• Nie Znaleziono Wyników

Siedm grzechów głównych w obrazach scenicznych. I. Pycha. Obrazek Ludowy w jednym akcie z śpiewami

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Siedm grzechów głównych w obrazach scenicznych. I. Pycha. Obrazek Ludowy w jednym akcie z śpiewami"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

Si%dm grzechów głównych w obrazach scenicznych.

O b ra z e k lu d o w y w je d n y m a k c ie z śp iew am i.

N a p isai P i o t r K o ł o d z i e j .

D ru k ie m i n a k ła d e m H . K o ło d z ie ja w S ie m ia n o w ic a c h .

I.

1921.

(2)

Siedm grzechów głównych w obrazach scenicznych.

I.

Pycha.

O b ra z ek lu d o w y w jed n y m ak cie z śpiew am i.

N a p isał P i o t r K o ł o d z i e j .

D ru k ie m i n a k ła d em H. K o ło d z ie ja w S ie m ia n o w ic a c h .

(3)
(4)

O S O B Y :

K a t a r z y n a S t a c h o w s k a , gosp o d y n i (w dow a) J a n , jej syn.

M a g d a , służąca, K u b a , parobek,

S z y m o n B r e g u ł a , gospodarz.

H a n k a , jego córka.

S r e t a 1 aktorki z m iejskiego teatru.

F r i e d a j

Rzecz d zieje w d o m u K a t a r z y n y na wsi.

(5)

S c e n a p rz e d sta w ia pok ó j u m e b lo w a n y p o w ie js k u , n a p ra w o d rz w i do k o m o ry i do k u c h n i.

Scena I.

( K a t a r z y n a , J a n . )

K a t a r z y n a . T ak, m ój synu, po śm ierci ojca n a nas p o d le c a całe g o sp o d a rstw o . Ale m uszę ci p raw d ę pow iedzieć, że od n iejak ie g o ś czasu w cale się o d ­ m ien iłeś, ch o ru jesz n a ja k ie g o ś w ielk ieg o p a n a , jeźd zisz często do m iasta, ch o d zisz n a te a try i n a ró żn e uciechy, a nie p iln u jesz g o sp o d a rstw a .

J a n . P rzecież m a tu siu nie będ ziecie żądać, żebym zo sta ł n a zaw sze w ieśn iak iem , i ciem n y jak ta b a k a w ro g u . C hcę p o stę p o w a ć za św iatem .

K a t a r z y n a . Oj sy n u ! w stęp u jesz n a fa łsz ew ą d ro g ę . P am iętajże p r z y s ło w ie : „ P y c h a p rzed u p ad k iem c h o d z i.“ M nie ju ż siły o p u szczają, a to b ie na św.

J a n m in ęło 26 lat, i już b y b y ł czas p o m y śle ć o ży- niaczce, i ży czy łab y m so b ie p rzed śm iercią u dzielić ęi b ło g o sła w ie ń stw a m acierzeń sk ieg o .

J a n . M atu siu , m acie racyę. J u ż p o m y ślałem o tem i w yszu k ałem so b ie za tow arzy szk ę tak ą o so b ę, k tóra się sto su je do te ra ź n ie jsze g o św iata p o stę p o w e g o . K a t a r z y n a . C iekaw am coś so b ie za je d n ę w y sz u k a ł.

P ew n o H a n k ę B reg u ło w ą d o której p rzed rokem sm o liłeś cholew ki.

J a n . Ależ m a tk o , H a n k a je st p ro stą w ieśniaczką.

In n ą w y h a d u k o w a n ą p a n ien k ę so b ie w yszukałem , zk tó rą m o g ę się p rzek a zać p o m ięd zy p an am i i u rz ę ­ d n ik am i.

K a t r z y n a . M ów że, co za je d n a ?

J a n . G reta, śp iew aczk a z teatru m iejskiego.

(6)

K a t a r z y n a . B oże o d p u ś ć ! C złow iecze, czy ci się w głow ie p o m ięszało .

J a n . Ale g d zie tam , d o p ie ro mi się w g ło w ie roz- św ieciło. M atko, g d y b y śc ie ją w idzieli na scen ie, i jak p ięk n ie potrafi śpiew ać, serce by w am urośło z ra d o śc i.

K a t a r z y n a . N a słu c h a sz się ty śp iew u dosyć, g d y w yjedziesz na p o le, a sk o w ro n e k ci z aśp iew a n ad g łow ą, albo w ieczorem sło w ik w n is z e m o g ro d z ie . T o ju ż p ię k n ie jsz e g o śp iew u n iem a.

J a n . T ak w szyscy starz y ludzie m ów ią, ale m y m łodzi m y ślem y inaczej.

K a t a r z y n a . P o w iedzże mi ch ło p cze, któż ci ją n a ­ m ów ił, a lb o czy ju ż z n ią m ó w iłe ś?

J a n . T a k i R azu je d n e g o b ęd ąc w teatrze, ta k pięknie ś p ie w a ła , że mi się u p o d o b a ła , i p ow ziąłem m yśl z nią się ożenić. P o p rze d staw ien u czekałem p rze d teatrem aż w yjdzie. A g d y w yszła, p o p ro siłe m ją d o cukierni n a kieliszek w ina, n a co p rz y sta ła . I tak m y się p oznali.

K a t a r z y n a . S y n u , ciebie p o trz e b a g o sp o d y n i, nie śpiew aczki.

J a n . Ej co tam , g d y przy g o sp o d a rstw ie zaśp iew a, to się będzie w eso ło p raco w ało .

K a t a r z y n a . T y z a g lą d a sz b ard zo w ysoko, ale patrz żebyś n isko nie u p a d ł.

