• Nie Znaleziono Wyników

Personologia i semiotyka

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Personologia i semiotyka"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

A. M. Piatigorski, B. A. Uspienski

Personologia i semiotyka

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 3, 143-164

(2)

Roztrząsania

i rozbiory

Personologia i semiotyka

0.1. Personologią zajm uje się każdy na co- dzień. M ówimy n a p rzy k ład : „tem u człow iekowi się pow odzi” lub „ten człow iek jest p o rząd n y ” lu b naw et „ten człow iek m ógłby być p o rząd n y ”.

Ju ż tym sam ym zak ład am y p rak ty czn ie in tu icy jn ą , nie o kreśloną personologię.

Nie m a ostrej granicy m iędzy personok^gią prak ty czn ą, k tó rą zaj­ m u je się każdy, a personologią, k tó rą zajm uje się lingw ista, psy­ cholog czy sem iotyk. Istn ieje tu długa drabina gradacji i zadania badaw cze m ożna sform ułow ać przede w szystkim jako p o stu lat eks- p licy tn ej, św iadom ej deskrypcji, klasyfikującej ludzi w edług grup, do jakich należą, lub w edług ich właściwości.

M ożna dalej rzec, iż w szystkie teorie personologiczne (zarówno na­ iw ne, jak roszczące sobie p re te n sje do naukowości) op ierają się na analizie te k s tu — w ogólnym znaczeniu tego słow a (te k s tu zacho­

wania). Chodzi tu ty le ż o te k st 'istniejący rea ln ie (tełkst zam knięty),

co o tek st p o ten c jaln y , dający się g enerow ać (te k st o tw arty ). Mówiąc inaczej, zachow anie człowieka jest ro zp atry w an e jako określone następ stw o znaków (z różnych poziomów), k tó re w tej czy innej m ierze w y ra ż ają jego cechy personologiczne.

0.2. Jeśli m owa o tekście zach o w a n ia 1, to należałoby zaznaczyć od razu , iż nie m am y możliwości dokonania jakiegokolw iek „ n a tu ­ ra ln e g o ” podziału zachow ania danego osobnika n a „kaw ałki", tzn. nie dysponujem y seg m en tacją zachow ania (ani segm entacją s y tu ­ acji). W gruncie rzecizy m ianem „zachow ania” określam y dow olną cząstkę zachow ania (niezależnie od jej w ielkości), nazw ę „ sy tu a c ja ” zaś odnosim y do dow olnego frag m en tu sytuacji.

(3)

R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y

1 4 4

D latego w łaśnie, że nie dy sponujem y posegm entow anym tekstem , zadanie personologa polega na o kreślen iu pew nego m echanizm u za­ chow ania, m echanizm u w tej czy innej m ierze w aru n k u jąceg o c a ło ­ k sz ta łt zachow ań danego osobnika. (Gdy|by 'tekst zachow ania był p osegm entow any, wów czas m oglibyśm y badać zachow anie osobnika w p ew n y m m om encie lu b w d an ej sytuacji, a następnie dopiero o k re ­ ślać jego ogólny typ, w y p ro w ad zając go z zachow ań poszczegól­ nych.) Z asadniczo m etoda o d n ajd y w a n ie ow ego m echanizm u może pozostaw ać tajem n icą badacza (rów nież i tajem n icą d la badacza, jeśli opiera się on n a w łasnej in tu icji). W ażne jest ty lk o to, aby w y starczająco efek tyw n ie w y jaśn ił i przepow iedział samo zacho­ w anie.

K ied y m ożna uw ażać, że m echanizm zachow ania o k reśla m odel osobowości? — Otóż, gdy zachow anie jed n o stk i je s t u w a ru n ­ kow ane je d n y m m echanizm em , wówczas m ówim y, że posiada ona jed n ą osobowość, jeśli kilkom a — m ówim y, że m a ich k ilka. W ten sposób osobowość jest tu ta j o kreślana w yłącznie przez m etodykę badaw czą, nie zaś przez badaną em pirię.

0.3. Tak w ięc m ożna w yodrębnić dwa problem y teorii personolo- gicznej: problem u stalen ia p ew nych typów , w iążący się ze sp raw ą u jaw n ie n ia i analizy ro zm aity ch m echanizm ów zachow ania, o czym w łaśnie b y ła m owa, oraz p ro b lem stw ierd zen ia i rozpoznania ja ­ kiegoś ty p u na p odstaw ie tek stu , lub m ówiąc inaczej — problem u sta le n ia re la c ji pew nego tek stu zachow ania do pew nego, u k o n ­ sty tu o w an eg o niezależnie, typu.

P rzy określonym rod zaju podejścia obydw a te problem y dadzą się sprow adzić do jednego. Bo rzeczyw iście — z pew nego (m ianowicie pozytyw istycznego) p u n k tu w idzenia p roblem w y odrębnienia ty ­ pów sprow adza się do sposobu ich poznaw ania. Z innego, przeciw ­ staw nego, p u n k tu w idzenia problem poznaw ania sprow adza się z kolei do p ro blem u określen ia ty p ó w 2.

0.4. Rozw ażm y try w ia ln y p rzy k ład w zięty z powszedniej p rak ty k i personologicznej. Załóżm y, iż jed en człow iek w jak iś sposób oce­ nia działania drugiego (np. mówi, iż tam te n jest „ m ą d ry ”).

Na ogół pow inno się, rzecz oczywista, sądzić, że gdy jed en człowiek u n ifik u je (typologicznie) zachow ania drugiego, to p osługuje się m etajęzy k iem u stalo n y m przez trzeciego (przez siłę, rzec by m ożna, n e u tra ln ą ).

2 W n in iejszej pracy g łó w n y ak cen t spoczyw a na k w e stii an alizy sam ych ty ­ pów zach ow an ia (w różnych system ach k lasyfik acji), nie zaś na tych czy in ­ n ych cechach d y sty n k ty w n y ch , pozw alających na p od staw ie tek stu z a ch o w a ­ nia rozpoznać te n czy in n y typ (określony już w cześn iej i przy tym b ez p o­ w o ły w a n ia s ię na dane cechy). A n aliza tego o sta tn ieg o sta n o w i osobny p ro­ blem , który w in ien w p rzyszłości zysk ać osobne opracow anie. {N a tem at n ie ­ których cech języ k o w y ch zob. w zw ią zk u z tym p racę B. R. U sp ien sk i: P ie r -

s o n o ło g ic ze s k ije p r o b l e m y w l i n g w is t ic z e s k o m a sp ie k tie . W: T ie z i s y d o k ł a d o w w o w t o r o j le t n ie j sz k o le po w t o r i c z n y m m o d i e li r u j u s z c z i m s i s ti e m a m . T artu

(4)

Mówiąc inaczej, m etajęzy k uobecnia się jako pew ien p u n k t w i­ dzenia w łaściw y idealnej „trzeciej” osobie, która u stala typologicz­ ne k ry te ria , osoba „ d ru g a ” zaś (tj. bezpośredni ob serw ator) je d y ­ nie posługu je się nim i w odniesieniu do obserw ow anej przez siebie osoby „pierw szej”.

D latego w łaśnie w w y p ad k u zagadnienia k lasyfikacji personolo- gicznej oraz zagadnienia k w alifikacji przedm iotów zgodnie z w y ­ b ran ą k lasyfikacją — spraw ą bardzo w ażną będzie w yeksponow a­ nie pozycji, z k tó rej u stala się relacje do tego czy innego typu. Ja k widać, ogólnie m ożliwe są trzy pozycje: pozycja obserw ow a­ nego, pozycja obserw ującego i poizycja u stalającego m etajęzyk. W zw iązku z tym , co się w yżej rzekło, należy uczynić dw ie uwagi. 0.4.1. Po pierwsze. Potoczne twierdzenie, iż dany przedm iot należy do takiego to a takiego typu, z tym że form alne sposoby w ykazania tego pozostają niew iadom ą, tw ierdzenie to — w aspekcie m etodyki pozytyw istycznej zaw ierające sprzeczność term inologiczną — o zn a­ cza, że przedm iot ów może być odnoszony do danego typ u z p u n k tu w idzenia trzeciej osoby. W szelako wiedząc, iż może, nie w iem y, w ja k i sposób się to odbyw a 3.

0.4.2. Po drugie. P u n k t w idzenia osoby trzeciej może być stały lub zm ienny. Podejście (mówiąc um ownie) „nienaukow e”, czyli ta ­ kie, z jak im spotykam y się w życiowej prak ty ce persoruologicznej — m ożna p rzy pom ocy naiw nej frazeologii określić jako posługujące się zm iennym p u n k tem w idzenia. Ow zm ienny p u n k t w idzenia w szczególnym p rzyp ad ku może się pokryw ać z jed n y m z dwóch wyżej przedstaw ionych: z należącym do obserw atora lu b do ob ser­ w ow anego. Wówczas pozostają nam jed y n ie dwa p u n k ty w idzenia. F o rm aln ie może się to w yrażać albo jako monolog w ew n ętrzn y (jeśli zachodzi okazjonalne utożsam ienie trzeciego p u n k tu w idzenia z p u n k te m w idzenia obserw atora), albo jako mowa pozornie zależ­ na (jeżeli zachodzi okazjonalne utożsam ienie trzeciego p u n k tu w i­ dzenia z p u n k tem w id zen ia obserw owanego).

M ówiąc natom iast o podejściu naukow ym , ma się zazwyczaj na m yśli korzystanie ze stałego p u n k tu w idzenia (pod tym w zględem istn ieje tożsam ość m iędzy tra d y c y jn y m podejściem naukow ym a religijnym ). Jednocześnie m ożna sobie w yobrazić takie podejście naukow e (tj. uśw iadom ione form alnie), które posługuje się zm ien­ nym p u n k tem w idzenia. (W arunkiem koniecznym — nie na po­ ziomie in tu icji, lecz n a u k i — w inno tu ta j stać się aprioryczne u sta le n ie okoliczności decydujących o w yborze tego lub innego aspektu.)

