A. Ż.
Przegląd prasy prawniczej :
(październik - listopad 1960 r.)
Palestra 5/1(37), 72-78
^ R M B G L Ą D R i t A S Y M A W H I I C Z E J
(Październik — listopad 1 9 6 0 r.)
Listopadowy num er „Państw a i P raw a” przynosi na czołowym m iej scu arty ku ł J ó z e f a L i t w i n a pt. „Lenin jako praw nik”. O party na bogatym m ateriale dokum entacyjnym , żywo i barw nie napisany, uw ypukla n ie docenianą na ogół stronę osobowości Lenina oraz ujaw nia i uzasadnia prawnicze ustosunkowanie się twórcy pierwszego państw a socjalistycznego do różnorodnej problem atyki w ystępującej w jego p ra cach. A utor charakteryzuje na wstępie przebieg studiów prawniczych Lenina, następnie jego praktykę adwokacką w Samarze, a później w Pe tersburgu. Z kolei J. Litw in podaje krótki zarys najważniejszych za gadnie i w dorobku pisarskim Lenina, które wzbogaciły m arksistowską naukę o państw ie i praw ie, a następnie omawia rolę Lenina w kształto w aniu litery praw a radzieckiego.
„Przypuśćm y na chwilę — pisze na zakończenie swego interesującego arty k u łu J. Litw in — że m inister oświaty Delanow (...) nie zezwolił Lendniowi na ubieganie się o dyplom eksterna. Czy droga życiowa Le nina w ypadłaby inaczej? Czy bieg historii potoczyłby się innym to rem ? (...). Gdyby Lenin nie zdobył wykształcenia prawnego, odegrałby tę sam ą rolę w historii współczesnego świata — i ani na jotę nie mniejszą. M yliłby się jednak ten, kto by sądził, że wykształcenie to nic Leninowi nie dało. Encyklopedyczny ch arakter w ykształcenia praw nego rozszerza horyzonty umysłowe. Fakt posiadania tego wykształcenia bezspornie m u siał pomagać Leninowi w wielu dziedzinach jego pracy pisarskiej i o r ganizatorskiej (...). N abyta przez Lenina w trakcie w ykonyw ania zawodu adwokackiego znajomość procedury i p raktyki sądowej przyczyniła się niewątpliwie w znacznej mierze do tego, że mógł on w swych później szych pracach dać w nikliwą analizę klasowej istoty carskiego sądu i w szechstronną k ry ty k ę ustawodawstwa (...). W ykształcenie prawnicze przydało się Leninowi w jego pracy legislacyjnej, jeśli chodzi o precyzję i konkretność sformułowań, świadczą o ty m w yraźnie nie tylko teksty w łasnych jego projektów, ale również popraw ki wprowadzane przezeń do projektów cudzych” (str. 725—726).
N r 1 P R Z E G L Ą D P R A S Y P R A W N I C Z E J ■ »
*
Zagadnienia kodyfikacji polskiego praw a cywilnego omawia J a n W a s i l k o w s k i w artykule na łam ach 11 num eru „Nowych Dróg”. A utor analizuje dw a zagadnienia o charakterze ogólnym, a mianowicie stosunek kodeksu do tzw. praw a gospodarczego i stosunek kodeksu do praw a rodzinnego, a z zagadnień węższych — problem dziedziczenia gospodarstw rolnych oraz kilka kw estii dotyczących własności osobistej. Co do pierwszego zagadnienia autor wypowiada się za ujęciem przyszłego- kodeksu cywilnego tak, „ażeby jego przepisy dotyczące stosunków w ła sności i obrotu (...) mogły być stosowane także do socjalistycznych orga nizacji, jednakże powinien on mieć w tym zakresie tylko ch arakter posił kowy (...)” (str. 32—33). Praw o rodzinne — zdaniem Wasilkowskiego — powinno być unormowane poza kodeksem; przem aw iają za tym w zględy zarówno teoretyczne, jak i społeczno-polityczne.
