• Nie Znaleziono Wyników

Rokowania krakowskie z r. 1454 i zjednoczenie ziem pruskich z Polską

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rokowania krakowskie z r. 1454 i zjednoczenie ziem pruskich z Polską"

Copied!
54
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

A D A M V E T U L A N I

Rokow ania krakow skie z r. 1454 i zjednoczenie

ziem pruskich z Polską

WSTĘP

Rok 1454 przyniósł zdarzenia szczególnie doniosłe zarówno dla we­ w nętrznych, jak i ' zew nętrznych dziejów państw a polskiego. W roku tym — którego dzisiaj święcimy pięćsetną rocznicę — Polska rozpoczęła wojnę z Zakonem Krzyżackim o plon, którego nie umiano zebrać po zwy­ cięstwie grunw aldzkim : o likw idację kolonizacyjnego niemieckiego pań­ stw a krzyżackiego, o władztwo polskie na pobrzeżu Bałtyku.

Chociaż w ojnę wypowiedział Kazimierz Jagiellończyk — nie on ani nie polskie możnowładztwo czy rycerstw o było jej inicjatorem . W ojna wyrosła z buntu rycerstw a i mieszczaństwa państw a zakonnego. Skonie- derow ani w Związku Pruskim poddani państw a krzyżackiego w ystąpili wobec swych władców — wielkiego m istrza i kom turów Zakonu — z sze­ regiem postulatów związanych z żądaniem położenia kresu uciskowi po­ litycznem u i ekonomicznemu, który ciężkim czynił życie zarówno szlach- cie-ziemianom, jak i mieszkańcom m iast pruskich. Początkowo na drodze praw a szukali sprawiedliwości u wielkich mistrzów, później u papieża i ce­ sarza. Zawiedli się jednak na sprawiedliwości zarówno w łasnych w ład­ ców, jak i obu potężnych popleczników Zakonu. W yrok cesarza F ry d e­ ryka III, ogłoszony w Wiedniu w grudniu 1453 r., potępił opór staw iany przez związkowców swym władzom lokalnym, uznał ich za buntowników, którzy głowami mieli płacić za w alkę o swe postulaty.

Przebieg tej walki, która doprowadziła obywateli państw a zakonnego do zbrojnego wypowiedzenia posłuszeństwa władcom i do uzyskania nad sobą zw ierzchnictwa Polski, był w pewnej mierze uw arunkow any specy­ ficzną stru k tu rą państw a krzyżackiego *. Było ono tw orem kolonizacyjnej 1 D z ie jó w p a ń stw a k rzy ża ck ieg o w P ru siech , jego u stroju i w a lk i sta n ó w p ru ­ sk ich p rzeciw k o w ła d z tw u Z akonu d oty czą stu d ia K. G ó r s k i e g o , oparte zarów n o n a źródłach, ja k i n a ro zle g łej zn a jo m o ści p o lsk iej i n iem ieck iej litera tu r y p rzedm iotu; o g e n e z ie Z w iązk u P ru sk ieg o zob. p rzed e w sz y stk im w stę p h isto ry czn y K. G órskiego do op racow an ego pod jeg o red a k cją zbioru te k s tó w źró d ło w y ch (w raz z p o lsk im i przek ład am i) pt. Z w i ą z e k P r u s k i i p o d d a n ie się P r u s Polsce, P oznań

(3)

działalności rycerstw a niemieckiego. W oparciu o polską ziemią chełm iń­ ską, na którą natychm iast po objęciu jej w posiadanie zaczęli sprowa­ dzać drobną niemiecką szlachtę, chłopów i mieszczan, Krzyżacy opano­ wali ziemie nadbałtyckich Prusów, krok za krokiem posuwając się ku wschodowi i um acniając zdobycze silnym i zamkami. Zaledwie usadowili się mocno w ziemi pruskiej, gdzie niem iłosiernie tępili ludność w yznają­ c ą w iarę swych przodków, gdzie ogniem i mieczem łam ali pow stania Prusów, sięgnęli po ziemie polskie. Z nich na trw ałe zdołali opanować Pomorze (1308). Na całym obszarze zbudowanego przez siebie państw a prowadzili Krzyżacy intensyw ną działalność osadniczą, która była uw ień­ czona pełnym sukcesem. Dolegliwy był w prawdzie pod w ładzą Zakonu ucisk klasowy, ale przed jedną, szczególnie ciężką plagą chroniła tam tej­ szą ludność siła m ilitarna Krzyżaków, a mianowicie przed zniszczeniami, które niosła z sobą wojna. Wszystkie w ojny Zakon przez długi czas pro­ wadził wyłącznie poza granicam i swego państw a, a sam był dostatecznie silny, by móc łatwo likwidować sporadyczne zagony obcych wojsk na własnym terytorium . Pokój w ew nątrz państw a zakonnego sprzyjał roz­ wojowi sił produkcyjnych kraju. Ludność w niewielkim stopniu była po­ woływana do udziału w zaczepnych w ojnach prow adzonych przez K rzy­ żaków, siła m ilitarna Zakonu opierała się bowiem przede w szystkim na sprawności' w ojennej samych rycerzy i braci zakonnych, na oddziałach wojskowych złożonych ze służby i żołnierzy zaciężnych oraz na orszakach zbrojnych rycerstw a zagranicznego, które ciągnęło z Zachodu, aby wziąć udział w w ypraw ach prow adzonych pod hasłem w alki z pogaństwem. Krzyżacy tw orzyli kadry wojska zawodowego, zaprawionego do boju wręcz, doskonale uzbrojonego, operującego specyficzną taktyką wydosko­ naloną długim doświadczeniem wojennym. Dzięki temu, chociaż liczbowo niezbyt silni, byli groźnymi przeciw nikam i zarówno dla Polski, jak i dla Litwy. Również i ludność ich państwa, powoływana okręgam i na dorocz­ ne rejzy, była zapraw iona w rzemiośle wojennym. Swego obowiązku w oj­ skowego nie uważała za zbytni ciężar. Za w ypraw y poza granicam i pań­ stwa otrzym yw ała żołd, a w ojna z poganam i w celu naw rócenia ich na wiarę chrześcijańską była hasłem, które dawało podstawę istnieniu pań­ stwa zakonnego.

D ługotrw ały pokój w ew nątrz państw a zakonnego, jego położenie na pobrzeżu Bałtyku, wznoszenie w ielkich budowli kam iennych, silny w zrost ludności — wszystko to sprzyjało rozwojowi produkcji rolnej, rzemiosła i handlu zarówno wewnętrznego, jak i wywozowego (w wielkiej mierze 1949, i tam pod an ą litera tu rę. Z lic z n y c h prac n iem ieck ich za słu g u je na u w a g ę stu ­ dium E. L ü d i c k e, D e r R e c h t s k a m p f d e s d e u t s c h e n O r d e n s g eg en d e n B u n d

d e r p r e u s s is c h e n S t ä n d e 1440— 1453, „ A ltp reu ssisch e F o rsch u n g en “ t. X III, K ró lew iec

(4)

190 A D A M V E T U L A N I

prowadzonego przez sam Zakon). Na całym obszarze państw a zakonnego, szczególnie w jego połaci zachodniej, pow staje gęsta sieć m iast i niektóre z nich dzięki położeniu na szlaku w iślanym dochodzą do wielkiego roz­ kwitu. Związek z Hanzą w płynął na wzmocnienie ich sytuacji gospodar­ czej i politycznej. Przejaw iło się to między innym i w tym, że wielcy mis­ trzowie w niektórych pociągnięciach polityki zagranicznej zasięgali opinii m iast pruskich. Do współudziału w rządach krajem nie były one jednak dopuszczone.

W ładza nad całością ziem pruskich spoczywała wyłącznie w ręku wielkiego mistrza, kapituły generalnej oraz pow stałej w ciągu w ieku XIV rady dostojników zakonnych przy osobie wielkiego mistrza. N ikt spoza Zakonu nie m iał w pływ u na w ybór wielkiego mistrza. Wszystkie urzędy spraw owali rycerze zakonni łącząc funkcje sądowe i adm inistracyjne z wojskowymi. Najważniejsze z nich były urzędy kom turów i wójtów, jako zarządców okręgów terytorialnych, posługujących się w spraw owa­ niu rządów biurokratycznym aparatem adm inistracyjnym , złożonym z ry ­ cerzy zakonnych i braci służebnych. K adry rycerstw a zakonnego odna­ wiały się stale dzięki przybyszom z Zachodu. Rycerze ci w stępując do Zakonu składali nakazane regułą śluby czystości; z ludnością państw a krzyżackiego nie byli związani żadnym i silniejszym i węzłami. Czuli się panami. Jako członkowie instytucji kościelnej podlegali praw u kanonicz­ nemu, a nie praw u krajow em u. Tworzyli w obrębie państw a elitę arysto­ kratyczną nie tylko nie związaną ze społeczeństwem, lecz całkowicie odeń oderwaną, pilnie strzegącą swych prerogatyw .

O ile w licznych państw ach średniowiecznych czynnikiem rozsadzają­ cym koncentrację władzy w ręku panującego było duchowieństwo do­ m agające się dla siebie zapewnionej m u przez praw o kanoniczne libertas

canonica, pew nej sumy praw i przyw ilejów przyznających mu szerokie

prerogatyw y i współudział w rządach, o tyle w państw ie krzyżackim księża — zarówno biskupi, jak i duchowieństwo wyższe i niższe — byli braćm i zakonnym i i jako takich łączyła ich z rycerstw em wspólnota inte­ resów i współuczestnictwo w rządach kraju. Gdzie indziej w alka stanu duchownego o przyw ileje była wzorem dla analogicznych postulatów ze strony możnowładztwa i rycerstw a świeckiego; w państw ie zakonnym brak takiej w alki osłabiał pozycję rycerstw a-ziem ian i mieszczaństwa. Zakon, zwycięski w swych wojnach, uw ażany przez poddanych za ram ię kościoła powołane do w alki orężnej z poganami, przez długi czas otoczony był respektem ludności. Pew ne zm iany w ustosunkowaniu się społeczeń­ stw a pruskiego zaznaczyły się w drugiej połowie w ieku XIV w związku ze w zrostem znaczenia m iast przy równoczesnym zaczątku rozkładu w e­ wnętrznego, objawiającego się coraz w yraźniejszym lekceważeniem re­

(5)

guły zakonnej przez rycerstw o krzyżackie. Zasadnicza jednakże zmiana stosunku ludności do rycerstw a zakonnego nastąpiła z chwilą chrystj ani­ macji Litw y i jej unii z Polską, a przede wszystkim z chwilą klęski g ru n ­ waldzkiej, która na zawsze zniszczyła potęgę m ilitarną Zakonu.

