uczonego zostały upaństwowione, ale jego samego pow ołano na stanowisko dyrektora utworzonego na ich bazie M uzeum Paleografii w Leningradzie. U roczyście celebrow ano rów nież sześćdziesięcio- lecie urodzin uczonego (1922 r.), zaś nieco później uhonorow ano go godnością członka rzeczy wistego Akadem ii Nauk. Idylla skończyła się w roku 1930 — aresztow any pod zmyślonym za rzutem przew odzenia kontrrew olucyjnej organizacji spiskowej, po półtorarocznym śledztw ie został skazany na pięcioletnią zsyłkę do Astrachania. W yrok ten nie w yczerpyw ał rejestru szykan, jakim poddano wówczas uczonego (m.in. w ykluczenie z Akademii, konfiskata biblioteki i archiwum, likw idacja M uzeum Paleografii). O fiarą tych poczynań padło rów nież opus vitae Lichaczew a — fundam entalne studium „M ateriały dla istorii wizantijskoj i russkoj sfragistiki”. W 1928 r. ukazał się tom I, ale dla kolejnych części los okazał się znacznie mniej łaskawy. Niemal cały nakład tom u II, którego druk ukończono w 1930 r., uległ zniszczeniu z polecenia władz, natom iast tom III, pośw ięcony sfragistyce XIII-XV w., nigdy nie doczekał się publikacji (rękopis autorski zachował się w zbiorach Archiw um Rosyjskiej Akademii Nauk w Petersburgu, fond 246, op. 1, nr 123). U w ieńczeniem całego przedsięw zięcia miał być „Album sfragistyczny” , nad którym Lichaczew pracował nieprzerw anie od 1906 r. aż do samej śmierci (14 kw ietnia 1936). O statecznie ukazała się drukiem — i to bardzo niedawno! — tylko druga jego część: „M oliw dow uły grieczieskogo W os- toka” (M oskw a 1991). D ramatyczne losy całego przedsięw zięcia są oczyw iście dobrze znane Prostow ołosow ej (zob. s. 14-17), niem niej charakter opisu bibliograficznego, zastosow anego wobec jego opublikowanych części (poz. 201, s. 43; poz. 213, s. 44) zawiłości tych nie uwzględnia. W ydaje się rów nież, iż nieco dokładniej wątek ten ukazuje artykuł m onograficzny W. L. J a n i - n a i W. S. S z a n d r o w s k i e j „N.P. Lichaczew i jego trud M oliw dow uły grieczieskogo W ostoka” (zob. „M oliw dow uły”, s. 9-15).
N iepoślednie miejsce w pracy Prostow ołosow ej zajm uje kw estia mnożących się w latach trzydziestych napaści na Lichaczew a ze strony historyków radzieckich, a zw łaszcza wątek jego polem iki z krytykiem najbardziej agresyw nym — A. A. W w i e d i e n s к i m (s. 17-18). Znalezisko autorki, dow odzące iż odpow iedź Lichaczew a funkcjonow ała w drugim obiegu, pozwala wnosić o istnieniu w ówczesnej historiografii radzieckiej zw olenników jeg o poglądów.
W ostatnich dziesięcioleciach istnienia ZSRR nazwisko Lichaczew a zaczęło się coraz częściej pojaw iać w literaturze naukow ej, a poszczególni badacze odw ażyli się naw et dedykow ać jego pamięci swoje rozprawy. Niemniej prezentow ana pozycja jest pierwszą próbą uporządkow ania jego dorobku i zaprezentowania życiorysu badawczego. Sądzim y, iż jest to próba ze wszech m iar udana.
H ieronim Grala
Społeczeństwo i polityka — dorastanie do demokracji. Kultura polityczna w K róle stwie Polskim na początku X X wieku, pod red. Anny Ż a r n o w s k i e j i Tadeusza
W o 1 s z y, W ydaw nictw o DiG, W arszawa 1993, s. 203.
