• Nie Znaleziono Wyników

Nowiny Nyskie 2005, nr 8.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nowiny Nyskie 2005, nr 8."

Copied!
48
0
0

Pełen tekst

(1)

N r 8

2 4 L U T E G O 2 0 0 5 r.

IN D E K S : 3 2 8 0 7 3

Cena: 2,oo zł

(V A T 0 % )

I S S N 1 2 3 2 - 5 4 4 9

9 7 7 1 2 3 2 0 3 6 0 0 6 www.nowinynyskie.com.pl

T Y G O D N I K M I E J S K I I R E G I O N A L N Y . U K A Z U J E S I Ę O D 1 9 4 7 R O K U .

Czy przez brak informacji między urzędami ucierpią uczniowie i studenci?

Zastój w stypendiach

Mogą rozczarować się wszyscy uczniowie, studenci i ich rodzice, którzy liczą na wypłatę tzw. stypendiów unijnych za pierwsze m iesiące tego roku. Wypłata może zostać zrealizowana najwcześniej w marcu. Tym­

czasem wydatki związane z dojazdem do szkół, kupnem podręczników itd. nie będą czekały.

Taki mniej więcej obraz rysował się po inform acjach, jakie dotarły do nyskiego starostwa z Urzędu M ar­

szałkowskiego. Mamy jed n ak nadzieję, że dzięki naszej interwencji pieniądze z tej puli szybciej trafią do adresatów. W drugiej połowie ubiegłego roku stypendium unijne było bowiem dla wielu ubogich rodzin zastrzykiem finansowym , dzięki któremu ich dzieci mogły się kształcić.

str. 8

e k r a m a

OBSŁUGA CMENTARZY < CC - A K T >

Polsat 2

C V f r o * V

RTV - SAT - AGD P R O M O C J A M I DO KOŃCA LUTEGO DEKODER Z CZASZĄ ZA 199 zł NA WŁASNOŚĆ

N y s a , u l . M i c k i e w i c z a 1 , t e l . 4 3 3 1 7 8 6

FIR M A H A N D LO W A

E U o i panele ro le ty

żaluzje i k o r e k

NAJWIĘKSZY WYBÓh PANELI PODŁOGOWYM

NOWOSC - DRZWI 1 OKNA

Nysa, ul Armii Krajowej I (wjazd od strony młyna), tel, 433 37 64

* ■ lyuJ

Dziewczyna Roku

2 0 0 4

s tr. 2 2

Spłonęło mienie i nadzieja

- Straż pożarna przyjechała zbyt późno. Mam zaświadczenie z policji, że o godz. 14.47 telefo­

nicznie prosiłem o je j ponaglenie.

s ir. 9

Wojna o dziecko

- Wracam do domu i widzę, że Alicja płacze, ho rzuciła dzieckiem o lodówkę. Rozzłościła się.

ho Piotruś chciał ją otworzyć i coś wyjąć.

s tr. 6

Pat w MZK

Żadnych rewelacji nie przyniosło spotkanie w ubiegły wtorek związkowców z MZK z burmi­

strzem M arianem Smutkiewiczem.

s ti: 3

ORZEŁ

( Z W Ó Z K A ?

sz u k a j w następnym n u m erze

Zwalczyć cukier

Cukrzyca to choroba, której nie da się okiełznać.

str. 11

P aczkó w

Co z tą Polleną?

Transakcją sprzedaży gminnych udziałów spół­

ki interesują się służby specjalne. W zakładzie wręczane są pierwsze wypowiedzenia.

s t r 1 3

G łuch o łazy

Z M-5 do slumsów

Wkoło było pełno ludzi, wszyscy śm iali się, że „z M-5 przyszła do takiej nory”.

s tr. 1 5

N iem o d lin

Szansa na własny kąt

Ponad pół miliona złotych otrzyma Niemodlin w ramach programu pilotażowego Ministerstwa Infrastruktury, wspierającego gminy w budownic­

twie mieszkań dla najuboższych i bezdomnych.

s tr. 1 2

r e k l a m a

KREDYTY,

OFERTA SPECJALNIE DLA CIEBIE

Wysokie kwoty nawet do 20.000 zł

J ^

W krótkim czasie Program “Nonetop"

- Bez opłat wstępnych ^

-TeL {Q ^7'7) .4 3 9 -1 7 «¡J6, £ ,6 0 8 Q J 1 § § £

(2)

L u d z i e F e l i e t o n

J e s t p ro je k t u s ta w y o e u ta n a z ji

Po raz pierwszy w historii Polski powstał projekt ustawy umożliwiającej eutanazję, w którym dokładnie opisano, jak można by ją w naszym kraju prze­

prowadzać - pisze „Życie Warszawy".

Zgodnie z projektem prawo do wykona­

nia eutanazji miałoby tylko 10 aneste­

zjologów „o nieposzlakowanej opinii i mających certyfikaty Ministerstwa Zdro­

wia” . Pacjent decydujący się na śmierć musiałby podpisać specjalne oświad­

czenie. Eutanazji można by było doko­

nać dopiero cztery tygodnie później. Kto m ógłby poprosić o przyspieszenie śmierci? Osoby ciężko chore i dotknięte ogromnym cierpieniem. Zarówno fizycz­

nym, jak i psychicznym.

P o la k b a rd z ie j w y d a jn y niż N ie m ie c

Polak zatrudniony w hotelu lub re­

stauracji jest ó ponad połowę bardziej wydajny niż Niemiec, który wykonuje taką samą pracę. Jako pracownicy le­

piej od naszych zachodnich sąsiadów spisujemy się także w handlu i usługach naprawczych - pisze „Rzeczpospolita” . Dane przygotowane przez paryską Or­

ganizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), zaskoczyły jej auto­

rów - stwierdza publicysta „Rz” Jędrzej Bielecki. Do tej pory Polska miała opinię kraju, w którym pracownicy są tani, ale zdecydowanie gorsi niż na Zachodzie.

M a tu ry n ie b ęd zie?

Pod znakiem zapytania stanęło prze­

prowadzenie pisemnej matury, zaplano­

wanej na 4 maja, bo Centralna Komisja Egzaminacyjna nie znalazła firm, które zajmą się drukiem i rozwiezieniem ar­

kuszy egzaminacyjnych - pisze „Dzien­

nik Łódzki". 27 stycznia minął termin składania ofert w dwóch przetargach ogłoszonych przez CKE. Zgłosiło się za­

ledwie kilka spółek, ale żadnej nie wy­

brano. W tej, która otrzyma zlecenie na wydrukowanie arkuszy, muszą obowią­

zywać procedury zabezpieczania mate­

riałów niejawnych, a jej pracownicy nie mogą mieć maturzystów wśród najbliż­

szych (syn, córka, wnuczka).

ZS M P n a b ru k

Miasto Gorzów Wlkp. wyrzuca z biu­

ra zadłużony Związek Socjalistycznej Młodzieży Polskiej. - Związek jest nam winien 12 tys. zl. 8 tys. zł to czynsz, resz­

ta koszty postępowania sądowego i ko­

morniczego - tłumaczy rzeczniczka pra­

sowa magistratu Jolanta Cieśla. Miasto dysponuje już nawet wyrokiem sądo­

wym, który upoważnia komornika do ściągnięcia należności od ZSMP i do eksmisji z lokalu. Poza tym umowa naj­

mu już nie obowiązuje od lipca 2003 r., bo została wypowiedziana przez ADM.

Chodzi o biuro o powierzchni 57 m kw.

w samym centrum miasta.

B ęd zie p ie rw s zy k o s m ic zn y h o tel?

Amerykański milioner Robert Bige- low zamierza zbudować pierwszy hotel orbitalny - informuje portal „Popular Science” . Hotel ma powstać do 2010 roku. Jego główną atrakcją będzie już sama podróż w przestrzeni kosmicznej, ale goście będą mogli spróbować rów­

nież swoich sił w warunkach całkowitej nieważkości i podziwiać zmieniające się na ich oczach oblicze Ziemi.

U k o c h a n e d z i e c k o

Zbigniew B ejn ar

...z P rzełęku jest osobą aktyw ną.

Chociaż m a dopiero 4 9 lat, od trzech lat jest na em eryturze. W cześniej praco­

w a ł jako policjant w Kom endzie Pow ia­

tow ej Policji, w w ydziale krym inalnym . M a ją c w ięcej czasu w olnego, postano­

w ił jego część przeznaczyć na rea liza ­ cję pasji społecznikowskiej i w łączył się do działań m ieszkańców w si na rzecz u trzy m a n ia szkoły. W spó lnie założyli S tow arzyszenie Rozwoju W si Przełęk, które utw orzyło i prow adzi publiczną s zko łę s to w a rzy s ze n io w ą . Z b ig n ie w B ejnar został w ybrany prezesem .

- Myślę, że ludzie mają do mnie za­

ufanie. Nie mam swoich dzieci w szkole, one są już dorosłe. Córka Anna ma 27 lat, jest po studiach, aktualnie mieszka z mę­

żem i 4-miesięcznym synkiem Patrykiem we Włoszech. 21 -letni syn Łukasz jest stu­

dentem Uniwersytetu Wrocławskiego. Ale przynajmniej mój wnuk będzie miał kie­

dyś szkołę na miejscu, kiedy córka wróci na stałe do kraju - mówi prezes.

