O Pożyciu
z P. Jezusem
UKRYTYM
w N. Sakramencie
N A P I S A Ł
X. S. BRA TK O W SKI T. J.
X. B R A T K O W S K I T. J.
O POŻYCIU
Z P. JEZUSEM UKRYTYM W N. SAKRAMENCIE
K R A K Ó W .
Z D R U K A R N I A. K O Z 1 A Ń S K 1 E G O . 1 9 1 0.
m &
■ ) / ( l<u/ar>> c t c ł c ie /a t n
£)(<>/* iv . a A t a f/i e n łu
I.
C o nam m ów i wiara o N ajśw iętszym Sakram encie?
G dy się głęboko i w szechstronnie za
stanawiamy nad tern, co zowietny „w y c h o w a n i e m c h r z e ś c i j a n s k i e m " , spostrzegamy, że w całokształcie jego bardzo powszechnie zbywa na nie
zmiernie ważnym czynniku a miano
wicie : brak usiłowania ze strony wycho
wawców, by wytworzyć najściślejszą łą
cznią między duszami dzieci a Panem Jezusem, obecnym wśród nas w Naj
świętszym Sakramencie Ołtarza.
Spostrzeżenie to uzasadnia się tein bardziej, skoro się widzi raz po raz, że w tych rodzinach, które zawczasu zapra
wiają dzieci do modlitwy, wszczepiają im gruntow ną znajomość prawd wiary św.
o tej Tajemnicy najżywotniejszej i naj- miłośniejszej milczy się, lub mimochodem zaledwie wspomina, nie zadając sobie pracy, by od pierwszej młodości wszcze-
— 6 —
piać w serca dziatwy żywą wiarę i przy
wiązanie do Pana Jezusa u tajo n eg o ! Czem się to tłómaczy ?
Tem, że i starsi nie mają żywej i czyn
nej wiary w tajemnicę Bożego z nami przestawania.
Najświętszy Sakrament jest bez wątpie
nia i dla nich c z e m ś ś w i ę t e m , nawet bardzo świętem, ale c z e m ś , a więc d o datkiem do całokształtu religii naszej, nie mającem jednak nic wspólnego z biegiem życia naszego nadprzyrodzonego. W idać, że ogół chrześcian ulega bezwiednie temu wrażeniu, że P. Jezus z powodu tak głębo
kiego utajenia Swego w N. Sakramencie nie oddziaływa dziś równie skutecznie przy
tomnością Swoją, jak n i e g d y ś , g d y p o d p o s t a c i ą l u d z k ą u k a z y w a ł s i ę i z b l i ż a ł d o w s p ó ł c z e s n y c h S o b i e . A tymczasem wiara św. nie prze
staje nas zapewniać, że ten Sakrament, to n i e coś, a le że to O n s a m , z Bó s t w e m i c z ł o w i e c z e ń s t w e m , t e n s am, a więc mimo bezdennego u t a j e n i a ż ywy, mimo w y n i s z c z e n i a c a ły , tak rzeczy
wiście i równocześnie na ołtarzach naszych przytomny, jak jest równocześnie w chwale niebieskiej wśród aniołów i świętych.
A więc Najświętszy Sakrament w o
- 7 -
czach żywej wiary to On, to Jezus C h ry stu s!
Przebywa O n tu nie dla duchów nie
biańskich, ale dla nas ludzi, a ponieważ jest ż y w y , więc chcący żyć z nami, wnikać w życie nasze i oddziaływać na nie, a zatem tem samem wzywa nas d o p o ż y c i a ze S o b ą w ł a ś n i e d l a t e g o , abyśmy, kierując się wiarą w obecność Jego, korzystali z Jego pobytu na ziemi.
Do tego pożycia z Nim koniecznie dążyć nam trzeba, bo jakże być chrze
ścijaninem uchylając się od osobistego wpływu na nasze życie Pana Jezusa, dawcy chrystyanizm u!
Ale jak dojść do tego ścisłego z Nim stosunku ?
O to starajmy się sami i wpływem na
szym na młode serca budzić zawczasu żywą wiarę w obecność Jego w Sakra
mencie O łtarza; za każdym razem, gdy w obecności Najświętszego Sakramentu się znajdujemy, zwracajmy się bezpo
średnio do Niego, oddając Mu w sku
pieniu cześć, myśl naszą skierujmy ku tej niezawodnej rzeczywistości, że O n w tej Hostyi jest tuż przy nas obecny.
Będąc w Paryżu, w wolnych chwilach wstępowałem do kościołów. Tam pozna
wałem z łatwością, w którym ołtarzu lub kaplicy jest Najświętszy Sakrament. Wiecie, jakim sposobem ? O to zawsze zastawałem całe grupy osób z różnych sfer społe
czeństwa, zagłębionych w głębokiej i ci
chej modlitwie u stóp ukrytego Pana w tabernakulum .
Jakże więc dojść, pytam dalej, do tego pożycia? O to w czasie Mszy św., gdy zstępuje, gdy się ofiaruje, całą duszą Nim się zająć, przenikać wiarą serce, że to On, On sam, że to O n spełnia ofiarę w tej chwili w przytomności naszej, jak niegdyś na krzyżu! Przemawiajmy do Niego, gdyż O n nas słyszy, odkrywajmy M u wszystko, co mamy na sercu, czy smutek, czy zamiar, czy grzech nasz, czy nadzieję naszą. O n zrozum ie i odpowie nam ; wtajemniczajmy O o w życie nasze.
O sobliwie po Komunii św., gdy Go mamy w sercu, nie tyle czytajmy z ksią
żek, lecz przeniknąwszy się obecnością Jego w nas, przestawajmy z Nim w sku
pieniu z ufnością i prostotą, nie p o słu gując się tu wyobraźnią, lecz usiłując korzystać z r z e c z y w i s t o ś c i .
Takie dążenie pokorne, wytrwałe do pożycia z Najśw. Sakramentem opiera się bezpośrednio na dogmacie wiary św.,
9 _
pouczającym nas o obecności p r a w d z i w e j i r z e c z y w i s t e j Pana Jezusa pod postacią chleba.
Przenikanie dusz dziecięcych i mło
dzieńczych tem światłem nadprzyrodzo- nem, wytworzy w duszach prawdziwy i żywotny stosunek do tej Najświętszej Tajemnicy, stanie się duszom Pan Jezus potrzebny, będą G o szukać, zechcą z Nim przebywać, przybędzie każdej duszy to stałe i głębokie przeświadczenie, że Pan jest na tej ziemi i często tak blizko nas.
Próbujm y zżyć się z Panem Jezusem utajonym, a O n nam dopom oże — nie będziemy się czuli s a m i i opuszczeni na tej ziemi. I On, co przyszedł przez ten Sakrament do nas i dla nas, prze
stanie być tak bardzo osam otniony na ołtarzach i w świątyniach naszych.
