• Nie Znaleziono Wyników

Relacje-Interpretacje, 2011, nr 2 (22)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Relacje-Interpretacje, 2011, nr 2 (22)"

Copied!
44
0
0

Pełen tekst

(1)

n­ter­pr­eta­cje

Kwartalnik Regionalnego Ośrodka Kultury w Bielsku-Białej Nr 2 (22) czerwiec 2011

Poeci Nowej Fali w Książnicy Beskidzkiej Dwadzieścia lat Nadziei Rozmowa z Adamem Sikorą Ikonografia Bielska-Białej w muzealnej Galerii MT Edukacja kulturalna – potrzeby i perspektywy

Rela­cje

ISSN 1895–8834

(2)

Oblicza Bielska-Białej

Galeria MT Muzeum w Bielsku-Białej

Bielsko, jubileuszowa karta pocztowa, Bielsko, 1898, wyd. Robert Machaliza Bielsko, ul. Wzgórze, pocztówka, 1936, wyd. Franciszek Polaczek

Bielsko, dworzec kolejowy, pocztówka, 1916, wyd. Adolf Brandstätter

Richard Harlfinger, Widok Bielska i Białej, olej na płótnie, 1942 Ignacy Bieniek, Panorama Bielska-Białej, olej na płótnie, 1962 Jakub Glasner, Bielsko, linoryt barwny na papierze, ok. 1927

Jan Nikiel, Bank Inwestycyjny oraz fabryka włókiennicza i gmach Prez. MRN w Bielsku-Białej, czarny tusz i akwarela na papierze, 1965

Bogusław Pikoń, Plac Fabryczny, olej na płótnie, 2005

Viktor Strauss, Wzgórze w Bielsku, miedzioryt na papierze, ok. 1919 Władysław Szostak, Pejzaż z Bielska – ul. Zamkowa, olej na płótnie, 1958 Tadeusz Król, BB ul. Pankiewicza, akryl na płótnie, 2009

Na okładce: Mateusz Taranowski, Reminiscencje bielskie: Bielsko – budowa centrum handlowego Sfera II, fotografia barwna, 2009

(3)
(4)

Nasze rozmowy

28 Whisky z lodem pili tylko na Titanicu

Z Adamem Sikorą rozmawiali

Marzena Kocurek i Tomasz Gruszczyk

Wystawy

1 Miasto w pasażu

Ewa Janoszek

5 Śladem Czarnej Julki

Mirosława Pindór

Literatura

9 Święto poezji

Marek Bernacki

Pokongresowe tematy 12 Potrzeby i perspektywy

Katarzyna Olbrycht

Recenzja

16 Bitwa o Nangar Khel. Bitwa... o co?

Monika Serafin

Kwartalnik Regionalnego Ośrodka Kultury w Bielsku-Białej

Rok VI nr 2 (22) czerwiec 2011 Adres redakcji

ul. 1 Maja 8 43-300 Bielsko-Biała telefony

33-822-05-93 (centrala) 33-822-16-96 (redakcja) redakcja@rok.bielsko.pl www.rok.bielsko.pl Redakcja Małgorzata Słonka redaktor naczelna

Opracowanie graficzne, DTP Mirosław Baca

Wydawca

Regionalny Ośrodek Kultury w Bielsku-Białej

dyrektor Leszek Miłoszewski

Rada redakcyjna Ewa Bątkiewicz Lucyna Kozień Magdalena Legendź Janusz Legoń Leszek Miłoszewski Artur Pałyga Jan Picheta Maria Schejbal Agata Smalcerz Maria Trzeciak Urszula Witkowska Druk

Augustana, Bielsko-Biała Nakład 1000 egz.

(dofinansowany przez Urząd Miejski w Bielsku-Białej) Czasopismo bezpłatne ISSN 1895–8834

n­ter­pr­eta­cje Rela­cje

Okła­dka­/Wkła­dka­

Oblicza Bielska-Białej

Galeria

Wkła­dka­

Kazimierz Gajewski – Miasto nocą

Edukacja przez sztukę 19 20 lat bielskiej Nadziei

Maria Schejbal

22 Młodym blisko do teatru

Iwona Kusak

Bielsko-Biała. Ludzie i budowle 24 Młodsza linia familii

Piotr Kenig

Felieton

32 Kreatywnym być!

Andrzej Kierczak

33 Rozmaitości 36 Rekomendacje

Calineczka w teatrze Banialuka Agnieszka Morcinek

Maski do spektaklu przygotowywanego w Ośrodku Nadzieja

Piotr Kostuchowski

Festiwalowy Cieszyn 2011 fotoSprinter.pl

(5)



R e l a c j e I n t e r p r e t a c j e

Taki pasaż jest więc bez wątpienia miastem, ba, światem na niewielką skalę.

(Walter Benjamin, Pasaże1)

Scenograficzna synteza miasta sprowadza się do trzech elementów – ulicy, okna i słupa ogłoszeń. Hala starej fabryki Büttnera w Muzeum Techniki i Włókien- nictwa stała się pasażem, powieścią szkatułkową, mia- stem w mieście w wielobarwnych odsłonach ekspona- tów wystawy Oblicza Bielska-Białej. Tekturowe uliczne pierzeje, zarazem witryny, okna z kwaterami antyram i graniaste słupy-kioski kuszące zwykle setkami drobno- stek, kart pocztowych – to surogat miejskiej przestrzeni, zadaszonej i zamkniętej ścianami galerii. Jak taśma fil- mowa przewija się papierowa balustrada schodów wio- dących na wystawowe poddasze, na niej portrety, sy- gnatury, autoportrety. Zdjęcia artystów nie do końca poznanych, tych wciąż niezapomnianych i tych obecnie tworzących. Im wyżej, tym bardziej nasila się zapach ma- szynowego oleju, który nigdy już nie opuszcza pofabrycz- nych wnętrz, jakby wspomagając atak sztuki, obleganej przez technikę w swej wieży z kości słoniowej.

E w a J a n o s z e k

Miasto w pasażu

Podobnie jak architektura wyrasta ze sztuki w swych konstrukcjach żelaznych, tak i malarstwo wyrasta z niej w panoramach.

Punkt szczytowy budowy panoram zbiega się z poja- wieniem się pasaży.

Na półpiętrze wisi najstarsza panorama, Samuela Johanny’ego, bielskiego aptekarza, który pierwszy spor- tretował miasto i opisał – niczym etykiety na ampułkach – kościoły, budynki szkolne, zamek, nawet Młynówkę, precyzyjna dawka weduty z 1801 roku2.

Drugie półpiętro intryguje niezbyt częstym wido- kiem obu miast od północy, jaki nieznany nikomu Karl Schwarz wykonał przeszło 50 lat później niż szacowny farmaceuta. Rzeka wyraźnie oddziela Bielsko od Białej, znikając gdzieś w obniżeniu Bramy Wilkowickiej, do- minują wieże kościołów, kubiczne bryły fabryk i domy wzdłuż wylotowych ulic, z górską panoramą w tle.

Sala wystawowa początkowo otwiera się dla wcho- dzącego dwunawowym wnętrzem. Idąc tropem naj- starszych panoram, wybieram wschodnią nawę w głę- bi, zamkniętą powiększonym zdjęciem dzieła Rudolfa

Dr Ewa Janoszek – historyk sztuki, autorka licznych artykułów, a także książek o cmentarzu ewangelickim w Białej i architekturze przemysłowej Bielska-Białej.

Na balustradzie schodów portrety, autoportrety, sygnatury...

Ewa Janoszek

(6)



R e l a c j e I n t e r p r e t a c j e Bernta. Niełatwo zliczyć na nim wszystkie fabryczne

kominy, choć nie są to „tysiące dymiących obelisków od 80 do 180 stóp wysokich”, jakie architekt Schinkel widział z przedmieścia Manchesteru, jednak około 40 wznosi się ponad prostymi budynkami fabryk. Litografię Carla Bollmanna, której kopię oferowaną w muzealnej sprzedaży każdy może mieć na własność, zatytułować by można „wóz z sianem – czyli alegoria dwóch miast”, lecz przeciwnie do kojarzonego nazwą tryptyku Boscha, nie ma tu nic z fantastycznych wizji ziemskich marno- ści. Łatwo zidentyfikować można większość budowli, odtworzonych z fotograficzną dokładnością, zwłaszcza na bordiurze z opisanymi grafikami 32 obiektów, peł- niącej funkcję ilustrowanego przewodnika po Bielsku i Białej w roku 18723.

Gdzieś z ulicy Hałcnowskiej, wspinającej się wraz z konnym wozem na wysoką kępę, widok leżących w dole Bielska i Białej ujął Richard Harlfinger. Pejzaż to- nący w zieleni i błękicie sunących po niebie chmur za- przecza dacie swojego powstania, w środku szaleństwa wojny w 1942 roku. Oprócz podmiejskich chałup, swo- ją wieżyczką w przemysłowej zabudowie wyróżnia się Vöslauska Przędzalnia Wełny Czesankowej, żelbetowa awangarda fabrycznej architektury.

