• Nie Znaleziono Wyników

Czy istnieje polska proza lingwistyczna?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Czy istnieje polska proza lingwistyczna?"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Andrzej Skrendo

Czy istnieje polska proza

lingwistyczna?

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 3 (62), 93-99

2000

(2)

Książka Jana Galanta Polska proza lingwistyczna. Debiuty lat siedemdziesiątych roz-poczyna się od wstępu, który rozroz-poczyna się od zdania: „Opis literatury polskiej lat siedemdziesiątych należy i... nie należy do «modnych» tematów polonistycz-nych"1. Z d a n i e to bardzo znamienne, choć Galantowi nie chodzi oczywiście o całą

prozę tamtych lat, lecz tylko pewien jej n u r t (o czym i n f o r m u j e tytuł książki). Zna-mienne, bo sygnalizuje poważny kłopot, ale chyba nie przede wszystkim z modą związany. Chodzi mianowicie o to, że każdy, kto pisze o prozie „rewolucji arty-stycznej", uporać się musi z mocno utrwalonymi, negatywnymi poglądami na jej temat, a może po prostu - z ogromną liczbą stereotypów. Zwykle powiada się, że proza ta stanowi zjawisko przestarzałe i mało ciekawe, że jej awangardowość jest wątpliwa a odkrywczość pozorna, że nie warto do niej wracać i nią się zajmować. H e n r y k Bereza upierał się, że młodzi pisarze siódmej dekady dokonali „rewolucji artystycznej". Dziś jest jasne - nie było „rewolucji", Bereza mylił się w tej sprawie, jak zresztą w wielu innych. Proza „rewolucjonistów" nie f u n k c j o n u j e w obiegu czytelniczym (kto czyta dziś Słyka, Drzeżdżona czy Krupę?), nie jest wznawiana, nawet historycy i krytycy literatury z a j m u j ą się nią rzadko i niechętnie. F o r m u ł a Jerzego Jarzębskiego - „O «rewolucji artystycznej» nie wspomnę, bo nie kopie się leżącego" - pochodząca z roku 1990 i powtórzona w Apetycie na przemianę, stać by się mogła symbolem postawy przyjmowanej dziś zwykle przez krytykę wobec „be-reziaków"2.

Co na to Galant? Nie broni całej młodej prozy tamtych lat, lecz próbuje opisać tylko jej jeden nurt, nurt lingwistyczny. Wyciąga też wnioski z formułowanych

1/1 J. Galant Polska proza lingwistyczna. Debiuty lat siedemdziesiątych, Poznań 1998.

2// Cytowane zdanie pochodzi z artykułu Apetyt na przemianę, zamieszczonego w „Tekstach

Drugich" 1990 n r 3, s. 5. Zostało powtórzone w książce Jarzębskiego pod tym samym tytułem -Apetyt na przemianę, Kraków 1997, s. 9.

(3)

Roztrząsania i rozbiory

przez krytyków oraz przeciwników „rewolucji" uwag i z wieloma tymi uwagami się zgadza. Upiera się jednak, że p r z y n a j m n i e j niektóre książki niektórych autorów rozpoczynających swą twórczość w latach siedemdziesiątych godne są tego, by je nadal czytać. Utrzymuje, że warto zastanawiać się nad tym, dlaczego kariery wielu z tych pisarzy uległy gwałtownemu załamaniu i z jakich powodów niejako rozmi-nęli się oni ze swoim czasem. Twierdzi, że bez zrozumienia debiutów lat siedem-dziesiątych nie sposób zrozumieć debiutów lat dziewięćsiedem-dziesiątych, gdyż właśnie w twórczości takich pisarzy jak Schubert czy Słyk rozpoczyna się polski postmo-dernizm. Wszystko to są założenia wartościujące, jakie legły u podstaw książki Ga-lanta, choć sama książka ma sens historycznoliteracki i mieści się w kanonach „na-ukowości" (jest zmienioną wersją doktoratu, a więc pracy pisanej na ocenę).

