7 7 0 RECENZJE
W ątpliwość natury ogólnej dotyczy koncepcji pracy: czy dychotom iczny podział, zastosowany przez Kosima, na okupantów i okupowanych, prześladow ców i prze
śladowanych, zaprezentowany czytelnikowi bez w yjaśnienia, że jest to przede w szyst
kim k w estia konstrukcji i sposobu ujęcia, nie czyni krzywdy prawdzie o dziejach stolicy w tym czasie. W moim odczuciu kształtuje je w sposób zbyt nowoczesny, na m odłę dwóch następnych okupacji, zwłaszcza ostatniej. Tam rzeczyw iście nie dałoby się zastosować innego porządku niż podział na dwie społeczności okupantów i okupowanych; nie dałoby się w innych kategoriach pom yśleć o dziejach W arsza
w y. Pierw sza okupacja pruska nie stwarzała jeszcze tak arbitralnego podziału, zo
staw iając w cale obszerne płaszczyzny, na których stykało się życie jednych i dru
gich.
Barbara G rochulska
Daniel F i e l d . The End of Serfdom . N obility and B ureaucracy in Russia 1855—1861, Harvard U niversity Press, Cambridge M assachussets
— London England 1976, s. XIV, 475.
Historiografia radziecka ostatnich dziesięcioleci dopracowała się w spólnego po
glądu na genezę reform y włościańskiej 1861 roku. B yła ona jednym z owoców sy
tuacji rew olucyjnej, jaka rozwinęła się w Rosji w pierwszych latach po w ojnie krym skiej. Złożyły się tu w szczególności: gospodarczy i polityczny kryzys ustroju feudalnego, rosnący ruch oporu chłopów oraz aktyw ność rewolucyjnej demokracji.
A m erykański historyk, który uzyskał dostęp do zbiorów rękopiśm iennych w M oskwie i Leningradzie, postanowił ująć ten problem po swojem u. Historycy, jego zdaniem, interesow ali się głów nie reformą samą w sobie oraz jej następstwam i. Jego zaś interesow ał problem: jak w ogóle do tej reform y doszło? jak zdecydował się na nią carat? czemu przystała na nią, z ociąganiem się większym lub mniejszym , klasa panująca?
Jak wskazuje podtytuł książki, traktuje ona o stosunku do reform y posiada
jącej szlachty tudzież biurokracji, w tym celu zaś om awia kolejne etapy narad nad reformą, od słynnej m owy Aleksandra II w marcu 1856 do chw ili wydania ukazu 19 lutego 1861 r. Sprawy te znane są z dziesiątków opracowań, ale raczej w o g ó l
nych zarysach. Drukowana dokumentacja do tego tem atu jest kolosalna i nikt jej dotąd nie zgłębił w e w szystkich szczegółach. Nie dał jej też rady F i e l d , chociaż przerabiał ponadto zespoły archiwalne kolejnych kom itetów pracujących nad k w e
stią w łościańską, a także akta III oddziału, spuścizny Czerkasskiego, O rłow a-D aw y- dowa. Łanskoja, Szuw ałow a i inne. W przypisach pow ołuje się na około 50 w olu m i
nów z 12 zespołów; cenny okazał się zwłaszcza niedrukowany dziennik księcia A. S. M ienszykowa, dochowony w odpisie w zespole Pałacu Zimowego. Punkt cięż
kości bazy źródłowej spoczywa jednak na niezm iernie obfitym m ateriale drukowa
nym w czasie reform y oraz na późniejszych w ydaw nictw ach źródeł.
Odtworzenie i skom entowanie stadiów dojrzewania reformy: w „tajnym kom i
tecie” 1857 roku, w kom itecie „głównym ”, w komitetach gubernialnych, w komisjach redakcyjnych itd. jest samo w sobie ciekaw e i pouczające. Układ sił w kom itetach przesądził, to rzecz pewna, o ostatecznym kształcie reformy; można by za to spierać się z autorem, czy naprawdę te w ąskie grona rozstrzygały o zmianie ustroju rolnego sw obodnie i sam odzielnie. Autor dokonał przeglądu wszystkich w ysuw anych w h i
storiografii tez o „pierwszych przyczynach” reform y i dyskw alifikuje każdą z nich z osobna. Przyznaje, ac? z ociąganiem, że rozkład gospodarki pańszczyźnianej po
ciągał za sobą upadek produkcji rolnej — jednakże nie odnosi wrażenia, by rząd i w łaściciele ziem scy zdawali sobie z tego sprawę. Nie przeczy temu, że szlachta bała się poruszeń chłopskich, lecz sam jest zdania, że były to strachy w yim agino-
771 wane. K lęska w w ojnie krymskiej pociągnęła za sobą komprom itację caratu — ale to w łaśnie carat, rzekomo skom prom itowany, narzucił szlachcie reform ę agrarną.