J a n . T o b y w szyscy ci, co p o jm u ją p an ien k i m iejskie za żony, m usieli by upaść.

K a t a r z y n a . N ie, p o d łu g staw u g ro b el sy p ią. Jeżeli ktoś jest albo u iz ę d n ik ie m , d la c z e g o by nie m óg,

(7)

pojąć p a n ie n k i za żo n ę p o d łu g sw o jeg o sta n u . Ale ty jesteś g o sp o d a rz e m w iejskim , w ięc ci się też w ieśniaczka należy. K ruk n ig d y nie p ó jd zie d o gęsi p o tow arzyszkę.

J a n . J a k m o ją n a rz e c z o n ą zobaczycie, to sp ew n o ścią b ęd ziecie in n e g o zd an ia.

K a t a r z y n a . J a k to b ę d zie w y g lą d a ć ! T y w e w iejskiej kam izelce, a o n a w p a ra d n y c h su k n iach .

Scena II.

K a t a r z y n a (sam a). Oj b iad a, b iad a . K o g o P a n B ó g chce sk arać, to m u n a jp rz ó d ro zu m odbierze.

K to to sły szał, ch ło p ze w si z a k to rk ą w cu k iern i w ino zapija. Z ap ew n ie że g o ja k a ś d a m a trzym a za błazna, a b y się d a rm o najeść i n ap ić, a p o tem się w yśm iać z g łu p ie g o w ieśn iak a. P ie n ią d z e o d k o g o ś bierze i ro zrzu ca. Co to z te g o będzie, jak i to jeszcze k o n iec w eźm ie. J e s t to b ard zo źle, jeżeli ko g o py ch a o p a n u je . Oj g d y b y ty lk o m ój m ąż był żył, d a łb y on m u śp iew aczkę, żeb y o n sam zaśpiew ał pio sen k ę, ale n a in n ą nutę. C óź ja m am począcu- b o g a m atk a!

S cena III.

i ■ -•

K a t a r z y n a , J a n .

J a n (w chodzi, u b ra n y w żakiet). N o jak że w am się teraz p o d o b a m ?

K a t a r z y n a (sp o g lą d a ). A to c o ? T o się już p rze­

k a b a c iłe ś ? Z k ąd m asz ten p a ń sk i u b ió r ?

J a n . K upiłem so b ie . N ie m yślę więcej ch o d zić w w iejskim u b io rze, w k tórym m n ie k a ż d y uzn aje za g łu p ie g o w ieśniaka.

(8)

_ 7

K a t a r z y n a . E j, Ja n ie nie g a rd ź w iejskim u b io rem . Tw ój ojciec ch o d ził w kam izelce a d o b rze n am się p o w o d ziło , i w szyscy g o pow ażali i szan o w ali.

P am iętaj so b ie że, nie u b ió r człow ieka zd o b i, tylko człow iek ubiór.

J a n . T ak było za stary ch czasów . D zisiaj św iat p o stę p u je n a p rz ó d , i m y p o w in n iśm y za św iatem p o stęp o w ać.

K a t a r z y n a . P ra w d z iw ie , nie m o g ę pojąć, co się z to b ą dzieje. C zy cię zły d u ch o p ę ta ł? T y zam y ślasz pojąć za żonę ja k aś m iejską d a m ę ? A czy o n a też będzie potrafić n a g o sp o d a rstw ie p ra c o w a ć ?

J a n . M atu siu , n iek tó re d a m y m iejskie są d o b rem i.

g o sp o d y n ia m i.

K a t a r z y n a . Ale to się tak w yd arzy , ja k w idzieć b iałeg o k ru k a. M oje z d an ie jest, w ie śn ia c z k a dla w ieśn iak a, a d a m a m iejsk a d la p a n o c zk a.

J a n . N ie sąd źcie, aż ją zobaczycie. O n a mi m ów iła, że p rzy b ęd zie n asze g o sp o d a rstw o obejrzyć. (O d ch o d ź i.) K a t a r z y n a . C iekaw am , k to będzie m iał racyę.

Scena IV.

( K a t a r z y n a , S z y m o n . )

K a t a r z y n a . P raw dziw ie, d o sta ł p o m ięszan ie zm ysłów K toś n ad ch o d zi.

S z y m o n (w chodzi). N iech b ęd z ie p o c h w a lo n y . K a t a r z y n a . N a w ieki! W itam w as S z y m o n ie .

P rzy ch o d zicie, ch o ćb y n a zaw o łan ie, ażeb y w am się użalić w m oim k ło p o cie.

(9)

8

S z y m o n . Idąc d o w as, sp o tk ałe m od w as w y c h o ­ d zące g o ja k ie g o ś p an o czk a, p ew n o jak iś z sąd u G ry zip io rk o , k tó ry w am p rzy n ió sł s m u tn ą now inę K a t a r z y n a . Ale gdzie tam , to m oj Ja n , m ój syn

je d y n a k ?p rzestro ił się za p a n a i p o rz u c ił w ieśniaczy ubiór. T en u b ió r, w k tórym je g o ojciec i p ra d z ia d ­ kow ie chodzili. I o b lek ł się w jak ie ś p ań sk ie ciarastw o.

S z y m o n . O n em u b ra k piątej k lapki w głow ie, alb o go p y c h a u n io sła.

K a t a r z y n a . O d p ew n e g o czasu w cale się od m ien ił.

N ie piln u je g o sp o d a rstw a . K ażdą n ied zielę siedzi w m ieście, p ie n iąd ze rozrzuca, n aw et nie w iem skąd je bierze.