Pasaż południowo-wschodni

Malarstwo Harlfingera jest dla mnie miłą estetycz- ną niespodzianką, tak jak i jego bielskie korzenie. Ar-

tysta związany z wiedeńską secesją znany jest bardziej jako autor modernistycznych, arkadowych witraży w ka- tedrze św. Mikołaja, jego twórczość malarska jak dotąd pozostawała mniej znana. Urzekł mnie szczególnie ob- raz zabudowań nad Niwką, która od ulicy Ratuszowej płynie jeszcze odkrytym korytem. Boczne słońce śli- zga się po spadzistych dachach niskich domów, pod- świetlając dymy kominów, płaska plama w wysmako- wanej gamie barwnej wydobywa kształt wież kościoła Bożej Opatrzności. Wiedeńczyk okazuje się być mala- rzem utraconych widoków. Na innym obrazie w gład- kiej do złudzenia tafli rzeki odbija się fabryka Riesen- felda widziana z mostu na Białej, na brzegu otoczona kominami stoi farbiarnia firmy Sternickel & Gülcher, pejzaż zawłaszczony dziś przez handlowe centra. Ca- łość ujęta została bardzo malarsko, z dużą wrażliwością kolorystyczną. Podobne artystyczne walory sprawiły, że w pamięci utkwiło mi jeszcze kilka obrazów, wiszą- cych w przestrzeni tej nawy. Ogród Szkoły Przemysło- wej, który Adam Bunsch uchwycił w późnowiosennym śniegu, odbijającym świeżą zieleń drzew, z perspektywą rzędów willi przy ulicy Krasińskiego, nad nim bialska uliczka Szkolna na niewielkim obrazie Władysława Gęgi (Gengi), obok zamglony tryptyk Zygmunta Andrzejew- skiego i przemysłowe motywy Jana Chwieruta z dwor- cem kolei i fabryką Kohna w zimowej zasłonie.

Z tradycyjnych portretów Franciszka Zitzmana spo- gląda dwóch zasłużonych kapłanów. Surowa twarz księ- dza Stojałowskiego w aureoli z ram obrazu wiszącego w malowanym tle za nim, na którym rozpoznać można Dom Polski przy ulicy Blichowej. Postać bialskiego pro- boszcza, księdza Jana Szneidera ukazana została w re- nesansowej manierze półpostaci, stojącej przy parapecie

Zbliżenie po lewej:

Ceramika Remigiusza Gryta zatytułowana B-B

Alicja Migdał-Drost Ekspozycja w Galerii MT

(7)



R e l a c j e I n t e r p r e t a c j e

otwartego okna z odsuniętą kotarą, przez które widać elewację kościoła Opatrzności Bożej.

Uszlachetnienie przedmiotów to jego cel. (...) Kolekcjoner przenosi się marzeniami nie tylko w świat daleki lub miniony, zarazem w świat lepszy...

Świat ze starych kart pocztowych, miniony, choć nie tak daleki, wyziera z setek litografii, chromolitogra- fii i monochromatycznych fotografii, wykorzystywanych jako widokówki. Świat ten, rozdrobniony i zwielokrot- niony, pomieszczony został w kioskach – ogłoszenio- wych słupach, w naokoło biegnących witrynach. Upo- rządkowany według wydawców i fotografów, począwszy od najstarszego atelier Roberta Machalizy aż po istnieją- ce po 1945 roku wydawnictwa Ruch i Czytelnik. Pocz- tówka w znanej powszechnie – dwustronnej – formie do- biega dopiero 120 lat, będąc w porównaniu z malarstwem dość młodą dziedziną sztuki. Spośród ponad stu wydaw- ców do tytułu królów bielskiej widokówki niewątpliwie pretendować może kilkunastu. Zagadkowo brzmiące li- terowe sygnatury: A.B.B., S.B.B czy K.E.T. dla kolekcjo- nera są jak klucze do szyfru, pod którym kryją się naj- częściej inicjały wydającego i miejsca wydawania. Tak więc A.B.B. należy do Adolfa Brandstättera, S.B.B to Szy- mon Bendetz Bielsko, a K.E.T – Karl Eduard Türk. Tek- turowy kiosk jako słup ogłoszeniowy zamieszcza krót- ką informację o właścicielach firm wydawniczych lub fotografach, wraz ze zdjęciem ich siedzib, sygnaturami i znakami firmowymi. Dowodem rzeczowym działal- ności są same pocztówki, a ich ilość świadczy o rozwo- ju i prospericie reklamowego interesu.

Pasaż południowo-zachodni

Znane nazwiska błyszczą w zachodniej nawie, któ- rej początek od wejścia należy do Juliana Fałata, środek do Jakuba Glasnera, a w końcówce z jednym ze swych obrazów na sztalugach ulokowała się Hertha Strzygow- ski. Osoby artystów sprawiają, że przeważają tu przesy- cone słońcem i powietrzem podmiejskie pejzaże z Bystrej i Cygańskiego Lasu, oprócz kilku śródmiejskich linory- tów i akwarel Glasnera. Naprzeciw w okiennych witry- nach króluje tonacja sepii w grafikach Viktora Straussa – z powtarzającym się często fragmentem ulicy Wzgórze – i miedziorytach Władysława Zakrzewskiego.

Zza przepierzenia dobiegają dźwięki muzyki, moż- na tam na małym ekranie zobaczyć film o bielskich wy- dawcach pocztówek. Prezentowanych artystów ukazuje inny film, emitowany z kolei w zacienionej wnęce obok głównego traktu.

Pasaż północny

Druga część wystawowego poddasza należy do arty- stów współczesności, otwierając się trójnawową syme- trią. W przestrzeni nawy głównej – środkowej – na dro- dze przechodnia stoi kamienna rzeźba Remigiusza Gryta, rozłamany blok dwumiasta zatytułowany B-B.

Już z daleka ze ściany szczytowej, zamykającej central- ną uliczkę, biją płomienne żółcienie fabrycznego placu i czerwienie muru z obrazów Bogusława Pikonia, a bia- łymi ścianami chaty wśród złota zbóż wtóruje im pejzaż z Mikuszowic, malowany przez Kazimierza Kopczyń- skiego. Przeszklone witryny z prawej strony opanowały w całości rysunki Józefa Cempli, wirtuoza kreski. Na- przeciw – z lewej zagościła estetyka epickich opowieści nieprofesjonalnego malarza Jana Nikla, kontynuowana

(8)



R e l a c j e I n t e r p r e t a c j e w zachodniej uliczce-nawie obrazami Marii Lenczew-

skiej, Stefana Juraszka i Albiny Żołnierskiej.

Wzdłuż zachodniej ściany króluje już jak najbar- dziej profesjonalna radość koloru pasteli Joanny Kwie- cińskiej-Władyczki i Krzysztofa Krzycha rozedrganych blaskami nocnych świateł. Podobną senną aurą, rozmy- wającą kształty w neonowej poświacie, ujmują pastele Ewy Surowiec-Butrym, wiszące już na ścianie działo- wej dwóch sal.

Na tej samej ścianie, po drugiej stronie wejścia, fo- tografie Mateusza Taranowskiego mówią, co by było...

gdyby nie zburzono domu Tobiasa na placu Bolesława Chrobrego, budynku podzamcza i zamkowych baza- rów, gdyby z okien autobusu i tramwaju można wciąż było zobaczyć bielską synagogę, gdyby zajezdnia tram- wajowa w Cygańskim Lesie dalej pełniła swą funkcję, tak jak i browar na Cieszyńskiej, a firma Ed. Ast zamiast Vöslauki zbudowała Sferę.

Zestawienia „starego”

z „nowym”, już we wschod- niej uliczce-nawie, ukazu- ją dwa dyptyki i widok ulicy Sobieskiego autorstwa Zeno- biusza Zwolskiego, obok kla- sycznych pejzaży zaśnieżonej Bystrej i Lipnika. Na drugim końcu nawy feeria kolorów ulic Pankiewicza i Schodo- wej bije z akrylowych płócien Tadeusza Króla, kontrastując z pastelową tonacją akware- lowych panoram Zbigniewa Bielewicza.

Witryny okienne dzie- lące uliczki zajęły rysunki i grafiki, m.in. Jana Grabow- skiego i Ignacego Bieńka – we wschodniej. W zachodniej

tradycyjne techniki wzbogacone zostały o drzewia- ste tkaninowe kolaże Ewy Bergel, grafikę komputero- wą Anny Jasińskiej, a nawet biżuterię Małgorzaty Mo- tyki-Madej. Różne środki artystycznego wyrazu łączą w sobie fotografie Dagmary Kwiatek, bazując na zdję- ciach stylowych architektonicznych detali.

Wielorakie oblicza miasta, we wszystkich niemal technikach, w spojrzeniach różnych pokoleń, realizm i abstrakcja, fantazja i dokument splatają się w pasażu różności, zgromadzonych w jednym miejscu. ...tak też przed spacerowiczem miasto może się otwierać na wszyst- kie strony pozbawionym progów krajobrazem.

Muzeum w Bielsku-Białej: Oblicza Bielska-Białej. Twórcy iko- nografii miasta. Prace ze zbiorów Muzeum w Bielsku-Białej, 24 lutego – 25 września 2011, Galeria MT – Muzeum Techni- ki i Włókiennictwa. Kuratorzy: Teresa Dudek Bujarek, Elż- bieta Teresa Filip, Piotr Kenig; aranżacja: Teresa Dudek Bu- jarek, Franciszek Kłak.

Wystawie towarzyszą: książka zawierająca obszerny materiał porównawczy oraz bogato ilustrowany album z reprodukcja- mi dzieł plastycznych i kart pocztowych (z tekstami kurato- rów, pod redakcją Iwony Purzyckiej, w opracowaniu graficz- nym Alicji Migdał-Drost); cykl spotkań zatytułowany Ślady obecności; wykład i warsztaty.

1 Cytaty pochodzą z dzieła Waltera Benjamina Pasaże (Wy- dawnictwo Literackie, Kraków 2010).

2 Niestety, oryginalna grafika została skradziona ze zbiorów Muzeum w 1984 roku, pozostały jedynie reprodukcje.

3 W zbiorach Muzeum w Bielsku-Białej jest tylko środkowa część kompozycji, cała odbitka znajduje się w zbiorach Mährisch-Schlesisches Heimatmuseum w Klosterneuburgu.