Mówmy jeszcze o pożyciu naszem z Panem Jezusem w Najświętszym Sa
kramencie.
Z naszej strony dążenie pokorne do najściślejszego i trwałego z Nim pożycia w p r o s t n a l e ż y s i ę utajonem u Panu.
Tak, n a l e ż y M u s i ę, O n bowiem wy
raźnie nas do tego wzywa i tego od nas się spodziewa: „ R o z k o s z ą m o j ą b y ć z s y n a m i l u d z k i m i " , mówi O n i
— 10 —
w tym celu nietylko przebywa z nami podczas Najświętszej Ofiary, nie starczy Mu nawet wstępować do wnętrza dusz naszych jako pokarm, ale wieki całe spę
dza w tabernakulum i ukazywać się ra
czy w m onstrancyi! W jakim celu? Oto, by nam wciąż przypom inać swą r z e c z y w i s t ą o b e c n o ś ć p r z y n a s , po
ciągać do dzielenia z Nim pobytu Jego na ziemi.
Jego życie doczesne nie było pustel- niczem i sam otnem : „ N a z i e m i b y ł w i d z i a n i z l u d ź m i o b c o w a ł " . Życie to było pasmem najściślejszego pożycia z ludźmi. W Nazarecie czyż nie dzielił O n życia Swego z Matką i Józe
fem ? W ciągu trzyletniego publicznego żywota, nietylko wybrał, pouczył i roze
słał Apostołów Swoich, lecz żył, dzieląc wszystko z nimi. W Betanii dzieli życie rodzinne, bierze udział czynny w ich łzach i radości. A O n tu wśród nas ż y w y , żywy życiem chwalebnem mimo ukrycia! To nie jest r z e c z m a r t w a , schowana w tabernakulum , ukazywana w monstrancyi, to On, to Pan Jezus w te j a n i e w i n n e j p o s t a c i , c h c ą c y s i ę n a m u d z i e l a ć . Słyszy O n wszystko, świadom wszystkiego. Świa
- l i
dom, czy my z Nim trwamy, czy G o zostawiamy pod okiem i strażą Aniołów.
N i c w r e s z c i e t a k w n a s n i e p o g ł ę b i a ż y c i a n a d p r z y r o d z o n e g o , j a k ż y w e z N i m p r z e s t a w a n i e .
„Kto z kim przestaje, takim się staje", mówi stare przysłowie i prawdę mówi:
Przebywając z Nim i udzielając się Jemu, stajemy się czystszymi na duszy i w czy
nach, uświęcamy się; wzrasta powoli i rozjaśnia się w nas wiara, gdyż każde zetknięcie się z Nim w Najświętszym Sakramencie wiarę tę potęguje i uży- wotnia.
Czego spieszysz do kościoła? Bo tam jest Pan Jezus! Czemu klękasz, czemu nie rozglądasz się, czemu skupiasz się i trwasz w ciszy? Bo wielbię, odwiedzam Pana Jezusa, korzę się przed Panem Je
zusem, przestaję z Panem Jezusem. Ależ O n taki ukryty? Tak, lecz sam widok tabernakulum , a tem bardziej Hostyi wskazuje mi t a k b l i s k ą o b e c n o ś ć P a n a J e z u s a , B o g a i c z ł o w i e k a , r z e c z y w i ś c i e p r z y t o m n e g o . — I tak nadzieja i miłość, wciąż wpływem Jego podsycane, stają się w duszy, co
raz bardziej żywotnemi i silniejszemi
— 12 -
i tem skuteczniejszy wpływ wywierają na życie całe.
Tym sposobem zespala się życie na
sze z życiem obecnego na ziemi Pana Jezusa. M y czerpiemy z Niego b e z p o ś r e d n i o , a O n odbiera w zamian od nas stałe dowody żywej weń wiary, mi
łości i zaufania.
Patrzmy, oto dwie osoby wchodzą ró wnocześnie do kościoła; jedna zmierza w prost do stóp Najświętszego Sakra
mentu. Mija chwila jedna, druga; bez ruchu, bez nudy, coraz ciszej i coraz dłużej trwa w skupieniu — czem u? Bo duszy tej jasno, że tu zastała — znalazła Pana Jezusa!
W chodzi druga osoba równocześnie, mając również wiarę, lecz martwą, ogląda się w prawo, w lewo, myśli o tem i o owem, stoi lub siedzi, znudzi się i znów bezmyślnie opuszcza kościół z duszą taką, z jaką weszła, n i e z w r ó c i w s z y na
wet u w a g i n a o b e c n e g o P a n a J e z u s a !
W idzi się często całe grom adki dzieci, wpadające do kościoła, pokręcą się, po
szepcą, oglądając się tu i ówdzie, zachi- choczą i wybiegają. Cóż one w inny?
Wszak one nie słyszały nawet ciepłego
- 13 -
słowa o tern, ż e w k o ś c i e l e z a s t a n ą s a m e g o P a n a J e z u s a !
W jednym dom u prywatnym, w któ
rym była kaplica, a w niej Najświętszy Sakrament, widziałem raz po raz wcho
dzące dzieci, ale jak się one ślicznie ko
rzyły, jak w prost biegły do stopni ołta
rza i to same z siebie; nikt ich nie po
syłał, biegły, bo miały zawczasu w po
joną żywą wiarę; często któreś z nich niosło najpiękniejszy kwiat, znaleziony w ogrodzie i składały go przed drzwicz
kami tabernakulum . O tak, bo miały wpojoną żywą wiarę od najpierwszych chwil życia, że Najświętszy Sakram ent - to Pan Jezus z nami na ziemi!
II.
O od w ied zan iu N ajśw iętszeg o Sakram entu.
W życiu niektórych świętych uderza nas gwałtowna potrzeba ich dusz prze
stawania z Najświętszym Sakramentem poza mszą św. i Komunią. Serce ich łaknęło odwiedzania Najświętszego Sa
kram entu, przeto gdy tylko mogli po
— 14 -
zwolić sobie na to szczęście, nieraz dłu
gie godziny schodziły im u stóp ołtarza.
Jestto bezwątpienia objaw wybitny prze
niknięcia duszy żywą wiarą w tę naj
słodszą Tajemnicę. Nasz św. Kazimierz królewicz noce nieraz spędzał u drzwi kościołów w Krakowie i Wilnie', czując po
trzebę wielbienia samotnego Zbawcy na ołtarzach naszych; a św. Stanisław Kostka, gdy był w W iedniu w szkołach, wymy
kał się po skończonej pracy do kościoła Am Hof i tam go zwykle znajdywali szukający go koledzy w takiem zatopie
niu u stóp tabernakulum, a często z roz- prom ienionem obliczem, iż zamiast go odwoływać, sami padali na kolana i prze
nikali się gorącą wiarą na widok św.
