Zbigniew Nowak
"Z historii i teorii literatury", seria
trzecia, Konrad Górski, Warszawa
1971, Państwowe Wydawnictwo
Naukowe, s. 344 + errata na wklejce :
[recenzja]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 64/1, 386-392
1973
K o n r a d G ó r s k i , Z H ISTO RII I TEORII LITER A TU R Y . S eria trzecia.
W arszaw a (1971). P a ń stw o w e W y d a w n ictw o N au k ow e, ss. 344 + errata n a w k le jc e .
N o w y tom stu d iów K onrada G órskiego — pod ob n ie jak tom y p o p r z e d n ie 1 — obok prac o ch arakterze sy n tety czn y m za w iera szczeg ó ło w e prace h isto ry czn o lite
rackie, tek stologiczn e i język ozn aw cze. Z n am ien n ą cech ą stu d ió w G órsk iego — bez w z g lę d u na to, jakiej on e d zied zin y d otyczą — jest ich orien tacja teoretyczn a, p rze
ja w ia ją c a się bądź w e w stęp n ej reflek sji nad poruszaną p ro b lem a ty k ą literack ą, b ądź w k oń cow ych u ogólnieniach. S p otyk am y zresztą osobne p rzyczyn k i teo rety czn e, ja k szkic o znaczeniach term in u „tek st” c z y szkic o zw ierzęciu jako sym b olu li t e rackim .
N a serię 3 zło ży ły się studia p o w sta łe g łó w n ie w la ta ch I960—1970. Ich z n a k o m ita w ięk szo ść — podobnie jak to b yło w tom ach ogłoszon ych w cześn iej — p o św ię c o n a została M ick iew iczow i i litera tu rze rom antycznej. W n ow ej serii n ie z n a j
d ziem y natom iast litera tu ry ren esan sow ej, jeśli n ie liczy ć n ie w ie lk ie g o szkicu pt.
P ro leg o m en a do za r y su h is to rii lite r a tu r y p o ls k ie j X V I w ie k u , sta n o w ią ceg o , p ro jek t zam ierzon ego dzieła.
Ze stu d ió w m ick iew iczo w sk ic h w y ró żn ia się In te rp u n k c ja w „P an u T a d e u szu ”.
A u tor rozpraw y — zan im poddał szczegółow ej a n a lizie p rzesta n k o w a n ie P an a T a d e u sza — zajął się zw y cza ja m i in terp u n k cyjn ym i p rak tyk ow an ym i w litera tu r ze p o lsk iej w drugiej p o ło w ie X V III i p ierw szej p o ło w ie X IX w iek u . O kazało się, że w tek stach p rozaicznych i w ierszo w a n y ch pochodzących z teg o czasu sp otyk am y in terp u n k cję retoryczn o-in ton acyjn ą. B yła on a sto so w a n a n ie ty lk o w p rak tyce p i
sarsk iej : doczek ała się ta k że k od yfik acji pod p iórem O nufrego K op czyń sk iego.
In terp u n k cji typ u retoryczn o-in ton acyjn ego — g łosi G órski — n ie w o ln o d y sk w a li
fik o w a ć z tego pow odu, że różni się ona w sposób zasad n iczy od p rzesta n k o w a n ia dziś ob ow iązu jącego. W szczególn ości n ie m ożn a tak p ostęp ow ać z p rzesta n k o w a n iem P an a T a d eu sza u k szta łto w a n y m w ed łu g p ra w id eł reto ry czn o -in to n a cy jn y ch . T oteż Górski w y sn u w a w n io se k (już zresztą zrea lizo w a n y przez n iego w ed y cji k rytyczn ej P ana T a d eu sza w t. 4 D ziel w s z y s tk ic h M ick iew icza z r. 1969), b y za
ch o w a ć o w o sw o iste M ick iew iczo w sk ie p rzestan k ow an ie.
O m aw iana rozpraw a n ie ogranicza się ty lk o do w sp o m n ia n eg o p roblem u te k sto - lo g iczn eg o ; m a b o w iem tak że se n s o góln iejszy: w y d o b y w a na ja w p ew n ą w ła ś c i
w o ść d aw n iejszej literatury, w ła ściw o ść, której n ie w o ln o pom ijać w decyzjach e d y torsk ich i, w k o n sek w en cji, w badaniach w a r stw y b rzm ien iow ej tek stó w lite r a c k ich 2. D odajm y, że n asu w a się tu jed n ak p roblem n atury — by tak p o w ied zieć — d yd ak tyczn o-sp ołeczn ej. R esp ek tow an ie in terp u n k cji retoryczn o-in ton acyjn ej, zn a m ien n ej dla literatu ry p olskiej do okresu rom an tyzm u w łą czn ie, b ęd zie a k tu a ln e w ed ycjach o ch arakterze śc iśle n aukow ym , tj. krytyczn ych . B o np. w w y d a n ia ch p op u larn on au k ow ych czy szk oln ych n ależałob y d ok on yw ać m od ern izacji p rzestan k o
1 Z h isto rii i te o r ii lite r a tu ry . [Seria p ierw sza]. W rocław 1959. (Zob. Z. S t e - f a n o w s k a , rec. w : „P am iętn ik L itera ck i” 1962, z. 1); Z h is to rii i te o r ii lite r a tu r y . S eria druga. W arszaw a 1964. (Zob. Z. J. N o w a k , rec. w : jw ., 1966, z. 4).