S z y m o n . To źle, m o ja sąsiad k o .

K a t a r z y n a . U p o d o b a ł so b ie w m ieście ja k ąś m am su zelą, i za n ią p rz e p a d a . M ów iłam m u, jeżeli się chce żenić, m a so b ie pojąć w aszą H a n k ę za żo n ę. T o b ęd zie d o b ra n e m a łż e ń stw o . Ale on na m oje słow a b y ł g łu ch em .

S z y m o n . M y ju ż tak że otem w d o m u m ów ili, i nie m ielib y śm y żad n ej p rz eszk o d y n a przeciw tem u . N asz e g o g o sp o d a rstw a d o g ro b u nie w eźm iem y.

A g d y b y śm y o b aj g o sp o d a rstw a połączyli, p o sia d a lib y p ó ł folw arku i m ielib y z czeg o żyć.

K a t a r z y n a . G d y so b ie to p rz y p o m n ę , aż dreszcz mi po kościach p rzech o d zi. Ale co tu ro b ić ? Je d y n a n a d zie ja, że g o sp o d a rstw o na m nie w sąd zie zap isan e. B ędzie źle g o sp o d a rz y ł, d am cały m ajątek n a u b o g ic h , a o sta tn ie dni życia m eg o sp ę d z ę w klasztorze.

S z y m o n . T a k p o tra fią źli lu d z ie d o b re dzieci zepsuć.

(10)

K a t a r z y n a . M acie racyę, m o jeg o Ja n a tylko ek o m o n i żo n a od zielonki o b a ła m u n c ili. N am ów ili g o do m iasta na teatr i ó d te g o czasu ch o ćb y ręką p rz e ­ w rócił, o d m ie n ił się nie d o p o z n a n ia .

S z y m o n . A czyście m u już p rzed staw ili, że się z n a j­

duje na złej d ro d z e ?

K a t a r z y n a . O w szem , p rz ed staw iałam m u, że źle zrobi, b io rąc so b ie m ieszczan k ę za żonę. O d p o ­ w iedział m i, że on chce być p an em , w ięc p ojm ie p a n ią za żonę.

S z y m o n N iem a innej rad y , m u sim y zaczekać, co z teg o w ykw itnie. Lecz tylko niech so b ie sp a m ię ta : że pych a p rzed u p ad k im chodzi (o d ch o d zi.)

K a t a r z y n a . T ak jem u m ów iłam . Ale oto n ad ch o d zi.

Scena V.

( K a t a r z y n a , J a n z paczką, k tórą chow a w kom orze.) J a n (ra d o śn ie): M atu siu , w łaśn ie otrzy m ałem list, że

dzisiaj p rzyjedzie m oja n arz e c zo n a n a s odw iedzić.

A ch, m atu siu , ju ż w am n a jp rzó d m ów ię, że to ciaćko.

K a t a r z y n a . H o la, m oj sy n u , nie w szy stk o złoto, co się św ieci. W przód m u sim y zo b aczy ć, a po tem ro zsąd zić D zisiaj p rzy je źd za, k ied y m y nie m am y czasu . D o p o łu d n ia K uba n a orze, a p o p o łu d n iu b ęd z iem y kartofle sadzić.

J a n . K uba nie orze, p o sła łem g o d o m iasta po m oją n a rze czo n ą. Przecież do n as p ie c h o tą nie przyjdzie.

K a t a r z y n a . C złow iecze, k iedyż p o ln ą ro b o tę zak ó n - czem y, k ied y k o n ie ta k często do m ia sta w ysełasz.

Jeszcze ż a d n e g o roku m y tak p o ź n o kartofli nie sadzili.

(11)

- 10 -

J a n . M ają jeszcze d o sy ć czasu uróść. Do m ia s ta k o n ie p o sła ć m u sia łem , b o m y się ta k um ów ili.

K a t a r z y n a . A sk ąd ż e w ziąłeś w ozu, sk o ro n asze sto ją w d o m u ?

J a n . P o ży czy łem p rz y k ry teg o w ozu o d ek o m o n a.

B a, n aw et K ubę w ystroili n a sta n g re ta , oblekli m u liberyę i w łożyli n a g ło w ę cylinder.

K a t a r z y n a . B oże o d p u ść, co ty n a jg ra w a sz (p o k a ­ zuje n a czole), zd aje m i się, że ci siętam coś p su je.

J a n . O nie, ale chcę b yć ośw ieconym p a n e m , nie w ieśn iak iem .

K a t a r z y n a . Ju ż m i słów b rak u je, rób co, ci się p o d o b a , lecz to ci jeszcze raz p o w ia d a m : „P y ch a p rzed u p ad k iem chodzi (o d ch o d zi na lew o).

Scena VI.

Ś p ie w ! J a n (sam ).

M a tu ś m i to za złe m ają, W ielce się n a m n ie g n ie w a ją, Ź e k o c h a m G re tę śp iew aczk ę, N ie H a n k ę p ro stą w ie śn iacz k ę.

A ch, m u tu siu w y nie w iecie, J a k ie to je st w m ieście życie, G d y w te a trz e się u siąd zie

W ra z z p a n a m i w p ierw szy m rzędzie.

G d y G re ta co ś z aśp iew a, T o się lu d w sz y ste k zadziw ia, M nie zaś se rc e od ra d o śc i P ę k n ą ć chce z w ielkiej m iłości.

(12)

___

li

A m y n a w si co tu m am y

„ B ila u n k u " w ca lc nie znam y, M u sim w po lu w ciąż p ra c o w a ć , N iem a cz a su się „ b ild o w a ć “.