0.4.3. Jeśli owe trz y p u n k ty widzenia rozpatryw ać jako trz y ty p y zachow ań, to w tej tro iste j stru k tu rz e n a j w ię k s z y stopień bezładu p rzy sług uje zachow aniu osoby obserw ow anej; w iększe uporządko­

1 4 5 R O Z T R Z Ą S A N IA 1 R O Z B IO R Y

3 W danym w yp ad k u z konieczności w ych od zim y z założenia, że pozycje te są zafik sow an e, czyli że ten sam człow iek w tym sam ym czasie m oże zn a jd o ­ w ać się tylk o w jednym m iejscu.

(5)

w a n ie jest w łaściw e zachow aniu o b serw ato ra, gdyż jest on o g ran i­ czony przez zadany m u m etajęzy k (teorię), i w reszcie absolutne upo rząd ko w an ie c h a ra k te ry z u je trzeci p u n k t w idzenia, poniew aż w d a n y m u jęciu nie może on się zm ieniać (e x dejinitione).

ś c iś le biorąc, może się on zm ieniać z p u n k tu w idzenia p o ten c jal­ nego, czw artego o b serw ato ra, isto tn e jed n a k jest to, iż bezpośredni o b se rw ato r (rozum iany jak o drug a osoba) nie je s t w stan ie zm iany te j zauw ażyć.

0.4.4. Trzeba zaznaczyć, iż w szystko, co powiedziano wyżej, jest isto tn e i specyficzne je d y n ie d la tych obszarów w iedzy, gdzie pod­ m io ty z zasad y m ają m ożliw ość w zajem nej w ym ian y sw ych p o ­ zycji (nie w danej chw ili, lecz w ogóle).

Faktycznie bow iem , je st rzeczą oczyw istą, że przed m io t bad an ia nie może być tra k to w a n y jako p o ten c jaln y podm iot, co dotyczy nie ty lk o zespołu dyscyplin ścisłych i przyrodniczych, lecz w w ięk­ szości w y padków także i n a u k społecznych.

Z d ru g iej stro n y jest rów nież rzeczą oczyw istą, iż tylko w psycho­ logii (czy też w d yscyplinach biorących pod u w agę asp ekty p s y ­ chologiczne) zachodzi m ożliwość „w ahania się ” tego sam ego po d ­ m io tu m iędzy p ozycjam i obserw atora, obserw ow anego i „trzeciej oso b y” 4.

* * *

1. Za podstaw ę do w yjściow ej klasyfik acji p e r- sonologicznej obierzem y p ew n ą cechę zachow ania, a m ianow icie jego

semiotyczność.

Je śli m ów im y o sem iotycznym c h a ra k te rz e zachow ania, to z jed n e j s tro n y m ożem y m ieć n a uw adze generowanie pew nego te k stu za­ chow ania, k tó ry w re la c ji d o innego te k stu jaw i się ja k o z n a k o w y , z drugiej s tro n y może n am chodzić o usensow nienie jakichś zjaw isk rzeczyw istości (czy w ogóle otaczającego św iata) przez p o tra k to w a ­ nie ic h ja k o z n a k ó w — w szczególności jako należących do pew nego um o w nego sy ste m u znakow ego lu b też w chodzących w relację z ja k ą ś in n ą rzeczyw istością, k tó ra w łaśnie w a ru n k u je sensy d a­ n y c h z ja w is k 5. W tak ich w ypad k ach m ożna m ówić odpow iednio 0 g e n e r a ty w n y m i a n a lityc zn y m m odelu zachow ania sem iotycznego. 1 w jed n y m , i w d ru g im p rz y p a d k u sem iotyczność zachow ania m oże m ieć całkow icie od m ien n y c h a ra k te r u ró żnych jed n ostek.

O bydw a te a sp e k ty m ogą pozostaw ać we w zajem nej zależności o ty le , o ile percep cja i w artościow anie przez o sobnika w łasnego zachow ania (co p raw d a, p o w stające — rzecz n a tu ra ln a — w raz

R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y

4 Z asadniczo d a je się p om yśleć i taka personologia, u której p od staw y k o n ­ stru k cyjn ej leżą m o żliw o ści (p sychologicznie rzecz biorąc — u m iejętn ości) lu d zk ie, jak o że jed n ostk a ludzka p ercypując istn ien ie drugiego człow ieka, zn ajd u je się w pozycji osoby p ierw szej i drugiej, albo drugiej i trzeciej. 5 U różnych jed n o stek p rzew ażające zn aczenie m oże przy tym uzyskać m o ­ m e n t u m ow n ości (czyli dow olności) albo też p rzeciw n ie — m om en t u w a r u n ­ k o w a n ia (czyli n ied ow oln ości).

(6)

z analizą i w artościow aniem św iata zew nętrznego) są czy nn ikam i o kreślającym i i m odelującym i to zachow anie. Z auw ażm y jednak, iż zw iązek autooceny o raz zachow ania u różnych osób m oże w y­ glądać bardzo ro zm a ic ie 6.

Niżej zastanow im y się nad p ew nym i m ożliwymi m etodam i analizy sem iotyczności zachow ań — zarów no w aspekcie generow ania za­ chowań, jak i w p lan ie zachow ania analitycznego.

2. Na płaszczyźnie badań nad generowaniem

zachowania semiotycznego m ożna ustalić najogólniejszą 'klasyfika­

cję personologiczną w zależności od tego, czy ta lub inna jed n o stk a przejaw ia ten d e n c ję do w yodrębnienia w sw ym zachow aniu dzia­ łań, stający ch się znakam i innych działań, które sk ła d a ją się na daną sy tu ację lub pozositają w związtku z określonym sta n e m w e­ w nętrznym .

Wobec tego m ożna w yróżnić dwa najogólniejsze typy, z k tó rych pierw szy obejm u je p a rę odm ian podrzędnych.

Typ. I: se m io i y c z n y

Typ ten składa się z dwóch podtypów . I A P o d typ I A: sem ioty żujący. Ludzi, k tó rz y bezpośrednio p rze jaw ia ją w yżej w zm iankow aną ten d en cję do w yodrębniania w swoim za­ chow aniu elem entów znakow ych, będziem y zaliczali do p odtypu jednostek sem iotyzujących zachow anie. P odtyp ten m oże z kolei rozpadać się n a dw a m niejsze podtypy: IAa i IAb.

P o dtyp IAa: interioryzowany. Tem u podtypow i w łaściw a je st sk łon ­ ność do niejak iej kom plikacji zachow ania, polegającej m ianow icie na tym , iż elem enty nieznakow e ulegają tu przekształceniu w zna­ kowe i w ten sposób rozw ijają oraz w zbogacają sferę autokom u- n ik ac ji i autosygnalizacji.

W aspekcie psychologicznym 'typ „in terio ry zo w an y ” c h a ra k te ry ­ zuje się pon ad to tym , że jednostki go rep re z en tu ją c e m ają skłon­ ność do tw orzenia sy tu acji „całościow ych” ; m ówiąc inaczej do tw orzenia (niekiedy um yślnego, sztucznego) takich sytuacji, k tóre niejako łatw iej dają się określić, n a tu ra ln ie j ujednolicić i po d ­ ciągnąć pod w y b ra n y z n a k 7. Znakowość taka bliska je st — jak w idać — tem u, co w psychologii w spółczesnej nazyw a się „sposo­ bem id en ty fik a c ji «ja»” (Ego identity) 8.

P o d ty p IAb: eksterioryzow any. Do p od ty p u tego zalicza się jed ­ nostki, u który ch skłonność do sem iotyzacji przejaw ia się w d ą­ żeniu, aby w c h a ra k te rz e znaków jak ichś aktów zachow ań czy sy ­ tu acji w y bierać takie a k ty w łasnych zachowań, k tó re w sto su n k u do poprzednich są um ow ne i zazwyczaj p rzy słu g u ją procesom

1 4 7 R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y

* T ym zagadnieniem zajm iem y się niżej (zob. p. 4). _ 7 Z punktu w id zen ia sem io ty k i m ożna by tu m ów ić o u n ifik u jącej fu n k cji znaku: sta n o w i on tutaj m ia n o w icie elem ent, który m od elu je sam ą sy tu a cję. Innym i słow y — m o w a tu o sprzężeniu zw rotn ym m ięd zy zn ak iem a treścią. 8 Zob. D.O. Hebb: T h e O rganiz ation of Behavio r. N ew Y ork 1949.

(7)

R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y

1 4 8

k o m u n ik acji kolektyw n ej. W w y p adku „eksterioryzow anego” ty p u zachow ania id e n ty fik a c ja „ ja ” dokonuje się przew ażnie w drodze stw ierd zen ia tożsam ości tego „ ja ” przez in n y ch ludzi (tzn. chodzi o to, aby zauw ażyli to inni). Mówiąc inaczej, sam o u tw ierd ze- n ie w ew n ętrzn e je st w obrębie tego p od typ u osiągane dzięki u tw ierd z en iu danej jed n o stk i p rzez innych.

Pod typ IB: desem io ty żujący. P rzed staw iciele tego podty pu w o k re ­ ślony sposób dążą do red u k c ji tak ic h aktó w zachow ania, jak ie m o­ gły by być oznaczone za pom ocą innych aktów ; w pew n y m sensie zachow anie ich ulega d e stru k tu ralizacji. Tego ro d zaju człow iek s ta ­ r a się „żyć ja k się ż y je ” ; jego zachow ania $ są reg u lo w ane w y­ m agan iam i uproszczeń idących w k ie ru n k u elim inacji w szystkiego, co znaczące (significant).