Stanisław a, przestającego z ukrytym Zbawcą. Spodziewacie się, że teraz po
w iem : - a jak m y? lub: jak d ziś?
Otóż śmiem twierdzić, ż e w ł a ś n i e w o b e c n y c h c z a s a c h zaczyna coraz bardziej prom ienieć wobec c o r a z t o w i ę k s z e g o z a s t ę p u d u s z o b e c n o ś ć P a n a J e z u s a w N a j ś w i ę t s z y m S a k r a m e n c i e ; jasnem to jest, że tę łaskę żywej wiary c h c e P a n J e z u s t e r a z u d z i e l a ć w s z y s t k i m , k t ó r z y j e j p r a g n ą ; to co dawniej
— 15 -
w tym stosunku do Jego utajonej Osoby bywało p r z y w i l e j e m n i e k t ó r y c h , dziś pociąga do Siebie wszystkich ze wszystkich warstw społecznych, dziś Pan Jezus w Najświętszym Sakramencie wi
docznie zamierza przez zbliżenie się do nas i pociągnięcie nas do Siebie, bezpo
średni wpływ wywierać na życie nasze na ziemi. Zbyt skomplikowane jest to życie wobec dzisiejszych stosunków. Mia- zmata niewiary przenikają pory dusz.
Cóż dziwnego, że O n sam osobiście chce zachować jedne, drugie łączyć, inne oświecać i nawracać pragnie osobistym swym wpływem. A my bądźmy koniecznie wśród tych, na których Pan Jezus Sam oddziaływać raczy. Lecz pamiętajmy:
„ D z i s i a j , g d y u s ł y s z y c i e g ł o s J e g o , n i e z a t w a r d z a j c i e s e r c w a s z y c h " .
Dążmy do tego, odwiedzając G o jak najczęściej, czy to mieszkającego w ta
bernakulum , czy objawiającego nam Swą obecność przez wystawienie w monstran- cyi. Słowa w Ewangelii św. Mateusza, przez Niego powiedziane, niech się do nas zastosują: „ B y ł e m w w i ę z i e n i u , a p r z y s z l i ś c i e d o m n i e " .
- 16 -
I znów wołam: Idźmy tylko z pro
stotą i pokorą!
Jakże szli do Niego współcześni Jemu na świecie? Szli, by go wielbić i prosić.
„ C z y n i ą c p o k ł o n i p r o s z ą c c z e g o ś o d N i e g o " . Idźmy, gdy czujemy ciężar naszych grzechów, aby za nie przebłagać i wydobyć się z nich! Tak szła Magdalena, nie pytając, że się narazi na wzrok i sądy Faryzeuszów, szła — u stóp Jego złożyła swe winy, swój dar, swe łzy — odeszła w pokoju, z przeba
czeniem. Pan Jezus milczał i ona mil
czała. Pan Jezus czytał jasno stan jej duszy i przebaczył, widząc w niej prócz łez, żal gorący i chęć przebłagania Go.
Odeszła szczęśliwa, uspraw iedliw iona, wzm ocniona! C zem u? Bo G o znalazła, bo się do stóp Jego rzuciła taką, jaką była, bo przyszła z tem, co miała.
Zastosujmy to do nas. O jakby dusza nasza wypogadzała się, o jakby serce nasze tajało po takiem nawiedzeniu i wy
znaniu!
Szli do Niego trędowaci, chorzy, szła owa niewiasta, chcąc tylko kraju szaty dotknąć, aby zostać uzdrow ioną z nie
mocy swojej. A my tak blisko mając G o i t a k s a m o u s p o s o b i o n e g o
- 17 —
w z g l ę d e m n a s , nie mielibyśmy iść, chociaż tyle mamy chorób i niemocy w duszach? Prow adzono doń dziatki i błogosławił je. Szukał G o młodzieniec, a w zamian otrzymał od Pana Jezusa spojrzenie pełne miłości. „A J e z u s w e j r z a w s z y n a ń u m i ł o w a ł G o " .
Prow adźm y dzieci nasze — idźcie młodzi pytać G o o przyszłość waszą, a znajdziecie u Niego radę i siłę. » C o m a m d o b r e g o c z y n i ć ? " Ach to ten Sam, z tą samą miłością i w yrozu
mieniem, co wówczas. Kiedyż Jan zaczer
pnął siłę wytrwania i światło do głosze
nia Jego nauki? Gdy spoczywał na piersi Jego.
Kiedyż Błog. M ałgorzata poznała w ca
łym blasku Serce Jego? G dy klęczała ukorzona przed Najświętszym Sakra
mentem !
G dy w pewnej parafii wiejskiej zapro
wadzono adoracyę Najświętszego Sakra
mentu, po niejakim czasie pełni wdzięcz
ności parafianie wyznali z całą prostotą:
Teraz już wiemy, że mamy tak blizko nas Pana Jezusa, a przedtem nie wie
dzieliśmy o naszem szczęściu!!
2
- 18 - III.
O słu ch a n iu M s z y św iętej.
Dziwna to i bolesna prawda, że Msza św. dla wielu chrześcian bywa jakby kartą niezrozumiałą, ceremonią zbyt długo trwającą, wśród której niejeden nie wie, co z sobą począć. Jakieś bielmo na oczach duszy nam osiadło na to, abyśmy z tego niezrównanego skarbu pożytku nie od
nosili, abyśmy w tem, co największe w religii nie brali udziału!
Mówmy, jak jest. Msza nie jest dla nas tem, czem dla chrześcijan w pierw
szych wiekach była, którzy bez wahania narażali swe życie, byle w niej ucze
stniczyć! Ponieważ starsi formalistycznie, bezdusznie zachowują się wobec tej naj
świętszej ofiary, to samo przechodzi i na dzieci i młodzież. Dzieci najprzód przy
zwyczajają się nudzić na Mszy św., po
tem powoli lekceważą ją sobie, wreszcie opuszczają Mszę, gdy tylko ich nikt nie dopilnuje.
Słuchanie, a raczej obecność tylko cia
łem w czasie sprawującej się ofiary oł
tarza, najczęściej się pojawia. Duch nie bierze udziału w tej przenajdroższej d I a n a s , z a n a s i w oczach naszych
19
spełniającej się Ofierze bezkrwawej No
wego Zakonu.
G dyśm y tu postanowili omawiać spo
soby o ż y w i e n i a naszego p o ż y c i a z Najświętszym Sakramentem, nie po
dobna zamilczeć o tym kulminacyjnym punkcie Jego z nami przebywania. Wszak Msza św. to Mysterium fid e i — Taje
mnica wiary. Tak, a któż wiarę zgłębi lub przeniknie? A Msza jest nadto ta
jemnicą tej niezgłębionej wiary. Jedyna więc wiara nadprzyrodzona, żywa, go
rąca, jest w stanie nam choć w części tę tajemnicę odsłonić. Uważmy, że taje
mnice wiary, jak n. p. Trójca św., W cie
lenie, O dkupienie i inne, j u ż zostały dopełnione, a ta „ T a j e m n i c a w i a r y "
s p e ł n i a s i ę d a l e j w p r z y t o m n o ś c i n a s z e j w k a ż d e j M s z y ś w i ę t e j , t a k s a m o p r a w d z i w i e i rzeczywiś
cie, j a k p o r a z p i e r w s z y s p e ł n i ł j ą P a n J e z u s w wieczerniku i w s p o - s ó b k r w a w y na krzyżu.