W ięc n ia m y ślę tu p o z o sta ć , C h cę za św iatem p o stę p o w a ć , N iech c ę z o sta ć w iejsk im h a m e m T ylko w m ieście w ielkim p a n em .

T eraz n a p o w itan ie m u szę się po m o d zie ubrać, żeb y G reta w id z ia ła co je stem . • K upiłem so b ie so b ie od R o s e n b a u m a cały n o w y u b ió r. (W ynosi z kom ory paczkę, w yciąga frak, obłoczy, stoję p rzed zw ierciadłem , w y jm u je sto jący k o łn ie rz i białą kraw atę i ubiera się), T e n k o łn ierz za w y so k i, nie w y g o d n y , ani g ło w ą nie idzie ru sz a ć , ale p o trz e b a się p rzy zw y czaić.

A le ja k tu tę k ra w a tę z a w ią z a ć , te g o je sz c z e w życiu n ie w iązałem . T a k nie, to c ia sn o , n ie m ó g łb y m o d d y c h a ć . T a k m o że b ę d z ie lepiej. W ło sy m u sz ę w o n n e m o lejkiem n a m a śc ić , ż e b y o d e m n ie p a c h n ia ło . N iech sie p rz e k o n a ją , że i w ie śn ia k z n a b ild u n g , (sp o g tą d a ). W tej p rę d k o śc i z a p o m n ia łe m cz a rn y c h sp o d n i o b lec, p rę d k o się p rz e b io rę . G dzie m o je s p o d n ie ?

Scena VII.

( J a n , K a t a r z y n a , G r e t l a , F r i e d a . ) K a t a r z y n a (w ch o d zi). J u ż p rzy jech ali (s p o g lą d a n a

J a n a ) A to co za d z iw o lą g ze sk rzy d łam i, p ó ł p a n a , p ó ł w ie śn ia k a .

J a n . C z a rn y c h sp o d n i za p o m n ia łe m , te ra z ju ż za p ó ź n o , już są za d rz w ia m i (lata po sc e n ie ). G dzie m oje sp o d n ie ? J u ż są za d rzw iam i, już za p ó źn o . G dzie m oje sp o d n ie . (G re ta p u k a do drzw i).

(13)

J a n . P ro s im y ! O d zie m o je s p o d n ie ?

G r e t a i F r i e d a (w ch o d zą ) w y so k ie k a p e lu sz e zp io ram i).

G r e t a k ła n ia się). G u te n T a g !

J a n (k łan ia się n isk o i u d e rz a G re tę w n o s ) : G u te n T a g !

G r e t a . A u, au , g ło w ą w n o s m n ie u d e rz y łe ś.

K a t a r z y n a . P ro s z ę m u p rz e b a c z y ć , o n nie p o trafi się po p a ń sk u k łan iać.

J a n . O to m o ja m a tk a , ale p rz e p ra s z a m o n a tylko m ów i p o p o lsk u .

G r e t a . M y ta k ż e p o tra fim y po p o lsk u . H a n s, p rz e d ­ sta w ż e ta k ż e m a tc e m o ją p rz y ja c ió łk ę F rid ę .

J a n (p rz e d sta w ia F rie d ę ). M ateczk o , ta p a n ie n k a je st s o p ra n is tk a w te a trz e i p o trafi ta k w y so k o śp ie w a ć (p o k azu je)

K a t a r z y n a . N a sz K uba też je s t s u p ra n io rz e m . J a k w ejd zie w sto d o le n a p ię tro , a za c z n ie śp ie w a ć , to g o n a p ó ł w si słychać.

G r e t a (do F rie d y n a stro n ie ). O n a m a p o jęc ie o śp iew ie, ja k n ied źw ie d ź o g w ia z d a c h .

J a n . P ro s z ę so b ie u sią ść , (p o d a je k rzesła).

G r e t a i F r i e d a (z d e jm u ją k a p e lu sz e ).

G r e t a . C zy m acie w ięcej p o k o i?

K a t a r z y n a . N ie, d la n a s te g o d o sy ć (p o k azu je).

T ułaj m a m y k u c h n ię , tu ta j k o m o rę i te n pokój.

12

(14)

J a n . M o że p a n ie n k i by się tro c h ę posiliły. M ateczk o d ajcie ja k ą p rz e k ą sk ę .

K a t a r z y n a . M am y św ież y c h le b i św ieże m asło (K ładzie n a sto ł ch leb , m asło i nó ż.)

G r e t a . G d z ie je st p o k o jó w k a ?

K a t a r z y n a . W k u c h n i m a m y słu żącą.

G r e t a . S łu ż ą c ą , ale p o k o jo w k ę, k tó ra p o k o je u p rz ą ta , ra n o w am w ło sy u k ła d a i. t. d.

K a t a r z y n a . T akiej p o k o jó w k i nie u trz y m u je m y , w ło sy sa m a so b ie k a ż d e ra n o g rz e b ie n ie m u k ład am . J a n . M o ź e b y sie p a n ie n k i m le k a n a p iły ?

K a r t a r z y n a (w o ła ): M a g d a , c h o d ź tu!

Scena VIII.

(Ci sa m i i M ag d a).

M a g d a (w chodzi). G o sp o d y n i, c z e g o ż ą d a c ie ? K a t a r z y n a . P rz y n ie ś p a n ie n k o m dw ie szk lan k i

m le k a .

M a g d a . A, a, to p e w n o je d n a z ty ch p a n ie n e k b ę d z ie n a sz ą g o sp o d y n ią .

K a t a r z y n a (p o k a z u je n a G re tę ). T a, lecz jej nie b ę d z ie sz m ó w ić g o sp o d y n i, tylko p an i.