2 D o sp raw y tej G órski p ow rócił w a rty k u le O w y d a n iu k r y ty c z n y m „P an a T a d e u sza ” glos e d y to r a („P am iętn ik L itera ck i” 1971, z. 1, s. 331 n.) p od k reślając p o trzeb ę opracow ania d ziejów in terp u n k cji p olsk iej, jak w ogóle in terp u n k cji ję z y k ó w kręgu europejskiego. O kazało się np., że n a w et filo lo g o w ie k lasyczn i takiej h isto rii interp u n k cji n ie m ają. Zob. też K. G ó r s k i , Z a g a d n ien ie in te r p u n k c ji w w y d a n ia c h k la s y k ó w p o lsk ich . „B iu letyn P o lo n isty czn y ” 1971, z. 42.
w a n ia — z u w a g i na m a so w eg o odbiorcę, który w tek stach k la sy k ó w w id zi p e w ie n w zó r czy m o że ob ow iązu jącą n orm ę język ow ą.
A rty k u łem C za s p o w sta n ia I części „D z ia d ó w ” G órski w łą c z y ł się do trw a ją cej ju ż od k ilk u d ziesięciu la t d ysk u sji nad tą k w estią. M ian ow icie n a w ią za ł do d a w n ej h ip o tezy J ó zefa U je js k ie g o 3, k tóry d a to w a ł cz. I na p rzełom la t 1822 i 1823, w i dząc w niej rodzaj d okom ponow anej przez p oetę ek sp ozycji w stosunku do p o w sta ły c h w c z e śn ie j części II i IV. H ip otezę U jejsk ieg o u zasad n ia G órski argu m en tam i za czerp n ięty m i z p orów n an ia p ew n y ch m o ty w ó w cz. IV i I: choćby sto su n ek d u ch o w ień stw a do obrzędu „d ziad ów ”, pred estyn acja m iło sn a itp. Np. m o ty w o sta tn i w y stę p u je co p raw d a w cz. IV, a le dopiero w cz. I o sią g a on rangę p ow szech n eg o p raw a d zia ła ją ceg o w n atu rze i św ie c ie ludzkim . J esteśm y w ię c w ty m w y p a d k u św ia d k a m i w y ra źn eg o rozw oju p ew n ej k on cep cji poetyck iej. A rgu m en tację tę d o
p ełn ia jeszcze jed en szczegół: otóż fragm en ty opery W ebera W o ln y s tr z e le c — m. in. C hor d e r J ä g er (z aktu III), który b y ł w zorem dla P ie śn i Strzelca z I cz.
D zia d ó w — M ick iew icz m ógł poznać w 1823 roku. Tak w ię c hipoteza U jejsk ieg o na tem a t czasu p o w sta n ia I cz. D zia d ó w — w ś w ie tle n ow ej argu m en tacji G ór
sk ieg o — n ab iera cech y jeśli n ie p ew n ości, to zn aczn ego p r a w d o p o d o b ie ń stw a 4.
O dnotujm y dalej całą grupę studiów , które w y ro sły na m argin esie trw a ją cej od la t pracy n ad S ło w n ik ie m ję z y k a A d a m a M ic k ie w ic za . S ą to przede w s z y s t
k im p rzyczyn k i p o św ięco n e le k sy c e M ick iew iczow sk iej, przy czym G órski w y d o b y w a z w ła szcza relik ty starop olszczyzn y, zap ow iad ając d alsze s w e dociek an ia nad tą k w e stią (s. 283).
S ło w n ik ję z y k a A d a m a M ic k ie w ic z a n ie ty lk o u ła tw ia d ogłęb n e p ozn an ie w ła ś c iw o ści język a autora P an a Tadeusza-, p ozw ala ta k że w n ik n ą ć w M ick iew iczo w sk i ś w ia t p o ety ck i. D laczego to np. boh aterk a w ie r sz a D o M *** gra n a „arfie”, a n ie na fortep ian ie, skoro M aryla W ereszczaków na, p ierw ow zór bohaterki, p o słu g iw a ła się w ła śn ie ty m drugim in stru m en tem . B y o d p o w ied zieć na to pytan ie, G órski p rzed sta w ia c z y te ln ik o w i d zieje w y ra zu „harfa (arfa)” w język u p olskim i w te k stach p o ety ck ich M ick iew icza, biorąc ró w n ież pod u w a g ę ów czesn ą k o n w en cję li t e racką, w y w o d zą cą się z an gielsk iej rom antyki, k o n w en cję, w której h arfa ja k o p e w ie n p o ety ck i rek w izy t m ia ła d on iosłe znaczen ie. N a p o d sta w ie lek sy k a ln ej, d a nej przez S ło w n ik ję z y k a A d a m a M ic k ie w ic za , oparty jest in n y jeszcze artyk u ł:
J a k M ic k ie w ic z n a z y w a ł s w ą d o m o w ą o jc zy zn ę ? O trzym ujem y tu w p ełn i u d o k u m en to w a n ą o d p o w ied ź na to pytanie.