Cudow nie św. A m broży przemawia do serca kapłana w modlitwach przed Mszą św. o tej tajem nicy: profunda sunt ni
mis et sacro tecta velamine — G ł ę b o k i e s ą n a d w y r a z t e t a j e m n i c e i ś w i ę t ą z a s n u t e z a s ł o n ą " .
2*
- 20 —
Dlatego właśnie, że tak bardzo święte, muszą być przed okiem człowieka tak bardzo zakryte. Na to, aby tej zasłony 0 ile wolno, uchylić, trzeba się do tych tajemnic zbliżać w najgłębszem ukorzeniu ducha. Dlatego to Kościół kapłanom 1 wiernym każe najprzód na wstępie przeniknąć się do głębi swą niegodnością.
Kapłan wyznaje przed Bogiem swą śle
potę, swą niemoc, swe w iny: Confiteor...
mea culpa... Toż samo czyni służący do Mszy św., a z nimi wszyscy wierni winni przejąć się wielkiem i głębokiem prze
świadczeniem swej niegodności, gdyż cóż nam wobec tych świętości pozostaje do czynienia? Jedynie miłosierdzie Boże może nas d o p u ś c i ć d o u c z e s t n i c t w a w t e m świętem świętych, bo i wierni nie mają być niemymi św iad
kami tych tajemnic, ale współdziałać z ka
płanem ich przedstawiającym, w speł
nieniu Najświętszej Ofiary!
Msza Święta, to nie ceremonia, ani powiązanie szeregu modlitw i obrzędów ze sobą, ale to a k c y a, to jest ciągłe ofiarowanie, c z y n ! Dlatego uważmy, że kapłan u ołtarza jest w ciągłym czynie.
Czynem jest przygotowanie serca u stopni ołtarza. Czynem, ofiara ziemska (ofiaro
— 21 -
wanie), czynem, ofiara niebieska (konse- kracya), czynem, strawienie jej w ogniu wiary i miłości przez Komunię św .!
T a k M s z a ś w. j e s t t o a k c y a s p e ł - n i a j ą c a s i ę w o c z a c h n a s z y c h , z m i e r z a j ą c a d o z ł o ż e n i a O f i a r y N a j ś w i ę t s z e j z C i a ł a i K r w i P a ń s k i e j M a j e s t a t o w i B o ż e m u ! W czynie jest więc kapłan, gdy wyznaje swe winy i swą niegodność, w czynie, gdy błaga o zdjęcie ze siebie i z ucze
stniczących nieprawości w szelkich! Aufer a nobis... W czynie, gdy wzywa trzy
krotnie zmiłowania na to, aby ośmielił się dopełnić Ofiary na C h w a ł ę B o g u n a w y s o k o ś c i i dla zjednania „P o koju" ludziom dobrej woli. Bierzmy z nim udział w tych czynach, w tem przysposobieniu, słuchajmy, jak kapłan woła do nas: „Módlcie się bracia, ażeby O fiara moja i wasza przyjemną była u Boga Ojca W szechm ogącego".
Kapłan modli się, a następnie czyta lekcyę i ewangelię — modlitwa bowiem jest wyrazem wiary, przez modlitwę wzra
sta w nas wiara a źródłem jej jest słowo Boże: „ W i a r a b o w i e m z e s ł u c h a n i a , s ł u c h a n i e z a ś p r z e z s ł o w o C h r y s t u s o w e " .
— 22 -
Przeniknięty duchem wiary, głośno ją wyznaje — wołając: Credo — tak, bo przy tym ołtarzu spełnić on ma Myste
rium fid e i — „Tajemnicę w iary".
Idźmy dalej: W iara wzmocniona i oży
wiona modlitwą i słowem Bożem, prze
chodzi zaraz w czyn, a ty m c z y n e m j e s t o f i a r o w a n i e c h l e b a i w i n a , aby mocą władzy, danej kapłanowi od Pana Jezusa, stały się w swoim czasie Ciałem i Krwią Pańską.
0 tak, tu tylko siła wiary w skute
czność nieomylną tej władzy sprawia, iż kapłan mimo przeniknięcia się do głębi swą niegodnością, podejm uje się spełnić ten czyn niepojęty w chwili P r z e i s t o c z e n i a (konsekracyi) pewien, że go spełni skutecznie.
1 znów kapłan wznosi się duchem w modlitwie aż w niebo, wzywając Naj
świętszej Panny, aniołów, apostołów i mę
czenników, pełen ufności składa w świę
tem świętych potrzeby Kościoła i wier
nych, a tak już tą święta akcyą tylko jest zajęty, że nawet nie odwraca już więcej oblicza swego od Majestatu Bożego aż do spożycia Najświętszej Ofiary.
Akcya święta wciąż naprzód postępuje,
- 23 -
coraz bardziej zbliżając się do głównego swego celu.
1 już kapłan przestaje się modlić, lecz duchem przenosząc się do w i e c z e r- n i k a , wpatrzony okiem wiary w to, co Pan Jezus tam czynił, to samo odtwarza przy ołtarzu. W znosi swe oczy, jak Chrystus, ku Ojcu Niebieskiemu. Bierze i on ze drżeniem w swe niegodne dłonie chleb, jak Pan Jezus przy ostatniej wie
czerzy i silny wiarą, przenikając się mi
łością Zbawcy, wymawia wszechmocne słowa konsekracyi nad chlebem, a na
tychmiast upadając na kolana wobec Hostyi Najświętszej, wyznaje wobec ludu zdumieniem świętem zdjęty, że to już n i e c h l e b , ale że on Pana swego pia
stuje, ukazując wiernym, by wraz z nim pokłon Mu uwielbienia o d d a li!
To samo czyni z kielichem.
Równocześnie gdy kapłan i wierni jednym duchem wiary przejęci, korzą się bezdennie wobec wyniszczonego Zbawcy pod postacią chleba i wina, niebo zdaje się wołać do nich: „ B ł o g o s ł a w i e n i , k t ó r z y n i e w i d z i e l i , a u w i e r z y ł i".
