją s w o ią p o l­

skością n a jle p s z ą i ju ż w z b o g a ­ coną — oto m is ty c z n y , lecz n ie ­ m n ie j r e a ln y i n a jp e łn ie js z y z w ią ­ zek c z ło w ie k a z z ie m ią , o b o p ó ln y w z a je m n y proces tw ó rc z y .

W procesie te j d u c h o w e j s y m ­ bio z y m u s i w z ią ć u d z ia ł c a ły n a ­ ród. b y je j zdobycze w c ie lic w n a ro d o w ą duszę, b y d z ię k i n im i z n ic h u k s z ta łto w a ć , w y c h o w a ć i s tw o rz y ć n o w y ty p P o la k a , P o ­ la k a Z ie m O d z y s k a n y c n , b o jo w ­ n ik a i re a liz a to ra D o ls k ie j s p ra ­ w ie d liw o ś c i d z ie jo w e j, p o ls k ie j r a c ji s ta n u i p o ls k ie g o p o s ła n ­ n ic tw a .

P IE R W S Z E K R O K I I N O W Y T Y P W Y C H O W A N IA

O c e n ia ją c ze s ta n o w is k a w y ­ c h o w a n ia n a ro d o w e g o p ie rw s z e s k u tk i z e tk n ię c ia się z n o w a rz e ­ c z y w is to ś c ią Z ie m O dz y s k a n y c h , tru d n o p o w s trz y m a ć się od c ie rp ­ k ic h u w a g i sam ooskarżeń. T en a k t s p ra w ie d liw o ś c i d z ie jo w e j o b ­ n a ż y ł rażące u ło m n o ś c i p o ls k ie g o spo łe czeństw a p o w o je n n e g o . U k a -

(Dokończenie na str. 2)

(2)

Władysław Błachut

Chłopska ziemia

T w a rd e i tru d n e b y ły w a r u n k i ży c ia m as c h ło p s k ic h w Polsce m ię d z y w o je n n e j.

N ie s p r a w ie d liw y p o d z ia ł zie m i, w y ra ż a ją c y się — w e d łu g „ M a łe ­ go R o c z n ik a S ta ty s ty c z n e g o “ z 1939 r. c y fr ą b lis k o d w ó c h m ilio ­ n ó w g o s p o d a rs tw k a r ło w a ty c h na prze szło t r z y m ilio n y (d o k ła d n ie 3.196 ty s ię c y ) g o s p o d a rs tw w i e j­

s k ic h s p o w o d o w a ł, że w k a ż d y m ta k im g o s p o d a rs tw ie c h ło p s k im , g d z ie n a to m ia s t p rz y ro s t n a t u r a l­

n y k s z ta łto w a ł się w s to s u n k u o d w r o tn ie p r o p o rc jo n a ln y m do p o d s ta w e g z y s te n c ji r o d z in y c h ło p s k ie j, p e w n a lic z b a osób d o ro s ły c h i d o ra s ta ją c e j m ło d z ie ż y o b o jg a p łc i n ie m ia ła z a tru d n ie n ia i w o ­ bec z a k a z ó w e m ig ra c y jn y c h t y lk o czę ś c io w y o d p ły w z n a jd o w a ła w rz e m io ś le m ie js k im , bo p rz e m y s ł p r a w ie w y łą c z n ie z a s ila n y b y ł p rze z p r o le ta r ia t m ie js k i. W o k re ­ sie le tn im ta b ie rn a i sła ba e k o ­ n o m ic z n ie m asa lu d n o ś c i w ie js k ie j b y ła p rz e d m io te m w y z y s k u ze s tr o n y w ła ś c ic ie li m a ją tk ó w z ie m ­ s k ic h , k tó r z y d o s ło w n ie za grosze p łaco ne g ło d n e m u c h ło p u s iłą je ­ go r a m io n u p r a w ia li sw e ob szary i la ty fu n d ia , a ta k ż e w ę d r u ją c na t. zw . „S a k s y “ , o d d a w a ła s w ą p r a ­ sę n a u s łu g i N ie m c o m .

D ziś w w y n ik u r e fo r m y r o ln e j, k tó r a w c h ło p s k ie ręce od da ła d w o rs k ą zie m ię, z p o w o d u w y n i­

szczającej ż y w io ł p o ls k i p o lit y k i

• k u p a c y jn y c h w ła d z n ie m ie c k ic h

• ra z w re z u lta c ie d z ia ła ń w o je n ­ n y c h i z m ia n y n a szych g ra n ic na w schodzie, sta n rze czy n a ty m o d ­ c in k u naszego ży c ia spo łe czno- gospodarczego u le g ł z m ia n ie na lepsze i lic z b a b e z ro b o tn y c h na w s i w y b it n ie z m a la ła . W k a ż d y m je d n a k ra zie , u w z g lę d n ia ją c gę­

stość z a lu d n ie n ia w s i w naszych w o je w ó d z tw a c h c e n tra ln y c h i za- s h o d n ic h (bez z ie m p rz y łą c z o n y c h )

• r a z przeznaczone do p o d z ia łu i ro z p a rc e lo w a n e n a ty c h te re n a c h

• b s z a ry z ie m i d w o rs k ie j, n ie m o ­ ż e m y a n i przez; c h w ilę łu d z ić się, że re fo r m a r o ln a p ro b le m p rz e ­ lu d n ie n ia w s i w s tu p ro c e n ta c h ro z w ią z a ła . W p ro s t p rz e c iw n ie : p o z o s ta ły jeszcze o g ro m n e m asy lu d n o ś c i w ie js k ie j, zw łaszcza w o - k o lic a c h g ó rs k ic h , k tó r y c h n a tu ­ r a ln y g łó d z ie m i p o z o s ta ł n a d a l n ie z a s p o k o jo n y , a w a r u n k i egzy­

s te n c ji k s z ta łtu ją się n a p o z io m ie n a jn iż s z y m .

W s a m y m n p . w o je w ó d z tw ie k r a k o w s k im w r o k u 1939 m ie liś ­ m y 92,5 ty s ię c y g o s p o d a rs tw r o l­

n y c h o p o w ie rz c h n i n iż e j 2 ha.

W ą tp ię , czy re fo r m a r o ln a z re d u ­ k o w a ła tę c y frę do p o ło w y !

W ty m s ta n ie rze czy p o c z d a m ­ ska d e c y z ja m o c a rs tw p rz y z n a n ia n a m s ło w ia ń s k ic h z ie m p ó łn o c ­ n y c h i z a c h o d n ic h n a b ie ra spe­

c ja ln e g o znaczenia. T a m b o w ie m je s t nasz w ie lk i r e z e rw u a r z ie m i, na z n a c z n y c h jeszcze obszarach leżącej o d ło g ie m , z d o ln y do p r z y ­ ję c ia c a łe j naszej n a d w y ż k i lu d ­ n o ś c io w e j z te re n ó w c e n tra ln y c h ora z w s z y s tk ic h p rz e s ie d la n y c h z za B u g u P o la k ó w . T e re n te n za­

m ie s z k iw a n y b y ł p rz e d w o jn ą przez b lis k o osiem m ilio n ó w N ie m c ó w , w czy m z n a czn y odse­

te k (o k o ło 10 pro c.) częściow o w y ­ n a ro d o w io n y c h , dziś z r e h a b ilito ­ w a n y c h P o la k ó w , a te ra z p o m ie ś ­ c ił z a le d w ie c z te ry m ilio n y p o l­

