• Nie Znaleziono Wyników

Kilka uwag o „Encyklopedii Gorzowa” Jerzego Zysnarskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kilka uwag o „Encyklopedii Gorzowa” Jerzego Zysnarskiego"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Dariusz A. Rymar

Kilka uwag o „Encyklopedii

Gorzowa” Jerzego Zysnarskiego

Nadwarciański Rocznik Historyczno-Archiwalny nr 15, 301-306

2008

(2)

NR 15/2008

Dariusz A. Rymar

Gorzów

Kilka uwag o „Encyklopedii Gorzowa” Jerzego Zysnarskiego

Na wstępie muszę zaznaczyć, że pisząc o „Encyklopedii Gorzowa”, nie jestem obiek-tywny. I dzieje się tak z co najmniej dwóch powodów. Pierwszym z nich jest to, iż Autora „Encyklopedii” znam od wielu lat. Był jedną z pierwszych osób, jakie poznałem w Go-rzowie, gdy zacząłem się tu pojawiać w końcu roku 1990. Jerzy Zysnarski – w tamtym czasie dziennikarz i redaktor naczelny „Ziemi Gorzowskiej” – był wtedy jednym z orga-nizatorów Towarzystwa Przyjaciół Archiwum i Pamiątek Przeszłości (i od 1994 roku do dziś jego prezesem) – stowarzyszenia, które zajęło się pomocą gorzowskiemu oddziałowi Archiwum Państwowego, mającego wtedy kłopoty lokalowe i organizacyjne. I to jest jego znaczący wkład w rozwój gorzowskiego archiwum. Kiedy już zamieszkałem w Gorzowie (wiosną 1991) i kiedy zacząłem poznawać to obce mi miasto, szybko zrozumiałem kim jest Jerzy Zysnarski. Dla mnie okazał się wyśmienitym badaczem przeszłości Gorzowa i regionu gorzowskiego. Pamiętam, jakim zaskoczeniem dla mnie były teksty dotyczą-ce historii regionalnej pisane z wielka pasją, znawstwem i przenikliwością. Osobnym dziełem był „Słownik Gorzowski” opracowywany przy współudziale Zbigniewa Mile-ra. Wielka szkoda, że nie został ukończony i urwał się gdzieś na literze „S”. Pomimo to „Słownik” i tak pozostaje dziełem wyjątkowym, w którym po raz pierwszy po polsku napisano o niemieckiej historii niejednej z miejscowości.

Ale to nie jedyny powód mojego nieobiektywizmu. Drugi jest taki, że sam byłem inicjatorem opracowania podobnej encyklopedii. Taki pomysł dawno temu chodził mi po głowie, jednak dopiero gdy pan Zbigniew Czarnuch wystąpił z podobną inicjatywą, pomyślałem, że to może się udać. Był rok 2001 i w perspektywie 750-lecie miasta, byłoby dobrą okazją do wydania takiej właśnie książki. Pomysł ten zgłosiłem na promocji mało znanej choć pięknie wydanej „Księgi pamiątkowej miasta Gorzowa”, która odbyła się 8 li-stopada 2001 roku w pałacyku przy ul. Kazimierza Wielkiego. W promocji wzięła udział redakcja tej „Księgi” (Zdzisław Linkowski, Lidia Przybyłowicz, Stefania Kiełbasiewicz, Grażyna Pytlak, Jerzy Zysnarski i ja), prezydent miasta Tadeusz Jędrzejczak oraz kilku dziennikarzy. Pomysł został przyjęty bez entuzjazmu, a pomimo to zdecydowałem się przelać go na papier. Plan był prosty: chciałem aby Towarzystwo Przyjaciół Archiwum i Pamiątek Przeszłości – w kręgu którego pomysł się zrodził, wystąpiło jako grupa ini-cjatywna, której celem było zawiązanie redakcji. W drugim etapie powołana redakcja miała przystąpić do opracowania listy haseł mających się znaleźć w encyklopedii, zaś w kolejnych – ich opracowanie i złożenie w całość. Praca była przewidziana dla wielu osób i na kilka lat. Patronatem i finansowaniem miał ten projekt objąć – w moim zamyśle – prezydent Gorzowa. Z taką propozycją wystąpiłem w kwietniu roku 2002 do władz miasta – niestety bez powodzenia. Rezultatu nie przyniosły także inne moje działania w tym zakresie, no i tak pomysł umarł. Kiedy w roku 2005 przystąpiono do układania planu przedsięwzięć wydawniczych z okazji zbliżającego się jubileuszu 750-lecia, nawet

(3)

302 303

nie próbowałem zgłaszać takiej idei – w mojej ocenie było już za późno. Tym bardziej, że taki pomysł, różniący się jednak zasadniczo w jednym punkcie od mojego, zgłosił wów-czas Jerzy Zysnarski. Ta zasadnicza różnica to pomysł na autorski, czyli napisany przez jedną osobę, charakter encyklopedii.