Założenia przyjmowane przez Galanta wydają mi się trafne i mógłbym powie-dzieć, że je podzielam. Zarazem jednak ośrodkowa dla jego pracy koncepcja „pro-zy lingwistycznej" wydaje mi się niejasna, i to zarówno z powodów teoretycznolite-rackich, jak i historycznoliterackich. Odnoszę wrażenie, że Galant niejako prze-myka się nad ciekawymi problemami (m.in. nad u t o p i j n y m rysem krytyki Berezy, problemem postmodernizmu, zagadnieniem debiutu), ulega złudnej pokusie stworzenia uporządkowanej wizji i stara się unikać komplikacji. Nalega na to, że zjawisko „prozy lingwistycznej" posiada „wyraźne historycznoliterackie zakotwi-czenie i precyzyjny zakres" (s. 24), choć właśnie to wydaje się najbardziej wątpli-we; zawęża perspektywę historycznoliteracką wtedy, gdy chciałoby się, żeby ją roz-szerzył („proza lingwistyczna" to koncept ukuty na podstawie analizy około dzie-sięciu książek); swą koncepcję umieszcza w pobliżu koncepcji „poetyckiego mode-lu prozy" (Bolecki) i idei „nieepickiego modemode-lu prozy" (Czapliński), lecz nie pró-b u j e owego sąsiedztwa opró-bjaśnić. Mówiąc krótko - to, co ropró-bi Galant z tzw. młodą prozą lat siedemdziesiątych, nazwać można próbą rewizji. Na rewizję proza „rewo-lucji artystycznej" z pewnością oczekuje. Wydaje się jednak, że p o m i m o wielu za-let książka Galanta przynosi efekty połowiczne lub dyskusyjne. Oto zastrzeżenia, jakie wobec niej podnoszę.

„Proza lingwistyczna" to nurt o g r a n i c z o n y - w e d ł u g G a l a n t a - d o lat 1976-1981. „Nikt nie zaprzecza, że około roku 1976 coś się w polskiej literaturze zdarzyło" -stwierdza Galant (s. 27). Ma rację, ale wcale nie jest jasne, co mianowicie się zda-rzyło. Według niektórych, kultura polska ostatecznie podzieliła się na dwa obiegi, zaś ten nieoficjalny dał początek literaturze najnowszej (czyli tej powstającej po roku 1989) i nadal stanowi dla niej najważniejszy p u n k t odniesienia. Wprawdzie często jest to negatywny p u n k t odniesienia, lecz to akurat nie ma większego zna-czenia, tradycja negowana nadal przecież pozostaje tradycją3. Według Galanta

i n a c z e j - m i ę d z y rokiem 1976 a 1981 w oficjalnym obiegu debiutowali pisarze, któ-rzy zmienili „językowy paradygmat literatury" (s. 128). Sam podział na dwa obiegi

Pogląd taki przyjmują - na przykład - redaktorzy i autorzy ciekawego tomu Sporne

sprawy polskiej literatury współczesnej (pod red. A. Brodzkiej i L. Burskiej, Warszawa 1998).

Uwaga ich skupia się na latach 1976-1996, lecz żaden z rozdziałów nie został poświęcony prozie, którą zajmuje się Galant.

(4)

nie ma zresztą znaczenia artystycznego, przyczynił się natomiast do niezrozumie-nia przez publiczność ambicji debiutantów. Dlatego też rok 1981, data wprowa-dzenia stanu wojennego, to koniec zjawiska młodej prozy.

Tu rodzi się pytanie: co ma na myśli Galant, gdy mówi o debiucie? Czy chodzi o książkę debiutancką, czy książki debiutantów? Z a j m u j e się debiutem Łozińskiego, Chłopacką wysokością, lecz jego następnymi książkami już nie. I na odwrót -analizuje Sto czyżyków Pluty, choć ten debiutował w roku 1967 zbiorem opowiadań Pas. Zwróćmy ponadto uwagę, że książka Łozińskiego ukazała się w roku 1972, a z kolei analizowana trylogia Słyka wychodziła w latach 1981, 1984, 1986. Widać stąd, że o wyborze tekstu rozstrzyga chyba przede wszystkim jego zdolność do pod-porządkowania się koncepcji „prozy lingwistycznej". Ale czy i tego można być pewnym? Przecież powieści Krupy albo też Nikiformy Redlińskiego (1982) (który jak Pluta debiutował w 1967 roku) to książki niezłe, które mogłyby się znaleźć w polu widzenia Galanta, biorąc pod uwagę pewną jego swobodę w traktowaniu chronologii (a co z Sołtysikiem, którego Galant zalicza do lingwizmu, lecz w anali-zach pomija?; dlaczego nie Głowacki z Coraz trudniej kochać?)^.