Mimo tej klęski terytorium państw a zakonnego nie doznało uszczerb­ ku. Nienawiść do zwycięzców zrodziła wśród Krzyżaków chęć jak n a j­ szybszego odwetu. Rozpoczęli pasmo nieustannych w ojen z Polską. Skoń­ czył się jednak bezpowrotnie okres ich dawnych łatw ych sukcesów oręż­ nych. Nie dały żadnego rezultatu zabiegi, by Zachód skłonić do w alki z Polską, ani też intrygi, by na trw ałe rozluźnić więź ustrojow ą między Koroną i Litwą. Dawniej Krzyżacy przenosili teren w ojny poza granice swego państw a; obecnie wojska polskie walczyły na ziemiach zakonnych i cały ciężar zniszczeń w ojennych spadał na poddanych krzyżackich. W czasie tych w ojen „m istrz i Zakon raczej z zamków spoglądali na na­ sze nieszczęścia, niż nam dopomagali“, skarży się przed królem przedsta­ wiciel Związku Pruskiego. Na w ojnę trzeba pieniędzy. Zakon wyciskał je ze swoich poddanych nakładając na całą ludność nadzw yczajne po­ datki. Obok tego swą polityką handlow ą dotkliwie uderzał zarówno w wieś, jak i w m ia s ta 2. P rzejm uje w swe ręce niem al monopol handlu zbożem. W ydaje zakazy jego wywozu bądź z obszaru całego państwa, bądź z niektórych okręgów. W pływa przez to na obniżkę cen zboża, które skupuje sam lub za pośrednictw em licencjowanych kupców, aby następ­ nie z w ielkim zyskiem sprzedać je za morze. Dawny sporadycznie uchw a­ lany przez m iasta podatek od tow arów wywożonych za morze, zwany cłem funtowym, którego dochodami jeszcze na początku w ieku XV dzie­ lił się z miastami, ustanaw ia jako podatek stały, płynący wyłącznie do skarbu krzyżackiego.

W parze z klęskam i w ojennym i następuje rozkład w ew nętrzny wśród braci zakonnych. Znika dawna karność wobec wielkiego mistrza. Kom­ tu r owie stojący na czele poszczególnych okręgów adm inistracji tery to ­ rialnej stają się samowolnymi panam i życia i śm ierci podporządkowanej sobie ludności. Niczym z nią nie związani, dbają tylko o w łasne korzyści. Skargi ludności kierow ane do wielkiego m istrza pozostają bez skutku. Ze strony zarówno rycerstw a-ziem ian, jak i mieszczaństwa podnosi się bu­ rza protestów przeciwko co dzień rosnącym nadużyciom. N ad w szyst­ kim jednak góruje pragnienie położenia kresu wojnom z Polską. Pokój jest dla rycerstw a-ziem ian i dla mieszczan najważniejszy. Zapewnia jed ­ nostkom bezpieczeństwo życia i mienia i jest niezbędny, aby mogli oni w y­ musić na władzach zakonnych przyjęcie postulatów stanowych. W praw ­ 2 M. M a ł o w i s t , P o l i t y k a g o s p o d a r c z a Z a k o n u K r z y ż a c k i e g o w X V w i e k u , „P a m iętn ik V II P o w szech n eg o Z jazdu H isto ry k ó w P o lsk ich w e W rocław iu 19—-22 w rześn ia 1948“ t. I, W arszaw a 1948, s. 51 sq.

(6)

192 A D A M V E T U L A N I

dzie między rycerstw em -ziem ianam i a mieszczaństwem istnieje antago­ nizm klasowy, istnieje sprzeczność interesów gospodarczych, ale istnieje też wspólna płaszczyzna interesów: wymuszenie na krzyżackich władzach poszanowania praw a i dopuszczenie stanów do współudziału w rządach. Oba stany poznały swą siłę w toku w ojny wszczętej przez Zakon w r. 1431. Pod ich presją doszło najpierw do zaw arcia zawieszenia broni w r. 1433, a następnie wieczystego pokoju podpisanego 31 grudnia 1435 r. Pod naciskiem swych poddanych Zakon był zmuszony w r. 1439 odpowie­ dzieć odmownie na nalegania cesarza A lbrechta Habsburga, aby w brew zaw artem u pokojowi uderzyć na Polskę. O ile w zakresie polityki Zako­ nu wobec Polski stany pruskie odniosły pełny sukces, o tyle trudne okazało się uzyskanie od władz krzyżackich gw arancji poszanowania otrzym anych przez stany przyw ilejów oraz współudziału w rządach, choć­ by przy w ym ierzaniu sprawiedliwości. Dorywcze porozumiewanie się zie­ mian i mieszczan zastąpiła konfederacja kilku m iast i ziem pruskich (wśród nich prym dzierżyła ziemia chełmińska) zwana w historiografii Związkiem Pruskim . Utworzony on został w r. 1440, w krótce zaś przystą­ piły do niego inne m iasta i ziemie pruskie. Powstał wspólny fro n t stanów z w łasną organizacją władz kierowniczych i z określonym planem dzia­ łania. A chociaż wielcy mistrzowie um iejętnie starali się rozbić jego zw ar­ tość przez w ygryw anie sprzeczności interesów między rycerstw em i miesz­ czanami oraz między w ielkim i a m ałym i miastami, chociaż zabiegali o je­ go zlikwidowanie i upokorzenie społeczeństwa drogą interw encji w łasne­ go episkopatu a następnie papiestwa, Związek P ruski przeszedł wszystkie próby, aż wreszcie po niekorzystnym dla siebie w yroku cesarskim z bro­ nią w ręku upom niał się w r. 1454 o swoje prawa. Skonfederowane stany pruskie rozpoczęły w ojnę ze swymi panam i-ciemiężcam i w nadziei, że w królu polskim znajdą władcę, który ich krajow i zapewni prawdziwy i trw ały pokój, a im udzieli gw arancji poszanowania prawa, dalszego roz­ w oju gospodarczego oraz możności współdziałania w rządzeniu ziemiami pruskim i jako dzielnicą K rólestw a Polskiego. Gdy bowiem u swych w ład­ ców krzyżackich darem nie kołatali o przestrzeganie starych przywilejów i o udzielenie im gw arancji co do należytego w ym iaru sprawiedliwości, o miedzę od nich, w państw ie Jagiellonów, stany polskie zdołały w yw al­ czyć dla siebie szerokie upraw nienia gospodarcze i polityczne, które czy­ niły je w spółrządcam i państwa.

1. PIERW SZE KONTAKTY ZWIĄZKOWCÓW PR U SK IC H Z PO LSK Ą W pamięci ludności pruskiej żywo stały długotrw ałe wojny, które Pol­ ska toczyła z Zakonem przez pierwsze dziesięciolecia XV wieku. Dobrze wiedziano, że w w ojnach tych, chociaż zwycięstwo służyło polskiemu orę­ żowi, nie udało się Polsce ani za czasów W ładysława Jagiełły, ani w

(7)

okre-sie panowania W ładysława III osiągnąć zasadniczego celu politycznego; pod władzą krzyżacką pozostały ziemia chełm ińska i michałowska oraz Pomorze zagarnięte przez Zakon w r. 1308, mimo że Polska m iała za sobą powagę w yroków sądu papieskiego. Zdawano sobie dobrze spraw ę z tego, jak żywa była wśród Polaków niechęć do Krzyżaków, którzy tylekroć ogniem i mieczem niszczyli ich kraj, oraz jak ludność Polski chętnie w i­ działaby z pow rotem w obrębie Korony utracone ongiś obszary, a wraz z nimi zapewnienie spokoju od napadów zdradliwego sąsiada. Czy jednak król Kazimierz Jagiellończyk zdecyduje się na zbrojne poparcie Związku Pruskiego w jego orężnej walce przeciwko Zakonowi, na to związkowcy nie mogli liczyć na pewno.

Po ustawicznych wojnach w okresie panow ania W ładysława Jagiełły doszło wreszcie do zawarcia w Brześciu K ujaw skim „pokoju wieczystego“, który w r. 1436 zaprzysięgli w ielki m istrz Zakonu Paw eł Russdorf i syn Jagiełłowy, Władysław. Już w stępny artykuł tra k ta tu brzeskiego rzucał zasłonę na przeszłe spory i pretensje: „Naprzód iż między nam i Królem i Wielkim Książęciem i książęty przerzeczonymi, K rólestw em Polskim,

Wielkim Księstwem i ziemiami litewskimi, Żmudzią, Rusią, Mazowszem, Stołpską ziemią i wojewodą wołoskim, i innym i państwy, i poddanymi naszymi z jednej strony, i między przerzeczonymi M istrzem i Zakonem i ziemiami i poddanym i jego tak w Prusiech, Niemczech, jako w Inflan- ciech i w Nowym M argrabstw ie z drugiej strony, w szystki niezgody, spory między stronam i i stąd, i zowąd wzruszone i dostatecznie m ają być spokojone, ani o nich na potem żadna w zm ianka i pamięć, a zwłasz­ cza w skargach albo ku osławieniu stron których, przed którem ikolw iek osobami nie ma być miana, ani która strona ku osławieniu drugiej strony nie będzie żadnego poduszczać, na to pozwalać, ani pomocy i przychylno­ ści podawać jaw nie albo potajem nie; ile będzie której stronie należeć takowych skarg i uwłaczania czci nie będzie dopuszczać, i owszem będzie je zabraniać“ 3.

