• Nie Znaleziono Wyników

"Don Ildebrando" w świetle iettatury : próba interpretacji etnologicznej opowiadania Gustawa Herlinga-Grudzińskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Don Ildebrando" w świetle iettatury : próba interpretacji etnologicznej opowiadania Gustawa Herlinga-Grudzińskiego"

Copied!
25
0
0

Pełen tekst

(1)

Agata Przybylska

"Don Ildebrando" w świetle iettatury

: próba interpretacji etnologicznej

opowiadania Gustawa

Herlinga-Grudzińskiego

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1/2 (127-128),

289-312

(2)

Inte rp retacje

Agata PRZYBYLSKA

Don Ildebrando

w świetle

iettatury

Próba interpretacji etnologicznej opowiadania

Gustawa Herlinga-Grudzińskiego

N iezap rzeczaln ą składow ą lite ra tu ry jest rzeczyw istość, w której au to r żyje, i choć sprzeciw ia się jej niekiedy, nie m oże jej zup ełn ie pom inąć. W stosunku do lite ra tu ry em igracyjnej sytuacja ta kom p lik u je się ze w zględu na środow isko od­ m ie n n e kulturow o, które skłania do n ieu stan n eg o porów nyw ania swego „przed­ te m ” i „teraz” . Jeśli naw et p isarz dek laru je swą niezależność, to na owo „obce” nie pozostaje nieczuły. W w ypadku p ism G ustaw a H erlin g a-G ru d ziń sk ieg o k u si m oż­ liwość wzięcia pod uwagę tego, co św iadom ie było przez niego tak długo o drzuca­ ne. D odać by m ożna: n ad a rem n ie (przełom n astąp ił po ro k u 1989, kiedy to p isa r­ stw em H erlinga zainteresow ała się lokalna p ra s a 1).

K onfesyjny ch a rak te r w yw iadu-rzeki udzielonego W łodzim ierzow i B oleckie­ m u spraw ia, że jesteśm y w stanie przyjąć w dobrej w ierze w szystkie w yznania p i­ sarza. M iędzy szczerością Rozm ów w Neapolu, in te rp re ta to rsk ą superdom yślno- ścią Boleckiego, a sam odzielną tk a n k ą dzieła pozostaje jed n ak „lu z”, którego nie są w stanie w ypełnić drobiazgow e objaśnienia. Istn ie n ie tej p rze strzen i pozw ala na eksperym ent, czyli na um ieszczenie opow iadań G rudzińskiego w nowych k o n ­ tek stach i pokazanie ich ukrytych znaczeń. W śród tych au to rsk ich niedopow ie­ dzeń najb ard ziej oczywiste są elem enty n eapolitańskie.

D o in te rtek stu aln o śc i au to r sam się przyznaje. W pływ w cześniejszych dzieł na kolejne ujaw nia się tym b ard ziej, im lepiej przyjrzym y się w ątkom , z jakich p o

-о. Herling-Grudziński Najkrótszy przewodnik po sobie samym, oprac. W. Bolecki,

Wydawnictwo Literackie, Kraków 2000, s. 60-61.

2

8

(3)

2

9

0

w stają poszczególne utwory. Za p rzykład przem yślnej sztuki łączenia pom ysłów cudzych i w łasnych n iech posłuży opow iadanie Don Ildebrando.

T kanka fabularna zdaje się prosta: m am y tu do czynienia z opowieścią o schyłku i u p a d k u słynnego ze swej sztuki ch iru rg a, uznaw anego przez w ielu lu d z i za ietta- tore’a. C zytelnikow i n ie zn a jąc em u k u ltu ry Italia Meridionale (W łoch P o łu d n io ­ wych), a zwłaszcza lokalnej k u ltu ry neap o litań sk iej, zjaw isko iettatury w ydaje się dość egzotyczne. W słow niku codziennym W łochów jest ono jed n ak dobrze zado­ m ow ione, chociażby z uwagi na dużą ilość deryw atów tw orzonych od czasownika iettare („rzucić zły u ro k ”), obecnych nie tylko w leksyce m ieszkańców środkowej części Półw yspu A penińskiego, ale także w d ialek tach północy2. Słownik Salw ato­ ra B attaglii podaje pięć ta k ich pojęć, ilu stru jąc je odpow iednim i przy k ład am i z li­ teratury: w ym ieniony już czasow nik iettare; iettato (participiopassato od iettare) na oznaczenie osoby d otkniętej „złym o kiem ”; iettatore - ktoś, kom u p rzypisuje się zdolność przynoszenia nieszczęść, p rzy czym są one pow odow ane bąd ź jego obec­ nością, bądź sam ym aktem woli; p rzy m io tn ik iettatorio - na oznaczenie czegoś, co uważa się za przynoszące nieszczęście; oraz w reszcie iettatura - zły wpływ na in ­ nych, który w edług w ierzeń ludow ych jest w ywierany przez określone osoby, zwłasz­ cza p rzy pom ocy spojrzenia, ale rów nież za p o średnictw em p rzed m io tó w 3. Za d ro ­ biazgow ym i rozró żn ien iam i słowników w łoskojęzycznych4 podążają słow niki dw u­ języczne, na p rzy k ła d w łosko-polski, w któ ry m zn a jd u je m y tłu m ac ze n ie ta k ich słów, jak: iettare, iettato, iettatore i iettatura5.

Świat południow ych W łochów, zwłaszcza zaś neapolitańczyków , jest p ełen p rze­ sądów i ostrożności wobec tego, co niepoznaw alne. L udzie m ają tu św iadom ość przebyw ania w sferze oddziaływ ań bliżej nieokreślonych sił, dlatego resp e k tu ją ich praw a, grom adzą cały zapas środków, które p o m agają im zjednyw ać dobro i b ronić się p rze d złem albo też w yjaśniać, dlaczego zdarzyło się im nieszczęście. W iara w iettaturę jest p róbą d o p atrzen ia się u zasad n ien ia, n ad a n ia sensu spotyka­ jącym człow ieka przeciw nościom . Z niej bio rą się parad o k saln e zachow ania, o k tó ­ rych m ówi H erlin g w w yw iadzie z B oleckim , na przykład: dystans otoczenia w o­ bec w łoskiego anglisty M ario P ra za6, noszenie przez szw agierkę E lenę - osobę

Według lokalnego informatora, określenie menagramo (obok znaczenia: sgradevole -nieprzyjemny, niemile widziany) dla mieszkańców Padwy i okolic oznacza także iettatore.

S. Battagli Grande dizionario della lingua italiana, vol. 7, Unione Tipografica-Editrice Torinese, Torino 1972, s. 233.

Opis zjawiska wraz z odniesieniem do literatury przynosi również: A. Prati Vocabolario etimologico italiano, Multigrafica Editrice, Roma 1969, s. 537 oraz Lo Zingarelli minore. Vocabolario della lingua italiana di Nicola Zingarelli, Zanichelli Editore, Bologna 2001, s. 493.

Por. W. Meisels Podręczny słownik włosko-polski, t. 1, Wiedza Powszechna, Warszawa 2003, s. 672-673.

G. Herling-Grudziński, W. Bolecki Rozmowy w Neapolu, Szpak, Warszawa 2000, s. 162. 2

3 4

5 6

(4)

in te lig e n tn ą i św iatłą - am uletów 7; krzyżow anie przez teścia p isarza, B enedetto Crocego, palców po d stołem . Cytow ane przez G rudzińskiego p rzykłady p o tw ier­ dzają obow iązujące na P o łu d n iu pow iedzenie: non e vero, ma ci credo8 i świadczą o aktu aln o ści spostrzeżeń oświeceniowego autora, N iccollę V alleta, który o w ierze w zły urok m ów ił, iż jest ona charakterystyczna nie tylko dla plebsu, ale rów nież dla lu d z i „noszących togi, kaw alerów ty tu larn y ch , [...], praw ników , w ziętych lek a­ rzy, w spaniałych m atem atyków , in te lig e n tn y c h filozofów ”9 i innych w ykształco­ nych osób.

D o fascynacji pow yższym zjaw iskiem , które w swej istocie nie odbiega zbytnio od znanego w polskiej k u ltu rz e ludow ej złego u roku, H erlin g przyznaje się otw ar­ cie. W wyw iadzie z B oleckim 10 ziarno ludow ego p rze sąd u zostaje opatrzone eru- dycyjnym k o m en tarzem i literac k im k o n tek stem dzieł rom antyzm u, które autor Don Ildebrando wysuwa na p la n pierwszy, zarówno ze w zględu na treść swego opo­ w iadania, jak i w ykorzystaną w n im m etodę twórczą. W ścisłym p ołączeniu tra d y ­ cji rom antycznej pow ieści poetyckiej z ludow ym , ale n ie tylko przesądem , w idać podobieństw o do tego ujęcia zjaw iska iettatury, któ re p rezen tu je w łoski etnolog E rnesto de M a rtin o 11 w książce Su d e magia12. Choć G ustaw H e rlin g -G ru d z iń sk i nigdzie nie w ym ienia ty tu łu tego dzieła, to jednak przyznaje się do znajom ości w yników etnologicznych b a d a ń 13. Pozycji tej nie m ożna więc pom inąć, choćby

7 Tamże, s. 163. Zob. także: G. Herling-Grudziński Don Ildebrando, w: tegoż Opowiadania zebrane, t. 2, oprac. Z. Kudelski, Czytelnik, Warszawa 1999, s. 203. Wszystkie kolejne cytaty lokalizuję w tekście.

8 Wł.: „To nieprawda, ale w to wierzę”. Innym wariantem tego powiedzenia jest: non ci credo, ma e vero - „nie wierzę w to, ale to prawda” [przekl. mój - A.P.]. Por. E. de Martino Sud e magia, Feltrinelli, Milano 1971, s. 112.

9 N. Valletta La cicalata sul fascino volgarmente detto iettatura, Stamperia della Societa Tipografica, Napoli 1814, s. 109. Właśnie ten fragment został przetłumaczony i zacytowany w opowiadaniu Herlinga (G. Herling-Grudziński Don Ildebrando, s. 203). 10 G. Herling-Grudziński, W. Bolecki Rozmowy w Neapolu, s. 159-179.