*
W 11 num erze „Państw a i P raw a” zamieszczona jest obszerna wypo wiedź dyskusyjna R o m a n a P i o t r o w s k i e g o pt. „Na m arginesie projektow anych zmian w polskim praw ie rodzinnym ”. Tezę naczelną au tora można by sformułować następująco: praw o rodzinne stanow i inte gralną część praw a cywilnego. W obszernych wywodach autor uzasadnia swoje stanowisko, polemizując stanowczo ze zwolennikami w yodrębnie nia praw a rodzinnego w samodzielną gałąź prawa. Prof. Piotrow ski pod waża słuszność tw ierdzeń tych ostatnich o jakoby niem ajątkow ym cha rakterze norm regulujących stosunki rodzinne w państw ie socjalistycz nym. „W ystarczy przejrzeć przepisy obowiązującego kodeksu rodzinnego — pisze autor — aby przekonać się, że na 90 jego m erytorycznych arty kułów połowa dotyczy w całości lub częściowo spraw m ajątkow ych” (str. 746). A utor w eryfikuje swój pogląd w świetle wypowiedzi klasy ków m arksizm u: „Skoro jest oczywiste, że państwo nasze jeszcze długo będzie się rozwijać w ram ach pełnej gospodarki pieniężno-towarowej, to tym bardziej nie pora jeszcze naw et myśleć o tym, aby nasze stosunki rodzinne, splecione w życiu codziennym nierozerwalnie tylom a więzami ze stosunkam i ^ma jątkowymi, (...) ujmować w sposób abstrakcyjny, rze komo m arksistowski, a w rzeczywistości w yraźnie sprzeczny z założenia m i marksizmu, jako s t o s u n k i n i e m a j ą t k o w e , Skoro w łaśnie
P R Z Ę g & A P -'. E8ASyaRBAWNIS8B*®* Nr.M
zdaniem M arksa i Engelsa stosunki rodzinne tracą swój m ajątkow y cha rak ter dopiero w końcowej fazie komunizmu (...)” (str. 752).
Prof. Piotrow ski kw estionuje w swym artykule powszechnie przy jęty pogląd o praw ię cyw ilnym jako iprawie m ajątkow ym . „Prawo cyw ilne
je st w istocie swej przede wszystkim praw em o s o b o w y m , a nie
m ajątkow ym , praw em norm ującym praw a i obowiązki jego podmiotów,
osób fizycznych i praw nych, w ystępujących w c y w i l n y m o b r o
c i e p r a w n y m , na który składają się czynności praw ne, podejmo w ane swobodnie przez jego podmioty, oraz w ynikające z nich stosunki p raw ne” (str. 753). Błędnemu, zdaniem autora, założeniu, „narzucające m u praw u cyw ilnem u charak ter m ajątkow y, jakiego ono poza praw em rodzinnym i spadkowym w rzeczywistości nie m a”, prof. Piotrowski przypisuje fakt rozpowszechnienia Się w nauce socjalistycznej praw a kon cepcji praw a rodzinnego jako niemajątkowego. N iestety, nie znajdujem y w artykule uzasadnienia powyższej tezy; au tor zapowiada na ten tem at oddzielne opracowanie, a więc czekajmy.
Skoro jesteśm y przy problem atyce kodyfikacji praw a cywilnego, w a r to wymienić tu omówienie przez J e r z e g o M a y z l a w 10 numerze PU G -u „Zasad praw a cywilnego i postępowania w ©prawach cyw ilnych ZSRR”, poddanych ostatnio pod publiczną dyskusję w Związku Radziec kim. Znam ienne i zarazem interesujące dla nas — ze względu na toczą cą się dyskusję nad zakresem przyszłego kodeksu cywilnego — jest to, że radzieckie „Zasady” realizują postulat tzw. jedności praw a cyw ilne go, przewidując, że ustawodawstwo cywilne reguluje stosunki majątkowe i związane z nim i stosunki niem ajątkow e zarówno m iędzy samymi oby
w atelam i oraz m iędzy obyw atelam i a organizacjami socjalistycznymi,
jak i pomiędzy organizacjam i państwowymi, spółdzielczymi i społeczny mi. C harakterystyczny jest przy tym brak klauzuli, k tó ra byłaby odpo wiednikiem § 2 art. 1 naszego ostatniego projektu kodeksu cywilnego.