Z k ilk u prac p o św ięco n y ch S ło w a ck iem u w y ró żn ić n a leży rozpraw ę pt. A d r e sa tk a „ R o złą c z e n ia ”. P o d ejm u je tu G órski roztrząsany od r. 1940 (tj. od w y stą p ie n ia E u gen iu sza K ucharskiego) p roblem — do kogo w iersz R o złą c ze n ie jest sk iero w a n y : do m atki p o ety czy do M arii W od ziń sk iej? D a w n iejsi b adacze n ie m ieli w ą tp li
w o ści, że do W od ziń sk iej. D opiero K u charski pod n iósł okoliczność, że tylk o m atk a
3 J. U j e j s k i , P o rzą d e k i cza s p o w sta n ia „ D zia d ó w ” m ło d zie ń c zy c h . „R uch L itera ck i” 1928, n r 9.
4 O statnio za h ip otezą U jejsk ieg o op o w ied zia ła się tak że Z. S t e f a n o w s k a („P am iętn ik L itera c k i” 1970. z. 1, s. 365) : za ta k im d om n iem an iem — jak p isze — p rzem aw ia „w zg lą d w c a le nieb łah y, że stosu n k ow o prosto godzi w szy stk ie fa k ty i św ia d ectw a d ok u m en tów (m. in. p o zw a la u n ik n ąć chron ologiczn ych łam ań ców w e b e - r o w sk ich )”. T ak w ię c n ie u trzym ałab y się teza S. P i g o n i a (F o rm o w a n ie „ D zia d ó w ” części d ru g ie j. R e k o n str u k c ja g en e ty c zn a . W : W ią za n k a h isto ry c z n o lite ra c k a . W arszaw a 1969, s. 105), że nad cz. I D zia d ó w p racow ał poeta w 1821 r. (m oże w styczniu), a p o tem p o n o w n ie w sty czn iu 1823.
p o ety n ie m ogłaby sob ie w yob razić krajobrazu szw ajcarsk iego, o k tórym w w ierszu je s t m ow a. Bo W odzińska, jako m ieszk an k a G en ew y, dosk on ale p rzecież zn ała p e j
zaż nad L em anem . A w ię c adresatką R o złą czen ia b yła Salom ea Bécu.
Za p rzyp u szczen iem K u ch arsk iego op o w ied zieli się Ju liu sz K lein er i C zesław Z g o r z e ls k i5. O dm ienne stan ow isk o za ją ł Górski, w y su w a ją c rozm aite argum enty;
w śród n ich na szczególn ą u w a g ę zasłu gu ją te, w k tórych ze sta w ia on R o złą c ze n ie z p óźn iejszym i u tw oram i S łow ack iego, z n ie dokończonym listem poetyck im Z N iłu.
D o *** oraz z dygresją w II p ieśn i B en io w sk ieg o . W obu tych u tw o ra ch G órski w id z i nap om k n ien ia o W odzińskiej, m a ją ce stan ow ić ech a R o złą czen ia .
Z w y w o d a m i G órskiego p o lem izo w a li W iktor W eintraub i C zesła w Z g o r z e lsk i6, p rzy ch y la ją c się do tezy K uch arsk iego i K leinera. N ie sposób tutaj refero w a ć całej tej p asjonującej dyskusji, dostępnej zresztą ła tw o n a łam ach „P a m iętn ik a L ite rack iego” i c z ę ścio w o w om a w ia n y m przez nas tom ie. W ydobyć z niej w sza k że n a le ż y n ow ą prop ozycję m etod ologiczną G órskiego, który operując narzęd ziem a lu zji, a w ię c kategorii ta k w a żn ej dla S łow ack iego, u siłu je o d n a leźć w jego p óźn iej
szej tw órczości a lu zy jn e n a w ią za n ia do R o złą c ze n ia i stw arza w ten sposób k on tek st literack i, m ający u ła tw ić rozw iązan ie zagadki. Czy m etod a ta d oprow adziła d o ostateczn ego zw y c ię stw a tezy o W odzińskiej jako ad resatce R o złą c z e n ia ? M ożna w to w ą tp ić. A to dlatego, że o w a m eto d a ró w n ie dobrze d ostarcza argum entu d la tezy p rzeciw n ej.