Wszystko to sprawia, że nie wiadomo, jak się ma podtytuł książki, „debiuty lat siedemdziesiątych", do jej tytułu „polska proza lingwistyczna". Czy lingwizm to cecha debiutów, pisarstwa debiutantów, powtarzająca się w innych powieściach (lecz do którego - by tak rzec - momentu), czy może wynik doświadczenia biogra-ficznego autorów (pewną rolę odgrywa w koncepcji Galanta idea pokoleniowej wspólnoty)? W sytuacji, gdy nie jest jasne, w jakich relacjach pozostają dwa tytułowe terminy i jeśli odkrywczość oraz wartość opisywanego nurtu polega - jak pisze Galant, wyjątkowo zgadzając się z Henrykiem Berezą - na „strategii wprowa-dzania do powieści modeli komunikacji i gatunków wypowiedzi o jednoznacznie nieliterackim charakterze" (s. 128), to także Nowakowski i Buczkowski, Gombro-wicz i Schulz mogą chyba być zaliczani do n u r t u prozy lingwistycznej? Nazwisk tych nie wymieniam przypadkowo, bowiem to Bereza tych właśnie pisarzy wyzna-czył na patronów „rewolucji artystycznej". Jeśli jednak uczynić tego nie wolno, to czy z powodów historycznoliterackich, czy raczej teoretycznoliterackich?

Jedność lingwistycznej poetyki z t r u d e m daje się zatem uzgodnić z kategorią d e b i u t u ; sposób, w jaki ta pierwsza wynika z drugiej, nie jest ani prosty, ani oczy-wisty. Zresztą, jak wspominałem, kategoria debiutu nie zostaje poddana osobnej analizie. A można było sprawy te powiązać, na przykład, poprzez odniesienia do myśli Berezy. W myśleniu tym debiut to kategoria artystyczna i niemal filozoficz-na, a nie tylko fakt socjologiczny - zaś „czytanie w maszynopisie" to także metafo-ra relacji duchowej ometafo-raz nazwa osobliwego modelu lektury. Zależności takiej

Ga-4 / Pytań podobnych można by zadać więcej. Wiem oczywiście, że każdą prawie koncepcję

można rozbić, dopominając się o kolejne nazwiska. Ale myślę, że historycznoliteracki obszar, do jakiego Galant chce się ograniczyć, trzeba wyrąbywać siekierą, żeby go oczyścić - i nie wiem, czy da się to zrobić. Galant zresztą - by tak rzec - nie rąbie, lecz stawia na wielorako splecionym poszyciu chorągiewki i mówi: „Dalej nie idę, tam za ciemno".

(5)

Roztrząsania i rozbiory

lan: nie zauważa, być może dlatego, iż za w a r u n e k sine qua non skonstruowania swej koncepcji uzna! jak najmocniejsze odcięcie się od „ideologii literackiej" auto-ra Biegu rzeczy.

„Proza lingwistyczna" stanowi według Galanta zjawisko niejako równoległe do Nowej Fali. Odwołuje się więc Galant do książki Świat nie przedstawiony i zauważa, że choć powszechnie została ona odebrana jako wezwanie do zaangażowania poli-tycznego, to w istocie jej sens jest głębszy i zawiera się w pewnym przesłaniu etycz-nym, nie zaś politycznym. Dwa opozycyjne n u r t y - Nową Falę i „rewolucję arty-styczną" - dzieli stosunek do P R L i instytucji oficjalnego życia literackiego, ale łączy coś o wiele ważniejszego - postawa nieufności wobec języka. Oczywiście, ktoś mógłby powiedzieć, że to chybiona argumentacja - na przykład u Barańczaka z etyki wynika wprost nakaz politycznego sprzeciwu, brak sprzeciwu podważa zaś samą etykę, choć nie tylko w polityce etyka się spełnia (stąd, m.in., szkic Barańcza-ka o Różewiczu: OBarańcza-kaleczona twarzHypnosa). Galant myśli inaczej, chce akcentować etyczny sens poszukiwań „prozaicznych lingwistów", a to dlatego, że musi ich obronić przed zarzutem konformizmu. Dalej stwierdza, że f u n d a m e n t e m poetyki „prozy lingwistycznej" są: „cytatowość, parodystyczność, metaliterackość" (s. 18). Proza ta, z jednej strony, pozostaje w opozycji do czegoś, co za Bartoszyńskim na-zywa „narracją klasyczną" (s. 62) lub „modelem powieści klasycznej" (s. 22), z dru-giej strony, sytuuje się w opozycji do „narracji nieklasycznej".