O m aw iane wydawnictw o składa się z 12 artykułów (poprzedzonych w prowadzeniem Anny Ż a r n o w s k i e j ) . Zostały one opracow ane jeszcze w końcu lat osiem dziesiątych. Stąd też niektóre z nich, jak np. rozprawy Tadeusza S t e g n e r a lub M arka T o b e r y, stapowią
właściwie fragm enty większych m onografii, które zdążyły się ju ż ukazać1. W ym ieńm y tu w trybie inform acyjnym autorów i tytuły ich rozpraw. Są to w kolejności zam ieszczenia ich w książce: A. Ż a r n o w s k a , „Rewolucja 1905-1907 a kultura polityczna robotników ” ; Jerzy P a s ie u d z к i, „Postawy i zachow ania polityczne robotników w K rólestw ie Polskim w latach 1908- -1914 (W ybrane problem y)” ; Paweł Piotr W i e c z o r k i e w i c z , „Próby m odelow ania no wych postaw politycznych wobec Rosji w dobie rew olucji 1905-1907 (N arodow a D em okracja i Stronnictwo Polityki R ealnej)” ; T. S t e g n e r, „Na pograniczu dwóch obyczajów politycz nych: liberałow ie K rólestw a Polskiego wobec rewolucji 1905-1907” ; Tadeusz W o 1 s z a, „Re w olucja a kształtow anie się kultury politycznej chłopów — wzorce propagow ane (narodowi dem o kraci, ludowcy, socjaliści)” ; Tadeusz K r a w c z a k , „Rewolucja 1905-1907 a życie społeczno- -religijne. Ruch m ariaw itów ”; Jerzy M y ś 1 i ń s к i, „Rola prasy w kształtowaniu kultury poli tycznej na początku XX w ieku” ; М. T o b e r a, „Satyra a kultura polityczna. O prasie satyrycz- no-hum orystycznej K rólestw a Polskiego w latach 1905-1907”; Andrzej C h w a l b a , „Rola socjalistycznych druków ulotnych w kształtowaniu wiedzy i postaw politycznych robotników w dobie rew olucji 1905-1907” ; B. Ł a z o w s k a , „Polskie pocztów ki socjalistyczne z okresu rew olucji 1905-1907” ; A ndrzej B i e r n a t , „U progu um asowienia informacji (kilka uwag na temat środków masowej kom unikacji w okresie rew olucji 1905-1907 na terenie K rólestw a P ol skiego)”; Roman W a p i ń s к i, „Doświadczenia rewolucji w polskiej kulturze politycznej pierwszych trzech dziesięcioleci XX w ieku” . Zam ykają wydawnictw o informacje o autorach. N atom iast brak niestety indeksów.
Bogactw o i różnorodność podjętej problematyki nie pozw alają na szczegółowe i pełne om ó w ienie tekstów. Rozpatrzyć tu (a czasami tylko zamarkować) m ożem y jedynie niektóre z nich.
Nim przejdziem y do problem ów m erytorycznych warto jednak zauważyć, że przytłaczająca większość autorów oparła się na źródłach drukowanych. W ynika to i z okresu, i z problem ów , którymi autorzy się zajmują. Chyba jednak i ze źródeł archiwalnych da się w przyszłości sporo wydobyć. W arto też przypom nieć rzecz oczywiście bezpośrednio w ykraczającą poza tem at w ydaw nictwa, ale posiadającą dla spraw kultury politycznej kolosalne znaczenie. Była to siła i polityka władz carskich, fakt — jak dalece rząd i jego agendy sprawow ały kontrolę nad sytuacją, a kiedy i gdzie ją traciły oraz jak ą taktykę ich różni przedstaw iciele stosowali (w spom ina o tym P.P. W ie czorkiewicz). Słusznie zauw aża A. Żarnowska, że wybuch rew olucji, jego nagłość, siła i pow szech ność „burzyły w iarę we w szechm oc zaborcy” (s. 3). Ale z kolei czy np. rozm iary represji w W ar szawie — z jednej strony, a w Zagłębiu Dąbrowskim, a zw łaszcza w Lodzi — z drugiej (specjalnie w 1906/7 r.) nie wpływ ały na postawy i zachow ania robotników , szczególnie jeśli weźm iemy pod uwagę nie tylko racje, lecz także i emocje? A zygzaki w taktyce w ładz i ich wpływ na masy, na ich kulturę polityczną: wpływ bezpośredni i długofalow y? Te zagadnienia, w ogóle dotąd nie opracow ywane, a stanowiące jeden z decydujących czynników praktycznie kształtujących kulturę polityczną, dom agają się badań, dziś m oże ju ż łatwiejszych niż niegdyś.
Ale ju ż dziś historyk ruchu masowego, jakim jest A. Żarnow ska, może stwierdzić z pełną odpow iedzialnością, że w obec ówczesnej aktywności mas nawet pewne, przecież tak bardzo ogra niczone m ożliw ości legalnego działania, „użyczone”2 przez carat były „niew spółm iernie nikłe” (s. 6)3. Z drugiej wszakże strony, jeśli masy te, jak w Sosonow cu i O strowcu, tw orzyły pierwiastki nowej władzy (zob. s. 4), to godzi się zauważyć, raczej wtedy, gdy druga, wroga, carska strona
1 N iektóre z fragmentów rozprawy T. W olszy też znalazły się w jego m onografii z 1992 r., a artykuł J. M yślińskiego drukow ano w skrócie w 1980 r. Na marginesie tej sprawy widać, jak dalece trudności w ydaw nicze m uszą być także brane pod uwagę przy ocenie rozw oju historiografii.
2 Cudzysłów J.K.
3 Toteż zarzuty niektórych historyków , że robotnicy nie potrafili wykorzystać stworzonych przez carat legalnych możliwości, np. w sferze ruchu zawodowego, wydają się, w świetle praktyki 1906, a zw łaszcza 1907 roku (i tym bardziej — lat następnych) zbyt daleko idące.
sama, w poczuciu słabości lub dezorientacji, dotychczasowe swe rządy w ypuszczała z rąk. I trudno dostrzec, by w Petersburgu (nie m ów iąc ju ż o W arszawie) skłaniano się do ustępstw w sprawie polskiej. U stępstw a na caracie w ym uszały tylko zrew oltowane masy. A i te ustępstw a okazały się albo cząstkowym i (język w szkole, religia), albo tylko manewrem. Carat pozostał czynnikiem decydującym , co potw ierdziła sam a ND (zob. trafną ocenę „Przeglądu W szechpolskiego” , przy toczoną przez W ieczorkiew icza na s. 61). I coraz bardziej represyjnym .