S próbujm y spojrzeć na R o złą c ze n ie w k on tek ście w c ześn iejszej tw órczości p o e
tyck iej S łow ack iego. C hodzi m ia n o w icie o w iersz pt. M a tk a d o syn a, datow an y:
„ K rzem ien iec, 1829 г.”, a p isan y zap ew n e tu ż przed w y ja zd em p oety do W arszaw y, z k o ń cem sty czn ia o w eg o r o k u 7. P od m iot liry czn y zw raca się ze sło w a m i p o żeg n a n ia i b ło g o sła w ień stw a do od jeżd żającego syn a, który w stę p u je „teraz w trudną ży cia drogę”. W obcych krajach syn, gdy go n aw ied zi uczu cie osam otn ien ia, w in ien ch oć m y ślą w racać „w ojczyste k rain y” i w sp o m in a ć rod zin ę i dom , w którym sp ęd ził la ta d ziecinne. A w te d y „I m atka, która zn iosła s m u t e k r o z ł ą c z e n i a , /C zy liż tak że n ie zysk a m iłości w sp o m n ien ia ? ” (podkreśl. Z. J. N ow ak). B rzm ią tutaj te sam e m o ty w y sło w n e, które sp otyk am y w p ierw szej zw ro tce R o złą czen ia . C zy n ie m ożna by w u tw o rze szw ajcarsk im up artyw ać p ew n ej a lu zji d o utw oru k rzem ien ieck ieg o ? To zn aczy: czy n ie m ożna by w R o złą c ze n iu w id z ie ć p oetyck iej r ea liza cji prośby m atczyn ej, przekazanej S łow ack iem u w w a żn y m m o m en cie ży cio w y m , a w ię c prośby, o której m ógł nieraz p am iętać? Z teg o p u n k tu w id zen ia ad re
sa tk ą R o złą c ze n ia byłab y m atka, n ie M aria W odzińska.
W ysu w ając tak i argum ent, p am iętam y oczyw iście, że u tw ór k rzem ien ieck i — ja k głosi jego w y d a w c a 8 — jest n iep ew n eg o au torstw a; że, być m oże, autorką w ie r sz a je st m atka p oety. D odajm y od razu, iż to n ie p od w aża n a szeg o argum entu.
B o S ło w a ck i m ógł ty m bardziej pam iętać o prośb ie m atki, skoro b y ła m u p rzek a
za n a w fo rm ie p oetyck iego utw oru.
5 J. K l e i n e r , S ło w a c k i. Łódź 1947, s. 94 i 297. Tu w ia d o m o ść o tw ierd zen iu K ucharskiego. — Cz. Z g o r z e l s k i , O liry k a c h M ic k ie w ic z a i S ło w a ck ieg o . E seje i stu d ia . L u b lin 1961, s. 208 n.
6 Zob. „P am iętn ik L itera ck i” 1965, z. 2, s. 491— 504, a tak że s. 505'—512: K. G ó r s k i , O d p o w ie d ź prof. p ro f. W e in tr a u b o w i i Z g o rzełsk iem u .
7 K a le n d a r z ży c ia i tw ó rc z o śc i J u liu sza S ło w a ck ieg o . O pracow ał E. S aw rym o- w ic z . W rocław 1960, s. 76.
8 Zob. J. U j e j s k i , w stęp do t. 8 D zieł w s z y s tk ic h S ło w a ck ieg o (W rocław 1958, s. 16).
N ie u k ry w a m y jednak, że i n asza argum entacja, choć tak ponętna, obraca się w sferze przypuszczeń. W tej sy tu a cji w y p a d n ie pow tórzyć sło w a G órskiego, k tó re m ożna b y trak tow ać jako z a m k n ięcie d y sk u sji: „N ie m a dw óch zdań, że na p o d sta w ie a n a lizy sam ego tek stu — d ylem atu : m a t k a c z y M a r i a , rozstrzygn ąć się n ie da. Tu by m ogło za d ecy d o w a ć ty lk o od k rycie jak iegoś jed n ozn aczn ego ś w ia d ectw a historyczn ego, ja k to b yło w w yp ad k u w iersza M ick iew icza do K o n sta n tego R d u łtow sk iego. M oże się k ied y ś ta k ie św ia d ectw o dotyczące R o złą czen ia od n a j
d zie” (s. 72). D o arcysłusznej k o n k lu zji dopisać by w a rto glosę tej treści: że c a ła dyskusja n ie jest ty lk o pop isem zręczn ości u czestn ik ów ; że m a on a głęb szy sen s, bo — ja k się zd a je — dla p ełn eg o estety czn eg o odbioru u tw oru szw a jca rsk ieg o n ie bez zn a czen ia je s t w ied za, kto je s t jego adresatką, m atka czy kochanka. N ie m o żn a p ow ied zieć, by p ew n a w ielo zn a cz n o ść utw oru pod ty m w zg lęd em b yła jego w a lorem .
Epoki rom antycznej d otyczy ró w n ież — siłą rzeczy — rozpraw a pt. J u liu sz K le in e r ja k o h is to r y k lite r a tu ry . Z ostały w niej o m ó w io n e w sposób w y czerp u ją cy b adania K lein era nad K rasiń sk im , S ło w a ck im i M ick iew iczem , przy czym p ew n ej k rytyce poddano skłonność K lein era do p sych ologizm u i biografizm u, a tak że i to, że jako badacz S ło w a ck ieg o n ie d o cen ia ł on roli, jak ą w praktyce rom an tyczn ej od gryw ała k ategoria aluzji. O trzym aliśm y w ten sposób w izeru n ek historyka li t e ratury a n alogiczn y do w izeru n k u K lein era jak o teoretyk a lite r a tu r y 9.