M ożliwe, iż tak i człow iek albo m a trudności z istnieniem w św ie- cie znaków , albo też — żyjąc w św iecie znaków — z tru d e m kon­ ty n u u je w y b ra n y przez siebie k ieru n e k postępow ania. N ależy przy ty m zaznaczyć, że zachow anie tak iej jed n o stk i w jak iejk olw iek d a ­ nej sy'tuacji b ęd zie reg u lo w ała ju ż e le m en ta rn a s tru k tu ra typu „znak — n ie-z n ak ” ; a zatem zachow anie człow ieka z ten d en cją do sem io ty zacji rzeczyw istości może z p u n k tu w idzenia o b serw ato ra sam o w ydaw ać się w yraźn ie usem iotyzow ane.

Typ. II: a s e m io t y c z n y

P rzed staw icieli tego ty pu spoty ka się (bardzo rzadko. N ajczęściej m am y tu ta j do czynienia z jakim ś szczególnym uzdolnieniem , w y p ływ ający m nie ze ste re o ty p u zachow ania, lecz z psychofizycznej k o n sty tu c ji jed n ostki. Inaczej m ówiąc, w y d aje się, iż jed n o stk a m oże lu b nie może się stać ty p em sem iotyzującym czy też d esem ibtyzującym , może też należeć do obu typów n a ra z , tzn. m oże pod ty m w zględem reg u low ać sw oje zachow anie św iadom ie. A sem iotyczność n ato m iast jest cechą w rodzoną i praw dopodobnie w y k lu c z a p o jaw ien ie się skłonności do sem iotyzacji lu b desem ioty- zacji oraz ich rozwój (w szystko to, rzecz zrozum iała, je s t niczym w ię­ cej jak ty lk o hipotezą). Typ I'I w ypada ty m sam ym z poprzedniego sc h em a tu klasyfikacyjnegoy, skoro, k o n stru u jąc ów schem at, o p ie ra ­ liśm y się n a fakcie obecności procesu sem iotycznego w zachow aniu (w ty m sensie, że mógł on tu ta j figurow ać ze znakiem p lu s lub m i­ n u s, podczas gdy w n in iejszy m przy p ad k u jest zerowy).

Z jaw isko asem iotyczności d aje się najogólniej scharaktery zo w ać ja k o p rzy p ad ek , k ied y człow iek skłonny jest rozpatryw ać zdarze­ n ia, rzeczy i sy tu a c je nie jako fa k ty znakow e lub nieznakow e, lecz ja k o fak ty sam e w sobie. Być może, iż tego rod zaju 'fenom en p sy ­ chologiczny z n a jd u je rek o m p en satę w postaci złożoności zachow ań n a jak ic h ś in n y ch poziom ach. Życie takiego osobnika może w y ­ d aw ać się p ro ste jed y n ie o bserw atorow i sem iotycznem u, w szelako m ożliwe, że dla sam ego osobnika u jaw n ia ono szereg kom plikacji innego rodzaju.

(8)

3. Z astanów m y się teraz n ad pew nym i zagad­ nieniam i zw iązanym i z in te rp re ta c ją zachow ania analitycznego, czyli

z badan iam i sem iotyzacji percepcji św iata. Można tu mówić zarów ­ no o w artościow aniu przez jed n ostk ę tych czy innych sytuacjii r e ­ alnych, jak i o k o n stru o w a n iu przez nią pew nych syltuacji id ea l­ nych. Rzeczą n a tu ra ln ą Ibędzie przy ty m m niem ać, iż w łaśnie w yobrażenia jed n o stk i na tem at sy tu acji id ealnych są głównie uw arunk o w an e jej w łaściw ościam i personologicznym i i sam e z ko­ lei odpow iednio w a ru n k u ją sposoby w artościow ania sy tu a c ji r e ­ alnych.

3.1. Sięgnijm y po przykład. Załóżmy, że rozm aitych ludzi będzie­ m y p y tali, ja k sobie w yo b rażają sytuację, w któ rej czują się szczęś­ liw i (w k tó rej im „dobrze”). M ożemy np. otrzym ać odpow iedzi tego typu: „szczęście to sp o k ój” albo w form ie bardziej k o nkretnej. „K iedy ukończę w szystkie sw oje p race i nie będę m usiał nic ro ­ bić, to w ted y o nic się nie m artw iąc, będę sobie wreszcie leżał i m yślał o czymś takim , co nigdy w żaden, sposób nie stan ie się tem atem żadnego a rty k u łu , toteż nie będzie się wiązało z tro sk a ­ m i i k rz ą ta n in ą ” .

Je st to p rzy k ła d w jak iejś m ierze znam ienny dla w szystkich m y ­ ślących lub m ów iących o przyszłości. Tok rozm yślań jest t u n a ­ stęp u j,ący: chcę tego, co je s t (w ty m w ypadku chodzi o „rozm yśla­ n ia ”), ale bez czegoś, co przeszkadza zadow oleniu lub ja k ie jś in ­ nej em ocji dodatniej.

K iedy indziej wszakże jako „sy tuacja id ealn a” w y stę p u je sy tu acja d ająca się pom yśleć w określonych term inach pozy tyw ny ch , tzn. zw iązana z w yobrażeniem k o nk retny ch akcesoriów i zdarzeń. P rzykład tego rodzaju sy tu acji może stanow ić n a stę p u jąc a w ypo ­ wiedź: „Gdy p ań sk a książka w końcu się ukaże, w ted y znajdziem y w olny czas, siądziem y sobie przy stole, będziem y p ili i zakąszali w p ro st na tej książce, n a podarow anym egzem plarzu, nie o b aw ia­ jąc się, że go pow alam y, i będziem y zakąszali zw yczajnie — śledzika położym y, ogórek” 9.

T ak a „sytuacja id ea ln a ” p ow staje w skutek kom binacji k on k retn y ch elem entów sy tu a c y jn y ch (zazwyczaj pochodzących z przeszłości). A zatem pierw szy ty p „sy tu acji id ealn y ch ” o p eru je przew ażnie term in am i we w łaściw ym sensie tego słow a idealnym i, czyli te r­ m inam i z zasady nie posiadającym i denotatów ; obejm u je on sy ­ tu acje zasadniczo nierealn e, a naw et więcej, bo ściśle rzecz biorąc, już sam fa k t w yobrażenia sobie tak ich nierealn ych sy tu a c ji — zm niejsza, by ta k rzec, ich idealność. Tym czasem drugi ty p w y ­ obrażenia „sytuacji id e a ln e j” jest w sam ej swej istocie rea listy cz ­

1 4 9 R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y

0 W charakterze typ ow ego przykładu dla tego rodzaju p raktyki m ożna p rzy­ toczyć w y p o w ied ź Fiodora K aram azow a: „Przenoś się zaraz do m nie, do m iasta. U m n ie w eso ło . W szystkiego w iorsta; zam iast p ostnego oleju dam ci prosiaka z kaszą; p odjem y sob ie; i koniaczku nie p ożałuję, i lik ierek będzie; jeżyn ów k ę m am ...” (zob.: F. D ostojew sk i: Bra cia K a r a m a z o w , Cz. I ks. II rozdz. VIII; tłum . A. Wat).

(9)

n y i k o n k retn y 10. M ożna by rzec, iż tak przedstaw iona sy tu a c ja polega na m niej lub bardziej dow olnej ko m binacji elem entów po­ chodzących z dośw iadczeń przeszłości, czyli elem entów , które, w zię­ te osobno, fak tyczn ie m iały m iejsce w rzeczyw istości, chociaż, być może, w y stępow ały w in n y ch układach.

G dy o b serw u jem y drugi typ zachow ania, rzuca nam się w oczy to, co bardzo często uśw iadam ia sobie zapew ne i sam podm iot, że m ianow icie je s t dość w ątpliw e, aby w rzeczyw istości sy tu a c ja uło* żyła się zgodnie z u p rag nio n ym 0'brazem ; co w ięcej — n ie k ie d y po­ jaw ia się n a w e t św iadbm ość, iż sam o w yobrażenie s ta je na zaw adzie realizacji tego, co zostało pom yślane (co w łaśnie zw ięk­ sza idealność ow ej „idealnej sy tu a c ji”) n .

P ierw szy ty p zachow ania (w yobrażenia „sy tu acji id e a ln e j”) m ożna um ow nie nazw ać k on c ep tu a lny m , podczas gdy d ru gi — ró w ­ nież um ow nie — d a je się określić jak o r y tu a ln y 12.

T ak więc w yobrażenie ry tu a ln e jest określone, realistyczne, a rty ­ k ułow ane p rz y pom ocy słów k o n k retn y c h , k tóre nie zawsze m ożna zastąpić syn o nim am i (nie burząc jednocześnie całości w yobrażenia); sk ład a się ono z k o n k retn y c h elem entów , z „kaw ałkó w ” rzeczyw i­ stości (zazwyczaj — przeszłości), zespolonych w pew ien —■ m niej lub bardziej dow olny — sposób. W yobrażenie k o n ceptu aln e m a n ato m iast c h a ra k te r a b stra k cy jn y i sp ek u laty w n y ; arty k u ło w a n e je st p rzy pom ocy ab stra k cy jn y c h konceptów , zbudow ane zostało z m ate ria łó w rzeczyw istości w y a b stra h o w a n e j i oczyszczonej (za­ zw yczaj — teraźniejszości).

In n y m i słow y, w yobrażenie ry tu a ln e jest arty k u ło w a n e p rzy po­ m ocy znaków , czyli jed n o stek znaczącego (signifiant), k tóre chcą być tra k to w a n e jak o ew okatory odpow iadającej im treści; n a to ­ m iast w yobrażenie k o n c e p tu a ln e a rty k u łu je się p rz y pom ocy je d ­ n o stek znaczonego (signifié), czyli jed n o stek bezpośrednio o d no­ szących się do treści, k tó rą ma się na uw adze.

3.2. Trzeba zauw ażyć, że obydw a ty p y zachow ań — ko ncep tualn y i r y tu a ln y — ■ odnoszą się do p lan u w yrażenia pew n y ch znacznie głębszych zróżnicow ań personologicznych.