11 Ernesto de Martino (ur. w Neapolu 01.12.1908; zm. w Rzymie 06.05.1965) - etnolog, przedstawiciel usuniętej ze współczesnej antropologii kulturowej etnologii związanej z nurtem historycyzmu. Zmierzył się z tematyką tzw. „kultury podporządkowanej”. Jego badania obejmowały etnologię religii europejskich i ludów prymitywnych, otworzył nowe drogi poszukiwaniom folklorystycznym. Autor takich książek, jak: Naturalizm i historyzm w etnologii (Naturalismo e storicismo nell’etnologia, 1941), Świat magiczny (Il mondo magico, 1948), Śmierć i płacz rytualny w świecie antycznym (Morte e pianto rituale nel mondo antico, 1958), Południe i magia (Sud e magia, 1959), Ziemia wyrzutu sumienia (La terra del rimorso, 1961) - za: Enciclopedia Zanichelli 1994, a cura di Edigeo, Zanichelli Editore, Bologna 1993, s. 529.

12 E. de Martino Sud e magia, Feltrinelli, Milano 1959, s. 87-139.

13 G. Herling-Grudziński, W. Bolecki Cud, w: tychże Rozmowy w Dragonei, Szpak,

Warszawa 1997, s. 48.

29

(5)

29

2

z uw agi na fachowe w yjaśnienia, któ re rzucają światło na iettaturę - pozw alają ją zrozum ieć jako swoisty fenom en n e a p o litań sk i, zakorzeniony jednocześnie w tra ­ dycji K ościoła, k u ltu rz e odrodzenia i rom antyzm u.

W rozdziale pośw ięconym zw iązkom m agii lu k a ń sk ie j14 z katolicyzm em śród­ z iem n o m o rsk im de M a rtin o w skazuje na p ro te sta n c k ą koncepcję pogańskiego P ołudnia. Pow ołuje się przy tym na dzieło T h eodora T rede’a 15, oparte niem alże w yłącznie na opisie życia religijnego i zwyczajów regionów, któ re niegdyś stan o ­ w iły część K rólestw a N eapolu. Podstawową tezą T rede’a jest tw ierdzenie, że Kościół katolicki nie zwyciężył tu grecko-rzym skich kultów pogańskich, a wręcz przeciw ­ nie, k u lty te pokonały Kościół. U jm ując ironicznie i lak onicznie te n stan rzeczy, au to r pisze, iż „stare w ino pozostało, zm ien iła się tylko ety k ieta” 16. D ostrzegając n ied o statk i tezy T rede’a (jej polem iczność, staw ianie w korzystnym świetle tradycji n iem ieckiej), de M a rtin o referuje najw ażniejsze, potw ierdzające ją p rzy k ła d y 17. T w ierdzi jednak, że jest ona uproszczeniem , które w ynika ze specyficznych od­ czuć zw iedzającego P ołudnie turysty. N ie m ożna jej obronić, gdyż antyczny kult

14 Lukania - antyczna, będąca w użyciu aż do XII wieku i przywrócona w latach 1932-1947 nazwa regionu dzisiejszej Bazylikaty. Pochodzi od imienia antycznego ludu lukanów (za: Enciclopedia Zanichelli, s. 307).

15 T. Trede Das Heidentum in der römischen Kirche. Bilder aus dem religiösen und sittlichen Leben Suditaliens, Gothe 1889-1891 (cyt. za: E. de Martino Sud e magia, s. 150). 16 Cyt. za: tamże, s. 93.

17 Autor skupia się zwłaszcza na rozdziale poświęconym sanktuarium Montevergine oraz cudownemu obrazowi Mamma Schiavona, w którym Trede widzi redukcję kultu Maryi do czci oddawanej pogańskim boginiom-matkom. Święto tzw. Madonny delle galline w Pagani protestancki autor opatruje erudycyjnym komentarzem na temat

Demeter i Cerery oraz towarzyszącym ich kultom obrządkom ofiarnym. Świętą Annę porównuje Trede z grecką Herą i rzymską Junoną. Magia święconej wody, chmury kadzideł, kwiaty na ołtarzu, światła przed obrazami, vota, wszelkiego rodzaju relikwie, obrazy i posągi występujące w Neapolu w takiej obfitości, że łatwiej jest tu spotkać boga niż człowieka, to wszystko, zdaniem Trede’a, jest pogańskie: „Aniołowie stróżowie są bóstwami opiekuńczymi, monacello wiąże się z bóstwami domowymi i penatami [...], kult żyjących na południu, zwłaszcza zaś na terenie Kalabrii węży, czarownice, ludzie opętani przez złego ducha, księża egzorcyści, egzorcyści ekstrakanoniczni [nie posiadający akceptacji Kościoła], nazywani na Sycylii caporali, zle spojrzenie (malocchio) i iettatura, to wszystko wyrasta z korzeni pogańskich” (tamże, s. 93-94). Montevergine to sanktuarium położone w gminie Mercogliano (Avellino - Campania), z którego szczytu (1493 m n.p.m.) można podziwiać panoramę okolicy aż po Zatokę Neapolitańską.

Ufundowane w 1118 roku było siedzibą benedyktynów (za: Encyklopedia Zanichelli, s. 1201). Pagani to gmina w rejonie Salerno, położona na wschód od Pompei, w dolinie rzeki Sarno (za: tamże, s. 1318). Por. też Atlante stradale d’Italia - Sud, Touring Club Italiano, Milano 2001, s. 12. Penaty to bóstwa opiekuńcze domów i ognisk domowych. Poświęcona im świątynia znajdowała się w starożytnym Rzymie (za: Encyklopedia Zanichelli, s. 1363).

(6)

pogański zaginął. W obliczu P ołu d n ia na próżno p o szukujem y dziś śladów Magna Grecia, które zostały zatarte przez chrześcijaństw o i w spółczesność18.

Z am iast niepotw ierdzonych przypuszczeń de M a rtin o p ro p o n u je za korzenie­ nie iettatury w ru c h u ilum inistycznym , k tó ry na te re n ie K rólestw a N ea p o lu rozw i­ jał się od drugiej połow y XVII do końca X V III stulecia. N a obszarze tym ze szcze­ gólną o strością w ystąpił k o n tra st m ię d zy najw iększym i o siąg n ięciam i k u ltu ry wysokiej i licznym i św iadectw am i archaicznych sposobów m yślenia, zachow anych w k u ltu rz e ludow ej. Ta ostatnia tw orzyła nie tylko „relikty m agiczne”, ale w pły­ wała na tu tejszy katolicyzm , specyficznie go zabarw iając. W ta k ich kategoriach - jako transform ację czarów ludow ych w pew ien pogląd i zwyczaj - de M a rtin o p o ­ strzega rów nież iettaturę, któ ra pow stawszy w N eapolu, w k ońcu X VII w ieku, roz­ p rzestrzen iła się później po całej I ta l ii19. Jej korzenie m ogły w yrastać z m yśli grec­ kiej, a k o n k retn ie z dem okrytejskiego m a teria liz m u , gdzie pojawia się teoria m oż­ liwości w pływ ania na życie innych dzięki em anacjom ciała20. In n e ujęcie uro k u - psychologiczne - m ówi, że jest on sk u tk iem p rze p ełn io n y c h zaw iścią i złością w yobrażeń, któ re poprzez oko (spojrzenia) czarow nika w pływ ają na ofiarę, dając bolesne zm iany w jej ciele i duszy21. O bie w ym ienione przez de M a rtin o teorie zadom ow iły się w średniow ieczu; w czasach odrodzenia, choć oficjalnie p rze śla­ dow ane, odżyły zaś z nową m ocą. Świadom e przeciw staw ienie m agii zdolnościom rozum ow ania w prow adził jed n ak dopiero ilu m in iz m , a w łaściw ie jego zw iastun - F ranciszek Bacon. O n w łaśnie dokonał laicyzacji „rzucania uroków i czarów ”, ro ­ zum ian y ch teraz w yłącznie na sposób psychologiczny, jako pochodne m iłości lub n ienaw iści22. U jęcie to zadom ow iło się w języku potocznym , o czym - zd a n ie m de M a rtin o - św iadczą w yrażenia typu: „urok osobisty”, „urok pięknej ko b iety ”, „u ro ­ kliw e oczy” itp. Zostało rów nież w ykorzystane przez rom antyków , na przy k ład przez Byrona, który w ielu swoich b ohaterów wyposażył w cechy sataniczne, d zia­ łające w sposób psychologiczny. N a potw ierdzenie swej teo rii de M a rtin o p rzy ta­ cza liczne dzieła, w śród których z n a jd u ją się zarów no prace teologiczne (De Fasci­ no L eonarda Vairo, 1589), jak i utw ory G eorge’a G ordona Byrona (Lara, Giaur, Korsarz), F rançois-R ené de C h a te au b rian d a , Teofila G au tiera (Roi Candaule), Gu-

stave’a F lau b e rta (Salammbo) i innych.

Z referow ana powyżej teoria m oże stanow ić w ażne ogniwo w in te rp re ta c ji opo­ w iad an ia H erlin g a , k tó ry południow ow łoskie chrześcijaństw o uw aża za zlepek „ tra u m a tu rg ii i m a g ii”23. W arto zatem podążyć tro p em autorskiej sugestii i zoba­ 18 E. de Martino Sud e magia, s. 95.

19 Tamże, s. 97.

20 Szerzej na ten temat: W. Tatarkiewicz Historia filozofii, t. 1, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2003, s. 48-51.

