• Nie Znaleziono Wyników

Ś. p. Aleksander Michalski.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ś. p. Aleksander Michalski."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

v<f < (///mm

/ 7

Ai- 52 (1187). Warszawa, dnia 25 grudnia 1904 r. Toin XXIII.

TY G O D N IK P O P U L A R N Y , P O Ś W I Ę C O N Y NAUKOM PRZ Y R O D N IC Z Y M .

PRENUMERATA „WSZECHŚW IATA44.

W W arsz a w ie: rocznie rub. 8 , kwartalnie rub. 2.

Z p rz e sy łk ą p o c z to w ą : rocznie rub. 10, półrocznie rub. 5.

Prenumerować można w Redakcyi Wszechświata i we wszystkich księgarniach w kraju i zagranicą.

Redaktor Wszechświata przyjmuje ze sprawami redakcyjneini codziennie od godziny 6 do 8 wieczorem w lokalu redakcyi.

A d r e s R e d a k c y i : M A R S Z A Ł K O W S K A N r . 118.

Ś. p. Aleksander Michalski.

M owa T eo d o zeg o C z ern y szew a , człon k a Akadem ii nauk i D yrektora Komitetu

g e o lo g ic z n e g o w P etersb u rgu .

U m arł Michalski. Szczuplej g arstce g eo ­ logów polskich dw a te w yrazy m ów ią ty le co tłum om w ieść o zgonie bohatera. W dzień pogrzebu M ichalskiego w K rakow ie, odbyło się w P etersburgu posiedzenie T ow arzystw a M ineralogicznego. Pam ięć zm arłego uczcili mowami pp. Czernyszew, Jaczew ski i B ohda­

nowicz. P. Czernyszew dał nam dla W szech­

św iata rękopism swej mowy. Korzystam y rów nież z uprzejm ości d y rektora honoro­

wego, K om itetu geologicznego w P ete rsb u r­

g u ak a d em ik a, prof. A leksandra K arp iń ­ skiego, i podajem y jego przem ów ienie w Sek- cy i Tow. przyrodniczego w P etersburgu.

Pod ciężarem wielkiego sm utku otwieram dzisiejsze nasze zebranie. 3 g ru d n ia w K ra ­ kowie zm arł, rzeczywisty członek Tow arzy­

stw a Mineralogicznego, A leksander M ichal­

ski. Michalski w ciągu 25 la t był moim ser­

decznym przyjacielem, drogim towarzyszem pracy.

Pojmujecie, że wobec jego mogity, przed kilkom a zaledwie godzinam i usypanej, nie

mogę zebrać myśli, aby w należyty sposób przedstaw ić W am obraz działalności nauko­

wej zgasłego Towarzysza. W ątpię nawet, abyście żądali go odemnie i ażeby tak i obraz był potrzebny. Cała działalność naukow a Michalskiego przeszła przed W aszemi ocza­

mi i każdy z W as wie dobrze, ile głębokich myśli, ile praw dy zawierały jego prace, nie w yjm ując naw et najm niejszych pod wzglę­

dem objętości. Przypom nijcie sobie, że jego odkrycia w górach Kieleckich w yśw ietliły zaw ikłaną ich tektonikę i że on pierwszy dał objektywne dane o dolnym w tych górach sylurze i w arstw ach w irgatow ych. Odkrycia M ichalskiego w ystaw iły w nowem świetle stratygrafię ju ry tych okolic i znaczenie wr niej zjawisk facyalnych. N a zasadzie swych ba­

dań Michalski ułożył mapę geologiczną p a ­ sma Kieleckiego, znajdującą się jeszcze w rę ­ kopisie. M apa ta na długie lata pozostanie najbardziej detalicznem zestawieniem d a­

nych, tych gó r dotyczących.

Michalski nie zapomniał w swych bada­

niach i o swych stronach ro dzinnych—o P o­

dolu. W przewybornej rozprawie opisał Toł- try podolskie.

(2)

818 w s z e c h ś w i a t A'!: 52 On pierwszy zwrócił uw agę, że T o łtry to

rafa koralowa ty p u przybrzeżnego, a z wie­

k u geologicznego należy zaliczyć je do epoki śródziemnomorskiej. Okazało się, że skały mszywiołowe, którym przypisyw ano udział główny w budowie T ołtr, w istocie rzeczy m ają w nicli znaczenie podrzędne, że je za­

stępują wapienie serpulowe i że tw orzą one w Tołtrach na w ierzchołkach i n a stokach tylko zewnętrzną ich powłokę. W pracy tej Michalski dowiódł, że pow abna hypoteza o za­

stępowaniu w zbiornikach na w pół słonych korali przez mszywioły w T o łtra ch nie m o­

że znaleźć poparcia.

Michalski poświęcił też wiele pracy na zbadanie zleż ru d y żelaznej w K rzyw ym Rogu. Pod jego kierunkiem dokonano tam nowych zdjęć topograficznych i zebrano ko­

losalny m atery ał geologiczny. Nieskończenie żałować należy, że odpowiednie w ydaw nic­

tw a nie będą zredagow ane przez niego. Mi­

chalski był słusznie uw ażany, jako jeden z najznakom itszych znawców mezozoicznej fauny głowonogów i głów nie am onitów , a je ­ go rozpraw a o am onitach ty p u w irgatow ego je s t uważana, jak o jed n a z n ajkapitalniej- szych p rac w tej gałęzi paleontologii. Posia­

dając liczny i w yjątkow o pięknie zachow any m ateryał paleontologiczny, ugrupow ał go nie tylko wedle typów , ale i zbadał histo ry ę roz­

woju muszli oddzielnych gatunków . T aka m etoda badania dała m u możność ułożenia szeregów filogenetycznych z subtelną do­

kładnością i w skazania niezm iernie cieka­

wych zjaw isk rozbieżności i paralelizm u w zew nętrznych cechach m orfologicznych form, pochodzących od pni różnych. Z jaw i­

sko to, przed badaniam i M ichalskiego, tylko słabo było zaznaczone przez paleontologów i dopiero w ostatnich czasach zw róciło na siebie uw agę zoologów.

Tow arzystw o M ineralogiczne jednogłośnie ofiarowało M ichalskiem u za tę pracę swój m edal i prem ium . W 1898 roku M ichalski zaczął w ydaw ać „N otatki o am o n ita c h 11.

Pierw sza z tych notatek, objętością swą wy- rów nyw ająca poważnej m onografii, dotyczę kw estyi rzeczywistej form y ta k zw anych ujść parabolicznych Perisphinctes i równo- znaczności gruczołów parabolicznych i rze­

czywistych kolców, właściwych Aspidoceras i innym am onitom . K u wielkiej stracie dla

nauki dalszy ciąg notatek nie ukazał się w druku, chociaż wiem dokładnie, że część druga, dotycząca znaczenia morfologicznego ujść rozszerzonych u am onitów i nautilusów , została ju ż przygotow ana do druku. Nie bę­

dę w yliczał innych prac Michalskiego, doty­

czących różnych kwestyj geologii teoretycz­

nej i stosow anej, nie mogę jednakże pom i­

nąć, że tylko tak i subtelny paleontolog jak M ichalski m ógł opracować m ateryał paleon­

tologiczny, dostarczony m u z otworów świ­

drow ych w Brzeziu około Nieszawy i z in­

nych miejscowości Polski.