Józef Cempla, Bielsko-B., rysunek ołówkiem na papie-

rze fotograficznym, 1953 Rudolf Bernt, Panorama Bielska, reprodukcja na podstawie pracy w Die österreichisch-

-ungarische Monarchie in Wort und Bild

Władysław Zakrzewski, Ko- ściół ewangelicki, miedzioryt

na papierze, ok. 1934–1935 Archiwum Muzeum w Bielsku-Białej

(9)



R e l a c j e I n t e r p r e t a c j e

„Czarnej Julki”. Karwina z czasów dzieciństwa Gustawa Morcinka.

Podczas wernisażu aktor Sceny Polskiej Teatru Cie- szyńskiego Ryszard Malinowski odczytał licznie przy- byłym gościom (w tym z Zaolzia) fragment powieści o tym, jak to banda Julki poszła witać cesarza, który 30 sierpnia 1906 roku zawitał do Cieszyna. We fragmencie tym przywołane zostały zarówno dzielnice Karwiny, jak

M i r o s ł a w a P i n d ó r

Dr Mirosława Pindór – absolwentka

teatrologii na UJ, adiunkt w cieszyńskim Zakładzie Edukacji Kulturalnej Wydziału Etnologii i Nauk o Edukacji UŚ.

O Czarnej Julce, powieści wspomnieniowej Gustawa Morcinka pisano, iż czyta się ją z zainteresowa- niem, obojętnie czy traktuje się ją jako powieść z lat dzieciństwa, czy jako swoistą widokówkę z terenu Karwiny1 z tamtych dawnych już lat, nie istniejącej już w tamtej postaci, z krajobrazem górniczych hałd i budoli2. Samego Morcinka zaś postrzegano jako pisarza, który zatrzymuje czas, jakby przechadzał się po gościńcu ze starym aparatem fotograficznym i wykonywał nim zdjęcia chwilami niewyraźne z zamaza- nym tłem albo prześwietlonym lub uchwyconym w ruchu szczegółem. Zdjęcia są czarno-białe, na pożół- kłym papierze, blade, powoli zanikające, coraz mniej rzeczywiste. Ale drzemie w nich klimat, atmosfera dawnych lat oddana z poetycką wyobraźnią i sugestią3.

Tak właśnie, jako swoista widokówka z Karwiny przełomu XIX i XX wieku, fotografia „wykonana” przez Morcinka, jako opowieść o Mieście, które – zdawałoby się trwać będzie wiecznie, lecz pewnego dnia, ot, tak zu- pełnie nieoczekiwanie, zapadło się pod ziemię, wreszcie jako mit o utraconej Arkadii odczytana została powieść Morcinka przez Jarosława Drużyckiego – kuratora pre- zentowanej w Książnicy Cieszyńskiej ekspozycji Śladem

Czarnej Julki

Śladem

Janusz Szczotka

(10)



R e l a c j e I n t e r p r e t a c j e stronicowych fragmentów powieści, nie była jednakże tożsama z tytułami poszczególnych rozdziałów powie- ści ani też zestawiona zgodnie z obowiązującą w utwo- rze Morcinka chronologią wydarzeń. Miała charak- ter autorski.

W gablocie pierwszej, opatrzonej adnotacją O „Czar- nej Julce”, znalazły się m.in. dwa egzemplarze powie- ści (wydania Czytelnika z 1962 i 1971 roku). W drugiej, O pierwszych lekturach, umieszczono Przypadki Robin- sona Krusoe (pisownia oryginalna), wydane w Lipsku w 1851 roku, z pieczęcią Biblioteki Ludowej w Cieszy- nie oraz egzemplarz Pana Tadeusza (wydanie z roku 1906). Zawartość pozostałych oscylowała wokół takich tematów, jak m.in.: O śmierci ojca, O powstaniu Kar- winy, O Polakach, Niemcach, renegatach i pyrcokach, O górniczym życiu, O Bożym Narodzeniu, O elemen- tarzu, O powitaniu cesarza czy O Kościuszce w Dąbro- wie. Trzy ostatnie gabloty miały charakter wybitnie no- stalgiczny, co przekładało się na tytuły: O pożegnaniu z Karwiną (pokazano stary zegar z kukułką odmierza- jący ongiś dobry dla Karwiny czas), O tym, co pozosta- ło... (a pozostało niewiele, m.in. grób polskiego inżynie- ra rodem spod Wieliczki Celestyna Racka, który zginął w kopalni, prowadząc akcję ratunkową w 1894 roku i kościół św. Piotra z Alkantary z 1736 roku) oraz na- der znaczącą zawartość tej zamykającej wystawę (klep- sydra z polską, czeską i niemiecką nazwą miasta: Kar- wina–Karvinná–Karwin i czerwonym, „trumiennym”

w swej wymowie goździkiem).

i z nią sąsiadujący Frysztat, znaczący wówczas ośrodek miejski, oraz odległy Cieszyn z Sachsenbergiem. Frag- ment wybrany został przez organizatorów nie bez przy- czyny – doskonale wpisywał się w myśl przewodnią eks- pozycji, jaką był motyw wędrowania. Tekst Czarnej Julki uznano bowiem za nić Ariadny, która prowadzi po kar- wińskim labiryncie i tym samym po wystawie labirynt ten ilustrującej.

– Proponujemy państwu podróż sentymentalną, po- dróż do miasta, którego już nie ma – powiedział pod- czas wernisażu Krzysztof Szelong, dyrektor cieszyń- skiej Książnicy. – Miasta, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu stanowiło jedno z najważniejszych centrów go- spodarczych, społecznych, politycznych, narodowych na mapie Śląska Cieszyńskiego, a które dosłownie znik- nęło z powierzchni ziemi. Bardzo wielu mieszkańców przygranicznych wsi codziennie pokonywało kilku- nastokilometrową trasę do pracy na szybie Jana. Pró- bujemy tę tradycję przywołać, ta wystawa może w tym pomóc4.

Ekspozycja miała być nie tylko zachętą do odwiedze- nia starej Karwiny, ale także zmotywować do ponownego sięgnięcia po Czarną Julkę, lekturę zapomnianą, poddać pomysł wprowadzenia jej do kanonu lektur w szkołach Śląska Cieszyńskiego.

17 rozdziałów książki znalazło przełożenie na 25 ga- blot tematycznych, gdzie spotkały się dawny świat ślą- skocieszyński (w równym stopniu rzeczywisty, co zmi- tologizowany) i świat realny. Tematyka poszczególnych gablot, bezpośrednio nawiązująca do wybranych dwu- Statut kasy zapomogowej

dla chorych przy arcyksiążęcych kopalniach w Karwinie, 1897 Podręcznik Armanda Karella

do nauki czytania, 1892 Mapa ogólna starostwa

frysztackiego, 1895

(11)



R e l a c j e I n t e r p r e t a c j e

Eksponaty pozyskano z zasobów Muzeum Śląska Cieszyńskiego, Statního okresu Archivu Karviná i Książ- nicy Cieszyńskiej. Ze zbiorów tej ostatniej pochodziły książki, by przywołać bodaj: Manifest komunistyczny Marksa–Engelsa (wydanie berlińskie z 1904 roku), pod- ręcznik do Nauki języka niemieckiego dla austryackich szkół ludowych pospolitych (ułożony przez cesarsko-kró- lewskiego radcę Armanda Karella, wydany w Wiedniu w 1908 roku), Mały kancjonał najużywańszych do nabo- żeństw pieśni z dodatkiem modlitw (wydanie cieszyńskie, 1904), śpiewnik Andrzeja Hławiczki, broszura Karola Michejdy O pijaństwie (1887). Zdeponowane w Książnicy Cieszyńskiej poszczególne numery „Gwiazdki Cieszyń- skiej”, „Dziennika Cieszyńskiego”, „Głosu Ludu Śląskie- go”, „Robotnika Śląskiego”, „Równości”, skoczowskie- go „Ślązaka” i niemieckojęzycznej „Silesii” (wszystkie spotykamy na kartach Czarnej Julki) były źródłem ko- pii wycinków prasowych. Wśród licznych fragmentów prasowych doniesień (przeważnie z lat 1900, 1903, 1910) znalazły się m.in. notatki: o kupowaniu dzieci do czeskiej szkoły („Gwiazdka Cieszyńska”, 28 lipca 1909), o pato- logiach w życiu społecznym Karwiny (sporo o pladze pijaństwa, jego zgubnych skutkach, nieuczciwości skle- pikarzy, w tym fałszowaniu środków żywności), o tra- gediach, które wstrząsały całym górniczym światem (zwłaszcza katastrofie z 14 czerwca 1894 roku, w któ- rej zginęło 235 górników), o sytuacjach groteskowych (np. bójce polskich strażaków z czeskimi o to, czyj pożar i kto ma prawo go gasić), a także okolicznościowe ogło- szenia (np.: Podaję niniejszym do ogólnej wiadomości, że mój syn Hugo Zlatnik nie jest upoważniony do ściąga- nia za mnie pieniędzy i że za niego żadnych długów pła- cić nie będę, podpisał Antoni Zlatnik, przedsiębiorca budowlany w Karwinie). Jako komentarz do prasowych not posłużyły fotografie, uwieczniające m.in. kopalnia- ne szyby czy też cieszyńskie panny na Moście Głównym pozostające w oczekiwaniu na przyjazd Franciszka Józe- fa I. Zdjęcia wypożyczono ze Statního okresu Archivu Karviná i Muzeum Śląska Cieszyńskiego. Podobnie jak pocztówki z przełomu XIX i XX wieku.