21 E. de Martino Sud e magia, s. 97.

22 De Martino powołuje się tu na dzieło De invidia Bacona (tamże, s. 100).

(7)

2

9

4

czyć Don Ildebrando w kontekście innych utworów, których bohaterow ie w yposa­ żeni są w podobne, „urokliw e” lub „urocze”, cechy. K onfrontację postaci m u si jed­ nak poprzedzać uw ażny ogląd opow iadania, w którym teoria iettatury obecna jest na różnych poziom ach. N ajłatw iej m ożna ją zauważyć w tem acie utw oru, zwłasz­ cza zaś w tych fragm entach, które stanow ią bezp o śred n ie naw iązanie do om aw ia­ nego zjaw iska, tw orzą jego h istoryczną i antropologiczną obudowę. N a pierw sze m iejsce wysuwa się tu część trzecia, w której n a rra to r referuje zaw artość książek pożyczonych przez F au sta A geliniego. W rozdziale tym najlepiej też w idać zbież­ ność porte-parole H erlinga z koncepcją de M artino: u obu autorów spotykam y po ­ dobne, jeśli nie identyczne, p rzykłady lite ra tu ry p rze d m io tu i cytaty. D obrą z n a­ jomość k u ltu ry Italia Meridionale G ru d ziń sk i w ykazuje w rozm ow ach z Boleckim , w których opow iada o specyfice życia lu k a ń sk ic h chłopów 24. D ziełem p rzy p a d k u lub nie jest więc fakt, że Su d e magia oraz Don Ildebrando łączy odw ołanie się do pochodzącego z 1787 ro k u utw oru N iccoli V alletty L a cicalata sul fascino volgar- mente detto iettatura (które to dzieło de M a rtin o szczegółowo analizuje) oraz odno­ tow anie kom entarza B enedetto Crocego zam ieszczonego w redagow anych przez niego „Q uaderni della C ritic a ”25. O bok w ym ienionych tekstów pojaw iają się też przykłady lite ra tu ry rom antycznej: Il Corricolo A lek san d re’a D u m asa26 oraz wy­ dana w 1840 ro k u w O ld en b u rg u książka K arla A ugusta M eyera Neapel und die Neapolitaner oder Briefe aus Neapel in die H eim at21.

Spośród w ym ienionych przez H erlinga źródeł tru d n o w yodrębnić te, które z całą pew nością czytał, i oddzielić od tych, które są m u tylko znane z ew entualnego p rze­ kazu de M artin o , gdyż te n o statn i streszcza je i analizu je ta k dokładnie, iż może być p rzew odnikiem po lite ra tu rz e przed m io tu . K onfrontacja tekstów ukazuje jed­ nak duże podobieństw o m iędzy strategią nadaw czą V alletty i G rudzińskiego, k tó ­ re sprow adza się p rzede w szystkim do zastosow ania tego sam ego sposobu opow ia­ dania - pół żartem , pół serio. P ółżartobliw y ton Cicalaty28 pozw ala Valletcie za­ trzeć osobistą opinię i zachować dystans do p rze d m io tu , k tó ry bąd ź co bąd ź nie podlega oświeceniowej racjonalizacji, m im o że w fachowej lite ra tu rz e używa się

24 G. Herling-Grudziński, W. Bolecki, San Dragone, Gruzy, w: tamże s. 219-226 oraz s. 248-225.

25 B. Croce La Cicalata di Nicola Valletta, „Quaderni della Critica” 1945 nr 3, s. 20-24.

26 O lekturze tej pozycji mówi Herling przy okazji rozmowy na temat opowiadań Pierścień i Łuk Sprawiedliwości (G. Herling-Grudziński, W. Bolecki Rozmowy w Dragonei, s. 178-186).

27 Tłumaczenia dzieła Meyera na język włoski dokonała Lidia Croce. Można więc chyba przyjąć, że Grudziński zapoznał się z tym utworem (Por. E. de Martino Sud e magia, s. 152, przyp. 72).

28 De Martino dodaje, że bodźcem do jej napisania stał się poświęcony iettaturze i przestrzegający tej samej konwencji poemat Cataldo Carducciego (tamże, s. 112).

(8)

sform ułow ania magia razionale („m agia rac jo n a ln a ”). Jego skom plikow any stosu­ nek do ludow ego p rze sąd u daje się zauważyć w dw óch opow iedzianych całkiem serio w ydarzeniach. Jest to śm ierć m ałej córki oraz n ie u d an e uspraw iedliw ienie się p rze d k rólem z nieobecności na w ykładach uniw ersyteckich. R eferując te fak­ ty, au to r Cicalaty wierzy, że zostały spow odow ane złym spojrzeniem iettatore’a 29. To w łaśnie w o d n iesien iu do tych dwóch epizodów pojaw ia się różnica in te rp re ta ­ cyjna m iędzy B enedetto Croce i de M artin o . Pierw szy z n ic h odczytuje Cicalatę jako pro zato rsk i żart n ap isan y w stylu „poezji b erneskiej na chw ałę rzeczy nie- przeznaczonych do w ychw alania i dla p otw ierdzenia praw d niepraw dziw ych”30, zaś p ełny uczucia to n opow ieści przy p isu je fikcji literackiej. D ru g i n ato m ia st w i­ dzi w jej autorze przedstaw iciela neap o litań sk iej społeczności, człow ieka, k tóry w ierzy w interw encję tajem niczych sił w swoje życie: p rze d sobą i in n y m i udaje, że ża rtu je z rzeczy, o których praw dziw ości jest przekonany.

W utw orze H erlinga, dzieło V alletty znajd u je n ajobszerniejszy kom entarz: z Ci­ calaty zostaje przytoczony cytat, który naw iasem m ówiąc, w ystępuje rów nież w Sud e magia. F ragm ent te n stanow i kw intesencję teo rii iettatury w yprow adzonej z oświe­ ceniow ego ilu m in iz m u oraz koncepcji psychologicznej. Poważny stosunek G ru ­ dzińskiego do książki, a właściwie książeczki oświeceniowego autora, przebija w p o ­ w tórzeniu stw ierdzenia „wiem, że nie w iem ” oraz w p rze tłu m a cz en iu ty tu łu dzie­ ła przy pom ocy słowa „d y sk u rs”, podczas gdy w yraz „cicalata” oznacza rów nież „paplanie, g ad a n ie” .

W o d n ie sie n iu do p ozostałych przyw ołanych w trze cim rozdziale Don Ilde- brando tekstów m ożna stw ierdzić, że de M a rtin o streścił (o ile w ręcz nie zacyto­ w ał) o pow iedzianą p rzez D u m asa h isto rię księcia V en tig n an o 31 i przytoczył we fra g m e n ta c h w ypow iedź C rocego (by pokazać jej polem iczność). N ajm n iej obaj au to rz y - de M a rtin o i G ru d z iń sk i - w ykorzystują s tu d iu m M eyera lu b M ayera (drugą w ersje tego nazw iska stosow ał H erlin g ). W p o ró w n a n iu ze szczegółow y­ m i o m ó w ien iam i etn o lo g a, sposób refero w an ia G ru d z iń sk ie g o jest niezw ykle oszczędny. A u to r Don Ildebrando stara się je d n a k zakorzenić iettaturę w świecie

29 Tamże, s. 105.

30 Tamże. Francesco Berni (ur. w Lamporecchio 1497/98, zm. 26.05.1535 we Florencji) - poeta, najwybitniejszy w XVI w. reprezentant literatury groteskowej, przedstawiającej w tonie podniosłym rzeczy błahe i pospolite. Zapoczątkował tzw. poezję berneską, która kształtowała się w opozycji do petrarkizmu. Napisał m.in.: 32 Opowiadania (Capitoli), Sonety (zebrane w Rymach, 1885), Dialog przeciw poetom (Dialogo contro ipoeti, 1526) oraz farsę wiejską La Catrina (1516) (za: Enciclopedia Zanichelli, s. 225).

31 Interesujący jest fakt, iż na wstępie swego opowiadania Herling przytacza przykład księcia, odwołując się do przekazu Dumasa, podczas gdy w rozmowie z Boleckim podaje książkę angielskiego historyka, Harolda Actona, Prince Isidor. Wywiad przynosi również demonologiczną interpretację postaci tytułowego

bohatera (G. Herling-Grudziński, W. Bolecki Rozmowy w Neapolu, s. 162).

29

(9)

2

9

6

staro ży tn y m i by zw iązać ją z k u ltu r ą G reków i R zym ian, przyw ołuje te rm in y alexiana i fascinum32.

Zasadnicze pytanie pojaw iające się po w skazaniu źródeł dotyczy jednak kwestii, w jakim stopniu przeczytane przez H erlinga lek tu ry zaważyły na konstrukcji świata przedstaw ionego opow iadania. N a pierw szy rzut oka widać bowiem , że wiedza o iet- taturze nie zatrzym uje się w yłącznie w granicach fachowego kom entarza, ale d yktu­ je zachow anie postaci: n a rra to r przeplata zdania swego wywodu w ypow iedziam i bohaterów, które zdają się potw ierdzać prawdziwość staw ianych tez. Obok inform a­ cji stem atyzowanej spotykam y więc sytuacje, które z jednej strony sprzyjają skon­ centrow aniu uwagi na różnych przejaw ach iettatury, z drugiej zaś pozostają w zgo­ dzie z deklarow aną przez autora zależnością od oświeceniowej powieści gotyckiej. Gra z czytelnikiem jest w idoczna, gdy n arrato r u m iejętnie wykorzystuje cytowane dzieła, dokonując p rzek ład u fragm entów potrzebnych m u do podkreślenia wagi problem u. By zwiększyć poczucie autentyczności, „opowiadacz” wykorzystuje ob­ serwacje życia codziennego i sam zdaje się ulegać złem u urokowi. N iektóre w ątki jego refleksji zn ajd u ją zaś kontynuację w rozm owie H erlinga z Boleckim.

Swoiste zarażenie m yśleniem „ ie tta to rsk im ” w idać p rzede w szystkim w tym , że od sam ego p o czątk u uwagę n a rra to ra za jm u ją spojrzenie i oczy. E lem en tem najb ard ziej charak tery sty czn y m jest niezw ykły w zrok, jakim dysp o n u je F austo A ngelini: naw et gdy w w ieku 75 lat wycofuje się z zaw odu, ciągle bywa zapraszany na operacje tylko po to, by p atrz eć33 (otrzym uje naw et przydom ek M aga); dla ch i­ rurga iettatura jest fu n k cją malocchio - złego oka; dom , w którym m ieszka, nosi nazw ę Palazzetto Panoramico (z niego rozciąga się w idok na C a p ri i połowę m ia- sta 34); we w sp o m n ie n ia ch suor M ag d alen y n ie u d a n a operacja siostry w iąże się z dziw nym w yrazem oczu lekarza, a relacji z tego w ydarzenia tow arzyszy niepew ­ ność, czy m ożna zabić sam ym spojrzeniem ?

32 Fascinum (łac.) - 1. czar, urok, urzeczenie, zaklęcie, zaczarowanie, zahipnotyzowanie, gusła, zle spojrzenie; 2. phallus - używany jako symbol przeciw czarom (za: L. Castiglione, S. Mariotti Vocabolario della lingua latina, Loescher Editore, Milano 1990, s. 412).