s k ic h o b y w a te li. Z a te m — po z u ­ p e łn y m w y s ie d le n iu N ie m c ó w — z n a jd z ie ta m po m ie szczenie je ­ szcze k ilk a m ilio n ó w P o la k ó w , k t ó r y m dziś cia sno n a s ta ry c h śm ie c ia c h . T a m n a na szych m a ło ­ ro ln y c h , k tó r z y dziś w tr u d z ie i z n o ju u p r a w ia ją m a łe , k a m ie n is te , w ilg o tn e lu b piaszczyste .p o le tk a s w y c h k a r ło w a ty c h g o sp o d a rstw , c z e k a ją ła n y z ie m i u ro d z a jn e j, a g d zie n ie g d z ie d o s ta tn io zagospo­

d a ro w a n e , ale w m ię dzycza sie d o ­ k ła d n ie w y s z a b ro w a n e o s ie d la i u rz ą d z e n ia ro ln e . T a m w ię c w n ie d łu g ie j p rz y s z ło ś c i w in n y p o ­ w s ta ć p rz y w y b it n e j p o m o c y czyn n ik ó w o fic ja ln y c h w z o ro w e osie­

d la w ie js k ie , g w a ra n tu ją c e c h ło p ­ s k ie j r o d z in ie lepsze w a r u n k i e g z y s te n c ji. T a m w re s z c ie czeka naszego c hłop a, pogrążonego dziś w s k u te k w ie k o w y c h z a n ie d b a ń n a d n ie m a te ria ln e g o p r y m ity w u i z a c o fa n ia , lepsza, k u ltu r a ln a p r z y ­ szłość.

Z a p y ta jm y je d n a k , dlaczego te n c h ło p dziś się w a h a , dlaczego m u n a og ół ta k tr u d n o z d o b y ć się n a d o b ro w o ln ą d e c y z ję p rz e s ie d le ­ nia?

W y d a je m i się, że p rz y c z y n y h a m u ją c e ta k w a ż n ą a k c ję p rz e ­ siedleńczą m o ż e m y p o d z ie lić na d w ie g r u p y : a) p rz y c z y n y n a tu r y p s y c h ic z n e j, i b) p rz e s z k o d y f i ­ zyczne, m a te ria ln e .

Z a n a jw a ż n ie js z ą z prz e s z k ó d n a tu r y p s y c h ic z n e j, h a m u ją c ą a k ­ c ję p rz e s ie d le ń c z ą ż y w io łu . w ie j­

skie go uzn a ć m u s im y w ro d z o n e c h ło p u p rz y w ią z a n ie do z ie m i, na k tó r e j się u ro d z ił, k tó r ą w z n o j­

n y m tr u d z ie z ro s ił s w y m p o tem , gdzie z ło ż y ł k o ś c i s w y c h p rz o d ­ k ó w . N ie ch ę ć „o s ia d łe g o “ c h ło p a do z m ia n y w ia d o m y c h w a r u n k ó w o to c z e n ia n a c h o ć b y lepsze, ą w re s z c ie w ro d z o n a m u n ie u fn o ś ć n a w e t w s to s u n k u do k o rz y s tn y c h p e rs p e k ty w s ta ły się, n ie s te ty , p rz y s ło w io w e . T y p e m ta k ie g o c h ło p a je s t w lite r a tu r z e Ś lim a k z „ P la c ó w k i“ P rusa .

D la te g o też na o d c in k u p s y ­ chicznego p rz y g o to w a n ia c hłop a do a k c ji p rz e s ie d le ń c z e j m u s i b y ć ro z w in ię ta n a w s i ja k n a js ta r a n ­ n ie js z a a k c ja u ś w ia d a m ia ją c a .

N a jle p s z e w id o k i p o g o d z e n ia m ia ło b y dziś n a w s i p o da ne w o d ­ p o w ie d n ie j fo r m ie i p rze z od po­

w ie d n ic h lu d z i ż y w e s ło w o i ew en tu a ln ie f ilm d ź w ię k o w y (fo to m o n ­ taże z Z acho du ), lecz te n o s ta tn i ś ro d e k z p o w o d ó w te c h n ic z n y c h

— na w s i m a ło w c h o d z i w r a c h u -

D u c h kre so w o ści za c h o d n ie j

(Dokończenie ze str. 1) z a ł o s ła w io n y ty p s z a b ro w n ik a , k tó r y , choć n ie p o ls k i w y łą c z n ie , p la m ą bo le sną z a c ią ż y ł na naro ­ d o w e j godności. K o n iu n k t u r a l- ność, d y k tu ją c a f ilo z o fię życia, w y z w a la w c z ło w ie k u n a jn iż s z e in s ty n k ty . O ne n ie s te ty w c ią ż jeszcze są n ie z a s tą p io n y m m o to ­ re m lu d z k ic h c zyn ó w .

Dlatego, by stw orzyć now y ideał Polaka, P o la ka Z ie m O dzyska­

nych w szczególności, ja k o p ro pa­

gatora polskich cnót narodow ych, spadkobiercy najlepszych polskich tra d y c y j w ychow aw czych i z w ia ­ stuna now ych w artości, trzeba zbudować now y, zaczynający od m oralnych podstaw system edu­

k a c ji narodow ej.

P rz e b u d o w a ć p o s ta w ę d u c h o w ą P o la k a w o b lic z u d o n io s ły c h p rz e ­ m ia n h is to ry c z n y c h , w o b lic z u w ie lk ie g o , nie d o ce n ia n e g o pod w z g lę d e m w y c h o w a w c z y m , p o w o ­ ła n ia n a ro d o w e g o o d z y s k a n y c h zie m z a c h o d n ic h — to n ie ro m a n ­ ty z m z łu d n y c h , p a te ty c z n y c h u - niesień, lecz trz e ź w y re a liz m .

R o z b u d o w a s z k o ln ic tw a p o ­ w szechnego ( ta k słu szna w s w e j zasadzie), p rz e s ta w ie n ie s z k o ln ic ­ tw a śred n ie g o n a k ie r u n e k z a w o ­ d o w y (ta k trz e ź w e i uzasadnione, b y le b y p o rz u c o n y t o r o g ó ln o ­ k s z ta łc ą c y n ie rd z e w ia ł — to r e ­ fo r m y n ie sięgające jeszcze do g łę b i m o r a ln e j za g a d n ie n ia . P o ­ n a d w ie lo w ie k o w ą p rze pa ścią b e z w ła d u trz e b a p rz e rz u c ić p o ­ m ost n a ro d o w e g o u ś w ia d o m ie n ia o d łu g im , d a le k o w przyszłość się­

g a ją c y m p rz ę ś le d z ie jo w e j p o te n ­ c ji. W ra z z D a n in ą N a ro d o w ą na o d b u d o w ę Z ie m O d z y s k a n y c h w y ­ c h o w a w c y n a ro d u p o ls k ie g o z ło ­ żyć m uszą n ie je d n o ra z o w ą , lecz w ie lo le tn ią i n ie u s ta ją c ą d a n in ę najszczerszego w y s iłk u tw ó rc z e g o na ro z b u d o w ę du szy p rzyszłe g o m ie szkań ca ty c h z ie m i. O s fo r­

m u ło w a n ie tego h a sła i zadania, o o p ra c o w a n ie i u s ta le n ie w ie lo ­ le tn ie g o p la n u je g o r e a liz a c ji i o w y c h o w a w c z y czyn — trz e b a wszcząć tw a r d y , w y t r w a ły i n ie ­ u s tę p liw ie u p a r t y b ó j.