O becnie p rzejdziem y do ta k ic h zróżnicow ań, w y stęp u jący ch w o b ręb ie typu zachow ań analitycznych, k tó re w porów naniu z dw om a poprzednim i ty p am i odnoszą się raczej do p lanu treści. M owa o zróżnicow aniach dotyczących tego, co w spółczesna p sy ­ chologia n azyw a na staw ien iem 13, tzn. o zróżnicow aniach w zakresie

R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y j g g

10 N a tu ra ln ie — te dw a typ y m y ślen ia nie w y k lu cza ją się w zajem n ie. 11 Z w y ob rażen iem tym w ią że się szereg przesądów .

12 W g ru n cie rzeczy ry tu a ł zakłada całk ow itą kon k retn ość przyszłości oraz jej p rzew id y w a ln o ść. _ 13 N a tem at pojęcia „ n a sta w ien ie” zob. zw łaszcza: K. Jung: P sych ologisch e

T y p e n . Z ürich 1921. W odróżnieniu od p sych oan alityk ów i szk oły Junga, ro z­

p atru jących typ o lo g ię osob ow ości z punktu w id zen ia „ n a sta w ien ia ” {czyli że „n a sta w ien ie” sta n o w i dla nich ju n d a m e n t u m divisionis) — tutaj różn ice w n a sta w ien ia ch są rozpatryw ane jak o przejaw p ew n y ch głęb szych zró żn ico ­ w a ń m ięd zy typam i p erson ologiczn ym i.

(10)

1 5 1 R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y

fu n d am en taln y ch relacji d a otaczającego św iata (mówiąc ogólnie, rela cje te m ogą rów nież zaw ierać, jak o przyp adek szczególny, p ro ­ blem atykę percepcji). Zróżnicow ania w nastaw ieniach w yjścio­ w ych określają w łaśnie m otyw ację zachowania.

Pow iedzm y zatem , iż owe głębokie zróżnicow ania personologiczne, k tó re w planie w yrażan ia p rzejaw iają się w postaci typów koncep­ tu alneg o i ry tu aln eg o , w p lan ie treści (nastaw ienia) p rzed staw iają się jak o opozycja typów — negatywnego i pozytywnego.

N ajogólniej biorąc, na pytan ie, czego pragnie ten czy ów człowiek, m ożna otrzym ać dwie, zasadniczo różne, odpowiedzi: „chcę, żeby było to a to ” albo: „chicę, żeby nie było tego a tego”. Inaczej mówiąc, w zależności od tego, co d la człowieka jesit w ażniejsze — zniesienie sta n u niepożądanego, czy osiągnięcie stanu pożądane­ go — ludzi m ożna uw ażać za rep rezen tan tó w n egatyw n eg o lub po­ zytyw nego ty p u zachow ania 14. Z p u n k tu w idzenia psychologii jest p rzy ty m rzeczą istotną, że w przyp adku typu n eg aty w n eg o b ra k cierpienia niekoniecznie im p lik uje obecność zadow olenia 15.

Pew nem u pisarzow i w czasie wycieczki n a K rym zdarzyło się za­ obserw ow ać zadziw iający k o n tra st językow y m iędzy dw om a chłop­ cami, braćm i' w w ieku około 6— 7 lat. P rzy usadaw ianiu się w a u to ­ busie jeden z nich cały czas prosił, aby w drodze nie zapom niano kupić m u wiśni, drugi natom iast skarżył się, że na pew no będzie m iał mdłości. W czasie podróży nie zm ienili sw ego zachow ania: pierw szego faktycznie m ocno m dliło, ale on „za to jad ł w iśn ie” , zaś drugi — choć m u było zaledw ie trochę niew yraźnie — m ów ił, że „niepotrzebnie p rzyjech ał na K rym , gdzie zawsze będzie m dliło”, i do wiśni się nie kw apił, chociaż w edle słów rodziców b ard zo je lubił.

Różnice m iędzy typem negaty w n ym a pozytyw nym w określony sposób przejaw iają się w typologii k u ltu r. Nie ulega w ątpliw ości, iż różne k u ltu ry , a w szczególności różne religie, są zorientow ane na tę lub in n ą odm ianę personologiczną. D aje się na p rzy kład za­ uw ażyć, że jeśli pogańskie religie ary jsk ie w yraźnie o rien to w ały się głównie na typ pozytyw ny (por. w zw iązku z tym w szelkiego ro d za ju ry tu ały ), to buddyzm posiada oczyw istą o rien tację na typ negatyw ny.

3.3. Zaznaczyliśm y wyżej, iż typy zachow ania r y tu a ln y i koncep­

tualny, w iążą się przew ażnie z percepcją oraz z w artościow aniem 14 W edle w szelk ich oznak, w śród p rzed staw icieli typu n egatyw n ego znajduje się ogrom na liczba osób op anow anych przez m anie i fob ie. (Por. R. D. Laing:

The D iv id e d Self. A n E x iste n tia l S tu d y in S a n i t y and Madness. London 1965).

Ne’gatyw izm bardzo często przyjm uje w szelk ieg o rodzaju p aradoksalne for- ray (typu „ w ieczn ego n ieza d o w o len ia ”) stojące n a granicy norm y i p atologii. 15 P otw ierd zają to dane w spółczesnej am erykańskiej en cefalografii, zgodnie z k tórym i przykrość (pain) i przyjem ność {ple a s u re ) są regu low an e przez dw a ośrodki m ózgow e o różnej lok alizacji (zob. J. C. L illy: S o m e C o n sid e r a ­

tions R egardin g a Basic M ech an ism s of P o s it iv e and N e g a tiv e T y p e s of

(11)

„sy tu acji id e a ln e j”. O becnie przechodzim y do zagadnienia zróżni­ cow ań, w y stę p u ją c y ch w odbiorze sy tu a c ji realn ej.

W p lan ie percep cji i w artościow ania sy tu acji rea ln ej m ożna skon­ statow ać d w a ty p y zachow ań zw iązane z w iększą lu b m niejszą skłonnością do personologizacji. T ak np. jeżeli dw aj rozm ów cy in te re s u ją się trag iczn ym zajściem dotyczącym ich w spólnego zna­ jom ego, to jed en powie, załóżm y: „to człow iek nieszczęśliw y, gdyż stracił żonę” , a d ru g i: „to człow iek nieszczęśliw y, ot — żonę te ra z s tra c ił”. W pierw szym p rzy p a d k u o b serw ujem y ten d en cję do p rz e ­ noszenia c h a ra k te ry s ty k i człow ieka na sy tuację, w k tó rą ów czło­ w iek został u w ik łan y (czyli właściwość ludzka jest uzależniona od

p ozycji człow ieka); n ato m iast w w y p ad k u d rugim sy tu acja, w k tó rej

z n a jd u je się podm iot, jest ro zp a try w a n a jako efekt jego ogólnej c h a ra k te ry s ty k i personologicznej (czyli pozycja zależy od właści­

wości). Z godnie z ty m m ożna m ówić o s y t u a t y w n y m i personolo- g izu ją c y m ty p ie zachow ania 16.

O w o zróżnicow anie daje się szczególnie w yraźnie zaobserw ow ać w tak ic h krańcow ych, znanych z lite ra tu ry w ydarzeniach, ja k „ko­ niec ś w ia ta ” 17 lu b „uczta w czasie zarazy” . iRzeczą znam ien ną bę­ dzie tu ta j różnica zachow ań — kiedy je d n i sta ra ją się w ytw orzyć u siebie p ew n ą analogię do sy tu a c ji o p ty m aln ej, dru d zy n ato m iast dążą do osiągnięcia sam ośw iadom ości i — tak dalece, ja k to tylko

R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y

16 R óżnice m ięd zy typ em „person ologizu jącym ” a „ sy tu a ty w n y m ” dość m ocno p rzyp om in ają rozróżn ien ie n a typy in tro w erty czn y i ek stra w erty czn y w p s y ­ chologii Junga. P o d ejścia te d zieli jed n ak m om en t następ u jący: Jung w y ­ chodzi w sw ej person ologii od p o jęcia „ja” i od stosu n k u k la sy fik o w a n ej jed n o stk i do sieb ie sam ej, sto su n k u danego rea ln ie (w oparciu o tek st p ierw szej osoby) lub też u sta n a w ia n eg o na p o d sta w ie od p ow iednich cech. S tosu n ek ó w m oże w y n ik a ć b ezp ośred n io z odczucia w ła sn ej osob ow ości (podm iotu) — u in trow ertyk a, albo też jaw ić się poprzez recep cję otaczającej rzeczy w isto ści (przedm iotu) — u ek stra w erty k a . P osłu gu jąc się term inam i za p rop on ow an ym i w y żej (zob. p. 0.4), m o żem y p ow ied zieć, że w m eto d zie J u n ga zlew a ją się ze sobą pun k ty w id zen ia p ierw szej i trzeciej osoby, tzn. p u n k t w id zen ia osoby ob serw ow an ej i punkt w id zen ia ab strak cyjn ego o b ­ serw atora. T ym czasem w rozw ażaniach n in iejszych św iad om ie a b str a h o w a ­ liśm y od sp ra w sam op ozn an ia i sam oodczucia, tj. od tek stu auto opisu

(m niejsza, czy fak tyczn ego, czy też rekon stru ow an ego). In n ym i sło w y — w od różn ien iu od Junga m am y do czyn ien ia z o b s e r w o w a n y m tek stem za ch o ­ w a n ia k la sy fik o w a n eg o podm iotu; Jung n atom iast korzysta z tek stu o so b i­ steg o d ośw iad czen ia p od m iotu . M ożna p o w ied zieć, iż w w yp ad k u tek stu a u to ­ opisu (czyli — p o słu g u ją c się naszą term in ologią — w w yp ad k u, gdy zlew ają się ze sobą p ierw szy i trzeci p u n k t w id zen ia ) zachodzi zb ieżn ość m ięd zy typem p erson ologizu jącym i sy tu a ty w n y m — z jed n ej stron y, a in trow ertyczn ym

i ek stra w erty czn y m typ em Junga — z drugiej strony.