Dwa powyższe zastrzeżenia być może powinny sprawić, że nie powinienem się wy-powiadać w kwestii encyklopedii. Jak jednak gorzowski regionalista może przemilczeć takie dzieło?

To co chciałbym tu wyartykułować, nie jest próbą recenzji. Nie jestem nawet w sta-nie pokusić się na zrecenzowasta-nie książki, która obejmuje 750 lat historii miasta. Po pro-stu wydaje mi się, że wiedza żadnego człowieka z jednej strony oraz stan badań z drugiej nie umożliwiają ogarnięcie całości problematyki. W każdym razie moja wiedza nie jest wystarczająca. Mam jednak kilka przemyśleń, które zawarłem poniżej.

Zasadnicza uwaga jaką mam do treści, to są zachwiane proporcje pomiędzy infor-macjami dotyczącymi okresu niemieckiego i polskiego. Lata po 1945 są w zdecydowanej mniejszości. Wprawdzie można powiedzieć, że przecież to tylko sześćdziesiąt parę lat z 750, ale przecież miasto w tym okresie znacznie się rozrosło i nabrało charakteru o regionalnym znaczeniu. Przeładowanie informacjami dotyczącymi miasta sprzed roku 1945 jest znaczne. Jednocześnie merytorycznie jest to najlepsza część encyklopedii, nie-budząca moich uwag. Jest w niej szereg miniartykułów opisujących detalicznie i intere-sująco historię Gorzowa. Autor zawarł tu sporo swoich odkryć istotnych dla każdego, kto zajmuje się historią miasta. No ale przecież to jest encyklopedia Gorzowa, a nie Lands-bergu!

Dariusz A. Rymar

(4)
(5)

304 305

Najwięcej zastrzeżeń jednak mam do części opisujących historię powojenną. Pewnie dlatego, że sam interesuję się tym okresem. Za największy błąd Autora uważam to, iż zdecydował się na zaprezentowanie biogramów osób żyjących i to bez konsultacji z nimi. Stąd też za co najmniej dyskusyjne uważam przytaczanie szczegółów z życia osobistego prezentowanych postaci. Brak jest też jakichś jednolitych kryteriów sporządzania bio-gramów osób żyjących. W niektórych biogramach szczegółowo wylicza się nawet epizo-dyczne członkostwo w PZPR, w innych brak informacji o przynależności politycznej. Z jednej strony niektóre biogramy obfitują w detale, dokładne daty dzienne (za co chwała Autorowi), z drugiej rażą niestarannością i niedokładnością, jak np. orientacyjne daty sprawowania funkcji przewodniczącego Miejskiej Rady Narodowej przez Jerzego Pie-trzyka. A przecież sprawdzenie tych dat mogłoby zająć kilkanaście minut.

Ogarnięcie masy biogramów osób żyjących współcześnie bez konsultacji z zaintere-sowanymi okazało się próbą ryzykowną i skazaną na popełnienie wielu błędów. Otrzy-małem od kilku osób sygnały, które informują o błędnych faktach w ich biogramach, nie chcę ich jednak przytaczać. Niech za przykład (o którym już informowałem Auto-ra) posłuży biogram mój oraz mojego ojca, w których znalazłem dwa błędy (nigdy nie otrzymałem Brązowego Krzyża Zasługi, zaś mój ojciec pracę doktorską napisał na inny temat niż ten podany w biogramie). Czy to dużo czy mało? Tę ocenę pozostawiam czy-telnikom.