K a z im ie rz H e rz.

sS

A r ty k u ł powyższy to hasło, u - kazanie problem u. N astąpią po i r m a rty k u ły , rozw ażające p ra k ­ tycznie sprawę typ u P o la ka dla Z iem Odzyskanych, sprawę odbu­

dow ania na tych ziem iach za- chodmega typ u psychicznego i narodowego.

bę. C h o d z i w ię c o d o b ó r o d p o ­ w ie d n ie j i p rz e k o n y w u ją c e j t r e ­ ści i o d p o w ie d n ic h lu d z i do a k c ji p ro p a g a n d o w e j za naszą e m ig ra ­ c ją w e w n ę trz n ą n a w s i. A k c ja ta w in n a k ro c z y ć r ó ż n y m i to ra m i.

M u s i p rz y g o to w a ć c h ło p a do z ro ­ z u m ie n ia k o n ie c z n o ś c i p rz e s ie d le ­ n ia na zachód z p u n k tu w id z e n ia in te re s ó w je d n o s tk i i N a ro d u , m u ­ si ró w n o c z e ś n ie w s k a z y w a ć na p ra k ty c z n e i n a m a c a ln e k o rz y ś c i, ja k ie o s ią g n ie c hłop , obsadzając z ie m ie zach od nie , p rz y g o to w a n e te c h n ic z n ie i gospodarczo n a jego p rz y ję c ie .

O ile c h o d z i o d o b ó r lu d z i, to n a jle p ie j; s p e łn ią te z a d a n ia lu ­ dzie, k tó r y c h w ie ś zna i ceni, a zw łaszcza p ie r w s i p io n ie rz y n a ­ szego o s a d n ic tw a w ie js k ie g o na zachodzie. W y b ra n y m z p o ś ró d n ic h i o d p o w ie d n io u z d o ln io n y m je d n o s tk o m n a le ż y u ła t w ić a k c ję u ś w ia d a m ia ją c ą w ś ró d scep tycz­

nie, czy n a w e t w ro g o do a k c ji p rze sie d le ń cze j n a s ta w io n y c h z io m k ó w . J e ste m p e w n y , że a r ­ g u m e n ty n a o c z n y c h ś w ia d k ó w i a k to ró w dotychczaso w e go osad­

n ic tw a n a zachodzie n a jp rę d z e j tr a f ią do p rz e k o n a n ia i osiągną pożądane re z u lta ty .

W ś ró d p rz y c z y n fiz y c z n y c h i te c h n ic z n y c h , h a m u ją c y c h d o ­ tych c z a s o w ą a k c ję prze sie dle ńczą , na p ie rw s z y m m ie js c u p o s ta w ić m u s im y w a d liw ą o rg a n iz a c ję p ie rw s z y c h tr a n s p o rtó w ora z b ra k o d p o w ie d n ic h ś ro d k ó w te c h n ic z ­ n y c h d la p rz e p ro w a d z e n ia a k c ji p rz e s ie d le ń c z e j w szerszym za­

k re s ie . Z d a je m y sobie do brze s p ra w ę z tego, że w p ie rw s z y m o k re s ie s to ją c y n a m do d y s p o z y c ji ta b o r k o le jo w y i sa m o ch o d o w y b y ł z b y t n ie d o s ta te c z n y , a b y p rz y je go p o m o c y m ożn a b y ło z o rg a n i­

zow ać a k c ję prz e s ie d le ń c z ą w szerszym z a k re s ie i n a le p szych w a ru n k a c h . N ie m n ie j m u s im y s tw ie rd z ić , że o rg a n iz a c ja ty c h p ie rw s z y c h tr a n s p o rtó w n a za­

chó d często z a w o d z iła , a d łu g ie p o stoje p o c ią g ó w w o k re s ie z im y na n ie k tó r y c h s ta c ja c h k o le jo ­ w y c h (B ie ż a n ó w ) w p ły w a ły o d ­ s tra sza ją co n a ew . d o b ro w o ln y c h k a n d y d a tó w do p rz e s ie d le n ia . J e ­ szcze u je m n ie j w p ły w a ła n a tę a k c ję ospałość i n ie z a ra d n o ś ć n a ­ szych p u n k tó w r e p a tr ia c y jn y c h ta m n a zachodzie, u k re s u w ę ­ d r ó w k i na szych p rz e s ie d le ń c ó w . Z b y t często z d a rz a ło się ta m , że p o w o ła n e c z y n n ik i a d m in is tr a c y j­

ne a lb o w c a le n ie tro s z c z y ły się o n a le ż y te ro z ła d o w a n ie tra n s p o r ­ tó w p rz e s ie d le ń c z y c h lu b też z b y t opieszale i bez p rz e k o n a n ia p r z y ­ s tę p o w a ły do tego zad an ia. N ie trz e b a w s k a z y w a ć ja k ta k ie o k o ­ lic z n o ś c i, zw łaszcza p rz y naszej zdo ln ości do p rz e ja s k ra w ie ń , m u ­ s ia ły fa ta ln ie o d d z ia ły w a ć n a za­

p a ł p rz e s ie d le ń c z y o ż y w io n y c h n a w e t n a jle p s z ą w o lą o c h o tn ik ó w ! I le sz k o d y s p o w o d o w a ły p rze z to, że z n ie c h ę c iły do te j a k c ji lu d z i p ra c y i d o b re j w o li, a s k ie ro w a ły ta m s p o ry zastęp n ie o d p o w ie ­ d z ia ln y c h i d z ia ła ją c y c h n a w ła ­ sn y ra c h u n e k s z a b ro w n ik ó w (tzw . szaber ro ln ic z y !).

L u d z i o b ję ty c h tr a n s p o rta m i p rz e s ie d le ń c z y m i i to z a ró w n o , a może p rze de w s z y s tk im re p a ­ t r ia n tó w z za B u g u , ja k i o c h o tn i­

k ó w z ró ż n y c h o k o lic P o ls k i oraz rz e te ln y c h k o lo n is tó w in d y w id u ­ a ln y c h n a le ż a ło k ie ro w a ć p la n o ­ w o do z g ó ry w y z n a c z o n y c h m ie j­

scow ości, a po p r z y b y c iu tr a n s ­ p o rtu n a m ie js c e je g o z a ło g i w ża d n y m w y p a d k u n ie w o ln o b y ło z o sta w ia ć ta m sam e j sobie, lecz na le żało u c z y n ić w s z y s tk o , ab y ty m lu d z io m u ła tw ić p o c z ą tk o w e w a r u n k i b y tu , w p ro w a d z ić f a k ­ ty c z n ie i p r a w n ie w po sia d a n ie z ie m i i z a b u d o w a ń , a w re s z c ie z o rg a n iz o w a ć społecznie i gospo­

darczo, z a p e w n ić w a r u n k i b e zpie­

czeństw a i s tw o rz y ć w a r u n k i ż y ­ cia choć w p r z y b liż e n iu po dobne do ty c h , w ja k ic h p rz e s ie d le ń c y p r z y w y k li żyć n a s ta ry c h ś m ie ­ ciach.

D la te g o ob ecn ie — p o b o g a ty c h d o ś w ia d c z e n ia c h p rz y d łu g ie g o o - k re s u p rz e jś c io w e g o — n a le ż y z ro b ić w s z y s tk o w k ie r u n k u p s y ­ chicznego i p ra k ty c z n e g o p rz y g o ­ to w a n ia a k c ji p rz e s ie d le ń c z e j lu d ­ ności w ie js k ie j z p rz e lu d n io n y c h i u b o g ic h o k o lic P o ls k i c e n tra ln e j i p o łu d n io w e j n a Z ie m ie O d z y ­ skane.