Ze zbiorów Muzeum Śląska Cieszyńskiego pozy- skano oryginalne mapy, m.in. ogólną starostwa frysz- tackiego, ogólną Księstwa Cieszyńskiego z XIX–XX wieku, przeglądową Zagłębia Ostrawsko-Karwińskie- go, nadto oryginalne plakaty eksponowane na odręb- nych planszach (np. anonsujący działalność księgarni polskiej Stella).

Faksymilia dokumentów pochodziły w więk- szości ze zbiorów Statního okresu Archivu Karviná.

Wśród nich znalazły się tak oryginalne, jak spis kar- wińskich położnych uwzględniający nazwisko obecnej na kartach powieści „egzaminowanej akuszerki” Brzó- skuli czy kosztorys elektryfikacji frysztackiego ratu- sza. Uwzględniono także różnego rodzaju akty praw- ne, w tym statuty.

Przedmioty codzien- nego i niecodzienne- go użytku z czasu ak- cji powieści pochodziły ze zbiorów cieszyńskiego Muzeum. Temat gospód (po wielokroć spotykany na kartach Czarnej Julki, jako że górnicza kolonia Granice była obwarowana dwoma karczmami) stał się siłą sprawczą pojawienia się w jednej z gablot kie- liszków; postać grubiań- skiego rzeźnika Vallka...

rzeźnickiego topora; frag- ment o sklepikarzu Fafule uzasadniał umieszczenie w gablocie O Zacherlinie i karwińskich sklepach ar- kusza guzików do rozpor- ka. Ze względu na mocno zaakcentowaną tematykę górniczą można było zo- baczyć pudełko na tytoń,

Laska górnicza, XIX–XX w., lampka górnicza, XIX–XX w.

Dom robotniczy w Karwinie na Swowińcu, pocztówka, początek XX w.

Anna Fedrizzi-Szostok

Janusz Szczotka

(12)

R e l a c j e I n t e r p r e t a c j e



kaganek górniczy, laskę górniczą. W gablocie poświęco- nej powitaniu cesarza znalazła się srebrna broszka z po- piersiem władcy i oryginalna butelka po wodzie mineral- nej „Franciszek Józef” (Franz Joseph Bittwaser). Pojawiły się także banknoty i monety, będące w użyciu w czasach dzieciństwa i młodości Morcinka.

Jako że gros powieściowych zdarzeń rozgrywa się w szkole, wydzielono niewielki obszar z przeznacze- niem na klasę szkolną, z ławką z XIX–XX wieku, kru- cyfiksem i kopią portretu najjaśniejszego pana cesarza w pięknym mundurze, obwieszonego orderami, łysego z bokobrodami5, tablicą z zapisanym na niej pierwszym wersem pieśni In Warschau schwuren Tausend auf den Knieen... (Walecznych tysiąc opuszcza Warszawę...), któ- rej to nauczyciel Skupień uczył klasę Julki ku rozpaczy kierownika szkoły.

Wystawa znakomicie wpisała się w obchody związa- ne z przypadającą 25 sierpnia 2011 roku 120. rocznicą urodzin autora Czarnej Julki. A jubileusze – jak stwier- dza Ewa Fonfara – służą skupieniu i refleksji. (...) książ- ki naszego skoczowskiego pisarza stanowią cząstkę trady- cji kulturowej, należy zatem podjąć wysiłki, by spuściznę przeszłości wciąż na nowo odczytywać i odzyskiwać dla

1 W czasach dzieciństwa Morcinka Karwina przekształciła się z mało znaczącej wioski w duże osiedle górnicze. Po podziale Śląska Cieszyńskiego znalazła się na terenie jego czeskiej czę- ści. Prawa miejskie uzyskała w 1923 roku. Współczesna Kar- wina powstała w 1948 roku z połączenia z miastem Frysztat i ościennymi wioskami. Intensywna eksploatacja węgla w la- tach 50. i 60. na terenie starej Karwiny doprowadziła do nie- odwracalnych zmian na powierzchni, ziemia z budynkami zaczęła się zapadać, ludność wysiedlono. Ze starej Karwiny pozostały tylko ruiny i nieliczne budowle, których degrada- cja stale postępuje.

2 (kaja), „Czarna Julka” Gustawa Morcinka, [w:] Program do przedstawienia Czarna Julka, red. K. Jaworski, Český Těšín 1993.

3 K. Piotrowski, Czarna Julka z klasy umarłych, „Zwrot” 1993, nr 12, s. 56.

4 Zob.: „Gazetacodzienna.pl” [online] z 27.02.2001, [dostęp:

15.03.2011], dostępny w Internecie: http://www.gazetacodzien- na.pl/index.php?p=wwiad&id=5110.

5 G. Morcinek, Czarna Julka, Katowice 1978, s. 151.

6 E. Fonfara, Gustaw Morcinek – „autor dobrych książek”,

„Kalendarz Skoczowski” 2001, s. 38.

7 G. Morcinek, op.cit., s. 100.

współczesnych6. I tak właśnie, jako nowe odczytanie i od- zyskiwanie dla współczesnych powieści Czarna Julka – pisanej przez Morcinka od sierpnia 1957 do marca 1958 roku – postrzegać należy prezentowaną w Książnicy Cie- szyńskiej ekspozycję. A zawartość jej streścić można cy- tatem z powieści: A ponad wszystkimi (...) rzeczami były dwa światy o niezwykłym uroku. Jednym z nich były oko- liczne kopalnie (...). Drugi świat tworzyła Julka7. Cytat ten zyskał wizualny odpowiednik na plakacie i zapro- szeniu: zarys dziewczęcej sylwetki o czarnym warkoczu i kopalniany szyb weń wkomponowany to dwa podsta- wowe znaki plastyczne, jakie zastosowano. Julka, Karwi- na, a także pozakarwiński świat (na plakacie sygnowany cieszyńską Wieżą Piastowską) to tematy, wokół których cała wystawa się zogniskowała. Wystawa nader nostal- giczna w swej wymowie, od zwiedzających wymagają- ca skupienia, uważności i niespiesznego oglądu. Oglą- du z Czarną Julką w ręku.

Książnica Cieszyńska w Cieszynie: Śladem „Czarnej Julki”.

Karwina z czasów dzieciństwa Gustawa Morcinka – wystawa, 25 lutego – 5 czerwca 2011, kurator Jarosław Drużycki.

Jarosław Drużycki, kurator wystawy, w karwińskiej szkolnej ławce Anna Fedrizzi-Szostok

(13)

R e l a c j e I n t e r p r e t a c j e



Pierwsze, poniedziałkowe spotkanie, poprowadzo- ne przez niżej podpisanego, miało trzy odsłony. Na po- czątku publiczność zebrana w Książnicy Beskidzkiej przysłuchiwała się kilkudziesięciominutowej rozmo- wie o poezji. Gość wieczoru, ubrany w ciemną mary- narkę i czarny półgolf kontrastujący z dostojną siwi- zną włosów i brody, odpowiadał cierpliwie na kolejne pytania. Mówił o powinowactwach własnej twórczości z poezją Mistrzów – Tadeusza Peipera („papieża awan- gardy”) i Zbigniewa Herberta (notabene, podczas spo- tkania prof. Anna Węgrzyniak odczytała głośny wiersz Herberta Do Ryszarda Krynickiego – list z tomu Raport z oblężonego miasta). Ustosunkował się do kwestii za-

angażowania poetów Nowej Fali w próbę opisania rze- czywistości społeczno-politycznej lat 70. XX wieku (co było zgodne z manifestem programowym zawartym w książce Adama Zagajewskiego i Juliana Kornhause- ra pt. Świat nie przedstawiony, 1974). Sporo miejsca Ry- szard Krynicki poświęcił zagadnieniu metafizycznego wymiaru własnej poezji, którą badaczka literatury pol- skiej Alina Świeściak próbuje opisywać poprzez katego- rię nowoczesnej melancholii i oporu wobec nicości: Po- ezja Ryszarda Krynickiego rozpięta jest między dwiema pustkami: między metafizycznie czynną „pełnią nicości”

(„nicością wszystkiego”, „pełnią otchłani”) z pierwszych tomów a kosmiczną głuszą z „Kamienia, szronu”. Może

M a r e k B e r n a c k i

Dzięki cennej inicjatywie dyrektora Bogdana Kocurka i Katarzyny Ruchały, szefowej Działu Promocji Książnicy Beskidzkiej, na początku kwietnia uczestniczyliśmy w prawdziwym święcie poezji! W ra- mach kolejnej odsłony Festiwalu 4 Pory Książki – Pora Poezji przez trzy dni (4–6 kwietnia) gościli w Bielsku-Białej poeci przynależący do pokolenia Nowej Fali: Ryszard Krynicki, Jerzy Kronhold i Adam Zagajewski. Wielkie zainteresowanie wywołały zwłaszcza spotkania z Krynickim i Zagajewskim, po- wszechnie uważanymi za klasyków współczesnej polskiej poezji.

Dr Marek Bernacki – bielszczanin, absolwent polonistyki na UJ, adiunkt w Katedrze Literatury i Kultury Polskiej ATH.

A. Zagajewskiemu poświęcił swoją pracę magisterską.

Adam Zagajewski z prowadzącą spotkanie Dorotą Siwor

Katarzyna Ruchała

(14)

R e l a c j e I n t e r p r e t a c j e

0

zresztą są to dwie wersje tej samej pustki, tyle że niezwy- kle pojemnej semantycznie i ontycznie, pustki poddanej pracy systematycznego pustoszenia. (...) Krynicki jest za- tem poetą podejmującym modernistyczne problemy wy- rażania niepełności i nieoczywistości bytu, melancholij- nego zamyślenia się nad jego dotkniętą brakiem kondycją i kondycją dotkniętego kryzysem języka1.