W dokum entach ratyfikujących akt wieczystego pokoju zarówno król, jak i wielki m istrz zobowiązali się w jednobrzm iącej form ule: „...jeśli my albo potomkowie nasi w tym czasie, gdy ten pokój wieczny stać będzie... chcielibyśmy albo usiłowalibyśmy się jakowe wzruszenia albo w ojny wszczynać, tedy na to poddani nasi nie m ają zwalać ani w tym nas słu­ chać i owszem, od w szystkich naszych obowiązków i przysiąg poddań­ 3 T ek st tra k ta tu p o k o jo w eg o zaw a rteg o w B rześciu K u ja w sk im 31 gru d n ia 1435 i r a ty fik o w a n eg o w r. 1436 p rzez króla W ła d y sła w a III J a g iello ń czy k a oraz w ie lk ie g o

m istrza P a w ła R ussd orfa p od aje się za M. D o g i e 1 e m , C o d e x d i p l o m a t i - c us R egni P o l o n i a e . e t M a g n i D u c a tu s L it h u a n ia e t. IV, W ilno 1764, s. 123— 13Й; tutaj p rzy ta cza n e fra g m en ty z o sta ły za czerp n ięte z p rzek ład u tra k ta tu na języ k p olsk i z d zieła S t. S a r n i c k i e g o, S t a t u t a i m e t r y k a p r z y w i l e j ó w k o r o n n y c h

(8)

194 A D A M V E T U L A N I

stwa wolni i wyswobodzeni w tej mierze będą; i owszem my i potomko­ wie nasi w takowej rzeczy czynimy wolne od wszystkich przysiąg, obiet­ nic nam uczynionych zarazem przez niniejszy list“ 4.

Chociaż tedy pewne koła wśród polskich mężów stanu czujnym okiem patrzyły na rozwój w ew nętrznej sytuacji w Prusiech, widząc w sporze tamtejszego ziem iaństwa i mieszczaństwa ze swymi władzami sposobność do ingerencji królewskiej i do rew indykacji dawnych ziem polskich, już sama powaga wiążącego tra k ta tu i złożonych przysiąg była ważkim ha­ mulcem aktyw niejszej polityki ze strony Polski. Podobnie sam przebieg konfliktu między stanam i pruskim i i w ielkim mistrzem, to zaostrzający się, to łagodniejący ■— zależnie od zręczności polityki wielkiego m istrza i stopnia w ew nętrznych tarć między skonfederow anym rycerstw em a m ia­ stami, nie zapowiadał możliwości przem iany przewlekłego sporu w zbroj­ ny konflikt między społeczeństwem pruskim a władzą krzyżacką. Związ­ kowcy mieli podstawę do przypuszczenia, że uda się uzyskać spełnienie wysuwanych żądań czy to drogą bezpośrednich p ertrak tacji z w ielkim m i­ strzem, czy to drogą pokojowej interw encji ze strony cesarza, papiestw a lub wreszcie Polski. Nie znaczy to, by obok tej oficjalnej polityki związ­ kowców już znacznie wcześniej nie pojaw iły się głosy rycerstw a, że n aj­ lepszym rozwiązaniem ich konfliktu z Zakonem byłoby zbrojne wmiesza­ nie się Polski. W każdym razie od jesieni 1452 r. źródła stw ierdzają oży­ wienie kontaktów między niektórym i działaczami Związku a polskimi mężami stanu 5. Na początku r. 1453 myśl zbrojnej w alki przeciwko Zako­ nowi w oparciu o Polskę m usiała być już nie tylko rozważana w poufnych naradach związkowców, ale też starano się zbadać, jakie stanowisko wo­ bec takiej koncepcji zajm ą polskie czynniki m iarodajne. Dowodu na tę zasadniczą przem ianę w stanowisku zajętym przez działaczy Związku Pruskiego dostarcza nam ostatnio opublikowany przez K arola Gór­ skiego list biskupa krakowskiego kardynała Zbigniewa Oleśnickiego z 20 kw ietnia 1453 r.6 Je st to odpowiedź na zaginioną dzisiaj prośbę związkowców szukających u Oleśnickiego poparcia dla swej spraw y w konflikcie z Zakonem. Biskup zaprasza ich do w ysłania poselstwa na m ający się odbyć w czasie Zielonych Św iątek w alny zjazd w Parczewie,

4 D o g i e 1, op. cit., t. IV, s. 134— 135; St. S a r n i с к i, op. cit., s. 1085, w ed łu g r e w ersa łu w y sta w io n e g o p rzez w ie lk ie g o m istrza.

5 R. G r i e s e r, H an s v o n B a y se n . Ein S t a a t s m a n n aus d e r Z e i t d e s N i e d e r ­

g an ges d e r O r d e n s h e r r s c h a f t i n P re u ss e n , L ip sk 1936, s. 82; K. G ó r s k i, P a ń ­

s t w o K r z y ż a c k i e w P rusach, G dańsk 1946, s. 204, zw raca u w a g ę na don iosłość zjazdu

króla K azim ierza J a g iello ń czy k a z w ie lk im m istrzem L u d w ik iem v o n E rlich sh au sen z r. 1452, k ie d y a rcyb isk u p g n ie ź n ie ń sk i W ła d y sła w O porow ski ra d ził w ie lk ie m u m istrzo w i pogod zić s ię ze Z w ią zk iem „inaczej P o la c y b ęd ą m u sie li okazać radę i pom oc sw y m p rzy ja cio ło m “.

6 K. G ó r s k i , K i l k a d o k u m e n t ó w t o r u ń s k ic h z r. 1453, „Z apiski T o w a rzy stw a N a u k o w eg o w T oru n iu “ t. X V (1949), s. 181— 183.

(9)

przyrzeka ze swej strony pełne poparcie związkowców, „jednakże bez uszczerbku lub jakiegokolwiek naruszenia zawartego między Polską i P ru ­ sami pokoju wieczystego, do którego przestrzegania zmusza złożona przy­ sięga“ 7. Nie ulega wątpliwości, że to zastrzeżenie sformułował Oleśnicki w związku z przedstaw ioną mu propozycją (niekoniecznie w samym p i­ śmie związkowców, na które odpowiada) zbrojnej interw encji Polski w obronie postulatów w ysuw anych wobec wielkiego m istrza przez Zwią­ zek Pruski, tylko tym bowiem można tłumaczyć zasłonięcie się przez Oleśnickiego faktem zaprzysiężenia tra k ta tu brzeskiego. Jeśli się zważy,. że wobec poddania sporu Związku z Zakonem pod sąd cesarski istniała w tym czasie możliwość pokojowego załagodzenia konfliktu między sta­ nami i wielkim mistrzem, nie w ydaje się, by związkowcy mogli byli ofi­ cjalnie w ystąpić z prośbą o orężną pomoc Polski. Byłoby to więc jedynie pierwsze sondowanie opinii dyplom acji polskiej, które zwolennikom zbroj­ nej w alki nie dało pomyślnego w yniku. Jasne oświadczenie Oleśnickiego wskazywało, że istnieją w Polsce koła, które nie kw apią się do wypowie­ dzenia w ojny Zakonowi i spodziewają się pokojowego załatw ienia zatargu między związkowcami a krzyżackimi władzami. Takie samo stanowisko zajęli król i panowie koronni na zjeździe w Parczewie 8; nie mogło być też inaczej, skoro rozstrzygnięcie konfliktu poddano sądowi cesarskiemu. Dla związkowców zjazd w Parczewie nie był jednakże zupełnie bezo­ wocny. W związku z ówczesnymi naradam i pozostaje pismo króla Kazi­ mierza Jagiellończyka do m istrza Zakonu Ludw ika von Erlichshausen z wezwaniem do porozumienia ze związkowcami, przy czym król domagał się odeń zachowania mieszkańców pruskich w ich wolnościach, praw ach i przyw ilejach powołując się na pokój b rz e sk i9. W ten sposób dyplom acja polska po raz pierwszy sform ułow ała w yraźnie swój ty tu ł praw ny do m ie­ szania się w w ew nętrzne spraw y państw a zakonnego.

Sytuacja związkowców uległa w ciągu paru miesięcy zasadniczej zmia­ nie. Gdy ogłoszony w początkach grudnia 1453 r. w yrok cesarza F ryde­ ryka III potępił związkowców, Związek został uznany za bezpraw ny i nad jego członkami zawisła zemsta Zakonu uprawnionego do w ym ierzenia ka­ ry śmierci na buntow niczych mieszkańcach Prus 10. Skonfederowanym stanom pruskim nie pozostało nic innego, jak albo poddać się surowemu wyrokowi i nadal znosić jeszcze ostrzejsze gw ałty ze strony wielkiego m i­

7 Ego ąuoąue, ą u o n ia m a d h u iu s m o d i c o n v e n c io n e m [Zjazd w P a rczew ie] m e

i t u r u m paro, ea omnia, q u e a d p a c e m v e s t r a m c o m m u n e m a r b i t r a b o r co nducere, in c o n s p e c t u e i u s d e m d o m i n i n o s t r i reg is p r o m o v e r e cura bo, a b s q u e tarnen p a d s p e r p e t u e i n t e r R e g n u m e t P r u s s ia m fo r m a te , a d q u a m o b s e r v a n d a m s t r in g i t p r e s t i - turn s a c r a m e n tu m , p r e i u d ic i o a u t o ff en sa aliquali.