Perspektywa O dry

T E STA

MENTV NO W EG O

C Z E S C P I E R W S 2 A Czten»' EuangcliIłowie fwieci M A T T H E V S Z . M A R £ K - L V K A S Z . I i a n, Z Greckiegoiezyka na Polski pi je

lozem, ■ wykładem klockiem oblasmem.

wftrtłfiem bofrabdno gti/tanfo 1 nafilfa infsy* »syfów prj«fc$o>

nifl/i hemu © ta r y * i I ło w y * pifma eWittego Doctor©».

p rtrttm prsrMna U li m o l* ijrtani« i ptfama i t \ i U PsijTirge/hi tym Mufom im tim pojr Mqna/

J k e g e iłr na flo ry p rjy j . ń l o o t l» u | o / i na wangelje i, u * 4jt | .

ne I tanaw iw itlyd ).

W? Królewcu P ruskiar M D L I .

Menie O Club:

1. Tim e: ¡1.

Vm;< e il mediator Dei SC homćaum lefus Cłrriitus,

$ems 6iMieH?ia

ftf}9iat9

gijiorocpn 3 0 ilifjtrfplei!»

OiBton

1939

9toffobem rootarontetron „fflfajur*’

•Crufient 6 ^ienręjneao („©ajelo O lfttnńflO f^Hlenftein Cftpr.)

N a p o ls k ie j p ó łn o c y / z a w s z e w y c h o d z iły p o ls k ie k s ią ż k i. Z lewej k a r t a t y t u ło w a N o w e g o T e s ta m e n tu w w y d a n i u J a n a Seklucyana z r . 1551. Z p r a w e j k a r t a t y t u ło w a s ie n k ie w ic z o w s k ic h „ Krzyżaków", w y d a n y c h w r . 1930 w O ls z ty n ie w w y d a n i u „ M a z u r a “, drukiem S. P ie n ię ż n e g o .

D yskusja nad program em k u ltu ra ln y m d la Z ie m O dzyskanych, zapoczątkow ana w u bieg łym roku, w ygasła, n ie zanotow ana n a w e t w przeglądach prasy pow ażniejszych tyg o dn ikó w lite ra c k ic h w P o l­

sce. N ie udało się zatem ująć ruchu ku ltu raln e g o n a Z iem iach O d ­ zyskanych w jakieś jed no lite, logiczne, program ow e ra m y . W ciąż jeszcze m yśląc o tych terenach w dziedzinie k u ltu ra ln e j w id zim y ty lk o poszczególne gniazda, m iędzy k tó ry m i nie m a pow iązań, któ re re a liz u ją postulat ku ltu raln e g o p ow iązania Z ie m O dzyskanych a resztą Polski, z je j tra d y c ją i j e j n o w ym i sp o łeczn o -ku ltu raln ym i p otrzebam i — samodzielnie, na w łasn ą rękę, entuzjastycznie i ro z­

sądnie lub dyletancko i szkodliw ie, w zależności od ludzi, k tó rzy tu osiedli i od pobudek, któ re ich s k ło n iły do zajęcia się życiem k u ltu ra ln y m .

T en bezprogram ow y sposób organizow ania życia ku lturalnego , noszący w ciąż jeszcze cechy początkowych im p ro w izac ji i jed yn ie w e W ro c ła w iu d zięki oparciu o U n iw e rs y te t w yb ie g a jący n a szer­

szy tra k t w spólnych całej Polsce p rzem ian i potrzeb, silnie gm atw a obraz k u ltu ra ln y Z ie m O dzyskanych, gdybyśm y go chcieli n akreślić jed n ym pociągnięciem pióra, je d n o litą farbą.

W n in iejszym n um erze n a dalszych jego stronicach zn ajdziem y k ilk a dłuższych spraw ozdań z życia ku ltu raln e g o Z ie m O dzyska­

nych. Spraw ozdania te chcemy tra k to w a ć ja k o dalszy m a t e r i a ł d o d y s k u s j i , k tó ra — w ygasła w ro ku ubiegłym , p ow inn a z tym w iększym zapałem począć się na nowo. Z apraszam y do n ie j w szyst­

kich tych, k tó ry m rzeczywiście leży na sercu spraw a odbudowania polskiego życia ku ltu raln e g o na Z iem iach Odzyskanych w całej jego w ielkości, różnorodności fo rm i treści, w oparciu o b ijąc y dotąd n u r t k u ltu ry lu d o w e j polskiej, tam gdzie on w łącza się jesz­

cze w życie, zaś w oparciu o re ko nstru kcję fo rm ludow ych, tam gdzie one ju ż w y m a rły . Z ie m ie O dzyskane bow iem muszą m ieć sw ój w ła sn y w y ra z k u ltu ra ln y i przeszczepianie tu ta j kabaretu z W arszaw y, g w a ry lw o w s k ie j ja k o elem entu folklorystycznego czy krakow skich sporów lite ra ckich jest szkodliw e i opóźnia jed yn ie logiczną, pow iązaną z przeszłością odbudowę k u ltu ra ln ą tych ziem.

Ze sprawozdań w y d ru ko w a n y ch w n in iejszym n um erze dow iem y się, że życie k u ltu ra ln e Z ie m Odzyskanych tę tn i i p ragnie się roz­

w ija ć coraz lep iej. A le równocześnie z n ie ja k ą troską zaobserw u­

je m y ja k nieudolnie naśladuje ono życie k u ltu ra ln e k r a ju , podczas gdy p otrzeby tych teren ów są zupełnie inne i podczas gdy re w o ­ lucję k u ltu ra ln ą , o k tó re j jest coraz ciszej im w ięcej oddalam y się od dnia u ch w alenia P . K . W . N ., należało w łaśn ie zacząć tw orzyć tu, w w aru n ka ch dziewiczych, p rzy m ożliwościach stw orzenia no­

wego typ u człow ieka w Polsce. N a to jed n a k potrzebny b ył program i dlatego za zbrodnię u w ażam y dziś obojętność i m ilczenie wobec zaszlorocznych prób p rzed ysku to w ania go i w rezultacie narzucenia odpow iednim w ładzom w ykon aw czym , organizacjom k u ltu ra ln y m a także ludziom dob rej w o li na Z iem iach Odzyskanych, k tó rz y na ta k i p rogram czekają od początku. w i s z .

TEOFIL KOWALCZYK

Z iem ia mojego ju tr a

Po jaskrawych pożarach, po gorzkich podróżach, jak po nocy Walpurgii i wielkookich soiv

tutaj mój dom: horyzont z zachodu iv okna bierze.

Niebo, jak szklanny klosz — błękitem zaciąga w gór ze.

Oddycham tobą, zdeptana przez wroga różo

i śląski wiatr przyzywam. Puchnie jak koszyk bzów.

Echo powtarza nad Odrą pociągów dudniący refren o ziemi mojego jutra. Drzewa jak dłonie ludu się kolebią.

Daj mi zostać twoją najmniejszą cyfrą,

przemawiać kielnią murarza, a kwitnąć jak głóg.

Wrocław wieżą Elżbiety podparł już twoje niebo.

Wieczorem, w wiatr

gwiazdy, narcyze nocy. posypią się na bruk.

ODRA Nr 8 (65) — Str. 2

W ładysław Błachut.

(3)

Co robią Niemcy

D y s k u s ja bez podstaujy — H oerst du m ic h Hans? — H is to ria satyry p o lity c z ­

n e j — P o n u ry cień W e rs a lu

Tafc ż y ją , u c z ą się , d y s k u t u ją je ń c y n ie m ie c c y w o b o z a c h n a te r e n ie A n g l i i . W k r ó tc e w r ó c ą d o d o m u — d e m o k r a ta m i. Z d a n ie m A n g l i i p o w i n n i o n i o b ją ć w p ły w o w e s ta n o w is k a , w s z a k z w d z ię c z n o ś c i d la g o ­

ś c in n e j A n g l i i p r o w a d z ić b ę d ą p o li t y k ę filo a n g ie ls k ą .