17 W ystarczy p rzyp om n ieć znane z e źródeł h istoryczn ych zach ow an ia ludzi w latach rzek om ego k ońca św ia ta — w roku 1000 (czyli w ty sią c lat po n a r o ­ d zen iu C hrystusa), w roku 1492 (u p ływ sied m iu ty sięcy la t od stw orzen ia św ia ta ) lu b w latach „ a p o k a lip ty czn y ch ”: w 1666 r. i 1699 r. ( = 1666 — 33, czy li przy rachubie n ie od narodzenia, lecz od zm a rtw y ch w sta n ia C h ry ­ stusa), k ied y to oczek iw an o przyjścia A n tych rysta, po czym św ia t m ia ł p r z e ­ stać istn ieć w ciągu trzech la t (czyli od p ow ied n io — w 1669 ( = 1666 + 3) i w 1702 (== 1699 + 3).

(12)

m ożliwe — do w yrażenia siebie w ch arakterze pew nego o p ty m a l­ nego „ ja ”, do uniezależnienia tego „ ja ” od sy tuacji zew nętrznej. Zróżnicow anie to m ożem y rów nież śledzić w lite ra tu rz e piękn ej, gdzie zachow anie tego lub innego b oh atera byw a m otyw ow ane albo jego personologią, albo sytuacją, w k tórej się znalazł. W ygląda to rozm aicie w różnych utw orach czy też różnych k ierunkach, cho­ ciaż w zasadzie i w jed n y m utw orze może dojść do konsolidacji ow ych dwóch tendencji. P rzykładów na personologizującą ten d e n ­ cję w lite ra tu rz e pięknej dostarczają tacy autorzy jak Stendhal, D ickens i T ołstoj, u k tórych k o n k retn e sy tu acje w y n ik ają zazw y­ czaj z cech osobowości i z ch a ra k te ró w postaci. T endencję o d w ro tn ą m ożna by zilustrow ać p rzyk ład am i z folkloru, gdzie zachow anie b o h atera byw a zdeterm inow ane ko n k retn ą sytu acją (pozycją), w k tó rej się z n a la z ł18. Ja k o typow y literacki przykład ten d e n c ji sy tu aty w n ej m ożna wskazać utw ory takiego p isarza jak M ielnikow - Pieczerski, co b y najm niej nie dziwi, jeśli wziąć pod uw agę rolę tra d y c ji folklorystycznej w jego twórczości.

3.4. N ietrudno zauważyć, że niniejsze podziały na ty p y zacho­ w ań — pozy ty w n y vs. negatyw ny, ry tu a ln y , vs. k o n cep tualn y i sy tu aty w n y vs. personologizujący — stanow ią rozm aite realiza­ cje dw óch przeciw staw n ych typów personologicznych o c h a ra k ­ terze bardzo ogólnym.

W p ierw szym w y padku — niech to będą typy: „pozy tyw n y” , „ ry ­ tu a ln y ” lub „sy tu a ty w n y ” — u podstaw leży jak ieś k o n k retn e w y ­ obrażenie sy tuacji, a c h a ra k te ry sty k a (właściwość) ludzka jest przy p isy w an a ow ej sytuacji, w której w danym m om encie zn aj­ d u je się osobnik. Ludzie tego typu tra k tu ją sy tuację jako zew nętrz­ ne w ydarzenie, jako in cy d en t oddziaływ ujący n a n ich z zew nątrz. S y tu acja w ystęp u je tu raczej jako strona znaczona (signifié) a w ła ­ ściwość — jako znacząca (signifiant).

W drugim w y padk u —■ niech to będą ty p y : „ n eg aty w n y ” , „koncep­ tu a ln y ” lub „personologizujący” — u podstaw leży nie k lasy fik acja sytuacji, lecz k lasy fik acja jedn o stek ludzkich lub tego, co do ty ch jed n o stek się odnosi, czyli tych lub in n y ch cech ich osobowości. M ówiąc inaczej — człowiek oceniając zew nętrzną sy tu ację w y­ chodzi z określonego p u n k tu w idzenia, w ynikającego nie z sam ej sy tu acji, ale bezpośrednio z właściwości osobistych (dla typów „ne­ g atyw nego” i „konceptualnego” będą to w łaściw ości podm iotu percepcji, a d la „personologizującego” — właściwości przedm iotu). L udzie teg o ty p u ro z p a tru ją sy tu ację raczej jak o znak cech osobo­

1 5 3 R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y

18 Zob. w zw iązk u z tym na tem at folkloru: S. J. N iek lju d ow : K w o p r o s u

o s w i a z i p r o s tr a n s tw ie n n o - w r i e m i e n n y c h otn osze nij s s ju że tn o j s t r u k tu r o j w r u s sk o j by linie . W: T ie z i s y d o k ła d o w w o w t o r o j letn iej szkole po w t o r i c z - n y m m o d i e li r u j u s z c z i m s istiem a m . Tartu 1966. Z drugiej strony por. J. M. L ot-

m an: O p o n ia tii g ieograficzeskogo p r o s tr a n s tw a w ru ssk ich ś r i e d n i e w i e k o w y c h

(13)

wości, podczas gdy sam e te cechy w y stęp u ją tu ta j w charakterze znaczonego (signifié) 19.

W w y p a d k u pierw szym istn ieje więc św iat sytuacji. S y tuacje b y ­ w a ją dobre i złe. S tra te g ia polega na tym , ażeby znaleźć się w do­ b ry c h sy tu a c ja c h a u n ik n ąć złych. W drugim w ypadku istn ieje św iat osobowości. O sobow ości b y w ają dobre lub złe (odpow iednio zatem znalezienie się w złych sy tu a c jac h może tu doprow adzić do zm iany znaku w artości).

T ak więc przytoczone w yżej rozróżnienia typów zachow ania a n a li­ tycznego u k a z u ją różne realizacje dwóch ogólniejszych typów p e r- sonologicznyćh. T ypy: „ n e g a ty w n y ”, „k o n c ep tu a ln y ” i „personolo- g izu jący ” odnoszą się do ogólnego typu personologicznego, k tó ry m ożna ok reślić jak o typologizujący. I przeciw nie — „p ozy ty w n y ”, „ ry tu a ln y ” i „ sy tu a ty w n y ” odnoszą się do ogólnego ty pu p e rso ­ nologicznego, k tó ry m ożna o kreślić j-ako topologizujący.

4. M ówiliśm y wyżej o zróżnicow aniach p er- sonologicznych w p lan ie g en eraty w n ym oraz w planie zachow ania

analitycznego. Tym czasem jest rzeczą w idoczną, iż c h a ra k te ry s ty k i

R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y

19 P od ob n ego rodzaju p od ejście jest n iezm iern ie ch arak terystyczn e dla p s y ­ ch ologii b u d d yjsk iej. Isto tn ie — an aliza zew n ętrzn ych zdarzeń życiow ych , an aliza sytu acji, w k tórej .człow iek się dostaje, m iejsc, w k tórych się z n a j­

duje — w szy stk o to je s t tutaj trak tow an e jako sam opoznanie. A w ię c z ja ­ w isk a i w y d a rzen ia zew n ętrzn e uw aża się za sw ego rodzaju znaki tych lub in n ych g łęb o k ich zm ian osobow ościow ych — za „znaki karm an u ”. P o ­ d e jśc ie tak ie ch arak terystyczn e jest rów n ież dla klasyczn ego hinduizm u. Z arów n o w b u d d yzm ie, jak i w h in d u izm ie każde co k o lw iek znaczące w y ­ d a rzen ie zew n ętrzn e ocen ia się jako znak tych lub in n ych u czynków tej sam ej jed n ostk i w jed n ym z jej poprzednich w ciele ń . Tak w ię c osob ow ość jest tutaj trak tow an a jako całość, która w ciela niejako w sz y stk ie sy tu a cje św ia ta zew n ętrzn ego, sca la ją c je w system zn ak ów odnoszących się do cech osob ow ości jako do sw ego rodzaju sy stem u treści. N in iejszego p od ejścia nie n a leży jed n ak u w ażać za w y łą czn ą w ła sn o ść buddyjsko-hinduisitycznej trad y­ cji relig ijn ej. W p ew n ym stop n iu zaznacza się ona i w p sych ologii ch rześci­ ja ń sk iej. W szczególn ości m ożna się tutaj pow ołać na szereg epizodów z życiorysu protopopa A w w ak u m a. K iedy brata A w w a k u m a spotka n ie ­ szczęście, A w w a k u m u w aża je przede w szy stk im za znak m arn ości w łasn ego życia. B ędąc św ia d k iem n a w ied zen ia brata przez diabła m odli się ze łzam i: „W szech m ocn y P an ie! w y ja w m i za ja k o w e zg rzeszen ie m o j e tak ow a dosięga m n ie kara, a zrozu m iaw szy — korząc się przed Tobą i przed S yn em T w oim — czy n ić już te g o n ie b ęd ę”. (Zob. Z i t i j e p r o t o p o p a A w w a k u m a , cyt. za p rzy­ p isem w : A. K . Borozdin: P r o to p o p A w w a k u m . S -P ietierb u rg 1898, s. 121, tłum . S. B., w y r ó ż n ie n ie autorów .) Z drugiej stro n y — k ied y A w w ak u m z a ­ ch o w u je się n ie w ła ś c iw ie w stosu n k u do żony i d om ow n ik ów , w ów czas d ia ­ b e ł n a w ied za m ieszk ającego u niego jurodiw ego, F ilip a. M im o iż w yd arzen ie to dotyczy d rugiej osoby, A w w ak u m p rzyjm u je je jako znak n iew ła ściw o ści w ła sn e g o zach o w a n ia ; k orzy się w o b ec tych, k tórych obraził, i diabeł opuszcza F ilip a (i b i d e m , s. 124— 125). Por. także n astęp u jący zn am ien n y cytat z Jakoba B öh m e u k azu jący, jak w ła ściw o ści tej czy in n ej jed n ostk i (w danym w y ­ pad k u — i sito ty d u ch ow ej) d eterm in u ją sytuację: „A nioły i szatan znajdują się n ied a lek o od sieb ie; w szela k o anioł, ch ociażby b y ł pośrodku Piekła, z n a j­ d u je się w R aju i P ie k ła n ie w idzi; podobnie szatan — będąc n a w et w Raju, zn ajd u je się w P ie k le i n ie w id zi R aju ” (cyt. za pracą J. M. L otm an a w : T r u d y