W nioski wyprowadzone przez M ichalskie­

go na zasadzie ty ch m ateryałów m ają ogro­

m ną doniosłość dla geologii części północno- zachodniej K rólestw a Polskiego i zupełnie zm ieniają nasze dotychczasowe zapatryw anie n a budowę tej części kraju. Okazało się, że w arstw y trzeciorzędow e posiadają tu ta j miąż­

szość bardzo nieznaczną, a w arstw górno- kredow ych niem a zupełnie, w^zamian nich m am y tu ta j weald i neokom, błędnie uw a­

żane za osady trzeciorzędowe; istnienia woal - du i neokom u w ty ch miejscowościach naw et nie przypuszczano. Do nie mniej ciekawych rezultatów tej ostatniej pracy należy i fakt, że w arstw y wirgatowe leżą tu ta j bezpośre­

dnio pod purbeckiem i portlandem .

Michalski często skarżył się, że pisać m u bardzo trudno, że zazdrości tym , co swobodnie i prędko oddają na papierze swe myśli i rez u lta ty sw ych poszukiw ań. Przy­

czyną powolności pisania była nie nieu­

m iejętność w ysław iania się, lecz drobia­

zgowa, subtelna dokładność, z jak ą Michal­

ski w ykończał swe prace. Zrozum iem y ła­

two, że ta właśnie okoliczność stanow i isto­

tn ą przyczynę, dlaczego nie ogłosił wielu, już zupełnie opracow anych i wykończonych mo- nografij swoich. Przytaczam to, jako cechę wzorowej sumienności naukowej.

Dobrze pam iętam , ja k kilka la t z rzędu M ichalski przerabiał i popraw iał swą roz­

praw ę o w irgatach.

P ra g n ął, aby czytelnik z łatw ością i odpo­

w iednio zrozum iał wypływające z niej wnio­

ski. M ichalski był wzorem sumienności n a u ­ kowej i dlatego aż nadto dobrze rozum iem y z jak im bólem w sercu m usiał, wreszcie, zrobić zarzu t tym , co, idąc za nim krok za krokiem , pełną gąrścią chw ytali zdobyte przez

(3)

Ai; o2 W SZ EC H ŚW IA T 819 niego rezu ltaty i nie wspominali skąd je

wzięli.

Pozwólcie powiedzieć mi jeszcze kilka w y­

razów o zm arłym , jak o o człowieku. Z po­

chodzenia polak, gorąco m iłujący swą Oj­

czyznę, był wzorem człowieka, dla którego nie było „ani greka, ni chaldejczykau. K aż­

dy, kto w bliższe wchodził z nim stosunki, czy to rossyanin, czy polak, czy niemiec—

wszyscy w jednakiej mierze ulegali w pływ o­

wi jego dziwnie czystej, głębokiej natury.

Serdeczny i dobry kolega niósł każdem u pomoc i radę a nie znosił tylko fałszu i nie­

sprawiedliwości .

J a k jasno i spokojnie gorejąca pochodnia [ mignęło życie M ichalskiego przed nami.

Z niedającą wysłowić się boleścią, z żalem bez granic dowiedzieliśmy się, że zgasł ten jasn y prom ień św iatła, co tak serdecznie, tak kojąco grom adził nas wszystkich wokoło siebie.

G ło s akadem ika p ro feso ra A. K arpińskie­

g o na otw arcie p o sied zen ia S ekcyi Minera­

lo g ii i G eo lo g ii w T ow . Nauk Przyrodni­

czych u n iw ersytetu P etersb u rsk ieg o .

Ju ż przeszło dwa tygodnie tem u otrzym a­

liśmy niespodziewaną wiadomość o śmierci Michalskiego, lecz w m yśli jeszcze oswoić się nie możemy z ciężką stratą. Niepodobna uwierzyć, żeby los, k tóry w ostatnich latach pozwolił M ichalskiemu, pomimo często n a ­ pastujących go cierpień fizycznych, w ykoń­

czyć niejedno z jego nadzwyczaj złożonych badań, przeciął pasmo dni jego w chwili ostatnich usiłowań ogłoszenia na ogólny i wieczny pożytek zdobytych ważnych w y­

ników jego pracy. To, eo M ichalski ogłosił drukiem , zapew nia m u imię jednego ze zna­

kom itych geologów i paleontologów; niewy- dane jed nak dotychczas prace wzmocniłyby jeszcze wdzięczną pam ięć o zm arłym , która stale trw ać będzie wśród w szystkich, co go znali. W rzeczy samej — trzeba było znać osobiście Michalskiego, żeby należycie ocenić ogrom jego stra ty dla nauki. Surow y wzglę­

dem siebie, M ichalski zwykle był niezadowo­

lony z tego co zrobił, sądząc, że wiele rzeczy należałoby poprzeć m ocniejszemi dowodami albo wyłożyć w sposób bardziej przekonyw a-

| jący. Z tego powodu w strzym yw ał nieraz

j ogłoszenie swych badań, starając się uzupeł­

nić je coraz nowemi postrzeżeniami i dowo-

! dami. Okoliczność ta, podnosząca ta k zna-

| cznie wartość naukow ą pracy Michalskiego,

| chociaż w pływ ająca n a powolność publika-

! cyi, daje nam podstaw ę do oczekiwania, że opis nader ważnych i szczegółowych jego

j poszukiw ań w górach Kieleckich i w Krzy-

j wym Rogu znajdzie się w m ateryałach pi’ze-

| zeń pozostawionych w stanie mniej lub wię-

| cej gotowym do druku.

Pam iętając dobrze Michalskiego jeszcze na ławie studenckiej pośród mych słuchaczów i utrzym ując z nim następnie koleżeńskie, przyjacielskie stosunki aż do samego końca

J jego życia, mogę zaświadczyć, że pozosta­

w ał on zawsze sam ym sobą: Honorowy,

j skrom ny, daleki od pogoni za popularnością, czciciel praw dy, w ym agający względem sie- I bie, a pobłażliw y dla innych, obrońca czci i godności instytucyi, której oddał najlepsze swe siły i z k tó rą była związana praw ie cała działalność jego naukowa.

Szlachetny i w ierny syn swego narodu, Michalski był przedewszystkiem doskona­

łym człowiekiem w ogólnem znaczeniu wy­

razu i praw dziw ym uczonym, to je s t wy­

znawcą nauki czystej; tej nauki, któ ra, prę­

dzej czy wolniej, lecz bez w ahań, nieulega- jąc żadnym prądom chwilowym, kroczy bez­

ustannie naprzód, dążąc do prawdy; nauki, która sama jedna tylko może natchnąć ludz­

kość nadzieją nieuniknionej lepszej przy ­ szłości.