Tak słowa Pana Jezusa, wymawiane z Jego wyraźnego rozkazu: „ T o c z y ń -
- 24
c i e n a m o j ą p a m i ą t k ę " w i e k u - i ś c i e s ą s k u t e c z n e , doraźnie spełniając to, co w y m a w i a j ą . Chleb i wino ustępują miejsca Ciału i Krwi Pańskiej. Przed oczyma naszemi to samo Ciało, które było za nas wydane, ta sama Krew, co była na krzyżu przelana na odpuszczenie grzechów, obecnie równie prawdziwie i skutecznie wstępuje przed oblicze Majestatu Bożego!
Pięknie mówi Bossuet w swych Roz
myślaniach o ewangelii: „D la nas to cud niepojęty, ale dla Pana Jezusa to zwykłe następstwo, gdyż O n przywykł spełniać wszystko, co chce, Swem słowem wszech- mocnem ". 1 dalej Bossuet: »Czyż nie starczyło Mu w Kanie Galilejskiej rzec do sług: „ N a p e ł n i j c i e s t ą g w i e w o d ą " — a już uczestnicy otrzymali najwyborniejsze w ino? „ B ą d ź z d r o w a o d c h o r o b y t w o j e j " , rzekł do niewiasty, a wyszła uzdrow iona!"
O tak, przejmijmy się mocą Jego a na- szem szczęściem, wołając wobec tego cudu miłości: „Pan i Bóg m ój".
P o s t a c i chleba i wina pozostają n i e z m i e n i o n e , byśmy mieli znak namacalny obecności Jego! Jak się to dzieje? Mysterium fid e i — „Tajemnica
- 25 —
w iary!'1 „Głębokie są zaiste Tajemnice", woła św. Ambroży, „i świętą zasnute zasłoną".
Istotą i treścią tej Ofiary, jest rzeczy
wiste każdorazowe d a w a n i e się P.
Jezusa za n a s Ojcu Niebieskiemu, w każdej bowiem Mszy św . to samo Boskie Ciało daje się za nas, w każdej Mszy św. ta sama Krew Przenaj. prze
lewa się za nas i za nasze grzechy.
Wylew Krwi tej na Ołtarzu, to nietylko pamiątka tego co było niegdyś dokonane na krzyżu, a l e f a k t o b e c n y , ta Krew i dziś skrapia dusze, poświęca i oczyszcza serca z nieprawości, twardości i ślepoty wewnętrznej; dlatego to Kościół mówi:
W i e l e k r o ć t a o f i a r a j e s t s p r a w o w a n ą , t y l e k r o ć d z i e ł o o d k u p i e n i a n a s z e g o s i ę p o n a - w i a.
Po oddaniu hołdu wraz z wiernym i Panu Jezusowi, obecnemu na ołtarzu w stanie ofiary i wyniszczenia dalej idą
cego niż na krzyżu, D uch święty przez usta Kościoła zwraca całą duszę kapłana ku Majestatowi Boskiemu, któremu przed
stawia O n Najświętszą Ofiarę, spoczy
wającą na ołtarzu, wskazując, że to ta sama Hostya „czysta, święta i niepoka
lana", którą Sam Zbawiciel złożył Bogu w sposób krwawy na Kalwaryi, a w tej chwili w stanie sakramentalnym, który przyjął na Siebie, mocą słów konsekra- cyi, na nowo uwielbia G o z tej ziemi, jako najwyższy nasz kapłan i pośrednik.
Przeto i wierni otaczający ołtarz ofiarny nie mają być biernym i widzami, ale spół- ofiarującymi. Złączeni duchem z kapłanem podają i niosą wraz z Nim tę Hostyę Majestatowi Bożemu. — Jak niegdyś sprawiedliwy Symeon stają przed obli
czem Pańskiem trzymając tę N. Ofiarę.
O tak, to ta sama Ofiara, lecz na Kalwaryi był posłuszny Ojcu Niebieskie
mu, na ołtarzu zaś słucha głosu kapłana Swego. Na Kalwaryi oddał życie dla przebłagania Ojca i zbawienia dusz, a w tej chwili wyniszcza się w tym sa
mym celu z wielkiej Swej chwały — na krzyżu b y ł O f i a r ą , a t u s t a j e s i ę H o s t y ą . Tam na Kalwaryi wyzuł się ze wszystkiego, przynajmniej pozostawia
jąc sobie postać człowieka, męża boleści, ale tu na ołtarzu nawet i z postaci ludz
kiej się wyzuł, przyjmując postać rzeczy martwej, kawałka chleba! In cruce latebat sola Deitas. A t hic latet simul et hu
manitas. Co to za niepojęta moc prze
- 26 -
- 27 -
istoczenia, dopełnionego w czasie Mszy św iętej! Jaka to tajemnica niezrównana, dla nas niedocieczona, sacro tecta vela
mine, ale w oczach Bożych pełna nie
skończonej chwały i upodobania!
Jeśli na Taborze, gdy w ludzkiej po
staci stąnął przed Majestatem Ojca, mię
dzy niebem a ziemią, to niebo nie m o
gąc utaić zachwytu swego na jego wi
dok, zawołało: „ T e n ci j e s t S y n m ó j n a j m i l s z y , w k t ó r y m e m u p o d o b a ł S o b i e " , cóż obecnie niebo sądzi 0 tymże samym Synu Bożym, n i e j a ś n i e j ą c y m blaskiem Taboru ale bez
dennie dla chwały Ojca utajonym pod postacią H ostyi?
1 oto kapłan, wpatrzony w tę Naj
świętszą Hostyę, przypom ina Ojcu N ie
bieskiemu, że to , ta s a m a o f i a r a , na której zapowiedź w ofierze Abla, Abra
hama i Melchizedecha z łaskawością 1 upodobaniem spoglądał.
W reszcie pochylony nad ołtarzem ofiarnym, błaga, by ta Przenajświętsza Ofiara przez ręce anioła wznosząc się przed Oblicze Najświętsze Boga, nam u stóp ołtarza tego zespolonym wyje
dnała „błogosławieństwo i łaski obfite".
— 28 -
Omni benedictione caelesti et gratia re
pleamur.
Nigdy tak niebo nie jest zbliżone do ziemi, jak podczas M szy św., nigdy tak Majestat Boski nie pochyla się ku nam, jak wobec tej Najświętszej Hostyi.
Ofiara ta wznosi się i nad czyśćcem i tam posyła ochłodę i wyzwolenie zje
dnoczonym z nami wspólnością życia łaski, i stamtąd ci, co tam weszli ze z n a m i e n i e m w i a r y , mocą tej Hostyi w nijdą w uczestnictwo światła i pokoju wiecznego. O gdyby się Bogu podobało uchylić zasłony, ujrzelibyśmy, jak dusze wyzwolane z czyśćca zasługami Ofiary Ołtarza wstępują z pieniem chwały w nie
biosa !
„Nobis quoque peccatoribus, n a m z a ś g r z e s z n y m " niech ta Przenaj
świętsza Hostya, błaga Kościół usty sługi swego, wyjedna p r z e b a c z e n i e , byśmy jej zasługami zespoleni, nietylko głosem, lecz sercem, stali się przez przysposo
bienie dziećmi Bożemi, w prawdzie doń wołając z Panem Jezusem, jak Sam nas nauczył: Ojcze nasz!