(14)

1 5 5 R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y

tej czy in n ej odm iany zachow ania pozostają w określonej zależ­ ności od osobnika. J e st rów nież oczyw iste, że w łaśnie autopercep- cja, tj. percepcja w łasnego „ ja ”, stanow i tere n , gdzie sfera zacho­ w an ia analitycznego i sfera generacji zachow ania w zajem nie się p rzecin ają i w pływ ają na siebie. W istocie, generow ane zachow a­ nie jest jednocześnie odbierane przez sam podm iot; a p rzy tym sposób percepcji w łasnego zachow ania w pływ a na owo zachow a­ nie i w jakim ś stopniu je w aru nk u je. W rezultacie ustala się pew ­ na rów now aga, kom prom is pom iędzy zachow aniem a jego percep ­ cją; c h a ra k te r ow ego kom prom isu może przy ty m mieć uw aru n k o ­ w an ia personologiczne 20.

D opuszczając n iejak ą tryw ializację, m ożna by powiedzieć, iż obraz „ ja ” p ow staje w łaśnie ja k o rez u lta t takiego kom prom isu.

4.1. Z p u n k tu w idzenia trzeciego obserw atora można rozpatryw ać i oceniać stopień odchylenia autopercepcji danego osobnika od p ercep cji drugiej czy trzeciej osoby (w związku z tym pojaw ia się m ożliwość in te rp re ta c ji ch arak tery sty czn eg o dla w spółczesnej p sy ­ chologii am erykańskiej p u n k tu w idzenia, zgodnie z k tó ry m treści nieśw iadom e nie są u k ry w an e przed nikim innym , jak ty lko przed sam ą jednostką, któ ra k ry je przed sobą to, czego nie aprobuje otoczenie, na k tó rym jej z a le ż y )21 oraz stopień sem iotyczności przy autom odelow aniu obrazu „ ja ” 22, co znajduje w y raz w zagadnieniu

„maski” (w[g Ju n g a - P e r s o n a 23, w daw nej filozofii japońsikiej —

„fałszyw e «ja»” 24).

Personologia in te re su je się bezpośrednio całym szeregiem m om en­ tów zw iązanych z badan iam i „m aski”. Rzeczą szczególnie dla cha­ ra k te ry s ty k i personologicznej w ażną będzie an aliza trzech n astę­ p u jący ch m om entów .

1. U św iadam ianie sobie przez jednostkę w łasnej „m aski” lub jej określony ch cech (albo też brak tego rodzaju świadomości). 2. F u nkcja „m aski” w kom unikacji jednostki, lub inn y m i słowy:

20 Z rozum iałe, iż zarów no zach ow an ie osobnika, jak i percepcja tego zach o­ w a n ia m ogą być w znacznym stopniu zdeterm in ow an e nie norm am i in d y ­ w id u a ln y m i, lecz socjalnym i. ;Sama jednak podatność osobnika na ow7e czyn n ik i d eterm inujące (czyli stopień podporządkow ania się w p ływ om k o ­ lek ty w u ) jest z k o lei uzależniona od jego ch arak terystyk personologicznych, a zw łaszcza od stopnia sem iotyczn ości jego zachow ania (zob. w yżej).

21 Zob. zw łaszcza: H.S. S u llivan : Clinical S tu d i e s in P sy c h ia try . N ew York 1956 oraz in n e prace tego badacza. _ 22 N iek tóre m etod y an alizy tych zagad n ień om aw ia praca: B. A. U spienski:

P r i e d w a r i t i e l n y j e z a m ie c za n ija k piersonoło giczeskoj kła s syfik a cyi. W : T r u d y po z n a k o w y m s i stie m a m , II. Tartu 1965.

23 Zob. Jung: op. cit., s. 207.

24 J e st rzeczą in teresu jącą, że b u ddyjskie nauki ezoteryczne — do których p rzystąp ien ie zakłada u adepta obow iązkow ą zm ianę w łasn ego „ja” — ?a^.e " cają p rzyjęcie dow olnej ,,m a sk i”, którą narzuca dany kolektyw ’. N iew ątp liw ie, oznacza to rezygn ację z „m aski” w sam ej jej istocie, n iep rzyjęcie jej — w w y ż ­ szym sensie. Otóż w ła śn ie d o w o ln a „m aska” — nie zaś brak „m ask i” — jest dla buddysty praw dziw Tą rezygnacją z „m aski”.

(15)

„dla kogo przeznaczona jest «maska», jakiego rod zaju k o n tak tom słu ż y ”?

T ak np. „ m ask a” może być użyteczna w obcow aniu jed nostk i ze społeczeństw em czy w ogóle z innym i lu d ź m i25, w k o n ta k ta c h z h ipostazam i re lig ijn y m i lub w k o n tak ta ch z sam ym sobą (czyli w procesie a u to k o m u n ik a c ji)26.

P rz y jm u ją c nieco in n y k ą t w idzenia, m ożna uważać, iż „m ask a”

zaw sze fu n k cjo n u je w procesie au tokom unikacji, z tą ty lk o różnicą,

że w je d n y m w y p ad ku jest bezpośrednio w y k o rzy sty w an a w ko­ m u n ik acji osobnika z sobą sam ym , w in n y ch — p rz y pom ocy rozm aity ch pośredników . M ożna oczekiw ać, iż w w y p adku a u to ­ k o m u nikacji „m ask a” będzie b ardziej niezm ienna aniżeli wów czas, gdy się n ią p o słu g u jem y kom u n ik ując się z in n y m i ludźm i (kiedy zatem jest w y staw io na n a od działyw anie p a rtn e ra ).

3. Pragmatyczność „m aski”, czyli kw estia, z jakiego p u n k tu w i­

dzenia ta lu b ow a „ m ask a” posiada w artość. M ożna to o kreślić drogą porów nyw ania c h a ra k te ry s ty k „m ask i” z c h a ra k te ry sty k ą osobnika, k tó ry je s t jej w łaścicielem .

P o ró w n ując c h a ra k te ry s ty k ę „m aski” z a b s tra k c y jn ą c h a ra k te ry ­ sty k ą osobnika (dokonaną p rzez osobę trzecią), jesteśm y w sta n ie określić tak ie cechy „m ask i” , ja k ic h d an y osobnik nie posiada. N a ­ stę p n ie by ło b y rzeczą in te resu jąc ą zbadać, z czyjego p u n k tu w i­ dzenia ow e cechy są w artościow e, czyli dla jakiego w zrocowego ty p u stanow ią one zn ak (może to być ty p socjalny, postać litera c k a lub w zorzec indyw idualny).

Po ró w nu jąc c h a ra k te ry s ty k ę „m ask i” z a u to c h a ra k te ry sty k ą osob­ n ik a (z c h a ra k te ry s ty k ą dokonaną przez pierw szą osobę), m ożem y w yodrębnić tak ie cechy „m aski”, k tóre nie są percypow ane p rzez sam ego osobnika. W ślad za ty m będzie rzeczą in te resu jąc ą zba­ dać, z czyjego p u n k tu w idzenia cechy te są niek o rzy stn e — czyli dla jakiego w zorcowego ty p u stanow ią z n a k 27.

Zw róćm y uw agę, że o ile w poprzednim w yp adk u analizie p od le­ g ały cechy pełn iące rolę znaków g e neratyw nego zachow ania d a n e ­ go ty p u wzorcow ego, o ty le w w yp ad ku o sta tn im chodzi o in te rp re ­ tację znaków zachow ania analitycznego tegoż ty p u (w sensie roz­ różnienia p rzeprow adzonego w p. 1 )28.

R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y - ^ 0

25 Por. w zw ią zk u z tym a n a lizę „ m a sk i” u Junga, który rozp atru je ją jako k om prom is m ięd zy jed n ostk ą a sp o łeczeń stw em , w ram ach zagadnienia, czym je s t dana osob ow ość <op. cit., s. 207, 406). _ 26 Z au w ażm y, że w w yp ad k u au tok om u n ik acji w p ły w sp o łeczeń stw a m oże zn ajd ow ać w y ra z n ie bezpośredni, lecz pośredni, a m ia n o w icie m oże w y ra ża ć się poprzez w y b ó r „m ask i”, choćby n a w e t kom unikacja ze sp o łeczeń stw em n ie sta n o w iła o stateczn ego celu.

27 J e st rzeczą istotną, aby dokonując konkretnej ch arak terystyk i p erson olo- giczn ej, brać pod u w agę tabu — zarów no in d y w id u a ln e, ja k i k o lek ty w n e. 28 T ak i typ lu d zi jak r o m a n t y c y b y ło b y ciek a w ie ok reślić przy pom ocy p o ­ jęcia „m aski”. R om an tyk jest to czło w iek , k tóry p ercyp u je (lub stara się percyp ow ać) sie b ie z zew n ą trz — z tak ich p ozycji, z jakich sam p ercyp u je p ostać literack ą; czyli je s t to ktoś, k to w ła sn e zach ow an ie p ercy p u je jako

(16)

157

R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y

A propos — w skazane je st zwrócić tu ta j uw agę n a zabaw ę w pew ­ ną sy tu ację, jako fak t m ający znaczenie etapu przejściow ego w dro­ dze d o osiągnięcia (czasami nieodw racalnego) tejże sy tu acji. Jednocześnie w w ypadkach, kiedy chodzi o osiągnięcie sy tu a c ji pożądanej, pojaw ia się określone (zazwyczaj nieśw iadom e) n a sta ­ w ienie na związek zw ro tn y m iędzy znakiem a znaczeniem (w yra­ żeniem a treścią): człow iek baw i się w w yrażenie (w form ę) po to, ażeby w te n sposób zaw ładnąć rów nież treścią w iążącą się z ty m w yrażeniem .