33 Wyjaśniając genezę postaci głównego bohatera, Grudziński opowiada

o pochodzącym z Abruzzów przyjacielu - doskonałym chirurgu, któremu płacono za samo asystowanie przy operacjach. W późnym wieku starał się on utrzymać sprawność rąk, robiąc wycinanki (G. Herling-Grudziński, W. Bolecki Rozmowy w Neapolu, s. 160).

34 Ciekawe jest, przypadkowe jak sądzę, podobieństwo między usytuowaniem Palazzetto doktora i ambiwalentnymi własnościami jego oczu a przykładem przywołanym przez de Martino: adwokat, nauczyciel Valletty - Giuseppe Pasquale Cirillo - napisał i wystawił we własnym domu komedię I Malocchi. Jednym z ważniejszych elementów utworu jest postać strasznego iettatoere’a - Don Paolo Verdicchio, który dysponuje taką siłą, że działa na odległość. Wystarczy, że wejdzie na wieżę pewnego kościoła w Salerno i popatrzy w stronę Neapolu z intencją uczynienia źle miastu (E. de Martino Sud e magia, s. 112).

(10)

P rzerażającą siłą w zroku odznacza się również przodek F austa - Conte F ra n c i­ sco Ildes Brandes. D aje się to zauważyć w opisie sztychu przechowywanego przez doktora, a jeszcze bardziej w streszczanej przez narratora h istorii prześladow ań hisz­ pańskich conversos. O skarżony o sekretną „judaizację” D on Ildebrando podczas śledz­ twa unierucham ia członków Trybunału Inkwizycji i uśm ierca jego przewodniczącego H ernandeza wzrokiem , który zyskuje potem nazwę „diabelskiego”. Dziw ne właści­ wości posiada także jego portret. K iedy po nieudanej operacji Veroniki, pod n ie­ obecność gospodarza n arrato r wystawia się na działanie spojrzenia H iszpana, czuje się, by pow tórzyć tytuł ulubionego opow iadania H erlinga, uw ięziony „w kleszczach oczu”35: u n ieru ch am ia go n ajpierw spojrzenie sportretow anego D on Ildebrando, a następnie podglądający przez m ały otwór D on Fausto. Bohater mówi, iż oko „bie­ rze go we w ładanie”, „oplątuje” i „dusi” aż „ogarnia go ciem ność” (s. 214). R ozum u­ je więc podobnie, jak opisywany przez D e C esare’a, znany ze swej w iary w iettaturę n eapolitański król - F erdynand II. W ładca ten na łożu śm ierci krzyczał: zauroczo­ no m nie!, przypom inając sobie pobyt w katedrze w B rindisi i człowieka, który za­ trzym ał na n im spojrzenie w znaczący sposób36. Z drugiej jednak strony, wyjątkowe właściwości oczu D on Ild eb ran d o m ogłyby należeć do konw encji rom antycznej, w której bohaterow ie odznaczali się w zrokiem o niezwykłej przenikliw ości, pozwa­ lającym zobaczyć w nętrze duszy rozmówcy. Oczy te paraliżow ały w olną wolę i po ­ wodowały posłuch tłu m u (vide: Korsarz Byrona).

T ajem nicze m ożliw ości w zroku są także akcentow ane w grze słów narrato ra: przyjaźń z D on F austem zostaje nazw ana „przyjaźnią od pierw szego w ejrzen ia”, zbliżając się do M ontenero b o h ater m ówi, iż „w zrokiem w kraczał stopniow o w ro ­ dzinne m u ry D on F au sto ”, po trw ającym dwie godziny stanie nieśw iadom ości ch i­ ru rg p atrz y na swego gościa „spojrzeniem p ełnym n ie p o k o ju ”, po pow rocie z H isz­ p a n ii A ngelini boi się stanąć „oko w oko z sam otnością”; zabijający swego opraw ­ cę D on Ild eb ran d o w pija m u w zrok „m iędzy oczy”; w zakończeniu opow iadania czytam y zaś tyradę o niew ystarczalności w idzenia św iata tylko jednym okiem ra- cjo n alizm u 37.

35 Chodzi o nowelę Henry’ego Jamesa - W kleszczach lęku, o której Grudziński mówi w wywiadzie z Boleckim (G. Herling-Grudziński, W. Bolecki Rozmowy w Neapolu, s. 159). O związkach i podobieństwa utworów polskiego pisarza z dziełami Anglika wspomina również Krzysztof Uniłowski w recenzji tomu Don Ildebrando (Krzysztof Uniłowski Herling van Meegeren, „Fa-Art” 1997 nr 2-3, s. 98-99).

36 R. De Cesare La fine di un Regno, 1908 I, s. 238, 340 (cyt. za: E. de Martino Sud e magia, s. 118-119).

37 Brzmi ona następująco: „zanadto współczesność wpoiła nam kult «zdrowego rozumu». Oglądamy kącikami oczu zjawiska niewytłumaczalne, udajemy, żeśmy ich w ogóle nie widzieli, czytamy u śmielszych pisarzy o duchach osób umarłych, uważamy je za urojenia i płody chorej wyobraźni, byle tylko nie narazić naszego «zdrowego rozumu», byle tylko nie dać się wepchnąć w obręb innego wymiaru, za próg «rzeczywistości sprawdzalnej i dotykalnej». Przechodzimy przez życie

(11)

2

9

8

P ow tarzany w różnej form ie m otyw oczu n ie u sta n n ie destab ilizu je w iedzę czy­ telnika. Pozostaw ia go w praw dzie w niepew ności, ale także daje m ożliwość w ybo­ ru m iędzy różnym i in te rp re tac y jn y m i w ariantam i. P rzykładem takiej strateg ii jest zdanie, w któ ry m n a rra to r podw aża diagnozę lekarza: „stał nade m n ą D on F austo ze spojrzeniem p ełnym niepokoju. [...] «Pan jest w yraźnie przepracow any. M usi p a n zw olnić tem po pracy». Co było nonsensem . Ż yłem w tedy na luzie i pracow a­ łem m ało ” (s. 214). W te n sposób potw ierdza teorię malocchio (s. 231), która n a­ stępnie zyskuje zabarw ienie diaboliczne (w fachow ym k o m e n tarzu są om ówione sposoby opętania; w obu w ypadkach - infestazione diabolica oraz possessione diaboli­ ca - m oże pojawić się zły urok, wywołany p rzez „diabelskie oko zdolne p o d ludzką postacią zadać cios” (s. 220).

Przy całej dem onologii oczu spojrzenie w DonIldebrandzie n ie trac i jednak swych n o rm aln y ch funkcji, na przy k ład psychologicznych i socjologicznych38. O dbija się w n im adm iracja, jaką suor M agdalena darzy chiru rg a; po nieu d an ej operacji D on F austo w stydzi się, un ik a w zroku n arra to ra , p atrz y na niego z w yrzutem , gdy ten porusza te m at iettatury; prosto w oczy nie chce spojrzeć rów nież C arm ela - służą­ ca D on Fausto. O bok „m isji specjalnych” oczy posiadają także w łasności „uzdro- w icielskie”. D la zm ęczonego iettaturą n arrato ra kojąca staje się, jak to zwykle u H er­ linga bywa, kon tem p lacja k rajo b raz u , a m ianow icie w idzianej nocą Z ato k i N e- apolitań sk iej, uliczek B evagni39, łagodnych zboczy U m brii.

D o tych elem entów św iata przedstaw ionego, które k o resp o n d u ją z te o rią ietta­ tury, należy także ukształtow anie n iek tó ry ch m iejsc akcji i bohaterów . W yjaśnia­ jąc pochodzenie D on Fausto, n a rra to r w skazuje na ro d zin n e m iasteczko chirurga, w którym d o m in u ją dwie budow le: rom ańska k ated ra i „h iszp a ń sk i” zam ek. N ie udało m i się potw ierdzić istn ien ia m iejscow ości M ontenero w po b liżu C hieti, ale m iejsc o takiej nazw ie jest d u żo 40. M ożna więc przyjąć, p odobnie jak A rkadiusz

bielmem. Wystarczy, by widzieć? Nie, nie wystarczy” (G. Herling-Grudziński Don Ildebrando, s. 231).

38 Swoją fascynację wzrokiem Herling wyprowadza z faktu, że jest fizjonomistą skoncentrowanym na oczach. Uważa je bowiem za wziernik w duszę człowieka (jest to cecha romantyczna). Za moment przełomowy dla swego pisarstwa pod tym względem uznaje pobyt w sowieckim obozie. Szerzej na ten temat: G. Herling-Grudziński, W. Bolecki Rozmowy w Neapolu, s. 169-170.

39 Bevagna - położone na południowy zachód od Foligno miasto w Umbrii, w antyku nosiło nazwę Melania. Rozwinęło się dzięki swej korzystnej lokalizacji przy rzymskiej via Flaminio. Posiada dobrze zachowane zabytki średniowieczne: kolegiatę św. Michała, bazylikę św. Sylwestra i Pałac Konsulów. Obecnie centrum przemysłu ceramicznego (za: Enciclopedia Zanichelli, s. 228 i Itineraria d’Italia. Umbria. Lazio, Touring Club Italiano, Milano 2001, s. 55-56).

40 Pojawiają się one na terenie wymienionego wcześniej okręgu (Stazione di Montenero, Montenero di Bisaccia) w rejonie Grosseto, Livorno (Toskania) i Perugii (Umbria), a także w okolicach San Giovanni Rotondo i in.

(12)

M oraw iec41, że ep itet w nazw ie „C zarna G óra” m a ch a rak te r znaczący i podkreśla panow anie złych m ocy n a d m ieszkańcam i m iasta. Zaw ód przodka D on Fausto, k tóry był znachorem lub felczerem , zw iększa tę możliwość. „Z n a ch o r” to jedno z trzech znaczeń włoskiego w yrazu il guaritore, który tłum aczy się rów nież przy pom ocy leksem ów „uzdrow iciel” i „sza rla ta n ”42. O bok czarow nicy (wł. la fatuc- chiera), guaritore był jednym z protagonistów ludow ej m agii, k tóra pom agała czło­ w iekow i w chorobie. Cześć, jaką obdarza się pam ięć A ngeliniego-seniora, p o tw ier­ dza tak ą tezę, tym b ardziej że jest on przeciw staw iony gospodarzow i kated ry 43, stającej po stro n ie dobra.