Niestety, trzy podane wyznaczniki są nierównorzędne. Metaliterackość oznacza „odwrót od tradycji mimetyczności" (s. 20), odwrót ten prowadzi do parodii, ta zaś realizuje się poprzez „cytat, kolaż czy konstrukcję sylwiczną" (s. 23). Najważniej-sza jest więc metaliterackość, pozostałe wyznaczniki okazują się pochodne i mogłoby być ich nawet więcej. Ale czy to dobre słowo - „metaliterackość"? Nie je-stem pewien, bo choć nieźle oddziela ono „prozę lingwistyczną" od „narracji kla-sycznej", to daje słabą i niewyraźną opozycję do „narracji nieklasycznej". Dlatego też rozdział piąty, Wobec narracji nieklasycznej, stanowi najsłabsze ogniwo książki. Rozdział ten wypełniają streszczenia koncepcji autotematyzmu, idei francuskiej nowej powieści oraz Nycza pomysłu „sylwy współczesnej". Brakuje interpretacji, uwagi grzeszą ogólnikowością. Nadal pozostaje zagadką, czy odrębność „prozy lin-gwistycznej" od „modelu poetyckiego" ma charakter tylko historycznoliteracki, czy także teoretycznoliteracki? A jest to pytanie ważne także dlatego, iż według Bo-leckiego dekada modernizmu w literaturze polskiej trwa do dziś5, podczas gdy

Ga-lant - jak wspominałem - uważa „prozę lingwistyczną" za nurt zbliżony do post-m o d e r n i z post-m u . Nie zastanawia się jednak nad stosunkiepost-m post-modernistycznego, jak

Założenie takie przyjmuje Bolecki w artykule Teksty i glosy (z zagadnień poetyki

modernizmu), „Teksty Drugie" 1996 nr 4. Wspominam o tym artykule, ponieważ

przedstawia on szeroką perspektywę przemian form narracyjnych, której bardzo brakuje u Galanta. Cokolwiek prowokacyjnie zestawia Bolecki obok siebie fragmenty

z Tetmajera, Schuberta i Stasiuka, aby powiedzieć: w całej literaturze polskiego modernizmu przenikają się „głosy" i „teksty" - literatura, która czerpie z mowy żywej, i literatura, która czerpie z literatury.

(6)

chce Bolecki (ale p o s t m o d e r n i s t y c z n e g o , jak uważa Ł a p i ń s k i ) pisarstwa Schulza, W i t k a c e g o i G o m b r o w i c z a d o p o s t m o d e r n i s t y c z n e j „ p r o z y lingwistycznej". Spra-wa p o s t m o d e r n i z m u jawi się e n i g m a t y c z n i e również z i n n e g o powodu: G a l a n t pi-sze a s e k u r a n c k o i zdawkowo. W s p o m i n a o „ p o s t m o d e r n i s t y c z n e j m o t y w a c j i " oraz „ e p i s t e m o l o g i c z n e j n i e m o c y " w i d o c z n e j w n a r r a c j a c h Łozińskiego, A n d e r m a n a i S c h u b e r t a , z a p e w n i a p o n a d t o , że także „powieści p o s t m o d e r n i s t y c z n e w j a k i m ś s t o p n i u p r z e d s t a w i a j ą świat" (s. 145-146). B r a k u j e głębszej teoretycznej refleksji na t e m a t m i m e t y z m u ( m i m e t y z m to dla G a l a n t a tyle, co tradycja powieści X I X - w i e c z n e j , ale i w tym w y p a d k u G a l a n t p o p r z e s t a j e na ogólnikach). Może więc w a r t o w tym m i e j s c u p r z y p o m n i e ć , iż C z a p l i ń s k i w swojej książce Ślady przełomu nie mówi o opozycji m i m e t y z m - a n t y m i m e t y z m , lecz woli posługiwać się termi-n e m „ a termi-n t y i l u z y j termi-n o ś ć " . Może gdyby p o j a w i ł o się w rozważatermi-niach G a l a termi-n t a pojęcie a n t y i l u z y j n o ś c i , u d a ł o b y m u się u n i k n ą ć n i e k t ó r y c h kłopotów i jego z a p e w n i e n i e 0 „ p r z e d s t a w i a n i u ś w i a t a " b r z m i a ł o b y b a r d z i e j wiarygodnie?