Teza, że przesądziły decyzję w zględy m ilitarne, nie znajduje poparcia w źródłach.
Sam A leksander II, którego w ola decydow ała o w szystkim w ostatniej instancji, okazał w tej spraw ie chwiejność i brak rozeznania. Na koniec zaś: w brew usilnym badaniom M. I. N i e с z к i n e j i jej zespołu, autor nie wierzy w istnienie w Rosji ow ych lat jakiejkolw iek rewolucyjnej sytuacji...
Przy takich założeniach historia reform y sprowadza się w książce Fielda do ciągu w ew nętrznych rozgrywek m iędzy różnymi grupami wyższych urzędników i w łaścicieli ziem skich. O tych ostatnich autor wyraża się z pogardą, jako o paso
żytach, zdem oralizowanych system em sam odzierżawia, niezdolnych do skutecznej obrony w łasnych interesów. (Znacznie też wyżej stawia, jako producentów i jako polityków , w łaścicieli plantacji niewolniczych z am erykańskiego Południa!). Oczy
wiście, autor doskonale wie, że biurokracja i ziem iaństw o rosyjskie reprezentowały w gruncie rzeczy to samo środowisko, um iejętnie też ukazuje, jak interes ziem iań- stw a brał górę w urzędniczych dyskusjach nad w szystkim i innym i w zględam i — ale też, jak dalece szlachta prowincjonalna była podporządkowana naciskom z P e tersburga. Nasuw a się tu porównanie już nie z am erykańskim Południem , ale z pru
skim i junkrami. Znany w ich środowisku aforyzm: „und der König absolut, wenn er unsern W illen tu t” nie byłby do pom yślenia w Rosji carskiej.
Proces dojrzewania reform y rysuje się w ięc w recenzowanej książce jako pasmo niekonsekw entnych i nieprzem yślanych, w w ielkiej mierze przypadkowych decyzji, te zaś po w ielu zwrotach i zmianach kursu doprowadziły w efekcie do wydania ustaw y niedobrej, która też m iała zaciążyć na rozwoju gospodarki rosyjskiej i na losach sam ego caratu. Autor raz za razem odcina się od rozpowszechnionego wśród historyków poglądu, że skoro jakaś zmiana nastąpiła, to widocznie nastąpić musiała.
Z upodobaniem i nie bez poczucia humoru przytacza okoliczności uboczne, od k tó
rych zależało niekiedy podjęcie tej czy innej, ważnej decyzji. W takim ujęciu w y suwają się na plan pierw szy rozgrywki personalne, ale i w tej płaszczyźnie nie dostrzegam y godnych uwagi protagonistów. Aleksander II zaangażował się w dzieło reform y nie zdając sobie spraw y z jego konsekwencji, następnie zaś brnął dalej, nie m ogąc kwestionować w łasnej nieom ylności. Jego konserw atywni doradcy pod piórem Fielda rysują się na ogół groteskowo. Grupa „reformatorów” z Czerkasskim na czele nie m iała, zdaniem autora, rzeczyw istego w pływ u na przebieg wydarzeń.
Pozytyw ną postacią w tym całym tow arzystw ie jest, oczyw iście, R ostowcew ; ale i on, jak w ynika z tekstu, nic a nic nie znał się na sprawach agrarnych.