W tych czasach, kiedy dążenia naukow e w ybujały na podziw wśród pew nych ludzi, nader licznych w niektórych społeczeństwach i kiedy — przeciwnie — szacunek dla nauki i jej przedstawicieli upadł ta k nizko w in ­ nych krajach, stra ta takich jednostek jak Michalski jest szczególniej bolesna, a pamięć o niem tem bardziej droga i wzniosła.

PO CHO DZENIE Z W IE R Z Ą T KRĘGO W YCH .

O pochodzeniu (rozwoju rodowym) niektó­

ry ch grup zw ierząt możemy snuć często tylko bardzo ogólne hypotezy, a to z powo­

du braku dostatecznych dowodów ich pokre-

(4)

820 W S Z E C H Ś W IA T JNfó 52

wieństwa z odpowiedniemi niższemi g ru p a ­ mi. Bardzo często pew na, wyżej uorgani- zowana grupa wykazuje cechy, które m o­

głyby świadczyć o pokrew ieństw ie jej z k il­

koma niższemi grupam i zw ierząt. Z pow odu wszakże zupełnego b raku znajomości odpo­

wiednich form przejściowych, lub też z po­

wodu niedostatecznych b a d a ń anatom icz­

nych, embryologicznych i t. p., niem ożebnem jest przekonyw ające w ykazanie pokrew ień­

stwa takiej g rup y z grupam i niżej uorgani- zowanemi, a tem bardziej wykazanie, którą z tych niższych g ru p uw ażać należy za przodków danego skupienia.

Jednę z grup, który ch rozwój rodow y nie je s t zupełnie pew nym , stanow ią zw ierzęta kręgowe. Liczny ten i najw yżej uorganizo- wany ty p zwierząt, na podstaw ie badań ana- tomiczno - porów naw czych i em bryologicz­

nych, m ożna w yprow adzić od jednej, hypo- tetycznej, wspólnej w szystkim kręgow com form y zwanej ,,prakręgow cem “. Ze w szyst­

kich z n an y ch , obecnie żyjących zw ierząt kręgow ych, najwięcej do takiego hypote- tycznego prakręgow ca zbliża się lancetnik (Amphioxus). Poniew aż zaś z pośród krę­

gowców (lub lepiej strunowców , patrz niżej) lancetnik jeden tylko posiada cechy, mogące świadczyć o pokrew ieństw ie jego z bezkrę­

gowcami, przeto zw ierzęta bezkręgowe, z któ­

rem i lancetnik jest najbliżej spokrew niony i z których pow stał w swym rozw oju rodo­

wym, m ogą być uw ażane za najbliższych krew nych w szystkich kręgowców.

Chcąc więc zrozumieć spraw ę pochodzenia kręgowców m usim y przedewszystkiem rozpatrzeć kwe- styę pokrew ieństw a lancetnika z bezkręgow em i, ja k również określić stanowisko lancetnika wśród zw ierząt kręgow ych. Nim jednak p rzystąpim y do ty ch za­

gadnień , m usim y przynajm niej w najogólniejszych zarysach za­

poznać się z organam i lancetnika, oraz jego stanowiskiem układni- czem.

Lancetnik wraz z kilku żyjącem i obec­

nie odmianami (Param phioxus, E pig n ich ty s i t. d.) tw orzą grom adę t. zw. rurkosierd- nych, • grom adę tę uważać m ożna za osta­

tnich żyjących obecnie przedstaw icieli boga­

tej ongi w odm iany najniższej klasy k rę ­ gowców, k tó ra wt ubiegłych epokach m u­

siała być bardzo rozpowszechniona, lecz z po­

wodu zupełnego braku tw ardych części szkie­

letu nie pozostawiła żadnych okazów ska­

m ieniałych. L ancetnik, ja k o tem mówi jego nazwa, posiada ciało wydłużone, spłaszczone z boków, na końcach zaś zaostrzone. J e st on naw pół przezroczysty, żyje na piaszczy- stem dnie m orskiem, gdzie je s t praw ie zu­

pełnie zagrzebany w piasku. Zew nątrz jest bardzo m ało do kręgowców podobny, nie posiada ani głowy, ani kończyn; dawniej przeto sądzono, że je s t to jeden z nagich po­

zbaw ionych skorupy ślimaków. Je d n a k w bu­

dowie w ew nętrznej, jak to w ykazał w roku 1867 K ow alew ski, lancetnik posiada n ad ­ zwyczaj w ażne znam iona, które są charak­

terystyczne dla w szystkich kręgowców. N aj­

ciekawszą z nich jest stru n a grzbietow a (fig. 1). S tru n a grzbietow a kręgowców jest to, ja k wiadomo, sztabka pochodzenia ento- derm icznego,która tworzy7 oś centralną szkie­

letu w ew nętrznego kręgowców i jest podsta­

wą kręgosłupa. S trun ę grzbietow ą posiadają wszystkie bez w y jątku kręgowce, jed nak w późniejszych stadyach rozwoju osobniko- wego zostaje ona zastąpiona przez^ inną tkankę, k tó ra przekształca się z kolei i tw o­

rzy kręgosłup. U lancetnika stru na grzbie­

tow a pozostaje w swej postaci pierw otnej w ciągu całego życia. . Bezpośrednio nad stru n ą grzbietow ą w rozw oju ontogenetycz- nj^m w szystkich kręgowców (włącznie z lan-

np

Fig. 1.

S chem atyczny przekrój podłużny przez ciało la n ­ ce tnika. j . ok — ja m a okołoskrzelowa, j. t je lito tylne, orf.= odbyt, «A.=worek skrzelow y, s0 .= stru - na grzbietow a, m. p .= rd z e ń pacierzowy, ,s=żołądek.

cetnikiem ) leży rdzeń pacierzowy również pierw otnie jak o cylindryczny, w ew nątrz je ­ d nak posiadający światło, sznur, k tó ry tw o­

rzy centralny układ nerw ow y kręgowców.

U lancetnika rdzeń pacierzowy pozostaje

(5)

j\» 52 W SZ EC H ŚW IA T 821 w tej form ie przez całe życie, u kręgowców

wyższych przednia część jego rozrasta się w późniejszych stadyach embryologicznych i tw orzy pęcherze mózgowe, a następnie mózg.

Poniżej stru n y grzbietowej u lancetnika znajduje się przewód pokarm owy. N adzwy­

czaj ch arakterystyczną je s t budow a części przedniej, zajm ującej aż 2/ 3 części tegoż prze­

wodu, mianowicie w orka skrzelowego. Szcze­

liny w orka skrzelowego nie prow adzą bez­

pośrednio na powierzchnię ciała, lecz do tak zwanej jam y okołoskrzelowej, k tó ra otwiera się na zewnątrz niedaleko odbytu. M orfologi­

czne znaczenie tego w orka je s t bardzo proste, pow staje on z dwu fałdów, w yrastających z dolnych boków ciała i zrastających się na- stępnie na środkowej brzusznej linii ciała.