N a k o n i e c k r ó t k i k o m e n t a r z dotyczący p o r t r e t u H e n r y k a Berezy. Wiele tu uwag k o m p e t e n t n y c h i celnych, strategia opisu w y d a j e się j e d n a k nazbyt surowa. G a l a n t z d e c y d o w a n i e d y s t a n s u j e się wobec Berezy, stwierdza, że „krytyk z a t r z y m a ł się" 1 „nie d o s t r z e g ł " okoliczności n a j w a ż n i e j s z y c h , dlatego m ł o d a proza stanowi „ d o k ł a d n y negatyw w y o b r a ż e ń i oczekiwań Berezy" (s. 37). N i e jestem tego pewien. G a l a n t nie z a u w a ż a , że p o d s t a w o w y m rysem krytyki Berezy jest jej u t o p i j -ność, polegająca na n i e u s t a n n y m w y c z e k i w a n i u „nowego p o c z ą t k u " . D l a t e g o opis krytyki Berezy trzeba rozpocząć p r z y n a j m n i e j od książki Prozaiczne początki, bo tu Bereza o d n a j d u j e (w pisarstwie Czycza i Nowakowskiego) obecność języka mówio-nego, żywiołu a n t y l i t e r a c k i e g o , i t u również pojawia się p o raz pierwszy myśl o li-t e r a c k i m przewrocie. N i e jesli-t więc li-tak, że Bereza w k o n c e p c j i „języka pierwszego" w sposób n i e u p r a w n i o n y zuniwersalizowal ideę „ n u r t u chłopskiego", jak twierdzi G a l a n t , lecz p r z e c i w n i e - idee o d r o d z e n i a i nowego p o c z ą t k u , które k r y s t a l i z u j ą się w Biegu rzeczy, są już o b e c n e w jego wczesnych książkach: w Sztuce czytania (chodziło o o d r o d z e n i e l i t e r a t u r y po w y d a r z e n i a c h r o k u 1956) oraz w Prozaicznych początkach. Siłę o d n o w i c i e l s k ą z n a j d u j e Bereza n a j p i e r w w języku b o h a t e r ó w z m a r g i n e s u , opisywanych p r z e z Nowakowskiego, n a s t ę p n i e w języku chłopów, a w k o ń c u w „języku p i e r w s z y m " ( p o t e m Bereza mówić b ę d z i e jeszcze o języku niedy-s k u r niedy-s y w n y m ) . Przejście od k o n c e p c j i „ n u r t u c h ł o p niedy-s k i e g o " do idei „języka pierw-szego" m a u z a s a d n i e n i e , gdyż „język pierwszy" to wyraz zawsze o b e c n e j u Berezy t ę s k n o t y za - by t a k rzec za K o ł a k o w s k i m - „wsią u t r a c o n ą " , r o z u m i a n ą jako oaza n i e z a k ł ó c o n e j k o m u n i k a c j i i wolnych od alienacji s t o s u n k ó w m i ę d z y l u d z k i c h .