Dodaje też, że Ania jak i Łukasz za­

wsze byli wzorowymi uczniami, zarów­

no kiedy chodzili do szkoły w Przełęku, potem w Białej, jak i później, w nyskich szkołach średnich.

- Nie ma znaczenia, że szkoła jest na wsi, że jest mała... Takie wcale nie są gorsze - zauważa.

Zarówno Zbigniew Bejnar jak i jego żona Aleksandra z sentymentem trakto­

wali miejscową szkołę.

- Małżonka ze zrozumieniem odno­

si się do tego, że dużo czasu poświę­

cam na pracę w Stowarzyszeniu. Ona też żyje problemami oświaty, bo pracu­

je w administracji Zespołu Szkół Ekono­

micznych w Nysie - wyjaśnia Zbigniew Bejnar.

Prezes oraz kilkanaście osób two­

rzących trzon Stowarzyszenia poświę­

cają dużo swojego czasu szkole. To jest ich wspólne, ukochane „dziecko” .

- Sam niczego bym nie zrobił. To musi być grupa i są tacy ludzie! Chcą

coś zrobić dla mieszkańców, dla szkoły.

Wielu nie ma tam swoich dzieci.

Stowarzyszenie Rozwoju Wsi Prze­

łęk skupiło swoje działania tylko na pro­

wadzeniu tej placówki. Nie ma potrzeby wyręczać lub zastępować innych orga­

nizacji, których we wsi jest wiele i... to nie tylko na papierku.

- Stowarzyszenie współpracuje z nimi. Mamy prężnie działające Koło Go­

spodyń Wiejskich, sołtysa i radę sołec­

ką, radę parafialną, OSP - dodaje pre­

zes.

Na społecznikowanie podczas pra­

cy zawodowej Zbigniewowi Bejnarowi trudno było znaleźć czas. Jakkolwiek nie stał z boku. W minionej kadencji był rad­

nym Rady Miejskiej w Nysie. Śmieje się, że to m.in. dzięki niemu opóźniono li­

kwidację szkoły, co wcale nie było aż takie dobre.

- Stowarzyszenia są przyszłością dla szkół. Kiedyś się upierałem inaczej. Jed­

nak gmina jeszcze bardziej musi wycią­

gnąć pomocną dłoń. Głównie w remon­

tach - mówi zdecydowanie.

Prezes chciałby, aby gmina pomo­

gła przeprowadzić im wymianę stolarki okiennej i sieci grzewczej, zagospoda­

rować boisko, wybudować salę na si­

łownię.

- Mamy część swoich pieniędzy, ale bez gminy sami tego nie udźwigniemy.

Szkoła ma szansę istnienia. Mamy na dziś 62 dzieci. Może jeszcze wrócą do nas te, które poszły do Białej. Ucznio­

wie w naszej szkole mają oprócz nauki wiele dodatkowych zajęć. Mamy język angielski i informatykę na wysokim po­

ziomie... - zachwala.

Zbigniew Bejnar oprócz społeczni- kowania ma też wiele własnych zajęć.

Lubi ciągle coś wymieniać i remonto­

wać w domu. Jest typem „złotej rącz­

ki". Latem zajmuje się ogrodem. Ponadto lubi sport i rozwiązuje krzyżówki, któ­

rych nigdy nie wysyła.

d w

Nyska kultura w telewizji

Przypom inam y, że w najbliższą niedzielę 27 lutego o godz. 18.30 w telewizyjnej regionalnej Trójce wy­

em itow any z o stan ie kolejny o d ci­

nek cyklicznego p ro g ram u „R egio­

ny K u ltu r y ” . T w órcy p r o g r a m u przedstaw iają w nim przekrój życia k u ltu raln eg o poszczególnych m iast p o ls k ic h . Tym ra z e m K rak o w sk i O śro d ek Telewizji, który jest reali­

z a to r e m p r o g r a m u , p r z e d s ta w i tw órców nyskiego życia k u ltu ra ln e ­ go-

W śró d nich znaleźli się: artysta - rzeźbiarz M arian M o len d a, k a b a ­ re t „R żysko”, a rc h ite k t i rysownik P io tr O p ałk a, satyryk M ichał G ra ­ czyk, znaw ca nyskiej historii i a r ­ c h ite k tu r y K a z im ie rz S ta sz k ó w ,

„B ig -B an d ” p o d dyrekcją H en ry k a W ezn era o raz nasz redakcyjny k o ­ le g a - lid e r z e s p o łu ro c k o w e g o

„ E le c tric ” A d am Z e le n t.

ag

Kontakty z urzędem

Nyska R egionalna Izba G o sp o ­ d arcza zam ierza pow ołać sw ojego przedstaw iciela, który b ędzie o d p o ­ w ia d a ł za k o n ta k ty z U r z ę d e m M iejskim w N ysie. To w ynik ro z ­ m ów , ja k ie o d b y ły się w nyskim m a g is tr a c ie p o d c z a s s p o t k a n ia w ładz m iasta, pracow ników urzędu z przedstaw icielam i izby i p rzed się­

biorców nyskich.

- S tro n y w tra k c ie w spólnych rozm ów uznały za konieczne pow o­

ła n ie o so b y o d p o w ie d z ia ln e j za k o n tak ty p rzed sięb io rcó w z u rz ę ­ dem i przekaz inform acji zn ajd u ją­

cych się w dyspozycji u rzęd u a m o­

g ący ch z a in te re s o w a ć lo k a ln y c h przedsiębiorców . R e p re z e n ta n t do k o n ta k tó w z u rz ę d e m n ieb aw em z o s ta n ie w y ło n io n y p rz e z N yską R e g io n a ln ą Izb ę G o s p o d a rc z ą - p o in fo rm o w ała E d y ta B ed n arsk a- K olbiarz, rzecznik prasowy U rzęd u M iejskiego w Nysie.

M B

B o l e k w o l i

„ w o l n o ś ć z n i t r e m ”

! ’ [ J a n u sz Sanocki

L e c h Wałęsa lu b i za ż y w a ć s ła ­ wy b o jo w n ik a o w o ln o ś ć . I n n e

„ k o m b a ta n c k ie ś r o d o w i s k o " - U nia W olności sk ła d a się z ludzi, k tó r zy m ó w ią o sobie: „p a rtia lu ­ d zi ro z u m n y c h ", „partia u m ia r u ”, n ie s c h o d z i z ich u s t „ to le ra n c ja ” i „ d em o kra cja ”.

T ym cza sem w u b ieg łym tyg o ­ d n iu m ło d z ie ż ó w k a U nii W o ln o ­ ści w ystąpiła z w n io sk ie m o d e le ­ g a liz a c ję M ło d z ie ż y W s z e c h p o l­

sk ie j - o rg a n iza cji m ło d y c h n a r o ­ dow ców , d zia ła ją cych p rzy L id z e P o lsk ic h R o d z in . Trzeba p o w ie ­ dzieć, że nie m a d o ta kieg o w n io ­ sk u ża d n y c h p o w o d ó w p raw nych.

„ W s ze c h p o la c y ” n ie p o p e łn ili w y­

k r o c z e ń p r z e c iw k o k o n s t y tu c j i, n ie u k a ra ł ich sąd, n ie ściga p r o ­ ku rator. N ie p o d o b a ją się „ u n i­

t o m ”, b o sta n o w ią część k o n k u ­ ren cyjn ej p a rtii i o d n o sz ą s u k c e ­ sy. Jest ich coraz w ięcej, m ło d z i z M W m a ją w yraźnie sk r y sta lizo w a ­ ne p r z e k o n a n ia , u m ie ją ich b ro ­ n ić p r z e d k a m e ra m i, p o tr a fią też - w o d r ó ż n ie n iu o d z a n i k a j ą c e j U nii W olności i j e j „ m ło d zieżó w - k i ” - zo rg a n izo w a ć lic zn e m a n ife ­ sta c je u liczn e.

M ło d z ie ż W s z e c h p o ls k a m a d łu g ą , się g a ją c ą P o lsk i M ię d z y ­ w o je n n e j tradycję. Z a k o m u n y ich d zia ła ln o ść była o czyw iście z a k a ­ za n a , a p r z e d w o je n n i d z ia ła c z e ścigani, w ięzien i i m o rd o w a n i. Te­

raz w w o ln ej Polsce k o rzysta ją z pra w a d o d zia ła ln o ści, a le i o ni, i ich ś r o d o w isk o s k u p io n e w L P R d zia ła w id o c zn ie z b y t s k u te c z n ie w s to s u n k u d o „ p a rtii lu d z i r o ­ z u m n y c h ", L P R m a liczącą repre­

ze n ta c ję p a rla m e n ta rn ą i w szyst­

k o w sk a zu je , ż e p o w ię k s z y s w ó j sta n p o sia d a n ia , za ś U nii W o ln o ­ ści d o S e jm u nie u d a ło się wejść.

W y w o łu je to w ś c ie k ło ś ć lid e r a U W F ra sy n iu k a i je g o m ło d z ie - żó w k i, i s tą d w n io se k o d eleg a li­

za c ję M ło d z ie ż y W sze c h p o lsk ie j.