Historię owych rozgrywek opowiedzianych dowcipnie, z um iejętnym doborem cytat i anegdot, czyta się gładko i z przyjemnością, co jednak sprawia wrażenie, iż autor ślizga się po powierzchni wydarzeń. Jeden z rozdziałów został poświęcony działalności kom itetów gubernialnych — nie iżby, jak autor zastrzega, obrady ich i uchw ały w płynęły w czym kolwiek na ukształtow anie reform y (w istocie dykaste- rie petersburskie przeszły nad nim i do porządku dziennego) — ale ponieważ te lok al
ne dyskusje um ożliwiają bliższe rozpoznanie poglądów rosyjskiego obszarnictwa w ich zróżnicowaniu terytorialnym . Autor ma rację twierdząc (s. 221), że stanowiska kom itetów gubernialnych dadzą się rozm ieścić jak gdyby wzdłuż widm a słoneczne
go: od postulatu „pełnego surogatu poddaństwa na jednym końcu do pełnego od
szkodowania za rzeczywiste lub m niem ane straty na drugim ”. Lecz jest to tylko jeden z w ielu aspektów zagadnienia — i tylko drobiazgowa analiza przebiegu dysku
sji w 46 guberniach pozw oliłaby na graficzne zadem onstrowanie problemu. Autor poszedł tradycyjną drogą ukazywania stanow isk „typowych”, om awiając dokładniej tylko cztery komitety: niżegorodzki, sm oleński, m oskiew ski i twerski. Temu ostat
niem u, jako najbardziej „liberalnem u” poświęcił też więcej uwagi, jakkolw iek ocenił sceptycznie gotowość twerskich działaczy do w ystąpienia z programem dalej idą
7 7 2
cych, politycznych reform. Jak widać, zlekceważona została problem atyka guberni czarnoziemnych i stepow ych, a także zachodnich.
O to, że w książce tej nie znalazło się w ięcej m iejsca dla spraw polskich, trudno doprawdy w inić autora. Rosyjska historiografia przedrewolucyjna, jeśli w ogóle pisała o polskim ziem iaństw ie w związku z reformą 1861 roku, to pisała niechętnie i źle. Nowsza historiografia radziecka przeważnie w yłącza gubernie zachodnie z pro
blem atyki ogólnorosyjskiej. Radzieccy specjaliści zajm ujący się historią Litwy, B ia
łorusi i Ukrainy w X IX wieku, jeśli piszą o w ielkiej w łasności polskiej, to tylko w jej aspektach gospodarczych, albo też w alki klasow ej. Wreszcie historycy polscy, na skutek przeszkód heurystycznych i innych, rzadko kiedy podejmują tę tem atykę.
Badacz, który by chciał odtworzyć postaw ę kresowego ziem iaństw a polskiego w cza
sie narad nad reform ą w łościańską z lat 1857—1861, m iałby do dyspozycji sporo publicystyki i kilka pam iętników — z najcenniejszym i, najbardziej gruntow nym i pam iętnikam i Tadeusza Bobrowskiego na czele. O ich istnieniu Field nie ma po
jęcia, pomimo iż Tadeusz Bobrowski, jako wuj Conrada, jest osobistością dobrze znaną w św iecie anglosaskim. Biorą się stąd niektóre luki om awianej tu m ono
grafii. Nie chcąc sprowadzać w szystkiego do obsesyjnej dla nas „sprawy p olskiej”
spróbuję wskazać na przykładzie książki Fielda, co dałoby się w niej uzupełnić z polskiego punktu widzenia.
Jak wiadom o, punktem zwrotnym w naradach nad reformą rosyjską stał się re
skrypt Aleksandra II z 20 listopada 1857 r., skierow any do gen.-gubernatora Nazi- mowa, stanow iący, form alnie rzecz biorąc, odpowiedź na petycje przedstaw icieli ziem iaństw a trzech guberni: w ileńskiej, kowieńskiej i grodzieńskiej. Każdy historyk m usi w związku z tym rozstrzygnąć pytanie: czemu to w łaśnie ziem iaństw o tych okolic, niem al w yłącznie polskie, w ystąpiło pierwsze z inicjatywą zniesienia p o d daństwa. Field, rzecz zrozumiała, idzie w tym punkcie za historiografią radziecką.