N

IE M C Y m ó w ią , ale n ie d y ­ s k u tu ją — p o w ie d z ia ł p e ­ w ie n a n g ie ls k i o fic e r, p r z y . s lu c h u ją c się w K u itu r b u n d z ie je d n e j z d y s k u s ji. N ie d y s k u tu ją lecz m ó w ią , czyż m ożna o k re ś lić p r e c y z y jn ie j ó w b r a k d e m o k ra ­ ty c z n e j t r a d y c ji, do ja k ie j zalicza się ró w n ie ż p o ję c ie d y s k u s ji? Ż e ­ b y d y s k u to w a ć — a d y s k u s ja n ie je s t prze cie ż ce le m w s a m y m so­

bie ja k im m oże b y ć m ó w ie n ie — trz e b a po siadać p e łn ą d e m o k ra ­ ty c z n ą św iado m ość. N a d w s z y s t­

k im i t y m i s p ra w a m i z a s ta n a w ia

¡ię F r it z E rb e n b e c k w a r ty k u le

« D y s k u s je bez p o d s ta w y “ , r e d a k ­ to r p is m a „ T h e a te r d e r Z e it “ . E rp e n b e c k w sp ó łcze sn ą p o dstaw ę d u c h o w ą N ie m c ó w c h a r a k te r y z u ­ je do skon ale . J e s t to w e d łu g n ie ­ go m e c h a n ic z n ą p rz e m ia n ą d u ­ cho w e go u n ifo r m iz m u la t h it le ­ ro w s k ic h w n ie o b o w ią z u ją c y , do n ie d a w n a n ih ilis ty c z n y s c e p ty ­ cyzm , k t ó r y n a d to z a c h o w u je się ja k b y b y l n a jw y ż s z ą fo rm ą w o l­

ności d e m o k ra ty c z n e j. P o c z ą tk ie m je g o je s t h itle r o w s k a a to m iz a c ja osobow ości, s tra s z liw e zniszcze­

n ie s u b s ta n c ji d u c h o w e j, p o tw o r ­ ne zniszczenie d y s c y p lin y m y ś le ­ n ia . W te n sposób k a ż d y z nas w s ło w a c h E rp e n b e ć k a z n a jd z ie u s p ra w ie d liw ie n ie , dlaczego n ie p ro w a d z i się z N ie m c a m i d y s k u ­ s ji, dlaczego n ie w ie r z y się w j a ­ k ie ś ro z u m o w e , p rz e m y ś la n e p o d ­ s ta w y w s z y s tk ie g o tego, co m ó ­ w ią .

T

y m c z a s e m s łu s z n y w y w ó d E rp e n b e ć k a , N ie m ca , s ta ra się o b a lić n ie żaden N ie ­ m iec, ale a m e ry k a ń s k a d z ie n n i­

k a rk a . P rz y c z y m n ie je s t to j a ­ kaś p ie rw s z a lepsza w s p ó łp ra ­ c o w n ic z k a n o w o jo rs k ie g o b r u ­ kow ca, a le osobistość znana sze­

ro k o w ś w ie cie . D o r o th y T h o m p ­ son, z n a w c z y n i p ro b le m u E u ro p y i N ie m ie c , a u to rk a po g a d a n e k r a ­ d io w y c h z czasu w o jn y , k tó r e pod ty tu łe m „ H o r s t d u m ic h , H a n s ? “ z w ra c a ły się do N ie m c ó w , n a p i­

sała k s ią ż k ę p . t. „ L is te n , H a n s ? “ i w p rz e d m io c ie do n ie j s ta ra się d o trz e ć do ź ró d e ł n ie m ie c k ie g o c h a ra k te ru na ro d o w e g o . I podczas 'g d y E rp e n b e c k s tw ie r d z ił c a ł­

k o w it y b r a k m y ś le n ia ja k o t r a ­ giczne ż n iw o e p o k i h itle r o w s k ie j, a m e ry k a ń s k a d z ie n n ik a rk a p rz e ­ c h o d z i n a d o kre se m h itle r o w s k im n ie m a l w ra d o s n y c h pląsach, ja k n a d czym ś, co z m ie n iło t y lk o f o r ­ m y, z d e p ra w o w a ło je d n o s tk i, ale n ie z m ie n iło is to tn y c h cech c h a ­ r a k te r u n ie m ie c k ie g o . I o to o p a­

d ły k a jd a n y h itle r y z m u i zno w u , z d a n ie m a u to r k i, w ie lk i id e a liz m N ie m c ó w i ic h p o cią g do u n iw e r ­ s a ln y c h ro z w ią z y w a ń p ro b le m ó w (d o s ło w n ie !) s ta n o w ić będzie w ie l­

k ą pom oc w tw o rz e n iu n o w e j e u ro p e js k ie j zb io ro w o ś c i.

A c h , te A m e r y k a n k i! Z a p o m ­ n ia ła p a n i D o ro ta , że skło nn ość do u n iw e rs a ln e g o ro z w ią z y w a n ia p ro b le m ó w p o s ia d a ł ta k ż e h it le ­ ry z m i pod ta k im i to s z ta n d a ra m i p rze cie ż o d b y w a ł się p o d b ó j E u ­ ro p y . D o r o th y T h o m p s o n ra d a b y w id z ie ć n ie m ie c k ie , w e d łu g n ie j rozsądne, m yślą ce , id e a li­

s ty c z n e g ło w y p r z y w s p ó ln y m e u ro p e js k im s to le . Podczas g d y E rp e n b e c k , N ie m ie c , k rz y c z y : a n i je d e n N ie m ie c n ie u m ie m yśle ć, N ie m c y u m ie ją t y lk o m ó w ić , ale n ie d y s k u to w a ć ! — to T hom p son , A m e ry k a n k a , uw aża , że je s t z u ­ p e łn ie in a c z e j, że N ie m c y u m ie ją m y ś ie ć i je d n y m k a p ry s e m , n ie ­ z n o ś n y m ja k p rz y z n a je , ic h m y ­ ś le n ia je s t to, że n ie w ia d o m o n i­

gd y, co w y s k o c z y , tw ó rc z a czy n is z c z y c ie ls k a m y ś l. „ B o du ch n ie m ie c k i je s t d e m o n iczn y, k r y je w sobie a n io ła i szata na zarazem , s tw ó rc ę i n iszczycie la , je s t n a tu rą F a u s ta “ .

W ię c pocóż sobie k o m p lik o w a ć ż y w o t, czyż n ie le p ie j p rz y ją ć s tw ie rd z e n ie E rp e n b e ć k a , z a m ia s t czekać n a n ie s p o d z ia n k i n ie m ie c ­ k ie g o m y ś le n ia ?

N

A B E R L IŃ S K IE J w y s ta w ie k a r y k a tu r z y s tó w p rz y L u i ­ senstrasse m ożna b y ło zo­

baczyć w re p ro d u k c ja c h h is to rię w a ln e j n ie s k rę p o w a n e j k a r y k a tu ­ ry . W k a ta lo g u w y s ta w y c z y ta ­ m y : „ W h is to r ii s z tu k g ra fic z n y c h n ie w ie lu t y lk o m a m y k a r y k a tu ­ rz y s tó w , k tó r z y p ró b o w a li b ro n ić re a k c ji. W p ra w d z ie p rze z 10 la t n ie b y ło in n y c h , ale ry s u n e k ic h i s a ty ra s tr a c i.y ja k za d o tk n ię ­ c ie m ró ż d ż k i c z a ro d z ie js k ie j sw ą silę p rz e k o n y w a n ia , i d la te g o n ie n a le żą o n i ju ż do h is to r ii ry s u n ­ k o w e j s a ty r y n ie m ie c k ie j i m oże­

m y po w ie d z ie ć , że ic h n ie b y ło “ . P ię k n ie p o w ie d z ia n e , p ra w d a ?