„Tajemnica wiary" ma być w zupeł
ności dopełnioną zespoleniem się Pana Jezusa z sercem kapłana i wiernych przez
Komunię św. Ku tej to najświętszej chwili zupełnego całopalenia zwraca Duch św. całą duszę kapłana i wiernych. Te
raz już bowiem wszystko we Mszy św.
zdąża li tylko do przygotowania bezpo
średniego dusz, na przyjęcie Pana uta
jonego !
Ciągłe działanie wiary podczas Mszy św. na duszę sprawującego ją kapłana i wiernych, tak tem świętem światłem przenika jej wnętrze, że wpatrzony w Hostyę i kielich ofiarny, woła, jakby już bez zasłony oglądając rzeczywistość:
„Panie Jezu Chryste, któryś wniósł po
kój Twój w serca apostołów Twoich - nie patrz na grzechy moje... Zgładź je w tej chwili i zjednocz nas w Kościele świętym w jedność Twej m iłości!"
„Panie Jezu Chryste, Synu Boga ży
wego, woła ponownie, uwolnij mnie przez Przenajświętsze Ciało i Krew Twoją ze wszystkich nieprawości moich i przez Twe wstąpienie do duszy mojej daj siłę pełnić wolę Twoję i n i e p o z w ó l mi nigdy rozłączyć się z T obą".
Lecz znając nędzę i nieprawość sobie wrodzoną, błaga w trzeciej i ostatniej modlitwie, by to przyjęcie Jego w Ko
munii św. nie było mu na śmierć i po
- 29 —
— 30 -
tępienie, l e c z n a w z m o c n i e n i e i z a b e z p i e c z e n i e d u s z y i c i a ł a i n a l e k a r s t w o p r z e c i w k o w s z e l k i m n i e m o c o m w n ę t r z n y m .
Pow tórnie bije się w piersi przypo
minając i przed oczy Boże stawiając swą niegodność, podnosi ducha wiarą i ufno
ścią we wszechmoc miłości Pana, Tantum dic verbum, i w nagłębszej ciszy przyjmuje Ciało i Krew Pańską, aby go strzegły i prowadziły przez życie aż do wieczności.
Tu u ważmy, że podczas Mszy św. P.
Jezus w potrójny sposób daje się nam i za nas. N a j p r z ó d d a j e s i ę z s t ę p u j ą c n a O ł t a r z j a k o H o s t y a O- f i a r n a, powtóre d a j e s i ę s e r c u k a p ł a n a , i j a k o O f i a r a d o s t r a w i e n i a , i j a k o p o k a r m , p o t r z e c i e d a j e s i ę s e r c o m wiernych uczestni
czących w Ofierze przez Komunię św.
Tak więc rzec można, że z ołtarza przenosi się ta a k c y a ofiarna w serce kapłana i wiernych. P. J e z u s s t a j e s i ę o s o b i s t ą w ł a s n o ś c i ą k a ż d e g o zkom u- nikujących, i O f i a r ą z a r a z e m za k a ż d e g o z nas. Serce, dusza nasza nie tylko jest przybytkiem, w którem zamieszkuje, ale i ołtarzem, na którem dopełnia swej ofiary. W każdej duszy zostanie stra
- 31 —
wiony ogniem wiary i miłości, i na każdej duszy sprawdzą się słowa ofiarne:
To jest ciało moje w y d a n e za was, t o j e s t k r e w m o j a p r z e l a n a z a w a s.
Po przyjęciu, najgłębsza cisza, skupie
nie, milczenie — bo cóż jest w stanie serce ludzkie lub słowo ludzkie wydo
być z siebie wobec tego, do czego Bóg go użył we Mszy św. i co mu dał, da
jąc Syna do serca ? Silentium Tibi laus...
Skutek bezpośredni i namacalny Ofiary, która spłonęła w ogniu miłości na Kal- waryi, okazał się w nawróceniu łotra po prawicy — i w przebaczeniu udzielo- nem mu w tych słowach: „D ziś jeszcze będziesz ze mną w raju". Obecnie zaś mocy tegoż N. Ciała wydanego i tej Krwi przelanej na Ołtarzu i my doświadczamy, gdy w Komunii św. daje się nam i za nas — tylko jak ów łotr poddajm y się wpływowi łaski i wiary i zwróćmy na
sze serca czerpiąc przebaczenie — niema bowiem różnicy w skuteczności ofiary — n ie mn i e j m o c y i m i ł o s i e r d z i a w P.
J e z u s i e w y n i s z c z o n y m w H o s t y i co w u m i e r a j ą c y m n a k r z y ż u — ci tyl
ko odchodzą od Ołtarza tacy jacy przyszli — którzy nie czerpią i nie korzystają.
Błogosławieństwo, którego kapłan udzie
la zgrom adzonym , jest również owocem tej Ofiary. Ewangelia ostatnia według św. Jana: „Na początku było Słowo — a Słowo było u Boga" itd. jest wyrazem przeniknięcia się wiarą, że Tego Samego, którego Boskie i ludzkie przyjście głosi uczeń umiłowany i kapłan ofiarował, przyjął i z Nim w duszy idzie w życie pełnić dalej posłannictwo swoje.
Ale czy za takie łaski jest wskazane dziękczynienie? O tak! Prócz gorących a krótkich zwrotów po Komunii świętej i modlitw tchnących wdzięcznością w koń
czącej się Mszy św., pozwólmy kapła
nowi, by sam na sam zostawszy u stóp Jego, po zdjęciu szat mszalnych, mógł Mu jeszcze błogosławić, dzięki składać i mówić za sobą i za nami! O tak, po
zwólmy, mówię z całą siłą prośby, gdyż najczęściej, właśnie najpobożniejsi biegną do zakrystyi i wymyślają najróżnoro
dniejsze interesa, zabierając kapłanowi te jedyne w dniu, te najświętsze chwile, nie dając mu w samotności i ciszy trwać u stóp Tego, którego z nieba na ołtarz, a z ołtarza do serca swego i naszego wprowadził. Przeszkadzają, by ta Hostya
- 32 -
- 33 -
Najświętsza (jak mówi Monsabre) stra
wioną została w duszy w ogniu wiary, modlitwy i miłości.
By to odczuć i choć trochę zrozumieć stan, gdy Pan Jezus jest w sercu ka
płana jak i w sercach naszych, trzeba nam koniecznie z łaską Bożą p r z e n i k a ć s i ę c o r a z a c o r a z g ł ę b i e j , tą prawdą, że Msza święta to «Tajemnica w iary", a więc, że we Mszy św., speł
niają się b a r d z o g ł ę b o k i e t a j e m n i c e , i ś w i ę t ą z a s n u t e z a s ł o n ą “.