8 K. G ó r s k i , P r z y c z y n e k do z j a z d u p a r c z e w s k i e g o 3.VI.1453, „R oczniki H isto ­ r y czn e“ t. X V II, P o zn a ń 1948, s. 176— 178.

9 K. G ó r s k i , K i l k a d o k u m e n t ó w , s. 183— 184. 10 K. G ó r s k i , P a ń s t w o k r z y ż a c k i e , s. 214 sq.

(10)

196 ADAM VETULANI

strza i krzyżackich komturów, albo zerwać się do w alki zbrojnej z na­ dzieją zwycięstwa, jeśli uda się uzyskać pomoc z zewnątrz. O pomoc tę zwrócono się do Polski. D yplomacja polska m usiała zająć zdecydowane stanowisko.

Czy decyzja co do rozpoczęcia orężnej w alki przeciwko Zakonowi za­ padła bez żadnych obietnic ze strony Polski, trudno dać pew ną odpowiedź. Istnieją jednakże fakty o specyficznej wymowie. Z chwilą gdy do Prus doszła wiadomość o niekorzystnym dla Związku w yroku cesarskim, jesz­ cze w grudniu 1453 r. w yruszyli do króla dwaj w ybitni przywódcy związ­ kowców: G abriel Bażyński, który już wcześniej posłował do Polski, i R ut­ ger von B irken n . W styczniu 1454 r. spotkali się z królem w Sandomierzu i otrzym ali zlecenie, aby związkowcy w ysłali oficjalnie do Polski wielkie poselstwo 12. Obaj powrócili do P rus na szereg dni przed 4 lutego 1454 r.13, dniem, w którym związkowcy chwycili za broń, aby w wojnie szukać dla siebie rozstrzygnięcia sporu z władzami Zakonu. Obaj weszli w skład po­ selstwa związkowców, które pod przew odnictw em Jan a Bażyńskiego przy­ było do króla do K rakow a i tutaj 20 lutego w ystąpiło z oficjalną prośbą skonfederowanych rycerstw a i m iast o wieczyste wcielenie całych Prus do Polski i objęcie nad nimi władzy przez królów polskich u . Chronologia tych faktów pozwala przyjąć, że w czasie rozmów w Sandom ierzu przed­ stawiciele Związku nabrali nadziei co do możliwości zbrojnego poparcia ze strony Polski. Zapewne pod wpływem ich relacji stany pruskie wypo­ wiedziały posłuszeństwo swym władcom i zaw ładnęły szeregiem m iast i zamków krzyżackich. Zwrócenie się związkowców do Polski o zbrojną pomoc nie było więc aktem nagłym, nie poprzedzonym żadnym i wcze­ śniejszymi pertraktacjam i. W prawdzie mamy wiadomości, że gdy zbun­ towane stany stanęły w obliczu zbrojnej w alki z Zakonem, „niektórzy członkowie Związku radzili prosić o interw encję króla czeskiego i wę­ gierskiego W ładysława Habsburga... inni myśleli o Hanzie i D anii“ 15, ale ^,były to głosy odosobnione mieszczan niemieckich z północy i z północ­ nego wschodu k ra ju “. Większość związkowców była zdecydowana poddać się Polsce i to zapewne na szereg miesięcy przedtem, zanim doszło do w ybuchu w ojny domowej w Prusiech. Teoretyczne koncepcje, dyskuto­ w ane zapewne od końca r. 1452, zamieniły się w czyn.

11 R. G r i e s e r, H an s v o n B a y s e n , s. 90.

12 D łu g o sz w y ra źn ie n otu je, że w czasie p ob ytu króla w S an d om ierzu p rzed sta ­ w ic ie le Z w iązk u o św ia d czy li g o to w o ść p oddania ziem p ru sk ich pod w ła d z ę króla.

13 P r z e d sta w ic ie le Z w iązk u p o w ró cili do P ru s 26 sty czn ia 1454; v id e i . T o e p - p e n, A c t e n d e r S t ä n d e t a g e P r e u s s e n s t. IV, L ip sk 1874, s. 241.

u W ym ien ia ich w śród czło n k ó w p o se lstw a p ru sk ieg o zarów no ak t w y sta w io n y p rzez le g a c ję p ru sk ą w sp r a w ie p od d an ia s ię P ru s P o lsc e z 6 m arca 1454, ja k te ż pod tą sam ą d atą w y sta w io n y k ró lew sk i p rzy w ilej in k orp oracyjn y.

(11)

2. PR Z E BIEG R O K O W A Ń K R A K O W SK IC H

Na podstaw ie dotychczas opublikowanych źródeł bardzo mało wiem y o poglądach związkowców co do sposobu ułożenia praw nej sytuacji Prus w obrębie państw a polskiego i rów nie niewiele o ich postulatach oraz o warunkach, pod którym i zgadzano się na włączenie całości państw a za­ konnego w obręb Korony. Nie znam y bowiem niestety ani tekstu pełno­ mocnictwa, w które związkowcy niew ątpliw ie zaopatrzyli swe oficjalne poselstwo w ysłane do Polski, ani też dokładnego przebiegu ostatecznego stadium rokowań, które trw ały dwa tygodnie (20 lutego — 6 m arca 1454 roku). Posiadam y natom iast pow stałe niezależnie od siebie dwa cenne przekazy historiograficzne, a mianowicie obszerne ustępy w „Dziejach Polski“ Jan a D ł u g o s z a 16 i w „H istorii P ru s“ K aspra S с h ü t z a 17, które rzucają nieco św iatła na tok rokow ań krakow skich z przełom u lu ­ tego i m arca 1454 r. Wiarogodność Długosza jako wnikliwego historyka, współczesnego w ypadkom i szczególnie interesującego się spraw ą pruską, w której później odegrał czynną rolę dyplomatyczną, nie budzi żadnych zastrzeżeń. Ale i relacji K aspra Schütza, dziejopisa pruskiego z drugiej połowy XVI w ieku nie wolno lekceważyć. W prawdzie swą „H istoria rerum P russicarum “ pisał on w wiek' po w ypadkach krakowskich, lecz przedsta­ w iając dzieje Związku Pruskiego i poddanie się P rus Polsce opierał się niewątpliw ie na m ateriale źródłowym, dzisiaj zaginionym. W artość i w ia­ rogodność obu przekazów wzmiacnia fakt, że wiadomości w nich zaw arte w zasadzie pokryw ają się ze sobą, z tą różnicą, że Długosz opiera się na polskim m ateriale źródłowym lub na osobistych spostrzeżeniach i na u st­ nie zaczerpniętych wiadomościach, Schütz zaś na pruskim m ateriale ręko­ piśmiennym.

Dalszej podstaw y do rekonstrukcji toku rokow ań krakow skich dostar­ czają nam przede w szystkim listy przedstawicieli Gdańska zaw ierające sprawozdanie o rozmowach k rak ow sk ich 18, akt wypowiedzenia w ojny przez króla Zakonowi antydatow any na dzień 22 lutego 19, zobowiązanie legaćji pruskiej w spraw ie w ystaw ienia dokum entu poddania się stanów

18 J oa n n is D lu g o ss ii s e u L o n g in i c anonic i C r a c o v ie n s is H is t o r ia P olo n ia e lib ri X I I (w yd an ie A . P r z e ź d z i e c k i e g o ) t. V, K ra k ó w 1878, s. 152, 156— 172. R ela cję D łu g o sza d o ty czą cą p o lsk o -p r u sk ic h rok ow ań k ra k o w sk ich z r. 1454 w p rze­ k ła d zie K. M e c h e r z y ń s k i e g o (J ana D łu gosza, k a n o n ik a k r a k o w s k i e g o ,

D z i e j ó w P o ls k i k s i ą g X I I , K ra k ó w 1870, s. 141— 150) p rzed ru k o w a ł A. V e t u l a n i w o p ra co w a n iu pt. W ł a d z t w o P o ls k i w P r u s i e c h Z a k o n n y c h i K s ią ż ę c y c h . W y b ó r ź ródeł, W rocław 1952, s. 5— 14. 17 K. S c h ü t z , H isto ria r e r u m P ru s s ic a r u m , L ip sk 1599, k. 196 sq. 18 M. T o e p p e n, A c t e n d e r S t ä n d e t a g e t. IV, s. 358—362. 19 G r a n i c z n y — M y s ł o w s k i , K n i g i p o l s k o j k o ro n n o j m i e t r i k i X V st., W arszaw a 1914, s. 200—202; p rzed ru k K. G ó r s k i , Z w i ą z e k p r u s k i, s. 183— 188, p rzek ład zaś na ję z y k p o lsk i ib id em , s. 65— 70.

(12)

198 A D A M V E T U L A N I

pruskich z 6 m arca 20 i z tejże daty ramowy królew ski przyw ilej inkor- p o ra c y jn y 21, dokum ent stanów pruskich z 15 kw ietnia, w ydany w w y­ konaniu przyrzeczenia legaćji pruskiej z 6 m a rc a 22, wreszcie akt w ysta­ wiony przez Jan a Bażyńskiego jako gubernatora P rus i przez wojewodów pruskich w spraw ie uznania przez biskupów pruskich i ich kapituły ka­ tedralne faktu w cielenia państw a zakonnego do Polski i uznania zwierz­ chniej władzy króla 2S.