K ied y tego ro d za ju w n io ski, z m ie ­ rza ją ce d o o g ra n iczen ia w olności, s k ła d a p a r tia m a ją c a w n a z w ie

„ w o ln o ść ”, robi się ciekaw ie.

Ja k b y n ie d o ść tej k o m p r o m i­

tacji, w ubiegłym tyg o d n iu i d a w ­ ny o b ro ń ca w o ln o ści Wałęsa, i li­

d er U nii W olności F ra syn iu k r z u ­ cili się we w sp ó ln ym a ta k u na R a ­ d io M a r y ja . W a łęsa w y s tą p ił z a g resyw n ym liste m o tw a rty m , w

k tó r y m n ie p r z e b ie r a ją c w s ło ­ w a c h z a p o w ie d z i a ł , ż e b ę d z ie s z k o d z ił R a d iu M a ryja i b ę d zie n a w o ły w a ł P o la k ó w m ie s z k a ją ­ cych za g ra n ic ą d o za p rze sta n ia p rz e k a zy w a n ia s k ła d e k n a to r u ń ­ sk ą rozgłośnię.

Tuż za n im d o a ta k u p rz y stą ­ p ił F rasyniuk. W k ilk u telew izyj­

nych w yp o w ied zia ch d o m a g a ł się lik w id a c ji R a d ia M aryja. ,

R a d io M aryja je s t so lą w oku lew icy. M a 5 m in w iern ych s ł u ­ c h a c zy i je s t je d y n y m p o w a żn y m w y ło m e m w c h ó rze „ popraw nych . p o li ty c z n i e " m e d ió w . W a łęsie i F ra sy n iu k o w i tym ra zem p o sz ło o to, że na a n te n ie R a d ia M aryja j e ­ d en z b a rd zie j z a s łu żo n y c h d z ia ­ ła czy w o ln ych z w ią z k ó w z a w o d o ­ w ych z G d a ń s k a K r z y s z to f Wy-, sz k o w s k i, n a p o d s ta w ie m a te r ia ­ łó w z IP N za rzu cił, że la u rea t p o ­ k o jo w e g o N o b la , s y m b o l w o ln o ści byl a g en tem k o m u n is ty c z n e j S łu ż ­ b y B e z p i e c z e ń s t w a , n o s z ą c y m p s e u d o n im „ B o lek". Ś ro d o w isk u d zisie jsze j U nii W olności zarzucił, że b yło o p a n o w a n e p r z e z agenturę SB, w y m ie n ił p r z y ty m n a zw is k a lid eró w UW, w tym G e re m k a .

Tego było za d u ż o dla b o jo w ­ n ik a o w o ln o ś ć W a łęsy i s z e fa U n ii W olności F rasyniuka. N ie o ta k e w o ln o ść, ż e ś m y w alczyli p rzy O krągłym Stole, żeb y k a ż d y m ó g ł m ó w ić c o m u się p o d o b a , a L P R m ó g ł z a jm o w a ć w S e jm ie m iejsca b ez zg o d y F ra syn iu ka , G e re m k a i Wałęsy. Z d e le g a lizo w a ć ich, p o z a ­ b iera ć m ik ro fo n y , p o w s a d z a ć do p ie r d la ! O c z y w iś c ie w s z y s tk o w im ię „ w o ln o ś c i" , „ to l e r a n c ji" i

„ d e m o k ra c ji". *

J u ż p a m ię ta m y ta k ie m elo d ie, ju ż w iem y, j a k się to sk o ń c zy ło . I

w ie m y c o zro b ią Wałęsa i F rasy­

n iu k z U nii W olności, k ie d y lu d zie n ie p rz e sta n ą s łu c h a ć R a d ia M a ­ ryja i g ło s o w a ć na L P R . W ezwą na p o m o c „ ludzi h o n o r u " - p r z y ­ ja c ió ł z M a g d a le n k i. G en. J a ru ­ ze lsk ie g o i K iszc za k a . J u ż ta m o n i za p r o w a d z ą p o r z ą d e k ! M ają p r z e ­ cież d o ś w ia d c z e n ie w o b ro n ie s o ­ c ja liz m u . A iv k o ń c u c zy s o c ja ­ lizm , c zy „ w o ln o ść", w ażne, żeb y na górze byli F rasyniuk, Wałęsa i reszta tow arzystw a. A sk o ro z w y ­ kła w o ln o ść n ie g w a ra n tu je tego, k o n ie c z n a sta je się w yższa fo r m a w o ln o ści. W olność z filtre m .

J a n u s z S a n o c k i

Śmierć pieszego

W niedzielę na d ro d z e ze S ta re g o Paczkow a d o S ciborza, przy skrzyżow aniu na W ilam ow ą, d o szło d o p o trą c e n ia pieszego. 31- letn i m ieszkaniec W iłam ow ej p o n ió sł śm ierć n a m iejscu.

- W ypadek m iał m iejsce późnym w ieczo rem , ok. godz. 21.30.

M ężczy zn a s z e d ł n ie p r a w id ło w o - p ra w ą s tr o n ą d ro g i. N a g le w szedł na śro d e k jezd n i, w p ro st p o d k o ła ja d ą c e g o w tym sam ym k ieru n k u sa m o c h o d u m ark i Iveco - in fo rm u je „N ow iny” J ó z e f B a r­

cik, z a stę p c a k o m e n d a n ta po w iato w eg o policji.

P ra w d o p o d o b n ie pieszy był nietrzeźw y, b o czuć było od niego w o ń a lk o h o lu . P o b ra n o k rew d o b a d a n ia . K ie ro w c a - 3 3 -le tn i m ieszkaniec Z ie lo n e j G ó ry - był trzeźwy.

d w

(3)

Obrady p rzy okrągłym stole nie rozw iązały problem u

Wg branżowych związków panaceum na uzdrowienie zakładu jest tylko jedno.

Odwołanie prezesa Głowackiego.

iP

O spotkaniu pracowników MZK z komisją finansów

czytaj na str. 4

Państwo D erejczykow ie w tow arzystw ie m inistra Wojciecha Olejniczaka

M inister rolnictwa i rozwoju wsi Wojciech Olejniczak odznaczył Krystynę i Jerzego Derejczyków honorową odznaką „Z asłużony dla Rolnictwa”.

Okazją do nadania w yróżnienia była inauguracja konkursu „Agroliga 2005”. N ysanie jako jedyni z województwa opolskiego otrzymali to wyróż­

nienie. - Łącznie z nami wyróżniono sześć osób - mówi Jerzy Derejczyk. - To jest dla nas wyróżnienie za ponad 30-letnią pracę i osiągnięcia w rol­

nictwie - dodaje pan Jerzy.

M B

! ! ! P R O M O C J A FA B R Y C Z N A !!!

KUCHNIE ROYAL 11, 1 6 , 2 5 4 0 % TANIEJ E S S “ ""

KOMPUTEROWE PROJEKTY GRATIS!

n y s a n y s a

ul. Szlak Chrobrego 6 ^ ul. Poniatowskiego 3 (obok FSD)

tel. 448 34 60

(obok LOK) tel. 433 80 60 BLACK RED ^7>1TT=

www.brw.com.pl

P R O F E S J O N A L N E S T U D IA F A B R Y C Z N E

Z apytaliśm y o to Teresę Ćwio- rę, naczelnik w ydziału drogow nic­

tw a nyskiego ratusza. - N ie mam y obow iązku odśnieżania całego m ia­

sta - in fo rm u je. - Z a o d śn ieżan ie o dpow iadają w łaściciele, współw ła­

ściciele i zarządcy nieruchom ości.

G m in a odśnieża drogi gm inne oraz chodniki, k tó re przylegają do te re ­ nów stanow iących je j m ienie, np.

do teren ó w zielonych. W pierwszej k o le jn o śc i o d śn ie ż a m y c h o d n ik i, k tó re są n a jb a rd z ie j u częszczan e przez m ieszkańców .

Ć w iora w ym ienia tu aleję D u ń ­ czyków , L o m p y , p la c K o p e rn ik a o raz głów ne alejki w pierwszej czę­

ści p ark u m iejskiego, np. od ul. B o­

h aterów Warszawy do ul. Pow stań­

ców Śląskich. P o n ad to drogi w so ­ łectw ach gminy. O kazuje się zatem , że gm ina nie odśnieża całego par-

C zekają na odwilż?

ku. - To byłoby n iep o trzeb n e to p ie ­ nie pieniędzy - u zasad n ia n aczel­

nik. - Trzeba w ybierać, czy m a ich wystarczyć na utrzym anie dróg, czy n a akcję zim a. M oim zd an ie m to pierwsze jest w ażniejsze, a park to takie m iejsce, w którym spaceruje się i m ożna chodzić wolno.

H en ryk

Noga

& Synowie

Nysa, ul. Piłsudskiego 62 a, tel. 433 80 70, fax 431 05 82

Jeżeli gm ina nie o dśnieża w ięk­

szości chodników , to kto egzekw u­

je ich o d ś n ie ż a n ie ? - To za d a n ie straży m iejskiej - odpow iada Ćw io­

ra. - J a k tylko s p a d n ie śnieg, na m iasto w yruszają p a tro le i spraw ­ d zają stan chod n ik ó w - zapew nia zastępca k o m en d an ta straży m iej­

skiej A ndrzej Jakubow ski. - W łaści­

ciele nieruchom ości są upom inani, a jeżeli nie daje to rezu ltatu , wów­

czas m ożem y dać 100 zł m andatu.

