Aleksander Ujejski
Uwagi do dyskusji w sprawie
odpowiedzialności cywilnej
adwokatury za szkody wyrządzone
przy udzielaniu pomocy prawnej
Palestra 12/9(129), 48-51
•48 A l e k s a n d e r U j e j s k i N r 9 (129)
ków ta k ic h n ależy np. pow ództw o o o d szkodow anie za b e z p ra w n ie za jm o w a n y lo k a l (przy czj-m m oże ono p rz e k ra c z a ć p o b ie ra n y d otychczas czynsz, jeżeli w y n a jm u ją c y w ykaże, że m ógłby uzy sk ać od innych n ajem có w czynsz wyższy) lu b ż ą d an ie od k o m o rn ik a częściow ego w y k o n a n ia orzeczenia ek sm isy jn eg o i p o z o staw ie n ie osobie ek sm ito w a n ej je d y n ie niezbędnego m in im u m pom ieszczenio- wego.
2
.
ALEKSANDER UJEJSKI
U w agi do dyskusji w sprawie odpowiedzialności
cywilnej adw okatury za szkody w yrzqdzone
przy udzielaniu pomocy prawnej
I. A rtykuł adw. Garlickiego pt.: Odpowiedzialność adwokatury za •szkodę wyrządzoną przy udzielaniu pom ocy prawnej („Palestra” nr 9/67,
s. 3 i nast.), jak się w ydaje, w yzw oli — wprawdzie dość opóźnioną — szeroką dyskuję.
Taki był zresztą zamiar autora, jak to w ynika wprost z treści artykułu.
Ostatnio ukazały się już pierw sze jaskółki zwiastujące tę dyskusję w postaci odczytów organizowanych przez niektóre rady adwokackie oraz w postaci artykułów (patrz polemikę adw.: Affendy, W einerta i Ma zura, „Palestra” nr 4/68, str. 88 i nast.).
Nie w ątpię, że dyskusja ta będzie nadal trwać, że będzie się jeszcze pogłębiać, gdyż dotyczy ona ważnego w ycinka życia zawodowego i spo łecznego. Przedm iotem jej jest nie tylko zagadnienie określenia, kto ponosi odpowiedzialność za szkodę (zespoły czy ich członkowie), ale także kw estia sposobu pokrywania szkód (przez zespoły czy rady adwo kackie) oraz sprawa regresu do sprawcy sżkody. Ponadto u źródła tej dyskusji pow inno leżeć zagadnienie konieczności wynagrodzenia każ dej szkody wyrządzonej obyw atelow i na skutek nieudolnego w ykona nia zlecenia przez zespół adwokacki (oczyw iście również przez adwo kata indyw idualnie praktykującego).
Dyskusja bez w ątpienia spowoduje to, co przewiduje w sw ym arty kule adw. Garlicki, m ianow icie możliwość zwiększenia się procesów odszkodowawczych przeciwko zespołom, a to wobec w zrostu ogólnej kultury prawnej i w iększego obycia się obyw ateli z regułam i prawa.
Jest to konieczne i słuszne. Każdy bowiem obyw atel, który poniósł szkodę na skutek nienależytego wykonania zlecenia, powinien otrzy mać pełne jej wynagrodzenie. A im bardziej społeczeństwo będzie zorientowane w m ożliwości dochodzenia takiej szkody, tym pozytywniej trzeba będzie ocenić w yniki dyskusji.
To jest jedna strona medalu.
Druga strona tego m edalu jest nie mniej ważna.
Jeżeli zakładamy wzrost poziomu kultury prawnej oraz obycia się przez społeczeństwo z normami prawnymi, to muszą się w nas zbudzić także inne refleksje.
Czy zawód adwokacki jest dostatecznie przygotow any na to, by w jakiś sposób w płynąć niw elująco na przewidziany wzrost roszczeń od szkodowawczych? O czywiście, poza świadomością konieczności stałego podnoszenia poziomu usług pomocy prawnej, o czym pisze adw. Garli cki.
Jak dotychczas jednak dyskusja toczy się wokół pytania: kto odpo wiada za niew łaściw e w ykonanie zlecenia: zespół, czy też członek zes
połu, który spowodował dla klienta szkodę?
Nie opublikowano natom iast żadnego głosu, który by poruszył istot ną kw estię ubezpieczenia odpowiedzialności cyw ilnej adwokatury. Ubez pieczenie to pozw oliłoby na gwarancję, że m ajątek społeczny (bo takim jest m ienie samorządu adwokackiego) nie zostanie uszczuplony na sku tek wzrostu roszczeń regresowych. Zapobiegałoby to również poder waniu lub wprost zniszczeniu egzystencji m aterialnej tego członka zespołu lub adwokata indyw idualnie pracującego, który spowodował szkodę. A w końcu ubezpieczenie to zapewniłoby spokojne warunki pracy zawodowej, złagodziłoby nerwicę, tak powszechną w zawodzie adwokata.
