Maria Grabowska
Kamieński czy Dembowski?
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 68/1, 364-366
KAMIEŃSKI CZY DEMBOWSKI?
Hipotezę moją o spotkaniu i dyskusji m iędzy Krasińskim a D em b ow sk im 1 zakw estionow ał Zbigniew Sudolski, zasłużony edytor listów Krasińskiego, dociekli w y szperacz i szczęśliw y znalazca w ielu cennych dokumentów. Odkrył on m ate riały dotyczące interesującego epizodu związanego z „antyw zajem nym i’’ (jak by je określił Tuwim) stosunkami Krasińskiego i Henryka Kam ieńskiego. Omówił tę niejasną kartę przeszłości w studium Hrabia H enryk polemistą i obrońcą P an
kracego („Pamiętnik Literacki” 1976, z. 3). Z faktu, iż Krasiński zafascynowany
b ył osobowością autora P ra w d ży w otn yc h narodu polskiego, że nie tylko z nim się spotykał, rozmawiał, ale że ponadto zabiegał o uwolnienie K am ieńskiego od za rzutu (wysuwanego w śledztw ie w r. 1845) autorstwa P ra w d ży w o tn y c h i K a t e
chizmu dem okratycznego — w yciągnął Sudolski w niosek, iż ustęp wspom nień S ta
nisław a Małachowskiego, który cytuję w sw ych „domniem aniach”, dotyczy nie Dem bowskiego, lecz Kam ieńskiego. Choć dziwne zdawać się może, iż ponad 30-let- niego Kam ieńskiego, równolatka Zygmunta, nazywa Małachowski „m łodym ”, ale Sudolski cytuje inny fragm ent Krótk iego rysu z życia i pism Z ygm u n ta K rasiń
skiego, w7 którym autor używa analogicznych określeń: „młody”, „zacny”, „zapa
lony patriota”, przy czym epitety te odnoszą się niew ątpliw ie do H enryka K a m ieńskiego. Znajdujemy tam jeszcze jedno określenie: „znany m u” (tj. K rasiń skiemu).
Otóż nie ulega wątpliw ości, że Krasiński znał Kam ieńskiego, że zetknął się z nim i rozm awiał jeszcze w okresie przed aresztowaniem autora Katechizm u w 1845 roku. W ykluczyć zatem niepodobna z całą pewnością, że fragm ent K r ó t
kiego rysu, który cytowałam w swym artykule jako św iadectw o dyskusji hrabiego
Henryka (Krasińskiego) z Pankracym (Dembowskim), dotyczy rozm owy autora
P salm ów przyszłości z twórcą P ra w d żywotn ych.
Przeciw tej hipotezie przem awia jednak kilka argumentów. U dział K am ień skiego w organizacji spiskowej był tak głęboko zakonspirowany, iż nie został on aresztow any w czasie „pogromu” w r. 1843, ale dopiero w 1845, kiedy śledztwo też nie mogło udowodnić jego uczestnictwa w ruchu spiskowym, oparło się jed y nie na podejrzeniach. Zawdzięczał to K am ieński temu, że działał był niesłychanie ostrożnie, nie ujaw niając swojej roli naw et przed współspiskowcam i. Trudno w ięc przypuścić, jakoby pew nego dnia — jak pisze M ałachowski — w trakcie rozmowy z Krasińskim „zwierzył mu się, że czynić się m ają przygotowania do nowego powstania narodowego”; jakoby ten sam K am ieński, który starannie ukryw ał sw o je autorstw o P ra w d żyw otn ych, teraz „Objawiał [...] gotowość do używ ania w sze l kich środków potrzebnych teroryzm u”. N iełatw o też wierzyć, aby ostrożny, n ieu f ny w stosunkach do ludzi K am ieński „przyszedł zawezwać Zygmunta do przyło żenia ręki do tego dzieła” 2.
Sytuacja taka jest nie do pomyślenia, zwłaszcza jeśli przypom nim y sobie w yznanie K am ieńskiego: „Autor Psalm ów kilka lub kilkanaście lat przedtem [za pew ne przed okresem pisania Pam iętn ików i w izeru nków , tj. w latach czterdzie stych, Pamiętn iki bowiem powstaw ały w 1852— 18531 znajdował, że mam postać 1 Spotkanie Pankracego z Hrabią Henrykiem. Plo tk i i domniemania historyczne. „Pam iętnik Literacki” 1973, z. 4.