M a g d a . P ra w d a , p ra w d a ta k b ę d ę m ó w ić (ch w y ta G re tę z a su k n ie ). A ch, p a n u c h n ic z k a m a ta k ła d n e su k n ie . P a s e k , p e w n o co b y d u żo n ie jad ła. A ch co w id zę, p a n u c h n ic z k a n o si w lecie rę k a w ic e , czy p a n u c h n y w rącz k i z im n o ?

G r e t a (o d p y ch a ją). D aj m i s p o k ó j!

13

(15)

M a g d a . M u szę je sz c z e p a n u c h n ic z k ę o b jaśn ić, że n a sz a k ra s u la p rz y d o je n iu b a rd z o k o p ie. G dy b y p a n u c h n ic z k a n ie d a la p o z ó r, tylko ra z n o g ą św it, już m leko w y la n e. Ł y sa, to je st sp o k o jn a , z tą m o ż n a ro b ić co się p o d o b a .,

G r e t a . D ajźe m i spokój z tw o jem i k ro w an i.

F r i e d a (do G re ty n a s tr o n ie ) : B ęd ziesz m iała p ięk n e , ta w a rz y stw o .

G r e t a do F r ie d y ) : N ie u rą g a j się.

J a n . M a g d a , p rz y n o ś m leko.

M a g d a . Z a p o m n iałam , z a ra z (odchodzi).

F r i e d a . T u ta j m acie ta k ie d u sz n e p o w ietrze.

K a t a r z y n a . P rz e p ra s z a m , w k u ch n i m a m y m łode g ą się ta , w ięc tak i n iem iły zap a c h .

M a g d a (w ch o d zi, trz y m a ją c w każdej rę c e sz k la n k ę z m lekiem )

J a n . M a g d a, p rz y n ie ś p rzecież n a talerzu .

M a g d a (w raca n a p o w ró t do k u ch n i). N iew iedziałam . J a n . S łu ż ą c a ze w si nie zn a h a d u k a c y i.

K a t a r z y n a . A le je st p ra c o w itą słu żąc ą.

M a g d a (w chodzi, n io są c m isę m leka). P rz e p ra sz a m , obie szk lan k ie nie zm ieściły się n a ta le rz , w ięc p rze lałem n a m isę.

G r e t a . C zy ty m y ślisz, że śm y są k otki, żeb y śm y m leko z m isy ch lap ały .

M a g d a . P rz e p ra sz a m , p rz y n io sę łyżki, ty m czasem u k rajc ie so b ie ch leb a, n a sm a ru jc ie m asłem , oj będ zie w am to sm a k o w a ło .

14

(16)

F r i e d a . T o b ie , ale nie n am .

M a g d a . P a trz c ie , w m ieście k rzy czy cie, źe niernacie co jeść, a ja k przjy d ziecie n a w ies, to sobie w y m y ślacie (odchdzi).

Scena IX.

(Ci sam i, K uba)

K u b a (w chodzi p rz ez śro d e k , u b ra n y w liberyę).

K a t a r z y n a (sp o g lą d a n a K ubę). A to c o ?

K u b a . P ra w d a g o sp o d y n i, że m i w tym u b ra n iu do tw arzy . A le za p o m n ia łe m p o w ied zieć, ż e b y się p a n ie n k i d łu g o nie baw iły, bo H a n s z G re tą się n iecierp liw ią, ch cielib y co n a zęby.

G r e t a (o b ra ż o n a ). Co to z a G r e ta ?

K u b a . N a sz a c isaw a ko b y ła, a H a n s m ój u lu b ien iec siw ek.

G r e t a . O lu d zie, lu d zie, ja k n iejesteście o św ieconi.

P a ń sk ie im io n a n a d a je c ie ko n io m .

J a n . P rz e p ra sz a m , to K uba tak ie im io n a w ynalazł- G r e t a . A le p a n je st o d p o w ied zialn y m .

M a g d a (w ch o d zi z łyżkam i). T ak , p ro sz ę dw ie łyżki, z a c zy n ajcie s m a c z n e g o ap e ty tu .

J a n . K uba, daj k o n io m sian a .

G r e t a . N ie p o trz e b a , m y ju ż o d jeżd żam y . J a n . J a k ż e się p a n io m u n a s p o d o b a ?

G r e t a . M yślałem , że m a sz w ielką p o sia d ło ść , służbę, po k o je, a tu zn a la z łam ta k ą le p ia n k ę z gliny. H an s,

- 15

(17)

w ybij so b ie tę że n ia c z k ę z g ło w y , a w eźm ij sobie sw o je ró w n ie w ie śn ia c z k ę , bo z naszej m ąk i nie b ęd z ie chleba.

M a g d a (w głębiej s p o s trz e g a K u b ę): P a trz c ie , to K uba, ani g o nie p o z n a ła m , w y g lą d a ch o ć b y p a sz a tu re c k i. P o c zek a j, ja się też u stro ję (bierze k a p e ­ lu sz G re ty w sa d z a w sp a k n a głow ę).

K u b a (k ła n ia sie M a g d zie ): M a lca jt!

G r e t a (zdejm uje M ag d zie k ap elu sz). Co sobie m yślisz, k a p e lu sz m i sp lam isz, m a jąc ręce od g n o ju . F r i e d a (w staje). C h o d źm y , m n ie się tu w cale nie

p o d o b a .

J a n . P ro s z ę posilcie się, m ac ie chleb, m asło , m leko.

G r e t a . Je sz c z e m w życiu c h le b a nie k ra ja ła m . S tó ł n ie n a d k ry ty , i m lek o m a m y ły żk am i ch lap ać. Nie ta k m y nie zw yczajne.