Szczeliny w orka skrzelowego rozłożone są w ten sposób, że w każdym odcinku ciała (ciało lancetnika zbudowane jest metame- rycznie, to je s t składa się z szeregu za sobą leżących segmentów) znajduje się u młodego osobnika jed na szczelina z każdej strony ciała, w m iarę jed n a k rozwoju każda ze szczelin rozdziela się, a właściwie rozdziela ją języczek w yrastający z górnej części ścianki szczeliny, na dwie. Ilość szczelin skrzelo­

wych je s t bardzo wielka, wynosi bowiem aż 180 par, tak, że szczeliny te znajdują się aż w 90 odcinkach ciała. W tylnej części przewód pokarm ow y przechodzi w żołądek, j k tó ry jest opatrzony w yrostkiem odpowia­

dającym wątrobie kręgowców; za żołądkiem znajdujem y krótkie jelito. L ancetnik po ­ siada w tórną jam ę ciała; pow stała ona jako w ypuklenie parzyste z pierw otnego praje- lita, t. j. z entoderm y.

Między przewodem pokarm owym , a stru ­ ną grzbietową znajduje się tętnica, w której krew biegnie od przodu ku tyłow i ciała;

w znajdującej się pod przew odem o skom ­ plikow anym układzie żyle przebiega krew w przeciwnym kierunku. Ulokalizowanego serca brak zupełnie, zastępują je naczynia tętniące (stąd też nazwa całej grom ady „rur- kosierdne“). Prócz opisanych narządów je ­ szcze bardzo ważnemi do celów porów naw ­ czych są narządy wydzielnicze, dla łatw iej­

szego zrozum ienia opiszemy je jednak niżej, jednocześnie z podobnemi organam i u pier­

ścienic.

Po tem naw et bardzo powierzchownem

zapoznaniu się z lancetnikiem , możemy już przystąpić do rozpatrzenia samego pokre­

wieństw a i pochodzenia kręgowców.

Spraw a pochodzenia kręgowców już od daw nych czasów zajm owała um ysły zoolo­

gów. W roku 1822 Stefan G eoffroy-St. Hi- laire starał się wykazać, że kręgowce pocho­

dzą od owadów. Następnie wyprowadzano kręgowce od przeróżnych grup bezkręgo­

wych, m ianow icie: od skorpionów, kopal­

nych skorupiaków, wstężniaków (Nemertini),

j pierścienic (Annelides) i jelitodysznych (En-

| teropneusta). Ze wszystkich tych hypotez jedynie dwie ostatnie zasługują na miano teoryi, ponieważ są oparte na poważnych podstaw ach; z tego powodu praw ie wyłącz­

nie zajmiemy się spraw ą pokrew ieństw a k rę ­ gowców z tem i dwiema grupam i. Rzecz pro­

sta, że kręgowce nie pochodzą od obudwu

j tych grup, lecz od jednej z nich, od której

j jednak, jest to obecnie kw estyą sporną. Za ka«żdą z tych teoryj oświadcza się dość zna­

czna liczba uczonych, rezultaty jed n ak ba­

dań i rozw ażań naukowych nad tym tem a­

tem wykaże dopiero przyszłość. Obecnie

| musimy się zadowolić jedynie możliwie bez-

i stronnem zestawieniem wszystkich „za i prze­

ciw “, przem aw iających za każdą z tych teoryj.

Oprócz pierścienic i jelitodysznych, ist­

nieje jeszcze jedna grupa, której pokrew ień­

stwo z kręgowcam i jest najzupełniej uzasa­

dnione, są to t. zw. osłonice (Tunicata). to zwierzęta morskie, przytw ierdzone do po­

dłoża lub swobodnie żyjące, posiadające nad­

zwyczaj wiele cech wspólnych z lancetni­

kiem. Rozwój embryologiczny wielu orga­

nów osłonie (np. „przełyku^, strun y grzbie­

towej, endostylu i t. d.) tak przypom ina roz­

wój niektórych odpowiednich narządów lan­

cetnika, że wszelka wątpliwość co do pokre­

wieństwa tych grup upada. Po dojściu je ­ dnak do pewnego stopnia rozwoju embryo- nalnego, osłonice przechodzą następnie roz­

wój wsteczny, tak, że larw y czyli postaci młodociane są bez porów nania wyżej uorga- nizowane niż zwierzęta dojrzałe. Budow a larw osłonie posiada przeto najwięcej cech wspólnych z lancetnikiem i dlatego często wielu zoologów łączy osłonice z lancetni-

| kiem w jednę grupę pod nazwą strunowców

(6)

S22 W S Z E C H SW IA T j\L> 52 (Chordata). Późniejszy rozwój w steczny osło­

nie tłum aczy się przystosowaniem się w ięk­

szości tych zwierząt do życia „osiadłego", t. j. larw y osłonie przytw ierdzają się do po­

dłoża i pozostają całe życie w jednem i tem samem miejscu. C harakterystyczną cechą jest dla tak żyjących zwierząt, że budow a ich ulega znacznemu uproszczeniu (zaniko­

wi). Swobodne życie niektórych dojrzałych form osłonie (Salpae) uw ażać należy za zja­

wisko w tórne, a zatem możemy tw ierdzić, że form y dojrzałe przodków dziś żyjących swo­

bodnie osłonie były również przytw ierdzone do podłoża. Ponieważ jed n a k nie może być mowy o pochodzeniu kręgowców od osłonie, ffdvż te ostatnie należy uw ażać za zróżnico- O J

wane ze wspólnego z kręgow cam i pnia, prze- 422?

F ig. 2. Schem at, przekrój przez ciało młod. lancetn ik a (resp. sehem. kręg).

//rz.= stro n a grzbietow a, lin. = stro n a brzuszna, a = s y s te m nerw ow y, b—s tr u ­ na grzbietow a, c = ao rta (naczynie grzbietowe), d = przew ód pokarm ow y,

e = żyła (naczynie brzuszne).

to tego pokrew ieństw a nie będziemy bliżej rozpatryw ali.

Dla rozpatrzenia pokrew ieństw a kręgow ­ ców z pierścienicam i najlepiej będzie poró­

wnać budowę anatom iczną lancetnika ze schem atyczną budową pierścienic. W łaści­

wie tw órcy teoryi o pokrew ieństw ie kręgow ­ ców z pierścienicam i, prof. D orhn i Sem- per (1875), porównywali nie budowę lance­

tnika, lecz ryb spodoustych (Selachii) z p ier­

ścienicami, lancetnika zaś uw ażali za od­

chyloną (zdegenerowaną) od w spólnego pnia formę, tak mniej więcej ja k m yśm y przyjęli to dla osłonie. Na podstaw ie now szych ba­

dań więcej jednak danych przem aw ia za po­

krew ieństwem form y podobnej do lan cetn i­

k a niż ryb spodoustych z pierścienicam i.