Dodać należy, że ostatnio opublikowane zostało orzeczenie Sądu Najw yższego z dnia 19.V.1967 r. I CR 617/66 z glosą prof. Adama Szpu- nara („Państwo i Praw o” nr 4— 5 z 1968 r., str. 815), które porusza bardzo ciekawe zagadnienie związane z procesem regresowym prowa dzonym przez jedno z przedsiębiorstw przeciwko swem u kierowcy ciąg nika. Sąd Najwyższy przyjął m ianowicie, że przeciwko pełnem u od szkodowaniu w drodze regresu przemawia — na podstawie art. 158 k.z. (szkoda miała m iejsce w czasie obowiązywania k.z.) — fakt, iż pozwany jest pracownikiem, a w ięc osobą utrzym ującą się z bieżące go wynagrodzenia. W ięcej naw et, Sąd N ajw yższy stw ierdził, że brak ubezpieczenia odpowiedzialności cyw ilnej w łaściciela ciągnika nie stoi na przeszkodzie ograniczeniu odpowiedzialności pozwanego w m yśl przepisu § 17 rozp. Rady Min. z dnia 1.XII.1961 r. (Dz. U. Nr 55, poz. 311), gdyż konsekw encje zwolnienia powoda cd ubezpieczenia od powiedzialności cyw ilnej nie mogą obciążać jego pracownika. Wreszcie Sąd N ajw yższy powołuje się na społeczne przesłanki leżące u podłoża cyt. przepisu, w ystępujące niezależnie od tego, czy pojazd, którym kie rował pozwany podlegał ubezpieczeniu.
W opisanym stanie faktycznym dopatruję się bardzo bliskiej analo gii do sytuacji adwokatury w zakresie jej odpowiedzialności cywilnej 4 — P a l e s t r a
50 A l e k s a n d e r U j e j s k i N r 9 (129)
za szkody wyrządzone przy udzielaniu pomocy prawnej. Jeżeli w ięc klient zespołu adwokackiego dozna szkody na skutek nienależytego wykonania zlecenia i w związku z tym otrzyma odszkodowanie z fun duszu zespołu lub rady adwokackiej, to w procesie regresowym poz w any członek zespołu będzie mógł — moim zdaniem — skutecznie bro nić się zarzutem, że odpowiedzialność jego sięga tylko do wysokości korzyści wynikającej z niepłacenia składek z tytułu ubezpieczenia odpowiedzialności cyw ilnej. Dalsza część szkody powinna obciążać sa morząd adwokacki, skoro nie doprowadził on do ubezpieczenia tej od powiedzialności.
W glosie do cytowanego wyroku Sądu Najw yższego prof. Adam Szpunar nie może powstrzymać się od uczucia zdziwienia, iż nikt w Polsce dotychczas nie postulował, żeby traktory b yły objęte obowiąz kow ym ubezpieczeniem.
Ja też się dziwię, że adwokatura nie korzysta z ubezpieczenia odpo wiedzialności cyw ilnej. Choćby w form ie m ożliwości dobrowolnego ubez pieczenia (przykład lekarza).
II. Muszę stwierdzić, że — moim zdaniem — niepokojąco zabrzmiał w dyskusji polemicznej głos adw. A ffendy, który jest zdania, że za szkodę wobec klienta odpowiada członek zespołu, a nie sam zespół. W pełni podzielam tu odm ienne zapatrywanie reprezentowane przez adw. Garlickiego, a ponadto na poparcie tego stanowiska pozwalam sobie dodać, co następuje:
Zespół jest osobą prawną jednoczącą pewną liczbę osób, które reali zując zadania w ym ienione w ustawie o ustroju adwokatury, są zobo wiązane m. in. do wzajem nej pomocy i współpracy w m yśl § 1 pkt 2 rozp. Ministra Spraw iedliw ości w sprawie zespołów adwokackich (Dz. U. z 1964 r. Nr 1, poz. 4). Przepis ten podkreśla nieodłączną ce chę pracy zespołowej, jaką jest poczucie solidarności łączące członków zespołu.
Sądzę, że przyjęcie odpowiedzialności cyw ilnej danego członka zes połu z w yłączeniem odpowiedzialności samego zespołu godziłoby w jed ną z naczelnych zasad ustanowionych przez ustawodawcę dla tych zes
połów.