W num erze 10 „Nowego P raw a” zamieszczono drugą część artykułu J e r z e g o I g n a t o w i c z a na tem at współodpowiedzialności m ająt kow ej pracowników za niedobory; część pierw sza tego arty k u łu druko w ana była jeszcze w num erze lipcowo-sierpniowym. A utor analizuje system atycznie zasady w ynikające z dwóch aktów norm atyw nych: z u sta w y z dnia 17 czerwca 1959 r. o współodpowiedzialności pracowników za niedobory w przedsiębiorstw ach obrotu towarowego i z rozporządzenia wykonawczego do tej ustaw y M inistra H andlu W ewnętrznego z dnia 22. grudnia tegoż roku. Po om ów ieniu zakresu stosowania ustaw y oraz mo-. tyw ów ekonomiczno-społecznych system u odpowiedzialności wspólnej; a u to r skupia swą uwagę na trzech instytucjach praw nych unormowa
P K Z Ę G b Ą O £ R A S Y r l’ |ł A W N J C ^ * I 7 5
nych.jw aranżow anych'przepisach. Instytucjam i ty m i’są: odpowiedzial ność wspólna .całej załogi /sklepu, odpowiedzialność tssw. • łą c z n a : kierow nika i jego zastępców oraz instytucja -tzw. d o p o zw an ia'., j; '
Z atrżym ajm y się nad iiidctóryma probierhami artykułu.
Odpowiedzialność wspólna pracowników nie jest odpowiedzialnością solidarną: zakład pracy nie może żądać całości odszkodowania od jed nego lub niektórych pracowników odpowiedzialnych. Jest to odpowie dzialność podzielna (pro rata parte). A utor podkreśla dalej, że „umowa o odpowiedzialności wspólnej Stanowi integralną część umowy o pracę” (str. 921). Z powyższej tezy Ignatowicz wyciąga następujące konsekw en cje: „Gdyby umowa o odpowiedzialności wspólnej m iała b y t całkowicie odrębny i nie wchodziła w skład stosunku pracy, wówczas przewidziana nią odpowiedzialność nie m iałaby ch ara k teru odpowiedzialności pracow niczej, co z kolei pozbawiałoby zarówno pracownika, jak i zakład pracy
tych korzyści, jakie prawo m aterialne oraz prawo procesowe zapewniają stronom stosunku pracy” (tamże). Chodzi tu o zakaz umownego rozsze rzania zakresu odpowiedzialności, w szczególności nakładania na pracow nika odpowiedzialności na zasadzie ryzyka, wyłączenia odpowiedzialności solidarnej, stosowania rocznego term inu prekluzyjnego z art. 473 k.z. itp.
Odpowiedzialność łączna kierow nika i jego zastępców ma niejako cha ra k te r pośredni pomiędzy odpowiedzialnością wspólną a odpowiedzial nością jednoosobową — pisze dalej Ignatowicz. ,,Do odpowiedzialności wspólnej zbliża ją to, że zasady tej ostatniej stosują się do niej odpowied nio, natom iast cechą upodabniającą ją do odpowiedzialności jednoosobo wej jest przede w szystkim to, że w Sklepie, w k tórym mienie powierzo no kierownikowi i jego zastępcy (zastępcom), zatrudnieni mogą być — ta k jak w przypadku odpowiedzialności jednoosobowej — sprzedawcy, któ ry m mienia nie powierza się (...)” (str. 1267). Zawarcie dodatkowej um owy w kw estii odpowiedzialności nie jest tu konieczne, albowiem od powiedzialność łączna kierow nika i jego zastępców jest autom atycznym następstw em umowy połączonej z pow ierzeniem mienia. A utor zwraca uwagę, że radcowie praw ni nie zawsze pam iętają, iż w arunkiem odpowie dzialności łącznej zastępcy kierow nika jest łączne powierzenie mienia kierow nikow i i jego zastępcy (zastępcom). Zastępca powołany jedynie dla celów organizacyjno-adm inistracyjnych nie może ponosić odpowie dzialności z ty tu łu niewyliczenia się z powierzonego mienia. •
Jeśli chodzi o trzecią, z kolei instytucję praw ną, tj. o dopozwanie, to ograniczym y $iję jedynie do przytoczenia ęłiarąkterystjjki,. różnic między
76 P R Z E G L Ą D P R A S Y P R A W N I C Z E J N r *
tą instytucją a 'przypozwaniem, unorm ow anym w art. 74 k.p.c.: „Zasad* nicza różnica między przypozw aniem a dopozwaniem polega na tym , że podczas gdy osoba przypozw ana nie staje się stroną procesu, a co najw y żej może zgłosić swój udział w tym procesie w charakterze interw enien ta ubocznego, to osoba dopozwana uzyskuje przym iot strony i jej pozy cja procesowa nie różni się od sytuacji osoby wskazanej w pozwie iako strona pozw ana” (str. 1271).