Gość był wyraźnie poruszony, gdy przyszło mu od- powiedzieć na pytanie, czy uważa się za poetę religij- nego. Na poparcie tej tezy prowadzący spotkanie prze- czytał alegoryczny wiersz rozpoczynający się od słów W tym roku nie zrodziłem owoców z 1986 r., będący wy- raźną aluzją do biblijnej przypowieści o nieurodzajnym drzewie figowym. Po chwili wymownego milczenia po- eta wyznał, iż chciałby być uważany za kogoś, dla kogo sprawy religijne są najważniejsze, ale świadom jest, że nie dana mu została łaska wiary...

Podsumowując wielowątkową rozmowę, autor Nie- podległych nicości przeczytał kilkanaście utworów po- chodzących z tomu Wiersze wybrane (Kraków 2011).

Na początku wybrzmiało kilka tekstów Paula Celana.

(Należy przypomnieć, że wiersze tego wybitnego poety pochodzenia żydowskiego, świadka Zagłady, od wie- lu już lat przyswajane są literackiej polszczyźnie przez Ryszarda Krynickiego.) Po zakończeniu recytacji poeta odpowiedział na kilka pytań z sali, udzielił wywiadu re- daktorce radiowej Dwójki, po czym długo wpisywał de- dykacje tym wszystkim, którzy podchodzili do stolika zaopatrzeni w tomiki jego poezji.

Środowe spotkanie z Adamem Zagajewskim, pro- wadzone przez dr Dorotę Siwor z Kolegium Nauczy-

cielskiego w Bielsku-Białej, które ściągnęło do Książ- nicy Beskidzkiej liczną rzeszę miłośników twórczości autora Jechać do Lwowa, przebiegało według odmien- nego scenariusza. Poeta, świetnie prezentujący się w modnie skrojonej tweedowej marynarce i znakomi- cie dobranych okularach, czytał swoje wiersze w trzech odrębnych seriach. W przerwach odpowiadał na pyta- nia dotyczące trzech podstawowych zagadnień: świata, poezji i śmierci.

Wielkie wrażenie wywarły na zebranych, recytowa- ne z charakterystyczną dla Zagajewskiego emfazą, nie- publikowane dotąd najnowsze jego utwory poetyckie.

Wśród nich znalazł się wiersz Mandelsztam w Teodozji.

Odczytanie tego tekstu autor poprzedził krótkim wy- jaśnieniem: – Tytułowa Teodozja to miasto na Krymie.

Tam władze sowieckie aresztowały Osipa Mandelsztama.

To wtedy znany rosyjski poeta, ofiara stalinowskich re- presji, miał wypowiedzieć znamienne słowa, które prze- szły do historii: „Wypuście mnie, ja nie zostałem stwo- rzony do więzienia”.

Zagajewski przeczytał ponadto dwa piękne wier- sze Nigdzie i Koncert poświęcone pamięci ukochanego ojca, będące dopełnieniem cyklu z tomu Niewidzialna ręka (Kraków, 2009), a także wiersz Walizka, dedyko- wany zapomnianemu krakowskiemu poecie Jerzemu Hordyńskiemu, zmarłemu w Chicago („Był poetą za- chwytu i goryczy”).

Na pytanie prowadzącej, czy poezja jest w stanie opi- sać dookolną Rzeczywistość, Adam Zagajewski udzielił wymijającej, żartobliwej odpowiedzi: – To zbyt trudne pytanie, aby odpowiedzieć na nie przed godziną 18.00.

1 Zob.: A. Świeściak, Wymiary pustki.

Ryszard Krynicki, [w:]

taż, Melancholia w poezji polskiej po 1989 roku, Kraków 2010, s. 113.

Ryszard Krynicki (z prawej), obok Marek Bernacki Krzysztof Płatek

(15)

R e l a c j e I n t e r p r e t a c j e



– Jednak chwilę później rozwinął tę zasadniczą kwestię:

– Poezja nie jest opisem świata, raczej próbą odgadywa- nia, czym świat mógłby być.

W kolejnej grupie recytowanych wierszy znalazły się m.in. utwory dedykowane wybitnym poetom: Zbignie- wowi Herbertowi (Pożegnanie Zbigniewa Herberta), Cze- sławowi Miłoszowi (Odchodzi wielki poeta) i Konstan- temu Ildefonsowi Gałczyńskiemu (K.I.G.). Komentując zacytowaną przez Dorotę Siwor opinię Dereka Walcot- ta, że „Zagajewski jest świeckim mistykiem”, autor Ody do wielości ripostował: – Jestem człowiekiem religij- nym, ale rzadko chodzę do kościoła, bo mam problem z polskim katolicyzmem. – Rozwijając wątek rzekome- go pokrewieństwa między sztuką słowa i uniesieniami duchowymi, stwierdził, że poezja to „mistyka dla po- czątkujących”. Wyraził też pogląd, że dla poety czysta mistyka byłaby zabójcza, bo nie da się przecież budować poezji na tym, czego nie można wysłowić.

Następnie, zachęcony przez Mirosława Dzienia, bielskiego literaturoznawcę i poetę, Adam Zagajewski mówił, jak rozumie piękno i wzniosłość, dwa kluczo- we pojęcia pojawiające się w jego twórczości. – Piękno – stwierdził – jest czymś ważnym, ale ma złą nazwę. – Według autora W cudzym pięknie słowo to w naszych czasach straciło swoją pierwotną wartość, stało się zbyt łatwe, podejrzane. Jednak to, co oznacza, jest niezwykle istotne. – Może powinniśmy szukać innego słowa, któ- re wyrażałoby tę treść? – dywagował poeta. Definiując wzniosłość, ironizował: – To jest to, za co mnie ataku- ją. – Rozwijając temat, stwierdził, że żyjemy w czasach, w których nikt nie chce wzniosłości, ale koniecznie trze- ba jej bronić i oddać honor.

Po przeczytaniu kolejnej partii wierszy Adam Zaga- jewski, który od wielu lat prowadzi kosmopolityczny tryb życia, wyjaśniał, że miastem, z którym najbardziej czuje się związany, jest Kraków. Na pytanie polonisty Krzysz- tofa Płatka, czy wstrząsający wiersz Noc nie jest przypad- kiem „jego trenem”, poeta odparł, że nie. – To wiersz ele- gijny napisany na cześć zmarłego przedwcześnie mojego 10-letniego siostrzeńca, Marka – wyjaśnił.

Spełniając życzenie zebranych, przeczytał na koniec dwa znane wiersze: utwór religijny On działa (z tomu Oda do wielości) i pochodzący z tomu Niewidzialna ręka wiersz Rodzinny dom – wstrząsającą poetycką relację z podróży do Lwowa, miejsca swego urodzenia.

Mimo oficjalnego zakończenia spotkania publicz- ność nie miała zamiaru rozstawać się z poetą. Do sto- lika, przy którym siedział, ustawiła się długa kolejka

miłośników jego twórczości. A kiedy autor Solidarno- ści i samotności cierpliwie wpisywał kolejne dedykacje na stronach podsuwanych mu tomików i książek, w ku- luarach wciąż jeszcze słychać było ożywione rozmowy na temat wysłuchanych wierszy.

Mimo niekorzystnej kwietniowej aury ci, którzy przybywali do Książnicy Beskidzkiej na spotkania z przedstawicielami Nowej Fali, dali się uwieść magii wielkiej poezji. Tej wspaniałej ekspresji ludzkiego du- cha, która – według Cypriana Norwida – jako jedyna obok dobroci przetrwa, utrwalając na wieki nasz oso- bowy kształt wydobyty z wszystkich przygodnych rze- czy tego ulotnego świata...

Książnica Beskidzka w Bielsku-Białej: Festiwal 4 Pory Książ- ki – Pora Poezji pod hasłem Poeci Nowej Fali znowu razem, 4–7 kwietnia 2011.

Jerzy Kronhold Katarzyna Ruchała

?

Od redakcji

* Trzeciemu z nowofalowych bohaterów tegorocznej Pory Poezji, Jerzemu Kronholdowi, chcemy poświęcić odrębny tekst w jednym z najbliższych numerów RI. Dlatego spotkania z cie- szyńskim poetą nie relacjonujemy w powyższym materiale.

(16)

R e l a c j e I n t e r p r e t a c j e



Województwo śląskie dysponuje ogromnym poten- cjałem kulturowym, który wyrasta tak z bogatego dzie- dzictwa, jak i z sytuacji współczesnego Śląska. Coraz pilniejsze, także na Śląsku, staje się poszukiwanie od- powiedzi na pytania: Jak sprawić, żeby edukacja w tej dziedzinie przestała być traktowana jako mniej ważny dodatek do zasadniczej działalności instytucji oświato- wych i kulturalnych? Jak wzmocnić lub czym zastąpić słabnące dziś, a tak ważne kulturotwórczo i edukacyj- nie lokalne biblioteki, małe muzea, zakładowe ośrodki kultury stanowiące przez lata bazę zespołów amator- skich i różnych form aktywności? Jak nie zmarnować ich doświadczeń i dorobku? Jak poszerzyć możliwości kształcenia artystycznego uzdolnionej młodzieży? Jak zwiększyć dostępność ofert kulturalnych i wzbudzić za- interesowanie nimi w sytuacji niepewności zatrudnie- nia, a równocześnie presji wzorów masowej konsumpcji?