J a k widać z w zajem nie uzupełniających się relacji Jan a Długosza i Ka­ spra Schütza, przebieg rokow ań krakow skich w yglądał następująco:

Po przyj eździe przedstawicieli Związku Pruskiego do K rakowa (po­ słowie Gdańska W ilhelm Jo rd an i Ja n M eydeburg przyjechali w pewien czas po przyjeździe innych członków legacji pruskiej) król przyjął ich na uroczystej audiencji (według Długosza 21, w edług zaś Schütza „około“ 23 lutego 1454 r.), w czasie której przywódca związkowców Ja n Bażyński wygłosił przem ówienie poddając w im ieniu związkowców ziemię państw a zakonnego i w szystkich jego mieszkańców władzy k ró lew sk iej24. Obaj historycy podają tekst tego przemówienia, jednakże w redakcji zupełnie odmiennej 25. Po w ysłuchaniu przemowy Bażyńskiego odbyła się pod prze­ w odnictwem króla narada ściślejszego grona członków rady królew skiej; w czasie narady starły się trzy sprzeczne opinie czołowych polskich m ę­ żów stanu. K ardynał Oleśnicki, który w tej spraw ie miał za sobą nie­ w ielu zwolenników, przem aw iał przeciw włączeniu ziem pruskich, za natychm iastow ym włączeniem opowiedział się pierwszy świecki dostojnik państw a kasztelan krakow ski Ja n z Czyżowa, który porw ał za sobą znacz­ ną większość członków rady królewskiej, a wojewoda krakow ski Jan Tęczyński — przychylny w cieleniu P rus — wotował za odroczeniem za­ łatw ienia prośby związkowców. W w yniku narady król Kazimierz Jagiel­ lończyk ustosunkował się życzliwie do prośby legacji pruskiej, a chociaż nie powziął stanowczej decyzji, wyłonił komisję polską złożoną z sześciu dostojników (dwu biskupów, trzech wojewodów i kanclerza koronnego)

20 G r a n i c z n y — M y s ł o w s k i , K n ig i, s. 189— 193; cy tu ją c fr a g m e n ty tego ak tu op ieram y się n a p rzek ła d zie u K. G ó r s k i e g o , Z w i ą z e k P r u s k i , s. 45— 53.

21 M. D o g i e l , op. cit. t. IV, s. 145— 149; te k s t m in u ty w y d ru k o w a li G r a ­ n i c z n y — M y s ł o w s k i , K n ig i, s. 194— 199, jej p rzek ład o g ło sili K. G ó r ­ s k i , Z w i ą z e k P ru sk i, s. 54— 64 i A . V e t u l a n i , W ł a d z t w o P olski, s. 15— 25; cy to w a n e tu taj fra g m en ty są za czerp n ięte z o statn io p o w o ła n eg o w y d a w n ictw a .

22 M. D o g i e l , op. cit. t. IV, s. 149— 152; ak t ten je s t w ca ło ści p rzytoczon y w d o k u m en cie w y sta w io n y m przez le g a c ję pruską, v id e supra, nota 20.

23 Ibidem , s. 152.

24 M. B i s k u р, S to s u n e k G d a ń s k a do K a z i m i e r z a J a g i e l l o ń c z y k a w o k r e s ie w o j n y t r z y n a s t o l e t n i e i (1454— 1466), „R oczniki T o w a rzy stw a N a u k o w eg o w T oru n iu “,

1952, s. 42—43.

25 J. D ł u g o s z , op. cit., t. V, s. 156— 158; K. S c h ü t z , op. cit., k. 198—200; S ch ü tz p rzytacza p rzem ó w ien ie J. B a ży ń sk ieg o w ję z y k u n iem ieck im ; jego przedruk i p rzek ład K. G ó r s k i , Z w i ą z e k P r u s k i , s. 152— 158 i (przekład) s. 35—40.

(13)

dla omówienia z p r^d staw icie lam i Związku Pruskiego w arunków pod­ dania. Równolegle toczyły się obrady rady królewskiej co do powzięcia ostatecznego postanowienia. W tym czasie, w każdym razie po pierwszej audiencji legaćji pruskiej, interw eniow ał u króla podskarbi Zakonu Eber­ hard von Kynsberg, który przybył do K rakow a z okazji równocześnie od­ byw ających się uroczystości związanych z zaślubinam i Kazim ierza J a ­ giellończyka z Elżbietą Rakuszanką. Przekonyw ał króla o konieczności odrzucenia próśb Związku Pruskiego, buntującego się przeciw swej p ra ­ wowitej władzy. K asper Schütz podaje tekst jego przem ówienia i p rzy j­ muje, że pod w pływ em przedstaw iciela Zakonu król wezwał legację p ru ­ ską na ponowną audiencję. Miał podówczas upomnieć przedstawicieli Związku, aby dążyli do ugodzenia się z Zakonem, i równocześnie oświad­ czyć, że sam nie może natychm iast ustosunkować się pozytywnie do ich prośby, lecz musi się jeszcze w tej spraw ie naradzić.

Czy rzeczywiście interw encja krzyżacka w płynęła na ten krok kró­ lewski, z pewnością nie wiemy. Faktem jest, że w tym czasie odbywały się obrady pełniejszej rady królewskiej, „aby — jak pisze Długosz — i młodsi przystąpili do rad y “. Głosy ważyły się ciągle, srebrniki zaś krzy­ żackie w pływ ały do kieszeni panów -rady, aby opowiedzieli się przeciw w ojnie z Zakonem. Możliwe, że zasięgano również zdania uczonych praw ­ ników z Akademii Krakowskiej, o czym wspomina późniejsza wprawdzie, ale wiarygodna notatka o rokowaniach krakow skich 26.

Schütz podaje, że sam król zawezwawszy przedstaw icieli Związku na audiencję zakomunikował im zam iar odroczenia swej decyzji, według Długosza natom iast do przedstawicieli Związku doszły odgłosy obrad rady królewskiej, co ich skłoniło, że sami „posłyszawszy o zamierzonej zwłoce przybyli pow tórnie z prośbą, aby spraw y ich nie odkładano“. Jakkolw iek- by się ta spraw a przedstawiała, wobec zgodnej relacji Długosza i Schütza należy przyjąć za pewne, że legać ja pruska poza pierw szą audiencją raz jeszcze w ystępow ała przed obliczem króla i jego rady. Reakcja związkow­ ców na myśl odroczenia decyzji co do objęcia przez króla władzy nad Prusam i była bardzo silna: „Jeśliby król tak mało dbał o swoje dzierżawy, to oni, uczyniwszy z swej strony, co sprawiedliwość i uczciwość na­ kazywała, oświadczywszy chęć oddania krajów tym, do których należały, gotowi udać się do książąt ościennych, którzy ich poddanie z pewnością z chęcią i z największą skwapliwością przyjm ą“ 27. Według Schütza po tym w ystąpieniu legacji pruskiej odbywały się dalsze dyskusje na radzie

26 Jej te k st w r a z z p rzek ład em p o lsk im p o d a je K. G ó r s k i , Z w i ą z e k P ru ski, s. 41—44, 159— 162.

27 W edług rela c ji D ługosza; tutaj p op raw iam p rzek ład K. M e c h e r z y ń - s k i e g o, (op. cit. t. V, s. 148), k tóry term in d e d i t i o m y ln ie p rzek ład a na „o p iek ę“.

(14)

200 A D A M V ETULAiX I

królewskiej, gdzie przeciw nicy interw encji polskiej przestrzegali, że w łą­ czenie P rus wywoła wieczystą w ojnę z Niemcami; w edług Długosza „to (wystąpienie legacji pruskiej) spowodowało króla i panów koronnych, że nie czyniąc już zwłoki postanowili Prusaków poddających się przyjąć pod swoją zwierzchność i obronę“. Skądinąd wiemy, że ostateczna decyzja 0 inkorporacji wszystkich ziem pruskich zapadła 3 m arca 1454 r. Kance­ laria królew ska w raz z legacją pruską rozpoczęła intensyw ną pracę nad redakcją aktów praw nych związanych z poddaniem się ludności pruskiej 1 wcieleniem ziem pruskich do Polski. Pracowano nad nimi do ostatniej chwili, jak w skazują na to różnice między oryginałam i dokum entów w y­ stawionych pod datą 6 m arca 1454 a ich m inutam i w Księdzie m etryki koronnej 28.

Ze zgodnych relacji Długosza i Schütza w ynika tedy, że decyzje co do wcielenia ziem pruskich do Polski nie zostały przyjęte łatwo. Niestety, nie znam y całokształtu argumentów, które wysuwano przeciwko przyjęciu poddania się związkowców. Wiemy tylko, że szermierzem decyzji odmow­ nej był kardynał Oleśnicki. W pełni bowiem zasługuje na w iarę relacja Długosza, iż wotował on na posiedzeniu rady koronnej, „aby w brew za­ w artym sojuszom i przysiędze nie przyjm ować nad P rusakam i opieki i pa­ now ania“, gdyż słowa te włożone w usta Oleśnickiego całkowicie pokry­ w ają się z jego opinią osobistą, w yrażoną we wspom nianym już liście do związkowców z 20 kw ietnia 1453 r.29 Zbrojne wkroczenie Polski w kon­ flikt stanów pruskich z Zakonem było dla niego równoznaczne ze złam a­ niem zobowiązań przyjętych dobrowolnie w Brześciu w r. 1435. Podkre­ ślenie złożenia przysięgi na zachowanie zawartego z Zakonem trak tatu wskazywałoby, że Oleśnicki w ysuw ał m om ent religijny. Jest to bardzo prawdopodobne, jeśli się zważy, że w ówczesnym przesądnym społeczeń­ stwie, wierzącym w bezpośrednią interw encję Boga w spraw y ludzkie, niedawną klęskę syna Jagiełłowego W ładysława i jego śmierć na polach W arny przypisyw ano karze boskiej za złamanie przez króla zaprzysiężo­ nego rozejm u z Turcją. W każdym jednakże razie nie był to z pewnością jedyny argum ent, którym szermował stary kardynał.

Czy da się odkryć inne?