*
Cywilistyka w okresie objętym niniejszym przeglądem reprezentow a na jest bogato. N iestety, nie sposób tu omówić w szystkich artykułów ,
toteż ograniczymy się jedynie do wymienienia niektórych. Tak więc
w numerze 10 „Nowego P raw a” J a n G w i a z d o m o r s k i zamiesz cza uwagi do uchwały 7 sędziów S.N. z 26.X.1959 r. pt. „Przed kim spo rządzać należy testam ent allograficzny”, a orzecznictwo S.N. z zakresu
postępowania cywilnego za II półrocze 1959 r. omawia E. W e n g e -
r e k . W 11 num erze tegoż pisma znajdujem y arty k u ł A. W o l t e r a pt. „Uznanie roszczenia a przedaw nienie i term in zaw ity”, oraz A. S z p u n a r a o odpowiedzialności cyw ilnej za w ypadki kolejowe. Zw racam y wreszcie uwagę na interesującą polemikę procesorów A. Wol tera i J. Gwiazdomorskiego na tem at mocy obowiązującej art. 55 k.z. („Nowe P raw o” n r 10 i 11).
*
Z zakresu praw a p racy „Państwo i P raw o” pub ikuje w num erze listo padowym arty k u ł L u c j a n a R a n i s z e w s k i e g o p t. „Rozwiąza nie umowy o pracę przez porozumienie stro n a upraw nienia urlopowe
pracow nika”. A utor analizuje przepis § 9 rozporządzenia MPiOS
z 28.11.1953 r. w spraw ie urlopów dla pracowników zatrudnionych w przem yśle i handlu. Przepis ten stanowi, że „pracownik nie traci p ra wa do urlopu w razie rozwiązania stosunku pracy na mocy wzajemnego porozumienia stron, chyba że rozwiązanie stosunku pracy nastąpiło wy raźnie na wniosek pracow nika”. Skupia on swą uwagę na zagadnieniu, czy zaw arte w wyżej przytoczonym przepicie zastrzeżenie: „chyba że roz wiązanie stosunku pracy nastąpiło w yraźnie na wniosek pracow nika” jest zgodnie z postanowieniami ustaw y z 16.V.1&22 r. o urlopach oraz d e k re tu z 18.1.1956 r. W konkluzji au to r stw ierdza, że „jedynie słuszne i dosta
N r 1 P B Z E G L Ą D P B A S Y P R A W N IC Z E J 7 7
tecznie uzasadnione są poglądy zarzucające sprzeczność § 9 rozporządze nia z ustaw ą o urlopach” (str. 797).