Osobną kwestią jest dobór haseł biograficznych. W „Encyklopedii” razi mnie brak biogramów takich osób, jak np.: Zbigniew Borek, czołowy dziennikarz i publicysta go-rzowski, w sytuacji gdy są biogramy mniej istotnych dziennikarzy; Jarosław Porwich – działacz opozycji z lat 80. i przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność”, podczas gdy są inni jego poprzednicy; Bronisław Żurawiecki – także działacz opozycji z lat 80. (i to jeden z czołowych), w latach 90. także przewodniczący NSZZ „Solidar-ność”; dr Paweł Leszczyński młody gorzowski uczony i wiceprzewodniczący Rady Mia-sta; Zbigniew Miler – wybitny gorzowski historyk i regionalista, przez lata współtwórca wspomnianego „Słownika Gorzowskiego” (o czym także nie ma wzmianki); Małgorzata Pytlak – znany archeolog gorzowski, znana z wielu wykopalisk na terenie miasta oraz publikacji tego dotyczących, Juliusz Sikorski – autor wielu publikacji naukowych o go-rzowskim Kościele po roku 1945 (wykorzystywanych w „Encyklopedii”); Władysław Chrostowski – były wieloletni Wojewódzki Konserwator Zabytków; Błażej Skaziński – regionalista, szef delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków, Stanisław Sinkowski – archeolog z gorzowskiego muzeum.

Kolejnym elementem związanym z biogramami budzącymi moje zdziwienie jest coś, co można określić jako „swobodne wnioskowanie”. Oto np. z biogramu gorzowskie-go sekretarza PPR Bolesława Malinowskiegorzowskie-go, który pochodził z Warszawy i „zniknął” z Gorzowa w latach 40. dowiadujemy się, że „być może to on wystąpił w 1953 jako ław-nik w procesie Nila-Fieldorfa”. A więc Malinowskiemu przypisano dość poważny zarzut uczestniczenia w mordzie sądowym, stosując formułę, że „być może” to chodzi o niego. Z kolei Rajmund Hemmerling – działacz gospodarczy z lat 40., rzekomo w czasie okupa-cji hitlerowskiej „miał podpisać volkslistę”. Kto tak sądzi, że on tę listę podpisał, no i czy podpisał czy nie – tego się nie dowiadujemy, a przecież znów chodzi o poważny zarzut. Przy tych przykładach zupełnie niewinnie jawi się dopisek w biogramie Janiny Wyrzy-kowskiej, że to „może żona Czesława Wyrzykowskiego”. Wszystkie te wnioski będące rezultatem badań Autora są bardzo interesujące, co więcej może nawet trafne. Jeśli tak – to czapki z głów przed Autorem, bo znów swoją dociekliwością i pracowitością zadziwi

(6)

niejednego. Ale ja poproszę najpierw o dowody. Czytelnik uważnie śledzący dyskusję na temat „Encyklopedii Gorzowa” zapewne pamięta jedną z największych wpadek Autora i pomylenie dwóch Katarzyn Zawidzkich – Miss Polonia, gorzowianki z pochodzenia i dziennikarki paryskiego radia. A przecież wydawałoby się, że w Paryżu może mieszkać tylko jedna osoba nazywająca się Katarzyna Zawidzka. Więc może Bolesławów Mali-nowskich też było więcej niż jeden?

Kolejną sprawą są kwestie warsztatowe. Za spory mankament „Encyklopedii” uwa-żam brak informacji o literaturze, na podstawie której dane hasło opracowano. W „En-cyklopedii” zapewne dominują hasła w zupełności należące do jej Autora, będące plo-nem jego dociekań. Ale też z drugiej strony – co zupełnie oczywiste – jest też sporo haseł, w których Jerzy Zysnarski streszcza pracę innych, nie informując jednak o tym czytelników. Powstaje zatem pytanie: skoro encyklopedia ma autorski charakter, to czy taka metoda jest dopuszczalna? W dodatku niektóre hasła odsyłają do oryginalnego ar-tykułu, z którego czerpał Autor, a zatem powstaje wrażenie, że wszystkie niepodpisane są autorstwa Jerzego Zysnarskiego. Tymczasem ja sam doliczyłem się ponad 50 biogra-mów, które w całości lub dużej części zostały oparte na moich badaniach (np. Henryk Bajszczak, Natalia Bukowiecka) i tylko jedno z nich zostało podpisane (Henryk Zieliń-ski). Dlaczego tylko to? Trudno to wywnioskować. A przecież encyklopedia powinna nie tylko zaspokajać najpilniejsze potrzeby informacyjne czytelnika, ale także odsyłać go przynajmniej do ważniejszej literatury, jaka jest. Zdaję sobie sprawę, że nie jest możliwe spełnienie tego postulatu przy każdym haśle, ale przecież w wielu możliwe jest. Tym bardziej, że na 750 stronach „Encyklopedii” zabrakło choćby dwóch stron na podanie ważniejszych publikacji historycznych dotyczących miasta, z których Autor korzystał!