Jakubow ski poinform ow ał nas je d n ak , że ja k d o tąd nikt m andatu nie dostał. - Teraz strażnicy dostali ro zk az k a ra n ia m a n d a te m , gdyby u p o m in a n ia o k a z a ły się b e z s k u ­ teczne.

Pytanie tylko kto ukarze gminę za to, że nie odśnieżyła części parku?

z a w

J e s t p r a w ie p ew n e, że w a rsza w sk i Żerań Większą część czasu pośw ięconego na ro zw iązan ie problem u w k u pią U kraińcy. A co z N ysą? N a razie M Z K b u rm istrz S m utkiew icz p o św ięcił... sobie

je s t to o w ia n e tajem n icą . ___ ____

Nysa Avto-Zaz? Pat W MZK

W ostatnim czasie wokół zakła­

du Nysa M otor znów zapadła cisza.

Na teraz nikt z decyd en tów nie może niczego konkretnego powie­

dzieć o dalszych losach fabryki. Po wypadnięciu z gry niezbyt „czystej”

Polskiej Fabryki Samochodów, kie­

rowanej przez przestępcę z wyro­

kiem, nastała m edialna cisza.

Negocjacje w sprawie sprzedaży FSO M o to r W arszaw a toczą się w g a c is z u g a b in e tó w M in is te rs tw a Skarbu, z pom inięciem pozostałych zainteresow anych stró n . W arszaw ­ ski Ż e ra ń o raz zakład w Nysie, b ę ­ dący częścią FSO M otor, zam ierza kupić ukraińska firm a Closed Joint- Stock C om pany with Foreign Inve­

s tm e n t „ Z a p o riz h ia A u to m o b ile Building P lan t” z siedzibą w Z apo- ro ż u , z n a n a p o d k r ó ts z ą n azw ą

„A vto-Z az”. Jest to firm a z k ap ita­

łem niem ieck im i angielskim . M a rów nież praw o do produkcji wszyst­

kich m odeli sam ochodów sygnowa­

nych m arką G M - G en eral M otors.

J a r o s ła w M a rc z y ń sk i, p e łn o ­ m ocnik syndyka spółki Nysa M otor j zaniep o k o jo n y sytuacją, wysłał p i­

sm o d o m in istra sk arb u z zap y ta­

niem o stan negocjacji z potencjal­

nym nabywcą, ukraińskim A vto-Za- zem . - D o dziś o fic ja ln ie nic nie | wiem - inform uje telefonicznie „N o­

winy” Jarosław M arczyński. - W ia­

dom o mi tylko, że rozmowy potrw a­

ją do końca lutego a um ow a m a być podpisana na początku m arca.

¡P

W poszukiwaniu cienia

Miejska i Gminna Biblioteka Pu­

bliczna w Nysie oraz Nyska Grupa Literacka zapraszają 24 lutego o go­

dzinie 17.00 (ulica Sukiennicza) na promocję tomiku poezji Jerzego Sta- siewlcza „Szukam własnego cienia” . Wiersze Stasiewicza prezentować będą Bartosz Bielecki i Joanna Wę­

grzyn.

Żadnych re w e la c ji nie przyniosło spotkanie w ubiegły w to re k zw iązko w ­ ców z M ZK z bu rm istrzem M a rian e m S m u tk ie w ic z e m . P o n ad trzy g o d zin n e spotkanie p rzebiegało ja k „za dobrych czasó w ” z lat 8 0.

Nie padły żadne konkretne propo­

zycje uzdrowienia przedsiębiorstwa bę­

dącego w gestii Urzędu Miejskiego w Nysie. - Mogę o tym porozmawiać kie­

dy zobaczę bilans - powtarzał kilkakrot­

nie burmistrz Smutkiewicz. Zdaniem związkowców zrzeszonych w 0PZZ i

„Solidarności” ratunkiem może być pod­

wyżka cen biletów o 20 groszy, likwida­

cja ulg oraz całkowite zniesienie darmo­

wych przejazdów. Resztę czasu bur­

mistrz poświęcił sobie. Mówił o swoich zasługach, jakie poczynił dla miasta oraz że „wcale nie musi być burmistrzem” . - Gminę zastałem z 30-milionowym dłu­

giem, a teraz jest na zero. W stronę pre­

zesa MZK rzucił retoryczne pytanie: - Nie jestem burmistrzem MZK, ale warto za­

stanowić się czy MZK jest potrzebne Nysie. Nie ma problemu aby podnieść I ceny biletów I zabrać ulgi, ale musicie przewidzieć skutki społeczne tej decyzji - kierował słowa do związkowców.

Zasłużeni dla polskieg o rolnictw a

Wyróżnienie dla naszych

K to tu o d ś n ie ż a ?

To pytanie w ubiegłym tygodniu często zadawali sobie m ieszkańcy Nysy spacerujący ulicam i m iasta.

Oczywiście tymi, które są zawalone ś n ie g ie m . A że ta k w y g lą d a ła znaczna część centrum i o sied li, również i my postanow iliśm y do­

wiedzieć się, kto w Nysie odśnieża?

(4)

str. 4

O brady kom isji fin a n só w

Temat: MZK

W środę 16 lutego br. Kom isja Finansów Rady M iejskiej w N ysie zajęła się , na sp e c ja ln ie z w o ła ­ nym p o s i e d z e n iu , s y t u a c ją w gm innej spółce - M iejskim Z ak ła­

dzie K om unikacji. Jak ju ż p is a li­

śmy, w firm ie trwa sp ór m iędzy zw iązkam i a zarząd em . W u b ie­

gły m ty g o d n iu r e p r e z e n t a n c i w szystkich związków zawodowych w s p ó ln ie p r z e d s t a w ili b u r m i­

strzow i N ysy M arian ow i S m u t- kiewiczowi żądanie podjęcia d zia ­ łań napraw czych w firm ie. B ur­

m istrz je s t jednoosobow ym zgro­

m adzeniem w spólników spółki.

W p o s i e d z e n iu K o m is ji F i ­ n a n s ó w R a d y M i e js k i e j, o b o k ra d n y c h w zięli u d ział: b u rm is trz Nysy M arian S m utkiew icz, a u d y ­ to r U rz ę d u M a ria n L isoń, s k a rb ­ nik S tan isław B ed n arczy k , p re z e s M Z K K rz y s z to f G ło w a c k i o r a ź p rz e d s ta w ic ie le zw iązków z a w o ­ dow ych d ziałający ch w firm ie.

S p o tk a n ie o d b y ło się z in ic ja ­ tywy rad n y ch z a n ie p o k o jo n y c h sy­

tu a c ją w firm ie. B u rm istrz p o in ­ fo rm o w ał rad n y ch , że z a ż ą d a ł od p re z e s a o p r a c o w a n ia p la n u n a ­ p raw czeg o , i że’ ta k i p lan w łaśn ie z o s t a ł m u p r z e d s t a w i o n y . O szczegółach te g o p la n u m ów ił a u ­ d y to r U rz ę d u M . L isoń. D z ia ła n ia oszczęd n o ścio w e m ają p o le g a ć na o g ra n ic z e n iu ilości linii, z w o ln ie­

niu 8 p ra c o w n ik ó w o ra z o g r a n i­

czen iu o 5 -7% w y n a g ro d z e ń p o ­ zo stały ch p raco w n ik ó w . O b e c n ie ś r e d n ie w y n a g ro d z e n ie w z a k ła ­ d z ie w y n o si o k . 2 tys. z ł b r u tto (ok. 1300-1500 zł „ n a r ę k ę ” ).

„ P la n o s z c z ę d n o ś c io w y ” wg słów a u d y to r a p o w in ie n d a ć o k.

250 tys. obn iżk i kosztów . T ym cza­

sem przy o b ecn y m p o z io m ie d o ­ ta c j i p r z y j ę t e j w b u d ż e c i e n a w n io sek b u rm is trz a , firm a m a p o ­ nad 700 tys. stra ty ro czn ie, p o m i­

m o w ielu d z ia ła ń o sz c z ę d n o ś c io ­ wych p o d ję ty c h ju ż w ciągu o s t a t­

nich dw u lat p rz e z p re z e s a i z a ło ­ gę. A u to b u sy m a ją ś re d n io 14-16 la t i w k ró tc e , je ś li b u rm is trz nie z a p r o p o n u j e ż a d n y c h d e c y z ji, p r o b le m ro z w ią ż e się sa m - po

T E R A Ł

L Ü 1 P P liF E n m m m

N o w e k o l e k c j e ! M o ż l i w y d o w ° z

N Y SA ii Orzeszkowej Mel. 433 46 38 ul, W loństoU

p ro s tu firm a się rozsypie.

W łaśn ie p o d ję c ia k o n k retn y ch d e c y z ji ż ą d a j ą o d b u r m i s t r z a w szystkie trzy zw iązki zaw odow e.

- O d dw u la t z g a d z a m y się n a o sz c z ę d n o ś c i, n ą o b n iż k i p ła c - m ów ił D a riu s z O g iełło z z a k ła d o ­ w ej „ S o lid a rn o śc i” . - Tym czasem d z iś z a m i a s t d z ia ła ń z e s tr o n y gm iny, w ła śc ic ie la z a k ła d u , p r o ­ p o n u je n am się d alsze o g ra n ic z a ­ n ie naszych i ta k niew ysokich wy­

n a g r o d z e ń . P a n ie b u r m i s t r z u , m usi p an p o d ją ć decyzję.