Pierścienice stanowią, ja k wiadomo, g ro ­ m adę zw ierząt należących do ty p u robaków właściwych (Vermes). Posiadają one ciało wydłużone, okrągłe lub nieco spłaszczone.

P osiad ają całkow itą m etam eryę ciała, t. j.

za sobą leżące odcinki ciała w m ałym sto­

sunkowo stopniu tylko różnią się od siebie.

Pierścienice dzielą się na pijaw ki (Hirudi- nea) i szezecionogi (Ohaetopoda); szczecio- nogi zaś z kolei dzielą się na skąposzczety (Oligochaeta), do których należy zw ykła n a ­ sza dżdżownica, i na wieloszczety (Polychae- ta). Otóż wieloszczety, które są zwierzętam i m o rsk iem i, zachow ały po większej części wiele cech pierw otnych, charakterystycznych dla pierścienic, z tego też powodu budowa ich może służyć jako schem at budow y an a­

tom icznej w szystkich pierścienic. C harakte­

ry sty k a wieloszczetów przedstaw ia się w kil­

ku słowach ja k następuje: szczecinki, k tó re­

mi je s t opatrzona skóra wieloszczetów, osa-

F ig. 3. Schem at, przekrój przez ciało pierścienicy. <//\z.=strona grzbietowa, tir.?.= stro n a brzuszna, « = s y s te m n er­

wow y, 6 = n ac zy n ie brzuszne, e = je lito dodatkow e, d = przewód pokarm ow y (jelito właściwe), e = n a cz y n ie brzuszne.

dzone są na m etam erycznie ułożonych przy-

! sadkach—nóżkach (parapodia), w tórna jam a I ciała je s t dobrze rozw inięta, układ krwiono- 1 śny zupełnie oddzielony od jam y ciała, w n a­

czyniu grzbietow em krew przepływ a od ty łu ku przodowi, w brzusznem zaś w kierunku odw rotnym , a więc w odwrotnym kierunku niż u lancetnika. N a brzusznej stronie ciała leży układ nerw owy. N iektóre z m etam e­

rycznie ułożonych przewodów nerkow ych czyli t. zw. segm entowych, przekształcone są w przew ody wyprowadzające produkty płciowe. Po większej części zwierzęta te są rozdzielno-płciowe.

Jeżeli porów nam y schem atyczny przekrój poprzeczny przez ciało lancetnika (lub ja k kto woli schematycznego prakręgowca), z prze­

krojem schem atycznym wieloszczetów, to przedewszystkiem rzuci się nam w oczy, że pień nerw ow y leży u lancetnika i wogóle u kręgowców na górze, t. j. na grzbietowej

(7)

.,\L' 52 W S Z E C H Ś W IA T 823 części ciała, a u wieloszczetów i wogóle pier­

ścienic i g ru p pokrew nych na dole, t, j. na brzusznej części ciała. U niektórych pier­

ścienic poniżej jelita przebiega tak zwane jelito dodatkowe, którego geneza odpowiada w zupełności genezie struny grzbietowej krę­

gowców (pochodzenia entoderm alnego) i dla­

tego utw ory te m ożna uważać za homolo­

giczne; jelito dodatkow e pierścienic leży, ró ­ wnież ja k stru n a grzbietow a kręgowców, po­

między pniem nerwowym a jelitem zwykłem.

W naczyniach krwionośnych, ja k to widzie­

liśmy, krew przebiega u pierścienic w kie­

ru n k u odw rotnym niż u kręgowców, tak, że ze względu n a przebieg krw i możemy poró­

wnać naczynie krwionośne grzbietowe krę­

gowców z brzusznem pierścienic, zaś brzu­

szne kręgowców z grzbietowem pierścienic.

Biorąc wszystkie te dane pod uwagę, docho­

dzim y do przekonania, że układ organów brzu­

sznej części kręgowców odpowiada w zupeł­

ności grzbietowej bezkręgowców. J u ż Geof- froy St. H ilaire zwracał uwagę na takie rozmieszczenie organów, brał on jed n a k dla porów nania nie pierścienice lecz owady, u któi-ych (jak również u w szystkich innych stawonogów) stosunki te są podobne jak u pierścienic (St. H ilaire w yrażał się, że:

„owady są to na plecach chodzące kręgow ­ ce1^. Odnóża stawonogów, ja k również i pier­

ścienic, leżące na odwrotnej stronie niż u kręgowców", są ju ż drugorzędnem zjaw i­

skiem — kwestyą przystosowania. Jednym z najw ażniejszych punktów , przem aw iają­

cych za teoryą pokrew ieństw a kręgowców z pierścienicami, jest, w edług najnowszych badań zoologa angielskiego Goodricha *), wielkie podobieństwo budowy nerek u lan ­ cetnika i u niektórych pierścienic. W m ło­

docianych postaciach (larwach) wieloszcze­

tów, a naw et według G-oodricha i u dojrza­

łych form znajdują się nerki pierw otne, zbu­

dowane podobnie jak nerki, czyli t. zw. sy­

stem wodny robaków płaskich. Nerek tych nie należy utożsam iać z innem i nerkam i znaj- dującem i się u pierścienic, to jest z t. zw.

organam i odcinkowemi. N a ślepych zakoń­

czeniach tak ich nerek pierw otnych (praw-

!) G oodrich E . On th e S tru c tu re of th e E xcreto- ry O rgans of A m phioxus. Q u art. Jo u rn . M icr.

Śc. (N. S.) V ol. 4 5 P a r t. 4 , L ondon 1 9 0 2 .

dopodobnie ektodermalnego pochodzenia) znajdujem y utw ory przypom inające m nó­

stwo szpilek z okrągłemi główkami. W głów ­ ce każdej takiej „ szpilki “ znajduje się jądro, zaś w ew nątrz światła każdej z nich przebie­

ga, od głów ki zacząwszy, w ąziutka wić, w y­

chodząca aż do ogólnego św iatła samej n er­

ki; te podobne do szpilek utw ory Goodrich nazw ał „solenocytam i“. Nerki lancetnika znajdują się w górnej części okolicy skrzelo- wej ciała w postaci wielu par segmentalnie ułożonych cieniutkich cewek, znajdujących się w blizkości naczyń w orka skrzelowego.

. - ■ j

Fig- 4. Część (zakończenie) organu w ydzielniczego u lancetn ik a (według Goodricha , schem atycznie. sc=soleno- cyty, j = jądro solenocytu, fl = wić

w św ietle solenocytu.