D opatryw ano się ich w liście hum anistycznym Mikołaja z Albo Castro z r. 1455, zaw artym w rękopisie mogilskim odkrytym przez B. U l a ­ n o w s k i e g o. W liście tym, skierow anym do kanoników krakow skich Mikołaja Spicym ira i Jan a Długosza oraz proboszcza kolegiaty sandom ier­ skiej K aspra Rockenberga z prośbą o protekcję, pisarz wspomina również

28 V id e infra.

(15)

o sprawie p ru s k ie j30. A utor w ychw alający kardynała Oleśnickiego i kie­ rujący swój list do oddanych mu zwolenników w yraża się krytycznie 0 wcieleniu ziem pruskich do Polski. Można tedy bronić stanowiska, że związany z kołami bliskimi kardynała Oleśnickiego i pragnący pozyskać ich poparcie autor listu odtw arza jedynie te argum enty, które sam Ole­ śnicki i jego zwolennicy w ysuw ali w czasie rokow ań krakow skich z r. 1454 przeciwko zbrojnem u wmieszaniu się Polski w konflikt stanów pruskich z Zakonem. Przytacza ich dwa: po pierwsze, Prusacy nie m ają praw a poddać się Polakom, gdyż nikom u nie wolno przekazywać własności rze­ czy, która doń nie należy, w szczególności oddanej Bogu lub na użytek kościoła. Tymczasem zarówno ziemia pruska, jak i jej mieszkańcy należą nie do mistrza, lecz do Zakonu Krzyżackiego, Zakon zaś do P anny Marii, a dopóki do niego należą, mieszkańcy nie mogą tą ziemią swobodnie dy­ sponować, tak jak nikomu nie wolno jej zagarniać, chyba za zezwoleniem m istrza i kapituły zakonnej. Po wtóre, nie wolno tych ziem ani oddawać, ani odbierać, tym bardziej że obaj ówcześni najw yżsi dostojnicy — za­ równo papież, jak i cesarz — „praw nie skasowali i anulowali ową ligę, która służy za pretekst tych czynów“, a więc bezpraw ny związek nie- mógł przekazywać ziemi pruskiej na rzecz Polski.

Jeśli jednak zważymy, że autor listu Mikołaj de Albo Castro pozosta­ wał uprzednio na służbie Zakonu S1, to te scholastyczne wywody należy raczej zaliczyć do argum entacji krzyżackiej, aniżeli przypisyw ać je Ole­ śnickiemu. Że jednak zarzuty tego rodzaju mogły być wysuwane, w ska­ zuje na to usilne podkreślanie przez związkowców, że Zakon w łada zie­ miami bezprawnie zagarniętym i Polsce i że związek ziemian i m iast p ru ­ skich był uznany za legalny przez samych w ielkich mistrzów 32. W każ­ dym razie omawiany list nie oddaje wszystkich argum entów Oleśnickiego, skoro nie zaw iera tego, który sam Oleśnicki w ysunął w swym liście do związkowców z r. 1453, a mianowicie fak tu zaprzysiężenia przez króla 1 przez stany polskie pokoju brzeskiego. Możliwe, że w łaśnie Oleśnickiemu należy również przypisać argum ent w ysuw any na radzie koronnej, o któ­ rym wspomina Schütz, a mianowicie niebezpieczeństwo zaw ikłania się· w w ojnę z cesarstwem.

Żałować należy, że Długosz tak skąpi inform acji o motywach, którym i kierowali się przeciwnicy inkorporacji ziem zakonnych, w szczególności że nic nam nie mówi, czy Zbigniew Oleśnicki i popierający go podów­

30 T ek st tego listu w raz z k om en tarzem w y d a li K. M i c h a l s k i i T. S i n - k o, P r z y c z y n k i z k o d e k su m o g ils k ie g o do d z ie jó w o ś w ia ty w P o lsc e w X V w ie k u , K rak ów 1917.

31 Ibidem , s. 45 (§79) i s. 57.

32 „Ten zw ią zek jako słu sz n y i z e w sz e c h m ia r sp r a w ie d liw y , d w aj m istrzo w ie, P a w e ł i K onrad, n ie ty lk o c ie r p liw ie zn osili, a le n a w e t u p o w a żn ili“. A. V e t u 1 a - n i, W ła d z tw o P o lsk i, s. 10.

(16)

202 A D A M V E T U L A N I

czas biskup włocławski Jan Gruszczyński mieli jakiś w łasny pozytywny program co do sposobu wyzyskania w ojny domowej w Prusiech. Istnieją dane, by przypuszczać, że Oleśnicki liczył na odzyskanie Pomorza drogą m ediacji w sporze między Zakonem i jego poddanymi, lecz nie mamy żadnych danych, by przyjąć, iż w ówczesnej sytuacji plan taki — jeśli rzeczywiście istniał — m iał jakiekolw iek szanse powodzenia. Jakiekolwiek odroczenie interw encji królew skiej ułatw iało władzom zakonnym, zasko­ czonym rew olucją związkowców, zmobilizowanie oporu, a więc z punktu w idzenia polskiej racji stanu było szkodliwe. M otywy opozycji Oleśnic­ kiego mogły być inne, a mianowicie obawa z jego strony, by łatw e odzy­ skanie Pomorza i opanowanie ziem zakonnych nie wzmocniło pozycji króla, który już przedtem zadał poważny cios opozycji kierow anej przez Oleśnickiego. Mógł się lękać, że likw idacja w ładztw a instytucji kościel­ nej, jaką był Zakon, równoznaczna z przejściem do porządku nad zasa­ dam i powszechnego praw a kanonicznego i aspiracjam i papieskim i do opieki nad instytucjam i kościelnymi, stanowić będzie początek konsek­ w entnej polityki króla w kierunku złam ania samodzielnego stanowiska episkopatu polskiego i jego w pływ u na w ew nętrzną i zagraniczną poli­ tykę Polski. Pew ne jest, że negatyw ne stanowisko w stosunku do inkorpo­ ra c ji ziem zakonnych uzasadniał względami religijnym i. Czy jednak w y­ suwanie ich nie było maskowaniem przezeń interesu stanowego, wyżej cenionego ponad oczywisty interes państwowy, jakim było wyzyskanie w ew nętrznej sytuacji w Prusiech celem definitywnego usunięcia Krzyża­ ków z pobrzeży Bałtyku?

Jakiekolw iek były argum enty Oleśnickiego, jego poglądy zostały od­ rzucone. Zwyciężyła większość rady koronnej, prowadzona przez kaszte­ lana krakowskiego Jan a z Czyżowa, który ·— jak podaje Długosz — w y­ wodził, „jak szkodliwą dla k raju byłoby rzeczą odrzucić to, czego wszyscy raczej żądać powinni, a co samo i dobrowolnie się nastręcza; nie zawsze bowiem osiągnąć będzie można, co teraz tak łatw ym jest do osiągnięcia, a sposobność ku tem u i rzadka, i krótko trw ająca“.

Jakże w yglądały argum enty, którym i związkowcy pruscy uzasadniali swą decyzję poddania się pod władzę Polski?

3. JE D N A CZY D W IE MOWY JA N A B A Ż Y Ń SK IE G O

Źródła nie przechowały nam ani toku dyskusji wśród związkowców, ani też tekstu pełnomocnictwa, którym Związek wyposażył swą delegację w ysyłając ją do króla Kazim ierza Jagiellończyka. Mamy natom iast tekst przem ówienia Jan a Bażyńskiego, wygłoszonego przed królem w K rako­ w ie, które jest bardzo ważnym źródłem do oceny stanow iska zajętego jprzez związkowców. Niestety, autentyczność mowy przywódcy legaćj i

(17)

pruskiej budzi poważne wątpliwości, gdyż posiadam y ją w dwu różnych redakcjach, obu przekazanych przez źródła historiograficzne, a miano­ wicie w „Dziejach Polski“ Jan a Długosza i w „H istorii P ru s“ K aspra Schütza. Obaj w kładają ją w usta Jan a Bażyńskiego i określają jako w y­ głoszoną na pierwszej audiencji poselstwa związkowców przed królem i jego radą. Stąd to kwestionowano w nauce jej autentyczność, tym b ar­ dziej, że mimo istotnych różnic redakcyjnych i konstrukcyjnych istnieje między obu tekstam i zbieżność w kilku ważnych punktach, a jednocze­ śnie z analogicznymi argum entam i spotykam y się zarówno w osnowie aktu poddania się stanów pruskich z 6 marca, jak i w w ystaw ionym pod tą samą datą królew skim przyw ileju inkorporacyjnym . Jeśli Jan Bażyński wygłosił jedno tylko przem ówienie przed królem — a na tym stanowisku stoi dotychczas nauka — to tylko jedno z nich może być autentyczne albo też obie mowy są samodzielnym tw orem dziej opisów, opartym na treści aktów oficjalnych z r. 1454, tym bardziej że redagowanie fikcyjnych prze­ mówień było powszechnie przyjęte wśród pisarzy zarówno średniowiecz­ nych, jak i z okresu renesansu.

Ostatnio zagadnieniem przem owy Jan a Bażyńskiego zajął się bliżej badacz niemiecki E. W e i s e . W w yniku swej analizy zakwestionował autentyczność obu przekazów. Trafnie wykazał, że mowy te nie były two­ rem sztucznym, pow stałym w oparciu o akty oficjalne z r, 1454. Podstaw y wyjściowej dla obu redakcji przem ówienia przedstaw iciela związkowców dopatruje się on w zaginionym dzisiaj pisem nym sform ułow aniu postula­ tów przedstawionych przez poselstwo Związku Pruskiego w chwili roz­ poczęcia rokowań krakow skich z lutego 1454 r. Owo zaginione dzisiaj pismo tworzyło podstawę ich p ertrak tacji z królem i jego przedstaw icie­ lami, ono wpłynęło zarówno na tekst przem ówienia Jan a Bażyńskiego, jak też i na redakcję aktów wystaw ionych w dniu 6 marca, które osta­ tecznie sformułowała kancelaria królewska. Stąd tożsamość niektórych wątków we wszystkich przekazach źródłowych, związanych z inkorpo­ racją państw a zakonnego do P o lsk i33.