B u rm istrz b ro n ił się m ów iąc, że ow szem , o n decyzji się nie boi, a le ró w n ie ż r a d n i m o g ą w n ieść o k re ś lo n e p ro je k ty uchw ał.

N ie zgodził się z tak im p u n k ­ te m w id zen ia przew o d n iczący k o ­ m isji finansów , rad n y J a n u s z S a ­ nocki.

- P a n ie b u rm istrz u , to p a n p o ­ w ołuje p re z e s a spółki. To p a n p o ­ w o łu je członków rad y n ad zo rczej.

M a p a n ich n a b ieżą co , kiedy tyl­

ko p a n im każe przyjść d o siebie.

P an m a n a b ieżą co in fo rm a c je o w ynikach finansow ych spółki - nie ra d n i. P an je s t je d n o o s o b o w y m z g ro m a d z e n ie m w spólników s p ó ł­

ki. N ie m oże p an tych decyzji spy­

ch ać n a ra d ę . F irm a m a p iąty rok s tra tę , nie pokryw a n aw et a m o r­

ty z a c ji, n ie d łu g o się p o p r o s tu rozsypie. N ie p o d e jm o w a n ie d ecy­

zji je s t decyzją o likw idacji spółki.

Jeśli p an chce likw idow ać sp ó łk ę, n ie c h p an to o tw a rc ie p o w ie lu ­ d zio m i ra d n y m . A je ś li chcem y u trz y m a ć M Z K , to m usim y z n a ­ leźć p ie n ią d z e n a ta k ą d o ta c ję , k t ó r a z a p e w n ił a b y m o ż liw o ś ć d z ia ła n ia firm y.

Z w ią z k o w c y z a d e k l a r o w a l i g o to w o ść d o d alszeg o zaciśn ięcia p a sa i o g ra n ic z e n ia w łasnych z a ­ ro b k ó w , a le p o d w a ru n k ie m , że g m in a ze sw ojej stro n y zap e w n i właściw y po zio m d o tacji. To g m i­

n a b o w iem u s ta la w ysokość cen b iletó w i o k re ś la ulgi p rzy słu g u ją­

ce poszczególnym g ru p o m m iesz­

kańców . - G m in a u s ta liła ulgi, a te r a z n ie chce się n am za to płacić - m ó w ili o b u r z e n i zw iązk o w cy . S k o ro g m in a n ie m a p ie n ię d z y n iech zlikw iduje ulgi i p o d n ie sie ceny biletów .

B u rm is trz w dyskusji zg o d ził się, że rozw aży likw idację ulg, n a ­ to m ia s t o n aw et niew ielkim p o d ­ n ie s ie n iu c e n b ile tó w w y p o w ie ­ d z ia ł się, że ta k a decyzja w zb u d zi­

łaby n ie z a d o w o le n ie . J e d n a k b u r­

m istrz za d e k la ro w a ł, że zastanow i się ró w n ie ż n ad p ro p o z y c ją n ie ­ w ie lk ie j p o d w y ż k i c e n b ile tó w . O b e c n e ceny b iletó w k o m u n ik acji m iejsk iej zo stały u s ta lo n e 4 la ta te m u . O d teg o czasu ceny paliw a w zrosły o 5 0 % . K ło p o ty zak ła d u n ie w zrosły tylko dzięki d rasty cz­

nym o szczęd n o ścio m w p ro w ad zo ­ nym p rz e z p re z e s a G ło w ack ieg o przy a k c e p ta c ji z ało g i. J e d n a k - ja k m ów ią zw iązkow cy - n ie m a ju ż n a czym oszczędzać.

S ytuacja w ym aga pilnych d z ia ­ łań.

(r)

In terw en cja zapobiegła nieszczęściu

Czyje sople?

P r z e z cały ubiegły tydzień strażacy usuwali groźne sople

Zwisające sople choć cieszą oko ładnym widokiem, zagrażają życiu p rzechodzących pod nim i ludzi.

N iefrasobliw ością wykazali się w ubiegły czwartek adm inistratorzy domów przy deptaku na ulicy Krzy­

woustego w Nysie, gdzie blisko pół­

metrowej d łu gości lodowe szpice zwisały tuż nad głowami przechod­

niów.

D o p ie ro interw encja strażaków zlikwidow ała niebezpieczeństw o. - My nie jesteśm y od usuw ania sopli z dachów - den erw u je się k o m en ­ d a n t Je d n o s tk i R atow niczo - G a ­ śniczej w Nysie. - Z robiliśm y to, w tym m o m e n c ie n ie m o ż n a by ło

u sta lić w łaściciela d o m u , a życie ludzkie je st w ażniejsze od ad m in i­

stracy jn y c h p rz e p y c h a n e k . K ilka m in u t p ó ź n ie j s p ra w ą z a ję ła się S traż M iejska.

- Śnieg z chodników czy zw isa­

ją c e sople m uszą usuw ać a d m in i­

s tra to rz y lub w łaściciele posesji - przypom ina G rzegorz Sm oleń, ko­

m en d an t Straży M iejskiej w Nysie.

- N a razie nie karzem y tylko in s tru ­ u je m y . Z a n i e p r z e s t r z e g a n i e uchwały R ady M iejskiej w zakresie utrzym ania p o rząd k u w okół p o se ­ sji grozi m an d at karny w wysokości 100 złotych.

J O T P E

24 lutego 2005 _ J

Co projekt to inna koncepcja

Dobre myśli ceł

Coraz bardziej prawdopodobne staje się to, że Ministerstwo Finan­

sów, któremu podlegają służby cel­

ne w naszym kraju, ocali nyski Urząd Celny.

Przypomnijmy tylko, że groźba zamknięcia wisiała nad tą jednostką już w ubiegłym roku. Po wielu inter­

wencjach zainteresowanych pozo­

stawieniem w naszym mieście Urzę­

du (działającego zaledwie od maja 2004 r.) udało się wstrzymać egze­

kucję do końca czerwca 2005 roku.

Warunkiem dalszego postępowania ministerstwa względem Urzędu Cel­

nego w Nysie miały być jego dobre efekty pracy i niskie koszty utrzyma­

nia. Jednocześnie już od grudnia 2004 dochodziły niepokojące sy­

gnały, że nawet spełnienie tych wa­

runków może być niewystarczające.

Pojawił się bowiem projekt rozpo­

rządzenia ministra finansów w spra­

wie rozmieszczenia sieci placówek celnych w naszym kraju, który prze­

widywał likwidację Urzędu Celnego w naszym mieście. Od grudnia 2004 r. do dnia dzisiejszego ukazało się jednak aż... pięć projektów tego roz­

porządzenia. W ostatnim z nich o Nysie nie ma mowy.

Szefostwo nyskiego Urzędu Celnego traktuje owe milczenie za dobrą kartę: - Nie siadamy przy tym na laurach. Żeby poprawiła się sta­

tystyka w naszym Urzędzie przesu­

nęliśmy 20 proc. naszych pracow­

ników do Izby Celnej w Opolu - mówi naczelnik Urzędu Celnego w Nysie Krzysztof Gajos. - Byli to nasi pracownicy mieszkający w Nysie i Prudniku, którzy zgodzili się na prze­

sunięcie. Jednocześnie przybywa nam klientów. Jesteśmy więc dobrej myśli, w której utwierdza nas szef opolskiej Izby Celnej.

ag

M ija n ie się z p r a w d ą , czyli...

U niki d y re k to ra

Dyrektor muzeum w Nysie Re­

migiusz Kam iński odpowiedział na w niosek „Nowin” o udostępnienie inform acji publicznej, dotyczącej funkcjonowania placówki po zm ia­

n ie na s ta n o w isk u d y r e k to r a . Mim o że pisem nie zaproponow ał

„każdy term in”, to później nie zna­

lazł czasu aż do 23 lutego. Rzeko­

ma przesyłka pocztowa z dokum en­

tam i d otarła... poprzez gońca, w którego wcieliła się Agnieszka Wo- łochacz.

O p ro b le m a c h z u zy sk an iem zgody na wywiad i d o stęp do d o k u ­ m en tó w urzęd o w y ch pisaliśm y w u b ie g ły m ty g o d n iu , w a rty k u le :

„K to rządzi m u z e u m ? ”. W ówczas w im ien iu d y re k to ra w ypow iadał się „m ec en as” Ryszard Tuszyński.

We w to rek 15 lutego do re d a k ­ cji „N o w in ” d o sta rc z o n o p ism o z m uzeum . D y re k to r R o m u ald K a ­ miński poinform ow ał w nim dzien­

nikarkę:

„(...) zapraszam Panią do M u ­ zeum , w każdym term in ie d o dnia

24 lutego 2005 r. w godzinach jeg o funkcjonow ania”.

D ziennikarka telefonicznie za­

p roponow ała p iątek 18 lutego. D y­

re k to r poszedł spraw dzić w te rm i­

narzu. T rochę to trw ało. D yrektor, który pisem nie p ro p o n o w ał „każdy te r m in ” , tym ra z e m z n a la z ł czas d o p iero 23 lutego. N a w cześniejszy absolutnie nie dał się nakłonić.