Opierając się na badaniach Boverego sądzo­

no dotychczas, że każda z nerek lancetnika, otw ierając się jednym otworem do jam y oko- łoskrzelow ej, otwiera się drugim silnie urzę- sionym, dzielącym się zazwyczaj na kilka od­

nóg, do jam y ciała. Otóż, w edług badań Goo­

dricha, przeprowadzonych na świeżym ży­

wym m ateryale i pod bardzo silnem powięk­

szeniem, nerki te nie otw ierają się zupełnie do jam y ciała, a silne „urzęsienia“ są to so- lenocyty (fig. 4), podobnie ja k u pierścienic.

R ysunek 4 przedstaw ia nam tak ie soleno- j cyty pod bardzo silnem powiększeniem. Nie i m ogę wchodzić tu taj w bliższe szczegóły, przem awiające, prócz powyższych, na ko-

! rzyść rozpatryw anej teoryi; nadmienię je-

! dnak, że otw ór ustn y pierścienic nie odpo­

wiada (nie je s t homologiczny) otworowi u st­

nem u kręgowców, lecz raczej znajdującem u się na grzbietowej części jam y ustnej utw o­

rowi t. zw. „hypophysis“, łączącemu się z mózgiem.

Obecnie przystąpim y do przeglądu danych przeciw tej teoryi. Przedewszystkiem, jak to

(8)

824 W S Z E C H ŚW IA T j\[ó 52 łatw o możemy zauważyć porów nyw aj ąc fig. 2

i 3, naczynie grzbietow e u kręgow ców zaj­

m uje miejsce między stru n ą grzbietow ą a je ­ litem, u pierścienic zaś leży m iędzy jelitem dodatkowem a układem nerw owym , a nie między jelitem dodatkow em a jelitem wła- ściwem, jak b y to porów nyw ając obie te g ru ­ py a priori można było przypuszczać. Takie

„przemieszczenie “ ty ch naczyń można, mo- j jem zdaniem, do pewnego stopnia w y tłu m a­

czyć zjawiskiem cenogenezy, m ianowicie, że u pierścienic naczynie grzbietow e u k ształ­

towało się pierwej aniżeli jelito dodatkow e i dlatego zajęło miejsce wyżej (licząc k u n e r­

wowej stronie ciała) aniżeli u kręgowców, u których naczynie grzbietow e w ykształca się znacznie później aniżeli stru n a grzbieto­

wa. D rugim punktem , przem aw iającym prze­

ciw teoryi jest zupełny b rak u pierścienic wszelkich naw et śladów szczelin skrzelo­

wych, utw orów ta k charakterystycznych dla w szystkich grup kręgowców. W praw dzie starano się dowieść, że szczeliny te są hom o­

logiczne z organam i odcinkowemi prze­

dniej części ciała pierścienic, usiłow ania te jed n a k nie zostały uwieńczone pom yślnym skutkiem , ponieważ geneza ty ch obu u tw o ­ rów jest zupełnie odm ienna.

N astępnym bardzo w ażnym punktem prze­

m aw iającym przeciw teoryi powyższej, jest zupełnie odm ienny sposób, w ja k i rozw ijają się jam y ciała obu ty ch grup. U kręgow ­ ców (u lancetnika jest to zupełnie pewnem) jam a ciała pow staje jako szereg parzy stych w ypuklin (enterocoel) z wspólnego dla nich, wraz z jelitem i stru n ą grzbietow ą, prajelita;

u pierścienic jam a ciała pow staje z wcześ­

niej zróżnicow anych kom órek mezoderm y, z których rozw ija się szereg pęcherzyków p a ­ rzystych, rozłożonych po jednej parze w k a­

żdym odcinku, z każdej takiej p a ry rozw ija się z kolei jam a ciała (gonocoel). T ak więc o „parzystem w y p ukleniu“ się jam y ciała z prajelita, ja k to m a m iejsce u lancetnika, nie może być mowy u pierścienic. P u n k t ten uważać m ożna za najpow ażniejszy prze­

ciwko teoryi. Interesujących się tem i sto ­ sunkam i odsyłam do mego a rty k u łu w N. 9

„W szechśw iata11 z r. b., pod ty t. „Teorya he- m ocelu“.

Również bardzo ważnym p unktem przem a­

wiającym przeciw teoryi jest fakt, że p ierś­

cienice (a właściwie wieloszczety) posiadają nadzwyczaj charakterystyczną larw ę, t. zw.

trochoforę, której podobnej nigdy nie posia­

da żadne ze zw ierząt kręgowych.

W idzim y więc, że wyprow adzenie pokre­

w ieństw a m iędzy pierścienicam i a kręgow ­ cami napotyka na bardzo poważne przeszko­

dy, a tem samem i pochodzenia kręgowców od pierścienic nie można uw ażać za pew nik.

P rzy stąpim y z kolei do rozpatrzenia po­

krew ieństw a między kręgowcam i a jelito- dysznem i. Jelitodyszne, w których skład wchodzi niewiele przedstaw icieli (Balano- glossus, P tychodera i kilka innych), są zwie­

rzętam i morskiemi, żyją w mule na dnie m o­

rza. Dawniej byw ały one niesłusznie zalicza­

ne do g ru p y robaków właściwych, ponieważ jed n a k posiadają wiele specyalnych i bardzo charakterystycznych cech budowy, zostały więc obecnie wyodrębnione w zupełnie od ­ dzielną grupę zwierząt. M ają one ciało w y­

dłużone, złożone z kilku za sobą leżących od­

działów zwanych: żołędzią, szyją, kołnierzem, tułow iem i ogonem. Żołądź stanowi przednią (przed otw orem u stny m leżącą) część ciała.

J e s t ona przystosow ana do w arunków życia na dnie morza, nią to toruje sobie zwierzę

| drogę wśród m ułu i piasku dna morskiego.

| Otwór u stny znajduje się w szyjowym od­

dziale ciała, leżącym przy nasadzie żołędzi.

Otwór ten prow adzi do przewodu pokar­

mowego, k tó ry ciągnie się wzdłuż całego cia­

ła i otw iera się na samym jego końcu.

W przedniej części tułow ia znajduje się od­

dział oddechowy; ściana jego jest przebita całym szeregiem otworów parzystych, łączą­

cych jelito ze światem zewnętrznym. Otwory te, zwane kieszeniam i skrzelowemi, przypo-

! m inają w wysokim stopniu skrzela lancetni-

; ka. Za oddziałem skrzelowym idzie oddział i opatrzony parzystem i gruczołam i płciowemi, k tó ry ch otw ory uchodzą na zew nątrz. D a­

lej ciągnie się oddział pęcherzyków w ątrobo­

w ych otw ierających się do jelita. Resztę cia­

ła stanow i ogon. Na przekroju podłużnym przez żołądź spotykam y zgrubienie przedniej części ściany przewodu pokarm ow ego—lub n aw et jam y ustnej, które w rasta w głąb żo­

łędzi. U tw ór ten je s t porów nyw any ze stru ­ ną grzbietow ą kręgowców. Ja m a ciała u je ­ litodysznych jest, również ja k u lancetnika, produktem parzystego w ypuklenia się z em-

(9)

M 52 W SZ E C H ŚW IA T 825 bryonalnego prajelita. Zaznaczyć tu m u­

szę, że rów nie ja k u lancetnika oddział przed­

ni ja m y ciała u jelitodysznych pow staje ja ­ ko w ypuklina nieparzysta;—u jelitodysznych stanow i ona nieparzystą jam ę ciała żołędzi.