R ozp raw a S ie n k ie w ic z — k la s y k ję z y k a p o lsk ie g o trak tu je o artystycznej fu n k cji n iek tórych cech język a autora T ry lo g ii, przede w sz y stk im zaś o roli, jaką w je g o p ow ieściach p ełn i archaizacja. N a szczególn ą u w agę zasłu gu ją w n ik liw e sp o strze
żenia d otyczące p o k rew ień stw sty lis ty k i S ien k iew iczo w sk iej ze sty listy k ą rom an tyczną, zw ła szcza M ick iew iczow sk ą.
W serii 3 Z h isto rii i te o r ii lite r a tu r y spotyk am y tak że problem atykę, k tóra jest bezp ośred n im n aw iązan iem do stu d ió w o g łoszon ych już w seriach poprzednich.
Tak w ię c rozpraw a pt. O n o m a sty k a w lite r a tu r z e p o ls k ie j X I X i X X w ie k u . Z a ry s p r o b le m a ty k i staje obok O n o m a s ty k i M ic k ie w ic z a z serii 2. W now ej rozpra
w ie G órski rozpatruje n ajp ierw w sposób szczeg ó ło w y fu n k cje, ja k ie m oże p ełn ić onom astyka w d ziele literack im , p rzy czym w y sz e d ł od rozróżnienia dw óch p u n k tó w w id zen ia , które badacz m oże p rzyjąć w o b ec on om astyk i: języ k o zn a w czeg o i l i terackiego. W rezu lta cie doszedł do w n io sk u , że „badanie on om astyk i ze sta n o w isk a litera ck ieg o polega na u sta len iu fu n k cji artystyczn ej, jaką p ełn i u żyte p rzez pisarza im ię w ła sn e, czy to stw o rzo n e przez niego, czy p rzy jęte sk ą d k o lw iek ” (s. 132). Z k o lei n a stęp u je p rzegląd p rob lem atyk i onom astyczn ej w literatu rze rom antyzm u, p o zy ty w izm u i M łodej P olsk i. In teresu ją ce zw ła szcza jest o m ó w ien ie starej trad ycji literack iej — p o słu g iw a n ia s ię n azw isk am i zn aczącym i. B adacz n ie zap om in a tak że o u w aru n k ow an iach sp ołeczn ych onom astyk i litera ck iej: p odkreśla, że „w w y n ik u ogrom nych p rzem ian sp ołeczn ych , k tóre się w P o lsce dok on ały, i przem ieszan ia się ze sobą w w a r stw ie in telig en ck iej lu d zi o n ajrozm aitszym p och od zen iu sta n o w y m i k la so w y m — ch arak terystyk a czy jejś p rzyn ależn ości sp o łeczn ej za p om ocą n azw isk a stra ciła a k tu aln ość i b ad an ia w ty m zak resie m ogą d otyczyć ty lk o d zieł literatury m in io n e j” (s. 140).
S zkic pt. M ic k ie w ic z w a lu z ji lite r a c k ie j N o rw id a k on tyn u u je d aw n iejsze b a
d an ia G órskiego nad k ategorią alu zji. Szkic oparty jest na tek stach literack ich ;
9 S. S k w a r c z y ń s k a , J u liu sz K le in e r ja k o m e to d o lo g i te o r e ty k lite r a tu ry . W: J u liu sz K le in e r. K sięg a z b io r o w a o ż y c iu i d zia ła ln o ści. L ublin 1961. Przedruk w : W o k ó ł te a tru i lite r a tu ry . (S tu d ia i s z k ic e ). W arszaw a 1970.
listy d ostarczyły ty lk o m ateriału pom ocniczego. S tosu n ek N orw id a do M ick iew i
cza — stw ierd za autor — przech od ził różne fazy, a le z a w sze m łod szy p o eta zn a j
d o w a ł s ię pod u rokiem tw órczości M ick iew icza z okresu w ile ń sk o -k o w ie ń sk ie g o ; c z ę ste są u N orw id a alu zje do D zia d ó w z tego w ła śn ie okresu.
G órski już daw no zw ró cił u w agę na to, że proza typ u retoryczn ego b y ła ongiś p ew n ą sztuką, rozporządzającą bogatym zesta w em środków artystyczn ych , i że — w k o n sek w en cji — istn ieje potrzeba badań nad tym z ja w is k ie m lö. W iern y tem u p o stu la to w i, badacz d otknął zagad n ien ia ow ej trad ycji retorycznej np. w e w zm ia n k ow an ej ju ż rozpraw ie o S ien k iew iczu , w sk azu jąc, że autor T ry lo g ii c h ę tn ie b udo
w a ł ok resy w ed łu g w zoru antycznej retoryki, ilek roć sy tu a cji p o w ieścio w ej to w a rzy szy ło w zrastające n ap ięcie u czuciow e.