W spółcześn i k a r y k a tu r z y ś c i n ie ­ m ie c c y p o w o łu ją się n a o d le g łą tra d y c ję , się g a ją cą o k re s u r e f o r ­ m a c ji i w o je n c h ło p s k ic h , g d y p ie rw s z e k a r y k a tu r y u k a z y w a ły się w fo r m ie p r y m ity w n y c h d rz e ­ w o r y tó w . P e łn ie js z ą tra d y c ję s ta ­ n o w ią la ta po 1848. W szędzie w E u ro p ie p o w s ta ją p is m a p o ś w ię ­ cone s a ty rz e p o lity c z n e j. W A n ­ g lii „ P u n c h “ , w e F r a n c ji „ C h a r i­

v a r i“ z g e n ia ln y m D a u m ie re m , w N iem czech s ły n n y „ K la d d e r a ­ d a ts c h “ . N a w ią z y w a n ie do t r a ­ d y c ji „ K la d d e ra d a ts c h a “ je s t ty m a k tu a ln ie js z e , że z a ró w n o w ó w ­ czas, ja k i dziś ry s o w n ic y n ie ­ m ie c c y c a ły s w ó j n ie w y c z e rp a n y z a p a ł i z ja d liw o ś ć k ie r o w a li p rz e ­ c iw k o s e p a ra ty s ty c z n y m te n d e n ­ c jo m o d ś ro d k o w y m . W naszym p o ję c iu zate m „K la d d e ra d a ts c h “ s ta n o w i d o b rą tra d y c ję , ale sa­

t y r y w ła ś n ie re a k c y jn e j, bo d ą ­ żącej do s tw o rz e n ia s iln y c h je d ­ n o lity c h N ie m ie c . N ic dziw ne go , że w ie le a rg u m e n tó w teg o pism a p o w ta r z a li s a ty ry c y h itle ro w s c y z o k re s u w a lk i o w ła d z ę . N a po­

c z ą tk u bieżącego w ie k u c e n tru m s a ty r y p o lity c z n e j z n a jd o w a ło się w M o n a c h iu m , gdzie w y c h o d z ił

„S im p lic is s im u s “ . P o r o k u 1918 ze z n a m ie n its z y c h w y m ie n ić tr z e ­ ba G eo rg a G rosza z je g o „ O b li­

czem k la s y p a n u ją c e j“ i z „E c c e - H o m o -te c z k ą “ . O ile dziś na ła ­ m ach p is m s a ty ry c z n y c h s p o ty k a ­ m y się z n a z w is k a m i r y s o w n ik ó w d o b rz e z n a n y c h jeszcze z o k re s u h itle ro w s k ie g o , to m oże m y m ó w ić zaiste o p e w n e j n ie p rz e rw a n e j tr a d y c ji, — t y lk o czy słu szne j?

I

N A C Z E J je s t w s z k o ln ic tw ie . T u p o s ta n o w io n o n ie p o w o ły ­ w a ć się n a żad ną tra d y c ję , za­

cząć uczyć w e d m g z u p e łn ie n o ­ w y c h p ro g ra m ó w . Z w ła s z c z a w s tre fie o k u p a c y jn e j s o w ie c k ie j.

O to ja k 3 i p ó ł m ilio n o m d z ie ­ c io m n ie m ie c k im w y k ła d a , się h i ­ s to rię . W p o d rę c z n ik u h is to r ii z r o k u 1941 p o w ta r z a ły się na k a ż d e j s tro n ic y s ło w a : w o ln o m u - la rze , ż y d o s tw o n a ro d o w a sa­

m oo bro na, n o w y p o rz ą d e k . W l i ­ n ia c h p ro g ra m o w y c h n a r o k 1947 n a d tre ś c ią g ó r u ją p o ję c ia o d ­ w ro tn e : ju n k e r s tw o , s iły r e a k c y j­

ne, k a p ita liz m m o n o p o lis ty c z n y , r e w o lu c ja p a ź d z ie rn ik o w a . A le p rz y ty m c a ły m o d w ra c a n iu po ję ć t r a f ia ją się ró w n ie ż i n ie b e z p ie c z ­ ne zbieżności. W ia d o m o , że t r a k ­ ta t w e r s a ls k i u w a ż a ł H i t l e r za g łó w n y p o w ó d do w o jn y . W l i ­ n ia c h p ro g ra m o w y c h d la n a u k i h is to r ii w s tre fie s o w ie c k ie j na r o k 1947 ocena W e rs a lu ta k ż e n ie w y p a d ła p rz y c h y ln ie chociaż z in n y c h ju ż w z g lę d ó w . „ P o k ó j b y l im p e ria lis ty c z n y . N ie p r z y ję ła go R o sja ja k o je d y n e m o c a rs tw o . R e p a ra c je d a ły w ie le z y s k u m o ­ c a rs tw o m p ie n ię ż n y m , p rz y n o s iły ro z m a ite u p ra w n ie n ia i z y s k i n ie ­ m ie c k im k a p ita lis to m i w ła ś c i­

c ie lo m m o n o p o ló w , n a ro d o w i n ie ­ m ie c k ie m u je d n a k sam e t y lk o c ię ­ ż a ry “ . T a k ie s fo rm u ło w a n ie za­

n a d to p rz y p o m in a G e h la „ D e u t- tsche G e s c h ic h te in S tic h w o r te n “ z r o k u 1941. „ W e rs a l z w y c ię ­ s tw e m im p e ria liz m u , g ro źbą d la ś w ia ta . N ie m c y k o lo n ią d la w y ­ s o k ie j fin a n s je r y . N ędza n a ro d u

n ie m ie c k ie g o i p o z o rn y r o z k w it p rz e m y s łu “ — c z y ta m y ta m d o ­ s ło w n ie .

Z b ie ż n o ś c i te, a je s t ic h ta m o w ie le w ie le w ię c e j, b y n a jm n ie j n ie p rz y c z y n ią się do o sta te czn e j lik w id a c ji h itle r o w s k ic h m e to d m y ś le n ia .

D

O B R Y M z n a k ie m b y ł c y k l o d c z y tó w u rz ą d z o n y w B e r ­ lin ie przez g e n e ra ln y s e k re ­ t a r ia t SED. W p ie rw s z y m d n iu A n to n A c k e rm a n n m ó w ił o d u ­ c h o w e j s y tu a c ji w spółczesności, s tw ie rd z a ją c , że m a rk s iz m je s t id e ą prz y s z ło ś c i, potęgą n a jż y w o t­

n ie js z ą i n a jb a r d z ie j postępow ą.