W piśm ie d o „N ow in” była a d ­ notacja: „Jednocześnie celem uła­

tw ie n ia b e z p o ś r e d n ie j ro zm o w y przesyłam ram ow ą strateg ię fu n k ­ cjonow ania M uzeum w roku 2005”.

Strategii je d n a k nie dołączono.

- P rzesłałem p o cztą. J a k pani c h c e , m o g ę p o d e s ła ć p r a c o w n i­

kiem . N ie, nie... nie b ęd ę odryw ał pracow ników od pracy - pow iedział dyrektor.

- N ie trzeba, p an ie dyrektorze.

Skoro wysłał p an w czoraj pocztą, to dzisiaj (przyp. aut. w śro d ę 16 lu te ­ go) ew entualnie ju tro pow inny d o ­ trzeć - zgodziła się dziennikarka.

S trateg ię... przyniosła g o d zin ę

p ó ź n ie j d o „ N o w in ” A g n ie s z k a W o ło c h a c z . R z e k o m a p rz e s y łk a p o czto w a d o 21 lu te g o w ciąż nie d o tarła.

D y re k to r m u zeu m R em igiusz K am iński - ja k w idać - zbyt często m ija się z praw dą. „K ażdy te rm in ”, o k a z u je się być ściśle w y zn aczo ­ nym, a p oczta zam ien ia się w g o ń ­ ca. P on ad to n ajpierw d y rek to r wy­

raził zgodę na wywiad w bezp o śre d ­ niej rozm ow ie, a p o tem zażądał py­

ta ń na piśm ie, arg u m en tu jąc: „Bo p an i m a dziw ną skłonność zaskaki­

w ania pytaniam i rozm ów cy”.

D y re k to r zu p ełn ie bezw iednie po w ied ział d z ie n n ik a rc e „N ow in”

k o m p lem en t. N ie w iedział p raw d o ­ p o d o b n ie , że z a s k a k iw a n ie r o z ­ mówcy pytaniam i to cecha d o b reg o dziennikarza.

D y r e k to r r ó w n ie ż p is e m n ie zgodził się na u d o stęp n ien ie d o k u ­ m en tó w urzędow ych. Z obaczym y, czy i tym razem m inie się z praw dą.

d w

(5)

11 marca odbędzie się droga krzyżowa, której trasa będzie wiodła ulicami naszego miasta | O jciec był człow iekiem skrom nym ...

Pójdziemy na pielgrzymkę W h o łd z ie

R ozm owa z ojcem Faustynem Zatoką - proboszczem pa­

rafii św. Elżbiety i nyskim duszpasterzem akadem ickim .

dzi je ojciec Jarosław Z a to k a - fra n ­ ciszkanin z B o rek W ielkich, p rę ż ­ nie d ziałający w fran ciszk ań sk im duszpasterstw ie pow ołaniow ym na G ó rze św. A nny. D la m łodzieży i studentów msze św. i kazania będą c o d z ie n n ie od śro d y 2 m a rc a do p iątk u 4 m arca o godz. 19.30

- Oprócz tego Franciszkańskie D u s z p a s te r s tw o A k a d e m ic k ie

„Fratria” organizuje drogę krzyżo­

wą ulicami naszego miasta...

- Tak. D ro g a krzyżow a b ędzie m iała m iejsce 11 m arca. R ozpocz­

niem y ją o godz. 20.00 przy budyn­

ku głów nym Państw ow ej Wyższej Szkoły Zaw odow ej przy ul. C h o d o ­ w ieckiego. Jej tra s a b ę d z ie o b e j­

m ow ała ul. T eatralną, plac K ościel­

ny, plac K ated raln y , S ukienniczą, św. P io tra, G ierczak, B racką i ko­

ś c ió ł św ię ty c h P io t r a i P a w ła . C hcielibyśm y p ro sić w szystkich o liczny u d z ia ł i z a b ra n ie ze so b ą świec.

R o z m a w ia ła A g n ie s z k a G ro ń

Studniówki 2005

„Nowiny Nyskie” - D uszpaster­

stwo akadem ickie w Nysie funkcjo­

nuje półtora roku...

O. Faustyn Z a to k a - Tak. I roz­

kręca się w dalszym ciąg u . Je d n i stu d e n c i p rz y c h o d z ą , d ru d z y o d ­ chodzą. Cieszy, że m am y stałą g ru ­ pę, k tó ra coraz prężniej działa.

- Ile osób liczy ta stała grupa?

- To zależy. N a rek o lek cje a d ­ w en to w e, k tó r e p ro w a d z ił ojciec Ludwik M icielski z klasztoru w Bi- s k u p o w ie , p r z y c h o d z iło o k . 60 osób.

- To dużo, czy mało?

- R e w e la c y jn ie d u żo ! J a k na Nysę i nasze początki to napraw dę dużo. T rzeba b rać p od uw agę to, że my się d o p ie r o p rz e g ry z a m y . W N ysie n ie by ło ż a d n y c h tra d y c ji d u szp asterstw a ak a d e m ic k ie g o , a do tego też p o trz e b a czasu.

- Czy duszpasterstw o dla stu ­ dentów to msza św. odprawiana raz w tygodniu, czy coś jeszcze?

- W poniedziałki m am y jeszcze sp o tk an ia dyskusyjne. R ozm aw ia­

my na w szystkie tem aty, jak ie przyj­

dą nam do głowy. Spotykam y się w tu tejszej sa lc e . C z a sa m i d o ty c z ą one spraw w iary i religii, czasam i relacji z innym człow iekiem . M ieli­

śmy też w arsztaty, w czasie których staraliśm y się p o p a trz e ć na siebie z różnych stro n . O dkryw aliśm y swoje uczucia i em ocje - takie rzeczy, k tó ­ re dzieją się w nas, a z których nie zdajemy sobie czasem sprawy. P la­

nujemy też wyjazd w góry i udział w O g ó ln o p o lsk iej P ielgrzym ce S tu ­ dentów na Ja s n ą G ó rę . k tó ra b ę ­ dzie na początku m aja. I oczywiście

w naszym kościele jest msza św. w k a ż d y c z w a r te k o g o d z . 19.30.

W iększość stu d en tó w działających w naszym ruchu je st spoza Nysy. Są ludzie właściwie z całej Polski, spod L ublina, Warszawy...

N asz klasztor je st potężny, a tak

n ap raw d ę nie m am y dla siebie p o ­ m ieszczenia. D lateg o rem ontujem y - r a z e m ze s t u d e n t a m i - s t a r ą szklarnię. Z robiliśm y już podłogę, k o m in e k , n a w io s n ę p o k ry je m y dach. Studenci b ęd ą mieli klucze do tego o biektu i b ęd ą mogli przycho­

dzić, kiedy tylko b ęd ą chcieli.

- Wkrótce w parafii św. Elżbiety odbędą się rekolekcje w ielkopost­

ne. Czy będą nabożeństwa dla stu­

dentów?

- Tak. N asze rekolekcje ro zp o ­ czynają się ju ż 27 lutego. Poprow a-

I rząd (dół), od lewej: Joanna Żarłak, Joanna Uran, wych. Halina Wyszyńska, Gabriela Galla, Kamila Wilk, Monika Steinbring.

II rząd, od lewej: Marek Kitajczuk. Damian Slowiak, Rafał Sleziak, Rafał Urbański, Paweł Franasowicz, Marcin Mrózek, Fabian Woźniakowski, Przemek Surma, Rafał Klim, Sebastian Wańczyk, M ateusz Czarnul.

III rząd, od lewej: Rafał Przybyła, Tomek Grzybek, Robert Sewielski, M ateusz Ogłudek, Paweł Rams, Kamil Jacyszyn, Sławek Popiel, Damian Pasternak.

MEBLE SOSNOWE

M A T E R A C E P O D W Y M I A R

N Y S A , U L . N O W O W IE J S K A 1 6 ( o b o k A g r o m y ) T e l . 4 0 9 3 3 6 5

Odsłonięcia dokonali córka p oety M aria i starosta Zbigniew Majka

- To wielkie szczęście i ogrom ny zaszczyt, że w łaśnie Nysa stała się przez znaczną część jego życia do­

mem , którem u poświęcił swój talent i pracę - pow iedział burm istrz Nysy M arian Smutkiewicz, składając ro ­ dzinie poety podziękow ania w im ie­

niu mieszkańców.

Nysa uczciła ju ż w cześniej p a ­ mięć poety nadając jeg o imię: sali koncertow ej szkoły muzycznej, ulicy o raz N iepublicznej Szkole Podsta-

bra. Myślę, że ta uroczystość byłaby dla niego sam ego ogrom nym zasko­

czeniem - m ów iła có rk a p o ety ze łzam i w zruszenia. Po pośw ięceniu tablicy przez prałata M ikołaja M ro­

żą, odsłonięcia dokonali córka poety i starosta Zbigniew M ajka. Po po łu ­ dn iu w m uzeum odbył się m o n o ­ dram oparty na wierszach Jerzego K ozarzew skiego, w w ykonaniu ak­

torki M arty Klubowicz.

d w

poecie

Dzienny Dom Pobytu w Nysie nosi imię Jerzego Kozarzewskiego - nyskiego poety, potomka Norwida, którego własna poezja cudem uwol­

niła od śmierci z rąk komunistycz­

nego pseudowymiaru sprawiedliwo­

ści. We wtorek 15 lutego na budyn­

ku odsłonięto tablicę pamiątkową pośw ięconą bohaterow i. Rodzinę poety reprezentowała najm łodsza córka Maria.

wowej.