W niektórych hasłach jest widoczny pośpiech, jaki towarzyszył Autorowi, albo też zagrały jakieś inne względy, np. konieczność skracania haseł. I tak np. w haśle „Lubuska Wytwórnia Domów Seryjnych” znajdziemy zaznaczony kursywą obszerny cytat infor-mujący o tej fabryce, że „przy hali znajduje się szereg pomieszczeń przeznaczonych na poszczególne warsztaty, składy materiałów budowlanych, kantor, laboratorium, świetli-cę […] Hala posiada specjalną boczniświetli-cę kolejową. […] W chwili obecnej przy pracach oczyszczających i montażowych zatrudnionych jest kilkunastu robotników”. Autor wy-raźnie zaznaczył, że jest to cytat, bo tekst napisał kursywą. A pomimo to nie znajdziemy informacji, skąd ten cytat pochodzi. Czy to jakiś dokument został zacytowany, czy jakiś artykuł prasowy, czy też może mówi o tym jakiś pamiętnik? Nie wiemy. Takich wtrętów o nieznanym pochodzeniu jest więcej. Np. w hasłach Stanisław Miłostan i Stanisław Za-górski, i in.

W całej „Encyklopedii” naliczyłem też ok. 10 ilustracji pochodzących bądź to ze zbiorów Archiwum Państwowego, bądź z moich publikacji i nigdzie nie zostało to od-notowane.

Zdaję sobie sprawę, że tworząc, każdy popełnia błędy. Nie jestem i ja wolny od po-myłek, bo tylko ten się nie myli, kto nie robi nic. Jednak – jak sądzę – błędem zasadni-czym była próba ogarnięcia 750 lat historii miasta przez jedną osobę! To jest niemożliwe. „Encyklopedię” można dalej uzupełniać i poprawiać, a i tak znajdą się niedociągnięcia i luki, bo taka to jest skomplikowana materia. Trudno mi zatem uznać ten pomysł za do końca udany. Liczne (dyskusyjne czasem) mankamenty opisane powyżej podważają moje zaufanie do całości. Gdyby Autor inaczej nazwał swoje dzieło, np. „Alfabet Gorzo-wa Jerzego Zysnarskiego” albo np. „Leksykon gorzowski”, z pewnością inaczej książka byłaby odbierana. Nadając książce rangę encyklopedii Autor podniósł sobie bardzo

(7)

po-306

przeczkę i moim zdaniem, mimo doskonałych obszernych fragmentów, nie do końca właściwie wywiązał się z narzuconej sobie roli.

Co gorsza, sprawa encyklopedii została „sprywatyzowana”. W projekcie, o którym pisałem na początku, miało być tak, że cały dorobek redakcyjny miał się stać własnością miasta. Można by go później poprawiać i uzupełniać, wydając co jakiś czas kolejne tomy czy edycje. Teraz jest to niemożliwe bez zgody Autora, który (i słusznie z Jego punktu widzenia) będzie za kolejne wydania domagał się kolejnych honorariów, a miasto, chcąc mieć nadal encyklopedię w sprzedaży, albo będzie te oczekiwania spełniało, albo będzie musiało zrezygnować z wydawania kolejnych edycji.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podstawowe słabości koncepcji dobrego rządzenia w świetle badań nowej ekonomii politycznej Kolejność realizowania poszczególnych kryteriów Z punktu widzenia dorobku nowej

Charakterystyczna jest zwłaszcza ostatnia pogłoska, która połączyła ofiary i katów w jedną zdemoralizowaną całość, pozwalając umieścić skandaliczne wydarzenie

skiej na źródła słabości Rzeczypospolitej jako na czynnik, który um ożliwił dokonanie rozbioru, podobnie jak nie zajmowałem, się poglądami na temat źródeł

stanawia się nad [czymś J (dalej, w skrócie: zastanawiać się), który pojawia się w zdaniach typu Jan zastanawia się nad tym, dlaczego Zuzia wyjechała.. Cechy

Based on the survival analyses, failure probabilities as a function of time were estimated for the following failure modes: global anode failure; local anode failure; primary

1983-1985 przeprow adzo­ no remont kapitalny obiektu wraz z częściową adaptacją poddasza, wym ieniono częściowo konstruk­ cję dachow ą oraz pokrycie, prze­ prow adzono

the effects of relative sea-level rise on coastal

W latach 1947-1980 należał do rzadkości na całym obszarze Wyżyny Łódzkiej, w późniejszym czasie jego liczebność zwiększyła się i dziś nie należy do