W śród rozpraw o kulturze politycznej miejsce szczególne zajm uje artykuł P.P. W ieczorkie w icza o ND. W brew prawie wszystkim autorom nie zajmuje się on tym, jak ND w pływ ała na kulturę polityczną mas. Zaczyna nie od źródeł i faktów, lecz od razu od dość ostrej, choć na razie niczym nie uzasadnionej krytyki historiografii sprzed 1956 r., w szczególności za to, że oceniała ND w 1905-1907 r. jako kontrrew olucyjną i ugodow ą4. Jednakże w dalszym toku swej rozprawy nie pow raca ju ż ani jednym słowem do wyraźnego stwierdzenia, czy rola ND była (lub nie!) faktycznie kontrrew olucyjną. Zajm uje się natom iast jej „próbami naw iązania stosunków z rządem ” (s. 57). Skrupulatnie wylicza tu autor szereg m em oriałów i petycji kierowanych do w ładz w Peters burgu, a nawet delegacji do G. Skałona, w których ND próbowała w yjednać u caratu jakieś ustęp stwa, a przede w szystkim choćby część władzy nad Królestwem (dla siebie). Przy czym jako zasadniczy argum ent wysuwano, że jest to potrzebne, by „zapobiec zaburzeniom i dopom óc w utrzym aniu porządku społecznego”. Argum enty te W ieczorkiew icz uznaje za „zręcznie dobrane” (s. 60). O czywiście, ten „porządek” , aprobow any przez carat, byłby skierow any w prost przeciwko rew olucji. O tym jednak autor w ogóle nie pisze, a ściślej w spomina o niej jako o „zaburzeniach” i „zam ieszkach”. Zm uszony jest wszakże przyznać, że w szystkie te oferty zostały przez władze odrzucone. A ND mimo to nie tylko uczestniczyła w wyborach do wszystkich Dum, nie tylko w yrzekła się stopniow o postulatu autonom ii, ale Koło Polskie po rozw iązaniu I D umy nie poparło naw et zainicjowanego przez „kadetów ” — i tak niezbyt energicznego — protestu „w yborskiego” (co W ieczorkiew icz sam odnotow uje na s. 65). A wreszcie — afirm ow ało ów czesną, tj. carską państw ow ość rosyjską (zob. s. 66). I po tym wszystkim i na tle postulatów innych, rewolucyjnych sił politycznych — obalenia caratu — jednak konkluduje, że „publiczne w yartykułow anie polskich żądań” (tj. co najwyżej autonom ii pod władzą caratu) „miało w ielkie znaczenie” (s. 69). Nie tu m iejsce by polem izow ać z taką oceną5. Zwłaszcza że autor w ogóle abstrahuje od szerokiej propa gandy i agitacji ND w masach. M ieściłoby się to chyba w sposób bardziej naturalny w ramach w ytyczonych w tytule w ydaw nictw a i w prow adzeniu do niego pióra A. Żarnowskiej.
Praw ie nie poruszają autorzy oddziaływ ania Kościoła katolickiego na masy i ich kulturę polityczną. Tylko T. Krawczak, zajmując się wzrostem m ariawityzmu, pobieżnie wspom ina, że był on w yw ołany także brakiem w iększej aktyw ności Kościoła na niwie społecznej (s. 130). A przecież problem polegał na postawie hierarchii kościelnej wobec mas walczących politycznie z caratem — ju ż niezależnie od ich akcji ekonomicznej i od socjalizmu. A. Ż am ow ska konstatuje tylko, że rozluźnił się stosunek między kulturą religijną a polityczną (s. 34)6.
4 W ieczorkiew icz, dziwnym trafem, pom ija przy tym przeglądzie i W. Pobóg-M alinow skiego, i naw et — ju ż spośród historyków w spółczesnych — R. W apińskiego. Do T. D aniszewskiego kieruje zarzut, iż uznał ND za kontrrew olucyjną, do S. Kalabińskiego i J. J. Tereja, że jej polityka była — ich zdaniem — ugodow ą wobec caratu. Oczywiście, język prac sprzed 1956 r. był często publicystyczny. Ale m erytorycznie — może warto było ustosunkow ać się chociażby do ocen zaw artych w książce R. W a p i ń s k i e g o , Narodowa Demokracja 1893-1939, W rocław 1980, s. 95, 99 i 106.
5 N a m arginesie warto jednak zauważyć, że T. W olsza poruszył sprawę endeckiego hasła auto nomii, ale w łaśnie w kontekście kształtowania kultury politycznej mas, w szczególności chłopów. Tyle, że pokazał, iż było ono stosow ane dla oderw ania chłopów i robotników rolnych od ruchu rew olucyjnego, np. strajkowego, by skierować ich aktyw ność w łożysko legalności, „działań poko jow ych” (s. 91 i 98).