2 S. M a ł a c h o w s k i , K r ó tk i rys z życia i pism Zygm unta Krasińskiego. K ra ków 1876, s. 39—40. Cyt. w artykule Z. S u d o 1 s к i e go na s. 108. O sw ej ostroż ności i nieufności H. K a m i e ń s k i sam pisał (Pamiętniki i wizerunki. Z ręko p isów przygotowała do druku i przypisami opatrzyła I. Ś l i w i ń s k a . W stęp opra
spiskowego z powołania, a kiedy p ó ź n i e j m ówiłem mu prawdę, ż e m w c a l e d o ż a d n y c h n i e n a l e ż a ł [...], podobno mi nie w ierzył” 3. „Później”, a więc zapewne po powrocie ze zsyłki do W iatki. A le nie chodzi tu o ścisłą datę zaprze czenia uczestnictw a w spiskach ani naw et o to, czy owo zapewnienie złożone Krasińskiem u było „prawdą”. Po prostu w y d a j e s i ę n i e m o ż l i w e , a b y t a k i e z a p e w n i e n i e o n i e p r z y n a l e ż n o ś c i d o s p i s k u , w którym kol w iek m om encie złożone — b y ł o z g o d n e z przekazaną przez Małachowskiego w iadom ością, że r o z m ó w c a K r a s i ń s k i e g o w t a j e m n i c z a ł g o w p l a n y p o w s t a n i a , inform ował o rew olucyjnym charakterze ruchu i m o żliw ości użycia terroru i, co więcej, n a m a w i ał autora Przedśw itu d o p r z y ł o ż e n i a r ę k i d o d z i e ł a p r z y g o t o w y w a n e j k o n s p i r a c y j n i e r e w o l u c j i .
Być m oże, iż wspom niany przez M ałachowskiego „bardzo zacny już nieżyjący m łody człow iek ” — to nie Dem bowski, chociaż dostępne nam wiadomości o m e todach działania tego rew olucjonisty-konspiratora-zapaieńca pozwalają wyciągnąć w niosek, że to on w łaśnie był zdolny do takiego kroku. Dem bowski parł gw ał townie do powstania, do rew olucji — w ierzył, że cały naród zjednoczy się w w alce 0 zrzucenie niew oli politycznej, poprzedziwszy ten czyn w yzw oleniem społecznym. To on prow adził sw oją pracę konspiratora niem al jawnie. Wspomina Kam ieński: „postępow anie jego było [...] nieostrożne [...]. Spiskow ał na ulicy i w kawiarni”. 1 dalej: ,,przedsiębiorczości był niesłychanej, [...] o sobie a n i o n i k i m n i e z w ą t p i ł , zaledw ie pomyślał, już przystępow ał do wykonania. Raz zaczętą rzecz w szelkim i siłam i popierał” 4. W szystkie te cechy uprawdopodobniają sytuację, w której młody zapaleniec przyszedł nam awiać Krasińskiego do przyłączenia się do rew olucji, tak jak w Nie-Boskiej kom edii Pankracy chciał pozyskać dla rew o lucji hrabiego-poetę. Oczywiście — pew ności żadnej nie ma, że był to D em bow ski, ale chyba jeszcze mniej danych, że b ył to K am ieński.
Na poparcie sw ojej hipotezy cytowałam fragm ent anonim owo wydanej książki I z bliska, i z daleka, przypisując autorstwo opisu sceny dyskusji Krasińskiego z D em bow skim — Koźmianowi. Okazało się, że autorką cytowanego felietonu była K onstancja M oraw ska5 (ur. 1842), która oczyw iście nie mogła usłyszeć tej relacji bezpośrednio z ust Zygmunta. Z pewnością jednak sam odzielnie jej nie w ym yśliła. M usiała ow ą scenę odtworzyć na podstaw ie czyjegoś opowiadania (najprawdopo
dobniej opowiadania Stanisław a Egberta Koźmiana, ale może jej informatorem był ktoś inny, ktoś z kręgu, w którym zrodziła się i przetrwała l e g e n d a czy praw dziwa inform acja o spotkaniu Krasińskiego z Dembowskim). Struktura felietonu sprawia, iż możemy podejrzewać, że M orawska już na w łasną rękę ubarwiła u sły szaną opow ieść literacką. Może od niej pochodzą upiększenia um ieszczające dysku sję antagonistów w sali portretowej pałacu Krasińskich. „Jeśli to nieprawdziwe — to dobrze zm yślone”, jak powiada przysłow ie. Faktem jest, że owa w ersja spotka nia D em bow skiego z Krasińskim była dość popularna, skoro powtarzał ją Lenar towicz, w iążąc tę rozmowę z powstaniem Nie-Boskiej k o m e d i i 6.
Legendom, które tworzyły się w okół Dem bowskiego, poświęcić chcę osobne studium , tu w ięc tylko krótko odnotowuję fakt, że istniały (w uproszczeniu rzecz
8 K a m i e ń s k i , op. cit., s. 62. Podkreśl. M. G. 4 I b i d e m s. 69, 71. Podkreśl. M. G.
5 Zob. Krzysztof M o r a w s k i , O K azim ie rzu Morawskim . Ze wspomnień syna
i kronik rodzinnych. Kraków 1973, s. 160. Inform ację tę rów nież podałam w swoim
artykule (s. 214, przypis 3).