Członkowie zesipołu muszą sobie zdawać sprawę z tego, że zespół odnosi korzyści, ale i ponosi również straty związane z działalnością zawodową każdego z członków zespołu. Muszą się oni czuć związani „na dobre i złe” — jak stwierdza adw. Garlicki w rozdz. XII swego artykułu. Muszą oni mieć świadomość, że niepowodzenia na terenie pracy zawodowej któregokolwiek z kolegów nie będą — jak to się cza sem zdarza — przedmiotem zadowolenia innego kolegi, który, mówiąc potocznie, źle mu życzy, a czasem może naw et wprost szkodzi. Św ia domość wyłączająca pow stanie takiego wypadku daje dopiero pełną gwarancję wzajem nej pomocy oraz współpracy każdego z członków zespołu z pozostałym i członkami tego zespołu.
Jest jeszcze jeden ważki argum ent natury ogólnej.
Sytuacja majątkowa członków zespołu niemal bez w yjątku nie poz w alałaby na pokrycie jakiegoś wyższego odszkodowania na rzecz
klien-to zespołu. Tak więc obyw atel, który poniósł szkodę na skutek niew ła ściw ego wykonania zlecenia przez zespół (czy też przez członka zespo łu według wersji adw. Affendy), byłby niejednokrotnie pozbawiony możności realizacji sw ego roszczenia. A to chyba byłoby sprzeczne z zasadami w spółżycia społecznego.
Sądzę więc, że także w ym ienione argum enty natury społecznej prze mawiają za taką interpretacją przepisów, jakiej dokonał adw. Garlicki oraz podzielający jego stanowisko dyskutanci. Interpretacja ta prowadzi do wniosku, że za szkodę wyrządzoną przy udzielaniu pom ocy prawnej odpowiada sam zespół.
Na zakończenie chciałbym jeszcze raz stwierdzić, że wprowadzenie ubezpieczenia odpowiedzialności cyw ilnej adwokatury w praktyce osła biłoby chyba niem al w zupełności ostrość zagadnienia, kto odpowiada cyw ilnie za szkodę wobec klienta: członek zespołu czy też zespół?
P B O S Z g O G Ł O S
PRZEMYSŁAW HELSZTYŃSKI
Z doświadczeń kierow nika zespołu
N ie m a ju ż dzisiaj ch y b a nikogo w śród a d w o k a tó w w Polsce, n aw e t w śró d tych n ajg o rsz y ch sceptyków , k tó rz y by tw ie rd z ili, że o sta tn ia u sta w a o u s tro ju n aszej a d w o k a tu ry i tw o rze n iu zespołów adw okackich n ie zdała eg z am in u w p ra k ty c e albo że nie je s t to je d y n a droga i w łaściw a lin ia rozw oju ad w o k a tu r y polskiej. N aw et ci spośród adw okatów , k tó rzy od w ielu la t, p ro w a d z ili k a n c e la rie indy w id u aln e, p rz e sta li chyba n arz ek ać n a w p ro w a d zo n e zm iany,, choć były o n e dla nich n ie w ą tp liw ie w strzą sem i p rz e sta w ie n ie m n.a z u p e ł nie in n e to ry p r a c y zaw odow ej. Je że li n aw e t zdarza się, że k tó ry ś z nich n a rze k a, to cbyba tylk o dla sam ej zasady n a rz e k a n ia . M łodzi adw okaci, k tó rz y w ogóle innych form p ra c y zaw odow ej n ie zn a ją , nie są n a w e t w s ta n ie w y
o brazić sobie w chw ili obecnej ad w o k a ta nie zrzeszonego w zespole.
Zespół to fo rm a je d y n ie m ożliw a do p rz y ję c ia w n aszej rzeczyw istości u s tr o jo w o -p o lity czn ej. Z re sz tą je s t to fo rm a dogodna n a w e t w w a ru n k a c h u stro jo w o całkow icie odm iennych. T ak w ięc w S tan a ch Z jednoczonych A m ery k i P ó ł nocnej tw o rzen ie k ilk u -, k ilk u n a sto - czy n a w e t kilkudziesięcioosobow ych b iu r ad w o k ack ich to zjaw isko — ja k k o lw ie k n a innych zasad ach o p a rte — bardzo: częste. D aje to w każd y m ra z ie m ożliw ość s ta rtu i u ła tw ie n ia tru d n y c h p o czątk ó w m łodym adep to m zaw odu adw okackiego, nie p o sia d ający m w a ru n k ó w do rozpoczęcia sam odzielnej p rac y ze w zględu n a b r a k dośw iadczenia i m ożli