O dnotujm y w resz c ie w a ż n ie js z e p roblem y h isto ry czn o litera ck ie czek ające na op racow an ie, sy g n a lizo w a n e w tej książce. O bok potrzeby a n a lizy stosu n k u N or
w id a do M ick iew icza (s. 95) G órski podkreśla p otrzebę op ra co w a n ia recep cji N ie - -B o s k ie j k o m ed ii, recepcji, która pokaże, ile k łop otu sp ra w ia ło — z w ła szcza w sp ó ł
czesn y m K rasiń sk iego — od czytan ie sk o m p lik o w a n y ch sen só w o w e g o d zieła (s. 90).
O m aw iając zaś p roblem charakteru n arod ow ego w ocenach p isarzy, stw ierd za G ór
ski, że „odrodzenie P o lsk i w 1918 roku dało p ow ód do a k tu a liza cji rom an tyczn ych p ogląd ów na odrębność i w artość polsk iego »ducha narodow ego«, co się w yraziło w d ziełach p u b licystyczn ych i literack ich A n to n ieg o C h ołon iew sk iego, Jana K arola K och an ow sk iego, A rtura G órskiego i w reszcie S tefa n a Ż erom sk iego (W isła, W ia tr od m o rza ). Ten arcyciek aw y »renesans« n aszego rom antyzm u n ie zn a la zł dotąd s w e go h isto ry k a ” (s. 13).
Tom za w iera pon ad to szkice z zakresu h istorii k u ltu ry i sz k ic e k ry ty czn o lite
rackie. W tych p ierw szy ch dotk n ięto np. p roblem u cią g ło ści k u ltu ry narodow ej czy charakteru n arod ow ego w św ie tle literatury; w tych drugich om ów ion o k siążki E dw arda Csató, A dam a G rzy m a ły -S ied leck ieg o i M arii K asp row iczow ej.
N a k on iec n aszego sp raw ozdania zau w ażm y, że dla serii 3 Z h isto rii i te o r ii lite r a tu r y zn am ien n a jest złożona i zróżn icow an a reflek sja m etod ologiczna, która u ja w n ia się przede w szy stk im w au tob iografii n au k ow ej K on rad a G órskiego w y głoszon ej na uroczystości p ożegn an ia W ydziału H u m a n isty czn eg o U n iw ersy tetu M i
k ołaja K op ern ik a z c h w ilą p rzejścia na em erytu rę w roku 1985. A utob iografia ta p rzyn osi obraz gen ezy i k szta łto w a n ia się m etod ologii uczonego. Spróbujm y sch a rak teryzow ać ją w fa zie obecnej.
Tak w ię c p ierw szy ry s tej m etod ologii to p o sta w a ergocen tryczn a : w ielo k ro tn ie a k cen tu je Górski, że p rzed m iotem bad an ia n a u k o w o litera ck ieg o jest „sam u tw ór jak o d zieło sztu k i” (s. 30); a d alej: „P oeci zo sta w ia ją nam w sp ad k u n ie sw o je życie osob iste, k tó re w y łą c z n ie do nich należało, lecz s w o je d zieła (s. 171).
T en d en cji ergocentrycznej to w a rzy szy p rzekonanie, że sp ecja ln a rola w p ozn a
n iu d zieła litera ck ieg o przypada a n a lizie język ow ej. W zw ią zk u z p o w sta w a n iem po drugiej w o jn ie św ia to w ej liczn y ch sło w n ik ó w języ k ó w au torsk ich w w ie lu k ra
jach eu rop ejsk ich — G órski m ó w i n a w et o p o ja w ien iu się jak b y n ow ego kieru n k u badań, k tóry z dok u m en tacji język ow ej ch ciałb y stw o rzy ć p o d sta w ę do w szelk ich sąd ów o litera tu rze (s. 296).
T en d en cji ergocentrycznej tow arzyszy tak że — c o zrozu m iałe — zd ecyd ow an a opozycja w stosunku do p sych ologizm u i b iografizm u w bad an iach literack ich . P arok rotn ie np. p odkreśla Górski, że w w y p a d k u sto so w a n ia m etod tego rodzaju
10 K. G ó r s k i : P o e z ja ja k o w y r a z . (P róba te o r ii p o e zji). T oruń 1946, s. 84 n.;
J a k u b W u je k ja k o p isa rz. W : Z h isto rii i te o r ii lite r a tu r y , [seria p ierw sza], s. 64 n.