4.1.1. ,,M aska” znam ionuje ów przypadek, kiedy problem braku przystaw alności jed n o stk i i św iata (podmiotu i przedm iotu) jest rozstrzygany p rzez podm iot na płaszczyźnie sem iotyzacji w łasnego „ ja ” . Prócz tego m ożliwe je st rów nież inne rozstrzygnięcie owego problem u, m ające m ianow icie m iejsce wówczas, gdy osobnik (pod­ miot) sem iotyzuje nie sam ego siebie, lecz otaczającą go rzeczyw i­ stość (przedmiot). Istn ieją tu rozm aite możliwości. Tak np. w n ie ­ k tó ry c h w ypadkach podm iot może traktow ać los oraz rzeczyw i­ stość jak o w rogie m u system y. (Posługując się obrazem zapoży­ czonym z Puszkina —■ z listu do P. A. W iaziem skiego — m ożna rzec, że tak i człow iek tra k tu je los jak złośliwą m ałpę, nie p rz e ­ puszczającą żadnej okazji d o spłatania m u kolejnego figla.) C ha­ rak te ry sty cz n ą cechą takiego człowieka jest to, iż w szelkie sp o ty ­ k ające go nieprzyjem ności uw aża za przejaw czyjejś woli, sp e cja l­ nie i osobiście skierow anej przeciw ko niem u (m etafora' ,,cios losu” jest w takim w y padk u rozum iana do sło w n ie)29.

gotow y, w yob cow an y tekst. (Tak w ięc punkt w id zen ia „rom antyka” to punkt w id zen ia zew n ętrzn ego obserw atora, n ie zaś kogoś, kto g en eru je tek st z a ­ chow ania.) W ysiłk i rom antyka kierują się n ieu stan n ie na stw orzen ie tekstu sw o jeg o zach ow an ia; o jego „m asce” n ie da się pow ied zieć, że zw yczajn ie

j e s t; ona jest przez niego n ieustannie podtrzym yw ana. Jako ilu stra cję do

tego, co w ła śn ie p o w ied zieliśm y , w arto przytoczyć dokonaną przez E jch en - baum a charakterystykę B łoka jako „tragicznego aktora, który gra sam s ie ­ b ie ” (B.M. E jchenbaum : S u d ’ba Błoka. W zbiorze: O b A le k s a n d r ie Błokie. P ietierb u rg 1921, s. 44) lub też charakterystykę D enisa D aw ydow a, o którym G.A. G ukow ski (w zw iązku z opublikow aną przez niego pod p seudonim em an alizę b iografii D aw ydow a) pisze, iż „D aw ydow sta ł się postacią literacką sw ej w łasn ej tw órczości” (G. A. G ukow skij: P u s z k i n i ru s sk ije ro m a n tik i. M oskw a 11965, s. 148).

29 P or. w zw iązku z tym rozróżnienie m ięd zy m an ich ejsk im a augustiańskim rozu m ien iem diabła oraz u jęcie tego zagadnienia w książce N. W ienera

C y b e r n e t y k a a sp o łe c ze ń stw o . (Przekł. p olski O. W ojtasiew icza. W arszaw a

1961, s. 37— 39, pass im .) W edług pojęć m an ich ejsk ich szatan to istota n ie tylko podstępna (tj. znająca słab e strony człow ieka), lecz i żyw iąca w zględ em n ie ­ go złe zam iary, czy li celow o i św iadom ie zw racająca s w e siły p rzeciw k o n ie ­ m u; n atom iast w ed łu g pojęć augustiańskich — szatan jest ślepą siłą, sk iero ­ w a n ą przeciw czło w ie k o w i jed yn ie ob iek tyw n ie — z pow odu lu dzkich s ła ­ b ości i ciem noty. A u gu stiań sk ie rozum ienie szatana b lisk ie jest u to żsa m ie­ n ia go z niższym i pokładam i natury sam ego człow ieka, z jego niższym „ja”, które o b iek ty w n ie przeszkadza rozw ojow i duchow em u p ew n eg o w yższego „ja”. i(W tym znaczeniu m an ich ejczycy .bliscy są — p rzyjm ując term in ologię Ju n ga — n astaw ien iu ekstraw ertycznem u, a zw olen n icy św . A u gu styn a — n a sta w ien iu introw ertyczn em u , poniew aż c i o sta tn i poszukują diabła w sobie.)

(17)

R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y

1 5 8

W in n y ch w y p ad k ach — przeciw nie — podm iot tw orzy sobie w y ­ obrażenia o p rzy c h y ln y m m u św iecie i nie zauw aża po p rostu n i­ czego, co m ogłoby te w yobrażenia naruszyć. (Jasne, że przytoczone ilu stra c je b y n a jm n ie j n ie w yczerpują w szystkich m ożliwości se- m iotyzow ania ś w ia ta ) 30.

Ma się rozum ieć, iż obydw a rozw iązania problem u n iep rzy staw al- ności człow ieka i św ia ta (sem iotyzacja w łasnego „ ja ” — czyli „m a­ sk a ” — o raz sem iotyzacja rzeczyw istości) nie w yk luczają się, p rz e ­ ciw nie — m ogą n a w e t w zajem n ie się w arunkow ać. Jednocześnie zarów no w y b ó r któregoś rozw iązania, ja k i jego k o n k retn a re a li­ zacja m ogą być, rzecz jasn a, u w aru nk ow ane personologicznie. 4.2. J a k w idać „m ask a” po trzebna jest człowiekowi głównie po

to, aby stw orzyć z a fik s o w a n y obraz własnego „ja” (w k om unikacji z sobą lub z in n y m i) 31. „M aska” istn ieje więc jako ustabilizow any, sta ty c zn y obraz, k tó ry u k ry w a dokonujące się n ie u sta n n ie zm iany sam ego „ ja ”, podobnie jak u stalo n y w trak cie nieskończonej ilości pow tórzeń ry tu a ł lub obrzęd stano w ią obraz stab ilizu jący w iecznie zm ieniające się zew n ętrzn e o b jaw y zachow ań człow ieka i k o lek­ tyw u.

W yrażając się nieco m etaforycznie — „m ask a”, podobnie jak ry tu a ł, przenosi człow ieka poza granice czasu (oczywiście, o tyle tylko, 0 ile chodzi o autopercepcję). Jednocześnie — podobnie jak ry tu a ł — „m aska” stw arza człow iekow i podstaw ę do zespolenia swego w czorajszego „ ja ” z „ ja ” dzisiejszym i do p ro je k c ji tegoż „ ja ” w ju tro , tzn. d aje m u m ożliwość tra k to w a n ia siebie jak o tego sa ­ m ego „ ja ” fu n k cjo n u jąceg o w ciągłości czasow ej.

4.3. W dalszym ciągu ro zp atrzym y bardziej szczegółowo niektó re zagadnienia zw iązane z percep cją w łasnego „ ja ” (autopercepcją)

w czasie. D la celów tej analizy p rzyw ołam y pojęcia konceptu alneg o

1 ry tu a ln e g o ty p u zachow ania, k tóre b y ły już w y k o rzy stan e w y ­ żej (zob. p. 3.1.). U kazaliśm y p oprzednio zróżnicow anie danych ty p ó w p rzy w artościow aniu pew n ej sy tu a c ji id ealn ej; m ożna po­ wiedzieć, iż n a tere n ie autop ercepcji i autośw iadom ości zróżnico­ w anie to z n a jd u je zastosow anie w e w szystkich przypadkach, w k tó­ rych chodzi o bezpośrednie w artościow anie danego m om entu. 3° p rZy tym w p ew n ych w yp ad k ach w yob rażen ie o rzeczy w isto ści zakłada

m o żliw o ść ja k ieg o ś od d zia ły w a n ia na n ią ze stron y jed n o stk i {w y n ik iem ta ­ kich w y o b ra żeń są o k reślo n e przesąd y i ry tu a ły , reg u lu ją ce zach ow an ie lu d zk ie; zw róćm y uw agę, że w takich w yp ad k ach zm iana rzeczy w isto ści bardzo często n ie różni się od zm ia n y sieb ie sam ego); w in n ych w yp ad k ach — p rzeciw n ie — m o żliw o ść taka je s t w yk lu czon a (przypadek fa ta listy czn eg o stosu n k u do św iata) itd.

31 T ym sam ym „m aska” sta n o w i przede w sz y stk im znak, k tóry człow iek tw o ­ rzy dla c e ló w regu lacji w ła sn eg o zach ow an ia. Pod tym w zg lęd em fu n k cja „m ask i” ja k o znaku w ew n ętrzn eg o je s t na ogół an alogiczn a do sztu czn eg o tw orzen ia ja k ich ś z ew n ętrzn y ch znaków , reg u lu ją cy ch zach ow an ie — tak ich np. ja k w różb y, rzucanie lo só w itp. (zrozum iałe, że w od różn ien iu od „m ask i” — zn a k i te n ie regu lu ją zach ow an ia w całej rozciągłości, lecz tylk o w danym m om encie).

(18)

1 5 9 R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y

Pojęcia w yobrażenia konceptualnego oraz ry tualn ego zostały wcześ­ niej zilustrow ane na przykładzie w yobrażeń człow ieka o p rz y ­ szłości. I rzeczywiście, w yobrażenia o przyszłości stanow ią n a j­ b ardziej nam acalny m ateriał dla takiej ilu stra c ji (przyczynam i tego zajm iem y się później); w szelako niniejsza klasyfikacja zachow ania analitycznego nie ogranicza się do przyszłości i daje się odnieść także do innych sfer czasowych.