M ontenero z n a jd u je się w górach, jest odizolow ane od świata, k tó ry dociera doń przez n ielicznych turystów . Z ap o m n ian e przez Boga i lu d z i jest podobne do znanych z now szej, krajow ej lite ra tu ry obszarów, ta k ich jak: P raw iek O lgi T okar­ czuk, Ściegi M agdaleny T ulli czy D ukla A ndrzeja S tasiuka44. W szystko w n im jest inne: p a n u ją feu d aln e praw a, czas p łynie w olniej, życie zaś zastyga. N ad m iastem rozciąga się tylko pustka:

Pustka wyzierała z kilku kruchych kamienic. (s. 198)

[...] wszystko właściwie w Montenero wymagało zdrobnienia, z wyjątkiem katedry nad przepaścią i zamku na wzgórzu zamiejskim. Począwszy od naszej gospodyni [...], poprzez rynek otoczony pierścieniem zaledwie kilku domków, do winiarni koło katedry, gdzie przy jednym tylko stoliku na powietrzu siedziało czterech mężczyzn grając w kar­ ty. Miasteczko robiło wrażenie nie zaludnionego, rynek nie miał zaplecza uliczek, jeden tylko nędzny sklepik przylegał do dziedzińca katedralnego. (s. 207)

O bok przyw ołanej przez H erlinga konw encji pow ieści gotyckiej i w ym ienio­ nej z ty tu łu Pustyni tatarskiej D in o B uzzatiego45 oczyw istym k o n tek stem dla M

on-41 A. Morawiec Gry, zmyślenia i prawdy, „Twórczość” 1998 nr 7, s. 109-112. 42 W. Meisels Podręczny słownik włosko-polski, s. 663.

43 W tekście znajdujemy wyjaśnienie: „[Katedra] już dawno nie posiadała gospodarza, żaden ksiądz nie chciał objąć opróżnionego miejsca, oberwany kościelny,

najmłodszy chyba mieszkaniec miasteczka, jeszcze dość żywy, miał obowiązek otwierania i zamykania bramy oraz zamiatania trzech naw” (G. Herling-Grudziński Don Ildebrando, s. 207).

44 O. Tokarczuk Prawiek i inne czasy, WAB, Warszawa 1996; M. Tulli W czerwieni, WAB, Warszawa 1998; A. Stasiuk Dukla, Wydawnictwo Czarne, Czarne 1997.

45 D. Buzzati Il deserto dei Tartari, intr. A. Sala, Arnoldo Mondadori Editore, Verona 1970. Dino Buzzati - prawdziwe nazwisko: Dino Buzzati-Traverso (ur. 16.10.1906 w Belluno, zm. 28.01.1972 w Mediolanie) prozaik, poeta, dziennikarz. Jego powieści charakteryzuje symboliczne przekształcanie rzeczywistości oraz fantastyczno- -surrealistyczna atmosfera. Pustynia tatarska (Il deserto dei Tartari, 1940) - to historia młodego porucznika, Giovanniego Drogo, który pierwszą w swoim życiu nominację otrzymuje do położonej w górach Fortecy Bastiani. Na północ od bastionu rozciąga się teren nazywany pustynią, która fascynuje bohatera swoją tajemniczością. Zycie

całej załogi fortecy upływa na obserwacji tego obszaru. Wszystkim brak jednak

2

9

(13)

3

0

0

ten ero są g rafiki B runo Schulza i jego opisy m iejsk ich p rzestrzen i. U obu twórców spotykam y bow iem to sam o spow olnienie ru ch u , w ydrążenie rzeczyw istości, za­ w ieszenie jej w m etafizycznej otoczce, któ ra spraw om codziennym nadaje posm ak niezwykły. Obaj d okonują też p om niejszenia postaci do rozm iarów figurek-m a- rio n etek , zależnych od zew nętrznej siły - d em iurga bąd ź feudalnego w ładcy46. Sam n a rra to r zauw aża to podobieństw o: podczas drugiej w izyty spostrzega, że m iasteczko jeszcze b ardziej zapadło się w sobie, zm niejszyło, pozostając niem alże śladem daw nej obecności, m aleń k im p u n k te m m iędzy dwom a przeciw staw nym i potęgam i:

W Montenero mieszkańcy na rynku jak gdyby skurczyli się jeszcze bardziej od dni mojej poprzedniej wizyty, teraz wystarczyłoby włożyć im na głowy wysokie cylindry i wcisnąć do rąk króciutkie laseczki, aby wyglądali jak uciekinierzy ze świata Brunona Schulza. Identyczne kamienice na rynku i domki przy wjeździe do miasteczka. Niezmienne, lecz górujące w większym niż dotąd stopniu, pozostały jedynie katedra nad przepaścią i za­ mek na skalistym płaskowyżu. (s. 225)

M ontenerow ski zam ek jest odizolow any od m iasta (zam ieszkujący go spora­ dycznie D on F austo z n a jd u je się niejako poza m ia ste m i poza św iatem ). D zięki w prow adzeniu k o n te k stu m alarskiego, a w łaściw ie rytow niczego - Więzień (Carce- ri) P iranesiego47, czytelnik m oże w yobrazić sobie jego w nętrze. C ykl włoskiego artysty ch arak tery zu je bow iem łączenie półek, łagodnych łuków, nisz i owalnych lu n e t z ko lu m n am i, które, p odtrzym ując stropy, tw orzą u kłady łam iące p ersp e k ­ tywę. E lem entem istotnym są tu schody i dekoracyjne łańcuchy dzielące p rzestrzeń p o d różnym i k ątam i. K iedy n a rra to r m ów i o zw odzonym m oście, przychodzi na m yśl tablica V II Więzień, gdzie p la n krzyża u trzym any jest na czterech k o n dygna­ cjach i za każdym razem realizow any przy pom ocy innych elem entów (m .in. na

pewności, czy widoczne w oddali ruchome punkty to wrogowie. Tak naprawdę nie wiadomo, co dzieje się na linii horyzontu (za: Encyklopedia Zanichelli, s. 286). 46 Zob. B. Schulz Genialna epoka, w: tegoż Opowiadania. Wybór esejów i listów, oprac.

J. Jarzębski, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław-Kraków 1998, s. 138-140. 47 Giovanni Battista Piranesi (ur. w Moiano di Mestre 04.10.1720 , zm. w Rzymie

09.11.1778 ) - rytownik, architekt (przebudował kościół Santa Maria del Priorato na Aventynie), pisarz (autor Sądu o architekturze - Parere sull’architettura, 1765), na którego dzieła miała wpływ najpierw sztuka wenecka, potem zaś architektura klasyczna (w roku 1840 przeniósł się do Rzymu) i malarstwo Rembrandta. Jest autorem serii oryginalnych rycin, które charakteryzuje bogactwo efektów uzyskiwanych przy pomocy światłocienia oraz obfitość motywów pochodzących z antyku, sztuki etruskiej i egipskiej. Elementy te łączy na sposób neoklasyczny. Do najsłynniejszych rycin należą: Część pierwsza kompozycji i perspektyw (Prima parte d’architteture e prospettive, 1743), Kaprysy (Capricci, 1745), Widoki Rzymu (Vedute di Roma, 1748-1775), Zabytki starożytnego Rzymu (Antichita romane, 1756), Więzienia fantazji (Carceri d’invenzione, 1760) (za: Enciclopedia Zanichelli, s. 1399 oraz Piranesi.

Incisioni-Rami-Legature-Architteture, a cura di A. Betagno, Neri Pozza Editore, Venezia 1981).

(14)

d ru g im p ię trze zn a jd u je się k olum na i p rzecięty na pół podest podtrzym yw any na linach). C echą dzieł Piranesiego, któ ra pom aga lepiej zobaczyć m etaforyczny sens siedziby D on F austo (zam ek te n zapew ne istn ieje tylko w literackiej przestrzeni), jest św iatłocień, a w łaściwie ostry kon trast b ie li i czerni (widoczny zwłaszcza w d ru ­ giej w ersji cy k lu 48). W ydobywa on fa k tu rę m urów , a p rz y o kazji w yprow adza z m rocznych zakam arków drobne, ludzkie postaci, podobne do w łochatych zwie­ rząt. N ad ich zgiętym i g rzb ietam i górują geom etryczne bryły. A nalogicznie m oż­ na w yobrazić sobie świat m ontenerańczyków , k tórzy tkw ią w feudalnej zależności od D on F austo - „ojca i pan a m iasteczka” (s. 199). Ich zw iązek z A ngelinim -ju- n io rem podkreśla fakt, że w raz ze stopniow ym u p ad k iem ch iru rg a, n astęp u je de­ gradacja zam ieszkiw anej przez n ic h p rzestrzeni. M ontenero bow iem um iera:

Mieszkańcy Montenero nie garnęli się do Boga, choć nie podkreślali ostentacyjnie swej obojętności religijnej. Po prostu żyli tak, jakby ich miasteczko było umarłe lub układało się wolno do snu śmierci. Zginali się w czołobitnych ukłonach przed swoim Guliwerem, bo tak w zestawieniu z nimi wyglądał postawny i wysoki Don Fausto. Zapewne ich przod­ kowie w analogiczny sposób odnosili się kiedyś do jego ojca. Za „swoją” uważali jedynie zmarłą Veronikę, skoro była im równa miniaturową figurką. Każdy dzień pobytu w Mon­ tenero utwierdzał mnie w przekonaniu, że doktor przywiózł nas do martwego miastecz­ ka. I sam czuł się w nim wszechwładnym panem.