W ręcz niczego nie znajdujem y o w pływ ie burżuazji i ziem iaństw a na kulturę polityczną mas. Szkoda.
Za to T. Stegner dość gruntow nie rysuje postawę liberalnej inteligencji, PD i jej ideologów. Pokazuje zw łaszcza, jakie znam ienne przem iany przeżyło to stronnictwo, posiadające zresztą bardzo ograniczone w pływ y. Ewoluow ało ono od początkowej pozytyw nej oceny rew olucji jako politycz nej, kierującej państw o ku przeobrażeniom liberalno-dem okratycznym — do ocen ostro krytycz nych, gdy ruch mas zmierzał, jak mniemał A. Świętochow ski i jego zwolennicy, ku rew olucji „socjalnej”. Zresztą redaktor „Praw dy” zaczął potępiać np. m asowe strajki ju ż w marcu 1905 r., a po listopadzie — naw et ekonomiczne. D ystansował się zatem od akcji bieżących, m ieszczących się przecież w ram ach ustroju burżuazyjnego. Pow staje pytanie, jak ą była ów czesna kultura poli tyczna burżuazji K rólestwa, która nawet takiej — dla niej perspektyw icznie korzystnej — ideologii PD — m asowo nie poparła. To, widocznie, rzecz dalszych badań.
Gros m iejsca w wydawnictw ie zajm ują naturalnie sprawy klasy robotniczej i jej ruchu.
A. Żam ow ska pośw ięca im i swój artykuł w prowadzający, i rozprawkę specjalnie pośw ięconą robotnikom . A kcentuje przy tym wzrost ich poczucia odrębności i podm iotow ości oraz solidarności z robotnikam i innych narodow ości (strajk pow szechny w styczniu 1905 r.). Nie tu m iejsce stresz czać jej poglądy, zresztą prezentowane ju ż wcześniej a — naszym zdaniem — trafne. W arto jednak w ysunąć nasuw ające się pew ne problemy. Tak np. autorka z całkow itą słusznością podkreśla w iększe upolitycznienie robotników W arszawy i jej okolic w porów naniu np. z ich tow arzyszam i z Zagłębia Dąbrowskiego. A wszak doznawali oni ze strony caratu takiego samego ucisku politycz- no-narodow ego, ja k w arszaw scy7. Czy zatem w łaśnie krzyw da narodow a w yw oływ ała w iększą aktywność W arszawy niż np. Dąbrowy Górniczej?8 A utorka objaśnia np. protestem przeciwko tej krzyw dzie szczególną intensywność walki rew olucyjnej w K rólestw ie Polskim w porów naniu w Cesarstwem (s. 17). W iąże ją także z naszym i, pow stańczym i tradycjam i narodowymi. Ale nie da się tym wyjaśnić podobnej, nieraz niemniejszej aktyw ności proletariuszy stolicy Rosji — Peters burga, Rygi i całej Łotwy, lub Żydów na Litwie i Białorusi. R zecz jest zatem chyba bardziej skom plikowana i w ym aga dalszych badań.
Szczegółowych analiz w ymaga też trudny i drażliwy problem fobii narodow o-religijnych np. w Lodzi (bez nich popularność NZR nie jest jasna), a naw et antysemityzm u. Do pogrom ów robot nicy polscy na ogół nie daw ali się wciągnąć, ale zamieszki antysem ickie (odnotow ane np. na s. 35) i elementy antysem ityzm u w agitacji ND i NZR — w idocznie trafiające do odbiorców — dają tu sporo do myślenia. Stadium idealizacji proletariatu m am y ju ż chyba za sobą.
Jak w iadom o typow ą form ą walk masowych w 1905 r. były strajki. Ekonom iczne i polityczne splatały się tu tak ściśle, że autorzy omawianych rozpraw, choć w założeniu winni byli pisać o politycznych, w praktyce nie raz pisali o ekonomicznych. Zresztą partie socjalistyczne, włączając się do akcji ekonom icznych, wykorzystywały je do szerzenia swych poglądów politycznych. N aj szerzej i najdobitniej uczyły jednak masy same władze, gdy włączały się do strajków ekonom icz nych drogą represji w obec ich uczestników. Po dośw iadczeniach rew olucji sama decyzja robotni ków rozpoczęcia strajku, naw et tylko ekonomicznego, była — zdaniem J. Paskudzkiego — m ani festacją wobec w ładzy, która uznawała to za „dem onstrację przeciwko istniejącem u systemowi politycznem u” (s. 45).
7 Na m arginesie w arto jednak zauważyć, że działań carskich w ładz w poszczególnych ośrod kach K rólestw a dotąd nie zbadano. N ie w ykluczone zatem, że różniły się one między sobą. Czy np. terror w W arszaw ie był r. 1906-1907 taki, jak w Lodzi?
8 Skądinąd zauważmy, że ucisk narodow y jest częścią składową ucisku ogólnopolitycznego. Oczywiście, ten ostatni obejm ow ał nie tylko narodowy. W obec ludności nierosyjskiej rów nież ucisk ogólnopolityczny był jednak większy. Cenzura druków polskich w Petersburgu była np. łagodniej sza, niż w W arszawie.