D o w ió d ł on ta k ż e n a p o d s ta w ie w ie lu c ie k a w y c h c y ta tó w i zesta­

w ie ń , że n a u k o w y s o c ja liz m b y ­ n a jm n ie j n ie n e g u je znaczenia ir r a c jo n a liz m u w h is to r ii. D o ce - c e n ia ją c go n ie m a też z a m ia ru w a lc z y ć z n im n a s z e ro k im f r o n ­ cie. W d ru g im d n iu m ó w ił O tto M e ie r n a te m a t: „N a s z stosu nek do c h rz e ś c ija ń s tw a i k o ś c io ła “ . P o w ie d z ia ł on, że S E D ja k o p a r­

t ia m a rk s is to w s k a p ra g n ie w s p ó ł­

p ra c o w a ć z k o ś c io łe m i d u m n a je s t z tego, że w je j szeregach z n a j­

d u je się w ie lu w ie rz ą c y c h , a n a ­ w e t księ ży. W reszcie J ó z e f Naas m ó w ił o s to s u n k u SE D do in t e li­

g e n c ji. Z a r z u c ił on in te lig e n c ji n ie u s ta n n e cią żen ie k u k a p ita ­ liz m o w i, k o m p le tn ą ig n o ra n c ję w s p ra w a c h lit e r a t u r y m a rk s is to w ­ s k ie j i konieczność ścisłego s o ju ­ szu m ię d z y in te lig e n c ją a ś w ia ­ te m c h ło p s k o -ro b o tn ic z y m . w isz.

Anna Kowalska

Z a t r u d n e s z c z ę ś c i e

(Dokończenie z poprzedniego num eru)

— Ign ac? — K r a le w s k ie m u p rz y s z ło n a m y ś l, że Ig n a c m u s ia ł s p la ta ć fig la , bo c h ło p a k b y ł z u c h w a ły i o b y le co się n ie spłoszył.

— T o t w ó j pies.

C h ło p a k s k in ą ł g ło w ą , z tr u d e m p rz e ły k a ją c ś lin ę . B a ł się K r a ­ le w s k ie g o , ale k o c h a ł swego psa, i p o s tą p ił o k r o k na p rzó d .

■ Ż u r e k z a w o ła ł b ła g a ln ie n a psa. — Ż u re k , chodź in o . A le ż u r k o w i sp o d o b a ły się b u ty K ra le w s k ie g o i g r y z ł je rad ośn ie.

— O d kog o te n szczeniak?

— O d . . . W ie lg a só w .

K r a le w s k i z m ru ż y ł oczy i u ś m ie c h n ą ł się w ą s k im , n ie d o b ry m uśm iech em . Z a b o la ła go k ro s ta n a nosie. K o p n ą ł z c a ły c h s ił Ż u r k a k t ó r y p rz e le c ia ł w p o w ie trz u z ła p a m i w g ó rę i z a r y ł się w śnieg!

Ig n a c p o d b ie g ł k u Ż u r k o w i, c h w y c ił go n a ręce i z n ik ł za d o m k ie m o g ro d n ik a .

K r a le w s k i k lą ł: F e u e r u n d F la m m e , i k o p a ł b u te m g r u d k i na drodze. N a u c z y ty c h w s z a rz y p o rz ą d k u i p o s łu c h u . M y ś la ł z n ie n a ­ w iś c ią o W ie lg u s a c h . I n s ty n k t, n ie o m y ln y in s ty n k t k ie r o w a ł go na w ła ś c iw y tro p . N ie d o m y ś la ł się, że to K r z y ś W ie lg u s r o z b r o ił b a ­ ro n a i k a z a ł m u zejść z b ry c z k i, ale in s ty n k t n ie n a w iś c i k ie r o w a ł go k u ga jó w ce . Z eszed ł s z y b k im i k r o k a m i n a gościniec. J a k a rty s ta k t ó r y n a g le w p a d ł n a d o b ry p o m y s ł, b y ł szczęśliw y, ju ż w ie d z ia ł czego chce.

P rz e d do m em A n to n ia k a b ie g a ł pies. K r a le w s k i p o p r a w ił n a czole s w ó j z ie lo n y k a p e lu s z z p ió r k ie m i s tr z e lił. P ie s p r z e w r ó c ił się s k rę c ił i w y c ią g n ą ł n o g i do g ó ry . K r a le w s k i p rz e b ie g ł do z a g ro d y K a s p rz y k a i ta m z a s trz e lił s tareg o psa w e śnie, c e lu ją c w czoło P o te m z a s trz e lił p s y Ł u b y , T o m a li, R e b a ja , K a rw a ń s k ie g o i G u - ra n d y . Z g in ę ły , b ro n ią c się, p s y S ad aja, N ie w ó jta , O such y i O la k a W y s o m m s k ie g o i S a ła ty . -

K r a le w s k i w c h o d z ił n a ka żd e p o d w ó rz e , z a g lą d a ł do b u d y d * s ta jn i, do o b o ry , do k u c h n i n a w e t. P rz e w ra c a ł b u te m b a ń k i z m le ­ k ie m , w y s y p y w a ł ospę z w o rk a , ja jk a z k oszyka . U ś m ie c h a ł się c z e rw o n y m i, tłu s t y m i w a rg a m i, p r z y m r u ż a ł oczy i s trz e la ł do k r y ­ ją c y c h się po k ą ta c h psów . U W y d ż g ó w , G o n d k ó w , u B a lic k ic h c h ło p c y u p r o w a d z ili p s y na s try s z k i.

R a jc a w y d o b y ł s w o ją d u b e ltó w k ę z s u s z a rn i ty to n iu , ale żona u w ie s iła m u się u r ą k i n ie d a ła w y jś ć n a p ró g .

K r a le w s k i doszedł do S y d z y n y ju ż n ie p rz y to m n y z p o d n ie c e n ia m o rd e m , u p o jo n y s am o w o lą. P c h n ą ł b u te m f u r t k ę w ś w ie rk o w y m ż y w o p ło c ie , az ję k ło i w s z e d ł w a le jk ę sadu. N a c h w ilę p rz y s ta n ą ł

z a trz y m a ła go cisza tego z a k ą tk a . J ą

N a g łe z w n ę trz a d o m u ro z le g ło się szczekanie. — M a m cie — w a r k n ą ł K r a le w s k i i n ie p u k a ją c w s z e d ł do do m u.

P rz y k u c h n i s ta ła H e le n k a w b ia ły m fa rtu s z k u , cz e rw o n a od o g n ia i roze śm ian a. P o d rz u c a ła n a p a te ln i n a le ś n ik . Ś m ia ła się Jaku t0 b a r o n p ie c h o tą w r a c a ł po g rz ą z k ie j r y tw ia ń s k ie j drodze. Ś m ie c h z a k r z e p ł'n a je j tw a r z y n a w jd o k K ra le w s k ie g o

L is z k a zaszczekała p r z y nodze K rz y s ia .

— C zy n ie w ie c ie , że z a k a z a łe m trz y m a ć psy, a w y ro z d a je c ie

szczenięta tego p a rs z y w e g o k u n d la . na je cie

K rz y ś s k u lił się i s k o c z y ł k u K ra le w s k ie m u .

W o n m i stąd, t y ga dzie n ie m ie c k i — u d e rz y ł go w nos ta k m ocno, że K r a le w s k i z a to c z y ł się do d rz w i, w a lą c g ło w ą aż s tu k n ę ło ale zara z ja k sp rę żyn a od skoczył, w y p ro s to w a ł się i s tr z e lił w pierś K rz y s ia , a p o te m d w a ra z y w L is z k ę . p

Z a k r ę c ił się na pięcie , a b y w y jś ć , ale z a w ró c ił, po dsze dł do k u c h n i i z p a te ln i ś c ią g n ą ł n a le ś n ik , z w in ą ł go i w p a k o w a ł do ust.

— L u b ię ta k ie św ieże — z a ś m ia ł się do z n ie ru c h o m ia łe j H e le n k i i w y s z e d ł, u c h y liw s z y z le k k a kapelusza.

V I.