W rzeczy samej — w yobrażenie o przeszłości (wspomnienie) tak samo jak w yobrażenie o przyszłości mogą być ry tu a ln e lub ko n­ ceptualne.

Jednocześnie zaś w yobrażenie o teraźniejszości może być ry tu a ln e lub konceptualne w yłącznie z p u n k tu w idzenia przeszłości lub przyszłości, lecz nie z p u n k tu w idzenia sam ej teraźniejszości. W grun cie rzeczy teraźniejszość nie m usi mieć c h a ra k te ru znako­ wego; teraźniejszość jaw i się jako rzeczyw istość przeżyw ana bez­ pośrednio, czyli może istnieć jako d eno tat bez znaku 32.

Tak więc, jeśli ograniczyć się do term inów system u trójkow ego: „teraźniejszość” — „przeszłość” — „przyszłość” (ogólnie rzecz bio­ rąc, m ożliwy jest rów nież inny system , dający się p rz e tra n sp o ­ nować v/ niniejszy) —■ to sem iotyzacja rzeczyw istości percypow anej bezpośrednio — tra k tu ją c a czas jako „m iejsce” analizy — może opierać się albo na przeszłości, albo na przyszłości. Mówiąc inaczej, znaczenie, jakie dla jed n ostk i posiadają zachodzące w ydarzenia, w tym w ypadku może w yrażać się albo w term inach przeszłości, albo też w term in ach przyszłości ow ej jed n o stk i 33.

W pozostałych przy p adk ach sem iotyzacja teraźniejszości w ym aga zaistnienia pozycji dodatkow ej, pozycji aktora lub o b serw ato ra, k tó ra może mieć c h a ra k te r zarów no synchroniczny, jak i p an ch ro - niczny. W ten sposób sem iotyzacja teraźniejszości, w yw odząca się z tejże teraźniejszości, w ym aga dublow ania pozycji. Owo dublo­ w anie — czyli tw orzenie tekstów wyższego rzę d u — m oże mieć m iejsce tak w w ypadku przeszłości, ja k i przyszłości, dla te ra ź ­ niejszości natom iast jest obow iązujące — jako niezbędny w a ru ­ nek zachow ania sem iotycznego 34.

32 Problem ten został w y raziście sform ułow any już w W yz n a n ia ch św . A u gu ­ styna (ks. X I, rozdz. 20, 24, 2:7); zob. także B. P ascal: M yśli, V, 1.

33 Zob. w zw iązku z tym niek tóre form y am nezji (syndrom 'K orsakowa), k ie ­ dy chory traci zd oln ość m ó w ien ia o 'teraźniejszości, chociaż jesit w stanie m ów ić o niej po pew n ym czasie, w ów czas gdy owa teraźn iejszość sta je się już przeszłością. M ożna przyjąć, że zachodzi tutaj utrata zdolności p ercepcji asem iotyczn ej (gdy percepcja m oże m ieć jed y n ie charakter sem iotyczn y: zja ­ w isk a otaczającej rzeczyw istości są w yrażan e jako znaki, których zn aczen ie

pozostaje w ja k iejś innej sferze czasow ej).

34 Na tem at konieczności istn ien ia w procesie sem io ty za cji pozycji d o p ełn ia ­ jącej — por. w n ik liw e uw agi P.A . F łoren sk iego (P.A. F łorien sk i: S i m w o l i c z e -

s k o je opisaniije. W: Feniks. Ks. I. M oskw a rl'922, s. 90): „R zeczyw istość o p i­

suje s ię przy pom ocy sym boli lub obrazów. Lecz sym bol przestałby b y ć s y m ­ bolem i p rzek ształciłb y się w naszej św iadom ości w zw yk łą sam odzielną rzeczyw istość, gdyby deskrypcja rzeczyw istości m iała za przedm iot w y łą c z ­ n ie ow ą w ła śn ie rzeczyw istość: opis pow in ien zarazem m ieć na uw ad ze sy m

(19)

-lbU O ile p ercep cja teraźniejszości z p u n k tu w idzenia przyszłości polega n a tym , że zdarzenia teraźn iejsze tra k tu je się jako znaki, któ ry ch sen sy są określane z pozycji przyszłości, o ty le treść pozycji „pa­ trzącego z teraźniejszości w przyszłość” zaw iera się — przeciw nie — w in te rp re ta c ji jakichś zdarzeń teraźn iejszych jak o znaczących

(signifiants) w sto su n k u do zd arzeń przyszłości.

Z upełnie podobnie m a się spraw a, jeśli chodzi o stosun ek do p rze­ szłości; lu d zi m ożna tu ta j klasyfikow ać zarów no w zależności od c h a ra k te ru ich re la c ji do owej przeszłości, jak i w zależności od tego, w jak im stopniu ich teraźniejszość i przyszłość w chodzą w sfe rę przeszłości.

W ten sposób w w y p ad k u pozycji „z p u n k tu w idzenia przeszło­ ści” w ażne je st z, jed n ej stro n y , o ile spraw y, (które zaszły już r e a l ­ nie (przeszłość), o k reśla ją zachow anie teraźniejszości i przyszłości o raz m ogą b y ć tra k to w a n e jak o p ro g ra m 'tego zachow ania, z d ru ­ giej zaś stro n y isto tn e jest też to, o ile teraźniejszość i przyszłość są uw ażane za w artościow e jako p o ten cjaln a przeszłość, tzn. jak o „przeszłość w p rzyszłości” 35.

A nalogicznie — w w y p ad ku pozycji „z p u n k tu w idzenia p rzyszło­ śc i” w ażne je st zarów no to, w jak im stopniu w yobrażenie o p rz y ­ szłości o k reśla ocenę teraźniejszości (czyli o ile teraźniejszość oce­ n iam y ja k o p o ten cjaln ą przyszłość) i przeszłości, ja k i to, w ja ­ kim sto p n iu ow o w yobrażenie o przyszłości może być tra k to w a n e ja k o p ro g ra m zachow ania (w teraźniejszości).

Z jed n ej stro n y c h a ra k te ry sty c z n e są sp raw y następ u jące:

— o ile teraźniejszość w chodzi w sferę przeszłości (teraźniejszość ja k o p o ten c jaln a przeszłość),

— o ile przyszłość w chodzi w sferę teraźniejszości (przyszłość jak o p o ten c jaln a teraźniejszość),

— o ile przyszłość w chodzi w sferę przeszłości (przyszłość jak o po­ te n c ja ln a przeszłość).

Z drugiej stro n y w grę w chodzą tak ie m om enty:

— o ile przeszłość w chodzi w sferę teraźniejszości (przeszłość jako m iniona teraźniejszość),

— o ile przeszłość w chodzi w sferę przyszłości (przeszłość jak o n r niona przyszłość),

b o liczn y charakter sam ych sym boli, czy li ze szczególn ym w y siłk ie m trw ać ró w n o cześn ie i przy sym bolu, i przy tym , co jest sym b olizow an e. O pis w i ­ n ien być d w o isty ”. ^ .

35 W w y p a d k u p o zy ty w n eg o stosu n k u do p rzeszłości m ożna tutaj u sta lić n a ­ stę p u ją c e cech y d y sty n k ty w n e: a) p rzeszłość ja w i się czło w iek o w i jako ideał sam w sobie, jako sw eg o rodzaju b y t ze zn ak iem p lu s (Puszkin: „co p rze­ m in ie, b ęd zie m iłe ”); przy czym za p ozytyw n e u w aża się tu dow oln e d o św ia d ­ czen ie (a w ię c p ozytyw n e, n eg a ty w n e lu b neutraln e); b) teraźn iejszość i p rzy ­ szło ść tra k tu je się jako p oten cjaln ą p rzeszłość i tym sam ym ocenia się je jak o d ośw iad czen ia p o zy ty w n e; c) teraźn iejszość p rzeciw sta w ia się przeszłości ja k o p rzeciw sta w ien ie jak ości n eg a ty w n y ch jakościom p ozytyw n ym . J ed n o ­ cześnie m ożna zaproponow ać an alogiczn e cechy, k tóre będą ch arak teryzow ały n e g a ty w n y sto su n ek do przeszłości. I w reszcie doświadczenia^ z p rzeszłości m 0 gą — je ś li chodzi o sen s teraźn iejszości — w ogóle nie m ieć znaczenia.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jedną z najważniejszych jest niski poziom szkolnictwa średniego, które nie jest w stanie zapewnić dostatecznego wykształcenia kandydatom na studia wyższe; również metody

Dla tej części pierw szej trzeb a będzie zaprojektow ać nisko posadow ione, polowe, płaskie, pulpitow e i skośnie ustaw ione gabloty, n ie stanow iące silnych

Stylistyka, cz. Komarnicki, Stylistyka polska wyjaśniona na przykładach i ćwiczeniach, Warszawa 1910; K. Wóycicki, Stylistyka i rytmika polska, Warszawa 1917. Podręczniki

zna przedaw nienie ścigania i przedaw nienie w y­ konania kary, które opierają się na przewidzianym ustaw ą czasokresie.. Przedaw nienie w obu zakresach znają

Badania fenomenu religii prowadzone przez polskich filozofów określają religię jako „realną i dynamiczną relacją osobową człowieka do osobowego Absolutu, od którego

Reasumując, można powiedzieć w krótkich słowach, że spotkanie to było ze wszech miar potrzebne i wnosiło wiele do poznania problemów, z jakimi borykają

Z perspektywy czasu, często w domu zastanawiamy się, jakimi siłami babcia, We- ronika Kwasiborska była w stanie zająć się działalnością zawodową, w tym również

1. W wypowiedzi narracyjnej dopiero zdanie tworzy wyróżniainą jednostkę semantyczną, gdy tymczasem w poezji konstytuuje się ona właściwie na poziomie wszystkich