Nie odpowiada mu ani teza P. Z a j o n c z k o w s k i e g o , że ziem iaństw o polskie na Litw ie znajdowało się w sytuacji przym usowej ze w zględu na grożące mu w pro
wadzenie w życie tzw. inwentarzy; ani wersja A. Ł a z u t к i, że zniesienie poddań
stw a w ym usił rosnący opór chłopów litewskich; ani też studium N. U ł a s z c z i k a o daleko posuniętym rozwoju układu kapitalistycznego w litew skim rolnictwie. Za
czerpnął za to od W. N i e u p o k o j e w a uwagę, że Litwa sąsiadowała z krajami, w których poddaństwo dawno już zostało zlikw idow ane — na ogół z korzyścią dla w ielkiej w łasności ziem skiej. Wątku tego jednakże Field nie rozwija. Tymczasem idzie tu o Prusy oraz o Królestwo Polskie. Tu dochodzimy do istotnego braku am e
rykańskiej m onografii: rozpatruje ona rozwój w ydarzeń w Rosji w oderwaniu od Europy. Tym czasem zarówno rząd carskis jak i środowisko ziem iańskie w Cesar
stw ie, m iały przed oczym a trzy w cześniejsze wzory zlikwidowania ustroju feu dal
nego: pruską reform ę regulacyjną, rew olucyjne uwłaszczenie w m onarchii habsbur
skiej oraz (w K rólestw ie Polskim) uw olnienie chłopów bez praw do ziemi, za któ
rym to przykładem poszły gubernie bałtyckie. Zarówno ziem iańskie, jak i rządowe projekty reform y rosyjskiej naw iązyw ały w ogóle i w szczegółach do tamtych pre
cedensów, naw et jeśli nie pow oływały się na nie w sensie pozytywnym lub nega
tywnym . N ajsilniej zaś z natury rzeczy reagowało na nie ziem iaństwo polskie.
Autor ąasz stw ierdza zgodnie z prawdą, że N azim ow m usiał uciec się do n a
cisku by skłonić polską szlachtę do w ystąpienia z hasłem em ancypacji chłopów — oraz że w iększość zaproszonych do narady ziem ian opowiedziała się za nadaniem chłopom w olności, bez prawa do ziemi. Nie dostrzega natom iast, że tendencje dalej idące w ieczystego oczynszowania chłopów, albo ich uwłaszczenia za odszkodowaniem b yły wśród szlachty polskiej znacznie bardziej rozpowszechnione (jakkolwiek nie dominujące), aniżeli wśród szlachty rosyjskiej, oraz że decydow ał o tym moment polityczny. N azim ow zachęcał cara do podjęcia spraw y chłopskiej na Litw ie, bo chciał w ygrać tę spraw ę przeciw polskiej szlachcie. A le i ta ostatnia podejm owała
7 7 3
spraw ę chłopską dla w ykorzystania jej — przeciwko caratowi. Patriotyczna opinia publiczna, zarówno czerwonego, jak i białego odcienia w yw ierała nieustanny nacisk na ..moszrodziejów” w ileńskich i kijow skich, w zyw ając ich do ustępstw na rzecz ludu. N acisk ten skutkował w jakim ś ułamku, który w yceniać można rozm aicie — ale bez uwzględnienia tego politycznego m otywu nie da się objaśnić specyfiki narad nad kw estią w łościańską w zachodnich guberniach.
W indeksie omawianej książki hasło „Polska szlachta” odsyła do siedm iu stron książki. W rzeczy sam ej tych w zm ianek jest w ięcej, tylko że autor nie zdaje sobie sprawy, że m ówi o Polakach. I tak, na s. 42 czytamy, że m arszałek szlachty pow.
skwirskiego upom niał potężnego m inistra Kankrina, by zadbał o los chłopów w e w łasnym majątku; otrzymał za to surową naganę z Petersburga. Nie wspom niano tu, że ów śm iałek był polskim szlachcicem . Na s. 135 zacytowano opinię S. Tru- beckiego o ziem iaństw ie guberni kijow skiej, że pozostaje ono przyw iązane do pod
daństw a, ponieważ podtrzym uje jego w ersję patriarchalną: szlachcic w ciąż jeszcze chce uważać się za ojca swoich poddanych. Autor odrzuca niniejszy sąd Trubec- kiego: szlachta rosyjska, zdaniem autora, nie bawiła się wobec chłopów w żadne sentym enty i rada była wyzbyć się w ładzy nad chłopem, na m ożliw ie korzystnych w arunkach. Czy jednak opinia Trubeckiego — m niejsza o to, w jakiej m ierze słuszna — nie w iąże się z faktem , że m ów i on o polskiej, nie zaś o rosyjskiej szlachcie?