K ro s ta n a nosie K ra le w s k ie g o p rz e m ie n iła się w różę n a tw a r z y L e ż a ł z a p u c h n ię ty i n ie p rz y to m n y . W p o łu d n ie o d w ie d z a ł go b a ro n Smi a ł n a . m ®So P atrzeć, n ie p rz y z n a w a ł się p rz e d sobą, ale spo-

?L“ T a ł ?lę ’ ze K r a le w s k i u m rze . O d d n ia , k ie d y K r a le w s k i się p o ­ ło ż y ł w b a ro n a ja k b y n o w e życie w s tą p iło . W p ra w d z ie lu d z ie z la ­ su o b ra b o w a li zarzą d m a ją tk u z k o n i i k r ó w , o b ra b o w a li kasę i w y ­ s tr z e la li ż a n d a rm ó w w trz e c h m ia s te c z k a c h , ale n ie b y ło K r a le w - skiego, k t ó r y b y to w p r z y k r y sposób p rz e d s ta w ił.

T ym czasem c h ło p i, n ie u m a w ia ją c się, p o c h o w a li k a ż d y swego psa w o g ro d z ie p o d w ie rz b ą , a c h ło p c y p r z y g n ie tli psie m o g iły p o l­

nymi k a m ie n ia m i n a p a m ią tk ę . S ta ry G u ra n d a p o w ie d z ia ł: „ M ó w i się o c z ło w ie k u , ze z g in ą ł ja k pies, a nasze psy z g in ę ły ja k lu d z ie prze z to ty lk o , ze są nasze.“ P rz e w a ż n ie c h ło p i n ie m ó w ili ze sobą

0 ty m w p ro s t, ta k b a rd z o ic h to obeszło. 4

Ś m ie rć K rz y s ia w ie lk im z m a rtw ie n ie m b y ła d la każdego w S i- I! ° ^ how' ano go cich cem na p a g ó rk u p o d lasem , a chociaż n a w y k li te^az do g rz e b a n ia m ło d y c h , r a d y sobie z tń żałobą dać

m e m o g li. ' 4

Z a c h o d z ili na g a jó w k ę do stareg o W ie lg u s a . C a ło w a li go i ś c is k a li.

łn h io SZTa R a c z ą c m ó w iła : — W szyscyśm y po n im w ża - ło b ie . L ż e j b y ło zyc, k ie d y się w ie d z ia ło , że on żyje.

B ia d a ła , ja k p ro s ta k o b ie ta , z a p o m n ia w s z y na te n ra z i s w o ic h m in e k i sztu czn ie m o d u lo w a n e g o głosu i ty c h śm ie sznych sposobów ja k im i zaznaczała, ze m a w ła s n y f o lw a r k i że je s t czym ś le p s z y m ’

n iz m n e le ś n ic z y n y . p -y ‘ >

C h ło p c y , co się jeszcze ja k o ś o s ta li w e w s i, i ci co z la su w r ó c ili b y się z w rz o d o w i re u m a ty z m u p o dleczyć w do m u , n ic n ie m ó w ili!

S ta li pod o kn em , w y p ię c i ja k na m u s trz e , n ie m y c h ó r ż a ło b y za­

p a trz e n i w m o g iłę swego m ło de go w o dza na b rz e z in o w y m w z g ó rk u Ś m ie rć K rz y s ia n a jc ię ż e j d o tk n ę ła T o m k a G u ra n d ę i M a ń k a r w ana Zn S a ZtT ■eSnej’ n a j s ta rszy c h d ru h ó w w y p r a w i b o jó w . C h ociaż o b a j d z ie ln i, m e n n e li je d n a k ta k m ężnego serca, ja k on.

.w , a k c j!, sze d ł zawsze p rz e d n im i, z a k ry w a ją c ic h sobą. G d y

^ ą ł?yiawZi i 0’ odwfr a ?a ł się, o d rz u c a ją c s w o je w ło s y św iecące zło ciście 1 d o d a w a ł im o tu c h y s p o jrz e n ie m . O d c z u w a li w n im je go m łodość m e g l1 fo bch a ? [aWdZIWSZą ° d w ła s n e j 1 ją w n im ’ °P rócz n iego sa- , w “ ? t6 l P0WSZechne-i ż a ło b y A lb in P rz e b y w a ł ja k b y z w o ln io n y f aSnych uczuc. T ° m n i p ła k a li, w z d y c h a li: K rz y s iu , K rz y s iu , — K r z y ś s ta ł się synem i b ra te m ic h w s z y s tk ic h , a n ie o jc a i H e - tamk zapukaćZ am kn ę ła ^ W p o k o ik u na g ó rz e - n i k t n ie m ia ł o d w a g i A1b in , po d n ia c h rozp aczy ju ż n ie c z u ją c y i n ie c a łk ie m p rz y to m n y az d z iw ił się sobie, ze oto siedzi p rz y stole, p a li papierosa , w ita się m ,-AtiZ m i’ -Pam i| ta 1 h is to rie Każdego z n ich . A h , m óc n ie p a ­ m ię ta ć , m e w id z ie ć n ik o g o , iść d o k ą d oczy poniosą. L ę k a ł się. że w re s z c ie zacznie w n im coś jęczeć i s k o w y ta ć , że się od ezw ie c ie r - p iem e . A le me, n a d a l n ic nie c z u ł i to b y ło gorsze od e” :em a.

o z n a w a ł d z iw n e g o w ra ż e n ia , ja k b y p rz e s trz e ń m ię d z y n im a obec­

n y m i się z w ię k s z a ła a ró w n o cze śn ie w z m a g a ła się w n im ostrość w id z e n ia d z iw n ie n a trę tn a . O to m ęczy go zagięta k o ro n k a u k o łn ie ­ rz y k a le m ic z y n y i w is z ą c y na n itc e g u z ik u k u r t k i T o m k a , i drzazga w y s ta ją c a z p o d ło g i. K u s i go, ab y odgiąć k o ro n k ę k o łn ie rz y k a , o d e r- w a c d y n d ą ją c y się g u z ik i tę sterczącą drzazgę u p ro g u . M o że b y w te d y p rz y s z ło m u ła tw ie j od dych ać, m oże by z e lż a ł u c is k na s k ro -

ODRA Nr 8 (65) — Str. 3

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zatem w modelu geometrii hiperbolicznej istnieją dwie proste przechodzące przez punkt x (tak naprawdę nieskończenie wiele), które nie przecinają prostej L.. Pokazaliśmy w ten

Wariacją n–elementową bez powtórzeń ze zbioru m–elementowego nazywamy uporząd- kowany zbiór (n–wyrazowy ciąg) składający się z n różnych elementów wybranych z

Pszenica (i jej dawne odmiany, np. orkisz, płaskurka), pszenżyto, jęczmień, żyto, zwykły owies (ze względu na zanieczyszczenia), mąka pszenna, żytnia, jęczmienna, płatki

Zasada indukcji strukturalnej orzeka, iż własność kategorii syntaktycznej może być udowodniona indukcyjnie poprzez analizę struktury jej definicji: dla każdego przypadku ba-

Downloaded From: https://www.spiedigitallibrary.org/conference-proceedings-of-spie on 4/26/2018 Terms of Use: https://www.spiedigitallibrary.org/terms-of-use.. Scheme of adaptive

Spektakl jest mocno osadzony w tekście, do tego stopnia, że wszystko, co się dzieje, zawiera się w tym, co wypowiadane – niczym w tragedii antycznej.. Materia językowa

Przedmowa jedynie pozornie znajduje się na zewnątrz całego zbioru tek- stów – z początku może wydawać się nam, że roztacza nad nimi opiekę, trzyma je w ryzach, organizuje

Azja, ponieważ część zawsze jest mniejsza od całości.Je- śli założymy, że nad Odrą i Wisłą można było jeszcze wczoraj spotkać 38 mln Polaków, to okazuje się, że Chiny