Pogląd E. Weisego, że związkowcy mieli sformułowane na piśmie swo­ je prośby, argum enty i życzenia, ma uzasadnienie w ówczesnej praktyce rokowań dyplomatycznych. Rozpoczynając rokow ania z kancelarią polską na pewno nie poprzestali na ustnym przedstaw ieniu swych warunków. Wiemy skądinąd, że król już po powzięciu decyzji użyczenia Związkowi zbrojnej pomocy wezwał legację pruską do przedstaw ienia swych kon­

38 E. W e i s e , Z u r K r itik d es V e r tr a g e s zw is c h e n d e m P re u ss isc h e n B u n d u n d

d e m K ö n ig v o n P o le n v o m 6 M ä rz 1454, „A ltp reu ssisch e F o rsch u n g en “ t. X V III

(18)

204 A D A M V E T U LA N I

kretnych żądań 34. Zapewne już od samego początku krakow skich rozmów związkowcy mieli bliżej sprecyzowane postulaty co do zakresu przyw i­ lejów, których król m iał im użyczyć i od których nadania uzależniali pod­ danie się Polsce i włączenie P rus do jej terytorium państwowego. Czy jednak w tym — nazw ijm y — m emoriale poselstwa Związku Pruskiego należy, jak chce tego E. Weise, szukać bezpośredniej podstaw y przemó­ w ienia Jan a Bażyńskiego, podanego w przekazie zarówno Długosza, jak i Schütza?

Jeśliby przyjąć hipotezę E. Weisego, to zarówno Ja n Długosz, jak i K a­ sper Schütz byliby właściwymi redaktoram i rzekomego przem ówienia wygłoszonego przed królem przez przedstawiciela poselstwa pruskiego. I u jednego, i u drugiego rzekom a mowa Jan a Bażyńskiego byłaby samo­ dzielną przeróbką pisemnego m em oriału związkowców, przy czym obaj m usieli mieć w ręku oryginał czy odpis owego memoriału. Czymże wobec tego tłumaczyć fakt, że m ając pełny tekst m em oriału pruskiego zarówno Długosz jak i Schütz nie podali jego brzm ienia w pierw otnej postaci, tylko dążyli do nadania mu kształtu przem owy Jan a Bażyńskiego?

Do zagadnienia przem owy Bażyńskiego powrócił pod wpływem E. Wei­ sego 35 K arol Górski, w swym w stępie do publikacji źródeł dotyczących Związku Pruskiego 36. Gdy dawniej przyjm ow ał autentyczność przem owy Bażyńskiego w przekazie Długosza i datował ją na dzień 21 lu te g o 37, ostatnio zmienił nieco swój pogląd. Jego zdaniem Długosz nie podał jej wiernie, lecz włączył do niej głosy, które padły w czasie obrad rady ko­ ronnej nad spraw ą pruską. Z wywodów Górskiego można również przy­ puszczać, że mowę Jan a Bażyńskiego, przekazaną przez Długosza, prze­ suwa on na okres po zakończeniu p ertrak tacji między legacją pruską i kancelarią polską, a więc po 3 m arca 1454. Nie wyklucza przy tym hi­ potezy w ysuniętej przez E. Weisego, że tekst tego przem ówienia był

uzgodniony ze stroną polską. Co do mowy Bażyńskiego w przekazie Schü­ tza, to zdaje się, że K. Górski uważa ją za tw ór historiografa pruskiego 38„

Od rozwiązania zagadnienia autentyczności przem ówienia Bażyńskiego zależy, czy jej przekaz wolno nam traktow ać jako samodzielne źródło do badań nad tokiem rokowań krakowskich, czy też nie należy do niej przy­ wiązywać specjalnej wagi jako do samodzielnego tw oru naszych historio­ grafów.

34 L ist czło n k ó w p o selstw a do G dańska p rzytoczon y przez K. S c h ü t z a ,

H isto ria rerum. P ru ssic a ru m , k. 200.

35 O p o g lą d a ch d a w n iejszej n au k i co do a u ten ty czn o ści p rzem ó w ien ia B a ż y ń sk ie ­ g o -p orów n aj E. W e i s e , Z u r K r itik , s. 234— 235.

36 K. G ó r s k i , Z w ią z e k P r u s k i, s. L X —L X I. 37 K. G ó r s k i , P a ń s tw o K r z y ż a c k ie , s. 219.

38 K. G ó r s k i , Z w ią z e k P ru sk i, s. L X I w yraża się n astęp u jąco: „M ow a Jana B a ży ń sk ieg o w w e r sji g d ań sk iej [Schütza] m o g ła b y za w iera ć te k s t p och od zący od au to ra “.

(19)

Wydaje mi się, że odpowiedzi na to zagadnienie można szukać na innej jeszcze drodze. Dotychczasowa nauka stale przyjmowała, że legacja pru­ ska raz tylko występowała z publicznym przemówieniem przed Kazimie­ rzem Jagiellończykiem i jego radą. Nie zauważono, że według zgodnych relacji Długosza i Schütza legacja ta dwukrotnie przedstawiała swój punkt widzenia w czasie rokowań krakowskich39. Jest zatem bardzo prawdo­ podobne, że obaj historycy przekazują nam nie jedno przemówienie Ba­ żyńskiego w dwóch różnych redakcjach, lecz dwa, przy czym oba aúten- tyczne, wygłoszone przy różnych okazjach. Przy tej hipotezie przemó­ wienia Bażyńskiego są dwoma samodzielnymi źródłami do badań nad przebiegiem krakowskich rokowań polsko-pruskich.

Co prawda nie tylko Długosz, ale i Schütz łączy przekazane przez sie­ bie przemówienie Jana Bażyńskiego z pierwszą audiencją legacji pruskiej u króla, a nawet podaje jej datę. Skoro jednak zważymy, że określa ją jako odprawioną

ohngefehr den 23 desselben

(luty)

Monats

40, to niewąt­ pliwie data przemówienia nie figurowała w źródle, z którego przejął jej tekst, lecz ustalił ją samodzielnie. Łatwo tedy mógł późniejsze przemówie­ nie przesunąć na wcześniejszy dzień. W związku z tym można przyjąć, że Długosz przekazuje nam rzeczywiście przemówienie Bażyńskiego inaugu­ rujące oficjalne rokowania z królem, tekst natomiast podany przez Schii­ tza jest mową późniejszą, z okresu gdy sprzeczność poglądów w łonie rady królewskiej groziła odroczeniem decyzji co do zbrojnego wmieszania się Polski w konflikt między skonfederowanymi stanami pruskimi i Za­ konem 41.

Charakterystyczne jest to, że mowa Bażyńskiego w tekście przekaza­ nym przez Długosza zawiera poważne błędy konstrukcyjne

42.

Rozpoczyna się ona od stwierdzenia, że zapewne i Polakom, i sąsiednim narodom do­ brze wiadomo, jak wiele krzywd wycierpieli mieszkańcy ziem pruskich od Zakonu. Po tym wstępie zamiast wymienić te krzywdy, mówca bezpo­ średnio przechodzi do przedstawienia agresywnej polityki Zakonu w sto­ sunku do Polski, począwszy od zajęcia Pomorza, poprzez późniejsze woj­ ny, aż do ostatnio zawartego pokoju brzeskiego, który byłby również zła­ many przez Krzyżaków, gdyby nie opór poddanych pruskich. W końcowej

M Vide supra, s. 199.

40 K. S c h ü t z , H istoria, k. 198

41 Długosz n ie podaje w yraźnie dnia audiencji, lecz ze słów jego wynika, że król

zaprosił legację pruską natychm iast po przyjeżdzie w szystk ich jej członków. A udien­ cja zatem m iała m iejsce 21 lutego i na tę datę K. G ó r s k i , (P a ń stw o K rzyża c k ie, s. 219) u stalił przem ówienie Bażyńskiego. Za trafnością tego ustalenia przem awia data antydatow anego w ypow iedzenia w ojn y Zakonowi przez króla. W ak cie tym figuruje data 22 lutego, tj. albo sam dzień poddania się zw iązkow ców pod w ładzę Polski, albo raczej zaraz następny dzień po audiencji.

(20)

206 A D A M V E T U L A N I

zaś części przem ówienia — wywodząc, że król nie powinien się liczyć z faktem zawarcia pokoju brzeskiego — zam iast ograniczyć się do poda­ nia okoliczności stwierdzających, że Krzyżacy tego pokoju nie dotrzy­ mali, powołuje się na wypadki, które zaszły przed pokojem brzeskim, między innym i na wyroki sądu papieskiego, przysądzające Pomorze Pol­ sce i na praw a Polski do tej ziemi z ty tu łu uiszczania przez tam tejszą ludność świętopietrza. Zważywszy na wysoki kunszt literacki Długosza trudno dopatryw ać się w przytoczonej przezeń mowie Bażyńskiego w ła­ snego tw oru naszego dziejopisa, chociażby opartego na „m em oriale“ związkowców, gdyż sam napisałby ją lepiej. Jest interesujące, że tekst przem ówienia Bażyńskiego w relacji podanej przez Schütza jest wolny od tych błędów i spraw ia w rażenie opracowania bardziej przemyślanego i konstrukcyjnie zupełnie poprawnego.

Mowa Bażyńskiego przekazana nam przez Długosza ma znamiona aktu wszczynającego rokow ania z Polską. N atom iast mowę przytoczoną przez Schütza trzeba uznać za wygłoszoną w dalszym etapie rokowań polsko- pruskich.