„ o b iek ty w n y sen s tek stu p oetyck iego zatraca sw ą ponadosobow ą u n iw ersa ln o ść i n arzuca się św iad om ości odbiorcy jako od zw iercied len ie jed n o stk o w eg o h isto ry cz
neg o fak tu , a m ia n o w icie — p rzeżycia osob istego sam ego p o e ty ” (s. 199). M ów iąc o tych sp raw ach G órski dokonał w a żk ieg o rozróżnienia m ięd zy bad an iem p ie r w ia stk ó w au tob iograficzn ych w d ziele litera ck im a biograf izm em . W yw ód o tym g o d zien jest p rzytoczen ia w całości z u w agi na sw oją precyzję i doniosłość m eto d o logiczn ą:
„W yk ryw an ie p ok ład ów autob iograficzn ych w m ateriale fab u larn ym n ie m oże sam o w sob ie budzić żadnych w ą tp liw o ści. Jeśli a n alizu jąc sk ład n ik i d zieła d o cie
ram y do ta k ich czy in n ych jego źródeł, to n ie m a p ow od u w y łą cza ć z ich zak resu r ó w n ież oso b isty ch d ośw iad czeń p oety w k o m p o n o w a n y ch w fabułę. J est to po prostu rek on stru k cja historyczn a p o w sta w a n ia tek stu i n ie m a n ic w sp ó ln eg o z p sy - chogenezą. A le w najbardziej n a w et autob iograficzn ym u tw o rze n ie m ożem y id e n ty fik o w a ć fik cy jn eg o bohatera (choćby b ył on m aską poety) z tw órcą dzieła. A n i G u staw , an i K onrad n ie są M ick iew iczem , a pod ob n ie »dziecko z czarnym i oczam i«
czy K ord ian n ie są S ło w a ck im ” (s. 200).
D la p o sta w y m etodologicznej G órskiego zn am ien n e jest rów n ież, że p rzy w ią zu je on — i to n ie od dzisiaj — dużą w a g ę do badań nad p ierw iastk am i filo z o ficzn y m i z a w a rty m i w tek ście literack im . A le G órski zd aje sob ie spraw ę, że w b a
d an iach tego rodzaju (np. d otyczących tw órczości K asprow icza) istn ieje n ieb ezp ie
czeń stw o zb ytn iej racjon alizacji czy in telek tu a liza cji p roblem ów , które są przede w szy stk im p rzed m iotem poetyck ich w zru szeń o dużym n ap ięciu (s. 162 i 174).
T rw a n ad al za in tereso w a n ie dla k o n w en cji literack ich , a w ię c p ew n ych p on ad - in d y w id u a ln y ch założeń m ilcząco przyjętych w danej ep oce i stosow an ych p o w sz e c h n ie p rzez pisarzy. D ocieran ie do ow ych założeń jest w ła śn ie jed n ym z is to t
nych zadań badacza, który w ten sposób w y d o b y w a sw o iste cech y literatury d a w n iejszej, ch roniąc się przed rzu tow an iem pojęć sobie w sp ó łczesn y ch w przeszłość.
P ięk n y m p rzyk ład em takiej ten d en cji m etod ologicznej jest w y m ien io n a już od k ryw cza rozpraw a o in terp u n k cji w P an u T adeu szu . U ja w n iła się pon ad to o w a ten d en cja w ap rob acie dla stan ow isk a E dw arda Csató, który p o lem izo w a ł z in te r pretatoram i S ło w a ck ieg o p rzyp isu jącym i m u w ła sn e w id z e n ie rzeczyw istości. T ego rodzaju prak tyk a dochodzi do głosu zw ła szcza w e w sp ó łczesn y ch in scen izacjach teatraln ych , które jakże często są p rzyk ład am i jask raw ej i n ajzu p ełn iej d o w o ln ej in g eren cji reżysera w tek st u tw oru d ram atyczn ego u .
G órski n ie zapom ina, że kresem b adania jest synteza. M ia n o w icie h istoria li t e ratury w in n a być „obrazem życia literack iego, tj. zesp ołu procesów stw arzających k o n tek st historyczn y, ukazu jący p o w sta n ie i rolę dan ego zjaw isk a litera ck ieg o w ścisły m zw ią zk u z in n y m i zja w isk a m i w określon ym m o m en cie d ziejo w y m ” (s. 26). G órski je s t ró w n ież św iadom , że h istoria literatu ry d a w n iejszej h ie m oże elim in o w a ć u tw orów , k tórym dzisiaj o d m ó w ilib y śm y m ian a literack ich , a le które jed n a k „posiadają w a rto ść ze sta n o w isk a dosk on alen ia środków w y ra zu języ k o w e g o czy też od egrały d on iosłą rolę w rozw oju p ojęć od zw iercied lon ych w u tw o rach lite r a c k ic h ” (s. 25).
M etod ologia G órskiego k szta łto w a ła się w op ozycji do form alizm u — d ow od zi teg o w sp o m n ia n a już n au k ow a autobiografia. T akże w ak tu aln ej fa z ie tej m eto d o logii w y c z u w a się, że n iejed n o za ło żen ie zo sta ło sfo rm u ło w a n e w duchu p olem ik i
11 Z d ecy d o w a n y sp rzeciw w o b ec tak iej p rak tyk i G órski form u łow ał ta k że w sw y ch sp raw ozd an iach teatraln ych — zob. np. N a m a rg in esie T oru ń skiego F e sti
w a lu T ea tra ln eg o . „T ygodnik P o w sz e c h n y ” 1971, nr 32.
z form alizm em . W ogóle ch arak terystyczn ym ry sem ow ej m etodologii (jak i całej k siążki) jest p ew n a p olem iczność. G órski ch ętn ie staje w szranki dysk u sji n au k ow ej, w ierzą c w pożytki, jak ie z niej p ły n ą , zw łaszcza jeśli id zie o m etod o
logię.