N a szczególną uwagę, a w łaściwie — na odrębną — tu ju ż niem ożliw ą analizę zasługują rozw ażania R. W apińskiego o psychice uczestników wystąpień masowych. W ypada tylko zwrócić uwagę, że takie ich formy, ja k dem onstracje, wiece, krótkie m asówki itp. nie zostały dotąd przez nikogo zbadane, poza może W.L. K a r w a c k i m (zresztą też tylko częściow o i w odniesieniu do jednej Lodzi). Jasne też jest, że w warunkach rządów caratu i stosowanych przez nie represji, były one nasycone w ielokrotnie bardziej emocjami, niż jasną św iadom ością polityczną. Trudno więc się dziwić, że m asowa agitacja partii robotnicznych, np. ulotki zw racające się do tych mas, zaw ierała uproszczony, dw ubiegunow y obraz świata, skreślony ekspresyjnym , a naw et agresywnym stylem. I trudno jego autorom w ytykać „brak odpow iedzialności za słow o”, jak czyni to np. A. C hw alba (s. 170). W szak była to rewolucja... Raczej m ożna się zastanawiać, czy ci autorzy nie przeceniali swego audytorium , jeg o kultury politycznej, gdy stosowali hasła i term iny „republika” i — zwłaszcza — „ordynacja w yborcza” (s. 166).
Chyba też żadna rew olucja przeciwko tyranii nie charakteryzow ała się tolerancją i jej brakowi nie m a co się zbytnio dziwić. O strość walk w ynikała ze sprzeczności wewnętrznych w K rólestwie Polskim w stopniu nie mniejszym, jeśli nie większym, niż z represji dośw iadczanych ze strony zaborcy (por. s. 22 i 23). Zresztą o w pływ ie endecji na nietolerancję mówi sam a autorka (na s. 22).
I należy raczej podziw iać powstanie tak szerokiej opinii robotniczej i zorganizow anego życia politycznego, tak wielkich, rzeczyw iście robotniczych ze swego składu partii i w yłanianie w nich inteligencji robotnicznej (pow tarzam y tu trafne oceny ze s. 34). N atom iast tw ierdzenie, że klasa robotnicza okazała się niedostatecznie przygotow ana do ogrom u podjętych zadań — przy w zrasta jącej sile jej przeciwników (s. 35) — to chyba w ynik abstrahow ania od realnej sytuacji, w której praw dopodobnie nikt nie m ógł się okazać lepiej przygotowanym , przynajm niej w im perium R om a now ów 9 N atom iast uw ypuklając rozwój kultury politycznej w latach 1905-1907, za mało może pisano dotąd o jego nietrwałości, czego dow odem są lata 1908-1914, zanalizow ane przez J. Pas- kudzkiego10.
U datnie pisząc o starciach zbrojnych robotników z władzam i (s. 23-24) pominięto, może z braku miejsca, sprawy najbardziej dyskusyjne, jak np. ekspropriacje („eksy”) i ich w ykorzystyw a nie przez siły przeciwne rew olucji dla jej zohydzenia. Szeroko om ów iono w większości rozpraw wpływ propagandy i agitację drogą słowa drukow anego na kulturę polityczną mas. G łów nie — prasy i ulotek, ich tytułów, częściowo nakładów, nieco — treści, stylu i języka. W ydaje się, że jest to i doniosłe osiągnięcie, i zarazem dopiero początek". N ie mówiąc ju ż o treści tych w ydawnictw, którym należą się odrębne monografie. D otyczy to zwłaszcza druków nielegalnych — rzeczą zasadniczą, a tak niezm iernie trudną jest zbadanie ich kolportażu i — co najw ażniejsze, a niemal niem ożliwe — rzeczyw istego docierania i w pływu na czytelnika12.
9 O czywiście, wiele było przypadków ekstremizmu, stanowiących jednak w sum ie nikły od setek zachowań (co całkow icie przeczy wysuwanym ju ż kilkakrotnie w nioskom E. Kaczyńskiej). M iały też miejsce przejawy zacofania poszczególnych grup robotników w początkach rewolucji (por. s. 36).
10 Czy nie należy zbadać, jak załamyw anie się rewolucji ju ż od końca 1906 r. zaczęło wpływać na dem oralizację części robotników , nie tylko na ich bierność, apatię, ześlizgnięcie się części bojow ców aż do bandytyzm u, ale także załamywanie się w śledztwie, a w reszcie rozpow szechnie nie (oczyw iście relatywne) prowokacji?
11 Nb. zwraca uwagę, że dotąd nie ruszono sprawy analizy druków zwartych, chociaż istnieje ich podstaw ow a (inna sprawa, że niepełna) bibliografia pióra Z. Kormanowej.
12 N a marginesie warto zwrócić uwagę na artykuł B. Łazowskiej o pocztów kach socjalistycz nych. W ysuw a on wiele now ych pytań badawczych. Zasadniczy jednak problem w tym, na ile — w ydaw ane (jak zrozum ieliśmy z informacji autorki) w Galicji — docierały one do K rólestw a Pol skiego. W iele z nich (np. portrety I. Daszyńskiego a w szczególności W. Regera czy też K. Mok- łow skiego) chyba nie miało większego w zięcia w Królestwie.