K a t a r z y n a . N a w si n ie z n a m y ż a d n y c h ceregieli.

M a g d a . G d y b y ście m iały g łó d , to b y śc ie jadły, ale w a m się jeść nie chce.

K u b a . P r, pr, k o n ie nie c h c ą sta ć . (p rę d k o o d ch o d zi przez śro d ek ).

Scena X.

(Ci sam i, o p ró cz Kuby)

G r e t a . C óź m am y tu ta j b aw ić, pojedziem y.

J a n . J a k ż e ci się G re tu siu p o d o b a u n a s ?

G r e t a . Co m am o d p o w ied zieć n a to p y tan ie. J a m am tu p rzy jść n a w ie ś d o takiej b u d y , do tak ic h

16

(18)

17

so ró n io w , ani m yśli nie m am (śm ieje się). H a ha h a A d i e u !

F r i e d a . A d ieu ! (o d ch o d zą ).

S cena XI.

( K a t a r z y n a , J a n , p o te m S z y m o n . )

J a n (c h w y ta się za g ło w ę , la ta po s c e n ie ) . A niech że cię w c iu rn o śc y w ezm ą. T e g o m i było p o trzeb a.

N alałem so b ie oliw y za kołnierz.

K a t a r z y n a . O to m a sz tw o ją |>ychę, tw o ją w y n io sło ść.

Z aw sze ci m ó w iłam : „ P y c h a p rz ed u p a d k ie m c h o d z i" . J a n . M a tu siu , co te ra z p o c z ą ć ?

K a t a r z y n a . W d ziać n a sieb ie w ie jsk ą s u k m a n ę i pilnie p ra c o w a ć d alej. A w ybij so b ie z g ło w y to p a ń stw o . A le p o w ied z sk ąd m asz te n p ó ł k a p u d ro c z e k ? J a n . K upiłem od R o se n b a u m a .

K a t a r z y n a . Z kąd w ziąłeś, p ie n ię d z y ?

J a n (jąk ając się). P o ży cz y łem p o ży czy łem n a w ek sel 1500 m arek .

K a t a r z y n a . A g d z ie m asz o s ta te k p ie n ię d z y ? J a n . W m ieście w cu k ie rn i p rz e p iłe m n a w inie.

K a t a r z y n a . Oj źle so b ie sy n u p o stą p iłe ś. T e ra z b ę d z ie m y m u sieli k ro w ę s p rz e d a ć i d łu g zapłacić.

J a n (c h w y ta się z a g ło w ę). O re ty , rety , cóź ja u czy n iłem . (P ła c z e , z a ty k a oczy ch u stk ą , id zie do k o m o ry .)

S z y m o n (w c h o d zi p rz e z śro d e k ). N iech b ę d z ie p o c h ­ w a lo n y . . .

(19)

18

K a t a r z y n a . N a w i e k i ! W itajcie S zy m o n ie.

S z y m o n . B ó g z a p łać. W id z ia łe m m ieliście tak że p a ra d n e o d w ied z in y . W id z iałem , jak d w ie h ra b ia n k i od w a s o d jeżd żały .

K a t a r z y n a . M oj sąsied z ie, to była je d n a z tych dam n a rz e c z o n a J a n a , k tó ra m u o tw a rc ie p o w ied ziała, ż e g o n ie ch ce.

S z y m o n (śm ieje się). T o m a sz d z ia d u ro ro ty . P o trz e b a g o ta m b y ło ? T o nie id zie o te śliw ki, tylko p o c o ś ta m w lazł.

K a t a r z y n a . W ie rz a jcie m i m ój są sie d z ie , że się b ę d ę w sty d z ić n a w ieś p o k a z a ć , co m ój syn p rze z je g o p y c h ę n ab ro ił.

S z y m o n . A g d zie p o s z e d ł?

K a t a r z y n a . B eczy w k o m o rz e , o p ła k u je sw o ją g łu p o tę i p y ch ę. C h ciał się p o d w y ż szy ć, lecz n isko u p a d ł i sta ł się p o śm ie w isk ie m ludzi.

S z y m o n . P rz e c ie ż w p iśm ie św . s to i: „Kto się p o d w y ż sz a , b ę d z ie u n iż o n , a k to się u n iża, b ęd zie p o d w y ż sz o n .

K a t a r z y n a . J e s z c z e do te g o i d łu g u n a ro b ił za u b ra n ia , a o s ta te k p rz e c h u la ł w c u k ie rn ia c h . D o p a d li g łu p ie g o w ie śn ia k a , św iad czy li i p o ch leb iali m u , a o n sta w ia ł b u te lk ę z a b u te lk ą w in a, a k o led zy i d a m y piły a w d u c h u się z n ie g o w y śm ie w ali.

S z y m o n . S ą sia d k o , n a s z e p rz y sło w ie p o w ia d a : N ie m ięszaj się m ię d zy plew y, to cię trz o d a c h le w n a n ie p o ż re .

K a t a r z y n a . T o sam o m u m ó w iłam , ale n iech ciał słu c h a ć , tylko za św ia te m p o stę p o w a ć . O to n a d ­ ch odzi.

(20)

S cena XII.

(Ci sam i, J a n w k a m izelce.) J a n . W itam w a s S zy m o n ie.

S z y m o n . B ó g z a p ł a ć ! A co ja w id zę, o czo m m oim nie w ie rz ę . C ała w ie ś m ów i, ż e się J a n e k p rz e k a ­ b acił n a p a n a , a to n ie p ra w d a .