C órka poety nie ukrywała swo­

jego wzruszenia, zaznaczając iż u ro ­ c z y s to ś ć j e s t b a r d z o w a ż n a d la wszystkich żyjących członków rodzi­

ny poety. Ż o n a poety - pani M agda­

lena - nie m ogła przyjechać z W ar­

szawy d o Nysy ze względu na wiek i niesprzyjającą aurę. Syna i starszą c ó rk ę z m o g ła g rypa. P ani M a ria wyraziła wdzięczność rodziny:

Ks. prałat M ikołaj M róz pośw ięca tablicę

Tablica z wizerunkiem poety i cy­

tatem z jego poezji została wykonana przez nyskiego artystę M arian a M o­

lendę. M a być hołdem społeczeństwa n y sk ieg o , z ło ż o n y m w y b itn e m u mieszkańcowi naszego miasta.

- ...nie tylko za przyjście tutaj, ale za stw orzenie tego, o czym O j­

ciec w najśmielszych m arzeniach nie m yślał. Był O n o so b ą niezw ykle skrom ną i myślę, że wszystko co ro ­ bił, było nastaw ione na robienie do-

15 4 5 n n

(6)

21 lutego 2110.1

- W racam do dom u i w idzę, że A licja plącze, bo rzu ciła dzieckiem o lodówkę. R ozzłościła się, bo Piotruś ch ciał j ą otw orzyć i coś w yjąć. Czy za coś takiego można w ten sposób karcić m ałe dziecko?!

Wolna o dziecko

A gn ieszka C'roń

M ie c zy s ła w Trond, o jciec trz y le t­

niego Pio tru sia, zabiega o od eb ranie pra w rodzicielskich jego m atce - A licji Z. Tw ierdzi, że kobieta bije dziecko, a p rze b y w a n ie c h ło p c a w m ie s zka n iu rodziców m atki źle w p ływ a na jego roz­

wój psychiczny. K obieta tw ierdzi, że jej były p a rtn e r c h c e ją w te n sposób zniszczyć: • P iotruś to m ój kochany synek i nikom u go nie oddam ! - o d g ra ­ ża się. Jego ojciec m a pien iądze w ięc m yśli, że w szystko m oże!

„JA BYM C H CIAŁ M IESZKAĆ U MOJEGO TATY!”

Osiedle popegeerowskie. Mieszka tu kilkadziesiąt rodzin. Kiedy docieramy pod wskazany adres drzwi otwiera nam młoda dziewczyna. Wokół jej nóg kręci się śliczny chłopczyk. To właśnie Pio­

truś. Nie wstydzi się obcej osoby. Cały czas coś mówi swoim rozkosznym, nie do końca zrozumiałym językiem.

Jego mamy nie ma w domu. Roz­

mawiamy więc z jej siostrą - ciocią Pio­

trusia: - Alicja wcale go nie bije! To pan Trond sobie coś wymyślił! - twierdzi młoda kobieta.

Chłopczyk nie daje za wygraną - jest bardzo rozmowny i otwarty. W co dru­

gim jego zdaniu pada słowo „tato” : „mój tato ma taki a taki samochód", „jutro tato po mnie przyjedzie” , „tato mi kupił to i to” ... Wreszcie niepytany rzuca, wdra­

pując się na kolana ciotki: „Ja bym chciał mieszkać u mojego taty. Wczoraj byłem u niego i jutro po mnie przyjedzie’’ .

W pokoju, w którym rozmawiamy, jest zdjęcie. Na nim Alicja Z., mama Pio­

trusia, całuje i przytula swojego synka.

Inna myśl nie może być prawdą: oboje rodzice kochają swoje dziecko. Żyli pod wspólnym dachem pięć lat, ale teraz nie potrafią ze sobą już rozmawiać normal­

nie, bez kłótni. Nie ma między nimi gra­

ma porozumienia. Teraz ich wspólne re­

lacje ograniczają się do walki o synka.

PRAWO OJCA

Z prośbą o interwencję zwrócił się do nas ojciec dziecka Mieczysław Trond:

- Mój trzyletni synek jest bity przez swoją matkę! Ona wyprowadziła się do swo­

ich rodziców, a tam jest wódka, prze­

kleństwa i podejrzane towarzystwo! Boję się o każdy jego dzień w tym domu. Chcę pozbawić ją praw rodzicielskich, bo dziecku może się coś złego stać, a na­

wet jeśli nie, to żyjąc w takim środowi­

sku nic z niego dobrego nie wyrośnie - padły oskarżenia ze strony mężczyzny.

Mieczysław Trond, ojciec Piotrusia, opowiada najpierw o swoim nieudanym życiu osobistym. - Zostawiła mnie żona i zostałem sam z dwójką dzieci - tłuma­

czy. - Musiałem być dla nich matką, oj­

cem, praczką, sprzątaczką, wychowaw­

cą i oczywiście zarabiać pieniądze na ich utrzymanie.

Osoby, które pytaliśmy o opinię na temat Mieczysława Tranda, nie rzuciły pod jego adresem ani jednego złego sło­

wa. Na przykład wspólna znajoma ro­

dziców Piotrusia (nie chciała ujawnić swojego nazwiska) stwierdziła, że męż­

czyzna jest osobą pracowitą, zaradną i wychował dzieci wzorowo:

- To już dorośli ludzie. Zarówno syn

jak i córka dobrze się uczyli - syn już pracuje - stwierdziła kobieta. - Ojciec robił dla nich wszystko. Myślę, że na­

wet był nadopiekuńczy. Kiedyś np. za­

gadałam go gdzie tak się spieszy, a on odpowiedział, że idzie do domu, bo dzie­

ci jeszcze śpią, a on chce im zrobić śnia­

danie. Pomyślałam, że przecież to już dorośli ludzie i mogliby sobie sami zro­

bić śniadanie... Ale skoro on tego chciał... Zły ojciec na pewno by tak nie zrobił...

DECYZJA O DZIECKU Po jakimś czasie od rozstania z żoną Mieczysław Trond nawiązał bliższą zna­

jomość z Alicją Z., która była pracowni­

cą w barze, który prowadził. Spora róż­

nica wieku (Alicja jest mniej więcej w tym wieku co dzieci Mieczysława Tran­

da) nie przeszkodziła im się związać:

- Alicja szukała u mnie ciepła, opar­

cia, bo tego nie miała w domu - twierdzi jej były partner. - Podobała mi się i chcia­

łem jej pomóc. Po dwóch i pół roku od momentu, kiedy odeszła moja żona, zde­

cydowaliśmy się na dziecko, które mia­

ło być przypieczętowaniem naszego

Mieczysław Trond opowiada, że związek z Alicją niejako obligował go do pomocy jej rodzinie - rodzicom, braciom i siostrom, którzy razem mieszkali w dwupokojowym mieszkaniu na osiedlu popegeerowskim.

- Gdyby pani poznała tych ludzi to zrozumiałaby, dlaczego im pomagałem - stara się uzasadnić swoje postępowa­

nie. - To nie jest tak, że ja jestem Matką Teresą. Uznałem jednak, że trzeba po­

móc skoro jesteśmy prawie rodziną. Ali­

cja nie wymuszała tego na mnie, ale ra­

zem uznaliśmy, będąc namiastką rodzi­

ny, że tak powinno być. Za moje pienią­

dze np. kupili świnie, które mieli hodo­

wać. Miałem piekarnię, więc dawałem im zwroty chleba, żeby dawali to zwie­

rzętom. Ta pomoc trwała półtora roku.

Wiedziałem, że w tej rodzinie jest alko­

hol, więc miałem nadzieję, że to wszyst­

ko się zmieni jak będą mieli zajęcie.

BITE?

Mieczysław Trond twierdzi, że po­

mógł także urządzić się siostrze Alicji:

- Kupiłem jej niezbędny sprzęt do mieszkania, który później z czasem miała odpracować u mnie. Nie dostałem jednak za to ani złotówki.

Pan Mieczy­

sław przyznaje

swoją matkę i nie były to bynajmniej nie­

winne klapsy:

- To było zazwyczaj wtedy, kiedy nikogo nie było w domu. Potrafiła nim rzucić o meble - oskarża ojciec Piotru­

sia - a wszystko zrzucała na zmęczenie.

Przytoczę tylko taką scenę - wracam do domu i widzę, że Alicja płacze, bo rzu­

ciła dzieckiem o lodówkę. Rozzłościła się, bo Piotruś chciał ją otworzyć i coś wyjąć. Czy za coś takiego można w ten sposób karcić małe dziecko?!

NIE MIAŁA NA MLEKO?

Według Mieczysława Tranda meto­

dą na zapobieganie biciu dziecka było maksymalnie rzadkie pozostawianie Ali­

cji sam na sam z Piotrusiem:

- Wychodząc rano do pracy bałem się o synka. Bałem się, czy nie dojdzie do jakiegoś nieszczęścia.