Tytułem przykładu: spraw a ulotek, om ów iona skądinąd ciekaw ie przez A. Chwalbę i A. Bier nata, jest niezw ykle złożona. Jak dalece np. liczba tytułów odzw ierciedlała w pływ y partii, a jak dalece jej m ożliwości finansowe i techniczne? Czy inform acje o niektórych nakładach nie były przesadzone, gdy z kolei o liczbie egzem plarzy w ielu innych nic nie wiemy?
Tylko A. Ż am ow ska poruszyła sprawę osobistego w pływ u na masy ze strony działaczy (s. 28). K westia ich m etod działania i indyw idualnych w alorów pozostaje, jak na razie, otwarta. Podobnie zaledwie zahaczono o wpływ wyborów do I, II i III D um y i toczących się w nich obrad, a także — sprawę rozw iązania I i II Dumy. R. W apiński poruszył także kw estię poglądów i nastro jów w masach oraz w elitach. Cóż m ożem y pow iedzieć nie tylko o podobieństw ie tych poglądów i nastrojów, lecz także o różnicach między nim i, w szczególności — na różnych etapach rew olucji i na tak różnych terenach? Praw ie n ic13.
Jakże przecież znam ienne są obserw acje SD KPiL, przytoczone przez J. Paskudzkiego, że masy często w idziały w partiach zew nętrzną siłę, która sam a je obroni. Popierały ją, gdy odnosiła sukcesy, gdy zaś partia tego nie potrafiła, masy te zaczynały „opuszczać ją ” (s. 40).
N iezw ykle istotne je st zaakcentowanie, że w agitacji m asowej wysuwano na czoło postulaty ogólnodem okratyczne, choć m asy robotnicze kojarzyły je przede w szystkim z w łasnym i potrzebam i — swobodą strajków i zrzeszania się (s. 30). A le pow staje pytanie: czy nie kojarzyły ich także — przynajmniej w praktyce — ze sw obodą słowa, zgrom adzeń, druku, bezpieczeństw a osoby i m iesz kania?
W ielokrotnie poruszają autorzy kwestię narodow ą, kw estię w alki o w olność i m asowej propa gandy oraz agitacji ze strony partii politycznych. Podejm ują też problem trudniejszy: ja k pojm o wały ją szerokie masy. Ta ostatnia sprawa właściwie czeka jeszcze na zbadanie. W szyscy opow ia dali się przecież za w olnością. W praktyce jednak każda partia, a nawet, ja k np. w PPS je j różne nurty i organizacje, konkretyzow ała ją rozm aicie lub... nie konkretyzow ała wcale. Dziwi (a m oże i nie pow inno dziw ić...), że kw estia ta, obok polskiej, jest poruszana chyba tylko w zw iązku z kw estią żydowską. Brak natom iast w ysunięcia — choćby jako kwestii badaw czej — stosunku między w alką o w olność Polaków przeciw Rosji carskiej, a w alką przeciw pozostałym zaborcom 14; stosunku do dążeń innych, mieszkających wraz z Polakam i narodow ości: Litwinów, U kraińców oraz — choć ich św iadom ość i aktywność była słabsza — B iałorusinów. Czy nie była to istotna część kultury politycznej, „dorastania do pełnej dem okracji”?
Pomijam y w obecnym om ów ieniu kw estie ekonom iczno-społeczne jak np. chłopską i robot niczą, chociaż m iały one w yraźne aspekty polityczne i stanowiły o „dorastaniu do dem okracji” często w sposób decydujący, że przypom nim y tu chociażby kw estię akcji zbrojnych: stopnia ich żywiołowości (aż do — w poszczególnych wypadkach — przejaw ów bandytyzm u częstszych w okresie schyłku rew olucji) i lansow ania ich przez organizacje polityczne (OB PPS i PPS FR), co też prow adziło do demoralizacji.
U politycznienie społeczeństwa w latach 1905-1907 w yrażało się oczyw iście w rozw oju partii politycznych, konkurencji, a naw et starciach między nimi. A utorzy akcentują nie tylko dodatnie,
13 Stąd też przyjm ow anie wypowiedzi prasowych, zw łaszcza o charakterze em ocjonalnym (ale nie tylko!) za m iarodajne dla szerokich mas — jest bardzo ryzykow ne. D la przykładu, czy hasła z zagłębiow skiego „G órnika”, cytow ane na s. 28 „łam istrajkom kije, szpiclom śm ierć” napraw dę „naw iązyw ały do niepisanego robotniczego kodeksu”? A m oże tylko próbow ały go tw orzyć, a na razie raczej stanow iły „kodeks” bojow ej, lecz jeszcze będącej m niejszością aw angardy?