Na s. 157 autor wspom ina o bytności cesarza w Wilnie, w 1858 roku. Wyraża się eliptycznie, cytując zapiski I. Nikotina; „Jego (cesarza) uczuciowy apel do szlachty nie spotkał się z odzewem , i tylko takt Nazim owa uratował sytuację”.
N ie powiedziano tutaj, o co poszło: szlachta polska na Litw ie oczekiw ała od cara rozszerzenia uprawnień języka polskiego, związania „Ziem Zabranych” z Kon
gresówką. Złudzenia te, rzecz jasna, zostały rozwiane, A leksander II w jednym z przem ów ień (w Mińsku) użył naw et zwrotu o „mniemanej narodowości polskiej”.
Kilku lojalistów w ileńskich w itało cesarza dytyrambami, które szerszej opinii w y dały się niesm aczne, stąd rezerwa ziem iaństw a, która ze sprawą w łościańską nie m iała w iele w spólnego.
K ilka stron dalej (s. 163) czytam y, że cesarz odm ówił rozpatrzenia projektu powszechnego wykupu powinności chłopskich, przedłożonego przez hr. Bobrińskiego, ponieważ projekt ten nie zgadzał się z ustalonym i przez cara zasadami i z jego polityką w stosunku do szlachty. Autor zna tę sprawę tylko z pośredniej wzm ianki i treści projektu nie przytacza. Można ją znaleźć w Pam iętnikach Bobrowskiego (tom II, s. 135). Szlachta pow. czerkaskiego gub. kijowskiej — w tym wypadku przeważnie rosyjska — proponowała oddać chłopom za darmo po jednej dziesięcinie na duszę a resztę ziem i zwrócić bezwarunkowo dziedzicom. U chw ała ta, jak stw ier
dza ironicznie Bobrowski, „odznaczała się radykalizm em , acz zgoła n ie bezintere
sow nym ”.
N ie m a żadnych podstaw do twierdzenia, by rząd w yw arł w p ływ na w ybory kom itetów w łościańskich w guberniach północno-zachodnich (s. 173). W ogóle kom i
tety te na Litw ie i Rusi nie d aw ały się powodować rządowi w tym stopniu, co w guberniach czysto rosyjskich. Nie jest też ścisłe, by polscy członkowie kom i
tetów narzucali sobie solidarną postaw ę aby uniknąć wm ieszania się Petersburga (s. 22i). We w szystkich siedm iu zachodnich guberniach szły w kom itetach spory bardzo ostre, projekty uchwalane w tych guberniach różniły się znacznie między scbą, zaś w gub. w ołyńskiej m niejszość kom itetu w ystąpiła z vo tu m separatum . Prawdą jest, że eksperci delegowani do „komisji redakcyjnych” z Wilna i Kijowa, jak rów nież delegaci „komisji głów nych”: w ileńskiej i kijow skiej znaleźli się w P e tersburgu w szeregach opozycji konserw atyw nej. Trudno jednakże uważać tych ekspertów i delegatów za m iarodajnych przedstaw icieli polskiego ziem iaństw a, gdyż w praktyce zostali w yznaczeni przez generał-gubernatorów: Nazim owa i W asil-
7 7 4 RECENZJE
czikowa. Trzeba także pamiętać, że polscy ziem ianie m ieli sw e w łasne racje, kiedy przeciw staw iali się — zresztą daremnie — dalej idącej ingerencji rządowej w m iej
scowe stosunki agrarne. O bawiali się nie bez racji, iż rząd zechce w ygryw ać reform ę agrarną dla osłabienia żywiołu polskiego na zachodnich kresach Cesarstwa.
Otóż nacisk kładziony na pozostawienie w rękach szlachty całej sprawy uw łaszcze
nia miał obiektyw nie rzecz biorąc w ydźw ięk konserw atywny.