- Będę w alczył o odebranie praw rodzicielskich m atce m ojego syna - m ówi M ieczysław Trond

uczucia. To nie była wpadka, ale świa­

doma decyzja. Myślałem nawet o ślu­

bie... Alicja mówiła, że bardzo tego chciała...

Alicja również potwierdza, że decy­

zja o dziecku była świadoma i przemy­

ślana:

- Kiedy urodziłam Piotrusia miałam 25 lat. Nie byłam podlotkiem. Chciałam bardzo urodzić dziecko - wyznaje.

Mieczysław Trond wspomina jak jego partnerka cieszyła się z wiadomo­

ści o ciąży, a gdy na świat przyszło już dziecko z radości płakała, że wreszcie ułoży sobie życie.

SZC ZĘŚC IE, KTÓRE POTRWA W IEC ZN IE

- To była bardzo szczęśliwa para - kwituje ich wspólna znajoma. - Aż miło było przyjść do tego mieszkania - mi­

łość w każdym kącie! Piotruś byl przez wszystkich ubóstwiany - taka mała pe­

rełka. Kiedy widział ojca to nie wiedział, co ze sobą zrobić - wprost przepadał za nim. Z chłopczykiem bardzo związana była też córka pana Tronda. Byłam pew­

na, że to szczęście potrwa wiecznie...

teraz, że był to chory układ:

- Zacząłem podejrzliwie podchodzić do rodziny mojej dziewczyny. Między innymi siostra, której pomogłem urzą­

dzić się w bursie, cały sprzęt, który jej kupiłem zawiozła do matki. Te meble, które mają w mieszkaniu rodzice Alicji, pochodzą właśnie stamtąd. Jej siostra zaczęła też mnie atakować, tylko nie wiem za co.

Według Mieczysława Tronda najbar­

dziej rzucała się w oczy i przeszkadzała mu niewłaściwa opieka nad dzieckiem, sprawowana przez jego matkę. Miało to nastąpić w rok po przyjściu na świat Pio­

trusia:

- Żądała ode mnie ślubu, bo w in­

nym wypadku powiedziała, że nie bę­

dzie ze mną żyła. Z moimi dziećmi ob­

serwowaliśmy jej dziwne zachowanie, np. nadmierną dbałość o porządki. Po­

trafiła przez całą sobotę sprzątać jeden pokój, kuchnię i łazienkę. Nawet w nie­

dzielę, gdy była poza domem, myślała o tym, że nie dokończyła jeszcze sprząta­

nia.

Mieczysław Trond twierdzi, że w tym czasie jego synek zaczął być bity przez

Mężczyzna twierdzi, że o problemie matki swojego dziecka starał się rozma­

wiać, bezskutecznie, z jej rodziną. Na­

kłaniał też ją samą do wizyty lekarskiej:

- Po jednej takiej wizycie u psychia­

try w Opolu powiedziała, że więcej już tam nie wróci, bo to ja robię z niej wa­

riatkę - opowiada.

- Chodziła spać bardzo późno - o 2- 3 nad ranem i spała długo - do godz. 9- 10. Tymczasem Piotruś, jak to dziecko, już o siódmej był na nogach i to głodny.

Kiedy wracałem z piekarni to zastawa­

łem bałagan, bo ona spała, a dziecko robiło co chciało. Była przy tym bardzo nerwowa. Dla obserwatora z boku wy­

glądało to jakby wpadała w furię. Żyło się nam coraz gorzej. Potem zaczęła mnie podejrzewać o zdradę. Kiedy się zdenerwowała łapała dziecko i wycho­

dziła z nim do koleżanek. Kilka razy jej szukałem. Któregoś dnia zabrała bez sło­

wa dziecko i wyjechała. Potem okazało się, że pojechała do rodziny. Opowiada­

ła dookoła, że nie ma na mleko dla dzie­

ci, a to wierutne kłamstwo! Nigdy nicze­

go nie brakowało ani jej, ani dziecku!

TAK GO PILNOWAŁA!

Opinię ojca Piotrusia o tym. że chło­

piec był przez matkę bity, potwierdziła jego ciocia - siostra Alicji - Barbara Z.:

- Widziałam to wiele razy na własne oczy! - zapewnia. - Rzuciła nim kiedyś 0 łóżko, bo obudził się rano o godz. 6.00 1 chciał butelkę z mlekiem. Kiedy powie­

działam jej, żeby tak nie robiła, to po­

wiedziała mi szyderczo: „Mamusia się odezwała!". Kiedyś Piotruś odszedł od domu 1,5 km! Dobrze, że go w ogóle znaleźliśmy. Tak go pilnowała!

Ta sama długoletnia znajoma rodzi­

ców Piotrusia tak przedstawia sytuację:

- Dla mnie to był szok, że oni nie są już razem i że takie rzeczy się między nimi dzieją. Kiedyś o godz. 10.00 wie­

czorem zadzwoniła do mnie Alicja mó­

wiąc, że jest w domu samotnej matki, ale nie ma tam dla niej miejsca. Przeno­

cowała wtedy z Piotrusiem u mnie. Pa­

miętam dobrze, bo on nie chciał zasnąć.

Płakał, bo chciał wrócić do domu. Na drugi dzień odprowadziłam ich na auto­

bus. Alicja mówiła, że jedzie do rodziny i już nigdy nie wróci. Jednak wróciła.

Chyba córka pana Tronda po nią poje­

chała.

OD G O D ZIN Y DO G O D ZIN Y Mieczysław i Alicja rozstali się. Ko­

bieta wraz z dzieckiem zamieszkała u swoich rodziców. Sądownie zostało określone jak długo i ile razy w miesią­

cu chłopiec może przebywać z ojcem:

- Piotrusia biorę do siebie osiem razy w miesiącu: cztery razy po trzy godziny i cztery razy po osiem godzin - wylicza Mieczysław Trond.

Mężczyzna twierdzi jednak, że bę­

dzie zabiegał o odebranie matce swoje­

go dziecka praw rodzicielskich i całko­

witą opiekę nad nim:

- Przed sądem będą zeznawali lu­

dzie, którzy znali ją i mogą opowiedzieć o jej zachowaniu. Ja nie boję się żadnej prawdy i niczego nie chcę ukryć. Chcę, aby wszystko było przedstawione obiek­

tywnie. Jej-na dziecku nie zależy. To po prostu dalsza część jej perfidnej gry, któ­

rą zaczęła już dawno. Ona nie kieruje się dobrem dziecka! Dla mnie czas jest bar­

dzo ważny, bo to jej popychanie Piotru­

sia może się skończyć każdego dnia tra­

gedią.

Miecżysław Trond twierdzi, że od­

kąd jego syn mieszka w mieszkaniu dziadków bardzo się zmienił:

- Nie jest już taki radosny jak po­

winno być dziecko w jego wieku. Zacho­

wuje się jak dorosły człowiek, przekli­

na. Kiedyś ubierałem mu spodenki po wizyćie w ubikacji, a on mnie prosił, żebym go nie bił! Najwidoczniej tak go traktują u matki. Na jego ciele widziałem siniaki. Nawet nagrałem to na kasecie.

Nasz anonimowy rozmówca, znają­

cy rodzinę Z., na pytanie, czy dziecku może dziać się krzywda w mieszkaniu dziadków odpowiedział:

- Nie wierzę w to! Chłopczyk jest bar­

dzo fajny, ufny i rozmawia jak dorosły.

PO DPISA N E UBRANKA Jedyną kwestią, w jakiej zgadza się Alicja Z. ze swoim byłym partnerem jest to, że chciała, aby Piotruś przyszedł na świat. Reszta to zaprzeczenia jego wy­

powiedzi i pretensje:

• do ko ń czen ie oboli >

Cytaty

Powiązane dokumenty

Akcja uświadomi innym nauczycielom, że korytarz to też miejsce gdzie odbywają się lekcje i jest szansą na przychylne spojrzenie, gdy będziesz prowadził tam zajęcia

„Nie mogłem nigdy Pani spotkać, dawno Pani odeszła Na szczęście dusza jest wieczna i wciąż tu mieszka Kiedyś przyszła Pani do mnie, roześmiała moje usta. Delikatna,

Odważnym rozwiązaniem, które jednak może spotkać się z olbrzymim oporem własnego środowiska, byłoby bowiem wykorzystanie przynajmniej w pew- nym stopniu potencjału

Z danych Ministerstwa Zdrowia  na koniec czerwca wynika, że le- karze rodzinni wystawili 39 942 ze 

Kodyfikacja umowy cywilnej w przepisach kodeksu cywilnego uregulowała warunki, na ja- kich musi być zawarta umowa leasingu, zatem jeśli firma leasingowa zobowiązała się (a może

Praca nie może być w żadnym stop- niu przyczynkiem do podejmowania prób stosowania u pa- cjentów z CTEPH i klasycznymi wskazaniami do endarterek- tomii płucnej tylko

Pięć „klasycznych” badań klinicznych z randomizacją (PIAF, STAF, RACE, HOT-CAFE, AFFIRM) porównujących dwie strategie leczenia AF: dążenie do podtrzymania rytmu za-

Gdy on ju˝ si´ skoƒczy∏ lub jeszcze nie zaczà∏, to u˝ywam Êwiat∏a..