Naczynia krwionośne jelitodysznych można również porównać do pew nego stopnia z na­

czyniami znajdującem i się u lancetnika, spo­

ty kam y bowiem u nich naczynia grzbietowe ! i brzuszne.

Z całego szeregu punktów przem awiają- cych przeciw pokrew ieństw u jelitodysznych z kręgow cam i, przytoczym y tylko niektóre ważniejsze. T ak więc zgrubienie przedniej części jam y ustnej, k tóre w zrasta w we- w nętrzną część żołędzi, trudn o jest uważać za utw ór homologiczny ze stru n ą grzbieto- i wą lancetnika z tego powodu, że nie wiemy dokładnie jakiego pochodzenia u jelitodysz­

nych je s t jam a u stna (a więc i owe „zgrubię- i n ieif w ew nątrz żołędzi). W iadomo, że jam a u stna jest zazwyczaj pochodzenia ektoder- m alnego, nie jest jednak pewnem, czy tak jest i u jelitodysznych, ponieważ gdyby tak było, nie mogłoby być mowy o homologii te ­ go utw oru ze stru n ą kręgowców, która zaw­

sze je s t pochodzenia ektoderm alnego. Je- dnem słowem, kw estyą ta nie jest jeszcze do­

statecznie w yjaśniona.

J a m a ciała pow staje w zupełnie podobny sposób jak u lancetnika—przez parzyste wy- puklenie się z prajelita, jed n a k ilość p a rty c h

„w ypuklin“ jest u jelitodysznych nadzw y­

czaj mała. Oprócz pierwszej, nieparzystego pochodzenia, jam y ciała żołędzi, znajdujem y tu taj jeszcze ty lko 4 p ary tych w ypuklin, mianowicie: dwie p ary w kołnierzu i drugie dwie w tułow iu. U lancetnika jam a ciała pow staje jako p ro d ukt całego m nóstw a w y­

puklin, ju ż bowiem w oddechowej części cia­

ła naliczyć ich możemy aż około 90 par. K a ­ żda para w ypuklin tw orzy u lancetnika je ­ den odcinek, możemy więc powiedzieć, że ciało lancetnika składa się z tylu mniej wię- cej wypuklin, ile pow stało parzystych w ypuk­

lin tw orzących później jam ę ciała. J a k ju ż o tem wyżej wspom nieliśm y, dwie pary szczelin skrzelowych u dojrzałego lan cetni­

ka należy do jednego odcinka. Cały zaś oddział szczelin oddechowych u jelitodysz­

nych należy do jednej pary w y p u k lin 'ja m y ciała, a więc m oglibyśm y powiedzie, że cały

oddział oddechowy jelitodysznych, składają­

cy się z wielu par szczelin, należy tylko do.

jednego odcinka. Z tego powodu nie można uważać szczelin oddechowych jelitodysznych i lancetnika za utwory homologiczne, lecz lepiej uważać je tylko za organy analogiczne;

m am y więc tu ta j do czynienia ze zjawiskiem konwergencyi.

W szystkie te p u n k ty wraz z wieloma in ­ nemi, które tu taj nie zostały uw zględnione (jak np. brak nerek, obecność form y mło­

docianej t. zw. larw y „tornaryi", następnie pewne różnice w budowie układu nerw ow e­

go, naczyniowego i t. d.), spraw iają, że udo­

wodnienie pokrew ieństw a między jelitodysz- nemi a kręgow cam i je st nadzwyczaj u tru ­ dnione i nie bardzo naw et prawdopodobne.

R ozpatrując pokrew ieństwo kręgowców

^strunowców) z pierścienicam i lub też z je- litodysznem i, widzimy, że za każdem z ty ch pokrew ieństw przemawia pew na ilość punk ­ tów, lecz jeszcze większa ilość przeczy każ­

demu z nich. W chw ili obecnej trudno jest powiedzieć, która z ty ch teoryj m a większą racyę bytu, możemy jedn ak ju ż teraz nape- wno twierdzić, że obie nie dadzą się ze sobą pogodzić. Możliwość pogodzenia obu teo­

ryj m ogłaby mieć do pewnego stopnia wte­

dy tylko miejsce, gdyby jelitodyszne i p ier­

ścienice były zwierzętam i blizko spokre­

wnionemu W praw dzie dawniej uważano jelitodyszne za blizko spokrew nione z roba­

kami, zaliczano je naw et do g ru p y robaków właściwych, sądzono również, że rozw inęły się one z jednego wspólnego dla nich i roba­

ków typ u. Haeckel uw ażał jelitodyszne za form ę przejściową między robakam i a stru ­ nowcami. Później wyodrębniono jelitodysz­

ne w oddzielną grupę i uważano ją za do­

datkow ą do robaków. Jeszcze obecnie spo­

tykam y się ze zdaniem, że jelitodyszne są spokrew nione z pierścienicami. Pogląd ten je s t przew ażnie o p arty na powierzchownem podobieństw ie larw y pierścienic (zwanej

„trochofora) z larw ą jelitodysznych (zwaną ,,to rn aria“). W budowie jednak jednej i d ru ­ giej spotykam y bardzo ważne, zasadnicze naw et różnice. Przedew szystkiem tak zw.

blaszka ciemieniowa (charakterystyczna dla obu tych larw") leży u trochofory w ew nątrz pierścienia rzęskowego, u to rn a ry i zaś leży zew nątrz niego. Następnie trochofora po ­

(10)

826 w s z e c h ś w i a t A1" 52 siada pranerkę (nerkę pierw otną, nerkę g ło ­

wową, podobną do układu wodnego robaków płaskich), której brak zupełnie a to rn aryi.

Podobieństwo tych larw możemy raczej w y­

tłum aczyć sobie zjaw iskiem konw ergencyi (t. j. pod wpływem jednakow ych w arunków życia różne osobniki stają się zew nętrznie po­

dobne do siebie). T o rn ary a jelitodysznych i trochofora pierścienic (wieloszczetów) żyją w zupełnie podobnych w arunkach, są p rzy ­ stosowane do swobodnego życia w morzu, w skutek czego i budowa obu larw je s t ze­

wnętrznie bardzo podobna. Zw racając u w a­

gę na w szystkie te dane, dochodzim y do przekonania, że pokrew ieństw o między pier­

ścienicami a jelitodysznem i nie istn ie je , a w najlepszym razie je s t nadzwyczaj odda­

lone. W ostatnich czasach wielu zoologów uważa jelitodyszne za zupełnie oddzielną i oddaloną od pierścienic grupę.