Z b ig n ie w J e r z y N o w a k
I r e n e u s z O p a c k i , PO EZJA ROM A NTYC ZNYCH PRZEŁOMÓW . SZ K IC E.
W rocław —W arszaw a—K raków — G dańsk 1972. Z akład N arod ow y im ien ia O ssoliń sk ich — W yd aw n ictw o P o lsk iej A k a d em ii N auk, ss. 198, 2 nlb. „Z D ziejó w Form A rtystyczn ych w L iteraturze P o lsk ie j”. K o m itet red ak cyjn y: J a n u s z S ł a w i ń s k i (red. n aczelny), T e r e s a K o s t k i e w i c z o w a (sekr. redakcji), J a n T r z y - n a d l o w s k i . Tom X X V III. P o lsk a A k ad em ia N au k — In stytu t B a d a ń L ite rackich.
W ty tu le k siążki m o w a o przełom ach w lic z b ie m n ogiej, O packi za jm u je się b o w iem d w om a przełom am i, d w iem a fazam i w rozw oju polsk iego rom an tyzm u , k tóre u m ow n ie (dopuszczając znaczne in d y w id u a ln e o d stęp stw a ch ron ologiczn e od granicznej daty: 1830) n a zy w a p rzed- i polistop ad ow ą. O kres p ierw szy u jm u je w sposób b lisk i tradycyjnej k on cep cji ro m an tyczn ego przełom u, jako okres kryzysu ca ło ścio w ej w iz ji św iata, k o n flik tu su m ien ia, tragiczn ych w yb orów . R óżnica w p o rów n an iu z ob iegow ym w literatu rze przed m iotu p ojęciem przełom u rom an tycz
nego p olega na tym , że w ed łu g O packiego je st to k ry zy s p erm an en tn y i k o n flik t — aż do lat przełom u n astęp n ego — n iero zw ią za ln y . D rugi m om en t zw ro tn y to tzw . p rzełom m istyczn y, a szerzej: zd om in ow an ie p oezji, zw łaszcza em igracyjn ej, przez m esjan izm , czy jeszcze szerzej: przez h isto rio zo fię u zn ającą relig ijn e m o ty w a cje p rocesu dziejow ego, a u m ożliw iającą p o rząd k ow an ie zja w isk w p rzejrzystym i w s z y stko ogarniającym system ie.
K siążk ę otw iera Z a m ia st w s tę p u — b raw u row a an aliza w iersza S ło w a ck ieg o P a ry ż, pokaz sztuki interpretatorskiej O packiego. P ierw sza zw rotka tego w ie r sza to opis m iasta sp raw d zaln y i, jak dow od zi O packi, dobrze u m o ty w o w a n y topograficzn ie, taki jed n ak opis, który p od ejm u je d om inującą w p ew n y m m om en cie fu n k cję sym boliczną: od w o łu je się m ia n o w ic ie do ap ok alip tyczn ej w iz ji sm oka strącan ego z n ieb iosów spisą św . M ichała. O d czytan ie sw o je w sp iera autor arg u m en tem gen ety czn y m : w p ły w e m drzew orytu Dü rera z cyk lu A p o k a lip sa na u k szta ł
to w a n ie w iz ji p oetyckiej S łow ack iego. J est to sk ojarzen ie p o m y sło w e i su g esty w n e, brak mu jednak pełnej siły d ow od ow ej, skoro n ie m a p ew n ości, czy S ło w a ck i isto tn ie zn ał d zieło Dürera. B ezp ieczn iej m oże b y ło b y od w ołać się do ok reślon ych k o n w en cji ik on ografii ch rześcijań sk iej. A p ok alip tyczn a w y k ła d n ia m o ty w u sm oka n ie jest za p ew n e jed yn ą m ożliw ą; obraz sm oka w ią ż e się w w ierszu z apostrofą do P aryża jako „N ow ej Sod om y”, o m ieszk ań cach zaś Sodom y p o w ied zia n o : „Jad sm oczy w in o ich i tru cizn ą żm ij okru tn ą” <5 Moj. 32, 33); u S ło w a ck ieg o — p rzy
p om n ę — czytam y o „żądle o ślin io n y m ja d em ”. W reszcie sp ierać by się m ożna z p rzyp isk ow o w yra żo n ą o p in ią O packiego, że „ J a k iek o lw iek o d w o ła n ia do p ra w d zi
w ego pejzażu paryskiego b yłyb y tu n ie ty lk o niepotrzebne, ale i b łęd n e” (s. 8).
O w szem , sądzę, że próba id en ty fik a cji punktu, z k tórego o b serw o w a n y jest pejzaż, m oże i n iek tórych obiek tów , byłab y in teresu jąca. J eślib y np. uznać, że „blaskiem ozłocona w ie ż a ” ze zw rotk i 1 tożsam a jest z b udynkiem , o k tórym m ow a w zw r o t
ce 9: „oto w ie ż ostatki, 1 G otyckim k u n sztem u k ształcon a ścia n a ”, m ożna b y się w ow ej w ieży dom yślać Tour S t-Jacques, pozostałej po n ied aw n o w ła śn ie , za