Do pustej zawsze katedry wstępowałem chętnie. [...] Można było uwierzyć, [...], że zapowiada śmierć religii. A ten głupawy i półniemy kościelny [. ] Umiał poprawnie wymówić dwa tylko słowa, [...]: Montenero muore, Montenero umiera. (s. 226)

U m ieranie m iasta wynika z indyferentyzm u religijnego m ieszkańców i z wszech­ ogarniającej myśli, że nie w arto się zm agać z czymś, co zostało postanow ione na wyższej płaszczyźnie bytu, z przek o n an ia o nieodw racalności w yroku, bierności, fatalizm u, swoistej apoteozy zagłady. W tym przejaw ia się też w iara m ontenereń- czyków w iettaturę. P rzyjm ują oni postaw ę zalecaną przez nieco uszczypliwy kom en­ tarz D um asa, który instruuje:

kiedy spotkacie na ulicach Neapolu człowieka, jakiego opisałem, uważajcie! Założę się: sto do jednego, że macie do czynienia z iettatorem. Jeśli jest iettatorem i spostrzegł was pierwszy, zło już się dokonało i nie ma na nie remedium: pochylcie głowę i czekajcie.49 Stan m ieszkańców M o n ten ero przy p o m in a rów nież ap a tię n a rra to ra sprzed podróży do Bevagni i Asyżu oraz swoisty „m artw y sezon”, jakiego dośw iadczył po pow rocie z U m brii:

znalazłem się w strefie, którą znawcy morza określają jako martwą. [...] Żeglarzy przej­ muje irracjonalny lęk, że wjechali w nieodwracalną smugę bezruchu, śmiertelnego bez­ ruchu. Jeżeli trwa to „bez końca”, a czasem trwa rzeczywiście tak, że nie widać końca, wśród żeglarzy zdarzają się wypadki obłędu, lub co najmniej histerii.

48 Carceri istnieją w dwóch edycjach: pierwsza pochodzi z roku 1745, druga natomiast

z 1761. Szerzej na ten temat: Piranesi, s. 29-30.

49 A. Dumas Il Corricolo, cyt. za: E. de Martino Sud e magia, s. 121 [przekł. mój - A.P.].

(15)

302

[...] martwy krajobraz morski otworzył się i rozłożył w całej mojej istocie, stałem się wyłącznie jego ramą. Coś w moim życiu zaszło, coś niejasnego, i zostało naraz ucięte, ale nie stłumione. Chodziłem jak dawniej na spacery, tyle że na spacery [...] opustoszałe, niewrażliwe na otoczenie i przechodzących koło mnie ludzi. [...] [byłem - uzup. A.P.] wydrążony i czekający na wypełnienie urwaną treścią. (s. 221-222)

P rzytoczony frag m en t m ożna uznać za opis d ep resji lu b psychologicznego sta­ n u , który w lite ra tu rz e p rze d m io tu określa się m ia n em essere-agito-da - bycia p o ­ ruszonym przez coś50, co p rzerasta m ożliw ości zdefiniow ania. Tym czymś jest oczy­ wiście „złe oko” iettatore’a 51. N arrato ro w i na k ró tk i czas udaje się wyzwolić spod jego wpływu: opuszcza p rzestrzeń w ładania ch iru rg a i kryje się pod skrzydłam i religijnego dośw iadczenia św. F ranciszka. M ieszkańcy M on ten ero nie m ają n a to ­ m iast takiej szansy. N igdy nie poczują uzdraw iającego oddechu dobra an i sk u t­ ków „egzorcystycznych” rozm ów z E cclesiusem 52. Z ap a d n ą się pod niszczącym spojrzeniem swego „pana i ojca”, poniew aż stopniow e ro zp a d an ie się m ontene- rowskiej k ated ry wzm aga w n ic h prześw iadczenie śm ierci religii, będącej jedyną siłą, jaka m ogłaby się przeciw staw ić potędze w łaścicieli zam ku. Takie zakończe­ nie w ynika z prezentow anej przez H erlinga dem onologicznej koncepcji iettatury. W idać ją w yraźnie w u sytuow aniu k a te d ry i p osiadłości A n g elin ich n iejak o na dwóch biegunach, budow le te p ełnią funkcję reprezentantów przeciw staw nych sobie sił: K ościoła, religii, Boga i pozostającego na ich antypodach, porażonego złem hiszpańskiego h rabiego - n arzędzia złego ducha, tożsam ego z definiow anym przez N owy K atechizm Kościoła K atolickiego osobowym d ia b łe m 53. To jednoznaczne przyporządkow anie iettatury sferze oddziaływ ań szatana pokazuje, że H erlin g roz­

50 Odczucie: „nie jestem już sobą”, „nie znajduję się w sobie”, towarzyszy również czarom i opętaniu (E. de Martino Sud e magia, s. 116, 137-138).

51 Inny tekst Grudzińskiego, Szczyt lata. Opowieść rzymska, zawiera również taki opis stanu wydrążenia - absolutnej próżni. Tam zawiśnięcie w martwej przestrzeni doprowadza narratora prawie do samobójstwa i staje się faktyczną przyczyną śmierci innych bohaterów. Por. Gustaw Herling-Grudziński Szczyt lata. Opowieść rzymska, w: tegoż Opowiadania zebrane, t. 2, s. 248.

52 Irlandzkiego księdza, egzorcystę Ecclesiusa, zwanego padre Stefano, spotyka narrator w Bevagni. To od niego dowiaduje się szczegółów na temat stanowiska Kościoła w sprawie opętania i egzorcyzmów. Młody, trzydziestoletni kapłan pełni więc w opowiadaniu rolę drugiego przewodnika wprowadzającego w tajemnicę zła, ale wskazującego jednocześnie sposób pokonania go (G. Herling-Grudziński Don Ildebrando, s. 218-221).

53 Zaprezentowana w Rozmowach w Neapolu koncepcja zła zostaje sformułowana przez Boleckiego, który podsumowuje: „To by znaczyło, że zło jest dla ciebie siłą

pozapodmiotową, że nie ma jednego sprawcy. Sprawcą zła nie jest jednostkowy szatan, zło rodzi się jako «zawirowanie», które nagle ucieleśnia się w konkretnej osobie”. Herling potwierdza ten wywód lakonicznym: tak (G. Herling-Grudziński, W. Bolecki Rozmowy w Neapolu, s. 165). Samo opowiadanie jednak nie precyzuje tego poglądu.

(16)

w ija tylko jedną z obecnych w lite ra tu rz e p rze d m io tu teorii. G eneralnie bow iem jako źródło malocchio w ym ienia się albo „h an ieb n y p ak t z d ia b łem ”54, albo n a ­ m iętność i w yobraźnię lu d zk ą (re p re ze n tan tem pierw szego k ie ru n k u jest w ym ie­ n iony w cześniej tra k ta t Vairo, drugie stanow isko spotykam y zaś u della Porty - tu pojawia się interpretacja m agiczno-naturalna nolańczyka Bruno, C am panelli i N ic- coli Valetty). W w yw iadzie udzielonym B oleckiem u p isarz n ie tylko podkreśla dia- b oliczną genezę fen o m en u 55, ale także przyporządkow uje iettatore wolę w yrządze­ nia zła56 (pozostaje więc w opozycji do de M artin o , k tó ry m ówi, iż człow iek nie m u si podpisyw ać ugody z diabłem , m oże być pasyw nym odbiorcą, nieśw iadom ym n osicielem złych sił). To w ybiórcze potrak to w an ie teo rii iettatury pozw ala G ru­ d ziń sk iem u dokonać swoistej wolty: „nagiąć” opis zjaw iska w k ie ru n k u to ta lita ry ­ zm u, przejść gładko od zakorzenionego w oświeceniowej filozofii św iatopoglądu do problem ów n az iz m u i kom u n izm u . W opow iadaniu n ato m ia st um ożliw ia n a ­ łożenie m aski zła na tw arz p rotoplasty A ngelinich, podobnie jak działo się to w „por­ trecie w eneckim ” A lviego57. T aki zabieg „dem onizacji” nie w ynika jed n ak z logiki przesądu. Jest sk u tk iem holistycznej w izji w yjaśniającej m ech an izm działania zła w świecie, jego genezę oraz następstw a w lu d z iac h i społeczeństw ach. R ezu ltatem owej w izji jest także spójne p otraktow anie obu bohaterów . C zytając wywiad, m oż­ na odnieść w rażenie, że H erlin g m yli postaci. P rzechodzi spraw nie od cech jednej do d ru g iej58, ta k jakby protag o n ista utw oru składał się z dwóch części - D on F au ­ sto i D on Ildebrando.

54 E. de Martino Sud e magia, s. 103.

55 Grudziński stwierdza: „Wprowadzam ten motyw, bo uważam, że iettatura jest najbliżej sfery diabelskiej” (G. Herling-Grudziński, W. Bolecki Rozmowy w Neapolu, s. 162).

56 Tamże, s. 164.

57 G. Herling-Grudziński Portret wenecki, „Kultura” 1994 nr 1-2, s. 30-53. 58 Omawiając nieudaną operację Veroniki, Grudziński opowiada o Angelinim:

„Dlatego u mnie Don Fausto traci swoje szatańskie zdolności, gdy popełnia błąd podczas operacji najbliższej mu osoby. [...] Operacja jest tak przedstawiona, jakby w trakcie jej przeprowadzania został on gdzieś z zaświatów przywołany do porządku. Nie piszę wyraźnie, dlaczego i przez kogo jest do tego porządku przywołany, ale podejrzewam, że D o n I l d e b r a n d o [ podkr. moje - A.P.] czymś się naraził swemu protoplaście rodu diabelskiego. Podkreślam jednak, że przed postawieniem go przed Świętą Inkwizycją był wzorowym obywatelem, [...] Czyli on nie był «diabelski» od urodzenia, lecz stał się na skutek tego, co go spotkało. Wprowadzam tu motyw tortur, [...] Pod ich wpływem w D o n F a u s t a [podkr. - A.P.] wstępują szatańskie umiejętności i wówczas robi to, co jest dla nas niesamowite, czyli zabija wzrokiem jednego z inkwizytorów” (G. Herling-Grudziński, W. Bolecki Rozmowy w Neapolu, s. 162). Podkreślone imiona bohaterów powinny wystąpić w odwrotnej kolejności, gdyż to właśnie Don Ildebrando był protoplastą rodu - nie mógł więc narazić się samemu sobie, Don

Fausto natomiast nie był torturowany. Podobne pomyłki pojawiają się, gdy

3

0

(17)

3

0

4

Z achow ując więc dystans do m anichejsko-dem onologicznej w ykładni autora, zobaczm y „ iettato rsk ie” cechy poszczególnych bohaterów . O dw racając chro n o lo ­ gię n arrac ji, sięgnijm y najp ierw po D on Ild eb ran d o . N iestety, nie n a tra fiła m na tro p k siążki będącej źródłem w iedzy p isarza na te m at h iszpańskiej Inkw izycji. Szereg zabiegów m askujących, o których w spom niał H erlin g w rozm ow ie z Bolec­ k im , okazało się bardzo skutecznych albo też została ona w ym yślona59. Twarz b o ­ h atera n akreślona jest kilkom a zdecydow anym i pociągnięciam i, któ re przynoszą jedynie ogólnikowe inform acje, że z pogodnej i dobrotliw ej stała się ona złą i o k ru t­ ną (s. 213). Uwaga n a rra to ra skupia się na opisie w zroku D on Ild eb ran d o , który jest przeszyw ający (s. 206), przenikliw y, diabelski (s. 211), straszny (s. 230). W szyst­ ko to jest o w iele m niej k o n k retn e niż fizjonom iczne stu d ia rom antyków , którzy dla zabaw y lub serio tw orzyli szczegółowe p o rtre ty iettatore’ow 60. M oże więc rów ­ nież zostać u znane za przejaw gotycyzm u lu b za naw iązanie do spojrzeń b o h a te ­ rów b ajro n iczn y ch albo aluzję do p ostaci Fausta.