W u t o p i i , jaką stanowi „język pierwszy", z b i e g a j ą się p r z y p a d e k z koniecznością, a b s o l u t n a wolność z a b s o l u t n y m z n i e w o l e n i e m . W Kamieniu na kamieniu -u z n a n y m za arcydzieło - odkrywa Bereza „język pierwszy" i powiada, że w szt-uce rządzą „wyższe k o n i e c z n o ś c i "6 oraz „wyroki p r z e z n a c z e n i a "7. Z d r u g i e j strony,

H. Bereza Sposób myślenia, 1.1: O prozie polskiej, Warszawa 1989, s. 394.

(7)

Roztrząsania i rozbiory

w i a d o m o , że „język pierwszy" to tyle, co „stan p r z y w r ó c o n e j językowej wolności"8

oraz „językowy żywioł"9. N i e p o w i n n o to dziwić, bo jest on d o s k o n a l e plastycznym

n a r z ę d z i e m literackiej kreacji, ź r ó d ł e m zawsze żywym i nie u l e g a j ą c y m k o n w e n -cjonalizacji. Stąd w y n i k a a p o d y k t y c z n o ś ć Berezy, k t ó r e j G a l a n t nie u m i e w y t ł u m a c z y ć i zdobywa się jedynie na jej p o t ę p i e n i e ( w y t ł u m a c z e n i e m nie jest stwierdzenie, że Bereza m a po p r o s t u „poczucie nieomylności", s. 39). Otóż jeśli ję-zyk pierwszy jest d o s k o n a l e plastyczny i stanowi j e d y n e n a r z ę d z i e twórcze, to zara-zem jest d o s k o n a l e n i e u c h w y t n y . F a k t ten w y j a ś n i a p o n a d t o , dlaczego Bereza do swej apodyktyczności i k o n t r o w e r s y j n o ś c i własnych sądów nigdy się nie przyznał. Po p r o s t u , nigdy nie utracił swej w e w n ę t r z n e j pewności, że p o t r a f i odróżnić język pierwszy od - jak powiada - „języków zastępczych". Kłopot w tym, że głęboka we-w n ę t r z n a pewe-wność nie pozwe-wala się p r z e k a z a ć i zwe-wykle nie d a j e się o d r ó ż n i ć od u z u r p a c j i d o k o n a n e j przez kogoś, k t o stoi całkowicie na zewnątrz. Sam Bereza uważa siebie za czytelnika czułego i wiernego, i n n i - widzą w n i m krytyka zarozu-miałego i powierzchownego. Pogląd Berezy nie jest tylko jego osobistym złudze-n i e m , lecz w y złudze-n i k a z m o d e l u krytyki, jaki przyjął. Bereza zwraca się do pisarzy i z m i e r z a zwykle do e g z y s t e n c j a l n e j k o m u n i i z a u t o r e m . Lecz ktoś, kto jej d o s t ę p u -je, umieszcza siebie w - by tak powiedzieć - c e n t r u m przestrzeni w e w n ę t r z n e g o przeżycia, w c e n t r u m , które jest z a r a z e m całkowicie ekscentryczne i a b s o l u t n i e ze-w n ę t r z n e , gdyż n i e k o m u n i k o ze-w a l n e .

G a l a n t m a oczywiście rację, gdy stwierdza, że o d k r y w a n y przez Berezę w n a r r a -cjach młodych pisarzy a u t e n t y z m językowy „jest de facto p o c h o d n ą zabiegów styli-z a c y j n y c h , f u n k c j ą p a r o d i i , objawem i n t e r t e k s t u a i n e g o usytuowania w y p o w i e d styli-z i " (s. 37) i powinien być postrzegany „nie p o p r z e z o d n i e s i e n i e do rzeczywistości po-zaliterackiej, ale z p u n k t u widzenia w y p r a c o w a n y c h w dziejach l i t e r a t u r y t e c h n i k o d n o s z e n i a , nie w k o n t e k ś c i e w e r y z m u , lecz a u t o p r e z e n t a c j i " (s. 38). D o ostatnie-go z d a n i a d o d a ł b y m j e d n a k słówko „ t y l k o " („nie tylko poprzez o d n i e s i e n i e do rze-czywistości p o z a l i t e r a c k i e j " ) . Z a s t a n a w i a m się też, czy G a l a n t nie chwyta Berezy za słowo i czy nie bierze nazbyt dosłownie. „Język pierwszy" to w k o ń c u pewna me-tafora, k t ó r e j Bereza używał na różne - i często s p r z e c z n e - sposoby. G a l a n t wyma-ga, aby m e t a f o r a ta dawała się przełożyć na kategorie „poetyki prozy lingwistycz-n e j " (s. 37). T y m c z a s e m , jak myślę, ż ą d a lingwistycz-n i e takie jest p r z e s a d lingwistycz-n e . Z wielu powodów. Bo „język pierwszy" jest pojęciem szerszym n i ż lingwizm. Bo nie d a j e się on przełożyć na ż a d e n nie tylko należący d o poetyki lingwistycznej k o r p u s t e r m i -nów teoretycznych. Bo właśnie o to chodzi, żeby nie dawał się przenosić, gdyż jest on m e t a f o r ą wszelkiego i n d y w i d u a l n e g o i odkrywczego s t o s u n k u do języka i do li-teratury. Obecność „języka pierwszego" podlega w y j a ś n i e n i u , ale d a j e się stwier-dzić jedynie ex post. „Język pierwszy" jest z a t e m zawsze e p i f a n i ą , a l e k t u r y Berezy to ciągłe e p i f a n i i i nieciągłości p o s z u k i w a n i e . Oczywiście, nie m a takiej możliwo-ści, aby język mówiony, żywy, pierwszy (określenia s a m e g o Berezy) w t a r g n ą ł do