Co praw da, nie naw iązuje ona do jakichś poprzednich w ystąpień przedstaw icielstw a związkowców i na pierw szy rzu t oka mogłaby ucho­ dzić za inaugurującą rokow ania z dw orem polskim. W rzeczywistości po wgłębieniu się w jej treść mamy podstawę do przesunięcia jej na okres późniejszy 43. Chodzi przede wszystkim o ten ustęp przemówienia, w któ­ rym związkowcy form ułują w arunki poddania ziem pruskich i siebie pod władzę polską. Je st godne podkreślenia, że z tych trzech konkretnie w y­ mienionych warunków: zachowanie ludności przy jej dochczasowym p ra ­ wie chełmińskim lub elbląskim i pruskim oraz dotychczasowych zwycza­ jach i wolnościach, zaniechanie odbudowania zniszczonych zamków krzy­ żackich i wreszcie zachowanie przez panów i przez m iasta w łasnym nakła­ dem wywalczonych zdobyczy, tylko pierwszy z nich został przyjęty przez króla, o dwu zaś dalszych nie znajdujem y żadnej wzmianki w królewskim przyw ileju inkorporacyjnym . Poza wymienionymi konkretnym i spraw a­ mi jest jeszcze mowa ogólnie o dalszych w arunkach, które powinny być przyjęte przez króla. Tylko pośrednio możemy wnioskować o ich treści z wcześniejszego ustępu przemówienia, w którym mówca skarży się na nowe cła wprowadzone przez Krzyżaków, na podatki i inne obciążenia, na pogorszenie monety, na pomniejszenie m iar i wag, co niemal wszystko znajdzie w yraz w odpowiednich klauzulach królewskiego przyw ileju wraz z dalszymi korzystnym i wolnościami, przyznanym i stanom pruskim.

4S R ó w n ież E. W e i s e , (Z u r K r itik , s. 257), p rzesu w a p rzem ow ę B a ży ń sk ieg o na k o ń co w y okres u stn y ch ro k o w a ń dop atru jąc s ię tu taj „ w y m u szo n eg o “ rezu lta tu k o ń co w y ch p ertra k ta cji z k a n cela rią polską. O p ogląd zie K. G ó r s k i e g o , v id e supra, s. 204.

(21)

ψ ten sposób u jęta prośba związkowców spraw ia w rażenie szczególnego

zaakcentowania tych postulatów, które w trakcie dotychczasowych roko­ wań natrafiły na sprzeciw ze strony dyplom acji polskiej, nie zaś wa-> runków w ysuniętych we w stępnym przem ówieniu inaugurującym roko­ wania, gdy istniały jeszcze poważne wątpliwości, czy Polska w ogóle po­ dejmie inicjatyw ę stanów pruskich. Otóż takich konkretnych w arunków brak w tekście przem ówienia Jan a Bażyńskiego przekazanym nam przez Długosza. Mówca ograniczył się do prośby, „abyś nas raczył przyjąć za twoich i królestw a twego wieczystych poddanych i hołdowników i wcielił na nowo do K rólestw a Polskiego, od którego jesteśm y oderw ani“ 44. Nie znaczy to naturalnie, by poselstwo związkowców nie miało od samego po­ czątku konkretnych postulatów, ale na ich przedstaw ienie był czas w tra k ­ cie rokowań, a nie wtedy, gdy głównym zadaniem poselstwa miało być pozyskanie pomocy polskiej. Jak już wiemy, król po pierwszej audiencji legaćji pruskiej w yłonił swą komisję do p ertrak tacji z poselstwem p ru ­ sk im 45. Zapewne właśnie w czasie rozmów z tą komisją zakwestiono­ wano żądania związkowców, które ci podkreślili w swym późniejszym pu­ blicznym w ystąpieniu.

Długosz i niezależny od niego Schütz zgodnie podają, że drugie w ystą­ pienie poselstwa przed królem nastąpiło prawdopodobnie w związku z ten­ dencją króla do odroczenia decyzji w spraw ie zbrojnego w ystąpienia Polski przeciwko Zakonowi. W tedy to przedstawiciele Związku mieli oświadczyć, że gotowi są udać się do książąt ościennych, którzy ich „pew ­ nie z chęcią i z największą skwapliwością w opiekę p rzyjm ą“ 4e. Jeśli więc przekazany nam przez Schütza tekst mowy Bażyńskiego łączymy właśnie z tym krytycznym dla związkowców stadium rokowań, to mowa ta powin­ na by zawierać taką właśnie pogróżkę — tym więcej, że wspomina o niej wyraźnie również królewski przyw ilej inkorporacyjny. Tymczasem nie znajdujem y w niej w yraźnej groźby szukania pomocy u innych w ład­ ców. Co więcej, w tekście przemowy u Długosza, czyli w przem ówieniu naszym zdaniem inaugurującym rokow ania krakowskie, czytamy nastę­ pujące zdanie: „Albo tobie, jeśli nas pod tw ą władzę przyjmiesz, albo nie­ przyjaciołom, jeśli nami wzgardzisz, służyć będziem y“ 47. Czy słowa te miały oznaczać w spom nianą przez Długosza groźbę, że związkowcy będą szukać pomocy u obcych? Otóż Bażyński ma tu taj niew ątpliw ie na myśli, że w razie odrzucenia propozycji związkowców przez króla, miesz­ kańcom P rus nie pozostanie nic innego, jak poddanie się z powrotem

44 A. V e t u 1 a n i, W ładztw o P o lsk i, s. 8— 9. 46 K, S c h ü t z , H isto ria , k. 200; v id e supra s. 198. 40 A. V e t u 1 a n i, W ła d z tw o P o lsk i, s. 11.

(22)

208 A D A M V E T U L A N I

Krzyżakom i w ten sposób służenie im jako nieprzyjaciołom Polski. Oma­ wiane zdanie mogło być śmiało użyte w mowie w stępnej jako przedsta­ wienie perspektyw y tego, co może się stać, gdy Polska odrzuci prośbę związkowców i pozostawi ludność Prus sam ą sobie.

Zm iana w stanow isku delegacji pruskiej przebija w yraźnie w drugiej mowie Bażyńskiego. Nie znajdujem y tutaj co praw da konkretnej wzmian­ ki o gotowości mieszkańców Prus poddania się pod władzę „książąt ościen­ nych“ — pogróżka taka wobec poznania przychylnej opinii większości ra­ dy koronnej byłaby w oficjalnej mowie niefortunna — ale aluzja co do możliwości w yboru tej drogi tkw i w yraźnie w końcowym ustępie prze­ mówienia: „W w ypadku jednak, gdyby Wasza K rólew ska Mość nie zech­ ciała nas (mieszkańców Prus) przyjąć jako poddanych, to proszą oni i stro­ nie przeciwnej nie udzielać żadnej pomocy i poparcia, albowiem nie chcą oni teraz i nigdy więcej rządom Zakonu się poddawać i raczej wszyscy m ają postanowienie... raz uczciwie umrzeć za swe wolności i praw a...“ 48 Apel o neutralność Polski w połączeniu ze zdaniem sformułowanym w przedmowie nieco wcześniej, że podobnie jak ziemia nie może być poz­ bawiona słońca, tak i poddani nie mogą być pozbawieni zw ierzchności49 (a zatem po zrzuceniu w ładztw a Zakonu muszą podlegać innej władzy), zaw iera w yraźną aluzję, że jeśli król Kazimierz Jagiellończyk nie zgodzi się objąć władzy nad nimi, będą szukali dla siebie w ładcy gdzie indziej. Istnieje zatem dostateczna podstawa, aby przekazane przez K aspra Schü­ tza przem ówienie Bażyńskiego łączyć z krytyczną dla związkowców fazą rokowań, gdy król zarówno wobec stanowiska części rady, jak i nalegań obecnego podówczas w Krakowie podkanclerza Zakonu, żądającego od króla potępienia związkowców r>0, w ahał się ze swą decyzją i dążył do jej odroczenia. Mówca pruski raz jeszcze ponowił argum enty w ysunięte w przem ówieniu inaugurującym rokowania, wzbogacił je nowymi, a wszystko po to, aby przekonać króla i zebranych panów polskich o ko­ rzyści poparcia stanów pruskich w walce przeciwko w ładztw u Zakonu. Przy takim ujęciu zagadnienia dwóch różnych w ersji przem ówienia Bażyńskiego — Długosza i Schütza —■ m ielibyśm y u obu autentyczne przekazy publicznych w ystąpień legacji pruskiej. Podana przez Długosza mowa Bażyńskiego jest zatem jego pierwszym oficjalnym wystąpieniem, Schütz zaś przekazuje nam drugą, późniejszą, mowę Bażyńskiego. Należy ją datować na okres tuż przed 3 marca, kiedy to król zgodził się ostatecz­ nie na objęcie w ładztw a nad ziemiami pruskimi.

48 K. G ó r s к i, Z w ią z e k P ru sk i, s. 40. 49 Ibidem , s. 39.

Cytaty

Powiązane dokumenty

su integracji gospodarczej między poszczególnymi regionami Polski, przedstawimy warunki społeczno-gospodarczego rozwoju regionów na ziemiach odzyskanych i dawnych

Such a highway is integrated with on-road dynamic wireless charging and attaining energy neutrality using energy resources like solar road, wind turbine and vortex..

Każdy Polak decyduje się na w ybór tej ostatniej drogi i pom aga budow ać tamy, które w ostatniej minucie powstrzymają czerwoną pow ódź.. Znam y nasz los i

Słaba sytuacja m aterialna stanów oraz ich izolacja od stanów Prus Królewskich i K orony powodowały dosyć bierny ich udział w pracach sejmików, co niekiedy

(Nawet gdyby się okazało, że suma cierpień zwierząt poddanych eksperymentom przekracza sumę cierpień ludzkich, którym udało się zapobiec, to i tak nie należy

• odzyskanie przez Łokietka przy pomocy Węgrów: Małopolski, Kujaw, Pomorza Gdańskiego,. • konflikt Władysława z biskupem krakowskim doprowadził do utraty Pomorza Gdańskiego

[r]

W za­ jem na relacja przedm iotu, sensu i wyrażenia nie jest, (zarówno u Fregego, jak i u jego następców) wystarczająco wyjaśniona, aby m ogła stać się