W pływ em iettatury m ożna tłum aczyć społeczny lęk p rze d zgubnym wpływem malocchio. W opow iadaniu w idać go w dziw nych w łaściw ościach p o rtre tu D on Il­ d ebrando oraz w in form acji na te m at zb ro d n i H iszpana. O d chw ili jej po p ełn ien ia zyskuje on sławę iettatore’a - n a jp ie rw w o p in ii św iadków m o rd erstw a, po tem w p rze k o n an iu całej społeczności. N a początku V III rozd ziału czytamy:

Odtąd, przez pół wieku, mówiło się bezustannie o mordercy uzbrojonym w „złe, zabój­ cze oko”. [...] asystujący przy tej scenie pamiętali straszny, bezlitosny, stalowy wzrok Don Francisco podobny do sztyletu; i byli przekonani, że ten wzrok przeniesiony na nich miałby nad ich życiem taką samą władzę, władzę zabijania. (s. 212)

N ie jest dziełem p rzy p a d k u , że na siedzibę ro d u b o h ater w ybiera cen traln ie położone A bruzzo61, b ardziej p rzesądne od północnej W enecji. Tu w łaśnie rozgry­

Herling mówi: „I dlatego w moim opowiadaniu Don Fausto staje się diabłem z konkretnego powodu. Gdyby nie był tak okrutnie torturowany, to pewnie pozostałby do końca życia urzędnikiem w Toledo” (tamże, s. 163). Odpowiadając na pytanie Boleckiego: „czym jest fakt nieudanej operacji doktora Anielskiego”, Grudziński stwierdza: „[Czytelnik] powinien wiedzieć, bo to jest bezsporny dowód, że zaczyna się upadek Don Ildebranda” (tamże, s. 168).

59 Takiego zdania jest Arkadiusz Morawiec. Zob. A. Morawiec Gry, zmyślenia i prawdy, s. 110. Jego recenzja ukazała się jednak przed publikacją Rozmów w Neapolu.

60 Przykładem może być tu fragment utworu Dumasa: „Iettatore jest zwykle blady i chudy, ma bardzo wygięty nos, duże, podobne do ropuchy, oczy, które dla niepoznaki, ukrywa za parą okularów” (A. Dumas Il Corricolo, cyt. za: E. de Martino Sud e magia, s. 121, przekł. mój - A.P.).

61 Abruzzo lub Abruzzi - region Półwyspu Apenińskiego otoczony od wschodu morzem Adriatyckim, od północy graniczy z Marchią, na zachodzie z Lacjum, na południu zaś z Molise (za: Enciclopedia Zanichelli, s. 14).

(18)

wa się akcja w ielu utw orów szanow anego przez H erlinga, Ignazio Silone62. W jego książkach, które opisują rzeczywistość włoskiej wsi, p rze d m io ty ch roniące przed d ziałan iem w zroku iettatore są w kom ponow ane w krajobraz. N a przy k ład w re la ­ cjonującej losy k o m u n isty P ietro Spina pow ieści Vino e pane dom y abruzzyjskich w ieśniaków są zaopatrzone w baw ole rogi, które m ają strzec p rze d złym u ro k iem 63. P ojaw ienie się zaś b o h atera, k tó ry dla bezpieczeństw a p o d różuje w p rz e b ra n iu księdza, wyw ołuje okrzyki, m ające chronić p rze d sk u tk a m i iettatury. R ytuał ten w yraża jednocześnie nobilitację przybyłego i jest potw ierd zen iem autentyczności „ k a p ła n a” . We w spom nianym utw orze znajdujem y:

Wśród młodzieży był człowiek w podeszłym wieku, z twarzą starego aktora na emerytu­ rze i z kapeluszem o szerokim rondzie, który grał w karty i sapiąc pił kawę. Na widok obcego księdza uczynił znak przeciw złemu urokowi.

- Zelazo, żelazo! - krzyknął. Śpiący obudzili się od krzyku i również podjęli koniecz­ ne środki ostrożności. Don Paolo rozpoznał rytuał i już miał powiedzieć coś aroganckie­ go, ale zamilkł, ponieważ sposób zachowania tych próżniaków był potwierdzeniem jego kapłaństwa. Zadowolony pozostał na swoim miejscu.64

62 Ignazio Silone (ur. 01. 05.1900 w Pescina dei Marsi, zm. 22. 08.1978) - pseud. lit. Secondo Tranquilli. Pisarz i polityk, działacz włoskiej partii komunistycznej, od momentu jej powstania (1921), od której odłączył się w 1930 roku na znak protestu przeciw rządom Stalina w Związku Radzieckim. W okresie włoskiego faszyzmu (1930-1945) wyemigrował do Szwajcarii. Po wyzwoleniu zapisał się do PSI (Włoskiej Partii Socjalistycznej) i został redaktorem naczelnym „Avanti” (1945). Był również deputowanym do Konstytuanty. W 1947 wycofał się z aktywnego życia politycznego. Jego dzieła, takie jak Fontamara (1930), Wino i chleb (Vino epane, 1937), Ziarno pod śniegiem (Il seme sotto la neve, 1940) cechuje postawa obywatelska i moralizm. Ich bohaterowie - chłopi z południa Włoch, są opisywani bardzo realistycznie. W pochodzących z okresu powojennego powieściach - Garść jeżyn (Una manciata di more, 1952), Tajemnica Łukasza (Il segreto di Luca, 1956), Lis i kamelie (La volpe e le camelie, 1960) - pojawia się zgoda na pewnego rodzaju ewangelizm socjalistyczny (jego przykładem może być przywoływana wielokrotnie przez Herlinga Przygoda biednego chrześcijanina - Avventura di un povero christiano, 1968 (za: Enciclopedia Zanichelli, s. 1713).

63 „Sanie Magasci przejechały przez wieś Lama w regionie Marsica. Na domach i ruinach widać było bawole rogi wbite przeciw złemu oku” (I. Silone Vino e pane, Arnoldo Mondadori Editore, Verona 1955, s. 72, przekł. mój - A.P.). Marsica - geograficzny i historyczny region południowo-zachodnich Abruzzów, mający za centrum kotlinę Fucino, który przyjął nazwę od antycznego ludu marsów. Główne miasta okręgu to Avezzano, Celano, Pescina (za: Enciclopedia Zanicchelli, s. 1122). W opowiadaniu przez Avezzano przejeżdża narrator podczas podróży do Montenero. Wzmianka o bawolich rogach występuje również w trzecim rozdziale

(G. Herling-Grudziński Don Ildebrando, s. 202).

64 I. Silone Vino epane, s. 66 [przekł. mój - A.P.]. Opisane wyżej zdarzenie ma miejsce na terenie Marsiki, w Abruzzach. Jest formą ludowego przesądu, iż widok księdza przynosi nieszczęście. Aby mu zapobiec, należy dotknąć żelaza. Okrzyk starego człowieka, który w całości powinien brzmieć toccaferro („dotknij żelaza”), zastępuje ten gest.

305

(19)

3

0

6

W skazania prew encyjne p rze sąd u zab ran iają najm niejszego k o n ta k tu z n o si­ cielem malocchio. N ie przestrzega tego n arrato r, kied y p o tajem n ie ogląda fresk- -portret D on Ildebrando. Czynność ta wprow adza go w stan hipn o zy 65, której skutki są m niej dokuczliw e niż spotkanie z du ch em H iszpana; pojaw ia się on zgodnie z konw encją gotycką, trak to w an ą trochę jak zbiór rekwizytów. W jej skład w cho­ dzą bow iem : ru in y katedry, zbliżona do la b iry n tu a rc h ite k tu ra zam ku, budow any na wzór atm osfery Zamczyska w Otranto nastrój grozy. A nalogie z utw orem H ora- ce’a W alpole’a m ożna byłoby zobaczyć w częściowym ulokow aniu akcji w feu d a l­ nych W łoszech (w Zam czysku... Teodor poszukuje naw et swego ojca w N e a p o lu 66), w w ykorzystaniu pom ysłu ożyw iania i w ychodzenia p ostaci z obrazów (u W alpo­ le ’a z p o rtre tu schodzi dziad M a n fre d a 67), w p row adzeniu sw obodnych rozm ów ze zjaw am i68, w specyficznym p o strzeg an iu części ich „ciała”69 - są one w yolbrzy­ m iane - a także w całkow itym podporząd k o w an iu kobiet kochanym przez nich m ężczyznom (H ipolity i M atyldy - M anfredow i; V eroniki - D on Fausto). E lem enty gotyckie, któ re dla n a rra to ra są fu rtk ą pozw alającą u n ik n ąć w yjaśnień etnologicz­ nych, uspraw iedliw iają rów nież m anichejską koncepcję św iata w raz z fascynują­ cym G rud ziń sk ieg o m o m e n te m n a ro d z in zła w człow ieku; tłu m ac zą w alkę we­ w n ętrzn ą bohaterów i dopuszczają istn ien ie różnorodnych przejaw ów m agii. Ich obecność pozw ala ustanow ić p ły n n ą granicę m iędzy św iatem żywych i um arłych. K onw encji gotyckiej m ożna przypisać b ra k sił życiowych n arrato ra (podobnie jest w Kleszczach lęku Jam esa, gdzie „przyjaźniący” się ze zjawą P iotra Q uin ta m ały M iles u m ie ra70). Ale złe sam opoczucie i zm ęczenie m ogą być rów nież następstw em malocchio. D latego w łaśnie „opow iadacz” stosuje w ypróbow aną m etodę u n ik u

-65 W utworze czytamy: „stał w całej okazałości i patrzył przed siebie tym swoim strasznym okiem. Ja zaś stałem naprzeciw niego, biło mi mocno serce, nogi moje przyrosły do ziemi. Ile upłynęło czasu?” (G. Herling-Grudziński Don Ildebrando, s. 230).