J a n . J a k m i je s t m iła ta w iejsk a k am ize la, ja k je s te m w niej sz c z ę ś liw e m . S z y m o n ie , sz c z e rz e w a m p o ­ w ia d a m , że w ie jsk ie g o u b io ru nie p o rz u c ę do

śm ierci. T a k m n ie d o p ro w a d z iły to w a rz y s tw a h u la c z e i źli d o ra d c z y .

S z y m o n . S ły szałem , ż e ś się p o n o z arę czy ł i to z ja k ą ś k o m e d y a n tk ą z m ia sta . K iedy b ęd zie w e se le ? J a n . B oże zach o w a j m n ie od te g o n ie sz c z ę ścia .

T ylko B o g u d zięk u ję, że mi z d ją ł z m o ic h oczu z a sło n ę , że p o z n a łe m m o ją p y c h ę i w y n io sło ść . G d y b y m się nie był naw ró cił, był bym n ie s z c z ę ­ śliw ym aż do śm ierci.

S z y m o n . A k to ż c ię do te g o n a m ó w ił?

J a n . K to ? E k o m o n , ż a n d a rm i zie lo n k o w ie n a ­ m ów ili m n ie do m ia sta i ta m m n ie ogłupili.

S z y m o n . A cóż to b y ła za d z ie w c z y n a, z k tó rą się m ia łe ś z a rę c z y ć ?

J a n . Ś p iew a czk a z te a tru .

K a t a r z y n a . W idzicie S zy m o n ie, śp ie w a c z k a z te a tru n a w ieś za g o s p o d y n i, to się ta k sto su je , jak

k o zie ł za o g ro d n ik a .

J a n . W olałbym od w sty d u p o d ziem ię się ukryć jak s ię na św iat p o k azać. Oj n ie szę sn a p ycho, ile ty lu d zi do u b ó stw a i w sty d u d o p ro w a d z a sz .

19

(21)

20

Scena XIII.

(Ci sam i i H a n k a .)

H a n k a (w chodzi przez środek). N iech będ zie p o c h ­ w a lo n y . . .

K a t a r z y n a . N a w ieki!

H a n k a O jcze, p rzy szłam pow iedzieć, że o trzeciej g o d z in ie m acie p rzy b y ć n a pole, tam przyjdzie m iernik p o le w ym ierzać.

K a t a r z y n a . J a k się m asz, H a n e c z k o ? (p o d a je rękę).

H a n k a . D o b rz e ! D zięki B o g u , je stem zd ro w a i w eso ła jak ryba.

J a n (na str.): T e g o o so b ie pow iedzieć nie m ogę (sp o g lą d a \na H an k ę na str.). Ja k a o n a u ro d n a, pięk n a, szy k o w n a, liczka ch o ćb y m a lo w a n e , zęby bieluśkie.

H a n k a (sp o g lą d a ją c n a J a n a ), A to c o ? Ju ż teraz ża d n e m u nie w ierzę. D ziew czyny m ów iły, że Ja n e k się p rzeb rał do jak ieg o ś p ó łk a p u d ro c z k a , a to przecież nie p raw d a.

J a n . H an eczk o , zrzuciłem ze sieb ie to ciarastw o i chcę n a d a l p o zo sta ć w ieśniakiem . P o w ia d a m ci, że te u b ra n ie p a ń sk ie b a rd z o nie w y g o d n e . W sadziłem n a szyję sto jący tw a rd y k o łn ierz, w ięć ani n atę , ani ow ę stro n ę n ie m o g łem g ło w y o brocić. D źw igałem g ło w ę, n ie p rzy m ierzając ja k b o cian n a sto d o le.

K a t a r z y n a . H an e czk o , g d y b y ś go ty b y ła w idziała w tym u b ra n iu , b y ła byś pękła o d śm iech u . W p ręd k o ści z a p o m n ia ł czarn y ch sp o d n i oblec, w ięc d łu g ie bu ty , żółte z k o rz a n n e sp o d n ie , frak ze sk rzy ­ d łam i, sto jący k o łn ierz. A w łosy n am a ścił jakiem ś

(22)

w o n n em olejkiem , że jeszcze teraz w p o k o ju pachnie.

Ale ja zaw sze m ó w ię : „ C h o d ź w ro n o , ja k jesteś stw o rz o n o ."

J a n . M atko, p rzep u ście, daru jcie, ju ż te g o więcej nie uczynię.

H a n k a (na str.) Żal m i b ie d a k a , że się w ystaw ił n a p o śm iew isk o .

K a t a r z y n a . Jeżeli b ę d ziesz się ch ciał żenić, kto w ie, jeżeli b y teraz H a n k a za cieb ie p oszła.

J a n . H an eczk o , H an eczk o nie p o g a rd zaj n a w ro co n em g rzesznikiem . J a ci p rzy rz ek am , że ze m nie b ęd ziesz m iała d o b re g o ch ło p a.

H a n k a . O d p o w ie d z i d ać nie m o g ę, w p rzó d y się m u szę m o jeg o ojca i m atki z a p y tać (n a s tr ) : Zal m i c h ło p a k a .

K a t a r z y n a . S ąsied zie, cóż w y n a t o ?

S z y m o n . D zisiaj tylko ty le. Jeżeli J a n b ęd zie się p ro w ad ził d o b rze i w zorow o i n ie p o d n ie sie się znow u w p y ch ę przez trzy m iesiące, to potem m o żem y p rzy stąp ić bliżej d o rzeczy.

J a n . N ie trzy m iesiące, ale d o śm ierci p o z o sta n ę d o b ry m i rzeteln e m człow iekiem .