li-8 / H. Bereza Bieg rzeczy. Szkice literackie, Warszawa 1982, s. 15.

(8)

t e r a t u r y i nie stal się l i t e r a t u r ą , nie podlegał r e g u ł o m p i s m a . Ale m o ż n a też spojrzeć na Berezę jako na u t o p i s t ę , który m a r z y , aby „prawa języka pisanego z n a j d o -wały się in statu nascendi" i k t ó r y uważa, że „stan taki p o w i n i e n trwać w i e c z n i e "1 0.

N i e twierdzę, że u t o p i a ta przyniosła s a m e d o b r o c z y n n e s k u t k i , ani że Bereza nie mylił się w swoich o c e n a c h . Może j e d n a k w o l n o by było go widzieć jako zwo-l e n n i k a „ p e r m a n e n t n e j rewozwo-lucji językowej". Rewozwo-lucja taka s p e ł n i a ł a b y się tyzwo-lko w arcydziełach i być m o ż e z tego powodu Bereza kreował na pisarzy wybitnych tak wielu autorów, którzy na m i a n o to raczej nie zasługiwali. I n n a sprawa, że rewolu-cja nigdy się nie kończy, że k a ż d e spełnienie, choćby najwyższe, musi zostać od-r z u c o n e w i m i ę pod-rzyszłych doskonalszych kształtów. Rewolucja, poza s a m y m ge-stem sprzeciwu, nie może mieć ż a d n e j tradycji - żywą i j e d y n ą ważną jej tradycją jest teraźniejszość.

Andrzej SKRENDO

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zastanów się nad tym tematem i odpowiedz „czy akceptuję siebie takim jakim jestem”?. „Akceptować siebie to być po swojej stronie, być

Kiedy wszystkiego się nauczyłem i swobodnie posługiwałem się czarami, to czarnoksiężnik znów zamienił mnie w człowieka... 1 Motywacje i przykłady dyskretnych układów dynamicz-

Zastanów się i zapisz w zeszycie odpowiedź na pytanie: Czym dla Ciebie jest słowo Boże?. Pomódl się słowami

Spójrz

Jednak dopiero w 2002 roku udało się zidentyfikować receptory smakowe odpowiedzialne za jego odczuwanie i umami oficjalnie dołączył do grona smaków podstawowych.. Z

Adam Zwoliński (sekretarz redakcji | editorial manager) Jan Caha (redaktor tematyczny | thematic editor) Jaryna Onufriw (redaktor tematyczny | thematic editor) Paweł

103. Ale im nie zostało dane zabieranie głosu w społecznych sprawach i strony historii nie są zajęte ich nazwiskami lecz wypełnione nazwiskami zwycięzców, którzy panowali

Od kilku lat jest to konkurs "Mikołajek" nawiązujący do przygód słynnego bohatera książek Goscinnego i Sempe oraz filmów Trufaut.. Inicjatorkami konkursu