Jak umotywować ludzi do tego, by nie ograniczali swoich kontaktów z kulturą do festynów, imprez „biesiadnych”

i kabaretów? Jak prowadzić edukację regionalną, by wy- szła poza stereotyp imprez mających charakter „cepelia- dy” lub dydaktycznych lekcji muzealnych, utrwalających oprócz niekompetencji historycznej brak zainteresowa-

K a t a r z y n a O l b r y c h t

Potrzeby i

Istotą kultury jest realizowanie i przejawianie się człowieczeństwa tak w sensie uniwersalnym (gdy mówimy o kulturze człowieka), jak i w sensie związanym z określoną grupą (gdy mowa jest o przynależności człowieka do poszczególnych kultur na poziomie lokalnym, regionalnym, narodowym, ponadnarodowym itd.). W takim ujęciu istotą edukacji kulturalnej jest przy- gotowanie do kompetentnego, aktywnego, podmiotowego udziału w kul- turze. Warunkiem jest zrozumienie wartości samej kultury i uczestniczenia w niej, odczuwanie potrzeby twórczych i odbiorczych kontaktów z nią – zarówno tą popularną, jak i wysoką – gotowość do samodzielnych, wolnych wyborów opartych na przyjętych kryteriach i świadomych ocenach.

Prof. dr hab. Katarzyna Olbrycht – absolwentka pedagogiki na UJ. Od 1975 roku związana z UŚ, obecnie kieruje Zakładem Edukacji Kulturalnej w Cieszynie.

Edukacja kulturalna w województwie śląskim

Analiza dokumentów międzynarodowych formuło- wanych od lat 90. XX w. przez UNESCO, a także w róż- nych gremiach europejskich pokazuje, że przez edukację kulturalną rozumie się dziś edukację artystyczną, edu- kację twórczą, edukację do korzystania z ofert instytu- cji kultury oraz edukację służącą kształceniu stosunku do dziedzictwa kulturowego, tzn. tożsamości kulturo- wej, ochrony dziedzictwa kultury własnej i innych, sza- cunku do różnorodności kulturowej i postaw dialogo- wych wobec innych kultur.

perspektywy

(17)



R e l a c j e I n t e r p r e t a c j e

nia współczesnością i perspektywami regionu? Z drugiej strony, jak wykorzystać stwierdzone w badaniach miesz- kańców Śląska cenne edukacyjnie zrozumienie, że kon- takty z kulturą wymagają przygotowania?

Czynnikiem wyznaczającym miejsce kultury i ak- tywności w tej dziedzinie w społeczeństwie jest poczucie odpowiedzialności za kulturę. Zarówno swoją (w sensie kultury osobistej, indywidualnej, wewnętrznej, pozio- mu własnej aktywności w tej sferze), jak i w sensie kul- tury własnej społeczności lokalnej, własnego regionu, wspólnoty narodowej, do której się należy, wreszcie – szerszej wspólnoty kulturowej, jaką w przypadku Pol- ski jest Europa.

Główne zadania edukacji kulturalnej można więc zgrupować w dwóch obszarach.

Pierwszy, z perspektywy praktyki społecznej bardziej konkretny, coraz lepiej także na Śląsku rozumiany i re- alizowany, obejmuje: stwarzanie warunków do zdoby- wania wiedzy o kulturze, do rozumienia jej, korzystania z niej i jej współtworzenia; kształcenie potrzeb i nawy- ków uczestniczenia w kulturze; kształcenie tożsamości kulturowej oraz szacunku i postawy dialogowej wobec innych kultur.

Drugi ma znaczenie bardziej fundamentalne, przy- gotowujące do podmiotowego, świadomego, krytyczne- go i twórczego stosunku do kultury budowanej w sobie i kultury swojej społeczności. Obejmuje: uświadamia- nie znaczenia kultury i aktywności kulturalnej w roz- woju indywidualnym człowieka i w rozwoju społeczeń- stwa; kształcenie postawy odpowiedzialności za kulturę własną i własnej społeczności, widzianej w skali lokal- nej, regionalnej i narodowej.

Jak z tej perspektywy przedstawiają się potrzeby i perspektywy edukacji kulturalnej w województwie śląskim?

Zdobywanie wiedzy o kulturze oraz inicjacja w ak- tywność kulturalną przypisywane są instytucjom oświa- towym – głównie szkołom i coraz częściej przedszkolom.

Tak jak w całej Polsce, również na Śląsku praktyczna re- alizacja tych postulatów będzie zależała od motywacji dyrekcji szkół, kompetencji kadry, zapewnienia warun- ków realizacyjnych (pomieszczeń, wyposażenia, orga- nizacji procesu nauczania dostosowanego do specyfiki zajęć), nastawienia samorządów lokalnych i stworzenia mechanizmów umożliwiających i ułatwiających współ- pracę z innymi podmiotami w środowisku. Potrzebne byłyby także atrakcyjne formy kształcenia i doskonale- nia dla dorosłych, organizowane przez instytucje oświa- towe i instytucje kultury, uwzględniające edukację mię- dzypokoleniową.

Na Śląsku można znaleźć wiele przykładów dobrych praktyk edukacji kulturalnej rozpoczynanej już w wie- ku przedszkolnym. By przykłady te mogły inspirować i motywować innych, powinny być promowane, popu- laryzowane w środowisku, m.in. przez media lokalne, specjalnie organizowane formy prezentacji osiągnięć i wymiany doświadczeń.

Nie można nie dostrzegać, że dla powszechnej edu- kacji kulturalnej dzieci i młodzieży nie jest obojęt- ny poziom kompetencji kulturalnych kadry nauczy- cielskiej, niezależnie od specjalności i prowadzonych przedmiotów. Warto by więc zastanowić się nad forma- mi wspierania aktywności w tym zakresie nauczycieli (np. ulgi w biletach na wydarzenia, pomoc w organiza- cji wyjazdów na znaczące imprezy, wysyłanie informacji o bieżących wydarzeniach drogą internetową na adresy

Zajęcia edukacyjne dla najmłodszych w Galerii Bielskiej BWA

Krzysztof Morcinek

(18)

R e l a c j e I n t e r p r e t a c j e



szkół i przedszkoli, ambitne imprezy organizowane dla nauczycieli m.in. z okazji Dnia Nauczyciela itp.).

Kształcenie potrzeb i nawyków uczestniczenia w kul- turze powinno być oparte przede wszystkim na działa- niach instytucji upowszechniania, które są w stanie za- pewnić odpowiednią jakość oferty. Na Śląsku bardzo wiele placówek – w tym już prawie wszystkie większe instytucje kultury – prowadzi różne działania eduka- cyjne. Również w tym zakresie powraca postulat lep- szej promocji i szerszego upowszechniania informa- cji o ciekawych inicjatywach, tworzenia form zachęty do występowania z projektami edukacyjnymi dotyczą- cymi działań tych instytucji, a także zapewnienia kadry przygotowanej do tego, by poszukiwać nowych, atrak- cyjnych, niezdydaktyzowanych form pracy z uczestni- kami zajęć edukacyjnych.

Z drugiej strony można by się zastanowić nad forma- mi pomocy konsultacyjnej profesjonalnych gremiów lu- dzi kultury umożliwiającej weryfikowanie pojawiających się na rynku ofert adresowanych do dzieci i młodzieży.

Edukacja w zakresie kształcenia tożsamości kultu- rowej koncentruje się dziś głównie na edukacji regio- nalnej. Województwo śląskie jest obszarem, gdzie po-

czucie tożsamości regionalnej, odrębności kulturowej, emocjonalna identyfikacja z regionem są stosunkowo silne. Edukacja regionalna polega głównie na przybli- żaniu lokalnych tradycji. Pojawia się jednak pytanie, czy to wystarczy, szczególnie młodszemu pokoleniu?

Czy nie zamyka to kształcenia tożsamości kulturowej w kręgu powierzchownie znanego folkloru i wspomnie- niowych sentymentów? Czy pozwala wyjaśniać zacho- dzące tu procesy historyczne i kulturowe, napięcia spo- łeczne, biografie mieszkańców, bogaty dorobek duchowy i materialny, ukazywać osiągnięcia wybitnych twórców, zapoznawać z cennymi zabytkami, uświadamiać współ- czesny potencjał? Atrakcyjność folkloru jest ważnym, ale zaledwie pierwszym krokiem edukacji regionalnej.

Podobny problem dotyczy poznawania innych kultur, począwszy od tych składających się na dorobek woje- wództwa śląskiego, przez kultury innych regionów Pol- ski, do kultury Europy i świata. Czy nie warto by szerzej wykorzystać turystyki kulturalnej opartej na specjalnie opracowanych szlakach edukacyjnych, sięgnąć do tere- nowych gier edukacyjnych, rekonstrukcji historycznych, inscenizacji wydarzeń? Być może potrzebne byłyby for- my upowszechniające wiedzę o najnowszych projektach zrealizowanych, powstających i inicjowanych na Śląsku.

Mówiąc o kształceniu postaw wobec dziedzictwa kultu- rowego, nie można zapominać, że obejmuje ono nie tyl- ko dziedzictwo regionalne, ale także narodowe, a na tej bazie dziedzictwo kultury w szerszej skali, ponadnaro- dowej, wreszcie – uniwersalnej. Dlatego ważne jest po- szukiwanie takich form edukacyjnych, które budziłyby świadomość narodową, a także przygotowywały do kon- taktów międzykulturowych. Może warto by się zastano- wić nad formami przybliżania wybitnych postaci i śro- dowisk śląskich, których dorobek i osiągnięcia wnoszą uznane wartości w kulturę polską, tym samym spra- wiając, że osoby te stają się ambasadorami kultury Ślą- ska i Polski.