O ich wzniosłości i głębokości nikt nie jest w stanie powiedzieć, wobec nich wszelkie rozumowanie ludzkie ustaje, zmysły milczą, Sola fides, jedyna wiara poza temi zasłonami ukazuje nam cud Bożej ku nam miłości, Jezusowego dla chwały Ojca i dla nas wyniszczenia, spełniającego się w przytomności naszej podczas Najświętszej Ofiary Mszy świętej.
IV.
K om unia a życie.
Postawmy sobie na wstępie pytanie, czy jest związek jaki między życiem na-
3
— 34 -
szem a Kom unią naszą? A więc, czy potrzebuje dusza nasza Komunii św., czy jej pragnie? Czy ten pokarm Boży wy
wiera swój wpływ na bieg życia naszego ? Wszak przez Komunię sam Pan Jezus daje się n a p o k a r m duszom naszym, by żyć mogły nie t y l k o ż y c i e m d o c z e s n e m l u d z k i e m , lecz nadto i p r z e d e w s z y s t k i e m , aby miały życie nadprzyrodzone, Boże.
Pierwsi chrześcijanie, którzy żyli całą pełnią życia nadprzyrodzonego, wołali, zachęcając się do do Komunii św.: Eamus ad vitam. „Idźmy po życie".
G dy się jednak wpatrzymy w nasze życie i tryb jego, to ogólnie mówiąc, musimy przyznać, że Komunia św. nic wspólnego z życiem naszem nie ma.
Jedni stronią od niej, ile tylko m ogą;
inni idą wprawdzie raz w rok, a jednak widocznie nie zasmakowali w tym «Chle
bie żywym", gdyż ponownie nie wracają do Stołu Pańskiego. Są i tacy, co częściej się ukazują u stopni ołtarza, lecz czynią to urzędowo, zimno, jakby z oczyma zamkniętemi. A więc u tych dusz życie idzie swoim trybem — a Komunia jest tylko oderwanym aktem bez konsekwen- cyi żadnej, bez żadnego w p ły w u ! Pan
35 -
Jezus zaś wręcz przeciwnie sądzi, bo w tym właśnie celu dał Siebie na po
karm, byśmy G o jaknajczęściej p o t r z e b o w a l i przyjmować, a tem samem naj
ściślejszy zadzierzgnęli węzeł między ży
ciem naszem a tym Bożym pokarmem.
0 ile jasno każdy pojmuje, że istnieje n a j ś c i ś l e j s z y z w i ą z e k między zwy
kłym pokarmem, a życiem materyalnem, między strawą, jaką karmimy umysł, a rozwojem lub rozkwitem życia um y
słowego, o tyle zapoznaną jest ta p r a w d a ż y w o t n a , że również i to życie Boże, nadprzyrodzone, które nam Bóg wlewa do duszy, przez zasługi C hry
stusa Pana, p o t r z e b u j e k o n i e c z n i e p o k a r m u , a to również Bożego, nad
przyrodzonego, dla zachowania się w sile 1 rozwoju.
By to życie Boże w nas mogło wy
dawać czyny trwałe, obfite, by mogło karmić, ożywiać i uświęcać życie nasze ziemskie, trzeba je zasilać Komunią św iętą!
Pan Jezus zapowiada nam uroczyście, że po to przyszedł, „abyśmy życie mieli i w obfitości je m ieli". Źródła nowego tego życia trysnęły z ran Jego zbawczych na Kalwaryi — wstępuje ono w nas
3*
- 26 -
w Sakramentach Chrztu i Pokuty, a utrzy
muje się i rozwija przez pokarm Boży, t. j. przez Komunię świętą! Tak nieza
wodnie.
Słusznie O M onsabre uważa, „że Ko
munię św. przedstawiano nieraz jako n ad obowiązkowy i oderwany akt pobożności, podczas gdy ona j e s t n i e z b ę d n ą w ekonomii życia chrześciańskiego, a tem samem najżywotniejszym czynem praw dzi
wego chrześcianina".
By zaznaczyć dobitnie ścisły związek między życiem nadprzyrodzonem duszy a Komunią św., przygotowuje Zbawiciel nasz umysł do zrozum ienia tej prawdy, karmiąc rozm nożonym cudownie Chle
bem doczesnym tłumy, wsłuchane w jego Boską naukę, na co? Aby „ n i e u s t a l i w d r o d z e " , a nakarmiwszy je, zapo
wiada, że jeszcze więcej im da, t. j C h l e b ż y w y , zstępujący z nieba, nie już na p o s i ł e k c i a ł a , ale na pokarm duszy, by żyła wiecznie. Ten pokarm, nie będzie jak manna, która tylko życie doczesne utrzymywała, lecz b ę d z i e N i m s a m y m . „Jam jest Chleb żywy, który z nieba zstąpił". Da pożywającym siły Boże, iść przez to życie ziemskie w ł a s c e i m i ł o ś c i J e g o aż do
- 37 -
bram niebieskich, „Ojcowie wasi jedli mannę na puszczy i pomarli — kto (zaś) pożywa tego chleba (żywego), żyć będzie wiecznie".
Manna na puszczy była istotnie zasa
dniczym p o k a r m e m dla Izraela, bez niej byliby z głodu zginęli, in terra in
via et inaquosa. Manna, karmiąc mło
dych, rozwijała ich siły na dalsze życie;
manną posileni starsi mogli znosić trudy i prace codziennego życia — podobnie i K o m u n i a św., codziennie zstępując na ołtarz i w serca wiernych, będzie im pokarm em , wzmacniającym siły wiary i miłości w serca młodych —moc i ener
gię życia dla Boga w serca dojrzałych ludzi, — „albowiem Ciało Moje p r a w d z i w i e jest pokarm, a Krew Moja p r a w d z i w i e jest napój". A w i ę c n i e d o d a t e k , n i e n a g r o d a , al e, p o d s t a w a ż y c i a , b o to p o k a r m .
„ B e z e m n i e — mówi Pan Jezus — n i c u c z y n i ć n i e m o ż e c i e " . Tak jest; ale na to, aby właśnie z Nim być stale połączonym, aby nie być bez Niego, d a j e s i ę w K o m u n i i ś w. na naj
ściślejsze z e s p o l e n i e duszom. „Kto Mnie pożywa, mieszka we Mnie, a Ja w nim ". Czyż te słowa nie mówią nam
— 38 —
jasno, że to zespolenie duszy z Nim, a to nietylko przez miłość, ale i przez sakramentalną w nas obecność, a więc z Bóstwem i człowieczeństwem Jego, spełnia się przez Komunię św. „A gdy przeminie — powiada Bossuet — ta Chrystusowa s a k r a m e n t a l n a u n i a z d u s z ą , pozostaje nadal wskutek niej ściślejsze zespolenie przez łaskę z Bóstwem Jego, pozostaje p r a g n i e n i e sakram en
talnego łączenia się z Nim ponownie, pozostaje p r a w o do następnego za
silania duszy tym Chlebem żywota".