Ponieważ pokrew ieństw o między jelito- dysznetni a pierścienicam i je s t bardzo mało praw dopodobne, przeto i pochodzenie k rę­

gowców od jak iejś wspólnej dla nich w szyst­

kich praform y, praw ie że nie je s t możliwe.

Pozostaje przeto przyznać pokrew ieństwo kręgowców z jed n ą z tych dw u g r u p —z k tórą z nich jednak, tego niem ożna zupełnie obec­

nie przewidzieć. Pomimo to chciałem jed n ak zwrócić uw agę na jednę kwestyę, która n a ­ leży, mojem zdaniem, do najw ażniejszych w spraw ie w ykazania pokrew ieństw a, a więc i pochodzenia kręgowców (strunowców); m am mianowicie na myśli sposób rozw oju w tó r­

nej jam y ciała. Podczas gdy inne p un k ty , przem aw iające za jed n ą z tych dwu teoryj, są przez zwolenników drugiej często objaśnia­

ne zapomocą zjaw iska konw ergencyi (któ­

re nawiasem mówiąc, czasami byw a przez zwolenników jakiejś teoryi filogenetycznej nadużyw ane dla w ytłum aczenia „niew ygod­

nych t. j. w ażnych i zasadniczych punktów przeczących danej teoryi), np. szczeliny od­

dechowe lancetnika i jelitodysznych, spo­

sób w jak i rozw ija się jam a ciała, jako jeden z bardzo ważnych i genetycznie stary ch m o­

mentów rozwoju em bryonalnego, je s t zja­

wiskiem stałem dla wielu g ru p zw ierząt i j a ­ ko takie musi mieć wielkie znaczenie dla w y­

prow adzenia teoryj filogenetycznych. Ja m a ciała kręgowców oraz jelitodysznych pow sta­

je w podobny lecz zupełnie odm ienny niż

u pierścienic sposób (patrz wyżej). N adając faktow i tem u (niezależnie od innych) w ięk­

sze znaczenie, doszlibyśm y do przekonania, że pokrew ieństw o kręgowców z jelitodyszne-

j mi jest bardziej praw dopodobne niż z pierście­

nicam i. G dyby jednak naw et tak było, to i w tym razie rodowód kręgowców pozostał­

by nieznany, ponieważ tru d n o byłoby nam wykazać od jakiej wspólnej praform y jelito- I dyszne i strunow ce biorą początek. Jelito ­

dyszne stanow ią zupełnie samodzielną grupę zwierząt; wprawdzie są poważne dane, do­

wodzące pokrew ieństw a ich z innem i bez­

kręgow cam i (szkarłupnie), lecz pokrew ień­

stwo to jest bardzo oddalone,

A zatem początek kręgowców k ry je się wśród nieznanych nam form przejściowych.

Dr. Witold Gądzikiewicz.

K R O N IK A NA U K O W A .

— 0 stan ie, w ja k im znajduje się m a te ry a ko lo id alna. W przedm iocie ty m G. E . M alfita- : no w y p o w iad a (Com ptes re n d u s z 28 list. r. b.) sz ereg u w a g n astęp u jący c h . W łasności, ce ch u ją­

ce koloidy, nie są, zdaje się, zw iązane z określone- m i rodzajam i su b stan cy j, lecz w y n ik a ją raczej

; z pew nego szczególnego sta n u podzielenia. M ia­

nem roztw orów koloidalnych oznaczam y uk ład y , utw o rzo n e przez ciecz, zaw ierającą w sw ej m asie c z ąstk i nierozpuszczalne, rozproszone w sposób trw a ły , k tó ry m to w a rz y sz ą zaw sze zm ienne ilości elek tro litó w ; ilości te m ogą b y ć niezm iernie d ro b ­ ne. O d zm ian w p rzjrrodzie i ilości elektrolitów zależy sta n c z ąstek koloidu. C ząstki te , b ędąc um ieszczone na drodze p rą d u elek try czn eg o , pły- no w g órę lu b w dół tego p rą d u , przyczem k ie ru ­ n e k ich przenoszenia się odpow iada znakow i jonu przew ażająceg o w śród obecnych elek tro litó w , i może zm ieniać się w raz z ty m ostatnim .

W te o ry a eh H a rd y e g o , B re d ig a , P e rrin a , Bil- litz e ra koloidy zostały utożsam ione z zaw iesinam i podobnem i do ty c h , k tó re zb a d ali n ajp ierw F a r a ­ d a y i Q uincke. M ają one sk ła d ać się z cząstek bezw ład n y c h , n aładow anych przez zetknięcie, b ą d ź o dpychających się, b ąd ź , przeciw nie, skłę- b ia jąc y ch się zależnie od p rzy ro d y obecnych jo ­ nów , przyczem nie zachodzi żadna rea k c y a pom ię­

d zy te m i jonam i, a jo n a m i, sk ład ającem i su b stan - cy ę koloidu.

G łębsze zb a d an ie koloidów „ s y n te ty c z n y c h 11 doprow adziło D u cla u x a do w niosku, że koloidy sk ła d a ją się w proporcyach, zm iennych w sposób ciąg ły — z pew nej części rodników , istniejących

> w m ieszaninie, w któ rej w zięły one początek.

K aż d a zm iana w sta n ie ich cząstek odpow iada zm ianie w skład zie, przyczem m echanizm tego i sk ła d u zasadza się n a w ym ianie rodników pomię-

Cytaty

Powiązane dokumenty

Lehra-Spławińskiego polski język urzędowy miał już pewne tradycje, sięgające czasów stanisławowskich, ale rozwinął się prawdziwie w dobie Księstwa

Z powyższego wynika, że okres pięcioletni praktyki zawodowej wymagany dla uzyskania uprawnień do kierowania robotami budowlanymi w specjalności konstrukcyjno-budowlanej w

na dodatkowym stole - jednorazowo 50 zł... na dodatkowym stole - jednorazowo

1) Przetwarzanie danych za pomocą monitoringu wizyjnego i monitoringu dostępu odbywa się w celu zabezpieczenia Zakładu oraz zapewnienia bezpieczeństwa osób przebywających

ŹRÓDŁO: OPRACOWANIE WŁASNE NA PODSTAWIE DANYCH GUS.. Omawiając rynki pracy koniecznym jest również spojrzenie na stopę bezrobocia. Zdecydowałem, aby pokazać stosunek

Przy zmianach zachodzących w organizacji kościelnej (np. zmiana parafii) problem łużyckojęzycznej ludności ewangeli- ckiej w ogóle nie jest dziś brany pod

Teren prowadzenia robót należy oznakować oraz zabezpieczyć na czas prowadzenia robót. Zapewnić odpowiednie warunki pracy sprzętu, środków transportu oraz

N ieprzystaw alność tych dwóch sfer była oczy­. wista, ale i