Drugim zasadniczym obszarem omawianej eduka- cji jest oddziaływanie na świadomość kulturową społe- czeństwa, na zrozumienie wartości kultury. Budzenie motywacji do udziału w niej i do poczucia odpowie- dzialności za jej kształt i rozwój wymaga zrozumienia, że człowiek tworzy kulturę jako najbardziej ludzką sfe- rę świata, i sam jest tworzony przez nią. Kultura widzia- na jako sfera najważniejszych wartości, wzorów zacho- wań i dokonań człowieka umożliwia bardziej świadome przeżywanie siebie, świata i innych. To właśnie ten wy- miar – egzystencjalny, głęboko ludzki otwiera możliwo- Zajęcia edukacyjne z rzeźby

w ramach projektu

„Jak powstaje dzieło”, prowadzi Józef Hulka

Archiwum ROK

(19)



R e l a c j e I n t e r p r e t a c j e

ści oddziaływania na różne sfery osobowości człowie- ka, pozwalając włączać edukację kulturalną w procesy profilaktyki społecznej i resocjalizacji. W naszym woje- wództwie można znaleźć bardzo interesujące propozy- cje działań tego typu (m.in. Teatru Grodzkiego w Biel- sku-Białej). Tu należałoby postulować ogłaszanie przez różne podmioty konkursów na projekty w zakresie edu- kacji kulturalnej adresowanej do środowisk zaniedba- nych edukacyjnie i kulturowo, zagrożonych patologią, wykluczeniem społecznym.

Obiecującym elementem realizacji edukacji w sferze uświadamiania znaczenia kultury dla rozwoju mogłyby być przedstawiane w mediach wypowiedzi znaczących postaci, które na przykładzie własnej biografii ukazywa- łyby, czym jest i może być dla człowieka kultura. Wy- magałoby to formy, która zainteresowałaby przeciętne- go odbiorcę, a równocześnie nie zatarła różnicy między marketingiem i promocją kultury duchowej.

Edukacja kulturalna może i powinna przyczyniać się do uruchomienia potencjału kulturowego Śląska.

Wymaga to decyzji i uregulowań na różnych szcze- blach zarządzania oświatą i kulturą, a także determina- cji w poszukiwaniu bardziej efektywnych form wzajem- nej informacji, koordynacji działań, współpracy różnych podmiotów, wykorzystywania sił i środków, jakimi dys- ponuje dane środowisko. Sytuacja walki o środki fi- nansowe, a równocześnie napięcia polityczne stwarza- ją w społeczeństwie, a więc i w instytucjach związanych

z kulturą, oświatą, w środowiskach samorządowych i or- ganizacjach pozarządowych zagrożenie dominacją po- staw rywalizacji, konkurencji, blokujących motywację do współdziałania, koordynacji wysiłków i środków.

Należałoby poszukiwać form zakładających współpra- cę i ją wymuszających.

Warte rozważenia byłoby tworzenie, wspieranie i nagradzanie lokalnych i regionalnych sieci podmio- tów realizujących edukację kulturalną, które tworzyły- by wspólne projekty, wykorzystujące wszystkie dostęp- ne warunki i możliwości.

Socjolog Aldona Jawłowska wprowadziła kategorię człowieka kulturalnego, obejmując nią: formację intelek- tualną, stosunek do wartości oraz aktywność twórczą i odbiorczą. Z perspektywy współczesnej sytuacji edu- kacyjnej można uznać, że człowiek kulturalny jest nie- zwykle trafnym i aktualnym określeniem celu edukacji kulturalnej, także na Śląsku.

Warsztaty z grafiki w Regionalnym Ośrodku Kultury, prowadzi prof. Michał Kliś

Archiwum ROK Warsztaty plastyczne w ramach projektu

„Lokomotywa” w Galerii Bielskiej BWA

Krzysztof Morcinek

Zamieszczony tekst jest skrótem referatu wygłoszonego przez prof. Katarzynę Olbrycht na Kongresie Kultury Województwa Śląskiego we wrześniu 2010 roku.

(20)



R e l a c j e I n t e r p r e t a c j e Teatr w swej istocie zakłada konfrontację. W tej per- spektywie tzw. trudna tematyka posiada moc, która kon- stytuuje i napędza jego istnienie. Łatwo jednak w mate- rii tej przedobrzyć. Czy i gdzie istnieje bowiem granica pomiędzy poruszaniem jakiegoś TEMATU a życiem samym w sobie? Kiedy mamy prawo zajmować się ja- kimś tematem? Jedni stwierdzą, iż prawo takie w teatrze, szczególnie współcześnie, istnieje zawsze... Dla innych nie będzie to już tak oczywiste... To kwestia wewnętrz- nej odpowiedzialności.

Bitwa o Nangar Khel to spektakl nawiązujący do wy- darzeń sprzed czterech lat. W sierpniu 2007 roku pol- scy wojskowi ostrzelali afgańską wioskę. Zginęło sześć osób, w tym kobiety i dzieci. Polska prokuratura oskar- żyła sześciu żołnierzy o zbrodnię wojenną zabójstwa cy- wili, za co grozi kara dożywocia. Zdaniem śledczych woj- skowi musieli wiedzieć, że pociski trafią w zabudowania cywilne oraz przebywających tam ludzi. Obrońcy żoł- nierzy stwierdzają, że ostrzeliwali oni pobliskie wzgó- rze, gdzie mieli ukrywać się terroryści. Jako przyczynę tragedii podają m.in. wadliwość stosowanej broni i po- cisków oraz fakt, że w czasie tragedii w wiosce mieli być obecni talibowie. Wokół sprawy narósł ogromny szum medialny. Do tej pory nie wydano prawomocnego wy- roku sądowego.

Bielski spektakl nie jest pierwszym teatralnym przed- sięwzięciem poruszającym „feralną” sprawę polskich Współczesny świat wpadł w pułapkę nieustającej presji bycia aktualnym.

Niestety, często tylko pobieżnie. W natłoku informacji człowiek coraz częściej traci kontrolę nad ich weryfikacją. Nie wspominając już o głęb- szej refleksji nad nimi... Presji aktualności poddani są także współcześni twórcy, którzy coraz częściej zastanawiają się, co by tu jeszcze zrobić, aby teatr odpowiadał na tzw. społeczną potrzebę. Paradoks pytania tkwi jednak w tym, że często zadają je, zamiast po prostu spytać – jaka wła- ściwie jest ta potrzeba.

Bo ta radość jest oczywiście trochę taka jak estetyczne działanie dobrze rozwiązanego zadania matematycz- nego. Znana sprawa zresztą. (...) Ale dziś dla teatru to niewątpliwie za mało1.

Bitwa o Nangar Khel

Bitwa... o co?

M o n i k a S e r a f i n

(21)



R e l a c j e I n t e r p r e t a c j e

komandosów w Afganistanie. W 2009 roku odbyła się premiera spektaklu Nangar Khel Teatru Ad Spectatores z Wrocławia. Te dwa projekty znacznie się jednak od sie- bie różnią. Wrocławscy twórcy zrealizowali swoje przed- stawienie metodą (modnego dawniej, a obecnie powra- cającego do łask) tzw. verbatimu. Spektakl zbudowali na bazie relacji prasowych i telewizyjnych. Istotną rolę odgrywały tu same media jako środek przekazu i gene- rowania informacji oraz publicystyczny charakter przed- sięwzięcia. Obok historii polskich żołnierzy szczątkowo i z pewnymi nadużyciami przywołali kwestię światowe- go terroryzmu oraz tego, jak informacja o nim buduje naszą współczesną świadomość i nasze poczucie bezpie- czeństwa bądź też jego brak.

Reżyser bielskiego spektaklu Łukasz Witt-Michałow- ski oraz współpracujący z nim dramaturg Artur Pały- ga podążyli inną drogą. O ile we wcześniejszym przed- stawieniu w ogóle nie poruszono kwestii ofiar tragedii, o tyle w Teatrze Polskim sprawa ta ułożyła się inaczej.

Bohaterami spektaklu są trzej mężczyźni w ubiorach komandosów. Jak komandosi jednak się nie zachowu- ją. Nie noszą też zbyt poważnych „męskich” ksywek. Są to Bolek, Lolek i Pampalini. Chłopcy... bawią się w wojnę.

Zabawa nieźle im wychodzi, ale co poza tym? Pomysł ten można zinterpretować jako rodzaj pamfletu na polskie siły zbrojne oraz na wyidealizowaną postawę sprawnego i dobrze wyszkolonego żołnierza – patrioty. Oczywiście nie trzeba się z tym zgadzać. Można pójść innym tropem i dopatrywać się w tym zabiegu intelektualnej rozgryw- ki, w której pod lupę bierze się sam fenomen wojny roz- patrywanej jako „gra”. W tej perspektywie jednak roz- wiązanie takie, niestety, już się nie broni.

W pewnym momencie nasi pseudożołnierze roz- poczynają „rekonstrukcję” wydarzeń z sierpnia z Nan- gar Khel... różne wersje. Cały czas nie wypadają z roli.

W końcu pojawia się i druga strona – trzy afgańskie ko- biety przygotowujące wesele w wiosce Nangar Khel. Ak- torki, które wcielają się w te role, mają na sobie burki.

Nie widać ich twarzy. Ich „funkcja” wydaje się być oczy- wista. Nasuwa wszakże wiele wątpliwości. Wątek afgań- ski, choć konstrukcyjnie budowany był prawdopodob- nie na równorzędnych prawach z wątkiem żołnierzy, pozostaje niepełny. Zapośredniczenie przez teatr ob- cych wzorów kulturowych oraz czyichś prywatnych do- świadczeń zawsze stanowi punkt newralgiczny. Tak też dzieje się tutaj. Postacie Afganek są dla nas egzotyczne, tajemnicze. Mówią innym, baśniowym, poetyckim ję- zykiem... Są jednak sztuczne. Czyim bowiem językiem

tak naprawdę się posługują? Czyim dyskursem? Swoim czy... naszym? Nie wystarczy ubrać burki i „odegrać”...