14 N a tym tle w yróżnia się uw zględnienie tego aspektu przez R. W apińskiego (na s. 194), który przytacza znam ienne określenie L. W asilew skiego, że w okół PPS FR skupił się „antyrosyjski ruch niepodległościow y” . W przypisie autor rozprawy akcentuje, iż historycy o tej okoliczności „zapo m inają” (s. 202, p. 13). D odajm y od siebie: zapom inają, że ruch ten zadania pełnego w yzw olenia narodow ego obu pozostałych zaborów wówczas (a naszym zdaniem do 1917 r.) w ogóle nie w ysuwał.
lecz także ujem ne strony tych procesów, których nie m ożem y tu ju ż szerzej om aw iać, chociaż ze wszech m iar zasługiw ałyby na to.
W arto jednak zwrócić uw agę na to, że P.P. W ieczorkiew icz faktem istnienia kilku, konkurują cych ze sobą partii robotnicznych uzasadnia okoliczność, że .jedynym pow ażnym dla w ładz partne rem m ogła stać się N arodow a D em okracja” (s. 59). Ale przecież w szystkie te partie robotnicze w ogóle nie chciały ani na m om ent być „partnerem ” caratu i wszystkie, m im o iż w w ielu sprawach rzeczyw iście „zaciekle” się zwalczały, w jednej kwestii: żadnych rozm ów z caratem , tylko jego obalenie siłą — były całkow icie zgodne. W yłącznie dlatego carat nie m ógł z nim i rozmawiać. A ND — jak sam przyznaje to W ieczorkiew icz — „uległa silnym naciskom ze strony warstw śred nich i po części ziemiaństwa, aby podjąć próby porozum ienia z rządem ”. Partie socjalistyczne nie chciały porozum ienia z caratem, a ND — chciała. I tu właśnie ,je s t pies pogrzebany” . W yw oły wało to odpow iednią reakcję nie tylko partii lewicy, lecz także i ferment w sam ym „obozie narodo w ym ”. R. W apiński pisze w sposób wyważony, ale wyraźnie (na s. 200), że „przypadki zrywania z e n d e c ją w latach 1905-1908 były d eterm in o w an e jej negatyw nym stanowiskiem wobec dążeń do zaostrzenia walki z zaborcą”. Pisze, że przechodzenie „na pozycje lewicy społecz nej było ułatwione uznaniem endecji za ugodow ą”. Przy czym „za ugodow ą” nie tylko w płasz czyźnie społecznej, lecz także narodow ej, którą W apiński w ym ienia na pierw szym miejscu! A że pomimo to ND zachowała, a później w końcu rew olucji znacznie zw iększyła swe w pływ y wśród chłopstw a a naw et wśród robotników — to kw estia do dalszej szczegółowej analizy. Jedno jest faktem — podziały na lewicy nie były chyba przyczyną zasadniczą, choć odegrały negatyw ną rolę. Nie po raz pierwszy i nie ostatni...
K ilku autorów rozważa znaczenie lat 1905-1907 w kontekście całej historii Polski początków XX w. — aż po lata międzywojenne. I ocenia je bardzo wysoko, choć — o ile dobrze zrozum ie liśmy R. W apińskiego, za donioślejsze uważa on lata I w ojny światowej (s. 201). Ale dla dziejów w ewnętrznych zaboru rosyjskiego dośw iadczenia lat 1905-1907 odegrały rolę kolosalną: i dla mas, i dla elit. R. Dmowski w łaśnie z dośw iadczeń rew olucji w yciągnął w nioski o konieczności zastoso w ania elastycznej polityki społecznej i rozwiązań kom prom isowych w latach 1918-1919 (zob. s. 195). N aszym zdaniem chyba zresztą podobnie postąpiła i część lewicy, np. kierow nictw o PPS. O skrajnej lewicy raczej trudno to powiedzieć...
W w ydaw nictw ie tak obszernym , mimo iż opracowywali je wysoce kom petentni historycy, trafiło się jednak trochę omyłek faktograficznych, które tu z obow iązku trzeba wspom nieć, choćby w przypisie1'. Trafiło się też niestety, sporo omyłek korektorskich. Tu w spom nim y, oczywiście,
15 O to ich wykaz: 1) N a s. 2 podano, że Bund w K rólestwie Polskim liczył 30 tys. członków. Tym czasem tylu liczył ich w całym państwie, a w K rólestwie tylko około 6,5 tys.; 2) Na s. 7 użyto sform ułowania, z którego wynika, że pow szechny strajk polityczny miał miejsce sześciokrotnie nie tylko w 1905 r., le c z — także sześciokrotnie w 1906. Tak, oczywiście, nie było; 3) N a s. 4 podaje się liczbę 500 gmin jako ponad połow ę ich ogólnej liczby w Królestwie, ale na s. 2 jako taką ogólną liczbę podaje się 1300 gmin. W obec tego owe 500 stanowiłoby tylko 38-39% ; 4) N a s. 29 mówi się o pogrom ach Żydów w Rosji centralnej. Ale tam Żydów w ogóle nie było. M ieszkali oni w strefie osiedlenia, tam też, tj. na tzw. ziemiach zabranych, a ściślej — na Białorusi, a zwłaszcza na Ukrainie odbyw ały się pogrom y; 5) Czy inform acja ze s. 100, że zebrania gm inne były zam k nięte dla policji, nie w ymaga uściślenia?; 6) Na s. 167 cytuje się list J. Piłsudskiego w kontekście polityki PPS w 1904 r. Ale list ów datow any jest 14 w rześnia 1903 (W. P o b ó g - M a l i - n o w s к i, J ó ze f Piłsudski t. II: W ogniu rewolucji, W arszawa 1935, s. 71); 7) N a s. 171 i — specjalnie— s. 172 (p. 24) jako przykład apeli do robotników o to „by w yrzekli się [wzajemnych] urazów i niechęci” przytacza się odezw ę „Robotnicy! W ciągu trzech dni, od dnia 24 m aja...” Otóż odezw a ta, jak wynika nawet z zacytowanych słów o 24 maja, nie odnosiła się ani do schyłku rew olucji, (bo do 24 maja 1905), ani nie dotyczyła żadnych wzajem nych urazów robotników z różnych partii, lecz dość głośnej (i jeszcze dziś podnoszonej przez jednego z historyków ) sprawy pogrom u domów publicznych w W arszawie 24-26 maja 1905 (zob. Bibliografia pism ulotnych
tylko omyłki w prow adzające błędy faktograficzne16.