K o m u n i a j a k o p o k a r m d u s z y dana jest na to, by najściślejszy wywie
rała wpływ na życie, a więc na ducha, ożywiającego nasze czyny duchowe i ze
wnętrzne, walki, prace i przedsięwzięcia;
aby wpływ wywierała na nasz umysł, serce i całokształt życia.
A le j a k i m s p o s o b e m ? Uważmy, że tak jak Pan Jezus jest w Hostyi bez
dennie utajony, tak i wpływ jego sakra
mentalny nie bywa przeważnie nama
calny, lecz cichy i tajemniczy — a je
dnak! tak jak obecność Jego mimo uta
jenia jest r z e c z y w i s t ą , tak i działanie Jego w nas, c h o ć u k r y t e , b y w a j e d n a k s k u t e c z n e , gdy Mu nie
— 39 —
przeszkadzamy i gdy z Nim usiłujemy współdziałać.
Określił O n Sam najdosadniej r o- d z a j S w e g o w p ł y w u n a ż y c i e nasze przez przyjmowanie G o w Ko
munii św., mówiąc: „Jako Mnie posłał żyjący Ojciec i Ja żyję dla Ojca, a k t o M n i e p o ż y w a i o n ż y ć b ę d z i e d l a M n i e " (Jan VI, w. 58). Oto jasno wypowiedziane wszystko! O n żyje ży
ciem Ojca i przeto życie Jego jest na chwałę i cześć tegoż Ojca poświęcone;
kto G o pożywa podobnie w tein poży
waniu, stając się uczestnikiem życia sa
mego Jezusa, znajduje niespożyte siły, by życie swe skierować dla Jego chwały, dla Jego miłości i dla Jego sprawy.
Siła, chęć i światło, by żyć według praw Bożych, by przenikać życie duchem Jego, sprawę Jego uważać za sprawę swoją i by módz i chcieć stale do siebie sto
sować te słowa św. Jana Chrzciciela:
„O n ma róść, a ja umniejszać się" (Jan r. III.), a więc ciągłe ustępowanie swego j a woli Jego, upodobaniom Jego, sprawie Jego, czyli siła do codziennej walki z swojem ja na korzyść Pana Jezusa, nie jest czem innem, jak w p ł y w e m
- 40 —
Komunii św. na życie nasze — a to wiele — to wszystko!
Wreszcie znajdujem y jeszcze jedną wielką prawdę w słowach Pana Jezusa, zapisanych u św. Jana w r. VI, o wpły
wie tego clileba na życie nasze, a to 0 wpływie nietylko na doczesność naszą, by chrześcijańską była, ale i na wiecz
ność całą!
„Kto pożywa Ciała Mego i pije Moją Krew, ma żywot wieczny, a Ja go wskrze
szę w ostatni dzień" (Jan IV, w. 55).
To znaczy, że Komunia św. na ziemi u t r w a l a n a s w ż y c i u B o ż e m n a d p r z y r o d z o n e m z d n i a n a d z i e ń , aż przyjdzie ostatni dzień życia 1 to, c o b y ł o t u ż y c i e m ł a s k i , t a m s t a n i e s i ę ż y c i e m c h w a ł y . Tu bowiem przez wiarę — in aenigmate.
Tam zaś — sicuti est — jakim jest, tam dopiero poznamy, żeśmy się nie mylili wielbiąc O o i karmiąc się utajonym, gdyż Tego Samego tam oglądać i po
siadać będziemy!
O Boże, co za pokarm nam dajesz! „P a
nie, daj nam zawżdy tego chleba" (Jan VI, 34), gdyż ten chleb, wlewając siły do życia z Tobą i d l a C i e b i e tu, mocą swoją zaprowadzi nas in aeterna tabernacula.
— 41 —
Jakaż to straszna szkoda, że tyle dusz jeszcze tego chleba nie pożywa, smaku jego nie zna, zapoznając wartość jego odnośnie do swego życia! „W yschło serce moje — mówi Psalmista — gdyż zapomniałem pożywać chleba m ego!"
Tak, dla tej to przyczyny mało jest d u cha prawdziwie chrześcijańskiego w ży
ciu ogółu, gdyż od tego, co go krzewi i najskuteczniej wytwarza - stronimy.
Rozłam między życiem a Komunią św.
rozpoczyna się u nas od lat najm łod
szych. Dzieci i młodzież idą ślepo i ma
chinalnie do Komunii św., idą zaś dla
tego tak bezdusznie, bo widzą to u star
szych i przesiąkają tą atmosferą, wytwo
rzoną przez ogół w stosunku do Komunii św. i dlatego, skoro tylko mogą, zaprze
stają komunikować i to w ł a ś n i e w e- p o c e , w k t ó r e j K o m u n i a ś w.
b y ł a b y p r a w i e j e d y n ą i c h o s t o j ą , oddziałującą w kierunku dodatnim na całe ich życie. Dziwimy się, że mało dusz ma pojęcie o pracy nad sobą — krótko odpowiem na t o : bo stronią od Komunii św., a to od dzieciństwa. Dzie
ciństwo i młodość będąc tak ważną chwilą w życiu każdego, jest czasem, w którym formuje się charakter, kiedy wnikają
- 42 —
w duszę zasady dobre lub złe, nabiera się wówczas przyzwyczajeń, które na całe życie pozostają; czemuż takiego elementu najświętszego i najskuteczniejszego, jakim jest w p ł y w b e z p o ś r e d n i P a n a J e z u s a n a d u s z ę m ł o d ą , pozba
wiać lub go pomijać! Na czemże oprze się młody, by w tym peryodzie życia najbardziej wystawionym na walki i po
kusy, zwyciężać m ężnie? Budźmy więc zawczasu w młodzieńczych latach od pierwszej Komunii św. głód tego świę
tego pokarmu i potrzebę jego nieodzo
wną, odsłaniajmy młodzieńczym umysłom n i e t y l k o w i e l k o ś ć i ś w i ę t o ś ć t e j T a j e m n i c y , lecz ukazujmy im i skuteczny jej wpływ na czekające ich zapasy życiowe. Jest to dowiedzionem, że przez częstą Komunię św. stosunek dusz młodych do Pana Jezusa staje się żywy i ścisły, Komunia św. bowiem po
tęguje wiarę, nadzieję i miłość, a to nie przelotną, ale stałą, wlewa siłę w serca rozpoczynające życie wewnętrzne do za
pierania się siebie, do zwyciężania kieł
kujących w młodości złych skłonności, hartuje wolę, w zbudza zapał do wszyst
kiego, co Boże. Sobór Trydencki zape
wnia, że Chleb ten Boży ma nadto moc