Z zupełnych już drobiazgów: Autor znalazł w „Russkoj Starinie” zabawny m e
m oriał znanego historyka lw ow skiego, D enysa Z u b r y c k i e g o . Ow „starorusin”
i m oskalofil ostrzegał Aleksandra II, aby nie szedł w k w estii agrarnej na ustępstw a w obec rewolucji, bo padnie ofiarą tłum ów, jak Ludwik XVI! Autor pisze o nim:
„niejaki Zubrzycki, A ustriak!” Na tejże stronie w ypow iedź P. Jakuszkina w t łu maczeniu w łasnym autora zawiera zagadkowe określenie: „gentlem en — w ith - -n o-pan ts”. Przypuszczam , że w oryginale było: „gospoda san kiu loty”...
Sum m a sum m arum : książka stanowi interesującą lekturę; ukazuje w yraziście, w jaki sposób inteligentny Amerykanin, dobrze obeznany z tem atem, recypuje pro
blem y rosyjskie X IX w ieku. Łączny indeks imion w łasnych i rzeczowy nie obejm uje przypisów, nazw isk autorów, ani też nazw geograficznych poniżej guberni. Korekta raczej niedbała, jak na amerykańskie w ydaw nictw o naukowe; jest dużo literów ek.
S tefan K ien iew icz
Stefan K i e n i e w i c z , D zieje W a rsza w y t. III: W arszaw a w la
tach 1795—1914, PWN, W arszawa 1976, s. 388, tabl. 52, m apy 2.
Pisanie o dziejach W arszawy jest zadaniem atrakcyjnym , ale zarazem nie
zm iernie trudnym. Zawarcie w jednym , naw et pokaźnych rozmiarów, tom ie burz
liw ych i skom plikow anych 119 lat m iasta, m usiało nastręczać w ielu kłopotów. Dla niejednego z opisyw anych zagadnień brak jeszcze m ateriałowego opracowania, dla innych w ogóle nie posiadam y źródeł.
D zieje W arszawy łączą się w X IX stuleciu z losam i społeczeństw a polskiego po rozbiorach i tradycjam i jego w alk narodowowyzwoleńczych. Pom imo utraty funkcji stolicy W arszawa pozostała najw iększym m iastem polskim. Książka Stefana K i e n i e w i c z a o W arszawie lat 1795—1914 ukazuje nam to m iasto jako organizm, którego działanie skierow ane jest do w ewnątrz, autor śledzi jego dzieje niejako „po
m iędzy m uram i”, dzięki temu jest to historia miasta, a nie wydarzeń ogólnokra
jowych w nim zogniskowanych.
U schyłku XVIII w., który otwiera „W arszawę” Stefana K ieniewicza, w latach rządów pruskich, zdegradowana stolica była jeszcze m iastem prawie feudalnym , jednym z ośrodków nowo zdobytej przez Fryderyka W ilhelma II prowincji. Pod koniec X IX w . W arszawa stała się w pełni w ielkom iejska, aby przed w ybuchem I w ojny zbliżyć się do m iliona m ieszkańców, co zapew niło jej ósm ą lokatę na liście m iast europejskich. Od 1596 r., kiedy Warszawa otrzymała rangę stolicy R zeczy
pospolitej, aż do jej upadku w 1795 r., stołeczna rola była głów nym czynnikiem jej kariery. N astępow ał w ielki rozkwit budownictwa głów nie rezydencjonalnego przy znacznej dyskrym inacji interesów m ieszczaństwa i jego w pływ u na życie m iasta.
W X IX w. tempo przem ian w Warszawie w ykazało, oprócz pierwszych lat, dużą dy
namikę. K ilkunastoletni okres autonomiczngo K rólestw a K ongresowego i stołeczności m iasta został wykorzystany: przede w szystkim nastąpiły trw ałe zm iany urba-
■ nistyczne, częściowo naw et realizujące dawne śm iałe plany saskie; unow ocześniły one Warszawę, w yznaczały podstaw y dla dalszego jej rozwoju. W drugiej połow ie X IX w. następna faza wzrostu dokonywała się pod działaniem czynników ekono
m iczno-społecznych, które w łączyły m iasto w uniw ersalny, europejski system gospo
darki kapitalistycznej.