*
Na łam ach „Praw a i Życia” toczy się dyskusja na tem at polityki re presyjnej naszego państwa. Zapoczątkował ją artykuł W a l e r e g o N a- m i o t k i e w i c z a w numerze 22 tegoż pisma pt. „Uwagi w spraw ie po lityk i represy jn ej”. A utor na wstępie stwierdza, że „daje się w yraźnie od czuć potrzeba zapewnienia m aksym alnej skuteczności działania represyj nego”. N astępnie zgłasza on „naczelny postulat” pod adresem polityki re presyjnej, która „powinna uwzględniać w stopniu daleko szerszym niż do tychczas fakt, iż zjawisko przestępczości gospodarczej jest zjawiskiem społecznym niejako wielowarstwowym”. Można wyodrębnić co najm niej dwie w arstw y tego zjawiska: pierwsza — to ciężkie przestępstwa, druga — to tzw. drobne przestępstw a na szkodę własności społecznej. „Każda z tych dwóch w arstw zjawiska przestępczości gospodarczej wymaga zde cydowanie odmiennego potraktow ania z p u n k tu widzenia polityki rep re syjnej (...). Należy głęboko 'zróżnicować środki represyjne dla każdej z tych płaszczyzn.”
Z kolei autor zgłasza pod adresem w ym iaru sprawiedliwości postula ty w zakresie ścigania ciężkich przestępstw gospodarczych. „Postulat pierwszy to możliwie m aksym alne rozszerzenie karania ciężkich prze stępstw o charakterze gospodarczym w try b ie doraźnym . D rugi istotny postu at —- to przyśpieszenie postępowania karnego.”
Co się tyczy tzw. drobnych przestępstw gospodarczych, to Nam iotkie- wicz stwierdza, że „płaszczyzna polityki represyjnej została ukształtow a na w sposób budzący poważne w ątpliwości”. Chodzi tu przede wszyst kim o prak ty kę masowego stosowania w arunkowego zawieszania wyko nania kary. I tak 'odsetek śkazań z tzw. małego dek retu marcowego z 4.III.1953 r. z zastosowaniem zawieszenia przekraczał 48% ogólnej licz by wyroków z tego dekretu. Ujem nie ocenia autor karę grzywny, która — jego zdaniem — „nie zawiera dostatecznie silnych bodźców o wymo wie m oralnej. Stw arza to sytuację do g ru n tu obcą zasadom współżycia
socjalistycznego — sytuację odpłaty pieniężnej za popełniony czyn
przestępczy”. Także k ara krótkoterm inow ego pozbawienia wolności „nie w ydaje się być dostatecznie surow ą sankcją”.
„Jakiego więc należy szukać w yjścia z obecnej sytuacji?” — zapytuje autor. Odpowiedź brzmi: trzeba poddać zasadniczej rew izji pogląd o k a
78 P R Z E G L Ą D ' f>R A SY P R A W N IC Z E J :N r i
rze pozbawienia wolności jako głównym środku-! represji i w ykorzysty wać inne środki represyjne, których należy szukać w’ sferze ogranicza nia praw obyw atelskich innych niż pozbawienie wolności, a więc takie środki, jak np. praw o do w ykonywania zawodu, do awansu, do pełnie nia określonych stanowisk (magazyniera, księgowego itp.). Tak więc po stu la t pierwszy w zakresie ścigania drobnych przestępstw — to zmiana system u kar. P ostulat drugi zakłada m odyfikację try b u postępowania:
stosowanie przez sąd try b u nakazowego i uproszczenie toku instancji,
ta k aby sąd powiatowy stał się ostateczną instancją w spraw ach „kilku lub kilkunaitozłotow ej” kradzieży.
Nad tezami Namiotkiewicza wywiązała się ożywiona dyskusją (por. n ry 23, 24 i nast. „Praw a i Życia”). Zgłaszane są w niej liczne zastrze żenia co do niektórych postulatów w ysuniętych przez Namiotkiewicza (zakres stosowania try b u doraźnego, ocena Skuteczności kary grzyw ny
i k ary krótkoterm inowego pozbawienia ■ wolności, stosowanie k ar ogra
niczających upraw nienia socjalne obyw ateli itd.). Niemal jednak wszys cy dyskutanci zgadzają się co do tego, że problem atyka poruszona przez inicjatora dyskusji jest niezwykle doniosła u nas w chw ili obecnej i wy-, maga wszechstronnego omówienia. Z zainteresow aniem śledzić będzie my dalszy jej przebieg.