6 Zob. Spotkanie Pankracego z hrabią Henrykiem, s. 227—228, przypis 25a — autorstw a B. Z a k r z e w s k i e g o .
ujmując) dwie legendy. Jedna — tworzona jakby w edle „receptury” Kamińskiego, który pisał o Dembowskim: „nikt nie jest tak stworzony na bohatyra ludow ego”; „świetny powstaniec, choćby z tego jednego już godzien być przechowany w p a m ięci narodu”; „Wyobraźnia powszechności polskiej tysiączne o nim tworzyła p o w ieści. [...] N ie dziwiłbym się, gdyby w przyszłym powstaniu m iał Dem bowski ożyć i gdyby nowe pogłoski o nim się tw orzyły” 7. I druga legenda — o Dem bowskim „wściekłym dem agogu”, człowieku n iezw ykle krw awym , „m ałpującym Robezpiera”, wiodącym lud ku rewolucji, „wrzeszczącym ”, iż „trzeba, ażeby i u nas polała się krew szlachecka” 8, czyli o przywódcy obozu rewolucyjnego, przywódcy takim, ja kim był Pankracy.
Pora na wnioski z tej dyskusji ze Zbigniew em Sudolskim:
1. N iew ątpliw ie Krasiński znał K am ieńskiego osobiście i rozm awiał z nim na tem aty filozoficzne i zapewne polityczne.
2. Wydaje się w ątpliw e, aby rozmowa o planach rew olucyjnych i powstańczych mogła się odbywać między Filaretem Prawdoskim a Spirydionem Prawdzickim. Autor P raw d ży w otn yc h nie ujaw niłby chyba przed Krasińskim swojej roli w przy gotowywanym powstaniu. Nie m iał też chyba tej młodzieńczej naiwności, by sądzić, że autor Przedśw itu zechce się przyłączyć do rewolucji.
3. Krasiński w Psalmach przyszłości polem izował nie tylko z Pra w d a m i ż y
wotnymi, lecz z ideologią radykalnych rewolucjonistów. W szyscy rewolucjoniści
byli dla niego „Pankracymi”. A le — rew olucjoniści bezpośrednio przykładający rękę do dzieła rewolucji, rew olucjoniści „czynni”. A w ięc takim „Pankracym ” mógł być zarówno Dem bowski z r. 1846, jak M ickiewicz z 1848. N atom iast K am ieński za m knięty w 1845 r. w Cytadeli — wypierający się swego udziału w spisku — nie mógł nosić szatańskiego piętna Pankracego.
4. Legenda związała z Nie-Boską komedią i postacią przywódcy obozu rew olu cyjnego — nazwisko Dembowskiego, nie zaś Kam ieńskiego. Dlatego sądzę, że — jeśli posługujem y się imionami bohaterów Nie-Boskiej jako sym bolam i postaw i świadomości ludzi z okresu Wiosny Ludów i wydarzeń czasu poprzedzającego ją — przeniesienie im ienia Pankracego na K am ieńskiego jest mylące.
Na zakończenie warto dodać, że Kam ieńskiego m usiała bardzo dotknąć opinia Krasińskiego o Dembowskim jako o człowieku „niezwykle krw aw ym ”. P ośw ięcił tej spraw ie w iele miejsca w swych wspom nieniach, powtarzając: „ani kropla krwi polskiej na nim nie ciąży”; „Często słyszałem Dem bowskiego ubolewającego ser decznie, z rozpaczą, nad okropnymi potrzebami rew olucyjnego powstania!”; „co do Dem bowskiego [...], nie tylko rozlania krwi polskiej nie ma na sum ieniu, ale brał udział w procesjach mających na celu uśm ierzyć rozhukane chłopstwo po rzeziach galicyjskich [...]” 9. Przypominają się słowa Pankracego skierow ane do Leonarda już po zw ycięstw ie rewolucji: „Co m ówisz o Bogu — ślisko tu od krwi ludzkiej — Czyjaż to krew ?” (akt IV, sc. 2). Dem bowski zginął inaczej niż Pankracy: nie za bity oślepiającą wizją Chrystusa z krzyżem, ale od kuli czy bagnetu żołnierza austriackiego. Jednakże ikonografia owoczesna ukazuje go jeszcze żyjącego — w sukm anie chłopskiej, z krzyżem w ręku. W tym momencie zaczął się tworzyć jeszcze jeden wariant legendy: o Dem bowskim -m ęczenniku. Ale tę opowieść przed staw ię w innym miejscu.
Maria G rabowska
7 K a m i e ń s k i , op. cit., s. 79—80.
8 B. F. T r e n t o w s k i , Wizerunki du szy narodowej z końca ostatniego szesnas-
tolecia. Paryż 1847, s. 78. Odb. z: „Teraźniejszość i Przyszłość” 1847, t. 2, z. 4.