66 H. Walpole Zamczysko w Otranto, przeł. M. Przymanowska, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1974, s. 76.

67 Tamże, s. 14-15. 68 Tamże, s. 17.

69 W utworze Walpole’a, na polecenie Manfreda służba przeszukuje zamek

i z przerażeniem opowiada o zobaczonej nagle w wielkiej komnacie stopie, a później nodze olbrzyma (tamże, s. 24-26). U Grudzińskiego Don Ildebrando wychodzi z fresku i wymierza swemu potomkowi potężnego kopniaka (G. Herling-Grudziński Don Ildebrando, s. 231). Wśród tekstowych zależności na pierwsze miejsce wysuwa się jednak relacja Bianki o pojawieniu się na poręczy schodów wielkiej ręki w zbroi. Motyw ten powtarza się w liście Walpole’a do Williama Cole’a i w tej wersji jest wykorzystany przez Herlinga.

70 Por. H. James W kleszczach lęku, przeł. W. Pospieszała, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1990, s. 164.

(20)

ucieka71 z p rze strzen i w ładania A ngelinach. G dy staje na zew nątrz „kredowego ko ła”, odnosi w rażenie, że przebyw ał w irracjo n aln y m świecie. Oto, co mówi:

skorzystałem z pogody i pomaszerowałem drogą w dół, pamiętając, że na rozdrożu w od­ ległości czterech-pięciu kilometrów znajduje się wiejska karczma. [...] Jadłem w zgieł­ ku jedyne danie, gęstą zupę jarzynowo-mięsną, popijałem podławe wińsko i z ulgą czu­ łem odtajenie. Mogłem teraz słuchać mówiących [...] nie wiedząc, kim jestem, wzmian­ kowano niekiedy Don Fausto i Montenero, jakby chodziło o czarownika i jego dome­ nę. (s. 229-230)72

W łaśnie takie w rażenie: w ejście w zaczarow any k rąg odm iennych obyczajów lub w yjście z niego tow arzyszy rom antycznym pisarzom zw iedzającym N eapol. Przy­ w ołany przez de M a rtin o i H erlinga M eyer pisze naw et o tym żartobliw ie:

Kiedy cudzoziemiec przybywa do Neapolu zaczyna od wyśmiewania iettatury, następnie powoli przejmuje się nią, w końcu, po trzech miesiącach pobytu, widzicie go pokrytego rogami od głowy do stóp, z wiecznie skurczoną prawą ręką.73

N arrator Don Ildebrando oczywiście tak nie reaguje. Jest człowiekiem „z zew nątrz” i wydaje się zupełnie odporny na lokalny zabobon. W yróżnia go postawa obserwato­ ra: jest m ieszkańcem m etropolii żywo zainteresow anym tem atem , z zaciekaw ieniem więc opisuje interesujące go zjawiska, ale nie jest w n ie uwikłany. Ma duszę ekspe­ rym entatora i podglądacza. Zachow uje zdrowy rozsądek, czym w zbudza zaufanie czytelnika, który podaw ane inform acje trak tu je zupełnie serio. Z drugiej jednak strony, zdaje się uw ikłany w przebieg relacjonow anych w ypadków74 - pod wieloma w zględam i jest przecież zależny od D on Fausto. Podkreśla w opow iadanej h istorii elem ent cudow ności, neguje istnienie ślepych trafów i przypadkow ych koincyden­

71 W. Bolecki widzi tu prawidłowość fabularną twórczości Grudzińskiego,

a mianowicie obecność motywu „wydostania się”. Pojawia się on w Innym Świecie, Don Ildebrando, Zimie w zaświatach i Szczycie lata (G. Herling-Grudziński, W. Bolecki Rozmowy w Neapolu, s. 173).

72 Narrator czuje się podobnie po przyjeździe do Bevagni: „W dniu przyjazdu do klasztornego hotelu, natychmiast po rozmowie ze znajomymi zakonnicami i po rozpakowaniu walizki w wyznaczonym mi pokoju, poczułem się lepiej. I to w sposób, który miał w sobie coś z cudowności, dotknięcia różdżki czarodziejskiej. Wyraźne było wrażenie wyjścia poza jakąś linię magiczną, podobne do wynurzenia się osłabionego nurka na powierzchnię wody” (G. Herling-Grudziński Don Ildebrando, s. 216).

73 K.A. Meyer Neapol... (cyt. za: E. de Martino Sud e magia, s. 120). Chodzi tu zapewne, jak twierdził informator miejscowy, o gest odwracający zły urok: palce - wskazujący i mały - są wyprostowane i tworzą rogi, pozostałe natomiast są skurczone.

74 W fachowym komentarzu mówi: „Co do mnie, o rzeczywistym działaniu malocchio przekonują mnie najbardziej odwieczne, nigdy na serio nie podważone, odmiany broni w walce z nim” (G. Herling-Grudziński Don Ildebrando, s. 203).

L

O

(21)

3

0

8

cji (nawet, gdy „bezw iednie” w ędruje pod PalazzettoPanoramico - s. 222). Jest świę­ cie przekonany, że to, co widzi, dzieje się napraw dę i szczegółowo opisuje w ew nętrz­ ne stany. Ta drobiazgowa w iwisekcja m oże być jednocześnie elem entem subtelnej gry, jaką prow adzi z czytelnikiem . Bo przecież m im o fachowych kom entarzy udaje ignoranta - p odkreśla swą ograniczoną wiedzę i b u d u je atm osferę niedopow iedzeń. Posługuje się autoironią, by postawić pod znakiem zapytania swe pisarskie u m iejęt­ ności, jednocześnie zaś dba o staranny dobór słownictwa, zam ieszcza uwagi na te ­ m at procesu twórczego i kom pozycji utw oru75. Stara się też uprzedzić niedow ierza­ nie czytelnika. A sekuruje się kary k atu rą i groteską76, która zbliża jego relację do Il Corricolo D um asa, gdzie opisy iettatore’âw są nacechow ane dobroduszną ironią, od­ m ienną od półżartobliw ego to n u Cicalaty, pod jakim Valletta starał się ukryć swój am biw alentny stosunek do przesądu.

P ełna niedopow iedzeń m igotliw ość rozciąga się także na postać D on F austo, k tó ry posiada cechy iettatore’a bez jednoznacznego stw ierdzenia, że n im jest. P ro­ blem , jak dochodzi do n a ro d z in takiego osobnika, jest osią kom pozycyjną utw oru. P rzem yślenia b o h atera i w ypow iedzi H erlinga z rozm ow y z Boleckim przynoszą analogiczne k onstatacje. D on F austo obsesyjne w raca do korzeni, staje się od m ień ­ cem (na przy k ład nie to le ru je w ina) i odludkiem . Kawaler, u talentow any i bogaty, m im o w szystko szuka w yrafinow anego tow arzystw a - w ybiera pisarza, ale nie chce się z n im dzielić swą ta jem n icą . W Palazzetto Panoramico i w m on ten ero w sk im zam k u posiada m roczne sa n k tu aria , które, in terp reto w an e zgodnie z Balzakow- ską zasadą o p isu 77, odzw ierciedlają jego praw dziw ą n atu rę . D ochodzi ona do gło­ su w podśw iadom ości78 - po fatalnej operacji, podczas snu, c h iru rg w ypowiada słowa: malefico, iettatore, sorellina.

A ngelini m a opinię św ietnego specjalisty i w ysoką pozycję społeczną. Jest do­ brze zbudow any (przypom ina G uliw era), m a przewagę n a d lilip u c im i m ieszkań­ cam i M ontenero, któ rzy obdarzają go przydom kiem „don”79. D o m in u je także nad

75 O narracji i grze z czytelnikiem zob. m.in.: W. Bolecki Maisons-Laffitte, 13 grudnia, w: Herling-Grudziński i krytycy. Antologia tekstów, wyb. i oprac. Z. Kudelski, Presspublica, Lublin 1997, s. 227-279 oraz M. Głowiński Muza zmyślonych podróży, w: tamże, s. 291-294.

76 Szerzej na ten temat: I. Mityk Wykorzystanie groteski w opowiadaniach Herlinga- -Grudzińskiego, w: O Gustawie Herlingu-Grudzińskim, cz. 3, red. J. Pacławski, Poligrafia WSP Kielce, Kielce 1999, s. 195-206.

77 W powieściach francuskiego romantyka można zauważyć odpowiedniość między wyposażeniem pokoi a cechami charakterów ich mieszkańców.

78 Więcej na temat roli snu w utworach Grudzińskiego: E. Bieńkowska Pisarz i los. O twórczości Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, Fundacja Zeszytów Literackich, Warszawa 2002, s. 103-108.

79 Tytuł przeznaczony dla książąt i kapłanów lub dla dżentelmenów i osób

obdarzanych szacunkiem społecznym, w szczególności na terenach Italii należących do hiszpańskiego dominium (za: Enciclopedia Zanichelli, s. 568).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Geneza i charakter tego pro- cesu mają wybitnie złożony charakter a fakt, że to państwo stało się inicjatorem i li- derem globalnej polityki prohibicji wobec narkotyków związany

po dem obilizacji do Anglii pojaw ia się w dw óch opow iadaniach: w Ugolone z Todi i Srebrnej Szkatułce... przez kilka

Maciej Czarnecki.

Łącznie przebadano 142 m w obrębie 7 wykopów, gdzie natknięto się na pozostałości osad ludności kultury pucharów lejkowatych i iwieńskiej.. Stwierdzono wyraźnie

Rezultatem badań prowadzonych do tej pory było odkrycie licznych pozostałości osadnictwa kultury pucha­ rów lejkowatych z późnego odcinka fazy IIIC.. Stanowią one centrum

nie wniosły istotnych zmian w dotychczasowych u sta­ leniach co do chronologii badanego obiektu: groby w obstawach kamiennych pod brukiem oraz przykrywający je nasyp ziemny

The effect of different induction heating process parameters on the heat generation has been evaluated on coin-sized coupons (mixed paste adhesive and Iron

We can distinguish three time phases connected with the adjustment process within the field of consumer policy. The first stage from 1989 was the breakthrough for the