W żołnierzy można się „bawić”. Trudno jednak o czymś takim mówić w tym przypadku. Za nieuzasadniony uwa- żam także pomysł z rozdawaniem widzom prześciera- dłowych burek przed spektaklem. To tani chwyt. I chy- ba mimo wszystko nie na miejscu. Niestety, zdarza się, że teatr nieświadomie przywłaszcza sobie i wykorzystu- je tożsamość Innego. Czyni to jednak bez większej od- powiedzialność etycznej (o ile kategoria etyki w teatrze jest jeszcze w ogóle istotna).

W spektaklu pojawiają się dwa ciekawe momenty.

Z pewnością taka jest scena, w której żołnierze kolejno zamieniają się miejscami i rolami z afgańskimi kobie- tami. Uwagę przykuwa także scena końcowa. Tu jednak nasuwa się znów kilka wątpliwości. Po obu stronach ka- meralnej przestrzeni siedzą w grupach mężczyźni, żoł- nierze oraz kobiety, Afganki. Pomiędzy nimi znajduje się zaś teatralna zapadnia, a także symboliczna, nie do prze- skoczenia, przepaść. Kobiety, siedzące po prawej stronie, zaczynają przywoływać imiona tragicznie zabitych oraz odniesione przez nich rany. To silne i, chciałabym wie- rzyć, że świadome posunięcie... Czy aby na pewno?

Tandem Witt-Michałowski i Pałyga w swoim spek- taklu nie chciał osądzać swoich bohaterów, żołnierzy.

Czy chciał ich obronić? – sądzę, że tak. Czy słusznie? – uważam, że nie. Nie w tym rzecz. Twórcy ci nie poszli śla- dem wrocławskich artystów. Nie wdali się w suche przed- stawienie faktów i walkę na argumenty. W swój spektakl włączyli natomiast wątek ofiar. Strony zostały zaprezen- towane. Brakuje im jednak tła – tego szerszego (kultu- rowego i społecznego), a także jednostkowego (psycho- logicznego). Nie wiem, czy jest ono możliwe do pełnego przywołania w teatrze. Nie wiem też, na ile większość widzów tego tak naprawdę potrzebuje. Bez niego wszak- że historia zawsze pozostanie zafałszowana.

W spektaklu, poza aktorami, udział biorą miesz- kająca od dawna w Polsce Afganka Safia Rabati oraz uczestnik wydarzeń z 2007 roku chorąży Andrzej Osiec- ki. Każde przedsięwzięcie wykraczające poza rutynowy warsztat pracy nad spektaklem jest warte zauważenia.

Niestety, te dwie autentyczne postacie nie mogą zagwa- rantować „autentyczności” spektaklu. Ich obecność z różnych względów jest ryzykowna. Nie do końca ro- zumiem motywy ich postępowania i udziału w przed- stawieniu. Szczególnie chorążego.

Jedno z ostatnich zdań, jakie pada w spektaklu, na- leży właśnie do niego. Osiecki oskarża. Oskarża nas

Monika Serafin – absolwentka teatrologii oraz filologii polskiej na UJ, kulturoznawca. Związa- na z Teatrem CST oraz Stowarzyszeniem na rzecz Odnowy i Współistnienia Kultur Sałasz.

1 J. Grotowski, K. Puzyna, Obok teatru, „Dialog” 1973, nr 7, s. 99.

(22)



R e l a c j e I n t e r p r e t a c j e wszystkich, bo to my głosowaliśmy na polityków, którzy

wysłali ich na tę wojnę. Bo oni są tylko „bronią w ich rę- kach... w naszych rękach”. Nie chcę wdawać się w zawi- łości etyki żołnierza, nie miejsce na to i nie jest to aż takie istotne dla spektaklu. Interesuje mnie etyka czło- wieka. Żołnierz powiedziałby pewnie, że nie mam prawa ich rozdzielać, a jednak zrobię to. Zrobię tym bardziej, że coś mi się tu zwyczajnie nie zgadza! Otóż, żołnierze do Afganistanu wysyłani są nie z przymusu, ale z tzw.

własnej woli. Otrzymują za to spore sumy. Państwo skła- da im, o ile dobrze wiem, ofertę, a oni jako osoby wy- konujące zawód żołnierza mogą ją przyjąć – bądź też nie (co, owszem, może wpłynąć negatywnie na ich ka- rierę wojskową). Mają jednak wybór. To chyba nieco zmienia stan rzeczy...

Nie rozumiem sensu oskarżenia, które wybrzmie- wa na końcu spektaklu. Można oskarżyć władzę i poli- tyków, oskarżyć nas – ale co z tego wynika? Wszyscy są winni – tylko nie ja? Po co ta maskarada i kreowanie się na bohatera? Zapewne jednych to wszystko niezwykle usatysfakcjonuje. W innych być może wzbudzi sadoma- sochistyczne poczucie winy. Ale przecież, co najważniej- sze, nie przywróci nikomu matki albo córki. Nie zmie- ni też faktu, że ktoś nacisnął na spust i – bez względu na to, kto wydał rozkaz, bez względu na opinię publicz- ną i wyrok sądowy – musi z tym żyć. I to jest dopiero prawdziwy dramat.

Poza tym, takie atakujące oskarżenie w jednej chwili przysłania wszystko inne, a widz pozostaje z wraże- niem, że spektakl opowiada tylko o „jednej stronie”

i to na dodatek chyba trochę zakamuflowanej... Sądzę, że nieuczciwe w związku z tym jest mówienie o składa- niu hołdu ofiarom oraz ich przywoływanie.

2 J. Grotowski, Co było...

„Dialog” 1972, nr 10, s. 116.

Na koniec jeszcze jeden cytat: Jeżeli czymś zajmuje- my się przez przypadek, oznacza to, że nie jest nam to tak naprawdę potrzebne (...). Jeżeli robimy coś na sposób spe- kulatywny, jest to zawsze sztuczne czy jałowe. (...) To bar- dzo łatwo paplać o tragediach innych ludzi, trudniej sta- wić czoła tragedii, która przenika się z naszym własnym życiem2. Żadne działanie teatralne, któremu nie towa- rzyszą szczerość i brak pośpiechu, nie może dać kon- kretnych rezultatów. Świadomi tego muszą być wszyscy twórcy określonego przedsięwzięcia. Niestety, w obec- nych czasach zbyt często szafuje się pojęciem szczero- ści artystycznej. Nie wspominając już o pośpiechu. Dziś wszystko powinno być raczej „instant”. Cóż – presja ak- tualności.

Tomasz Wójcik

Teatr Polski w Bielsku-Białej: Artur Pałyga Bitwa o Nangar Khel, reżyseria, scenografia i kostiumy Łukasz Witt-Micha- łowski, muzyka Max Kowalski, ruch sceniczny Katarzyna Zielonka. Obsada: Marta Gzowska-Sawicka, Maria Suprun, Magdalena Gera, Sławomir Miska, Tomasz Drabek, Rafał Sa- wicki oraz Safia Rabati, chor. Andrzej „Osa” Osiecki. Premie- ra 27 marca 2011.

(23)

R e l a c j e I n t e r p r e t a c j e



Jednak spektakl nie kończy się jednoznacznym hap- py endem, bo i historie wychowanków Nadziei mają bardzo różne finały. Jednym udaje się powrócić do nor- malności, zbudować własny szczęśliwy świat, ukończyć studia, zdobyć pracę, stworzyć rodzinę. Inni przez całe życie zmagają się z narkotykową chorobą i jej niszczą- cym działaniem. Zdarzają się też historie tragiczne, prze- rwane w pół drogi, w których nadzieja zawodzi. A te- atr? Jaka może być jego rola w procesie terapii i szukania przez młodych ludzi swojego miejsca w świecie? W cią-

gu kilkunastu lat prowadzenia warsztatów w Ośrod- ku wielokrotnie zadawałam sobie to pytanie. Każdego roku, spotykając się z nową grupą, zastanawiałam się, czy teatr rzeczywiście ma tu, w tym szczególnym miej- scu, rację bytu?

Życie w Ośrodku toczy się według ustalonego po- rządku, jego rytm regulują stałe godziny posiłków, na- uki (w placówce działa gimnazjum), pracy, sesji te- rapeutycznych, aktywności sportowej i rekreacyjnej.

Warsztaty teatralne prowadzone w Nadziei od 15 lat Życie to jest teatr, mówisz ciągle, opowiadasz;

Maski coraz inne, coraz mylne się nakłada;

Wszystko to zabawa, wszystko to jest jedna gra Przy otwartych i zamkniętych drzwiach. To jest gra!

Maria Schejbal – absolwentka teatrologii na UJ. Współtwórczyni misji i programu Teatru Grodzkiego. Należy do Mię- dzynarodowej organizacji Ashoka – Innowatorzy dla Dobra Społecznego.

M a r i a S c h e j b a l

20Nadziei

W Katolickim Ośrodku Wychowania i Terapii Młodzieży Nadzieja w Bielsku-Białej Komorowicach przygotowujemy spektakl na konferencję z okazji dwudziestolecia istnienia placówki. Ma to być te- atralna rzecz o uzależnieniu – o jego przyczynach, o drogach prowadzących na manowce i o szan- sach pokonania nałogu. W ostatniej scenie brzmią zacytowane na wstępie słowa ze znanego wier- sza Edwarda Stachury Życie to nie teatr, a towarzyszy im celebrowane zdejmowanie i odrzucenie masek przez młodych aktorów – podopiecznych Ośrodka.

lat bielskiej

Cytaty

Powiązane dokumenty