S z y m o n . H a n k a , cóż ty na to ?

H a n k a (n a str). Żal m i b ie d a k a . (G ło ś n o ) : O jcze, k ie d y Ja n e k szczerze p rzy rzek a p o p raw ę, m oże to będ zie za d łu g o trzy m iesiące tej p o k u ty .

S z y m o n (śm ieje się). A cha, J a n e k ju ż m a n a sw oją stro n ę ad w o k ata. N iech że już będzie tylko dw a m iesiące.

21

(23)

22

J a n . A le p rze z te n cz a s w o ln o mi z H a n e c z k ą ro z ­ m a w iać i iść z n ią do k o ścio ła.

S z y m o n . D la c z e g o nie.

K a t a r z y n a . J a n ie , p o d z ię k u j S zy m o n o w i.

J a n (c h w y ta z a rę k ę S z y m o n a ). D zięk u ję se rd e c z n ie za w a sz ą d o b rą ra d ę . N iech w a m to P a n B ó g n ie b e m w y n a d g ro d z i. H a n e c z k o , to b ie ta k ż e d zię­

kuję, że m n ą n ie p o g a rd z a sz .

K a t a r z y n a . J a so b ie z a ra z m y śla łam , że s ta ra m iło ść n ie z d rz e w n ie je.

S cena XIV.

(Ci sam i, K uba w c h o d z i, p o te m M a g d a .) J a n . K uba, ju ż e ś p o w ró c ił?

K u b a . T a k ! A le g o s p o d a rz u , p o w ia d a m w a m , że, g d y o d w o ziłem te dw ie m a m ru z e le do m iasta, o k ro p n ie n a w a s w y zyw ały. Ba, n a w e t je d n a (bije się w p iersi) B oże m i o d p u ść te n g rz e c h , n a w a s zak lęła. T e n p rz e k lę ty c h am , te n n ie o k rz e s a n y g b u r. M ów ię w am , że m n ie aż u sz y b o la ły słu c h ać.

M ało b ra k o w a ło , był bym zac zął w alić b iczy sk iem po g ło w a c h . A le p o m y śla łe m s o b ie : „ P sie g ło sy nie id ą w n ie b io sy ."

K a t a r z y n a . A w iele ci d a ły n a p i w o ?

K u b a . A ni sz e lą g a . , O n e m ów iły, że g o sp o d a rz o w i w y sta w ią ra c h u n e k z a z m u d z e n ie c z a su i o sz u k a ń stw o . Że g o s p o d a rz m ów ił ż e p o s ia d a d w ó r, p o koje, g u w e rn a tk i, p o k o jó w k i i B ó g w ie co ta m jeszcze.

A p o te m je z a p ro w a d z ił do s ta re g o ch a łu p sk a . J a n . K uba, n ie w sp o m in a j m i już, bo mi się serce

k ra je n a d m o ją g łu p o tą .

(24)

23

S z y m o n . Z tak iem i o sz u sta m i p o trz e b a o stro ż n ie p o stę p o w a ć i z niem i się n ie o d d aw ać.

M a g d a (w p ad a). K uba, cielę w p a d ło do g n o jó w k i.

(W szyjscy p rę d k o o d c h o d z ą .)

S z y m o n (sam do p u b licz n o śc i). S z a n o w n a P u b li­

czn o ść, w id zieliśm y o b ra z e k p y c h y i w yn io sło ści i jej skutki. W ięc c h ro ń m y się w szy scy p y ch y , ż e b y n am się ta k n ie p rz y d a ło ja k Ja n k o w i. I p a m ię ta jm y so b ie za w sz e n a s z e p rzy sło w ie p o ls k ie : „ P y c h a p rzed u p a d k ie m c h o d z i!“

Ś p iew 2.

P y c h a p rz e d n p a d k ie m ch odzi, G łu p ich lu d zi za n o s w o d zi, K tórzy w g ó rę w y latu ją, P o te m n isk o u sia d a ją .

P y c h a p rz e d u p a d k ie m ch odzi, Z p y sz n y c h lu d zi so b ie szydzi, K torąy n a s ta n się w y n o sz ą , W k o ń cu o ch leb lu d zi p ro sz ą . P y c h a p rz e d u p a d k ie m chodzi, P a m ię ta jc ie starzy , m łodzi, Ż e b y ście n ie żałow ali, P y c h ę z d a le k a m ijali.

Z a sło n a sp a d a .

B ez p o z w o le n ia a u to ra n ie w o ln o o d g ry w a ć .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ale żebi temu grinor nauczyć, żeby wun wypisywał dobra polska gazeta i żeby jego czytywał, żeby wun został obywatelem, aby zaczynał chodzowacz do nait skól,

Rózia: Jest to Florjan Uczciwek, pasierb mego wujaszka i uradzi ­ liśmy, że się ożenimy, ale jego ojciec nie chce na to zezwolić więc przy­.. szedł mi to powiedzieć

Jak tylko cokolwiek się ułatwię w domu, nie omieszkam się

DRUGI TANECZNIK : Wesołe wom było śpiewanie i granie, Wesołe niek bedzie wase gazdowanie.

kościelno opowiadała, ze Rak obiecoł Bregi- dzie dwa stajania (pólka) pod; zimnioki i chustkę wełniastą, jak bedzie za Józkiem u wos opredowała

50 Przed siedmiu wiekami obrazek dram. 50 Przygody i kłopoty Fotografa,

Co oni zrobili, tego nie wiem, ale ja sobie tak myślę, że jeżeli się oni od maleńkości u-... to przecież muszą więcej umieć, niż wy, coście się niczego i nigdzie

[r]