W ysunięte wyżej problem y, a nawet uwagi polem iczne czy też parę omyłek odnoszących się do szczegółów nie zm ieniają oczyw iście ogólnej, niezw ykle w ysokiej oceny w ydawnictwa. Sam a ilość podjętych kw estii i nasuw ających się w związku z nimi refleksji świadczy jak najbardziej pozytyw nie o omaw ianej publikacji, dotyczącej przy tym dziedziny, której ostatnio pośw ięca się znacznie mniej, niż należałoby, uwagi.
Jan Koncewicz
Nationality Papers (Special Issue). Ethnopolitics in Poland. Edited by H enry
R. H u t t e n b a c h and G abriele S i m o n с i n i. Supplem ent No. 1, 1994, volum e XXII, s. II, 166.
Najnowszy zeszyt specjalny półrocznika ukazuje się pod tytułem obiecującym znacznie więcej, niż zawiera. O publikow ano w nim sześć artykułów, przew ażnie przyczynkarskich i dotyczą cych problem atyki stosunku Żydów do komunizm u w latach 1918-1950 i niektórych kwestii z tym związanych.
G. S i m o n с i n i (znany z kilkuletnich studiów w Polsce) w pierwszym artykule zaryso wał układ stosunków narodow ościow ych w Polsce 1918-39, zastanawiając się nad polityką państwa oraz postawam i dom inującym i wśród mniejszości. Jest to jedyny (i chyba najciekaw szy) artykuł, o ambicjach syntetycznych. K olejne artykuły to: Julia B r u n - Z e j m i s , „Początki ruchu kom unistycznego w Polsce i kw estia żydowska, 1918-1923” ; G. Sim oncini, „Społeczne i etniczne zróżnicowanie członków Komunistycznej Partii Polski 1918-1938” (załączony spis członków KPP); Joan S. S k u r n o w i c z , „Polonia sowiecka, państwo polskie i now a m itologia początków narodu, 1943-1945” ; Raym ond T a r a s , „»Praw icow o-nacjonalistyczne odchylenie« G om ułki, powojenni kom uniści żydow scy i reakcja stalinowska w Polsce, 1945-1950”; Jaff S с h e t z, „Ostatni praw dziw i kom uniści”.
J. Brun-Zejm is pisze na wstępie: ,Jestem przekonana, że w przypadku niektórych polskich komunistów pochodzenia żydow skiego ich zaparcie się swego narodu odegrało znacznie w iększą rolę dla wierności dla ruchu kom unistycznego, niż ich potępienie niespraw iedliw ości społecznej” (s. 29). Teza zapew ne trafna w indyw idualnych przypadkach, nie została dow iedziona jako realny
rewolucji 1905-7 w Królestwie Polskim t. I, W arszawa 1963, s. 336, nr 2450); 8) Na s. 176 w. 3-2
od dołu podano: „pocztówka W arszawa. Luty 1905 r. przedstaw iała krw aw ą pacyfikację dem on stracji na Placu T eatralnym ”. Do jakiej daty odniosła się ta pacyfikacja?; 9) Na s. 179 czytamy: „doświadczenia galicyjskie” „starały s i ę u m a c n ia ć poczucie łączności (robotników Galicji i Królestwa) w walce o wolność i niepodległość”. O tóż z tej „zbitki” słownej m ożna by w ywnioskować, że w ydaw ca pocztówek w Galicji — PPSDGiS — w ysuwała w bieżącej agitacji hasło niepodległości Polski. Tak jednak wówczas nie było.
16 Oto one: 1) Na s. 60, w. 2 jest: „Podgorodow ikow ”, zamiast Podgorodnikow; 2) Na tejże s. 60, w. 7 jest „ziem iaństw a” , w inno być „ziem stwa”; 3) N a s. 73, p. 70 jest „lubińskiego”, w inno być „lublinskogo” ; 4) Na s. 149 jest „praw itelnogo”, w inno być „praw itielstw iennogo” ; 5) Na s. 187 jako liczbę now opow stałych czasopism podano 8, ale w inno być 80.